Pobierz - Echo Katolickie
Transkrypt
Pobierz - Echo Katolickie
EchoKatolickie Ks. andrzeJ adamsKi aSySteNt KOśCIeLNy Potomkowie bohaterów 31 numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. tego dnia sierpnia po raz piąty wystartuje Bieg Siedleckiego jacka FOt. GU 2 J ak co roku w Warszawie 1 sierpnia, o 17.00, całe miasto na moment zastygnie w bezruchu. Rozlegną się syreny. Ludzie w zadumie pochylą głowy, myśląc o tym, że dokładnie 70 lat temu rozległy się na ulicach stolicy okupowanej Polski pierwsze strzały. Dyskusja o tym, czy powstanie było potrzebne, czy nie, trwa w Polsce nieustannie. Ale nawet ci, którzy surowo osądzają przywódców powstania i ich decyzje, z podziwem mówią o bohaterstwie walczących i o heroizmie ludności cywilnej. A później? Po 63 dniach bohaterskiej walki musieli znieść gorycz porażki. O ile przeżyli… O tym, jak wyglądało życie w walczącej Warszawie przypomniał nam niedawno głośny film „Powstanie Warszawskie”, oparty na materiałach z oryginalnych, kręconych przez powstańców kronik filmowych. Mówi o tym także bohaterka artykułu „Powstanie zabrało nam młodość”, który publikujemy w aktualnym numerze „Echa”. Ale na tym nie koniec: polecam także ciekawy wywiad o roli kobiet w powstaniu oraz materiał o tym, co proponuje nam Muzeum Powstania Warszawskiego. Dziś nie musimy walczyć o wolność Polski karabinem. Jednak nie możemy również usiąść z założonymi rękami i w błogim zadowoleniu. Jesteśmy potomkami bohaterów - dajmy temu wyraz codzienną, uczciwą pracą i walką ze swoją słabością. Oni patrzą na nas… KrótKo Bieg pamięci WłOdaWa. miejski Ośrodek sportu i Rekreacji rozpoczął zapisy chętnych do udziału w tegorocznym Biegu Pamięci Ofiar Byłego hitlerowskiego Obozu Zagłady w sobiborze. jubileuszowa, 15 edycja imprezy, która odbywa się pod hasłem „Ocalić od zapomnienia - uczyć dla przyszłości”, odbędzie się 12 października. Do biegu mogą zgłosić się osoby dorosłe, młodzież, najmłodsi oraz osoby niepełnosprawne. Pełnoletni uczestnicy wezmą udział w biegu głównym. Natomiast osoby poniżej 16 roku życia powinny przedstawić pisemną zgodę rodziców lub opiekunów. Zgłoszenia można przesyłać pocztą na adres: Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, ul. Szkolna 4, 22-200 włodawa, telefonicznie pod numer: 82-572-25-84 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej pisząc na adres: [email protected]. w ubiegłym roku w zawodach wzięły udział 454 osoby, w biegu głównym - 121. Celem imprezy jest upamiętnienie ofiar Holokaustu, promocja walorów turystycznych jS i przyrodniczych włodawy i okolic oraz popularyzacja biegania. Reklama Podczas uroczystości wręczono odznaczenia za długoletnią służbę oraz awanse na wyższe stopnie służbowe. SIEDLCE Święto policji Za trud i poświęcenie Codzienna służba daleka jest od świątecznych nastrojów - powiedział komendant Marek Fałdowski podczas święta policji, które obchodzono 22 lipca. Uroczystość zainaugurowała Msza św. odprawiona w kościele pw. św. Stanisława BM. Nabożeństwu przewodniczył biskup siedlecki Kazimierz Gurda, a współkoncelebrowali je ks. prałat dr Kazimierz Niemirka i ks. prałat Jerzy Kalinka. - Chrystus pragnie, aby każdy żył dla niego. Dzięki temu odnajdzie pewność w realizacji swojej życiowej drogi i zobaczy sens podejmowanych zadań - podkreślił w homilii biskup i podziękował policjantom za ich codzienną służbę połączoną z troską o bezpieczeństwo siedlczan. Po Mszy św. policjanci przeszli na skwer Kościuszki, gdzie odbyła się dalsza część uroczysto- ści. - Z dumą możemy stwierdzić, że policjanci siedleccy stawiane im zadania realizują na wysokim poziomie, w sposób profesjonalny i co najważniejsze: skuteczny stwierdził mł. insp. M. Fałdowski. - Składam serdeczne podziękowania za trud i poświęcenie. Dziękuję również za to, że dzięki waszej służbie i pracy formacja policyjna cieszy się największym zaufaniem obywateli wśród społecznych instytucji państwowych. Odrębne podziękowania kieruję rodzinom i bliskim, którzy doświadczają wielu niedogodności wynikających ze specyfiki służby - powiedział komendant miejski policji. Na skuteczność działań siedlec- kiej policji zwrócił uwagę mazowiecki komendant wojewódzki insp. Cezary Popławski. Jednocześnie podkreślił dobrą współpracę z władzami samorządowymi. W podobnym tonie wypowiedział się prezydent Wojciech Kudelski. - W Siedlcach zawsze przykładaliśmy dużą wagę do współpracy z policją i przez te lata dopracowaliśmy się dobrej relacji - podsumował. Podczas uroczystości wręczono odznaczenia za długoletnią służbę oraz awanse na wyższe stopnie służbowe. Wśród wyróżnionych znalazł się m.in. ks. J. Kalinka, który otrzymał srebrny medal „za zaKO sługi dla policji”. 300 www.echokatolickie.pl Region tyle tys. zł ma kosztować rozpoczęty niedawno remont Łukowskiego Ośrodka Kultury SIEDLCE redaktor prowadzący: Kinga Ochnio O zjednoczeniu prawicy Uzyskać większość Prawo i Sprawiedliwość zawarło porozumienie z Polską Razem oraz Solidarną Polską. - Kryzys polityczny związany z taśmami prawdy stał się pretekstem do tego, aby ugrupowania od centrum na prawo rozpoczęły współpracę i przygotowywania do wyborów - powiedział poseł Krzysztof Tchórzewski na konferencji zwołanej 21 lipca. Fot. KO Do porozumienia między partiami doszło 19 lipca podczas zgromadzenia obywatelskiego. - Nie zawarliśmy umowy koalicyjnej, jest to kandydowanie z list PiS. Ugrupowania uznają, że liderem wspólnej działalności jest Jarosław Kaczyński - zdradził ustalenia poseł. Nie tworzyć koalicji Parlamentarzysta stwierdził, że powodem rozmów między ugrupowaniami był kryzys rządu POPSL wywołany aferą taśmową. - W podobnej sytuacji wszędzie indziej w Europie nastąpiłaby dymisja rządu. A nawet jeśli koalicja rządząca by się utrzymała, powołałaby nowy rząd. W Polsce nie ma nawet takiej intencji - zwrócił uwagę K. Tchórzewski. Celem prawicowego porozu- Celem PiS jest uzyskanie w wyborach parlamentarnych bezwzględnej większości głosów. mienia jest uzyskanie w wyborach parlamentarnych bezwzględnej większości głosów. - Koalicje, 3 zmora ostatnich 20 lat, bardzo źle wpływają na funkcjonowanie Polski. Chcemy uzyskać popar- cie społeczne dające ponad 230 posłów, aby nasza formacja nie musiała tworzyć z nikim koalicji tłumaczył poseł PiS. Program, z jakim idą partie, ma być zdecydowaną alternatywą dla rządów PO i PSL. Jednym z członów porozumienia jest walka z ubóstwem. - Według danych GUS prawie 800 tys. dzieci w ubiegłym roku szkolnym przychodziło do szkoły bez śniadania, to znaczy, że mamy setki tysięcy rodzin w Polsce, które żyją w nędzy. Musimy doprowadzić do tego, aby takie rzeczy nie miały miejsca. Jeżeli chcemy się chwalić, że Polska się rozwija, to nie możemy zgodzić się na to, że jest krajem, gdzie 1/3 Polaków żyje w ubóstwie - zwrócił uwagę parlamentarzysta. Zahamować emigrację zarobkową Prawicowe ugrupowania, które zawarły umowę, zgadzają się na propozycję PiS dotyczącą przywrócenia poprzedniego wieku emerytalnego - 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn. - Wydłużenie wieku emerytalnego nie daje żadnego efektu prorozwojowego. Natomiast już spowodowało wzrost bezrobocia o ok. 18-20% w grupie osób do 28 lat i stało się dodatkowym impulsem do wyjazdu młodych ludzi z Polski - zauważył poseł. Jednocześnie przyznał, że Reklama om.pl reklama wizualna poligrafia www.iwonex.c gadżety reklamowe XXXGPMESVLNFEJBQM 'PMESVL.FEJB ESVLBSOJB SFLMBNBXJ[VBMOB VQPNJOLJSFLMBNPXF TFSXJTZXXX SFLMBNBOBUFMFCJNBDI spodziewa się lawinowego odpływu pracowników na emeryturę po wyborach wygranych przez PiS. Zwolni się 20% miejsc pracy, zejdziemy z bezrobociem do ok. 8% - zapowiedział K. Tchórzewski. Centroprawicowe partie stawiają sobie również za cel powstrzymanie młodych ludzi przed zarobkową emigracją. Z ekonomicznego punktu widzenia jest ona bardzo kosztowna dla państwa, które musi ponieść koszty wykształcenia młodego człowieka od narodzin do podjęcia pracy zawodowej. - W zależności od zamożności rodziny jest to od 350 do nawet 750-800 tys. zł, jeśli rodzina jest zamożna i np. kształci dziecko prywatnie. Średnio rodzice wydają ok. 300 tys. zł, a 200 tys. zł państwo - wyliczył poseł. I przemnożył kwoty przez liczbę Polaków, którzy w ostatnich kilku latach wyprowadzili się za granicę. - Nasza emigracja to 3 mln osób, z czego 2 mln to ludzie wyjeżdżający przed ukończeniem 30 roku życia. Koszt ich przygotowania do działalności zawodowej wyniósł w przybliżeniu 1 bln zł, czyli tyle, ile obecne zadłużenie Polski - zwrócił uwagę K. Tchórzewski. Polska robi w ten sposób prezent bogatym państwom zachodnioeuropejskim, bo, jak zauważył poseł, otrzymują one za darmo ludzi wykształconych, pracowitych i szybko integrujących się. PiS chce również zmian w systemie dystrybucji środków przez Fundusz Pracy. - Na pewno skończą się różnego typu bzdurne szkolenia, na które wydaje 9 mld zł. Zmienimy system - pracodawca dostanie z tej puli pieniądze na szkolenie i stworzenie miejsc pracy, co zrekompensuje mu czas wdrażania nowego pracownika poinformował parlamentarzysta. Ceny owoców do UOKiK Poseł PiS odniósł się także do sytuacji sadowników protestujących przeciwko niskim cenom skupu owoców. - Jeśli ceny spadają w ciągu roku trzy lub pięciokrotnie, jest to powód do interwencji państwa - zauważył K. Tchórzewski. - Jeżeli pewne dziedziny zaopatrzenia Polaków w żywność są w takim stanie, że ich upadek może kosztować dużo więcej niż zabezpieczenie ich funkcjonowania, to muszą być obowiązkowe kontraktacje albo ceny minimalne, które gwarantują minimalną rentowność. Koszty produkcji są policzalne, bo przecież wiadomo, ile kosztują nawozy, środki ochrony roślin i paliwo - stwierdził poseł. Jego zdaniem Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta powinien zbadać, czy nie doszło do zmowy cenowej firm skupujących KO owoce. Reklama 4 EchoKatolickie Łuków Miejsca do zabawy Fot. waj numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. Inwestują w najmłodszych Fot. we. W mieście zamknięto małe przedszkola znajdujące się w blokach na osiedlu Sienkiewicza. Placówki zostaną wcielone do nowo powstającego budynku - tzw. małej jedynki. Jubileusz był okazją do uhonorowania jednostki złotym medalem „za zasługi dla pożarnictwa”. GMINA GÓRZNO Strażacki jubileusz Jednostka na medal Przy przedszkolu na os. Chącińskiego pojawiają się kolejne zabawki dla najmłodszych. Kolejną inwestycją miasta z myślą o najmłodszych mieszkańcach są profesjonalne place zabaw. Jeszcze w te wakacje znajdą się na terenie wszystkich miejskich przedszkoli. Właśnie stawiane są place przy Przedszkolu Integracyjnym nr 1, Przedszkolu Miejskim nr 2 oraz PM nr 3. Ostatnim zrealizowanym w sierpniu placem będzie ten przy Przedszkolu Miejskim nr 7. Każda z inwestycji będzie kosztowała budżet miasta ok. 70 tys. zł. Jak informuje naczelnik wydziału edukacji Marzenna Gałach, jeden z placów, znajdujący się przy os. Chącińskiego, zostanie sfinansowany przez miejskie spółki: Przedsię- GARWOLIN biorstwo Energetyki Cieplnej (30 tys. zł), Przedsiębiorstwo Usług i Inżynierii Komunalnej (20 tys. zł) oraz ze środków Łukowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej (20 tys. zł). Było to możliwe dzięki staraniom radnego Artura Gałacha. Fakt, że na terenie wszystkich miejskich przedszkoli będą place zabaw z prawdziwego zdarzenia, nie oznacza, że miasto przestanie inwestować w te placówki. - Powstanie także plac na terenie miejskim przy ul. Gałczyńskiego. To osiedle domków jednorodzinnych, gdzie mieszka dużo rodzin z małymi dziećmi. Koszt tego placu to 40 tys. zł - mówi zastępca burmiWE strza Marcin Mateńko. Były ordynator usłyszał zarzuty Brał pieniądze za dyżury, których nie pełnił? Do ośmiu lat więzienia grozi byłemu ordynatorowi oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala powiatowego. Prokuratura przedstawiła Bohdanowi Dź. wiele zarzutów, wśród nich oskarżenie o nienależne pobranie wynagrodzenia za dyżury w łącznej kwocie ponad 70 tys. zł. Zarzuty obejmują okres od 16 lutego 2012 r. do 28 grudnia 2012 r. Dotyczą one doprowadzenia SP ZOZ w Garwolinie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, poprzez wprowadzenie w błąd co do faktu pełnienia dyżuru w oddziale ginekologiczno-położniczym i pobranie za to nienależnego wynagrodzenia. - Podejrzany lekarz nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień - poinformowała Anna Makarewicz-Poszytek, zastępca prokuratora rejonowego w Garwolinie. Dochodzenie jest w toku. Planowane są dalsze czynności prokuratorskie. W najbliższym czasie zarzuty usłyszy też inny lekarz. Przypomnijmy, że na skutek skargi dziewięciu lekarzy oddziału ginekologiczno- położniczego, w której zarzucali swojemu byłemu szefowi m. in. mobbing, szantaż, utrudnianie robienia specjalizacji, lekceważenie prawa i oszustwa, został on z końcem ubiegłego roku odwołany ze stanowiska. W związku z potwierdzeniem się części zarzutów, dyrektor SP ZOZ skierował sprawę do prokuratury, WAJ która ją wyjaśnia. Jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w Goździku obchodzi w tym roku 85-lecie powstania. Z tej okazji zorganizowano jubileuszowe uroczystości, podczas których OSP została odznaczona złotym medalem „za zasługi dla pożarnictwa” oraz dyplomami od zarządu województwa mazowieckiego i władz powiatowych. Przygotowane z wielką pompą uroczystości były okazją do podziękowań za działalność na rzecz bezpieczeństwa pożarowego gminy i aktywną działalność w szeregach OSP Goździk. Uroczystości rozpoczęto Mszą św. odprawioną przez proboszcza parafii Unin ks. Janusza Sałaja w intencji straży i strażaków z OSP w Goździku, która obchodziła 85 urodziny, chociaż liczy sobie nieco więcej. Urodzinowe prezenty… Jubileusz był okazją do uhonorowania jednostki złotym medalem „za zasługi dla pożarnictwa” przyznanym przez zarząd główny Związku Ochotniczych Straży Po- żarnych RP. Indywidualnie odznaczono złotymi medalami: Zenona Teperka, Stanisława Dębowskiego, Adama Korgula, Sławomira Ziółka, Krzysztofa Witaka, Waldemara Kalińskiego, Krzysztofa Teperka; srebrnym: Artura Frelka, Jana Gawrysia, Andrzeja Duchnę, Piotra Kalińskiego, brązowym zaś Łukasza Korgula, Andrzeja Sąsiadka. Medalem im. Bolesława Chomicza udekorowano Stefana Kubera, a kilku strażaków odznakami „strażak wzorowy”. W imieniu zarządu województwa mazowieckiego Janina Ewa Orzełowska wręczyła jednostce pamiątkowy dyplom. Podobne otrzymali Stefan Kuber, Jan Masny, Stanisław Historia w pigułce Z badań wynika, że Ochotnicza Straż Pożarna w Goździku powstała w 1924 r., a oficjalnie wojewoda lubelski zarejestrował OSP w 1929 r. Organizatorami byli Józef Teperek, Antoni Mikulski i Józef Ziółek. Na początku lat 30 jednostka zaczęła gromadzić sprzęt strażacki, który przechowywano w stodole Józefa Ziółka. Zadaniem dla rozwijającej się jednostki było wybudowanie własnej remizy dla potrzeb prowadzenia działalności. Pierwsze dochody pozyskiwano poprzez organizowanie zabaw na trawie. Za ugaszenie pożaru w majątku Łętów OSP otrzymała od dziedzica topolę, jako podziękowanie za okazaną pomoc i poświęcenie. Strażacy sami dokonali ścięcia i przetarcia. Stanowiło to początek gromadzenia materiałów na budowę, którą rozpoczęto w 1933 r. Dwa lata później oddano do użytku remizę, która służyła aż do czasów współczesnych. Jednostka brała udział w szkoleniach i ćwiczeniach rejonowych, a drużyna zdobywała wysokie miejsca. Dowodził nią Henryk Szczepański. W 1986 r. podjęto decyzję o budowie domu strażaka, przy której pracowali wszyscy członkowie OSP. To dzięki nim, władzom gminnym i wyższych szczebli po dziesięciu latach obiekt udostępniono lokalnej społeczności. W lipcu 1996 r. zarząd wojewódzki ZOSP w Siedlcach nadał straży sztandar, jako symbol ofiarnej i wiernej służby pożarniczej. W remizie odbywały się zabawy taneczne i imprezy kulturalne, dzięki którym jednostka zdobywała fundusze na wyposażenie. OSP otrzymała samochód gaśniczy i sprzęt pożarniczy. Strażacy nie ukrywają, że są dumni z zaplanowanych i wykonywanych działań. Jednym z nich było dokonanie remontu domu strażaka. Dębowski, Grzegorz Kisiel, Mieczysław, Wiesław oraz Janusz Mikulscy. Okolicznościowe statuetki otrzymało wiele osób, które wyróżniły się w działalności na rzecz bezpieczeństwa pożarowego w gminie Górzno i wkładem pracy w rozwój OSP w Goździku. … i życzenia Wójt gminy Waldemar Sabak życzył strażakom, by kierowali się wartościami, jakie mają wypisane na sztandarze „Bóg - Honor - Ojczyzna”. - W imieniu samorządu chcę zapewnić, że będziemy dalej wspierać ochotnicze straże pożarne poprzez sprzęt, remont budynków. Chcę podziękować wszystkim służbom, które współpracują z nami: państwowej straży pożarnej, policji, wojsku, ale także urzędowi marszałkowskiemu, dzięki któremu możemy modernizować kolejne świetlice, a została nam już tylko jedna do remontu - zwrócił uwagę wójt. Członkini zarządu województwa podziękowała druhom z OSP Goździk za ogromną empatię, wrażliwość i poświęcenie swojego czasu dla ratowania życia i mienia innych. Natomiast starosta Marek Chciałowski dziękował za to, że mieszkańcy mogą czuć się bezpiecznie. - Sól nadaje smak każdej potrawie, wy nadajecie smak życiu tej miejscowości. Bądźcie solą tej miejscowości, bo bez niej życie będzie uboższe i bez smaku - zaznaczył starosta. Na zakończenie uroczystości odbyła się defilada strażackich zastępów w asyście pocztów sztandarowych i orkiestry dętej OSP Waldemar Jaroń w Górznie. Krótko W lepszych warunkach Węgrów. Nad zalewem trwają prace budowlane mające na celu unowocześnienie istniejącej infrastruktury oraz przystosowanie jej do potrzeb osób niepełnosprawnych. Głównym celem przedsięwzięcia jest wzrost liczby turystów odwiedzających miasto. Aktualnie prowadzone prace obejmują rozbudowę budynku wypożyczalni sprzętu wodnego o małą gastronomię i sanitariaty. Znajdą się w nim toalety, w tym jedna dla osób niepełnosprawnych, oraz pomieszczenie służące do przygotowywania posiłków; zostanie stworzony także taras z zadaszeniem. Na parkingu zostaną wyznaczone miejsca dla osób niepełnosprawnych oraz rodzin z małymi dziećmi. Już teraz działa bezpłatna wypożyczalnia rowerów rekreacyjnych zakupionych w ramach realizowanego projektu turystycznego pn. „Poprawa wykorzystania walorów naturalnych i kulturowych Węgrowa dla rozwoju turystyki i rekreacji”. OPR. KO Kolejny etap prac to budowa miniparku linowego. Nowocześnie Powiat włodawski. Gmina Wyryki otrzymała 1,87 mln zł dofinansowania na dokończenie budowy zespołu szkół z przeznaczeniem na potrzeby Gminnej Biblioteki Publicznej. Pieniądze pochodzą z programu „Biblioteka. Infrastruktura bibliotek”. W ramach inwestycji powstanie nowoczesny obiekt z pomieszczeniami przystosowanymi do funkcjonowania biblioteki. Placówka ma udostępniać uczniom także zaplecze kuchenne ze stołówką. W nowym obiekcie powstaną sale do zajęć tematycznych. Planowane jest także otwarcie schroniska młodzieżowego. JS Prace zakończą się w 2015 r. Region WIŚNIEW VIII Festiwal Kuchni Regionalnej „Smaczny” festiwal 5 Fot.we www.echokatolickie.pl Fot.gu Liczymy, że w przyszłości przybywać będą do nas pasjonaci gotowania z całego regionu. Przyjadą po to, by w czasie festiwalu zaprezentować swoje potrawy, oczywiście z wiśnią w roli głównej - zaznacza wójt. moim zdaniem Kryszczuk W nowo postawionej budce ma pojawić się telefon z numerem dostępnym dla wszystkich taksówkarzy. wójt gminy Wiśniew Łuków Krzysztof patron medialny Bez wątpienia - Festiwal Kuchni Regionalnej jest kwintesencją imprez kulturalnych w gminie. Krzysztof Kryszczuk przekonuje bowiem, że z roku na rok impreza zyskuje coraz większe zainteresowanie - przybywa konkursowych potraw i słodkości oraz gości spotkania, ewoluuje również sama formuła inicjatywy. - Na początku organizowaliśmy tylko konkurs potraw. Teraz oprócz niego jest jeszcze bieg uliczny, wybieramy również najlepszą nalewkę z wiśni. Mamy nadzieję, że to dopiero początek wspaniałej tradycji z motywem przewodnim w postaci wiśniowego drzewa - przyznaje włodarz gminy. Dobre, bo regionalne Bez wątpienia - Festiwal Kuchni Regionalnej jest kwintesencją imprez kulturalnych w gminie. Szeroki wachlarz prezentowanych produktów regionalnych, wspaniała muzyka i ludowy taniec, niecodzienni goście, gry, konkursy i zabawy dla publiczności, mnóstwo dobrej zabawy - to właśnie przyciąga. Ósma odsłona „smacznej” inicjatywy, której przyświeca hasło „Z wiśniowym smakiem”, miała miejsce w niedzielę, 20 lipca. Mimo kapryśnej aury plac przed urzędem gminy licznie wypełnili mieszkańcy Wiśniewa i okolic oraz zaproszeni goście. Ci ostatni byli pełni uznania dla pomysłu i sposobu organizacji festiwalu. - W Wiśniewie wszystkie potrawy z wiśni smakują inaczej niż wszędzie, wyjątkowo. Tu bowiem kultywowana jest tradycja wschodniomazowiecka, podlaska, charakterystyczna dla każdej wsi. Życzę, by produkty tu wytwarzane zyskały certyfikaty nie tylko krajowe, ale i unijne. By polskie, lokalne produkty zagościły również na zagranicznych stołach życzył poseł Krzysztof Borkowski. Sport, śmiech i muzyka Festiwal rozpoczął się biegiem ulicznym. W tym roku prawie 80 amatorów sportowej aktywności, którzy przemierzali ulice Wiśniewa, promowało bieganie jako najprostszą, a przy tym najtańszą formę ruchu. Na starcie pojawili się uczniowie szkół podstawowych, gimnazjów oraz uczestnicy biegu w kategorii „open”. Po sportowej części przyszedł czas na kulinarną i muzyczną odsłonę spotkania. Tuż po oficjalnym otwarciu, które poprzedziła obowiązkowa Polka Wiśniewska w wykonaniu Ludowego Zespołu Pieśni i Tańca im. Zbigniewa Sadzimy drzewka wiśniowe owocujące, ale również tylko kwitnące - przed urzędem gminy, a gdy mamy okazję - rozdajemy mieszkańcom. Myrchy „Wiśniewiacy”, nastąpiła uroczysta ceremonia drylowania i zasypywania młodych wiśni na nalewkę. Zebrane owoce pochodziły z drzewek, które rosną w gminie. Tradycji uroczystego drylowania dopełnili zaproszeni goście, wśród których znaleźli się m.in. partnerzy z zaprzyjaźnionych gmin na Słowacji. Na scenie zaprezentował się Dziecięcy Zespół Taneczny „Wiśniewiacy”. Wiśniew odwiedziła też słowacka kapela góralska, zespół „Seniora” z Radomyśli, Orkiestra Dni Naszych, a wieczorem - grupa „Andre”. Organizatorzy zapewnili również wiele atrakcji dzieciom. Najmłodsi bawili się w łapanie baniek mydlanych, na pompowanych zjeżdżalniach i zamkach. Każda gmina stara się mieć jakąś markę, być w jakiś sposób rozpoznawalna. My postanowiliśmy zrobić to w sposób najprostszy - posługując się wiśnią. Nazwa naszej gminy pochodzi bowiem od wiśniowych sadów, które tutaj kiedyś rosły. Obecnie tych drzew jest u nas mało, wiśnia oraz inne owoce stały się niestety mniej popularne… Dążymy jednak do tego, by w każdej wiśniewskiej zagrodzie rosły przynajmniej trzy, cztery takie drzewa. Sadzimy zatem drzewka wiśniowe owocujące, ale również tylko kwitnące - przed urzędem gminy, a gdy tylko mamy taką okazję - rozdajemy wiśniowe drzewka mieszkańcom. Not. GU Degustacja i pokaz Tradycyjnie już w czasie festiwalu rozstrzygnięty został konkurs na najsmaczniejszą potrawę „Z wisienką w tle”, który skierowano do regionalnych kucharzy i smakoszy. Swoje popisowe dania wystawiły do degustacji Koła Gospodyń Wiejskich m.in. ze Śmiar, Łupin, Radomyśli, Starych Oknin oraz Wólki Wiśniewskiej. Stoły uginały się od przysmaków, które świetnie oddają wiśniowy charakter imprezy! Wśród potraw i słodkości z wiśni można było znaleźć m.in. cynamonowe naleśniki z wiśniami i rumem, przygotowane przez KGW w Wólce Wiśniewskiej. - Skąd pomysł na taką potrawę? Nasze koło jest dosyć młode. Czerpiemy z mądrości naszych mam i tradycyjnych przepisów, ale sporo też wymyślamy same, uzupełniamy przepisy o własne doświadczenia i nowe pomysły - tłumaczy Monika Ciołek, przewodnicząca koła. Warto zaznaczyć, że panie zrzeszone w tym właśnie kole swoją kawą mrożoną z musem wiśniowym i bitą śmietaną zdobyły przed rokiem serca i podniebienia jury. Z tej racji im przypadł zaszczyt przygotowania nalewki, którą w tym roku częstowano przybyłych na festyn gości (przepis na tę wiśniówkę opublikujemy w jednym z kolejnych wydań EK, na str. 34). W tym roku, zdaniem komisji konkursowej, najlepszą potrawę chleb z wiśnią, przygotowało Koło Gospodyń Wiejskich z Radomyśli. GU Sprawa w prokuraturze Wycięli numer Kierowcy z Mini Korporacji złożyli w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez burmistrza miasta oraz dyrektora Zarządu Dróg Miejskich. Kilka dni później pracownicy ZDM usunęli budkę telefoniczną. Kłopoty taksówkarzy zaczęły się, gdy w mieście pojawili się nowi kierowcy. Tzw. starzy taryfiarze od lat płacili za dzierżawę terenu pod budkę telefoniczną oraz abonament za telefon, w związku z tym nie chcieli udostępniać swojego numeru obcej firmie. Natomiast nowym kierowcom zależało na dostępie do znanych łukowianom „czterech dwójek”, ponieważ nie mieli swojego numeru. Jak stwierdził naczelnik Marek Domański, mieszkańcy skarżyli się na fakt, że choć na postoju taksówek stoją wolne samochody, nikt nie odbiera telefonu. Dlaczego? Ponieważ nowi taryfiarze nie mieli kluczyka do skrzynki z telefonem. Swoboda działalności gospodarczej Sprawą postanowił zająć się burmistrz. Dariusz Szustek pytany o to, dlaczego wtrąca się w sprawy prywatnych przedsiębiorców, tłumaczył, że od trzech lat próbuje pogodzić zwaśnione grupy. - W imię swobody działalności gospodarczej my, jako władze, nie możemy uprzywilejowywać żadnej grupy: albo wszyscy będą mieli dostęp do tzw. czterech dwójek, albo nasi pracownicy zdemontują budkę i udostępnimy jeden numer dla wszystkich - stwierdził burmistrz podczas kwietniowej sesji rady miasta. Taksówkarze otrzymali pismo, z którego dowiedzieli się, że do 14 lipca muszą usunąć swoją budkę telefoniczną. Właściciele nie dostosowali się do polecenia. Gdy nad ranem, 15 lipca, taksówkarze przyjechali do pracy, zobaczyli, że ich własność zniknęła. Zawiadomili policję o kradzieży. Po kilku godzinach dowiedzieli się, że budka jest do odebrania w ZDM. Czynności sprawdzające trwają Jeszcze zanim zniknęła budka telefoniczna, kierowcy z Mini Korporacji, niezadowoleni z działań podejmowanych przez burmistrza oraz dyrektora Zarządu Dróg Miejskich, 11 lipca wystosowali pismo do Prokuratury Rejonowej w Łukowie. Piszą w nim o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez burmistrza miasta i dyrektora ZDM. Taksówkarze powołują się na art. 191 Kodeksu karnego, w którym czytamy: „Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli sprawca działa w sposób określony w § 1 w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. - Prowadzone jest postępowanie sprawdzające, które potrwa 30 dni. Jeżeli będą podstawy do wszczęcia śledztwa, zapadnie decyzja o jego rozpoczęciu - poinformował Bartosz Strąk, zastępca prokuratora rejonowego w Łukowie. Początek demokracji? Obok nieistniejącej już budki telefonicznej stoi, na razie pusta, nowa, która jest własnością osoby prywatnej. Jak poinformował nas zastępca burmistrza Marcin Mateńko osoba ta zobowiązała się udostępniać kluczyk do budki wszystkim taksówkarzom i takie oświadczenie złożyła u radcy prawnego w urzędzie miasta. Nowy numer, pod którym mieszkańcy zamówią taksówkę, to 25-79800-22. Co na to „starzy” taksówkarze? - Nie skorzystamy z numeru telefonu, który zainstaluje burmistrz, ponieważ mamy swój. A. Szustek pozbawił nas miejsca pracy, a mieszkańców możliwości zadzwonienia po taksówkę - przyznał Dariusz Buczyński, prezes Mini Korporacji. Innego zdania są „młodzi” taksówkarze. - Dopiero dzisiaj zaczęła się demokracja. Teraz burmistrz zaczął naprawdę rządzić tym miastem - stwierdził chcący zachować anonimowość kierowca, który do tej pory nie miał dostępu do „czterech dwójek”. Wioletta Ekielska Reklama POMPY CIEPŁA KOMPLEKSOWO tel. 506 220 740 numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. EchoKatolickie Będzie świetlica Kożuchówka. W połowie października, na terenie zespołu podworskiego Anielin, na bazie dawnego spichlerza, który w latach 70 był wykorzystywany jako obiekt letniskowy, powstanie nowa świetlica. Władze gminy Krzywda wybrały właśnie wykonawcę, który przeprowadzi gruntowny remont obiektu. Firma, która wygrała przetarg, ma m.in. wymienić dach na budynku, wstawić nowe okna i drzwi, wykonać schody oraz wszystkie instalacje, a także urządzić pomieszczenia wewnątrz obiektu. Oprócz głównej sali, w starym spichlerzu będą toalety, aneks kuchenny i szatnia, a w piwnicach pomieszczenia gospodarcze. Wszystkie prace będą wykonywane pod nadzorem konserwatora zabytków, a ich koszt szacowany jest na ponad 540 tys. zł. 140 tys. zł gmina pozyskała za pośrednictwem Lokalnej Grupy Działania „Razem ku lepszej przyMLS szłości” z unijnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Wyremontują ulice Dęblin. Pod koniec czerwca władze miasta rozstrzygnęły przetarg na przebudowę kilku ulic na osiedlu Lipowa. W ramach inwestycji, która w 50% będzie sfinansowana ze środków budżetu państwa, przebudowana zostanie część ul. Polnej. Natomiast ul. Słowackiego, Norwida i Hładuniaka pokryje kostka brukowa. Przy tej ostatniej przebudowane zostanie także ponad 80 m chodnika. Nową asfaltową nawierzchnię oraz kanalizację deszczową zyska ul. Pułaskiego, zaś nowe studzienki znajdą się na Słowackiego. Przy przebudowanych ulicach zamontowane zostanie zmodernizowane MLS oświetlenie i oznakowanie. Prace mają zakończyć się do 21 listopada. Zjazd i rocznica Komarówka Podl. Przez dwa dni, 20 i 21 września, jubileusz 70-lecia połączony z VII Zjazdem Absolwentów obchodzić będzie liceum ogólnokształcące. W programie uroczystości znajdą się m.in. Msza św., spotkanie koleżeńskie oraz bal absolwentów. Szczegóły dotyczące zjazdu można znaleźć na stronie internetowej szkoły pod adresem www.lo-komarowka.vxm.pl. MLS Zgłoszenia na zjazd przyjmowane są do 30 sierpnia. Wszystko przez niż Lubelszczyzna. Jak wynika z danych Związku Nauczycielstwa Polskiego blisko 200 nauczycieli może od września stracić pracę, zaś ponad kolejnych 700 osób dotkną ograniczenia etatów w placówkach oświatowych. Jak podkreśla Małgorzata Nowosad-Pałczyńska, wiceprezes zarządu okręgu lubelskiego ZNP, w niektórych przypadkach zwolnienia pokrywają się z odejściami na emeryturę, ale nie są to, niestety, częste przypadki. Sytuacja dotyczy w większości szkół ponadgimnazjalnych, bowiem tu najbardziej odczuwalny jest niż demograficzny. Większość nauczycieli do zwolnienia pracuje w dużych miastach: Lublinie, Zamościu i Chełmie. W Białej Podlaskiej w nowym roku pięć osób planuje odejść na emeryturę, siedem zostanie zwolnionych ze względu na brak godzin lub etatów. Jak podkreśla wiceprezydent miasta Waldemar Godlewski, ok. 20 osób zostanie zatrudnionych na stanowiskach pedagogicznych, a 13 na stanowiskach niepedagogicznych. To wynik objęcia części sześciolatków obowiązkiem szkolnym i utworzenia Opr. MLS większej liczby klas pierwszych w szkołach podstawowych. Zabiorą odpady Gm. Kłoczew. 29 lipca, od 8.00 do 15.00, w punktach zorganizowanych na terenie gminy odbędzie się bezpłatna zbiórka tzw. problemowych odpadów. Mieszkańcy będą mieli okazję pozbyć się starych opon, zużytych mebli, niesprawnego sprzętu RTV-AGD i odpadów pozostałych z remontów budowlanych. Odpady będą odbierane z placu przy oczyszczalni ścieków w Kłoczewie, z placu przed remizą OSP w miejscowości Czernic, z parkingu przy Zespole Szkół w Góździe oraz parkingu w centrum Woli MLS Zadybskiej. Znajdź pamiątkę! Gm. Stoczek Łukowski. Z okazji 700-lecia powstania wsi Zgórznica został zorganizowany konkurs pod hasłem „Wsi Zgórznica historii tajemnica”. Idea konkursu polega na odnalezieniu najciekawszej pamiątki historycznej (zdjęcie, list, stary dokument, itp.) dotyczącej mieszkańców i miejsc związanych z miejscowością Zgórznica. Ogłoszenie wyników konkursu oraz wręczenie nagród będzie miało miejsce 24 sierpnia podczas festynu w Zgórznicy. Szczegółowe informacje na temat konkursu dostępne są w Gminnej Bibliotece Publicznej w Starych Kobiałkach oraz pod nr. tel. MLS 25-797-41-98. migawka Wyprawka dla pierwszaków Dyrektor Szkoły Podstawowej im. Kajetana Sawczuka w Komarnie Kolonii Grażyna Jasińska-Pykało wręczyła przyszłym uczniom plecaki wraz z wyposażeniem. W spotkaniu wzięli udział również uczniowie oraz nauczyciele. Operator Gazociągów Przesyłowych GAZ-SYSTEM S.A. przekazał dzieciom rozpoczynającym naukę w placówce wyprawki, w których znalazły się: plecak, woreczek na buty oraz piórnik. Zgodnie z przyjętym programem społecznej odpowiedzialności biznesu spółka aktywnie angażuje się w dialog z otoczeniem oraz wspiera inicjatywy m.in. z zakresu edukacji. Katarzyna Nowik GMINA MIĘDZYRZEC PODLASKI Remont urzędu Przyjazny niepełnosprawnym Budynek urzędu gminy był zupełnie nieprzystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Już niedługo to się zmieni. Osoby na wózkach inwalidzkich nie miały szans dostać się do środka gmachu. - Wąskie drzwi i korytarze oraz strome schody. Ponadto brak odpowiedniej toalety - mówi poruszający się o kulach Robert Pasko, który musiał się nagimnastykować, żeby dotrzeć do gabinetu wójta na umówioną rozmowę. Niedługo jednak to się zmieni i niepełnosprawnym będzie łatwiej korzystać z usług gminy. W ramach projektu CAF przeprowadzany jest w budynku urzędu remont, który ma zamienić jego parter w miejsce przyjazne niepełnosprawnym. Od dziedzińca urzędu gminy poszerzane są wjazdy i wejścia. Wydzielony będzie pokój do obsługi osób poruszających się na wózku. Toalety również staną się przystosowane dla osób niepełnosprawnych. Remont przejdą korytarze, a przy okazji zmieni się wystrój sali konferencyjnej. Zlikwidowane zostanie istniejące tam obecnie podwyższenie na stół prezydialny, dzięki czemu w sali pojawi się więcej miejsca. Zamontowane zostaną także odsuwane drzwi i zakupione nowe meble. Te ostat- Od dziedzińca urzędu gminy poszerzane są wjazdy i wejścia. Wydzielony będzie pokój do obsługi osób poruszających się na wózku. nie zmiany sfinansowane będą z gminnej kasy. Łącznie na remont wnętrza budynku urzędu i poprawki na posesji w tym roku przeznaczono 62 tys. zł. W przyszłym wójt Krzysztof Adamowicz planuje dalsze modernizacje - tym razem na piętrze. GMINA MIĘDZYRZEC PODLASKI CAF to projekt, w którym uczestniczą gminy z powiatu bialskiego. Ma on podnieść jakość usług w urzędach. - Ze środków z projektu sfinansowane zostały również studia podyplomowe i szkolenia pracowników, m.in. bardzo przydatne informatyczne, ale także z programu WORD i Excel. Pracownicy uczyli się języka angielskiego i bezwzrokowego pisania na maszynie, a dwóch kierowników skończyło studia podyplomowe z zakresu wykrywania przestępczości gospodarczej - informuje sekretarz gminy Maria Szmytko. To nie wszystkie zmiany zaplanowane w administracji. Wkrótce będzie też nowa strona internetowa gminy Międzyrzec. - Chcemy, żeby była ona nie tylko informacyjna, ale aby mieszkańcy mogli dzięki niej załatwić swoje sprawy. Za pośrednictwem strony zaproponujemy im kontakt ze mną droga mailową, zapytanie do prawnika, a w przyszłości również możliwość wysłania przelewu z tytułu podatków czy opłat - mówi wójt K. Adamowicz. BZ Realizują inwestycje Z rocznym poślizgiem Na terenie gminy trwają intensywne prace remontowe. Wykonywane są inwestycje, które zaplanowane były do realizacji w ubiegłym roku, a nawet dwa lub trzy lata temu. Z niewiadomych przyczyn nie zrealizowano niemal wszystkich zaplanowanych zadań, na które zabezpieczono środki finansowe. Od trzech lat w budżecie gminy przeznaczone były pieniądze na remont drogi w Łuniewie. Wielokrotnie pytał o to wójta Mirosława Kapłana wiceprzewodniczący rady gminy Zdzisław Krzymowski. Jednak wykonania inwestycji doczekał się dopiero teraz. Modernizacja 755 m tej drogi kosztowała 195 tys. zł. Wyremontowano także drogi: Kolonia Misie - Misie oraz Kolonia Strzakły - Kolonia Misie. W sumie ok. 3 km. Zbudowano też drogę Misie - Przeciętka, która czekała na remont dwa lata. W przypadku obu inwestycji gmina wystąpiła o dofinansowanie z Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych i może otrzymać nawet 50% zwrotu kosztów. Zakończył się też remont drugiej części drogi w Przychodach. Gmina realizowała tę inwestycję wspólnie z powiatem. W ubiegłym roku przebudowano pierwszą część, a kolejna będzie wykonana prawdopodobnie w przyszłym roku. Do połowy września będą trwały prace związane z naprawami i remontami dróg z funduszu sołeckiego oraz zapisane w zadaniach inwestycyjnych. Dywanik asfaltowy zostanie położony na drogach w Strzakłach oraz Żabcach. Powstanie też chodnik w Krzewicy na odcinku do drogi krajowej nr 2. Będzie on wykonany dzięki Fot. BZ 6 Radny Zdzisław Krzymowski z wójtem Krzysztofem Adamowiczem na zmodernizowanej drodze w Łuniewie. współpracy z powiatem. Powstanie także chodnik w Berezie. Utwardzona kamieniem zostanie również droga gruntowa Strzakły - Pościsze. Ponadto prowadzone będą bieżące remonty dróg. BZ Region Fot. dk www.echokatolickie.pl 997 Kronika Nie ustąpił Gm. Siedlce. 