Pobierz - Echo Katolickie

Transkrypt

Pobierz - Echo Katolickie
EchoKatolickie
Ks. andrzeJ
adamsKi
aSySteNt KOśCIeLNy
Potomkowie bohaterów
31
numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r.
tego dnia sierpnia po raz piąty
wystartuje Bieg Siedleckiego jacka
FOt. GU
2
J
ak co roku w Warszawie 1 sierpnia, o 17.00, całe miasto na
moment zastygnie w bezruchu. Rozlegną się syreny. Ludzie w zadumie pochylą głowy, myśląc o tym, że dokładnie 70 lat temu rozległy się na ulicach stolicy okupowanej
Polski pierwsze strzały. Dyskusja o tym, czy powstanie
było potrzebne, czy nie, trwa w Polsce nieustannie. Ale
nawet ci, którzy surowo osądzają przywódców powstania
i ich decyzje, z podziwem mówią o bohaterstwie walczących
i o heroizmie ludności cywilnej. A później? Po 63 dniach bohaterskiej walki musieli znieść gorycz porażki. O ile przeżyli…
O tym, jak wyglądało życie w walczącej Warszawie przypomniał nam niedawno głośny film „Powstanie Warszawskie”,
oparty na materiałach z oryginalnych, kręconych przez powstańców kronik filmowych. Mówi o tym także bohaterka artykułu „Powstanie zabrało nam młodość”, który publikujemy
w aktualnym numerze „Echa”. Ale na tym nie koniec: polecam
także ciekawy wywiad o roli kobiet w powstaniu oraz materiał
o tym, co proponuje nam Muzeum Powstania Warszawskiego.
Dziś nie musimy walczyć o wolność Polski karabinem. Jednak
nie możemy również usiąść z założonymi rękami i w błogim
zadowoleniu. Jesteśmy potomkami bohaterów - dajmy temu
wyraz codzienną, uczciwą pracą i walką ze swoją słabością.
Oni patrzą na nas…
KrótKo
Bieg pamięci
WłOdaWa. miejski Ośrodek sportu i Rekreacji rozpoczął zapisy
chętnych do udziału w tegorocznym Biegu Pamięci Ofiar Byłego
hitlerowskiego Obozu Zagłady w sobiborze. jubileuszowa, 15 edycja
imprezy, która odbywa się pod hasłem „Ocalić od zapomnienia - uczyć
dla przyszłości”, odbędzie się 12 października. Do biegu mogą zgłosić
się osoby dorosłe, młodzież, najmłodsi oraz osoby niepełnosprawne.
Pełnoletni uczestnicy wezmą udział w biegu głównym. Natomiast osoby
poniżej 16 roku życia powinny przedstawić pisemną zgodę rodziców
lub opiekunów. Zgłoszenia można przesyłać pocztą na adres: Miejski
Ośrodek Sportu i Rekreacji, ul. Szkolna 4, 22-200 włodawa, telefonicznie
pod numer: 82-572-25-84 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej
pisząc na adres: [email protected]. w ubiegłym roku w zawodach wzięły udział 454 osoby, w biegu głównym - 121. Celem imprezy
jest upamiętnienie ofiar Holokaustu, promocja walorów turystycznych
jS
i przyrodniczych włodawy i okolic oraz popularyzacja biegania.
Reklama
Podczas uroczystości
wręczono odznaczenia
za długoletnią służbę
oraz awanse na wyższe
stopnie służbowe.
SIEDLCE
Święto policji
Za trud i poświęcenie
Codzienna służba daleka jest od świątecznych nastrojów - powiedział
komendant Marek Fałdowski podczas święta policji, które obchodzono 22 lipca.
Uroczystość zainaugurowała Msza
św. odprawiona w kościele pw.
św. Stanisława BM. Nabożeństwu
przewodniczył biskup siedlecki
Kazimierz Gurda, a współkoncelebrowali je ks. prałat dr Kazimierz
Niemirka i ks. prałat Jerzy Kalinka. - Chrystus pragnie, aby każdy
żył dla niego. Dzięki temu odnajdzie pewność w realizacji swojej
życiowej drogi i zobaczy sens podejmowanych zadań - podkreślił
w homilii biskup i podziękował
policjantom za ich codzienną służbę połączoną z troską o bezpieczeństwo siedlczan.
Po Mszy św. policjanci przeszli
na skwer Kościuszki, gdzie odbyła się dalsza część uroczysto-
ści. - Z dumą możemy stwierdzić,
że policjanci siedleccy stawiane
im zadania realizują na wysokim
poziomie, w sposób profesjonalny i co najważniejsze: skuteczny stwierdził mł. insp. M. Fałdowski.
- Składam serdeczne podziękowania za trud i poświęcenie. Dziękuję również za to, że dzięki waszej
służbie i pracy formacja policyjna
cieszy się największym zaufaniem
obywateli wśród społecznych instytucji państwowych. Odrębne
podziękowania kieruję rodzinom
i bliskim, którzy doświadczają wielu niedogodności wynikających ze
specyfiki służby - powiedział komendant miejski policji.
Na skuteczność działań siedlec-
kiej policji zwrócił uwagę mazowiecki komendant wojewódzki
insp. Cezary Popławski. Jednocześnie podkreślił dobrą współpracę z władzami samorządowymi.
W podobnym tonie wypowiedział
się prezydent Wojciech Kudelski.
- W Siedlcach zawsze przykładaliśmy dużą wagę do współpracy
z policją i przez te lata dopracowaliśmy się dobrej relacji - podsumował.
Podczas uroczystości wręczono
odznaczenia za długoletnią służbę oraz awanse na wyższe stopnie
służbowe. Wśród wyróżnionych
znalazł się m.in. ks. J. Kalinka, który otrzymał srebrny medal „za zaKO
sługi dla policji”.
300
www.echokatolickie.pl
Region
tyle tys. zł ma kosztować
rozpoczęty niedawno
remont Łukowskiego
Ośrodka Kultury
SIEDLCE redaktor prowadzący:
Kinga Ochnio
O zjednoczeniu prawicy
Uzyskać większość
Prawo i Sprawiedliwość zawarło porozumienie z Polską Razem oraz Solidarną
Polską. - Kryzys polityczny związany z taśmami prawdy stał się pretekstem
do tego, aby ugrupowania od centrum na prawo rozpoczęły współpracę
i przygotowywania do wyborów - powiedział poseł Krzysztof Tchórzewski
na konferencji zwołanej 21 lipca.
Fot. KO
Do porozumienia między partiami doszło 19 lipca podczas zgromadzenia obywatelskiego. - Nie
zawarliśmy umowy koalicyjnej,
jest to kandydowanie z list PiS.
Ugrupowania uznają, że liderem
wspólnej działalności jest Jarosław Kaczyński - zdradził ustalenia poseł.
Nie tworzyć koalicji
Parlamentarzysta stwierdził, że
powodem rozmów między ugrupowaniami był kryzys rządu POPSL wywołany aferą taśmową.
- W podobnej sytuacji wszędzie
indziej w Europie nastąpiłaby dymisja rządu. A nawet jeśli koalicja
rządząca by się utrzymała, powołałaby nowy rząd. W Polsce nie
ma nawet takiej intencji - zwrócił
uwagę K. Tchórzewski.
Celem prawicowego porozu-
Celem PiS jest uzyskanie w wyborach parlamentarnych bezwzględnej
większości głosów.
mienia jest uzyskanie w wyborach
parlamentarnych bezwzględnej
większości głosów. - Koalicje,
3
zmora ostatnich 20 lat, bardzo
źle wpływają na funkcjonowanie
Polski. Chcemy uzyskać popar-
cie społeczne dające ponad 230
posłów, aby nasza formacja nie
musiała tworzyć z nikim koalicji tłumaczył poseł PiS.
Program, z jakim idą partie,
ma być zdecydowaną alternatywą dla rządów PO i PSL. Jednym
z członów porozumienia jest walka z ubóstwem. - Według danych
GUS prawie 800 tys. dzieci w ubiegłym roku szkolnym przychodziło do szkoły bez śniadania, to
znaczy, że mamy setki tysięcy rodzin w Polsce, które żyją w nędzy.
Musimy doprowadzić do tego, aby
takie rzeczy nie miały miejsca. Jeżeli chcemy się chwalić, że Polska
się rozwija, to nie możemy zgodzić
się na to, że jest krajem, gdzie 1/3
Polaków żyje w ubóstwie - zwrócił
uwagę parlamentarzysta.
Zahamować emigrację
zarobkową
Prawicowe ugrupowania, które
zawarły umowę, zgadzają się na
propozycję PiS dotyczącą przywrócenia poprzedniego wieku
emerytalnego - 60 lat dla kobiet
i 65 dla mężczyzn. - Wydłużenie
wieku emerytalnego nie daje żadnego efektu prorozwojowego. Natomiast już spowodowało wzrost
bezrobocia o ok. 18-20% w grupie
osób do 28 lat i stało się dodatkowym impulsem do wyjazdu
młodych ludzi z Polski - zauważył
poseł. Jednocześnie przyznał, że
Reklama
om.pl
reklama wizualna
poligrafia
www.iwonex.c
gadżety
reklamowe
XXXGPMESVLNFEJBQM
'PMESVL.FEJB
ESVLBSOJB
SFLMBNBXJ[VBMOB
VQPNJOLJSFLMBNPXF
TFSXJTZXXX
SFLMBNBOBUFMFCJNBDI
spodziewa się lawinowego odpływu pracowników na emeryturę po
wyborach wygranych przez PiS. Zwolni się 20% miejsc pracy, zejdziemy z bezrobociem do ok. 8%
- zapowiedział K. Tchórzewski.
Centroprawicowe partie stawiają sobie również za cel powstrzymanie młodych ludzi przed
zarobkową emigracją. Z ekonomicznego punktu widzenia jest
ona bardzo kosztowna dla państwa, które musi ponieść koszty
wykształcenia młodego człowieka
od narodzin do podjęcia pracy
zawodowej. - W zależności od zamożności rodziny jest to od 350
do nawet 750-800 tys. zł, jeśli rodzina jest zamożna i np. kształci
dziecko prywatnie. Średnio rodzice wydają ok. 300 tys. zł, a 200
tys. zł państwo - wyliczył poseł.
I przemnożył kwoty przez liczbę
Polaków, którzy w ostatnich kilku
latach wyprowadzili się za granicę.
- Nasza emigracja to 3 mln osób,
z czego 2 mln to ludzie wyjeżdżający przed ukończeniem 30 roku
życia. Koszt ich przygotowania
do działalności zawodowej wyniósł w przybliżeniu 1 bln zł, czyli
tyle, ile obecne zadłużenie Polski
- zwrócił uwagę K. Tchórzewski.
Polska robi w ten sposób prezent
bogatym państwom zachodnioeuropejskim, bo, jak zauważył
poseł, otrzymują one za darmo ludzi wykształconych, pracowitych
i szybko integrujących się.
PiS chce również zmian w systemie dystrybucji środków przez
Fundusz Pracy. - Na pewno skończą się różnego typu bzdurne
szkolenia, na które wydaje 9 mld
zł. Zmienimy system - pracodawca dostanie z tej puli pieniądze
na szkolenie i stworzenie miejsc
pracy, co zrekompensuje mu czas
wdrażania nowego pracownika poinformował parlamentarzysta.
Ceny owoców do UOKiK
Poseł PiS odniósł się także do
sytuacji sadowników protestujących przeciwko niskim cenom
skupu owoców. - Jeśli ceny spadają
w ciągu roku trzy lub pięciokrotnie, jest to powód do interwencji
państwa - zauważył K. Tchórzewski. - Jeżeli pewne dziedziny zaopatrzenia Polaków w żywność
są w takim stanie, że ich upadek
może kosztować dużo więcej niż
zabezpieczenie ich funkcjonowania, to muszą być obowiązkowe
kontraktacje albo ceny minimalne, które gwarantują minimalną
rentowność. Koszty produkcji są
policzalne, bo przecież wiadomo,
ile kosztują nawozy, środki ochrony roślin i paliwo - stwierdził poseł. Jego zdaniem Urząd Ochrony
Konkurencji i Konsumenta powinien zbadać, czy nie doszło do
zmowy cenowej firm skupujących
KO
owoce.
Reklama
4
EchoKatolickie
Łuków Miejsca do zabawy
Fot. waj
numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r.
Inwestują
w najmłodszych
Fot. we.
W mieście zamknięto małe przedszkola
znajdujące się w blokach na osiedlu Sienkiewicza.
Placówki zostaną wcielone do nowo powstającego
budynku - tzw. małej jedynki.
Jubileusz był okazją
do uhonorowania
jednostki złotym
medalem „za zasługi
dla pożarnictwa”.
GMINA GÓRZNO Strażacki jubileusz
Jednostka na medal
Przy przedszkolu na os. Chącińskiego pojawiają się kolejne zabawki dla
najmłodszych.
Kolejną
inwestycją
miasta
z myślą o najmłodszych mieszkańcach są profesjonalne place zabaw. Jeszcze w te wakacje
znajdą się na terenie wszystkich
miejskich przedszkoli. Właśnie
stawiane są place przy Przedszkolu Integracyjnym nr 1,
Przedszkolu Miejskim nr 2 oraz
PM nr 3. Ostatnim zrealizowanym w sierpniu placem będzie
ten przy Przedszkolu Miejskim
nr 7. Każda z inwestycji będzie
kosztowała budżet miasta ok.
70 tys. zł. Jak informuje naczelnik wydziału edukacji Marzenna Gałach, jeden z placów,
znajdujący się przy os. Chącińskiego, zostanie sfinansowany
przez miejskie spółki: Przedsię-
GARWOLIN biorstwo Energetyki Cieplnej
(30 tys. zł), Przedsiębiorstwo
Usług i Inżynierii Komunalnej
(20 tys. zł) oraz ze środków Łukowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej (20 tys. zł). Było to możliwe dzięki staraniom radnego
Artura Gałacha. Fakt, że na terenie wszystkich miejskich przedszkoli będą place zabaw z prawdziwego zdarzenia, nie oznacza,
że miasto przestanie inwestować
w te placówki. - Powstanie także
plac na terenie miejskim przy ul.
Gałczyńskiego. To osiedle domków jednorodzinnych, gdzie
mieszka dużo rodzin z małymi
dziećmi. Koszt tego placu to 40
tys. zł - mówi zastępca burmiWE
strza Marcin Mateńko. Były ordynator usłyszał zarzuty
Brał pieniądze
za dyżury, których
nie pełnił?
Do ośmiu lat więzienia grozi byłemu ordynatorowi
oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala
powiatowego. Prokuratura przedstawiła
Bohdanowi Dź. wiele zarzutów, wśród nich
oskarżenie o nienależne pobranie wynagrodzenia
za dyżury w łącznej kwocie ponad 70 tys. zł.
Zarzuty obejmują okres od 16 lutego 2012 r. do 28 grudnia 2012
r. Dotyczą one doprowadzenia
SP ZOZ w Garwolinie do niekorzystnego
rozporządzenia
mieniem, poprzez wprowadzenie w błąd co do faktu pełnienia
dyżuru w oddziale ginekologiczno-położniczym i pobranie za to
nienależnego wynagrodzenia.
- Podejrzany lekarz nie przyznał
się do popełnienia zarzucanych
mu czynów i skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień - poinformowała Anna
Makarewicz-Poszytek, zastępca
prokuratora rejonowego w Garwolinie.
Dochodzenie jest w toku. Planowane są dalsze czynności prokuratorskie. W najbliższym czasie
zarzuty usłyszy też inny lekarz.
Przypomnijmy, że na skutek skargi dziewięciu lekarzy
oddziału ginekologiczno- położniczego, w której zarzucali
swojemu byłemu szefowi m. in.
mobbing, szantaż, utrudnianie
robienia specjalizacji, lekceważenie prawa i oszustwa, został on
z końcem ubiegłego roku odwołany ze stanowiska. W związku
z potwierdzeniem się części zarzutów, dyrektor SP ZOZ skierował sprawę do prokuratury,
WAJ
która ją wyjaśnia.
Jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w Goździku obchodzi w tym roku
85-lecie powstania. Z tej okazji zorganizowano jubileuszowe uroczystości, podczas
których OSP została odznaczona złotym medalem „za zasługi dla pożarnictwa”
oraz dyplomami od zarządu województwa mazowieckiego i władz powiatowych.
Przygotowane z wielką pompą
uroczystości były okazją do podziękowań za działalność na rzecz
bezpieczeństwa pożarowego gminy i aktywną działalność w szeregach OSP Goździk. Uroczystości
rozpoczęto Mszą św. odprawioną
przez proboszcza parafii Unin
ks. Janusza Sałaja w intencji straży i strażaków z OSP w Goździku, która obchodziła 85 urodziny,
chociaż liczy sobie nieco więcej.
Urodzinowe prezenty…
Jubileusz był okazją do uhonorowania jednostki złotym medalem „za zasługi dla pożarnictwa”
przyznanym przez zarząd główny
Związku Ochotniczych Straży Po-
żarnych RP. Indywidualnie odznaczono złotymi medalami: Zenona
Teperka, Stanisława Dębowskiego, Adama Korgula, Sławomira
Ziółka, Krzysztofa Witaka, Waldemara Kalińskiego, Krzysztofa
Teperka; srebrnym: Artura Frelka,
Jana Gawrysia, Andrzeja Duchnę,
Piotra Kalińskiego, brązowym zaś
Łukasza Korgula, Andrzeja Sąsiadka. Medalem im. Bolesława
Chomicza udekorowano Stefana
Kubera, a kilku strażaków odznakami „strażak wzorowy”. W imieniu zarządu województwa mazowieckiego Janina Ewa Orzełowska
wręczyła jednostce pamiątkowy
dyplom. Podobne otrzymali Stefan Kuber, Jan Masny, Stanisław
Historia w pigułce
Z badań wynika, że Ochotnicza Straż Pożarna w Goździku powstała
w 1924 r., a oficjalnie wojewoda lubelski zarejestrował OSP w 1929 r. Organizatorami byli Józef Teperek, Antoni Mikulski i Józef Ziółek. Na początku
lat 30 jednostka zaczęła gromadzić sprzęt strażacki, który przechowywano w stodole Józefa Ziółka. Zadaniem dla rozwijającej się jednostki
było wybudowanie własnej remizy dla potrzeb prowadzenia działalności.
Pierwsze dochody pozyskiwano poprzez organizowanie zabaw na trawie.
Za ugaszenie pożaru w majątku Łętów OSP otrzymała od dziedzica topolę,
jako podziękowanie za okazaną pomoc i poświęcenie. Strażacy sami dokonali ścięcia i przetarcia. Stanowiło to początek gromadzenia materiałów
na budowę, którą rozpoczęto w 1933 r. Dwa lata później oddano do użytku
remizę, która służyła aż do czasów współczesnych. Jednostka brała udział
w szkoleniach i ćwiczeniach rejonowych, a drużyna zdobywała wysokie
miejsca. Dowodził nią Henryk Szczepański. W 1986 r. podjęto decyzję
o budowie domu strażaka, przy której pracowali wszyscy członkowie
OSP. To dzięki nim, władzom gminnym i wyższych szczebli po dziesięciu
latach obiekt udostępniono lokalnej społeczności. W lipcu 1996 r. zarząd
wojewódzki ZOSP w Siedlcach nadał straży sztandar, jako symbol ofiarnej
i wiernej służby pożarniczej. W remizie odbywały się zabawy taneczne i imprezy kulturalne, dzięki którym jednostka zdobywała fundusze na wyposażenie. OSP otrzymała samochód gaśniczy i sprzęt pożarniczy. Strażacy nie
ukrywają, że są dumni z zaplanowanych i wykonywanych działań. Jednym
z nich było dokonanie remontu domu strażaka.
Dębowski, Grzegorz Kisiel, Mieczysław, Wiesław oraz Janusz
Mikulscy. Okolicznościowe statuetki otrzymało wiele osób, które
wyróżniły się w działalności na
rzecz bezpieczeństwa pożarowego
w gminie Górzno i wkładem pracy w rozwój OSP w Goździku.
… i życzenia
Wójt gminy Waldemar Sabak
życzył strażakom, by kierowali się
wartościami, jakie mają wypisane
na sztandarze „Bóg - Honor - Ojczyzna”. - W imieniu samorządu
chcę zapewnić, że będziemy dalej
wspierać ochotnicze straże pożarne poprzez sprzęt, remont budynków. Chcę podziękować wszystkim służbom, które współpracują
z nami: państwowej straży pożarnej, policji, wojsku, ale także urzędowi marszałkowskiemu, dzięki
któremu możemy modernizować
kolejne świetlice, a została nam już
tylko jedna do remontu - zwrócił
uwagę wójt.
Członkini zarządu województwa podziękowała druhom z OSP
Goździk za ogromną empatię,
wrażliwość i poświęcenie swojego
czasu dla ratowania życia i mienia
innych. Natomiast starosta Marek
Chciałowski dziękował za to, że
mieszkańcy mogą czuć się bezpiecznie. - Sól nadaje smak każdej
potrawie, wy nadajecie smak życiu tej miejscowości. Bądźcie solą
tej miejscowości, bo bez niej życie
będzie uboższe i bez smaku - zaznaczył starosta.
Na zakończenie uroczystości
odbyła się defilada strażackich zastępów w asyście pocztów sztandarowych i orkiestry dętej OSP
Waldemar Jaroń
w Górznie.
Krótko
W lepszych warunkach
Węgrów. Nad zalewem trwają prace budowlane
mające na celu unowocześnienie istniejącej infrastruktury oraz przystosowanie jej do potrzeb osób niepełnosprawnych. Głównym celem przedsięwzięcia jest wzrost
liczby turystów odwiedzających miasto.
Aktualnie prowadzone prace obejmują rozbudowę budynku wypożyczalni sprzętu wodnego o małą gastronomię i
sanitariaty. Znajdą się w nim toalety, w tym jedna dla osób
niepełnosprawnych, oraz pomieszczenie służące do przygotowywania posiłków; zostanie stworzony także taras z
zadaszeniem. Na parkingu zostaną wyznaczone miejsca dla
osób niepełnosprawnych oraz rodzin z małymi dziećmi. Już
teraz działa bezpłatna wypożyczalnia rowerów rekreacyjnych zakupionych w ramach realizowanego projektu turystycznego pn. „Poprawa wykorzystania walorów naturalnych
i kulturowych Węgrowa dla rozwoju turystyki i rekreacji”.
OPR. KO
Kolejny etap prac to budowa miniparku linowego. Nowocześnie
Powiat włodawski. Gmina Wyryki otrzymała
1,87 mln zł dofinansowania na dokończenie budowy
zespołu szkół z przeznaczeniem na potrzeby Gminnej
Biblioteki Publicznej. Pieniądze pochodzą z programu
„Biblioteka. Infrastruktura bibliotek”. W ramach inwestycji
powstanie nowoczesny obiekt z pomieszczeniami przystosowanymi do funkcjonowania biblioteki. Placówka ma
udostępniać uczniom także zaplecze kuchenne ze stołówką.
W nowym obiekcie powstaną sale do zajęć tematycznych.
Planowane jest także otwarcie schroniska młodzieżowego.
JS
Prace zakończą się w 2015 r. Region
WIŚNIEW VIII Festiwal Kuchni Regionalnej
„Smaczny” festiwal
5
Fot.we
www.echokatolickie.pl
Fot.gu
Liczymy, że w przyszłości przybywać będą do nas pasjonaci gotowania z całego
regionu. Przyjadą po to, by w czasie festiwalu zaprezentować swoje potrawy,
oczywiście z wiśnią w roli głównej - zaznacza wójt.
moim zdaniem
Kryszczuk
W nowo postawionej budce ma pojawić się telefon z numerem dostępnym
dla wszystkich taksówkarzy.
wójt gminy Wiśniew
Łuków Krzysztof
patron medialny
Bez wątpienia - Festiwal Kuchni Regionalnej jest kwintesencją imprez
kulturalnych w gminie.
Krzysztof Kryszczuk przekonuje
bowiem, że z roku na rok impreza
zyskuje coraz większe zainteresowanie - przybywa konkursowych
potraw i słodkości oraz gości spotkania, ewoluuje również sama
formuła inicjatywy. - Na początku
organizowaliśmy tylko konkurs
potraw. Teraz oprócz niego jest
jeszcze bieg uliczny, wybieramy
również najlepszą nalewkę z wiśni. Mamy nadzieję, że to dopiero początek wspaniałej tradycji
z motywem przewodnim w postaci wiśniowego drzewa - przyznaje
włodarz gminy.
Dobre, bo regionalne
Bez wątpienia - Festiwal Kuchni Regionalnej jest kwintesencją
imprez kulturalnych w gminie.
Szeroki wachlarz prezentowanych
produktów regionalnych, wspaniała muzyka i ludowy taniec, niecodzienni goście, gry, konkursy
i zabawy dla publiczności, mnóstwo dobrej zabawy - to właśnie
przyciąga. Ósma odsłona „smacznej” inicjatywy, której przyświeca
hasło „Z wiśniowym smakiem”,
miała miejsce w niedzielę, 20 lipca. Mimo kapryśnej aury plac
przed urzędem gminy licznie
wypełnili mieszkańcy Wiśniewa
i okolic oraz zaproszeni goście.
Ci ostatni byli pełni uznania dla
pomysłu i sposobu organizacji festiwalu. - W Wiśniewie wszystkie
potrawy z wiśni smakują inaczej
niż wszędzie, wyjątkowo. Tu bowiem kultywowana jest tradycja
wschodniomazowiecka, podlaska,
charakterystyczna dla każdej wsi.
Życzę, by produkty tu wytwarzane zyskały certyfikaty nie tylko
krajowe, ale i unijne. By polskie,
lokalne produkty zagościły również na zagranicznych stołach życzył poseł Krzysztof Borkowski.
Sport, śmiech i muzyka
Festiwal rozpoczął się biegiem
ulicznym. W tym roku prawie 80
amatorów sportowej aktywności,
którzy przemierzali ulice Wiśniewa, promowało bieganie jako najprostszą, a przy tym najtańszą formę ruchu. Na starcie pojawili się
uczniowie szkół podstawowych,
gimnazjów oraz uczestnicy biegu
w kategorii „open”.
Po sportowej części przyszedł
czas na kulinarną i muzyczną
odsłonę spotkania. Tuż po oficjalnym otwarciu, które poprzedziła
obowiązkowa Polka Wiśniewska
w wykonaniu Ludowego Zespołu Pieśni i Tańca im. Zbigniewa
Sadzimy
drzewka
wiśniowe
owocujące,
ale również
tylko kwitnące
- przed urzędem
gminy, a gdy
mamy okazję
- rozdajemy
mieszkańcom.
Myrchy „Wiśniewiacy”, nastąpiła
uroczysta ceremonia drylowania i zasypywania młodych wiśni
na nalewkę. Zebrane owoce pochodziły z drzewek, które rosną
w gminie. Tradycji uroczystego
drylowania dopełnili zaproszeni
goście, wśród których znaleźli się
m.in. partnerzy z zaprzyjaźnionych gmin na Słowacji. Na scenie zaprezentował się Dziecięcy
Zespół Taneczny „Wiśniewiacy”.
Wiśniew odwiedziła też słowacka
kapela góralska, zespół „Seniora”
z Radomyśli, Orkiestra Dni Naszych, a wieczorem - grupa „Andre”. Organizatorzy zapewnili
również wiele atrakcji dzieciom.
Najmłodsi bawili się w łapanie
baniek mydlanych, na pompowanych zjeżdżalniach i zamkach.
Każda gmina stara się mieć jakąś
markę, być w jakiś sposób rozpoznawalna. My postanowiliśmy zrobić to
w sposób najprostszy - posługując się
wiśnią. Nazwa naszej gminy pochodzi
bowiem od wiśniowych sadów, które
tutaj kiedyś rosły. Obecnie tych drzew
jest u nas mało, wiśnia oraz inne
owoce stały się niestety mniej popularne… Dążymy jednak do tego, by
w każdej wiśniewskiej zagrodzie rosły
przynajmniej trzy, cztery takie drzewa.
Sadzimy zatem drzewka wiśniowe
owocujące, ale również tylko kwitnące
- przed urzędem gminy, a gdy tylko
mamy taką okazję - rozdajemy wiśniowe drzewka mieszkańcom. Not. GU
Degustacja i pokaz
Tradycyjnie już w czasie festiwalu rozstrzygnięty został konkurs na najsmaczniejszą potrawę
„Z wisienką w tle”, który skierowano do regionalnych kucharzy
i smakoszy. Swoje popisowe dania
wystawiły do degustacji Koła Gospodyń Wiejskich m.in. ze Śmiar,
Łupin, Radomyśli, Starych Oknin
oraz Wólki Wiśniewskiej. Stoły
uginały się od przysmaków, które
świetnie oddają wiśniowy charakter imprezy! Wśród potraw i słodkości z wiśni można było znaleźć
m.in. cynamonowe naleśniki
z wiśniami i rumem, przygotowane przez KGW w Wólce Wiśniewskiej. - Skąd pomysł na taką potrawę? Nasze koło jest dosyć młode.
Czerpiemy z mądrości naszych
mam i tradycyjnych przepisów,
ale sporo też wymyślamy same,
uzupełniamy przepisy o własne
doświadczenia i nowe pomysły
- tłumaczy Monika Ciołek, przewodnicząca koła. Warto zaznaczyć, że panie zrzeszone w tym
właśnie kole swoją kawą mrożoną
z musem wiśniowym i bitą śmietaną zdobyły przed rokiem serca
i podniebienia jury. Z tej racji im
przypadł zaszczyt przygotowania
nalewki, którą w tym roku częstowano przybyłych na festyn gości
(przepis na tę wiśniówkę opublikujemy w jednym z kolejnych wydań EK, na str. 34).
W tym roku, zdaniem komisji
konkursowej, najlepszą potrawę chleb z wiśnią, przygotowało Koło
Gospodyń Wiejskich z Radomyśli.
GU
Sprawa w prokuraturze
Wycięli numer
Kierowcy z Mini Korporacji złożyli w prokuraturze
zawiadomienie o możliwości popełnienia
przestępstwa przez burmistrza miasta oraz
dyrektora Zarządu Dróg Miejskich. Kilka dni później
pracownicy ZDM usunęli budkę telefoniczną.
Kłopoty taksówkarzy zaczęły się,
gdy w mieście pojawili się nowi
kierowcy. Tzw. starzy taryfiarze
od lat płacili za dzierżawę terenu pod budkę telefoniczną oraz
abonament za telefon, w związku z tym nie chcieli udostępniać
swojego numeru obcej firmie.
Natomiast nowym kierowcom
zależało na dostępie do znanych
łukowianom „czterech dwójek”,
ponieważ nie mieli swojego numeru. Jak stwierdził naczelnik
Marek Domański, mieszkańcy
skarżyli się na fakt, że choć na
postoju taksówek stoją wolne samochody, nikt nie odbiera telefonu. Dlaczego? Ponieważ nowi
taryfiarze nie mieli kluczyka do
skrzynki z telefonem.
Swoboda działalności
gospodarczej
Sprawą postanowił zająć się
burmistrz. Dariusz Szustek pytany o to, dlaczego wtrąca się w sprawy prywatnych przedsiębiorców,
tłumaczył, że od trzech lat próbuje pogodzić zwaśnione grupy.
- W imię swobody działalności
gospodarczej my, jako władze, nie
możemy uprzywilejowywać żadnej grupy: albo wszyscy będą mieli dostęp do tzw. czterech dwójek,
albo nasi pracownicy zdemontują
budkę i udostępnimy jeden numer dla wszystkich - stwierdził
burmistrz podczas kwietniowej
sesji rady miasta. Taksówkarze
otrzymali pismo, z którego dowiedzieli się, że do 14 lipca muszą
usunąć swoją budkę telefoniczną.
Właściciele nie dostosowali się
do polecenia. Gdy nad ranem, 15
lipca, taksówkarze przyjechali do
pracy, zobaczyli, że ich własność
zniknęła. Zawiadomili policję
o kradzieży. Po kilku godzinach
dowiedzieli się, że budka jest do
odebrania w ZDM.
Czynności
sprawdzające trwają
Jeszcze zanim zniknęła budka telefoniczna, kierowcy z Mini
Korporacji, niezadowoleni z działań podejmowanych przez burmistrza oraz dyrektora Zarządu
Dróg Miejskich, 11 lipca wystosowali pismo do Prokuratury Rejonowej w Łukowie. Piszą w nim
o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez burmistrza miasta
i dyrektora ZDM. Taksówkarze
powołują się na art. 191 Kodeksu karnego, w którym czytamy:
„Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu
zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania
lub znoszenia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli
sprawca działa w sposób określony w § 1 w celu wymuszenia
zwrotu wierzytelności, podlega
karze pozbawienia wolności od 3
miesięcy do lat 5”. - Prowadzone
jest postępowanie sprawdzające,
które potrwa 30 dni. Jeżeli będą
podstawy do wszczęcia śledztwa,
zapadnie decyzja o jego rozpoczęciu - poinformował Bartosz
Strąk, zastępca prokuratora rejonowego w Łukowie.
Początek demokracji?
Obok nieistniejącej już budki
telefonicznej stoi, na razie pusta,
nowa, która jest własnością osoby prywatnej. Jak poinformował
nas zastępca burmistrza Marcin
Mateńko osoba ta zobowiązała
się udostępniać kluczyk do budki
wszystkim taksówkarzom i takie
oświadczenie złożyła u radcy prawnego w urzędzie miasta. Nowy
numer, pod którym mieszkańcy
zamówią taksówkę, to 25-79800-22. Co na to „starzy” taksówkarze? - Nie skorzystamy z numeru telefonu, który zainstaluje
burmistrz, ponieważ mamy swój.
A. Szustek pozbawił nas miejsca
pracy, a mieszkańców możliwości
zadzwonienia po taksówkę - przyznał Dariusz Buczyński, prezes
Mini Korporacji. Innego zdania są
„młodzi” taksówkarze.
- Dopiero dzisiaj zaczęła się demokracja. Teraz burmistrz zaczął
naprawdę rządzić tym miastem
- stwierdził chcący zachować
anonimowość kierowca, który
do tej pory nie miał dostępu do
„czterech dwójek”.
Wioletta Ekielska
Reklama
POMPY CIEPŁA
KOMPLEKSOWO
tel. 506 220 740
numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r.
EchoKatolickie
Będzie świetlica
Kożuchówka. W połowie października, na terenie zespołu podworskiego Anielin, na bazie dawnego spichlerza, który w latach 70 był wykorzystywany jako obiekt letniskowy, powstanie nowa świetlica. Władze gminy
Krzywda wybrały właśnie wykonawcę, który przeprowadzi gruntowny remont
obiektu. Firma, która wygrała przetarg, ma m.in. wymienić dach na budynku,
wstawić nowe okna i drzwi, wykonać schody oraz wszystkie instalacje, a także
urządzić pomieszczenia wewnątrz obiektu. Oprócz głównej sali, w starym spichlerzu będą toalety, aneks kuchenny i szatnia, a w piwnicach pomieszczenia
gospodarcze. Wszystkie prace będą wykonywane pod nadzorem konserwatora
zabytków, a ich koszt szacowany jest na ponad 540 tys. zł. 140 tys. zł gmina
pozyskała za pośrednictwem Lokalnej Grupy Działania „Razem ku lepszej przyMLS
szłości” z unijnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Wyremontują ulice
Dęblin. Pod koniec czerwca władze miasta rozstrzygnęły przetarg na
przebudowę kilku ulic na osiedlu Lipowa. W ramach inwestycji, która
w 50% będzie sfinansowana ze środków budżetu państwa, przebudowana
zostanie część ul. Polnej. Natomiast ul. Słowackiego, Norwida i Hładuniaka
pokryje kostka brukowa. Przy tej ostatniej przebudowane zostanie także
ponad 80 m chodnika. Nową asfaltową nawierzchnię oraz kanalizację deszczową zyska ul. Pułaskiego, zaś nowe studzienki znajdą się na Słowackiego.
Przy przebudowanych ulicach zamontowane zostanie zmodernizowane
MLS
oświetlenie i oznakowanie. Prace mają zakończyć się do 21 listopada. Zjazd i rocznica
Komarówka Podl. Przez dwa dni, 20 i 21 września, jubileusz 70-lecia
połączony z VII Zjazdem Absolwentów obchodzić będzie liceum ogólnokształcące. W programie uroczystości znajdą się m.in. Msza św., spotkanie
koleżeńskie oraz bal absolwentów. Szczegóły dotyczące zjazdu można znaleźć na stronie internetowej szkoły pod adresem www.lo-komarowka.vxm.pl.
MLS
Zgłoszenia na zjazd przyjmowane są do 30 sierpnia. Wszystko przez niż
Lubelszczyzna. Jak wynika z danych Związku Nauczycielstwa Polskiego blisko 200 nauczycieli może od września stracić pracę, zaś ponad
kolejnych 700 osób dotkną ograniczenia etatów w placówkach oświatowych. Jak podkreśla Małgorzata Nowosad-Pałczyńska, wiceprezes zarządu
okręgu lubelskiego ZNP, w niektórych przypadkach zwolnienia pokrywają się
z odejściami na emeryturę, ale nie są to, niestety, częste przypadki. Sytuacja
dotyczy w większości szkół ponadgimnazjalnych, bowiem tu najbardziej
odczuwalny jest niż demograficzny. Większość nauczycieli do zwolnienia
pracuje w dużych miastach: Lublinie, Zamościu i Chełmie. W Białej Podlaskiej
w nowym roku pięć osób planuje odejść na emeryturę, siedem zostanie
zwolnionych ze względu na brak godzin lub etatów. Jak podkreśla wiceprezydent miasta Waldemar Godlewski, ok. 20 osób zostanie zatrudnionych na
stanowiskach pedagogicznych, a 13 na stanowiskach niepedagogicznych.
To wynik objęcia części sześciolatków obowiązkiem szkolnym i utworzenia
Opr. MLS
większej liczby klas pierwszych w szkołach podstawowych.
Zabiorą odpady
Gm. Kłoczew. 29 lipca, od 8.00 do 15.00, w punktach zorganizowanych na terenie gminy odbędzie się bezpłatna zbiórka tzw. problemowych odpadów. Mieszkańcy będą mieli okazję pozbyć się starych opon,
zużytych mebli, niesprawnego sprzętu RTV-AGD i odpadów pozostałych
z remontów budowlanych. Odpady będą odbierane z placu przy oczyszczalni ścieków w Kłoczewie, z placu przed remizą OSP w miejscowości Czernic,
z parkingu przy Zespole Szkół w Góździe oraz parkingu w centrum Woli
MLS
Zadybskiej.
Znajdź pamiątkę!
Gm. Stoczek Łukowski. Z okazji 700-lecia powstania wsi Zgórznica został zorganizowany konkurs pod hasłem „Wsi Zgórznica historii
tajemnica”. Idea konkursu polega na odnalezieniu najciekawszej pamiątki
historycznej (zdjęcie, list, stary dokument, itp.) dotyczącej mieszkańców
i miejsc związanych z miejscowością Zgórznica. Ogłoszenie wyników
konkursu oraz wręczenie nagród będzie miało miejsce 24 sierpnia podczas
festynu w Zgórznicy. Szczegółowe informacje na temat konkursu dostępne
są w Gminnej Bibliotece Publicznej w Starych Kobiałkach oraz pod nr. tel.
MLS
25-797-41-98. migawka
Wyprawka dla pierwszaków
Dyrektor Szkoły Podstawowej im. Kajetana Sawczuka w Komarnie
Kolonii Grażyna Jasińska-Pykało wręczyła przyszłym uczniom plecaki
wraz z wyposażeniem. W spotkaniu wzięli udział również uczniowie oraz
nauczyciele. Operator Gazociągów Przesyłowych GAZ-SYSTEM S.A. przekazał
dzieciom rozpoczynającym naukę w placówce wyprawki, w których znalazły
się: plecak, woreczek na buty oraz piórnik. Zgodnie z przyjętym programem
społecznej odpowiedzialności biznesu spółka aktywnie angażuje się w dialog
z otoczeniem oraz wspiera inicjatywy m.in. z zakresu edukacji. Katarzyna Nowik
GMINA MIĘDZYRZEC PODLASKI Remont urzędu
Przyjazny
niepełnosprawnym
Budynek urzędu gminy był zupełnie nieprzystosowany do potrzeb osób
niepełnosprawnych. Już niedługo to się zmieni.
Osoby na wózkach inwalidzkich
nie miały szans dostać się do środka gmachu. - Wąskie drzwi i korytarze oraz strome schody. Ponadto
brak odpowiedniej toalety - mówi
poruszający się o kulach Robert
Pasko, który musiał się nagimnastykować, żeby dotrzeć do gabinetu wójta na umówioną rozmowę.
Niedługo jednak to się zmieni
i niepełnosprawnym będzie łatwiej korzystać z usług gminy.
W ramach projektu CAF przeprowadzany jest w budynku urzędu remont, który ma zamienić
jego parter w miejsce przyjazne
niepełnosprawnym. Od dziedzińca urzędu gminy poszerzane
są wjazdy i wejścia. Wydzielony
będzie pokój do obsługi osób poruszających się na wózku. Toalety
również staną się przystosowane
dla osób niepełnosprawnych. Remont przejdą korytarze, a przy
okazji zmieni się wystrój sali
konferencyjnej.
Zlikwidowane
zostanie istniejące tam obecnie
podwyższenie na stół prezydialny, dzięki czemu w sali pojawi
się więcej miejsca. Zamontowane
zostaną także odsuwane drzwi
i zakupione nowe meble. Te ostat-
Od dziedzińca
urzędu gminy
poszerzane są
wjazdy i wejścia.
Wydzielony
będzie pokój
do obsługi osób
poruszających się
na wózku.
nie zmiany sfinansowane będą
z gminnej kasy. Łącznie na remont wnętrza budynku urzędu
i poprawki na posesji w tym roku
przeznaczono 62 tys. zł. W przyszłym wójt Krzysztof Adamowicz
planuje dalsze modernizacje - tym
razem na piętrze.
GMINA MIĘDZYRZEC PODLASKI CAF to projekt, w którym
uczestniczą gminy z powiatu bialskiego. Ma on podnieść jakość
usług w urzędach. - Ze środków
z projektu sfinansowane zostały również studia podyplomowe
i szkolenia pracowników, m.in.
bardzo przydatne informatyczne, ale także z programu WORD
i Excel. Pracownicy uczyli się języka angielskiego i bezwzrokowego pisania na maszynie, a dwóch
kierowników skończyło studia
podyplomowe z zakresu wykrywania przestępczości gospodarczej - informuje sekretarz gminy
Maria Szmytko.
To nie wszystkie zmiany zaplanowane w administracji. Wkrótce
będzie też nowa strona internetowa gminy Międzyrzec. - Chcemy, żeby była ona nie tylko informacyjna, ale aby mieszkańcy
mogli dzięki niej załatwić swoje
sprawy. Za pośrednictwem strony zaproponujemy im kontakt ze
mną droga mailową, zapytanie do
prawnika, a w przyszłości również możliwość wysłania przelewu z tytułu podatków czy opłat
- mówi wójt K. Adamowicz.
BZ
Realizują inwestycje
Z rocznym poślizgiem
Na terenie gminy trwają intensywne prace remontowe. Wykonywane
są inwestycje, które zaplanowane były do realizacji w ubiegłym roku,
a nawet dwa lub trzy lata temu.
Z niewiadomych przyczyn nie
zrealizowano niemal wszystkich
zaplanowanych zadań, na które
zabezpieczono środki finansowe.
Od trzech lat w budżecie gminy
przeznaczone były pieniądze na
remont drogi w Łuniewie. Wielokrotnie pytał o to wójta Mirosława Kapłana wiceprzewodniczący
rady gminy Zdzisław Krzymowski. Jednak wykonania inwestycji doczekał się dopiero teraz.
Modernizacja 755 m tej drogi
kosztowała 195 tys. zł. Wyremontowano także drogi: Kolonia
Misie - Misie oraz Kolonia Strzakły - Kolonia Misie. W sumie ok.
3 km. Zbudowano też drogę Misie - Przeciętka, która czekała na
remont dwa lata. W przypadku
obu inwestycji gmina wystąpiła o dofinansowanie z Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych
i może otrzymać nawet 50%
zwrotu kosztów. Zakończył się
też remont drugiej części drogi
w Przychodach. Gmina realizowała tę inwestycję wspólnie
z powiatem. W ubiegłym roku
przebudowano pierwszą część,
a kolejna będzie wykonana prawdopodobnie w przyszłym roku.
Do połowy września będą trwały
prace związane z naprawami i remontami dróg z funduszu sołeckiego oraz zapisane w zadaniach
inwestycyjnych. Dywanik asfaltowy zostanie położony na drogach w Strzakłach oraz Żabcach.
Powstanie też chodnik w Krzewicy na odcinku do drogi krajowej
nr 2. Będzie on wykonany dzięki
Fot. BZ
6
Radny Zdzisław Krzymowski z wójtem Krzysztofem Adamowiczem na
zmodernizowanej drodze w Łuniewie.
współpracy z powiatem. Powstanie także chodnik w Berezie.
Utwardzona kamieniem zostanie
również droga gruntowa Strzakły
- Pościsze. Ponadto prowadzone
będą bieżące remonty dróg. BZ
Region
Fot. dk
www.echokatolickie.pl
997
Kronika
Nie ustąpił
Gm. Siedlce. 17 lipca, ok.
8.00, na drodze wojewódzkiej
803 (trasa Siedlce - Garwolin)
w miejscowości Żelków 23-letni
kierowca fiata doublo, wykonując manewr skrętu w lewo, nie
ustąpił pierwszeństwa jadącemu z przeciwka motocyklowi.
W wyniku zderzenia obrażeń ciała
doznał 33-letni mieszkaniec pow.
siedleckiego.
Nietrzeźwy
Rolnicy z gmin Platerów, Sarnaki i Konstantynów wyszli na ulicę z powodu drastycznie niskich cen skupu porzeczek,
wiśni i jabłek przemysłowych.
REGION Protesty rolników
Walka o ceny
Od 19 do 22 lipca sadownicy blokowali drogę krajową nr 19 w Kózkach,
tuż przed mostem na Bugu. Rolnicy z gmin Platerów, Sarnaki i Konstantynów
wyszli na ulicę z powodu drastycznie niskich - w ich ocenie - cen skupu
porzeczek, wiśni i jabłek przemysłowych.
