Lipiec-Sierpień

Transkrypt

Lipiec-Sierpień
WIADOMOŚCI
INSPEKTORIALNE
Krakowskiej
Inspektorii
Salezjanów
L I P I E C- S I E R P I E Ń
ROK XIV
2014/142
Spis Treści:
ZIARNA DUCHOWOŚCI
3 Ze świata salezjańskiego
4 Kielce
5 Kraków – Pychowice
6 Kraków – Różana
9 Kraków – Szkoła
10 Odessa
10 Oświęcim
16 Pogrzebień
19 Polana
20 Przemyśl
22 Przyłęków
22 Rzeszów
23 Staniątki
24 SWM Młodzi Światu
25 Świętochłowice
31 Zabrze
Miłość dobroczynna
Zdjęcia na okładce:
Na kole do Przemyśla,
zdj. zbiory SZSP”DB”
w Świętochłowicach (przód);
Wspaniałe wakacje w Mszanie
Dolnej, zdj. zbiory parafii w
Przyłękowie; na kole do Przemyśla,
zdj. zbiory SZSP”DB”
w Świętochłowicach; integracja na
Lubogoszczy, zdj. zbiory SZSP”DB”
w Świętochłowicach (tył)
Miesięcznik wydawany przez
Towarzystwo Salezjańskie
Inspektorię Krakowską
pw. św. Jacka.
Redaktor naczelny:
ks. Mateusz Rochowiak
Korekta:
ks. Mateusz Rochowiak
Skład i łamanie:
Poligrafia Salezjańska
Adres redakcji:
ul. Bałuckiego 8, 30-318 Kraków,
tel.: (12) 252 85 00,
fax: (12) 269 02 84,
e-mail: [email protected]
Druk:
Poligrafia Salezjańska,
ul. Bałuckiego 8, 30-318 Kraków.
Redakcja zastrzega sobie prawo
skracania i adiustacji tekstów oraz
zmiany ich tytułów.
O tej miłości dobroczynnej Ksiądz Bosko mówił już w pierwszym artykule swoich
konstytucji. „Celem Towarzystwa Salezjańskiego jest, aby gromadzić swoich członków
duchownych, kleryków a także świeckich, by
doskonalili się sami, naśladując cnoty naszego Boskiego Zbawiciela zwłaszcza przez
wykonywanie miłości dobroczynnej wobec
ubogiej młodzieży”.
Pod koniec dwudziestego wieku piewcą
tej „miłości duszpasterskiej” salezjanów stał
się ks. Viganò. Tłumaczył, że miłość duszpasterska, jaka płynie z serca Księdza Bosko,
stała się początkiem i centrum rodziny salezjańskiej. Salezjańska agape, czerpana z serca
Bożego, rozlewa się na środowisko młodych
i ubogich. Miłość duszpasterska rodziny salezjańskiej ma rzeczywiście dwa bieguny: Boga
i jej „adresatów”, pouczał przełożony. Zaś oba
te bieguny posiadają swoją własną, oryginalna dynamikę. „Miłość Boga jest źródłem
i przyczyną wszystkiego; miłość bliźniego stanowi praktyczną demonstrację i pełną miarę
prawdziwej miłości Boga, konieczną drogę,
po której posuwa się miłość dobroczynna. To
jakby strumień krążeniowy pomiędzy jedną
i drugą, wzajemna relacja przyczynowa na
odmiennym poziomie. Trzeba więc stwierdzić
zasadniczy charakter zjednoczenia wewnętrznego z Bogiem oraz pierwszeństwo operacyjne i metodologiczne służby bliźniemu.
Prawdziwy Bóg jest nie do pojęcia bez miłości dla człowieka, także autentyczny bliźni
jest nie do pomyślenia inaczej, jak tylko jako
obraz Boga. Wobec tego dar wobec młodzieży
nie będzie autentyczny, jeśli nie wywodzi się
z miłości do Boga. Jednak prawdą jest również
i to, że nie będzie w nas prawdziwej miłości
Boga oddzielonej od upodobania dla młodzieży, zwłaszcza młodzieży potrzebującej.
Pasja dla Boga jest nierozdzielna od pasji dla
człowieka. Realizujemy wielkie przykazanie
Ewangelii w jednym odruchu miłości dobroczynnej. Dla obu biegunów naszej miłości
duszpasterskiej nie ma alternatywy”. Cała
duchowość salezjańska rodzi się z miłości dobroczynnej wobec Boga i prowadzi do miłości
duszpasterskiej.
Samo życie Księdza Bosko pokazuje nam,
jak praktykował „sławną miłość duszpasterską”, jak przeżywał „pasję apostolską”, która
charakteryzuje tę miłość dobroczynną salezjańskiej komunii. Znajdujemy ją wraz z jego
przywiązaniem do ludzi, zwłaszcza do ubogiej
młodzieży, i z jego gorliwością realizacyjną.
Deklaracje – których sobie wybitnie oszczędzał – nigdy mu nie wystarczały. Konieczna była aktywna i cierpliwa obecność przy
młodzieży. Do swoich inicjatyw społecznych
wciągał władze publiczne i rozmaite kategorie ludzi zarówno zamożnych, jak i średnich
i ubogich. Pragnął dostarczać społeczeństwu
„dobrych chrześcijan” i „uczciwych obywateli”.
Niezależnie od ruchów społecznych, systemów
politycznych i ideologii usiłował czynić dobrze
wszystkim, nie pozwalając się wciągnąć w żadne sprzysiężenie, żądając tylko tego, co mu się
należało, i zachowując wolne ręce dla służby
młodzieży i warstwom ludowym. Na obraz
Księdza Bosko we wszystkich krajach świata,
niezależnie od ośrodka wpływów, ograniczonych czy szerokich, po tych właśnie gestach
skutecznych, a jednocześnie nacechowanych
jakościami wprost lub pośrednio związanymi
z trzynastym rozdziałem pierwszego listu do
Koryntian, rozpoznaje się członków rodziny
salezjańskiej prawdziwie „czyniących dobrze”;
chodzi o usłużność, bezinteresowność, dobroć,
ofiarność, uprzejmość, łagodność, wyrozumiałość, pokorę, cierpliwość, wdzięczność.
(Francis Desramaut „Sto haseł z duchowości salezjańskiej” – fragmenty)
KURS FORMACJI CIĄGŁEJ W KRAKOWIE
Ze świata salezjańskiego
Tekst: ks. Przemysław Solarski SDB
Zdj.: ks. Adam Starzyk SDB
3
lipiec-sierpień 2014
ZE ŚWIATA SALEZJAŃSKIEGO
„Całe życie jest powołaniem, całe życie jest formacją. Formacja początkowa prowadzi do utożsamienia się z programem życia
konsekrowanego, które powinno przerodzić się w doświadczenie
całego życia. Formacja ciągła jest łaską i zadaniem, które prowadzą do przeżywania tego programu w dynamizmie wierności. Jest
ona naturalną i bezwzględnie konieczną kontynuacją procesu
przeżywanego podczas formacji początkowej.
Celem formacji ciągłej jest doprowadzenie do tego, aby salezjanin przeżywał swoje powołanie z dojrzałością i radością,
z twórczą wiernością i zdolnością do odnowy, jako ciągłą odpowiedź dawaną Panu i wyzwaniom naszego posłannictwa. Taka postawa wyraża się w zdolności do rozpoznania i refleksji, w stałym
wysiłku na rzecz rozwoju życia duchowego i takiego stylu życia,
który podtrzymywałby wysoką jakość doświadczenia, a także
w zdobywaniu kwalifikacji, aby wypełniać posłannictwo z kompetencją zawodową i animować liczne siły apostolskie.
Salezjanin jako pierwszy odpowiedzialny za własną formację,
stara się żyć w postawie nieustannej odpowiedzi na powołanie
i odnowy (…); stale się dokształca i jest otwarty na bodźce płynące ze strony Kościoła i różnych sytuacji, zwłaszcza ludzi młodych i środowisk ludowych; przyjmuje wspólnotę jako naturalne
środowisko swojego doświadczenia powołaniowego i z nią dzieli
aktywnie swoją drogę; przeżywa przynależność do Inspektorii
i Zgromadzenia oraz przyjmuje propozycje i inicjatywy, które od
nich pochodzą.” („Formacja Salezjanów Księdza Bosko. Zasady
i normy”, nn. 520, 523 i 552).
Od 30 czerwca do 3 lipca współbracia z czterech polskich inspektorii salezjańskich, w tym przybyli z Ukrainy i Szwecji, uczestniczyli w Kursie Formacji Ciągłej, który tym razem miał miejsce
w naszym Wyższym Seminarium Duchownym w Krakowie. Temat
tegorocznego spotkania brzmiał: „Komunikacja społeczna: media,
ewangelizacja, katecheza”. Refleksji nad tym tematem pomagały
wystąpienia zaproszonych gości.
Bp Grzegorz Ryś, podejmując zagadnienie „Zarazić siebie
i innych Nową Ewangelizacją”, poruszył szereg kwestii związanych
z przekazem wiary, szczególnie młodemu pokoleniu. Wychodząc od
analizy biblijnego wydarzenia nawrócenia św. Pawła i udziału w niej
Ananiasza, wskazywał rolę, jaką mamy pełnić w głoszeniu Ewangelii i doprowadzaniu do osobistego spotkania z Jezusem zmartwychwstałym. Kolejny z gości, ks. Grzegorz Suchodolski, dyrektor
Krajowego Biura Organizacyjnego Światowych Dni Młodzieży, podjął właśnie temat tego wielkiego wydarzenia, jakie odbędzie się
w 2016 roku w Krakowie. Przedstawiając historię i ideę ŚDM, zachęcał do współdziałania w różnych wymiarach, począwszy od przygotowań aż po pielęgnowanie duchowych owoców. Pani Maria Stepan,
dziennikarka TVP 1, w duchu tematyki „Wiara i Kościół w mediach”,
zachęcała współbraci, jako przedstawicielka mediów, do współpracy
ze światem dziennikarskim. Choć wiele nas różni i mamy do siebie
wzajemne zastrzeżenia i czasem negatywne doświadczenia, jednak
poznawanie siebie, zrozumienie właściwych sobie misji i roztropne
relacje są dobrym kierunkiem w celu znalezienia własnego miejsca w przestrzeni medialnej, również dla przekazu Dobrej Nowiny.
Na koniec, „Katechizację przez media społecznościowe” starała się
przybliżyć nam dr hab. Monika Przybysz z UKSW. Jej ogromna znajomość świata wirtualnego otwierała nam nowe horyzonty, na których można odnaleźć ciekawe narzędzia komunikacji, szczególnie
dostosowane do życia młodych.
Oprócz typowych momentów wspólnototwórczych, jak modlitwa czy spotkania braterskie, była także okazja do skorzystania
z krakowskich atrakcji turystycznych. Jedną z nich było zwiedzanie
Muzeum pod Rynkiem, w którym z łatwością można się przenieść
wyobraźnią do średniowiecznego krakowskiego rynku. Ks. Adam
Paszek, wikariusz inspektora krakowskiego, który był organizatorem tegorocznego KFC, podsumował spotkanie i podziękował za
aktywny udział.

PÓŁKOLONIE DLA DZIECI
Kielce
Tekst: Jolanta Gawda
Zdj.: zbiory Oratorium Świętokrzyskiego
W dniach od 30 czerwca do 5 lipca odbyły się w oratorium półkolonie dla dzieci, które zorganizował opiekun Małego Oratorium
ks. Łukasz Krysmalski. W tygodniowym programie zajęć były następujące atrakcje: spotkanie z Państwową Strażą Pożarną w Kielcach,
w czasie którego dzieci poznawały tajniki
pracy strażaka, na koniec spotkania wszyscy zostali oblani wodą; w Pałacu Biskupów
Krakowskich odbyły się warsztaty pt. „Budujemy pałac”, „Pierwszy list do dyplomaty”, „
W tajemniczym ogrodzie” oraz „Malujemy por-
tret”. Ważnym punktem programu była wizyta
w kinie, gdzie uczestnicy zabaw zobaczyli film
animowany „Gang Wiewióra”, choć niekwestionowanym zwycięzcą wśród atrakcji półkolonii
był basen w Strawczynku. Oprócz głównych
punktów programu były także dodatkowe zabawy na boisku oraz pyszne obiady, które przygotowywały dla ok. 100 osób pani Nikola Rados
z bezcenną asystentką Gosią Synowiec. Obiad
dla tak licznej grupy zorganizowaliśmy pod namiotem, który znajduje się w pobliżu kościoła.

KOLONIA DLA DZIECI W OCHOTNICY
Kielce
Tekst: Jolanta Gawda
Zdj.: zbiory Oratorium Świętokrzyskiego
W dniach 14-22 lipca odbyła się w Ochotnicy Górnej kolonia dla dzieci, w której udział
wzięło 45 osób. Organizatorem wakacji dla
dzieci był ks. Łukasz Krysmalski.
Uczestnicy kolonii brali udział w codziennych modlitwach oraz Eucharystii. Każdego
dnia odbywała się nauka śpiewu, która w tym
roku spotkała się z wielkim zaangażowaniem
uczestników. Nie zabrakło takich zabaw, jak:
hip-hop, kaczki, cztery wieże, mecz piłki nożnej dziewczęta kontra chłopcy, rozgrywki
w piłce siatkowej. Każdego dnia odbywały się
w grupach spotkania formacyjne w oparciu
o wakacyjny program wychowawczy: „Świętość – jestem na tak”. Wiele radości sprawiły
dzieciom pogodne wieczorki, w czasie których odbyło się wiele ciekawych zabaw i quizów (teleturniej Kłamca, Koło Fortuny, Mam
Talent, Mafia, gry i zabawy integracyjne, agapa na zakończenie połączona z wręczeniem
nagród, podziękowaniami i małą ucztą ze
słodyczami itp.). Jednym z punktów programu
wakacyjnego był film „Największy z cudów”,
4
do którego wychowawcy przygotowali pytania na konkurs. Zwycięzcy otrzymali nagrody.
Odbyły się dwie dyskoteki połączona z nauką tańców integracyjnych. Główne atrakcje
wyjazdu to: wizyta w Aquaparku w Białce
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
Tatrzańskiej; wycieczka do Dębna, Niedzicy
i Krościenka, podczas której dzieci zwiedziły zamek w Niedzicy, zabytkowy kościół
w Dębnie oraz popłynęły w rejs statkiem po
Jeziorze Czorsztyńskim. Nie zabrakło także
pieszych wędrówek po górskich szlakach –
w czasie jednego z nich zawitaliśmy w progach zabytkowego kościoła, który znajdował
się na szczycie i tam ks. Łukasz odprawił
Mszę św.