17 lipca, ok. 8.00, na drodze wojewódzkiej 803 (trasa Siedlce - Garwolin) w miejscowości Żelków 23-letni kierowca fiata doublo, wykonując manewr skrętu w lewo, nie ustąpił pierwszeństwa jadącemu z przeciwka motocyklowi. W wyniku zderzenia obrażeń ciała doznał 33-letni mieszkaniec pow. siedleckiego. Nietrzeźwy Rolnicy z gmin Platerów, Sarnaki i Konstantynów wyszli na ulicę z powodu drastycznie niskich cen skupu porzeczek, wiśni i jabłek przemysłowych. REGION Protesty rolników Walka o ceny Od 19 do 22 lipca sadownicy blokowali drogę krajową nr 19 w Kózkach, tuż przed mostem na Bugu. Rolnicy z gmin Platerów, Sarnaki i Konstantynów wyszli na ulicę z powodu drastycznie niskich - w ich ocenie - cen skupu porzeczek, wiśni i jabłek przemysłowych. Oczekiwali przede wszystkim wprowadzenia kontroli państwa nad cenami owoców w formie ustanowienia ceny minimalnej pozwalającej przynajmniej na pokrycie kosztów produkcji, ograniczenia importu owoców do czasu wyczerpania rezerw krajowych oraz zorganizowania przez rząd skupu interwencyjnego. Zmowa cenowa? Wśród producentów owoców nie brakowało takich, którzy mówili o zmowie cenowej przetwórców, zarzucając im stosowanie dumpingu. - Karygodne jest to, że zakłady przetwórcze pobrały duże dotacje i z funduszów unijnych, i z krajowego budżetu. W zamian za to stosują dumping, co jest karalne, i sprowadzają towar z zagranicy, np. wiśnie z Serbii i Węgier. Jeżeli dostali polskie pieniądze, to powinni zagospodarować polski produkt - mówił Olgierd Religioni, producent owoców z Klimczyc. Problem rolników to przede wszystkim nieopłacalność produkcji. Obecnie za czarną porzeczkę skup płaci 0,3-0,4 zł za kg, a za wiśnie 0,5-0,9 zł, kiedy koszt produkcji szacowany jest na ok. 2 zł za kg. Poza stratami, jakie sadownicy poniosą w roku bieżącym, pozostaje jeszcze pytanie: skąd wziąć pieniądze na dalszą pielęgnację upraw? Jak żyć? W poniedziałek, 21 lipca, z protestującymi spotkała się podsekretarz stanu w ministerstwie rolnictwa Zofia Szalczyk. Spotkanie miało dość burzliwy przebieg. Na początku, w imieniu ministra Marka Sawickiego, zaprosiła delegację protestujących na rozmowy do Warszawy. Następnie poinformowała, że nie ma szans na przeprowadzenie skupu interwencyjnego, ale minister jest skłonny partycy- pować w kosztach rekompensat, pod warunkiem, że połowę kosztów pokryją gminy. Propozycja została przyjęta gromkim śmiechem. Protestujący zarzucali Z. Szalczyk nieprzygotowanie do spotkania i nieznajomość postulatów. Przedstawicielka ministerstwa podkreśliła, że nie jest możliwe ani wprowadzenie cen minimalnych, ani ograniczenie importu owoców z innych krajów, ponieważ - aby spełnić takie postulaty - Polska musiałaby zrezygnować z członkostwa w UE. Poinformowała również, że na wniosek ministra UOKiK sprawdza, czy doszło do zmowy cenowej. Z. Szalczyk zaznaczyła, że problemem jest nie tylko kwestia bieżącej sytuacji, ale też przyszłości tutejszych gospodarstw. Zasugerowała, by sadownicy łączyli się w grupy producenckie. Dialog między protestującymi a wiceminister Zofią Szalczyk trwał ponad dwie godziny. Rozmowy w ministerstwie 22 lipca w siedzibie ministerstwa rolnictwa Marek Sawicki spotkał się z przedstawicielami Komitetu Producentów Owoców. Protestujący wydelegowali do Warszawy 12 przedstawicieli na czele z wójtem Platerowa Jerzym Garuckim - przewodniczącym komitetu protestacyjnego i Grażyną Kasprowicz - przewodniczącą rady powiatu Łosickiego. M. Sawicki przedstawił możliwe środki pomocowe. Mogłyby być one zastosowane w ramach tzw. pomocy de minimis, na którą nie jest potrzebna zgoda Komisji Europejskiej (do 15 tys. euro na jedno gospodarstwo w okresie trzech lat). Przedstawił również propozycję trwałego rozwiązania, jakim będzie utworzenie funduszu ubezpieczenia od ryzyka rynkowego. Nowe rozwiązania Pod koniec czerwca przygotowano założenia do projektu ustawy powołującej specjalny fundusz, z którego będą wypłacane rekompensaty dla rolników w przypadku znacznego spadku ich dochodów. Według założeń, z funduszu mają być wypłacane rekompensaty dla rolników, których dochody spadną o ponad 30% średniego rocznego dochodu z ostatnich trzech lat np. z powodu obniżki cen produktów rolnych, wywołanej m.in. przez spekulacje rynkowe. Zdaniem Sawickiego trudna sytuacja sadowników, którzy protestują i skarżą się na drastycznie niskie ceny skupu owoców miękkich, spowodowana jest przez przemysł przetwórczy, który, korzystając z unijnych pieniędzy, zmodernizował swoje zakłady, ale nie chce zawierać umów kontraktacji i wywiera presję na mało zorganizowanych rolników, oferując im niskie ceny. Powiedział też, że w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2015-2020 unijne środki zostaną przeznaczone nie na pomoc dla zakładów przetwórczych, ale na dofinansowanie inwestycji w grupach producenckich, które będą mogły wybudować chłodnie czy tłocznie i przechować owoce do czasu zwyżki cen. Krajowa 19 w Kózkach została odblokowana we wtorek, 22 lipca, ok. 18.00. W późnych godzinach wieczornych na miejsce protestu przybyła delegacja, która prowadziła w Warszawie rozmowy z ministrem M. Sawickim. Ich powrotu oczekiwało kilkaset osób. Przedstawili oni zebranym efekty rozmów. Szczególne zadowolenie wywołała twarda postawa ministra wobec przetwórców. Rolnikom obiecano też pieniądze. Trwają ustalenia co do wysokości kwot. Zostanie również złożony wniosek w Komisji Europejskiej o dodatkowe środki na DK wsparcie dla sadowników. 7 Łuków. 15 lipca, tuż przed 17.00, na ul. Stodolnej 43-letni mieszkaniec Warszawy, wykonując manewr cofania oplem vectrą, najechał na rowerzystkę. 75-letnia kobieta z obrażeniami ciała trafiła do szpitala. Przeprowadzone badanie wykazało, iż kierowca miał ponad 2 prom. alkoholu w organizmie. Policjanci zatrzymali 43-latkowi uprawnienia do kierowania pojazdami. Zginął na krajówce Gm. Sokołów Podl. 19 lipca, ok. 2.00, w Żanecinie (droga krajowa nr 63) idący prawą stroną jezdni 44-letni mieszkaniec Siedlec wtargnął gwałtownie pod prawidłowo jadącą ciężarówkę. Mimo wysiłków lekarzy mężczyzna zmarł w szpitalu. Zderzenie Nowe Iganie. 17 lipca, ok. 12.55, na drodze krajowej nr 2 (trasa Siedlce - Warszawa), kierujący vw jetta 36-letni mężczyzna nie zachował należytych środków ostrożności i najechał na tył poprzedzającego go daewoo matiza, którym kierował 49letni mieszkaniec gm. Siedlce. W wyniku zderzenia aut obrażeń ciała doznała 24-letnia pasażerka matiza. Jak potwierdzono podczas przeprowadzonych badań kierowcy obydwu pojazdów byli trzeźwi. Kradli włazy Region. Od maja na terenie Białej Podlaskiej i okolic doszło do kradzieży kilku włazów i pokryw studzienek kanaliza- cyjnych. 18 lipca pracujący nad sprawą policjanci na podstawie zebranych dowodów zatrzymali dwóch mężczyzn w wieku 25 i 26 lat. Zatrzymani, którzy przyznali się do zarzucanych im czynów, usłyszeli zarzuty kradzieży 13 pokryw. Pokrzywdzeni: firmy komunalne i prywatne, oszacowali swoje straty na łączną kwotę blisko 7 tys. zł. Po kradzieżach podejrzani zabezpieczali studzienki deskami i drewnianymi pokrywami. Jeden z mężczyzn pracował w punkcie skupu złomu, na którym znaleziono włazy. Z posiadanych przez mundurowych informacji wynika, iż zatrzymani dokonali również innych kradzieży, które dotychczas nie zostały zgłoszone na policji. Trwają czynności zmierzające do ustalenia kolejnych pokrzywdzonych osób i instytucji. Zatrzymanym grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Dziecko w samochodzie Siedlce. 15 lipca, ok 16.00, w rejonie przychodni przy ul. 3 Maja, mieszkaniec miasta, w jednym ze stojących na parkingu samochodów, zauważył przebywającego bez opieki dorosłych przestraszonego małego chłopca. Przechodzień zareagował błyskawicznie i poprosił dziecko, by otworzyło okno, co umożliwiło mu dostanie się do wnętrza pojazdu. Wystraszony malec nie chciał wyjść z auta. Mężczyzna o całej sytuacji powiadomił policję. Funkcjonariusze ustalili, iż właściciel pojazdu przebywa na terenie pobliskiej przychodni lekarskiej. Wezwany na miejsce lekarz pogotowia stwierdził, że istniało realne zagrożenie dla życia i zdrowia dziecka, ponieważ auto stało w słońcu, a w jego wnętrzu panowała ponad 40-stopniowa temperatura. Nieodpowiedzialnym ojcem okazał się mieszkaniec Zbuczyna, który przyjechał z malcem do Siedlec, gdzie miał umówioną wizytę lekarską. W czasie drogi chłopczyk zasnął, więc po dojechaniu na parking przychodni mężczyzna zostawił go w pojeździe, a sam udał się na wizytę. Jak ustalono, dziecko w rozgrzanym aucie MLS przebywało ok. 20 min. Krótko Urząd skontrolowany Gm. Radzyń Podlaski. Kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej przeprowadzona w gminie wypadła bardzo dobrze. - Takich wyników jeszcze nie było - podsumował wójt Wiesław Mazurek podczas sesji rady gminy, która odbyła się 18 lipca. Kontrola RIO w urzędzie gminy prowadzona była od 25 marca do 30 czerwca. Tematyka była szeroka i obejmowała takie zagadnienia jak: ustalenia ogólnoorganizacyjne, księgowość i sprawozdawczość, budżet jednostki samorządu terytorialnego, gospodarka mieniem, rozliczenia finansowe jednostki samorządu terytorialnego z jednostkami organizacyjnymi. W środę, 16 lipca, w obecności wójta W. Mazurka, sekretarza gminy Jarosława Ejsmonta, przewodniczącego rady Janusza Golca został podpisany protokół z kontroli. - Dostaliśmy bardzo dobrą ocenę. Przyjemnie słuchało się komentarzy kontrolerów - relacjonował wójt i dziękował pracownikom za pracę, zaangażowanie, przygotowanie merytoryczne. - RIO bada działalność pod względem zgodności z prawem. Nie zdarzyło się, żebyśmy łamali prawo - dodał włodarz. Uznanie dla wójta i jego służb wyraził przewodniczący rady gminy J. Golec. - Długa, szczegółowa kontrola czterech ostatnich lat pracy urzędu wypadła bardzo dobrze. Cieszę się, że nie sprawdził się czarny scenariusz przedstawiony przez jednego z mieszkańców gminy, który na początku tej kadencji przewidywał, iż za pół roku będzie zarząd komisaAWAS ryczny - podsumował. Są jeszcze uczciwi ludzie Radzyñ Podl. 19 lipca, w godzinach przedpołudniowych, do komendy policji przyszedł mieszkaniec gminy Radzyń Podlaski, który oświadczył, iz na jednej z ulic miasta znalazł portfel. Mężczyzna poprosił, aby zgubę przekazać prawowitemu właścicielowi. Wewnątrz poza kompletem dokumentów znajdowała się znaczna suma pieniędzy. Dzięki obywatelskiej postawie znalazcy jeszcze tego samego dnia portfel z zawartością trafił do właściciela, którym okazał się mieszkaniec gminy MLS Kąkolewnica. 8 diecezja EchoKatolickie numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. Często sami bardzo szybko oceniamy innych, klasyfikujemy, z jednej strony stawiamy dobrych, z drugiej złych… Bóg natomiast potrafi czekać. On spogląda na «pole» życia każdej osoby z cierpliwością i miłosierdziem. Lepiej niż my dostrzega wszelki brud i całe zło, zarazem widzi nasiona dobra, ufnie czekając, aż dojrzeją. Bóg jest cierpliwy, potrafi czekać. Postawa właściciela to postawa nadziei opartej na pewności, że zło nie ma ani pierwszego, ani ostatniego słowa. I dzięki tej cierpliwej nadziei Boga kąkol może ostatecznie stać się dobrym ziarnem. Jednak uwaga: ewangeliczna cierpliwość nie jest obojętnością wobec zła; nie można mieszać dobra ze złem. KOBYLANY Początek budowy Ku czci Miłosiernego Fot. AWAW Papież Franciszek podczas modlitwy Anioł Pański 20 lipca Społeczność Kobylan rozpoczęła budowę nowej kaplicy. Budynek stanie w centrum miejscowości. Kobylany należą do parafii Świętej Trójcy w Terespolu. Miejscowość zamieszkuje ok. 200 osób, zaś wśród społeczności są zarówno katolicy, jak i prawosławni. Do tej pory za kaplicę służył drewniany budynek, w którym niegdyś mieściła się szkoła podstawowa. Decyzja o budowie nowego obiektu sakralnego zapadła w porozumieniu z parafią, urzędem gminy i kurią siedlecką. Wierni z Kobylan otrzymali stosowne pozwolenia i rozpoczęli inwestycję. - Rzadko się zdarza, by jedna wioska czy mała społeczność porywała się na budowę tak okazałej kaplicy. Będzie ona zdecydowanie bardziej przestronna od dotychczasowej - zaznacza ks. kan. Zdzisław Dudek, dziekan dekanatu terespolskiego i proboszcz parafii Świętej Trójcy w Terespolu. - Kaplica powstaje nieopodal cerkwi prawosławnej. Warto, by bliskie sąsiedztwo obu świątyń było znakiem oddolnej jedności i prawdziwego ekumenizmu. Myślę też, że wstawiennictwo św. Jana Pawła II oraz św. Faustyny przyczyni się do tego, by nasi mieszkańcy żyli we wzajemnej życzliwości, zgodzie i pokoju - dodaje. BIAŁA PODLASKA Z Jerozolimy do Kobylan Jedną z głównych inicjatorek budowy kaplicy jest Halina Ostapczuk, sołtys wsi Kobylany. Wyznaje, że nowy obiekt sakralny był jej marzeniem, które dziś zaczyna się spełniać. Pani Halina przewodzi miejscowej społeczności od 25 lat. Zna jej radości, pragnienia i potrzeby, zarówno te ziemskie, codzienne, jak i duchowe. 19 lipca uroczyście poświęcono dwa kamienie pochodzące z grobu Pana Jezusa. Znajdą się one w fundamencie kaplicy. - Cieszymy się, że w ten sposób cząstka Ziemi Świętej zostanie z nami. Na moment rozpoczęcia budowy czekaliśmy z wielką radością - przyznaje pani sołtys. - Mamy już pierwsze fundamenty. Nasza kaplica będzie prawdziwą perełką - zaznacza z uwagą, że dotychczasowych funduszy starczy na postawienie obiektu w stanie surowym i jego zadaszenie. Inwestycja wymaga bowiem sporych nakładów finansowych. Dla potomnych H. Ostapczuk wyznaje, że nad podjętym przez społeczność dzie- Poświęcenia kamienia węgielnego dokonał ks. dziekan Zdzisław Dudek. Rzadko się zdarza, by jedna wioska czy mała społeczność porywała się na budowę tak okazałej kaplicy. łem czuwa sam Jezus Miłosierny, który patronuje kaplicy. Przyznaje, że osobiście modli się w intencji sprawnej budowy przez wstawiennictwo św. o. Pio, św. s. Faustyny i św. Jana Pawła II. Zaznacza też, że świątynia posłuży nie tylko obecnym mieszkańcom Kobylan, ale również przyszłym pokoleniom. Msza św. w tamtejszej kaplicy dojazdowej odprawiana jest w co drugą niedzielę. Wierni zbierają się w niej także na nabożeństwa majowe, czerwcowe i różańcowe. W uroczystościach poświęcenia kamienia węgielnego wziął udział również wójt gminy Terespol Krzysztof Iwaniuk. - Nowa kaplica wpisze się w krajobraz Kobylan, będzie pasowała do pobliskiej cerkiewki, która obecnie jest odnawiana, i na pewno przyczyni się do upiększenia centrum miejscowości - podsumowuje włodarz. Pani sołtys nie chce mówić o terminie zakończenia prac. Podkreśla, że wszystko zależy od majstrów i funduszy. Znając jednak jej upór w dążeniu do wyznaczonych celów, trzeba być dobrej myśli. AWAW nizuje aż dziewięć turnusów dla dzieci i młodzieży. Każdej grupie złożonej z około 30 podopiecznych towarzyszy ksiądz i wychowawcy, którzy troszczą się o to, by młodym ludziom nie brakowało dobrej rozrywki, wspólnej modlitwy i chwil na refleksje. - Wszyscy, zarówno dzieci, jak i my, dorośli, uczymy się odkrywać obecność Pana Boga w pięknie przyrody i wspólnoty, którą tworzymy. Pokazujemy, jak odkrywać Go w drugim człowieku i na modlitwie. Podczas turnusu codziennie uczestniczymy w Mszy św. Eucharystia jest najważniejszym punktem dnia. Dzieci chętnie włączają się w przygotowanie liturgii, zgłaszają się do czytań, psalmu i modlitwy wiernych - opowiada ks. Ireneusz Juśkiewicz, wikariusz parafii narodzenia NMP. Dodaje, że każdego dnia organizatorzy przybliżają dzieciom postać św. Jana Pawła II. Obowiązkowym punktem są także codzienny dziesiątek różańca oraz modlitwa przed i po jedzeniu. by dzieci mogły choć trochę wypocząć, nacieszyć się pięknem przyrody i bliskością drugiego człowieka. Dzięki temu, że nasi podopieczni musieli zostawić w domach swoje komórki i tablety, mieli czas na wspólną zabawę. Zapewne początkowo dzieci zastanawiały się, co będą robić bez elektronicznych gadżetów. O tym, że nie będzie czasu na nudę, przekonały się już pierwszego dnia. Kiedy szliśmy nad jezioro, zamiast słuchać muzyki z odtwarzacza czy wysyłać esemesy, zaczęły ze sobą rozmawiać i cieszyły się swoim towarzystwem - mówi M. Kiec. W przerwach między pływaniem, posiłkami i modlitwą był czas na konkursy o tematyce religijnej, geograficznej i polonistycznej. - Zabraliśmy ze sobą sporo zgadywanek, quizów i propozycji gier sportowych. Nie zabrakło również nagród. Zorganizowaliśmy także konkurs plastyczny i literacki o św. Janie Pawle II. Dzieci pokusiły się nawet o napisanie wiersza o Papieżu Polaku. My, opiekunowie, przypomnieliśmy sobie, jak nasz Ojciec Święty mówił, że „modlitwa dziecka ma tak ogromną siłę, że staje się czasem wzorem dla nas dorosłych”. Ta myśl towarzyszyła nam również po powrocie do domu - podsumowuje pani Małgorzata. Wakacyjne turnusy potrwają do AWAW końca sierpnia. Letni wypoczynek Dla ducha i ciała Fot: parafianabrzeskiej.pl Od kilku tygodni trwają „Wakacje z Bogiem” organizowane przez parafię pw. Narodzenia NMP. W koloniach w Okunince udział weźmie ok. 300 dzieci. W każdym turnusie bierze udział około 30 dzieci. Tygodniowe turnusy nad Jeziorem Białym cieszą się ogromną popularnością. Organizatorom kolonii przyświecają dwa cele: formacja i wypoczynek. Dzieci nie kryją radości spowodowanej pobytem w Okunince. - W „Wakacjach z Bogiem” biorę udział już od kilku lat. Najbardziej podobało mi się wspólne wychodzenie nad wodę. Podczas wyjazdu poznałam sporo nowych osób. Dzięki koloniom nauczyłam się też łatwego nawiązywania kontaktu z innymi ludźmi - mówi Asia Kupisz. W pamięci Julki Olesiejuk na długo zostaną kąpiele w jeziorze, jazda na gokartach, wjazd na wieżę widokową i wypad na wspólne lody. Daniel Wakulski z kolei, oprócz wypoczynku nad wodą, cenił sobie smaczne posiłki. Mówi, że podobała mu się również wycieczka do Orchówka i konkursy z nagrodami. Wielu uczestników kolonii miło wspomina także wspólne noce wypełnione długimi rozmowami i żartami. Eucharystia i katecheza W czasie tegorocznych wakacji parafia Narodzenia NMP orga- Zabawa, zgadywanki i nagrody Jednym z wychowawców pomagających w organizacji kolonii była Małgorzata Kiec, nauczycielka ze szkoły społecznej w Sielczyku. - Inicjatorem „Wakacji z Bogiem” jest ks. dziekan Marian Daniluk, który robi wszystko, 4 diecezja www.echokatolickie.pl redaktor prowadzący: ks. Andrzej adamski Niepełnosprawni w drodze na Jasną Górę Czas umacniania wiary We wtorek, 5 sierpnia, wyrusza XXIII Piesza Pielgrzymka Niepełnosprawnych na Jasną Górę. Pątniczemu trudowi przewodzić będzie hasło: „Ostatnie słowa - ostatnie czyny”. Jak interpretować motto tegorocznych rozważań? Pielgrzymkowe hasło wpisuje się w nowy rok duszpasterski, któremu patronują słowa: „Wierzę w Syna Bożego”. „Ostatnie słowa - ostatnie czyny” to z kolei bezpośrednie nawiązanie do słów Jezusa Chrystusa wypowiedzianych podczas konania na krzyżu. Z Bogiem i drugim człowiekiem Dariusz Samborski, wiceprezes zarządu głównego Katolickiego Stowarzyszenia Niepełnosprawnych Diecezji Siedleckiej, w pieszej pielgrzymce uczestniczył tylko raz. Podkreśla jednak, że cechująca wędrówkę atmosfera rozmodlenia i serdeczności pozostaje w sercu na lata. - Pamiętam bogate w treść i dostosowane do możliwości odbiorców rozważania ks. Jarosława Grzelaka [były prezes i asystent kościelny KSN - przyp.]. W pielgrzymce uczestniczą klerycy, siostry zakonne, pomagają więźniowie - dodaje, wspominając oddanie, z jakim jeden z nich opiekował się niepełnosprawnym chłopakiem. - Musiał zrobić przy nim praktycznie wszystko, poczynając od karmienia, a kończąc na myciu itd. Zapytałem go, czy nie jest mu za ciężko. Zaprzeczył, podkreślając, że tak naprawdę pierwszy raz w życiu czuje się komuś potrzebny. Przeszkodą w ponownym wyruszeniu na szlak w przypadku D. Samborskiego jest stan zdrowia. Pojedzie jednak na Jasną Górę, by towarzyszyć swojej grupie na ostatnim etapie. - Podczas wejścia panuje niesamowita radość, że udało się szczęśliwie i bezpiecznie dotrzeć przed oblicze Matki Bożej. Nasza grupa jest wesoła i rozśpiewana, co stanowi także wielką zasługę wolontariuszy. Piesza pielgrzymka to tydzień z Bogiem i wspaniałymi ludźmi - podsumowuje. W różnych momentach dnia XXIII PPN na Jasną Górę na szlak wyruszy tradycyjnie 5 sierp- Podczas wejścia panuje niesamowita radość, że udało się szczęśliwie i bezpiecznie dotrzeć przed oblicze Matki Bożej. Nasza grupa jest wesoła i rozśpiewana, co stanowi także wielką zasługę wolontariuszy. Piesza pielgrzymka to tydzień z Bogiem i wspaniałymi ludźmi. nia, tuż po porannej Mszy św. w kościele pw. św. Józefa przy ul. Deotymy w Warszawie. Na Jasną Górę dotrze w godzinach popołudniowych 14 sierpnia. Osoby niepełnosprawne z diecezji siedleckiej pielgrzymują w grupie pn. bł. Unitów Podlaskich. Duchową opieką pątników na szlaku otoczy obecny prezes i asystent kościelny KSN ks. Adam Kulik. Pytany o sens pielgrzymowania kapłan wyjaśnia, że rekolekcje w drodze, choć niewątpliwie wiążą się z trudem, stają się znakiem zawierzenia Panu Bogu. - Pielgrzymka to czas łaski, a jednocześnie próba wiary - podkreśla ks. A. Kulik z uwagą, iż osoba niepełnosprawna staje w świadomości, że w różnych sytuacjach dnia potrzebuje pomocy drugiego człowieka, co ubogaca obie strony. Człowiek uczy się oddawania Panu Bogu swojej słabości, niemocy... Pielgrzymowanie wreszcie to czas umacniania swojej wiary poprzez udział w codziennej Eucharystii i słuchanie słowa Bożego. Nie zapominajmy, że Pan Bóg przemawia do człowieka na wiele sposobów w różnych momentach dnia - podkreśla i zaprasza do udziału w pielgrzymowaniu zarówno osoby niepełnosprawne, jak i wszystkich ludzi dobrej woli skłonnych pełnić posługę wolontariuszy. Zapisy od 1 sierpnia Zapisy diecezjan chętnych do wzięcia udziału w Pieszej Pielgrzymce Niepełnosprawnych prowadzone będą 1 sierpnia. W Siedlcach należy zgłosić się w tym celu do siedziby oddziału KSN przy ul. Bema 22 (między 15.00 a 17.00) bądź skontaktować się telefonicznie z D. Samborskim (nr tel. 509588-113). Wpisowe wraz z opłatą za transport bagażu wynosi 150 zł. Dojazd do Warszawy na koszt własny. W Żelechowie zapisy prowadzić będzie Grażyna Frankowska, prezes tamtejszego oddziału, pod nr. tel.: 25-754-1348 lub 796-802-470. Niepełnosprawni z Żelechowa udadzą się do stolicy dzień przed wyjściem pielgrzymki, tj. 4 sierpnia, po Mszy św. o 15.00. Wpisowe wraz z kosztem przejazdu w obie strony wynosi 220 zł. Wierni z diecezji siedleckiej mają zapewniony nocleg w jednej ze szkół nieopodal świątyni przy ul. Deotymy. Zachęcamy do udziału! WA LIST DO REDAKCJI Przedszkolne podsumowania 19 lipca odbyło się w Kodniu uroczyste zakończenie roku przedszkolnego oraz pożegnanie dzieci kończących edukację w Niepublicznym Przedszkolu Katolickim „Anioła Stróża” w Białej Podlaskiej. Uroczystość rozpoczęła się Mszą św. w kodeńskim sanktuarium w intencji dzieci, ich rodzin oraz pracowników. W ramach programu artystycznego przedszkolaki zaprezentowały umiejętności wokalno-recytatorskie, dziękowały też opiekunom za wspólnie spędzony czas. Następnie nadeszła pora upominków. Każdy absolwent otrzymał książkę i dyplom ukończenia przedszkola. MB Krótko Przed wymarszem RADZYŃ PODL. Grupa 15A 34 Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej na Jasną Górę wyruszy po Mszy św. o 6.00 3 sierpnia z kościoła Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Jej przewodnikiem, podobnie jak w ubiegłych latach, będzie ks. Mariusz Baran, wikariusz parafii pw. Świętej Trójcy, dekanalny duszpasterz młodzieży. Zaprasza on do udziału w pielgrzymce wszystkich chętnych, którzy chcieliby uczestniczyć w tej formie rekolekcji w drodze. - Grupę radzyńską cechuje dynamizm, radosna atmosfera, pokazujemy, że chrześcijaństwo jest religią radości, że Bóg jest radością, choć podczas pielgrzymki nie brak oczywiście elementów pokuty - mówi ks. M. Baran. Radzyńska „Piętnastka” to grupa również… roztańczona, która wielbi Pana przez taniec przynajmniej trzykrotnie: w Żyrzynie, Eustachowie i podczas wejścia na Jasną Górę. Specyfiką grupy jest też to, że dołączają do niej osoby z różnych stron Polski. W tym roku chęć uczestnictwa w pielgrzymce z grupą 15A wyrazili już m.in. mieszkańcy Rzeszowa, Suwałk, Warszawy. - Idzie z nami również grupa młodzieży z Ukrainy. W tym roku będzie to ok. 15 osób. Jest to możliwe m.in. dzięki finansowemu wsparciu naszych parafian - dodaje przewodnik grupy. Spotkanie przedpielgrzymkowe odbędzie się 27 lipca, o 18.00, w kościele pw. Trójcy Świętej. Z kolei zapisy będą przyjmowane 31 lipca oraz 1 i 2 sierpnia, od 16.00 do 19.00, w parafii Trójcy Świętej, Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim oraz w parafii św. Małgorzaty w Ulanie. Msza św. na rozpoczęcie pielgrzymki zostanie odprawiona 3 sierpnia, o 6.00, w kościele MBNP. Koszt tegorocznej pielgrzymki wynosi 110 zł. Przy zapisie podajemy numer PESEL, w przypadku osób niepełnoletnich obowiązuje zgoda opiekuna prawnego. AWAS Fot. waj DIECEZJA Kościół tyle dni - pod hasłem „Bóg jest miłością” - trwała ewangelizacja nad Jeziorem Białym koło Włodawy 9 migawka Z Borowia na Jasną Górę Grupa 20 cyklistów pod przewodnictwem proboszcza parafii Trójcy Świętej w Borowiu ks. Dariusza Parafiniuka wyruszyła na rowerową pielgrzymkę do tronu Maryi Królowej Polski. Rowerzyści mają do pokonania dystans 300 km. Jadą, by prosić Matkę Bożą o błogosławieństwo dla prac przy kościele i cmentarzu, każdy z pątników zawierza też osobiste intencje. - Większość grupy stanowią osoby dorosłe, choć są z nami także wychowankowie Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Borowiu, którzy jadą pod opieką wychowawcy - mówił tuż przed wyruszeniem organizator pielgrzymki WAJ ks. D. Parafiniuk. Reklama diecezja EchoKatolickie numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. Fot. AWAS 10 Grupa z archidiecezji lubelskiej wystartowała 16 lipca z Włodawy, ma do przejechania łącznie 688 km. DIECEZJA Radzyński etap rajdu zakończył się Apelem Jasnogórskim oraz lednickimi pląsami. V Rajd dla Życia Życia trzeba bronić, choć to wiele kosztuje Członkowie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży otaczają w lipcu Polskę modlitwą w intencji życia. Jadąc rowerami w trzech sztafetach: z Helu do Zgorzelca, ze Zgorzelca do Włodawy i z Włodawy na Hel, zakreślają wielki, mierzący prawie 2 tys. km trójkąt. W drodze modlą się w intencji życia poczętego, rozmawiają z napotkanymi ludźmi, rozdają materiały pro life. Grupa z archidiecezji lubelskiej wystartowała 16 lipca z Włodawy, ma do przejechania łącznie 688 km. W środę i czwartek przejeżdżała przez diecezję siedlecką: Radzyń Podlaski, gdzie wypadł jej nocleg, Łuków i Siedlce. Jesteśmy zaszczyceni, mogąc gościć obrońców życia W Radzyniu uczestnicy rajdu wędrujący pod hasłem: „W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” zostali serdecznie przyjęci w parafii pw. Świętej Trójcy przez proboszcza ks. kan. Andrzeja Kieliszka, ks. Mariusza Barana - asystenta KSM oraz członków radzyńskiego Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. - Jesteśmy zaszczyceni tym, że pielgrzymi wybrali na miejsce nocnego odpoczynku właśnie naszą parafię. W ten sposób możemy dołożyć cegiełkę do dzieła obrony życia poczętego - mówi ks. A. Kieliszek i dodaje, że sprawa ta jest bardzo bliska parafii, zwłaszcza w czasie, gdy rozpętała się nagonka na prof. Bogdana Chazana. W ostatnich dniach ponad 550 osób złożyło podpisy popierające projekt ustawy określanej w skrócie jako klauzula sumienia pacjenta. W Radzyniu młodzi pielgrzymi i miejscowi KSM-owicze spotkali się na modlitwie w kościele przy relikwiach patronów młodzieży: bł. Jose, 14-letniego Meksykanina, którego zamordowali komuniści, gdy nie chciał wyrzec się wiary, oraz bł. Karoliny Kózkówny, 16-latki broniącej czystości, zamordowanej przez rosyjskiego żołnierza. - Wpatrzeni w ich relikwie uczyliśmy się, że życia należy bronić, mimo że płaci się za to wysoką cenę. Ale warto…- stwierdzili uczestnicy rajdu. Była też okazja do zwiedzenia miasta. Szczególne zainteresowanie pielgrzymów wzbudził zabytkowy kościół oraz pałac Potockich. Dzień zakończył się Apelem Jasnogórskim oraz lednickimi pląsami. W czwartek, po porannej Mszy św., uczestnicy Rajdu dla Życia wyruszyli w dalszą drogę. Obejmujemy Polskę modlitwą Idea Rajdu dla Życia zrodziła się w środowisku KSM - po raz pierwszy wystartował on w 2010 r. W tym roku w trasę wyruszyły już trzy grupy rowerzystów. - Obejmujemy Polskę modlitewnym trójkątem. Ma to szczególne znaczenie, gdyż nasz rajd przebiega ph. „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” - mówi Katarzyna Kłus, rzecznik prasowy Rajdu dla Życia. Wspomina też, że jednocześnie odbywa się II Lot dla Życia (w jego ramach paralotniarze przelecą 580 km) oraz rajd motorowy. Ekipa, która nocowała w Radzyniu, liczy 14 osób: dziewięciu rowerzystów i pięć osób obsługi. - Liczbę uczestników ogranicza prawo o ruchu drogowym - tłumaczy ks. Tomasz Cap, asystent kościelny KSM archidiecezji lubelskiej, dodając, iż 15 uczestniczką rajdu grupy jest bł. K. Kózkówna, której relikwie towarzyszą pielgrzymowaniu. Każdy dzień rozpoczyna się od Mszy św., w drodze jest również okazja do modlitwy Koronką do Bożego Miłosierdzia i piękną litanią do bł. Karoliny. Najważniejszy akcent to modlitwa dotycząca dzieci poczętych oraz ofiarowanie w tej intencji codziennych trudów i cierpień związanych z pielgrzymowaniem. Idea Rajdu dla Życia zrodziła się w środowisku KSM - po raz pierwszy wystartował on w 2010 r. W tym roku w trasę wyruszyły już trzy grupy rowerzystów. Obejmujemy Polskę modlitewnym trójkątem. Ma to szczególne znaczenie, gdyż nasz rajd przebiega ph. „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Chcemy wzbudzić refleksję na temat godności życia Rajd, pokonywanie kolejnych etapów, odwiedzanie miejscowości, postoje - to okazje do spotkań z ludźmi i rozmów o problemach związanych z obroną życia. - Chociaż od wielu lat toczy się debata publiczna na temat obrony życia, aborcji, in vitro, eutanazji, choć wydawałoby się, że padły już wszystkie argumenty, okazuje się, iż ten dyskurs nie skutkuje zmianą poglądów wielu osób, jest jeszcze wiele do wyjaśniania, tłumaczenia ludziom mówi ks. Tomasz. Zastanawia się przy tym: - Czy nie słuchają argumentów, czy są zmęczeni dyskusją? A może - co najgorsze - temat zaczyna im powszednieć? Takim osobom młodzi uczestnicy rajdu chcą pokazywać życie jako wartość fundamentalną. To jest niesamowite świadectwo, gdy młodzi w przestrzeni publicznej, na ulicy świadomie bronią życia pokazują, że jest to wartość, dla której warto poświęcić wszystko. Monika Zioło, koordynator rajdu, wyznaje, iż głównym motywem udziału w rajdzie jest chęć obrony życia. - Staramy się funkcjonować aktywnie, bronić rzeczy wielkich, a taką sprawą jest niewątpliwie obrona życia. W czasie rajdu spotykamy się z ludźmi, rozmawiamy, rozdajemy materiały pro life. Chcemy wzbudzić refleksje na temat godności ludzkiego życia. Myślę, że ma to szczególną wartość, gdy pozytywnie mówią o tym młodzi ludzie, pełni entuzjazmu, radości. Z tematem obrony życia po- czętego inny uczestnik rajdu Wojciech Pietrzak - spotkał się na lekcji religii. - Oglądaliśmy film o syndromie poaborcyjnym. Okazuje się, że aborcja to dramat nie tylko dziecka, które traci życie, ale i matki, która cierpi z tego powodu, a silne poczucie winy doprowadza ją nawet do samobójstwa. Temat ten powrócił podczas rozmowy z przypadkowo spotkaną kobietą na jednym z postojów. Ta pani bardzo pozytywnie na nas zareagowała, wyznała, że ma koleżankę, która zdecydowała się na aborcję i po latach nie może poradzić sobie ze spowodowanym nią cierpieniem. Bardzo świadomie na uczestnictwo w Rajdzie dla Życia zdecydował się też Mateusz Bąk z Nałęczowa. - Gdy pytam niektórych, co myślą o obronie życia poczętego, to mówią, że nie myślą. Chciałbym zainteresować innych tematem bycia za życiem: pro life. Mateusz od pięciu lat uczestniczy w duchowej adopcji dziecka poczętego. - Odmawiam modlitwę, dzięki której mogę stanąć w obronie życia, które nie może się samo obronić, być aniołem stróżem dziecka w czasie jego dojrzewania. We wspomnieniach z minionego dnia przewija się temat rozmowy z lekarzem, który powiedział, że jest za aborcją dzieci zagrożonych nieuleczalnymi chorobami czy wadami genetycznymi. - Ale przecież jak ludzie zachorują, to nie można ich z tego powodu zabić - tłumaczyli mu młodzi uczestnicy rajdu. Trasę Rajdu dla Życia można śledzić w internecie www.rajddlazycia.pl. ANNA WASAK Polska i Świat www.echokatolickie.pl DIECEZJA Kościół 11 Rowerami na Jasną Górę Jesteśmy i słuchamy! W IX Ogólnopolskiej Pielgrzymce Rowerowej na Jasną Górę diecezję siedlecką reprezentowały dwie grupy - z Domanic i Międzyrzeca Podlaskiego - liczące łącznie 63 osoby. Rowerowe pielgrzymowanie przed oblicze Jasnogórskiej Matki stało się już tradycją. Przedstawiciele wspomnianych parafii uczestniczą w nich regularnie. Niezmiennie też na czele grupy domanickiej stoi ks. kan. dr Jerzy Grochowski, zaś rowerzystom z Międzyrzeca Podlaskiego przewodzi ks. kan. Józef Brzozowski. Za dar kanonizacji - Wyjechaliśmy 3 lipca. Przejazd zajął nam dziesięć dni - wyjaśnia ksiądz dziekan domanicki, koordynator pielgrzymki. Podkreśla, iż wyjazd poprzedziły przygotowania, zaś trasa wyprawy 40-osobowej grupy, której przewodniczył, a tworzonej głównie przez młodzież, została wydłużona z uwagi na pragnienie nawiedzenia miejsc w sposób szczególny związanych z życiem i posługą Papieża Polaka. - Chcieliśmy podziękować Panu Bogu za dar kanonizacji św. Jana Pawła II - zaznacza ksiądz kanonik, wskazując miejscowości pielgrzymkowych postojów: Dęblin, Pacanów, Kraków, Kalwaria Zebrzydowska, Wadowice, Oświęcim i wreszcie cel pielgrzymki - Jasna Góra. Papieska spuścizna Pielgrzymowaniu rowerzystów przyświecało hasło: „Jesteśmy”. - Papież wzywał - sygnalizuje ks. kan. J. Grochowski w nawiązaniu do słów Ojca Świętego wypowiedzianych do młodych m.in. na Westerplatte i w Częstochowie - a my odpowiedzieliśmy: „Jesteśmy i słuchamy twego słowa”. To były nasze rekolekcje w drodze. Rozważaniu nauki św. Jana Pawła II, będącej spuścizną m.in. pielgrzymek do Polski, towarzyszyło nawiedzanie miejsc z nim związanych, co miało skłonić młodzież do refleksji nad własnym życiem i drogą do świętości - tłumaczy, dodając, iż odwiedzili m.in. krakowską kaplicę, gdzie Karol Wojtyła był wyświęcony na kapłana, kościół, do którego uczęszczał jako młody chłopak czy wreszcie Kalwarię Zebrzydowską, dokąd Początki pasji Podpytywany o początki rowerowej pasji, ks. kan. dr Jerzy Grochowski wyznaje ze śmiechem, że wszystkiemu winna jest… kuria. - Za czasów bp. Jana Mazura pojawiła się inicjatywa, by księża dojechali rowerami do najbliższych miejscu ich posługiwania sanktuariów. Posługiwałem wówczas w Poizdowie, udałem się więc do Woli