Oczekiwali przede wszystkim
wprowadzenia kontroli państwa
nad cenami owoców w formie
ustanowienia ceny minimalnej
pozwalającej przynajmniej na pokrycie kosztów produkcji, ograniczenia importu owoców do czasu
wyczerpania rezerw krajowych
oraz zorganizowania przez rząd
skupu interwencyjnego.
Zmowa cenowa?
Wśród producentów owoców
nie brakowało takich, którzy mówili o zmowie cenowej przetwórców, zarzucając im stosowanie
dumpingu. - Karygodne jest to,
że zakłady przetwórcze pobrały duże dotacje i z funduszów
unijnych, i z krajowego budżetu.
W zamian za to stosują dumping,
co jest karalne, i sprowadzają towar z zagranicy, np. wiśnie z Serbii i Węgier. Jeżeli dostali polskie
pieniądze, to powinni zagospodarować polski produkt - mówił
Olgierd Religioni, producent owoców z Klimczyc.
Problem rolników to przede
wszystkim nieopłacalność produkcji. Obecnie za czarną porzeczkę skup płaci 0,3-0,4 zł za
kg, a za wiśnie 0,5-0,9 zł, kiedy
koszt produkcji szacowany jest na
ok. 2 zł za kg. Poza stratami, jakie
sadownicy poniosą w roku bieżącym, pozostaje jeszcze pytanie:
skąd wziąć pieniądze na dalszą
pielęgnację upraw?
Jak żyć?
W poniedziałek, 21 lipca,
z protestującymi spotkała się
podsekretarz stanu w ministerstwie rolnictwa Zofia Szalczyk.
Spotkanie miało dość burzliwy
przebieg. Na początku, w imieniu ministra Marka Sawickiego,
zaprosiła delegację protestujących na rozmowy do Warszawy.
Następnie poinformowała, że
nie ma szans na przeprowadzenie skupu interwencyjnego, ale
minister jest skłonny partycy-
pować w kosztach rekompensat, pod warunkiem, że połowę
kosztów pokryją gminy. Propozycja została przyjęta gromkim
śmiechem.
Protestujący zarzucali Z. Szalczyk nieprzygotowanie do spotkania i nieznajomość postulatów.
Przedstawicielka
ministerstwa
podkreśliła, że nie jest możliwe
ani wprowadzenie cen minimalnych, ani ograniczenie importu
owoców z innych krajów, ponieważ - aby spełnić takie postulaty
- Polska musiałaby zrezygnować
z członkostwa w UE. Poinformowała również, że na wniosek
ministra UOKiK sprawdza, czy
doszło do zmowy cenowej. Z.
Szalczyk zaznaczyła, że problemem jest nie tylko kwestia bieżącej sytuacji, ale też przyszłości
tutejszych gospodarstw. Zasugerowała, by sadownicy łączyli się
w grupy producenckie. Dialog
między protestującymi a wiceminister Zofią Szalczyk trwał ponad
dwie godziny.
Rozmowy
w ministerstwie
22 lipca w siedzibie ministerstwa rolnictwa Marek Sawicki
spotkał się z przedstawicielami
Komitetu Producentów Owoców.
Protestujący wydelegowali do
Warszawy 12 przedstawicieli na
czele z wójtem Platerowa Jerzym
Garuckim - przewodniczącym
komitetu protestacyjnego i Grażyną Kasprowicz - przewodniczącą
rady powiatu Łosickiego.
M. Sawicki przedstawił możliwe środki pomocowe. Mogłyby
być one zastosowane w ramach
tzw. pomocy de minimis, na którą nie jest potrzebna zgoda Komisji Europejskiej (do 15 tys. euro
na jedno gospodarstwo w okresie
trzech lat). Przedstawił również
propozycję trwałego rozwiązania, jakim będzie utworzenie
funduszu ubezpieczenia od ryzyka rynkowego.
Nowe rozwiązania
Pod koniec czerwca przygotowano założenia do projektu ustawy powołującej specjalny fundusz,
z którego będą wypłacane rekompensaty dla rolników w przypadku
znacznego spadku ich dochodów.
Według założeń, z funduszu mają
być wypłacane rekompensaty dla
rolników, których dochody spadną o ponad 30% średniego rocznego dochodu z ostatnich trzech
lat np. z powodu obniżki cen produktów rolnych, wywołanej m.in.
przez spekulacje rynkowe.
Zdaniem Sawickiego trudna
sytuacja sadowników, którzy
protestują i skarżą się na drastycznie niskie ceny skupu owoców miękkich, spowodowana
jest przez przemysł przetwórczy,
który, korzystając z unijnych
pieniędzy, zmodernizował swoje zakłady, ale nie chce zawierać
umów kontraktacji i wywiera
presję na mało zorganizowanych
rolników, oferując im niskie ceny.
Powiedział też, że w Programie
Rozwoju Obszarów Wiejskich na
lata 2015-2020 unijne środki zostaną przeznaczone nie na pomoc
dla zakładów przetwórczych, ale
na dofinansowanie inwestycji
w grupach producenckich, które
będą mogły wybudować chłodnie
czy tłocznie i przechować owoce
do czasu zwyżki cen.
Krajowa 19 w Kózkach została
odblokowana we wtorek, 22 lipca,
ok. 18.00. W późnych godzinach
wieczornych na miejsce protestu
przybyła delegacja, która prowadziła w Warszawie rozmowy z ministrem M. Sawickim. Ich powrotu
oczekiwało kilkaset osób. Przedstawili oni zebranym efekty rozmów.
Szczególne zadowolenie wywołała
twarda postawa ministra wobec
przetwórców. Rolnikom obiecano
też pieniądze. Trwają ustalenia co
do wysokości kwot. Zostanie również złożony wniosek w Komisji
Europejskiej o dodatkowe środki na
DK
wsparcie dla sadowników. 7
Łuków. 15 lipca, tuż przed
17.00, na ul. Stodolnej 43-letni
mieszkaniec Warszawy, wykonując manewr cofania oplem
vectrą, najechał na rowerzystkę.
75-letnia kobieta z obrażeniami
ciała trafiła do szpitala. Przeprowadzone badanie wykazało, iż
kierowca miał ponad 2 prom.
alkoholu w organizmie. Policjanci
zatrzymali 43-latkowi uprawnienia
do kierowania pojazdami.
Zginął na krajówce
Gm. Sokołów Podl. 19 lipca,
ok. 2.00, w Żanecinie (droga krajowa nr 63) idący prawą stroną
jezdni 44-letni mieszkaniec Siedlec wtargnął gwałtownie pod
prawidłowo jadącą ciężarówkę.
Mimo wysiłków lekarzy mężczyzna
zmarł w szpitalu.
Zderzenie
Nowe Iganie. 17 lipca, ok.
12.55, na drodze krajowej nr 2
(trasa Siedlce - Warszawa), kierujący vw jetta 36-letni mężczyzna
nie zachował należytych środków ostrożności i najechał na
tył poprzedzającego go daewoo
matiza, którym kierował 49letni mieszkaniec gm. Siedlce.
W wyniku zderzenia aut obrażeń
ciała doznała 24-letnia pasażerka
matiza. Jak potwierdzono podczas
przeprowadzonych badań kierowcy obydwu pojazdów byli trzeźwi.
Kradli włazy
Region. Od maja na terenie
Białej Podlaskiej i okolic doszło
do kradzieży kilku włazów
i pokryw studzienek kanaliza-
cyjnych. 18 lipca pracujący nad
sprawą policjanci na podstawie
zebranych dowodów zatrzymali
dwóch mężczyzn w wieku 25 i 26
lat. Zatrzymani, którzy przyznali się
do zarzucanych im czynów, usłyszeli zarzuty kradzieży 13 pokryw.
Pokrzywdzeni: firmy komunalne
i prywatne, oszacowali swoje straty
na łączną kwotę blisko 7 tys. zł. Po
kradzieżach podejrzani zabezpieczali studzienki deskami i drewnianymi pokrywami. Jeden z mężczyzn pracował w punkcie skupu
złomu, na którym znaleziono włazy.
Z posiadanych przez mundurowych
informacji wynika, iż zatrzymani
dokonali również innych kradzieży,
które dotychczas nie zostały zgłoszone na policji. Trwają czynności
zmierzające do ustalenia kolejnych
pokrzywdzonych osób i instytucji.
Zatrzymanym grozi kara do 5 lat
pozbawienia wolności.
Dziecko
w samochodzie
Siedlce. 15 lipca, ok 16.00,
w rejonie przychodni przy
ul. 3 Maja, mieszkaniec miasta,
w jednym ze stojących na parkingu samochodów, zauważył
przebywającego bez opieki
dorosłych przestraszonego
małego chłopca. Przechodzień
zareagował błyskawicznie i poprosił dziecko, by otworzyło okno,
co umożliwiło mu dostanie się
do wnętrza pojazdu. Wystraszony
malec nie chciał wyjść z auta. Mężczyzna o całej sytuacji powiadomił
policję. Funkcjonariusze ustalili,
iż właściciel pojazdu przebywa
na terenie pobliskiej przychodni
lekarskiej. Wezwany na miejsce
lekarz pogotowia stwierdził, że
istniało realne zagrożenie dla życia
i zdrowia dziecka, ponieważ auto
stało w słońcu, a w jego wnętrzu
panowała ponad 40-stopniowa
temperatura. Nieodpowiedzialnym
ojcem okazał się mieszkaniec Zbuczyna, który przyjechał z malcem
do Siedlec, gdzie miał umówioną
wizytę lekarską. W czasie drogi
chłopczyk zasnął, więc po dojechaniu na parking przychodni
mężczyzna zostawił go w pojeździe,
a sam udał się na wizytę. Jak ustalono, dziecko w rozgrzanym aucie
MLS
przebywało ok. 20 min. Krótko
Urząd skontrolowany
Gm. Radzyń Podlaski. Kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej
przeprowadzona w gminie wypadła bardzo dobrze. - Takich wyników
jeszcze nie było - podsumował wójt Wiesław Mazurek podczas sesji rady
gminy, która odbyła się 18 lipca. Kontrola RIO w urzędzie gminy prowadzona była od 25 marca do 30 czerwca. Tematyka była szeroka i obejmowała takie zagadnienia jak: ustalenia ogólnoorganizacyjne, księgowość
i sprawozdawczość, budżet jednostki samorządu terytorialnego, gospodarka mieniem, rozliczenia finansowe jednostki samorządu terytorialnego z jednostkami organizacyjnymi. W środę, 16 lipca, w obecności wójta
W. Mazurka, sekretarza gminy Jarosława Ejsmonta, przewodniczącego
rady Janusza Golca został podpisany protokół z kontroli. - Dostaliśmy
bardzo dobrą ocenę. Przyjemnie słuchało się komentarzy kontrolerów
- relacjonował wójt i dziękował pracownikom za pracę, zaangażowanie,
przygotowanie merytoryczne. - RIO bada działalność pod względem
zgodności z prawem. Nie zdarzyło się, żebyśmy łamali prawo - dodał włodarz. Uznanie dla wójta i jego służb wyraził przewodniczący rady gminy
J. Golec. - Długa, szczegółowa kontrola czterech ostatnich lat pracy
urzędu wypadła bardzo dobrze. Cieszę się, że nie sprawdził się czarny
scenariusz przedstawiony przez jednego z mieszkańców gminy, który na
początku tej kadencji przewidywał, iż za pół roku będzie zarząd komisaAWAS
ryczny - podsumował. Są jeszcze uczciwi ludzie
Radzyñ Podl. 19 lipca, w godzinach przedpołudniowych, do
komendy policji przyszedł mieszkaniec gminy Radzyń Podlaski,
który oświadczył, iz na jednej z ulic miasta znalazł portfel. Mężczyzna
poprosił, aby zgubę przekazać prawowitemu właścicielowi. Wewnątrz
poza kompletem dokumentów znajdowała się znaczna suma pieniędzy.
Dzięki obywatelskiej postawie znalazcy jeszcze tego samego dnia portfel
z zawartością trafił do właściciela, którym okazał się mieszkaniec gminy
MLS
Kąkolewnica. 8
diecezja
EchoKatolickie
numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r.
Często sami bardzo szybko oceniamy innych, klasyfikujemy, z jednej strony stawiamy dobrych, z drugiej złych… Bóg natomiast potrafi czekać.
On spogląda na «pole» życia każdej osoby z cierpliwością i miłosierdziem. Lepiej niż my dostrzega wszelki brud i całe zło, zarazem widzi
nasiona dobra, ufnie czekając, aż dojrzeją. Bóg jest cierpliwy, potrafi czekać. Postawa właściciela to postawa nadziei opartej na pewności,
że zło nie ma ani pierwszego, ani ostatniego słowa. I dzięki tej cierpliwej nadziei Boga kąkol może ostatecznie stać się dobrym ziarnem.
Jednak uwaga: ewangeliczna cierpliwość nie jest obojętnością wobec zła; nie można mieszać dobra ze złem.
KOBYLANY Początek budowy
Ku czci
Miłosiernego
Fot. AWAW
Papież Franciszek podczas modlitwy Anioł Pański 20 lipca
Społeczność Kobylan rozpoczęła budowę nowej
kaplicy. Budynek stanie w centrum miejscowości.
Kobylany należą do parafii Świętej
Trójcy w Terespolu. Miejscowość
zamieszkuje ok. 200 osób, zaś
wśród społeczności są zarówno
katolicy, jak i prawosławni.
Do tej pory za kaplicę służył
drewniany budynek, w którym
niegdyś mieściła się szkoła podstawowa. Decyzja o budowie nowego
obiektu sakralnego zapadła w porozumieniu z parafią, urzędem
gminy i kurią siedlecką. Wierni
z Kobylan otrzymali stosowne pozwolenia i rozpoczęli inwestycję.
- Rzadko się zdarza, by jedna
wioska czy mała społeczność porywała się na budowę tak okazałej
kaplicy. Będzie ona zdecydowanie
bardziej przestronna od dotychczasowej - zaznacza ks. kan. Zdzisław Dudek, dziekan dekanatu
terespolskiego i proboszcz parafii
Świętej Trójcy w Terespolu. - Kaplica powstaje nieopodal cerkwi
prawosławnej. Warto, by bliskie
sąsiedztwo obu świątyń było znakiem oddolnej jedności i prawdziwego ekumenizmu. Myślę też, że
wstawiennictwo św. Jana Pawła II
oraz św. Faustyny przyczyni się do
tego, by nasi mieszkańcy żyli we
wzajemnej życzliwości, zgodzie
i pokoju - dodaje.
BIAŁA PODLASKA Z Jerozolimy do Kobylan
Jedną z głównych inicjatorek budowy kaplicy jest Halina
Ostapczuk, sołtys wsi Kobylany.
Wyznaje, że nowy obiekt sakralny był jej marzeniem, które dziś
zaczyna się spełniać. Pani Halina
przewodzi miejscowej społeczności od 25 lat. Zna jej radości,
pragnienia i potrzeby, zarówno
te ziemskie, codzienne, jak i duchowe.
19 lipca uroczyście poświęcono
dwa kamienie pochodzące z grobu Pana Jezusa. Znajdą się one
w fundamencie kaplicy.
- Cieszymy się, że w ten sposób
cząstka Ziemi Świętej zostanie
z nami. Na moment rozpoczęcia budowy czekaliśmy z wielką
radością - przyznaje pani sołtys.
- Mamy już pierwsze fundamenty.
Nasza kaplica będzie prawdziwą
perełką - zaznacza z uwagą, że dotychczasowych funduszy starczy
na postawienie obiektu w stanie
surowym i jego zadaszenie. Inwestycja wymaga bowiem sporych
nakładów finansowych.
Dla potomnych
H. Ostapczuk wyznaje, że nad
podjętym przez społeczność dzie-
Poświęcenia kamienia węgielnego dokonał ks. dziekan Zdzisław Dudek.
Rzadko się
zdarza, by jedna
wioska czy mała
społeczność
porywała się
na budowę tak
okazałej kaplicy.
łem czuwa sam Jezus Miłosierny,
który patronuje kaplicy. Przyznaje, że osobiście modli się w intencji
sprawnej budowy przez wstawiennictwo św. o. Pio, św. s. Faustyny
i św. Jana Pawła II. Zaznacza też,
że świątynia posłuży nie tylko
obecnym mieszkańcom Kobylan,
ale również przyszłym pokoleniom.
Msza św. w tamtejszej kaplicy
dojazdowej odprawiana jest w co
drugą niedzielę. Wierni zbierają
się w niej także na nabożeństwa
majowe, czerwcowe i różańcowe.
W uroczystościach poświęcenia
kamienia węgielnego wziął udział
również wójt gminy Terespol
Krzysztof Iwaniuk. - Nowa kaplica wpisze się w krajobraz Kobylan,
będzie pasowała do pobliskiej cerkiewki, która obecnie jest odnawiana, i na pewno przyczyni się
do upiększenia centrum miejscowości - podsumowuje włodarz.
Pani sołtys nie chce mówić
o terminie zakończenia prac. Podkreśla, że wszystko zależy od majstrów i funduszy. Znając jednak jej
upór w dążeniu do wyznaczonych
celów, trzeba być dobrej myśli.
AWAW
nizuje aż dziewięć turnusów dla
dzieci i młodzieży. Każdej grupie
złożonej z około 30 podopiecznych towarzyszy ksiądz i wychowawcy, którzy troszczą się o to, by
młodym ludziom nie brakowało
dobrej rozrywki, wspólnej modlitwy i chwil na refleksje.
- Wszyscy, zarówno dzieci, jak
i my, dorośli, uczymy się odkrywać obecność Pana Boga w pięknie
przyrody i wspólnoty, którą tworzymy. Pokazujemy, jak odkrywać
Go w drugim człowieku i na modlitwie. Podczas turnusu codziennie uczestniczymy w Mszy św.
Eucharystia jest najważniejszym
punktem dnia. Dzieci chętnie włączają się w przygotowanie liturgii,
zgłaszają się do czytań, psalmu
i modlitwy wiernych - opowiada
ks. Ireneusz Juśkiewicz, wikariusz
parafii narodzenia NMP.
Dodaje, że każdego dnia organizatorzy przybliżają dzieciom postać św. Jana Pawła II. Obowiązkowym punktem są także codzienny
dziesiątek różańca oraz modlitwa
przed i po jedzeniu.
by dzieci mogły choć trochę wypocząć, nacieszyć się pięknem
przyrody i bliskością drugiego
człowieka. Dzięki temu, że nasi
podopieczni musieli zostawić
w domach swoje komórki i tablety, mieli czas na wspólną zabawę.
Zapewne początkowo dzieci zastanawiały się, co będą robić bez
elektronicznych gadżetów. O tym,
że nie będzie czasu na nudę, przekonały się już pierwszego dnia.
Kiedy szliśmy nad jezioro, zamiast
słuchać muzyki z odtwarzacza czy
wysyłać esemesy, zaczęły ze sobą
rozmawiać i cieszyły się swoim towarzystwem - mówi M. Kiec.
W przerwach między pływaniem, posiłkami i modlitwą był
czas na konkursy o tematyce religijnej, geograficznej i polonistycznej. - Zabraliśmy ze sobą sporo
zgadywanek, quizów i propozycji
gier sportowych. Nie zabrakło
również nagród. Zorganizowaliśmy także konkurs plastyczny i literacki o św. Janie Pawle II. Dzieci
pokusiły się nawet o napisanie
wiersza o Papieżu Polaku. My,
opiekunowie, przypomnieliśmy
sobie, jak nasz Ojciec Święty mówił, że „modlitwa dziecka ma tak
ogromną siłę, że staje się czasem
wzorem dla nas dorosłych”. Ta
myśl towarzyszyła nam również
po powrocie do domu - podsumowuje pani Małgorzata.
Wakacyjne turnusy potrwają do
AWAW
końca sierpnia. Letni wypoczynek
Dla ducha i ciała
Fot: parafianabrzeskiej.pl
Od kilku tygodni trwają „Wakacje z Bogiem” organizowane przez parafię
pw. Narodzenia NMP. W koloniach w Okunince udział weźmie ok. 300 dzieci.
W każdym turnusie
bierze udział
około 30 dzieci.
Tygodniowe turnusy nad Jeziorem
Białym cieszą się ogromną popularnością. Organizatorom kolonii
przyświecają dwa cele: formacja
i wypoczynek. Dzieci nie kryją
radości spowodowanej pobytem
w Okunince.
- W „Wakacjach z Bogiem”
biorę udział już od kilku lat. Najbardziej podobało mi się wspólne
wychodzenie nad wodę. Podczas
wyjazdu poznałam sporo nowych
osób. Dzięki koloniom nauczyłam się też łatwego nawiązywania
kontaktu z innymi ludźmi - mówi
Asia Kupisz.
W pamięci Julki Olesiejuk na
długo zostaną kąpiele w jeziorze, jazda na gokartach, wjazd
na wieżę widokową i wypad na
wspólne lody. Daniel Wakulski
z kolei, oprócz wypoczynku nad
wodą, cenił sobie smaczne posiłki.
Mówi, że podobała mu się również
wycieczka do Orchówka i konkursy z nagrodami. Wielu uczestników kolonii miło wspomina także
wspólne noce wypełnione długimi rozmowami i żartami.
Eucharystia i katecheza
W czasie tegorocznych wakacji
parafia Narodzenia NMP orga-
Zabawa, zgadywanki
i nagrody
Jednym z wychowawców pomagających w organizacji kolonii była
Małgorzata Kiec, nauczycielka ze
szkoły społecznej w Sielczyku.
- Inicjatorem „Wakacji z Bogiem” jest ks. dziekan Marian
Daniluk, który robi wszystko,
4
diecezja
www.echokatolickie.pl
redaktor prowadzący:
ks. Andrzej adamski
Niepełnosprawni w drodze na Jasną Górę
Czas umacniania wiary
We wtorek, 5 sierpnia, wyrusza XXIII Piesza Pielgrzymka
Niepełnosprawnych na Jasną Górę. Pątniczemu trudowi przewodzić
będzie hasło: „Ostatnie słowa - ostatnie czyny”.
Jak interpretować motto tegorocznych rozważań? Pielgrzymkowe hasło wpisuje się w nowy rok
duszpasterski, któremu patronują
słowa: „Wierzę w Syna Bożego”.
„Ostatnie słowa - ostatnie czyny”
to z kolei bezpośrednie nawiązanie do słów Jezusa Chrystusa wypowiedzianych podczas konania
na krzyżu.
Z Bogiem i drugim
człowiekiem
Dariusz Samborski, wiceprezes
zarządu głównego Katolickiego
Stowarzyszenia Niepełnosprawnych Diecezji Siedleckiej, w pieszej pielgrzymce uczestniczył
tylko raz. Podkreśla jednak, że
cechująca wędrówkę atmosfera
rozmodlenia i serdeczności pozostaje w sercu na lata. - Pamiętam
bogate w treść i dostosowane do
możliwości odbiorców rozważania
ks. Jarosława Grzelaka [były prezes
i asystent kościelny KSN - przyp.].
W pielgrzymce uczestniczą klerycy, siostry zakonne, pomagają
więźniowie - dodaje, wspominając oddanie, z jakim jeden z nich
opiekował się niepełnosprawnym
chłopakiem. - Musiał zrobić przy
nim praktycznie wszystko, poczynając od karmienia, a kończąc
na myciu itd. Zapytałem go, czy
nie jest mu za ciężko. Zaprzeczył,
podkreślając, że tak naprawdę
pierwszy raz w życiu czuje się komuś potrzebny.
Przeszkodą w ponownym wyruszeniu na szlak w przypadku
D. Samborskiego jest stan zdrowia.
Pojedzie jednak na Jasną Górę, by
towarzyszyć swojej grupie na ostatnim etapie. - Podczas wejścia panuje niesamowita radość, że udało się
szczęśliwie i bezpiecznie dotrzeć
przed oblicze Matki Bożej. Nasza
grupa jest wesoła i rozśpiewana,
co stanowi także wielką zasługę
wolontariuszy. Piesza pielgrzymka
to tydzień z Bogiem i wspaniałymi
ludźmi - podsumowuje.
W różnych
momentach dnia
XXIII PPN na Jasną Górę na
szlak wyruszy tradycyjnie 5 sierp-
Podczas
wejścia panuje
niesamowita
radość, że udało
się szczęśliwie
i bezpiecznie
dotrzeć przed
oblicze Matki
Bożej. Nasza
grupa jest wesoła
i rozśpiewana,
co stanowi także
wielką zasługę
wolontariuszy.
Piesza
pielgrzymka
to tydzień
z Bogiem
i wspaniałymi
ludźmi.
nia, tuż po porannej Mszy św.
w kościele pw. św. Józefa przy ul.
Deotymy w Warszawie. Na Jasną
Górę dotrze w godzinach popołudniowych 14 sierpnia. Osoby
niepełnosprawne z diecezji siedleckiej pielgrzymują w grupie pn.
bł. Unitów Podlaskich. Duchową
opieką pątników na szlaku otoczy
obecny prezes i asystent kościelny
KSN ks. Adam Kulik.
Pytany o sens pielgrzymowania kapłan wyjaśnia, że rekolekcje
w drodze, choć niewątpliwie wiążą się z trudem, stają się znakiem
zawierzenia Panu Bogu. - Pielgrzymka to czas łaski, a jednocześnie próba wiary - podkreśla
ks. A. Kulik z uwagą, iż osoba
niepełnosprawna staje w świadomości, że w różnych sytuacjach
dnia potrzebuje pomocy drugiego
człowieka, co ubogaca obie strony.
Człowiek uczy się oddawania Panu
Bogu swojej słabości, niemocy... Pielgrzymowanie wreszcie to czas
umacniania swojej wiary poprzez
udział w codziennej Eucharystii
i słuchanie słowa Bożego. Nie zapominajmy, że Pan Bóg przemawia do człowieka na wiele sposobów w różnych momentach dnia
- podkreśla i zaprasza do udziału
w pielgrzymowaniu zarówno osoby niepełnosprawne, jak i wszystkich ludzi dobrej woli skłonnych
pełnić posługę wolontariuszy.
Zapisy od 1 sierpnia
Zapisy diecezjan chętnych do
wzięcia udziału w Pieszej Pielgrzymce Niepełnosprawnych prowadzone będą 1 sierpnia. W Siedlcach należy zgłosić się w tym celu
do siedziby oddziału KSN przy ul.
Bema 22 (między 15.00 a 17.00)
bądź skontaktować się telefonicznie z D. Samborskim (nr tel. 509588-113). Wpisowe wraz z opłatą za transport bagażu wynosi
150 zł. Dojazd do Warszawy na
koszt własny. W Żelechowie zapisy prowadzić będzie Grażyna
Frankowska, prezes tamtejszego
oddziału, pod nr. tel.: 25-754-1348 lub 796-802-470. Niepełnosprawni z Żelechowa udadzą się
do stolicy dzień przed wyjściem
pielgrzymki, tj. 4 sierpnia, po
Mszy św. o 15.00. Wpisowe wraz
z kosztem przejazdu w obie strony
wynosi 220 zł. Wierni z diecezji
siedleckiej mają zapewniony nocleg w jednej ze szkół nieopodal
świątyni przy ul. Deotymy.
Zachęcamy do udziału!
WA
LIST DO REDAKCJI
Przedszkolne podsumowania
19 lipca odbyło się w Kodniu uroczyste zakończenie roku przedszkolnego
oraz pożegnanie dzieci kończących
edukację w Niepublicznym Przedszkolu Katolickim „Anioła Stróża” w Białej
Podlaskiej. Uroczystość rozpoczęła się
Mszą św. w kodeńskim sanktuarium
w intencji dzieci, ich rodzin oraz
pracowników. W ramach programu
artystycznego przedszkolaki zaprezentowały umiejętności wokalno-recytatorskie, dziękowały też opiekunom
za wspólnie spędzony czas. Następnie
nadeszła pora upominków. Każdy
absolwent otrzymał książkę i dyplom
ukończenia przedszkola.
MB
Krótko
Przed wymarszem
RADZYŃ PODL. Grupa 15A 34 Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej na
Jasną Górę wyruszy po Mszy św. o 6.00 3 sierpnia z kościoła Matki
Boskiej Nieustającej Pomocy. Jej przewodnikiem, podobnie jak w ubiegłych latach, będzie ks. Mariusz Baran, wikariusz parafii pw. Świętej Trójcy,
dekanalny duszpasterz młodzieży. Zaprasza on do udziału w pielgrzymce
wszystkich chętnych, którzy chcieliby uczestniczyć w tej formie rekolekcji
w drodze. - Grupę radzyńską cechuje dynamizm, radosna atmosfera,
pokazujemy, że chrześcijaństwo jest religią radości, że Bóg jest radością,
choć podczas pielgrzymki nie brak oczywiście elementów pokuty - mówi
ks. M. Baran.
Radzyńska „Piętnastka” to grupa również… roztańczona, która wielbi
Pana przez taniec przynajmniej trzykrotnie: w Żyrzynie, Eustachowie
i podczas wejścia na Jasną Górę. Specyfiką grupy jest też to, że dołączają do niej osoby z różnych stron Polski. W tym roku chęć uczestnictwa
w pielgrzymce z grupą 15A wyrazili już m.in. mieszkańcy Rzeszowa, Suwałk, Warszawy. - Idzie z nami również grupa młodzieży z Ukrainy. W tym
roku będzie to ok. 15 osób. Jest to możliwe m.in. dzięki finansowemu
wsparciu naszych parafian - dodaje przewodnik grupy.
Spotkanie przedpielgrzymkowe odbędzie się 27 lipca, o 18.00, w kościele pw. Trójcy Świętej. Z kolei zapisy będą przyjmowane 31 lipca oraz
1 i 2 sierpnia, od 16.00 do 19.00, w parafii Trójcy Świętej, Matki Boskiej
Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim oraz w parafii św. Małgorzaty
w Ulanie. Msza św. na rozpoczęcie pielgrzymki zostanie odprawiona
3 sierpnia, o 6.00, w kościele MBNP. Koszt tegorocznej pielgrzymki wynosi
110 zł. Przy zapisie podajemy numer PESEL, w przypadku osób niepełnoletnich obowiązuje zgoda opiekuna prawnego. AWAS
Fot. waj
DIECEZJA Kościół
tyle dni - pod hasłem „Bóg jest
miłością” - trwała ewangelizacja
nad Jeziorem Białym koło Włodawy
9
migawka
Z Borowia na Jasną Górę
Grupa 20 cyklistów pod przewodnictwem proboszcza parafii Trójcy Świętej
w Borowiu ks. Dariusza Parafiniuka wyruszyła na rowerową pielgrzymkę do
tronu Maryi Królowej Polski. Rowerzyści mają do pokonania dystans 300
km. Jadą, by prosić Matkę Bożą o błogosławieństwo dla prac przy kościele
i cmentarzu, każdy z pątników zawierza też osobiste intencje. - Większość
grupy stanowią osoby dorosłe, choć są z nami także wychowankowie
Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Borowiu, którzy jadą pod
opieką wychowawcy - mówił tuż przed wyruszeniem organizator pielgrzymki
WAJ
ks. D. Parafiniuk. Reklama
diecezja
EchoKatolickie
numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r.
Fot. AWAS
10
Grupa z archidiecezji lubelskiej wystartowała 16 lipca z Włodawy, ma do przejechania łącznie 688 km.
DIECEZJA Radzyński etap rajdu zakończył się Apelem Jasnogórskim oraz lednickimi pląsami.
V Rajd dla Życia
Życia trzeba bronić,
choć to wiele kosztuje
Członkowie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży otaczają w lipcu Polskę modlitwą w intencji życia. Jadąc rowerami w trzech
sztafetach: z Helu do Zgorzelca, ze Zgorzelca do Włodawy i z Włodawy na Hel, zakreślają wielki, mierzący prawie 2 tys. km trójkąt.
W drodze modlą się w intencji życia poczętego, rozmawiają z napotkanymi ludźmi, rozdają materiały pro life.
Grupa z archidiecezji lubelskiej
wystartowała 16 lipca z Włodawy, ma do przejechania łącznie
688 km. W środę i czwartek przejeżdżała przez diecezję siedlecką:
Radzyń Podlaski, gdzie wypadł jej
nocleg, Łuków i Siedlce.
Jesteśmy zaszczyceni,
mogąc gościć obrońców
życia
W Radzyniu uczestnicy rajdu
wędrujący pod hasłem: „W Imię
Ojca i Syna, i Ducha Świętego” zostali serdecznie przyjęci w parafii
pw. Świętej Trójcy przez proboszcza ks. kan. Andrzeja Kieliszka,
ks. Mariusza Barana - asystenta
KSM oraz członków radzyńskiego
Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży.
- Jesteśmy zaszczyceni tym, że
pielgrzymi wybrali na miejsce
nocnego odpoczynku właśnie
naszą parafię. W ten sposób możemy dołożyć cegiełkę do dzieła
obrony życia poczętego - mówi
ks. A. Kieliszek i dodaje, że sprawa ta jest bardzo bliska parafii,
zwłaszcza w czasie, gdy rozpętała się nagonka na prof. Bogdana
Chazana. W ostatnich dniach
ponad 550 osób złożyło podpisy
popierające projekt ustawy określanej w skrócie jako klauzula sumienia pacjenta.
W Radzyniu młodzi pielgrzymi i miejscowi KSM-owicze
spotkali się na modlitwie w kościele przy relikwiach patronów
młodzieży: bł. Jose, 14-letniego
Meksykanina, którego zamordowali komuniści, gdy nie chciał
wyrzec się wiary, oraz bł. Karoliny Kózkówny, 16-latki broniącej
czystości, zamordowanej przez
rosyjskiego żołnierza. - Wpatrzeni w ich relikwie uczyliśmy
się, że życia należy bronić, mimo
że płaci się za to wysoką cenę.
Ale warto…- stwierdzili uczestnicy rajdu.
Była też okazja do zwiedzenia
miasta. Szczególne zainteresowanie pielgrzymów wzbudził zabytkowy kościół oraz pałac Potockich. Dzień zakończył się Apelem
Jasnogórskim oraz lednickimi
pląsami. W czwartek, po porannej Mszy św., uczestnicy Rajdu dla
Życia wyruszyli w dalszą drogę.
Obejmujemy
Polskę modlitwą
Idea Rajdu dla Życia zrodziła
się w środowisku KSM - po raz
pierwszy wystartował on w 2010 r.
W tym roku w trasę wyruszyły już
trzy grupy rowerzystów. - Obejmujemy Polskę modlitewnym
trójkątem. Ma to szczególne znaczenie, gdyż nasz rajd przebiega
ph. „W imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego” - mówi Katarzyna Kłus,
rzecznik prasowy Rajdu dla Życia.
Wspomina też, że jednocześnie
odbywa się II Lot dla Życia (w jego
ramach paralotniarze przelecą
580 km) oraz rajd motorowy.
Ekipa, która nocowała w Radzyniu, liczy 14 osób: dziewięciu
rowerzystów i pięć osób obsługi.
- Liczbę uczestników ogranicza
prawo o ruchu drogowym - tłumaczy ks. Tomasz Cap, asystent
kościelny KSM archidiecezji lubelskiej, dodając, iż 15 uczestniczką
rajdu grupy jest bł. K. Kózkówna,
której relikwie towarzyszą pielgrzymowaniu.
Każdy dzień rozpoczyna się od
Mszy św., w drodze jest również
okazja do modlitwy Koronką do
Bożego Miłosierdzia i piękną litanią do bł. Karoliny. Najważniejszy akcent to modlitwa dotycząca
dzieci poczętych oraz ofiarowanie
w tej intencji codziennych trudów
i cierpień związanych z pielgrzymowaniem.
Idea Rajdu dla
Życia zrodziła się
w środowisku KSM
- po raz pierwszy
wystartował on
w 2010 r. W tym
roku w trasę
wyruszyły już
trzy grupy
rowerzystów.
Obejmujemy
Polskę
modlitewnym
trójkątem.
Ma to szczególne
znaczenie,
gdyż nasz rajd
przebiega ph.
„W imię Ojca
i Syna, i Ducha
Świętego”.
Chcemy wzbudzić
refleksję na temat
godności życia
Rajd, pokonywanie kolejnych
etapów, odwiedzanie miejscowości, postoje - to okazje do
spotkań z ludźmi i rozmów
o problemach związanych
z obroną życia. - Chociaż od
wielu lat toczy się debata publiczna na temat obrony życia,
aborcji, in vitro, eutanazji, choć
wydawałoby się, że padły już
wszystkie argumenty, okazuje
się, iż ten dyskurs nie skutkuje
zmianą poglądów wielu osób,
jest jeszcze wiele do wyjaśniania, tłumaczenia ludziom mówi ks. Tomasz. Zastanawia
się przy tym: - Czy nie słuchają argumentów, czy są zmęczeni dyskusją? A może - co
najgorsze - temat zaczyna im
powszednieć? Takim osobom
młodzi uczestnicy rajdu chcą
pokazywać życie jako wartość
fundamentalną. To jest niesamowite świadectwo, gdy młodzi w przestrzeni publicznej, na
ulicy świadomie bronią życia pokazują, że jest to wartość, dla
której warto poświęcić wszystko.
Monika Zioło, koordynator
rajdu, wyznaje, iż głównym
motywem udziału w rajdzie
jest chęć obrony życia. - Staramy się funkcjonować aktywnie,
bronić rzeczy wielkich, a taką
sprawą jest niewątpliwie obrona
życia. W czasie rajdu spotykamy się z ludźmi, rozmawiamy,
rozdajemy materiały pro life.
Chcemy wzbudzić refleksje na
temat godności ludzkiego życia. Myślę, że ma to szczególną
wartość, gdy pozytywnie mówią o tym młodzi ludzie, pełni
entuzjazmu, radości.
Z tematem obrony życia po-
czętego inny uczestnik rajdu Wojciech Pietrzak - spotkał się
na lekcji religii. - Oglądaliśmy
film o syndromie poaborcyjnym. Okazuje się, że aborcja to
dramat nie tylko dziecka, które traci życie, ale i matki, która cierpi z tego powodu, a silne
poczucie winy doprowadza ją
nawet do samobójstwa. Temat
ten powrócił podczas rozmowy
z przypadkowo spotkaną kobietą na jednym z postojów. Ta
pani bardzo pozytywnie na nas
zareagowała, wyznała, że ma
koleżankę, która zdecydowała
się na aborcję i po latach nie
może poradzić sobie ze spowodowanym nią cierpieniem.
Bardzo świadomie na uczestnictwo w Rajdzie dla Życia
zdecydował się też Mateusz
Bąk z Nałęczowa. - Gdy pytam
niektórych, co myślą o obronie
życia poczętego, to mówią, że
nie myślą. Chciałbym zainteresować innych tematem bycia za
życiem: pro life.
Mateusz od pięciu lat uczestniczy w duchowej adopcji
dziecka poczętego. - Odmawiam modlitwę, dzięki której
mogę stanąć w obronie życia,
które nie może się samo obronić, być aniołem stróżem dziecka w czasie jego dojrzewania.
We wspomnieniach z minionego dnia przewija się temat
rozmowy z lekarzem, który powiedział, że jest za aborcją dzieci zagrożonych nieuleczalnymi
chorobami czy wadami genetycznymi. - Ale przecież jak ludzie zachorują, to nie można ich
z tego powodu zabić - tłumaczyli
mu młodzi uczestnicy rajdu.
Trasę Rajdu dla Życia można
śledzić w internecie www.rajddlazycia.pl.
ANNA WASAK
Polska i Świat
www.echokatolickie.pl
DIECEZJA Kościół
11
Rowerami na Jasną Górę
Jesteśmy i słuchamy!
W IX Ogólnopolskiej Pielgrzymce Rowerowej na Jasną Górę diecezję siedlecką reprezentowały dwie grupy - z Domanic
i Międzyrzeca Podlaskiego - liczące łącznie 63 osoby.
Rowerowe pielgrzymowanie przed
oblicze Jasnogórskiej Matki stało
się już tradycją. Przedstawiciele
wspomnianych parafii uczestniczą w nich regularnie. Niezmiennie też na czele grupy domanickiej
stoi ks. kan. dr Jerzy Grochowski,
zaś rowerzystom z Międzyrzeca
Podlaskiego przewodzi ks. kan.
Józef Brzozowski.
Za dar kanonizacji
- Wyjechaliśmy 3 lipca. Przejazd zajął nam dziesięć dni - wyjaśnia ksiądz dziekan domanicki,
koordynator pielgrzymki. Podkreśla, iż wyjazd poprzedziły
przygotowania, zaś trasa wyprawy 40-osobowej grupy, której przewodniczył, a tworzonej
głównie przez młodzież, została
wydłużona z uwagi na pragnienie nawiedzenia miejsc w sposób
szczególny związanych z życiem
i posługą Papieża Polaka. - Chcieliśmy podziękować Panu Bogu za
dar kanonizacji św. Jana Pawła II
- zaznacza ksiądz kanonik, wskazując miejscowości pielgrzymkowych postojów: Dęblin, Pacanów,
Kraków, Kalwaria Zebrzydowska,
Wadowice, Oświęcim i wreszcie
cel pielgrzymki - Jasna Góra.
Papieska spuścizna
Pielgrzymowaniu rowerzystów
przyświecało hasło: „Jesteśmy”.
- Papież wzywał - sygnalizuje ks.
kan. J. Grochowski w nawiązaniu
do słów Ojca Świętego wypowiedzianych do młodych m.in. na
Westerplatte i w Częstochowie
- a my odpowiedzieliśmy: „Jesteśmy i słuchamy twego słowa”. To
były nasze rekolekcje w drodze.
Rozważaniu nauki św. Jana Pawła
II, będącej spuścizną m.in. pielgrzymek do Polski, towarzyszyło
nawiedzanie miejsc z nim związanych, co miało skłonić młodzież
do refleksji nad własnym życiem
i drogą do świętości - tłumaczy,
dodając, iż odwiedzili m.in. krakowską kaplicę, gdzie Karol Wojtyła był wyświęcony na kapłana,
kościół, do którego uczęszczał
jako młody chłopak czy wreszcie
Kalwarię Zebrzydowską, dokąd
Początki pasji
Podpytywany o początki rowerowej
pasji, ks. kan. dr Jerzy Grochowski
wyznaje ze śmiechem, że wszystkiemu winna jest… kuria. - Za czasów
bp. Jana Mazura pojawiła się inicjatywa, by księża dojechali rowerami
do najbliższych miejscu ich posługiwania sanktuariów. Posługiwałem
wówczas w Poizdowie, udałem się
więc do Woli Gułowskiej. Kolejny
powód zainteresowania tą formą
duszpasterstwa wiąże się z moim
pobytem w Paprotni. Po objęciu
parafii jako proboszcz zauważyłem,
że duża grupa młodych jeździ rowerami. Pomyślałem, że można przekuć ich zapał w pielgrzymowanie.
Najpierw pokonaliśmy dwudniową
trasę do Drohiczyna, a następnie do
Częstochowy. I tak oto rowerowe
pielgrzymowanie stało się tradycją!
To były nasze rekolekcje w drodze. Rozważaniu nauki św. Jana Pawła II, będącej spuścizną m.in. pielgrzymek do Polski,
towarzyszyło nawiedzanie miejsc z nim związanych, co miało skłonić młodzież do refleksji nad własnym życiem i drogą
do świętości - mówi ks. kan. dr J. Grochowski.
pielgrzymował w towarzystwie
swojego ojca.
Od 40 do 100 km
Wprowadzając w program
pielgrzymkowych dni, ks. kan. J.
Grochowski wyjaśnia, iż centralnym punktem każdego z nich była
poranna Eucharystia, następnie
śniadanie przygotowane przez
dyżurującą grupę, modlitwa połączona z błogosławieństwem proboszcza parafii, na terenie której
gościli, i wyjazd. - Etap dziennego
przejazdu: od 40 do 100 km, zależnie od czasu poświęconego na
zwiedzanie. Co ważne: podczas
przejazdu nawiedzaliśmy każdy
kościół spotkany na trasie. Pamiętaliśmy w modlitwie o całej
wspólnocie diecezjalnej, księżach
biskupach, jak również wszystkich osobach, które gościły nas po
drodze. Około 12.00 zatrzymywa-
Chcieliśmy
podziękować
Panu Bogu
za dar kanonizacji
św. Jana Pawła II.
liśmy się na Anioł Pański. Każdy
dzień wieńczyła też obiadokolacja,
podsumowanie, modlitwy wieczorne i Apel Jasnogórski - tłumaczy.
Módl się o mądrość
Zagadnięty w kwestii „sprawowania się” młodzieży, ksiądz
koordynator chwali ich m.in. za
uczynność i wytrzymałość. - Nawet gdy byli już bardzo zmęczeni,
wystarczała im chwila odpoczynku. Posileni kanapką i szklanką
herbaty ochoczo ruszali w dalszą
drogę - sygnalizuje.
Ksiądz dziekan z uznaniem
wypowiada się też o skupieniu
towarzyszącym modlitwie swoich podopiecznych. - Sporo czasu
młodzież poświęciła na osobistą rozmowę z Bogiem w kaplicy
w Krakowie. Prosili o rozeznanie swojego powołania i miejsca
w społeczeństwie. Z kolei podczas
pobytu w Kalwarii Zebrzydowskiej, dokąd dotarliśmy w strugach deszczu, modlili się o dar
mądrości - mówi, przypominając
postawę ojca Karola, który wskazywał synowi teksty modlitw
z „instrukcją”: módl się o mądrość! - Wielkim przeżyciem była
też niewątpliwie nasza obecność
w Oświęcimiu, a zwłaszcza nawiedzenie celi śmierci św. o. Maksymiliana Marii Kolbego - zaznacza
ks. J. Grochowski.
Przed jasnogórski szczyt
W piątek, 11 lipca, grupy rowerzystów z diecezji siedleckiej
dotarły przed jasnogórski szczyt,
gdzie spotkały się z pielgrzymami
zdążającymi przed oblicze Matki z różnych stron Polski. W sobotę, 12 lipca, przed południem,
przedstawiciele poszczególnych
grup zgromadzili się na modlitwie
połączonej z czasem świadectw
w częstochowskiej katedrze, skąd
pod eskortą policji przejechali na
WA
Jasną Górę. Krótko
Prezydium KEP o klauzuli sumienia
Wakacyjny konkurs fotograficzny
Warszawa. Aborcja zawsze jest złem, człowiek ma prawo
do sprzeciwu sumienia wobec niegodziwego prawa cywilnego i nie może być dyskryminowany ze względu na sprzeciw
sumienia - podkreśla Prezydium Konferencji Episkopatu Polski.