MINISTRANCKIE WAKACJE – SZAŁAS, BĘCZKÓW I SOPOT
Kielce
Tekst: Tomasz Witczak, Mateusz Łukasiewicz, Hubert Mattusch
Zdj.: zbiory Służby Liturgicznej w Kielcach
19 czerwca już 3 raz wyruszyliśmy na
rowerach do Szałasu. Rowerówkę rozpoczęliśmy od spotkania z Policją, następnie otrzymaliśmy błogosławieństwo od ks. Wojciecha
Strzeleckiego i wyruszyliśmy w drogę. Do
Szałasu dotarliśmy szczęśliwie, potem był
czas na rozpakowanie bagaży i zorganizowanie noclegu w remizie OSP, gdzie dzięki
gościnności strażaków mogliśmy zamieszkać
przez 3 dni. Kolejnym punktem dnia było rozegranie meczu w piłkę nożną i grillowanie.
Dzień zakończyliśmy modlitwami i słówkiem
na dobranoc. Rano zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy nad Umer. Po dotarciu na miejsce
mieliśmy czas na rozgrywki w cztery zamki,
następnie zjedliśmy obiad i wróciliśmy do
Szałasu. Wieczorem miał miejsce dalszy ciąg
gier i zabaw. Dzień zakończyliśmy grillem
i modlitwami wieczornymi. Sobota była dniem
powrotu do Kielc. Od rana pakowaliśmy się
i porządkowaliśmy remizę. Następnie wyruszyliśmy w drogę do Kielc, gdzie już na nas
czekali rodzice. Rowerówkę zakończyliśmy
modlitwami pod Grotą Marii, gdzie podziękowaliśmy za szczęśliwą podróż.
30 czerwca wyruszyliśmy na kolonię do
Sopotu. Było nas około 40 osób. Codziennie
chodziliśmy na plażę, odbyliśmy wycieczki do
Gdyni i na Hel, a wracając odwiedziliśmy również Gdańsk. Mieliśmy także okazję wypłynąć
w rejs pirackim statkiem. Oprócz atrakcji dla
ciała znalazło sie też coś dla duszy. Poza codzienną Eucharystią oglądaliśmy film „Cristiada”. Jedyną nieprzyjemną rzeczą był fakt, że
po tak mile spędzonych dwóch tygodniach
musieliśmy wracać do domów.
PYCHOWICE NA WAKACJACH
Kraków - Pychowice
Tekst: ks. Jacek Ryłko SDB
Zdj.: zbiory parafii NSPJ w Krakowie-Pychowicach
Czas wakacyjny nie był czasem martwym
dla parafii. W tym roku udało nam się zorganizować 3 akcje wakacyjne dla dzieci i młodzieży,
w których wzięło udział ok. 200 uczestników.
W dniach od 23 lipca do trzeciego sierpnia br.
wyjechało nad morze na kolonie do Mrzeżyna
56 dzieci i młodzieży wraz z 5 wychowawcami, pod wodzą ks. Tadeusza Szamary. Mieli
tam świetne warunki i piękną pogodę. Do
morza było bardzo blisko. Na miejscu mieli
do dyspozycji basen, boisko sportowe i sale
na spotkania i dyskoteki. Mieszkali w Ośrodku
Wypoczynkowym Rutex wraz z innymi grupami, w tym jedną z Niemiec. Wspólne spotkania
i mecze pozwoliły nawiązać z nimi przyjazne
kontakty, ale w rozgrywkach piłkarskich nasi
pokonali Niemców, bądź co bądź mistrzów
świata, 7 : 2. Gratulacje! Byli na 4 wycieczkach:
5
lipiec-sierpień 2014
W środę, 20 sierpnia, po Mszy św. oraz błogosławieństwie księdza proboszcza, w bardzo
ładną pogodę wyruszyliśmy na wyprawę rowerową do Bęczkowa – malowniczej miejscowości
oddalonej 15 kilometrów od Kielc. Kiedy bez
przeszkód dojechaliśmy na miejsce, sprawnie
wypakowaliśmy swoje rzeczy z busa i udaliśmy
się na zasłużony posiłek. Po krótkim odpoczynku, przepełnieni energią i dobrym humorem
poszliśmy przetestować duże, trawiaste boisko
znajdujące się obok szkoły, na którym rozgrywaliśmy mecze w piłkę nożną i organizowaliśmy
inne zabawy. Po kolacji już tylko szybka toaleta,
po której wszyscy położyliśmy się w celu naładowania baterii przed kolejnym dniem.
Drugi dzień był pochmurny i deszczowy, lecz
to nie powstrzymało nas przed dobrą zabawą
na hali sportowej czy przy różnorakich grach
integracyjnych. Wieczorem odwiedził na ksiądz
proboszcz wraz z ks. Krysmalskim, jak również
delegacja z SWM. Po wspólnej kolacji i modlitwie
z uroczystym błogosławieństwem – pożegnaliśmy gości i udaliśmy się do swoich śpiworów.
Trzeciego dnia pojechaliśmy na pobliski
zalew, gdzie przesiadając się na nieco inne
– wodne – rowery, spędziliśmy nieco ponad
dwie godziny, pływając, bawiąc się i walcząc
o piracką flagę. Nie mogło też zabraknąć wielogodzinnych rozgrywek w piłkę nożną oraz
Mszy św. odprawianej – dzięki uprzejmości
tamtejszego księdza proboszcza – w kościele
parafialnym w Bęczkowie.
Ostatniego dnia, po uprzednim spakowaniu swoich bagaży, pojechaliśmy nad zalew
w celu aktywnego spędzenia czasu na plaży.
W przerwie między piłką siatkową a kąpielą
w zalewie zjedliśmy pyszne naleśniki przygotowane wcześniej w kuchni. Po miło spędzonym
czasie udaliśmy się w drogę powrotną do Kielc.

w parku latarni morskich w Niechorzu, płynęli
na statku w Kołobrzegu, byli na festiwalu wikingów na wyspie Wolin, w muzeum wieloryba
w Rewalu i na ruinach kościoła w Trzęsaczu.
Dziękujemy za pomoc finansową z Urzędu Miasta Krakowa w kwocie 13 570 zł oraz
pomoc organizacyjną z Młodzieżowego Domu
Kultury Akademii Dziecka „Tygrysek” i Klubu
Osiedlowego Pychowice.
Drugi wyjazd był do Austrii, przeznaczony dla dzieci w sposób szczególny zaangażowanych w ciągu roku w parafii – głównie
ministrantów i scholanek – w dniach od 5 do
10 sierpnia br. Wszystkich uczestników było
42 dzieci i 8 wychowawców i rodziców
z siostrą Amancją oraz z panią Renatą Woźniak-Vecchie, nauczycielką języka niemieckiego
w naszym oratorium. Udaliśmy się do zaprzyjaźnionych parafii w Górnej Austrii: Schardenberg Freinberg i Münzkirchen leżących tuż
przy granicy z Niemcami z historyczną i przepiękną Pasawą (Passau), miastem trzech rzek
(Dunajem, Inem i Ilzą), zwanym też „bawarską
Wenecją”. Tu znajduje się słynne sanktuarium
KRÓLEWSKIE WAKACJE W ŚWIECIE DZIECKA
Kraków - Różana
Tekst: Anna Fura
Zdj.: zbiory Saltromu
Salezjańskie Lato to propozycja nie tylko wyjazdów na kolonie czy obozy, ale także
możliwość ciekawego i twórczego spędzenia
czasu wakacyjnego w mieście. Pamiętając
o dzieciakach, które wakacje spędzają w Krakowie, Świat Dziecka jak co roku zapraszał
na półkolonie młodszych i starszych. Czekała
na nas moc atrakcji. Na początku oczywiście
musieliśmy się dobrze poznać i zintegrować.
Oprócz gier i zabaw mogliśmy sprawdzić
swoje zdolności taneczne, plastyczne i sportowe. Każdy znalazł coś ciekawego dla siebie.
Bardzo dużą popularnością cieszyła sie gra
o tajemniczej nazwie Wilkołaki, czy jeszcze
bardziej popularna gra cztery bazy. Każdy
dzień zaczynaliśmy i kończyliśmy z uśmiechem bez względu na warunki atmosferyczne.
Tegoroczne półkolonie były wyjątkowe, aż
chciałoby się rzec: królewskie.
Królewskie? Nie, nie bawiliśmy sie
w zamki i księżniczki, ale zostaliśmy zaproszeni do wzięcia udziału w projekcie „Królewskie
Wakacje”, organizowanym przez Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju. Królewskie Wakacje to
projekt cykliczny – w tym roku odbywa się po
raz czwarty. Głównym jego celem jest umożliwienie dzieciom zwiedzenia najciekawszych
miejsc w Krakowie oraz zapewnienie kreatywnego spędzenia czasu wakacyjnego.
6
Tak też było w przypadku naszych wychowanków. Długo wyczekiwany dzień,
zbiórka – wczesne godziny poranne. Pierwszy cel podroży – Park Wodny w Krakowie.
Tam pod opieką wolontariuszy i wychowawców dzieci oddały się wodnemu szaleństwu.
Radości było co nie miara, największą popularnością cieszyły się oczywiście zjeżdżalnie.
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
Maria Hilf i katedra z największymi organami
na świecie. Spaliśmy w salkach parafialnych,
a posiłki robiliśmy sami z pomocą tamtejszej gospodyni z Schardenberg, pani Madzi.
Oprócz zwiedzania Pasawy i przepłynięcia
kryształowym statkiem po Dunaju byliśmy
na całodniowej wycieczce do Bayern-Park
z licznymi i atrakcyjnymi karuzelami, szybkimi pojazdami szynowymi i wodnymi, oraz
w Kopfing na Baumkronnenweg – drodze
ponad wierzchołkami drzew, z atrakcyjnym
torem przeszkód.
Trzecia akcja wakacyjna to półkolonie
zorganizowane na miejscu przez siostrę
Amancję i ks. Dawida Waliczka, w dniach
18-30 sierpnia br. Wzięło w nich udział ponad 60 dzieci i młodzieży, którzy włączyli
się w tzw. „królewskie wakacje” w mieście
z licznymi atrakcjami, takimi jak zwiedzanie
muzeów, wycieczka do kina, na basen, do parków. Codziennie były jakieś atrakcje. Nikt się
nie nudził i nie marudził. Były ciepłe posiłki
przygotowywane przez panią Teresę i siostrę
Amancję. Wszyscy byli zadowoleni i szczęśliwi.
Nikomu nic złego się nie stało.
Dziękujemy wszystkim organizatorom
i prowadzącym te akcje wraz z wychowawcami i animatorami, którzy wolontaryjnie
chętnie się zaangażowali. Wspólnie można
naprawdę wiele. Oby tak w ciągu całego roku!

Następnie wyposażeni w pyszne precelki krakowskie ruszyliśmy prywatnym
autobusem MPK do Muzeum Narodowego w
Krakowie. Tam czekała na nas niesamowita
przygoda pt. „Przy polskim stole. Historia
kuchni, świąteczne obyczaje”. My, młodzi
odbiorcy sztuki, mogliśmy nie tylko podziwiać ekspozycje, ale także wykazaliśmy się
kreatywnością w czasie trwania warsztatów.
Staliśmy się specjalistami od XVI-wiecznego menu. Układaliśmy spis potraw na
wesele królowej Bony, a także rymowaliśmy napisy na łyżki zupełnie jak Mikołaj
Rej. Tematy kulinarne przerobiliśmy już
w teorii i nasze brzuszki chciały troszkę
praktyki. Kolejnym punktem programu
była pyszna pizza w kinie Kijów. Najedzeni,
oczekiwaliśmy kolejnych wrażeń. Dostarczył
nam ich film „Wojownicze Żółwie Ninja”. Po
założeniu magicznych okularów od razu
przenieśliśmy sie do Nowego Yorku i rozpoczęliśmy wraz z czterema żółwiami walkę z Klanem Walczących Stóp. Film pełen
zwrotów akcji i wielu efektów specjalnych
zrobił na nas duże wrażenie. Wiedzieliśmy
jednak, że to nie koniec atrakcji. Wzmocnieni w słodkości, które otrzymaliśmy w superpaczkach, ruszyliśmy do kolejnego punktu
programu. Naszym ostatnim przystankiem
było Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila
Fieldorfa „Nila”. Tam w sposób warsztatowy
zapoznaliśmy się z takimi pojęciami jak „patriotyzm” czy „bohater”.
Wyjątkową postacią warsztatów był
niedźwiedź o imieniu Wojtek. Wielu z nas
pierwszy raz spotkało się z tą historią
niedźwiedzia, który miał statut kaprala,
książeczkę wojskową, uwielbiał zapasy, a
jego przysmakiem były zapalone papierosy.
Największą atrakcją było strzelanie na symulatorze. Zestrzelenie czołgu nieprzyjaciela to dla każdego niezwykła frajda i atrakcja
WAKACJE Z SALTROMEM OKIEM UCZESTNIKA
Kraków - Różana
Tekst: Aleksandra Wołkowicz
Zdj.: zbiory Saltromu
W tym roku wybrałam się po raz kolejny
na wakacje z Saltromem. Był to prawdziwy
sprawdzian samej siebie. Miałam odpowiadać za część muzyczną i nie chciałam nikogo
zawieść. Marzyłam, bym podczas tych kolonii
mogła poznać wspaniałe osoby i prawdziwie
odpocząć.
Moje życzenia spełniły się w stu procentach. Codzienne zabawy zbliżały wszystkich
ze sobą, sprawiały, że każdy chciał być częścią
grupy. Każdy dzień kończył się nową porcją
emocji i wrażeń. Nikt nie czuł znudzenia. Zajęcia w grupach pomagały nam poznawać swoje atuty i mocne strony. Mogliśmy poprawić
swoje samooceny. Wyjazdy uświadomiły mi,
jakie są prawdziwe wartości człowieka.
Jeśli kolonie z salezjanami, to nie obyłoby
się bez kilku słów o Księdzu Bosko. Dowiedzieliśmy się, że to on założył oratorium dla
młodzieży i to z niego brali przykład nasi wychowawcy. Poświęcali nam każdą chwilę. Byli
z nami od rana do nocy. Oddali nam kawałki
swoich serc. Na każdym kroku czuliśmy ich
obecność i troskę. Mogliśmy im ufać, a oni zawsze przy nas byli.
Wypady na plażę dawały nam radość. Kąpiele w morzu dostarczały wiele frajdy. Mieliśmy okazję uczestniczyć we Mszy św. na plaży.
Był to wspaniały wieczór i wielkie przeżycie.
Podziwialiśmy piękny zachód słońca. Wszyscy
cieszyli się też z wycieczki do oceanarium.
Sądzę, że każdy z nas na długo zapamięta
Krynicę Morską.
W Wierchomli również przeżyłam wspaniały czas. Piękne widoki, wypady na basen,
cisza i spokój sprawiały, że nikt nie chciał
opuszczać tego miejsca. Wspólny czas spędzony jako kolonia łączył nas ze sobą. Różnego rodzaju konkursy każdemu pozwoliłyby
znaleźć jakąś mocną stronę w sobie. Msze
w pięknej cerkwi, choć na chwilę zaparły każdemu dech w piersiach.
WAKACJE Z SALTROMEM
– O REALIZACJI PROGRAMU WYCHOWAWCZEGO
Kraków - Różana
Tekst: Katarzyna Lampa
Zdj.: zbiory Saltromu
„Nie ma marzeń zbyt wielkich, nie ma
marzycieli zbyt małych” – tak brzmiał tytuł naszego programu wychowawczego,
w którym wraz ze ślimakiem Turbo odkrywaliśmy, co to znaczy realizować swoje marzenia.
7
lipiec-sierpień 2014
A marzenia mogą być różne: małe i wielkie, zawsze jednak są piękne. Jedni marzą
o tym, by zobaczyć morze, inni, by mieć swojego kucyka, a czasem, by znaleźć prawdziwą
przyjaźń, jeszcze inni marzą choćby o tym,
nie tylko dla dzieci. Pamiętaliśmy także o
70-tej rocznicy Powstania Warszawskiego
i ta ekspozycja zrobiła na wszystkich duże
wrażenie.
Ten dzień umożliwił nam podróż
w czasie, zajęcia prowadzone w sposób innowacyjny na pewno obudziły w uczestnikach nowe zainteresowania oraz wpłynęły
na rozwijanie postawy twórczej. A to, co najważniejsze – zdecydowanie był to dla wielu
z naszych podopiecznych najpiękniejszy
dzień lata, a wspomnienia tych chwil na
długo zostaną w naszej pamięci.

Niestety na obydwóch wyjazdach nadszedł czas rozstania. Na uroczystej agapie
dziękowaliśmy sobie za swoją obecność. Wychowawcom należało się wielkie uznanie,
bo to oni spełniali posługę Księdza Bosko. Te
kolonie nie udałyby się, gdyby nie oni. Gdyby nie czuwali dzień i noc i gdybyśmy my,
uczestnicy, nie byli dla nich najważniejsi.
Gdy wsiadaliśmy do autokaru, każdy czuł, że
powoli zaczyna mieć pustkę w sercu. Nikt nie chciał
się rozstawać. Myśli o powrocie do domu dobijały
nas wszystkich. Dalej chcieliśmy być podporą dla
siebie, wspierać się nawzajem. Ten czas mijał tak
szybko, że nikt nie zauważył płynących dni.
Wszyscy zostaną w mojej pamięci. I te
prowadzące nas słowa: „Nie ma marzeń zbyt
wielkich, nie ma marzycieli zbyt małych”.

by pojechać gdzieś na wakacje, w góry, nad
morze, na Mazury.
Dzięki podróży ze ślimaczkiem Turbo
w głąb siebie, zarówno wychowawcy jak
i dzieci próbowali odkrywać własną kreatywność, swoje mocne strony, dowiadywali się,
jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. Rozmawiali o przyjaźni, wsparciu, zrozumieniu,
o tym, co w życiu ważne, malowali drzewa
i motyle swoich marzeń, bo wszyscy wiedzą,
że marzenia są jak motyle, mogą unieść do
gwiazd. Myślę, że każdego roku programy
wakacyjne pokazują, jak w sposób ciekawy
i barwny pokazać uczestnikom Salezjańskiego Lata ważne wartości. Nie chodzi o to, by
moralizować, nauczać, stawać przed młodymi ex cathedra, ale by razem z nimi konfrontować się z pewnymi pytaniami, szukać odpowiedzi i rozwijać pewne umiejętności. Tak,
by wakacje, choć „wolne od szkoły”, nie były
wolne od nauki. By dzieci w sposób praktyczny, poprzez doświadczenie i samodzielne
odkrywanie wiedzy, nabywały ważnych dla
siebie umiejętności, współpracy, rozumienia
siebie i innych, wiary w swoje możliwości, by
umiały pokonywać trudności, szukając czasem nietypowych rozwiązań, by wiedziały,
że aby osiągnąć sukces, trzeba ciężkiej i wytrwałej pracy. A to wszystko dzięki ślimakowi,
który zapragnął wygrać wyścig Indy 500 i, co
najdziwniejsze, udało mu się to.