Gułowskiej. Kolejny powód zainteresowania tą formą duszpasterstwa wiąże się z moim pobytem w Paprotni. Po objęciu parafii jako proboszcz zauważyłem, że duża grupa młodych jeździ rowerami. Pomyślałem, że można przekuć ich zapał w pielgrzymowanie. Najpierw pokonaliśmy dwudniową trasę do Drohiczyna, a następnie do Częstochowy. I tak oto rowerowe pielgrzymowanie stało się tradycją! To były nasze rekolekcje w drodze. Rozważaniu nauki św. Jana Pawła II, będącej spuścizną m.in. pielgrzymek do Polski, towarzyszyło nawiedzanie miejsc z nim związanych, co miało skłonić młodzież do refleksji nad własnym życiem i drogą do świętości - mówi ks. kan. dr J. Grochowski. pielgrzymował w towarzystwie swojego ojca. Od 40 do 100 km Wprowadzając w program pielgrzymkowych dni, ks. kan. J. Grochowski wyjaśnia, iż centralnym punktem każdego z nich była poranna Eucharystia, następnie śniadanie przygotowane przez dyżurującą grupę, modlitwa połączona z błogosławieństwem proboszcza parafii, na terenie której gościli, i wyjazd. - Etap dziennego przejazdu: od 40 do 100 km, zależnie od czasu poświęconego na zwiedzanie. Co ważne: podczas przejazdu nawiedzaliśmy każdy kościół spotkany na trasie. Pamiętaliśmy w modlitwie o całej wspólnocie diecezjalnej, księżach biskupach, jak również wszystkich osobach, które gościły nas po drodze. Około 12.00 zatrzymywa- Chcieliśmy podziękować Panu Bogu za dar kanonizacji św. Jana Pawła II. liśmy się na Anioł Pański. Każdy dzień wieńczyła też obiadokolacja, podsumowanie, modlitwy wieczorne i Apel Jasnogórski - tłumaczy. Módl się o mądrość Zagadnięty w kwestii „sprawowania się” młodzieży, ksiądz koordynator chwali ich m.in. za uczynność i wytrzymałość. - Nawet gdy byli już bardzo zmęczeni, wystarczała im chwila odpoczynku. Posileni kanapką i szklanką herbaty ochoczo ruszali w dalszą drogę - sygnalizuje. Ksiądz dziekan z uznaniem wypowiada się też o skupieniu towarzyszącym modlitwie swoich podopiecznych. - Sporo czasu młodzież poświęciła na osobistą rozmowę z Bogiem w kaplicy w Krakowie. Prosili o rozeznanie swojego powołania i miejsca w społeczeństwie. Z kolei podczas pobytu w Kalwarii Zebrzydowskiej, dokąd dotarliśmy w strugach deszczu, modlili się o dar mądrości - mówi, przypominając postawę ojca Karola, który wskazywał synowi teksty modlitw z „instrukcją”: módl się o mądrość! - Wielkim przeżyciem była też niewątpliwie nasza obecność w Oświęcimiu, a zwłaszcza nawiedzenie celi śmierci św. o. Maksymiliana Marii Kolbego - zaznacza ks. J. Grochowski. Przed jasnogórski szczyt W piątek, 11 lipca, grupy rowerzystów z diecezji siedleckiej dotarły przed jasnogórski szczyt, gdzie spotkały się z pielgrzymami zdążającymi przed oblicze Matki z różnych stron Polski. W sobotę, 12 lipca, przed południem, przedstawiciele poszczególnych grup zgromadzili się na modlitwie połączonej z czasem świadectw w częstochowskiej katedrze, skąd pod eskortą policji przejechali na WA Jasną Górę. Krótko Prezydium KEP o klauzuli sumienia Wakacyjny konkurs fotograficzny Warszawa. Aborcja zawsze jest złem, człowiek ma prawo do sprzeciwu sumienia wobec niegodziwego prawa cywilnego i nie może być dyskryminowany ze względu na sprzeciw sumienia - podkreśla Prezydium Konferencji Episkopatu Polski. W specjalnym oświadczeniu, w którym przywołano fragmenty encyklik Jana Pawła II, zaznacza się, że nie można pogodzić jego nauczania z działaniami „kultury śmierci”. - Kościół w Polsce jest szczególnie zobowiązany do wiernego przestrzegania dziedzictwa św. Jana Pawła II. Nie można pogodzić tego nauczania z działaniami „kultury śmierci” dokonywanymi wprost lub przez czynne współdziałanie, ale także przez popieranie intencji sprawców zła, czy też dyskryminowanie osób broniących Ewangelii życia. To stwierdzenie dotyczy każdego człowieka bez wyjątku. Ewangelia życia wyrasta bowiem w swoich fundamentach z prawa naturalnego, które obowiązuje wszystkich i każdego (…). Zarówno matka dziecka, jak i jej najbliżsi powinni być otoczeni różnego rodzaju opieką. Pewnej refleksji i dobroci potrzebują wszyscy bliscy zmarłego dziecka, którego życie choć krótkie, było w obliczu Boga tak samo cenne, jak życie każdego człowieka. Nasz szacunek należy się tym, którzy mocą prawego sumienia przypominają o wymogach prawa moralnego, które nakazuje chronić życie. Wyrażamy też poparcie dla zlikwidowania niespójności przepisów, z jednej strony dających możliwość lekarzom korzystania z klauzuli sumienia i odmowy dokonania aborcji, a z drugiej zobowiązujących do wskazania szpitala, gdzie jest ona dokonywana - co stanowi poważne ograniczenie pierwotnego uprawnienia i ewidentne cooperation in malum, czyli XAA współdziałanie w złu - czytamy m.in. w oświadczeniu. Licheń. Wystartowała trzecia odsłona konkursu fotograficznego „Wakacje z Rodziną”. Jest on propozycją dla urlopowiczów na wykonanie ciekawego zdjęcia podczas wakacyjnego wypoczynku w gronie bliskich. - W dzisiejszym zabieganym świecie rodzice nie mają zbyt dużo czasu, aby poświęcić go swoim dzieciom. Praca, dom i inne obowiązki sprawiają, że jedynym czasem w roku, który mogą spędzić razem, są wakacje. W związku z tym wychodzimy z propozycją dla wszystkich, którzy być może wykonali - bądź wykonają ciekawe wakacyjne zdjęcie w gronie rodziny, aby wzięli udział w naszej zabawie i przesłali je do nas. Uważamy, że może to być nie tylko dobra zabawa, ale także inspiracja do pracy twórczej w czasie wypoczynku - wyjaśnił ideę konkursu ks. Piotr Kieniewicz z Licheńskiego Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym, organizator konkursu. Konkursowe zdjęcia należy przysyłać w formie cyfrowej (pliki JPG lub TIFF) na kartach pamięci, płytach CD lub DVD na adres: Licheńskie Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym, ul. Klasztorna 4, 62563 Licheń Stary z dopiskiem: „Wakacje z Rodziną”. Można także dostarczyć je osobiście. Termin nadsyłania prac mija 24 sierpnia. Wraz ze zdjęciem uczestnik konkursu musi przesłać wypełnioną kartę zgłoszeniową. Regulamin konkursu oraz formularz karty zgłoszeniowej można znaleźć i pobrać ze strony internetowej licheńskiego sanktuarium na: www.lichen.pl. Dla zwycięzcy przewidziana jest nagroda o wartości 500 zł. Wszystkie osoby, które przyślą zdjęcia do konkursu, otrzymają pamiątkowe dyplomy. Rozstrzygnięcie konkursu i wręczenie nagród nastąpi w niedzielę, 31 sierpnia, podczas tradycyjnego „Pikniku z mamą i tatą” w Licheniu (plac przed bazyliką) kończącego tegoroczne XAA wakacje. Ograbieni, zelżeni, pobici Irak. W Iraku dokonuje się ludobójstwo. Świat musi nam pomóc! - z tym dramatycznym apelem do wspólnoty międzynarodowej zwrócił się chaldejski arcybiskup Mosulu - miasta w Iraku, gdzie po raz pierwszy od prawie dwóch tysięcy lat nie ma ani jednego wyznawcy Chrystusa. Abp Amel Shamon Nona wyznaje, że islamscy fundamentaliści świadomie dążą do wyczyszczenia Iraku z chrześcijan. - To nie są przypadkowe działania. Domy chrześcijan zostały najpierw oznaczone, tak by można je było bez problemu zidentyfikować. Kolejnym krokiem było jednoznaczne ultimatum: przejście na islam albo śmierć mówi. Ostateczny cios wspólnocie chrześcijańskiej dżihadyści zadali w miniony piątek. Dali im jeden dzień na podjęcie decyzji. Tego samego dnia z Mosulu uciekli ostatni wyznawcy Chrystusa. Wcześniej zostali doszczętnie ograbieni, zelżeni z powodu swej wiary i pobici. Ofensywę w Mosulu dżihadyści zaczęli od zniszczenia krzyży na świątyniach i umieszczenia w ich miejscu flag swojego ugrupowania. Potem dopełnili dzieła, rozbijając figury świętych, niszcząc kościoły oraz m.in. paląc biblioteki zawierające bezcenne dzieła. Obecnie ich ofensywa skierowana jest na okoliczne miasteczka. Prześladowanie chrześcijan w Iraku przez dżihadystów z Państwa Islamskiego może być uważane za zbrodnię przeciwko ludzkości - oświadczył sekretarz generalny XAA ONZ Ban Ki-moon. 12 EchoKatolickie Formacja religijna numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. XVII niedziela zwykła kalendarz liturgiczny czytania: 1 Krl 3, 5. 7-12; Ps 119 (118); Rz 8, 28-30; Mt 13, 44-52 Jezus opowiedział tłumom taką przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Zrozumieliście to wszystko? Odpowiedzieli Mu: Tak jest. A On rzekł do nich: Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare. Rozważanie: KS. ANDRZEJ ADAMSKI R prawdę” (św. Grzegorz Wielki, Homilia 25). Kolejnym ważnym etapem na tej drodze jest moment odkrycia i spotkania Boga oraz podjęcia decyzji. W przypowieści Jezus przedstawił go jako odnalezienie pięknej perły, przewyższającej wartością wszelkie pozostałe. Jest to moment krytyczny o tyle, że decyzja wiąże się również z ofiarą, z rezygnacją. Pojawia się konflikt między niektórymi wartościami, dotychczasowym stylem życia a odkrytą prawdą. Poznanie Boga, doświadczenie Jego miłości jest też zaproszeniem do przemiany życia, do nawrócenia, do uporządkowania pewnych spraw. Wyciągnięcie ręki do zgody, zadośćuczynienie wyrządzonych krzywd, porzucenie niewłaściwych nawyków i zwyczajów - to cena, którą trzeba zapłacić za drogocenną perłę - za to, aby nie tylko zobaczyć ją raz, zachwycić się jej pięknem i… zrezygnować, lecz aby stać się jej posiadaczem na stałe. I ostatni etap - kto wie, czy nie najtrudniejszy - to wierność i stałość. Zwykle przyzwyczajamy się do dobrego. Przestajemy zauważać to, co mamy; staje się to dla nas czymś naturalnym, powoduje, że tracimy także poczucie wdzięczności. Nasza fascynacja pokrywa się kurzem. A zatem trzeba uważać, aby owej wspaniałej perły nie „rozmienić na drobne”. By nie ulec pokusie znużenia, zmęczenia, tęsknoty za dawnym życiem. W tej sytuacji warto zwrócić swój wzrok ku drugiej z dzisiejszych przypowieści - ona bowiem przypomina nam o celu, do którego zdążamy. A zatem, jak mawiali starożytni: „Cokolwiek czynisz, mądrze czyń i oczekuj końca”. C Pod warstwą błota Witek przytaknął skwapliwie. - Bogaty nie śpi spokojnie ze strachu, że straci to, co z taką pieczołowitością gromadził. Biedny, który niby nie ma nic do stracenia, też nie osiąga spełnienia. Często zieje zawiścią i pomstuje na los, który nie dla wszystkich okazuje się równie szczodry. Człowiek jest zaprogramowany na „ziemskość”. Mając do wyboru: wygraną w lotto lub niebo, wybierze dostatnie życie tu i teraz. - Czy ja wiem? - kobieta powątpiewała w jego teorię. - Doświadczenie podpowiada mi, że w ludzkim sercu jest przestrzeń, której nie wypełni ani najbardziej bliski, kochany drugi człowiek, ani największe dobra tego świata. Tęsknota za Bogiem jest łaską. Jeśli jednak pojawi się w sercu człowieka, ten nie zazna spokoju, dopóki nie pójdzie za głosem. Kto odnajdzie największy skarb, nie będzie już chciał ocierać się o manowce. Bóg nie pozwoli mu o sobie zapomnieć! Milczeli dłuższą chwilę. - Tak sobie myślę - zaczął on - Fundamencie Ćwiczeń DuW chowych św. Ignacego Loyoli czytamy: „Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony [ĆD 23]”. Jak łatwo zapominamy o tej podstawowej zasadzie! Jak łatwo w chwilach powodzenia i sukcesu przypisujemy je sobie, zapominając o tym, że jest to darem Boga! Prośmy dziś Pana, aby nigdy nasza pycha nie doprowadziła do sytuacji, o której pisze prorok Jeremiasz. Prośmy o wiarę pokorną, ale pełną dynamizmu i siły, jaką ma niepozorne ziarnko gorczycy. Czytania: Hbr 13,1-2.14-16; J 11,19-27 albo Łk 10,38-42 w niedzielę po kościele zym jest dla mnie szczęście? Tak postawione pytanie niewątpliwie prowokuje do marzeń. Priorytetami na życzeniowej liście są: zdrowie, pieniądze, miłość… Z ostatnią pozycją nie jest najgorzej, o ile postrzegamy miłość nie jako ratunek przed samotnością czy chęć zabezpieczenia sobie przyszłości, ale drogę wzajemnej służby, obdarowywania się dobrocią i życzliwością. Szkoda tylko, że finał starań, tj. ślub albo z innych pozycji: ładny samochód, nowy dom, względne zdrowie, nie eliminują lęku przed przyszłością. Zamiast poczucia spełnienia panoszy się w nas niepewność, bo „niby dziś jest dobrze, ale kto wie, co przyniesie przyszłość…”. - Człowiek gromadzi dobra materialne w poczuciu, że tylko od nich zależy jego szczęście. Szuka drogocennych pereł wyłącznie w doczesności i w efekcie nigdy nie osiąga spełnienia. Wciąż jest mu mało - orzekła Helenka, komentując temat niedzielnego kazania. Czytania: Jr 13,1-11; Mt 13,31-35 Wtorek, 29 lipca Wsp. św. Marty Tęsknota, decyzja, stałość zeczywistość królestwa Bożego niewyobrażalną z ludzkiego punktu widzenia - Jezus opisywał, posługując się zazwyczaj obrazami - przypowieściami. Dzisiejsza Ewangelia mówi o sprawach niebiańskich, wykorzystując do tego obraz kupca szukającego pereł oraz połowu, po którym rybacy na brzegu selekcjonują ryby, oddzielając jadalne od niejadalnych. Zachowanie kupca - z czysto ekonomicznego punktu widzenia - wydaje się trochę nieracjonalne. Jeśli jednak odsuniemy na bok ekonomiczne pojęcia zysku, straty i zamrożenia kapitału, będziemy w stanie zrozumieć owego człowieka i prześledzić jego drogę do podjęcia tej decyzji. Wydaje się, iż u początku tej drogi były pragnienia, tęsknota i pasja. Ten człowiek angażuje się w to, co robi. Nie jest cynikiem, nie jest wypalonym graczem. Przekładając to na rzeczywistość duchową, można stwierdzić, że Bóg lubi tych, którzy Go szukają i nie zadowalają się jedynie formułkami, schematami i sloganami. To szukanie nie oznacza nieomylności - jednak musi być uczciwe i pełne przekonania. Tęsknota za Bogiem, pragnienie poznania Go, poszukiwanie - to pierwszy etap drogi do Niego, czasem długiej i krętej, podczas której pragnienia oczyszczają się i krystalizują. „(…) tęsknota rosła w miarę upływu czasu, kiedy zaś stała się wielką, osiągnęła cel swoich pragnień. Święta bowiem tęsknota rośnie, gdy nie znajduje przedmiotu swych pragnień. Gdy zaś czekanie usuwa tęsknotę, oznacza to, iż nie była to prawdziwa tęsknota. Taką właśnie prawdziwą tęsknotę przeżywa każdy, kto zdobył Poniedziałek, 28 lipca że gdyby człowiek od najmłodszych lat był zaprogramowany na zbawienie, gdyby celem jego działań, czynów i słów stało się zasłużenie na wieczne szczęście z Bogiem, świat byłby piękny. Czasem jeden drobny gest życzliwości może odmienić czyjeś życie, a jeśli tych gestów byłyby krocie? - drążył. - Proszę nie zapominać, że zbawienie jest niezasłużonym darem i nie sposób na nie zapracować - podkreśliła Helenka z uwagą, że dla niej największym odkryciem jest nadzieja, iż nie ma zła, z którego Bóg nie mógłby wyprowadzić dobra. - Zbyt łatwo przychodzi nam potępianie drugiego człowieka. Zapominamy, że sami nieraz przypominamy zagubioną perłę przykrytą grubą warstwą błota. Jednak Jezus obmywa nas z grzechu. Jeśli zaprzedamy się złu, wykupuje nas za wszystko, co ma - swoją mękę i śmierć. Jego pobudką do aktu miłosierdzia nie jest jednak litość, ale miłość i chęć ocalenia nas dla wieczności za wszelką cenę. WA ościnna, oddana całym sercem G Jezusowi kobieta - św. Marta. A jednak Jezus wystawił jej przy- jaźń i oddanie na próbę. Musiała przeżyć śmierć brata: patrzeć na jego cierpienie, odchodzenie, złożyć jego ciało do grobu. Jednak nawet to trudne doświadczenie nie zachwiało jej wiarą i zaufaniem do Jezusa. Łatwo jest deklarować wiarę i zaufanie, gdy wszystko idzie dobrze. Ale powiedzenie Jezusowi: „Ja wciąż wierzę!” w sytuacji, gdy jeszcze świeże są rany po stracie, gdy stoi się nad grobem bliskiej osoby - tak, to musi być bardzo trudne. Św. Marto, ucz nas wierzyć i ufać Jezusowi w każdej sytuacji! Środa, 30 lipca Czytanie: Jr 15,10.16-21; Mt 13,44-46 ierwsze czytanie pokazuje Pproroka. nam, jak trudny bywa los Aż nie chce się wierzyć, że człowiek powołany przez Boga może się z Nim tak spierać, zwracać się do Niego z pretensją, wypowiadać słowa, które są wręcz na granicy bluźnierstwa. „Jesteś więc dla mnie zupełnie jak zwodniczy strumień, niepewna woda” - mówi z goryczą Jeremiasz. A Bóg? Nie obraża się. Zniża się do swego stworzenia i rozmawia z nim z miłością i cierpliwością. Nie obiecuje łatwej drogi, ale daje obietnicę o wiele ważniejszą: „Jestem z tobą, by cię wspomagać i uwolnić”. A te wszystkie trudy, wysiłek, walka, wylane łzy? „Przez wiele ucisków trzeba nam wejść do Królestwa Niebieskiego”. Czwartek, 31 lipca Wsp. św. Ignacego Loyoli, kapłana Czytania: Jr 18,1-6; Mt 13,47-53 rorok Jeremiasz, patrząc na Pcarza, wyrabiającego naczynia garnusłyszał słowa: „Oto bowiem jak glina w ręku garncarza, tak jesteście wy, domu Izraela, w moim ręku”. Bóg kieruje naszymi losami, a Jego opatrzność jest w stanie wyprowadzić dobro z każdej sytuacji. Groźna, odniesiona na wojnie rana w nogę stała się dla św. Ignacego Loyoli punktem zwrotnym w życiu. Zaczął wsłuchiwać się w głos Boży i pozwolił się prowadzić i formować niczym naczynie w ręku garncarza. Dzięki temu Kościół zyskał prężne zgromadzenie jezuitów, zaś jego duchowy skarbiec wzbogacił się o Ćwiczenia Duchowe, z których do dziś korzystają całe pokolenia chrześcijan. Piątek, 1 sierpnia Wsp. św. Alfonsa Marii Liguoriego, biskupa i doktora Kościoła Czytania: Jr 26,1-9; Mt 13,54-58 zisiejsza liturgia słowa ukazuje D nam dramat ludzi, którzy tak mocno przywiązani są do własnych iluzji i wyobrażeń, że nie potrafią rozpoznać i przyjąć głosu Boga. W efekcie prowadzi to do ich życiowej tragedii: zerwania więzi z Bogiem. Niewiara kapłanów i ludu w czasach proroka Jeremiasza doprowadziła do upadku państwa i niewoli babilońskiej. Niewiara mieszkańców Nazaretu spowodowała, że Jezus opuścił to miasto i już nigdy więcej tam nie wrócił. Prośmy Pana, by ustrzegł nas przed zatwardziałością serca. By otworzył nasze uszy na Jego słowo - nawet gdy jest dla nas trudne, niewygodne i wymagające. Sobota, 2 sierpnia Czytania: Jr 26,11-16.24; Mt 14,1-12 ierwsze czytanie i Ewangelia Psytuacje. pokazują dwie przeciwstawne W pierwszym czytaniu prorok Jeremiasz zostaje uratowany od śmierci, gdyż znajdują się ludzie, którzy chronią go przed gniewem kapłanów i ludu - nawet za cenę narażenia się. Król Herod skazuje na śmierć niewinnego Jana Chrzciciela, gdyż boi się ośmieszenia. Lekkomyślnie złożył pozornie błahą obietnicę, która okazała się pułapką. Mógł jednak z tej pułapki wyjść, ale do tego trzeba było odwagi i stwierdzenia, że należy bardziej słuchać Boga niż ludzi. Przed podobnym dylematem wkrótce stanie Piłat, który miał władzę uwolnić Jezusa za cenę narażenia się. Ten dramat ludzkich decyzji - opowiedzenia się za prawdą, Bogiem, wartościami, głosem sumienia - powtarza się w ludzkich dziejach. Co więcej: dokonuje się także dziś, na naszych oczach. Usłużne media piętnują tych, którzy mają odwagę bronić życia, mają odwagę być wierni „Dziesięciu przykazaniom”. Prośmy dziś o wierność Bogu, nawet za cenę poświęceń, obrzucenia błotem, zemsty wrogów Boga. XAA FORMaCja ReLIGIjNa www.echokatolickie.pl W NASZyM KOLE RÓŻAńCOWyM drodzy Zelatorzy i Zelatorki oraz wszyscy członkowie Kół żywego Różańca diecezji siedleckiej! Przed nami kolejna diecezjalna pielgrzymka rodzin różańcowych do Leśnej Podlaskiej. Pierwsza odbyła się w 1984 r. Mija więc 30 lat naszego pielgrzymowania do Matki Bożej jedności i wiary. Gorąco zachęcam, abyśmy 31 sierpnia jak najliczniej zebrali się pod przewodnictwem naszego ks. bp. Kazimierza u Matki - Opiekunki Podlasia. w tym miesiącu tematem konferencji formacyjnej jest rzeczywistość wiary jako daru, o który ciągle trzeba się troszczyć poprzez jego ustawiczny rozwój. wiara nie jest nam dana raz na zawsze w sakramencie chrztu świętego. Przykład abrahama, Piotra i wielu innych pokazuje, że raz dokonawszy wyboru Boga, ciągle stajemy przed sytuacjami, w których ten wybór trzeba potwierdzić. Rozpoczynamy w tym numerze nowy cykl będący krótkim komentarzem do statutu naszego stowarzyszenia. Punkt pierwszy mówi o codziennym rozważaniu jednej wyznaczonej tajemnicy. Papieskie intencje apostolstwa modlitwy na sierpień: ogólna - aby uchodźcy zmuszeni do opuszczenia swoich domów z powodu przemocy znaleźli wielkoduszną gościnę i by ich prawa były chronione; misyjna - aby chrześcijanie w Oceanii głosili z radością wiarę wszystkim ludom kontynentu. waSZ DUSZPaSteRZ Kościół 13 papiesKie intencJe apostoLstWa modLitWy na sierPieŃ: Ogólna - aby uchodźcy, zmuszeni do opuszczenia swoich domów z powodu przemocy, znaleźli wielkoduszną gościnę, i by ich prawa były chronione. misyJna - aby chrześcijanie w Oceanii głosili z radością wiarę wszystkim ludom kontynentu. KONFERENCJA FORMACYJNA Nieustanne formowanie się wiary Kandydat na ołtarze - sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki napisał: „Dziś odsłania się naszym oczom tragiczna prawda, że wielu spośród chrześcijan pojmuje wiarę podobnie jak ateiści. Wiara jest dla nich pewnym stwierdzeniem o istnieniu Boga. Taka wiara nie jest wiarą w znaczeniu ewangelicznym. Nie ma ona żadnego wpływu na życie ludzi”. Czy nie jest to opinia zbyt surowa? Przecież poziom praktyk religijnych w naszej ojczyźnie, pomimo opublikowanych ostatnio danych, na tle innych państw europejskich wciąż jest wysoki. Dalsze słowa założyciela Ruchu Światło-Życie są jeszcze mocniejsze: „Praktyki religijne wypełniają na wszelki wypadek, bo nie wiadomo, jak tam jest po śmierci, ale postępują tak, jak gdyby Bóg nie miał nic do powiedzenia w ich życiu”. Zatem istota problemu wciąż jest niezmienna: co czynić, aby wiara konkretnego chrześcijanina znajdowała odzwierciedlenie w jego życiu? Początek, na którym nie można poprzestać Trwający rok duszpasterski ma hasło: „Wierzę w Syna Bożego” i jest swoistą kontynuacją Roku Wiary. Można powiedzieć: o wierze nigdy dość. O wierze rozumianej jako osobista więź z Jezusem. Dlatego wszelkie działania, także w ruchach i stowarzyszeniach katolickich, powinny mieć jasny cel: budowanie, odnawianie i pogłębianie osobistej więzi z Jezusem Chrystusem. Dojrzała wiara to świadomie dokonany wybór konkretnej drogi - naśladowanie Chrystusa. Na początku można wierzyć dlatego, że: w naszej rodzinie zawsze tak było, ktoś znajomy idzie tą drogą, dzięki wierze mam lepsze samopoczucie, w moim środowisku tak wypada. To początek, na którym nie można poprzestać. Z opublikowanych statystyk wynika, że powoli, ale zmniejsza się liczba osób uczestniczących w niedzielnej Eucharystii. Szukamy rozwiązań, które pomogą przyciągnąć ludzi, zwłaszcza dzieci i młodzież do kościoła - i do Kościoła. Parafie organizują turnieje sportowe, festyny, kawiarenki, wycieczki, czuwania, pielgrzymki. Pozwala to ludziom poczuć się w parafii jak u siebie. Chcą oni spotykać się, robić coś razem, po- żytecznie spędzić czas. Te działania są potrzebne, ale najbardziej potrzebne jest dzisiaj tworzenie w parafii możliwości do pogłębienia wiary i budowania relacji z Jezusem. Systematyczne przechodzenie pewnych etapów Prawdą jest, że wciąż wiele osób angażuje się w życie parafii. Są ministranci, schole, zespoły muzyczne, chóry parafialne, grupy charytatywne i najliczniejsze Koła Żywego Różańca. Ogromny potencjał, ale i ogromna odpowiedzialność, aby owo zaangażowanie nie przeminęło zbyt szybko, nie przerodziło się w pusty aktywizm, karmienie własnego „ja”, wywyższanie się nad innych, a w skrajnych wypadkach nie doprowadziło do zaniedbywania obowiązków stanu tłumaczonego koniecznością „służby” (np. zaniedbanie podstawowych obowiązków w domu, bo muszę uczestniczyć w kolejnej akcji organizowanej w parafii). Wielowiekowe doświadczenie Kościoła, który czerpie także ze skarbca Starego Przymierza, podpowiada nam, że rozwój życia wiary wymaga systematycznego przechodzenia pewnych etapów. Rozważaliśmy tę prawdę w konferencjach zatytułowanych „Abraham - ojciec i nauczyciel dojrzałej wiary” [maj (nr 17) i czerwiec (nr 21) z 2013 r.]. Także św. Piotr doświadczył momentów, gdy jego wiara została wystawiona na próbę (zob. Mt 16,21-2; Łk 22,31-34.54-62). Każdy z nas powinien mieć świadomość, że wiara nie jest czymś danym człowiekowi raz na zawsze w sakramencie chrztu. Ten sakrament wymaga formacji stałej, trwającej przez całe życie. Tertulian, pisarz żyjący w początkach chrześcijaństwa, mówił, że są trzy fazy wiary: przystąpienie do wiary, chodzenie w wierze i dojście do wiary. Należy pamiętać, że nie jesteśmy sami Proces formowania wiary dotyczy wszystkich członków Kościoła. Dlatego nie powinien budzić zdziwienia fakt, że np. księża z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej i świdnickiej uczestniczyli w ramach swoich dorocznych rekolekcji w rekolekcjach ewangelizacyjnych, gdzie treścią rozważań były prawdy o miłości Boga Ojca, słabości człowieka i mocy Boga, który działa także w zranieniach i upadkach, oraz o darach Ducha Świętego, jakie otrzymuje każdy, kto jest otwarty na Jego działanie. Każdy z nas odbywa swoistą wędrówkę w wierze. Mamy swoje wzloty i upadki, dorastamy do wiary w pełni dojrzałej. I każdy dzień niesie ze sobą sytuacje, w których możemy albo swoją wiarę umocnić, albo osłabić. Należy jednak pamiętać, że nigdy nie jesteśmy sami. Zawsze czuwa Ten, który nas kocha i prowadzi do zbawienia. OPRAC. KS. PAWEŁ WIATRAK ZADANIA I OBOwIĄZKI CZŁONKÓw ŻYwEGO RÓŻAŃCA (1) Patrzeć na modlitwę jako na dar „Codzienne rozważanie jednej wyznaczonej tajemnicy różańca świętego; opuszczenie tej modlitwy nie sprowadza grzechu ciężkiego”. Różne są motywy i okoliczności, w jakich podejmowaliśmy decyzję o wstąpieniu do Żywego Różańca. W polskiej tradycji bardzo często było to połączone z zajęciem miejsca w kole po zmarłej mamie lub teściowej. Czasem impulsem do wstąpienia bądź nawet utworzenia nowego koła była trudna sytuacja życiowa. Część kół powstała dzięki rekolekcjom różańcowym. Tak było w przeszłości. W czasie naszych spotkań w ramach niedziel różańcowych i przy okazji rozmów telefonicznych mówicie mi o tym, że coraz większym problemem jest pozyskiwanie nowych członków. Jeden z powodów takiego stanu rzeczy to obawa przed przyjęciem na siebie zobowiązań wynikających z przynależności do ŻR. W związku z tym rozpoczynamy od tego miesiąca nowy cykl poświęcony zadaniom i obowiązkom każdego członka Żywego Różańca. Mówi o nich paragraf piąty statutu naszego stowarzyszenia. Jedna tajemnica Ponieważ nasze stowarzyszenie ma charakter modlitewny, nie powinno nikogo dziwić, że pierwsze zobowiązanie dotyczy codziennego rozważania jednej tajemnicy różańca świętego. Dlaczego jednej? Paulina Jaricot, zakładając pierwsze wspólnoty, dobrze wiedziała, że kobiety pracujące po kilkanaście godzin dziennie w lyońskich fabrykach i mające liczne obowiązki domowe nie są w stanie poświęcić zbyt wiele czasu na samą modlitwę. Rozumiała też, że realizacja ich powołania życiowego nie może polegać na naśladowaniu życia modlitewnego zakonnic. Znając wartość medytacji różańcowej, z Bożego natchnienia odkryła, iż możliwe jest połączenie ciężkiej pracy w fabryce i domu z modlitwą na różańcu. Bardzo trudne byłoby połączenie medytacji wszystkich tajemnic z codzienną pracą, ale możliwe jest znalezienie czasu na rozważanie jednej wyznaczonej tajemnicy. Punkty rozważania Rozważanie to coś więcej niż odmówienie czy tym bardziej odklepanie. Na czym polega rozważanie? Przypomniał o tym św. Jan Paweł II w Liście o Różańcu z 2002 r. W rozdziale trzecim papież podał punkty, według których powinno przebiegać rozważanie. Pierwszy to zapowiedź tajemnicy, któremu powinno towarzyszyć, o ile to możliwe, ukazanie ikony przedstawiającej dane wydarzenie. Możemy to uczynić, bo Bóg zechciał przyjąć w Jezusie ludzkie rysy. Dla- tego przekazywane na zmiankach kartki zawierają obrazy z życia Jezusa i Maryi, które mogą być pomocne w koncentracji ducha na rozważanej tajemnicy. Drugi - słuchanie słowa, czyli odczytanie odpowiedniego fragmentu Pisma Świętego. Jest po to, aby dać medytacji podstawy biblijne i większą głębię. Czytając dany fragment, krótszy lub dłuższy, trzeba mieć przekonanie, że jest to słowo Boga wypowiedziane na dzisiaj i dla mnie. Możemy korzystać także z fragmentów ze Starego Testamentu, które były zapowiedziami wydarzeń opisanych w Nowym Testamencie. Trzeci - milczenie. Ojciec Święty zachęca, aby ponownie odkryć wartość milczenia, o które coraz trudniej we współczesnym świecie. Czwarty - „Ojcze nasz”. Jezus Chrystus w czasie swej ziemskiej pielgrzymki stale zwracał się ku Ojcu. Chciał w ten sposób pokazać nam, jak ważna jest zażyłość z tym, do którego możemy mówić Abba (Tatusiu). Poza tym jest to przecież modlitwa, której Jezus nauczył swoich uczniów na ich wyraźną prośbę. Piąty - dziesięć „Zdrowaś Maryjo”. Ten element zajmuje w różańcu najwięcej miejsca. Pierwsza część tej modlitwy zaczerpnięta jest ze słów wypowiedzianych do Maryi przez Gabriela w momencie zwiastowania i przez św. Elżbietę w momencie nawiedzenia. Możemy powiedzieć, że w ten sposób niebo oraz ziemia adorują i wysławiają tajemnicę, która dokonuje się w Maryi. Centrum „Zdrowaś Maryjo” jest imię Jezus, które przy pośpiesznym odmawianiu może zostać niezauważone. A przecież zgodnie ze słowami św. Piotra zawartymi w Dziejach Apostolskich imię Jezusa to jedyne imię dane ludziom pod niebem, w którym mamy nadzieję na zbawienie. Szósty - „Chwała Ojcu” jest szczytem kontemplacji. Siódmy - końcowy akt strzelisty może być różny, w zależności od zwyczajów. Rozumienie zapisu Statut, wymieniając pierwsze zobowiązanie członka Żywego Różańca, zaznacza, że „opuszczenie tej modlitwy nie sprowadza grzechu ciężkiego”. Jak należy rozumieć ten zapis? Przede wszystkim na modlitwę powinniśmy patrzeć jako na dar. Jesteśmy bowiem jedynym stworzeniem na ziemi, które Bóg uzdolnił do rozmowy ze sobą. Grzechem jest brak modlitwy, który wynika z jej lekceważenia. Opuszczenie nie jest grzechem ciężkim, ale utratą zasługi. OPRAC. KS. PAWEŁ WIATRAK 14 EchoKatolickie publicystyka numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. Rybacy Pana Od 17 do 20 lipca trwała akcja ewangelizacyjna nad Jeziorem Białym. W głoszeniu Jezusa Zmartwychwstałego wzięło udział ponad 100 osób. E wangelizatorom przyświecało hasło „Bóg jest miłością”. Umieścili je nawet na swoich koszulkach. W grupie świadczących byli księża, diakoni, klerycy, siostry zakonne i osoby świeckie. Większość pochodziła z naszej diecezji. Pierwszy dzień miał charakter modlitewno-formacyjny. Ewangelizatorzy wzięli udział w warsztatach prowadzonych przez ks. Tomasza Bielińskiego, który do Okuninki przyjechał ze Wspólnotą Jednego Ducha, i ks. Mateusza Czubaka, diecezjalnego koordynatora ds. nowej ewangelizacji. Podczas tych zajęć można było dowiedzieć się, w jaki sposób należy dzielić się doświadczeniem swojej wiary, na co stawiać nacisk i jak dawać świadectwo, by być zrozumiałym dla odbiorcy. Ochotnicy, którzy zgłosili się do ewangelizowania tego dnia, mieli też czas na medytację, indywidualną modlitwę i spowiedź. Obecność i modlitwa Drugi dzień zainaugurowała Msza św., której przewodniczył ks. kan. Stanisław Dadas. Po Eucharystii dziekan dekanatu włodawskiego posłał wszystkich ewangelizatorów na misję nad jeziorem. - Ewangelizacja nie jest jednorazową akcją, ale stylem życia. Nasza ewangelizacja nad Jeziorem Białym polegała przede wszystkim na „byciu” w tamtym miejscu, na modlitwie i tworzeniu wspólnoty. Wychodziliśmy też na plażę, aby przez marsze ewangelizacyjne oraz indywidualne rozmowy mówić wypoczywającym o Jezusie Zmartwychwstałym. Lu- dzie reagowali na nas bardzo różnie - z zadziwieniem, podziwem, uśmiechem i życzliwością. Spotkaliśmy się też ze zniesmaczeniem, obojętnością czy nawet agresją i wyśmiewaniem. Trzeba jednak przyznać, że zdecydowanie więcej było pozytywnych reakcji - wspomina s. Judyta Bajuk, pomysłodawczyni akcji. Z kartonem do ludzi Po spotkaniach z osobami obecnymi nad jeziorem ewangelizatorzy dzielili się między sobą świadectwem i przeżyciami. - Doświadczyłam, że Duch Święty działał najbardziej w miejscach, do których nie chciałam iść. W napotkanych osobach mogłam zobaczyć oblicze Jezusa - mówiła Anna z Warszawy. Marta z Lidzbarka stwierdziła, że do nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem wystarczył prosty uśmiech. W świadczeniu o Jezusie przydał się również karton z napisem: „Jeśli chcesz, mogę się za ciebie pomodlić”. S. Jana, nazaretanka, zauważyła, że pojawienie się na plaży grupy ewangelizatorów budziło nie tylko ciekawość, ale również podziw i pragnienie zmiany swojego życia. - W rozmowie z jedną z dziewczyn podzieliłam się doświadczeniem krzyża w mojej codzienności. Początkowo nie chciałam o tym mówić, ale poczułam wyraźnie przynaglenie, by zaświadczyć o mocy Boga w swoim cierpieniu. Okazało się, że moja rozmówczyni przeżywa aktualnie podobną historię do mojej - wyznała Joanna z Działdowa. S. Judyta powiedziała, że podczas Jedyne, co warto, to żyć dla Jezusa. Zostaliśmy zawołani, by dzielić się życiem! Nie wiedziałam, co nas spotka w Okunince, ale wiedziałam, że dla Ewangelii warto ryzykować. Bóg zadziałał wśród nas potężnie. Przede wszystkim stworzył z nas wspólnotę jednego Ducha - mówi s. Judyta. spotkań na plaży zobaczyła w drugim człowieku Jezusa odrzuconego, osądzonego i wzgardzonego. Nie ma innej opcji Motywacje ewangelizatorów były bardzo różne. Wszyscy jednak zgodnie przyznawali, że kierowało nimi przede wszystkim ogromne pragnienie opowiadania o miłości Pana Boga. - Przyjechałem tutaj, bo sam wcześniej zostałem zewangelizowany. Jestem przekonany, że bez ewangelizacji Kościół umiera. Cieszę się, że w Okunince mogłem doświadczyć żywego Kościoła i dzielić się wiarą z innymi - wyznał kleryk Michał Zasowski z Sandomierza. Pytam s. Judytę, dlaczego warto było skrzyknąć tak dużą grupę ewangelizatorów. - Jedyne, co warto, to żyć dla Jezusa. Zostaliśmy zawołani, by dzielić się życiem! Nie wiedziałam, co nas spotka w Okunince, ale wiedziałam, że dla Ewangelii warto ryzykować. Bóg zadziałał wśród nas potężnie. Przede wszystkim stworzył z nas (setek osób z różnych stron Polski) wspólnotę jednego Ducha. Takich chwil, w których chciało się dziękować, było wiele. Bóg nas często zaskakiwał. Mnie osobiście bardzo umacnia moment świadectw, kiedy ludzie dzielili się swoim doświadczeniem tych dni. Oczywiście były też trudne chwile, ale one paradoksalnie są bardzo potrzebne, ponieważ pokazują, że to dzieło ma sens. Błogosławieństwo przychodzi przez krzyż. Wszystko chowamy w miłosierdziu Pana - wyznaje siostra. Spytana, czy grupa rozśpiewanych ewangelizatorów wróci w okolice Włodawy za rok, odpowiada z uśmiechem: - Ewangelizatorzy nie przyjmują innej opcji. Podczas tych kilku dni nie zabrakło również wspólnych tańców, śpiewów i muzyki. Ewangelizatorów wspierało kilka zespołów. Nad jezioro przybyli Full Power Spirit z Białej Podlaskiej, Porozumienie z Parczewa, Wschód oraz NGE Dobry Skład wraz ze swoim duchowym opiekunem ks. Sławomirem Arseniukiem. Akcję zakończyła Msza św., w której wzięło udział wiele zewangelizowanych osób. WAW/XMCZ By móc zajechać jak najdalej W poniedziałek, 21 lipca, rozpoczął się w Kodniu XIV Festiwal Życia. Tygodniowemu spotkaniu młodych towarzyszy hasło „Mechanika katolika”. J uż sam start ewangelizacyjnej imprezy stał się nie lada wyzwaniem organizacyjnym. Ekipa inicjatorów od rana dwoiła się i troiła, by przed przyjazdem uczestników zapiąć festiwal na ostatni guzik. Jak zawsze nie obyło się bez problemów - a to zabrakło prądu, a to wysiadła pompa. Na szczęście odpowiedzialny za techniczne kwestie Jakub Hepner zaradził wszystkim problemom. Pech w postaci kłopotów z dojazdem nie ominął też niektórych grup: autokar z Kędzierzyna-Koźla zaliczył po drodze awarię, młodzi z Wrocła- wia w autokarze spędzili ponad 19 godzin, zaś Lubliniec spóźnił się na przesiadkę w Warszawie… Jednak czego nie robi się dla Pana Boga! - zgodnie podkreślają. Rozpoczęcie XIV Festiwalu Życia oznajmiło wybicie 18.01. Mimo zmęczenia usprawiedliwionego podróżą i upałem uczestnicy z radością odtańczyli tzw. belgijkę i letkiss. Następnie o. Tomasz Maniura, główny organizator ewangelizacyjnego spotkania, powitał wszystkich zgromadzonych, po czym nastąpiło przedstawienie przybyłych grup wraz z ojcami