W specjalnym oświadczeniu, w którym przywołano fragmenty
encyklik Jana Pawła II, zaznacza się, że nie można pogodzić jego
nauczania z działaniami „kultury śmierci”. - Kościół w Polsce jest
szczególnie zobowiązany do wiernego przestrzegania dziedzictwa
św. Jana Pawła II. Nie można pogodzić tego nauczania z działaniami
„kultury śmierci” dokonywanymi wprost lub przez czynne współdziałanie, ale także przez popieranie intencji sprawców zła, czy też
dyskryminowanie osób broniących Ewangelii życia. To stwierdzenie
dotyczy każdego człowieka bez wyjątku. Ewangelia życia wyrasta
bowiem w swoich fundamentach z prawa naturalnego, które
obowiązuje wszystkich i każdego (…). Zarówno matka dziecka,
jak i jej najbliżsi powinni być otoczeni różnego rodzaju opieką.
Pewnej refleksji i dobroci potrzebują wszyscy bliscy zmarłego
dziecka, którego życie choć krótkie, było w obliczu Boga tak samo
cenne, jak życie każdego człowieka. Nasz szacunek należy się tym,
którzy mocą prawego sumienia przypominają o wymogach prawa
moralnego, które nakazuje chronić życie. Wyrażamy też poparcie
dla zlikwidowania niespójności przepisów, z jednej strony dających
możliwość lekarzom korzystania z klauzuli sumienia i odmowy dokonania aborcji, a z drugiej zobowiązujących do wskazania szpitala,
gdzie jest ona dokonywana - co stanowi poważne ograniczenie
pierwotnego uprawnienia i ewidentne cooperation in malum, czyli
XAA
współdziałanie w złu - czytamy m.in. w oświadczeniu.
Licheń. Wystartowała trzecia odsłona konkursu fotograficznego „Wakacje z Rodziną”. Jest on propozycją dla
urlopowiczów na wykonanie ciekawego zdjęcia podczas
wakacyjnego wypoczynku w gronie bliskich. - W dzisiejszym
zabieganym świecie rodzice nie mają zbyt dużo czasu, aby
poświęcić go swoim dzieciom. Praca, dom i inne obowiązki
sprawiają, że jedynym czasem w roku, który mogą spędzić
razem, są wakacje. W związku z tym wychodzimy z propozycją
dla wszystkich, którzy być może wykonali - bądź wykonają ciekawe wakacyjne zdjęcie w gronie rodziny, aby wzięli udział
w naszej zabawie i przesłali je do nas. Uważamy, że może to być
nie tylko dobra zabawa, ale także inspiracja do pracy twórczej w czasie wypoczynku - wyjaśnił ideę konkursu ks. Piotr
Kieniewicz z Licheńskiego Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom
Uzależnionym, organizator konkursu. Konkursowe zdjęcia należy przysyłać w formie cyfrowej (pliki JPG lub TIFF) na kartach
pamięci, płytach CD lub DVD na adres: Licheńskie Centrum
Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym, ul. Klasztorna 4, 62563 Licheń Stary z dopiskiem: „Wakacje z Rodziną”. Można także
dostarczyć je osobiście. Termin nadsyłania prac mija 24 sierpnia.
Wraz ze zdjęciem uczestnik konkursu musi przesłać wypełnioną
kartę zgłoszeniową. Regulamin konkursu oraz formularz karty
zgłoszeniowej można znaleźć i pobrać ze strony internetowej
licheńskiego sanktuarium na: www.lichen.pl. Dla zwycięzcy
przewidziana jest nagroda o wartości 500 zł. Wszystkie osoby,
które przyślą zdjęcia do konkursu, otrzymają pamiątkowe
dyplomy. Rozstrzygnięcie konkursu i wręczenie nagród nastąpi
w niedzielę, 31 sierpnia, podczas tradycyjnego „Pikniku z mamą
i tatą” w Licheniu (plac przed bazyliką) kończącego tegoroczne
XAA
wakacje.
Ograbieni, zelżeni, pobici
Irak. W Iraku dokonuje się ludobójstwo. Świat musi nam
pomóc! - z tym dramatycznym apelem do wspólnoty międzynarodowej zwrócił się chaldejski arcybiskup Mosulu - miasta
w Iraku, gdzie po raz pierwszy od prawie dwóch tysięcy lat
nie ma ani jednego wyznawcy Chrystusa. Abp Amel Shamon
Nona wyznaje, że islamscy fundamentaliści świadomie dążą
do wyczyszczenia Iraku z chrześcijan. - To nie są przypadkowe
działania. Domy chrześcijan zostały najpierw oznaczone, tak by
można je było bez problemu zidentyfikować. Kolejnym krokiem
było jednoznaczne ultimatum: przejście na islam albo śmierć mówi. Ostateczny cios wspólnocie chrześcijańskiej dżihadyści
zadali w miniony piątek. Dali im jeden dzień na podjęcie decyzji.
Tego samego dnia z Mosulu uciekli ostatni wyznawcy Chrystusa. Wcześniej zostali doszczętnie ograbieni, zelżeni z powodu
swej wiary i pobici. Ofensywę w Mosulu dżihadyści zaczęli od
zniszczenia krzyży na świątyniach i umieszczenia w ich miejscu
flag swojego ugrupowania. Potem dopełnili dzieła, rozbijając
figury świętych, niszcząc kościoły oraz m.in. paląc biblioteki
zawierające bezcenne dzieła. Obecnie ich ofensywa skierowana
jest na okoliczne miasteczka. Prześladowanie chrześcijan w Iraku
przez dżihadystów z Państwa Islamskiego może być uważane za
zbrodnię przeciwko ludzkości - oświadczył sekretarz generalny
XAA
ONZ Ban Ki-moon.
12
EchoKatolickie
Formacja religijna
numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r.
XVII niedziela zwykła
kalendarz liturgiczny
czytania: 1 Krl 3, 5. 7-12; Ps 119 (118); Rz 8, 28-30; Mt 13, 44-52
Jezus opowiedział tłumom taką
przypowieść: Królestwo niebieskie
podobne jest do skarbu ukrytego
w roli. Znalazł go pewien człowiek
i ukrył ponownie. Uradowany
poszedł, sprzedał wszystko, co miał,
i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest
królestwo niebieskie do kupca,
poszukującego pięknych pereł. Gdy
znalazł jedną drogocenną perłę,
poszedł, sprzedał wszystko, co miał,
i kupił ją.
Dalej, podobne jest królestwo
niebieskie do sieci, zarzuconej
w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła,
wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy,
dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych
spośród sprawiedliwych i wrzucą
w piec rozpalony; tam będzie płacz
i zgrzytanie zębów. Zrozumieliście
to wszystko? Odpowiedzieli Mu:
Tak jest. A On rzekł do nich: Dlatego
każdy uczony w Piśmie, który stał
się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny,
który ze swego skarbca wydobywa
rzeczy nowe i stare.
Rozważanie: KS. ANDRZEJ ADAMSKI
R
prawdę” (św. Grzegorz Wielki, Homilia 25).
Kolejnym ważnym etapem na tej drodze
jest moment odkrycia i spotkania Boga oraz
podjęcia decyzji. W przypowieści Jezus
przedstawił go jako odnalezienie pięknej
perły, przewyższającej wartością wszelkie
pozostałe. Jest to moment krytyczny o tyle,
że decyzja wiąże się również z ofiarą, z rezygnacją. Pojawia się konflikt między niektórymi wartościami, dotychczasowym stylem
życia a odkrytą prawdą. Poznanie Boga,
doświadczenie Jego miłości jest też zaproszeniem do przemiany życia, do nawrócenia, do
uporządkowania pewnych spraw. Wyciągnięcie ręki do zgody, zadośćuczynienie wyrządzonych krzywd, porzucenie niewłaściwych nawyków i zwyczajów - to cena, którą
trzeba zapłacić za drogocenną perłę - za to,
aby nie tylko zobaczyć ją raz, zachwycić się
jej pięknem i… zrezygnować, lecz aby stać
się jej posiadaczem na stałe.
I ostatni etap - kto wie, czy nie najtrudniejszy - to wierność i stałość. Zwykle przyzwyczajamy się do dobrego. Przestajemy
zauważać to, co mamy; staje się to dla nas
czymś naturalnym, powoduje, że tracimy
także poczucie wdzięczności. Nasza fascynacja pokrywa się kurzem. A zatem trzeba
uważać, aby owej wspaniałej perły nie
„rozmienić na drobne”. By nie ulec pokusie
znużenia, zmęczenia, tęsknoty za dawnym
życiem. W tej sytuacji warto zwrócić swój
wzrok ku drugiej z dzisiejszych przypowieści - ona bowiem przypomina nam o celu,
do którego zdążamy. A zatem, jak mawiali
starożytni: „Cokolwiek czynisz, mądrze czyń
i oczekuj końca”.
C
Pod warstwą błota
Witek przytaknął skwapliwie.
- Bogaty nie śpi spokojnie ze
strachu, że straci to, co z taką
pieczołowitością gromadził.
Biedny, który niby nie ma nic
do stracenia, też nie osiąga
spełnienia. Często zieje zawiścią
i pomstuje na los, który nie dla
wszystkich okazuje się równie
szczodry. Człowiek jest zaprogramowany na „ziemskość”.
Mając do wyboru: wygraną
w lotto lub niebo, wybierze
dostatnie życie tu i teraz.
- Czy ja wiem? - kobieta powątpiewała w jego teorię. - Doświadczenie podpowiada mi, że
w ludzkim sercu jest przestrzeń,
której nie wypełni ani najbardziej bliski, kochany drugi
człowiek, ani największe dobra
tego świata. Tęsknota za Bogiem
jest łaską. Jeśli jednak pojawi się
w sercu człowieka, ten nie zazna
spokoju, dopóki nie pójdzie za
głosem. Kto odnajdzie największy skarb, nie będzie już chciał
ocierać się o manowce. Bóg nie
pozwoli mu o sobie zapomnieć!
Milczeli dłuższą chwilę.
- Tak sobie myślę - zaczął on -
Fundamencie Ćwiczeń DuW
chowych św. Ignacego Loyoli
czytamy: „Człowiek jest stworzony,
aby Boga, Pana naszego, chwalił,
czcił i Jemu służył, a przez to zbawił
duszę swoją. Inne zaś rzeczy na
obliczu ziemi są stworzone dla
człowieka i aby mu pomagały do
osiągnięcia celu, dla którego jest
on stworzony [ĆD 23]”. Jak łatwo
zapominamy o tej podstawowej
zasadzie! Jak łatwo w chwilach powodzenia i sukcesu przypisujemy je
sobie, zapominając o tym, że jest to
darem Boga! Prośmy dziś Pana, aby
nigdy nasza pycha nie doprowadziła do sytuacji, o której pisze prorok
Jeremiasz. Prośmy o wiarę pokorną,
ale pełną dynamizmu i siły, jaką ma
niepozorne ziarnko gorczycy.
Czytania: Hbr 13,1-2.14-16; J 11,19-27 albo Łk 10,38-42
w niedzielę po kościele
zym jest dla mnie szczęście? Tak postawione
pytanie niewątpliwie
prowokuje do marzeń. Priorytetami na życzeniowej liście są:
zdrowie, pieniądze, miłość…
Z ostatnią pozycją nie jest najgorzej, o ile postrzegamy miłość
nie jako ratunek przed samotnością czy chęć zabezpieczenia
sobie przyszłości, ale drogę
wzajemnej służby, obdarowywania się dobrocią i życzliwością.
Szkoda tylko, że finał starań,
tj. ślub albo z innych pozycji:
ładny samochód, nowy dom,
względne zdrowie, nie eliminują
lęku przed przyszłością. Zamiast
poczucia spełnienia panoszy
się w nas niepewność, bo „niby
dziś jest dobrze, ale kto wie, co
przyniesie przyszłość…”.
- Człowiek gromadzi dobra materialne w poczuciu, że tylko od
nich zależy jego szczęście. Szuka
drogocennych pereł wyłącznie
w doczesności i w efekcie nigdy
nie osiąga spełnienia. Wciąż
jest mu mało - orzekła Helenka,
komentując temat niedzielnego
kazania.
Czytania: Jr 13,1-11; Mt 13,31-35
Wtorek, 29 lipca
Wsp. św. Marty
Tęsknota, decyzja, stałość
zeczywistość królestwa Bożego niewyobrażalną z ludzkiego punktu
widzenia - Jezus opisywał, posługując
się zazwyczaj obrazami - przypowieściami.
Dzisiejsza Ewangelia mówi o sprawach
niebiańskich, wykorzystując do tego obraz
kupca szukającego pereł oraz połowu, po
którym rybacy na brzegu selekcjonują ryby,
oddzielając jadalne od niejadalnych.
Zachowanie kupca - z czysto ekonomicznego
punktu widzenia - wydaje się trochę nieracjonalne. Jeśli jednak odsuniemy na bok
ekonomiczne pojęcia zysku, straty i zamrożenia kapitału, będziemy w stanie zrozumieć
owego człowieka i prześledzić jego drogę do
podjęcia tej decyzji.
Wydaje się, iż u początku tej drogi były
pragnienia, tęsknota i pasja. Ten człowiek
angażuje się w to, co robi. Nie jest cynikiem,
nie jest wypalonym graczem. Przekładając to
na rzeczywistość duchową, można stwierdzić, że Bóg lubi tych, którzy Go szukają i nie
zadowalają się jedynie formułkami, schematami i sloganami. To szukanie nie oznacza
nieomylności - jednak musi być uczciwe
i pełne przekonania. Tęsknota za Bogiem,
pragnienie poznania Go, poszukiwanie - to
pierwszy etap drogi do Niego, czasem długiej
i krętej, podczas której pragnienia oczyszczają się i krystalizują. „(…) tęsknota rosła
w miarę upływu czasu, kiedy zaś stała się
wielką, osiągnęła cel swoich pragnień. Święta
bowiem tęsknota rośnie, gdy nie znajduje
przedmiotu swych pragnień. Gdy zaś czekanie usuwa tęsknotę, oznacza to, iż nie była to
prawdziwa tęsknota. Taką właśnie prawdziwą tęsknotę przeżywa każdy, kto zdobył
Poniedziałek, 28 lipca
że gdyby człowiek od najmłodszych lat był zaprogramowany
na zbawienie, gdyby celem jego
działań, czynów i słów stało się
zasłużenie na wieczne szczęście
z Bogiem, świat byłby piękny.
Czasem jeden drobny gest życzliwości może odmienić czyjeś
życie, a jeśli tych gestów byłyby
krocie? - drążył.
- Proszę nie zapominać, że
zbawienie jest niezasłużonym
darem i nie sposób na nie zapracować - podkreśliła Helenka
z uwagą, że dla niej największym odkryciem jest nadzieja,
iż nie ma zła, z którego Bóg nie
mógłby wyprowadzić dobra.
- Zbyt łatwo przychodzi nam
potępianie drugiego człowieka.
Zapominamy, że sami nieraz
przypominamy zagubioną
perłę przykrytą grubą warstwą
błota. Jednak Jezus obmywa nas
z grzechu. Jeśli zaprzedamy się
złu, wykupuje nas za wszystko,
co ma - swoją mękę i śmierć.
Jego pobudką do aktu miłosierdzia nie jest jednak litość, ale
miłość i chęć ocalenia nas dla
wieczności za wszelką cenę. WA
ościnna, oddana całym sercem
G
Jezusowi kobieta - św. Marta.
A jednak Jezus wystawił jej przy-
jaźń i oddanie na próbę. Musiała
przeżyć śmierć brata: patrzeć na
jego cierpienie, odchodzenie,
złożyć jego ciało do grobu. Jednak
nawet to trudne doświadczenie
nie zachwiało jej wiarą i zaufaniem
do Jezusa. Łatwo jest deklarować
wiarę i zaufanie, gdy wszystko idzie
dobrze. Ale powiedzenie Jezusowi:
„Ja wciąż wierzę!” w sytuacji, gdy
jeszcze świeże są rany po stracie,
gdy stoi się nad grobem bliskiej
osoby - tak, to musi być bardzo
trudne. Św. Marto, ucz nas wierzyć
i ufać Jezusowi w każdej sytuacji!
Środa, 30 lipca
Czytanie: Jr 15,10.16-21; Mt 13,44-46
ierwsze czytanie pokazuje
Pproroka.
nam, jak trudny bywa los
Aż nie chce się wierzyć,
że człowiek powołany przez
Boga może się z Nim tak spierać,
zwracać się do Niego z pretensją, wypowiadać słowa, które są
wręcz na granicy bluźnierstwa.
„Jesteś więc dla mnie zupełnie
jak zwodniczy strumień, niepewna woda” - mówi z goryczą
Jeremiasz.
A Bóg? Nie obraża się. Zniża się
do swego stworzenia i rozmawia
z nim z miłością i cierpliwością.
Nie obiecuje łatwej drogi, ale
daje obietnicę o wiele ważniejszą: „Jestem z tobą, by cię wspomagać i uwolnić”. A te wszystkie
trudy, wysiłek, walka, wylane łzy?
„Przez wiele ucisków trzeba nam
wejść do Królestwa Niebieskiego”.
Czwartek, 31 lipca
Wsp. św. Ignacego Loyoli, kapłana
Czytania: Jr 18,1-6; Mt 13,47-53
rorok Jeremiasz, patrząc na
Pcarza,
wyrabiającego naczynia garnusłyszał słowa: „Oto bowiem
jak glina w ręku garncarza, tak
jesteście wy, domu Izraela, w moim
ręku”. Bóg kieruje naszymi losami,
a Jego opatrzność jest w stanie wyprowadzić dobro z każdej sytuacji.
Groźna, odniesiona na wojnie rana
w nogę stała się dla św. Ignacego
Loyoli punktem zwrotnym w życiu.
Zaczął wsłuchiwać się w głos Boży
i pozwolił się prowadzić i formować niczym naczynie w ręku garncarza. Dzięki temu Kościół zyskał
prężne zgromadzenie jezuitów, zaś
jego duchowy skarbiec wzbogacił
się o Ćwiczenia Duchowe, z których
do dziś korzystają całe pokolenia
chrześcijan.
Piątek, 1 sierpnia
Wsp. św. Alfonsa Marii Liguoriego,
biskupa i doktora Kościoła
Czytania: Jr 26,1-9; Mt 13,54-58
zisiejsza liturgia słowa ukazuje
D
nam dramat ludzi, którzy
tak mocno przywiązani są do
własnych iluzji i wyobrażeń, że nie
potrafią rozpoznać i przyjąć głosu
Boga. W efekcie prowadzi to do ich
życiowej tragedii: zerwania więzi
z Bogiem. Niewiara kapłanów
i ludu w czasach proroka Jeremiasza doprowadziła do upadku
państwa i niewoli babilońskiej.
Niewiara mieszkańców Nazaretu
spowodowała, że Jezus opuścił to
miasto i już nigdy więcej tam nie
wrócił.
Prośmy Pana, by ustrzegł nas
przed zatwardziałością serca. By
otworzył nasze uszy na Jego słowo
- nawet gdy jest dla nas trudne,
niewygodne i wymagające.
Sobota, 2 sierpnia
Czytania: Jr 26,11-16.24; Mt 14,1-12
ierwsze czytanie i Ewangelia
Psytuacje.
pokazują dwie przeciwstawne
W pierwszym czytaniu
prorok Jeremiasz zostaje uratowany od śmierci, gdyż znajdują
się ludzie, którzy chronią go przed
gniewem kapłanów i ludu - nawet
za cenę narażenia się. Król Herod
skazuje na śmierć niewinnego
Jana Chrzciciela, gdyż boi się
ośmieszenia. Lekkomyślnie złożył
pozornie błahą obietnicę, która
okazała się pułapką. Mógł jednak
z tej pułapki wyjść, ale do tego
trzeba było odwagi i stwierdzenia,
że należy bardziej słuchać Boga niż
ludzi. Przed podobnym dylematem wkrótce stanie Piłat, który miał
władzę uwolnić Jezusa za cenę
narażenia się. Ten dramat ludzkich
decyzji - opowiedzenia się za
prawdą, Bogiem, wartościami,
głosem sumienia - powtarza się
w ludzkich dziejach. Co więcej: dokonuje się także dziś, na naszych
oczach. Usłużne media piętnują
tych, którzy mają odwagę bronić
życia, mają odwagę być wierni
„Dziesięciu przykazaniom”. Prośmy dziś o wierność Bogu, nawet
za cenę poświęceń, obrzucenia
błotem, zemsty wrogów Boga. XAA
FORMaCja ReLIGIjNa
www.echokatolickie.pl
W NASZyM KOLE RÓŻAńCOWyM
drodzy Zelatorzy i Zelatorki oraz wszyscy członkowie Kół żywego Różańca
diecezji siedleckiej!
Przed nami kolejna diecezjalna pielgrzymka rodzin różańcowych do Leśnej Podlaskiej. Pierwsza odbyła się w 1984 r. Mija
więc 30 lat naszego pielgrzymowania do
Matki Bożej jedności i wiary. Gorąco zachęcam, abyśmy 31 sierpnia jak najliczniej
zebrali się pod przewodnictwem naszego
ks. bp. Kazimierza u Matki - Opiekunki
Podlasia.
w tym miesiącu tematem konferencji
formacyjnej jest rzeczywistość wiary jako
daru, o który ciągle trzeba się troszczyć
poprzez jego ustawiczny rozwój. wiara nie
jest nam dana raz na zawsze w sakramencie chrztu świętego. Przykład abrahama,
Piotra i wielu innych pokazuje, że raz
dokonawszy wyboru Boga, ciągle stajemy
przed sytuacjami, w których ten wybór
trzeba potwierdzić.
Rozpoczynamy w tym numerze nowy cykl
będący krótkim komentarzem do statutu
naszego stowarzyszenia. Punkt pierwszy
mówi o codziennym rozważaniu jednej
wyznaczonej tajemnicy.
Papieskie intencje apostolstwa modlitwy na sierpień: ogólna - aby uchodźcy
zmuszeni do opuszczenia swoich domów
z powodu przemocy znaleźli wielkoduszną gościnę i by ich prawa były chronione;
misyjna - aby chrześcijanie w Oceanii
głosili z radością wiarę wszystkim ludom
kontynentu.
waSZ DUSZPaSteRZ
Kościół
13
papiesKie intencJe
apostoLstWa
modLitWy
na sierPieŃ:
Ogólna - aby uchodźcy,
zmuszeni do opuszczenia
swoich domów z powodu
przemocy, znaleźli wielkoduszną gościnę, i by ich
prawa były chronione.
misyJna - aby chrześcijanie w Oceanii głosili
z radością wiarę wszystkim
ludom kontynentu.
KONFERENCJA FORMACYJNA
Nieustanne formowanie się wiary
Kandydat na ołtarze - sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki napisał: „Dziś odsłania się naszym oczom tragiczna prawda,
że wielu spośród chrześcijan pojmuje wiarę podobnie jak ateiści. Wiara jest dla nich pewnym stwierdzeniem o istnieniu Boga.
Taka wiara nie jest wiarą w znaczeniu ewangelicznym. Nie ma ona żadnego wpływu na życie ludzi”.
Czy nie jest to opinia zbyt surowa? Przecież poziom praktyk
religijnych w naszej ojczyźnie,
pomimo opublikowanych ostatnio danych, na tle innych państw
europejskich wciąż jest wysoki.
Dalsze słowa założyciela Ruchu
Światło-Życie są jeszcze mocniejsze: „Praktyki religijne wypełniają
na wszelki wypadek, bo nie wiadomo, jak tam jest po śmierci, ale
postępują tak, jak gdyby Bóg nie
miał nic do powiedzenia w ich życiu”. Zatem istota problemu wciąż
jest niezmienna: co czynić, aby
wiara konkretnego chrześcijanina znajdowała odzwierciedlenie
w jego życiu?
Początek, na którym nie
można poprzestać
Trwający rok duszpasterski ma
hasło: „Wierzę w Syna Bożego”
i jest swoistą kontynuacją Roku
Wiary. Można powiedzieć: o wierze nigdy dość. O wierze rozumianej jako osobista więź z Jezusem.
Dlatego wszelkie działania, także
w ruchach i stowarzyszeniach
katolickich, powinny mieć jasny
cel: budowanie, odnawianie i pogłębianie osobistej więzi z Jezusem Chrystusem. Dojrzała wiara
to świadomie dokonany wybór
konkretnej drogi - naśladowanie
Chrystusa. Na początku można
wierzyć dlatego, że: w naszej rodzinie zawsze tak było, ktoś znajomy idzie tą drogą, dzięki wierze mam lepsze samopoczucie,
w moim środowisku tak wypada.
To początek, na którym nie można
poprzestać.
Z opublikowanych statystyk
wynika, że powoli, ale zmniejsza
się liczba osób uczestniczących
w niedzielnej Eucharystii. Szukamy rozwiązań, które pomogą
przyciągnąć ludzi, zwłaszcza dzieci i młodzież do kościoła - i do Kościoła. Parafie organizują turnieje
sportowe, festyny, kawiarenki,
wycieczki, czuwania, pielgrzymki. Pozwala to ludziom poczuć
się w parafii jak u siebie. Chcą oni
spotykać się, robić coś razem, po-
żytecznie spędzić czas. Te działania są potrzebne, ale najbardziej
potrzebne jest dzisiaj tworzenie
w parafii możliwości do pogłębienia wiary i budowania relacji
z Jezusem.
Systematyczne
przechodzenie pewnych
etapów
Prawdą jest, że wciąż wiele
osób angażuje się w życie parafii.
Są ministranci, schole, zespoły
muzyczne, chóry parafialne, grupy charytatywne i najliczniejsze Koła Żywego Różańca. Ogromny
potencjał, ale i ogromna odpowiedzialność, aby owo zaangażowanie nie przeminęło zbyt szybko, nie przerodziło się w pusty
aktywizm, karmienie własnego
„ja”, wywyższanie się nad innych, a w skrajnych wypadkach
nie doprowadziło do zaniedbywania obowiązków stanu tłumaczonego koniecznością „służby”
(np. zaniedbanie podstawowych
obowiązków w domu, bo muszę
uczestniczyć w kolejnej akcji organizowanej w parafii).
Wielowiekowe doświadczenie
Kościoła, który czerpie także
ze skarbca Starego Przymierza,
podpowiada nam, że rozwój życia wiary wymaga systematycznego przechodzenia pewnych
etapów. Rozważaliśmy tę prawdę
w konferencjach zatytułowanych
„Abraham - ojciec i nauczyciel dojrzałej wiary” [maj (nr
17) i czerwiec (nr 21) z 2013 r.].
Także św. Piotr doświadczył momentów, gdy jego wiara została
wystawiona na próbę (zob. Mt
16,21-2; Łk 22,31-34.54-62). Każdy z nas powinien mieć świadomość, że wiara nie jest czymś danym człowiekowi raz na zawsze
w sakramencie chrztu. Ten sakrament wymaga formacji stałej,
trwającej przez całe życie. Tertulian, pisarz żyjący w początkach
chrześcijaństwa, mówił, że są
trzy fazy wiary: przystąpienie do
wiary, chodzenie w wierze i dojście do wiary.
Należy pamiętać,
że nie jesteśmy sami
Proces formowania wiary dotyczy wszystkich członków Kościoła. Dlatego nie powinien budzić zdziwienia fakt, że np. księża
z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej i świdnickiej uczestniczyli
w ramach swoich dorocznych rekolekcji w rekolekcjach ewangelizacyjnych, gdzie treścią rozważań
były prawdy o miłości Boga Ojca,
słabości człowieka i mocy Boga,
który działa także w zranieniach
i upadkach, oraz o darach Ducha
Świętego, jakie otrzymuje każdy,
kto jest otwarty na Jego działanie.
Każdy z nas odbywa swoistą
wędrówkę w wierze. Mamy swoje wzloty i upadki, dorastamy do
wiary w pełni dojrzałej. I każdy dzień niesie ze sobą sytuacje,
w których możemy albo swoją
wiarę umocnić, albo osłabić. Należy jednak pamiętać, że nigdy nie
jesteśmy sami. Zawsze czuwa Ten,
który nas kocha i prowadzi do
zbawienia. OPRAC. KS. PAWEŁ WIATRAK
ZADANIA I OBOwIĄZKI CZŁONKÓw ŻYwEGO RÓŻAŃCA (1)
Patrzeć na modlitwę jako na dar
„Codzienne rozważanie jednej wyznaczonej tajemnicy różańca świętego; opuszczenie tej modlitwy nie sprowadza grzechu ciężkiego”.
Różne są motywy i okoliczności, w jakich
podejmowaliśmy decyzję o wstąpieniu do
Żywego Różańca. W polskiej tradycji bardzo często było to połączone z zajęciem
miejsca w kole po zmarłej mamie lub teściowej. Czasem impulsem do wstąpienia bądź
nawet utworzenia nowego koła była trudna
sytuacja życiowa. Część kół powstała dzięki
rekolekcjom różańcowym. Tak było w przeszłości. W czasie naszych spotkań w ramach niedziel różańcowych i przy okazji
rozmów telefonicznych mówicie mi o tym,
że coraz większym problemem jest pozyskiwanie nowych członków. Jeden z powodów
takiego stanu rzeczy to obawa przed przyjęciem na siebie zobowiązań wynikających
z przynależności do ŻR. W związku z tym
rozpoczynamy od tego miesiąca nowy
cykl poświęcony zadaniom i obowiązkom
każdego członka Żywego Różańca. Mówi
o nich paragraf piąty statutu naszego stowarzyszenia.
Jedna tajemnica
Ponieważ nasze stowarzyszenie ma charakter modlitewny, nie powinno nikogo
dziwić, że pierwsze zobowiązanie dotyczy
codziennego rozważania jednej tajemnicy
różańca świętego. Dlaczego jednej? Paulina Jaricot, zakładając pierwsze wspólnoty,
dobrze wiedziała, że kobiety pracujące po
kilkanaście godzin dziennie w lyońskich
fabrykach i mające liczne obowiązki domowe nie są w stanie poświęcić zbyt wiele
czasu na samą modlitwę. Rozumiała też,
że realizacja ich powołania życiowego nie
może polegać na naśladowaniu życia modlitewnego zakonnic. Znając wartość medytacji różańcowej, z Bożego natchnienia
odkryła, iż możliwe jest połączenie ciężkiej pracy w fabryce i domu z modlitwą na
różańcu. Bardzo trudne byłoby połączenie
medytacji wszystkich tajemnic z codzienną pracą, ale możliwe jest znalezienie czasu
na rozważanie jednej wyznaczonej tajemnicy.
Punkty rozważania
Rozważanie to coś więcej niż odmówienie czy tym bardziej odklepanie. Na czym
polega rozważanie? Przypomniał o tym św.
Jan Paweł II w Liście o Różańcu z 2002 r.
W rozdziale trzecim papież podał punkty,
według których powinno przebiegać rozważanie.
Pierwszy to zapowiedź tajemnicy, któremu powinno towarzyszyć, o ile to możliwe, ukazanie ikony przedstawiającej dane
wydarzenie. Możemy to uczynić, bo Bóg
zechciał przyjąć w Jezusie ludzkie rysy. Dla-
tego przekazywane na zmiankach kartki
zawierają obrazy z życia Jezusa i Maryi, które mogą być pomocne w koncentracji ducha
na rozważanej tajemnicy.
Drugi - słuchanie słowa, czyli odczytanie
odpowiedniego fragmentu Pisma Świętego.
Jest po to, aby dać medytacji podstawy biblijne i większą głębię. Czytając dany fragment,
krótszy lub dłuższy, trzeba mieć przekonanie, że jest to słowo Boga wypowiedziane na
dzisiaj i dla mnie. Możemy korzystać także
z fragmentów ze Starego Testamentu, które
były zapowiedziami wydarzeń opisanych
w Nowym Testamencie.
Trzeci - milczenie. Ojciec Święty zachęca,
aby ponownie odkryć wartość milczenia,
o które coraz trudniej we współczesnym
świecie.
Czwarty - „Ojcze nasz”. Jezus Chrystus
w czasie swej ziemskiej pielgrzymki stale
zwracał się ku Ojcu. Chciał w ten sposób
pokazać nam, jak ważna jest zażyłość z tym,
do którego możemy mówić Abba (Tatusiu).
Poza tym jest to przecież modlitwa, której
Jezus nauczył swoich uczniów na ich wyraźną prośbę.
Piąty - dziesięć „Zdrowaś Maryjo”. Ten
element zajmuje w różańcu najwięcej miejsca. Pierwsza część tej modlitwy zaczerpnięta jest ze słów wypowiedzianych do Maryi
przez Gabriela w momencie zwiastowania
i przez św. Elżbietę w momencie nawiedzenia. Możemy powiedzieć, że w ten sposób
niebo oraz ziemia adorują i wysławiają tajemnicę, która dokonuje się w Maryi. Centrum „Zdrowaś Maryjo” jest imię Jezus,
które przy pośpiesznym odmawianiu może
zostać niezauważone. A przecież zgodnie ze
słowami św. Piotra zawartymi w Dziejach
Apostolskich imię Jezusa to jedyne imię
dane ludziom pod niebem, w którym mamy
nadzieję na zbawienie.
Szósty - „Chwała Ojcu” jest szczytem
kontemplacji.
Siódmy - końcowy akt strzelisty może
być różny, w zależności od zwyczajów.
Rozumienie zapisu
Statut, wymieniając pierwsze zobowiązanie członka Żywego Różańca, zaznacza, że
„opuszczenie tej modlitwy nie sprowadza
grzechu ciężkiego”. Jak należy rozumieć
ten zapis? Przede wszystkim na modlitwę
powinniśmy patrzeć jako na dar. Jesteśmy
bowiem jedynym stworzeniem na ziemi,
które Bóg uzdolnił do rozmowy ze sobą.
Grzechem jest brak modlitwy, który wynika z jej lekceważenia. Opuszczenie nie jest
grzechem ciężkim, ale utratą zasługi.
OPRAC. KS. PAWEŁ WIATRAK
14
EchoKatolickie
publicystyka
numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r.
Rybacy Pana
Od 17 do 20 lipca trwała akcja ewangelizacyjna nad Jeziorem Białym.
W głoszeniu Jezusa Zmartwychwstałego wzięło udział ponad 100 osób.
E
wangelizatorom przyświecało hasło „Bóg jest miłością”.
Umieścili je nawet na swoich
koszulkach. W grupie świadczących byli księża, diakoni, klerycy,
siostry zakonne i osoby świeckie.
Większość pochodziła z naszej diecezji. Pierwszy dzień miał charakter
modlitewno-formacyjny. Ewangelizatorzy wzięli udział w warsztatach
prowadzonych przez ks. Tomasza Bielińskiego, który do Okuninki przyjechał ze Wspólnotą Jednego Ducha,
i ks. Mateusza Czubaka, diecezjalnego koordynatora ds. nowej ewangelizacji. Podczas tych zajęć można było
dowiedzieć się, w jaki sposób należy
dzielić się doświadczeniem swojej
wiary, na co stawiać nacisk i jak dawać świadectwo, by być zrozumiałym dla odbiorcy. Ochotnicy, którzy
zgłosili się do ewangelizowania tego
dnia, mieli też czas na medytację, indywidualną modlitwę i spowiedź.
Obecność i modlitwa
Drugi dzień zainaugurowała Msza
św., której przewodniczył ks. kan.
Stanisław Dadas. Po Eucharystii
dziekan dekanatu włodawskiego posłał wszystkich ewangelizatorów na
misję nad jeziorem.
- Ewangelizacja nie jest jednorazową akcją, ale stylem życia. Nasza
ewangelizacja nad Jeziorem Białym
polegała przede wszystkim na „byciu” w tamtym miejscu, na modlitwie
i tworzeniu wspólnoty. Wychodziliśmy też na plażę, aby przez marsze
ewangelizacyjne oraz indywidualne
rozmowy mówić wypoczywającym
o Jezusie Zmartwychwstałym. Lu-
dzie reagowali na nas bardzo różnie
- z zadziwieniem, podziwem, uśmiechem i życzliwością. Spotkaliśmy się
też ze zniesmaczeniem, obojętnością
czy nawet agresją i wyśmiewaniem.
Trzeba jednak przyznać, że zdecydowanie więcej było pozytywnych
reakcji - wspomina s. Judyta Bajuk,
pomysłodawczyni akcji.
Z kartonem do ludzi
Po spotkaniach z osobami obecnymi nad jeziorem ewangelizatorzy
dzielili się między sobą świadectwem
i przeżyciami.
- Doświadczyłam, że Duch Święty
działał najbardziej w miejscach, do
których nie chciałam iść. W napotkanych osobach mogłam zobaczyć
oblicze Jezusa - mówiła Anna z Warszawy. Marta z Lidzbarka stwierdziła, że do nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem wystarczył prosty
uśmiech. W świadczeniu o Jezusie
przydał się również karton z napisem: „Jeśli chcesz, mogę się za ciebie
pomodlić”. S. Jana, nazaretanka, zauważyła, że pojawienie się na plaży
grupy ewangelizatorów budziło nie
tylko ciekawość, ale również podziw
i pragnienie zmiany swojego życia.
- W rozmowie z jedną z dziewczyn
podzieliłam się doświadczeniem
krzyża w mojej codzienności. Początkowo nie chciałam o tym mówić,
ale poczułam wyraźnie przynaglenie,
by zaświadczyć o mocy Boga w swoim cierpieniu. Okazało się, że moja
rozmówczyni przeżywa aktualnie
podobną historię do mojej - wyznała
Joanna z Działdowa.
S. Judyta powiedziała, że podczas
Jedyne, co warto,
to żyć dla Jezusa.
Zostaliśmy
zawołani, by
dzielić się życiem!
Nie wiedziałam,
co nas spotka
w Okunince, ale
wiedziałam,
że dla Ewangelii
warto ryzykować.
Bóg zadziałał
wśród nas
potężnie.
Przede
wszystkim
stworzył z nas
wspólnotę
jednego
Ducha - mówi
s. Judyta.
spotkań na plaży zobaczyła w drugim człowieku Jezusa odrzuconego,
osądzonego i wzgardzonego.
Nie ma innej opcji
Motywacje ewangelizatorów były
bardzo różne. Wszyscy jednak zgodnie przyznawali, że kierowało nimi
przede wszystkim ogromne pragnienie opowiadania o miłości Pana
Boga.
- Przyjechałem tutaj, bo sam wcześniej zostałem zewangelizowany.
Jestem przekonany, że bez ewangelizacji Kościół umiera. Cieszę się, że
w Okunince mogłem doświadczyć
żywego Kościoła i dzielić się wiarą
z innymi - wyznał kleryk Michał Zasowski z Sandomierza.
Pytam s. Judytę, dlaczego warto
było skrzyknąć tak dużą grupę ewangelizatorów.
- Jedyne, co warto, to żyć dla Jezusa. Zostaliśmy zawołani, by dzielić się
życiem! Nie wiedziałam, co nas spotka w Okunince, ale wiedziałam, że
dla Ewangelii warto ryzykować. Bóg
zadziałał wśród nas potężnie. Przede
wszystkim stworzył z nas (setek osób
z różnych stron Polski) wspólnotę
jednego Ducha. Takich chwil, w których chciało się dziękować, było wiele. Bóg nas często zaskakiwał. Mnie
osobiście bardzo umacnia moment
świadectw, kiedy ludzie dzielili się
swoim doświadczeniem tych dni.
Oczywiście były też trudne chwile,
ale one paradoksalnie są bardzo potrzebne, ponieważ pokazują, że to
dzieło ma sens. Błogosławieństwo
przychodzi przez krzyż. Wszystko
chowamy w miłosierdziu Pana - wyznaje siostra.
Spytana, czy grupa rozśpiewanych ewangelizatorów wróci w okolice Włodawy za rok, odpowiada
z uśmiechem: - Ewangelizatorzy nie
przyjmują innej opcji.
Podczas tych kilku dni nie zabrakło
również wspólnych tańców, śpiewów
i muzyki. Ewangelizatorów wspierało
kilka zespołów. Nad jezioro przybyli
Full Power Spirit z Białej Podlaskiej,
Porozumienie z Parczewa, Wschód
oraz NGE Dobry Skład wraz ze swoim duchowym opiekunem ks. Sławomirem Arseniukiem. Akcję zakończyła Msza św., w której wzięło udział
wiele zewangelizowanych osób.
WAW/XMCZ
By móc zajechać jak najdalej
W poniedziałek, 21 lipca, rozpoczął się w Kodniu XIV Festiwal Życia.
Tygodniowemu spotkaniu młodych towarzyszy hasło „Mechanika katolika”.
J
uż sam start ewangelizacyjnej imprezy stał się nie
lada wyzwaniem organizacyjnym. Ekipa inicjatorów od rana dwoiła się
i troiła, by przed przyjazdem
uczestników zapiąć festiwal na
ostatni guzik. Jak zawsze nie
obyło się bez problemów - a to
zabrakło prądu, a to wysiadła
pompa. Na szczęście odpowiedzialny za techniczne kwestie
Jakub Hepner zaradził wszystkim problemom. Pech w postaci
kłopotów z dojazdem nie ominął też niektórych grup: autokar
z Kędzierzyna-Koźla zaliczył po
drodze awarię, młodzi z Wrocła-
wia w autokarze spędzili ponad
19 godzin, zaś Lubliniec spóźnił
się na przesiadkę w Warszawie… Jednak czego nie robi się
dla Pana Boga! - zgodnie podkreślają.
Rozpoczęcie XIV Festiwalu
Życia oznajmiło wybicie 18.01.
Mimo zmęczenia usprawiedliwionego podróżą i upałem
uczestnicy z radością odtańczyli
tzw. belgijkę i letkiss. Następnie
o. Tomasz Maniura, główny organizator
ewangelizacyjnego
spotkania, powitał wszystkich
zgromadzonych, po czym nastąpiło przedstawienie przybyłych
grup wraz z ojcami opiekunami.
Centralnym punktem pierwszego dnia festiwalu była Eucharystia o 21.00. Podczas kazania
o. Tomasz wprowadził słuchaczy
w temat imprezy - wyjaśnił sens
przewodzącego tygodniowym
spotkaniom hasła: „Mechanika
katolika”. - Samochód bez oleju
daleko nie zajedzie, bo zatrze
się silnik. Tak samo katolik bez
kerygmatu i jego prawd daleko
w życiu nie zajdzie - tłumaczył.
Jakie atrakcje i duchowe przeżycia cechowały kolejne dni?
Relację z XIV Festiwalu Życia
znajdą Państwo w następnym
wydaniu „Echa”.
WA
Jakie atrakcje i duchowe przeżycia czekają na uczestników XIV Festiwalu Życia?
temat tygodnia
www.echokatolickie.pl
Opinie
Biografowie św. Maksymiliana Marii Kolbego doskonale znają wydarzenia
1917 r. Czas ten zasłynął w historii powszechnej przede wszystkim dwoma
wydarzeniami, które zaważyły na losach świata: objawieniami fatimskimi
oraz rewolucją sowiecką w Rosji.
czytaj str. 21
15
redaktor prowadzący:
Jolanta Krasnowska-Dyńka
Kolos na glinianych nogach
„Dlaczego przegrałem?” - pyta sam siebie Hemingwayowski stary człowiek w opowiadaniu o tym samym tytule. I odpowiada:
„Bo odpłynąłem za daleko”. Cytat prowokuje do refleksji na temat sytuacji, w jakiej znalazł się nasz kraj, Europa - w kontekście wydarzeń
na Ukrainie, braku spójności działań Unii Europejskiej w wielu dziedzinach życia, bezradności wobec wewnętrznych i zewnętrznych zagrożeń.
Z
amysł był dobry. Po raz
pierwszy myśl o zjednoczeniu pojawiła się już
w starożytności (propozycje Talesa z Miletu),
powróciła w średniowieczu (Karol Wielki, Otton III).
O jedność, dzięki której byłoby możliwe odparcie potęgi muzułmańskiej
Turcji, prosił Kościół. Nowy impuls
powrotu do idei integracyjnej dało
zakończenie II wojny światowej. Po
1945 r. ludzie najbardziej potrzebowali nadziei i pewności, że dramat
więcej się nie powtórzy. Mogło ją dać
jedynie oparcie zjednoczonej Europy wokół wartości, z których wyrosła. Zadośćuczynić dziejowej chwili
mogło tylko chrześcijaństwo. Nic
dziwnego, że stało się ono podstawą
działań ojców założycieli. Świadczą
o tym liczne zapisy w pierwszych
dokumentach akcesyjnych. To wtedy
właśnie powstał projekt flagi Unii Europejskiej - jej pomysłodawca Arsène
Heitz przed śmiercią wyznał, iż inspiracją dla niego był wizerunek Matki
Boskiej Niepokalanie Poczętej, która
jest przedstawiona na lazurowym tle,
a Jej głowę okala 12 gwiazd. Obecnie,
tłumacząc znaczenie flagi, zwykle nawiązuje się - wbrew archetypowi - do
mglistej starożytnej symboliki liczby
12 oznaczającej doskonałość i całość.
Mówi się, iż cyfra 12 jest odpowiednikiem liczby miesięcy w roku, godzin
na tarczy zegara, znaków zodiaku
itd., zaś krąg, w który gwiazdy zostały
ułożone, jest m.in. symbolem jedności. Warto też wiedzieć, iż aktualnie
toczą się dwa procesy beatyfikacyjne
innych ojców założycieli: Alcide de
Gasperiego (rozpoczął się na szczeblu diecezjalnym 29 kwietnia 1993 r.
w Trydencie) oraz Roberta Schumana
(początek procesu: 14 maja 2004 r.).
W sposób naturalny rodzi to pytania: co dziś pozostało z ich idei? Jak
daleko wspólnota, która miała być
spełnieniem marzeń o kontynencie wolnym od wojen, zjednoczona
wspólnymi celami, zbudowana na
zasadach wyrastających z Ewangelii, odeszła od swoich korzeni? Czy
sprowadzenie jej jedynie do szeregu
działań ekonomicznych, stworzenie
systemu skutecznej dystrybucji dotacji i pobierania podatków, wspólnej
polityki zewnętrznej i wewnętrznej w praktyce inspirowanej interesami
poszczególnych członków - a przede
wszystkim wyprowadzenie jej poza
obręb wartości, z których wyrosła,
na duchową pustynię nie jest zdradą pierwotnych założeń? Czy w imię
sekularyzacji i tolerancji dla inności
zbyt lekkomyślnie nie podmieniono
jej solidnych, ponadczasowych podstaw, fundując nam kolosa na glinianych nogach?...