POLSKAAAA, BIAŁO CZERWONI! – MECZ POLSKA-CHINY
Kraków - Różana
Tekst: Katarzyna Czakon
Zdj.: zbiory Saltromu
Dnia 17 sierpnia tego roku o godzinie
20:00 saltromowicze wyruszyli pod Kraków
Arenę, na której odbywał się siatkarski mecz
Polska-Chiny w ramach Memoriału Wagnera.
Podekscytowani, z pomalowanymi twarzami
(rzecz jasna na biało-czerwono), zasiedliśmy
na wyznaczonych miejscach, oczami i uszami wchłaniając wszystko, co się dzieje wokół
(chyba nie skłamię mówiąc, że niektórzy byli
tam po raz pierwszy – np. ja). Emocje na trybunach rozpalały do czerwoności: kibice nie
zawiedli – „meksykańska” biało-czerwona
fala (a raczej dwie) goniły się po trybunach
niczym Tom & Jerry.
Nasi siatkarze grali świetnie i z miażdżącą przewagą wygrali z Chinami 3 : 0.
Wiwatom nie było końca. Gdy wychodziliśmy z Kraków Areny jej telebimowa ściana wyświetlała podziękowania dla super
kibiców i zapraszała na kolejny mecz. To się
WIERCHOMLO, WITAJ!
Kraków - Różana
Tekst: Dominika Zych
Zdj.: zbiory Saltromu
Na półmetku wakacji, dokładnie 2 sierpnia o godzina 9:30, cała brygada małych
kolonistów z niecierpliwością czekała pod
kościołem św. Stanisława Kostki w Krakowie,
aby rozpocząć nową wakacyjną przygodę. Nad
całością wyprawy czuwał niezawodny ks. Piotr
Pawelec – kierownik kolonii oraz nieustraszeni wychowawcy: pani Ania, pani Kasia, pani
Magda, pani Dominika oraz pani Madzia.
Wszyscy całkiem normalni.
Wierchomla Wielka przywitała małych
„Odkrywców” pięknymi słonecznymi promieniami. Już wtedy poczuliśmy, że będzie to
niezapomniany turnus – pełen przygód, nie8
spodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Jak na porządnych „Odkrywców” przystało, nie
marnowaliśmy ani chwili czasu. Odkrywaliśmy
nie tylko otaczającą nas przyrodę, ale przede
wszystkim poznawaliśmy siebie nawzajem.
Odsłanialiśmy własne możliwości oraz
głęboko ukryte marzenia. Ślimaczek Turbo,
który towarzyszył nam przez cały turnus, pomagał nam poznać drogę do ich spełnienia
oraz uczył nas wytrwałości i wiary we własne
siły. Każdy dzień obfitował w różnorodne zabawy i gry.
Chyba najbardziej spodobała się oczywiście baloniada. Latające kolorowe balony
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
nazywa prawdziwe kibicowanie. Piękne wydarzenie, mecz pełen wrażeń...

wypełnione wodą sprawiły dużo frajdy nie
tylko dzieciom. Każdego wieczoru część „Odkrywców” zamieniała się w piłkarzy, a druga
część stawała się pilotami. Trzeba zaznaczyć,
że mieliśmy swój własny, prywatny samolot!
Czas rekreacji dosłownie podkręcał ks. Piotr,
który jak nikt inny potrafił sprawić, aby zakręciło się w głowie… oczywiście na karuzeli.
Innym razem Odkrywcy musieli wykazać
się sprytem i czujnością. Szczególnie w czasie
wieczoru Trzech Kłamców, podczas którego
wychowawcy nieźle namieszali kolonistom
w głowach. Kiedy ich akumulatory były na wyczerpaniu, szybkim krokiem zmierzali do pani
Marii na pyszne obiadki i małe co nie co.
Były także wspólne wyjścia w góry i na
basen. Oprócz ludzi uczestnicy poznawali także miejscowe zwierzęta, które niejednokrotnie były wręcz na wyciągnięcie ręki. Naszych
„Odkrywców” czekała także dłuższa wyprawa
w nieznane – postanowili bliżej poznać Krynicę-Zdrój. Tam odwiedzili muzeum zabawek, jechali kolejką i badali miejscowe wody.
Szczególnym zainteresowaniem cieszyło się
„źródełko miłości”.
Kolonia z salezjanami to również czas
poznawania Boga. Codziennie „Odkrywcy”
wspólnie modlili się, a wieczorami dodatkowo słuchali wspaniałych historii w ramach
tzw. „Słówka”. Co drugi dzień uczestniczyli
NA PODBÓJ SŁONECZNEJ HISZPANII
Kraków - Szkoła
Tekst: Anna Nowak
Zdj.: zbiory ZSSal. w Krakowie
W dniach od 5 do 13 lipca na czele
z nauczycielami z naszej szkoły: panem Zbigniewem Golińskim, panią Małgorzatą Wyrozumską oraz ks. Janem Urbańczykiem wyruszyliśmy na podbój słonecznej Hiszpanii.
Przed wyjazdem odbyła się Msza św., którą
odprawił dla nas ks. Jan. Po Mszy wszyscy pełni
entuzjazmu wsiedliśmy do autokaru i wyruszyliśmy w podróż do krainy flamenco, corridy
i słońca. Po drodze jednak zatrzymaliśmy się
we Włoszech i tam, w okolicach Genui, spędziliśmy noc, aby rankiem ruszyć do Monako.
Monako... Wszystkim od razu to miejsce
kojarzy się zapewne ze słynną Grace Kelly.
Ale nie, nie! Monako to przede wszystkim
niesamowite państwo-miasto pełne kasyn,
bogatych willi, drogich samochodów i luksusowych jachtów, ze słońcem odbijającym się
w lazurowym morzu. W Monako zwiedziliśmy
stolicę Monaco-Ville oraz Monte Carlo – najbogatszą dzielnicę państwa. Po spędzonym
tam czasie wolnym pełni wrażeń, ale i zniecierpliwienia ruszyliśmy dalej w stronę naszego celu: do Barcelony.
Nocą nareszcie przekroczyliśmy granice tego jakże długo wyczekiwanego miasta,
9
lipiec-sierpień 2014
„Serca Katalonii”. Viva España. Nie mogliśmy
się doczekać, kiedy wreszcie opuścimy autokar. Barcelona, piękna, wesoła i radosna
przywitała nas piękną pogodą i słońcem. Już
z samego rana wybraliśmy się na zwiedzanie miasta. Pierwszego dnia zwiedziliśmy
Bazylikę Sagrada Familia. Ten wielki kościół,
choć niedokończony, pełen jest magii, dostojeństwa i niesamowitego piękna. Przez wielu
uważany jest za największe dzieło słynnego
projektanta Antonio Gaudiego. Człowiek, patrząc na strzelistość i ogrom tej budowli, czuje pokorę, zadumę i zachwyt. Bazylika łączy w
sobie wiele stylów. Z zewnątrz zdobią ją rzeźby z piaskowca przedstawiające świętych. Nad
wejściem znajduje się wyrzeźbione drzewo,
na którym siedzi gołębica. Kościół, zarówno
w środku jak i na zewnątrz, ozdabia mnóstwo
postaci. Piękno widoczne z każdej strony, połączone z użytecznością i lekkim przepychem,
dopełnia całości, co u każdego turysty zapiera
dech w piersiach, choćby na ułamek sekundy.
Zapewne każdy chciał jeszcze dłużej podziwiać bazylikę, jednak mięliśmy przed sobą
jeszcze inne miejsca do zwiedzenia, równie
piękne jak ona.
w Eucharystii, gdzie pięknym i głośnym śpiewem chwalili Pana Boga. Do dziś pewnie
niejeden kolonista i mieszkaniec Wierchomli
nuci słowa piosenki: „Stoję dziś, moje serce,
ręce tak wyciągam w podziwie dla Tego, który
wszystko dał…”.
Myślę, że przez te kilka dni każdy z nas
miał okazję odkryć w sobie coś nowego. Mógł
nauczyć się pokonywać własne słabości i lęki
oraz radzić sobie z napotykanymi trudnościami. Wychowawcy na pewno odkryli w sobie
niezmierzone pokłady cierpliwości. Jestem
przekonana, że ten turnus będzie trudno wyrzucić z pamięci i serca. Do zobaczenia za rok!

Mieliśmy szansę przejść się chyba najważniejszą częścią Barcelony – deptakiem La
Rambla. Ta niesamowita aleja kończy się pod
pomnikiem Krzysztofa Kolumba. La Rambla
pełna jest ulicznych przedstawień, straganów,
drogich sklepów, restauracji i kawiarenek na
wolnym powietrzu. La Rambla kipi życiem
przez całą dobę. To bijące serce Barcelony.
Przechodząc deptakiem, można dostać zawrotu głowy od kolorów, dźwięków, straganów
pełnych egzotycznych, soczystych owoców.
Dla wielu osób, a w szczególności dla
płci męskiej, najważniejszym punktem tego
wyjazdu była wizyta na stadionie Camp Nou.
Dla wszystkich kibiców Barcelony jest to
prawdziwe miejsce kultu. Przyznam, że nawet
na mnie, dziewczynie, która niezbyt lubi piłkę
nożną, Camp Nou zrobił wrażenie. Na stadionie zwiedziliśmy lożę komentatorską, szatnie
i trybuny. Byliśmy nawet na murawie, gdzie
mogliśmy poczuć się jak zawodnicy Barcelony. Zwiedziliśmy każdy zakamarek, by potem
udać się oczywiście do oficjalnego sklepu
FC Barcelona. Po powrocie do hotelu każdy
wspominał tylko to, że był na największym
i najsłynniejszym stadionie piłkarskim. Śmiem
stwierdzić, że nie zobaczyć Camp Nou, to tak
jakby w Krakowie nie być na Wawelu.
Po śniadaniu szóstego dnia wycieczki udaliśmy się do Montserrat – klasztoru benedyktynów położonego wśród malowniczych skał, zaś
koło południa przyjechaliśmy do miasteczka
Costa Brava. Tam, na malowniczym wybrzeżu,
słynnym na całym świecie, mogliśmy poczuć
prawdziwie hiszpańskie słońce.
Niestety wszystko co piękne szybko się
kończy. Następnego dnia wyjechaliśmy do
ostatniego już punktu naszej podróży – pałacu papieskiego w mieście Avignon. Rankiem
wyruszyliśmy w drogę powrotną, żegnając
Hiszpanię i Barcelonę. Ten wyjazd na pewno każdy zapamięta na długo. Słońce, klimat
Barcelony, zabytki, deptak La Rambla pełen
straganów i uroczych kawiarenek, morze
i oczywiście wizytę na Camp Nou. Barcelona
to niesamowite miasto, tętniące życiem nawet w nocy. Ciężko nie pokochać i nie tęsknić
za Barceloną. Mam nadzieję, że powrócimy
tam niejeden raz. Ja na pewno nadal jestem
tam myślami i sercem!

80 ROCZNICA URODZIN KS. JOACHIMA JASITY
Odessa
Tekst: Roman Tsyganiuk SDB
Zdj.: zbiory salezjanów w Odessie
Salezjanie pracują w Odessie od 1958
roku. Pierwszy salezjaninem, który tu przybył,
był ks. prałat Tadeusz Hoppe. Po uzyskaniu
niepodległości, na Ukrainę
przyjechał także z Polski w 1993 roku
ks. Joachim Jasita SDB.
Ksiądz Joachim urodził się 13 lipca
1934 roku, a święcenia kapłańskie otrzymał
16 czerwca 1962 r. Do Odessy przybył na
własną prośbę. Dziś jest wikariuszem parafii św. Piotra oraz diecezjalnym egzorcystą.
Mimo podeszłego wieku ks. Joachim zajmuje się też ogrodem przy salezjańskim domu
oraz opiekuje się „Żuczką”, czyli swoim wiernym psem.
Msza św. jubileuszowa została odprawiona w niedzielę 13 czerwca. Przewodniczył jej sam jubilat, a kazanie wygłosił
ks. Franciszek z parafii katedralnej. Po Mszy
wierni witali ks. Joachima i dziękowali za to
wszystko, co zdziałał i działa dla parafii.

„KAŻDY MOŻE ZOSTAĆ ŚWIĘTYM” – PÓŁKOLONIA
Odessa
Tekst: Roman Tsyganiuk SDB
Zdj.: zbiory salezjanów w Odessie
„Dla was studiuję, dla was pracuję i dla
was jestem gotowy oddać całe moje życie”.
W tych słowach zawarta jest miłość ojcowska Księdza Bosko, którą otaczał każdego ze
swoich wychowanków.
Salezjanie w Odessie, zachęceni tymi
słowami, w tym roku po raz 13 zorganizowali letnią półkolonię dla dzieci. Trwała ona od
23 czerwca do 11 lipca.
Uczestniczyło w niej ponad 30 dzieci oraz 4 wychowawców. Temat półkolonii
brzmiał: „Każdy może zostać świętym”. Codziennie na początku dnia zaczynaliśmy od
modlitwy i słowa wprowadzającego w dany
dzień.
Każdy dzień różnił się od poprzedniego.
Codziennie mieliśmy zajęcia plastyczne, gry,
zabawy oraz wycieczki. Dzieci miały możliwość być w tak ciekawych miejscach Odessy
jak: port morski, muzeum czekolady, muzeum nauki, wystawa odeskiej kontrabandy
czy hipodrom. Oczywiście nie mogło zabraknąć wyjścia nad morze.
Dzieci, które uczestniczyły w półkolonii,
nie pochodzą z rodzin katolickich. Niektóre
z nich uczą się w salezjańskiej szkole, a inne
mieszkają po sąsiedzku.
KIJÓW – ŻYWY POMNIK REWOLUCJI
Oświęcim
Tekst: Maria Trębacz
Zdj.: zbiory oratorium w Oświęcimiu
Zawsze chciałam zobaczyć Kijów. Być
na Ukrainie tyle razy, zaledwie godzinę
drogi od stolicy, i jej nie zobaczyć, nigdy nie
mieściło mi się w głowie. Od kilku miesięcy
Kijów nie był już „tylko” stolicą, raczej żywym pomnikiem rewolucji. Przywitały nas
wysokie budynki, bogate kamienice, stosy
reklam, zabiegani ludzie, kolorowe wystawy sklepów – stolica jest w końcu nadal
stolicą. W miarę zbliżania się do Majdanu
Niepodległości krajobraz nieco się zmieniał. Co na przykład? Długi mur z dziesiąt10
kami uśmiechniętych twarzy ludzi młodych
i nie tylko. Czarno-biały. Można domyśleć się
dlaczego. Wokół plakaty apelujące o pokój,
patriotyczne hasła wymalowane sprejem,
najróżniejsze naklejki, plakaty jako oznaka
buntu. Wydawać by się mogło, że wszystko
to, co się tam zdarzyło zaledwie parę miesięcy temu, już dawno minęło. Nie było wojska, policji, granatów, palących się opon, nie
słychać było strzałów ani krzyków. Zamiast
tego ludzie spieszący się do pracy, turyści,
miejscowi sprzedawcy pamiątek – zwykły
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
Na zakończenie odbył się świąteczny
koncert, na który zostali zaproszeni rodzice.
Dzieci przygotowały wiersze, piosenki, tańce
i gry na instrumentach. Było bardzo wesoło.
„Nie da się zapomnieć przeżyć, które towarzyszyły nam przez ten okres” – mówi jedna
z animatorek. Po koncercie zostały rozdane
nagrody i dzieci rozeszły się do swoich domów.

zgiełk wielkiego miasta. Barykady zostały pozostawione jako strażnicy rewolucji, pamiętające każdy strzał, każdy krzyk. Spalone opony,
kostki brukowe, worki piasku, flagi, namioty,
które stały się domem, banery, zdjęcia ofiar,
kwiaty, znicze, podziurawione tarcze, na
FESTIWAL MŁODYCH W MEDJUGORIE
Oświęcim
Tekst: ks. Andrzej Policht SDB
Zdj.: zbiory oratorium w Oświęcimiu
Kilkuosobową grupą wybraliśmy się do
Medjugorie, gdzie w dniach od 31 lipca do
5 sierpnia odbył się 25 Festiwal Młodych.
Przyciągnął on przede wszystkim młodzież
z całego świata. Pierwszego dnia wieczorem,
po wspólnym różańcu, miało miejsce uroczyste otwarcie festiwalu. Przedstawiciele
młodzieży z różnych krajów powitali jego
uczestników. Następnie odprawiona została
Msza św., po której nastąpiła adoracja Najświętszego Sakramentu.
Dopołudniowy program festiwalu obejmował m.in. katechezę i świadectwa, a kończyła go wspólna modlitwa Anioł Pański.
Po południu program rozpoczynały świadectwa. Można było usłyszeć m.in. świadectwo
lekarza, któremu udało się wyjść z nałogu,
11
lipiec-sierpień 2014
a także świadectwo Iwana, jednej z osób
mających objawienia. Następnie wszyscy
odmawiali modlitwę różańcową. Każdą dziesiątkę prowadził przedstawiciel młodzieży
z innego kraju. Później była Msza św. i adoracja.
W niedzielę do południa odprawiane były msze
św. w różnych językach. W ramach programu
wieczornego można było także obejrzeć spektakl „Credo”, którego treść nawiązywała do
Biblii. Nieodzowne dla każdego okazały się
telefony komórkowe i słuchawki. Dzięki temu
można było skorzystać z tłumaczenia symultanicznego, co pozwoliło w pełni uczestniczyć
w programie festiwalu. Cały czas towarzyszył wszystkim międzynarodowy chór, który
przygotowywał się przez cały rok. Do prawie
każdej pieśni i piosenki religijnej siostry za-
wpół spalone części choinki, którą w grudniu rozbierano w pośpiechu, by utrzymać
płonącą barykadę, nie chcąc dopuścić do
siebie oddziału Berkutu. Żółto-niebieskie
wstążki upamiętniające bohaterów, którzy
oddali swoje życie, walcząc w imię Ukrainy.
Wszystko to nadawało miastu niesamowicie
przerażający klimat. Okropna świadomość,
że stoisz pośrodku placu, na którym jeszcze
parę miesięcy temu toczyła się prawdziwa
wojna. Dziś Kijów znów wygląda jak dawniej. Jak gdyby nigdy nic, choć wojna toczy
się dalej. Zniknęły opony, barykady, namioty,
ale nie ma mowy o zapomnieniu bohaterów
rewolucji i nie ma mowy o zapomnieniu takiego miejsca.
Niedawno Ukraina obchodziła 23. rocznicę odzyskania niepodległości. Kijów (nie
wiem jak to możliwe) jeszcze bardziej zapełniony żółto-niebieskimi symbolami świętował, jak nigdy dotąd. Choć walki nadal trwają,
kryzys gospodarczy daje się we znaki, nie tracą nadziei. Teraz nie można się poddać.