opiekunami. Centralnym punktem pierwszego dnia festiwalu była Eucharystia o 21.00. Podczas kazania o. Tomasz wprowadził słuchaczy w temat imprezy - wyjaśnił sens przewodzącego tygodniowym spotkaniom hasła: „Mechanika katolika”. - Samochód bez oleju daleko nie zajedzie, bo zatrze się silnik. Tak samo katolik bez kerygmatu i jego prawd daleko w życiu nie zajdzie - tłumaczył. Jakie atrakcje i duchowe przeżycia cechowały kolejne dni? Relację z XIV Festiwalu Życia znajdą Państwo w następnym wydaniu „Echa”. WA Jakie atrakcje i duchowe przeżycia czekają na uczestników XIV Festiwalu Życia? temat tygodnia www.echokatolickie.pl Opinie Biografowie św. Maksymiliana Marii Kolbego doskonale znają wydarzenia 1917 r. Czas ten zasłynął w historii powszechnej przede wszystkim dwoma wydarzeniami, które zaważyły na losach świata: objawieniami fatimskimi oraz rewolucją sowiecką w Rosji. czytaj str. 21 15 redaktor prowadzący: Jolanta Krasnowska-Dyńka Kolos na glinianych nogach „Dlaczego przegrałem?” - pyta sam siebie Hemingwayowski stary człowiek w opowiadaniu o tym samym tytule. I odpowiada: „Bo odpłynąłem za daleko”. Cytat prowokuje do refleksji na temat sytuacji, w jakiej znalazł się nasz kraj, Europa - w kontekście wydarzeń na Ukrainie, braku spójności działań Unii Europejskiej w wielu dziedzinach życia, bezradności wobec wewnętrznych i zewnętrznych zagrożeń. Z amysł był dobry. Po raz pierwszy myśl o zjednoczeniu pojawiła się już w starożytności (propozycje Talesa z Miletu), powróciła w średniowieczu (Karol Wielki, Otton III). O jedność, dzięki której byłoby możliwe odparcie potęgi muzułmańskiej Turcji, prosił Kościół. Nowy impuls powrotu do idei integracyjnej dało zakończenie II wojny światowej. Po 1945 r. ludzie najbardziej potrzebowali nadziei i pewności, że dramat więcej się nie powtórzy. Mogło ją dać jedynie oparcie zjednoczonej Europy wokół wartości, z których wyrosła. Zadośćuczynić dziejowej chwili mogło tylko chrześcijaństwo. Nic dziwnego, że stało się ono podstawą działań ojców założycieli. Świadczą o tym liczne zapisy w pierwszych dokumentach akcesyjnych. To wtedy właśnie powstał projekt flagi Unii Europejskiej - jej pomysłodawca Arsène Heitz przed śmiercią wyznał, iż inspiracją dla niego był wizerunek Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej, która jest przedstawiona na lazurowym tle, a Jej głowę okala 12 gwiazd. Obecnie, tłumacząc znaczenie flagi, zwykle nawiązuje się - wbrew archetypowi - do mglistej starożytnej symboliki liczby 12 oznaczającej doskonałość i całość. Mówi się, iż cyfra 12 jest odpowiednikiem liczby miesięcy w roku, godzin na tarczy zegara, znaków zodiaku itd., zaś krąg, w który gwiazdy zostały ułożone, jest m.in. symbolem jedności. Warto też wiedzieć, iż aktualnie toczą się dwa procesy beatyfikacyjne innych ojców założycieli: Alcide de Gasperiego (rozpoczął się na szczeblu diecezjalnym 29 kwietnia 1993 r. w Trydencie) oraz Roberta Schumana (początek procesu: 14 maja 2004 r.). W sposób naturalny rodzi to pytania: co dziś pozostało z ich idei? Jak daleko wspólnota, która miała być spełnieniem marzeń o kontynencie wolnym od wojen, zjednoczona wspólnymi celami, zbudowana na zasadach wyrastających z Ewangelii, odeszła od swoich korzeni? Czy sprowadzenie jej jedynie do szeregu działań ekonomicznych, stworzenie systemu skutecznej dystrybucji dotacji i pobierania podatków, wspólnej polityki zewnętrznej i wewnętrznej w praktyce inspirowanej interesami poszczególnych członków - a przede wszystkim wyprowadzenie jej poza obręb wartości, z których wyrosła, na duchową pustynię nie jest zdradą pierwotnych założeń? Czy w imię sekularyzacji i tolerancji dla inności zbyt lekkomyślnie nie podmieniono jej solidnych, ponadczasowych podstaw, fundując nam kolosa na glinianych nogach?... Wokół wartości Każda wspólnota tworzy się wokół wartości. One określają cele, tworzą wewnętrzną hierarchię, są sto wzajemnie się wykluczających. Ich kierunek zaś zaczęło wyznaczać nie dobro wspólne, a sondaże. Powstały w ten sposób chaos zaczął generować pustkę. Ta zaś - szybko zamieniać się w destrukcję. fot. tashatuvango - Fotolia.com KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI Jak daleko wspólnota, która miała być spełnieniem marzeń o kontynencie wolnym od wojen, zjednoczona wspólnymi celami, zbudowana na zasadach wyrastających z Ewangelii, odeszła od swoich korzeni? podstawą istniejących w niej relacji. Przyjęte wartości sytuują wspólnotę w określonym porządku zewnętrznym. Oczywistą rzeczą jest to, że siła wspólnoty zależy od trwałości i niezmienności zasad ją konstytuujących: im trwalsze, bardziej niezmienne, ponadczasowe i uniwersalne, tym ma ona większe szanse na przetrwanie. I odwrotnie: jeśli oparta jest jedynie na partykularnych interesach, jeżeli zasady ją konstytuujące wyrastają tylko z rachunku ekonomicznego, bilansu potencjalnych zysków i strat, gdy brakuje podstaw duchowych, zaś całość osadzona jest jedynie na materialistycznej wizji świata, sprowadzonej do wymiaru „tu i teraz” - nie przetrwa próby czasu. Są różne wspólnoty: państwo, naród, różnego rodzaju unie, partie i stowarzyszenia, a przede wszystkim rodzina. Wspólnotą może też być gang, grupa przestępcza. Może ją zjednoczyć wartość pozytywna (miłość, altruizm, troska o pokój, wzajemny rozwój, dobro wspólne), ale też można się zgromadzić wokół nienawiści, pragnienia zemsty czy destrukcji istniejącego porządku. Każdy z tych wariantów da się poprzeć odpowiednim przykładem. W każdym z wymienionych przypadków istnieje też jakaś grupa zasad, wartości i celów scalających w jedno jej członków. Zostaje zbudowana i oparta na nich odpowiednia struktura, określone działanie, wyznaczony horyzont dążeń. I tutaj zaczynają się „schody”. Zmienny horyzont Co spaja gang? Bezwzględne posłuszeństwo jego szefowi, ślepe pragnienie bogactwa, pogarda dla ludzkiego życia, uczciwości i sprawiedliwości. Wokół jakich zasad zbudowana jest partia czy stronnictwo polityczne? Wokół programu, wizji przyszłości i teraźniejszości, dążenia do sprawowania władzy, wspólnoty celów i sposobu ich realizacji, określonej aksjologii. Jakie wspólne zasady określają działania tak złożonego organizmu, jakim jest państwo, Unia Europejska? Zapewnienie poczucia bezpieczeństwa, warunków do optymalnego rozwoju ich obywatelom, rachunek ekonomiczny, wspólne dobro. To oczywiste. Jest to jednak możliwe do zrealizowania tylko wtedy, gdy wspólne dla wszystkich pozostaną podstawowe aksjomaty: prawda o człowieku, idea sprawiedliwości, solidarności, przyjęcie pewnych nienaruszalnych dogmatów, takich jak zobowiązanie do poszanowania życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, ochrona słabszych, wizja małżeństwa i rodziny itp. Jeśli ich zabraknie, zginie horyzont dążeń - wszystko stanie się względne, relatywne, uzależnione od tego, co akurat w tym momencie ktoś uznaje za prawdę. Jeśli ważniejsze od nienaruszalności ludzkiego życia stanie się pragnienie szczęścia - cóż stanie na przeszkodzie, aby „zbędne” życie unicestwić? Jeżeli wolność stanie się absolutna - dlaczego nie podeptać wolności tego, czyj akurat głos jest w tym momencie niesłyszalny bądź niepoprawny politycznie? Jeśli w debacie społecznej decydujący głos zabiorą np. środowiska LGTBQ, cóż stanie na przeszkodzie, aby ogłosić, iż tradycyjna heteroseksualna rodzina to przeżytek? Jeśli nauka zatraci moralne granice, dlaczego nie wprząc jej w doskonalenie biotechnologii czy eugeniki i nie zacząć „produkować na szkle” tylko zdrowe, śliczne, zdolne dzieci (eksterminując pozostałe wadliwe „produkty”), które będą odpowiadać oczekiwaniom rodziców? To są konsekwencje odrzucenia prawdy o człowieku zapisanej w Ewangelii. Jest ich znacznie więcej. Nie zostały przecież wzięte z księżyca - są już realizowane, wprowadzane w życie! Obudowane pięknymi hasłami, porażające w swojej bezwzględności i ekspansywności. To jest właśnie kwintesencja procesów, które podkopując, niszcząc idee założycielskie UE, w końcu przyczynią się do jej upadku. Być może nastąpi to niedługo. Problem polega na tym, że dziś prawdę o człowieku zastąpiły różne narracje. Jeden wspólny horyzont dążeń zamienił się w gąszcz celów, czę- „Dlaczego przegrałem?” - pyta sam siebie Hemingwayowski stary człowiek. I odpowiada: „Bo odpłynąłem za daleko”. Warto czasem wracać do tych słów. Choćby po to, aby w którymś momencie życia nie znaleźć się w roli tytułowego bohatera opowiadania. Nowe ołtarze Przed laty rewolucjoniści w trakcie rewolucji francuskiej, walczący o nowy, sprawiedliwszy porządek, zwrócili się przeciwko wszystkiemu, co do tej pory gwarantowało cywilizacyjną trwałość. Ścinano monarchów, rozwalano świątynie. Do rangi symbolu urasta scena opisana przez świadka wydarzeń. W zburzonym kościele biesiadowali żołnierze. Z rozbitego tabernakulum wysypano i podeptano konsekrowane Hostie. Na obnażonym, sprofanowanym ołtarzu zaś posadzono pijaną prostytutkę… Jedna wartość zastąpiona została natychmiast inną wartością czy mówiąc precyzyjnie: antywartością. Rzeczywistość nie znosi pustki. Może to zbyt mocna metafora, ale czy nie mamy aktualnie do czynienia z analogicznym procesem? Co pozostanie, gdy prawda o człowieku, jego powołaniu do wieczności, stworzeniu i odkupieniu przez Boga zostanie odrzucona? Ołtarze wznoszono od zawsze - kto na nich zostanie umieszczony przez turyferarzy nowej ery, jeśli zabraknie Chrystusa? W pamiętnej homilii na pl. Zwycięstwa w 1979 r. św. Jan Paweł II mówił: „Kościół przyniósł Polsce Chrystusa, to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa. I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu na ziemi”. Kolos na glinianych nogach się chwieje. Czy Unia Europejska w takim kształcie, jaki próbuje się jej dziś nadać, runie? Nie wiadomo. Co musi się stać, aby tworzące ją narody powróciły do wartości, z których wyrosła - z których one same czerpią swoje dziedzictwo? Dotyczy to także Polski. Zwracającej się przeciwko lekarzom broniącym życia, gardzącej swoją historią, istniejącej „tylko teoretycznie”. Części jej obywateli otumanianych sondażami, pętanych złymi emocjami, szczutych wzajemnie na siebie. Prących w stronę złudzeń, bez liczenia się z kosztami zmian i bez odpowiedzialnego myślenia o przyszłości. „Dlaczego przegrałem?” - pyta sam siebie Hemingwayowski stary człowiek. I odpowiada: „Bo odpłynąłem za daleko”. Warto czasem wracać do tych słów. Choćby po to, aby w którymś momencie życia nie znaleźć się w roli tytułowego bohatera opowiadania. EchoKatolickie Publicystyka numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. Powstanie zabrało nam młodość Fot.jkd 16 Okupacja i powstanie warszawskie zabrały jej wolność, młodzieńczą beztroskę i radość, przyjaciół, możliwość nauki, pozostawiając w pamięci stosy martwych ciał, strach, głód, cierpienie rannych i odgłos strzałów. Owszem, czas goi rany, ale blizna zostaje. W przypadku Kaliny Magdaleny Klein jest wciąż głęboka. Dlatego uważa, że powinniśmy zrobić wszystko, by już nigdy więcej nie dopuścić do przelewu krwi. - Dosyć ofiar, krzyży po lasach i zapomnianych mogił. Polskę można budować umysłem i charakterem, a nie karabinem - podkreśla. S ą ludzie, którzy sprawiają, że nasza dusza tańczy, zachwycając swoją wiedzą, radością życia, szczerością, siłą. Są ludzie, dzięki którym uczysz się, mądrzejesz, których słuchasz z zapartym tchem, i zanim się z nimi pożegnasz, chcesz ponownie się z nimi spotkać. Dokładnie tak czułam się, kiedy opuszczałam dom pani Kaliny w Domanicach. Ma 86 lat, prawnik z wykształcenia, fascynuje się starożytnością, zna 11 języków obcych, jest tłumaczem przysięgłym pięciu z nich, aktywna zawodowo, doskonale prowadzi auto. Oczywiście ten krótki opis nawet w minimalnym stopniu nie oddaje charyzmy pani Kaliny, której charakter bez wątpienia ukształtowała rodzina, gdzie pielęgnowane były tradycje niepodległościowe, a gościem domu bywał marszałek Piłsudski. - Moje życie upłynęło w cieniu dwóch powstań - styczniowego i warszawskiego. Wydarzenia te rzutowały na losy moje i moich bliskich - mówi sama o sobie. Historia życiem pisana Urodziła się i wychowała w Warszawie. Mama była arystokratką, tata lekarzem. Choć rodzice kochali Kalinę i jej brata, dziś mówi, że z dzieciństwa pamięta chłód. - Nie było przytulania, rodzicielskiego ciepła. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę ot tak pójść do gabinetu taty i po prostu wdrapać mu się na kolana. Jeśli chciałam to zrobić, pokojówka najpierw wchodziła do ojca, pytając, czy mogę wejść. Ale to były inne rodziny niż teraz. Inaczej pojmowano proces wychowawczy. Dzieci miały w domu wydzieloną przestrzeń. Pociechami zajmowały się głównie pokojówki. Mieszkały ze mną najpierw mademoisselle, potem fräulein, które uczyły języków obcych - wspomina kobieta. Rodzina taty pani Kaliny pochodziła z Kotunia, gdzie dziś spoczywają pradziadkowie. Kleinowie walczyli w powstaniu styczniowym, które wywarło wpływ na wychowanie kolejnych pokoleń. - Mój tata śpiewał powstańcze pieśni, zresztą pamiętam je do dziś. Podczas rodzinnych spotkań rozmawiano o tamtych wydarzeniach. Żyliśmy historią. Jako mała dziewczynka chłonęłam opowieści o tym, co wydarzyło się w 1863 r. I tak mi zostało do dziś - podkreśla. Pani Kalina zbiera literaturę dotyczącą powstania styczniowego. - Czytam książki i artykuły związane z tą tematyką. Lubię dyskutować o tamtych czasach. Z kolei do powstania warszawskiego wracam niechętnie. Przypominają mi się cierpienia. Wspomnienia z okupacji paraliżują mnie. Sprawiają, że źle śpię. Staram się wiele rzeczy wykreślić z pamięci, ale przecież to niemożliwe twierdzi pani Kalina, ściskając w ręku ryngraf. Prezent od ojca chrzestnego, który jako łączniczka nosiła w kieszeni bluzki. Ta metalowa blaszka jest dla niej bardzo cenna, dzięki niej żyje. Ryngraf bowiem zatrzymał wycelowaną prosto w serce kulę. Łączniczka z wiklinowym koszykiem Powstanie rozpoczęło się 1 sierpnia, o 17.00. Kilkanaście dni wcześniej Kalina skończyła 16 lat. - Już od pewnego czasu czuć było dziwne napięcie. Ludzie wiedzieli, że coś się wydarzy. Niemcy uciekali na drugą stronę Wisły. Chłopcy chodzili z bronią ukrytą pod płaszczami. O terminie i godzinie powstania dowiedzieliśmy się dzień przed jego wybuchem - opowiada pani Kalina, która była łączniczką. Jednak w konspiracji zaczęła działać, mając 12 lat. Jej rodzice pełnili bowiem ważne funkcje w strukturach podziemia. - Dlatego niezależnie od zgrupowania „Krybar”, w którym byłam w powstaniu, nosiłam meldunki do osób wskazanych przez rodziców. Pamiętam domy, ale ludzi nie. Zresztą mama nigdy nie wymieniała przy mnie nazwisk. Uważała, że im mniej wiem, tym lepiej. Przed każdym wyjściem z domu robiła mi na czole krzyżyk. Czy się bałam? Oczywiście. Mimo to lubiłam pracę łączniczki, zawsze miałam dzikie pomysły, jak przedostać się w wyznaczone miejsce - podkreśla. Pani Kalina nosiła pocztę w wiklinowym koszyku. Meldunki były ukryte pod ukochaną lalką z dzieciństwa. - Choć śmierć wielokrotnie zaglądała w oczy, wiedziałam, że muszę iść dalej, bo ktoś na mnie czeka. Właśnie wtedy, słysząc co jakiś czas pojedyncze strzały, uświadomiłam sobie, do jakiego okrucieństwa może być zdolny człowiek. Zdarzało się, że ze zmęczenia spałam na trupach. Nigdy nie zapomnę tego, co przeżyłam w kościele na Woli, gdzie, siedząc na stopniach ołtarza wraz z tysiącami osób, zastanawiałam się, czy za chwilę nie przyjdą po mnie Niemcy. W tym kościele działy się horrendalne sceny. Nie było czym oddychać, ludzie załatwiali fizjologiczne potrzeby, bo o wyjściu na zewnątrz nie było mowy. Choć od tamtego czasu minęło 70 lat, nie potrafię wymazać tego z pamięci - przyznaje moja rozmówczyni. Dlatego, kiedy spotyka się z młodymi ludźmi, mówi, by nie narzekali, bo mają boskie życie. Pokolenie bez młodości Pokolenie pani Kaliny zostało pozbawione młodości. Wielu współczesnym nastolatkom trudno nawet wyobrazić sobie, jak się wówczas żyło. Przez pięć lat godzina policyjna od 21.00, a czasami nawet od 19.00 do 5.00. Nie było telewizji, radia ani teatru czy kina. Gdy ktoś wychodził z domu, to nie wiedział, czy wróci. Niemcy organizowali łapanki nawet na plaży. - Człowiek czuł się jak w klatce. Ratowały nas jedynie podziemne korytarze, dzięki którym miałam kontakt z kolegami i koleżankami z pięciu sąsiednich domów. Spotykaliśmy się i przy świetle karbidówki, bo prąd był wyłączany, graliśmy w pchełki, odgrywaliśmy sceny z „Mitologii” Parandowskiego czy „Potopu” Sienkiewicza - przybliża życie ówczesnej młodzieży pani Kalina. - Uwielbiałam książki. Na pamięć znałam Parandow- skiego. To dzięki niemu rozkochałam się w starożytnym świecie, wyobrażając sobie, jak kiedyś życie musiało być piękne. Stąd moje zamiłowanie do greki i łaciny - dodaje. Pani Kalina pamięta też z okupacji straszny głód. Kiełbasę, prawdziwy rarytas w tamtych czasach, żuło się trzy godziny. Nie było mowy także o legalnej nauce w szkołach średnich i wyższych. Niemcy bowiem je pozamykali. Postanowili, że naród polski będzie zajmował stanowiska pomocnicze i fizyczne, a do tych prac nie było potrzebne wykształcenie wyższe niż podstawowe. Szkoły powszechne pozostawiono. Natomiast gimnazja i licea przekształcono w zawodówki. Pani Kalina uczęszczała do placówki przy Krakowskim Przedmieściu, gdzie szyto koszule dla III Rzeszy. Jednak pod przykrywką tej działalności polscy nauczyciele uczyli polskiego, francuskiego, historii, fizyki. - Na parterze znajdowała się sala zbiórek, gdzie stało pianino. Kiedy słyszeliśmy Poloneza A-dur w wykonaniu naszej koleżanki Barbary Hesse-Bukowskiej, późniejszej wybitnej pianistki, wiedzieliśmy, że przyszli Niemcy. Chowałyśmy zeszyty do tajnych skrytek i zaczynałyśmy szycie - wspomina była łączniczka, dodając, że umiejętności krawieckie przydały się podczas stanu wojennego. Uzupełnieniem nauki były tajne komplety. - Nauczyciele, których uważam za cichych bohaterów wojny, chodzili od mieszkania do mieszkania. W każdym z nich zbierało się sześć osób. Siódma zostawała na czatach. Choć ryzykowaliśmy życie, nie wyobrażaliśmy sobie, że moglibyśmy zrezygnować z nauki. Traktowaliśmy ją bardzo poważnie. Była to w jakimś sensie walka z okupantem - stwierdza K. Klein. Zaznacza też, że podczas tajnych kompletów, powstania zawiązało się wiele przyjaźni. Wiele z nich przetrwało do dzisiaj. - Jedyna z moich przyjaciółek mieszka w domu kombatanta, jest po kilku udarach. Do niedawna rozmawiałyśmy telefonicznie co tydzień. Wspaniała kobieta. Tak jak inne, które, niestety, już odeszły. Wspólne przeżycia sprawiły, że połączyła nas szczególna więź, której nie da się do niczego porównać - przekonuje. Lata powojenne Pani Kalinie udało się przeżyć okupację. Ranna w powstaniu, trafiła do obozu przejściowego, skąd wydostał ją przyjaciel rodziny, a następnie umieścił w szkole ss. niepokalanek w Szymanowie. Ten czas również nie należał do łatwych. Nie było jedzenia, opału. Na każdy kęs trzeba było zapracować. W 1945 r. pani Kalina spotkała się z rodzicami. Udało się nawet odzyskać część domu w Konstancinie, który, oprócz warszawskiego mieszkania, należał do Kleinów. Maturę zdała w 1946 r. w Szymanowie. Potem rozpoczęła studia prawnicze w Uniwersytecie Warszawskim. - Było się jednocześnie i studentem, i pracownikiem. Odgruzowywaliśmy Udało mi się przeżyć. Jednak powstanie odebrało mojemu pokoleniu najlepsze lata. Dlatego dzisiaj moim obowiązkiem jest przypominanie młodym o tamtych czasach, przekazywanie wartości, a także ostrzeganie przed wdawaniem się w krwawe awantury - mówi była łączniczka. W ramce: pani Kalina w przeddzień powstania. Choć śmierć wielokrotnie zaglądała jej w oczy, wiedziała, że musi iść dalej, bo ktoś na nią czeka. Właśnie wtedy, słysząc co jakiś czas pojedyncze strzały, uświadomiła sobie, do jakiego okrucieństwa może być zdolny człowiek. bibliotekę. Jednak to był cudowny czas, m.in. ze względu na wspaniałych profesorów, pod których skrzydła trafiłam - podkreśla. Po ukończeniu studiów pani Kalina została na uniwersytecie. Pracowała tam do 1956 r. Potem trafiła do Państwowej Akademii Nauk, wkrótce do Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, gdzie prowadziła lektoraty z języków. Nie ominęły jej represje ze strony komunistów. W międzyczasie należała do sodalicji katolickiej, która skupiała najzdolniejszą młodzież. Inicjatorem powstania tej organizacji w PRL był prymas Stefan Wyszyński, którego pani Kalina miała szczęście znać. Potem przyszedł czas na życie za granicą. Ale to już temat na kolejny tekst. Młodzi muszą pamiętać Kiedy pytam panią Kalinę, co sądzi o sporach, jakie o sens powstania od lat toczą historycy, odpowiada, że zarówno jedni, jak i drudzy mają swoje rację. - Niemcy już uciekali z Warszawy, a Rosjanie i tak by przyszli. Jednak nie sposób było zatrzymać młodzież, która poczuła powiew wolności - tłumaczy była łączniczka. A ja przypominam sobie napis, jaki widnieje na jednej ze ścian Muzeum Powstania Warszawskiego: „Trzeba było to wszystko przeżyć, żeby zrozumieć, że Warszawa nie mogła się nie bić”. Te słowa płk. Kazimierza Osmeckiego zdają się być najwłaściwszym komentarzem do oceny tamtych wydarzeń. - Udało mi się przeżyć. Jednak powstanie odebrało mojemu pokoleniu najlepsze lata. Dlatego dzisiaj moim obowiązkiem jest przypominanie młodym o tamtych czasach, przekazywanie wartości, a także ostrzeganie przed wdawaniem się w krwawe awantury. Dosyć zdobywania Saragossy polską krwią, dosyć ofiar, krzyży po lasach i zapomnianych mogił. Młodzież powinna być wychowywana w przeświadczeniu, że Polskę można budować bez użycia broni - umysłem i charakterem - puentuje dziewczyna z powstania. Jolanta Krasnowska-Dyńka rozmowy echa www.echokatolickie.pl Opinie Historia wciąż żywa 17 Muzeum Powstania Warszawskiego, które otwarto w 60 rocznicę wybuchu powstania, jest wyrazem hołdu warszawiaków wobec tych, którzy walczyli i ginęli za wolną Polskę i jej stolicę. Jak opowiadać historię tego zrywu we wszystkich aspektach i przekazywać jego sens, mówi Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. Fot. Julia Sielicka-Jastrzębska/Muzeum Powstania Warszawskiego Mija właśnie dziesięć lat od otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jak ocenia Pan działalność placówki? Czy na przestrzeni dekady wiele się zmieniło? Muzeum Powstania Warszawskiego zmieniło podejście do muzealnictwa. Kiedy wraz z moim przyjacielem Pawłem Kowalem, a później jeszcze z Leną Cichocką i Joanną Bojarską zastanawialiśmy się nad koncepcją placówki, mieliśmy świadomość, że współczesne muzeum powinno intrygować, zachęcać do przemyśleń, odwoływać się do emocji. Byliśmy w Stanach Zjednoczonych, na Węgrzech i w Wielkiej Brytanii, podpatrując, jak tworzy się nowoczesne muzeum narracyjne mające za zadanie opowiedzenie pewnej historii. A my chcemy opowiedzieć historię powstania warszawskiego, ale także w szerszym kontekście - dzieje samej stolicy. W Muzeum Powstania Warszawskiego widz nie znajdzie tradycyjnych muzealnych kapci czy licznych tabliFot. Paweł Kula/Muzeum Powstania Warszawskiego Na pokładzie Liberatora KG 890GR-S kpt Zbigniew Szostak niesie pomoc powstańczej Warszawie. powstańcy nam zaufali i zechcieli przekazać swoje nieliczne pamiątki z tamtych wydarzeń. Pamiątki przynoszą też osoby niezwiązane bezpośrednio z samym powstaniem. Do naszej kolekcji trafił m.in. wyłowiony przez wędkarza sten. Liczne nagrody i wyróżnienia pokazują, że wciąż aktywnie pokazujecie historię Polski - nie tylko poprzez stałe ekspozycje. Które inicjatywy spotkały się z największym uznaniem opinii publicznej? Wśród muzealnych eksponatów znajduje się m. in. amerykański rewolwer Smith&Wesson, sześciostrzałowy wz. „Victory”, belgijski rewolwer Nagant, fiński pistolet maszynowy Suomi wz. 3, amerykański Colt i polski Vis. czek z zakazem dotykania eksponatów. Co więcej, zwiedzający może niemal wszystkiego dotknąć, zbierać np. kartki z kalendarza, cały czas otaczają go dźwięki. Jednocześnie mam świadomość, że współczesne muzeum to nie tylko ekspozycja, ale i działalność edukacyjna, kulturalna oraz społeczna. Muzeum Powstania Warszawskiego - mimo upływu lat - wciąż jest jedną z najbardziej nowoczesnych placówek w kraju. Co najbardziej zaskakuje zwiedzających? Chyba przede wszystkim to, że tak wiele osób odczuwa potrzebę poznania historii. Muzeum jest zatem swoistym fenomenem socjologicznym pokazującym, że w XXI w. nadal jest popyt na historię. Co więcej, w przestrzeni zdominowanej przez nowoczesne kina zwiedzający potrafią stać godzinę w kolejce, aby obejrzeć „Miasto ruin” w 3D. Cie- kawe spostrzeżenia mają też goście zagraniczni. Ogromne wrażenie wywołuje fakt, że w Polsce tak ważna jest historia najnowsza, a wśród odwiedzających tłumnie muzeum młodych ludzi historia ich ojczyzny nadal pozostaje żywa. Ale chyba jeszcze większe wrażenie robi na nich to, że najnowocześniejsze w Polsce muzeum zostało stworzone na bazie tragicznych wydarzeń. Bo przecież tak wielu ludzi zginęło, a miasto obróciło się w ruinę, zaś my w muzeum tak wspaniale o tym opowiadamy. Młodzi ludzie z kolei z entuzjazmem odnoszą się do narracji przyjętej przez muzeum. Przekonali się, że lekcja historii może być ciekawa i fascynująca, a wiedza nie musi wiązać się tylko z suchymi faktami. Poprzez bezpośredni kontakt z eksponatem, a co za tym idzie z historią, są zachęceni do zgłębienia wiedzy, sięgnięcia do dodatkowej książki poświęconej historii powstania. Zasada przyjęta przez muzeum, czyli „jak najmniej zakazów i ograniczeń” umożliwia indywidualne poznanie historii. Czuliśmy się ogromnie wzruszeni, że powstańcy nam zaufali i zechcieli przekazać swoje nieliczne pamiątki z tamtych wydarzeń. Czy wciąż poszerzacie ekspozycje? Mieszkańcy Warszawy lub ich rodziny wspierają gromadzenie eksponatów? Jak ludzie reagują na możliwość współtworzenia muzeum? Ekspozycja nadal się rozwija, osoby cały czas przynoszą pamiątki. Warto podkreślić, że na 80 tys. eksponatów zgromadzonych przez muzeum ponad 50 tys. zostało przekazanych w darze. Należy dodać, że niektóre z nich były jedyną pamiątką wyniesioną z powstania. Pani Anna Jakubowska „Paulinka” przekazała nam metalowe pudełeczko, w którym miała zestaw podręczny do robienia zastrzyków jako sanitariuszka. Powstańcy przekazywali nam również opaski, legitymacje żołnierza Armii Krajowej czy jakieś drobiazgi. Czuliśmy się ogromnie wzruszeni, że Muzeum może pochwalić się dwiema superprodukcjami filmowymi: „Miasto ruin” (2010) oraz „Powstanie Warszawskie” (2014). W tym roku - z okazji 70 rocznicy wybuchu powstania warszawskiego - w muzeum Topografia Terroru w Berlinie zostanie otwarta wystawa „Powstanie Warszawskie 1944”. Organizujemy również wiele koncertów, gier miejskich czy rajdów rowerowych, nie tylko w ramach obchodów rocznicowych. Muzeum organizuje także festiwal „Niewinni czarodzieje”, jak również przyznaje nagrody im. Jana Rodowicza „Anody” dla „powstańców czasów pokoju”. Kolejny z Waszych pomysłów - film „Powstanie Warszawskie” również okazał się strzałem w dziesiątkę. Skąd czerpiecie inspiracje do swojej działalności? Początkowo był zamiar, żeby tylko pokolorować czarno-białe kroniki. Następnie zrodził się pomysł, że dodanie fabuły i pewnej narracji mogłyby ożywić film. Pomocny okazał się reżyser Jan Komasa, który zasugerował, by film przyjął konwencję dialogów dwóch operatorów filmowych, którzy w czasie swojej pracy opowiadają o tym, co widzą. Efekt był bardzo ciekawy - udało się nam ożywić powstanie. Film bardzo dobrze wpisał się w próbę pokazania tego, czym było powstanie warszawskie - ukazuje zarówno radość i euforię, jak też trudy ludności cywilnej oraz tragedię miasta. Dziękuję za rozmowę. JAG EchoKatolickie publicystyka numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. Wychowanie przez wymaganie Fot. arch. 18 Stawianie wymagań bez właściwej troski i miłości bardziej przypomina tresurę niż wychowanie i nie ukształtuje charakteru naszych pociech. Podstawą trudnej sztuki wprowadzenia dziecka w życie jest zawsze troska o jego dobro. J estem mamą pięcioletniego Kacpra i ośmioletniej Zosi. Macierzyństwo sprawia mi wiele radości. Niestety, od początku brakowało nam konsekwencji w wychowaniu, czego skutki dostrzegamy już teraz - na wczesnoszkolnym etapie naszych dzieci. (…) Syn potrafi zrobić awanturę w sklepie czy na ulicy, co skutkowało tym, że nie zdecydowaliśmy się w tym roku na wakacyjny wyjazd. „Co z niej za matka” - powiedzieliby obserwatorzy zachowań mojego dziecka. (…) Córka stała się obrażalska, na każdą próbę zaangażowania jej w domowe zajęcia reaguje buntem. Boję się, co wyrośnie z tych moich pociech. Pomóżcie, proszę!” - pisze jedna z matek. Odczuć, że są kochane Wychowanie dzieci do odpowiedzialności jest nie lada sztuką. Droga do sukcesu - co akcentują psychologowie - wiedzie przez wprowadzanie w reguły i stawianie wymagań. - Można ująć to w trzech punktach - uściśla Elżbieta Trawkowska-Brył- ka - po pierwsze: pokażmy dziecku, po co są normy i zasady; po drugie: nauczmy je ich przestrzegania i po trzecie: egzekwujmy, czyli domagajmy się dostosowania do reguł. Psycholog zwraca też uwagę, że samo stawianie wymagań, bez właściwej troski i miłości, bardziej przypomina tresurę niż wychowanie, w związku z czym nie ukształtuje charakteru naszych dzieci. - Podstawą wszystkich oddziaływań wychowawczych jest bowiem troska o ich dobro. Dlatego, jeśli chcemy dobrze wychować syna czy córkę, musimy przede wszystkim dać im odczuć, że są kochani - podkreśla z sugestią, iż rodzice nie wychowują dzieci dla siebie, dlatego muszą pozwolić im na samodzielność i związane z nią ryzyko popełniania błędów. Szacunek wobec pracy Ważne, aby dzieci oprócz obowiązku, jakim jest nauka, miały dodatkowe domowe zajęcia. - Oczywiście powinny być one dostosowane do ich wieku i możliwości, nie da się jednak ich uniknąć, jeśli chcemy wychować potomstwo na mądrych, samodzielnych i odpowiedzialnych ludzi. Wdrażanie dziecka do pracy w domu daje znacznie więcej korzyści, niż się powszechnie uważa - sugeruje E. Trawkowska-Bryłka, wyjaśniając, iż w świetle badań pociecha, która aktywnie uczestniczy w życiu rodzinnym, jest pewniejsza siebie, zaradniejsza, bardziej odporna na stres, lepiej radzi sobie z obowiązkami i relacjami z innymi ludźmi, ma poczucie sensu życia oraz jasno określone cele, do których dąży. - Prace wykonywane wspólnie z dziećmi (przygotowywanie posiłków, robienie zakupów) wzmacniają więzi rodzinne i dają poczucie przynależności do wspólnoty. Pociechy uczą się, że dom to nasze wspólne dobro i wszyscy jesteśmy za nie odpowiedzialni. Duże znaczenie w procesie wychowawczym ma też fakt, że dzieci, wykonując obowiązki w domu, odciążają w ten sposób dorosłych. Dzięki temu rodzice są mniej zmęczeni, a potomstwo uczy się szacunku dla innych ludzi i ich WA pracy - podsumowuje. Po pierwsze: pokażmy dziecku, po co są normy i zasady; po drugie: nauczmy je ich przestrzegania i po trzecie: egzekwujmy, czyli domagajmy się dostosowania do reguł. Sztuka stawiania granic - uczenia, co wolno, a czego nie… PYTAMY Elżbietę Trawkowską-Bryłkę, psychologa Przychodząc na świat, dziecko nie ma absolutnie żadnej wiedzy o normach obowiązujących w społeczeństwie. Pierwszymi i najważniejszymi nauczycielami pociechy - objaśniaczami codzienności - stają się więc rodzice. Bardzo trudno w sztuce wychowania ustrzec się porażek. „Chciałam dać im to, czego sama nie miałam, w efekcie wychowałam małych złośliwców” - żali się jedna z matek. Wiele złego wyrządziła dzieciom moda na tzw. wychowanie bezstresowe. Metoda ta opierała się na błędnych założeniach, że nie można pociechom niczego ograniczać (czytaj: stresować), gdyż same najlepiej wiedzą, co jest właściwe dla ich rozwoju. Niestety, okazało się, że potomstwo wychowane bezstresowo (bez jasno określonych norm dotyczących zachowania) doświadcza niepokoju i zamętu. Często już w wieku przedszkolnym dzieci są rozdrażnione, nadpobudliwe i agresywne. W wieku szkolnym mogą cierpieć na różnego typu zaburzenia nerwicowe o podłożu lękowym, stwarzają problemy wychowawcze, mają trudności z akceptacją siebie i określeniem własnej tożsamości. Wpajanie pociechom od najmłodszych lat norm, wartości i zasad ma ogromne znaczenie dla ich prawidłowego rozwoju. Nie istnieje dobre wychowanie bez stawiania granic i uczenia, co wolno, a czego nie można robić. Podstawą zdrowego rozwoju dzieci jest poczucie bezpieczeństwa, a w domu, gdzie na wszystko im się pozwala, nie czują się bezpiecznie. Nie potrafią przewidzieć konsekwencji swoich zachowań, przez co postrzegają świat jako nieprzewidywalny i niebezpieczny. Jak zatem pomóc dzieciom dostosować się do określonych zasad, reguł czy wymogów? Powinniśmy zacząć od jasnej informacji. Dajmy im dokładne wskazówki, powiedzmy, czego od nich wymagamy i jak mogą to osiągnąć. Nie chodzi tu o ogólne i nic nieznaczące uwagi typu: „bądź grzeczny”, ale konkretne informacje. Nie oczekujmy, że dziecko zapamięta wszystko za jednym razem czy podda się bez walki. Pokazujmy, trenujmy z nim umiejętności czy działania, jakich oczekujemy, konsekwentnie i aż do skutku. Trzeba przy tym być otwartym na jego potrzeby, rozmawiać z nim, odpowiadać na pytania. Dzięki temu wspólnie ustalimy sposoby osiągnięcia celu - takie, które są akceptowane przez dziecko. Normy bowiem nie mogą być narzucane przemocą, ponieważ nie zakorzenią się w jego sercu. Pociecha będzie wprawdzie posłuszna ze strachu przed karą, ale nie przyswoi w ten sposób cennych wartości. Rozmowy z dzieckiem pomogą nam też zweryfikować to, czy metody, jakie dobieramy, rzeczywiście pomagają osiągnąć właściwy cel. Pamiętajmy, że nie wolno stawiać wymagań, nie pomagając jednocześnie w ich przestrzeganiu. Dlatego bądźmy cierpliwi, wspierajmy nasze dzieci, nagradzajmy ich wysiłki. Nie szczędźmy pochwał, a jednocześnie nie bójmy się pozwolić im na ponoszenie konsekwencji swoich działań. Wychowanie jest ukazywaniem związku pomiędzy określonym zachowaniem a jego następstwami. Są one najczęściej przykre i nieprzyjemne dla pociech, jednak mądrze wykorzystane uczą je odpowiedzialności i odróżniania dobra od zła. „Brakuje mi cierpliwości. Zamiast czekać spokojnie, aż syn zawiąże sznurowadła, robię to za niego. Starsza córka też nie grzeszy bystrością, jeśli chodzi o sprzątanie, więc zazwyczaj ją wyręczam. Wiem, że popełniam błąd, ale już nie umiem inaczej” - pisze zatroskana matka. Samodzielność w wypełnianiu obowiązków to kolejna cenna lekcja z cyklu sztuki wychowania. Jak ją wdrażać? To prawda, że rodzice często nie pozwalają dzieciom wykonywać prostych czynności z obawy o ich bezpieczeństwo albo z pośpiechu czy własnej wygody. Błędem staje się też wyręczanie potomstwa we wszystkich pracach w przekonaniu, że służy to ich dobru. Ponadto zdarzają się rodzice, którzy nie troszczą się o swoje pociechy, narażają je na niebezpieczeństwo bądź nadmiernie obciążają pracą nieodpowiednią do ich wieku i możliwości. Tymczasem musimy wiedzieć, że już kilkuletnie dziecko chce być samodzielne. W ten sposób sprawdza swoje możliwości i umiejętności, uczy się cierpliwości oraz wytrwałości w dążeniu do celu. Janusz Korczak w jednej ze swoich książek opisał sytuację, której bohaterem jest mały Bronek. Chłopczyk chce sam otworzyć drzwi. Przesuwa krzesło, zatrzymuje się i odpoczywa, jednak nie prosi o pomoc. Krzesło jest ciężkie, więc w pracę wkłada wiele wysiłku. Ciągnąc je, na przemian szarpie za jedną i drugą nogę. Kiedy jest już blisko drzwi, wspina się na krzesło. Okazuje się jednak, że klamka jest za wysoko. Schodzi, przesuwa krzesło pod same drzwi. Podejmuje kolejną próbę wspinaczki. Chcąc chwycić za klamkę, angażuje wszystkie swoje mięśnie i całą inteligencję. J. Korczak zwraca uwagę, że przyjemność płynąca z przezwyciężonej trudności, osiągnięty cel, odkryta tajemnica sprawiają dziecku ogromną radość, skutkują triumfem i uczuciem szczęścia, że