Motywacja na początek nowego roku szkolnego
Transkrypt
Motywacja na początek nowego roku szkolnego
Motywacja na początek nowego roku szkolnego. Początek nowego roku szkolnego to czas wielkich nadziei, planów i oczekiwań – tak ze strony uczniów, jak i ich rodziców. Młodzi ludzie z podstawówek, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych obiecują sobie świetne stopnie i wzorowe zachowanie. Lecz wraz z upływem czasu zapał spada. Jak zmotywować dziecko do nauki? Uczniowie na początku każdego roku szkolnego obiecują, że będą się systematycznie uczyć i mieć lepsze oceny. Na forach internetowych aż roi się od deklaracji i zamierzeń. Czego chcą dla siebie polskie nastolatki na początku nowego roku szkolnego? - Mieć kolejne bardzo dobre świadectwo i zdać dobrze maturę – planuje Adam z technikum. - Moim jedynym marzeniem jest abym na koniec miała takie same oceny jak w pierwszej klasie gimnazjum – pisze Paulina, która idzie do drugiej klasy gimnazjum. - Mieć pasek spokojnie, a nie ledwie, jak w zeszłym roku – obiecuje sobie licealistka Krysia. - Uczyć się od początku. Mieć 5 z hiszpańskiego i angola. Przeżyć korki z matmy i starać się o 4, choć to fizycznie niemożliwe. Zmienić się wewnętrznie i zewnętrznie. Noworoczne postanowienia Deklaracje tego typu składa we wrześniu wielu uczniów. O tym, skąd bierze się taka popularność planowania poprawy na początku nowego roku szkolnego, opowiada Małgorzata Tobiszewska, dyrektor Instytutu Rozwoju Kadr, trener i coach z wieloletnim doświadczeniem. - To jest tak jak z postanowieniami noworocznymi – tłumaczy Małgorzata Tobiszewska. - Chcemy, żeby każdy rok był lepszy od poprzedniego, dlatego obiecujemy sobie poprawę. Jednakże mało kto dotrzymuje takich postanowień. Początkowy zapał okazuje się być słomianym, a obietnice poprawy ocen lub zachowania pozostają tylko obietnicami. Sytuacja taka powtarza się każdego roku. Wizja niepowodzeń przebija się także w wypowiedziach uczniów na forach internetowych. - W tym roku nie robię żadnych postanowień, bo wiem, że i tak ich nie dotrzymam – stwierdza Adrian z liceum. - Postarać się bardziej niż zwykle (zawsze to sobie obiecuje i zazwyczaj nic nie wychodzi) – pisze gimnazjalista Irek. - Mam zamiar zdobyć świadectwo z wyróżnieniem, ale wątpię w to, że w tym roku mi się uda – martwi się Ela, która w tym roku kończy szkołę podstawową. Problem z motywacją Dlaczego większość uczniów nie jest w stanie dotrzymać złożonej obietnicy? Jak tłumaczy Małgorzata Tobiszewska, nie jest to kwestia złej wiary czy też lenistwa. Główną przyczyną jest to, że nie wiemy, czego tak naprawdę chcemy. - Nie potrafimy sprecyzować celu – wyjaśnia. - Nikt nie uczy dzieci jak się uczyć, jak zapamiętywać, a przecież istnieje wiele technik pamięciowych wspomagających naukę. Nie uczy się także jak wyznaczać sobie cele. A przecież stwierdzenie, że będę grzeczniejszy albo będę lepiej się uczyć tak naprawdę nic nie oznacza. Cele muszą być SMART Zdaniem pani trener, aby osiągnąć sukces, powinniśmy precyzyjnie wyznaczyć sobie cel. Jedną ze znanych na świecie technik formułowania celów jest technika SMART (angielskie słowo smart oznacza sprytny, bystry). Jej nazwa powstała od pierwszych słów, które określają kryteria, jakie dany