Wokół wartości
Każda wspólnota tworzy się wokół wartości. One określają cele,
tworzą wewnętrzną hierarchię, są
sto wzajemnie się wykluczających. Ich
kierunek zaś zaczęło wyznaczać nie
dobro wspólne, a sondaże. Powstały
w ten sposób chaos zaczął generować
pustkę. Ta zaś - szybko zamieniać się
w destrukcję.
fot. tashatuvango - Fotolia.com
KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
Jak daleko wspólnota,
która miała być
spełnieniem marzeń
o kontynencie wolnym
od wojen, zjednoczona
wspólnymi celami,
zbudowana
na zasadach
wyrastających
z Ewangelii, odeszła
od swoich korzeni?
podstawą istniejących w niej relacji.
Przyjęte wartości sytuują wspólnotę
w określonym porządku zewnętrznym. Oczywistą rzeczą jest to, że siła
wspólnoty zależy od trwałości i niezmienności zasad ją konstytuujących:
im trwalsze, bardziej niezmienne,
ponadczasowe i uniwersalne, tym ma
ona większe szanse na przetrwanie.
I odwrotnie: jeśli oparta jest jedynie
na partykularnych interesach, jeżeli zasady ją konstytuujące wyrastają
tylko z rachunku ekonomicznego,
bilansu potencjalnych zysków i strat,
gdy brakuje podstaw duchowych, zaś
całość osadzona jest jedynie na materialistycznej wizji świata, sprowadzonej do wymiaru „tu i teraz” - nie
przetrwa próby czasu.
Są różne wspólnoty: państwo, naród, różnego rodzaju unie, partie
i stowarzyszenia, a przede wszystkim rodzina. Wspólnotą może też
być gang, grupa przestępcza. Może
ją zjednoczyć wartość pozytywna
(miłość, altruizm, troska o pokój,
wzajemny rozwój, dobro wspólne),
ale też można się zgromadzić wokół
nienawiści, pragnienia zemsty czy destrukcji istniejącego porządku. Każdy
z tych wariantów da się poprzeć odpowiednim przykładem. W każdym
z wymienionych przypadków istnieje
też jakaś grupa zasad, wartości i celów scalających w jedno jej członków.
Zostaje zbudowana i oparta na nich
odpowiednia struktura, określone
działanie, wyznaczony horyzont dążeń.
I tutaj zaczynają się „schody”.
Zmienny horyzont
Co spaja gang? Bezwzględne posłuszeństwo jego szefowi, ślepe pragnienie bogactwa, pogarda dla ludzkiego
życia, uczciwości i sprawiedliwości.
Wokół jakich zasad zbudowana jest
partia czy stronnictwo polityczne?
Wokół programu, wizji przyszłości
i teraźniejszości, dążenia do sprawowania władzy, wspólnoty celów i sposobu ich realizacji, określonej aksjologii. Jakie wspólne zasady określają
działania tak złożonego organizmu,
jakim jest państwo, Unia Europejska?
Zapewnienie poczucia bezpieczeństwa, warunków do optymalnego
rozwoju ich obywatelom, rachunek
ekonomiczny, wspólne dobro. To
oczywiste. Jest to jednak możliwe do
zrealizowania tylko wtedy, gdy wspólne dla wszystkich pozostaną podstawowe aksjomaty: prawda o człowieku,
idea sprawiedliwości, solidarności,
przyjęcie pewnych nienaruszalnych
dogmatów, takich jak zobowiązanie
do poszanowania życia ludzkiego
od poczęcia do naturalnej śmierci,
ochrona słabszych, wizja małżeństwa
i rodziny itp. Jeśli ich zabraknie, zginie horyzont dążeń - wszystko stanie
się względne, relatywne, uzależnione
od tego, co akurat w tym momencie
ktoś uznaje za prawdę. Jeśli ważniejsze
od nienaruszalności ludzkiego życia
stanie się pragnienie szczęścia - cóż
stanie na przeszkodzie, aby „zbędne”
życie unicestwić? Jeżeli wolność stanie się absolutna - dlaczego nie podeptać wolności tego, czyj akurat głos
jest w tym momencie niesłyszalny
bądź niepoprawny politycznie? Jeśli
w debacie społecznej decydujący głos
zabiorą np. środowiska LGTBQ, cóż
stanie na przeszkodzie, aby ogłosić, iż
tradycyjna heteroseksualna rodzina
to przeżytek? Jeśli nauka zatraci moralne granice, dlaczego nie wprząc jej
w doskonalenie biotechnologii czy
eugeniki i nie zacząć „produkować na
szkle” tylko zdrowe, śliczne, zdolne
dzieci (eksterminując pozostałe wadliwe „produkty”), które będą odpowiadać oczekiwaniom rodziców?
To są konsekwencje odrzucenia prawdy o człowieku zapisanej
w Ewangelii. Jest ich znacznie więcej.
Nie zostały przecież wzięte z księżyca
- są już realizowane, wprowadzane
w życie! Obudowane pięknymi hasłami, porażające w swojej bezwzględności i ekspansywności. To jest właśnie kwintesencja procesów, które
podkopując, niszcząc idee założycielskie UE, w końcu przyczynią się do
jej upadku. Być może nastąpi to niedługo. Problem polega na tym, że dziś
prawdę o człowieku zastąpiły różne
narracje. Jeden wspólny horyzont dążeń zamienił się w gąszcz celów, czę-
„Dlaczego
przegrałem?”
- pyta sam
siebie Hemingwayowski
stary człowiek.
I odpowiada:
„Bo odpłynąłem
za daleko”.
Warto czasem
wracać do tych
słów. Choćby
po to, aby
w którymś
momencie życia
nie znaleźć
się w roli
tytułowego
bohatera
opowiadania.
Nowe ołtarze
Przed laty rewolucjoniści w trakcie rewolucji francuskiej, walczący
o nowy, sprawiedliwszy porządek,
zwrócili się przeciwko wszystkiemu,
co do tej pory gwarantowało cywilizacyjną trwałość. Ścinano monarchów, rozwalano świątynie. Do rangi
symbolu urasta scena opisana przez
świadka wydarzeń. W zburzonym
kościele biesiadowali żołnierze. Z rozbitego tabernakulum wysypano i podeptano konsekrowane Hostie. Na
obnażonym, sprofanowanym ołtarzu
zaś posadzono pijaną prostytutkę…
Jedna wartość zastąpiona została natychmiast inną wartością czy
mówiąc precyzyjnie: antywartością.
Rzeczywistość nie znosi pustki. Może
to zbyt mocna metafora, ale czy nie
mamy aktualnie do czynienia z analogicznym procesem? Co pozostanie,
gdy prawda o człowieku, jego powołaniu do wieczności, stworzeniu i odkupieniu przez Boga zostanie odrzucona? Ołtarze wznoszono od zawsze
- kto na nich zostanie umieszczony
przez turyferarzy nowej ery, jeśli zabraknie Chrystusa? W pamiętnej
homilii na pl. Zwycięstwa w 1979 r.
św. Jan Paweł II mówił: „Kościół
przyniósł Polsce Chrystusa, to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej
i podstawowej rzeczywistości, jaką
jest człowiek. Człowieka bowiem
nie można do końca zrozumieć bez
Chrystusa. A raczej: człowiek nie
może siebie sam do końca zrozumieć
bez Chrystusa. Nie może zrozumieć
ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie
może tego wszystkiego zrozumieć bez
Chrystusa. I dlatego Chrystusa nie
można wyłączać z dziejów człowieka
w jakimkolwiek miejscu na ziemi”.
Kolos na glinianych nogach się
chwieje. Czy Unia Europejska w takim kształcie, jaki próbuje się jej dziś
nadać, runie? Nie wiadomo. Co musi
się stać, aby tworzące ją narody powróciły do wartości, z których wyrosła - z których one same czerpią swoje
dziedzictwo? Dotyczy to także Polski.
Zwracającej się przeciwko lekarzom
broniącym życia, gardzącej swoją historią, istniejącej „tylko teoretycznie”.
Części jej obywateli otumanianych
sondażami, pętanych złymi emocjami, szczutych wzajemnie na siebie.
Prących w stronę złudzeń, bez liczenia się z kosztami zmian i bez odpowiedzialnego myślenia o przyszłości.
„Dlaczego przegrałem?” - pyta sam
siebie Hemingwayowski stary człowiek. I odpowiada: „Bo odpłynąłem
za daleko”. Warto czasem wracać do
tych słów. Choćby po to, aby w którymś momencie życia nie znaleźć się
w roli tytułowego bohatera opowiadania.
EchoKatolickie
Publicystyka
numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r.
Powstanie zabrało
nam młodość
Fot.jkd
16
Okupacja i powstanie warszawskie zabrały jej wolność, młodzieńczą beztroskę
i radość, przyjaciół, możliwość nauki, pozostawiając w pamięci stosy martwych ciał,
strach, głód, cierpienie rannych i odgłos strzałów. Owszem, czas goi rany, ale blizna
zostaje. W przypadku Kaliny Magdaleny Klein jest wciąż głęboka. Dlatego uważa,
że powinniśmy zrobić wszystko, by już nigdy więcej nie dopuścić do przelewu krwi.
- Dosyć ofiar, krzyży po lasach i zapomnianych mogił. Polskę można budować
umysłem i charakterem, a nie karabinem - podkreśla.
S
ą ludzie, którzy sprawiają, że
nasza dusza tańczy, zachwycając swoją wiedzą, radością życia, szczerością, siłą. Są ludzie,
dzięki którym uczysz się, mądrzejesz,
których słuchasz z zapartym tchem,
i zanim się z nimi pożegnasz, chcesz
ponownie się z nimi spotkać. Dokładnie tak czułam się, kiedy opuszczałam dom pani Kaliny w Domanicach.
Ma 86 lat, prawnik z wykształcenia, fascynuje się starożytnością, zna
11 języków obcych, jest tłumaczem
przysięgłym pięciu z nich, aktywna
zawodowo, doskonale prowadzi auto.
Oczywiście ten krótki opis nawet
w minimalnym stopniu nie oddaje
charyzmy pani Kaliny, której charakter bez wątpienia ukształtowała rodzina, gdzie pielęgnowane były tradycje
niepodległościowe, a gościem domu
bywał marszałek Piłsudski. - Moje życie upłynęło w cieniu dwóch powstań
- styczniowego i warszawskiego. Wydarzenia te rzutowały na losy moje
i moich bliskich - mówi sama o sobie.
Historia życiem pisana
Urodziła się i wychowała w Warszawie. Mama była arystokratką, tata
lekarzem. Choć rodzice kochali Kalinę i jej brata, dziś mówi, że z dzieciństwa pamięta chłód. - Nie było
przytulania, rodzicielskiego ciepła.
Nawet przez myśl mi nie przeszło, że
mogę ot tak pójść do gabinetu taty i po
prostu wdrapać mu się na kolana. Jeśli
chciałam to zrobić, pokojówka najpierw wchodziła do ojca, pytając, czy
mogę wejść. Ale to były inne rodziny
niż teraz. Inaczej pojmowano proces
wychowawczy. Dzieci miały w domu
wydzieloną przestrzeń. Pociechami
zajmowały się głównie pokojówki.
Mieszkały ze mną najpierw mademoisselle, potem fräulein, które uczyły
języków obcych - wspomina kobieta.
Rodzina taty pani Kaliny pochodziła z Kotunia, gdzie dziś spoczywają
pradziadkowie. Kleinowie walczyli
w powstaniu styczniowym, które wywarło wpływ na wychowanie kolejnych pokoleń. - Mój tata śpiewał powstańcze pieśni, zresztą pamiętam je
do dziś. Podczas rodzinnych spotkań
rozmawiano o tamtych wydarzeniach.
Żyliśmy historią. Jako mała dziewczynka chłonęłam opowieści o tym,
co wydarzyło się w 1863 r. I tak mi zostało do dziś - podkreśla. Pani Kalina
zbiera literaturę dotyczącą powstania
styczniowego. - Czytam książki i artykuły związane z tą tematyką. Lubię dyskutować o tamtych czasach.
Z kolei do powstania warszawskiego
wracam niechętnie. Przypominają mi
się cierpienia. Wspomnienia z okupacji paraliżują mnie. Sprawiają, że źle
śpię. Staram się wiele rzeczy wykreślić
z pamięci, ale przecież to niemożliwe twierdzi pani Kalina, ściskając w ręku
ryngraf. Prezent od ojca chrzestnego,
który jako łączniczka nosiła w kieszeni bluzki. Ta metalowa blaszka jest dla
niej bardzo cenna, dzięki niej żyje.
Ryngraf bowiem zatrzymał wycelowaną prosto w serce kulę.
Łączniczka z wiklinowym
koszykiem
Powstanie rozpoczęło się 1 sierpnia,
o 17.00. Kilkanaście dni wcześniej Kalina skończyła 16 lat. - Już od pewnego czasu czuć było dziwne napięcie.
Ludzie wiedzieli, że coś się wydarzy.
Niemcy uciekali na drugą stronę Wisły. Chłopcy chodzili z bronią ukrytą
pod płaszczami. O terminie i godzinie
powstania dowiedzieliśmy się dzień
przed jego wybuchem - opowiada pani
Kalina, która była łączniczką. Jednak
w konspiracji zaczęła działać, mając
12 lat. Jej rodzice pełnili bowiem ważne funkcje w strukturach podziemia.
- Dlatego niezależnie od zgrupowania „Krybar”, w którym byłam w powstaniu, nosiłam meldunki do osób
wskazanych przez rodziców. Pamiętam domy, ale ludzi nie. Zresztą mama
nigdy nie wymieniała przy mnie nazwisk. Uważała, że im mniej wiem,
tym lepiej. Przed każdym wyjściem
z domu robiła mi na czole krzyżyk.
Czy się bałam? Oczywiście. Mimo to
lubiłam pracę łączniczki, zawsze miałam dzikie pomysły, jak przedostać się
w wyznaczone miejsce - podkreśla.
Pani Kalina nosiła pocztę w wiklinowym koszyku. Meldunki były ukryte pod ukochaną lalką z dzieciństwa.
- Choć śmierć wielokrotnie zaglądała
w oczy, wiedziałam, że muszę iść dalej,
bo ktoś na mnie czeka. Właśnie wtedy,
słysząc co jakiś czas pojedyncze strzały, uświadomiłam sobie, do jakiego
okrucieństwa może być zdolny człowiek. Zdarzało się, że ze zmęczenia
spałam na trupach. Nigdy nie zapomnę tego, co przeżyłam w kościele na
Woli, gdzie, siedząc na stopniach ołtarza wraz z tysiącami osób, zastanawiałam się, czy za chwilę nie przyjdą po
mnie Niemcy. W tym kościele działy
się horrendalne sceny. Nie było czym
oddychać, ludzie załatwiali fizjologiczne potrzeby, bo o wyjściu na zewnątrz
nie było mowy. Choć od tamtego czasu minęło 70 lat, nie potrafię wymazać
tego z pamięci - przyznaje moja rozmówczyni. Dlatego, kiedy spotyka się
z młodymi ludźmi, mówi, by nie narzekali, bo mają boskie życie.
Pokolenie bez młodości
Pokolenie pani Kaliny zostało pozbawione młodości. Wielu współczesnym nastolatkom trudno nawet
wyobrazić sobie, jak się wówczas
żyło. Przez pięć lat godzina policyjna
od 21.00, a czasami nawet od 19.00
do 5.00. Nie było telewizji, radia ani
teatru czy kina. Gdy ktoś wychodził
z domu, to nie wiedział, czy wróci.
Niemcy organizowali łapanki nawet na plaży. - Człowiek czuł się jak
w klatce. Ratowały nas jedynie podziemne korytarze, dzięki którym miałam kontakt z kolegami i koleżankami
z pięciu sąsiednich domów. Spotykaliśmy się i przy świetle karbidówki, bo
prąd był wyłączany, graliśmy w pchełki, odgrywaliśmy sceny z „Mitologii”
Parandowskiego czy „Potopu” Sienkiewicza - przybliża życie ówczesnej
młodzieży pani Kalina. - Uwielbiałam
książki. Na pamięć znałam Parandow-
skiego. To dzięki niemu rozkochałam
się w starożytnym świecie, wyobrażając sobie, jak kiedyś życie musiało
być piękne. Stąd moje zamiłowanie
do greki i łaciny - dodaje. Pani Kalina
pamięta też z okupacji straszny głód.
Kiełbasę, prawdziwy rarytas w tamtych czasach, żuło się trzy godziny.
Nie było mowy także o legalnej nauce w szkołach średnich i wyższych.
Niemcy bowiem je pozamykali. Postanowili, że naród polski będzie
zajmował stanowiska pomocnicze
i fizyczne, a do tych prac nie było
potrzebne wykształcenie wyższe niż
podstawowe. Szkoły powszechne
pozostawiono. Natomiast gimnazja
i licea przekształcono w zawodówki.
Pani Kalina uczęszczała do placówki przy Krakowskim Przedmieściu,
gdzie szyto koszule dla III Rzeszy. Jednak pod przykrywką tej działalności
polscy nauczyciele uczyli polskiego,
francuskiego, historii, fizyki. - Na
parterze znajdowała się sala zbiórek,
gdzie stało pianino. Kiedy słyszeliśmy
Poloneza A-dur w wykonaniu naszej
koleżanki Barbary Hesse-Bukowskiej,
późniejszej wybitnej pianistki, wiedzieliśmy, że przyszli Niemcy. Chowałyśmy zeszyty do tajnych skrytek
i zaczynałyśmy szycie - wspomina
była łączniczka, dodając, że umiejętności krawieckie przydały się podczas
stanu wojennego.
Uzupełnieniem nauki były tajne komplety. - Nauczyciele, których
uważam za cichych bohaterów wojny,
chodzili od mieszkania do mieszkania. W każdym z nich zbierało się
sześć osób. Siódma zostawała na czatach. Choć ryzykowaliśmy życie, nie
wyobrażaliśmy sobie, że moglibyśmy
zrezygnować z nauki. Traktowaliśmy
ją bardzo poważnie. Była to w jakimś
sensie walka z okupantem - stwierdza
K. Klein. Zaznacza też, że podczas
tajnych kompletów, powstania zawiązało się wiele przyjaźni. Wiele z nich
przetrwało do dzisiaj. - Jedyna z moich
przyjaciółek mieszka w domu kombatanta, jest po kilku udarach. Do niedawna rozmawiałyśmy telefonicznie
co tydzień. Wspaniała kobieta. Tak
jak inne, które, niestety, już odeszły.
Wspólne przeżycia sprawiły, że połączyła nas szczególna więź, której nie da
się do niczego porównać - przekonuje.
Lata powojenne
Pani Kalinie udało się przeżyć okupację. Ranna w powstaniu, trafiła do
obozu przejściowego, skąd wydostał ją przyjaciel rodziny, a następnie
umieścił w szkole ss. niepokalanek
w Szymanowie. Ten czas również nie
należał do łatwych. Nie było jedzenia,
opału. Na każdy kęs trzeba było zapracować. W 1945 r. pani Kalina spotkała
się z rodzicami. Udało się nawet odzyskać część domu w Konstancinie, który, oprócz warszawskiego mieszkania,
należał do Kleinów.
Maturę zdała w 1946 r. w Szymanowie. Potem rozpoczęła studia prawnicze w Uniwersytecie Warszawskim.
- Było się jednocześnie i studentem,
i pracownikiem. Odgruzowywaliśmy
Udało mi się przeżyć. Jednak powstanie odebrało mojemu pokoleniu
najlepsze lata. Dlatego dzisiaj moim obowiązkiem jest przypominanie
młodym o tamtych czasach, przekazywanie wartości, a także
ostrzeganie przed wdawaniem się w krwawe awantury - mówi była
łączniczka. W ramce: pani Kalina w przeddzień powstania.
Choć śmierć
wielokrotnie
zaglądała
jej w oczy,
wiedziała,
że musi iść
dalej, bo ktoś
na nią czeka.
Właśnie wtedy,
słysząc co jakiś
czas pojedyncze
strzały,
uświadomiła
sobie, do jakiego
okrucieństwa
może być zdolny
człowiek.
bibliotekę. Jednak to był cudowny
czas, m.in. ze względu na wspaniałych
profesorów, pod których skrzydła trafiłam - podkreśla.
Po ukończeniu studiów pani Kalina
została na uniwersytecie. Pracowała
tam do 1956 r. Potem trafiła do Państwowej Akademii Nauk, wkrótce do
Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, gdzie prowadziła lektoraty z języków. Nie ominęły jej represje ze strony
komunistów. W międzyczasie należała
do sodalicji katolickiej, która skupiała
najzdolniejszą młodzież. Inicjatorem
powstania tej organizacji w PRL był
prymas Stefan Wyszyński, którego pani
Kalina miała szczęście znać. Potem
przyszedł czas na życie za granicą. Ale
to już temat na kolejny tekst.
Młodzi muszą pamiętać
Kiedy pytam panią Kalinę, co sądzi
o sporach, jakie o sens powstania od
lat toczą historycy, odpowiada, że zarówno jedni, jak i drudzy mają swoje
rację. - Niemcy już uciekali z Warszawy, a Rosjanie i tak by przyszli.
Jednak nie sposób było zatrzymać
młodzież, która poczuła powiew wolności - tłumaczy była łączniczka. A ja
przypominam sobie napis, jaki widnieje na jednej ze ścian Muzeum Powstania Warszawskiego: „Trzeba było
to wszystko przeżyć, żeby zrozumieć,
że Warszawa nie mogła się nie bić”. Te
słowa płk. Kazimierza Osmeckiego
zdają się być najwłaściwszym komentarzem do oceny tamtych wydarzeń.
- Udało mi się przeżyć. Jednak powstanie odebrało mojemu pokoleniu
najlepsze lata. Dlatego dzisiaj moim
obowiązkiem jest przypominanie
młodym o tamtych czasach, przekazywanie wartości, a także ostrzeganie przed wdawaniem się w krwawe
awantury. Dosyć zdobywania Saragossy polską krwią, dosyć ofiar, krzyży po lasach i zapomnianych mogił.
Młodzież powinna być wychowywana
w przeświadczeniu, że Polskę można
budować bez użycia broni - umysłem
i charakterem - puentuje dziewczyna
z powstania.
Jolanta Krasnowska-Dyńka
rozmowy echa
www.echokatolickie.pl
Opinie
Historia wciąż żywa
17
Muzeum Powstania Warszawskiego, które otwarto w 60 rocznicę wybuchu powstania, jest wyrazem hołdu warszawiaków wobec
tych, którzy walczyli i ginęli za wolną Polskę i jej stolicę. Jak opowiadać historię tego zrywu we wszystkich aspektach i przekazywać
jego sens, mówi Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
Fot. Julia Sielicka-Jastrzębska/Muzeum Powstania Warszawskiego
Mija właśnie dziesięć lat od otwarcia
Muzeum Powstania Warszawskiego
przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jak ocenia Pan działalność
placówki? Czy na przestrzeni dekady
wiele się zmieniło?
Muzeum Powstania Warszawskiego zmieniło podejście do muzealnictwa. Kiedy wraz z moim przyjacielem
Pawłem Kowalem, a później jeszcze
z Leną Cichocką i Joanną Bojarską
zastanawialiśmy się nad koncepcją
placówki, mieliśmy świadomość, że
współczesne muzeum powinno intrygować, zachęcać do przemyśleń,
odwoływać się do emocji. Byliśmy
w Stanach Zjednoczonych, na Węgrzech i w Wielkiej Brytanii, podpatrując, jak tworzy się nowoczesne
muzeum narracyjne mające za zadanie opowiedzenie pewnej historii.
A my chcemy opowiedzieć historię
powstania warszawskiego, ale także w szerszym kontekście - dzieje samej
stolicy.
W Muzeum Powstania Warszawskiego widz nie znajdzie tradycyjnych
muzealnych kapci czy licznych tabliFot. Paweł Kula/Muzeum Powstania Warszawskiego
Na pokładzie
Liberatora KG
890GR-S kpt Zbigniew
Szostak niesie
pomoc powstańczej
Warszawie.
powstańcy nam zaufali i zechcieli
przekazać swoje nieliczne pamiątki
z tamtych wydarzeń. Pamiątki przynoszą też osoby niezwiązane bezpośrednio z samym powstaniem. Do
naszej kolekcji trafił m.in. wyłowiony
przez wędkarza sten.
Liczne nagrody i wyróżnienia pokazują, że wciąż aktywnie pokazujecie
historię Polski - nie tylko poprzez stałe
ekspozycje. Które inicjatywy spotkały
się z największym uznaniem opinii
publicznej?
Wśród muzealnych
eksponatów
znajduje się m. in.
amerykański rewolwer
Smith&Wesson,
sześciostrzałowy wz.
„Victory”, belgijski
rewolwer Nagant,
fiński pistolet
maszynowy Suomi wz.
3, amerykański Colt
i polski Vis.
czek z zakazem dotykania eksponatów. Co więcej, zwiedzający może
niemal wszystkiego dotknąć, zbierać
np. kartki z kalendarza, cały czas
otaczają go dźwięki. Jednocześnie
mam świadomość, że współczesne
muzeum to nie tylko ekspozycja, ale
i działalność edukacyjna, kulturalna
oraz społeczna.
Muzeum Powstania Warszawskiego
- mimo upływu lat - wciąż jest jedną
z najbardziej nowoczesnych placówek
w kraju. Co najbardziej zaskakuje
zwiedzających?
Chyba przede wszystkim to, że
tak wiele osób odczuwa potrzebę
poznania historii. Muzeum jest zatem swoistym fenomenem socjologicznym pokazującym, że w XXI w.
nadal jest popyt na historię. Co więcej, w przestrzeni zdominowanej
przez nowoczesne kina zwiedzający
potrafią stać godzinę w kolejce, aby
obejrzeć „Miasto ruin” w 3D. Cie-
kawe spostrzeżenia mają też goście
zagraniczni. Ogromne wrażenie
wywołuje fakt, że w Polsce tak ważna jest historia najnowsza, a wśród
odwiedzających tłumnie muzeum
młodych ludzi historia ich ojczyzny
nadal pozostaje żywa. Ale chyba jeszcze większe wrażenie robi na nich
to, że najnowocześniejsze w Polsce
muzeum zostało stworzone na bazie
tragicznych wydarzeń. Bo przecież
tak wielu ludzi zginęło, a miasto obróciło się w ruinę, zaś my w muzeum
tak wspaniale o tym opowiadamy.
Młodzi ludzie z kolei z entuzjazmem
odnoszą się do narracji przyjętej
przez muzeum. Przekonali się, że
lekcja historii może być ciekawa i fascynująca, a wiedza nie musi wiązać
się tylko z suchymi faktami. Poprzez
bezpośredni kontakt z eksponatem,
a co za tym idzie z historią, są zachęceni do zgłębienia wiedzy, sięgnięcia
do dodatkowej książki poświęconej
historii powstania. Zasada przyjęta
przez muzeum, czyli „jak najmniej
zakazów i ograniczeń” umożliwia indywidualne poznanie historii.
Czuliśmy się
ogromnie
wzruszeni, że
powstańcy nam
zaufali i zechcieli
przekazać
swoje nieliczne
pamiątki
z tamtych
wydarzeń.
Czy wciąż poszerzacie ekspozycje?
Mieszkańcy Warszawy lub ich rodziny
wspierają gromadzenie eksponatów?
Jak ludzie reagują na możliwość
współtworzenia muzeum?
Ekspozycja nadal się rozwija, osoby
cały czas przynoszą pamiątki. Warto
podkreślić, że na 80 tys. eksponatów zgromadzonych przez muzeum
ponad 50 tys. zostało przekazanych
w darze. Należy dodać, że niektóre
z nich były jedyną pamiątką wyniesioną z powstania. Pani Anna Jakubowska „Paulinka” przekazała nam
metalowe pudełeczko, w którym
miała zestaw podręczny do robienia
zastrzyków jako sanitariuszka. Powstańcy przekazywali nam również
opaski, legitymacje żołnierza Armii
Krajowej czy jakieś drobiazgi. Czuliśmy się ogromnie wzruszeni, że
Muzeum może pochwalić się dwiema superprodukcjami filmowymi:
„Miasto ruin” (2010) oraz „Powstanie Warszawskie” (2014). W tym
roku - z okazji 70 rocznicy wybuchu
powstania warszawskiego - w muzeum Topografia Terroru w Berlinie
zostanie otwarta wystawa „Powstanie Warszawskie 1944”. Organizujemy również wiele koncertów, gier
miejskich czy rajdów rowerowych,
nie tylko w ramach obchodów rocznicowych. Muzeum organizuje także
festiwal „Niewinni czarodzieje”, jak
również przyznaje nagrody im. Jana
Rodowicza „Anody” dla „powstańców czasów pokoju”.
Kolejny z Waszych pomysłów - film
„Powstanie Warszawskie” również
okazał się strzałem w dziesiątkę.
Skąd czerpiecie inspiracje do swojej
działalności?
Początkowo był zamiar, żeby tylko
pokolorować czarno-białe kroniki.
Następnie zrodził się pomysł, że dodanie fabuły i pewnej narracji mogłyby ożywić film. Pomocny okazał
się reżyser Jan Komasa, który zasugerował, by film przyjął konwencję dialogów dwóch operatorów filmowych,
którzy w czasie swojej pracy opowiadają o tym, co widzą. Efekt był bardzo ciekawy - udało się nam ożywić
powstanie. Film bardzo dobrze wpisał się w próbę pokazania tego, czym
było powstanie warszawskie - ukazuje zarówno radość i euforię, jak też
trudy ludności cywilnej oraz tragedię
miasta.
Dziękuję za rozmowę.
JAG
EchoKatolickie
publicystyka
numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r.
Wychowanie
przez wymaganie
Fot. arch.
18
Stawianie wymagań bez właściwej troski i miłości bardziej przypomina tresurę
niż wychowanie i nie ukształtuje charakteru naszych pociech. Podstawą trudnej
sztuki wprowadzenia dziecka w życie jest zawsze troska o jego dobro.
J
estem mamą pięcioletniego
Kacpra i ośmioletniej Zosi.
Macierzyństwo sprawia mi
wiele radości. Niestety, od
początku brakowało nam
konsekwencji w wychowaniu,
czego skutki dostrzegamy już
teraz - na wczesnoszkolnym
etapie naszych dzieci. (…) Syn potrafi zrobić awanturę w sklepie czy
na ulicy, co skutkowało tym, że nie
zdecydowaliśmy się w tym roku na
wakacyjny wyjazd. „Co z niej za matka” - powiedzieliby obserwatorzy zachowań mojego dziecka. (…) Córka
stała się obrażalska, na każdą próbę
zaangażowania jej w domowe zajęcia
reaguje buntem. Boję się, co wyrośnie
z tych moich pociech. Pomóżcie, proszę!” - pisze jedna z matek.
Odczuć, że są kochane
Wychowanie dzieci do odpowiedzialności jest nie lada sztuką. Droga
do sukcesu - co akcentują psychologowie - wiedzie przez wprowadzanie w reguły i stawianie wymagań.
- Można ująć to w trzech punktach
- uściśla Elżbieta Trawkowska-Brył-
ka - po pierwsze: pokażmy dziecku,
po co są normy i zasady; po drugie:
nauczmy je ich przestrzegania i po
trzecie: egzekwujmy, czyli domagajmy się dostosowania do reguł.
Psycholog zwraca też uwagę, że
samo stawianie wymagań, bez właściwej troski i miłości, bardziej przypomina tresurę niż wychowanie,
w związku z czym nie ukształtuje
charakteru naszych dzieci. - Podstawą wszystkich oddziaływań wychowawczych jest bowiem troska o ich
dobro. Dlatego, jeśli chcemy dobrze
wychować syna czy córkę, musimy
przede wszystkim dać im odczuć, że
są kochani - podkreśla z sugestią, iż
rodzice nie wychowują dzieci dla siebie, dlatego muszą pozwolić im na samodzielność i związane z nią ryzyko
popełniania błędów.
Szacunek wobec pracy
Ważne, aby dzieci oprócz obowiązku, jakim jest nauka, miały dodatkowe domowe zajęcia. - Oczywiście
powinny być one dostosowane do
ich wieku i możliwości, nie da się
jednak ich uniknąć, jeśli chcemy
wychować potomstwo na mądrych,
samodzielnych i odpowiedzialnych
ludzi. Wdrażanie dziecka do pracy
w domu daje znacznie więcej korzyści, niż się powszechnie uważa - sugeruje E. Trawkowska-Bryłka, wyjaśniając, iż w świetle badań pociecha,
która aktywnie uczestniczy w życiu
rodzinnym, jest pewniejsza siebie,
zaradniejsza, bardziej odporna na
stres, lepiej radzi sobie z obowiązkami i relacjami z innymi ludźmi, ma
poczucie sensu życia oraz jasno określone cele, do których dąży.
- Prace wykonywane wspólnie
z dziećmi (przygotowywanie posiłków, robienie zakupów) wzmacniają
więzi rodzinne i dają poczucie przynależności do wspólnoty. Pociechy
uczą się, że dom to nasze wspólne dobro i wszyscy jesteśmy za nie
odpowiedzialni. Duże znaczenie
w procesie wychowawczym ma też
fakt, że dzieci, wykonując obowiązki w domu, odciążają w ten sposób
dorosłych. Dzięki temu rodzice są
mniej zmęczeni, a potomstwo uczy
się szacunku dla innych ludzi i ich
WA
pracy - podsumowuje.
Po pierwsze: pokażmy dziecku, po co są normy i zasady; po drugie:
nauczmy je ich przestrzegania i po trzecie: egzekwujmy, czyli
domagajmy się dostosowania do reguł.
Sztuka stawiania granic
- uczenia, co wolno, a czego nie…
PYTAMY Elżbietę Trawkowską-Bryłkę, psychologa
Przychodząc na świat, dziecko nie ma
absolutnie żadnej wiedzy o normach obowiązujących w społeczeństwie. Pierwszymi
i najważniejszymi nauczycielami pociechy
- objaśniaczami codzienności - stają się więc
rodzice. Bardzo trudno w sztuce wychowania
ustrzec się porażek. „Chciałam dać im to, czego sama nie miałam, w efekcie wychowałam
małych złośliwców” - żali się jedna z matek.
Wiele złego wyrządziła dzieciom moda
na tzw. wychowanie bezstresowe. Metoda ta
opierała się na błędnych założeniach, że nie
można pociechom niczego ograniczać (czytaj: stresować), gdyż same najlepiej wiedzą,
co jest właściwe dla ich rozwoju. Niestety,
okazało się, że potomstwo wychowane bezstresowo (bez jasno określonych norm dotyczących zachowania) doświadcza niepokoju
i zamętu. Często już w wieku przedszkolnym
dzieci są rozdrażnione, nadpobudliwe i agresywne. W wieku szkolnym mogą cierpieć na
różnego typu zaburzenia nerwicowe o podłożu lękowym, stwarzają problemy wychowawcze, mają trudności z akceptacją siebie
i określeniem własnej tożsamości.
Wpajanie pociechom od najmłodszych
lat norm, wartości i zasad ma ogromne znaczenie dla ich prawidłowego rozwoju. Nie
istnieje dobre wychowanie bez stawiania
granic i uczenia, co wolno, a czego nie można robić. Podstawą zdrowego rozwoju dzieci jest poczucie bezpieczeństwa, a w domu,
gdzie na wszystko im się pozwala, nie czują
się bezpiecznie. Nie potrafią przewidzieć
konsekwencji swoich zachowań, przez co
postrzegają świat jako nieprzewidywalny
i niebezpieczny.
Jak zatem pomóc dzieciom dostosować się
do określonych zasad, reguł czy wymogów?
Powinniśmy zacząć od jasnej informacji.
Dajmy im dokładne wskazówki, powiedzmy, czego od nich wymagamy i jak mogą
to osiągnąć. Nie chodzi tu o ogólne i nic
nieznaczące uwagi typu: „bądź grzeczny”,
ale konkretne informacje. Nie oczekujmy,
że dziecko zapamięta wszystko za jednym
razem czy podda się bez walki. Pokazujmy,
trenujmy z nim umiejętności czy działania,
jakich oczekujemy, konsekwentnie i aż do
skutku. Trzeba przy tym być otwartym na
jego potrzeby, rozmawiać z nim, odpowiadać na pytania. Dzięki temu wspólnie ustalimy sposoby osiągnięcia celu - takie, które są
akceptowane przez dziecko. Normy bowiem
nie mogą być narzucane przemocą, ponieważ nie zakorzenią się w jego sercu. Pociecha będzie wprawdzie posłuszna ze strachu
przed karą, ale nie przyswoi w ten sposób
cennych wartości. Rozmowy z dzieckiem
pomogą nam też zweryfikować to, czy metody, jakie dobieramy, rzeczywiście pomagają osiągnąć właściwy cel. Pamiętajmy, że
nie wolno stawiać wymagań, nie pomagając
jednocześnie w ich przestrzeganiu. Dlatego
bądźmy cierpliwi, wspierajmy nasze dzieci,
nagradzajmy ich wysiłki. Nie szczędźmy pochwał, a jednocześnie nie bójmy się pozwolić im na ponoszenie konsekwencji swoich
działań. Wychowanie jest ukazywaniem
związku pomiędzy określonym zachowaniem a jego następstwami. Są one najczęściej
przykre i nieprzyjemne dla pociech, jednak
mądrze wykorzystane uczą je odpowiedzialności i odróżniania dobra od zła.
„Brakuje mi cierpliwości. Zamiast czekać
spokojnie, aż syn zawiąże sznurowadła, robię to za niego. Starsza córka też nie grzeszy
bystrością, jeśli chodzi o sprzątanie, więc
zazwyczaj ją wyręczam. Wiem, że popełniam
błąd, ale już nie umiem inaczej” - pisze zatroskana matka. Samodzielność w wypełnianiu
obowiązków to kolejna cenna lekcja z cyklu
sztuki wychowania. Jak ją wdrażać?
To prawda, że rodzice często nie pozwalają dzieciom wykonywać prostych czynności
z obawy o ich bezpieczeństwo albo z pośpiechu czy własnej wygody. Błędem staje
się też wyręczanie potomstwa we wszystkich pracach w przekonaniu, że służy to ich
dobru. Ponadto zdarzają się rodzice, którzy
nie troszczą się o swoje pociechy, narażają
je na niebezpieczeństwo bądź nadmiernie
obciążają pracą nieodpowiednią do ich wieku i możliwości. Tymczasem musimy wiedzieć, że już kilkuletnie dziecko chce być
samodzielne. W ten sposób sprawdza swoje
możliwości i umiejętności, uczy się cierpliwości oraz wytrwałości w dążeniu do celu.
Janusz Korczak w jednej ze swoich książek opisał sytuację, której bohaterem jest
mały Bronek. Chłopczyk chce sam otworzyć drzwi. Przesuwa krzesło, zatrzymuje
się i odpoczywa, jednak nie prosi o pomoc.
Krzesło jest ciężkie, więc w pracę wkłada wiele wysiłku. Ciągnąc je, na przemian
szarpie za jedną i drugą nogę. Kiedy jest już
blisko drzwi, wspina się na krzesło. Okazuje się jednak, że klamka jest za wysoko.
Schodzi, przesuwa krzesło pod same drzwi.
Podejmuje kolejną próbę wspinaczki. Chcąc
chwycić za klamkę, angażuje wszystkie
swoje mięśnie i całą inteligencję.
J. Korczak zwraca uwagę, że przyjemność płynąca z przezwyciężonej trudności,
osiągnięty cel, odkryta tajemnica sprawiają
dziecku ogromną radość, skutkują triumfem i uczuciem szczęścia, że jest ono samodzielne, panuje nad swoim otoczeniem
i światem przedmiotów.
Przytoczona historia pokazuje, że aby być
dobrym wychowawcą, trzeba zrozumieć
świat myśli i uczuć dziecka. Pociecha, prosząc o pomoc, mówi nam często: „ja sam!”, co
oznacza: pomóż mi zrobić to samemu, a nie
za mnie.
I taka powinna być rola rodziców. Udzielajmy niezbędnego wsparcia, pokazujmy,
trenujmy z dzieckiem, a potem pozwólmy
mu zrobić to samemu i… chwalmy.
Czasami zabraniamy potomkowi robić
coś z obawy o jego bezpieczeństwo, np. nie
pozwalamy wchodzić na schody, bo spadnie, zabraniamy zbliżać się do zwierząt, bo
mogą ugryźć, zakazujemy biegać, by nie
upadło itd. O wiele lepiej byłoby nauczyć
dzieci robić te wszystkie rzeczy bezpiecznie.
Pokazać, jak chodzić po schodach, nauczyć,
jak rozpoznawać zachowanie psa czy postępować w przypadku zagrożenia, asekurować się rękami w czasie upadku itp. Pozwólmy pociechom doświadczyć tego, że mogą
osiągnąć cel. Pokażmy dziecku, że ufamy
w jego możliwości, że wierzymy, iż potrafi
samodzielnie uporać się z trudnościami, bo
jest mądrym i silnym człowiekiem.
Dziękuję za rozmowę. NOT. WA
publicystyka
www.echokatolickie.pl
Wspólnie
można więcej
L
Czy da się pogodzić interesy dziesięciu gmin, kilkudziesięciu
przedsiębiorstw i liderów lokalnych? Tak, jeśli znajdą wspólny cel!
okalne grupy działania są
dowodem na to, że współpraca przynosi wymierne
korzyści. Ci, którzy chcą
wziąć odpowiedzialność
za siebie i otoczenie, biorą
sprawy w swoje ręce, nie czekając na
mannę z nieba. Podmioty, które teoretycznie powinny ze sobą konkurować i rywalizować, mogą się łączyć
i wspólnie działać. Po co? By walczyć
z wykluczeniem społecznym, brakiem
pracy i zwiększyć wykorzystywanie
lokalnych zasobów.
W grupie siła
Nowo powstała Lokalna Grupa
Działania Ziemi Siedleckiej to na razie siedem gmin, które już podjęły
stosowane uchwały: Mokobody, Mordy, Skórzec, Suchożebry, Wiśniew,
Wodynie, Zbuczyn. Kolejne, czyli
Domanice, Kotuń, Siedlce już zadeklarowały podpisanie.
- Lokalne Grupy Działania mają
cele postawione prze Unię Europejską, ale w dużym uproszczeniu chodzi
o rozwój obszarów wiejskich - tłumaczy Hubert Pasiak, prezes Stowarzyszenia Ośrodek Kultury i Aktywności
Lokalnej w Krzesku, przed którym
fundusze unijne nie mają tajemnic.
Posiadanie takiego lidera w swoich
szeregach z pewnością wspomoże
pracę organizacji. A żeby było jeszcze sprawniej, LGD Ziemi Siedleckiej
chce zaangażować do swojej działalności jak najwięcej takich osób - z pasją, pomysłami, chęciami.
Przykład z życia
W najbliższych latach Unia Europejska będzie wspierać wykorzystanie potencjału, który tkwi w lokalnej
społeczności. O tym, że takie działania mają sens, może świadczyć przykład szlaku kulinarnego „Mazowiecka Micha Szlachecka”, który działa
w formie partnerstwa. Inicjatywę jego
utworzenia podjęły trzy obiekty leżące na Wschodnim Mazowszu, nie-
spełna 100 km od Warszawy: restauracja „Zaścianek Polski” z Siedlec,
Retro Skibniew i Dwór Mościbrody.
Po kilku miesiącach partnerstwo zostało poszerzone o kolejne obiekty:
pałac Patrykozy, Gorzelnię w Krzesku
i Choco Fruit. Dziś szlak jest promowany jako dobra praktyka lokalnej
inicjatywy opartej na współpracy
podmiotów, które teoretycznie skazane były na rywalizację.
Czy to działa? Jak najbardziej!
Vox populi
Choć wydawałoby się, że to gminy
- z racji swojej wielkości - będą miały
najwięcej do powiedzenia, nic bardziej mylnego! Założenia LGD jasno
precyzują, że kapitału społecznego
i prywatnego musi być więcej niż publicznego. - Gminy, przystępując do
LGD, pozwalają stworzyć strategię
rozwoju dla ich mieszkańców - wyjaśnia H. Pasiak. - To lokalni liderzy
będą przewodzić.
Jak każda organizacja i ta będzie
potrzebować środków na swoją działalność. - Podjęliśmy uchwałę, że nie
bazujemy na składkach, bardziej zależy nam na potencjale, jaki ktoś może
wnieść - dodaje H. Pasiak i wylicza: za
członkostwo w LGD gminy zapłacą 2
tys. zł rocznie, osoby prawne 100 zł,
zaś lokalni liderzy 50 zł. To najmniejsze stawki w Polsce. - Nie zależy nam
na składkach członków, bo środki
jesteśmy w stanie sami pozyskać tłumaczy, dodając, że to szansa dla
wszystkich aktywnych podmiotów.
Na co przeznaczą pozyskane fundusze? W myśl unijnych przepisów co
najmniej 60% tego, co LGD dostaną
z Unii, muszą oddać na rzecz mieszkańców. O jakich kwotach mowa?
- 1,7 mln euro na każdą grupę oraz
35 euro na każdego mieszkańca - precyzuje H. Pasiak, podkreślając, że to
zaledwie zachęta, by się zrzeszać. Bo
prawdziwa siła jest w grupie - aktywnej, skutecznej i działającej „dla swoJAG
ich”. Gmina Zbuczyn - Tradycyjne Dożynki Krzesk-Królowa Niwa
W myśl unijnych
przepisów
co najmniej
60% tego, co
LGD dostaną
z Unii, muszą
oddać na rzecz
mieszkańców.
O jakich
kwotach mowa?
1,7 mln euro
na każdą grupę
oraz 35 euro
na każdego
mieszkańca.
A to zaledwie
zachęta, by się
zrzeszać. Bo
prawdziwa siła
jest w grupie
- aktywnej,
skutecznej
i działającej
„dla swoich”.
Opinie
19
moim zdaniem
Elżbieta Lastowska
prezes Skórzeckiego Stowarzyszenia Dobroczynnego
Przystępując do LGD Ziemi
Siedleckiej, która też jest stowarzyszeniem, widzę przede wszystkim
możliwość aplikowania o nowe
środki na działalność naszej
organizacji. Poza tym cele LGD są
zbieżne z tymi zawartymi w statucie Skórzeckiego Stowarzyszenia
Dobroczynnego, który zakłada
działalność wspomagającą rozwój
wspólnot i społeczności lokalnych,
przeciwdziałanie patologiom
społecznym, podtrzymywanie
tradycji narodowej, pielęgnowanie
polskości oraz rozwoju świadomości narodowej, obywatelskiej
i kulturowej. Możemy więc się uzupełniać, wymienić dotychczasowe
doświadczenia, a także zdobywać
nowe.
