Podróż dziewiąta. Przedstawienie musi trwać! Choćby w Niebie i z
Transkrypt
Podróż dziewiąta. Przedstawienie musi trwać! Choćby w Niebie i z
Podróż dziewiąta. Przedstawienie musi trwać! Choćby w Niebie i z Nieba. Czy wiecie, ile radości może przynieść otrzymana w prezencie koszulka? Zwykła, bawełniana koszulka, normalny T-shirt? Ale dla Maćka, jak się okazało, to nie była taka całkiem zwykła koszulka. Czarna. Z przodu jedno słowo. QUEEN. A z tyłu – cała lista utworów z albumu „The best of”. Maciek był z niej niezwykle dumny. I kiedy tylko mógł, nosił ją. Bo kochał Queen. Kochał ten charakterystyczny vocal Freddiego Mercury. Ponadczasowy. I równie niezwykłe brzmienie całego Queen. Stylistycznie rozpoznawalne, a jednocześnie zmieniające się z płyty na płytę, za każdym razem jakby inne. Nie była to miłość niezmienna, do kilku czy kilkunastu najlepszych utworów z repertuaru Queen. Ewoluowała. Bez zmian pozostawało zauroczenie wielkimi przebojami. Kochał „Bohemian Rhapsody” – Cygańską rapsodię z jej wielkim chórem – specjaliści wyliczyli, że dzięki kolejnym dograniom partii wokalnej, Queen stworzyli 50-osobowy chór, a głos Freddiego brzmi ponoć na 17 różnych sposobów. „We will rock you”, „We are the champions”… Któż tego nie zna? Ale Maciek sięgał też po nagrania prawie że zapomniane. Jak choćby „Spread yor wings” (Rozwiń swoje skrzydła), które odkrył na winylowym singlu. Starym, zgranym, trzeszczącym. „Więc, kochanie, Rozwiń swe skrzydła i odleć stąd! Odleć stąd! Daleko stąd! Rozwiń swe maleńkie skrzydełka i odleć stąd! Odleć stąd! Daleko stąd! Weź się w garść ponieważ wiesz, że powinieneś być lepszy. Tak jest, bo jesteś wolnym człowiekiem. Dalej, kochanie!” Powinieneś być lepszy… Dla jednych to tylko możliwość wyboru, dla innych – konieczność. Niewidomy musi być lepszy. Musi walczyć o to, by być najlepszy. Inaczej przegra z każdym byle-jakim-ale-widzącym. Więc Maciek pracował. Rozwijał swoje skrzydła i wygrywał. Uwielbiał „Breakthru” (Przełom), a w pianistycznym repertuarze Maćka „I want to break free” (Chcę być wolny) było absolutnie jedną z żelaznych pozycji. Może dlatego, że był wolny. Od ograniczeń. Nie chciał być niepełnosprawny. Z naszą pomocą, pomocą Jego ukochanej Szkoły, wielkiego grona ludzi dobrej woli, lecz przede wszystkim dzięki Jego własnej pracy zbudował swój świat, świat wolny od barier i ograniczeń, świat w którym czuł się szczęśliwy i świat, w którym odnosił sukcesy. Kiedy chciał posłuchać Queen’u, kiedy przychodziło Mu sięgnąć po którąś z ich płyt – wybierał zawsze „Innuendo”. Tyle, że zmiksowaną według Jego gustu. I „uzupełnioną” o filmowy „Who wants to live forever” (Kto pragnie żyć wiecznie). Doceniał „Innuendo”, które otwierało płytę, ale chciał, aby u Niego pierwszym utworem było jednak „Show must Muzyczne podróże z Maćkiem. Podróż dziewiąta. Przedstawienie musi trwać! go on” (Przedstawienie musi trwać). I ostatnim, tak aby słuchając płyty od początku do końca mógł dwa razy stanąć przy klawiaturze i grać razem z Queen’ami. „Puste przestrzenie - po co my żyjemy? Opuszczone miejsca - zgaduję, że znamy wynik… Chyba się uczę, muszę być teraz bardziej czuły. Niedługo będę skręcać, już zaraz za rogiem. Na zewnątrz już świta, Jednak wewnątrz w ciemności tęsknię, aby być wolnym! Moja dusza jest pomalowana jak skrzydła motyli Wczorajsze baśnie urosną, lecz nigdy nie zginą. Mogę latać, moi przyjaciele! Będę przechodził wszelkie granice Muszę odnaleźć wolę, by ciągnąć to dalej (Ruszamy z przedstawieniem). Ruszamy z przedstawieniem! Przedstawienie