cel powinien spełniać. SMART to: S, czyli szczegółowy – mówi o tym, kogo dotyczy cel, kiedy, gdzie i dlaczego chce się go osiągnąć oraz jakie warunki muszą być spełnione, aby się to udało; M, czyli mierzalny – mówi o tym, że cel powinien tak postawiony, by dało się określić jego osiągnięcie, określa także sposób mierzenia postępów; A, czyli ambitny – mówi o tym, że cel musi być wyzwaniem, leczy równocześnie być osiągalny w ramach możliwości danej osoby; R, czyli realny – mówi o tym, że cel powinien być postawiony nieco na wyrost, lecz powinieneś wierzyć choć trochę, że możesz go osiągnąć, nawet jeśli jest on znacznie większy niż zakładałeś; T, czyli terminowy – mówi o tym, że należy określić kiedy cel będzie osiągnięty – na linii czasu lub namacalne, jednym ze zmysłów: zapachu, dotyku, wzroku, słuchu, smaku. Metoda SMART pomaga w dokładnym określeniu celu, co sprzyja jego realizacji i pomaga sprawić, by praca zakończyła się sukcesem. Należy jednak pamiętać, aby cel był dostosowany do możliwości danej osoby. - Na przykład uczeń może postawić sobie za cel, że na koniec roku szkolnego będzie miał średnią 4,5 – mówi Małgorzata Tobiszewska, dyrektor Instytutu Rozwoju Kadr. - Wielkość takiej średniej powinna być adekwatna do jego możliwości. Jeśli będzie za duża, uczeń się zniechęci. Dla słabszego ucznia celem ambitnym i realnym może być 3,5, bo 5,25 może być po prostu nieosiągalne. Uczniowie mogą zastosować tę metodę także wtedy, gdy chcą poprawić swoją ocenę z zachowania. - Cel może być np. taki: w danym tygodniu lub miesiącu nie odstanę uwagi lub zgłoszę się do udziału w akademii. Choć raz na każdych zajęciach, gdy będę wiedział, zgłoszę się do odpowiedzi. To też motywuje na później, bo gdy raz się uda, uczeń będzie próbował dalej. Bardzo polecam tę metodę. Motywacja – co i jak? Gdy wiemy już jak zdefiniować cel i wiemy, co chcemy osiągnąć, należy się zastanowić jak zmotywować do tego dziecko. - Istnieją dwa rodzaje motywacji: wewnętrzna i zewnętrzna – wyjaśnia Małgorzata Tobiszewska. Wewnętrzna jest wtedy, gdy my sami się motywujemy, zewnętrzna – gdy ktoś inny nas motywuje. Najlepsza sytuacja jest wtedy, gdy jest mocna motywacja wewnętrzna, a zewnętrzna ją tylko wspomaga. Większe zadanie stoi zatem po stronie ucznia. Jednak nie każde dziecko potrafi samo siebie przekonać do słuszności postawionego celu, zapał się obniża i pojawiają się problemy. - Gdy dziecko nie potrafi samo się zmotywować, to jest to wina rodziców, bo nie nauczyli dziecka motywować się samodzielnie – stwierdza pani trener. – Dziecku trzeba pomóc. Warto zastanowić się co je motywuje. Przebywamy z nim na co dzień, więc wiemy jak poszczególne słowa wpływają na reakcje dziecka. Musimy starać się dostosować do tego, jak dziecko odbiera. Zastanówmy się jak rozmawiamy z dzieckiem, czy poświęcamy mu czas. Opuszczanie się w nauce często jest sygnałem, że dziecko potrzebuje akceptacji, uwagi. Często jest tak, że gdy dzieci są w takim wieku, gdy potrzebują najwięcej zainteresowania, to rodzice nie maja dla nich czasu. Przez kredyty, przez pracę brakuje czasu na rozmowę, na bycie razem, na to, co jest ważne dla dziecka. Marchewka zamiast kija Kolejnym ważnym aspektem, na który trzeba zwrócić uwagę, jest fakt, iż