konne prezentowały układy choreograficzne,
a uczestnicy festiwalu bardzo szybko je opanowali. Kiedy kończył się wieczorny program,
mało kto zmierzał do wyjścia. Chór nadal
śpiewał, a wraz z nim wszyscy zgromadzeni
na placu przed ołtarzem polowym. Oczywiście nie obyło się przy tym bez wcześniej
opanowanej choreografii. W końcu jednak
trzeba było udać się na wypoczynek przed
kolejnym dniem. Mimo późnych godzin wieczornych ulice Medjugorie nadal tętniły życiem. Można było spotkać wielu młodych ludzi, którzy wracając na nocleg nucili piosenki
festiwalowe.
Co jeszcze można zobaczyć w Medjugorie
i okolicy? Byliśmy w kościele św. Jakuba, w którym pielgrzymi modlą się przed figurą Matki
Bożej z Medjugorie. Po stromej i kamienistej
ścieżce wyszliśmy na Górę Objawień, gdzie
można spotkać rzesze pielgrzymów z całego
świata. Odwiedziliśmy też siostry zakonne ze
Wspólnoty Błogosławieństw. Mieliśmy także okazję zwiedzić zamek Nancy i Patricka,
w którym właściciele przyjmują osoby duchowne, a także grupy pielgrzymkowe. Zobaczyliśmy również kościół w Tihalinie. Znajduje
się tam figura Matki Bożej. To do niej najbardziej podobna jest Matka Boża z Medjugorie.
Było też coś dla ciała, czyli przepiękne Wodospady Kravica, określane jako kawałek raju
w Bośni i Hercegowinie.
Ale wszystko co dobre szybko się kończy.
5 sierpnia wieczorem nastąpiło uroczyste zakończenie 25 Festiwalu Młodych w Medjugorie (indywidualnie można było jeszcze wejść
na Krizevac, gdzie wcześnie rano miała zostać odprawiona Msza św.) Pozostały jednak
wspomnienia. A ja zapraszam Cię, Młody Przyjacielu, na kolejny festiwal w przyszłym roku.
Przekonaj się sam, że warto jest pojechać
i wziąć w nim udział.

OBÓZ INTEGRACYJNY GIMNAZJUM
Oświęcim
Tekst: Joanna Lichańska i Marianna Juszczyk
Zdj.: zbiory ZSZTSal. w Oświęcimiu
Dnia 16 sierpnia 2014 r. przyszli uczniowie gimnazjum Towarzystwa Salezjańskiego
wraz z wychowawcami i animatorami wyjechali na obóz integracyjny do Lubogoszczy.
Kierownikiem obozu był ks. Andrzej Urbańczyk. Po zakwaterowaniu się zostaliśmy podzieleni na 7 grup. Każda z nich wymyśliła
swoją nazwę i okrzyk. Przez resztę obozu
w tychże grupach bliżej poznawaliśmy postać ks. Jana Bosko oraz uczestniczyliśmy
w różnych konkurencjach.
Codziennie dana grupa miała wyznaczone jakieś zadanie, np.: modlitwa (wieczorna
lub poranna), nakrywanie do posiłków, sprzątanie po spotkaniach. Ksiądz Andrzej zadbał
o to, aby podczas obozu nie było czasu na
nudę. Niezapomnianych wrażeń dostarczył
nam „Wieczór Trzech Kłamców”, podchody,
„Bitwa Kolorów” oraz dyskoteka. Każdy z nas
mógł rozwijać swoje pasje w następujących
kołach zainteresowań: tanecznym, muzycznym, plastycznym, rekreacyjnym, sportowym,
turystycznym i fotograficznym.
Każdego dnia mieliśmy okazję przystąpić do sakramentu pokuty i pojednania oraz
przyjąć Komunię św.
Na wielki finał wychowawcy przygotowali dla nas spływ pontonem po Dunajcu, czyli
OBÓZ INTEGRACYJNY LICEUM
Oświęcim
Tekst: Agnieszka Janczy
Zdj.: zbiory ZSZTSal. w Oświęcimiu
Obóz integracyjny w oświęcimskiej szkole salezjańskiej trwał od 14 do 18 sierpnia
2014 r. Dla większości nowych uczniów
szkół ponadgimnazjalnych było to pierwsze
wspólne spotkanie. Kierownikiem obozu był
ks. Andrzej Policht, a opiekunami klerycy
i wychowawcy nowych klas pierwszych.
Program obozu był bardzo różnorodny.
Zwiedziliśmy hitlerowski obóz zagłady – Mu-
12
zeum Auschwitz, gdzie poznaliśmy tragiczną
historię setek tysięcy zamordowanych więźniów. W ramach Małopolskiego Festiwalu
„Jackowe Granie” oraz w związku z obchodami święta Patrona Miasta – św. Jana Bosko wzięliśmy udział w kilku koncertach na
oświęcimskim Rynku, adresowanych głównie
do młodzieży, oraz w sanktuarium Matki Bożej Wspomożenia Wiernych, gdzie wystąpił
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
rafting. Powróciliśmy przemoczeni do suchej
nitki. Wieczorem spotkaliśmy się na czuwaniu
(Taizé), podczas którego mieliśmy okazję pomodlić się wspólnie przy blasku świec i posłuchać świadectwa diakona Mateusza. W ostatni
dzień, 23 sierpnia, odbyło się uroczyste pożegnanie. Była to także okazja do podziękowania naszym animatorom i wychowawcom.
Wróciliśmy wypoczęci i wzbogaceni
o nowe przyjaźnie.

ceniony na świecie Ukraiński Chór Cerkiewny
„Kalophonia”.
Podczas kilku dni obozu wspólnie śpiewaliśmy, jedliśmy, modliliśmy się i bawiliśmy.
Wszystko ukierunkowane zostało na naszą
integrację. Dla uczniów, którzy nie zetknęli
się wcześniej z salezjańskim duchem, nowością była nauka tańca. Polka, belgijski, łódeczka oraz tańce linearne okazały się formami
do opanowania. Podczas „Jackowego Grania”
pobiliśmy rekord – na płycie Rynku zatańczyło 110 par.
Odbyliśmy wycieczkę do Ośrodka Misyjnego w Krakowie, gdzie mieliśmy szansę
zobaczyć i posłuchać, jak działają wolontariusze na misjach w krajach globalnej
Północy.
Jako jedni z pierwszych mogliśmy podziwiać mural zdobiący mur Zakładu Salezjańskiego. Malowali go wspólnymi siłami Polacy oraz Ukraińcy, którzy spędzali wakacje
w Polsce. Ta sama grupa przygotowała również spektakl „Obraz”, który mogliśmy obejrzeć w szkolnej świetlicy. Reżyserem, twórcą
scenariusza i scenografii byli pani Urszula
Englert i Dawid Szydło, a realizację projektu
wspierała pani Anna Tobiasiewicz.
Obóz integracyjny przed rozpoczęciem
roku szkolnego to świetna sprawa. Człowiek
zdąży się oswoić i przyzwyczaić do nowych
osób, a także do ścian i korytarzy budynku,
w którym będzie kontynuował naukę. Oszczędziło nam to niemałego stresu, jaki niesie ze
sobą pierwszy września i nowa szkoła. Każdy się już trochę zadomowił i zdołał poznać
współtowarzyszy.

PIELGRZYMKA
sprawą. Nie każdy zdaje sobie z tego sprawę
w momencie jej rozpoczynania, ale do każdego to w końcu dociera. Dlaczego? Pozwolę
sobie to wyjaśnić, przywołując pewną myśl
ks. Andrzeja Polichta (skądinąd obecnego na
pielgrzymce i będącego jej przewodnikiem)
wypowiedzianą w tym roku na Colle don Bosco. Zgodnie z nią to Bóg nas poszukuje i to
Bóg nas znajduje oraz daje nam się doświad-
Jakie skojarzenia zatem wywołuje w myślach hasło „pielgrzymka” u członków „dwójeczki” (czyli grupy żółtej, salezjańskiej)? To
okrzyki, z „Janek, Janek B., Janek Bosko, Ole!”
na czele, kolorowe flagi, piosenki i wspaniały,
radosny nastrój.
Czasem przychodził jednak taki moment,
w którym nasz przewodnik, czyli ks. Andrzej
Policht, spokojnym głosem prosił „Wyłączamy
nadajniki, włączamy odbiorniki”. Wtedy następował czas konferencji głoszonych przez
kleryków. Tematy konferencji związane były
oczywiście z hasłem tegorocznej pielgrzymki
„Świadkowie Wiary w Jezusa Chrystusa. Nie
lękajcie się być świętymi”.
czyć, a my mamy się jedynie rozglądać, mieć
oczy i uszy otwarte i nie przeszkadzać mówić
i działać Bogu. Podczas pięciu dni pielgrzymki
do każdego, kto tylko miał choć trochę otwarte oczy i uszy, Chrystus z pewnością zaglądnął,
dając tym samym okazję do rozmowy o tym
wszystkim, co nas trapi, co nas cieszy, o tym,
co nieśliśmy w tej pielgrzymce do Jasnogórskiej Pani.
O pieszej pielgrzymce można pisać, pisać, mówić, opowiadać… bez końca. Czy to
znaczy, że da się odpowiednio przekazać
atmosferę? Można próbować. I wszystkich
zachęconych tym moim próbowaniem zapraszam już dziś, na przyszłoroczną, XXXII
Pieszą Pielgrzymkę Oświęcimską. Do zobaczenia na pielgrzymim szlaku!

Oświęcim
Tekst: Dominika Grześko
Zdj.: zbiory oratorium w Oświęcimiu
Zapisując się, nie musisz martwić się limitem miejsc. Czy decydujesz się na to po
raz pierwszy, piętnasty, jesteś uczniem, osobą
w średnim wieku, czy też należysz do jakże
aktywnej starszej młodzieży – z pewnością
znajdziesz tu miejsce dla siebie. No i najlepsze
– fakt, iż zapisu dokonujesz na kilka dni przed
rozpoczęciem nie oznacza, że nie wyczekujesz
już prawie od roku. No, chyba że jesteś pierwszakiem – w takim wypadku nierzadko decydujesz się na udział w ostatniej chwili.
W tym roku Oświęcimska Piesza Pielgrzymka do Częstochowy po raz trzydziesty
pierwszy przemierzyła szlak do Pani Jasnogórskiej. 5-dniowa wędrówka to niezwykły
czas, podczas którego każdy bez problemu
znalazł chwilę na osobistą rozmowę z Chrystusem, z Jego Matką, ale również z bratem
czy siostrą. To sposób zwracania się do siebie
we wspólnocie, jaką tworzymy. Traci na znaczeniu wiek, status materialny, wykształcenie.
Odkrywamy Chrystusa w ludziach, o których później myślimy: „Tak długo się znamy,
a właściwie wcale się nie znaliśmy”, albo odwrotnie: „Jaka szkoda, że nie poznaliśmy się
wcześniej”.
Nie da się zaprzeczyć, że pielgrzymka
nierozerwalnie wiąże się z trudami. A to zaczynają boleć nogi, to znowu plecak staje się
za ciężki. Do tego dołącza pogoda, choć trzeba przyznać, że w tym roku była dla nas bardzo łaskawa – deszcz dopadł nas dopiero na
Mszy na Jasnej Górze. Za tę pogodę należą się
ogromne podziękowania Panu Bogu. A także
za to, że mimo całego trudu i zmęczenia pozwolił nam wszystkim osiągnąć cel – dotrzeć
do sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej.
Brzmi to wszystko bardzo poważnie…
Bo, tak generalnie, pielgrzymka jest poważną
PÓŁKOLONIE
Oświęcim
Tekst: Maria Trębacz
Zdj.: zbiory oratorium w Oświęcimiu
W te wakacje w naszym oratorium odbyły się dwie półkolonie dla dzieci. Pierwszą z nich z radością otwieraliśmy wakacje,
druga zaś miała miejsce w ostatnim tygodniu sierpnia. Te dwa turnusy zgromadziły
prawie setkę dzieci. Każdego dnia w spotkaniach w grupach mówiliśmy o skarbach takich jak: życie, rodzina, przyjaźń,
współpraca, marzenia czy wiara. Wspólnej zabawie towarzyszyły także konkursy
z nagrodami, zajęcia teatralne i zawody
sportowe. Niewątpliwym urozmaiceniem
było spotkanie z misjonarzem – ks. Romanem Sikoniem SDB, który opowiedział nam
o swojej pracy w Nepalu. Na tym jednak nie
13
lipiec-sierpień 2014
koniec atrakcji, ponieważ wybraliśmy
się także na dwie wycieczki. Pierwszy
turnus odwiedził Mini Zoo, drugi zaś
miał okazję zobaczyć Wioski Świata,
czyli Park Edukacji Globalnej w Krakowie. Układając plan, staraliśmy się,
by zarówno ciało jak i duch były zadowolone. Każdy dzień rozpoczynaliśmy
i kończyliśmy modlitwą oraz słówkiem,
a ostatniego dnia wspólnie uczestniczyliśmy w Mszy św. Sądząc po
uśmiechniętych twarzach zarówno
dzieciaków jak i ich rodziców, oba turnusy były w 100% udane. Dlatego też
mamy nadzieję, że zobaczymy się ponownie podczas ferii zimowych.

PROJEKT
Oświęcim
Tekst: Żaneta Flasz
Zdj.: zbiory oratorium w Oświęcimiu
Sierpień dla oratorium św. Jana Bosko
okazał się miesiącem odwiedzin. Miedzy innymi zawitali do nas przyjaciele z Ukrainy,
dzięki polsko-ukraińskiemu spotkaniu artystycznemu i kulturalnemu „Razem” podczas
VII Małopolskiego Festiwalu „Jackowe Gra-
WOLONTARIUSZE NA UKRAINIE
Oświęcim
Tekst: Joanna Urbańczyk, Justyna Baścik, Dawid Szydło
Zdj.: zbiory oratorium w Oświęcimiu
15 lipca po raz piąty animatorzy i wolontariusze z naszego Oratorium wyjechali na
Ukrainę. W tym roku grupa liczyła 17 osób,
w tym dwóch kleryków, którzy również włączyli się w opiekę nad nami.
Przez pierwsze dni, kontynuując tradycję,
cała nasza grupa wzięła udział w pieszej pielgrzymce do Berdyczewa, gdzie znajduje się
sanktuarium maryjne. Przez cztery dni pokonywaliśmy swoje słabości i znosiliśmy trud
pielgrzymowania. Czas, który wypełniony był
wspólną modlitwą, śpiewem i wzajemną pomocą wszyscy zapamiętamy i postaramy się
aby zaowocował w przyszłości.
14
W niedzielę części animatorów udało się
zwiedzić Kijów. Zobaczyliśmy m.in. cerkiew św.
Andrzeja, pomnik Michaiła Bułhakowa i Złotą
Bramę. Chyba dla każdego największym przeżyciem było przejście przez Majdan Niepodległości, który niedawno tak często mogliśmy
oglądać w telewizji.
Po powrocie z pielgrzymki, dzieląc się na
mniejsze grupy rozjechaliśmy się do trzech
różnych placówek.
Szóstka animatorów z klerykiem Januszem, jako opiekunem, wzięła udział w Dekatlonie, czyli obozie sportowym dla młodzieży
z Korystyszewa. Pierwszy dzień spędziliśmy
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
nie” w ramach otwartego konkursu ofert pn.
„Małopolskie dziedzictwo – bon edukacyjny”.
Ukraińcy wspólnie z naszymi wolontariuszami spędzili 7 dni. Warto podkreślić, że dzięki
uprzejmości polskich wolontariuszy i przyjaciół oratorium nasi goście nocowali w polskich domach. W ciągu trzech dni podzieleni
na dwie grupy przygotowywali przedstawienie teatralne pt. „Obraz” w reżyserii Dawida
Szydły i pani Urszuli Englert oraz malowali
mural szkoły. Mimo tak krótkiego czasu przygotowania, efekty pracy ukraińsko-polskiej
były oszałamiające, zarówno przedstawienie
jak i pięknie pomalowany mural są godne
podziwu. Dzięki wspólnej pracy uczestnicy projektu bardzo się ze sobą zaprzyjaźnili
i, pomimo długich godzin spędzonych na
przygotowaniach spektaklu i malowaniu
muralu, uśmiechu i energii im nie brakowało.
Po premierze spektaklu i odsłonięciu muralu
nadszedł czas na zwiedzanie i odpoczywanie.
Nasi przyjaciele odwiedzili Wadowice, Kraków
i Wisłę oraz poznali troszkę bliżej Oświęcim
i okolice. Myślę, że te odwiedziny zarówno
dla gości jak i dla gospodarzy były wspaniałą
i niezapomnianą przygodą.