musi trwać...” I trwało. Ale nie raz, nie dwa, Maciek powracał do „Innuendo”, jednokrotne wysłuchanie Mu nie wystarczało. „Dopóki słońce wisi na niebie, a pustynia ma piasek, Dopóki fale roztrzaskują się na morzu i spotykają z ziemią, Dopóki jest wiatr, i gwiazdy, i tęcza, Aż góry rozpadną się w równiny Tak, będziemy próbować nadal Iść tą cienką linią. Będziemy próbować nadal, Po prostu wyprzedzać nasz czas. … Możesz być czymkolwiek chcesz Po prostu przemień się w to czym myślisz, że zawsze mogłeś tym być Bądź wolny ze swoim tempem, bądź wolny, bądź wolny… Jeśli jest Bóg lub jakaś sprawiedliwość na tym świecie, Jeśli jest cel, powód do życia lub śmierci , Jeśli jest odpowiedź na pytania, które czujemy się zobowiązani zadać , Pokaż siebie - zniszcz nasze lęki - zdejmij swą maskę! Tak, będziemy próbować nadal Iść tą cienką linią. Będziemy się nadal uśmiechać I cokolwiek się stanie, Będziemy próbować nadal, Po prostu będziemy próbować nadal Aż do końca czasu.” Muzyczne podróże z Maćkiem. Podróż dziewiąta. Przedstawienie musi trwać! Tekst aż do bólu powalający na kolana i równie wielka muzyka. Oparta o hiszpańskie korzenie, z perfekcyjnie prowadzonymi klasycznymi gitarami naśladującymi rytm flamenca. Muzyki żalu i miłości, tęsknoty, niecierpliwości a nawet złości. I zarazem pełnej ognia, namiętności, niemalże furii. Niejednoznacznej. Maciek już wcześniej pokazał, że w muzyce „prosta jednoznaczność” mu nie wystarcza. Że chce czegoś więcej. Czy można w jednym utworze zawrzeć więcej, niż w „Innuendo”? Na wiosnę 2012 roku Maciek zrobił kolejny krok. W Jego rysunkach i obrazach coraz częściej pojawiały się bajecznie kolorowe i fantazyjnych kształtów motyle. A w swojej przygodzie z muzyką Queen sięgnął po „Made in heaven” (Zrobione w niebie). Płytę niezwykłą, albowiem wydaną ku pamięci Freddiego, 4 lata po jego odejściu, choć w części przez Freddiego nagraną. „Wyruszam na przejażdżkę z przeznaczeniem. Chętnie odegram moją rolę, Żyjąc z bolesnymi wspomnieniami, Kochając całym sercem. Odgrywam swą rolę w dziejach. Szukam sobie celu w życiu. Znoszę całe to cierpienie I poświęcam temu całą duszę…” I znów, jaka zbieżność tego tekstu z postawą, z życiem Maćka. Podpisy rysunków i obrazów coraz częściej otrzymywały pełne miłości i czułości dedykacje. Podobnie zdania, które dopisywał do „Labradoodlusiowa”, książki o Jego ukochanym psie. Wspomnienia z czasów, gdy swobodnie wychodził z domu z psem na spacer, gdy wędrowaliśmy po górach, gdy świat wydawał się bezpieczny i słoneczny… Znosił pokornie cierpienie, jakim musiało być dla Niego zamknięcie w ścianach domu, ale uparcie szukał celu i znajdował cel. Tworzył i poświęcał temu całego siebie. Freddie Mercury… Czuł, wiedział, że odejdzie. Kilka lat walczył z chorobą, o której wiedział, że zabierze go z tego świata, że nie ma szans na zwycięstwo. Do samego końca tworzył, bo przecież „przedstawienie musi trwać”. Zostawiał wiele, tak wiele, ale to i tak było dla niego zbyt mało. Chciał pozostawić po sobie coś jeszcze. Nawet ze świadomością, że gdy te utwory zostaną dokończone, będzie ich słuchał stamtąd, z Nieba. „Made in heaven”. Maciek także. Chyba czuł, chyba wiedział, że odejdzie. Wiedział, że walczy z chorobą, która raczej nie pozwala ofierze wymknąć się z jej szponów. Dlatego tworzył coraz intensywniej. Tylko był z nami zbyt krótko, aby mógł stać się równie wielkim jak Freddie… ************************************** Piotr Lazar, styczeń/luty 2013 Muzyczne podróże z Maćkiem. Podróż dziewiąta. Przedstawienie musi trwać!