każdy z nas jest inny i na każdego działa co innego. Na dzieci także. - Każdego człowieka motywuje coś innego – mówi Małgorzata Tobiszewska. - Ale ważne jest wyznaczanie celów i to, że wiemy do czego dążymy. Inaczej motywujemy dziecko, które samo dobrze się uczy, bo ma silną wewnętrzną motywacje, jest ambitne i widzi cel swoich działań, a inaczej dziecko, które jest słabsze. Jednak najskuteczniejsza jest zawsze motywacja pozytywna, czyli marchewka zamiast kija. Warto, żeby rodzic znalazł coś, co dziecko lubi, jakiś mocny lub najsilniejszy punkt lub punkty dziecka. Np. jeśli ma słabe wyniki z matematyki i napisze sprawdzian na 3,5, a wcześniej dostawało 3 lub niżej, to pochwalmy je. Jeśli dziecko zaczyna się starać, jeśli ocena wzrosła nawet niewiele, to pochwalmy je. Jeśli dziecko samo odrobiło lekcje, choć wcześniej tego nie robiło, to też je pochwalmy. Ważne jest jednakże nie tylko to co chcemy przekazać, ale także sposób, w jaki to robimy. Czasami źle dobrane słowa sprawią, że zdanie, które miało być pochwałą, wcale nie będzie miało pozytywnego wydźwięku. - Bardzo dobrą metodą na jakiekolwiek działania jest odwrócenie sytuacji i wyobrażenie sobie siebie na miejscu dziecka – radzi pani trener. - Zastanówmy się: czy nas by zmotywowała wypowiedź typu „Twój brat ma 6, a ty nie”? Z pewnością nie. Niestety, rodzice demotywują, zamiast motywować. Pamiętajmy, że wiedzę zdobywa się dla siebie, a nie dla ocen. Ważny jest nie kolega, który przezywa od kujonów, lecz cel, który dziecko sobie założy. Rodzice powinni uświadamiać to dzieciom i im pomagać. Postawa rodzica ma wielkie znaczenie Bardzo często postawa rodziców jest jednak zupełnie inna. Opiekunowie kwestionują kompetencje nauczycieli w obecności dziecka, wyśmiewają ich i obrażają. Takie zachowanie może mieć bardzo negatywny wpływ na motywację dziecka do nauki. - Rodzice powinni przekazywać pozytywne wzorce – podkreśla Małgorzata Tobiszewska. - Oczywiście można mieć zastrzeżenia, ale my jako rodzice powinniśmy budować autorytet nauczyciela. Jeśli z czymś się nie zgadzamy, wyjaśniamy to z nauczycielem w cztery oczy, a nie przy dziecku. Tak samo nie krytykujemy dziecka przy rodzinie, bo to wpływa na jego opinię o samym sobie. Gdy dziecko ma niska samoocenę, to nie będzie np. aktywne na lekcjach, bo nie ma wiary we własne siły. A przez to będzie również mieć słabsze oceny. Trzeba jednak pamiętać o tym, że raz rozpalony zapał do nauki nie będzie się samoistnie utrzymywać aż do czerwca. Jak utrzymać motywację dziecka do pracy na cały rok szkolny? - Doceniajmy najmniejszy postęp – radzi dyrektor Instytutu Rozwoju Kadr. - Możemy sobie w duchu pomyśleć, ze progres jest mały, ale jeśli dziecko się stara i bardzo chce, to doceńmy to i powiedzmy to na głos. Musimy starać się podtrzymywać ten ogień. Mówmy: „Rewelacyjnie, odrobiłaś sama lekcje z chemii, teraz będzie ci już łatwiej. Widzisz, to było trudne, ale zrobiłaś to rewelacyjnie”. Dostrzegajmy najmniejsze źdźbło poprawy. Wyciągajmy je i doceniajmy. Efekty nie przychodzą od razu, zwłaszcza jeśli są zaległości. Ale warto i należy próbować. Monika Nimkiewicz źródło: http://szkola.wp.pl/kat,121278,title,Motywacja-na-poczatek-nowego-rokuszkolnego,wid,13746242,page,3,wiadomosc.html