jest ono samodzielne, panuje nad swoim otoczeniem i światem przedmiotów. Przytoczona historia pokazuje, że aby być dobrym wychowawcą, trzeba zrozumieć świat myśli i uczuć dziecka. Pociecha, prosząc o pomoc, mówi nam często: „ja sam!”, co oznacza: pomóż mi zrobić to samemu, a nie za mnie. I taka powinna być rola rodziców. Udzielajmy niezbędnego wsparcia, pokazujmy, trenujmy z dzieckiem, a potem pozwólmy mu zrobić to samemu i… chwalmy. Czasami zabraniamy potomkowi robić coś z obawy o jego bezpieczeństwo, np. nie pozwalamy wchodzić na schody, bo spadnie, zabraniamy zbliżać się do zwierząt, bo mogą ugryźć, zakazujemy biegać, by nie upadło itd. O wiele lepiej byłoby nauczyć dzieci robić te wszystkie rzeczy bezpiecznie. Pokazać, jak chodzić po schodach, nauczyć, jak rozpoznawać zachowanie psa czy postępować w przypadku zagrożenia, asekurować się rękami w czasie upadku itp. Pozwólmy pociechom doświadczyć tego, że mogą osiągnąć cel. Pokażmy dziecku, że ufamy w jego możliwości, że wierzymy, iż potrafi samodzielnie uporać się z trudnościami, bo jest mądrym i silnym człowiekiem. Dziękuję za rozmowę. NOT. WA publicystyka www.echokatolickie.pl Wspólnie można więcej L Czy da się pogodzić interesy dziesięciu gmin, kilkudziesięciu przedsiębiorstw i liderów lokalnych? Tak, jeśli znajdą wspólny cel! okalne grupy działania są dowodem na to, że współpraca przynosi wymierne korzyści. Ci, którzy chcą wziąć odpowiedzialność za siebie i otoczenie, biorą sprawy w swoje ręce, nie czekając na mannę z nieba. Podmioty, które teoretycznie powinny ze sobą konkurować i rywalizować, mogą się łączyć i wspólnie działać. Po co? By walczyć z wykluczeniem społecznym, brakiem pracy i zwiększyć wykorzystywanie lokalnych zasobów. W grupie siła Nowo powstała Lokalna Grupa Działania Ziemi Siedleckiej to na razie siedem gmin, które już podjęły stosowane uchwały: Mokobody, Mordy, Skórzec, Suchożebry, Wiśniew, Wodynie, Zbuczyn. Kolejne, czyli Domanice, Kotuń, Siedlce już zadeklarowały podpisanie. - Lokalne Grupy Działania mają cele postawione prze Unię Europejską, ale w dużym uproszczeniu chodzi o rozwój obszarów wiejskich - tłumaczy Hubert Pasiak, prezes Stowarzyszenia Ośrodek Kultury i Aktywności Lokalnej w Krzesku, przed którym fundusze unijne nie mają tajemnic. Posiadanie takiego lidera w swoich szeregach z pewnością wspomoże pracę organizacji. A żeby było jeszcze sprawniej, LGD Ziemi Siedleckiej chce zaangażować do swojej działalności jak najwięcej takich osób - z pasją, pomysłami, chęciami. Przykład z życia W najbliższych latach Unia Europejska będzie wspierać wykorzystanie potencjału, który tkwi w lokalnej społeczności. O tym, że takie działania mają sens, może świadczyć przykład szlaku kulinarnego „Mazowiecka Micha Szlachecka”, który działa w formie partnerstwa. Inicjatywę jego utworzenia podjęły trzy obiekty leżące na Wschodnim Mazowszu, nie- spełna 100 km od Warszawy: restauracja „Zaścianek Polski” z Siedlec, Retro Skibniew i Dwór Mościbrody. Po kilku miesiącach partnerstwo zostało poszerzone o kolejne obiekty: pałac Patrykozy, Gorzelnię w Krzesku i Choco Fruit. Dziś szlak jest promowany jako dobra praktyka lokalnej inicjatywy opartej na współpracy podmiotów, które teoretycznie skazane były na rywalizację. Czy to działa? Jak najbardziej! Vox populi Choć wydawałoby się, że to gminy - z racji swojej wielkości - będą miały najwięcej do powiedzenia, nic bardziej mylnego! Założenia LGD jasno precyzują, że kapitału społecznego i prywatnego musi być więcej niż publicznego. - Gminy, przystępując do LGD, pozwalają stworzyć strategię rozwoju dla ich mieszkańców - wyjaśnia H. Pasiak. - To lokalni liderzy będą przewodzić. Jak każda organizacja i ta będzie potrzebować środków na swoją działalność. - Podjęliśmy uchwałę, że nie bazujemy na składkach, bardziej zależy nam na potencjale, jaki ktoś może wnieść - dodaje H. Pasiak i wylicza: za członkostwo w LGD gminy zapłacą 2 tys. zł rocznie, osoby prawne 100 zł, zaś lokalni liderzy 50 zł. To najmniejsze stawki w Polsce. - Nie zależy nam na składkach członków, bo środki jesteśmy w stanie sami pozyskać tłumaczy, dodając, że to szansa dla wszystkich aktywnych podmiotów. Na co przeznaczą pozyskane fundusze? W myśl unijnych przepisów co najmniej 60% tego, co LGD dostaną z Unii, muszą oddać na rzecz mieszkańców. O jakich kwotach mowa? - 1,7 mln euro na każdą grupę oraz 35 euro na każdego mieszkańca - precyzuje H. Pasiak, podkreślając, że to zaledwie zachęta, by się zrzeszać. Bo prawdziwa siła jest w grupie - aktywnej, skutecznej i działającej „dla swoJAG ich”. Gmina Zbuczyn - Tradycyjne Dożynki Krzesk-Królowa Niwa W myśl unijnych przepisów co najmniej 60% tego, co LGD dostaną z Unii, muszą oddać na rzecz mieszkańców. O jakich kwotach mowa? 1,7 mln euro na każdą grupę oraz 35 euro na każdego mieszkańca. A to zaledwie zachęta, by się zrzeszać. Bo prawdziwa siła jest w grupie - aktywnej, skutecznej i działającej „dla swoich”. Opinie 19 moim zdaniem Elżbieta Lastowska prezes Skórzeckiego Stowarzyszenia Dobroczynnego Przystępując do LGD Ziemi Siedleckiej, która też jest stowarzyszeniem, widzę przede wszystkim możliwość aplikowania o nowe środki na działalność naszej organizacji. Poza tym cele LGD są zbieżne z tymi zawartymi w statucie Skórzeckiego Stowarzyszenia Dobroczynnego, który zakłada działalność wspomagającą rozwój wspólnot i społeczności lokalnych, przeciwdziałanie patologiom społecznym, podtrzymywanie tradycji narodowej, pielęgnowanie polskości oraz rozwoju świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej. Możemy więc się uzupełniać, wymienić dotychczasowe doświadczenia, a także zdobywać nowe. Nasze stowarzyszenie pozyskiwało już środki z UE. Aplikowaliśmy już dwa razy - oba z pozytywnym skutkiem. Pierwszym działaniem, jakie udało się zrealizować za te fundusze, było wyposażenie świetlicy w meble oraz sprzęt audiowizualny. Drugie dało nam możliwość pozyskania środków na jej działalność, czyli wypłatę wynagrodzeń dla nauczycieli języków obcych, na zajęcia muzycznoteatralne, stworzyliśmy zespół, zakupiliśmy drobny sprzęt muzyczny. Teraz chcielibyśmy, żeby ta świetlica nadal działała, czyli przede wszystkim móc zatrudnić nauczycieli. Jako stowarzyszenie nie posiadamy dużego budżetu, dlatego musimy szukać innych źródeł finansowania. A widzimy, że zapotrzebowanie na świetlicę i prowadzone przez nas działania jest wśród mieszkańców gminy Skórzec. NOT. JAG moim zdaniem Iwona Księżopolska Wójt gminy Mokobody Gmina Mokobody, znając zakres wsparcia LGD dla jednostek samorządu terytorialnego, jak również mieszkańców gminy, którzy będą aplikować o środki na poszczególne działania, przystąpiła do LGD Ziemi Siedleckiej. Wachlarz subwencji w nowej perspektywie 2014-2020 jest bardzo szeroki, m.in. wspierane będą operacje mające na celu: rozwój przedsiębiorczości, infrastruktury służącej przetwarzaniu produktów rolnych w celu udostępniania jej lokalnym producentom, rozwój produktów lokalnych, zachowanie dziedzictwa lokalnego oraz rozwój ogólnodostępnej i niekomercyjnej infrastruktury - zarówno turystycznej, rekreacyjnej, kulturalnej, jak i technicznej (gospodarka wodno-ściekowa oraz budowa lub modernizacja dróg lokalnych). To tylko nieliczne działania, o które będą mogli ubiegać się mieszkańcy, jak również gmina. Dzięki tym środkom będziemy mogli zmodernizować drogi, świetlice, rozbudować sieć kanalizacyjną, przez co poprawi się jakość życia. Natomiast mieszkańcy - tworząc stowarzyszenia - otrzymają środki finansowe na działalność przyczyniającą się do integracji społeczności lokalnej, które pozwolą na rozwój naszych miejscowości. Chcemy, aby w przyszłości powstały podwaliny pod utworzenie zespołów ludowych, teatralnych i sportowych, które zintegrują mieszkańców oraz pobudzą do wspólnego działania. Także osoby fizyczne z gminy Mokobody będą mogły aplikować o środki z UE przez LGD Ziemi Siedleckiej, m.in. na wsparcie pozarolniczej działalności gospodarczej, tworząc małe i większe firmy, które przyczynią się do wzrostu ich dochodów oraz zmniejszenia bezrobocia - nawet przez samozatrudnienie. Liczymy na owocną współpracę z wszystkimi członkami LGD Ziemi Siedleckiej, jak również z innymi lokalnymi grupami czy stowarzyszeniami, czerpiąc to, co najlepsze, z ich doświadczeń. NOT. JAG moim zdaniem Małgorzata Zaranek szlak kulinarny Mazowiecka Micha Szlachecka LGD Ziemi Siedleckiej jest młodą organizacją, ale jej członkowie mają już spore doświadczenie i właśnie to będzie jej największym atutem. Nie powstaje twór, który będzie dopiero się uczył, ale skupi osoby i doświadczenia, by aktywnie działać. Dzięki temu możemy pomóc innym organizacjom, samorządom czy przedsiębiorcom. Sama - jako przedsiębiorca - wiem, że korzystanie z czyjegoś doświadczenia dużo daje i przynosi wymierne korzyści, bo usłyszy o nas więcej osób czy skorzysta z tego, co proponujemy. Ponieważ jestem liderem szlaku Mazowiecka Micha Szlachecka, współpracuję z różnymi stowarzyszeniami, które pomagają mi, ale też wspieram innych. Najczęściej pomagam promować produkty lokalne, co przecież stanowi siłę naszego regionu. Niedawno byliśmy na konferencjach na dwóch uczelniach w Warszawie, gdzie mówiliśmy o naszych działaniach. Miodem na nasze serce jest fakt, że to, co robimy, ktoś inny dostrzega i docenia. Są ludzie, którzy widzą, że warto dbać o tradycję i rozwój młodych ludzi. Bo jeśli my o to nie zadbamy, nikt za nas tego nie zrobi. A przecież wciąż warto pokazywać dobro tej ziemi, które jeszcze nie zostało zepsute przez cywilizację. Kolejnym ogromnym atutem LGD Ziemi Siedleckiej jest osoba prezesa - Huberta Pasiaka - który przez wiele lat działał w przeróżnych organizacjach i tworzył je. To człowiek - motor, który nie myśli o sobie, tylko o innych. Jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Sądzę, że to właśnie dzięki niemu ludzie skorzystają z tej formy wsparcia. Muszą się tylko dowiedzieć, że jest taka szansa. Bo powstała organizacja, która wypromuje nasz region i pozwoli mu się rozwinąć. Przecież jeśli człowiek w coś wierzy, to mu się uda. NOT. JAG EchoKatolickie komentarze zwierzeniE kontrolowane: anna wolańska Łuski złudzeń P rzyznaję, że nie bardzo mogę się rozeznać w postawie naszych rządzących, którzy po katastrofie malezyjskiego samolotu jakby się obudzili z jakiegoś nie tyle snu, co uśpienia. Prezydent Bronisław Komorowski ufa, że teraz „niektórym kręgom politycznym spadną z oczu łuski złudzeń”. Czyżby należało to interpretować, że łuski spadły też samemu panu prezydentowi? Jeśli tak, to brawo. Ale dotyczy to chyba wyłącznie boeinga. Bo już przypadek Smoleńska to zdecydowanie inna kwestia. Wtedy (jeszcze: pełniący obowiązki) Bronisław Komorowski twierdził, że „Mamy [...] prawo podnieść dumnie wysoko głowy”, bo „państwo polskie w obliczu dramatu katastrofy pod Smoleńskiem i jej skutków zdało egzamin”. Zaufanie do cynicznie prowadzonego przez Rosję śledztwa potwierdzały też inne słowa (już prezydenta) Komorowskiego: „Sugeruję, żeby nie odrzucać raportu MAK tylko dlatego, że to nie my go napisaliśmy”. Wszystkich, którzy uważali inaczej, zaklasyfikowano jako oszołomów i zwolenników wojny z Rosją. Wszak - dołączał do chóru premier Donald Tusk - „ze wszystkich dotychczasowych informacji wynika, że strona rosyjska w każdej ze spraw, gdzie potrzebna była współpraca, wykraczała in plus poza zapisy konwencji”. W ocenie rządzących śledztwo smoleńskie przeprowadzone więc było starannie i z całą dokładnością oraz zachowaniem wszelkich procedur. Nie tylko zaakceptowali perfidny raport Anodiny, ale nawet mu przyklasnęli, uznając badanie katastrofy za satysfakcjonujące. Pijany generał Błasik, wina pilotów, telefon braci Kaczyńskich - to w zasadzie wiedzieli od samego początku, bez śledztwa. Cała nasza rządowa świta, która dzisiaj krytycznie ocenia poczynania Władimira Putina i jego służb, w kwietniu 2010 r. piała z zachwytu nad potęgą polsko-rosyjskiej współpracy i przyjaźni. Pamiętamy przecież słowa ówczesnej minister zdrowia, a dziś marszałek sejmu Ewy Kopacz: „Przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości ponad jednego metra i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny”. Jak staranny, można było zobaczyć jeszcze długo potem. Trudno nie dziwić się też temu, że domagające się dziś badania wraku i ciał polskie elity po katastrofie smoleńskiej uznały to za kwestie nieistotne. Ustami rzecznika rządu przekonywano, że wrak niczego do śledztwa nie wniesie, usprawiedliwiano bylejakość sekcji zwłok. Teraz ci sami ludzie mają diametralnie inne poglądy. Nie wołają już: „jaki samolot, taki zamach”, nie śmieją się z wypowiedzianych w Gruzji słów prezydenta Lecha Kaczyńskiego: „Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!”, a nawet, o zgrozo! przebąkują o niecnych Putinowskich planach wobec Polski. Wydaje się, że dla sprawujących dziś w Polsce władzę kwestia smoleńska jest sprawą zamkniętą. Czy wobec tego ci, którzy mają nadzieję, że tragedia boeinga pomoże też w śledztwie tupolewa, ufają nadaremnie? Nadzieja, jak wiadomo, umiera ostatnia. A co do parafrazy panaKomorowskich słów dotyczących Gruzji, to czy nie można by rzec: „Jaki patriotyzm, takie śledztwo”? Nie święci garnki lepią: ks. andrzej adamski Perła sprzed 500 lat W iek XVI… czyli jakieś 500 lat temu. Co pozostało do dziś z tamtego czasu? Jakieś budowle, muzealne eksponaty? Tak - ale oprócz nich coś jeszcze. Dowód na to, że pewne idee i myśli mogą być ponadczasowe, że mimo upływu wieków człowiek tak naprawdę się nie zmienia i ciągle pozostaje ze swymi wątpliwościami, namiętnościami, pytaniami, postawami wobec życia… 31 lipca Kościół wspomina św. Ignacego Loyolę - Hiszpana o ognistym temperamencie i wielkiej odwadze. Tej odwagi nie brakowało mu na murach oblężonej twierdzy, którą bronił jako żołnierz przed wojskami wroga. Armatnia kula strzaskała mu nogę. Koniec kariery żołnierza? Tak, ale jednocześnie początek nowej drogi, która powiodła go na szczyty poznania Boga. Rekonwalescencja, nawrócenie, trudny proces oczyszczania i rozeznawania życiowej drogi. Już po nawróceniu długo szukał i zastanawiał się, czego chce od niego Bóg i jak mógłby Mu najlepiej służyć. Przeszedł przez fazę skrupułów i zupełnego zaniedbania wyglądu oraz higieny osobistej, a także długiego i żmudnego zdobywania wiedzy w najlepszych ówczesnych uniwersytetach. Kosztowało go to zapewne wiele pokory i samozaparcia - on, dorosły mężczyzna, zasiadał w szkolnych ławach z młodymi żakami. A mimo tej różnicy wieku potrafił wielu z nich ująć swą osobowością. Zgromadzili się wokół niego, tworząc podwaliny późniejszego Towarzystwa Jezusowego. A do tego coś jeszcze. Ćwiczenia Duchowne. Ta niepozorna książeczka do dziś fascynuje ludzi na całym świecie. Idą oni drogą Czterech tygodni, opisaną przez Ignacego: od nawrócenia, przez oczyszczenie, do chwały. Rekolektant w pierwszym tygodniu zastanawia się nad swym grzechem. Doświadczywszy grozy grzechu, doznaje jednocześnie Bożego Miłosierdzia i Przebaczenia. W drugim tygodniu towarzyszy Jezusowi, który naucza, uzdrawia, głosi Ewangelię. Pragnienie pójścia za Jezusem i służenia Mu zostaje skonkrety- numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. rys. m. andrzejewski 20 zowane w kontemplacji o królu. W trzecim tygodniu uczestnik rekolekcji towarzyszy Jezusowi cierpiącemu, zaś w czwartym - doznaje pociechy od zmartwychwstałego Jezusa. Podczas dwóch pierwszych tygodni rekolektanci zostają także zapoznani z regułami rozeznawania duchowego. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć: to naprawdę działa! Reguły te zawierają uniwersalny zestaw zasad, którymi można i trzeba kierować się w życiu duchowym (które wszak przekłada się na codzienność). Pozwalają odróżnić poruszenia ducha dobrego i złego - nawet, jeśli zły duch kusi pod pozorem dobra (co zdarza się częściej niż nam się wydaje). I wreszcie zbiór wskazówek dotyczących podejmowania decyzji. Są to zasady uniwersalne i ponadczasowe. Dziś rekolekcje ignacjańskie organizowane są przede wszystkim przez jezuitów (choć nie tylko). Dysponują oni kilkoma domami na terenie całej Polski. Oprócz wspomnianych już wcześniej czterech tygodni rekolekcji jest jeszcze coś w rodzaju wprowadzenia, tzw. Fundament. Jest on przeznaczony dla osób, które pierwszy raz stykają się z duchowością i metodą ignacjańską. Trwa pięć dni, w odróżnieniu od pozostałych tygodni, które są ośmiodniowe. Szczególna cecha tych rekolekcji to cisza. Od innych tego typu spotkań różnią się tym, że główny ciężar prowadzenia rekolekcji spoczywa na samym uczestniku. To właśnie on musi zdobyć się na odwagę odcięcia od świata na kilka dni - i to odcięcia dosłownego, włącznie z wyłączeniem telefonu komórkowego, nieoglądaniem telewizji, nieczytaniem gazet (że o korzystaniu z internetu nie wspomnę). Podczas rekolekcji obowiązuje milczenie, oprócz codziennej rozmowy z prowadzącym. Codziennie uczestnik odbywa cztery godzinne medytacje, których owocami dzieli się ze swym opiekunem. Brzmi przerażająco? Nic z tych rzeczy! To czas łaski i czas, kiedy Bóg mówi prosto do serca. Czas otwierania oczu i leczenia duchowych zranień. Czas doświadczania miłości Boga. ZBIREK Felieton przez k.o. kinga ochnio S Takie buty tanisław Tym w sztuce „Kochany panie Ionesco” przytaczał taką oto rozmowę: „Wchodzę do sklepu, mówię do ekspedientki: - Poproszę grzebień. A ona nic, milczy. Mówię jeszcze raz: - Poproszę grzebień. Ona ciągle nic. Trzeci raz - to samo. Czy wymyśliłby pan, panie Ionesco, by w sklepie zatrudnić głuchą ekspedientkę? To może by pan wymyślił, ale ona wcale nie była głucha i tego już by pan, panie Ionesco, nie wymyślił”. Ciekawe, czy francuskiemu mistrzowi absurdu przyszłoby do głowy, że pani za ladą nie będzie chciała sprzedać towaru, który znajduje się w sklepie. Moja przyjaciółka postanowiła kupić buty. Proces, zdawałoby się, łatwy do przeprowadzenia - znaleźć odpowiednią parę i nabyć ją drogą kupna. Żadna z nas nie przypuszczała jednak, jak trudne okaże się to zadanie. Ale po kolei... Przy czym pominę etap poszukiwań i przejdę do momentu, kiedy moja koleżanka znalazła parę sandałów w modnych w tym sezonie kolorach i uznała, iż chce posiąść je na własność. Zwerbalizowane na głos stwierdzenie przyjęłam z zadowoleniem, a z jeszcze większym optymizmem powtórzyła je moja przyjaciółka, wiedząc, że nie tylko znalazła wymarzoną parę, ale i z powodu szybkiego procesu decyzyjnego nie włączy się u mnie funkcja „maruda”. Tu teoretycznie powinien nastąpić koniec historii, ale... Nie mogłyśmy znaleźć ceny. Założyłyśmy jednak, że ponieważ jesteśmy w sklepie sieci, w którym właśnie ogłoszono letnią obniżkę, suma ta raczej nie należy do zawrotnych. Trzymając więc w rękach buty, a oczami wyobraźni widząc je już na swoich nogach podczas spaceru po mieście, koleżanka udała się do kasy. „Nie wiem, ile kosztują, a poza tym i tak nie mogłabym ich pani sprzedać...” - usłyszała. Kiedy ja zastanawiałam się, jaki to spisek doprowadził do tego, że para sandałów, które nie są atrapami, nie może opuścić ścian sklepu, moja towarzyszka postanowiła natychmiast rozwiać wszelkie wątpliwości, zadając najprostsze pytanie: „Dlaczego?”. Sprzedawczyni bez chwili namysłu przyznała: „Bo nie znam ich indeksu”. „Matko jedyna! A co to takiego? Cóż za tajemną wiedzę w sobie skrywa? A przede wszystkim, co sprawiło, że go nie ma? A jeśli go nie ma, to gdzie jest?” - pytania same rodziły się w mojej głowie. Przyjaciółka po raz kolejny zachowała profesjonalizm: „A kiedy będzie go pani znała?” - zapytała ze spokojem. „Mam nadzieję, że jutro” - stwierdziła chłodno ekspedientka. Uff, to jesteśmy w domu... znaczy w sklepie. „Jutro” to już w sumie niedługo. Scarlett O’Hara zwykła mówić: „Pomyślę o tym jutro”, a Sławomir Mrożek wymyślił sentencję: „Jutro to dziś, tyle że jutro”. A więc jeszcze kilkanaście godzin i będę razem z koleżanką cieszyć się z zakupu. Dzień drugi. Weszłyśmy do sklepu: buty były, indeksu nie. „Być może znajdzie się, kiedy przyjedzie nowy towar” - stwierdziła ekspedientka na widok mojej przyjaciółki. Ale nie chciała zdradzić, kiedy pojawi się tajemnicza ekspedycja z indeksem, niczym z informacją o odkryciu Ameryki. Determinacja koleżanki sięgnęła zenitu: „Proszę pani, na pewno wezmę te buty, proszę je odłożyć do czasu znalezienia indeksu” - poprosiła grzecznie, ale zdecydowanie moja towarzyszka. Jej prośba została spełniona. Trzeciego dnia nadal nie było indeksu i, co gorsza, nie było też butów. Pojawiła się za to kolejna bohaterka - nowa sprzedawczyni, która nie potrafiła wytłumaczyć, w jaki sposób buty opuściły sklep. Kiedy moja przyjaciółka niczym w programie „997” podjęła się rekonstrukcji zdarzeń, mnie zaczęło ogarniać złe przeczucie. I już jestem prawie pewna: ta ekspedientka zaginęła razem z indeksem. A koleżanka chciała kupić tylko buty... KomentarzE Katakumb bliski mrok Opinie 21 fot. © Sergey Kohl - Fotolia.com www.echokatolickie.pl Biografowie św. Maksymiliana Marii Kolbego doskonale znają wydarzenia 1917 r. Czas ten zasłynął w historii powszechnej przede wszystkim dwoma wydarzeniami, które zaważyły na losach świata: objawieniami fatimskimi oraz rewolucją sowiecką w Rosji. ks. Jacek Wł. Świątek T e dwa krańcowo różne a przez to współgrające wydarzenia kładą niejako cień na wszystkim, co wówczas działo się w Europie. A był to rok symboliczny, szczególnie dla lóż wolnomularskich. Świętowały one 200-lecie założenia pierwszej nowoczesnej, tzn. ateistycznej i antykościelnej, loży, której idee w krótkim czasie wypełniły całość organizacji masońskich. Fala antykościelnych i antychrześcijańskich wystąpień dotknęła zwłaszcza ówczesne centrum chrześcijaństwa, jakim było Wieczne Miasto. To w nim właśnie studiował wówczas późniejszy założyciel Niepokalanowa. Opisując tamte wypadki, Maksymilian był przerażony tym, co widział. Szczególne wrażenie wywarły na nim tzw. czarne procesje. W październiku 1917 r. na ulicach Rzymu zorganizowano regularną demonstrację pod znakiem szatana. Jej uczestnicy niejako w reakcji na katolicyzm głosili otwarcie, że ukoronowaniem ich działań ma być panowanie diabła, zwłaszcza w Watykanie. W trakcie jej trwania rozwinięto czarny sztandar giordano-brunistów przedstawiający postać Archanioła Michała, uchwyconą szponami Lucypera i powaloną na ziemię. Na jednym z transparentów widniał napis postulujący w formie imperatywu: „Szatan musi zapanować w Watykanie, a papież będzie jego sługą”. Rozwijały się również inne akcje polegające chociażby na rozrzucaniu ulotek nawołujących do wkroczenia policji na teren Watykanu. Ludwik Hass w odniesieniu do cech ówczesnej masonerii włoskiej użył nawet określenia „bojowy antyklerykalizm”. Wydaje się to całkiem słuszne, jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż w ogłoszonej w 1906 r. wykładni pierwszego artykułu Konstytucji Wielkiego Wschodu wolnomular- stwo określone zostało m.in. jako ponadpartyjna instytucja polityczna otwarta dla wszystkich zwolenników postępu, zwalczająca klerykalizm i wszelką przemoc. Ów rok 1917 także na innych kontynentach odcisnął swoje antychrześcijańskie piętno. Chociażby w Meksyku, gdzie przyjęto liberalną konstytucję, która dała podstawy pod późniejsze prześladowanie Kościoła. W Portugali władzę objął Afonso da Costa, promujący radykalne oddzielenie Kościoła od państwa, noszące znamiona prześladowania wierzących w Chrystusa. Taki był ów rok 1917. A pamiętać trzeba, że była to przygrywka do rzeczywistych prześladowań, które nadeszły później i miały miejsce na wszystkich kontynentach. Jeśli tylko pobieżnie prześledzi się dzisiejsze działania wobec Kościoła i zbliżający się rok 2017, nie sposób nie odnieść wrażenia, że historia zdaje się zataczać koło. Tylko pobieżnie śledząc doniesienia medialne oraz tzw. propagandę szeptaną, która zawsze rości sobie prawo do bycia prawdą objawioną, widząc przeprowadzone już lub jeszcze przygotowywane akty legislacyjne, za nic mające rzeczywistość, lecz kształtowane przede wszystkim w oparciu o ideologiczne teorie, patrząc na destrukcję moralności i obyczajów, wspieraną przez różne happeningi nie tylko artystów, ale i polityków - biorąc to wszystko pod uwagę, nie sposób nie odnieść wrażenia, że przed nami perspektywa zejścia do katakumb. Tylko czy jesteśmy na to gotowi? Miejsce powstania mistyki Daniel-Rops w swoim monumentalnym dziele „Historia Kościoła Chrystusowego”, opisując pierwszych chrześcijan, zwrócił uwagę na znaczenie katakumb w wykuwaniu duchowości wyznawców Chrystusa: „Całe życie pierwszych chrześcijan ich religijność, poczucie wspólnoty, ostrożność tropionych ludzi i cierpliwa odwaga - przetrwało żywym Katakumby przede wszystkim nie mogą nas przerażać. Strach przed utratą statusu społecznego lub dóbr materialnych mógłby bowiem stać się podstawą do odejścia od prawdy. Dlatego dzisiaj, niejako w przededniu możliwych wydarzeń, Kościół nie może pozwolić sobie na kunktatorstwo i ostrożne milczenie. wspomnieniem w tych miastach umarłych i sprawia, że ich obecna pustka jest nam tak bliska”. Wydaje się, że te cztery cechy - duchowość, wspólnota, ostrożność (będąca jakby odpowiednikiem czułości sumienia i odpowiedzialności za innych) oraz odwaga - stanowią pewną wskazówkę dla nas, którzy możemy spotkać się z podobnym stylem życia. Katakumby przede wszystkim nie mogą nas przerażać. Strach przed utratą statusu społecznego lub dóbr materialnych mógłby bowiem stać się podstawą do odejścia od prawdy. Dlatego dzisiaj, niejako w przededniu możliwych wydarzeń, Kościół nie może pozwolić sobie na kunktatorstwo i ostrożne milczenie. Szczególnie dotyczy to osób będących pasterzami. Czerwień ich szat zawsze jest wspomnieniem krwi i ognia. Krwi męczenników i ognia Ducha. Ta odwaga nie może nie zwracać uwagi na rzeczy z pozoru błahe. Każda piędź ziemi oddana przeciwnikowi może stanowić dla niego przyczółek do dalszych ataków. Przypadek prof. Chazana czy też wcześniejsza sprawa wiceministra Królikowskiego pokazują umiejętne sterowanie obyczajowością przez przeciwników Kościoła. Obu łączyło zajmowanie się sprawami bioetycznymi. Obu spotkał atak. W obu sprawach stanowczy głos powinien zabrać cały Episkopat, a nie tylko jego niektórzy członkowie. Odwaga bowiem jest wskazaniem na wyższą rację, jaką jest wierność Bogu. A to źródło Perspektywa katakumb, choć zawsze związana z jakąś formą prześladowania, jest jednak perspektywą nadziei. Ziarno, wrzucone w ziemię dodatkowo zroszoną krwią, zawsze przynosi owoc. mistyki będącej udziałem w rzeczywistości wiecznej. Zresztą ku temu prowadzi wiara. Ta odwaga może być wyrażona także w jasnym odcięciu się od tego, co ma chociażby posmak mezaliansu z władcą tego świata. Nie ma co się łudzić, że z diabłem można podpisać pakt o nieagresji. Ziarno w ziemi obfituje plonem Wspomniany przeze mnie Daniel-Rops, pisząc o czasach katakumbowego chrześcijaństwa, w dość jasnych słowach ukazał jego efekt: „W ten sposób, mając na oku nie potęgi ziemskie, lecz jedynie Królestwo, które nie jest z tego świata, pierwotne życie chrześcijańskie dokonuje koniecznego wówczas przewrotu. Przygotowuje odrodzenie, którego żąda historia. Czy ci, którzy przeżywali te wielkie przemiany, zdawali sobie sprawę z roli, jaka im przypadła w udziale. Wydaje się, że tak. (…) Ta społeczność chrześcijańska, nowa społeczność, żywa więź przeszłości z przyszłością, owo tertium genus, o którym mówić będzie św. Augustyn, spełnia zatem w społeczeństwie rzymskim podwójną rolę - zaczynu i ochrony”. Perspektywa katakumb, choć zawsze związana z jakąś formą prześladowania, jest jednak perspektywą nadziei. Ziarno, wrzucone w ziemię dodatkowo zroszoną krwią, zawsze przynosi owoc. Trzeba jednak do tego odwagi i charakteru. I o to winien dzisiaj troszczyć się Kościół. warto przeczytać Zakonnicy w obiektywie Bracia kapucyni wydali album przedstawiający swoją wspólnotę. Kilkunastostronicowa publikacja wypełniona jest przede wszystkim barwnymi fotografiami. Jak mówi br. Piotr Zajączkowski, gwardian Klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów w Białej Podlaskiej, o tego typu album upominali się m.in. przyjaciele zgromadzenia i kościoła pw. św. Antoniego. Inspirację przyniósł również tegoroczny wyjazd na Wyspy Brytyjskie. - Głosiłem rekolekcje dla Polonii. W międzyczasie odwiedziłem też klasztor trapistów pod Birmingham. Dowiedziałem się, że wydali album opowiadający o ich życiu i posłudze. To jeszcze bardziej zainspirowało mnie do przygotowania naszego folderu. W publikacji trapistów nie ma żadnego tekstu. Są tylko same fotografie mówiące o pięknie ich życia - opowiada br. Piotr. Zaznacza, że album dotyczący kapucynów nie jest opracowaniem historycznym, ale raczej ilustracją sposobu życia braci. Na fotografiach uwieczniono przykłady duszpasterstwa i zwykłą codzienność. - Dzięki publikacji można zajrzeć m.in. do salki rekreacyjnej, w której bracia każdego wieczoru spędzają wolny czas, salki telewizyjnej, celi zakonnej i do naszego kościoła. Ilustracje są okraszone fragmentami konstytucji zakonnej braci mniejszych kapucynów, opartej o Ewangelię, tradycję Kościoła i oddanie się Jezusowi Chrystusowi - tłumaczy gwardian. Album można nabyć w zakrystii ko- ścioła św. Antoniego, którym opiekują się zakonnicy, jak również w księgarni działającej przy bialskim klasztorze. Wszystkie zdjęcia zawarte w publikacji wykonał br. Paweł Gondek, który od wielu lat pasjonuje się fotografią. Niewątpliwymi zaletami folderu są przejrzystość, czytelność, interesujące zdjęcia i poręczny format. Album może być ciekawą pamiątką dla zwiedzających miasto i dobrym prezentem dla sympatyków braci kapucynów. Naprawdę warto po niego sięgnąć, tym bardziej że jest to pierwsza tego typu publikacja dotycząca bialskich zakonników. AWAW Album można nabyć w zakrystii kościoła i w księgarni św. Antoniego. EchoKatolickie publicystyka Ciche bohaterki numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. Fot. Eugeniusz Lokajski „Brok”/Fototeka Muzeum Powstania Warszawskiego. 22 Z dr Grażyną Korneć z Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu PrzyrodniczoHumanistycznego w Siedlcach rozmawia Kinga Ochnio. Mija 70 lat od wybuchu powstania warszawskiego, a wciąż mało się mówi o roli kobiet w tamtych wydarzeniach. W podręcznikach szkolnych kobiety są nieobecne. Pojawiają się tylko w tle wydarzeń, gdzie pierwszoplanowe role odgrywają mężczyźni. Czy publikacją „Udział kobiet w powstaniu warszawskim”, która się wkrótce ukaże, chce Pani przywrócić kobietom należne miejsce w historii powstania? Rzeczywiście, w świadomości społecznej Polaka XX i XXI w. żołnierzem wojska podziemnego AK pozostał powstaniec-mężczyzna. Natomiast mało mówi się o tym, że kobiety stanowiły około 25% żołnierzy wojska powstańczego i były obecne na wszystkich odcinkach walk: przy budowie barykad, odgruzowywaniu i ratowaniu zasypanych, pełniły służbę sanitarną, łącznościową, gospodarczą, uczestniczyły w walkach na barykadach. Powstańcy po działaniach ofensywnych przeszli do obrony. Taka sytuacja dla przebiegu walk powstańczych była wyjątkowo niekorzystna, ponieważ - jak niejednokrotnie wydarzenia historyczne potwierdzały regułę - obrona bardzo często jest początkiem klęski. Brak pomocy ze strony aliantów zmusił dowództwo powstania do powiązania oddziałów w centra obrony dzielnic, skupiono się i bazowano na determinacji żołnierzy w zbiorowym działaniu wspartym przez ludność cywilną, której trzon stanowiły kobiety. Jednak wizerunek udziału kobiet, utrwalony w dziejach wojska podziemnego, a zwłaszcza powstańczego, nie oddaje w pełni ich bohaterstwa w tych wydarzeniach. Kalendarze, monografie oddziałów powstańczych nie zawierają pełnej prawdy na temat roli kobiet w walkach, ogromnego zaangażowania, sumienności i odwagi. Również rejestry walki cywilnej Polskiego Państwa Podziemnego nie poświęcają należnej im uwagi. Faktem jest, że w piśmiennictwie historycznym powstaje coraz więcej publikacji opisujących udział kobiet w powstaniu warszawskim, ale są to głównie prace o działalności pań w poszczególnych służbach i dotyczą przeważnie łączności i sanitariatu. Wymienić tu należy m.in. książki: Bożeny Urbanek „Pielęgniarki i sanitariuszki w powstaniu warszawskim w 1944 roku”, Wandy Sadurskiej „Kobiety w łączności Komendy Głównej i Okręgu Warszawskiego ZWZ AK” czy też trzytomową pracę pod red. Czesława Madajczyka „Ludność cywilna w powstaniu warszawskim”. Również Kazimierz Malinowski w książce „Żołnierze łączności walczącej Warszawy” przedstawił obraz służby łączności, w której praca kobiet była tylko fragmentem, ale niezwykle ważnym dla łączności konspiracyjnej. W jakim wieku były i jakie uprawiały zawody kobiety biorące udział w powstaniu? W przeważającej większości była to młodzież w wieku nawet od 14 do dwudziestu kilku lat. W czasie pokoju wykonywały różne zawody. Pracowały jako lekarki, prawniczki, pielęgniarki, aktorki, krawcowe, kucharki, gospodynie domowe. Niektóre z nich studiowały, uczyły się w różnego typu szkołach. Wiele z nich miało już za sobą działalność w harcerstwie, Szarych Szeregach, wojskowej służbie kobiet i innych organizacjach paramilitarnych. Podczas niepodległościowego zrywu 1944 r. były sanitariuszkami, kucharkami, łączniczkami… Jak wyglądała ich działalność? Kobiety w powstaniu były pełnoprawnymi towarzyszkami broni dla mężczyzn - powstańców. W czasie wykonywania zadań zawsze ryzykowały życiem. W niebezpieczeństwie znajdowały się zarówno łączniczki, kanalarki, sanitariuszki, kobiety działające w wywiadzie i kontrwywiadzie, w sabotażu i w dywersji. Prof. Witold Kierzuń - powstaniec warszawski, oficer AK, w wywiadzie z Wirtualną Polską opisuje wydarzenie, podczas którego łączniczka miała dostarczyć meldunek na drugą stronę ulicy będącej pod ostrzałem karabinu maszynowego. Powstańcy z naprzeciwka krzyczeli do niej, aby jak najszybciej dostarczyła dokument i łączniczka wybiegła, ale na środku ulicy została zabita. To tylko jeden przykład determinacji i odwagi oraz ogromnego poświęcenia kobiety - powstańca, bo codziennie w czasie walk ginęło ich wiele. Niebezpieczną pracę wykonywały sanitariuszki, które często pod ostrzałem, bezbronne, wyciągały rannych w bezpieczne miejsce, aby udzielić im pomocy. Bywało i tak, że przez pół miasta na noszach dźwigały rannego. Wiele z nich zginęło bohaterską śmiercią. Kobiety walczyły na barykadach, były minerkami i snajperkami. Na równi z mężczyznami odbijały z rąk niemieckich ważne budynki w stolicy. Krwawe i zaciekłe walki trwały zwłaszcza na Starówce, która była utożsamiana z sercem Warszawy. Z największym poświęceniem warszawskie kobiety broniły dzielnicy pełnej wielowiekowych zabytków, ratowały zbiory muzealne i archiwalne oraz księgozbiory. Szybko okazało się, że kobiety są przydatne także w samym wojsku. W jednym z rozkazów gen. Tadeusz „Bór” Komorowski pisze, że werbowanie kobiet jest potrzebne. Po klęsce wrześniowej, w czasie okupacji, kiedy brakowało mężczyzn zdolnych do służby wojskowej, kiedy wojsko podziemne nie mogło skutecznie działać, zdecydowano o rekrutacji do wojska kobiet po to, aby można było przesunąć mężczyzn na pozycje bojowe. Tak naprawdę kobiety miały stanowić zaplecze, a mężczyźni walczyć. Pod kątem płci przeprowadzane były też kursy i szkolenia w Armii Krajowej. Niewielu kobietom udało się dostać Bożena Grabowska „Magda” i kpr. pchor. Antoni Tuleja „Niedźwiedź” na podwórzu kamienicy przy ulicy Moniuszki 11. na kursy bojowe i je ukończyć. Dla nich przeprowadzano szkolenia z zakresu opieki, pomocy rannym i poszkodowanym, kursy gospodarcze itp. To, że kobietom w powstaniu przypadła rola drugoplanowa, nie wynikało wcale z ich biologii, konstrukcji psychicznej czy nawet z tradycji. To prawda, że brakowało i dla mężczyzn broni w armii powstańczej, bo tylko 12% żołnierzy było uzbrojonych, po zrzutach około 30%, ale głównie dlatego, że od początku