sprzątając teren, na którym rozbiliśmy namioty
i zbudowaliśmy scenę. Niestety pogoda nam nie
sprzyjała i musieliśmy radzić sobie z deszczem
i błotem. Pomimo tej przykrej niespodzianki
humory dopisywały wszystkim i następnego
dnia Dekatlon 2014 ruszył pełną parą. Przełamując nieśmiałość i barierę językową, poznawaliśmy się nawzajem i pracowaliśmy w
swojej grupie. W tym roku zmagaliśmy się m.in.
w biegu z przeszkodami, parku linowym, biegu
na orientację, kajakach, a nawet w paintballu,
który w tym roku udało się zorganizować po
raz pierwszy. Wieczorami wspólnie tańczyliśmy,
bawiliśmy się, wciąż wzajemnie się poznając
i tworząc wspaniałą, rodzinną atmosferę. Po
sześciu dniach spędzonych na łonie natury,
wypełnionych radością, spotkaliśmy się po raz
ostatni przy scenie, aby podsumować wspólnie
spędzony czas i nagrodzić grupy. Na koniec
organizatorzy rozdali uczestnikom kolorowe
balony, które wypuściliśmy w niebo, a wraz
z nimi nasze marzenia. Pożegnanie nie było
łatwe, pomimo bariery językowej i zaledwie tygodnia spędzonego razem, zawiązało się wiele
przyjaźni i każdy ma nadzieję na ponowne spotkanie w przyszłym roku.
Część z nas została wysłana do innej
placówki. Dnia 21 lipca ksiądz Witalis, kleryk
Marcin i my, czyli grupa wolontariuszy z Oświęcimia, rozpoczęliśmy sześciodniowe rekolekcje
dla młodzieży ukraińskiej w Przemyślanach.
Tematem, wokół którego się skupialiśmy, było
sześć prawd wiary. Już w pierwszych dniach nawiązały się dobre relacje między nami i stworzyliśmy wspólnotę ludzi, którzy się lubią i chcą
ze sobą przebywać. Każdą grupę prowadził jeden polski wolontariusz, starając się stworzyć
w grupie dobrą atmosferę oraz przybliżyć wiarę
w Jezusa, świadcząc o Nim własnym przykładem.
Głównym i najważniejszym punktem
każdego dnia była Msza św., którą odprawiał
ksiądz Witalis, opiekun oratorium. Uczestnicy
w większości znali dość dobrze nasz język, ponieważ często w swoich rodzinach mieli kogoś,
kto był Polakiem, więc nie mieli problemu, by
nas zrozumieć.
W planie dnia obok porannej rozgrzewki
i pracy w grupach znalazły się również warsztaty teatralne. Podczas tych zajęć integrowaliśmy
się poprzez różne ćwiczenia aktorskie i rozwijaliśmy swoje zdolności artystyczne. Owocem
tych spotkań na scenie była pantomima „Lifehouse” wykonana przez uczestników.
W sobotę, ostatniego dnia naszych rekolekcji, nadszedł czas zakończenia tych wspaniałych dni wspólnej modlitwy, zabaw, śpiewu
i przebywania ze sobą w miłej atmosferze.
Zamiast pogodnego wieczoru udaliśmy się
tego dnia na ognisko i wspólne świętowanie
ostatnich chwil razem. Pożegnaniom nie było
końca do tego stopnia, że jeszcze następnego
dnia udaliśmy się do Bóbrki na uroczystą Mszę
św. odpustową i poczęstunek, który przygotowali dla nas salezjanie z oratorium istniejącego przy parafii.
W poniedziałek w gronie wolontariuszy
udaliśmy się do Lwowa, oddaliśmy cześć „Orlętom Lwowskim’’ oraz zwiedziliśmy starówkę.
Wieczorem dojechali do nas wolontariusze,
którzy prowadzili jeszcze dwie różne akcje
15
lipiec-sierpień 2014
w innych placówkach i wspólnie przy dobrej
zabawie i tańcach z młodzieżą z Przemyślan,
spędziliśmy ten ostatni wieczór kończąc go
modlitwą.
Podczas tegorocznego pobytu na Ukrainie
jedna z grup wolontariuszy ruszyła działać do
nowego miejsca – Żytomierza, miasta, które co
roku gości nas, gdy pielgrzymujemy do sanktu-
arium w Berdyczowie. We współpracy z gospodarzami Katolickiej Szkoły Ukraińsko-Włoskiej
„Wszechświat” oraz animatorami z Korostyszewa przygotowaliśmy półkolonię dla dzieciaków
z miasta.
Codzienne zajęcia od 9.00 do 15.00 były
dla nas niezwykłą szkołą porozumiewania się
z podopiecznymi zbitkiem polsko-ukraińskich
słów połączonych z gestami, bez których czasami byłoby ciężko przekazać pewne treści.
Gry i zabawy na świeżym powietrzu, zajęcia
plastyczne i pogadanki w grupach dały nam
i dzieciakom wiele radości i powodów do śmiechu. Ostatniego dnia przeprowadziliśmy loterię
z nagrodami dla dzieci z udziałem ich rodziców
i dziadków. Następnie nasi podopieczni wystawili dwie sztuki teatralne, „Królewnę Śnieżkę
i siedmiu krasnoludków” oraz „Kopciuszka”, do
których wykonali dekoracje i przywdziali kolorowe kostiumy. Ogólne zadowolenie i wesołość
udzielały się wszystkim. Kolejnym punktem
programu była wspólna Eucharystia będąca
zwieńczeniem naszej misji w Żytomierzu. Na
sam już koniec zostały pożegnania, uściski, łzy
i nadzieja na dalszą współpracę w kolejnych
latach.
To, co przeżyliśmy w tej oddalonej od
centrum miasta, usytuowanej w zacisznym lesie szkole na pewno zostanie w nas na długo
i będzie rzeczywistością, do której chętnie będziemy wracać myślami.
Czas spędzony na Ukrainie dał nam wiele
dobrego. Poznaliśmy wspaniałych ludzi i nawiązały się nowe przyjaźnie. Mogliśmy dać coś
z siebie i pomóc innym ludziom, którzy tego
potrzebują. W zamian za nasza dobrą wolę
otrzymaliśmy wiele pięknych wspomnień
i wróciliśmy bogatsi o nowe doświadczenia
i znajomości.

REKOLEKCJE NA COLLE DON BOSCO
Oświęcim
Tekst: Daria Sosna
Zdj.: zbiory oratorium w Oświęcimiu
Słoneczne lipcowe przedpołudnie. Grupa ludzi usiłuje wepchać do autobusu swoje
walizki, bagaże… pojawia się też gitara i inny
sprzęt muzyczny. Wykorzystana zostaje każda
możliwa luka – łącznie z toaletą… Co to za ludzie? Cóż… Znalazła się spora rodzinka z dziećmi, trochę szalonej młodzieży salezjańskiej,
uśmiechnięta od ucha do ucha grupa muzyczna prowadzona przez pana Mireckiego… Jeszcze kilkanaście osób z Kielc i nasz przewodnik
– ks. Andrzej Policht. Co z tego wszystkiego wy-
nikło? Wspaniały tydzień rekolekcji spędzony
na Colle Don Bosco wśród niezwykłej natury,
radosnej atmosfery i roześmianych ludzi.
Colle Don Bosco to miejsce, gdzie
16 sierpnia 1815 roku narodził się Jan Bosko.
Ten fenomenalny człowiek dosłownie zaraził
młodzież swoją wiarą, o czym doskonale wiedzą
założeni przez niego salezjanie działający dziś
na całym świecie. Zaraził także nas. Jego ducha
mogliśmy poczuć nie tylko dzięki wędrówkom
po okolicznych wzgórzach czy mszom świętym
WAKACJE Z ORATORIUM
Pogrzebień
Tekst: Katarzyna Franica
Zdj.: Łukasz Franica, ks. Marcin Jurczyński SDB
To były kolejne niezapomniane wakacje.
Czekaliśmy na nie już od zakończenia zeszłorocznych, gdyż słońce, plaża, ale przede
wszystkim ciepła atmosfera i przyjaźnie nastawieni ludzie sprawiają, że chcemy wspólnie spędzać wolny od nauki czas. Kolonie
przeżywane w duchu salezjańskiej radości,
z wieloma atrakcjami sportowo-rekreacyjnymi i w zgranej, niezbyt licznej grupie sprawiają, że szybciej odbudowują się siły i zapał
do pracy. Co tak interesującego wydarzyło się
tego roku? Dziękujemy Panu Bogu za to, ze
każdego dnia budziliśmy się uśmiechnięci, że
każdego dnia witało nas słońce, a wieczorami mogliśmy podziwiać jego zachody, że do
domów wróciliśmy wszyscy zdrowi. Tak łatwo
zapominamy, że dobry, skuteczny i bezpieczny
wypoczynek to dar Boży, ale to my sami musimy zatroszczyć się rozsądne zaplanowanie
dnia i zajęć, które mają przynieść upragnione
zaspokojenie potrzeb przeżywania przygód.
Kolonie w Jarosławcu można z pewnością zaliczyć do udanych, bo i pogoda
16
i humory dopisywały, uczestnicy kolonii korzystali codziennie z basenu, boisk, hali sportowej. Z zaangażowaniem, czasem większym,
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
w małych uroczych kościółkach, ale też poprzez
osobę naszego przewodnika – ks. Tomasza
Hawrylewicza, który spędziwszy już kilka lat na
Colle zgodził się przekazać nam cząstkę salezjańskiej duchowości. Jego humor, zamiłowanie
do błotnistych ścieżek (wyraźnie odczuli to ci,
którzy szorowali buty co drugi dzień), umiejętność rozmawiania z każdym i zwykła prostota
pokazały nam to, co kiedyś swoim wychowankom pokazał Ksiądz Bosko.
Nasze rekolekcje nie skończyły się na Colle
Don Bosco. Ksiądz Bosko nie istnieje bez Turynu
i Valdocco (gdzie znajduje się też sanktuarium
Matki Bożej Pocieszenia i Całun Turyński), odwiedziliśmy Matusię Małgorzatę w Capriglio.
Nie zabrakło wycieczki w malownicze góry do
Sacra di San Michele, pełnej wspaniałych widoków ze szczytów na jezioro i znad jeziora na
szczyty. Jak u Księdza Bosko zawsze był czas na
zabawę, tak i na naszych rekolekcjach był czas
na relaks – czyli całodniowa wycieczka nad
morze i okazja do kąpieli i opalania się. W całej gamie zajęć, spacerów, rozmów, pogodnych
wieczorków, koncertów, modlitw – w tym także
całonocnej adoracji Najświętszego Sakramentu, wspólnych posiłków i wielu innych okazji,
każdy znalazł coś dla siebie.
Żal było wracać. Tydzień wystarczył, by
dom Księdza Bosko stał się naszym domem, ale
musieliśmy wrócić do Polski. Jednak wróciliśmy
o wiele bogatsi. Każde odwiedzone miejsce,
każde słowo kapłana, każda msza święta i każda chwila własnej, cichej rozmowy z Bogiem
zostawiły w nas ziarno, które z biegiem czasu
powinno wykiełkować. Oby przyniosło obfity
owoc.

czasem mniejszym zależnie od zmęczenia,
brali udział w zajęciach grupowych do programu: „Stopić lód” opartym o film animowany „Kraina lodu”.
Druga część wakacji z oratorium w Pogrzebieniu to także „topienie lodu naszych
serc” i uwrażliwianie na potrzeby drugiego
człowieka. W tym roku letnie półkolonie
cieszyły się wyjątkowym zainteresowaniem
ze strony dzieci i ich rodziców. Już pod ko-
niec lipca został wyczerpany limit zaplanowanych miejsc, a chętni wciąż się zgłaszali.
Przyjazna atmosfera przygotowań, radość
i zaangażowanie ze strony wolontariuszy –
wychowawców i animatorów – już w pierwszych tygodniach sierpnia zapowiadały, że
wszystkie, tak licznie do udziału w wypoczynku zgłoszone dzieci, będą miały szansę
także w miejscu zamieszkania zaznać ciekawych przygód i doświadczyć nowych przeżyć.
Niestety pogoda pokrzyżowała część planów.
Słoneczny zazwyczaj sierpień, w tym roku
deszczowo-burzowy sprawił, że cieszyliśmy
się z każdego promyka słońca. Uśmiechów
w Wesołym Miasteczku nie zgasiła nawet
ulewa, zaś zaplanowana wcześniej wycieczka do Brennej musiała zamienić się w wyjazd do kina. „Gang Wiewióra”, który można
było obejrzeć, dostarczył wielu powodów do
śmiechu, a i popcorn zrobił furorę. Wakacje
nie byłyby salezjańskie, gdyby zabrakło tańców integracyjnych i rozgrywek sportowych.
Kolonie odbyły się dzięki naszym licznym darczyńcom, którym z serca dziękujemy! Od nowego księdza proboszcza dzieci
na zakończenie otrzymały lody i słodycze.
Hitem na koniec okazała się zjeżdżalnia
dmuchana dla wszystkich chętnych dzieci
z całej parafii.

nominację proboszczowską w imieniu ks.
abpa Wiktora Skworca, z rąk odchodzącego
proboszcza ks. Roberta Wróblewskiego przyjął symboliczne klucze do kościoła i złożył publicznie wyznanie wiary. W tym szczególnym
czasie współbraciom towarzyszył wikariusz
inspektora inspektorii krakowskiej – ks. Adam
Paszek SDB, przybyły z Japonii parafianin –
ks. Piotr Solich SDB oraz dyrektor oratorium
młodzieżowego – ks. Marcin Śnieżyński SDB.
Nowego proboszcza radośnie powitały dzieci,
młodzież oratoryjna, przedstawiciele sołectw
i Rady Parafialnej.
Nowy proboszcz skierował do swoich
parafian podczas kazania słowa wyjaśniające rodzaje posług w kościele i zapewnił, iż ze
wszystkich sił będzie się starał dobrze kierować wspólnotą parafialną, służąc jej jednocześnie, modląc się i sprawując sakramenty święte.
Powitanie nowego proboszcza jest ściśle
związane z pożegnaniem. Nadszedł dzień,
gdy posługę proboszcza parafii św. Bartłomieja w Pogrzebieniu zakończył ks. Robert
Wróblewski. Z wielkim smutkiem, ale i wielką
wdzięcznością za ofiarną pracę, ks. Robertowi
podziękowali: dzieci, młodzież oratoryjna, organizacje społeczne Pogrzebienia i Kornowaca, Zielony Zakątek, członkowie chóru, Oaza
Rodzin i Rada Parafialna.
Pan Bogdan Helis skierował do byłego już
proboszcza następujące słowa: „Drogi Księże
Proboszczu, w imieniu Rady Parafialnej, Do-
ZMIANY
Pogrzebień
Tekst: Katarzyna Franica
Zdj.: Łukasz Franica
W kronikach parafii w Pogrzebieniu dzień
3 sierpnia 2014 r. odnotowany został jako ten,
w którym nastąpiła oficjalna zmiana proboszcza. Sześcioletnią kadencję zakończył ks. Robert Wróblewski SDB, a nowym proboszczem
nominowany został ks. Tadeusz Augustyn SDB,
który jednocześnie został dyrektorem wspólnoty salezjańskiej im. Matki Bożej Wspomożenia Wiernych, w której skład wchodzą placówki w Pogrzebieniu, Kobyli i Kietrzu.
Ksiądz Tadeusz Augustyn podczas uroczystej Mszy św. powitany został przez ks.
dziekana Marka Kirsznioka, który odczytał
17
lipiec-sierpień 2014
mowego Kościoła oraz wszystkich parafian
dziękujemy Ci za Twoją obecność w naszej
parafii. Dziękujemy za Twoją posługę jako
kapłana i proboszcza – za udzielone sakramenty święte, za modlitwę w intencji wszystkich parafian. Dziękujemy, że byłeś dobrym
proboszczem, który dba zarówno o kościół
z kamienia, jak i Kościół żywy. W szczególności dziękujemy Ci za głoszone homilie, które
zawsze były oparte na Ewangelii, które wyjaśniały, porządkowały i otwierały nam oczy
na Słowo Boże; za nieustanne zachęcanie
nas do czytania Pisma Świętego, do tego, by
w naszych domach Pismo Święte było zawsze
otwarte – wiemy o tym, że są wśród nas osoby, które zachęcone Twoim słowem czytają
i rozważają Pismo Święte; dziękujemy Ci, że
w tych czasach zagrożeń duchowych nauczyłeś nas modlitwy do św. Michała Archanioła
i wprowadziłeś jej codzienne odmawianie
oraz, że wraz z pielgrzymami zakupiłeś we
Włoszech figurę św. Michała Archanioła do
naszego kościoła; dziękujemy Ci, że zawsze
pamiętałeś o najmłodszych parafianach – za
wychowawcze kazania podczas mszy świętych dla dzieci, za przygotowywane dla nich
prezenty w czasie rorat i przy innych okazjach, za poświęcony im czas; dziękujemy ci
za odnowienie naszego kościoła, na zewnątrz
jak i w środku, kaplicy przedpogrzebowej
oraz zakrystii kościoła. Chociaż inwestycje
te wymagały dużego nakładu finansowego
i zaangażowania, odbywały się w atmosferze
pokoju i bez zbędnego rozgłosu. Korzystając
z tej okazji, chcielibyśmy też podziękować Ci
za naszą wspólną pielgrzymkę na kanonizację św. Jana Pawła II. Dzięki Twojej obecności
i zaangażowaniu mogliśmy ją bardzo głęboko przeżyć i na zawsze pozostanie w naszej
pamięci. Trudno objąć pamięcią i wyrazić naszą wdzięczność za wszystko, co otrzymaliśmy. Ofiarujemy Ci, Księże, modlitwę, w której
będziemy prosić o potrzebne łaski dla Ciebie
i prosić Boga, by zasiane przez Ciebie ziarno
wydało plony obfite.”
Wzruszony ks. Robert w odpowiedzi na
pożegnalne gesty parafian stwierdził, że
trudne jest obejmowanie urzędu proboszcza
i ogromnie to wydarzenie przeżywał sześć lat
temu, ale nie przypuszczał, że jeszcze trudniej będzie odejść. Wypełniony kościół parafialny rozbrzmiał gromkimi brawami.
ODPUST KU CZCI ŚW. BARTŁOMIEJA
Pogrzebień
Tekst: ks. Piotr Wala SDB
Zdj.: Łukasz Franica
18
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
Po Mszy św. zostały wykonane pamiątkowe zdjęcia z parafianami. Okazją ku temu
była nie tylko zmiana proboszcza w parafii,
ale zwycięstwo kościoła w plebiscycie na
najpiękniejszy kościół w powiecie raciborskim. Ks. Robert Wróblewski od 22 sierpnia rozpoczął pracę w parafii salezjańskiej
w Skawie.
To nie wszystkie zmiany, jakie nastąpiły
w Pogrzebieniu. Po pięciu latach pracy, służby
w konfesjonale i pracy wśród nas pożegnaliśmy ks. Kazimierza Salę SDB, który został
skierowany do pracy w Szczyrku. Jak bardzo
wspólnota parafialna zżyła się z ks. Kazimierzem wyrażała obecność sióstr salezjanek,
Rodzin Domowego Kościoła, Dzieci z Zielonego Zakątka oraz podziękowania sołtysów
i Rady Parafialnej.
Wyrazy głębokiej wdzięczności za ofiarną posługę w parafii i klasztorze wyraził
w imieniu całej wspólnoty salezjańskiej ks.
proboszcz Tadeusz Augustyn. Wiele spośród
zadań ks. Kazimierza przejął ks. Piotr Wala
SDB, który po pracy w Szczyrku od 22 sierpnia
zamieszkał w Pogrzebieniu.