Nasze stowarzyszenie pozyskiwało
już środki z UE. Aplikowaliśmy
już dwa razy - oba z pozytywnym
skutkiem. Pierwszym działaniem,
jakie udało się zrealizować za
te fundusze, było wyposażenie
świetlicy w meble oraz sprzęt
audiowizualny. Drugie dało nam
możliwość pozyskania środków
na jej działalność, czyli wypłatę
wynagrodzeń dla nauczycieli języków obcych, na zajęcia muzycznoteatralne, stworzyliśmy zespół,
zakupiliśmy drobny sprzęt muzyczny. Teraz chcielibyśmy, żeby
ta świetlica nadal działała, czyli
przede wszystkim móc zatrudnić
nauczycieli. Jako stowarzyszenie
nie posiadamy dużego budżetu,
dlatego musimy szukać innych
źródeł finansowania. A widzimy,
że zapotrzebowanie na świetlicę
i prowadzone przez nas działania
jest wśród mieszkańców gminy
Skórzec.
NOT. JAG
moim zdaniem
Iwona Księżopolska
Wójt gminy Mokobody
Gmina Mokobody, znając zakres
wsparcia LGD dla jednostek samorządu terytorialnego, jak również
mieszkańców gminy, którzy będą
aplikować o środki na poszczególne działania, przystąpiła do LGD
Ziemi Siedleckiej.
Wachlarz subwencji w nowej perspektywie 2014-2020 jest bardzo
szeroki, m.in. wspierane będą
operacje mające na celu: rozwój
przedsiębiorczości, infrastruktury
służącej przetwarzaniu produktów
rolnych w celu udostępniania jej
lokalnym producentom, rozwój
produktów lokalnych, zachowanie
dziedzictwa lokalnego oraz rozwój
ogólnodostępnej i niekomercyjnej
infrastruktury - zarówno turystycznej, rekreacyjnej, kulturalnej,
jak i technicznej (gospodarka
wodno-ściekowa oraz budowa lub
modernizacja dróg lokalnych). To
tylko nieliczne działania, o które
będą mogli ubiegać się mieszkańcy, jak również gmina. Dzięki
tym środkom będziemy mogli
zmodernizować drogi, świetlice,
rozbudować sieć kanalizacyjną,
przez co poprawi się jakość życia.
Natomiast mieszkańcy - tworząc
stowarzyszenia - otrzymają środki
finansowe na działalność przyczyniającą się do integracji społeczności lokalnej, które pozwolą na
rozwój naszych miejscowości.
Chcemy, aby w przyszłości powstały podwaliny pod utworzenie
zespołów ludowych, teatralnych
i sportowych, które zintegrują
mieszkańców oraz pobudzą do
wspólnego działania.
Także osoby fizyczne z gminy
Mokobody będą mogły aplikować
o środki z UE przez LGD Ziemi
Siedleckiej, m.in. na wsparcie pozarolniczej działalności gospodarczej, tworząc małe i większe firmy,
które przyczynią się do wzrostu
ich dochodów oraz zmniejszenia
bezrobocia - nawet przez samozatrudnienie. Liczymy na owocną
współpracę z wszystkimi członkami LGD Ziemi Siedleckiej, jak również z innymi lokalnymi grupami
czy stowarzyszeniami, czerpiąc to,
co najlepsze, z ich doświadczeń.
NOT. JAG
moim zdaniem
Małgorzata Zaranek
szlak kulinarny
Mazowiecka Micha Szlachecka
LGD Ziemi Siedleckiej jest młodą
organizacją, ale jej członkowie
mają już spore doświadczenie
i właśnie to będzie jej największym
atutem. Nie powstaje twór, który
będzie dopiero się uczył, ale skupi
osoby i doświadczenia, by aktywnie działać. Dzięki temu możemy
pomóc innym organizacjom,
samorządom czy przedsiębiorcom.
Sama - jako przedsiębiorca - wiem,
że korzystanie z czyjegoś doświadczenia dużo daje i przynosi wymierne korzyści, bo usłyszy o nas
więcej osób czy skorzysta z tego,
co proponujemy. Ponieważ jestem
liderem szlaku Mazowiecka Micha
Szlachecka, współpracuję z różnymi stowarzyszeniami, które pomagają mi, ale też wspieram innych.
Najczęściej pomagam promować
produkty lokalne, co przecież
stanowi siłę naszego regionu. Niedawno byliśmy na konferencjach
na dwóch uczelniach w Warszawie,
gdzie mówiliśmy o naszych działaniach. Miodem na nasze serce
jest fakt, że to, co robimy, ktoś inny
dostrzega i docenia. Są ludzie, którzy widzą, że warto dbać o tradycję
i rozwój młodych ludzi. Bo jeśli my
o to nie zadbamy, nikt za nas tego
nie zrobi. A przecież wciąż warto
pokazywać dobro tej ziemi, które
jeszcze nie zostało zepsute przez
cywilizację.
Kolejnym ogromnym atutem
LGD Ziemi Siedleckiej jest osoba
prezesa - Huberta Pasiaka - który
przez wiele lat działał w przeróżnych organizacjach i tworzył je.
To człowiek - motor, który nie
myśli o sobie, tylko o innych. Jest
odpowiednim człowiekiem na
odpowiednim miejscu. Sądzę, że
to właśnie dzięki niemu ludzie
skorzystają z tej formy wsparcia.
Muszą się tylko dowiedzieć, że jest
taka szansa. Bo powstała organizacja, która wypromuje nasz region
i pozwoli mu się rozwinąć. Przecież
jeśli człowiek w coś wierzy, to mu
się uda.
NOT. JAG
EchoKatolickie
komentarze
zwierzeniE kontrolowane: anna wolańska
Łuski złudzeń
P
rzyznaję, że nie bardzo mogę się rozeznać w postawie naszych rządzących,
którzy po katastrofie malezyjskiego samolotu jakby się obudzili z jakiegoś nie tyle
snu, co uśpienia. Prezydent Bronisław Komorowski ufa, że teraz „niektórym kręgom
politycznym spadną z oczu łuski złudzeń”.
Czyżby należało to interpretować, że łuski
spadły też samemu panu prezydentowi? Jeśli
tak, to brawo. Ale dotyczy to chyba wyłącznie boeinga. Bo już przypadek Smoleńska to
zdecydowanie inna kwestia. Wtedy (jeszcze:
pełniący obowiązki) Bronisław Komorowski
twierdził, że „Mamy [...] prawo podnieść
dumnie wysoko głowy”, bo „państwo polskie
w obliczu dramatu katastrofy pod Smoleńskiem i jej skutków zdało egzamin”. Zaufanie
do cynicznie prowadzonego przez Rosję
śledztwa potwierdzały też inne słowa (już
prezydenta) Komorowskiego: „Sugeruję,
żeby nie odrzucać raportu MAK tylko dlatego, że to nie my go napisaliśmy”. Wszystkich,
którzy uważali inaczej, zaklasyfikowano jako
oszołomów i zwolenników wojny z Rosją.
Wszak - dołączał do chóru premier Donald
Tusk - „ze wszystkich dotychczasowych informacji wynika, że strona rosyjska w każdej
ze spraw, gdzie potrzebna była współpraca,
wykraczała in plus poza zapisy konwencji”.
W ocenie rządzących śledztwo smoleńskie
przeprowadzone więc było starannie i z całą
dokładnością oraz zachowaniem wszelkich
procedur. Nie tylko zaakceptowali perfidny
raport Anodiny, ale nawet mu przyklasnęli,
uznając badanie katastrofy za satysfakcjonujące. Pijany generał Błasik, wina pilotów,
telefon braci Kaczyńskich - to w zasadzie
wiedzieli od samego początku, bez śledztwa. Cała nasza rządowa świta, która dzisiaj
krytycznie ocenia poczynania Władimira
Putina i jego służb, w kwietniu 2010 r. piała
z zachwytu nad potęgą polsko-rosyjskiej
współpracy i przyjaźni. Pamiętamy przecież
słowa ówczesnej minister zdrowia, a dziś
marszałek sejmu Ewy Kopacz: „Przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu
tego wypadku na głębokości ponad jednego
metra i przesiewano ją w sposób szczególnie
staranny”. Jak staranny, można było zobaczyć
jeszcze długo potem.
Trudno nie dziwić się też temu, że domagające
się dziś badania wraku i ciał polskie elity po
katastrofie smoleńskiej uznały to za kwestie
nieistotne. Ustami rzecznika rządu przekonywano, że wrak niczego do śledztwa nie
wniesie, usprawiedliwiano bylejakość sekcji
zwłok. Teraz ci sami ludzie mają diametralnie
inne poglądy.
Nie wołają już: „jaki samolot, taki zamach”,
nie śmieją się z wypowiedzianych w Gruzji
słów prezydenta Lecha Kaczyńskiego: „Wiemy
świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina,
a później może i czas na mój kraj, na Polskę!”,
a nawet, o zgrozo! przebąkują o niecnych
Putinowskich planach wobec Polski.
Wydaje się, że dla sprawujących dziś w Polsce władzę kwestia smoleńska jest sprawą
zamkniętą. Czy wobec tego ci, którzy mają
nadzieję, że tragedia boeinga pomoże też
w śledztwie tupolewa, ufają nadaremnie?
Nadzieja, jak wiadomo, umiera ostatnia.
A co do parafrazy panaKomorowskich słów
dotyczących Gruzji, to czy nie można by rzec:
„Jaki patriotyzm, takie śledztwo”?
Nie święci garnki lepią: ks. andrzej adamski
Perła sprzed 500 lat
W
iek XVI… czyli jakieś 500 lat temu.
Co pozostało do dziś z tamtego
czasu? Jakieś budowle, muzealne
eksponaty? Tak - ale oprócz nich coś jeszcze.
Dowód na to, że pewne idee i myśli mogą
być ponadczasowe, że mimo upływu wieków człowiek tak naprawdę się nie zmienia
i ciągle pozostaje ze swymi wątpliwościami,
namiętnościami, pytaniami, postawami
wobec życia…
31 lipca Kościół wspomina św. Ignacego Loyolę - Hiszpana o ognistym temperamencie
i wielkiej odwadze. Tej odwagi nie brakowało
mu na murach oblężonej twierdzy, którą
bronił jako żołnierz przed wojskami wroga.
Armatnia kula strzaskała mu nogę. Koniec
kariery żołnierza? Tak, ale jednocześnie
początek nowej drogi, która powiodła go na
szczyty poznania Boga. Rekonwalescencja,
nawrócenie, trudny proces oczyszczania
i rozeznawania życiowej drogi. Już po nawróceniu długo szukał i zastanawiał się, czego
chce od niego Bóg i jak mógłby Mu najlepiej
służyć. Przeszedł przez fazę skrupułów i zupełnego zaniedbania wyglądu oraz higieny
osobistej, a także długiego i żmudnego zdobywania wiedzy w najlepszych ówczesnych
uniwersytetach. Kosztowało go to zapewne
wiele pokory i samozaparcia - on, dorosły
mężczyzna, zasiadał w szkolnych ławach
z młodymi żakami. A mimo tej różnicy wieku
potrafił wielu z nich ująć swą osobowością.
Zgromadzili się wokół niego, tworząc podwaliny późniejszego Towarzystwa Jezusowego.
A do tego coś jeszcze. Ćwiczenia Duchowne.
Ta niepozorna książeczka do dziś fascynuje ludzi na całym świecie. Idą oni drogą
Czterech tygodni, opisaną przez Ignacego: od
nawrócenia, przez oczyszczenie, do chwały.
Rekolektant w pierwszym tygodniu zastanawia się nad swym grzechem. Doświadczywszy grozy grzechu, doznaje jednocześnie Bożego Miłosierdzia i Przebaczenia. W drugim
tygodniu towarzyszy Jezusowi, który naucza,
uzdrawia, głosi Ewangelię. Pragnienie pójścia
za Jezusem i służenia Mu zostaje skonkrety-
numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r.
rys. m. andrzejewski
20
zowane w kontemplacji o królu. W trzecim
tygodniu uczestnik rekolekcji towarzyszy
Jezusowi cierpiącemu, zaś w czwartym - doznaje pociechy od zmartwychwstałego Jezusa.
Podczas dwóch pierwszych tygodni rekolektanci zostają także zapoznani z regułami rozeznawania duchowego. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć: to naprawdę działa!
Reguły te zawierają uniwersalny zestaw zasad,
którymi można i trzeba kierować się w życiu
duchowym (które wszak przekłada się na
codzienność). Pozwalają odróżnić poruszenia ducha dobrego i złego - nawet, jeśli zły
duch kusi pod pozorem dobra (co zdarza się
częściej niż nam się wydaje). I wreszcie zbiór
wskazówek dotyczących podejmowania decyzji. Są to zasady uniwersalne i ponadczasowe.
Dziś rekolekcje ignacjańskie organizowane
są przede wszystkim przez jezuitów (choć nie
tylko). Dysponują oni kilkoma domami na
terenie całej Polski. Oprócz wspomnianych
już wcześniej czterech tygodni rekolekcji jest
jeszcze coś w rodzaju wprowadzenia, tzw.
Fundament. Jest on przeznaczony dla osób,
które pierwszy raz stykają się z duchowością
i metodą ignacjańską. Trwa pięć dni, w odróżnieniu od pozostałych tygodni, które są
ośmiodniowe. Szczególna cecha tych rekolekcji to cisza. Od innych tego typu spotkań
różnią się tym, że główny ciężar prowadzenia
rekolekcji spoczywa na samym uczestniku.
To właśnie on musi zdobyć się na odwagę
odcięcia od świata na kilka dni - i to odcięcia
dosłownego, włącznie z wyłączeniem telefonu
komórkowego, nieoglądaniem telewizji, nieczytaniem gazet (że o korzystaniu z internetu
nie wspomnę). Podczas rekolekcji obowiązuje
milczenie, oprócz codziennej rozmowy z prowadzącym. Codziennie uczestnik odbywa
cztery godzinne medytacje, których owocami
dzieli się ze swym opiekunem.
Brzmi przerażająco? Nic z tych rzeczy! To
czas łaski i czas, kiedy Bóg mówi prosto do
serca. Czas otwierania oczu i leczenia duchowych zranień. Czas doświadczania miłości
Boga.
ZBIREK
Felieton przez k.o.
kinga ochnio
S
Takie buty
tanisław Tym w sztuce „Kochany panie Ionesco”
przytaczał taką oto rozmowę: „Wchodzę do sklepu,
mówię do ekspedientki: - Poproszę grzebień. A ona
nic, milczy. Mówię jeszcze raz: - Poproszę grzebień. Ona
ciągle nic. Trzeci raz - to samo. Czy wymyśliłby pan, panie
Ionesco, by w sklepie zatrudnić głuchą ekspedientkę? To
może by pan wymyślił, ale ona wcale nie była głucha i tego
już by pan, panie Ionesco, nie wymyślił”. Ciekawe, czy
francuskiemu mistrzowi absurdu przyszłoby do głowy,
że pani za ladą nie będzie chciała sprzedać towaru, który
znajduje się w sklepie.
Moja przyjaciółka postanowiła kupić buty. Proces, zdawałoby się, łatwy do przeprowadzenia - znaleźć odpowiednią
parę i nabyć ją drogą kupna. Żadna z nas nie przypuszczała jednak, jak trudne okaże się to zadanie. Ale po kolei...
Przy czym pominę etap poszukiwań i przejdę do momentu, kiedy moja koleżanka znalazła parę sandałów w modnych w tym sezonie kolorach i uznała, iż chce posiąść je na
własność. Zwerbalizowane na głos stwierdzenie przyjęłam z zadowoleniem, a z jeszcze większym optymizmem
powtórzyła je moja przyjaciółka, wiedząc, że nie tylko znalazła wymarzoną parę, ale i z powodu szybkiego procesu
decyzyjnego nie włączy się u mnie funkcja „maruda”.
Tu teoretycznie powinien nastąpić koniec historii, ale...
Nie mogłyśmy znaleźć ceny. Założyłyśmy jednak, że
ponieważ jesteśmy w sklepie sieci, w którym właśnie
ogłoszono letnią obniżkę, suma ta raczej nie należy do
zawrotnych. Trzymając więc w rękach buty, a oczami wyobraźni widząc je już na swoich nogach podczas spaceru
po mieście, koleżanka udała się do kasy. „Nie wiem, ile
kosztują, a poza tym i tak nie mogłabym ich pani sprzedać...” - usłyszała. Kiedy ja zastanawiałam się, jaki to
spisek doprowadził do tego, że para sandałów, które nie są
atrapami, nie może opuścić ścian sklepu, moja towarzyszka postanowiła natychmiast rozwiać wszelkie wątpliwości,
zadając najprostsze pytanie: „Dlaczego?”. Sprzedawczyni
bez chwili namysłu przyznała: „Bo nie znam ich indeksu”.
„Matko jedyna! A co to takiego? Cóż za tajemną wiedzę
w sobie skrywa? A przede wszystkim, co sprawiło, że go
nie ma? A jeśli go nie ma, to gdzie jest?” - pytania same
rodziły się w mojej głowie. Przyjaciółka po raz kolejny
zachowała profesjonalizm: „A kiedy będzie go pani znała?”
- zapytała ze spokojem. „Mam nadzieję, że jutro” - stwierdziła chłodno ekspedientka. Uff, to jesteśmy w domu...
znaczy w sklepie. „Jutro” to już w sumie niedługo. Scarlett
O’Hara zwykła mówić: „Pomyślę o tym jutro”, a Sławomir
Mrożek wymyślił sentencję: „Jutro to dziś, tyle że jutro”.
A więc jeszcze kilkanaście godzin i będę razem z koleżanką cieszyć się z zakupu.
Dzień drugi. Weszłyśmy do sklepu: buty były, indeksu nie. „Być może znajdzie się, kiedy przyjedzie nowy towar”
- stwierdziła ekspedientka na widok mojej przyjaciółki.
Ale nie chciała zdradzić, kiedy pojawi się tajemnicza
ekspedycja z indeksem, niczym z informacją o odkryciu
Ameryki. Determinacja koleżanki sięgnęła zenitu: „Proszę
pani, na pewno wezmę te buty, proszę je odłożyć do czasu
znalezienia indeksu” - poprosiła grzecznie, ale zdecydowanie moja towarzyszka. Jej prośba została spełniona.
Trzeciego dnia nadal nie było indeksu i, co gorsza, nie
było też butów. Pojawiła się za to kolejna bohaterka - nowa
sprzedawczyni, która nie potrafiła wytłumaczyć, w jaki
sposób buty opuściły sklep. Kiedy moja przyjaciółka
niczym w programie „997” podjęła się rekonstrukcji
zdarzeń, mnie zaczęło ogarniać złe przeczucie. I już jestem
prawie pewna: ta ekspedientka zaginęła razem z indeksem.
A koleżanka chciała kupić tylko buty...
KomentarzE
Katakumb
bliski mrok
Opinie
21
fot. © Sergey Kohl - Fotolia.com
www.echokatolickie.pl
Biografowie św. Maksymiliana Marii Kolbego doskonale
znają wydarzenia 1917 r. Czas ten zasłynął w historii
powszechnej przede wszystkim dwoma wydarzeniami,
które zaważyły na losach świata: objawieniami
fatimskimi oraz rewolucją sowiecką w Rosji.
ks. Jacek Wł. Świątek
T
e dwa krańcowo różne a przez to współgrające wydarzenia kładą niejako
cień na wszystkim, co wówczas działo się w Europie. A był to
rok symboliczny, szczególnie dla lóż
wolnomularskich. Świętowały one
200-lecie założenia pierwszej nowoczesnej, tzn. ateistycznej i antykościelnej, loży, której idee w krótkim
czasie wypełniły całość organizacji
masońskich. Fala antykościelnych
i antychrześcijańskich wystąpień dotknęła zwłaszcza ówczesne centrum
chrześcijaństwa, jakim było Wieczne
Miasto. To w nim właśnie studiował
wówczas późniejszy założyciel Niepokalanowa. Opisując tamte wypadki, Maksymilian był przerażony
tym, co widział. Szczególne wrażenie
wywarły na nim tzw. czarne procesje. W październiku 1917 r. na
ulicach Rzymu zorganizowano regularną demonstrację pod znakiem
szatana. Jej uczestnicy niejako w reakcji na katolicyzm głosili otwarcie,
że ukoronowaniem ich działań ma
być panowanie diabła, zwłaszcza
w Watykanie. W trakcie jej trwania
rozwinięto czarny sztandar giordano-brunistów przedstawiający postać Archanioła Michała, uchwyconą
szponami Lucypera i powaloną na
ziemię. Na jednym z transparentów
widniał napis postulujący w formie
imperatywu: „Szatan musi zapanować w Watykanie, a papież będzie
jego sługą”. Rozwijały się również
inne akcje polegające chociażby na
rozrzucaniu ulotek nawołujących do
wkroczenia policji na teren Watykanu. Ludwik Hass w odniesieniu do
cech ówczesnej masonerii włoskiej
użył nawet określenia „bojowy antyklerykalizm”. Wydaje się to całkiem
słuszne, jeżeli weźmiemy pod uwagę,
iż w ogłoszonej w 1906 r. wykładni pierwszego artykułu Konstytucji
Wielkiego Wschodu wolnomular-
stwo określone zostało m.in. jako
ponadpartyjna instytucja polityczna
otwarta dla wszystkich zwolenników
postępu, zwalczająca klerykalizm
i wszelką przemoc. Ów rok 1917 także na innych kontynentach odcisnął
swoje antychrześcijańskie piętno.
Chociażby w Meksyku, gdzie przyjęto liberalną konstytucję, która dała
podstawy pod późniejsze prześladowanie Kościoła. W Portugali władzę
objął Afonso da Costa, promujący
radykalne oddzielenie Kościoła od
państwa, noszące znamiona prześladowania wierzących w Chrystusa.
Taki był ów rok 1917. A pamiętać
trzeba, że była to przygrywka do
rzeczywistych prześladowań, które
nadeszły później i miały miejsce na
wszystkich kontynentach. Jeśli tylko
pobieżnie prześledzi się dzisiejsze
działania wobec Kościoła i zbliżający się rok 2017, nie sposób nie odnieść wrażenia, że historia zdaje się
zataczać koło. Tylko pobieżnie śledząc doniesienia medialne oraz tzw.
propagandę szeptaną, która zawsze
rości sobie prawo do bycia prawdą
objawioną, widząc przeprowadzone już lub jeszcze przygotowywane
akty legislacyjne, za nic mające rzeczywistość, lecz kształtowane przede
wszystkim w oparciu o ideologiczne
teorie, patrząc na destrukcję moralności i obyczajów, wspieraną przez
różne happeningi nie tylko artystów,
ale i polityków - biorąc to wszystko
pod uwagę, nie sposób nie odnieść
wrażenia, że przed nami perspektywa zejścia do katakumb. Tylko czy
jesteśmy na to gotowi?
Miejsce powstania mistyki
Daniel-Rops w swoim monumentalnym dziele „Historia Kościoła
Chrystusowego”, opisując pierwszych chrześcijan, zwrócił uwagę na
znaczenie katakumb w wykuwaniu
duchowości wyznawców Chrystusa:
„Całe życie pierwszych chrześcijan ich religijność, poczucie wspólnoty,
ostrożność tropionych ludzi i cierpliwa odwaga - przetrwało żywym
Katakumby przede wszystkim nie mogą nas przerażać. Strach przed utratą statusu społecznego lub dóbr
materialnych mógłby bowiem stać się podstawą do odejścia od prawdy. Dlatego dzisiaj, niejako w przededniu
możliwych wydarzeń, Kościół nie może pozwolić sobie na kunktatorstwo i ostrożne milczenie.
wspomnieniem w tych miastach
umarłych i sprawia, że ich obecna
pustka jest nam tak bliska”. Wydaje
się, że te cztery cechy - duchowość,
wspólnota, ostrożność (będąca jakby
odpowiednikiem czułości sumienia
i odpowiedzialności za innych) oraz
odwaga - stanowią pewną wskazówkę
dla nas, którzy możemy spotkać się
z podobnym stylem życia. Katakumby przede wszystkim nie mogą nas
przerażać. Strach przed utratą statusu społecznego lub dóbr materialnych
mógłby bowiem stać się podstawą do
odejścia od prawdy. Dlatego dzisiaj,
niejako w przededniu możliwych
wydarzeń, Kościół nie może pozwolić sobie na kunktatorstwo i ostrożne
milczenie. Szczególnie dotyczy to
osób będących pasterzami. Czerwień
ich szat zawsze jest wspomnieniem
krwi i ognia. Krwi męczenników
i ognia Ducha. Ta odwaga nie może
nie zwracać uwagi na rzeczy z pozoru błahe. Każda piędź ziemi oddana
przeciwnikowi może stanowić dla
niego przyczółek do dalszych ataków. Przypadek prof. Chazana czy
też wcześniejsza sprawa wiceministra
Królikowskiego pokazują umiejętne sterowanie obyczajowością przez
przeciwników Kościoła. Obu łączyło
zajmowanie się sprawami bioetycznymi. Obu spotkał atak. W obu sprawach stanowczy głos powinien zabrać
cały Episkopat, a nie tylko jego niektórzy członkowie. Odwaga bowiem
jest wskazaniem na wyższą rację,
jaką jest wierność Bogu. A to źródło
Perspektywa
katakumb,
choć zawsze
związana
z jakąś formą
prześladowania,
jest jednak
perspektywą
nadziei.
Ziarno,
wrzucone
w ziemię
dodatkowo
zroszoną
krwią, zawsze
przynosi owoc.
mistyki będącej udziałem w rzeczywistości wiecznej. Zresztą ku temu
prowadzi wiara. Ta odwaga może być
wyrażona także w jasnym odcięciu
się od tego, co ma chociażby posmak
mezaliansu z władcą tego świata. Nie
ma co się łudzić, że z diabłem można
podpisać pakt o nieagresji.
Ziarno w ziemi
obfituje plonem
Wspomniany przeze mnie Daniel-Rops, pisząc o czasach katakumbowego chrześcijaństwa, w dość
jasnych słowach ukazał jego efekt:
„W ten sposób, mając na oku nie potęgi ziemskie, lecz jedynie Królestwo,
które nie jest z tego świata, pierwotne życie chrześcijańskie dokonuje
koniecznego wówczas przewrotu.
Przygotowuje odrodzenie, którego
żąda historia. Czy ci, którzy przeżywali te wielkie przemiany, zdawali
sobie sprawę z roli, jaka im przypadła w udziale. Wydaje się, że tak. (…)
Ta społeczność chrześcijańska, nowa
społeczność, żywa więź przeszłości
z przyszłością, owo tertium genus,
o którym mówić będzie św. Augustyn, spełnia zatem w społeczeństwie
rzymskim podwójną rolę - zaczynu
i ochrony”.
Perspektywa katakumb, choć zawsze związana z jakąś formą prześladowania, jest jednak perspektywą
nadziei. Ziarno, wrzucone w ziemię
dodatkowo zroszoną krwią, zawsze
przynosi owoc. Trzeba jednak do
tego odwagi i charakteru. I o to winien dzisiaj troszczyć się Kościół.
warto przeczytać
Zakonnicy w obiektywie
Bracia kapucyni wydali album przedstawiający swoją wspólnotę. Kilkunastostronicowa
publikacja wypełniona jest przede wszystkim barwnymi fotografiami.
Jak mówi br. Piotr Zajączkowski, gwardian Klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów w Białej Podlaskiej, o tego typu album
upominali się m.in. przyjaciele zgromadzenia i kościoła pw. św. Antoniego. Inspirację przyniósł również tegoroczny wyjazd
na Wyspy Brytyjskie.
- Głosiłem rekolekcje dla Polonii. W międzyczasie odwiedziłem też klasztor trapistów pod Birmingham. Dowiedziałem się,
że wydali album opowiadający o ich życiu
i posłudze. To jeszcze bardziej zainspirowało mnie do przygotowania naszego folderu.
W publikacji trapistów nie ma żadnego
tekstu. Są tylko same fotografie mówiące
o pięknie ich życia - opowiada br. Piotr.
Zaznacza, że album dotyczący kapucynów nie jest opracowaniem historycznym, ale raczej ilustracją sposobu życia
braci. Na fotografiach uwieczniono przykłady duszpasterstwa i zwykłą codzienność. - Dzięki publikacji można zajrzeć
m.in. do salki rekreacyjnej, w której
bracia każdego wieczoru spędzają wolny czas, salki telewizyjnej, celi zakonnej
i do naszego kościoła. Ilustracje są okraszone fragmentami konstytucji zakonnej braci mniejszych kapucynów, opartej
o Ewangelię, tradycję Kościoła i oddanie
się Jezusowi Chrystusowi - tłumaczy
gwardian.
Album można nabyć w zakrystii ko-
ścioła św. Antoniego, którym opiekują się
zakonnicy, jak również w księgarni działającej przy bialskim klasztorze. Wszystkie
zdjęcia zawarte w publikacji wykonał br.
Paweł Gondek, który od wielu lat pasjonuje się fotografią.
Niewątpliwymi zaletami folderu są
przejrzystość, czytelność, interesujące
zdjęcia i poręczny format. Album może
być ciekawą pamiątką dla zwiedzających
miasto i dobrym prezentem dla sympatyków braci kapucynów. Naprawdę warto
po niego sięgnąć, tym bardziej że jest to
pierwsza tego typu publikacja dotycząca
bialskich zakonników.
AWAW
Album można nabyć w zakrystii kościoła
i w księgarni św. Antoniego.
EchoKatolickie
publicystyka
Ciche
bohaterki
numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r.
Fot. Eugeniusz Lokajski „Brok”/Fototeka Muzeum Powstania Warszawskiego.
22
Z dr Grażyną Korneć z Instytutu Historii i Stosunków
Międzynarodowych Uniwersytetu PrzyrodniczoHumanistycznego w Siedlcach rozmawia Kinga Ochnio.
Mija 70 lat od wybuchu powstania
warszawskiego, a wciąż mało się mówi
o roli kobiet w tamtych wydarzeniach.
W podręcznikach szkolnych kobiety
są nieobecne. Pojawiają się tylko
w tle wydarzeń, gdzie pierwszoplanowe role odgrywają mężczyźni. Czy
publikacją „Udział kobiet w powstaniu warszawskim”, która się wkrótce
ukaże, chce Pani przywrócić kobietom
należne miejsce w historii powstania?
Rzeczywiście, w świadomości
społecznej Polaka XX i XXI w. żołnierzem wojska podziemnego AK
pozostał
powstaniec-mężczyzna.
Natomiast mało mówi się o tym, że
kobiety stanowiły około 25% żołnierzy wojska powstańczego i były
obecne na wszystkich odcinkach
walk: przy budowie barykad, odgruzowywaniu i ratowaniu zasypanych,
pełniły służbę sanitarną, łącznościową, gospodarczą, uczestniczyły
w walkach na barykadach.
Powstańcy po działaniach ofensywnych przeszli do obrony. Taka sytuacja dla przebiegu walk powstańczych była wyjątkowo niekorzystna,
ponieważ - jak niejednokrotnie wydarzenia historyczne potwierdzały
regułę - obrona bardzo często jest
początkiem klęski. Brak pomocy ze
strony aliantów zmusił dowództwo
powstania do powiązania oddziałów
w centra obrony dzielnic, skupiono się i bazowano na determinacji
żołnierzy w zbiorowym działaniu
wspartym przez ludność cywilną,
której trzon stanowiły kobiety.
Jednak wizerunek udziału kobiet, utrwalony w dziejach wojska
podziemnego, a zwłaszcza powstańczego, nie oddaje w pełni ich
bohaterstwa w tych wydarzeniach.
Kalendarze, monografie oddziałów
powstańczych nie zawierają pełnej
prawdy na temat roli kobiet w walkach, ogromnego zaangażowania,
sumienności i odwagi. Również rejestry walki cywilnej Polskiego Państwa Podziemnego nie poświęcają
należnej im uwagi. Faktem jest, że
w piśmiennictwie historycznym powstaje coraz więcej publikacji opisujących udział kobiet w powstaniu
warszawskim, ale są to głównie prace o działalności pań w poszczególnych służbach i dotyczą przeważnie
łączności i sanitariatu. Wymienić tu
należy m.in. książki: Bożeny Urbanek „Pielęgniarki i sanitariuszki
w powstaniu warszawskim w 1944
roku”, Wandy Sadurskiej „Kobiety w łączności Komendy Głównej
i Okręgu Warszawskiego ZWZ AK” czy też trzytomową pracę pod
red. Czesława Madajczyka „Ludność
cywilna w powstaniu warszawskim”.
Również Kazimierz Malinowski
w książce „Żołnierze łączności walczącej Warszawy” przedstawił obraz służby łączności, w której praca
kobiet była tylko fragmentem, ale
niezwykle ważnym dla łączności
konspiracyjnej.
W jakim wieku były i jakie uprawiały
zawody kobiety biorące udział w powstaniu?
W przeważającej
większości
była to młodzież w wieku nawet od
14 do dwudziestu kilku lat. W czasie
pokoju wykonywały różne zawody.
Pracowały jako lekarki, prawniczki, pielęgniarki, aktorki, krawcowe, kucharki, gospodynie domowe.
Niektóre z nich studiowały, uczyły
się w różnego typu szkołach. Wiele
z nich miało już za sobą działalność
w harcerstwie, Szarych Szeregach,
wojskowej służbie kobiet i innych
organizacjach paramilitarnych.
Podczas niepodległościowego zrywu
1944 r. były sanitariuszkami, kucharkami, łączniczkami… Jak wyglądała
ich działalność?
Kobiety w powstaniu były pełnoprawnymi towarzyszkami broni dla
mężczyzn - powstańców. W czasie
wykonywania zadań zawsze ryzykowały życiem. W niebezpieczeństwie
znajdowały się zarówno łączniczki,
kanalarki, sanitariuszki, kobiety
działające w wywiadzie i kontrwywiadzie, w sabotażu i w dywersji.
Prof. Witold Kierzuń - powstaniec
warszawski, oficer AK, w wywiadzie z Wirtualną Polską opisuje
wydarzenie, podczas którego łączniczka miała dostarczyć meldunek
na drugą stronę ulicy będącej pod
ostrzałem karabinu maszynowego.
Powstańcy z naprzeciwka krzyczeli
do niej, aby jak najszybciej dostarczyła dokument i łączniczka wybiegła, ale na środku ulicy została
zabita. To tylko jeden przykład determinacji i odwagi oraz ogromnego
poświęcenia kobiety - powstańca, bo
codziennie w czasie walk ginęło ich
wiele. Niebezpieczną pracę wykonywały sanitariuszki, które często pod
ostrzałem, bezbronne, wyciągały
rannych w bezpieczne miejsce, aby
udzielić im pomocy. Bywało i tak, że
przez pół miasta na noszach dźwigały rannego. Wiele z nich zginęło
bohaterską śmiercią. Kobiety walczyły na barykadach, były minerkami i snajperkami. Na równi z mężczyznami odbijały z rąk niemieckich
ważne budynki w stolicy. Krwawe
i zaciekłe walki trwały zwłaszcza na
Starówce, która była utożsamiana
z sercem Warszawy. Z największym
poświęceniem warszawskie kobiety
broniły dzielnicy pełnej wielowiekowych zabytków, ratowały zbiory
muzealne i archiwalne oraz księgozbiory.
Szybko okazało się, że kobiety są
przydatne także w samym wojsku.
W jednym z rozkazów gen. Tadeusz
„Bór” Komorowski pisze, że werbowanie kobiet jest potrzebne.
Po klęsce wrześniowej, w czasie
okupacji, kiedy brakowało mężczyzn zdolnych do służby wojskowej, kiedy wojsko podziemne nie
mogło skutecznie działać, zdecydowano o rekrutacji do wojska kobiet
po to, aby można było przesunąć
mężczyzn na pozycje bojowe. Tak
naprawdę kobiety miały stanowić
zaplecze, a mężczyźni walczyć. Pod
kątem płci przeprowadzane były też
kursy i szkolenia w Armii Krajowej.
Niewielu kobietom udało się dostać
Bożena Grabowska „Magda” i kpr. pchor. Antoni Tuleja „Niedźwiedź” na podwórzu kamienicy przy ulicy Moniuszki 11.
na kursy bojowe i je ukończyć. Dla
nich przeprowadzano szkolenia
z zakresu opieki, pomocy rannym
i poszkodowanym, kursy gospodarcze itp. To, że kobietom w powstaniu przypadła rola drugoplanowa,
nie wynikało wcale z ich biologii,
konstrukcji psychicznej czy nawet
z tradycji. To prawda, że brakowało
i dla mężczyzn broni w armii powstańczej, bo tylko 12% żołnierzy
było uzbrojonych, po zrzutach około
30%, ale głównie dlatego, że od początku kobiety szkolono do wykonywania innych funkcji niż mężczyzn,
a taki porządek rzeczy regulowały
dodatkowo zarządzenia, regulaminy i rozkazy. Kobiety miały wykonywać prace pomocnicze, bardziej
bezpieczne na zapleczu walki, ale
historia pokazała, że w powstaniu
warszawskim bezpiecznego zaplecza
nie było. Walki toczyły się w całej
stolicy i zbierały jednakowe żniwo
na froncie walki, jak i na zapleczu.
Oprócz udziału w walkach kobiety
musiały również zmagać się z prozą
życia, uporać się z codziennymi czynnościami. Starały się też żyć normalnie
- umawiały się na randki, brały śluby…
Codzienność podczas powstania
była trudna. Na początku, kiedy
jeszcze nie brakowało żywności,
ludność cywilna Warszawy dzieliła
się z powstańcami jedzeniem, ubraniami, kocami. Wspomagała, jak
mogła. Później, kiedy nie można już
było z powodu trwających walk wydostać się z miasta w celu zdobycia
prowiantu, w niektórych dzielnicach
powstańcy z głodu zjadali psy, koty
Mało mówi się
o tym, że kobiety
stanowiły
około 25%
żołnierzy wojska
powstańczego
i były obecne
na wszystkich
odcinkach
walk.
i inne mniejsze zwierzęta. Najlepsza
sytuacja pod względem zaopatrzenia
była na Starówce, ponieważ w magazynach poniemieckich na Stawkach
znaleziono cukier, różnego rodzaju
konserwy mięsne i rybne, a nawet
wino ze składów od Fukiera. Jednak była i druga, bardziej przyjemna strona powstańczego życia, gdzie
zawiązywały się przyjaźnie, miłości,
gdzie po akcjach pito wino, świętowano urodziny, imieniny, a kobiety umawiały się na randki i nawet
w najgorszych momentach dbały
o swój wygląd. W czasie powstania
zawarto parę tysięcy małżeństw,
chociaż duchowni w tak niepewnym
czasie niechętnie udzielali ślubów.
Co się stało z uczestniczkami powstania po jego klęsce?
Po upadku powstania warszawskiego kobiety, tak jak mężczyźni
z wojska powstańczego, były wywożone do obozów koncentracyjnych.
Trafiały do Stutthofu, Gross-Rosen,
Ravensbrück. Po podpisaniu umowy
kapitulacyjnej do niemieckiej niewoli dostało się około 3 tys. kobiet
- uczestniczek powstania. Kolejne
grupy wywożono do obozów jenieckich już na początku października
1944 r. Tam zmuszano je do pracy
głównie w niemieckich zakładach
zbrojeniowych i namawiano do
zrzeczenia się praw jenieckich. Po
klęsce III Rzeszy część z nich wróciła do kraju, część wyemigrowała na
Zachód, duża grupa kobiet zginęła
w obozach jenieckich.
Dziękuję za rozmowę.
HIStORIa
www.echokatolickie.pl
BIAŁA PODLASKA
Obchody powstania
W hołdzie walczącym
S
mi powstania z 1944 r. Rok temu
uczestniczyłem w uroczystościach
warszawskich. Najpierw poszliśmy na Powązki, potem na plac
Zamkowy, gdzie wspólnie śpiewano piosenki patriotyczne. Myślałem, że na miejscu zastaniemy
tylko niewielką grupę osób. Jakież
było moje zdziwienie, gdy na placu zobaczyłem tysiące ludzi. Była
młodzież. Przyszły też całe rodziny. Każdy z uczestników otrzymał okolicznościowy śpiewniczek.
Wspólne śpiewanie trwało kilka
godzin. Zrodził się wtedy we mnie
pomysł, by coś podobnego zorganizować w Białej Podlaskiej - mówi
Piotr Karwowski, dyrygent chóru
SCMC. Pokazując śpiewnik, który
trafi do rąk bialczan, przypomina,
że powstańcze piosenki opowiadały o realnych postaciach, a teksty
miały drugie dno. Dzisiaj nie zawsze jest ono czytelne. Dlatego też
do poszczególnych piosenek będzie wprowadzał harcmistrz prof.
Grzegorz Nowik. - Z wykształcenia historyk, świetny gawędziarz
i fachowiec w swojej dziedzinie.
Specjalizuje się w tematyce okresu
międzywojennego i II wojny światowej. Z jego opowiadań skorzystają i młodzi, i starsi - zapewnia
P. Karwowski.
Piosenki - skarbnice
- To pierwsza w naszym mieście
inicjatywa związana z obchoda-
Krzyż z róż i ognia
Organizatorzy bialskich uroczystości poszukują osób, które
Początek waśni
pamiętają lub brały udział w powstaniu warszawskim. W obchody
chcą również zaangażować jak najwięcej młodych ludzi. Zaznaczają,
że bardzo ważnym momentem
będzie apel poległych. - W miejscu
straceń, gdzie życie oddało kilkunastu żołnierzy i cywilów, z 70 róż
i 70 zniczy ułożymy krzyż. Pamiętajmy, że w powstaniu brali udział
nie tylko warszawiacy. Uczestniczyli w nim również mieszkańcy
naszych terenów. Niejednokrotnie
po zakończeniu walk powstańcy znajdowali u nas schronienie
- wyjaśnia dyrygent.
P. Karwowski zachęca też do
udziału w harcerskim ognisku,
które zakończy uroczystości.
- Dla powstańców i harcerzy było
ono czymś świętym. W blasku
płomieni odmawiali ostatnie
modlitwy, prosząc, by ci, którzy
zginęli w obronie ojczyzny, mogli
dostąpić zbawienia. Zapraszamy
wszystkich do udziału w bialskich
obchodach. Mówmy o tej inicjatywie tym, których spotkamy. Jeśli
my zapomnimy o powstańcach,
kto będzie o nich pamiętał? - pyta
retorycznie na zakończenie rozmowy.
Organizatorem spotkania są:
prezydent Białej Podlaskiej, Bialskie Centrum Kultury i Stowarzyszenie Miłośników Muzyki
Sakralnej w Białej Podlaskiej.
AWAW
warto PrZecZytać
A
W walce o przyszłość
utentyczne historie nastolatków dorastających
w schyłkowej fazie PRL.
Poruszająca opowieść o dojrzewaniu i poszukiwaniu własnego
miejsca w szarej rzeczywistości…
To zapowiedź publikacji autorstwa Apolinarego Bacy pt.
„Kamieniem w komunę”. Pisarz,
choć jest historykiem, nie skupia
się jedynie na zapisie wydarzeń
z życia opozycyjnego, ale lekkim
językiem przedstawia niełatwe
czasy, rządzone twardą ręką przez
wojskowy reżim Jaruzelskiego.
Książka opisuje bunt młodzieży
lat 80, jej doświadczenia w walce
z totalitaryzmem. Młodzi ludzie
nie godzili się z zastaną rzeczywistością i starali się na ów system
wywierać presję. Prowadzili starcia z ZOMO, demonstracje, happeningi, przygotowywali akcje
malowania antyrządowych napisów na murach. Druk i kolportaż
podziemnej prasy, książek i ulotek
to również ich zasługa. - Bo tak
to było, nie moje pokolenie, ale
właśnie młodzież wywalczyła
nam demokrację i niepodległość.
I czyta się tę książkę jako orzeźwiający powiew. Niby autobiograficzna po części, ale przecież na tę
autobiografię składają się losy kilkunastu osób. Wielu z nich znam
osobiście. Ale znam dzisiaj. Nie
znałem ich losów z lat 80. Byłem
wówczas emigrantem. Czytając,
doświadczam fascynujących
przeżyć - pisze Mirosław Chojecki, współzałożyciel Niezależnej
Oficyny Wydawniczej, działacz
opozycyjny w PRL i producent
filmowy.
Wszystkie opisane w książce
historie oparte są na autentycz-
Apolinary Baca,
Kamieniem w komunę,
Wydawnictwo Fronda,
Warszawa 2014.
nych wydarzeniach. Gorąco
zatem polecam. Warto bowiem
wiedzieć, że oprócz Solidarności
istniały organizacje, takie jak
Federacja Młodzieży Walczącej,
23
Z dZieJÓw Podlasia (436)
Biała Podlaska włączy się w obchody 70 rocznicy wybuchu powstania
warszawskiego. Uroczystości odbędą się 1 sierpnia.
potkanie
zainauguruje
Msza św. w intencji ojczyzny. Będzie ona celebrowana o 18.00 w kościele
Narodzenia NMP. Po Eucharystii
nastąpi przemarsz na plac Wolności, gdzie zaplanowano wspólne
śpiewanie powstańczych piosenek.
Przewodniczyć będą warszawski
zespół Mikroklimat pod kierownictwem Stanisława Szczycińskiego oraz bialski chór Schola Cantorum Misericordis Christi pod
kierunkiem Piotra Karwowskiego. Wystąpią też uczniowie Szkoły Podstawowej nr 9, którzy będą
recytować wiersze. O 20.45 rozpocznie się apel poległych. W tym
czasie przewidziano również złożenie kwiatów i zapalenie zniczy
pod ścianą straceń. Modlitwom za
poległych w warszawskim zrywie
będzie przewodniczył ks. prałat
Mieczysław Lipniacki, który jako
siedmioletni chłopiec był świadkiem walk z sierpnia 1944 r. Po
apelu organizatorzy zapraszają
na spektakl pt. „Takie to dzieje”
w wykonaniu teatru Antidotum.