kobiety szkolono do wykonywania innych funkcji niż mężczyzn, a taki porządek rzeczy regulowały dodatkowo zarządzenia, regulaminy i rozkazy. Kobiety miały wykonywać prace pomocnicze, bardziej bezpieczne na zapleczu walki, ale historia pokazała, że w powstaniu warszawskim bezpiecznego zaplecza nie było. Walki toczyły się w całej stolicy i zbierały jednakowe żniwo na froncie walki, jak i na zapleczu. Oprócz udziału w walkach kobiety musiały również zmagać się z prozą życia, uporać się z codziennymi czynnościami. Starały się też żyć normalnie - umawiały się na randki, brały śluby… Codzienność podczas powstania była trudna. Na początku, kiedy jeszcze nie brakowało żywności, ludność cywilna Warszawy dzieliła się z powstańcami jedzeniem, ubraniami, kocami. Wspomagała, jak mogła. Później, kiedy nie można już było z powodu trwających walk wydostać się z miasta w celu zdobycia prowiantu, w niektórych dzielnicach powstańcy z głodu zjadali psy, koty Mało mówi się o tym, że kobiety stanowiły około 25% żołnierzy wojska powstańczego i były obecne na wszystkich odcinkach walk. i inne mniejsze zwierzęta. Najlepsza sytuacja pod względem zaopatrzenia była na Starówce, ponieważ w magazynach poniemieckich na Stawkach znaleziono cukier, różnego rodzaju konserwy mięsne i rybne, a nawet wino ze składów od Fukiera. Jednak była i druga, bardziej przyjemna strona powstańczego życia, gdzie zawiązywały się przyjaźnie, miłości, gdzie po akcjach pito wino, świętowano urodziny, imieniny, a kobiety umawiały się na randki i nawet w najgorszych momentach dbały o swój wygląd. W czasie powstania zawarto parę tysięcy małżeństw, chociaż duchowni w tak niepewnym czasie niechętnie udzielali ślubów. Co się stało z uczestniczkami powstania po jego klęsce? Po upadku powstania warszawskiego kobiety, tak jak mężczyźni z wojska powstańczego, były wywożone do obozów koncentracyjnych. Trafiały do Stutthofu, Gross-Rosen, Ravensbrück. Po podpisaniu umowy kapitulacyjnej do niemieckiej niewoli dostało się około 3 tys. kobiet - uczestniczek powstania. Kolejne grupy wywożono do obozów jenieckich już na początku października 1944 r. Tam zmuszano je do pracy głównie w niemieckich zakładach zbrojeniowych i namawiano do zrzeczenia się praw jenieckich. Po klęsce III Rzeszy część z nich wróciła do kraju, część wyemigrowała na Zachód, duża grupa kobiet zginęła w obozach jenieckich. Dziękuję za rozmowę. HIStORIa www.echokatolickie.pl BIAŁA PODLASKA Obchody powstania W hołdzie walczącym S mi powstania z 1944 r. Rok temu uczestniczyłem w uroczystościach warszawskich. Najpierw poszliśmy na Powązki, potem na plac Zamkowy, gdzie wspólnie śpiewano piosenki patriotyczne. Myślałem, że na miejscu zastaniemy tylko niewielką grupę osób. Jakież było moje zdziwienie, gdy na placu zobaczyłem tysiące ludzi. Była młodzież. Przyszły też całe rodziny. Każdy z uczestników otrzymał okolicznościowy śpiewniczek. Wspólne śpiewanie trwało kilka godzin. Zrodził się wtedy we mnie pomysł, by coś podobnego zorganizować w Białej Podlaskiej - mówi Piotr Karwowski, dyrygent chóru SCMC. Pokazując śpiewnik, który trafi do rąk bialczan, przypomina, że powstańcze piosenki opowiadały o realnych postaciach, a teksty miały drugie dno. Dzisiaj nie zawsze jest ono czytelne. Dlatego też do poszczególnych piosenek będzie wprowadzał harcmistrz prof. Grzegorz Nowik. - Z wykształcenia historyk, świetny gawędziarz i fachowiec w swojej dziedzinie. Specjalizuje się w tematyce okresu międzywojennego i II wojny światowej. Z jego opowiadań skorzystają i młodzi, i starsi - zapewnia P. Karwowski. Piosenki - skarbnice - To pierwsza w naszym mieście inicjatywa związana z obchoda- Krzyż z róż i ognia Organizatorzy bialskich uroczystości poszukują osób, które Początek waśni pamiętają lub brały udział w powstaniu warszawskim. W obchody chcą również zaangażować jak najwięcej młodych ludzi. Zaznaczają, że bardzo ważnym momentem będzie apel poległych. - W miejscu straceń, gdzie życie oddało kilkunastu żołnierzy i cywilów, z 70 róż i 70 zniczy ułożymy krzyż. Pamiętajmy, że w powstaniu brali udział nie tylko warszawiacy. Uczestniczyli w nim również mieszkańcy naszych terenów. Niejednokrotnie po zakończeniu walk powstańcy znajdowali u nas schronienie - wyjaśnia dyrygent. P. Karwowski zachęca też do udziału w harcerskim ognisku, które zakończy uroczystości. - Dla powstańców i harcerzy było ono czymś świętym. W blasku płomieni odmawiali ostatnie modlitwy, prosząc, by ci, którzy zginęli w obronie ojczyzny, mogli dostąpić zbawienia. Zapraszamy wszystkich do udziału w bialskich obchodach. Mówmy o tej inicjatywie tym, których spotkamy. Jeśli my zapomnimy o powstańcach, kto będzie o nich pamiętał? - pyta retorycznie na zakończenie rozmowy. Organizatorem spotkania są: prezydent Białej Podlaskiej, Bialskie Centrum Kultury i Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Sakralnej w Białej Podlaskiej. AWAW warto PrZecZytać A W walce o przyszłość utentyczne historie nastolatków dorastających w schyłkowej fazie PRL. Poruszająca opowieść o dojrzewaniu i poszukiwaniu własnego miejsca w szarej rzeczywistości… To zapowiedź publikacji autorstwa Apolinarego Bacy pt. „Kamieniem w komunę”. Pisarz, choć jest historykiem, nie skupia się jedynie na zapisie wydarzeń z życia opozycyjnego, ale lekkim językiem przedstawia niełatwe czasy, rządzone twardą ręką przez wojskowy reżim Jaruzelskiego. Książka opisuje bunt młodzieży lat 80, jej doświadczenia w walce z totalitaryzmem. Młodzi ludzie nie godzili się z zastaną rzeczywistością i starali się na ów system wywierać presję. Prowadzili starcia z ZOMO, demonstracje, happeningi, przygotowywali akcje malowania antyrządowych napisów na murach. Druk i kolportaż podziemnej prasy, książek i ulotek to również ich zasługa. - Bo tak to było, nie moje pokolenie, ale właśnie młodzież wywalczyła nam demokrację i niepodległość. I czyta się tę książkę jako orzeźwiający powiew. Niby autobiograficzna po części, ale przecież na tę autobiografię składają się losy kilkunastu osób. Wielu z nich znam osobiście. Ale znam dzisiaj. Nie znałem ich losów z lat 80. Byłem wówczas emigrantem. Czytając, doświadczam fascynujących przeżyć - pisze Mirosław Chojecki, współzałożyciel Niezależnej Oficyny Wydawniczej, działacz opozycyjny w PRL i producent filmowy. Wszystkie opisane w książce historie oparte są na autentycz- Apolinary Baca, Kamieniem w komunę, Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2014. nych wydarzeniach. Gorąco zatem polecam. Warto bowiem wiedzieć, że oprócz Solidarności istniały organizacje, takie jak Federacja Młodzieży Walczącej, 23 Z dZieJÓw Podlasia (436) Biała Podlaska włączy się w obchody 70 rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Uroczystości odbędą się 1 sierpnia. potkanie zainauguruje Msza św. w intencji ojczyzny. Będzie ona celebrowana o 18.00 w kościele Narodzenia NMP. Po Eucharystii nastąpi przemarsz na plac Wolności, gdzie zaplanowano wspólne śpiewanie powstańczych piosenek. Przewodniczyć będą warszawski zespół Mikroklimat pod kierownictwem Stanisława Szczycińskiego oraz bialski chór Schola Cantorum Misericordis Christi pod kierunkiem Piotra Karwowskiego. Wystąpią też uczniowie Szkoły Podstawowej nr 9, którzy będą recytować wiersze. O 20.45 rozpocznie się apel poległych. W tym czasie przewidziano również złożenie kwiatów i zapalenie zniczy pod ścianą straceń. Modlitwom za poległych w warszawskim zrywie będzie przewodniczył ks. prałat Mieczysław Lipniacki, który jako siedmioletni chłopiec był świadkiem walk z sierpnia 1944 r. Po apelu organizatorzy zapraszają na spektakl pt. „Takie to dzieje” w wykonaniu teatru Antidotum. W przedstawieniu zostaną wykorzystane elementy ognia. Ostatnim punktem spotkania będzie ognisko przygotowane przez bialskich harcerzy i strzelców. Opinie Niezależne Zrzeszenie Studentów i inne, które swoją determinacją i działaniem przyczyniły się do przemian z roku 1989. GU KOnKuRs Mamy dla Państwa trzy egzemplarze książki „Kamieniem w komunę”. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: echO2.odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z Vat) od czwartku, 24 lipca, od godz. 10.00, do środy, 30 lipca, do 22.00. wygrają ci, którzy najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Dlaczego lubię czytać historyczne książki?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 32 numerze „echa”. O walce pod Zastawiem tak zapisał ref. rosyjski Pawliszczew: „Banda Szydłowskiego w sile pięciu kompanii, która pojawiła się pod Żelechowem, została wykryta i dopadnięta przez płk. von der Brinkena pod wsią Zastawie 2 grudnia i całkowicie zlikwidowana pod wsią jarczew. Do niewoli wzięto 70 ludzi i zdobyto 140 karabinów austriackich”. jeśli wg tego zapisu banda została całkowicie zlikwidowana, to straty polskie wg autora miały wynieść ok. 500 osób, zakładając, że było pięć kompanii liczących najmniej po 100 ludzi. tymczasem wg źródeł polskich wyglądały one następująco. 3 grudnia 1863 r. wójt gm. Stanin donosił, że z pól pod wsią Kopina i Kujawami zabrano dziewięciu poległych i dwóch rannych powstańców. wójt gm. Gąska pisał o 29 poległych i dziewięciu rannych znalezionych pod wsią wróblina. wójt tuchowicza informował o 20 poległych powstańcach. Razem daje to ok. 60 zabitych Polaków. Podobnie musiały wyglądać straty przeciwnika, chociaż oficjalne dane rosyjskie kłamliwie zaniżono do dwóch zabitych i czterech rannych. 3 grudnia władze zaborcze rozstrzelały w Siedlcach podoficera Krotiuka i szeregowców Gierasimowa, Korżewa i Łatyszewa, którzy przedtem przyłączyli się do powstańców. 3 grudnia oddział gen. Kruka w sile ok. 400 kawalerzystów przechodził przez wolę Blizocką w gm. Przytoczno. Celem wyprawy było zdobycie ciepłej odzieży na zimę. Żołnierz płk. wróblewskiego wspominał: „Nastały chłody, a my źle odziani i najczęściej głodni - kręciliśmy się we dnie po lasach, a na noc zdążali do dworów, ażeby najprędzej w oborze albo w owczarni cokolwiek ogrzać się i wypocząć. Nędza była nie do opisania. Bielizna przeważnie nie dochodziła do naszych rąk, a jeżeli dostawaliśmy ją, to ze starych worków, tak że trudno było ją nosić. Robactwo jadło wszystkich tak, że od ciągłego drapania porobiły się strupy. Głodowaliśmy bardzo często. Ciepła strawa zdarzała się bardzo rzadko. Spanie odbywało się na koniu”. 4 grudnia w Cycowie gen. Kruk spotkał się z oddziałem wróblewskiego, a Leniecki i Marecki przysłali mu raport o swym obozowaniu pod Ostrowem Lub. 5 grudnia z wyroku sądu polowego rozstrzelano w Siedlcach szlachcica Baskowskiego za udział w powstaniu. Burmistrz Horodyszcza donosił, że 5 grudnia przez to miasteczko przeszedł oddział powstańców w sile 300 ludzi, zmierzając ku jabłoniowi. tego dnia Kruk podjął marsz z Cycowa przez Nadrybie, Kaniwolę, Orzechów, Uścimów. wójt gm. Urszulin donosił, iż przez Majdan wytyczno przeszła partia powstańców złożona z nieznanej liczby osób oraz że przez wieś przejechała kawaleria powstańcza. Z kolei burmistrz Kocka meldował, że w nocy z 5 na 6 grudnia przez miasteczko przejechał na furmankach oddział 50 uzbrojonych powstańców, kierując się na Białobrzegi. Naczelnik pow. radzyńskiego raportował, że 5 grudnia do wsi Żelizna przybyła duża partia powstańców licząca 200 kawalerzystów i po noclegu odjechała traktem międzyrzeckim. Rano 6 grudnia w jedlance gen. Kruk dokonał przeglądu skoncentrowanych tam sił powstańców. Liczyły one 400 jazdy, 600 strzelców i 200 kosynierów, razem ok. 1,2 tys. ludzi. Po przeglądzie otrzymano wiadomość o zbliżaniu się wojsk rosyjskich idących z Parczewa do Łęcznej. Ze względu na małą ilość amunicji Kruk nie zdecydował się na przystąpienie do ataku. Przypuszczając, że jest to wyprawa na oddziały Mareckiego i Lenieckiego, postanowiono całą piechotę powstańczą ukryć w lasach k. Białki, a uwagę nieprzyjaciela zwrócić na jazdę, która pod dowództwem Kruka wymaszerowała w kierunku Rudki Korybutowej i tyśmienicy. Cel manewru został osiągnięty, ponieważ wojsko rosyjskie - przybyłe z Parczewa do Ostrowa - zauważyło tylko jazdę powstańczą. wskutek przesadnych wiadomości o siłach powstańczych dostarczonych przez ludność żydowską z Ostrowa, Rosjanie stali do wieczora w pogotowiu, bojąc się wyruszyć z tego miasta. Dopiero po północy wyszli cichaczem w kierunku Łęcznej. Ludność natychmiast dała o tym znać powstańcom. 7 grudnia, o 5.00, jazda gen. Kruka przez Niedźwiadę, Leszkowice wyruszyła do wsi Serock. Podczas marszu zawiadomiono generała, że 40 jeźdźców z rozproszonego oddziału Krysińskiego pod dowództwem mjr. Bardeta przebywa w Czemiernikach. Kruk wezwał Bardeta do Serocka z zamiarem podporządkowania go sobie i uzyskania informacji o ukrytych przez Krysińskiego karabinach i amunicji. Bardet jednak nie przybył, a w przysłanym liście oświadczył, iż razem ze swoimi oficerami został przez swego dawnego dowódcę zobowiązany do zachowania oddziału w nienaruszonym stanie, dlatego do jego powrotu nie może słuchać innych rozkazów. wydaje się, iż należało uszanować tę decyzję, bowiem Krysiński, odchodząc do Galicji, powiedział podkomendnym, że żegna się na krótko, gdyż idzie zdobyć fundusze i broń potrzebną do tworzenia nowego oddziału, dla którego oparcie i bazę miało stanowić wojsko Bardeta. tymczasem Kruk, korzystając z okazji, postanowił wcielić oficerów Krysińskiego do podległych sobie partii, a jego samego potraktować jak dezertera. Odpowiedź Bardeta uznał za jawną niesubordynację. Postanowił go schwytać i przykładnie ukarać. Nie obchodziło go to, iż był to cudzoziemski ochotnik ze Szwajcarii, który walczył w ruchach wolnościowych na Kaukazie, w Hiszpanii, Neapolu, potem u Lelewela Borelowskiego, uczestnik wielu zwycięskich bitew Krysińskiego. 8 grudnia cała jazda pod dowództwem Kruka zaczęła ścigać bohaterskiego oficera i jego oddział, poszukując go w Firleju, Sobolewie i Kamionce. Na wieść o tym Bardet umknął do Michowa i tam rozpuścił ludzi, udając się z oficerami w pobliskie lasy. tak przestał istnieć elitarny oddział. w dodatku został on zniszczony przez swoich. w tym czasie Rosjanie rozbili podległe Krukowi oddziały Lenieckiego i Mareckiego, a on wciąż ścigał Bardeta i jego grupę w Michowie, Blizocinie i Łysobykach. Był to dopiero początek represyjnych działań i niszczenia zasłużonych oficerów, którzy mogli się przydać ojczyźnie. DR jóZeF GeReSZ 24 numer 15(615) 12-18 2007 numer 30(995) 24-30kwietnia lipca 2014 r. EchoKatolickie 27 LIPCA, 14.00 Warto się wybrać Żdżary VIII Festyn Transportowców na boisku piłkarskim Lifting ŁOK Łuków. Rozpoczął się remont oddanego do użytku z końcem ubiegłego roku kina Łuków. Jego budynek znacznie odróżniał się od znajdującego się tuż obok Łukowskiego Ośrodka Kultury. Jeszcze w trakcie uroczystego otwarcia kina władze miasta mówiły o wyremontowaniu starej części placówki. Teraz łukowianie patrzą na dokonujące się zmiany. - Budynek przechodzi swoisty lifting: wymiana dachu, docieplenie, odwodnienie terenu i poprawa elewacji. Wszystkie te prace zakończą się do końca wakacji. W przyszłym roku mamy nadzieję wyremontować część biurową ŁOK, by poprawić komfort pracy pracownikom, ale także tym, którzy przychodzą na zajęcia swoich minisekcji - powiedział Artur Mydlak, dyrektor ŁOK. Inwestycja będzie kosztowała 300 tys. zł. Jak zapewnia dyrektor placówki, już niedługo wszystko będzie tworzyło ładną całość. Wokół ma powstać kilka miejsc parkingowych dla tych, którzy do ośrodka kultury przybędą samochodem. Do tej pory był bowiem problem ze znalezieniem wolnego WE miejsca. Czekamy na efekty prac. Kino w plenerze patron medialny SIEDLCE. Film „Układ zamknięty” to kolejna propozycja w ramach projektu „Letni kadr”. Projekcja odbędzie się 1 sierpnia, o 21.00, na skwerze przy fontannie na ul. Pułaskiego 6. Przed seansem z widzami spotka się aktor Kazimierz Kaczor. Wakacyjne projekcje filmowe połączone z wizytami znanych aktorów to pomysł fundacji „Dziesięć Talentów”. Tematyka wyświetlanych produkcji dotyczy relacji międzyludzkich i wartości, jakie liczą się w życiu każdego człowieka. W ramach projektu siedleccy widzowie mogli już zobaczyć „Wymyk” oraz „Kurację”. Kolejny piątkowy wieczór, 22 sierpnia, upłynie z obrazem „Popiełuszko. Wolność jest w nas”. Z tej okazji do Siedlec przyjedzie Adam Woronowicz, który w filmie wcielił się w rolę kapelana Solidarności. Podczas kolejnej projekcji, 5 września, wyświetlony zostanie „Lęk wysokości”, a z widzami spotka się Krzysztof Stroiński. Bilet wstępu wynosi 5 (dla uczniów i studentów) lub 10 zł. Zgromadzone środki zostaną przeznaczone na cele statutowe fundacji założonej wiosną tego roku. Jej głównym celem jest wspieranie wychowywania dzieci i młodzieży, a także promocja aktywnego uczestnictwa w kulturze wysokiej i organizowanie przedsięwzięć służących formowaniu ludzi młodych i ich rodziców. Projekt „Letni Kadr” to jedna z pierwszych firmowanych przez fundację akcji. Patronat honorowy nad inicjatywą objął prezydent Siedlec. Więcej informacji o projekcie można znaleźć na www. AWAW letni-kadr.pl. TERESPOL 28 LIPCA, 10.00 Łuków Filmowy piknik na Targowicy Siedlce Koncert Chóru SUTW z okazji 70 rocznicy wybuchu powstania warszawskiego na skwerze przy fontannie 29 LIPCA, 14.00 1 SIERPNIA, 19.00 1 SIERPNIA, 21.00 Siedlce W Muzeum Regionalnym można oglądać wystawę „Kwiaty Jana Bohuszewicza” Warsztaty artystyczne Na wesoło i poważnie MIĘTNE Na drugi turnus warsztatów Studia Artystycznego Metro, które odbywają się w Zespole Szkół Rolniczych, Janusz Józefowicz zaprosił artystów Teatru DK Lansavieta z Sankt Petersburga. A ktorzy przygotowują się do spektaklu „Romeo i Julia”, który zostanie wystawiony w rosyjskim teatrze, a także do otwartego pokazu dla publiczności. Opiekunką grupy jest zawodowa aktorka Daria Kozhina. Na warsztatach obecni są także autorzy rosyjskiego libretta do „Romea i Julii”: pisarka Galina Polidi i poeta Juryj Ryashentsev. Na bieżąco sprawdzają efekty swojej pracy, współuczestnicząc w zajęciach grupy aktorskiej z Rosji. Premiera w listopadzie - Przygotowujemy rosyjską wersję musicalu „Romeo i Julia”. Nie będzie to jednak kopia mojej inscenizacji z 2005 r., ale wersja trójwymiarowa. Jest to moja kolejna propozycja po sukcesie „Polity”, która grana była w Sankt Petersburgu pod tytułem „Pola Negri” - zdradza J. Józefowicz. Premiera „Romea i Julii” planowana jest na listopad. Z grupą rosyjskich aktorów ćwiczą, oprócz J. Józefowicza, Mariola Napieralaska i Janusz Stokłosa. - Warunki do pracy są bardzo dobre. Musimy ostro wziąć się do roboty i nie marnować czasu - dodaje dyrektor artystyczny teatru Studio Buffo. Brawura z ekspresją A co zobaczy publiczność podczas występu uczestników warsztatów? - Jak co roku na pokazie prezentowany będzie program przygotowany przez naszych pedagogów. Będzie dużo śpiewu i tańca. Nasi młodzi wokaliści Młodzi artyści mocno pracują, aby jak najlepiej wypaść przed publicznością. mocno pracują, aby jak najlepiej wypaść przed publicznością. Zaprezentują m.in. kompozycję Agnieszki Hajduk-Piotrowskiej do słów Jana Jakuba Należytego pt. „Naparstek zrozumienia”. Pani Agnieszka prowadzi na warsztatach zajęcia wokalne i jest wręcz uwielbiana przez uczestników - mówi reżyser Piotr Hajduk, który prowadzi zajęcia aktorskie. I zapowiada: - Jeśli chodzi o zajęcia aktorskie, to zaproponujemy zabawę z dźwiękiem pt. „Orkiestra”. Na nowo zinterpretujemy i przedstawimy tekst Jana Brzechwy pt. „ZOO”. Myślę, że warto zobaczyć dziecięcy hip-hop w opracowaniu Piotra Tolaka. Takiej brawury i ekspresji często nie spotykamy. Ręce same składają się do oklasków. Małe dzieci często sprawiają nam niespodzianki. Na Rodzinna niedziela pewno będzie zabawnie, bez zbytniego napięcia. Z dobrą dykcją Podczas pokazu podsumowującego warsztaty młodzież wykorzysta także inne cenne umiejętności nabyte podczas zajęć. - Dykcja, której ćwiczenia z powodzeniem prowadzi Kasia Nowatkiewicz, jest niezbędna do tego, by mówić pięknie, doniośle i zrozumiale. Z tym jest często bardzo duży problem. Zajęcia z akrobatyki są ważne i trudne, dlatego osoba, która je prowadzi, musi być bardzo dobrym trenerem. I taka jest Joasia Pędzich. Te dwie panie usprawniają naszą młodzież - zachwala P. Hajduk. - To są bardzo niewdzięczne zajęcia, ale bez nich nie osiągnęlibyśmy właściwego efektu - podsumowuje Eugeniusz Lisowiec reżyser. Z charytatywnym akcentem nich „Flesza”, a także miejscowych wokalistów z Olą Tychmanowicz na czele. Podczas imprezy funkcjonował ogródek pod parasolami, wystawy twórców ludowych, koła Miłośników Fortyfikacji i Historii, wioska rycerska Bractwa Rycerskiego FORTS, wystawy malarskie, wesołe miasteczko. F Za mundurem Podczas festynu odbyły się także pokazy działań specjalnych Straży Granicznej (konwój, pościg za przestępcami) i pierwszej pomocy przedmedycznej. Sporym zainteresowaniem cieszyły się pokazy sztucznych ogni, pokaz oryginalnych mundurów wojskowych (niemieckich, radzieckich )oraz karabinów, a także turniej szachowy. Tradycyjnie „Niedziela w Terespolu” miała wymiar charytatywny. Podczas imprezy młodzi wolontariusze kwestowali na rzecz dwóch ciężko chorych chłopców z Terespola: Kamila i Łukasza. Zebrano łącznie nieco ponad 1,6 tys. zł. Natychmiast po zakończeniu kwesty pieniądze zostały przekazane rodzinom niepełnosprawnych. Impreza zakończyła się dyskoteką do przysłowiowego białego Adam Jastrzębski rana. estyn odbył się w niedzielę, 20 lipca, a zainaugurowała go uroczysta Msza św. Część rozrywkowa imprezy odbyła się na stadionie miejskim. Tu jeden z uczestników festynu w oryginalnym mundurze starszego lejtnanta Armii Radzieckiej odpalił armatę. W oficjalnym otwarciu „Niedzieli w Terespolu” wzięli udział przedstawiciele władz województwa lubelskiego, powiatu bialskiego, zaprzyjaźnionych obwodów z Brześcia (Białoruś) oraz Łucka (Ukraina), poseł Stanisław Żmijan, jak również wójtowie sąsiednich gmin oraz radni. Senator Grzegorz Bierecki skierował okolicznościowy list, w którym poinformował, iż nie mógł przybyć na festyn ze względu na pilne obowiązki. patron medialny W ludowych strojach zaprezentowały się panie z zespołu Dobrynianki. Fot. aJ Przy huku armatnim burmistrz Jacek Danieluk i przewodniczący rady miasta Jarosław Tarasiuk dokonali otwarcia jednej z większych letnich imprez w regionie - „Niedzieli w Terespolu”. Nie tylko przeboje Impreza odbyła się przy bardzo licznie zgromadzonej publiczności, dzięki wsparciu finansowemu 20 sponsorów oraz zaangażowaniu wolontariuszy i organizatorów. Ci ostatni: burmistrz miasta, rada miejska i Miejski Ośrodek Kultury przygotowali wiele różnorodnych form kulturalnych dla publiczności w każdym wieku. Na scenie pojawił się m.in. zespół ludowy Dobrynianki oraz artyści scen warszawskich: Teatru Wielkiego, Warszawskiej Opery Kameralnej, orkiestry reprezentacyjnej Wojska Polskiego, którzy zaprezentowali program „Przeboje z tamtych lat”. Ogromny aplauz otrzymała grupa Bayer Full. Równie ciepło publiczność przyjęła zespoły: Plum Bum z Brześcia, „Ira” oraz „Taito”. Nie zabrakło również lokalnych grup, a wśród www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Biała Podlaska Koncert pieśni powstańczych na pl. Wolności i spektakl teatru „Antidotum” pt. „Takie to dzieje” 1 SIERPNIA, 19.30 2 SIERPNIA, 16.00 Kultura Korczew Pierwszy dzień imprezy „Zielony Korczew”. W programie: talent show, występ Petera Betha - finalisty Must Be The Music, koncert zespołu ChiMD cos redaktor prowadzący: Kinga Ochnio Fot. jag Siedlce Letni Kadr - plenerowa projekcja filmu „Układ zamknięty” na skwerze przy fontannie kina Siedlce - HELIOS Festiwal jest wspaniałą okazją do sprawdzenia swoich umiejętności muzycznych, a przede wszystkim do chwalenia Chrystusa śpiewem. Hosanna Festival 2014 Wychwalajcie Go! Już 29 sierpnia rozpocznie się 21 edycja Hosanna Festival. Organizatorzy zapraszają do zgłaszania się. C o roku impreza przyciąga dziesiątki młodych i utalentowanych muzyków z całej Polski oraz rzeszę publiczności. Za główny cel, obok upowszechniania szeroko pojętej kultury, kształtowania gustów oraz wrażliwości muzycznej, festiwal stawia sobie równie ambitne zadanie formowania młodego pokolenia Polaków otwartego na wartości chrześcijańskie i ogólnoludzkie. Jest też świetną okazją do promocji i wspierania utalentowanych zespołów oraz solistów muzyki chrześcijańskiej z całej Polski! Zgłoś się Hosanna Festival to co roku czas radości i miłości płynącej od Jezusa Chrystusa. Młodzi ludzie przyjeżdżają do Siedlec, by śpiewać i grać na chwałę Pana, bo muzyka nie tylko łączy ludzi, ale przede wszystkim pomaga doświadczyć Bożej miłości. Teksty piosenek religijnych to zazwyczaj słowa samego Boga zaczerpnięte z Pisma Świętego, dlatego mają migawka one tak wielką moc i trafiają do serc bardziej niż zwykłe piosenki. Atrakcyjne nagrody Festiwal jest wspaniałą okazją do sprawdzenia swoich umiejętności muzycznych, zaprezentowania się przed doświadczonym jury, a przede wszystkim do chwalenia Chrystusa śpiewem. Organizatorzy zapraszają wszystkich utalentowanych muzycznie do wysyłania zgłoszeń do części konkursowej festiwalu, w którym nagrodą główną jest grand prix w wysokości 3,5 tys. zł. Oprócz tego po raz trzeci na Hosannie będzie również kategoria dla zespołów pielgrzymkowych, gdzie nagrodą główną jest bon o wartości 1 tys. zł na sprzęt muzyczny! Nie tylko śpiew Tegoroczny Festiwal rozpocznie się w piątek, 29 sierpnia, Mszą św., by zaznaczyć, że to Jezus Chrystus jest w centrum tego wydarzenia. Sobota to zmagania konkursowe w Sali Teatralnej CKiS w Siedlcach, które oceniać będzie profesjonalne jury. Wieczorem odbędzie się wi- dowisko muzyczne „Santo Subito” poświęcone św. Janowi Pawłowi II w wykonaniu Teatru Prowincja. Niedzielę rozpocznie wspólna Eucharystia, po której już po raz trzeci na deskach amfiteatru rozpocznie się przegląd zespołów pielgrzymkowych, a po południu mikrofony zostaną przekazane laureatom sobotniego konkursu. Później nastąpi zawsze długo oczekiwany i niezwykle emocjonujący moment festiwalu, czyli ogłoszenie werdyktu oraz wręczenie nagród zwycięzcom. Wieczór uświetni koncert Trzeciej Godziny Dnia zespołu, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać! Dla całych rodzin Jednak Hosanna Festival to nie tylko przegląd talentów muzycznych, ale także koncerty, loteria fantowa, w której każdy los wygrywa, zabawki dmuchane dla najmłodszych i wiele innych atrakcji. Festiwal organizowany jest przez Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży we współpracy z urzędem miasta, Centrum Kultury i Sztuki im. A. Meżeryckiego Sceną Teatralną Miasta Siedlce oraz Miejskim Ośrodkiem Kultury. Aleksandra Kozioł, Karolina Kłoś Upamiętnili zdobycie Jerozolimy Fot. bz DIECEZJA 25 HERKULES 3D USA, 12 lat, 98 min 25-31 VII, godz. 10.15, 17.30, 20.00, 22.00 HERKULES USA, 12 lat, 98 min 25-31 VII, godz. 14.00 STEP UP: ALL IN 3D USA, 12 lat, 120 min 25-31 VII, godz. 19.00, 21.30 EWOLUCJA PLANETY MAŁP 3D USA, 12 lat, 140 min 25-31 VII, godz. 14.45 PRZYCHODZI FACET DO LEKARZA Fr./Belgia, 15 lat, 107 min 25-31 VII, godz. 12.15 RODZINNE REWOLUCJE USA, 15 lat, 117 min 25-31 VII, godz. 20.30 NOC OCZYSZCZENIA: ANARCHIA USA, 15 lat, 103 min 25-31 VII, godz. 14.30, 18.45, 21.00 TRANSFORMERS: WIEK ZAGŁADY 3D napisy USA/Chiny, 12 lat, 120 min 26-31 VII, godz. 19.30 POWSTANIE WARSZAWSKIE Pol., 12 lat, 85 min 25-31 VII, godz. 18.30 SAMOLOTY 2 3D USA, b/o, 88 min 25-31 VII, godz. 10.00, 12.00, 14.00, 16.00, 18.00 SAMOLOTY 2 USA, b/o, 88 min 25-31 VII, godz. 11.00, 13.00, 15.00, 17.00 GANG WIEWIÓRA Kanada/USA, b/o, 86 min 25-31 VII, godz. 16.45 JAK WYTRESOWAĆ SMOKA 2 USA, b/o, 105 min 25-31 VII, godz. 16.15 JAK WYTRESOWAĆ SMOKA 2 3D USA, b/o, 105 min 25-31 VII, godz. 12.30 KRAINA LODU USA, b/o, 108 min 25-31 VII, godz. 11.30 RYSIEK LWIE SERCE Hiszp., b/o, 90 min 25-31 VII, godz. 10.15 Pokazy specjalne MARATON SAGA ZMIERZCH USA, 12 lat, 603 min 25 VII, godz. 21.00 Biała Podlaska - MERKURY SAMOLOTY 2 USA, b/o, 88 min 25-30 VII, godz. 13.15, 18.30 31 VII, godz. 11.00, 16.30 SAMOLOTY 2 3D USA, b/o, 88 min 25-30 VII, godz. 11.30, 15.00 31 VII, godz. 12.45 HERKULES 3D USA, 12 lat, 98 min 25-30 VII, godz. 16.40 31 VII, godz. 18.15 HERKULES USA, 12 lat, 98 min 25-30 VII, godz. 20.15 31 VII, godz. 14.30 Spotkania Filmowe ZACZNIJMY OD NOWA USA, 15 lat, 104 min 31 VII, godz. 20.15 Łuków - ŁOK GANG WIEWIÓRA 2D Kanada/USA, b/o, 86 min 25,28-30 VII, godz. 10.00, 12.00, 16.00 26-27 VII, godz.16.00 STEP UP: ALL IN 3D USA, 12 lat, 120 min 25,28-30 VII, godz. 14.00, 18.00 26-27 VII, godz. 18.00 ZACZNIJMY OD NOWA USA, 15 lat, 104 min 25-30 VII, godz. 20.00 Garwolin - WILGA RODZINKA NIE Z TEJ ZIEMI USA, b/o, 105 min 25-29 VII, godz. 14.00 STEP UP: ALL IN 3D USA, 12 lat, 120 min 25-29 VII, godz. 16.00, 18.00 PRZYCHODZI FACET DO LEKARZA Fr./Belgia, 15 lat, 107 min 25-29 VII, godz. 20.10 Węgrów - KONGRES W lipcu kino nieczynne Łosice - ŁDK Za Rogiem TRZECH ZBÓJCÓW Niemcy, 7 lat, 75 min 25 VII, godz. 10.30 WAKACYJNE KINO DLA DZIECI Animacja, b/o, 54 min 28 VII, godz. 10.30 LESZCZU CZĘSTOTLIWOŚĆ DRGAŃ ZASADY GRY Pol., 12 lat, 91 min 29 VII, godz. 19.00 ŁOWCY GŁÓW Niemcy, 16 lat, 96 min 31 VII, godz. 19.00 Janów Podlaski - WENUS JAK WYTRESOWAĆ SMOKA 2 3D USA, b/o, 105 min 26-27 VII, godz. 18.00 RIWIERA DLA DWOJGA USA, 15 lat, 105 min 26-27 VII, godz. 20.00 Krótko Dla miłośników fotografii Wieczorem 19 lipca członkowie Zakonu Rycerskiego Ziemi Międzyrzeckiej oraz odtwórcy z innych miast przygotowali dla mieszkańców Międzyrzeca niespodziankę. Był to przemarsz w 915 rocznicę zdobycia Jerozolimy przez Krzyżowców podczas I Wyprawy Krzyżowej 15 lipca 1099 r. Przyjezdni i miejscowi rycerze rozbili obóz w zespole pałacowo-parkowym. Właśnie stamtąd wyruszyli, aby udać się na plac Jana Pawła II, gdzie czekali już na nich widzowie. Ci, którzy zdecydowali się na przemarsz wraz z rycerzami, otrzymali zapalone pochodnie i podążali za grupą pieszych i konnych rycerzy. Na miejskim rynku rozpalono rycerskie ognisko. Na dużym ekranie wyświetlony został film przedstawiający wydarzenia sprzed 915 lat. Następnie zebrani mogli obejrzeć efektowne fireshow. Nie zabrakło BZ oczywiście walk rycerskich, które obserwowało kilkaset osób. Imprezę zakończył koncert muzyki średniowiecznej. Wohyń. Wójt gminy, Stowarzyszenie „Echo” oraz Gminny Ośrodek Kultury zapraszają dzieci w wieku od 7 do 15 lat na warsztaty fotograficzne. Zajęcia odbędą się 31 lipca i 13 sierpnia w sali GOK. Rozpoczynające się o 10.00 warsztaty poprowadzi Grzegorz Kułak. Uczestnicy zajęć proszeni są o zabranie ze sobą sprawnych aparatów fotograficznych bądź telefonów komórkowych z aparatem. Na warsztatach mile widziane będą również osoby, które nie dysponują żadnym sprzętem fotograficznym. MLS 26 EchoKatolickie sport numer 15(615) 12-18 kwietnia 2007 numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. We wtorek, 29 lipca, o 18.00, w kościele pw. Ducha Świętego przy ul. Brzeskiej w Siedlcach w intencji MKP Pogoń zostanie odprawiona Msza św., której będzie przewodniczył biskup Kazimierz Gurda w skrócie Tenis stołowy Riva de Garda (Włochy). W rozegranych mistrzostwach Europy juniorów tenisista stołowy Pogoni Siedlce Jakub Folwarski wywalczył wraz z kolegami w drużynowym turnieju srebrny medal. W finale Polska przegrała z Francją 0:3. Piłka nożna Siedlce. W meczu sparingowym Pogoń II Siedlce przegrała 0:4 z Hapoelem Raannana, dziewiątym zespołem izraelskiej ekstraklasy. Gole dla gości zdobyli: Thiam 2 (w tym z karnego), Leman, Katz. Sparingi: Orlęta Radzyń - Lublinianka Lublin 2:3, gole dla Orląt: Pliszka, Borysiuk, Pogoń II Siedlce - Naprzód Skórzec 6:0, bramki: Kaszubowski 3, Kwiatkowski, Ogawa, An Jim - ya, Stat Gózd - Pogoń III Siedlce 2:11, gole dla Pogoni III: Ciulak 2, Panufnik 2, Buga, Majczyna, Antoszczuk, Siedlecki, Mori, Yamazaki, samobójcza. Świnoujście/Rzeszów. Flota Świnoujście odsprzedała na rzecz Stali Rzeszów licencję na grę w I lidze prawdopodobnie za kwotę 1,3 mln zł. Decyzję aprobował Podkarpacki Związek Piłki Nożnej, a zablokował PZPN ze względów proceduralnych. Flota zagra więc w I lidze. Krynka k. Łukowa. Od piątku, 25 lipca, od 17.00, do niedzieli, 27 lipca, do 17.00 rozgrywany będzie bez przerwy mecz piłkarski w Krynce z udziałem ok. 200 zawodników. Transfery Radzyń Podl. Nowym piłkarzem radzyńskich Orląt został 26-letni środkowy pomocnik Ukrainiec Witalij Melnyczuk. Terminarze. Rozlosowane zostały terminarze rozgrywek piłkarskich. W III lidze mazowiecko-łódzkiej na początek rozgrywek, 9/10 sierpnia, Pogoń II Siedlce zagra z Legią II Warszawa, a w II kolejce, tydzień później na własnym boisku ze Startem Otwock. W grupie lubelsko-podkarpackiej III ligi w I kolejce, 9/10 sierpnia, Podlasie Biała Podlaska zmierzy się z Karpatami Krosno, a Orlęta Radzyń z Wisłoką Dębica. W II kolejce, 13 sierpnia, JKS Jarosław podejmie Podlasie, a Sokół Sieniawa Orlęta Radzyń. Z kolei w rozgrywkach IV ligi mazowieckiej w grupie północnej, 16/17 sierpnia, beniaminek Mazovia Mińsk Maz. na inaugurację zagra z Wkrą Żuromin, a w południowej Wilga Garwolin wyjedzie na spotkanie z Victorię w Sulejówku. W II kolejce, 20 sierpnia, Wilga spotka się z KS Raszyn, a Mazovia w Ostrovii Maz. z Ostrovią. W IV lidze lubelskiej na początek rywalizacji, 9/10 sierpnia, Łada Biłgoraj podejmie Orlęta Łuków, a MKS Ryki beniaminka Grom Kąkolewnicę. W II kolejce, 14 sierpnia, Grom zagra z Kryształem Werbkowice, a Orlęta w Opolu Lub. z Opolaninem. Strzelectwo Wrocław. Podczas finałów Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w konkurencji pistoletu sportowego 30x30 strzałów srebrny medal wywalczyła Gabriela Mazurczak z Dragona Siedlce, podopieczna trenera Leszka Chromińskiego. Wiążą koniec z końcem Rozmowa z Tomaszem Tryboniem, prezesem Orląt Łuków Jak wyglądają dotychczasowe przygotowania IV-ligowej jedenastki Orląt do sezonu ? Obecnie jesteśmy po pierwszym okresie przygotowań do rozgrywek, które rozpoczną się 9/10 sierpnia. Poza treningami kompletujemy także skład zespołu. Nastąpiła roszada na stanowisku szkoleniowca zespołu. Drużyna będzie miała nowego szkoleniowca. Dotychczasowy trener Paweł Grula poinformował mnie, że jest zmęczony prowadzeniem zespołu i chciałby trochę odpocząć, tym samym rezygnując z pracy z pierwszą drużyną. W tej sytuacji jego obowiązki przejął były trener juniorów starszych Stanisław Chudzik. Czy to jest zmian docelowa ? Oczywiście. Dotychczas grającym asystentem trenera Gruli był Dariusz Dziewulski. Czy zatem pozostanie ten układ, ale z trenerem Chudzikiem? planujemy zorganizować dopiero w okresie przygotowań przed rundą wiosenną. Przed zbliżającym się sezonem w planach mamy rozegranie czterech sparingów z Naprzodem Skórzec, Lewartem Lubartów, Wilgą Garwolin i tuż przed samymi rozgrywkami z jeszcze jednym zespołem z okolic Łukowa. A co się zmienia w kadrze zespołu? Większych zmian nie będzie. Na pewno nie będzie grał z nami Paweł Matłacz. W tej sytuacji szukamy bramkarza. Co do innych zmian, to na razie nic nie będę mówił, bo po prostu sprawdzamy zawodników i wszystko powinno być wiadome do końca lipca. Czy jacyś nowi zawodnicy, poza wychowankami klubu, mogą znaleźć się w pierwszym zespole? Chcemy mieć w kadrze jak najwięcej swoich zawodników i wyjątkowo najwyżej jednego-dwóch piłkarzy z zewnątrz. Darek na razie będzie trenował młodzież w klubie AMPlus, bowiem charakter dotychczasowych zajęć w Orlętach kolidował z jego pracą zawodową. Jaki będzie główny cel postawiony zespołowi na rozgrywki sezonu 2014/15? Czyli nie będzie też występował na ligowych boiskach? Zawsze chcieliśmy, ale nie zawsze się udawało. W minionym sezonie Darek już tylko nam pomagał. Lata gry w piłkę, kontuzje zrobiły swoje i właściwie gonił resztkami sił. Teraz już raczej nie zobaczymy go podczas rozgrywek ligowych. Jak będą wyglądać dalsze przygotowania do nowego sezonu pod okiem nowego szkoleniowca? Zespół będzie trenował wyłącznie w