Od sobotniego wieczoru, 23 sierpnia, salezjańska parafia w Pogrzebieniu świętowała
odpust ku czci swojego Patrona – św. Bartłomieja. Warto nadmienić, że oprócz naszej
parafii, również inne wspólnoty wchodzące
w skład dekanatu pogrzebieńskiego czczą
imiona świętych Apostołów: św. Mateusza
i Macieja w Raciborzu-Brzeziu oraz Szymona
i Judy Tadeusza w Raszczycach.
Słowo Boże podczas tegorocznego odpustu głosił ks. Łukasz Krysmalski SDB – dyrektor oratorium z Kielc. Kaznodzieja przybliżył
wiernym znaczenie imion, pod którymi na
kartach Pisma Świętego występuje Apostoł
(Bartłomiej, Natanael), jak również ukazał go
jako męża wiary, którą wyznawał, aż do niezwykle okrutnej śmierci męczeńskiej. W rozważaniach na temat współczesnego przeżywania wiary ks. Łukasz przywołał świadectwa
znanych z mediów aktorów i sportowców, jak
chociażby Kuby Błaszczykowskiego czy Radosława Pazury.
Suma odpustowa została odprawiona
przez ks. Łukasza wraz z ks. proboszczem Ta-
deuszem Augustynem SDB i pochodzącym
z Pogrzebienia ks. Tadeuszem Szamarą SDB.
Obecne były również siostry Córki Maryi Wspomożycielki. Animację liturgiczną
poprowadzili przebywający w tych dniach
na praktyce duszpasterskiej: dk. Marian
Gruszczyk SDB i kl. Krzysztof Papież SDB.
Mimo przybierającego na sile deszczu, nie
zrezygnowano z procesji, podczas której
zewnętrznym znakiem czci wobec Chrystusa Eucharystycznego były niesione przez
górników i strażaków: sztandary, lampiony
i baldachim oraz kwiaty sypane przez dzieci.
Procesję zakończył hymn: Ciebie Boże wielbimy – który jest czterozwrotkową odmianą
(śpiewaną na Śląsku) czternastowersowego
hymnu „Te Deum laudamus”.
Po Mszy św. na probostwie, czyli na tzw.
farze, przy wspólnym stole spotkali się ka-
płani dekanatu pogrzebieńskiego wraz z salezjanami z Pogrzebienia i Kobyli. Jak można się domyśleć, nie zabrakło tradycyjnych
klusek, rolad i „modrej” kapusty, a przede
wszystkim otwartości i życzliwości braci
kapłańskiej wobec nowych członków naszej
wspólnoty.
Uroczystości odpustowe zakończyły nieszpory, które na Śląsku mają szczególne znaczenie, zwłaszcza w takie dni jak: Wielkanoc,
Boże Narodzenie, Nowy Rok i właśnie dzień
odpustu.
Zapraszamy do śledzenia bieżących
wydarzeń z życia parafii na stronie www.
salezjanie.pogrzebien.pl , jak również do
odwiedzin najpiękniejszego – według plebiscytu przeprowadzonego przez „Dziennik
Zachodni” – kościoła powiatu raciborskiego.

WAKACYJNA SZKOŁA JĘZYKA ANGIELSKIEGO
Polana
Tekst i zdj.: Karolina Smoleńska
W Polanie przy pomocy Fundacji Bieszczadzkiej i programu Learning Enterprises
działała wakacyjna szkoła języka angielskiego. Ale jaka to była szkoła! Dzięki cudownemu wolontariuszowi Horacio Ferrándizowi,
jego wielkiemu zaangażowaniu i niekonwencjonalnemu podejściu do zajęć w tak małej
wiosce, jaką jest Polana, udało się stworzyć aż
trzy grupy o różnym stopniu zaawansowania.
Dla najmłodszych często organizował gry i zabawy, uczył piosenek, a najlepszych uczniów
nagradzał naklejkami czy lizakami. W wolnej
chwili uczył też robienia bransoletek z gumek. Gimnazjaliści prócz gramatyki szlifowali
teksty rockowych piosenek, podobnie było w
grupie najstarszej licealistów i dorosłych, na
zajęciach której pojawiały się także filmy czy
przemówienia polityków.
Jak się okazało nasz wakacyjny nauczyciel jest także instruktorem tańców latynoamerykańskich – w końcu to Hiszpan –
a w Stanach tylko studiuje – więc prócz an-
19
lipiec-sierpień 2014
gielskiego były też lekcje tańca. Do nich też
nie trzeba było nikogo zachęcać. Dzieci, młodzież i dorośli chętnie na nie przychodzili ,
natomiast niechętnie wychodzili... Nic dziwnego skoro w krótkim czasie udało się opanować sambę, rumbę, cha-chę, jive’a, paso
doble czy lambadę. A zmęczonych tancerzy
Horacio częstował zawsze jakimś napojem
i słodyczami.
Najwięcej jednak korzysta zawsze rodzina goszcząca wolontariusza. Ja miałam
właśnie to szczęście. Horacio, mieszkając
u mnie w stadninie koni huculskich Serednie, dodatkowo dla naszej rodziny i młodzieży przebywającej u nas na obozie konnym
organizował lekcje jogi, przygotował wspaniały hiszpański obiad – tortillę, hiszpański
deser mleczny, razem z obozowiczami jeździł
konno, uczestniczył w obozowym zajęciach
– grach, zabawach (niektóre z nich sam wymyślał), wycieczkach, zwiedzał Bieszczady,
śpiewał i grał na gitarze. Chętnie z całym
obozem pojechał i świetnie się bawił na
Targach Końskich w Lutowiskach. Bawiliśmy
się wspaniale, a taka codzienna, praktyczna
nauka języka angielskiego jest nie do przecenienia. Czasem trzeba było się posługiwać
słownikiem lub tłumaczyć coś na około, ale
dawaliśmy radę. No i wreszcie mój angiel-
ski jest o wiele lepszy niż wcześniej. Horacio postawił mi 10, co jest najwyższą oceną
w Hiszpanii.
Wiele rozmawialiśmy wspólnie, stąd
wiem, że Horacio także był zachwycony
Bieszczadami – przyrodą, gościnnością, ludzką życzliwością, swoimi uczniami – tym, z jaką
chęcią przychodzili na lekcje i jakie robili postępy. Razem byliśmy w odwiedzinach w kilku
polańskich domach, jedna z gospodyń ujęła
go pierogami z jagodami. Bardzo się wszyscy
zżyliśmy i zaprzyjaźniliśmy, tak że prawie miesiąc wakacyjnej nauki minął niepostrzeżenie
szybko. Na koniec Horacio wymyślił miłe pożegnanie – każdy przyniósł ze sobą coś do jedzenia czy picia, a nasz nauczyciel sam upiekł
ciasto! Były łzy wzruszenia, prezenty, wymiana
adresów i pamiątkowe zdjęcia. Horacio odjechał z Polany z pięknymi albumami o Polsce
i Bieszczadach oraz polańską rzeźbą dobrego
duszka, który ma zawsze przypominać mu polskich przyjaciół. Ci najmłodsi obdarowali go
WAKACYJNY KONCERT MUZYKI KLASYCZNEJ
Polana
Tekst: Karolina Smoleńska
5 sierpnia w nowym kościele parafialnym w Polanie odbył się koncert z cyklu
„Muzyka na szlaku bieszczadzkich cerkwi”.
Wystąpił chór Styllus Fantasticus pod dyrekcją Tomasza Ślusarczyka w składzie:
Wioletta Szopa-Tomczyk – skrzypce, Dominika Małecka – skrzypce, Alicja Sierpińska
– skrzypce, Justyna Krusz – gamba, Mariusz
Bury – teorba, Tomasz Ślusarczyk – trąbka,
Michał Tyrański – trąbka, Urszula Jasiecka
-Bury – klawesyn.
Wysłuchaliśmy wspaniałych utworów
z dworów Habsburgów XVII i XVIII w. Dyrygent jak zawsze wprowadził nas w klimat
epoki, opowiedział o wykonywanych utworach oraz kompozytorach. Przez ponad go-
ŻEGLARSKI LOS – DZIENNIK POKŁADOWY DĄBKI 2014
Przemyśl
Tekst: Krzysztof Mazur
Zdj.: zbiory ZSSal. w Przemyślu
„Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry
nóż, / Stare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz, / W kompasie igła zardzewiała, lecz
kierunek znam, / Biorę wór na plecy i przed
siebie gnam” (Jerzy Porębski).
Dzień pierwszy – 6 sierpnia 2014. Po
zaokrętowaniu się na ORP Dąbki 2014 obraliśmy kurs na Bałtyk. Pomimo później pory
nocnej – 1.30 – żegnało nas w porcie Przemyśl mnóstwo zmartwionych rodziców. Zastanawiali się, jak tych 44 nieopierzonych
szczurów lądowych da sobie radę, żeglując
w nieznane. Na czele stał kapitan Mazur
i trzech oficerów, którzy mieli przeprowadzić
tą brać salezjańską z Gimnazjum Salezjańskiego w Przemyślu przez 12 dni rejsu. Początek był nieciekawy, wszyscy zaspani, ukołysani
przez bujanie autokaru oddali się w objęcia
Morfeusza. W ciągu dalszych mijających kilometrów przełamywali pierwsze kroki, żeby się
poznać i stanowić zwartą załogę. Tym bardziej,
że ponad połowa załogi dopiero od września
miała rozpocząć trzyletni pobyt w naszym
gimnazjum. Do naszego kwaterunku w Dąbkach dotarliśmy idealnie na kolację i zamustrowaliśmy się w pokojach. Po otaklowaniu
naszych bagaży udaliśmy się na spoczynek.
Od czwartku zaczęła się trudna żeglarska
służba. Pogoda nam sprzyjała. Jak się później
okazało, była nam przychylana do końca rejsu. Właściwie padało tylko wtedy, kiedyśmy
tego chcieli – czyli w nocy lub w trakcie jazdy.
Oprócz ostatniego dnia. Ale nie uprzedzajmy
faktów. Załoga po zapoznaniu się z topogra20
fią Dąbek i zaślubinami z Morzem Bałtyckim
została podzielona na wachty. Rozpoczęło się
szkolenie na żaglach, deskach i na korcie (tenisiści). Jako że słoneczko mocno przygrzewało – dziennie po 3-4 godziny spędzaliśmy na
nabywaniu nowych umiejętności. Przerywane
to było przerwami na modlitwy, posiłki, zajęciami sportowymi i spotkaniami całej naszej
załogi. Wymienialiśmy wrażenia z minionego
dnia i uczyliśmy się pieśni morza – szant, żeby
dodawać sobie animuszu podczas pobytu na
pokładzie.
Nasz pobyt nabrał tak niesamowitego
tempa, że po trzech dniach większość zatraciła poczucie, jaki mamy dzień tygodnia,
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
również ślicznymi laurkami. Wszyscy zgodnie
orzekli, że chcą, aby Horacio za rok przyjechał
znów! Niestety zgodnie z zasadami programu
za rok może przyjechać już ktoś inny. Oby miał
tyle serca i ciepła, co nasz Horacio! W imieniu
wszystkich uczniów i swojej rodziny chciałam
serdecznie podziękować pani Lucynie Sobańskiej, wiceprezes Fundacji Bieszczadzkiej, za
wspaniałą wakacyjną przygodę i naukę języka
angielskiego.

dzinę słuchacze czuli się jak w jakieś sali
koncertowej dzięki wspaniałej akustyce polańskiego kościoła.
Podobny koncert odbył się w roku
ubiegłym dzięki staraniom ks. proboszcza
Stanisława Gołyźniaka i zaprzyjaźnionego
z Polaną Tomasza Ślusarczyka. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku w polańskim kościele
również wybrzmią cudowne utwory z dawnych wieków i że te koncerty stanowiące
wspaniałą ucztę dla duszy staną się nową
miejscową tradycją.