W przedstawieniu zostaną wykorzystane elementy ognia. Ostatnim punktem spotkania będzie
ognisko przygotowane przez bialskich harcerzy i strzelców.
Opinie
Niezależne Zrzeszenie Studentów
i inne, które swoją determinacją
i działaniem przyczyniły się do
przemian z roku 1989.
GU
KOnKuRs
Mamy dla Państwa trzy egzemplarze książki „Kamieniem w komunę”. By
wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: echO2.odpowiedź
na numer 7168 (1,23 zł z Vat) od czwartku, 24 lipca, od godz. 10.00, do
środy, 30 lipca, do 22.00. wygrają ci, którzy najciekawiej odpowiedzą na
pytanie: „Dlaczego lubię czytać historyczne książki?”. Uwaga - odpowiedź
nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie
www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 32 numerze
„echa”.
O walce pod Zastawiem tak zapisał ref. rosyjski Pawliszczew: „Banda
Szydłowskiego w sile pięciu kompanii, która pojawiła się pod Żelechowem, została wykryta i dopadnięta przez płk. von der Brinkena pod
wsią Zastawie 2 grudnia i całkowicie zlikwidowana pod wsią jarczew.
Do niewoli wzięto 70 ludzi i zdobyto 140 karabinów austriackich”.
jeśli wg tego zapisu banda została całkowicie zlikwidowana, to straty
polskie wg autora miały wynieść ok. 500 osób, zakładając, że było
pięć kompanii liczących najmniej po 100 ludzi. tymczasem wg źródeł
polskich wyglądały one następująco. 3 grudnia 1863 r. wójt gm. Stanin
donosił, że z pól pod wsią Kopina i Kujawami zabrano dziewięciu
poległych i dwóch rannych powstańców. wójt gm. Gąska pisał o 29 poległych i dziewięciu rannych znalezionych pod wsią wróblina. wójt tuchowicza informował o 20 poległych powstańcach. Razem daje to ok.
60 zabitych Polaków. Podobnie musiały wyglądać straty przeciwnika,
chociaż oficjalne dane rosyjskie kłamliwie zaniżono do dwóch zabitych
i czterech rannych. 3 grudnia władze zaborcze rozstrzelały w Siedlcach
podoficera Krotiuka i szeregowców Gierasimowa, Korżewa i Łatyszewa,
którzy przedtem przyłączyli się do powstańców. 3 grudnia oddział gen.
Kruka w sile ok. 400 kawalerzystów przechodził przez wolę Blizocką
w gm. Przytoczno. Celem wyprawy było zdobycie ciepłej odzieży na
zimę. Żołnierz płk. wróblewskiego wspominał: „Nastały chłody, a my źle odziani i najczęściej głodni - kręciliśmy się we dnie po lasach, a na
noc zdążali do dworów, ażeby najprędzej w oborze albo w owczarni
cokolwiek ogrzać się i wypocząć. Nędza była nie do opisania. Bielizna
przeważnie nie dochodziła do naszych rąk, a jeżeli dostawaliśmy ją, to
ze starych worków, tak że trudno było ją nosić. Robactwo jadło wszystkich tak, że od ciągłego drapania porobiły się strupy. Głodowaliśmy
bardzo często. Ciepła strawa zdarzała się bardzo rzadko. Spanie odbywało się na koniu”. 4 grudnia w Cycowie gen. Kruk spotkał się z oddziałem wróblewskiego, a Leniecki i Marecki przysłali mu raport o swym
obozowaniu pod Ostrowem Lub. 5 grudnia z wyroku sądu polowego
rozstrzelano w Siedlcach szlachcica Baskowskiego za udział w powstaniu. Burmistrz Horodyszcza donosił, że 5 grudnia przez to miasteczko
przeszedł oddział powstańców w sile 300 ludzi, zmierzając ku jabłoniowi. tego dnia Kruk podjął marsz z Cycowa przez Nadrybie, Kaniwolę, Orzechów, Uścimów. wójt gm. Urszulin donosił, iż przez Majdan
wytyczno przeszła partia powstańców złożona z nieznanej liczby osób
oraz że przez wieś przejechała kawaleria powstańcza. Z kolei burmistrz
Kocka meldował, że w nocy z 5 na 6 grudnia przez miasteczko przejechał na furmankach oddział 50 uzbrojonych powstańców, kierując się
na Białobrzegi. Naczelnik pow. radzyńskiego raportował, że 5 grudnia
do wsi Żelizna przybyła duża partia powstańców licząca 200 kawalerzystów i po noclegu odjechała traktem międzyrzeckim. Rano 6 grudnia w jedlance gen. Kruk dokonał przeglądu skoncentrowanych tam
sił powstańców. Liczyły one 400 jazdy, 600 strzelców i 200 kosynierów,
razem ok. 1,2 tys. ludzi. Po przeglądzie otrzymano wiadomość o zbliżaniu się wojsk rosyjskich idących z Parczewa do Łęcznej. Ze względu na
małą ilość amunicji Kruk nie zdecydował się na przystąpienie do ataku.
Przypuszczając, że jest to wyprawa na oddziały Mareckiego i Lenieckiego, postanowiono całą piechotę powstańczą ukryć w lasach k. Białki,
a uwagę nieprzyjaciela zwrócić na jazdę, która pod dowództwem
Kruka wymaszerowała w kierunku Rudki Korybutowej i tyśmienicy.
Cel manewru został osiągnięty, ponieważ wojsko rosyjskie - przybyłe
z Parczewa do Ostrowa - zauważyło tylko jazdę powstańczą. wskutek
przesadnych wiadomości o siłach powstańczych dostarczonych przez
ludność żydowską z Ostrowa, Rosjanie stali do wieczora w pogotowiu,
bojąc się wyruszyć z tego miasta. Dopiero po północy wyszli cichaczem
w kierunku Łęcznej. Ludność natychmiast dała o tym znać powstańcom. 7 grudnia, o 5.00, jazda gen. Kruka przez Niedźwiadę, Leszkowice
wyruszyła do wsi Serock. Podczas marszu zawiadomiono generała, że
40 jeźdźców z rozproszonego oddziału Krysińskiego pod dowództwem
mjr. Bardeta przebywa w Czemiernikach. Kruk wezwał Bardeta do Serocka z zamiarem podporządkowania go sobie i uzyskania informacji
o ukrytych przez Krysińskiego karabinach i amunicji. Bardet jednak nie
przybył, a w przysłanym liście oświadczył, iż razem ze swoimi oficerami
został przez swego dawnego dowódcę zobowiązany do zachowania
oddziału w nienaruszonym stanie, dlatego do jego powrotu nie może
słuchać innych rozkazów. wydaje się, iż należało uszanować tę decyzję,
bowiem Krysiński, odchodząc do Galicji, powiedział podkomendnym,
że żegna się na krótko, gdyż idzie zdobyć fundusze i broń potrzebną
do tworzenia nowego oddziału, dla którego oparcie i bazę miało stanowić wojsko Bardeta. tymczasem Kruk, korzystając z okazji, postanowił wcielić oficerów Krysińskiego do podległych sobie partii, a jego
samego potraktować jak dezertera. Odpowiedź Bardeta uznał za jawną
niesubordynację. Postanowił go schwytać i przykładnie ukarać. Nie
obchodziło go to, iż był to cudzoziemski ochotnik ze Szwajcarii, który
walczył w ruchach wolnościowych na Kaukazie, w Hiszpanii, Neapolu,
potem u Lelewela Borelowskiego, uczestnik wielu zwycięskich bitew
Krysińskiego. 8 grudnia cała jazda pod dowództwem Kruka zaczęła
ścigać bohaterskiego oficera i jego oddział, poszukując go w Firleju,
Sobolewie i Kamionce. Na wieść o tym Bardet umknął do Michowa
i tam rozpuścił ludzi, udając się z oficerami w pobliskie lasy. tak przestał
istnieć elitarny oddział. w dodatku został on zniszczony przez swoich.
w tym czasie Rosjanie rozbili podległe Krukowi oddziały Lenieckiego i Mareckiego, a on wciąż ścigał Bardeta i jego grupę w Michowie,
Blizocinie i Łysobykach. Był to dopiero początek represyjnych działań
i niszczenia zasłużonych oficerów, którzy mogli się przydać ojczyźnie.
DR jóZeF GeReSZ
24
numer
15(615)
12-18
2007
numer
30(995)
24-30kwietnia
lipca 2014
r.
EchoKatolickie
27 LIPCA, 14.00
Warto się
wybrać
Żdżary
VIII Festyn Transportowców
na boisku piłkarskim
Lifting ŁOK
Łuków. Rozpoczął się remont
oddanego do
użytku z końcem
ubiegłego roku
kina Łuków. Jego
budynek znacznie
odróżniał się od
znajdującego się
tuż obok Łukowskiego Ośrodka
Kultury. Jeszcze
w trakcie uroczystego otwarcia kina
władze miasta mówiły o wyremontowaniu starej części placówki. Teraz
łukowianie patrzą na dokonujące się zmiany. - Budynek przechodzi swoisty lifting: wymiana dachu, docieplenie, odwodnienie terenu i poprawa
elewacji. Wszystkie te prace zakończą się do końca wakacji. W przyszłym
roku mamy nadzieję wyremontować część biurową ŁOK, by poprawić
komfort pracy pracownikom, ale także tym, którzy przychodzą na zajęcia
swoich minisekcji - powiedział Artur Mydlak, dyrektor ŁOK.
Inwestycja będzie kosztowała 300 tys. zł. Jak zapewnia dyrektor placówki,
już niedługo wszystko będzie tworzyło ładną całość. Wokół ma powstać
kilka miejsc parkingowych dla tych, którzy do ośrodka kultury przybędą
samochodem. Do tej pory był bowiem problem ze znalezieniem wolnego
WE
miejsca. Czekamy na efekty prac. Kino w plenerze
patron medialny
SIEDLCE. Film „Układ zamknięty” to kolejna propozycja
w ramach projektu „Letni
kadr”. Projekcja odbędzie się
1 sierpnia, o 21.00, na skwerze
przy fontannie na ul. Pułaskiego 6. Przed seansem z widzami spotka
się aktor Kazimierz Kaczor. Wakacyjne projekcje filmowe połączone
z wizytami znanych aktorów to pomysł fundacji „Dziesięć Talentów”.
Tematyka wyświetlanych produkcji dotyczy relacji międzyludzkich
i wartości, jakie liczą się w życiu każdego człowieka. W ramach projektu siedleccy widzowie mogli już zobaczyć „Wymyk” oraz „Kurację”.
Kolejny piątkowy wieczór, 22 sierpnia, upłynie z obrazem „Popiełuszko.
Wolność jest w nas”. Z tej okazji do Siedlec przyjedzie Adam Woronowicz, który w filmie wcielił się w rolę kapelana Solidarności. Podczas
kolejnej projekcji, 5 września, wyświetlony zostanie „Lęk wysokości”,
a z widzami spotka się Krzysztof Stroiński. Bilet wstępu wynosi 5 (dla
uczniów i studentów) lub 10 zł. Zgromadzone środki zostaną przeznaczone na cele statutowe fundacji założonej wiosną tego roku.
Jej głównym celem jest wspieranie wychowywania dzieci i młodzieży, a także promocja aktywnego uczestnictwa w kulturze wysokiej
i organizowanie przedsięwzięć służących formowaniu ludzi młodych
i ich rodziców. Projekt „Letni Kadr” to jedna z pierwszych firmowanych
przez fundację akcji. Patronat honorowy nad inicjatywą objął prezydent Siedlec. Więcej informacji o projekcie można znaleźć na www.
AWAW
letni-kadr.pl. TERESPOL 28 LIPCA, 10.00
Łuków
Filmowy piknik na Targowicy
Siedlce
Koncert Chóru SUTW z okazji
70 rocznicy wybuchu powstania
warszawskiego na skwerze przy
fontannie
29 LIPCA, 14.00
1 SIERPNIA, 19.00
1 SIERPNIA, 21.00
Siedlce
W Muzeum Regionalnym można
oglądać wystawę „Kwiaty Jana
Bohuszewicza”
Warsztaty artystyczne
Na wesoło i poważnie
MIĘTNE Na drugi turnus warsztatów Studia Artystycznego Metro, które odbywają się
w Zespole Szkół Rolniczych, Janusz Józefowicz zaprosił artystów Teatru DK
Lansavieta z Sankt Petersburga.
A
ktorzy przygotowują się
do spektaklu „Romeo
i Julia”, który zostanie
wystawiony w rosyjskim
teatrze, a także do otwartego pokazu dla publiczności. Opiekunką
grupy jest zawodowa aktorka Daria
Kozhina. Na warsztatach obecni są
także autorzy rosyjskiego libretta
do „Romea i Julii”: pisarka Galina
Polidi i poeta Juryj Ryashentsev. Na
bieżąco sprawdzają efekty swojej
pracy, współuczestnicząc w zajęciach grupy aktorskiej z Rosji.
Premiera w listopadzie
- Przygotowujemy rosyjską wersję musicalu „Romeo i Julia”. Nie
będzie to jednak kopia mojej inscenizacji z 2005 r., ale wersja trójwymiarowa. Jest to moja kolejna propozycja po sukcesie „Polity”, która
grana była w Sankt Petersburgu
pod tytułem „Pola Negri” - zdradza J. Józefowicz. Premiera „Romea
i Julii” planowana jest na listopad.
Z grupą rosyjskich aktorów
ćwiczą, oprócz J. Józefowicza, Mariola Napieralaska i Janusz Stokłosa. - Warunki do pracy są bardzo
dobre. Musimy ostro wziąć się do
roboty i nie marnować czasu - dodaje dyrektor artystyczny teatru
Studio Buffo.
Brawura z ekspresją
A co zobaczy publiczność podczas występu uczestników warsztatów? - Jak co roku na pokazie
prezentowany będzie program
przygotowany przez naszych pedagogów. Będzie dużo śpiewu
i tańca. Nasi młodzi wokaliści
Młodzi artyści mocno pracują, aby jak najlepiej wypaść przed publicznością.
mocno pracują, aby jak najlepiej wypaść przed publicznością.
Zaprezentują m.in. kompozycję
Agnieszki Hajduk-Piotrowskiej
do słów Jana Jakuba Należytego
pt. „Naparstek zrozumienia”. Pani
Agnieszka prowadzi na warsztatach zajęcia wokalne i jest wręcz
uwielbiana przez uczestników
- mówi reżyser Piotr Hajduk, który prowadzi zajęcia aktorskie.
I zapowiada: - Jeśli chodzi o zajęcia aktorskie, to zaproponujemy
zabawę z dźwiękiem pt. „Orkiestra”. Na nowo zinterpretujemy
i przedstawimy tekst Jana Brzechwy pt. „ZOO”. Myślę, że warto zobaczyć dziecięcy hip-hop
w opracowaniu Piotra Tolaka. Takiej brawury i ekspresji często nie
spotykamy. Ręce same składają się
do oklasków. Małe dzieci często
sprawiają nam niespodzianki. Na
Rodzinna niedziela
pewno będzie zabawnie, bez zbytniego napięcia.
Z dobrą dykcją
Podczas pokazu podsumowującego warsztaty młodzież wykorzysta także inne cenne umiejętności
nabyte podczas zajęć. - Dykcja,
której ćwiczenia z powodzeniem
prowadzi Kasia Nowatkiewicz, jest
niezbędna do tego, by mówić pięknie, doniośle i zrozumiale. Z tym
jest często bardzo duży problem.
Zajęcia z akrobatyki są ważne
i trudne, dlatego osoba, która je
prowadzi, musi być bardzo dobrym
trenerem. I taka jest Joasia Pędzich.
Te dwie panie usprawniają naszą
młodzież - zachwala P. Hajduk.
- To są bardzo niewdzięczne zajęcia, ale bez nich nie osiągnęlibyśmy
właściwego efektu - podsumowuje
Eugeniusz Lisowiec
reżyser. Z charytatywnym akcentem
nich „Flesza”, a także miejscowych
wokalistów z Olą Tychmanowicz
na czele. Podczas imprezy funkcjonował ogródek pod parasolami,
wystawy twórców ludowych, koła
Miłośników Fortyfikacji i Historii,
wioska rycerska Bractwa Rycerskiego FORTS, wystawy malarskie,
wesołe miasteczko.
F
Za mundurem
Podczas festynu odbyły się także
pokazy działań specjalnych Straży Granicznej (konwój, pościg za
przestępcami) i pierwszej pomocy
przedmedycznej. Sporym zainteresowaniem cieszyły się pokazy
sztucznych ogni, pokaz oryginalnych mundurów wojskowych (niemieckich, radzieckich )oraz karabinów, a także turniej szachowy.
Tradycyjnie „Niedziela w Terespolu” miała wymiar charytatywny. Podczas imprezy młodzi wolontariusze kwestowali na rzecz
dwóch ciężko chorych chłopców
z Terespola: Kamila i Łukasza. Zebrano łącznie nieco ponad 1,6 tys.
zł. Natychmiast po zakończeniu
kwesty pieniądze zostały przekazane rodzinom niepełnosprawnych. Impreza zakończyła się dyskoteką do przysłowiowego białego
Adam Jastrzębski
rana. estyn odbył się w niedzielę, 20 lipca, a zainaugurowała go uroczysta Msza
św. Część rozrywkowa
imprezy odbyła się na stadionie
miejskim. Tu jeden z uczestników festynu w oryginalnym
mundurze starszego lejtnanta
Armii Radzieckiej odpalił armatę. W oficjalnym otwarciu
„Niedzieli w Terespolu” wzięli
udział przedstawiciele władz województwa lubelskiego, powiatu
bialskiego, zaprzyjaźnionych obwodów z Brześcia (Białoruś) oraz
Łucka (Ukraina), poseł Stanisław
Żmijan, jak również wójtowie sąsiednich gmin oraz radni. Senator Grzegorz Bierecki skierował
okolicznościowy list, w którym
poinformował, iż nie mógł przybyć na festyn ze względu na pilne
obowiązki.
patron medialny
W ludowych strojach zaprezentowały się panie z zespołu Dobrynianki.
Fot. aJ
Przy huku armatnim burmistrz Jacek Danieluk i przewodniczący rady miasta Jarosław Tarasiuk
dokonali otwarcia jednej z większych letnich imprez w regionie - „Niedzieli w Terespolu”.
Nie tylko przeboje
Impreza odbyła się przy bardzo
licznie zgromadzonej publiczności, dzięki wsparciu finansowemu
20 sponsorów oraz zaangażowaniu wolontariuszy i organizatorów.
Ci ostatni: burmistrz miasta, rada
miejska i Miejski Ośrodek Kultury
przygotowali wiele różnorodnych
form kulturalnych dla publiczności
w każdym wieku. Na scenie pojawił
się m.in. zespół ludowy Dobrynianki oraz artyści scen warszawskich: Teatru Wielkiego, Warszawskiej Opery Kameralnej, orkiestry
reprezentacyjnej Wojska Polskiego,
którzy zaprezentowali program
„Przeboje z tamtych lat”. Ogromny
aplauz otrzymała grupa Bayer Full.
Równie ciepło publiczność przyjęła zespoły: Plum Bum z Brześcia,
„Ira” oraz „Taito”. Nie zabrakło
również lokalnych grup, a wśród
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Biała Podlaska
Koncert pieśni powstańczych na pl.
Wolności i spektakl teatru „Antidotum” pt. „Takie to dzieje”
1 SIERPNIA, 19.30
2 SIERPNIA, 16.00
Kultura
Korczew
Pierwszy dzień imprezy „Zielony
Korczew”. W programie: talent show,
występ Petera Betha - finalisty Must
Be The Music, koncert zespołu ChiMD
cos
redaktor prowadzący:
Kinga Ochnio
Fot. jag
Siedlce
Letni Kadr - plenerowa projekcja
filmu „Układ zamknięty” na skwerze
przy fontannie
kina
Siedlce
- HELIOS
Festiwal jest wspaniałą
okazją do sprawdzenia
swoich umiejętności
muzycznych, a przede
wszystkim do
chwalenia Chrystusa
śpiewem.
Hosanna Festival 2014
Wychwalajcie Go!
Już 29 sierpnia rozpocznie się 21 edycja Hosanna
Festival. Organizatorzy zapraszają do zgłaszania się.
C
o roku impreza
przyciąga dziesiątki
młodych i utalentowanych muzyków
z całej Polski oraz
rzeszę publiczności.
Za główny cel, obok upowszechniania szeroko pojętej kultury,
kształtowania gustów oraz wrażliwości muzycznej, festiwal stawia sobie równie ambitne zadanie
formowania młodego pokolenia
Polaków otwartego na wartości
chrześcijańskie i ogólnoludzkie.
Jest też świetną okazją do promocji i wspierania utalentowanych
zespołów oraz solistów muzyki
chrześcijańskiej z całej Polski!
Zgłoś się
Hosanna Festival to co roku
czas radości i miłości płynącej
od Jezusa Chrystusa. Młodzi ludzie przyjeżdżają do Siedlec, by
śpiewać i grać na chwałę Pana,
bo muzyka nie tylko łączy ludzi,
ale przede wszystkim pomaga doświadczyć Bożej miłości. Teksty
piosenek religijnych to zazwyczaj
słowa samego Boga zaczerpnięte
z Pisma Świętego, dlatego mają
migawka
one tak wielką moc i trafiają do
serc bardziej niż zwykłe piosenki.
Atrakcyjne nagrody
Festiwal jest wspaniałą okazją
do sprawdzenia swoich umiejętności muzycznych, zaprezentowania się przed doświadczonym jury,
a przede wszystkim do chwalenia
Chrystusa śpiewem.
Organizatorzy zapraszają wszystkich utalentowanych muzycznie
do wysyłania zgłoszeń do części
konkursowej festiwalu, w którym
nagrodą główną jest grand prix
w wysokości 3,5 tys. zł. Oprócz tego
po raz trzeci na Hosannie będzie
również kategoria dla zespołów
pielgrzymkowych, gdzie nagrodą
główną jest bon o wartości 1 tys. zł
na sprzęt muzyczny!
Nie tylko śpiew
Tegoroczny Festiwal rozpocznie
się w piątek, 29 sierpnia, Mszą św.,
by zaznaczyć, że to Jezus Chrystus
jest w centrum tego wydarzenia.
Sobota to zmagania konkursowe
w Sali Teatralnej CKiS w Siedlcach,
które oceniać będzie profesjonalne
jury. Wieczorem odbędzie się wi-
dowisko muzyczne „Santo Subito”
poświęcone św. Janowi Pawłowi II
w wykonaniu Teatru Prowincja.
Niedzielę rozpocznie wspólna
Eucharystia, po której już po raz
trzeci na deskach amfiteatru rozpocznie się przegląd zespołów
pielgrzymkowych, a po południu
mikrofony zostaną przekazane
laureatom sobotniego konkursu.
Później nastąpi zawsze długo oczekiwany i niezwykle emocjonujący
moment festiwalu, czyli ogłoszenie
werdyktu oraz wręczenie nagród
zwycięzcom. Wieczór uświetni
koncert Trzeciej Godziny Dnia zespołu, którego chyba nikomu nie
trzeba przedstawiać!
Dla całych rodzin
Jednak Hosanna Festival to
nie tylko przegląd talentów muzycznych, ale także koncerty, loteria fantowa, w której każdy los
wygrywa, zabawki dmuchane
dla najmłodszych i wiele innych
atrakcji.
Festiwal organizowany jest
przez Katolickie Stowarzyszenie
Młodzieży we współpracy z urzędem miasta, Centrum Kultury
i Sztuki im. A. Meżeryckiego Sceną Teatralną Miasta Siedlce oraz
Miejskim Ośrodkiem Kultury.
Aleksandra Kozioł, Karolina Kłoś
Upamiętnili zdobycie Jerozolimy
Fot. bz
DIECEZJA 25
HERKULES 3D
USA, 12 lat, 98 min
25-31 VII, godz. 10.15, 17.30, 20.00,
22.00
HERKULES
USA, 12 lat, 98 min
25-31 VII, godz. 14.00
STEP UP: ALL IN 3D
USA, 12 lat, 120 min
25-31 VII, godz. 19.00, 21.30
EWOLUCJA PLANETY
MAŁP 3D
USA, 12 lat, 140 min
25-31 VII, godz. 14.45
PRZYCHODZI FACET DO LEKARZA
Fr./Belgia, 15 lat, 107 min
25-31 VII, godz. 12.15
RODZINNE REWOLUCJE
USA, 15 lat, 117 min
25-31 VII, godz. 20.30
NOC OCZYSZCZENIA:
ANARCHIA
USA, 15 lat, 103 min
25-31 VII, godz. 14.30, 18.45, 21.00
TRANSFORMERS:
WIEK ZAGŁADY 3D napisy
USA/Chiny, 12 lat, 120 min
26-31 VII, godz. 19.30
POWSTANIE WARSZAWSKIE
Pol., 12 lat, 85 min
25-31 VII, godz. 18.30
SAMOLOTY 2 3D
USA, b/o, 88 min
25-31 VII, godz. 10.00, 12.00, 14.00,
16.00, 18.00
SAMOLOTY 2
USA, b/o, 88 min
25-31 VII, godz. 11.00, 13.00, 15.00,
17.00
GANG WIEWIÓRA
Kanada/USA, b/o, 86 min
25-31 VII, godz. 16.45
JAK WYTRESOWAĆ SMOKA 2
USA, b/o, 105 min
25-31 VII, godz. 16.15
JAK WYTRESOWAĆ
SMOKA 2 3D
USA, b/o, 105 min
25-31 VII, godz. 12.30
KRAINA LODU
USA, b/o, 108 min
25-31 VII, godz. 11.30
RYSIEK LWIE SERCE
Hiszp., b/o, 90 min
25-31 VII, godz. 10.15
Pokazy specjalne
MARATON SAGA
ZMIERZCH
USA, 12 lat, 603 min
25 VII, godz. 21.00
Biała Podlaska
- MERKURY
SAMOLOTY 2
USA, b/o, 88 min
25-30 VII, godz. 13.15, 18.30
31 VII, godz. 11.00, 16.30
SAMOLOTY 2 3D
USA, b/o, 88 min
25-30 VII, godz. 11.30, 15.00
31 VII, godz. 12.45
HERKULES 3D
USA, 12 lat, 98 min
25-30 VII, godz. 16.40
31 VII, godz. 18.15
HERKULES
USA, 12 lat, 98 min
25-30 VII, godz. 20.15
31 VII, godz. 14.30
Spotkania Filmowe
ZACZNIJMY OD NOWA
USA, 15 lat, 104 min
31 VII, godz. 20.15
Łuków
- ŁOK
GANG WIEWIÓRA 2D
Kanada/USA, b/o, 86 min
25,28-30 VII, godz. 10.00, 12.00,
16.00
26-27 VII, godz.16.00
STEP UP: ALL IN 3D
USA, 12 lat, 120 min
25,28-30 VII, godz. 14.00, 18.00
26-27 VII, godz. 18.00
ZACZNIJMY OD NOWA
USA, 15 lat, 104 min
25-30 VII, godz. 20.00
Garwolin - WILGA
RODZINKA NIE Z TEJ ZIEMI
USA, b/o, 105 min
25-29 VII, godz. 14.00
STEP UP: ALL IN 3D
USA, 12 lat, 120 min
25-29 VII, godz. 16.00, 18.00
PRZYCHODZI FACET
DO LEKARZA
Fr./Belgia, 15 lat, 107 min
25-29 VII, godz. 20.10
Węgrów - KONGRES
W lipcu kino nieczynne
Łosice
- ŁDK Za Rogiem
TRZECH ZBÓJCÓW
Niemcy, 7 lat, 75 min
25 VII, godz. 10.30
WAKACYJNE KINO
DLA DZIECI
Animacja, b/o, 54 min
28 VII, godz. 10.30
LESZCZU
CZĘSTOTLIWOŚĆ DRGAŃ
ZASADY GRY
Pol., 12 lat, 91 min
29 VII, godz. 19.00
ŁOWCY GŁÓW
Niemcy, 16 lat, 96 min
31 VII, godz. 19.00
Janów Podlaski
- WENUS
JAK WYTRESOWAĆ SMOKA 2 3D
USA, b/o, 105 min
26-27 VII, godz. 18.00
RIWIERA DLA DWOJGA
USA, 15 lat, 105 min
26-27 VII, godz. 20.00
Krótko
Dla miłośników fotografii
Wieczorem 19 lipca członkowie Zakonu Rycerskiego Ziemi Międzyrzeckiej oraz odtwórcy z innych miast przygotowali dla mieszkańców
Międzyrzeca niespodziankę. Był to przemarsz w 915 rocznicę zdobycia Jerozolimy przez Krzyżowców podczas I Wyprawy Krzyżowej
15 lipca 1099 r. Przyjezdni i miejscowi rycerze rozbili obóz w zespole pałacowo-parkowym. Właśnie stamtąd wyruszyli, aby udać się
na plac Jana Pawła II, gdzie czekali już na nich widzowie. Ci, którzy zdecydowali się na przemarsz wraz z rycerzami, otrzymali zapalone
pochodnie i podążali za grupą pieszych i konnych rycerzy. Na miejskim rynku rozpalono rycerskie ognisko. Na dużym ekranie
wyświetlony został film przedstawiający wydarzenia sprzed 915 lat. Następnie zebrani mogli obejrzeć efektowne fireshow. Nie zabrakło
BZ
oczywiście walk rycerskich, które obserwowało kilkaset osób. Imprezę zakończył koncert muzyki średniowiecznej. Wohyń. Wójt gminy, Stowarzyszenie „Echo” oraz Gminny Ośrodek
Kultury zapraszają dzieci w wieku od 7 do 15 lat na warsztaty fotograficzne. Zajęcia odbędą się 31 lipca i 13 sierpnia w sali GOK. Rozpoczynające się o 10.00 warsztaty poprowadzi Grzegorz Kułak. Uczestnicy zajęć
proszeni są o zabranie ze sobą sprawnych aparatów fotograficznych bądź
telefonów komórkowych z aparatem. Na warsztatach mile widziane będą
również osoby, które nie dysponują żadnym sprzętem fotograficznym. MLS
26
EchoKatolickie
sport
numer
15(615)
12-18
kwietnia
2007
numer
30(995)
24-30
lipca 2014
r.
We wtorek, 29 lipca, o 18.00, w kościele pw. Ducha Świętego
przy ul. Brzeskiej w Siedlcach w intencji MKP Pogoń zostanie
odprawiona Msza św., której będzie przewodniczył biskup Kazimierz Gurda
w skrócie
Tenis stołowy
Riva de Garda (Włochy).
W rozegranych mistrzostwach Europy juniorów tenisista stołowy
Pogoni Siedlce Jakub Folwarski
wywalczył wraz z kolegami
w drużynowym turnieju srebrny
medal. W finale Polska przegrała
z Francją 0:3.
Piłka nożna
Siedlce. W meczu sparingowym
Pogoń II Siedlce przegrała 0:4
z Hapoelem Raannana, dziewiątym zespołem izraelskiej ekstraklasy. Gole dla gości zdobyli: Thiam
2 (w tym z karnego), Leman, Katz.
Sparingi: Orlęta Radzyń - Lublinianka Lublin 2:3, gole dla Orląt:
Pliszka, Borysiuk, Pogoń II Siedlce
- Naprzód Skórzec 6:0, bramki:
Kaszubowski 3, Kwiatkowski, Ogawa, An Jim - ya, Stat Gózd - Pogoń
III Siedlce 2:11, gole dla Pogoni III:
Ciulak 2, Panufnik 2, Buga, Majczyna, Antoszczuk, Siedlecki, Mori,
Yamazaki, samobójcza.
Świnoujście/Rzeszów. Flota
Świnoujście odsprzedała na
rzecz Stali Rzeszów licencję na
grę w I lidze prawdopodobnie za
kwotę 1,3 mln zł. Decyzję aprobował
Podkarpacki Związek Piłki Nożnej, a
zablokował PZPN ze względów proceduralnych. Flota zagra więc w I lidze.
Krynka k. Łukowa. Od piątku,
25 lipca, od 17.00, do niedzieli,
27 lipca, do 17.00 rozgrywany
będzie bez przerwy mecz piłkarski w Krynce z udziałem ok. 200
zawodników.
Transfery
Radzyń Podl. Nowym piłkarzem radzyńskich Orląt został
26-letni środkowy pomocnik
Ukrainiec Witalij Melnyczuk.
Terminarze. Rozlosowane zostały terminarze rozgrywek piłkarskich. W III
lidze mazowiecko-łódzkiej na początek rozgrywek, 9/10 sierpnia, Pogoń
II Siedlce zagra z Legią II Warszawa,
a w II kolejce, tydzień później na
własnym boisku ze Startem Otwock.
W grupie lubelsko-podkarpackiej
III ligi w I kolejce, 9/10 sierpnia,
Podlasie Biała Podlaska zmierzy się
z Karpatami Krosno, a Orlęta Radzyń
z Wisłoką Dębica. W II kolejce, 13
sierpnia, JKS Jarosław podejmie Podlasie, a Sokół Sieniawa Orlęta Radzyń.
Z kolei w rozgrywkach IV ligi mazowieckiej w grupie północnej, 16/17
sierpnia, beniaminek Mazovia Mińsk
Maz. na inaugurację zagra z Wkrą
Żuromin, a w południowej Wilga
Garwolin wyjedzie na spotkanie z Victorię w Sulejówku. W II kolejce, 20
sierpnia, Wilga spotka się z KS Raszyn,
a Mazovia w Ostrovii Maz. z Ostrovią.
W IV lidze lubelskiej na początek
rywalizacji, 9/10 sierpnia, Łada Biłgoraj podejmie Orlęta Łuków, a MKS
Ryki beniaminka Grom Kąkolewnicę.
W II kolejce, 14 sierpnia, Grom zagra
z Kryształem Werbkowice, a Orlęta
w Opolu Lub. z Opolaninem.
Strzelectwo
Wrocław. Podczas finałów
Ogólnopolskiej Olimpiady
Młodzieży w konkurencji pistoletu sportowego 30x30 strzałów
srebrny medal wywalczyła Gabriela Mazurczak z Dragona Siedlce, podopieczna trenera Leszka
Chromińskiego.
Wiążą koniec z końcem
Rozmowa z Tomaszem Tryboniem, prezesem Orląt Łuków
Jak wyglądają dotychczasowe
przygotowania IV-ligowej jedenastki Orląt do sezonu ?
Obecnie jesteśmy po pierwszym
okresie przygotowań do rozgrywek, które rozpoczną się 9/10
sierpnia. Poza treningami kompletujemy także skład zespołu.
Nastąpiła roszada na stanowisku
szkoleniowca zespołu.
Drużyna będzie miała nowego szkoleniowca. Dotychczasowy
trener Paweł Grula poinformował
mnie, że jest zmęczony prowadzeniem zespołu i chciałby trochę
odpocząć, tym samym rezygnując
z pracy z pierwszą drużyną. W tej
sytuacji jego obowiązki przejął
były trener juniorów starszych Stanisław Chudzik.
Czy to jest zmian docelowa ?
Oczywiście.
Dotychczas grającym asystentem
trenera Gruli był Dariusz Dziewulski. Czy zatem pozostanie ten
układ, ale z trenerem Chudzikiem?
planujemy zorganizować dopiero w okresie przygotowań przed
rundą wiosenną. Przed zbliżającym się sezonem w planach mamy
rozegranie czterech sparingów
z Naprzodem Skórzec, Lewartem Lubartów, Wilgą Garwolin
i tuż przed samymi rozgrywkami
z jeszcze jednym zespołem z okolic Łukowa.
A co się zmienia w kadrze zespołu?
Większych zmian nie będzie.
Na pewno nie będzie grał z nami
Paweł Matłacz. W tej sytuacji szukamy bramkarza. Co do innych
zmian, to na razie nic nie będę
mówił, bo po prostu sprawdzamy
zawodników i wszystko powinno
być wiadome do końca lipca.
Czy jacyś nowi zawodnicy, poza
wychowankami klubu, mogą znaleźć się w pierwszym zespole?
Chcemy mieć w kadrze jak najwięcej swoich zawodników i wyjątkowo najwyżej jednego-dwóch
piłkarzy z zewnątrz.
Darek na razie będzie trenował
młodzież w klubie AMPlus, bowiem charakter dotychczasowych
zajęć w Orlętach kolidował z jego
pracą zawodową.
Jaki będzie główny cel postawiony
zespołowi na rozgrywki sezonu
2014/15?
Czyli nie będzie też występował na
ligowych boiskach?
Zawsze chcieliśmy, ale nie zawsze się udawało.
W minionym sezonie Darek
już tylko nam pomagał. Lata gry
w piłkę, kontuzje zrobiły swoje
i właściwie gonił resztkami sił.
Teraz już raczej nie zobaczymy go
podczas rozgrywek ligowych.
Jak będą wyglądać dalsze przygotowania do nowego sezonu pod
okiem nowego szkoleniowca?
Zespół będzie trenował wyłącznie w Łukowie, a zgrupowanie
Głównym celem jest awans.
Czyli chcecie walczyć o III ligę?
Wywalczenie awansu jest realne?
Tak i zależy od nóg zawodników.
Mówimy o pierwszym zespole,
a jak wygląda praca z młodzieżą
w Orlętach?
Posiadamy cztery grupy szkoleniowe: juniorów i trampkarzy zarówno starszych, jak i młodszych
grających w ligach wojewódzkich.
Współpracujemy także ze szkółką
piłkarską AMPlus, być może od
nowego roku uda nam się powołać Fundację Młodzieżową, która
opiekowałaby się szkoleniem młodych piłkarzy.
Orlęta i AMPLus to są naczynia
połączone?
Mamy podpisaną umowę, ale
są to dwa osobne stowarzyszenia,
które ze sobą współpracują.
Jak wyglądają finanse klubu?
Nasze zadłużenie się zmniejsza.
Szukamy wciąż sponsorów, jest
to po prostu ciągła walka, tak jak
w każdym klubie IV-ligowym.
Głównym sponsorem Orląt jest
miasto?
Jak najbardziej. Chciałbym podziękować panu burmistrzowi, że
przychylnym okiem na nas patrzy.
Liczę też na lepszą współpracę
z miejscowymi zakładami mięsnymi, chociaż ona jest, ale wiadomo, jak to w klubach sportowych
bywa, chcielibyśmy mieć więcej
środków na działalność.
A co z modernizacją stadionu.
O tym mówiono raz głośniej, raz
ciszej, a jak obecnie wygląda
sytuacja?
Na pewno przydałaby się modernizacja, ale naszym głównym
celem jest budowa sztucznego boiska z oświetleniem i niewielkimi
trybunami. W tej sprawie złożyłem
wniosek do PZPN, bo ma się pojawić w tym zakresie odpowiedni
projekt. Na ten temat rozmawiałem
ze Zbigniewem Bartnikiem, prezesem LZPN, który zapewnił mnie,
że Łuków ma na to szansę, jeżeli
ten program zostanie wdrożony.
Gdzie konkretnie zostałoby zloka-
Młodzież tak, ale...
Wyszkolenie sportowej młodzieży wymaga wielu działań i konsekwentnej pracy.
„Stawiamy na młodzież” - często
można usłyszeć z ust szkoleniowców czy działaczy zapytanych
o kompletowanie kadr zawodniczek
oraz zawodników w poszczególnych grach zespołowych lub sportach indywidualnych. To ogólnie
dobry kierunek, ale czasami hasło
to rzucane jest bez większego zastanowienia i nie jest poparte żadną
wypracowaną wcześniej koncepcją.
Nie można bowiem w okresie całego szkolenia omijać pewnych jego
etapów, a także nie prowadzić indywidualnej analizy rozwoju każdego kandydata na sportowca. Brak
takiego działania często powoduje,
że po drodze do mistrzostwa wielu
utalentowanych młodych ludzi ginie sportowo. Wynika to z tego, że
są źle prowadzeni (pomijając inne
indywidualne uwarunkowania:
rezygnacja z uprawiania sportu,
nauka, sprawy życiowe, kontuzje
itp.) i nie dochodzą do poziomu,
do jakiego byli predysponowani.
Piramida i wierzchołek
Generalnie szkolenie i selekcja
w sporcie powinny stanowić piramidę, a ogólnie całe przedsięwzięcie
ma przeradzać się od ilości do jakości, czyli mówiąc wprost: sport zaczynają uprawiać masy, a na końcu
tej drogi pozostają najlepsi mistrzowie w danej dyscyplinie czy konkurencji sportowej. To jest wzór do
którego powinniśmy dążyć, by potem mieć jak najlepsze owoce w sporcie na poziomie seniora. Tu niejako
obowiązuje zasada - nie ważne co
kandydaci na mistrzów osiągają
w sensie sportowym w okresie młodzieżowym, a najważniejsze jest to,
co są w stanie zdobyć, kiedy będą
w pełni seniorami. Bo tak naprawdę
sukcesy w sporcie młodzieżowym
są tylko jednym z elementów rozwojowych i nie zawsze przekładają
się na sukcesy w sporcie seniorskim,
do czego przecież dążymy. Jakże
ważne jest więc przyjęcie odpowiedniego modelu szkolenia, kon-
sekwencja w jego realizacji i niewyciąganie pochopnych wniosków. Do
tego potrzebna jest dokładna analiza indywidualna (pod względem
szkoleniowym, rozwoju biologicznego, psychicznego czy społecznego) każdego szkolonego młodego
człowieka. To wszystko powinno
być odpowiednio korygowane,
mając na uwadze przyszłe sukcesy
sportowe. Ileż to razy okrzykuje się
młodych ludzi wielkimi talentami
i nie patrząc na ich rozwój, rzuca się
na głęboką wodę, często wyznając
zasadę: jak się nie nauczy pływać, to
utonie. Potem mamy taki skutek, że
świetnie zapowiadająca się dziewczyna czy chłopak wpadają w przeciętność, nie realizując pokładanych
w nich nadziei.
Rodzice chcą...
Jeszcze nie tak dawno młodzi
ludzie czy wręcz dzieci same zgłaszały się do klubów, gdzie odbywały szkolenie w danej dyscyplinie
lizowane?
Planowane są dwie lokalizacje tzw. górka za głównym boiskiem
lub przy ul. Parkowej w pobliżu
stadionu.
Jak sobie radzą inne sekcje w Orlętach?
Ciężarowcy pod wodzą Roberta
Dołęgi walczą w II lidze. Zapaśnicy trenujący z Robertem Wałachowskim są obecnie na obozach.
Nie tak dawno w Łukowie w tej
dyscyplinie
organizowaliśmy
eliminacje do Ogólnopolskiej
Olimpiady Młodzieży. Szkoleni są
też bokserzy pod okiem Zenona
Pawlikowskiego. Z kolei siatkarze
pracują pod kierownictwem trenera Piotra Pierzchalskiego. Stan
posiadania poszczególnych sekcji
się nie zmienia, a każda z nich notuje sukcesy. Można powiedzieć,
że praca z młodzieżą idzie do
przodu.
Więc jakoś wiążecie koniec z końcem ?
Można tak stwierdzić. Nie dajemy się i chcemy pracować, by uzyskać jak najwięcej.
Dziękuję za rozmowę.
Not. Andrzej Materski
sportu. Często tak było, że ich rodzice do końca nie wiedzieli, co ich
pociecha robi w takim czy innym
klubie. Od kilkunastu lat sytuacja
diametralnie się zmieniła i to rodzice są głównym motorem posłania
dziecka na zajęcia sportowe. Niekiedy są bardziej zdeterminowani
niż ich synowie czy córki. To dobre
zjawisko, jeśli dorośli dostrzegają
potrzebę uprawiania sportu przez
ich dzieci. Ale gdy w tym kontekście już na początku drogi widzą
w nich tylko przyszłych mistrzów
i płynące z tego gratyfikacje, to
już nie jest właściwe. Czasami to
rodzice, bardziej niż ich latorośle,
chcą coś osiągnąć, a to może prowadzić do wielu przykrych sytuacji
dla młodych ludzi oraz odbić się na
ich rozwoju fizycznym, a przede
wszystkim psychicznym. Wiadomo, że mając na uwadze różne uwarunkowania, nie wszyscy zostaną
mistrzami i gdzieś po drodze poprzez naturalną selekcję odpadną.
Ale nie osiągając sukcesów w sporcie, mogą poprzez jego umiejętne
uprawiania zdobyć bardzo wiele
umiejętności i wykształcić cechy,
które przyczynią się do ich rozwoju
oraz przyniosą im korzyści w późniejszym życiu.
www.echokatolickie.pl
Po raz pierwszy po II wojnie światowej w naszym regionie
gościł zespół z Izraela - Hapoel Raanana (stroje niebieskie),
który rozegrał sparingowe spotkanie z Pogonią w Siedlcach.
Fot. Michał Głódź Sport Siedlce.pl.
Z nowa kadrą
Piłka nożna
Pucharowa uwertura
W rundzie przedwstępnej Pucharu Polski siedlecka Pogoń pokonała
Bytovię Bytów, a Podlasie Biała Podlaska przegrało po rzutach karnych
z Górnikiem Wałbrzych.
Dowieźli prowadzenie
Mecz Pogoni z Bytovią był
najciekawiej zapowiadającą się
konfrontacją rundy przedwstępnej PP, wszak naprzeciwko siebie
stanęli nowo upieczeni I-ligowcy.
Drużyna z Bytowa, mająca oparcie możnego sponsora - firmę
Drutex i prowadzona przez byłego reprezentanta oraz trenera polskiej kadry Pawła Janasa,
rozpoczęła mecz bardzo udanie,
bo już w 1 min złe ustawienie
Tomasza Lewandowskiego wykorzystał najlepszy dotychczas
strzelec zespołu Janusz Surdykowski, uzyskując prowadzenie.
Gospodarze zareagowali niemal
natychmiast i już w 3 min w zamieszaniu podbramkowym po
rzucie rożnym wyrównanie zdobył Lewandowski. Spotkanie zaczęło się ciekawie rozwijać, a zespół Pogoni zaprezentował wiele
interesujących akcji. W 17 min
bramkarz gości Mateusz Oszmaniec sfaulował Macieja Tataja, za
co otrzymał czerwoną kartkę,
a gospodarzom sędzia przyznał
rzut wolny zamieniony na gola
przez Jarosława Ratajczaka. Pogoń prowadząc 2:1, starała się dalej atakować, ale przede wszystkim kontrolowała spotkanie. Tak
było do przerwy. A po zmianie
stron grający w osłabieniu goście
nieoczekiwanie osiągnęli prze-
wagę, starając się doprowadzić do
wyrównania. Mieli świetną okazję na gola, jednak Robert Hirsz
trafił w poprzeczkę z jedenastki
podyktowanej za faul Daniela
Dybca na Danielu Mące. Z kolei Pogoń przeprowadziła kilka
kontr, z których jedna powinna
zakończyć się bramką. Niestety
zabrakło precyzji. W spotkaniu
z Bytovią Pogoń zaprezentowała
dwa oblicza: zdecydowanie lepsze
do przerwy i słabsze po zmianie
stron, gdzie więcej z gry mieli
osłabieni goście.