Łukowie, a zgrupowanie Głównym celem jest awans. Czyli chcecie walczyć o III ligę? Wywalczenie awansu jest realne? Tak i zależy od nóg zawodników. Mówimy o pierwszym zespole, a jak wygląda praca z młodzieżą w Orlętach? Posiadamy cztery grupy szkoleniowe: juniorów i trampkarzy zarówno starszych, jak i młodszych grających w ligach wojewódzkich. Współpracujemy także ze szkółką piłkarską AMPlus, być może od nowego roku uda nam się powołać Fundację Młodzieżową, która opiekowałaby się szkoleniem młodych piłkarzy. Orlęta i AMPLus to są naczynia połączone? Mamy podpisaną umowę, ale są to dwa osobne stowarzyszenia, które ze sobą współpracują. Jak wyglądają finanse klubu? Nasze zadłużenie się zmniejsza. Szukamy wciąż sponsorów, jest to po prostu ciągła walka, tak jak w każdym klubie IV-ligowym. Głównym sponsorem Orląt jest miasto? Jak najbardziej. Chciałbym podziękować panu burmistrzowi, że przychylnym okiem na nas patrzy. Liczę też na lepszą współpracę z miejscowymi zakładami mięsnymi, chociaż ona jest, ale wiadomo, jak to w klubach sportowych bywa, chcielibyśmy mieć więcej środków na działalność. A co z modernizacją stadionu. O tym mówiono raz głośniej, raz ciszej, a jak obecnie wygląda sytuacja? Na pewno przydałaby się modernizacja, ale naszym głównym celem jest budowa sztucznego boiska z oświetleniem i niewielkimi trybunami. W tej sprawie złożyłem wniosek do PZPN, bo ma się pojawić w tym zakresie odpowiedni projekt. Na ten temat rozmawiałem ze Zbigniewem Bartnikiem, prezesem LZPN, który zapewnił mnie, że Łuków ma na to szansę, jeżeli ten program zostanie wdrożony. Gdzie konkretnie zostałoby zloka- Młodzież tak, ale... Wyszkolenie sportowej młodzieży wymaga wielu działań i konsekwentnej pracy. „Stawiamy na młodzież” - często można usłyszeć z ust szkoleniowców czy działaczy zapytanych o kompletowanie kadr zawodniczek oraz zawodników w poszczególnych grach zespołowych lub sportach indywidualnych. To ogólnie dobry kierunek, ale czasami hasło to rzucane jest bez większego zastanowienia i nie jest poparte żadną wypracowaną wcześniej koncepcją. Nie można bowiem w okresie całego szkolenia omijać pewnych jego etapów, a także nie prowadzić indywidualnej analizy rozwoju każdego kandydata na sportowca. Brak takiego działania często powoduje, że po drodze do mistrzostwa wielu utalentowanych młodych ludzi ginie sportowo. Wynika to z tego, że są źle prowadzeni (pomijając inne indywidualne uwarunkowania: rezygnacja z uprawiania sportu, nauka, sprawy życiowe, kontuzje itp.) i nie dochodzą do poziomu, do jakiego byli predysponowani. Piramida i wierzchołek Generalnie szkolenie i selekcja w sporcie powinny stanowić piramidę, a ogólnie całe przedsięwzięcie ma przeradzać się od ilości do jakości, czyli mówiąc wprost: sport zaczynają uprawiać masy, a na końcu tej drogi pozostają najlepsi mistrzowie w danej dyscyplinie czy konkurencji sportowej. To jest wzór do którego powinniśmy dążyć, by potem mieć jak najlepsze owoce w sporcie na poziomie seniora. Tu niejako obowiązuje zasada - nie ważne co kandydaci na mistrzów osiągają w sensie sportowym w okresie młodzieżowym, a najważniejsze jest to, co są w stanie zdobyć, kiedy będą w pełni seniorami. Bo tak naprawdę sukcesy w sporcie młodzieżowym są tylko jednym z elementów rozwojowych i nie zawsze przekładają się na sukcesy w sporcie seniorskim, do czego przecież dążymy. Jakże ważne jest więc przyjęcie odpowiedniego modelu szkolenia, kon- sekwencja w jego realizacji i niewyciąganie pochopnych wniosków. Do tego potrzebna jest dokładna analiza indywidualna (pod względem szkoleniowym, rozwoju biologicznego, psychicznego czy społecznego) każdego szkolonego młodego człowieka. To wszystko powinno być odpowiednio korygowane, mając na uwadze przyszłe sukcesy sportowe. Ileż to razy okrzykuje się młodych ludzi wielkimi talentami i nie patrząc na ich rozwój, rzuca się na głęboką wodę, często wyznając zasadę: jak się nie nauczy pływać, to utonie. Potem mamy taki skutek, że świetnie zapowiadająca się dziewczyna czy chłopak wpadają w przeciętność, nie realizując pokładanych w nich nadziei. Rodzice chcą... Jeszcze nie tak dawno młodzi ludzie czy wręcz dzieci same zgłaszały się do klubów, gdzie odbywały szkolenie w danej dyscyplinie lizowane? Planowane są dwie lokalizacje tzw. górka za głównym boiskiem lub przy ul. Parkowej w pobliżu stadionu. Jak sobie radzą inne sekcje w Orlętach? Ciężarowcy pod wodzą Roberta Dołęgi walczą w II lidze. Zapaśnicy trenujący z Robertem Wałachowskim są obecnie na obozach. Nie tak dawno w Łukowie w tej dyscyplinie organizowaliśmy eliminacje do Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. Szkoleni są też bokserzy pod okiem Zenona Pawlikowskiego. Z kolei siatkarze pracują pod kierownictwem trenera Piotra Pierzchalskiego. Stan posiadania poszczególnych sekcji się nie zmienia, a każda z nich notuje sukcesy. Można powiedzieć, że praca z młodzieżą idzie do przodu. Więc jakoś wiążecie koniec z końcem ? Można tak stwierdzić. Nie dajemy się i chcemy pracować, by uzyskać jak najwięcej. Dziękuję za rozmowę. Not. Andrzej Materski sportu. Często tak było, że ich rodzice do końca nie wiedzieli, co ich pociecha robi w takim czy innym klubie. Od kilkunastu lat sytuacja diametralnie się zmieniła i to rodzice są głównym motorem posłania dziecka na zajęcia sportowe. Niekiedy są bardziej zdeterminowani niż ich synowie czy córki. To dobre zjawisko, jeśli dorośli dostrzegają potrzebę uprawiania sportu przez ich dzieci. Ale gdy w tym kontekście już na początku drogi widzą w nich tylko przyszłych mistrzów i płynące z tego gratyfikacje, to już nie jest właściwe. Czasami to rodzice, bardziej niż ich latorośle, chcą coś osiągnąć, a to może prowadzić do wielu przykrych sytuacji dla młodych ludzi oraz odbić się na ich rozwoju fizycznym, a przede wszystkim psychicznym. Wiadomo, że mając na uwadze różne uwarunkowania, nie wszyscy zostaną mistrzami i gdzieś po drodze poprzez naturalną selekcję odpadną. Ale nie osiągając sukcesów w sporcie, mogą poprzez jego umiejętne uprawiania zdobyć bardzo wiele umiejętności i wykształcić cechy, które przyczynią się do ich rozwoju oraz przyniosą im korzyści w późniejszym życiu. www.echokatolickie.pl Po raz pierwszy po II wojnie światowej w naszym regionie gościł zespół z Izraela - Hapoel Raanana (stroje niebieskie), który rozegrał sparingowe spotkanie z Pogonią w Siedlcach. Fot. Michał Głódź Sport Siedlce.pl. Z nowa kadrą Piłka nożna Pucharowa uwertura W rundzie przedwstępnej Pucharu Polski siedlecka Pogoń pokonała Bytovię Bytów, a Podlasie Biała Podlaska przegrało po rzutach karnych z Górnikiem Wałbrzych. Dowieźli prowadzenie Mecz Pogoni z Bytovią był najciekawiej zapowiadającą się konfrontacją rundy przedwstępnej PP, wszak naprzeciwko siebie stanęli nowo upieczeni I-ligowcy. Drużyna z Bytowa, mająca oparcie możnego sponsora - firmę Drutex i prowadzona przez byłego reprezentanta oraz trenera polskiej kadry Pawła Janasa, rozpoczęła mecz bardzo udanie, bo już w 1 min złe ustawienie Tomasza Lewandowskiego wykorzystał najlepszy dotychczas strzelec zespołu Janusz Surdykowski, uzyskując prowadzenie. Gospodarze zareagowali niemal natychmiast i już w 3 min w zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym wyrównanie zdobył Lewandowski. Spotkanie zaczęło się ciekawie rozwijać, a zespół Pogoni zaprezentował wiele interesujących akcji. W 17 min bramkarz gości Mateusz Oszmaniec sfaulował Macieja Tataja, za co otrzymał czerwoną kartkę, a gospodarzom sędzia przyznał rzut wolny zamieniony na gola przez Jarosława Ratajczaka. Pogoń prowadząc 2:1, starała się dalej atakować, ale przede wszystkim kontrolowała spotkanie. Tak było do przerwy. A po zmianie stron grający w osłabieniu goście nieoczekiwanie osiągnęli prze- wagę, starając się doprowadzić do wyrównania. Mieli świetną okazję na gola, jednak Robert Hirsz trafił w poprzeczkę z jedenastki podyktowanej za faul Daniela Dybca na Danielu Mące. Z kolei Pogoń przeprowadziła kilka kontr, z których jedna powinna zakończyć się bramką. Niestety zabrakło precyzji. W spotkaniu z Bytovią Pogoń zaprezentowała dwa oblicza: zdecydowanie lepsze do przerwy i słabsze po zmianie stron, gdzie więcej z gry mieli osłabieni goście. Karne zadecydowały Dopiero rzuty karne zadecydowały o zwycięstwie piłkarzy Górnika Wałbrzych w Białej Podlaskiej. Zawodnicy obu zespołów musieli w ok. 30-stopniowym upale zagrać na boisku 120 min, a potem wykrzesać jeszcze siły, by skutecznie wykonywać rzuty karne. Ten element piłkarskiego rzemiosła zdecydowanie lepiej wykonywali goście i to oni po wygraniu jedenastek 4:1 awansowali dalej w rozgrywkach, a ich kolejnym rywalem będzie III-ligowa Ostrovia w Ostrowie Wielkopolskim. Zasadniczy mecz zaczął się jednak bardzo dobrze dla gospodarzy, którzy już w 3 min, po składnej zespołowej akcji i strzale Adama Wiraszki, zdobyli prowadzenie. Goście po stracie bramki mieli optyczną przewagę, ale to Podlasie mogło podwyższyć na 2:0 za sprawą Patryka Romaniuka. Górnik jednak wyrównał w 40 min po akcji Marcin Folc - Marcin Orłowski. Za chwilę jednak Romaniuk znów mógł zdobyć gola. Po zmianie stron zdecydowanie dominowali goście, którzy trzykrotnie trafili w poprzeczkę, a ponadto dobrze w bramce bronił Łukasz Chojak. Gdy na boisku pojawili się Patryk Magier i pozyskany z Powiślaka Końskowola Artur Sułek, do głosu doszli białczanie i zagrażali bramce Górnika. W 90 min Orłowski z Górnika po kilkunastometrowym rajdzie minął bram- redaktor prowadzący: ANDRZEJ MATERSKI Piłka siatkowa Decydujący moment meczu Pogoń Bytovia. Bramkarz gości Mateusz Oszmaniec fauluje Macieja Tataja, za co zobaczył czerwony kartonik i opuścił boisko, a siedlczanie po rzucie wolnym bitym przez Jarosława Ratajczka zdobyli zwycięską bramkę. Spotkaniami Pucharu Polski na szczeblu centralnym zespoły z naszego regionu: I-ligowa Pogoń Siedlce i III-ligowe Podlasie Biała Podlaska zainaugurowały nowy sezon. Lepiej wypadli siedlczanie, którzy pokonali, tak jak i oni, beniaminka I ligi Bytovię Bytów. Podlasie po wyczerpującej walce uległo w rzutach karnych II-ligowemu Górnikowi Wałbrzych i odpadło z rozgrywek. Pogoń awansowała do rundy wstępnej i 26 lipca o 17.00 zagra w Stargardzie Szczecińskim z miejscowym II-ligowym zespołem Błękitnych, którzy w drodze na ten szczebel rozgrywek pokonali w Ozimku III-ligową Małąpanew 6:1. Sport 27 karza, ale piłkę zmierzającą do pustej bramki zdołali wybić: najpierw Magier, a potem Wiraszka. W dogrywce oba zespoły nie były już w stanie tworzyć klarownych okazji na bramki i o wszystkim zadecydowały rzuty karne. Bialska ekipa mimo porażki zaprezentowała się dobrze na tle solidnego II-ligowca, co daje nadzieję na dobrą postawę zespołu w rozgrywkach III ligi. Puchar Polski Runda przedwstępna Pogoń Siedlce - Bytovia Bytów 2:1 (2:1). Bramki: Lewandowski 3, Ratajczak 20 - Surdykowski 1 Pogoń: Kozaczyński - Kosiorowski, Dybiec, Lewandowski, Ratajczak, Ogrodnik (65 Wocial), Rodak, Wójcik, Drażba (76 Kitliński), Demianiuk, Tataj (65 Olczak). Trener: Purzycki. Bytovia: Mateusz Oszmaniec - Wilczyński, Bąk, Juraszek, Szewczyk (46 Mąka), Kikut, Pietroń, Kryszak (85 Kazimierowicz), Hirsz, Jakóbowski (19 Laskowski), Surdykowski. Trener Janas. Widzów: 1184. Podlasie Biała Podlaska - Górnik Wałbrzych 1:1 (1:1) pd. k. 1:4. Bramki: Wiraszka 3 Orłowski 40. Rzuty karne: 0:1 Folc (G), (0:1 Sawtyruk (P) - obroniony), 0:2 Orłowski G), (0:2 Magier (P) spudłował), 0:3 Wepa (G), 1:3 Wiraszka (P), 1:4 Michalak (G). Podlasie: Chojak - Szymański, Mirończuk, Konaszewski, Kacik, Wiraszka, Leśniak (73 Magier), Jarzynka, Kocoł (73 Sułek), Sawtyruk, Romaniuk. Trener: Rózański. Górnik: Jaroszewski - Szepeta, Łaski, Cichocki, Filipe, Orłowski, Rytko, Michalak, Mańkowski (46 Wepa), Moszyk (72 Krzymiński), Folc. Trener: Polak. Widzów: 350. KPS Siedlce rozpoczął przygotowania do nowego sezonu. Wicemistrz I ligi siatkarzy zespół KPS Siedlce Banki Spółdzielcze z grupy BPS rozpoczął 21 lipca przygotowania zespołowe. Przed pierwszym wspólnym treningiem trener zespołu Sławomir Gerymski od każdego zawodnika odebrał pisemną informację o indywidualnych treningach, które każdy z siatkarzy musiał odbyć tydzień wcześniej. Zespół przez pierwsze trzy tygodnie, do 10 sierpnia, trenował będzie w Siedlcach, odbywając treningi dwa razy dziennie. Jak to ma miejsce u trenera Gerymskiego, zajęcia będą długie i wyczerpujące oraz trwać będą nawet do trzech godzin po dwa razy w każdym dniu. Po treningach w Siedlcach zespół wyjedzie na zgrupowanie do Mrozów, gdzie jest bardzo dobra, niedawno oddana do użytku hala. Po zgrupowaniu siedlczanom pozostanie miesiąc na szlifowanie formy podczas treningów oraz meczów sparingowych, a także trzech turniejów. Rozgrywki mają wystartować w ostatni weekend września. Duże zmiany W zespole z Siedlec zaszły duże zmiany kadrowe. Z ekipy, która grała w ubiegłym sezonie, pozostało tylko czterech siatkarzy, natomiast w klubie pojawiło się 11 nowych zawodników, w tym trzech wychowanków klubu z Siedlec: 17-letni Konrad Borowski, Paweł Borkowski, oraz o rok młodszy Szymon Sawicki. W tej sytuacji trener Gerymski będzie musiał niejako budować zespół od nowa. Rywale siedlczan W rozgrywkach I ligi sezonu 2014/15 wystąpi 14, a nie jak dotąd 12 zespołów. Pełny skład ligi wygląda następująco: dotychczas grające zespoły: Camper Wyszków, KPS Siedlce Banki Spółdzielcze z Grupy BPS, Ślepsk Suwałki, Stal Nysa, Krispol Września, Pekpol Ostrołęka, Avia Świdnik, TKS Tychy, Kęczanin Kęty, AGH Kraków oraz beniaminkowie: SMS PZPS Spała Warta Zawiercie, Victoria Wałbrzych, Karpaty Krosno. Kadra KPS rozgrywający: Kacper Popik, Sebastian Matula, Szymon Sawicki środkowi: Tomasz Stańczuk, Mariusz Pruski, Paweł Pietraszko, Konrad Borowski atakujący: Arkadiusz Żakieta, Karol Butryn, Paweł Niedziółka przyjmujący: Paweł Rejowski, Jakub Guz, Piotr Łukasik, Jan Fornal libero: Jakub Zabłocki. 3 pytania z Siedlec nastąpiły duże zmiany kadrowe. 1 W zespole Poprzez dobre występy w poprzednim sezonie wielu naszych siatkarzy wypromowało się i dostało lepsze oferty finansowe niż te, które my proponowaliśmy. W tej sytuacji zmienili barwy klubowe. Sławomir Gerymski trener KPS Siedlce będzie więc konstruować zespół od nowa. 2 Trzeba Woli Pan taką budowę czy jednak pracę z ukształtowanym już zespołem? Wychodzi na to, że trzeba budować zespół na młodych siatkarzach, z których wielu występowało w klubach PLS, ale głównie grając w młodej lidze. Osobiście wolę budować nowy zespół. Mam satysfakcję z tego, jak z niedoświadczonych jeszcze siatkarzy udaje się wyszkolić zawodników o wyższym poziomie. sezonie poprzeczka została zawieszona 3 W ubiegłym wysoko. Teraz będziecie siłą rzeczy porównywani do osiągnięć z czasu, kiedy wywalczyliście wicemistrzostwo ligi. Będziemy starali się zbudować zespół, który nawiąże do osiągnięć drużyny z poprzedniego sezonu. w skrócie Piłka siatkowa Krosno. Dwaj młodzi siatkarze KPS Siedlce: Jan Fornal i Jakub Zabłocki przebywali na zgrupowaniu kadry Polski juniorów w Krośnie, przygotowując się do mistrzostw Europy, które rozegrane zostaną na przełomie sierpnia i września w Słowacji i Czechach. w chodzie na 5 km. Eugene (USA). W mistrzostwach świata juniorów rozgrywanych w dniach 22-27 lipca startują zawodnicy z regionu. Będą to: Jan Parol (WLKS Siedlce) w pchnięciu kulą, Natalia Bartosiewicz (Żak Biała Podlaska) w sztafecie 4x400 m i Marcin Talach (Pogoń Siedlce) w sztafecie 4x100 m. Lekka atletyka Piłka ręczna Wrocław. W finałach Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży złote medale wywalczyli: Michał Walenda (WLKS Siedlce) w pchnięciu kulą, Rober Goławski (WLKS) w chodzie na 10 km oraz Olga Niedziałek (WLKS) w chodzie na 5 km, srebrne: Michał Roguski (MKS Pogoń Siedlce) w biegu na 3 km oraz Emilia Gręziak (WLKS) Warszawa. Rozlosowany został terminarz spotkań II ligi piłki ręcznej. W grupie mazowieckiej nowy klub SPR Siedlce, który zajął miejsce UKS Prus Siedlce, na początek rozgrywek zmierzy się 13/14 września z Włókniarzem Konstantynów Łódzki, a tydzień później SPR zagra z WKS w Wieluniu. W grupie zagra 14 zespołów. 28 EchoKatolickie rolnictwo numer 15(615) 12-18 2007 numer 30(995) 24-30kwietnia lipca 2014 r. Mało kto zdaje sobie sprawę, że odpady produkowane w każdym domostwie, zmieszane z chemikaliami dodawanymi do zbiorników z nieczystościami, wydzielają trujące gazy! Takie zmagazynowane odpady wydzielają ogromne ilości trującego gazu, siarkowodoru, który przenika do organizmu człowieka nie tylko w wyniku oddychania, ale także przez skórę. Wypadki przy pracy w gospodarstwach rolnych z udziałem substancji szkodliwych Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w ciągu ostatnich pięciu lat wypłaciła jednorazowe odszkodowania z tytułu uszczerbku na zdrowiu lub śmierci będących skutkiem 83 434 wypadków. Wśród tych zdarzeń 441 było ze skutkiem śmiertelnym. Od 2009 roku do I półrocza 2014 roku wskutek oddziaływania substancji szkodliwych poszkodowanych zostało 126 rolników, pięciu zmarło, w tym dwie osoby zatruły się tlenkiem węgla (jedna w pomieszczeniu gospodarczym, druga w kabinie samochodu ciężarowego), pozostałe ofiary to osoba zmarła wskutek zatrucia gazami w przechowalni owoców i dwie osoby, które zatruły się dwutlenkiem siarki podczas pracy przy szambie i gnojowniku. W październiku 2013 r. w województwie podlaskim utonęło małżeństwo rolników podczas wywozu nieczystości ze zbiornika z gnojownicą. Kilka dni temu w województwie lubuskim śmierć poniosło siedem osób podczas opróżniania szamba na terenie gospodarstwa rolnego. Niech te tragiczne zdarzenia będą ostrzeżeniem dla wszystkich rolników. Do wypadków przy pracy w gospodarstwie rolnym często dochodzi wskutek zbiegu kilku niepożądanych okoliczności niedostatecznej uwagi podczas wykonywania określonych czynności i lekceważenia związanych z nimi zagrożeń, nieprawidłowości spowodowanych czynnikami materialnymi (stanem technicznym maszyn i urządzeń, obiektów budowlanych), zaniedbań dotyczących ogólnej organizacji pracy i organizacji samego stanowiska pracy. Potrzebna wszechstronna wiedza Prowadzenie gospodarstwa rolnego wymaga specjalistycznej wiedzy z różnych dziedzin i praktycznych umiejętności. Działalność rolnicza wiąże się bowiem z koniecznością posługiwania się skomplikowanymi technicznie maszynami i urządzeniami rolniczymi, obsługą zwierząt gospodarskich, bezpośrednim kontaktem z niebezpiecznymi czynnikami biologicznymi i chemicznymi, narażeniem na hałas, drgania mechaniczne, zapylenie powietrza i in. Ryzyko wypadków potęguje sezonowe wykonywanie zwiększonych prac pod presją czasu i różnorodność czynności w gospodarstwie. Dlatego też, by to ryzyko eliminować lub w znacznym stopniu ograniczyć, z troski o bezpieczeństwo swoje i najbliższych, warto przed przystąpieniem do wykonywania pracy starannie ją zaplanować i zorganizować, z uwzględnieniem i poszanowaniem zasad ochrony życia i zdrowia w gospodarstwie rolnym. Przygotowanie jest najważniejsze Przed rozpoczęciem pracy przy zbiornikach (szambie, silosie, gnojowniku, studni) należy pamiętać, że zachodzą w nich procesy biologiczne (fermentacja) i chemiczne (synteza i rozkład), w wyniku których wydzielają się szkodliwe dla człowieka gazy, m.in. amoniak, dwutlenek siarki, metan, tlenek i dwutlenek węgla, ozon. W powietrzu spada zawartość tlenu poniżej normy dopuszczalnej dla człowieka. Wchodzenie do szamba bez maski i butli tlenowej graniczy z samobójstwem! Przed przystąpieniem do pracy w takich zbiornikach należy je przewietrzyć, by usunąć szkodliwe gazy. Osoby wchodzące do zbiorników (studni, silosów, szamb, gnojowników) powinny stosować maski przeciwgazowe i być wyposażone w szelki bezpieczeństwa, zaczepione na linie służącej do ewakuacji w przypadku zagrożenia. Do asekuracji konieczna jest obecność co najmniej dwóch dorosłych osób pozostających na powierzchni. Mało kto zdaje sobie sprawę, że odpady produkowane w każdym domostwie, zmieszane z chemikaliami dodawanymi do zbiorników z nieczystościami, wydzielają trujące gazy! Takie zmagazynowane odpady wydzielają ogromne ilości trującego gazu, siarkowodoru, który przenika do organizmu człowieka nie tylko w wyniku oddychania, ale także przez skórę. To z kolei prowadzi do szybkiego zatrucia i utraty przytomności. Dodatkowo ilość tlenu w takim zbiorniku zmniejsza się poniżej Przed rozpoczęciem pracy przy zbiornikach (szambie, silosie, gnojowniku, studni) należy pamiętać, że zachodzą w nich procesy biologiczne (fermentacja) i chemiczne (synteza i rozkład), w wyniku których wydzielają się szkodliwe dla człowieka gazy. Wchodzenie do szamba bez maski i butli tlenowej graniczy z samobójstwem! dopuszczalnej dla człowieka normy, wynoszącej 19%, co powoduje szybkie uduszenie się. Pamiętaj o zagrożeniach! Należy pamiętać o zagrożeniu dla życia i zdrowia człowieka oraz zwierząt, jakie niosą nieszczelne szamba, gnojowniki, pryzmy ki- Krótko Nasi wśród laureatów Warszawa. 12 lipca w siedzibie MODR odbyło się posiedzenie komisji konkursu „Agroliga 2014”. W wyniku dyskusji podsumowującej lustrację gospodarstw i firm oraz przeprowadzonego głosowania wyłoniono wojewódzkich zwycięzców w kategoriach: „rolnik” i „firma”. W pierwszej z kategorii wicemistrzem województwa mazowieckiego zostało gospodarstwo Marioli i Adama Paczóskich z Korabi w gm. Bielany, zajmujące się chowem i hodowlą bydła mlecznego (190 sztuk mlecznych). W kategorii „firma” wyróżnienie wojewody mazowieckiego przyznano przedsiębiorstwu PH „Jacek” Jacek Kobyliński z Sabni w powiecie sokołowskim, które zajmuje się skupem płodów rolnych i sprzedażą artykułów do produkcji rolnej. Z kolei wyróżnienie dyrektora MODR Warszawa przyznano tłoczni soków z owoców i warzyw należącej do Grzegorza i Karola Piekarniaków z Szymanowic Małych w gminie Sobienie Jeziory, zajmującej się produkcją soków bez konserwantów. MLS szonkowe itp. Niekontrolowane wycieki zanieczyszczają źródła wody pitnej. Do szamba nie wolno wlewać gnojówki, środków ochrony roślin, olejów silnikowych oraz odpadów. W pobliżu wentylacji szamba i podczas otwierania pokrywy nie wolno palić papierosów ze względu na zagrożenie wybuchem. Z tych samych względów bezpieczeństwa należy zabezpieczyć strop zbiornika, pokrywy i włazy przed zapadnięciem, a wszelkie otwory - przed dostępem osób trzecich, szczególnie dzieci. oprac. Renata Bielecka, główny specjalista Biura Prewencji i Rehabilitacji Centrali KRUS R Notowania z targów i jarmarków 14-18 lipca produkt jednostka miar biała podl. siedlce Łosice Łuków Garwolin Sokołów Podl. żelechów piszczac Radzyń podl. pszenica dt 80-90 90-95 80-85 80-100 85-90 90-95 85-90 80-90 80-90 żyto dt 60 55-60 - 60 - 55-60 - - - pszenżyto dt 70-80 70-75 65-70 70 70-75 70-75 65-70 80-85 70-75 jęczmień dt 70-80 85 80 80-90 85-90 85 80 80 75 owies dt 60 65 60 50-55 60-70 65 55-60 45 50 mieszanki zbożowe dt 65 70-75 65 60-65 70-75 70-75 65-70 - 60 kukurydza dt - 100 90 - 90-100 100 - - - Opracowano na podstawie danych MODR w Warszawie oddział w Siedlcach i LODR w Końskowoli oddział w Grabanowie. LS 12 zdrowie www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Rozmaitości tyle nowych czarnych punktów wodnych pojawi się na terenie Mazowsza 29 Fot. Jolanta Nalewajk redaktor prowadzący: monika lipińska specjalista radzi Lek. med. Łukasz Czarnocki ortopeda Pulchne nie znaczy zdrowe (II) Czarno-żółte tablice ustawione w widocznym dla wszystkich miejscu informują o ryzyku kąpieli. REGION Bezpieczne kąpiele Zapobiec tragedii Od początku roku na Mazowszu utonęły 43 osoby. Jak wynika z obserwacji policji, na wodnej mapie regionu są miejsca szczególnie niebezpieczne, w których dochodzi do największej liczby wypadków. W związku z tym do 90 istniejących czarnych punktów dołączy 12 nowych. Lato to czas, kiedy chętnie wypoczywamy nad wodą. Niestety, to także okres tragicznych w skutkach wypadków nad akwenami. Najczęściej dochodzi do nich na tzw. dzikich plażach. W ubiegłym roku odnotowano wyjątkowo dużo utonięć - aż 62 na terenie Mazowsza. Była to liczba większa niż w dwóch ostatnich latach. Również ten rok nie zapowiada się dobrze. - Alkohol i brawura to niestety nadal główne przyczyny wypadków nad wodą. Coraz więcej niebezpiecznych zdarzeń wynika też z braku świadomości, jak wielkie zagrożenia - szczególnie dla najmłodszych i niedoświadczonych pływaków - kryją tylko pozornie spokojne wody - przyznaje marszałek Adam Struzik. zamienia się w dramat - zauważa komendant. Wśród najczęstszych przyczyn utonięć są m.in. chęć popisania się swoimi umiejętnościami i odwagą, słabe rozeznanie zbiornika wodnego, brak umiejętności pływania, alkohol, ale także brak właściwego nadzoru dorosłych nad podopiecznymi. - Policjanci pełnią służbę przez 24 godziny na dobę. Zawsze są w gotowości do udzielenia pomocy. Niestety, czasami bezwzględny żywioł, jakim jest woda, pokazuje swoją przewagę nad ludźmi. I dopiero wówczas pojawia się refleksja, jak niewiele trzeba było zrobić, by zapobiec nieszczęściu. Refleksja, której ceną jest czyjeś życie - podsumowuje D. Działo. Za późna refleksja Wtóruje mu komendant stołeczny policji nadinsp. Dariusz Działo. - Każdego roku zdarzają się przypadki, w których zapominamy o najważniejszym - podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Wówczas radosny wypoczynek Czarno-żółta kolorystyka Urząd marszałkowski w porozumieniu z komendą stołeczną i wojewódzką policji od pięciu lat oznakowuje niebezpieczne miejsca specjalnymi tablicami. Ich forma jest bardzo prosta i czytelna. Czar- no-żółta kolorystyka gwarantuje dobrą widoczność, natomiast minimalistyczna grafika - czytelność. Tablice informujące o ryzyku kąpieli są zawsze ustawione w widocznym dla wszystkich miejscu. W tym roku na terenie Mazowsza pojawi się 12 nowych czarnych punktów wodnych. W Warszawie i okolicach staną dwa nowe znaki - w Wawrze na kąpielisku przy ul. ks. Szulczyka i w Błoniu przy akwenie „glinki”. Kolejne trzy zostaną postawione w powiecie łosickim przy rzece Bug i przy gliniance. Dwa następne w powiecie mławskim przy wyrobisku pożwirowym i poglinianym. Reszta znaków będzie ustawiona w Markach przy stawie „Kruczek”, w Ciechanowie przy wyrobisku, w Kuźmach przy Wiśle, w Brzuze przy rzece Orzyc, w Goryniu przy rzece „Radomska tama” i w Boryszewie przy rzece Bzurze. Środki na wyprodukowanie tablic zapewnił samorząd województwa mazowieckiego, a miejsca wytypowały obie komendy policji. Ryki. Jeszcze w tym miesiącu mieszkanki miasta i gminy będą miały okazję skorzystania z bezpłatnych badań mammograficznych. Specjalny ambulans, w którym będą one wykonywane, stanie na parkingu przy urzędzie miejskim i będzie do dyspozycji pacjentek we wtorek, 29 lipca, między 9.00 a 17.00. Aby uniknąć kolejek, lepiej się wcześniej zarejestrować. Można to zrobić telefonicznie pod nr.: 85-676-03-32 lub 676-13-22 od 8.00 do 20.00. Propozycja jest kierowana do pacjentek w wieku od 50 do 69 lat. Badania są wykonywane w ramach Populacyjnego Programu Wczesnego Wykrywania Raka Piersi, a finansuje je Narodowy Fundusz Zdrowia. Pacjentki nie muszą mieć żadnych skierowań. Wystarczy, że zabiorą ze sobą dowód osobisty i zdjęcia poprzednich mammografii, które pomogą w postawieniu jak najbardziej skutecznej diagnozy. Z danych lubelskiego wojewódzkiego ośrodka koordynującego Populacyjny Program Wczesnego Wykrywania Raka Piersi wynika, że do końca czerwca na mammografię zgłosiło się 45,32% pacjentek z Lubelszczyzny. W po- wiecie ryckim wskaźnik ten wynosi 47,47%, w mieście Ryki 53,08%, a w gminie 47,39%. Dofinansowanie na modernizację KO Mazowsze. 16 lipca zarząd województwa mazowieckiego podjął decyzję w sprawie kolejnego dofinansowania termomodernizacji w mazowieckich placówkach medycznych. Pieniądze trafią m.in. do szpitala wojewódzkiego w Siedlcach. Koszt wszystkich inwestycji termomodernizacyjnych w placówce zamknie się kwotą ponad 1,8 mln zł. Ponad 800 tys. zł szpital pozyskał z dofinansowania WFOŚiGW, reszta kwoty będzie pochodzić ze środków samorządu województwa mazowieckiego. To nie pierwsze tego typu inwestycje w siedleckim szpitalu wojewódzkim. Dotychczas przyznane środki wykorzystano m.in. na wymianę ok. 50% oświetlenia wewnętrznego placówki. Oprócz tego wymieniono także drzwi zewnętrzne do budynku rehabilitacji oraz budynku D MLS (wejście główne do poradni specjalistycznych). ców i propagowanie przez nich wspólnego aktywnego spędzania wolnego czasu (spacery, jazda na rowerze, rolkach, pływanie). Niezwykle ważne jest zapewnienie dziecku uczestniczenia w pozalekcyjnych zajęciach ruchowych. Odpowiednio dobrane do wieku i zainteresowań mogą być dobrym sposobem na spędzenie czasu z rówieśnikami. W przypadku dzieci bardzo otyłych dobrze, gdy są to grupy innych otyłych dzieci, gdyż nie naraża to dziecka na stres (np. gdy trzeba się rozebrać przy rówieśnikach) czy na złośliwe uwagi na temat jego małej sprawności fizycznej. Pomocą dla rodziców w procesie odchudzania dziecka są coraz popularniejsze specjalistyczne kolonie i obozy odchudzająco-kondycyjne organizowane przez wiele biur turystycznych. Dzięki prowadzonym ćwiczeniom kondycyjnym sylwetka dziecka robi się szczuplejsza, co dodatkowo motywuje do aktywności po powrocie z obozu. Rolą rodziców jest, aby zdobyty w ten sposób zapał dzieci właściwie podtrzymać i ukierunkować zachęcić do dalszej aktywności ruchowej (zapisać na ćwiczenia), pomóc w utrzymaniu jeszcze choćby przez kilka tygodni diety o obniżonej kaloryczności oraz wyeliminować ewentualne błędy w żywieniu całej rodziny. Łukasz Czarnocki jest lekarzem specjalizującym się w ortopedii i traumatologii narządu ruchu. Pochodzi z Siedlec, gdzie ukończył liceum ogólnokształcące. Po studiach medycznych podjął pracę w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim w Warszawie. Jeśli mają Państwo pytania do naszego eksperta, prosimy o kontakt z redakcją: „Echo Katolickie”, ul. Bp. I. Świrskiego 43A, 08-110 Siedlce; e-mail: [email protected], tel. 25-644-48-00. OPR. KO Krótko Bezpłatna mammografia Pomoc otyłemu dziecku musi przyjść jak najszybciej, i to w głównej mierze ze strony samych rodziców. Należy zacząć od wizyty lekarskiej, określenia stopnia nadwagi czy otyłości, a także poszukania jej przyczyn np. w zaburzeniach hormonalnych. Dodatkowo konieczna jest konsultacja z dietetykiem, który pomoże ustalić odpowiedni jadłospis dla młodego, rozwijającego się człowieka. Należy pamiętać, że dzieci nie można odchudzać w ten sam sposób, jak dorosłych, a w szczególności wykluczone jest stosowanie restrykcyjnych i niskokalorycznych diet czy preparatów farmakologicznych. Leczenie powinno dotyczyć całej rodziny i polegać na zmianie sposobu odżywiania oraz na ograniczeniu do minimum czasu spędzanego przed telewizorem i komputerem. Obowiązkiem rodziców jest dbanie o to, aby dziecko jadło regularnie, częściej, ale mniejsze porcje, unikało dań typu fast food (hamburgery, frytki itd.), słodkich napojów i wysokokalorycznych przekąsek (batoniki, chipsy). Takie „śmieciowe” jedzenie należy zastąpić warzywami, owocami, chudymi wędlinami i nabiałem. Kluczową rolę w procesie odchudzania odgrywa aktywność fizyczna. Dzieci często naśladują dorosłych, dlatego podstawą jest dobry przykład płynący od rodzi- nocne dyżury aptek SIEDLCE 25-31 VII ul. Pułaskiego 13 Tel. 25-644-61-89 25-31 VII ul. Kilińskiego 23 Tel. 25-631-30-84 BIAŁA PODLASKA 25-31 VII ul. Sidorska 2K Tel. 83-343-25-24 RADZYŃ PODLASKI 25-27 VII ul. Spółdzielcza 1 Tel. 83-352-61-86 28-31 VII ul. Kard. Wyszyńskiego 17 Tel. 83-352-76-92 ŁUKÓW 25-27 VII ul. Partyzantów 17 Tel. 25-631-17-00 28-31 VII ul. Piłsudskiego 7 Tel. 25-798-21-49 MIĘDZYRZEC PODLASKI 25-31 VII ul. Warszawska 17 Tel. 83-371-25-23 PARCZEW 25 VII ul. Warszawska 14 Tel. 83-355-18-42 26-31 VII ul. 11-go Listopada 11 Tel. 83-355-05-73 SOKOŁÓW PODLASKI 25-31 VII ul. Piłsudskiego 12 Tel. 25-787-33-30 EchoKatolickie motoryzacja numer 15(615) 12-18 2007 numer 30(995) 24-30kwietnia lipca 2014 r. Fot.gu 30 Choć 22-letni autobus można określić mianem „zabytkowy”, to pojazd ten jest w pełni sprawny i bez problemu pokonuje każdą wyznaczoną trasę. SIEDLCE Nowy-stary autobus MPK Zabytek na drodze Na pewno trudniej go prowadzić, bo jest wyposażony w manualną skrzynię biegów. Jednak technicznie i wizualnie autobus z 22-letnim stażem nie odbiega od reszty taboru. - Bez wątpienia naszą największą tegoroczną inwestycją jest zakup czterech nowych autobusów miejskich marki MAN. Już we wrześniu pojazdy te służyć będą mieszkańcom - zaznacza Krzysztof Dębiński, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Tabor systematycznie zatem jest unowocześniany. Warto jednak wiedzieć, że wśród autobusów, które można spotkać na ulicach miasta, są również starsze konstrukcje… Zalicza się do nich m.in. Jelcz z numerem ewidencyjnym 001, który ma tyle lat, co siedleckie MPK - 22. Remont od podstaw - Zdecydowaliśmy się poddać generalnemu remontowi autobus, który jako pierwszy, z wówczas zakupionych, zasilił tabor siedleckiego przedsiębiorstwa - wyjaśnia Jacek Dmowski, dyrektor techniczny MPK. - Generalnie rzecz biorąc, pojazd został zbudowany od podstaw. Wymieniliśmy na nową lub naprawiliśmy niemal każdą część tego pojazdu. Najwięcej czasu i wysiłku zajęła reperacja kratownicy, stalowej konstrukcji. To była bardzo żmudna operacja, ponieważ wszystkie skorodowane elementy trzeba było wyciąć, ręcznie dopasować i wstawić w to miejsce nowe. Zostało wymienione całe poszycie wewnętrzne i blach zewnętrznych, wyremontowaliśmy zawieszenie, silnik, układ jezdny - wylicza J. Dmowski. Co ciekawe, udało się przywrócić do stanu oryginalnego wnętrze autobusu. Nowe obicia mają niemal fabryczny wygląd, został bowiem zachowany czerwony kolor skóry na siedzeniach. - Co zmieniliśmy? Chociażby wykładzinę na podłodze. Oryginalną - gumową, zastąpiła antypoślizgowa. W autobusie zostało zamontowane również wyposażenie niezbędne do funkcjonowania w przedsiębiorstwie. Pojawiły się kasowniki, kierunkowe wyświetlacze z numerami linii oraz Krótko Kabina tira to nie miejsce noclegu PRZEPISY. Pracownikowi firmy transportowej należy się zwrot kosztów hotelu, w którym nocował podczas zagranicznej podróży służbowej, ponieważ kabina tira nie stanowi dla kierowców godziwego miejsca noclegu. Tak uznał Sąd Najwyższy, rozpatrując pytanie sądu niższej instancji w związku ze sprawą wytoczoną pracodawcy przez kierowcę. W uzasadnieniu sąd podał, że spanie w kabinie samochodu, gdzie „nie było stałej temperatury czy urządzeń sanitarnych” jest niewystarczające, bo „nie są to warunki właściwe dla wypoczynku, po którym kierowca byłby zdolny do kontynuowania podróży”. Dla branży transportowej taka uchwała to katastrofa. Nie dość, że firmy muszą teraz wszystkim swoim pracownikom w trasie międzynarodowej zapewnić nocleg w hotelach, to na dodatek taki wyrok może spowodować lawinę roszczeń. Ponieważ większość firm nie zwracała pieniędzy za nocleg, to teraz będą musiały to zrobić ryczałtem. I to nawet za trzy lata wstecz. Jak prognozują znawcy krajowej gospodarki, nowe przepisy oznaczają spadek konkurencyjności polskich przedsiębiorstw, wzrost cen w sklepach, a nawet upadek części firm transportowych. Szacuje się, że rekompensaty mogą kosztować firmy transportowe nawet 2,5 mld zł. GU Autobus prawie rok stał w warsztacie naprawczym. Koszt jego modernizacji wyniósł prawie 100 tys. zł, z czego niemal 70 tys. zł pochłonęła tzw. robocizna. WÓLKA WIŚNIEWSKA pełny monitoring wnętrza. Barwy zewnętrzne dostosowano również do tych przyjętych w siedleckim MPK - dodaje mój rozmówca. Zabytkowy, ale w dobrym stanie Autobus prawie rok stał w warsztacie naprawczym. Koszt jego modernizacji wyniósł prawie 100 tys. zł, z czego niemal 70 tys. zł pochłonęła tzw. robocizna. Choć pracy przy tym remoncie był ogrom i nieraz pojawiały się chwile zwątpienia, to udało się doprowadzić inwestycję do końca. - Autobus został „przywrócony do życia” dzięki bardzo dużemu nakładowi pracy naszych mechaników i spawaczy. Obecnie, choć można go określić mianem „zabytkowy”, pojazd jest w pełni sprawny i bez problemu pokonuje każdą wyznaczoną trasę - zaznacza dyrektor techniczny. Gdzie można go zatem spotkać? - Autobus „001” ma wysoką podłogę i z tego powodu nie obsługuje tylko linii 3, 4 Wyścig pojazdów Liczy się kreatywność! Dobra zabawa gwarantowana! 