nie mówiąc o dacie. Wszyscy z ulgą powitali
niedzielę 10 sierpnia. Po Mszy św. mieliśmy
cały dzień na leniuchowanie na plaży. Kąpieli
w morzu, kopania w piasku i zabaw nie było
końca i dopiero późny wieczór wygonił nas do
DUET-u – naszego miejsca pobytu.
Dzień szósty – poniedziałek 11 sierpnia
2014. Po raz pierwszy minęliśmy Darłowo
– stary gród portowy ze znaczną warownią
książąt pomorskich, o czym poinformował nas
kapitan. Ten dzień oznaczał chrzest morski dla
wszystkich marynarzy. Kapitan do wszystkich
ukradkiem podpływał i przytapiał w Parku
Wodnym w Darłówku. Owszem brać żeglarska
chciała i jego zanurzyć w odmętach Bałtyku,
ale mizerny to miało skutek. Jednakoż radości
i śmiechu była cała beczka. Szczęśliwi i syci
wrażeń wróciliśmy do Dąbek.
Dzień siódmy – wtorek 12 sierpnia 2014.
Szkolenie zaczęło przynosić efekty. Nieobca
już dla nas róża wiatrów, a i żagle i deski za-
częły nas jakby bardziej słuchać i płynąć tam,
gdzie my chcemy. Po ilości piłeczek tenisowych, które zostawały na korcie, a nie poza
nim, można było sądzić, że i machanie rakietą tenisową było coraz lepiej opanowane. Po
ciężkiej służbie wieczorem – dyskoteka. Trzy
godziny wspólnego skakania i śpiewania.
„My Słowianie”, „Rudy się żeni”, „Bałkanika”
nawet największych malkontentów porwały
do tańca.
Dzień ósmy – środa 13 sierpnia 2014.
Wszystkie wachty zaliczyły po 10 godzin na
żaglach, windsurfingu i na korcie. Nie straszne nam już sztormy i szum fal. Staliśmy się
wytrawnymi wilkami morskimi, tylko jakoś
trochę żal, że zbliża się koniec rejsu. Pierwszy
oficer – Monika Kopeć zagoniła nas do nauki
21
lipiec-sierpień 2014
układu tanecznego, który sama wymyśliła.
Drugi oficer – Grzegorz Brzozowicz nadzorował nasze zmagania sportowe w piłkę nożną,
koszykówkę i siatkówkę. A trzeci oficer – Maria Horodecka zadawała nam prace bosmańskie. Nie było czasu na nudę.
Dzień dziewiąty – czwartek 14 sierpnia
2014. Dziś przyszło nam się przekonać, jak
naprawdę buja na morzu i to przy deszczowej pogodzie. Nasz okręt „Unicus” wywiózł
nas w Bałtyk i mocno wykołysał. Mimo to
humory dopisywały i każdy mógł się przebrać w stroje pirackie robiąc pamiątkowe
zdjęcia. Gdy wyszło słońce pozwiedzaliśmy
Darłówko, z jedynym w Polsce rozsuwanym
mostem nad Kanałem Portowym. Po południu
zdobywaliśmy Darłowo, zwiedzając Zamek
Książąt Pomorskich, Rynek z fontanną Rybaka, kościół Mariacki i św. Gertrudy. Poznaliśmy
też legendę najsłynniejszego wikinga Bałtyku – króla Eryka. Wieczorem każda z trzech
wacht wystawiła swój program artystyczny.
Bardzo wysoko oceniony przez kadrę i mocno oklaskiwany przez naszą brać żeglarską.
Otrzymaliśmy Dyplomy Morskie i pamiątki
z rąk kapitana i kadry oficerskiej. W nocy zaś
kapitan zaserwował nam wieczór filmowy.
Dzień dziesiąty – piątek 15 sierpnia
2014. Leje od rana, a my mimo to jedziemy
do Słowińskiego Parku Narodowego na wydmy. Na szczęście chmury przegoniło i wyszło
słońce. Tak więc przy wyśmienitej pogodzie
szaleliśmy w morzu piasku, skacząc z wydm,
ochlapując się wodą, zbierając muszle (tych
nie brakowało) i bursztyny (tych nikt nie
znalazł). Zobaczyliśmy z Latarni Czołpińskiej ogrom wydm i jeziora Łebskie, Gardno
i Dołgie. Po powrocie – pożegnalne ognisko.
Miala być „zielona noc”, lecz po tym ogromie
wrażeń nikt nie miał na nią siły.
Dzień jedenasty – sobota 16 sierpnia
2014. Od rana pakowanie oraz ostatnie zakupy
pamiątek i prezentów dla bliskich. Jeszcze tylko
szalony wypad na czterokołowe rowerki. I tu
się pogoda załamała, ale nie my. W strugach
rzęsistego deszczu, a nawet można powiedzieć burzy, pędziliśmy na naszych harleyach
na pedały po całych Dąbkach. Właściwie to na
ulicach byliśmy już tylko my, bo inni pouciekali
pod dach. Nam już bardziej mokro być nie mogło, więc bez obiekcji wjeżdżaliśmy w zalane
ulice i największe kałuże. Realizując marzenie
z dzieciństwa rozpędzaliśmy się i na pełnym
gazie wpadaliśmy w wodę, chlapiąc wszystko
i wszystkich dookoła. To była przysłowiowa
wisienka na torcie. Nikt nie wrócił suchy, ale
też i niezadowolony z tak wariackiego rajdu. Po obiedzie obraliśmy kurs na Przemyśl.
W autokarze nie było już cicho, jak na początku.
Teraz rozmowom, gwarowi i śmiechom nie było
końca. I spać się wcale nie chciało. W końcu
przez te 11 dni poznaliśmy się i nie chcieliśmy
dopuszczać myśli, że to już koniec.
Dzień dwunasty – niedziela 17 sierpnia 2014. Wróciliśmy do domu, do rodziców.
Znowu jesteśmy szczurami lądowymi, przed
nami 10 miesięcy szkolenia w szkolnej ławie.
Hm… szybko miną i już za rok zaśpiewamy:
„Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht, / Gdzie ta
koja wymarzona w snach, / Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat, / Gdzie ta brama
na szeroki świat. / Gdzie ta keja, a przy niej
ten jacht, / Gdzie ta koja wymarzona w snach.
/ W każdej chwili płynę w taki rejs, / Tylko
gdzie to jest, no gdzie to jest?”.

WSPANIAŁE WAKACJE W MSZANIE DOLNEJ
Przyłęków
Tekst: ks. Zbigniew Wójcik SDB
Zdj.: zbiory parafii w Przyłękowie
Okolice Mszany Dolnej są tak urokliwe,
że od kilku lat jeździmy tam z młodzieżą na
wakacje. Ponadto dobrze wyposażona Szkoła
Podstawowa nr 1, obiekty sportowe i wspaniali ludzie – to wszystko sprawiło, że w tym
roku postanowiliśmy zorganizować wakacje
dla ministrantów, scholi i dzieciaków właśnie
w tym mieście. Na początku były problemy
organizacyjne i problemy z frekwencją, ale
ostatecznie pojechały 22 osoby (razem z wy-
chowawcami). Pogoda dopisała, nawet gdy
padało, mieliśmy tak urozmaicony program
i tyle niespodzianek, że dzieci nie miały czasu,
aby się nudzić. Wspaniałe posiłki – to zasługa
pani Kazi – znikały ze stołów. Chociaż pobyt
w Mszanie trwał tylko tydzień, to jednak niespodzianek było tak wiele, że można było je
podzielić na dwa tygodnie (m.in. pobyt na
basenie w Spytkowicach, Rabkoland, wyprawa do Zakopanego i na Kalatówki, przejazd
RZESZOWSKO-LUBELSKIE WAKACJE W SOPOCIE
Rzeszów
Tekst: Anna Draus
Zdj.: ks. Paweł Gacek SDB
W dniach 12-22 lipca 2014 r. liczna grupa
dzieci i młodzieży z rzeszowskiego oratorium
wraz z animatorami i wychowawcami, a także kierownikiem obozu, ks. Pawłem Gackiem,
22
udała się na wspólny wypoczynek do Sopotu.
Po dość długiej podróży (około 15 godzin)
dotarliśmy w końcu na miejsce naszego zakwaterowania, gdzie czekała już na nas grupa
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
Ciuchcią Retro z Rabki, kąpiele nad rzeką,
tombola i inne). Codziennie uczestniczyliśmy
we Mszy św. Dzieciaki tak bardzo zżyły się ze
sobą, że żal było wyjeżdżać i wracać do domu.
Na pewno ten turnus na długo pozostanie w
pamięci dzieci. Wszyscy zapowiedzieli, że jadą
za rok do Mszany Dolnej. Dziękujemy wszystkim, dzięki którym nasze salezjańskie wakacje
mogły się odbyć. Bóg zapłać!

młodzieży z Lublina wraz z ks. Łukaszem Auguściakiem na czele. Przez 10 dni naszym nowym
domem była Szkoła Podstawowa nr 8.
W tym roku przez całą kolonię towarzyszył
nam program oparty na książce „Mały Książe”
autorstwa Antoine’a de Saint-Exupéry’ego.
Codzienne spotkania w grupach pomagały
uczestnikom poznać przygody tytułowego bohatera, a przede wszystkim zrozumieć pewne
wartości. Podczas spotkań w grupach dzieci
i młodzież mogły się przekonać jak niebezpieczne są baobaby, które ma każdy z nas. Poza
tym dowiedziały się, że „dobrze widzi się tylko sercem”, a pozory mogą nas często zgubić.
Uczestnicy przekonali się również o tym, że
jesteśmy „odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy”,
a przyjaźń to nie tylko dzielenie się radością,
ale i bycie z drugą osobą w trudnych chwilach.
Stałym punktem naszej kolonii były także
wyjścia nad morze. Poza kąpielami w morzu
pod okiem ratownika uczestnicy spędzali czas
nieco aktywniej, grając w siatkę czy uczestnicząc w aerobiku na plaży. Korzystając z zasobów natury część dzieci i młodzieży zbierała
bursztyny. Jeszcze inni bawili się w piasku, robiąc różnego rodzaju budowle. A ci najbardziej
leniwi wyrównywali opaleniznę.
Oczywiście nie zabrakło stałych punktów
kolonii jakimi są dyskoteki, a także nauka tańców integracyjnych. Część dzieci bardzo dobrze
znała tańce, a nowicjusze bardzo chętnie się
ich uczyli. Ponadto w czasie wolnym uczestnicy
bardzo chętnie korzystali z boisk, grając w piłkę
nożną czy siatkówkę.
TURNIEJ SIATKÓWKI PLAŻOWEJ
Staniątki
Tekst: Sylwia Wilczek
Zdj.: Archiwum SL SALOS Staniątki
2 sierpnia podczas Jubileuszowego
V Memoriału im. T. Szybińskiego w Staniątkach
SL SALOS Staniątki zorganizował Turniej Siatkówki Plażowej. Pierwszy raz, ale
mamy nadzieję, że nie ostatni. Za kontynuacją tego przedsięwzięcia przemawia fakt,
że zgłosiło się 12 ekip, które z pełnym zaangażowaniem i profesjonalizmem podeszły
do tego turnieju.
W upale dawały z siebie wszystko, żeby
osiągnąć jak najlepsze wyniki. Turniej został rozegrany systemem brazylijskim, przy
12 zespołach przeprowadzono 22 mecze,
w których rozgrywano jeden set do 21 pkt,
za wyjątkiem finału, gdzie odbyły się 2 sety.
23
lipiec-sierpień 2014
Podczas obozu byliśmy także na dwóch
wycieczkach. Pierwszym miejscem, jakie odwiedziliśmy był Gdańsk. Uczestnicy mieli okazję poznać to piękne miasto wraz z licznymi
zabytkami. Celem drugiej wycieczki był Hel. Dodatkową atrakcją było to, że udaliśmy się tam
tramwajem wodnym. Na miejscu natomiast
odwiedziliśmy Fokarium, gdzie uczestniczyliśmy w karmieniu tamtejszych mieszkańców.
Zmęczeni po całym dniu, ale za to zadowoleni,
wróciliśmy do szkoły.
W czasie naszego wypoczynku mogliśmy
także poczuć się jak prawdziwi piraci. Podczas jednego z wieczorów udaliśmy się plażę,
gdzie czekały już na nas ukryte w piasku skarby.
Każda z grup miała za zadanie znaleźć ich jak
najwięcej. Zarówno ci młodsi jak i starsi, dopingowani przez swoich animatorów i wychowawców, chętnie i z uśmiechem przeczesywali
kolejne centymetry piasku, by znaleźć skarb.
Po zakończonej zabawie, przy zachodzącym
słońcu, wspólnie pomodliliśmy się i udaliśmy
się do szkoły.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. W ostatni wieczór naszego pobytu tradycyjnie odbyła się agapa. Wieczór rozpoczęliśmy
od tańców integracyjnych, następnie zostały
rozdane nagrody poszczególnym grupom. Na
koniec natomiast zagraliśmy w tombolę, dostarczając tym samym dzieciom i młodzieży
wielu wrażeń, a także nieco adrenaliny. Następny dzień przebiegł pod znakiem pakowania
się, porządków oraz pożegnania z młodzieżą
z Lublina.

Zwycięzcami okazała się para Piotr Pieniążek i Hubert Stręk, która jest na IV miejscu
w Małopolsce! Gratulujemy Wszystkim, którzy
wzięli udział w turnieju. Ogromne brawa należą się im za walkę do samego końca. Szczególne gratulacje dla najlepszych ekip. Turniej
zakończył się wręczeniem pamiątkowych
dyplomów i pucharów dla każdej ekipy. Dla
czterech najlepszych zespołów przygotowano
nagrody rzeczowe, piłki, ochraniacze, plecaki.
Serdeczne podziękowania należą się
panu Krzysztofowi Tureckiemu za wsparcie
SIATKARSKI OBÓZ SPORTOWY W SZCZAWIE
Staniątki
Tekst: Sylwia Wilczek
Zdj.: Archiwum SL SALOS Staniątki
W dniach 3-12 sierpnia 24-osobowa ekipa Salosu Staniątki udała się do Szczawy na
Siatkarski Obóz Sportowy. W programie m.in.
poranny rozruch, treningi, turnieje... i tak mijał dzień za dniem. Treningi, zazwyczaj dwa
razy dziennie, były przeprowadzane z myślą
jak najlepszego przygotowania się do nadchodzącego sezonu. Ale oprócz wielu godzin
spędzonych na hali, był także czas na inne
atrakcje: plac zabaw i wyjazd do Kościeliska
do parku linowego, gdzie miało miejsce total-
ne szaleństwo, a następnie zwiedzanie zamku w Niedzicy i rejs statkiem do Czorsztyna.
Kolejna wycieczka, tym razem na baseny do
Piwnicznej-Zdroju, również przysporzyła wiele emocji. Uczestniczki miały także możliwość
utrwalenia tańców integracyjnych, które już
opanowały do perfekcji. Organizowane były
także turnieje (Mam Talent) oraz wieczorki
filmowe. Atrakcji nie brakowało. Codziennie
ks. Ireneusz kierował do nas słówko na dobranoc, na rozpoczęcie obozu odprawił Mszę św.,
MISYJNY DZIEŃ WDZIĘCZNOŚCI
SWM Młodzi Światu
Tekst: Agnieszka Mazur
Zdj.: zbiory SWM Młodzi Światu
We wrześniu mija 17 lat od kiedy swoją
działalność rozpoczął Salezjański Wolontariat
Misyjny „Młodzi Światu”, a przede wszystkim
ludzie, którzy go tworzą poprzez obecność,
zaangażowanie i pasję wolontariuszy wyjeżdżających do najuboższych krajów świata, by
dawać świadectwo swojej wiary w codziennym życiu. Dzień Wdzięczności, który odbył się
31 sierpnia był także okazją, by podziękować
tym, którzy wspierają dzieła misyjne – darczyńcom, których z każdym rokiem jest coraz więcej.
Dziękujemy wolontariuszom, ich rodzicom oraz
darczyńcom, a także wszystkim ludziom dobrej
woli za to, że dołączyli do dzieła misyjnego, jakim jest SWM Młodzi Światu.

24
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
przy organizacji turnieju, nagrody i poczęstunek. Szczególne podziękowania kierujemy
ku młodzieży, która po raz kolejny stanęła na
wysokości zadania i zaangażowała się w przeprowadzenie turnieju. Do zobaczenia za rok!

podczas której modliliśmy się o bezpieczny
przebieg wyjazdu. W niedzielę 10 sierpnia
uczestniczyliśmy we Mszy św. w plenerze,
podczas której mogliśmy podziwiać piękno
otaczającej nas przyrody. Każdy uczestnik
otrzymał pamiątkową koszulkę, w której
zaprezentował się w parku linowym. Na zakończenie obozu wszyscy otrzymali dyplomy,
rozdano nagrody za poszczególne turnieje, konkursy, w tym także za czystość pokoi.
Podczas obozu były także dyżury na stołówce
i modlitwy przy posiłkach. Jednak wszystko, co
dobre szybko się kończy… Dziękujemy kadrze
za poświęcony czas i okazane serce naszym
najmłodszym siatkarkom, a także za stworzenie miłej, rodzinnej atmosfery..

WIELKIE WYPRAWY DOOKOŁA ŚWIATA
SWM Młodzi Światu
Tekst: Monika Zaborek
Podróż do Azji albo Ameryka za jeden
uśmiech, wizyta w Afryce czy na Kaukazie? Ciekawscy mogą odkrywać smak podróży w Wioskach Świata –Parku Edukacji Globalnej.W okresie
od lipca do grudnia co dwa tygodnie mają miejsce spotkania z serii „Wielkie wyprawy” oraz
warsztaty, które przybliżają życie w różnych
częściach świata, niekoniecznie przez pryzmat
książkowych przewodników. Spotkania mają
miejsce w Wioskach Świata – Parku Edukacji
Globalnej, przy ulicy Tynieckiej 39 w Krakowie,
na które zaproszony jest każdy, komu w głowie
podróżowanie, czy to z plecakiem na plecach, czy
też książkami podróżniczymi w dłoni.

W JEDEN DZIEŃ DOOKOŁA ŚWIATA
SWM Młodzi Światu
Tekst: Monika Zaborek
W ramach spotkań podróżniczych „Wielkie wyprawy” w ostatni weekend sierpnia
miał miejsce piknik pod hasłem „W jeden
dzień dookoła świata”, który był wspaniałą
okazją do wspólnej wielopokoleniowej zabawy i nauki, aktywnego i niecodziennego
odpoczynku, niezależnie od wieku. W programie imprezy znalazły się warsztaty i gry, podczas których młodsi i starsi udali się w międzykulturową podróż dookoła świata. Każdy
z pewnością znalazł coś dla siebie!