Karne zadecydowały
Dopiero rzuty karne zadecydowały o zwycięstwie piłkarzy
Górnika Wałbrzych w Białej Podlaskiej. Zawodnicy obu zespołów
musieli w ok. 30-stopniowym
upale zagrać na boisku 120 min,
a potem wykrzesać jeszcze siły,
by skutecznie wykonywać rzuty
karne. Ten element piłkarskiego
rzemiosła zdecydowanie lepiej
wykonywali goście i to oni po
wygraniu jedenastek 4:1 awansowali dalej w rozgrywkach, a ich
kolejnym rywalem będzie III-ligowa Ostrovia w Ostrowie Wielkopolskim. Zasadniczy mecz
zaczął się jednak bardzo dobrze
dla gospodarzy, którzy już w 3
min, po składnej zespołowej akcji
i strzale Adama Wiraszki, zdobyli prowadzenie. Goście po stracie
bramki mieli optyczną przewagę,
ale to Podlasie mogło podwyższyć na 2:0 za sprawą Patryka
Romaniuka. Górnik jednak wyrównał w 40 min po akcji Marcin Folc - Marcin Orłowski. Za
chwilę jednak Romaniuk znów
mógł zdobyć gola. Po zmianie
stron zdecydowanie dominowali
goście, którzy trzykrotnie trafili
w poprzeczkę, a ponadto dobrze
w bramce bronił Łukasz Chojak.
Gdy na boisku pojawili się Patryk
Magier i pozyskany z Powiślaka Końskowola Artur Sułek, do
głosu doszli białczanie i zagrażali
bramce Górnika. W 90 min Orłowski z Górnika po kilkunastometrowym rajdzie minął bram-
redaktor prowadzący:
ANDRZEJ MATERSKI
Piłka siatkowa
Decydujący moment
meczu Pogoń Bytovia. Bramkarz
gości Mateusz
Oszmaniec fauluje
Macieja Tataja, za co
zobaczył czerwony
kartonik i opuścił
boisko, a siedlczanie
po rzucie wolnym
bitym przez Jarosława
Ratajczka zdobyli
zwycięską bramkę.
Spotkaniami Pucharu Polski
na szczeblu centralnym zespoły
z naszego regionu: I-ligowa Pogoń
Siedlce i III-ligowe Podlasie Biała
Podlaska zainaugurowały nowy
sezon. Lepiej wypadli siedlczanie, którzy pokonali, tak jak i oni,
beniaminka I ligi Bytovię Bytów.
Podlasie po wyczerpującej walce
uległo w rzutach karnych II-ligowemu Górnikowi Wałbrzych
i odpadło z rozgrywek. Pogoń
awansowała do rundy wstępnej
i 26 lipca o 17.00 zagra w Stargardzie Szczecińskim z miejscowym
II-ligowym zespołem Błękitnych,
którzy w drodze na ten szczebel
rozgrywek pokonali w Ozimku
III-ligową Małąpanew 6:1.
Sport
27
karza, ale piłkę zmierzającą do
pustej bramki zdołali wybić: najpierw Magier, a potem Wiraszka.
W dogrywce oba zespoły nie były
już w stanie tworzyć klarownych
okazji na bramki i o wszystkim
zadecydowały rzuty karne.
Bialska ekipa mimo porażki
zaprezentowała się dobrze na tle
solidnego II-ligowca, co daje nadzieję na dobrą postawę zespołu
w rozgrywkach III ligi.
Puchar Polski
Runda przedwstępna
Pogoń Siedlce - Bytovia Bytów 2:1 (2:1).
Bramki: Lewandowski 3, Ratajczak 20 - Surdykowski 1
Pogoń: Kozaczyński - Kosiorowski, Dybiec,
Lewandowski, Ratajczak, Ogrodnik (65 Wocial),
Rodak, Wójcik, Drażba (76 Kitliński), Demianiuk,
Tataj (65 Olczak). Trener: Purzycki.
Bytovia: Mateusz Oszmaniec - Wilczyński, Bąk,
Juraszek, Szewczyk (46 Mąka), Kikut, Pietroń,
Kryszak (85 Kazimierowicz), Hirsz, Jakóbowski
(19 Laskowski), Surdykowski. Trener Janas.
Widzów: 1184.
Podlasie Biała Podlaska - Górnik Wałbrzych
1:1 (1:1) pd. k. 1:4. Bramki: Wiraszka 3 Orłowski 40.
Rzuty karne: 0:1 Folc (G), (0:1 Sawtyruk (P)
- obroniony), 0:2 Orłowski G), (0:2 Magier (P) spudłował), 0:3 Wepa (G), 1:3 Wiraszka (P), 1:4
Michalak (G).
Podlasie: Chojak - Szymański, Mirończuk,
Konaszewski, Kacik, Wiraszka, Leśniak (73
Magier), Jarzynka, Kocoł (73 Sułek), Sawtyruk,
Romaniuk. Trener: Rózański.
Górnik: Jaroszewski - Szepeta, Łaski, Cichocki,
Filipe, Orłowski, Rytko, Michalak, Mańkowski
(46 Wepa), Moszyk (72 Krzymiński), Folc. Trener:
Polak. Widzów: 350.
KPS Siedlce rozpoczął
przygotowania
do nowego sezonu.
Wicemistrz I ligi siatkarzy zespół
KPS Siedlce Banki Spółdzielcze
z grupy BPS rozpoczął 21 lipca
przygotowania zespołowe. Przed
pierwszym wspólnym treningiem trener zespołu Sławomir
Gerymski od każdego zawodnika odebrał pisemną informację
o indywidualnych treningach,
które każdy z siatkarzy musiał
odbyć tydzień wcześniej. Zespół
przez pierwsze trzy tygodnie,
do 10 sierpnia, trenował będzie
w Siedlcach, odbywając treningi dwa razy dziennie. Jak to ma
miejsce u trenera Gerymskiego,
zajęcia będą długie i wyczerpujące oraz trwać będą nawet do
trzech godzin po dwa razy w każdym dniu. Po treningach w Siedlcach zespół wyjedzie na zgrupowanie do Mrozów, gdzie jest
bardzo dobra, niedawno oddana
do użytku hala. Po zgrupowaniu
siedlczanom pozostanie miesiąc
na szlifowanie formy podczas
treningów oraz meczów sparingowych, a także trzech turniejów.
Rozgrywki mają wystartować
w ostatni weekend września.
Duże zmiany
W zespole z Siedlec zaszły duże
zmiany kadrowe. Z ekipy, która
grała w ubiegłym sezonie, pozostało tylko czterech siatkarzy,
natomiast w klubie pojawiło się
11 nowych zawodników, w tym
trzech wychowanków klubu
z Siedlec: 17-letni Konrad Borowski, Paweł Borkowski, oraz o rok
młodszy Szymon Sawicki. W tej
sytuacji trener Gerymski będzie
musiał niejako budować zespół
od nowa.
Rywale siedlczan
W rozgrywkach I ligi sezonu 2014/15 wystąpi 14, a nie
jak dotąd 12 zespołów. Pełny
skład ligi wygląda następująco: dotychczas grające zespoły:
Camper Wyszków, KPS Siedlce Banki Spółdzielcze z Grupy
BPS, Ślepsk Suwałki, Stal Nysa,
Krispol Września, Pekpol Ostrołęka, Avia Świdnik, TKS Tychy,
Kęczanin Kęty, AGH Kraków
oraz beniaminkowie: SMS PZPS
Spała Warta Zawiercie, Victoria
Wałbrzych, Karpaty Krosno.
Kadra KPS
rozgrywający: Kacper Popik, Sebastian Matula, Szymon Sawicki
środkowi: Tomasz Stańczuk,
Mariusz Pruski, Paweł Pietraszko,
Konrad Borowski
atakujący: Arkadiusz Żakieta, Karol
Butryn, Paweł Niedziółka
przyjmujący: Paweł Rejowski, Jakub
Guz, Piotr Łukasik, Jan Fornal
libero: Jakub Zabłocki.
3 pytania
z Siedlec nastąpiły duże zmiany kadrowe.
1 W zespole
Poprzez dobre występy w poprzednim sezonie wielu
naszych siatkarzy wypromowało się i dostało lepsze
oferty finansowe niż te, które my proponowaliśmy.
W tej sytuacji zmienili barwy klubowe.
Sławomir
Gerymski
trener KPS Siedlce
będzie więc konstruować zespół od nowa.
2 Trzeba
Woli Pan taką budowę czy jednak pracę z ukształtowanym już zespołem?
Wychodzi na to, że trzeba budować zespół na młodych
siatkarzach, z których wielu występowało w klubach
PLS, ale głównie grając w młodej lidze. Osobiście wolę
budować nowy zespół. Mam satysfakcję z tego, jak
z niedoświadczonych jeszcze siatkarzy udaje się wyszkolić zawodników o wyższym poziomie.
sezonie poprzeczka została zawieszona
3 W ubiegłym
wysoko. Teraz będziecie siłą rzeczy porównywani
do osiągnięć z czasu, kiedy wywalczyliście wicemistrzostwo ligi.
Będziemy starali się zbudować zespół, który nawiąże do
osiągnięć drużyny z poprzedniego sezonu.
w skrócie
Piłka siatkowa
Krosno. Dwaj młodzi siatkarze KPS Siedlce: Jan
Fornal i Jakub Zabłocki przebywali na zgrupowaniu
kadry Polski juniorów w Krośnie, przygotowując się
do mistrzostw Europy, które rozegrane zostaną na
przełomie sierpnia i września w Słowacji i Czechach.
w chodzie na 5 km.
Eugene (USA). W mistrzostwach świata juniorów
rozgrywanych w dniach 22-27 lipca startują zawodnicy
z regionu. Będą to: Jan Parol (WLKS Siedlce) w pchnięciu
kulą, Natalia Bartosiewicz (Żak Biała Podlaska) w sztafecie
4x400 m i Marcin Talach (Pogoń Siedlce) w sztafecie 4x100
m.
Lekka atletyka
Piłka ręczna
Wrocław. W finałach Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży złote medale wywalczyli: Michał Walenda (WLKS
Siedlce) w pchnięciu kulą, Rober Goławski (WLKS)
w chodzie na 10 km oraz Olga Niedziałek (WLKS) w chodzie na 5 km, srebrne: Michał Roguski (MKS Pogoń
Siedlce) w biegu na 3 km oraz Emilia Gręziak (WLKS)
Warszawa. Rozlosowany został terminarz spotkań
II ligi piłki ręcznej. W grupie mazowieckiej nowy klub
SPR Siedlce, który zajął miejsce UKS Prus Siedlce, na początek rozgrywek zmierzy się 13/14 września z Włókniarzem Konstantynów Łódzki, a tydzień później SPR zagra
z WKS w Wieluniu. W grupie zagra 14 zespołów.
28
EchoKatolickie
rolnictwo
numer
15(615)
12-18
2007
numer
30(995)
24-30kwietnia
lipca 2014
r.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że odpady produkowane w każdym domostwie, zmieszane z chemikaliami
dodawanymi do zbiorników z nieczystościami, wydzielają trujące gazy! Takie zmagazynowane odpady
wydzielają ogromne ilości trującego gazu, siarkowodoru, który przenika do organizmu człowieka nie tylko
w wyniku oddychania, ale także przez skórę.
Wypadki przy pracy
w gospodarstwach rolnych
z udziałem substancji szkodliwych
Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w ciągu ostatnich pięciu lat wypłaciła jednorazowe odszkodowania z tytułu uszczerbku
na zdrowiu lub śmierci będących skutkiem 83 434 wypadków. Wśród tych zdarzeń 441 było ze skutkiem śmiertelnym. Od 2009 roku
do I półrocza 2014 roku wskutek oddziaływania substancji szkodliwych poszkodowanych zostało 126 rolników, pięciu zmarło, w tym
dwie osoby zatruły się tlenkiem węgla (jedna w pomieszczeniu gospodarczym, druga w kabinie samochodu ciężarowego), pozostałe
ofiary to osoba zmarła wskutek zatrucia gazami w przechowalni owoców i dwie osoby, które zatruły się dwutlenkiem siarki podczas
pracy przy szambie i gnojowniku. W październiku 2013 r. w województwie podlaskim utonęło małżeństwo rolników podczas wywozu
nieczystości ze zbiornika z gnojownicą. Kilka dni temu w województwie lubuskim śmierć poniosło siedem osób podczas opróżniania
szamba na terenie gospodarstwa rolnego. Niech te tragiczne zdarzenia będą ostrzeżeniem dla wszystkich rolników.
Do wypadków przy pracy w gospodarstwie rolnym często dochodzi wskutek zbiegu kilku
niepożądanych okoliczności niedostatecznej uwagi podczas
wykonywania określonych czynności i lekceważenia związanych
z nimi zagrożeń, nieprawidłowości spowodowanych czynnikami
materialnymi (stanem technicznym maszyn i urządzeń, obiektów budowlanych), zaniedbań
dotyczących ogólnej organizacji
pracy i organizacji samego stanowiska pracy.
Potrzebna
wszechstronna wiedza
Prowadzenie gospodarstwa rolnego wymaga specjalistycznej wiedzy
z różnych dziedzin i praktycznych
umiejętności. Działalność rolnicza
wiąże się bowiem z koniecznością posługiwania się skomplikowanymi technicznie maszynami
i urządzeniami rolniczymi, obsługą zwierząt gospodarskich, bezpośrednim kontaktem z niebezpiecznymi czynnikami biologicznymi
i chemicznymi, narażeniem na
hałas, drgania mechaniczne, zapylenie powietrza i in. Ryzyko
wypadków potęguje sezonowe
wykonywanie zwiększonych prac
pod presją czasu i różnorodność
czynności w gospodarstwie. Dlatego też, by to ryzyko eliminować
lub w znacznym stopniu ograniczyć, z troski o bezpieczeństwo
swoje i najbliższych, warto przed
przystąpieniem do wykonywania
pracy starannie ją zaplanować
i zorganizować, z uwzględnieniem
i poszanowaniem zasad ochrony
życia i zdrowia w gospodarstwie
rolnym.
Przygotowanie jest
najważniejsze
Przed rozpoczęciem pracy przy
zbiornikach (szambie, silosie, gnojowniku, studni) należy pamiętać,
że zachodzą w nich procesy biologiczne (fermentacja) i chemiczne (synteza i rozkład), w wyniku
których wydzielają się szkodliwe
dla człowieka gazy, m.in. amoniak, dwutlenek siarki, metan,
tlenek i dwutlenek węgla, ozon.
W powietrzu spada zawartość
tlenu poniżej normy dopuszczalnej dla człowieka. Wchodzenie do
szamba bez maski i butli tlenowej
graniczy z samobójstwem!
Przed przystąpieniem do pracy w takich zbiornikach należy
je przewietrzyć, by usunąć szkodliwe gazy. Osoby wchodzące
do zbiorników (studni, silosów,
szamb, gnojowników) powinny
stosować maski przeciwgazowe
i być wyposażone w szelki bezpieczeństwa, zaczepione na linie
służącej do ewakuacji w przypadku zagrożenia. Do asekuracji konieczna jest obecność co najmniej
dwóch dorosłych osób pozostających na powierzchni.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że
odpady produkowane w każdym
domostwie, zmieszane z chemikaliami dodawanymi do zbiorników z nieczystościami, wydzielają
trujące gazy! Takie zmagazynowane odpady wydzielają ogromne
ilości trującego gazu, siarkowodoru, który przenika do organizmu
człowieka nie tylko w wyniku
oddychania, ale także przez skórę.
To z kolei prowadzi do szybkiego
zatrucia i utraty przytomności.
Dodatkowo ilość tlenu w takim
zbiorniku zmniejsza się poniżej
Przed rozpoczęciem pracy przy zbiornikach (szambie, silosie, gnojowniku, studni) należy pamiętać, że zachodzą w nich
procesy biologiczne (fermentacja) i chemiczne (synteza i rozkład), w wyniku których wydzielają się szkodliwe dla
człowieka gazy. Wchodzenie do szamba bez maski i butli tlenowej graniczy z samobójstwem!
dopuszczalnej dla człowieka normy, wynoszącej 19%, co powoduje
szybkie uduszenie się.
Pamiętaj
o zagrożeniach!
Należy pamiętać o zagrożeniu
dla życia i zdrowia człowieka oraz
zwierząt, jakie niosą nieszczelne
szamba, gnojowniki, pryzmy ki-
Krótko
Nasi wśród laureatów
Warszawa. 12 lipca w siedzibie MODR odbyło się posiedzenie
komisji konkursu „Agroliga 2014”. W wyniku dyskusji podsumowującej lustrację gospodarstw i firm oraz przeprowadzonego głosowania
wyłoniono wojewódzkich zwycięzców w kategoriach: „rolnik” i „firma”.
W pierwszej z kategorii wicemistrzem województwa mazowieckiego
zostało gospodarstwo Marioli i Adama Paczóskich z Korabi w gm. Bielany,
zajmujące się chowem i hodowlą bydła mlecznego (190 sztuk mlecznych). W kategorii „firma” wyróżnienie wojewody mazowieckiego przyznano przedsiębiorstwu PH „Jacek” Jacek Kobyliński z Sabni w powiecie
sokołowskim, które zajmuje się skupem płodów rolnych i sprzedażą artykułów do produkcji rolnej. Z kolei wyróżnienie dyrektora MODR Warszawa przyznano tłoczni soków z owoców i warzyw należącej do Grzegorza
i Karola Piekarniaków z Szymanowic Małych w gminie Sobienie Jeziory,
zajmującej się produkcją soków bez konserwantów. MLS
szonkowe itp. Niekontrolowane
wycieki zanieczyszczają źródła
wody pitnej. Do szamba nie wolno wlewać gnojówki, środków
ochrony roślin, olejów silnikowych oraz odpadów. W pobliżu wentylacji szamba i podczas
otwierania pokrywy nie wolno
palić papierosów ze względu na
zagrożenie wybuchem. Z tych
samych względów bezpieczeństwa należy zabezpieczyć strop
zbiornika, pokrywy i włazy przed
zapadnięciem, a wszelkie otwory
- przed dostępem osób trzecich,
szczególnie dzieci.
oprac. Renata Bielecka,
główny specjalista Biura Prewencji
i Rehabilitacji Centrali KRUS
R
Notowania z targów i jarmarków
14-18 lipca
produkt
jednostka
miar
biała
podl.
siedlce
Łosice
Łuków
Garwolin
Sokołów
Podl.
żelechów
piszczac
Radzyń
podl.
pszenica
dt
80-90
90-95
80-85
80-100
85-90
90-95
85-90
80-90
80-90
żyto
dt
60
55-60
-
60
-
55-60
-
-
-
pszenżyto
dt
70-80
70-75
65-70
70
70-75
70-75
65-70
80-85
70-75
jęczmień
dt
70-80
85
80
80-90
85-90
85
80
80
75
owies
dt
60
65
60
50-55
60-70
65
55-60
45
50
mieszanki zbożowe
dt
65
70-75
65
60-65
70-75
70-75
65-70
-
60
kukurydza
dt
-
100
90
-
90-100
100
-
-
-
Opracowano na podstawie danych MODR w Warszawie oddział
w Siedlcach i LODR w Końskowoli oddział w Grabanowie. LS
12
zdrowie
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Rozmaitości
tyle nowych czarnych
punktów wodnych pojawi
się na terenie Mazowsza
29
Fot. Jolanta Nalewajk
redaktor prowadzący:
monika lipińska
specjalista radzi
Lek. med.
Łukasz Czarnocki
ortopeda
Pulchne
nie znaczy zdrowe (II)
Czarno-żółte
tablice ustawione
w widocznym dla
wszystkich miejscu
informują o ryzyku
kąpieli.
REGION Bezpieczne kąpiele
Zapobiec tragedii
Od początku roku na Mazowszu utonęły 43 osoby. Jak wynika z obserwacji
policji, na wodnej mapie regionu są miejsca szczególnie niebezpieczne,
w których dochodzi do największej liczby wypadków. W związku z tym
do 90 istniejących czarnych punktów dołączy 12 nowych.
Lato to czas, kiedy chętnie wypoczywamy nad wodą. Niestety, to
także okres tragicznych w skutkach
wypadków nad akwenami. Najczęściej dochodzi do nich na tzw.
dzikich plażach. W ubiegłym roku
odnotowano wyjątkowo dużo utonięć - aż 62 na terenie Mazowsza.
Była to liczba większa niż w dwóch
ostatnich latach. Również ten rok
nie zapowiada się dobrze.
- Alkohol i brawura to niestety
nadal główne przyczyny wypadków nad wodą. Coraz więcej niebezpiecznych zdarzeń wynika też
z braku świadomości, jak wielkie
zagrożenia - szczególnie dla najmłodszych i niedoświadczonych
pływaków - kryją tylko pozornie
spokojne wody - przyznaje marszałek Adam Struzik.
zamienia się w dramat - zauważa
komendant.
Wśród najczęstszych przyczyn
utonięć są m.in. chęć popisania
się swoimi umiejętnościami i odwagą, słabe rozeznanie zbiornika wodnego, brak umiejętności
pływania, alkohol, ale także brak
właściwego nadzoru dorosłych
nad podopiecznymi. - Policjanci
pełnią służbę przez 24 godziny na
dobę. Zawsze są w gotowości do
udzielenia pomocy. Niestety, czasami bezwzględny żywioł, jakim
jest woda, pokazuje swoją przewagę nad ludźmi. I dopiero wówczas
pojawia się refleksja, jak niewiele
trzeba było zrobić, by zapobiec
nieszczęściu. Refleksja, której ceną
jest czyjeś życie - podsumowuje
D. Działo.
Za późna refleksja
Wtóruje mu komendant stołeczny policji nadinsp. Dariusz
Działo. - Każdego roku zdarzają
się przypadki, w których zapominamy o najważniejszym - podstawowych zasadach bezpieczeństwa.
Wówczas radosny wypoczynek
Czarno-żółta
kolorystyka
Urząd marszałkowski w porozumieniu z komendą stołeczną
i wojewódzką policji od pięciu lat
oznakowuje niebezpieczne miejsca
specjalnymi tablicami. Ich forma
jest bardzo prosta i czytelna. Czar-
no-żółta kolorystyka gwarantuje
dobrą widoczność, natomiast minimalistyczna grafika - czytelność.
Tablice informujące o ryzyku kąpieli są zawsze ustawione w widocznym dla wszystkich miejscu.
W tym roku na terenie Mazowsza pojawi się 12 nowych czarnych
punktów wodnych. W Warszawie
i okolicach staną dwa nowe znaki - w Wawrze na kąpielisku przy
ul. ks. Szulczyka i w Błoniu przy
akwenie „glinki”. Kolejne trzy
zostaną postawione w powiecie
łosickim przy rzece Bug i przy gliniance. Dwa następne w powiecie
mławskim przy wyrobisku pożwirowym i poglinianym. Reszta
znaków będzie ustawiona w Markach przy stawie „Kruczek”,
w Ciechanowie przy wyrobisku,
w Kuźmach przy Wiśle, w Brzuze
przy rzece Orzyc, w Goryniu przy
rzece „Radomska tama” i w Boryszewie przy rzece Bzurze.
Środki na wyprodukowanie tablic zapewnił samorząd województwa mazowieckiego, a miejsca wytypowały obie komendy policji.
Ryki. Jeszcze w tym miesiącu mieszkanki miasta
i gminy będą miały okazję skorzystania z bezpłatnych badań mammograficznych. Specjalny ambulans,
w którym będą one wykonywane, stanie na parkingu
przy urzędzie miejskim i będzie do dyspozycji pacjentek
we wtorek, 29 lipca, między 9.00 a 17.00. Aby uniknąć
kolejek, lepiej się wcześniej zarejestrować. Można to zrobić telefonicznie pod nr.: 85-676-03-32 lub 676-13-22 od
8.00 do 20.00. Propozycja jest kierowana do pacjentek
w wieku od 50 do 69 lat. Badania są wykonywane w ramach Populacyjnego Programu Wczesnego Wykrywania
Raka Piersi, a finansuje je Narodowy Fundusz Zdrowia.
Pacjentki nie muszą mieć żadnych skierowań. Wystarczy,
że zabiorą ze sobą dowód osobisty i zdjęcia poprzednich mammografii, które pomogą w postawieniu jak
najbardziej skutecznej diagnozy.
Z danych lubelskiego wojewódzkiego ośrodka koordynującego Populacyjny Program Wczesnego Wykrywania
Raka Piersi wynika, że do końca czerwca na mammografię zgłosiło się 45,32% pacjentek z Lubelszczyzny. W po-
wiecie ryckim wskaźnik ten wynosi 47,47%, w mieście
Ryki 53,08%, a w gminie 47,39%. Dofinansowanie
na modernizację
KO
Mazowsze. 16 lipca zarząd województwa mazowieckiego podjął decyzję w sprawie kolejnego dofinansowania termomodernizacji w mazowieckich placówkach medycznych. Pieniądze trafią m.in. do szpitala
wojewódzkiego w Siedlcach. Koszt wszystkich inwestycji
termomodernizacyjnych w placówce zamknie się kwotą
ponad 1,8 mln zł. Ponad 800 tys. zł szpital pozyskał z dofinansowania WFOŚiGW, reszta kwoty będzie pochodzić
ze środków samorządu województwa mazowieckiego. To
nie pierwsze tego typu inwestycje w siedleckim szpitalu
wojewódzkim. Dotychczas przyznane środki wykorzystano m.in. na wymianę ok. 50% oświetlenia wewnętrznego placówki. Oprócz tego wymieniono także drzwi
zewnętrzne do budynku rehabilitacji oraz budynku D
MLS
(wejście główne do poradni specjalistycznych). ców i propagowanie przez nich
wspólnego aktywnego spędzania
wolnego czasu (spacery, jazda na
rowerze, rolkach, pływanie). Niezwykle ważne jest zapewnienie
dziecku uczestniczenia w pozalekcyjnych zajęciach ruchowych.
Odpowiednio dobrane do
wieku i zainteresowań mogą być
dobrym sposobem na spędzenie
czasu z rówieśnikami. W przypadku dzieci bardzo otyłych dobrze,
gdy są to grupy innych otyłych
dzieci, gdyż nie naraża to dziecka
na stres (np. gdy trzeba się
rozebrać przy rówieśnikach) czy
na złośliwe uwagi na temat jego
małej sprawności fizycznej.
Pomocą dla rodziców w procesie
odchudzania dziecka są coraz
popularniejsze specjalistyczne
kolonie i obozy odchudzająco-kondycyjne organizowane
przez wiele biur turystycznych.
Dzięki prowadzonym ćwiczeniom
kondycyjnym sylwetka dziecka
robi się szczuplejsza, co dodatkowo motywuje do aktywności
po powrocie z obozu. Rolą
rodziców jest, aby zdobyty w ten
sposób zapał dzieci właściwie
podtrzymać i ukierunkować zachęcić do dalszej aktywności
ruchowej (zapisać na ćwiczenia),
pomóc w utrzymaniu jeszcze
choćby przez kilka tygodni diety
o obniżonej kaloryczności oraz
wyeliminować ewentualne błędy
w żywieniu całej rodziny.
Łukasz Czarnocki jest lekarzem specjalizującym się w ortopedii
i traumatologii narządu ruchu. Pochodzi z Siedlec, gdzie ukończył
liceum ogólnokształcące. Po studiach medycznych podjął pracę
w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim w Warszawie.
Jeśli mają Państwo pytania do naszego eksperta, prosimy o kontakt z redakcją: „Echo Katolickie”, ul. Bp. I. Świrskiego 43A, 08-110
Siedlce; e-mail: [email protected], tel. 25-644-48-00.
OPR. KO
Krótko
Bezpłatna mammografia
Pomoc otyłemu dziecku musi
przyjść jak najszybciej, i to
w głównej mierze ze strony
samych rodziców. Należy zacząć
od wizyty lekarskiej, określenia
stopnia nadwagi czy otyłości,
a także poszukania jej przyczyn
np. w zaburzeniach hormonalnych. Dodatkowo konieczna jest
konsultacja z dietetykiem, który
pomoże ustalić odpowiedni
jadłospis dla młodego, rozwijającego się człowieka.
Należy pamiętać, że dzieci nie
można odchudzać w ten sam
sposób, jak dorosłych, a w szczególności wykluczone jest stosowanie restrykcyjnych i niskokalorycznych diet czy preparatów
farmakologicznych. Leczenie
powinno dotyczyć całej rodziny
i polegać na zmianie sposobu
odżywiania oraz na ograniczeniu
do minimum czasu spędzanego
przed telewizorem i komputerem. Obowiązkiem rodziców jest
dbanie o to, aby dziecko jadło
regularnie, częściej, ale mniejsze
porcje, unikało dań typu fast food
(hamburgery, frytki itd.), słodkich
napojów i wysokokalorycznych
przekąsek (batoniki, chipsy).
Takie „śmieciowe” jedzenie należy
zastąpić warzywami, owocami,
chudymi wędlinami i nabiałem.
Kluczową rolę w procesie odchudzania odgrywa aktywność
fizyczna. Dzieci często naśladują
dorosłych, dlatego podstawą jest
dobry przykład płynący od rodzi-
nocne dyżury aptek
SIEDLCE
25-31 VII
ul. Pułaskiego 13
Tel. 25-644-61-89
25-31 VII
ul. Kilińskiego 23
Tel. 25-631-30-84
BIAŁA PODLASKA
25-31 VII
ul. Sidorska 2K
Tel. 83-343-25-24
RADZYŃ PODLASKI
25-27 VII
ul. Spółdzielcza 1
Tel. 83-352-61-86
28-31 VII
ul. Kard. Wyszyńskiego 17
Tel. 83-352-76-92
ŁUKÓW
25-27 VII
ul. Partyzantów 17
Tel. 25-631-17-00
28-31 VII
ul. Piłsudskiego 7
Tel. 25-798-21-49
MIĘDZYRZEC PODLASKI
25-31 VII
ul. Warszawska 17
Tel. 83-371-25-23
PARCZEW
25 VII
ul. Warszawska 14
Tel. 83-355-18-42
26-31 VII
ul. 11-go Listopada 11
Tel. 83-355-05-73
SOKOŁÓW PODLASKI
25-31 VII
ul. Piłsudskiego 12
Tel. 25-787-33-30
EchoKatolickie
motoryzacja
numer
15(615)
12-18
2007
numer
30(995)
24-30kwietnia
lipca 2014
r.
Fot.gu
30
Choć 22-letni autobus można określić mianem „zabytkowy”, to pojazd ten jest w pełni sprawny i bez problemu pokonuje każdą wyznaczoną trasę.
SIEDLCE Nowy-stary autobus MPK
Zabytek na drodze
Na pewno trudniej go prowadzić, bo jest wyposażony w manualną skrzynię biegów. Jednak technicznie i wizualnie
autobus z 22-letnim stażem nie odbiega od reszty taboru.
- Bez wątpienia naszą największą
tegoroczną inwestycją jest zakup
czterech nowych autobusów miejskich marki MAN. Już we wrześniu
pojazdy te służyć będą mieszkańcom - zaznacza Krzysztof Dębiński, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Tabor
systematycznie zatem jest unowocześniany. Warto jednak wiedzieć,
że wśród autobusów, które można
spotkać na ulicach miasta, są również starsze konstrukcje… Zalicza
się do nich m.in. Jelcz z numerem
ewidencyjnym 001, który ma tyle
lat, co siedleckie MPK - 22.
Remont od podstaw
- Zdecydowaliśmy się poddać
generalnemu remontowi autobus,
który jako pierwszy, z wówczas
zakupionych, zasilił tabor siedleckiego przedsiębiorstwa - wyjaśnia
Jacek Dmowski, dyrektor techniczny MPK. - Generalnie rzecz
biorąc, pojazd został zbudowany
od podstaw. Wymieniliśmy na
nową lub naprawiliśmy niemal
każdą część tego pojazdu. Najwięcej czasu i wysiłku zajęła reperacja
kratownicy, stalowej konstrukcji.
To była bardzo żmudna operacja,
ponieważ wszystkie skorodowane elementy trzeba było wyciąć,
ręcznie dopasować i wstawić w to
miejsce nowe. Zostało wymienione całe poszycie wewnętrzne
i blach zewnętrznych, wyremontowaliśmy zawieszenie, silnik, układ
jezdny - wylicza J. Dmowski.
Co ciekawe, udało się przywrócić do stanu oryginalnego wnętrze
autobusu. Nowe obicia mają niemal
fabryczny wygląd, został bowiem
zachowany czerwony kolor skóry
na siedzeniach. - Co zmieniliśmy?
Chociażby wykładzinę na podłodze. Oryginalną - gumową, zastąpiła antypoślizgowa. W autobusie
zostało zamontowane również wyposażenie niezbędne do funkcjonowania w przedsiębiorstwie. Pojawiły się kasowniki, kierunkowe
wyświetlacze z numerami linii oraz
Krótko
Kabina tira to nie miejsce noclegu
PRZEPISY. Pracownikowi firmy transportowej należy się zwrot
kosztów hotelu, w którym nocował podczas zagranicznej podróży służbowej, ponieważ kabina tira nie stanowi dla kierowców
godziwego miejsca noclegu. Tak uznał Sąd Najwyższy, rozpatrując
pytanie sądu niższej instancji w związku ze sprawą wytoczoną pracodawcy przez kierowcę. W uzasadnieniu sąd podał, że spanie w kabinie
samochodu, gdzie „nie było stałej temperatury czy urządzeń sanitarnych” jest niewystarczające, bo „nie są to warunki właściwe dla wypoczynku, po którym kierowca byłby zdolny do kontynuowania podróży”.
Dla branży transportowej taka uchwała to katastrofa. Nie dość, że firmy
muszą teraz wszystkim swoim pracownikom w trasie międzynarodowej
zapewnić nocleg w hotelach, to na dodatek taki wyrok może spowodować lawinę roszczeń. Ponieważ większość firm nie zwracała pieniędzy
za nocleg, to teraz będą musiały to zrobić ryczałtem. I to nawet za trzy
lata wstecz. Jak prognozują znawcy krajowej gospodarki, nowe przepisy
oznaczają spadek konkurencyjności polskich przedsiębiorstw, wzrost
cen w sklepach, a nawet upadek części firm transportowych. Szacuje
się, że rekompensaty mogą kosztować firmy transportowe nawet 2,5
mld zł.
GU
Autobus
prawie rok stał
w warsztacie
naprawczym.
Koszt jego
modernizacji
wyniósł prawie
100 tys. zł, z czego
niemal 70 tys. zł
pochłonęła
tzw. robocizna.
WÓLKA WIŚNIEWSKA pełny monitoring wnętrza. Barwy
zewnętrzne dostosowano również
do tych przyjętych w siedleckim
MPK - dodaje mój rozmówca.
Zabytkowy, ale
w dobrym stanie
Autobus prawie rok stał w warsztacie naprawczym. Koszt jego modernizacji wyniósł prawie 100 tys.
zł, z czego niemal 70 tys. zł pochłonęła tzw. robocizna. Choć pracy
przy tym remoncie był ogrom i nieraz pojawiały się chwile zwątpienia,
to udało się doprowadzić inwestycję
do końca. - Autobus został „przywrócony do życia” dzięki bardzo
dużemu nakładowi pracy naszych
mechaników i spawaczy. Obecnie,
choć można go określić mianem
„zabytkowy”, pojazd jest w pełni
sprawny i bez problemu pokonuje
każdą wyznaczoną trasę - zaznacza
dyrektor techniczny. Gdzie można
go zatem spotkać? - Autobus „001”
ma wysoką podłogę i z tego powodu nie obsługuje tylko linii 3, 4
Wyścig pojazdów
Liczy się kreatywność!
Dobra zabawa gwarantowana! 27 lipca, o 13.00,
wystartuje bowiem I Wyścig Pojazdów Własnej
Konstrukcji, tzw. mydelniczek.
Warto zaznaczyć, że jest to pierwsza tego typu impreza w regionie.
Na godz. 15.00, na parkingu za
miejscową świetlicą, zaplanowano
oficjalne otwarcie, prezentację pojazdów, a następnie uroczystą paradę własnoręcznie zmontowanych
konstrukcji.
- Po blisko dekadzie (pierwsze
„mydelniczki” ścigały się w Polsce
w 2003 r.) nadeszła pora na naszą
wieś. Już w tym roku po raz pierwszy zorganizowane zostaną takie
zawody. Zapraszamy chętnych do
udziału w tej imprezie, jest ona
otwarta dla każdej grupy wiekowej. Jedyną zasadą, jaka obowiązuje, jest kreatywność w budowie
pojazdu i zachowanie bezpieczeństwa na trasie przejazdu - tłumaczą
pomysłodawcy, a zarazem organizatorzy projektu. Pomysł spodobał
się wójtowi Wiśniewa Krzysztofowi Kryszczukowi na tyle, że objął
patronat nad imprezą.
Co zrobić, by wziąć udział w wyścigu „mydelniczek”? Pojazd na pewno
musi być niecodzienny i oryginal-
oraz 18. Poza tym jeździ wszędzie
- informuje J. Dmowski, dodając:
- Autobus służy nam obecnie również jako pojazd instruktażowy dla
nowo zatrudnionych kierowców.
Sentyment i walor
edukacyjny
- Dlaczego zdecydowaliśmy się
na taki krok? Z sentymentu. To
pierwsze „dziecko” firmy, więc
trzeba o nie dbać - zgodnie wyjaśniają przedstawiciele siedleckiego MPK. Jest jeszcze inny aspekt
tej decyzji - edukacyjny. - Trzeba
pielęgnować i podtrzymywać tradycję. W Polsce i świecie jest tendencja, by o takie rzeczy dbać. Jeśli
ich nie zachowamy, to następne
pokolenia nie będą wiedziały, jak
kiedyś komunikacja wyglądała
- dodaje K. Dębiński.
Pojazd o sygnaturze „001” ma
wkrótce zostać oznakowany,
a specjalne malowanie ma przypominać jego historię i znaczenie dla
GU
siedleckiego przewoźnika. ny, smukły - nie szerszy niż 1,8 m,
niewywrotny - nie wyższy niż 2,4 m,
zwarty - krótszy niż 6 m, na wysokim
poziomie - zawieszenie powinno
być oddalone od podłoża nie mniej
niż 10 cm, odważny - waga pojazdu,
bez kierowcy, nie większa niż 80 kg,
sterowny, samobieżny - żadnych silników czy napędów mechanicznych
(liczy się siła nóg i grawitacja), bezpieczny - żadnych ostrych krawędzi,
wystających szpikulców, szklanych
elementów, odrywających się części
i oczywiście musi posiadać sprawne
hamulce.
Więcej informacji o inicjatywie można uzyskać, dzwoniąc do
pomysłodawców - Artura Ciołka
(tel. 605-240-788) lub Pawła Strzemiecznego, sołtysa wsi Wólka
Wiśniewska (tel. 600-578-626). Na
stronie
www.wolkawisniewska.
cba.pl również można zapoznać się
GU
z ideą i zasadami wyścigu.
informacje
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
SIEDLCE Impreza z przesłaniem
Dla zdrowia i pamięci
Ruszyły już zapisy
do kolejnej edycji Biegu
Siedleckiego Jacka!
Są tacy, którzy nie wyobrażają sobie końcówki wakacji bez tej imprezy. I nie ma się co dziwić, bowiem z roku na rok coraz więcej
osób decyduje się stanąć na startowej mecie biegu, któremu od samego początku przyświeca hasło
„Młody - wolny od nałogów”.
W niedzielę, 31 sierpnia, po
raz piąty wystartuje to „zdrowe”
przedsięwzięcie. Cel? Niezmienny. Inicjatywa organizowana jest
bowiem dla upamiętnienia wizyty
Jana Pawła II w Siedlcach, która
miała miejsce w roku 1999. Ale
nie tylko. Bieg służy popularyzacji zdrowego trybu życia, rekreacji
i aktywnego wypoczynku - tłumaczą organizatorzy z Agencji
Rozwoju Miasta Siedlce, dodając: - Impreza łączy mieszkańców
miasta, integruje, a także sprawia,
że poniekąd wypełnione zostaje
przesłanie Papieża Polaka, wielkiego zwolennika sportu.
Dorośli amatorzy fizycznej aktywności mają do wyboru trasę
o długości 5 km oraz 21 km (dystans
półmaratonu). Organizatorzy nie
zapomnieli również o młodszych
sportowcach. Dla dzieci i młodzieży zaplanowano bieg na dystansie
400 i 800 m. W tym roku w programie także marsz nordic walking.
Początek trasy wyznaczono przy
ul. Jana Pawła II, przed siedzibą
Regionalnego Ośrodka Sportu,
Rekreacji, Rehabilitacji i Turystyki.
Tam również będzie znajdować się
meta biegu. W programie inicjatywy oczywiście biegowa rywalizacja,
a następnie ceremonia wręczenia
nagród oraz sportowy piknik - in-
GMINA MIĘDZYRZEC PODLASKI patron medialny
Z roku na rok coraz więcej osób decyduje się stanąć na startowej mecie Biegu
Siedleckiego Jacka.
dywidualne i zespołowe rozgrywki
z rekreacji ruchowej, zwiedzanie
stadionu miejskiego oraz wspólne
zabawy w plenerze.
Aby wziąć udział w biegu, na-
leży zarejestrować się w systemie
zgłoszeniowym oraz dokonać
opłaty startowej. Wszelkie informacje dostępne na stronie www.
GU
biegjacka.pl. Zapraszamy!
Rozmaitości
31
Międzynarodowe
smaki
Liw. Muzeum Zbrojownia na
Zamku w Liwie oraz Lokalna Organizacja Turystyczna
„Wielki Gościniec Litewski”
zapraszają do udziału w Międzynarodowym Turnieju
Smaków na Zamku, który zaplanowano na 30 i 31 sierpnia.
W ramach imprezy odbędą się
konkursy: na najsmaczniejszą
potrawę regionalną na szlaku
Wielkiego Gościńca Litewskiego
oraz na najciekawszy kulinarny
prezent z podróży szlakiem WGL
- „Gościniec z podróży”, a także
degustacje, kiermasz kulinariów
regionalnych, zawody i konkursy kulinarne, targ śniadaniowy
oraz piknik, koncerty zespołów
folkowych i folklorystycznych.
W programie znajdą się również
koncerty zespołów: Tamarysze,
Hoyraki, Leśne Licho, Radio
Samsara, Costa Nova, Stara
Kuźnia. Gościem specjalnym
potkania będzie znany kucharz
i dziennikarz kulinarny Tomasz
MLS
Jakubiak. Mniej krwi
Remonty i zakup wyposażenia
Pomysł na świetlicę
W tym roku zakończą się remonty trzech świetlic na terenie gminy.
A te, które wcześniej zostały zmodernizowane, zostaną wyposażone w niezbędny sprzęt i oddane
mieszkańcom do użytkowania.
Po trzyletnich perturbacjach
wyremontowana zostanie już do
końca świetlica w Przychodach.
Wykonawca niedawno zaczął prace, które zakończyć się mają do
końca wakacji. Budynek będzie
ocieplony, wymieniony zostanie
dach, okna i drzwi oraz wykonana
będzie terakota na podłodze. Dwa
lata temu kupiono do świetlicy
Reklama
meble, które obecnie stoją i czekają w jednym z pomieszczeń.
Mieszkańcy już mają pomysł na
zagospodarowanie budynku. Ma
on być siedzibą zespołu „Echo”.
Ponadto, prowadzony tam będzie
wolontariat - tzw. bank czasu. Każdy chętny będzie mógł deklarować
poświęcenie danej ilości czasu na
zajęcia z młodzieżą, dziećmi czy
osobami starszymi. Takie działania zaczęto prowadzić już w 2011 r.,
zanim zaczął się remont świetlicy.
To pomysł sołtysa, a obecnie także
radnego Andrzeja Frąckiewicza.
W tym roku oddana będzie do
użytku także świetlica w Krzymoszycach, w której Stowarzyszenie
Aktywnych Kobiet chce zorganizować kuchnię regionalną, oraz
w Puchaczach. Ogłoszono również
przetarg na wyposażenie świetlic
w Rzeczycy w stoły, krzesła, sprzęt
AGD i naczynia, placówki w Misiach w meble oraz w Łukowisku
i w Misiach w materiały do robótek
ręcznych. Już w czerwcu do świetlic
w miejscowościach: Łukowisko,
Rzeczyca, Misie, Strzakły, Krzewica, Koszeliki, Przychody, Pościsze, Puchacze, Zawadki, Łuniew,
Wólka Krzymowska, Krzymoszyce, Wysokie i Sitno, w ramach ich
potrzeb zakupiono zestawy mebli
kuchennych i regałów wystawienniczych, stoły, krzesła ławki, sprzęt
AGD, sztućce oraz naczynia obiadowe i kuchenne, a także materiały
do robótek ręcznych i stoły do tenisa. Wygląda na to, że jeszcze w tym
roku mieszkańcy będą mogli koBZ
rzystać ze świetlic. Garwolin. W oddziale
terenowym Regionalnego
Centrum Krwiodawstwa
i Krwiolecznictwa jest mniej
niż w innych miesiącach roku
pobieranej krwi, ale potrzeby miejscowego szpitala są
w pełni zabezpieczone. - Na
potrzeby szpitala wystarczy mówią pielęgniarki z oddziału
krwiodawstwa. Tradycyjnie już
przyczyną zmniejszonej ilości
dawców tego najcenniejszego leku są wakacje, kiedy to
wiele osób, zwłaszcza młodzież,
wyjeżdża na letni wypoczynek. W ciągu roku w stacji
krwiodawstwa krew oddaje
codziennie średnio ok. 30 osób.
Są to przeważnie stali dawcy,
ale w wakacje jest ich o połowę
mniej. Nie organizowane są też
w tym okresie spektakularne
akcje poboru krwi, dlatego
w szpitalnym banku nie ma zbyt
dużych rezerw tego cennego
leku. Bywa jednak, że z zasobów
banku krwi korzystają inne szpitale. W ciągu roku w oddziale
krwiodawstwa pobiera się około
3 tys. litrów krwi od 6 tys. osób,
dlatego powiat garwoliński jest
w mazowieckiej czołówce pod
WAJ
tzm względem.
Bezpłatne
czipowanie
Włodawa. Kolejny rok samorząd miasta finansuje akcję
znakowania psów. Dotychczas
elektroniczny dowód dostało
ponad 340 czworonogów.
Znakowanie zwierząt polega na
nadaniu im niepowtarzalnego
kodu identyfikacyjnego, który
m.in. umożliwi odnalezienie
właściciela w przypadku zaginięcia psa. Elektroniczny czip
z zakodowanym numerem jest
niewielkich rozmiarów, a jego
wszczepienie - bezpieczne
dla zwierząt. Aby wziąć udział
w akcji, wystarczy udać się do
gabinetu weterynaryjnego przy
ul. Suchawskiej, z którym miasto
zawarło umowę. Akcja będzie
realizowana do 15 grudnia. MLS
32
EchoKatolickie
GMINA KĄKOLEwNICA
INFORMaCje - OGŁOSZeNIa
Wakacyjne pikniki
Pod hasłem
wolności
Gminny Ośrodek Kultury oraz nieformalna grupa
RAZEM zapraszają na cykl pikników realizowanych
w ramach projektu programu „Działaj Lokalnie”
Radzyńskiego Stowarzyszenia dla Kultury „Stuk-Puk”
oraz Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce.
Pikniki organizowane są na strzelnicy w lesie „Baran” oraz stadionie gminnym przy GOK/OSP
w Kąkolewnicy. Pierwsza z imprez
odbyła się 23 lipca. W ramach
spotkania pod hasłem „Wolność dobro wspólne” odbyły się igrzyska
przedszkolaków, pokaz sprawności
jednostki OSP Kąkolewnica oraz
wyposażenia samochodu gaśniczego. Ponadto wakacyjny turniej
szachowy pod hasłem „Wolność
89 - logiczne myślenie”, konkursy
strzeleckie przygotowane przez
koło LOK w Kąkolewnicy, gry i zabawy.
Kolejny piknik odbędzie się
30 lipca. Jego hasło to: „Wolność
- Aktywność - Budowanie tożsamości”. Zaplanowano na ten dzień
zabawy i konkurencje sportowe
przygotowane przez KS GROM
Kąkolewnica, warsztaty kulinarne
dla dzieci i młodzieży oraz zabawy
integracyjne.
Ostatni piknik odbędzie się 27
sierpnia. Nie zabraknie na nim
konkursów takich jak: wokalny,
taneczny, „Jaka to melodia”, „Je-
den z dziesięciu”. Zaplanowano
również warsztaty malarskie dotyczące symboli wolności, pokaz
sekcji karate Kyokushin, gry i zabawy, konkurencje przygotowane
przez koło LOK w Kąkolewnicy.
Dla uczestników pikników przewidziane są upominki i atrakcyjne nagrody. Wszystkie imprezy są
finansowane ze środków PolskoAmerykańskiej Fundacji Wolności i lokalnych darczyńców, a ich
organizatorem jest Gminny OśroBZ
dek Kultury w Kąkolewnicy.
Reklama
numer
15(615)
12-18
2007
numer
30(995)
24-30kwietnia
lipca 2014
r.
usłuGi
malowanie, szpachlowanie w pomieszczeniach, szybko, solidnie, tanio. Siedlce
i okolice, faktura Vat. tel. 25-632-56-11.
Rynny aluminiowe i stalowe dowolnej
długości, prosto z maszyny, bezpośrednio na placu budowy, bogata gama
kolorystyczna, gwarancja 20 lat na materiał, tańsze niż PCV. tel. 605-20-10-13.
nierucHoMości
sprzedam
działka pracownicza w Golicach.
tel. 609-350-811.
działka budowlana o pow. 21 arów
z domem o pow. użytkowej 110 m², na
górze 3 sypialnie, na dole pokój, kuchnia, 2 garaże. Blisko rzeki Liwiec,
k. Mokobód, tel. 513-092-570.
Posesja w Sawicach 49 arów, dom
murowany, podpiwniczony, budynki
gospodarcze i duży staw (ewentualnie
połowę). tel. 25-787-56-38.
działka budowlana 40 arów w miejscowości Karcze, 18 km od Siedlec, z budynkiem gospodarczym murowanym
i piwnicą murowaną. tel. 605-245-906.
mieszkanie 50 m², częściowo umeblowane, w centrum, do zamieszkania od
zaraz. Stoczek Łukowski, tel. 519-862477.
nierucHoMości
wynaJMę
ROZWiĄZania KOnKuRsóW
w 28 nr. „echa” ogłosiliśmy konkurs SMS, w którym do wygrania było
sześć płyt „Matko jedności” przekazane przez sanktuarium w Kodniu.
Najciekawiej zdanie: „Maryja jest dla mnie…” dokończyli:
danuta Oszczepalińska, siedlce
Jadwiga Jaskólska, górzno Kolonia
Wincenty Kałaska, sławiny
Bartłomiej Wójtowicz, łosice
Bogumiła mućko, Biała Podlaska
sylwester duławski, łuków
w tym samym numerze „echa” wydawnictwo Media Rodzina ufundowało trzy egzemplarze książki „Dużo szczęścia!”. Najbardziej interesująco zdanie: „Mój sposób na niepowodzenia to…” dokończyli:
mariola Poszytek, Wilchta
Bożena Krawczyk, garwolin
małgorzata sitarczuk, augustówka
Gratulujemy! Nagrody wyślemy pocztą.
lokal 388 m² lub część I p., w tym biuro
75 m² i 25 m², Siedlce, ul. Brzeska 91.
tel. 600-452-492 lub 698-997-247.
Kawalerka w Siedlcach. tel. 664-990844.
Kawalerka w Siedlcach, ul. Koszarowa
2, z ogródkiem, miejscem parkingowym oraz piwnicą. Mieszkanie w pełni
umeblowane, gotowe do zamieszkania.
tel. 505-115-219.
mieszkanie 48 m², 3 pokoje, częściowo
umeblowane, Siedlce, ul. 11 listopada
(róg Rynkowej). tel. 508-379-098. Dzwonić po 19.00.
sprzedam
Kserokopiarka Canon iR2018, czarnobiała, format a5-a3, opcje: kopiarka,
dru-karka, skaner. Idealna do małego
biura, używana, w pełni sprawna.
tel. 25-644-48-00.
telefon Nokia Lumia 610 w kolorze białym. Stan wizualny dobry, technicznie
działa bez zastrzeżeń, bateria dobrze
trzyma (nawet 4-5 dni). w komplecie pudełko, łado-warka, słuchawki,
dokumenty. Cena: 230 zł. Siedlce, tel.
604-232-254.
drewno opalowe rąbane, grab, dąb,
jesion, brzoza, olcha, sosna, węgiel, ekogroszek, miał. Zapewniamy transport.
tel 604-652-819.
ekogroszek workowany fabrycznie
- 25 kg. tel. 604-652-819.
części kombajnu zbożowego MF 620,
inFORmacJa
w związku z art.35 ust.1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami (Dz. U. z 2014r. poz.518 j.t.), informuję, na tablicy
ogłoszeń Urzędu Miasta Siedlce na okres 21 dni, tj. w dniach 23 lipca do
13 sierpnia 2014 r., wywieszono wykaz nieruchomości miejskiej przeznaczonej do wydzierżawienia na czas nieoznaczony w trybie bezprzetargowym część niezabudowanej nieruchomości powiatowej, oznaczonej
jako działka nr 19/14 obręb 19 o powierzchni 0,0480 ha , położoną przy
ul. Poniatowskiego na rzecz P. Kazimierza Gotowickiego.
Z up. Prezydenta Miasta
Anna Sochacka
Zastępca Prezydenta
BETONIARNIA
507, sieczkarnia 1,7 m, kosa elektryczna
boczna do rzepaku, silnik 6 Perkins,
części silnika Dz 6. Okolice Siedlec, tel.
519-575-958.
Obrzynki tartaczne w paczkach, transport. tel 604-652-819.
stół rozkładany używany plus 4 krzesła
pokojowe obszyte materiałem. Cena
500 zł - do negocjacji. tel. 25-631-76-82.
Wózek dziecięcy typu 3 w 1, mało
używany, w stanie b. dobrym, kolor
czarno-biały. Ryczyca k. Kotunia, tel.
516-298-000.
telewizor kolorowy 21 cali, Grundig
Xentia, srebrna obudowa, stan idealny.
Cena 180 zł., Siedlce, tel. 535-088-008.
Rower stacjonarny york c202, mało używany, stan idealny, posiada komputer
steru-jący programami predefiniowanymi, cena 700 zł.. Siedlce,
tel. 692-327-332.
Piecyk gazowy „termet”, stan b. dobry.
tel. 513-092-570.
słupy typu choinkowego do pieczarkarni i wannę aluminiową 2000 litrów.
tel. 606-628-505.
Z powodu rezygnacji z budowy
sprzedam dwa nowe okna w kolorze
białym o wy-miarach: 145 cm x 200 cm.
w cenie do uzgodnienia. Szaniawy k.
Łukowa, tel. 25-640-69-94, po 16.00.
lodówka, tel. 600-134-734.
motoryzacyJne
sprzedam
starą przyczepkę samochodową zarejestrowaną. tel. 601-384-070.
ciągnik rolniczy wladimirec t-25, może
być bez dokumentów lub do remontu,
płat-ne gotówką! tel. 695-720-218.
Opel astra 1993 r., 1,4 benzyna/gaz,
hak, alumy, cena 800 zł, przegląd i ubezpiecze-nie ważne. tel. 505-381-696.
Opel Zafira 2.0 DtI 2003 r., 187 tys. km,
bogate wyposażenie, 9,8 tys. zł (do
negocja-cji). tel. 608-454-758.
daewoo Lanos, 1999 r., 1,6 z gazem,
granatowy, wspomaganie kierownicy,
centralny zamek, zadbany. Stoczek
Łukowski, tel. 519-862-477.
Rover 420, 2.0 tD, 1999 r., hatchback.
tel. 504-354-798.
honda Civic 1,8, 2009 r., gaz, pierwszy
właściciel, przebieg 122 tys. km. Cena
32 tys. zł, możliwość wystawienia faktury Vat. tel. 602-115-095.
żuk skrzyniowy, sprawny technicznie,
stan bardzo dobry, badania i ubezpieczenie aktualne. Opole Stare,
ul. wspólna 17.
ciągnik rolniczy 4x4. Okolice Siedlec.
tel. 519-575-958.
Kombajn zbożowy Volvo 950 3,6 m.
Stan bdb, cena 17 tys. zł. Okolice Siedlec. tel. 519-575-958.
Kombajn zbożowy john Deere 1075,
1985 r., kabina, sieczkarnia, hydrauliczna rura, wyprzedzenie nagarniacza,
czujniki awaryjności, czujniki strat ziarna. Cena 42 tys. zł. tel. 519-575-958.
Kombajn zbożowy New Holland 8050,
1985 r., hydrauliczna rura, sieczkarnia,
dwa bębny młócące, sprowadzony
z Niemiec, stan idealny. Cena 43 tys. zł.
tel. 500-569-616.
ciągnik rolniczy t-25, rozrzutnik jednoosiowy, kultywator oraz pług dwuskibowy tel. 600-659949.
rÓżne
praca
Zapraszam wszystkie osoby represjonowane w PRL z powodów politycznych bądź religijnych na darmowy
pobyt w moim gospodarstwie ekologicznym obok Kałuszy-na. warunek:
osoby niepalące. tel. 25-752-61-90.
Proszę o pomoc finansową, bym
mógł iść ponownie na jasną Górę.
jestem niepełno-sprawny i przebywam
w Domu Pomocy, brak mi środków. tel.
514-609-281.
samotna matka bez pracy szuka pomocy. Do końca lipca muszę sie wyprowadzić, mam domek do remontu, przyjmę
okna, drzwi meble. tel. 607-054-095.
szukam opiekunki do dziecka rocznego, od września. Miejscowość Chromna
k. Zbu-czyna, tel. 515-196-105.
Zaopiekuję się dzieckiem, osobą
starszą lub chorą, pomogę w domu. tel.
500-303-368.
szukam opiekunki do osoby starszej,
chorej, ale samodzielnie poruszającej
się. Na początek praca przynajmniej
na okres wakacji, z zamieszkaniem we
włodawie. tel. 668-303-902.
Pomocnik poszukuje pracy z zakwaterowaniem u murarza, dekarza; docieplenia i tym podobne prace budowlane
(Biała Podlaska, Radzyń Podlaski lub
okolice war-szawy). tel. 500-387-528.
kuPię
Prezydent Miasta
Siedlce
Siedlce,dnia 17.07.2014 r.
OgłOsZenie
o przystąpieniu do sporządzenia zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w rejonie „Południowej dzielnicy
Przemysłowej”
Na podstawie art. 17 pkt 1 ustawy z dnia 27 marca 2003r. o planowaniu
i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz. U. z 2012r. poz. 647 z późn.zm.)
zawiadamiam o podjęciu przez Radę Miasta Siedlce uchwały Nr XXXIX/
717 /2014 z dnia 28 lutego 2014 r. o przystąpieniu do sporządzenia
zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w rejonie
„Południowej Dzielnicy Przemysłowej”. Przedmiotem zmiany planu będzie
rozszerzenie przeznaczenia terenów o zabudowę usługową na obszarach
zaznaczonych na rysunku poniżej grubą, ciągłą linią, dopuszczenie dla
terenu 6P lokalizacji centrum logistycznego transportu i parkingu dla
tIR-ów, oraz przeznaczenia działek nr geod. 32/8, 31/16, 32/3 obr. 80 pod
zabudowę mieszkaniową jednorodzinną i usługi w ramach terenu 4MN/U.
Zainteresowani mogą składać wnioski do wyżej wymienionego projektu zmiany planu. Granice obszarów objętych zmianą planu oznaczone
grubą, ciągłą linią.
wnioski należy składać
na piśmie w Biurze
Obsługi Interesanta
Urzędu Miasta Siedlce,
Skwer Niepodległości 2,
stanowisko nr 4 w sali
obsługi interesanta,
w terminie do dnia
25.08.2014 r.
wniosek powinien
zawierać nazwisko, imię,
nazwę i adres wnioskodawcy, przedmiot
wniosku oraz oznaczenie
nieruchomości, której
dotyczy.
Prezydent
Miasta Siedlce
Wojciech Kudelski
INFORMACJE
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Rozmaitości
33
Lektura
jest kobietą
Dane statystyczne są bezwzględne: kobiety czytają więcej książek
niż mężczyźni. I to panie chętniej sięgają po powieści, które dotykają
prawdziwego życia.
Stereotyp jest mocno krzywdzący - kobiety czytają tanie romansidła. Zwykle takie: Ona jest samotna, nie ułożyło jej się w życiu,
straciła właśnie pracę i średnio
dogaduje się ze światem. On pojawia się niby zwyczajnie, ale zaraz
wiadomo, że to dar losu. I - bach!
- miłość. Happy end! A jak jest
naprawdę?
- Na szczęście na rynku wydawniczym mamy olbrzymi wybór
książek - twierdzi Magdalena Kumorek, popularna aktorka i miłośniczka dobrej lektury. - Każdy
może znaleźć coś dla siebie. Dlatego daleka jestem od stwierdzenia,
że to kobiety są lepszymi czytelniczkami. W książkach zwracamy
uwagę na różne rzeczy i pewnie
interesuje nas nieco inna literatura. Ale tym lepiej. Przez to świat
jest ciekawszy.
Nie tylko „romansidła”
Pod jej słowami podpisują się
także obserwujący rynek czytelniczy. Zwracają uwagę na to, że kobiety - poza romansami - są również namiętnymi czytelniczkami
szeroko pojętej prozy obyczajowej,
kryminałów czy dobrej literatury
faktu (na przykład biografii).
- Co więcej, czytają uważnie,
chętnie dyskutują o książkach,
czasem nawet zaciekle, odnosząc
rzeczywistość opisywaną w książkach do swojego życia - mówią
bibliotekarki. Ich zdaniem kobiety
czytają „głębiej”, potrafią spędzić
długie godziny na rozważaniu zachowań bohaterów przeczytanych
książek czy omawianiu problemów poruszanych w powieściach.
Co byś zrobiła na jej
miejscu?
Niektórzy badacze czytelnictwa
podkreślają więc rolę zaangażowania kobiet w lekturę. To czytelniczki - częściej niż mężczyźni
- są ponoć bardziej empatyczne:
współczują lub kibicują bohaterom, przeżywają ich klęski czy porażki. Ale czy książki rzeczywiście
mogą być tak bliskie życiu?
- Na pewno wtedy, kiedy autor
zadał sobie trud, by mocno zgłębić
opisywane zagadnienia, a oprócz
rzetelnej wiedzy potrafił dodać
do książki odrobinę empatii dla
bohaterów i swój talent - mówi
Kumorek. - Wtedy czasem zdarza
się tak, że losy fikcyjnych bohaterów, o których czytamy w książkach, stają się dla nas tak namacalne i wiarygodne, że zaczynamy
o nich myśleć jak o żyjących faktycznie ludziach.
Jak to wygląda w praktyce,
w erze internetu, najlepiej widać
po opiniach czytelniczek na blogach czy forach dyskusyjnych.
Jednej z takich inicjatyw - klubowi „Kobiety to czytają” - patronuje właśnie Magdalena Kumorek.
Z założenia ma on inspirować do
czytania książek, które „wzruszają
i zmuszają do myślenia”, książek,
które „podejmują ciekawe, niebanalne, niekiedy też kontrowersyjne tematy”.
- Książki w klubie dobrane są
tak, by czytelniczki łatwo mogły
Powiatowy urząd pracy czeka na propozycje płynące od bezrobotnych.
Preferowane będą pomysły na działalności wytwórcze, produkcyjne
i usługowe.
Łuków To czytelniczki - częściej niż mężczyźni - są ponoć bardziej empatyczne:
współczują lub kibicują bohaterom, przeżywają ich klęski czy porażki.
Czasem zdarza
się tak, że losy
fikcyjnych
bohaterów,
o których czytamy
w książkach,
stają się dla nas
tak namacalne
i wiarygodne,
że zaczynamy
o nich myśleć
jak o żyjących
faktycznie
ludziach.
się identyfikować z ich bohaterkami - wyjaśnia Kumorek. - Pomimo tego, że w klubie omawiane
są książki poruszające różne zagadnienia i problemy, czytelniczki
zawsze mogą zadać sobie pytanie:
Co ja zrobiłabym na miejscu bohaterki czytanej powieści?
Życiowe sprawy
Pytanie „Co ja bym zrobiła
na jej miejscu?” jest szczególnie
ważne w przypadku fabuł, które
prowokują do refleksji o życiu.
Klubowiczki mają swoje typy. Bohaterka „Zatoki o północy” Diane
Chamberlain musi skonfrontować
się z przeszłością, by naprawić
stosunki rodzinne. Z kolei bohater „Nie odchodź” Lisy Scottoline
dopiero po utracie najbliższych
zaczyna się zastanawiać, czym dla
niego są relacje z ludźmi.
- Sama mam wielki szacunek
np. do Jodi Picoult, że zawsze bardzo rzetelnie podchodzi do poznawania problemów środowiska
ludzi, o których chce pisać - mówi
Kumorek. - Dobrym przykładem
może być jej książka „W naszym
domu”, świetnie przybliżająca problem zespołu Aspergera, odmiany
autyzmu. Po jej przeczytaniu nie
tylko wiem więcej o tej chorobie,
ale przede wszystkim dzięki zaangażowaniu pisarki mogę dokładnie zrozumieć, na czym polegają
problemy ludzi opiekujących się
chorymi na zespół Aspergera.
Ludzkich emocji dotykają też
powieści wydane w klubie „Kobiety to czytają”. „Sekret mojego
męża” pióra Liane Moriarty opowiada o Cecilii Fitzpatrick, lokalnej liderce, bizneswoman i kobiecie sukcesu, która nagle będzie
musiała się skonfrontować z tajemnicą swojego męża.
Z kolei Lisa Scottoline we „Wracajmy do domu” dotyka problemu
granic emocjonalnych, które matki muszą wyznaczać sobie i innym
- nierzadko po to, by w ogóle przetrwać.
Dobra zabawa i...
coś jeszcze
Na stronie internetowej i Facebooku klubowym czytelniczki
wymieniają się więc nie tylko wrażeniami z lektur, ale także refleksjami o życiu. Rozmowa na trudne
tematy nie tylko wyzwala z natłoku myśli i relaksuje, ale także po
prostu zbliża do siebie czytelniczki. Te z kolei mają wiele powodów
do wdzięczności.
„Choćby za to, że przestałam
być sknerą i zaczęłam wydawać
pieniądze na książki, a nie tylko
liczyć na pożyczone z biblioteki... No i przede wszystkim za te
niekończące się dyskusje, kiedy
każda może wyrazić swoje zdanie
bez obawy, że zostanie skrytykowana!” - dziękuje Aleksandra
Skoczylas na Facebooku. Wtóruje
jej Katarzyna Małek: „Dziękujemy
za takie fantastycznie miejsce, do
którego wciąż wraca się z przyjemnością. Tyle razy poprawiliście
mi nastrój, że nawet nie zliczę. No
i gdyby nie Wy, to mogłoby mnie
ominąć tyle fantastycznych książek!”.
Książki bowiem w tym wypadku nie tylko zbliżają do życia, ale
JAG
w ogóle zbliżają ludzi.
Aktywizacja bezrobotnych
Pieniądze
dla ludzi
z pomysłem
Pracownicy Powiatowego Urzędu Pracy czekają
na wnioski od osób bezrobotnych, które mają
pomysł na biznes.
Pieniądze pochodzą z projektu
„@ktywność + wiedz@ = sukc€s”, realizowanego w ramach
Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. - Środków jest dwa
razy tyle, co w roku poprzednim. Mamy do dyspozycji 1,76
mln zł, czyli pieniędzy starczy
dla 88 osób, gdyby każdy wykorzystał maksymalną, dopuszczalną kwotę - tłumaczy dyrektor PUP Stanisław Puch. By
otrzymać maksymalnie 20 tys.
zł., należy mieć pomysł i chęć
stworzenia biznesu. Wnioskodawca musi także posiadać
status osoby bezrobotnej co
najmniej miesiąc. Nie ma ograniczeń wiekowych, choć mile
widziane będą pomysły płynące od bezrobotnych w wieku
powyżej 50 lat.
Czekają na setkę
Jak informuje S. Puch, preferowane są działalności wytwórcze, produkcyjne i usługowe.
Po pierwszym tygodniu przyjmowania wniosków do urzędu
trafiły dopiero 53 zgłoszenia.
- Czas składania wniosków nie
jest ograniczony. Przyjęliśmy, że
w chwili, gdy do urzędu pracy
napłynie 100 wniosków, zamieścimy na naszej stronie internetowej informację, że np. za dwa
dni kończymy przyjmowanie
zgłoszeń. Kolejność ich składania nie ma wpływu na pozytywne czy negatywne rozpatrzenie.
Liczy się rzetelność i pomysł podkreśla dyrektor. Poza środkami na otwarcie działalności
gospodarczej, PUP dysponuje
dodatkowymi pieniędzmi na dofinansowanie stanowisk pracy. W najbliższych dniach ogłosimy
nabór. Zaprosimy pracodawców
do składania wniosków, które
obejmą 30 stanowisk pracy po
20 tys. zł - dodaje dyrektor.
Dwukrotnie nie
weźmiemy
Podobne
dofinansowanie
chętnych na otwarcie własnej
działalności gospodarczej było
prowadzone w latach 20082013. Osoby, które złożyły
wniosek o bezzwrotne środ-
ki i pozytywnie rozpatrzono
ich prośbę, nie mogą ponownie
ubiegać się o dotacje w 2014 r.
Taki przypadek trafił się w łukowskim urzędzie i musiał zostać
odrzucony. Wnioskodawcy, którzy myślą o otwarciu własnego
biznesu, muszą przemyśleć, na
co wydadzą pieniądze i przedstawić listę zakupów. Mile widziane będą wnioski, w których
przyszły przedsiębiorca wykaże
się znajomością tematu, posiadanym wkładem własnym oraz
przemyśleniami przemawiającymi za tym, że pomysł dobrze
rokuje na przyszłość.
Nowe formy
aktywizacji
Na bezrobotnych czekają
także nowe formy aktywizacji. - Wystąpiliśmy do ministra
pracy z wnioskiem o środki na
nowe instrumenty. Uzyskaliśmy ponad 400 tys. zł na nowe
formy aktywizacji. W sierpniu
wdrożymy bony szkoleniowe,
stażowe, na zasiedlenie czy też
na zatrudnienie - wylicza dyrektor PUP. Bony to swego rodzaju
papiery wartościowe, które wymagają aktywności ze strony
bezrobotnego.
Jak go można otrzymać i jakie
korzyści przynosi? Bezrobotny
musi przyjść do urzędu i określić swój profil pomocy. Następnie otrzymuje bon i szuka
pracodawcy, który wypełniając
odpowiednią część druku, deklaruje chęć zorganizowania tej
osobie stażu. - Gdy bezrobotny
wraca do urzędu z wypełnionym bonem, my zawieramy
z pracodawcą umowę, a on organizuje sześciomiesięczny staż
oraz zobowiązuje się zatrudnić
daną osobę na kolejne sześć
miesięcy. Po spełnieniu wszystkich warunków umowy pracodawca dostaje 1,5 tys. zł premii
- podsumowuje S. Puch. Miejmy
nadzieję, że te nowe rozwiązanie
na rynku pracy przyniesie pożądane efekty, czyli pracodawcy
wyszkolą sobie dobrego pracownika, a bezrobotny znajdzie pracę nie tylko na pół roku.
Wioletta Ekielska
EchoKatolickie
w wOLNej CHwILI
numer
15(615)
12-18
2007
numer
30(995)
24-30kwietnia
lipca 2014
r.
FOt. www.MORGUeFILe.COM
34
KSIĄŻKA DLA KAŻDEGO
Wakacyjne towarzyszki
Długa jazda pociągiem? Nużący lot samolotem?
Ciągnący się w nieskończoność przejazd
autokarem? Jest na to sposób. Książki na wakacje,
niezawodne towarzyszki podróży.
Pierwszą propozycją na wakacje
jest powieść Sarah Jio „Dom na
plaży”. Jej bohaterką jest Anna,
amerykańska dziewczyna z bogatej rodziny, której życie jest
zaplanowane w najdrobniejszym
szczególe. Tuż przed przyjęciem
przedślubnym służąca Maxime
mówi młodej kobiecie, by zawsze słuchała głosu serca. Słowa
te sprawiają, że Anna zaczyna się
wahać. W efekcie przekłada ślub
i wraz z przyjaciółką postanawia
jako pielęgniarka wyjechać na
wyspę Bora-Bora, gdzie podczas
II wojny światowej znajdowała
się amerykańska baza wojskowa.
Na początku młode kobiety nie
zdają sobie sprawy, w jak wielkim niebezpieczeństwie się znalazły. Dopiero po pewnym czasie
uzmysławiają sobie, że wojna to
nie przygoda, ale cierpienie oraz
śmierć. Ich uczucia i serca również
czeka ogrom zdarzeń i pięknych,
i tragicznych. Doświadczenia te
na zawsze zmienią ich życie.
Książką, którą warto spakować
do walizki, jest też najnowsza pozycja Lisy Scottoline „Wracajmy
do domu”. Kiedy na progu domu
głównej bohaterki Jill pojawia się
córka byłego męża, kobieta staje przed dylematem: czy można
przestać być matką? Abby dopiero
co straciła ojca i podejrzewa, że
jego śmierć jest o wiele bardziej
podejrzana, niż uważa policja.
Mimo początkowych wątpliwości
Jill pojawia się pomóc pasierbicy.
Jeszcze nie wie, że jej postępowanie może doprowadzić do rozpadu
nowej rodziny i zagrozić szczęściu,
które z mozołem odbudowała.
Polecamy także książkę Magdaleny Kordel pt. „Malownicze.
Wymarzony czas” będącą kontynuacją „Wymarzonego domu”.
W tej serii Madeleine powoli
urządza swój dom w Sudetach,
Fasolka szparagowa
ma też niski indeks
glikemiczny - mogą
ją więc jeść bez
problemu osoby chore
na cukrzycę, jest też
niskokaloryczna.
SPOD POKRYwKI
Sezon na fasolkę
Teraz, kiedy pyszni się na straganach, warto nacieszyć się jej smakiem.
Sarah Jio, Dom na plaży, Między
Słowami, Kraków 2014.
Lisa Scotoline, Wracajmy do domu,
Proszyński i S-ka, Warszawa 2014.
Magdalena Kordel, Malownicze.
Wymarzony czas, Znak, Kraków 2014.
podejmując ważne życiowe kroki.
Podąża trudną drogą, by zaadoptować dwie przeurocze dziewczynki, siostry, które w życiu wiele
przeszły. Ale licho i źli ludzie nie
śpią. Ktoś próbuje ją oczernić i pisze fałszywy donos. Pod dach naszej bohaterki trafiają na dodatek
pewna młoda kobieta, pies i mała
dziewczynka. Szukają schronienia przed złem, które ich dopadło.
Michał niby kocha, ale... Na wieś
przyjeżdża też Kacper, który namiesza w życiu Krysi, a plotkara
Kraśniakowa nagle staje się milcząca. W Malowniczem naprawdę
MD
dużo się dzieje!
TwOJA URODA
bez problemu osoby chore na cukrzycę, jest też niskokaloryczna.
W 100 g znajduje się zaledwie 27
kcal! Warzywo to wspomaga też
wchłanianie wapnia i usuwanie
kwasu moczowego z organizmu,
a także leczenie artretyzmu i chorób nerek.
dWuBarWna JarzynKa
Składniki: ok. 30 g zielonej fasolki, 20-30 dag młodych marchewek,
sól, pieprz, cukier, oliwa z oliwek,
oregano lub inne zioła wg upodobań, np. tymianek.
Wykonanie: Fasolkę i marchewkę
oczyść, ugotuj - najlepiej na parze,
w specjalnym garnku, parowarze
lub na sicie nad gotującą się wodą,
soląc z wierzchu (jeśli gotujesz
w wodzie, lekko ją osól i posłódź).
Ugotowane warzywa skrop oliwą,
oprósz przyprawami.
fasolka Zwinięta
Składniki:ok. 30 g żółtej fasolki,
6 długich, dość cienkich plastrów
pieczonej wędliny, nieduży ogórek
wężowy, sól, cukier, ewentualnie
pieprz do smaku.
Wykonanie: Ogórek umyj, pokrój
na cienkie, podłużne plastry. Fasolkę ugotuj (najlepiej na parze)
lub zblanszuj w lekko osolonej
i osłodzonej wodzie. Ostudź. Porcje fasolki zawiń w plastry wędliny
i ogórka (możesz spiąć wykałaczkami). Oprósz solą, ewentualnie
pieprzem.
MD
TwOJE ZDROwIE
Zdrowa woda w domu
Znaczenia wody dla organizmu nie sposób przecenić. Bez niej żaden
z procesów przemiany materii nie może przebiegać prawidłowo. Walkę
o naturalne piękno i zdrowie można wygrać także w aspekcie ekologicznym
i ekonomicznym.
Upiększające owoce
Są naszymi sprzymierzeńcami w walce
o piękny wygląd. Właśnie teraz warto robić
z nich domowe maseczki.
Maseczki do twarzy są prawdziwą
bombą witaminową dla skóry. Nawilżą, wzmocnią naczynka, zwężą
pory, poprawią koloryt cery. Owoce jednak mogą czasem uczulać.
Dlatego, jeśli masz skłonność do
podrażnień, przed nałożeniem
maseczki zrób test skórny.
Borówki na odświeżenie
To magazyn antyoksydantów,
czyli substancji neutralizujących
działanie wolnych rodników.
Dzięki nim skóra lepiej broni się
przed słońcem i zanieczyszczonym powietrzem. Borówki mają
też w składzie garbniki, które
zwężają pory.
Cera pełna blasku: Garść borówek amerykańskich starannie
myjemy, a potem miksujemy
blenderem z żółtkiem jaja i łyżeczką oliwy z oliwek. Nakładamy na twarz na 15 minut,
następnie usuwamy wacikiem
zwilżonym tonikiem.
Gruszki dla zmęczonej cery
Zawierają kwasy owocowe, któ-
Fasolka szparagowa to pochodząca
z Ameryki Środkowej i Południowej odmiana zwykłej fasoli. Występuje w dwóch rodzajach: żółtej - bardziej kremowej i słodkiej
w smaku oraz wyrazistej zielonej. To pyszne warzywo zawiera
duże ilości błonnika, co wspomaga trawienie, a także pomaga
we wchłanianiu składników odżywczych z pożywienia, witaminę C i beta karoten. Fasolka jest
też bogata w kwas foliowy, potas,
przeciwutleniacze, witaminę B6,
magnez. Jej jedzenie pomaga obniżyć poziom złego cholesterolu, a dzięki zawartości witaminy
C wzmacnia odporność. Fasolka
szparagowa ma też niski indeks
glikemiczny - mogą ją więc jeść
KOnKuRs
re delikatnie złuszczają naskórek
i pobudzają go do odnowy. Rozjaśniają też przebarwienia.
Ładniejszy koloryt: Ścieramy
gruszkę na tarce i dodajemy po
łyżce miodu oraz twarożku. Aby
masa była gładsza i bogatsza,
można dodać kilka kropel oliwy
z oliwek. Nakładamy maseczkę
na twarz i po 15 minutach zmywamy wodą.
Poziomki przeciw przetłuszczaniu
Działają bakteriobójczo i ściągają rozszerzone pory. Są bogate
w witaminy z grupy B, dzięki
czemu regulują pracę gruczołów łojowych. Poprawiają w ten
sposób stan cery tłustej i trądzikowej.
Matowe wykończenie: Pół
szklanki poziomek przecieramy
przez sito. Otrzymany przecier
mieszamy z 2 łyżkami mąki
ziemniaczanej. Nakładamy na
twarz i ścieramy po 20 minutach.
MD
Stosowanie filtrów do wody, np. Dafi,
jest ekonomiczne. Jeden wymienny
filtr zapewnia od 150 do 200 l
wysokiej jakości wody, co równa się
około 100 butelkom wody ze sklepu.
Woda butelkowana postrzegana jest jako najlepsza. Wydajemy
spore pieniądze, dźwigamy kilogramy, siłą rzeczy zaśmiecamy
środowisko plastikowymi odpadami. Nigdy jednak nie mamy do
końca pewności, czy jest ona rzeczywiście najczystsza.
Z wody kranowej korzystamy
każdego dnia. Używamy jej nie
tylko do przyrządzania napojów
zimnych i gorących, gotowania,
ale również do mycia. Pozornie
woda z wodociągów spełnia restrykcyjne normy Unii Europejskiej i jest bezpieczna do spożycia
Firma Dafi ufundowała dla Państwa
pięć zestawów - dzbanek i filtr magnezowy. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści:
echO1.odpowiedź na numer
7168 (1,23 zł z Vat) od czwartku,
24 lipca, od godz. 10.00, do środy,
30 lipca, do 22.00. wygrają ci,
którzy najciekawiej odpowiedzą
na pytanie: „Dlaczego warto pić
wodę?”. Uwaga - odpowiedź nie
może przekroczyć 160 znaków.
Regulamin znajduje się na stronie
www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy
w 32 numerze „echa”.
przez ludzi, ale jednak… nim trafi
do naszych kranów, przemierza
setki kilometrów rur ze stali, ołowiu czy PCV. Wędrując, pogarsza
swój zapach i smak. Dlatego najszybszym i najtańszym sposobem
uzdatniania wody jest stosowanie
MD
filtrów dzbankowych.
Powstanie
warszawskie
JESTEM PATRIOTĄ
Żołnierze Armii Krajowej czekali na dogodne warunki, aby rozpocząć w Warszawie
zbrojne powstanie przeciwko Niemcom. Kiedy w lecie 1944 r. do stolicy Polski
zbliżała się sowiecka Armia Czerwona, a hitlerowcy uciekali w panice, dowódca
Armii Krajowej - generał Tadeusz Komorowski „Bór” - wydał rozkaz rozpoczęcia
powstania. Było to 1 sierpnia 1944 r., o godzinie „W”, czyli 17.00.
Powstańcy byli bardzo słabo
uzbrojeni, ale dzięki wielkiej
odwadze i zapałowi do walki
w pierwszych dniach odnieśli
zwycięstwo. Niemcy jednak szybko sprowadzili świetnie uzbrojone
specjalne oddziały wyróżniające
się wyjątkowym okrucieństwem
w walce oraz wykorzystali ciężkie działa, moździerze i samoloty
bombowe.
Polacy natomiast nie doczekali
się spodziewanej pomocy. Przywódca Związku Sowieckiego Józef
Stalin zatrzymał swoją armię na
drugim brzegu Wisły i bezczynnie przyglądał się, jak ginie polska
stolica i jej patriotyczni mieszkańcy. Nie pozwolił nawet, aby samoloty alianckie zrzucające broń
i sprzęt lądowały na zajętych przez
jego armię lotniskach. Anglicy nie
przysłali polskiej Samodzielnej
Brygady Spadochronowej generała Sosabowskiego.
Cena wolności
Mimo braku pomocy powstańcy walczyli 63 dni. Przez te dwa
miesiące, chociaż cały czas trwały
walki i codziennie ginęli ludzie,
Warszawa była wolna. Wybuch
powstania przyniósł wszystkim
wielką nadzieję. Po pięciu latach
niewoli w mieście pojawiły się polskie napisy i biało-czerwone flagi,
dotąd ukrywane w piwnicach.
Ukazywały się polskie gazety.
Można było oglądać polskie filmy
i przedstawienia. Działały polskie
instytucje, jak choćby Harcerska
Poczta Polowa. W kościołach i na
podwórkach odprawiano uroczyste Msze św.
Za tę wolność przyszło jednak
zapłacić najwyższą cenę. W powstaniu zginęło kilkanaście tysięcy polskich żołnierzy, jeszcze
więcej zostało rannych. Niemcy
bestialsko wymordowali około
150 tys. cywilnych mieszkańców.
Ci, którzy przeżyli, zostali wywiezieni do obozów koncentracyjnych
lub na przymusowe roboty. Miasto
prawie całkowicie zburzono.
cZy wiesZ, że…
Zupa plujka lub pluj-zupa była jedną
z potraw, jaką jedli powstańcy, gdy
brakowało żywności. Gotowano ją
z jęczmienia zdobytego w magazynach niemieckiego browaru. jej
jedzenie było bardzo uciążliwe, gdyż
ciągle trzeba było wypluwać plewy
albo łuski. Stąd jej nazwa.
Reklama
Rozmaitości
eCHO DZIeCI
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
35
do poczytania
Fredro, jakiego nie znacie
Napisał „Zemstę” - to wiecie. Ale czy wiecie, że
wziął udział w wyprawie Napoleona na Moskwę
i otrzymał Złoty Krzyż Virtuti Militari?
Aleksander Fredro to postać
niezwykła i słabo znana. Z kolei „Fotel czasu” to trzymająca
w napięciu od pierwszej strony,
zaskakująca powieść dla dzieci.
Czytelnik wraz z 11-letnim Olkiem podróżuje w czasie, przeżywając zabawne przygody i poznając przy okazji najciekawsze
momenty z życia Aleksandra
Fredry. To opowieść pełna dobrych emocji, humoru i ciekawych wiadomości, wypełniona
pięknymi, ciepłymi ilustracjami,
a ulubiony fotel Aleksandra Fredry jest na tyle duży, że można
usiąść w nim z kimś bliskim i zaJAG
nurzyć się w lekturze…
Anna Czerwińska-Rydel, Fotel
Czasu, Fundacja Rodu Szeptyckich,
Warszawa, 2014.
RUSZ GŁOWĄ
1. w jeziorze, morzu lub
wannie.
2. Czerwone, okrągłe
i kwaśne owoce.
3. Najlepszy bagaż na
piesze wędrówki.
4. Posiłek spożywany
wieczorem.
5. … Krzyżowa.
6. jasna …., z obrazem
Matki Boskiej.
7. Stolica Polski.
8. Najlepszy kolega.
9. Najszybszy środek
transportu.
10. Spaghetti, fusilli lub
penne.
11. Gromkie na koniec
przedstawienia.
Ludzie
Witek Modelski „Warszawiak”
był jednym z najmłodszych powstańców. Miał 11 lat. Nigdy się nie
wahał i nie bał, a jego odwaga była
wyjątkowa. Sprowadził saperów
do bronionego przez powstańców
Banku Polskiego. Za bohaterstwo
został odznaczony Krzyżem Walecznych i awansowany do stopnia
kaprala. Nosił mundur i zatknięty
za pasem granat ręczny, na głowie
francuski hełm. Służył w sławnym batalionie „Parasol”. Zginął,
broniąc ostatniego domu przy ul.
Czerniakowskiej.
Zawiszacy byli harcerzami, którzy nie ukończyli 15 lat. Stworzyli
własną organizację w Szarych Szeregach. Ich patronem był Zawisza
Czarny z Grabowa, najsłynniejszy
polski rycerz. Zawiszacy w powstaniu przenosili meldunki,
rozkazy i listy, zbierali informa-
cje o nieprzyjacielu, pełnili wartę
przy magazynach, pilnowali porządku. Znali wszystkie przejścia,
bramy, podwórka, piwnice, ruiny.
Byli doskonałymi łącznikami.
Krzyżówkę tę ułożyła danusia Jurzyk z Białej Podlaskiej. Nagrodę za inwencję (jedną z recenzowanych na naszej stronie książek) wyślemy pocztą.
wasza krzyżówka też może zostać wydrukowana na tej stronie. wystarczy,
że przyślecie ją do nas. Nie zapomnijcie podać swojego adresu.
wypełnione kupony (wyłącznie na kartach pocztowych) prosimy przesyłać na adres: „echo Katolickie”, ul. Bp. świrskiego 43a, 08-110 Siedlce. Do
wygrania zestaw gier z serii „akademia Umysłu junior
LatO” firmy Format. to specjalnie opracowany zestaw
gier rozwijających pamięć, wspomagających koncentrację oraz pobudzających wyobraźnię. Każdy z czterech
programów zawiera aż 20 ćwiczeń o wielu stopniach
trudności, które stymulują rozwój intelektualny i poznawczy.
Rozwiązanie krzyżówki z 28 nr. eCHa:LIPIeC
Nagrodę otrzymuje dawid Ruta z garwolina. Serdecznie gratulujemy, nagrodę wyślemy pocztą.
krZyżÓwka 28
HaSŁO
IMIę I NaZwISKO
aDReS
wIeK
Więcej informacji o historii Polski
znajdziecie w książce Joanny
i Jarosława Szarków „Kocham Polskę.
historia Polski dla naszych dzieci”.
Szczegółowe informacje dostępne są
na stronie www.rafael.pl.
T Y G o D N i K
r E G i o N a l N Y
Wydawca: Siedlecka Oficyna wydawnicza „Podlasie” Sp. z o.o.; numer indeksu: 367478
adres redakcji: ul. Bp. I. świrskiego 43a, 08-110 Siedlce,
tel. 25 644 48 00, 664 427 272, fax.: 25 644 49 00, kom. 694-466-922
www.echokatolickie.pl, e-mail: [email protected]
numer konta: 81 2030 0045 1110 0000 0046 9000 BgZ s.a o/siedlce
Redaktor naczelna: Monika Grudzińska ([email protected]).
Zastępca: agnieszka warecka ([email protected])
asystenci kościelni: ks. andrzej adamski, ks. jacek Szostakiewicz, ks. Piotr wojdat
Redaktorzy prowadzący: jolanta Krasnowska-Dyńka ([email protected]), Monika Lipińska ([email protected]), Kinga Ochnio ([email protected])
dziennikarze: agnieszka wawryniuk, andrzej Materski (red. sportowa)
stali współpracownicy: ks. Mateusz Czubak, wioletta ekielska, ks. Ireneusz juśkiewicz, waldemar jaroń, tadeusz Nieścioruk,
Krystian Pielacha, ks. Paweł Siedlanowski, ks. jacek wł. świątek, Michał Sztelmach, anna wasak, anna wolańska, Beata Zgorzałek
Korekta: anna Kublik. skład: Leszek Sawicki
administracja: Beata Kusińska, Marta Kaleucha ([email protected])
Reklama: Iwona Zduniak-Urban (tel. 664 427 272, e-mail: [email protected])
druk: Polskapresse Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, Drukarnia warszawa
Prenumerata realizowana przez Ruch s.a.
Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl
ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: [email protected] lub kontaktując się z telefonicznym Biurem Obsługi
Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 - czynne w godzinach 7.00 - 18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.
Zamówienia na prenumeratę instytucjonalną przyjmuje firma Kolporter spółka z ograniczoną odpowiedzialnością s.K.a. Informacje
pod numerem infolinii 0801 40 40 44 lub na stronie internetowej www.dp.kolporter.com.pl/
Rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych bez zgody wydawcy jest zabronione.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń. W przypadku stwierdzenia niezgodności
treści z zasadami wiary katolickiej, zastrzega sobie prawo odmowy ich zamieszczenia. materiałów nie zamówionych redakcja
nie zwraca, a w przypadku zakwalifikowania ich do druku zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i dokonywania skrótów.
36
numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r.
EchoKatolickie
SIMPLY CLEVER
Kompleksowo
Profesjonalnie
Konkurencyjnie
OJFVTÜVH
LSFEZUPXB
PXF
CF[HPU¬XL
[;64
SP[MJD[FOJF
/"+/*å4;&$&/:
83&(*0/*&
%LDáD3RGODVND
$O-DQD3DZáD,,
WHO
www.komunalnik.pl
tel. 24h
601 277 212
83 343 46 91
Biuro reklam
i ogłoszeń
Echa Katolickiego
tel. 025 6444 800,
fax 025 6444 900
www.echokatolickie.pl
!
OgłOsZenia
Za daRmO
chcesz kupić, sprzedać, wynająć?
nadaj swoje ogłoszenie w jednej z wielu kategorii za darmo!
uwaga! Promocja nie dotyczy działu „usługi”
oraz ogłoszeń nadawanych systemem sms.
szczegółowe informacje pod nr. tel. 25-644-48-00
lub na www.echokatolickie.pl.
!

Podobne dokumenty