NA KRAŃCE ŚWIATA
SWM Młodzi Światu
Tekst: Agnieszka Mazur
Zdj.: zbiory SWM Młodzi Światu
Na przełomie lipca i sierpnia swoją posługę misyjną rozpoczęli wolontariusze SWM
Młodzi Światu w różnych częściach świata.
Głównym zadaniem tych młodych ludzi jest
dawanie świadectwa o Jezusie Chrystusie
w codzienności – poprzez wychowywanie
i edukację dzieci i młodzieży z najuboższych
środowisk.
Swoją roczną posługę misyjną rozpoczęli w
Peru: Dawid Kapusta (Huancayo), Dominik Belski
(Lima), Marta Łuczak i Paulina Olejniczak (San
Lorenzo). Do Tupizy w Boliwii wyjechały Joanna
Urbańska i Karolina Krupa, a w Wau w Sudanie
Południowym rozpoczęły pracę Agnieszka Bochenek i Magdalena Jaczewska.
W tym roku w krótkoterminowych wyjazdach, by współorganizować półkolonie
wakacyjne oraz wspierać centra młodzieżowe wyjechali: Marta Burza, ks. Marcin Wosiek
SDB, Marta Tomczak i Malwina Muńko (Nigeria), Paula Łuszczek i Justyna Dziemianowicz
NA KOLE DO PRZEMYŚLA
Świętochłowice
Tekst: Weronika Lorek
Zdj.: zbiory SZSP”DB” w Świętochłowicach
Jeśli po tych wakacjach rower kojarzy się
komuś z rekreacyjną przejażdżką po lesie, to
z pewnością nie są to świętochłowiccy rowerzyści, którzy tuż po rozpoczęciu wakacji
letnich, 30 czerwca, obrali sobie wspólny cel
– Przemyśl. Choć pierwsze dni nie zapowiadały pięknej pogody, a wręcz przynosiły krople
25
lipiec-sierpień 2014
deszczu, to dzielna jedenastka wyruszyła na
podbój południowej Polski.
Pierwszy dzień – rozgrzewka: Świętochłowice–Pogrzebień, najszybciej pokonane
70 km podczas całego wyjazdu. Najszybciej,
bo samochodem. Niestety tego dnia ulewne burze nas pokonały. Wytrwale oczekiwaliśmy chwili przejaśnienia, ale niestety
(Liberia), Agnieszka Chlipała, Manuela Ciszek,
Kaja Jarosz (Etiopia), Katarzyna Korczyk i Anna
Leśnikowska (Boliwia).

w obawie przed chorobą zapakowaliśmy
dwukołowce i z pomocą księży dojechaliśmy
na pierwszy nocleg. Można by narzekać, jednak z perspektywy czasu widać, jak bardzo
ten pierwszy deszczowy, więc spędzony na
wspólnych grach, dzień był potrzebny, by
wspólnie się poznać, by zawiązać nowe znajomości, by jako jedność ruszyć dalej.
Drugiego dnia obudziło nas słonko, więc
zapał powrócił, piękne jednolite stroje, pełne bidony, wiatr we włosach, pot na czołach
i uśmiechnięte buzie – w takiej atmosferze dojechaliśmy aż do Oświęcimia, by tam
wspólnie odpocząć, porozmawiać, pograć
i spotkać drugiego człowieka.
Dzień trzeci i pierwsze oznaki jazdy na rowerze – zakwasy, choć wkraczaliśmy na tereny
górzyste, nie złamało to jednak naszej determinacji. Nowy dzień witał nas słońcem, lecz
na trasie już w Wadowicach doświadczyliśmy
„uroków” deszczu. Totalnie przemoczeni, zmarznięci i głodni dojechaliśmy do Skawy.
Noc minęła szybko, czas ruszać dalej.
Plan na ten dzień: Skawa–Ludźmierz–Nowy
Targ–Witów został zrealizowany w 100%.
26
Piękna pogoda i pyszne lody, nastroje powróciły, ofiar brak, w samochodzie wciąż
pozostają pełni podziwu członkowie ekipy
technicznej – ks. Mirek i ja. Na myśl o Witowie
wszystkim ulżyło – tutaj mieliśmy pozostać aż
dwa dni. Tak też się stało. Siły trzeba zregenerować, dlatego w ramach relaksu wybraliśmy
się do słowackiej Tatralandii. Dzień cudowny,
delikatna opalenizna zawitała na twarzach
uczestników, których nie opuszczał dobry nastrój. Dwa dni w Witowie przeminęły niczym
błyskawica, pozostała jedynie perspektywa
jeszcze około 400 km do mety.
Kolejny dzień i trasę z Witowa do Gostwicy zapamiętamy na długo. Nasi rowerzyści
zaliczyli tego dnia dwie duże premie górskie.
Myślę, że Ochotnica będzie im się długo śniła.
Na trasie minęliśmy urocze Zakopane, Bukowinę i Białkę Tatrzańską, w pamięci pozostały
litry wylanego potu i piękne widoki.
Każdy dzień nas czymś zaskakiwał.
Siódmy już z rzędu dzień okazał się jednak
zupełnie zwyczajny. By dotrzeć do Iwonicza
musieliśmy pokonać 105 km. Nie sprawiło
to specjalnej trudności naszym doświadczo-
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
nym rowerzystom. Pierwsze i jedyne miejsce,
w którym nie gościliśmy w domu salezjańskim, lecz w Schronisku Młodzieżowym. Kolejny wspólnie przyrządzony posiłek pozwolił nam jeszcze bardziej doświadczyć ducha
wspólnoty i zawiązać jeszcze bliższe relacje.
Choć do Przemyśla mieliśmy „rzut beretem”, w planach pozostała Polana. Atmosfera
Bieszczad dała się we znaki – trud gór, choć
z drugiej strony niepowtarzalne widoki. Zmęczenie było widoczne na twarzach, ale zapał jeszcze
większy. W iście salezjańskich humorach, z pełnymi brzuchami położyliśmy się do łóżek.
Przedostatni dzień. To tego dnia mieliśmy
osiągnąć metę. Można by powiedzieć – najlepsze zostało na koniec. Po kilkudziesięciu
kilometrach przejechanych Wielką Pętlą
Bieszczadzką obalamy to stwierdzenie. Jako
pasażer samochodu po raz kolejny byłam
naprawdę pełna podziwu dla wytrwałych
kolarzy. Ja pełna przerażenia w aucie napędzanym siłą silnika, oni zdeterminowani na
rowerach napędzanych siłą mięśni. Chociaż
na ostatnich kilometrach ponownie dopadł
nas deszcz, to do Przemyśla wjechaliśmy
w pięknym słońcu. Takim sposobem w 9 dni
(z jednym postojowym) Kasia, Pati, Kuba, Kamil „Kisiel”, Jacek „Bystry”, Grzesiu, Mateusz,
ks. Paweł i pan Tomek dojechali do celu, pokonując tym samym na rowerach 780 km.
Na Śląsk powróciliśmy już pociągiem.
Pozostał jedynie sentyment, ogromna satysfakcja, nieodpuszczająca miłość do dwukołowców i plany na następne lata. Już dzisiaj
wszystkich serdecznie zapraszamy na kolejne
wyprawy z Bogiem, Księdzem Bosko i z nami.
W tym miejscu w imieniu nas wszystkich
– rowerzystów, ks. Mirka i swoim – chciałabym z całego serca podziękować najpierw
Panu Bogu za Eucharystię, którą rozpoczynaliśmy każdy dzień, za piękny świat, którym nas
otacza, za to, że nikomu nic się nie stało i za
wszystkich dobrych ludzi, których postawił na
naszej drodze w ciągu tych 10 dni.
Dziękuję również wspólnotom zakonnym
w Pogrzebieniu, Oświęcimiu, Skawie, Witowie,
Gostwicy, Polanie i Przemyślu za gościnę, za
ciepłe posiłki, które na nas czekały, za to, że
wasze domy, na ten krótki czas były naszymi, za całą dobroć i życzliwość, którą od was
otrzymaliśmy.

27
lipiec-sierpień 2014
ŚWIĘTOCHŁOWICE NA ŻAGLACH
Świętochłowice
Tekst: Olga Matysiak, Łukasz Gabryś
Zdj.: zbiory SZSP”DB” w Świętochłowicach
Tegoroczne wakacje były inne niż zwykle. 28 lipca wyruszyliśmy ze Świętochłowic
do Mikołajek na IV turnus obozu pod żaglami. Za cel naszej podróży obraliśmy Węgorzewo – najbardziej wysunięty na północ
duży mazurski port. Pierwszego dnia zagospodarowaliśmy się na łódkach Saltromu,
28
poznając ich najgłębsze zakamarki. Każda
z nich ma swoją nazwę: Mama Muxima, Sui
Generis, Ignis, Flama i inne.
W drugi dzień odbyło się przeszkolenie teoretyczne załóg – nauczyliśmy się
kilku węzłów marynarskich, poprawnego
nazewnictwa części łodzi i omówiliśmy hi-
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
potetyczne sytuacje, które mogą zdarzyć się
podczas żeglugi. Następnie każdemu z nas
został przydzielony indywidualny obowiązek, za który był odpowiedzialny podczas
rejsu. Ponownie zaznajomiliśmy się z regulaminem obozu i około godziny 14 byliśmy
gotowi do naszego pierwszego rejsu.
Ahoj, przygodo! Pierwszy podmuch wiatru w żagle, pierwsze przechyły, składanie
masztu i rzucanie kotwicy – kolejne dni
zapowiadały się bardzo interesująco. Dzień
zakończyliśmy głośnym śpiewem szant przy
ognisku, w przerwach racząc się upieczony-
mi kiełbaskami. Każdy następny dzień zaczynaliśmy z Bogiem. Około godziny ósmej
Msza św., po czym obfite śniadanie. Następnie znowu żegluga – kanałami, jeziorem
Niegocin do Giżycka, aż po jezioro Mamry
i rzekę Węgorapę do Węgorzewa. Po dobiciu
do docelowego portu/przystani czekaliśmy
na obiad. Z reguły był to catering, ale kilka
razy zdarzało się nam przygotowywać go
samodzielnie. Po obiedzie do wieczora organizowaliśmy sobie czas. Mieliśmy do wyboru
różnego rodzaju gry, zabawy organizowane
dla nas przez salezjanów czy poświęcanie
czasu na rozmowy i odpoczynek. Jeżeli pozwalała na to pogoda, wieczory kończyły się
jak drugiego dnia – przy ognisku. Powrót odbył się tą samą trasą, lecz noclegi odbywały
się w innych miejscach. Po dobiciu do portu
w Mikołajkach przyszedł czas na spakowanie
swoich toreb i podziękowanie swoim sternikom za poświęcony czas.
Ze strony uczestników obóz był niezwykle interesujący ze względu na poznawanie
nowych ludzi, codziennie innych miejsc
(w tym Mikołajki, Giżycko i Węgorzewo). Myślę że dla większości z nas nauka szant była
czymś nowym. Wszyscy szybko podłapaliśmy
melodię i tekst, nieważne było, czy ktoś potrafi śpiewać, czy też troszkę gorzej mu to
wychodzi – wszyscy razem zasiadaliśmy przy
ognisku i śpiewaliśmy marynarskie śpiewki.
Jednym z przeżyć była również Msza św., którą celebrowali dla nas księża podczas naszej
wędrówki w jednej z zatok. Każdego dnia
towarzyszyła nam piękna pogoda, co odbiło
piętno na naszych opalonych ciałach.
Był to pierwszy obóz przy współpracy
naszej szkoły z Saltromem. Gdyby nie to, nasza szkoła nie miałaby okazji spróbować innego rodzaju wakacji, jakim jest w tym przypadku obóz wędrowny. Mamy nadzieję że
i w przyszłym roku będziemy mogli skorzystać z wakacyjnej oferty Saltromu.

29
lipiec-sierpień 2014
INTEGRACJA NA LUBOGOSZCZY
Świętochłowice
Tekst: Anna Raida i Hanna Kubiak
zbiory SZSP”DB” w Świętochłowicach
Podczas tegorocznych wakacji jak co roku
odbył się wyjazd integracyjny dla pierwszych
klas naszej szkoły salezjańskiej w Świętochłowicach. Już po raz jedenasty spotkaliśmy się
na Lubogoszczy. Nasz wyjazd wakacyjny, mimo
swojej nazwy, nie jest wyłącznie dla pierwszaków, lecz również dla starszej młodzieży naszej szkoły, animatorów, wychowawców oraz
nauczycieli.
Każdego dnia znajdowaliśmy czas zarówno na zabawę, jak i na modlitwę oraz
codzienne obowiązki. Było trzeba przecież
coś posprzątać czy przygotować. Wszystkie te
zajęcia pomagały w byciu przede wszystkim
dla innych.
30
Zaraz po przyjeździe zostaliśmy podzieleni na pokoje, domki, a w dalszej kolejności
na grupy. Dzięki temu poznaliśmy się lepiej,
co wpłynęło na dobrą atmosferę zarówno
w grupach jak i poza nimi.
Każdego dnia wychowawcy planowali
nam ciekawe zajęcia, dlatego też nie mieliśmy
czasu na nudę. Spływ pontonami, survival, zdobywanie gór, wypady na miasto, popołudniowy
wypad nad rzekę oraz zajęcia sportowo-rekreacyjne zapewniały nam wiele atrakcji. Wspaniałym przeżyciem był wieczór uwielbienia
,,Taizé”. Wprowadził on niesamowitą atmosferę, przez którą zbliżyliśmy się do siebie,
a przede wszystkim do Jezusa.
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka
Podczas codziennych zajęć każdy mógł
znaleźć coś dla siebie. Sportowcy mieli możliwość gry w piłkę nożną, siatkówkę oraz kosza.
Miłośnicy gór wybierali się na długie spacery
w towarzystwie wychowawcy. Czym byłby wakacyjny obóz bez głośnych dyskotek? Zapewne niczym, dlatego po całodniowych zajęciach
odbywały się dyskoteki pod czujnym okiem
naszego DJ-a Kuby.
Każdego dnia była Eucharystia, która sprawowana była w różnych miejscach,
np. w świetlicy, a czasem na polanie, co pomagało nam w jeszcze piękniejszym stopniu przeżyć to najważniejsze spotkanie z Jezusem.
Pierwszy raz w historii Lubogoszczy miały
miejsce takie atrakcje jak: bitwa błotna, ukła-
danie napisu ,,Lubogoszcz 2014” z uczestników
i przywitanie rodziców tańcami salezjańskimi.
Uwieńczeniem całego obozu była uroczysta kolacja, tzw. agapa, podczas której
przyszedł czas na wszelakie podziękowania
i nagrody. Ostatniego wieczoru mogliśmy
przypomnieć sobie wszystkie te razem spędzone wspaniałe chwile, gdyż był wyświetlany program slajdowy z naszymi zdjęciami.
Myślimy, że zarówno dla uczestników jak
i wychowawców taki obóz jest wspaniałym
przeżyciem oraz nową przygodą.

NAUKA ŻYWEGO JĘZYKA W SZKOCJI
Zabrze
Tekst: Katarzyna Szaniawska-Mierucka
Zdj.: zbiory SZSP w Zabrzu
Na początku wakacji uczniowie Salezjańskiego Zespołu Szkół Publicznych im.
św. Dominika Savio w Zabrzu mieli okazję
wyjechać na wycieczkę do Szkocji. Podczas wyjazdu uczniowie poznawali kulturę
i obyczaje rodowitych Szkotów, gdyż noclegi były zorganizowane u rodzin szkockich.
Ponadto sprawdzili swoje umiejętności komunikacyjne w języku angielskim poprzez
codzienną konwersację z rodzinami.
GÓRFANI NA ŁEMKOWSKICH ŚCIEŻKACH
Zabrze
Tekst: Anita Jarominek
Wakacje to nie tylko czas odpoczynku, ale
również doskonała okazja, by razem odkrywać
piękno naszej ojczystej ziemi. Wspólne wędrowanie, zachwyt: „Boże, jak tu pięknie”, spotkania z daleką i niedaleką przeszłością, rozmowy
o rzeczach ważnych i nieważnych, młodzieńcza radość, wspólna modlitwa są nieodłącznymi elementami tego, co corocznie przeżywają
31
lipiec-sierpień 2014
zabrzańscy Górfani z Salezjańskiego Zespołu
Szkół Publicznych im. św. Dominika Savio podczas obozu wędrownego. W tym roku w dniach
28 lipca do 7 sierpnia wędrowaliśmy po Beskidzie Niskim, najbardziej dzikim i nieodkrytym
i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo
chodziliśmy często na azymut (w przecieraniu
nowych szlaków niezastąpionym okazał się ks.
Całodzienne zwiedzanie pozwoliło też
uczestnikom na zobaczenie wielu ciekawych miejsc w Szkocji. W drodze docelowej
atrakcją okazał się kilkugodzinny pobyt
w Amsterdamie, natomiast w drodze powrotnej został zaplanowany przystanek
w Londynie. Wszyscy uczniowie wrócili zadowoleni, pełni wrażeń, ciesząc się z poznania wielu nowych miejsc i ludzi.

Krzysztof!). Łemkowskie cerkwie z pięknymi
ikonostasami, cmentarze wojenne z 1915 r.,
Góra Jawor – święta góra Łemków, pustelnia
św. Jana z Dukli, Lackowa – najwyższe wzniesienie polskiej części Beskidu Niskiego, Rotunda, Baranie, Magura Małastowska, muzeum
przemysłu naftowego w Bóbrce, rezerwat
Kornuty w Magurskim Parku Narodowym to
tylko niektóre odwiedzone przez nas miejsca,
a choć zmęczenie nieraz dawało się we znaki,
to przez cały czas towarzyszył nam optymizm,
dobry humor i prawdziwie rodzinna atmosfera.

32
WIADOMOŚCI INSPEKTORIALNE Inspektorii Krakowskiej pw. św. Jacka

Podobne dokumenty