27 lipca, o 13.00, wystartuje bowiem I Wyścig Pojazdów Własnej Konstrukcji, tzw. mydelniczek. Warto zaznaczyć, że jest to pierwsza tego typu impreza w regionie. Na godz. 15.00, na parkingu za miejscową świetlicą, zaplanowano oficjalne otwarcie, prezentację pojazdów, a następnie uroczystą paradę własnoręcznie zmontowanych konstrukcji. - Po blisko dekadzie (pierwsze „mydelniczki” ścigały się w Polsce w 2003 r.) nadeszła pora na naszą wieś. Już w tym roku po raz pierwszy zorganizowane zostaną takie zawody. Zapraszamy chętnych do udziału w tej imprezie, jest ona otwarta dla każdej grupy wiekowej. Jedyną zasadą, jaka obowiązuje, jest kreatywność w budowie pojazdu i zachowanie bezpieczeństwa na trasie przejazdu - tłumaczą pomysłodawcy, a zarazem organizatorzy projektu. Pomysł spodobał się wójtowi Wiśniewa Krzysztofowi Kryszczukowi na tyle, że objął patronat nad imprezą. Co zrobić, by wziąć udział w wyścigu „mydelniczek”? Pojazd na pewno musi być niecodzienny i oryginal- oraz 18. Poza tym jeździ wszędzie - informuje J. Dmowski, dodając: - Autobus służy nam obecnie również jako pojazd instruktażowy dla nowo zatrudnionych kierowców. Sentyment i walor edukacyjny - Dlaczego zdecydowaliśmy się na taki krok? Z sentymentu. To pierwsze „dziecko” firmy, więc trzeba o nie dbać - zgodnie wyjaśniają przedstawiciele siedleckiego MPK. Jest jeszcze inny aspekt tej decyzji - edukacyjny. - Trzeba pielęgnować i podtrzymywać tradycję. W Polsce i świecie jest tendencja, by o takie rzeczy dbać. Jeśli ich nie zachowamy, to następne pokolenia nie będą wiedziały, jak kiedyś komunikacja wyglądała - dodaje K. Dębiński. Pojazd o sygnaturze „001” ma wkrótce zostać oznakowany, a specjalne malowanie ma przypominać jego historię i znaczenie dla GU siedleckiego przewoźnika. ny, smukły - nie szerszy niż 1,8 m, niewywrotny - nie wyższy niż 2,4 m, zwarty - krótszy niż 6 m, na wysokim poziomie - zawieszenie powinno być oddalone od podłoża nie mniej niż 10 cm, odważny - waga pojazdu, bez kierowcy, nie większa niż 80 kg, sterowny, samobieżny - żadnych silników czy napędów mechanicznych (liczy się siła nóg i grawitacja), bezpieczny - żadnych ostrych krawędzi, wystających szpikulców, szklanych elementów, odrywających się części i oczywiście musi posiadać sprawne hamulce. Więcej informacji o inicjatywie można uzyskać, dzwoniąc do pomysłodawców - Artura Ciołka (tel. 605-240-788) lub Pawła Strzemiecznego, sołtysa wsi Wólka Wiśniewska (tel. 600-578-626). Na stronie www.wolkawisniewska. cba.pl również można zapoznać się GU z ideą i zasadami wyścigu. informacje www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl SIEDLCE Impreza z przesłaniem Dla zdrowia i pamięci Ruszyły już zapisy do kolejnej edycji Biegu Siedleckiego Jacka! Są tacy, którzy nie wyobrażają sobie końcówki wakacji bez tej imprezy. I nie ma się co dziwić, bowiem z roku na rok coraz więcej osób decyduje się stanąć na startowej mecie biegu, któremu od samego początku przyświeca hasło „Młody - wolny od nałogów”. W niedzielę, 31 sierpnia, po raz piąty wystartuje to „zdrowe” przedsięwzięcie. Cel? Niezmienny. Inicjatywa organizowana jest bowiem dla upamiętnienia wizyty Jana Pawła II w Siedlcach, która miała miejsce w roku 1999. Ale nie tylko. Bieg służy popularyzacji zdrowego trybu życia, rekreacji i aktywnego wypoczynku - tłumaczą organizatorzy z Agencji Rozwoju Miasta Siedlce, dodając: - Impreza łączy mieszkańców miasta, integruje, a także sprawia, że poniekąd wypełnione zostaje przesłanie Papieża Polaka, wielkiego zwolennika sportu. Dorośli amatorzy fizycznej aktywności mają do wyboru trasę o długości 5 km oraz 21 km (dystans półmaratonu). Organizatorzy nie zapomnieli również o młodszych sportowcach. Dla dzieci i młodzieży zaplanowano bieg na dystansie 400 i 800 m. W tym roku w programie także marsz nordic walking. Początek trasy wyznaczono przy ul. Jana Pawła II, przed siedzibą Regionalnego Ośrodka Sportu, Rekreacji, Rehabilitacji i Turystyki. Tam również będzie znajdować się meta biegu. W programie inicjatywy oczywiście biegowa rywalizacja, a następnie ceremonia wręczenia nagród oraz sportowy piknik - in- GMINA MIĘDZYRZEC PODLASKI patron medialny Z roku na rok coraz więcej osób decyduje się stanąć na startowej mecie Biegu Siedleckiego Jacka. dywidualne i zespołowe rozgrywki z rekreacji ruchowej, zwiedzanie stadionu miejskiego oraz wspólne zabawy w plenerze. Aby wziąć udział w biegu, na- leży zarejestrować się w systemie zgłoszeniowym oraz dokonać opłaty startowej. Wszelkie informacje dostępne na stronie www. GU biegjacka.pl. Zapraszamy! Rozmaitości 31 Międzynarodowe smaki Liw. Muzeum Zbrojownia na Zamku w Liwie oraz Lokalna Organizacja Turystyczna „Wielki Gościniec Litewski” zapraszają do udziału w Międzynarodowym Turnieju Smaków na Zamku, który zaplanowano na 30 i 31 sierpnia. W ramach imprezy odbędą się konkursy: na najsmaczniejszą potrawę regionalną na szlaku Wielkiego Gościńca Litewskiego oraz na najciekawszy kulinarny prezent z podróży szlakiem WGL - „Gościniec z podróży”, a także degustacje, kiermasz kulinariów regionalnych, zawody i konkursy kulinarne, targ śniadaniowy oraz piknik, koncerty zespołów folkowych i folklorystycznych. W programie znajdą się również koncerty zespołów: Tamarysze, Hoyraki, Leśne Licho, Radio Samsara, Costa Nova, Stara Kuźnia. Gościem specjalnym potkania będzie znany kucharz i dziennikarz kulinarny Tomasz MLS Jakubiak. Mniej krwi Remonty i zakup wyposażenia Pomysł na świetlicę W tym roku zakończą się remonty trzech świetlic na terenie gminy. A te, które wcześniej zostały zmodernizowane, zostaną wyposażone w niezbędny sprzęt i oddane mieszkańcom do użytkowania. Po trzyletnich perturbacjach wyremontowana zostanie już do końca świetlica w Przychodach. Wykonawca niedawno zaczął prace, które zakończyć się mają do końca wakacji. Budynek będzie ocieplony, wymieniony zostanie dach, okna i drzwi oraz wykonana będzie terakota na podłodze. Dwa lata temu kupiono do świetlicy Reklama meble, które obecnie stoją i czekają w jednym z pomieszczeń. Mieszkańcy już mają pomysł na zagospodarowanie budynku. Ma on być siedzibą zespołu „Echo”. Ponadto, prowadzony tam będzie wolontariat - tzw. bank czasu. Każdy chętny będzie mógł deklarować poświęcenie danej ilości czasu na zajęcia z młodzieżą, dziećmi czy osobami starszymi. Takie działania zaczęto prowadzić już w 2011 r., zanim zaczął się remont świetlicy. To pomysł sołtysa, a obecnie także radnego Andrzeja Frąckiewicza. W tym roku oddana będzie do użytku także świetlica w Krzymoszycach, w której Stowarzyszenie Aktywnych Kobiet chce zorganizować kuchnię regionalną, oraz w Puchaczach. Ogłoszono również przetarg na wyposażenie świetlic w Rzeczycy w stoły, krzesła, sprzęt AGD i naczynia, placówki w Misiach w meble oraz w Łukowisku i w Misiach w materiały do robótek ręcznych. Już w czerwcu do świetlic w miejscowościach: Łukowisko, Rzeczyca, Misie, Strzakły, Krzewica, Koszeliki, Przychody, Pościsze, Puchacze, Zawadki, Łuniew, Wólka Krzymowska, Krzymoszyce, Wysokie i Sitno, w ramach ich potrzeb zakupiono zestawy mebli kuchennych i regałów wystawienniczych, stoły, krzesła ławki, sprzęt AGD, sztućce oraz naczynia obiadowe i kuchenne, a także materiały do robótek ręcznych i stoły do tenisa. Wygląda na to, że jeszcze w tym roku mieszkańcy będą mogli koBZ rzystać ze świetlic. Garwolin. W oddziale terenowym Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa jest mniej niż w innych miesiącach roku pobieranej krwi, ale potrzeby miejscowego szpitala są w pełni zabezpieczone. - Na potrzeby szpitala wystarczy mówią pielęgniarki z oddziału krwiodawstwa. Tradycyjnie już przyczyną zmniejszonej ilości dawców tego najcenniejszego leku są wakacje, kiedy to wiele osób, zwłaszcza młodzież, wyjeżdża na letni wypoczynek. W ciągu roku w stacji krwiodawstwa krew oddaje codziennie średnio ok. 30 osób. Są to przeważnie stali dawcy, ale w wakacje jest ich o połowę mniej. Nie organizowane są też w tym okresie spektakularne akcje poboru krwi, dlatego w szpitalnym banku nie ma zbyt dużych rezerw tego cennego leku. Bywa jednak, że z zasobów banku krwi korzystają inne szpitale. W ciągu roku w oddziale krwiodawstwa pobiera się około 3 tys. litrów krwi od 6 tys. osób, dlatego powiat garwoliński jest w mazowieckiej czołówce pod WAJ tzm względem. Bezpłatne czipowanie Włodawa. Kolejny rok samorząd miasta finansuje akcję znakowania psów. Dotychczas elektroniczny dowód dostało ponad 340 czworonogów. Znakowanie zwierząt polega na nadaniu im niepowtarzalnego kodu identyfikacyjnego, który m.in. umożliwi odnalezienie właściciela w przypadku zaginięcia psa. Elektroniczny czip z zakodowanym numerem jest niewielkich rozmiarów, a jego wszczepienie - bezpieczne dla zwierząt. Aby wziąć udział w akcji, wystarczy udać się do gabinetu weterynaryjnego przy ul. Suchawskiej, z którym miasto zawarło umowę. Akcja będzie realizowana do 15 grudnia. MLS 32 EchoKatolickie GMINA KĄKOLEwNICA INFORMaCje - OGŁOSZeNIa Wakacyjne pikniki Pod hasłem wolności Gminny Ośrodek Kultury oraz nieformalna grupa RAZEM zapraszają na cykl pikników realizowanych w ramach projektu programu „Działaj Lokalnie” Radzyńskiego Stowarzyszenia dla Kultury „Stuk-Puk” oraz Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce. Pikniki organizowane są na strzelnicy w lesie „Baran” oraz stadionie gminnym przy GOK/OSP w Kąkolewnicy. Pierwsza z imprez odbyła się 23 lipca. W ramach spotkania pod hasłem „Wolność dobro wspólne” odbyły się igrzyska przedszkolaków, pokaz sprawności jednostki OSP Kąkolewnica oraz wyposażenia samochodu gaśniczego. Ponadto wakacyjny turniej szachowy pod hasłem „Wolność 89 - logiczne myślenie”, konkursy strzeleckie przygotowane przez koło LOK w Kąkolewnicy, gry i zabawy. Kolejny piknik odbędzie się 30 lipca. Jego hasło to: „Wolność - Aktywność - Budowanie tożsamości”. Zaplanowano na ten dzień zabawy i konkurencje sportowe przygotowane przez KS GROM Kąkolewnica, warsztaty kulinarne dla dzieci i młodzieży oraz zabawy integracyjne. Ostatni piknik odbędzie się 27 sierpnia. Nie zabraknie na nim konkursów takich jak: wokalny, taneczny, „Jaka to melodia”, „Je- den z dziesięciu”. Zaplanowano również warsztaty malarskie dotyczące symboli wolności, pokaz sekcji karate Kyokushin, gry i zabawy, konkurencje przygotowane przez koło LOK w Kąkolewnicy. Dla uczestników pikników przewidziane są upominki i atrakcyjne nagrody. Wszystkie imprezy są finansowane ze środków PolskoAmerykańskiej Fundacji Wolności i lokalnych darczyńców, a ich organizatorem jest Gminny OśroBZ dek Kultury w Kąkolewnicy. Reklama numer 15(615) 12-18 2007 numer 30(995) 24-30kwietnia lipca 2014 r. usłuGi malowanie, szpachlowanie w pomieszczeniach, szybko, solidnie, tanio. Siedlce i okolice, faktura Vat. tel. 25-632-56-11. Rynny aluminiowe i stalowe dowolnej długości, prosto z maszyny, bezpośrednio na placu budowy, bogata gama kolorystyczna, gwarancja 20 lat na materiał, tańsze niż PCV. tel. 605-20-10-13. nierucHoMości sprzedam działka pracownicza w Golicach. tel. 609-350-811. działka budowlana o pow. 21 arów z domem o pow. użytkowej 110 m², na górze 3 sypialnie, na dole pokój, kuchnia, 2 garaże. Blisko rzeki Liwiec, k. Mokobód, tel. 513-092-570. Posesja w Sawicach 49 arów, dom murowany, podpiwniczony, budynki gospodarcze i duży staw (ewentualnie połowę). tel. 25-787-56-38. działka budowlana 40 arów w miejscowości Karcze, 18 km od Siedlec, z budynkiem gospodarczym murowanym i piwnicą murowaną. tel. 605-245-906. mieszkanie 50 m², częściowo umeblowane, w centrum, do zamieszkania od zaraz. Stoczek Łukowski, tel. 519-862477. nierucHoMości wynaJMę ROZWiĄZania KOnKuRsóW w 28 nr. „echa” ogłosiliśmy konkurs SMS, w którym do wygrania było sześć płyt „Matko jedności” przekazane przez sanktuarium w Kodniu. Najciekawiej zdanie: „Maryja jest dla mnie…” dokończyli: danuta Oszczepalińska, siedlce Jadwiga Jaskólska, górzno Kolonia Wincenty Kałaska, sławiny Bartłomiej Wójtowicz, łosice Bogumiła mućko, Biała Podlaska sylwester duławski, łuków w tym samym numerze „echa” wydawnictwo Media Rodzina ufundowało trzy egzemplarze książki „Dużo szczęścia!”. Najbardziej interesująco zdanie: „Mój sposób na niepowodzenia to…” dokończyli: mariola Poszytek, Wilchta Bożena Krawczyk, garwolin małgorzata sitarczuk, augustówka Gratulujemy! Nagrody wyślemy pocztą. lokal 388 m² lub część I p., w tym biuro 75 m² i 25 m², Siedlce, ul. Brzeska 91. tel. 600-452-492 lub 698-997-247. Kawalerka w Siedlcach. tel. 664-990844. Kawalerka w Siedlcach, ul. Koszarowa 2, z ogródkiem, miejscem parkingowym oraz piwnicą. Mieszkanie w pełni umeblowane, gotowe do zamieszkania. tel. 505-115-219. mieszkanie 48 m², 3 pokoje, częściowo umeblowane, Siedlce, ul. 11 listopada (róg Rynkowej). tel. 508-379-098. Dzwonić po 19.00. sprzedam Kserokopiarka Canon iR2018, czarnobiała, format a5-a3, opcje: kopiarka, dru-karka, skaner. Idealna do małego biura, używana, w pełni sprawna. tel. 25-644-48-00. telefon Nokia Lumia 610 w kolorze białym. Stan wizualny dobry, technicznie działa bez zastrzeżeń, bateria dobrze trzyma (nawet 4-5 dni). w komplecie pudełko, łado-warka, słuchawki, dokumenty. Cena: 230 zł. Siedlce, tel. 604-232-254. drewno opalowe rąbane, grab, dąb, jesion, brzoza, olcha, sosna, węgiel, ekogroszek, miał. Zapewniamy transport. tel 604-652-819. ekogroszek workowany fabrycznie - 25 kg. tel. 604-652-819. części kombajnu zbożowego MF 620, inFORmacJa w związku z art.35 ust.1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami (Dz. U. z 2014r. poz.518 j.t.), informuję, na tablicy ogłoszeń Urzędu Miasta Siedlce na okres 21 dni, tj. w dniach 23 lipca do 13 sierpnia 2014 r., wywieszono wykaz nieruchomości miejskiej przeznaczonej do wydzierżawienia na czas nieoznaczony w trybie bezprzetargowym część niezabudowanej nieruchomości powiatowej, oznaczonej jako działka nr 19/14 obręb 19 o powierzchni 0,0480 ha , położoną przy ul. Poniatowskiego na rzecz P. Kazimierza Gotowickiego. Z up. Prezydenta Miasta Anna Sochacka Zastępca Prezydenta BETONIARNIA 507, sieczkarnia 1,7 m, kosa elektryczna boczna do rzepaku, silnik 6 Perkins, części silnika Dz 6. Okolice Siedlec, tel. 519-575-958. Obrzynki tartaczne w paczkach, transport. tel 604-652-819. stół rozkładany używany plus 4 krzesła pokojowe obszyte materiałem. Cena 500 zł - do negocjacji. tel. 25-631-76-82. Wózek dziecięcy typu 3 w 1, mało używany, w stanie b. dobrym, kolor czarno-biały. Ryczyca k. Kotunia, tel. 516-298-000. telewizor kolorowy 21 cali, Grundig Xentia, srebrna obudowa, stan idealny. Cena 180 zł., Siedlce, tel. 535-088-008. Rower stacjonarny york c202, mało używany, stan idealny, posiada komputer steru-jący programami predefiniowanymi, cena 700 zł.. Siedlce, tel. 692-327-332. Piecyk gazowy „termet”, stan b. dobry. tel. 513-092-570. słupy typu choinkowego do pieczarkarni i wannę aluminiową 2000 litrów. tel. 606-628-505. Z powodu rezygnacji z budowy sprzedam dwa nowe okna w kolorze białym o wy-miarach: 145 cm x 200 cm. w cenie do uzgodnienia. Szaniawy k. Łukowa, tel. 25-640-69-94, po 16.00. lodówka, tel. 600-134-734. motoryzacyJne sprzedam starą przyczepkę samochodową zarejestrowaną. tel. 601-384-070. ciągnik rolniczy wladimirec t-25, może być bez dokumentów lub do remontu, płat-ne gotówką! tel. 695-720-218. Opel astra 1993 r., 1,4 benzyna/gaz, hak, alumy, cena 800 zł, przegląd i ubezpiecze-nie ważne. tel. 505-381-696. Opel Zafira 2.0 DtI 2003 r., 187 tys. km, bogate wyposażenie, 9,8 tys. zł (do negocja-cji). tel. 608-454-758. daewoo Lanos, 1999 r., 1,6 z gazem, granatowy, wspomaganie kierownicy, centralny zamek, zadbany. Stoczek Łukowski, tel. 519-862-477. Rover 420, 2.0 tD, 1999 r., hatchback. tel. 504-354-798. honda Civic 1,8, 2009 r., gaz, pierwszy właściciel, przebieg 122 tys. km. Cena 32 tys. zł, możliwość wystawienia faktury Vat. tel. 602-115-095. żuk skrzyniowy, sprawny technicznie, stan bardzo dobry, badania i ubezpieczenie aktualne. Opole Stare, ul. wspólna 17. ciągnik rolniczy 4x4. Okolice Siedlec. tel. 519-575-958. Kombajn zbożowy Volvo 950 3,6 m. Stan bdb, cena 17 tys. zł. Okolice Siedlec. tel. 519-575-958. Kombajn zbożowy john Deere 1075, 1985 r., kabina, sieczkarnia, hydrauliczna rura, wyprzedzenie nagarniacza, czujniki awaryjności, czujniki strat ziarna. Cena 42 tys. zł. tel. 519-575-958. Kombajn zbożowy New Holland 8050, 1985 r., hydrauliczna rura, sieczkarnia, dwa bębny młócące, sprowadzony z Niemiec, stan idealny. Cena 43 tys. zł. tel. 500-569-616. ciągnik rolniczy t-25, rozrzutnik jednoosiowy, kultywator oraz pług dwuskibowy tel. 600-659949. rÓżne praca Zapraszam wszystkie osoby represjonowane w PRL z powodów politycznych bądź religijnych na darmowy pobyt w moim gospodarstwie ekologicznym obok Kałuszy-na. warunek: osoby niepalące. tel. 25-752-61-90. Proszę o pomoc finansową, bym mógł iść ponownie na jasną Górę. jestem niepełno-sprawny i przebywam w Domu Pomocy, brak mi środków. tel. 514-609-281. samotna matka bez pracy szuka pomocy. Do końca lipca muszę sie wyprowadzić, mam domek do remontu, przyjmę okna, drzwi meble. tel. 607-054-095. szukam opiekunki do dziecka rocznego, od września. Miejscowość Chromna k. Zbu-czyna, tel. 515-196-105. Zaopiekuję się dzieckiem, osobą starszą lub chorą, pomogę w domu. tel. 500-303-368. szukam opiekunki do osoby starszej, chorej, ale samodzielnie poruszającej się. Na początek praca przynajmniej na okres wakacji, z zamieszkaniem we włodawie. tel. 668-303-902. Pomocnik poszukuje pracy z zakwaterowaniem u murarza, dekarza; docieplenia i tym podobne prace budowlane (Biała Podlaska, Radzyń Podlaski lub okolice war-szawy). tel. 500-387-528. kuPię Prezydent Miasta Siedlce Siedlce,dnia 17.07.2014 r. OgłOsZenie o przystąpieniu do sporządzenia zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w rejonie „Południowej dzielnicy Przemysłowej” Na podstawie art. 17 pkt 1 ustawy z dnia 27 marca 2003r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz. U. z 2012r. poz. 647 z późn.zm.) zawiadamiam o podjęciu przez Radę Miasta Siedlce uchwały Nr XXXIX/ 717 /2014 z dnia 28 lutego 2014 r. o przystąpieniu do sporządzenia zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w rejonie „Południowej Dzielnicy Przemysłowej”. Przedmiotem zmiany planu będzie rozszerzenie przeznaczenia terenów o zabudowę usługową na obszarach zaznaczonych na rysunku poniżej grubą, ciągłą linią, dopuszczenie dla terenu 6P lokalizacji centrum logistycznego transportu i parkingu dla tIR-ów, oraz przeznaczenia działek nr geod. 32/8, 31/16, 32/3 obr. 80 pod zabudowę mieszkaniową jednorodzinną i usługi w ramach terenu 4MN/U. Zainteresowani mogą składać wnioski do wyżej wymienionego projektu zmiany planu. Granice obszarów objętych zmianą planu oznaczone grubą, ciągłą linią. wnioski należy składać na piśmie w Biurze Obsługi Interesanta Urzędu Miasta Siedlce, Skwer Niepodległości 2, stanowisko nr 4 w sali obsługi interesanta, w terminie do dnia 25.08.2014 r. wniosek powinien zawierać nazwisko, imię, nazwę i adres wnioskodawcy, przedmiot wniosku oraz oznaczenie nieruchomości, której dotyczy. Prezydent Miasta Siedlce Wojciech Kudelski INFORMACJE www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Rozmaitości 33 Lektura jest kobietą Dane statystyczne są bezwzględne: kobiety czytają więcej książek niż mężczyźni. I to panie chętniej sięgają po powieści, które dotykają prawdziwego życia. Stereotyp jest mocno krzywdzący - kobiety czytają tanie romansidła. Zwykle takie: Ona jest samotna, nie ułożyło jej się w życiu, straciła właśnie pracę i średnio dogaduje się ze światem. On pojawia się niby zwyczajnie, ale zaraz wiadomo, że to dar losu. I - bach! - miłość. Happy end! A jak jest naprawdę? - Na szczęście na rynku wydawniczym mamy olbrzymi wybór książek - twierdzi Magdalena Kumorek, popularna aktorka i miłośniczka dobrej lektury. - Każdy może znaleźć coś dla siebie. Dlatego daleka jestem od stwierdzenia, że to kobiety są lepszymi czytelniczkami. W książkach zwracamy uwagę na różne rzeczy i pewnie interesuje nas nieco inna literatura. Ale tym lepiej. Przez to świat jest ciekawszy. Nie tylko „romansidła” Pod jej słowami podpisują się także obserwujący rynek czytelniczy. Zwracają uwagę na to, że kobiety - poza romansami - są również namiętnymi czytelniczkami szeroko pojętej prozy obyczajowej, kryminałów czy dobrej literatury faktu (na przykład biografii). - Co więcej, czytają uważnie, chętnie dyskutują o książkach, czasem nawet zaciekle, odnosząc rzeczywistość opisywaną w książkach do swojego życia - mówią bibliotekarki. Ich zdaniem kobiety czytają „głębiej”, potrafią spędzić długie godziny na rozważaniu zachowań bohaterów przeczytanych książek czy omawianiu problemów poruszanych w powieściach. Co byś zrobiła na jej miejscu? Niektórzy badacze czytelnictwa podkreślają więc rolę zaangażowania kobiet w lekturę. To czytelniczki - częściej niż mężczyźni - są ponoć bardziej empatyczne: współczują lub kibicują bohaterom, przeżywają ich klęski czy porażki. Ale czy książki rzeczywiście mogą być tak bliskie życiu? - Na pewno wtedy, kiedy autor zadał sobie trud, by mocno zgłębić opisywane zagadnienia, a oprócz rzetelnej wiedzy potrafił dodać do książki odrobinę empatii dla bohaterów i swój talent - mówi Kumorek. - Wtedy czasem zdarza się tak, że losy fikcyjnych bohaterów, o których czytamy w książkach, stają się dla nas tak namacalne i wiarygodne, że zaczynamy o nich myśleć jak o żyjących faktycznie ludziach. Jak to wygląda w praktyce, w erze internetu, najlepiej widać po opiniach czytelniczek na blogach czy forach dyskusyjnych. Jednej z takich inicjatyw - klubowi „Kobiety to czytają” - patronuje właśnie Magdalena Kumorek. Z założenia ma on inspirować do czytania książek, które „wzruszają i zmuszają do myślenia”, książek, które „podejmują ciekawe, niebanalne, niekiedy też kontrowersyjne tematy”. - Książki w klubie dobrane są tak, by czytelniczki łatwo mogły Powiatowy urząd pracy czeka na propozycje płynące od bezrobotnych. Preferowane będą pomysły na działalności wytwórcze, produkcyjne i usługowe. Łuków To czytelniczki - częściej niż mężczyźni - są ponoć bardziej empatyczne: współczują lub kibicują bohaterom, przeżywają ich klęski czy porażki. Czasem zdarza się tak, że losy fikcyjnych bohaterów, o których czytamy w książkach, stają się dla nas tak namacalne i wiarygodne, że zaczynamy o nich myśleć jak o żyjących faktycznie ludziach. się identyfikować z ich bohaterkami - wyjaśnia Kumorek. - Pomimo tego, że w klubie omawiane są książki poruszające różne zagadnienia i problemy, czytelniczki zawsze mogą zadać sobie pytanie: Co ja zrobiłabym na miejscu bohaterki czytanej powieści? Życiowe sprawy Pytanie „Co ja bym zrobiła na jej miejscu?” jest szczególnie ważne w przypadku fabuł, które prowokują do refleksji o życiu. Klubowiczki mają swoje typy. Bohaterka „Zatoki o północy” Diane Chamberlain musi skonfrontować się z przeszłością, by naprawić stosunki rodzinne. Z kolei bohater „Nie odchodź” Lisy Scottoline dopiero po utracie najbliższych zaczyna się zastanawiać, czym dla niego są relacje z ludźmi. - Sama mam wielki szacunek np. do Jodi Picoult, że zawsze bardzo rzetelnie podchodzi do poznawania problemów środowiska ludzi, o których chce pisać - mówi Kumorek. - Dobrym przykładem może być jej książka „W naszym domu”, świetnie przybliżająca problem zespołu Aspergera, odmiany autyzmu. Po jej przeczytaniu nie tylko wiem więcej o tej chorobie, ale przede wszystkim dzięki zaangażowaniu pisarki mogę dokładnie zrozumieć, na czym polegają problemy ludzi opiekujących się chorymi na zespół Aspergera. Ludzkich emocji dotykają też powieści wydane w klubie „Kobiety to czytają”. „Sekret mojego męża” pióra Liane Moriarty opowiada o Cecilii Fitzpatrick, lokalnej liderce, bizneswoman i kobiecie sukcesu, która nagle będzie musiała się skonfrontować z tajemnicą swojego męża. Z kolei Lisa Scottoline we „Wracajmy do domu” dotyka problemu granic emocjonalnych, które matki muszą wyznaczać sobie i innym - nierzadko po to, by w ogóle przetrwać. Dobra zabawa i... coś jeszcze Na stronie internetowej i Facebooku klubowym czytelniczki wymieniają się więc nie tylko wrażeniami z lektur, ale także refleksjami o życiu. Rozmowa na trudne tematy nie tylko wyzwala z natłoku myśli i relaksuje, ale także po prostu zbliża do siebie czytelniczki. Te z kolei mają wiele powodów do wdzięczności. „Choćby za to, że przestałam być sknerą i zaczęłam wydawać pieniądze na książki, a nie tylko liczyć na pożyczone z biblioteki... No i przede wszystkim za te niekończące się dyskusje, kiedy każda może wyrazić swoje zdanie bez obawy, że zostanie skrytykowana!” - dziękuje Aleksandra Skoczylas na Facebooku. Wtóruje jej Katarzyna Małek: „Dziękujemy za takie fantastycznie miejsce, do którego wciąż wraca się z przyjemnością. Tyle razy poprawiliście mi nastrój, że nawet nie zliczę. No i gdyby nie Wy, to mogłoby mnie ominąć tyle fantastycznych książek!”. Książki bowiem w tym wypadku nie tylko zbliżają do życia, ale JAG w ogóle zbliżają ludzi. Aktywizacja bezrobotnych Pieniądze dla ludzi z pomysłem Pracownicy Powiatowego Urzędu Pracy czekają na wnioski od osób bezrobotnych, które mają pomysł na biznes. Pieniądze pochodzą z projektu „@ktywność + wiedz@ = sukc€s”, realizowanego w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. - Środków jest dwa razy tyle, co w roku poprzednim. Mamy do dyspozycji 1,76 mln zł, czyli pieniędzy starczy dla 88 osób, gdyby każdy wykorzystał maksymalną, dopuszczalną kwotę - tłumaczy dyrektor PUP Stanisław Puch. By otrzymać maksymalnie 20 tys. zł., należy mieć pomysł i chęć stworzenia biznesu. Wnioskodawca musi także posiadać status osoby bezrobotnej co najmniej miesiąc. Nie ma ograniczeń wiekowych, choć mile widziane będą pomysły płynące od bezrobotnych w wieku powyżej 50 lat. Czekają na setkę Jak informuje S. Puch, preferowane są działalności wytwórcze, produkcyjne i usługowe. Po pierwszym tygodniu przyjmowania wniosków do urzędu trafiły dopiero 53 zgłoszenia. - Czas składania wniosków nie jest ograniczony. Przyjęliśmy, że w chwili, gdy do urzędu pracy napłynie 100 wniosków, zamieścimy na naszej stronie internetowej informację, że np. za dwa dni kończymy przyjmowanie zgłoszeń. Kolejność ich składania nie ma wpływu na pozytywne czy negatywne rozpatrzenie. Liczy się rzetelność i pomysł podkreśla dyrektor. Poza środkami na otwarcie działalności gospodarczej, PUP dysponuje dodatkowymi pieniędzmi na dofinansowanie stanowisk pracy. W najbliższych dniach ogłosimy nabór. Zaprosimy pracodawców do składania wniosków, które obejmą 30 stanowisk pracy po 20 tys. zł - dodaje dyrektor. Dwukrotnie nie weźmiemy Podobne dofinansowanie chętnych na otwarcie własnej działalności gospodarczej było prowadzone w latach 20082013. Osoby, które złożyły wniosek o bezzwrotne środ- ki i pozytywnie rozpatrzono ich prośbę, nie mogą ponownie ubiegać się o dotacje w 2014 r. Taki przypadek trafił się w łukowskim urzędzie i musiał zostać odrzucony. Wnioskodawcy, którzy myślą o otwarciu własnego biznesu, muszą przemyśleć, na co wydadzą pieniądze i przedstawić listę zakupów. Mile widziane będą wnioski, w których przyszły przedsiębiorca wykaże się znajomością tematu, posiadanym wkładem własnym oraz przemyśleniami przemawiającymi za tym, że pomysł dobrze rokuje na przyszłość. Nowe formy aktywizacji Na bezrobotnych czekają także nowe formy aktywizacji. - Wystąpiliśmy do ministra pracy z wnioskiem o środki na nowe instrumenty. Uzyskaliśmy ponad 400 tys. zł na nowe formy aktywizacji. W sierpniu wdrożymy bony szkoleniowe, stażowe, na zasiedlenie czy też na zatrudnienie - wylicza dyrektor PUP. Bony to swego rodzaju papiery wartościowe, które wymagają aktywności ze strony bezrobotnego. Jak go można otrzymać i jakie korzyści przynosi? Bezrobotny musi przyjść do urzędu i określić swój profil pomocy. Następnie otrzymuje bon i szuka pracodawcy, który wypełniając odpowiednią część druku, deklaruje chęć zorganizowania tej osobie stażu. - Gdy bezrobotny wraca do urzędu z wypełnionym bonem, my zawieramy z pracodawcą umowę, a on organizuje sześciomiesięczny staż oraz zobowiązuje się zatrudnić daną osobę na kolejne sześć miesięcy. Po spełnieniu wszystkich warunków umowy pracodawca dostaje 1,5 tys. zł premii - podsumowuje S. Puch. Miejmy nadzieję, że te nowe rozwiązanie na rynku pracy przyniesie pożądane efekty, czyli pracodawcy wyszkolą sobie dobrego pracownika, a bezrobotny znajdzie pracę nie tylko na pół roku. Wioletta Ekielska EchoKatolickie w wOLNej CHwILI numer 15(615) 12-18 2007 numer 30(995) 24-30kwietnia lipca 2014 r. FOt. www.MORGUeFILe.COM 34 KSIĄŻKA DLA KAŻDEGO Wakacyjne towarzyszki Długa jazda pociągiem? Nużący lot samolotem? Ciągnący się w nieskończoność przejazd autokarem? Jest na to sposób. Książki na wakacje, niezawodne towarzyszki podróży. Pierwszą propozycją na wakacje jest powieść Sarah Jio „Dom na plaży”. Jej bohaterką jest Anna, amerykańska dziewczyna z bogatej rodziny, której życie jest zaplanowane w najdrobniejszym szczególe. Tuż przed przyjęciem przedślubnym służąca Maxime mówi młodej kobiecie, by zawsze słuchała głosu serca. Słowa te sprawiają, że Anna zaczyna się wahać. W efekcie przekłada ślub i wraz z przyjaciółką postanawia jako pielęgniarka wyjechać na wyspę Bora-Bora, gdzie podczas II wojny światowej znajdowała się amerykańska baza wojskowa. Na początku młode kobiety nie zdają sobie sprawy, w jak wielkim niebezpieczeństwie się znalazły. Dopiero po pewnym czasie uzmysławiają sobie, że wojna to nie przygoda, ale cierpienie oraz śmierć. Ich uczucia i serca również czeka ogrom zdarzeń i pięknych, i tragicznych. Doświadczenia te na zawsze zmienią ich życie. Książką, którą warto spakować do walizki, jest też najnowsza pozycja Lisy Scottoline „Wracajmy do domu”. Kiedy na progu domu głównej bohaterki Jill pojawia się córka byłego męża, kobieta staje przed dylematem: czy można przestać być matką? Abby dopiero co straciła ojca i podejrzewa, że jego śmierć jest o wiele bardziej podejrzana, niż uważa policja. Mimo początkowych wątpliwości Jill pojawia się pomóc pasierbicy. Jeszcze nie wie, że jej postępowanie może doprowadzić do rozpadu nowej rodziny i zagrozić szczęściu, które z mozołem odbudowała. Polecamy także książkę Magdaleny Kordel pt. „Malownicze. Wymarzony czas” będącą kontynuacją „Wymarzonego domu”. W tej serii Madeleine powoli urządza swój dom w Sudetach, Fasolka szparagowa ma też niski indeks glikemiczny - mogą ją więc jeść bez problemu osoby chore na cukrzycę, jest też niskokaloryczna. SPOD POKRYwKI Sezon na fasolkę Teraz, kiedy pyszni się na straganach, warto nacieszyć się jej smakiem. Sarah Jio, Dom na plaży, Między Słowami, Kraków 2014. Lisa Scotoline, Wracajmy do domu, Proszyński i S-ka, Warszawa 2014. Magdalena Kordel, Malownicze. Wymarzony czas, Znak, Kraków 2014. podejmując ważne życiowe kroki. Podąża trudną drogą, by zaadoptować dwie przeurocze dziewczynki, siostry, które w życiu wiele przeszły. Ale licho i źli ludzie nie śpią. Ktoś próbuje ją oczernić i pisze fałszywy donos. Pod dach naszej bohaterki trafiają na dodatek pewna młoda kobieta, pies i mała dziewczynka. Szukają schronienia przed złem, które ich dopadło. Michał niby kocha, ale... Na wieś przyjeżdża też Kacper, który namiesza w życiu Krysi, a plotkara Kraśniakowa nagle staje się milcząca. W Malowniczem naprawdę MD dużo się dzieje! TwOJA URODA bez problemu osoby chore na cukrzycę, jest też niskokaloryczna. W 100 g znajduje się zaledwie 27 kcal! Warzywo to wspomaga też wchłanianie wapnia i usuwanie kwasu moczowego z organizmu, a także leczenie artretyzmu i chorób nerek. dWuBarWna JarzynKa Składniki: ok. 30 g zielonej fasolki, 20-30 dag młodych marchewek, sól, pieprz, cukier, oliwa z oliwek, oregano lub inne zioła wg upodobań, np. tymianek. Wykonanie: Fasolkę i marchewkę oczyść, ugotuj - najlepiej na parze, w specjalnym garnku, parowarze lub na sicie nad gotującą się wodą, soląc z wierzchu (jeśli gotujesz w wodzie, lekko ją osól i posłódź). Ugotowane warzywa skrop oliwą, oprósz przyprawami. fasolka Zwinięta Składniki:ok. 30 g żółtej fasolki, 6 długich, dość cienkich plastrów pieczonej wędliny, nieduży ogórek wężowy, sól, cukier, ewentualnie pieprz do smaku. Wykonanie: Ogórek umyj, pokrój na cienkie, podłużne plastry. Fasolkę ugotuj (najlepiej na parze) lub zblanszuj w lekko osolonej i osłodzonej wodzie. Ostudź. Porcje fasolki zawiń w plastry wędliny i ogórka (możesz spiąć wykałaczkami). Oprósz solą, ewentualnie pieprzem. MD TwOJE ZDROwIE Zdrowa woda w domu Znaczenia wody dla organizmu nie sposób przecenić. Bez niej żaden z procesów przemiany materii nie może przebiegać prawidłowo. Walkę o naturalne piękno i zdrowie można wygrać także w aspekcie ekologicznym i ekonomicznym. Upiększające owoce Są naszymi sprzymierzeńcami w walce o piękny wygląd. Właśnie teraz warto robić z nich domowe maseczki. Maseczki do twarzy są prawdziwą bombą witaminową dla skóry. Nawilżą, wzmocnią naczynka, zwężą pory, poprawią koloryt cery. Owoce jednak mogą czasem uczulać. Dlatego, jeśli masz skłonność do podrażnień, przed nałożeniem maseczki zrób test skórny. Borówki na odświeżenie To magazyn antyoksydantów, czyli substancji neutralizujących działanie wolnych rodników. Dzięki nim skóra lepiej broni się przed słońcem i zanieczyszczonym powietrzem. Borówki mają też w składzie garbniki, które zwężają pory. Cera pełna blasku: Garść borówek amerykańskich starannie myjemy, a potem miksujemy blenderem z żółtkiem jaja i łyżeczką oliwy z oliwek. Nakładamy na twarz na 15 minut, następnie usuwamy wacikiem zwilżonym tonikiem. Gruszki dla zmęczonej cery Zawierają kwasy owocowe, któ- Fasolka szparagowa to pochodząca z Ameryki Środkowej i Południowej odmiana zwykłej fasoli. Występuje w dwóch rodzajach: żółtej - bardziej kremowej i słodkiej w smaku oraz wyrazistej zielonej. To pyszne warzywo zawiera duże ilości błonnika, co wspomaga trawienie, a także pomaga we wchłanianiu składników odżywczych z pożywienia, witaminę C i beta karoten. Fasolka jest też bogata w kwas foliowy, potas, przeciwutleniacze, witaminę B6, magnez. Jej jedzenie pomaga obniżyć poziom złego cholesterolu, a dzięki zawartości witaminy C wzmacnia odporność. Fasolka szparagowa ma też niski indeks glikemiczny - mogą ją więc jeść KOnKuRs re delikatnie złuszczają naskórek i pobudzają go do odnowy. Rozjaśniają też przebarwienia. Ładniejszy koloryt: Ścieramy gruszkę na tarce i dodajemy po łyżce miodu oraz twarożku. Aby masa była gładsza i bogatsza, można dodać kilka kropel oliwy z oliwek. Nakładamy maseczkę na twarz i po 15 minutach zmywamy wodą. Poziomki przeciw przetłuszczaniu Działają bakteriobójczo i ściągają rozszerzone pory. Są bogate w witaminy z grupy B, dzięki czemu regulują pracę gruczołów łojowych. Poprawiają w ten sposób stan cery tłustej i trądzikowej. Matowe wykończenie: Pół szklanki poziomek przecieramy przez sito. Otrzymany przecier mieszamy z 2 łyżkami mąki ziemniaczanej. Nakładamy na twarz i ścieramy po 20 minutach. MD Stosowanie filtrów do wody, np. Dafi, jest ekonomiczne. Jeden wymienny filtr zapewnia od 150 do 200 l wysokiej jakości wody, co równa się około 100 butelkom wody ze sklepu. Woda butelkowana postrzegana jest jako najlepsza. Wydajemy spore pieniądze, dźwigamy kilogramy, siłą rzeczy zaśmiecamy środowisko plastikowymi odpadami. Nigdy jednak nie mamy do końca pewności, czy jest ona rzeczywiście najczystsza. Z wody kranowej korzystamy każdego dnia. Używamy jej nie tylko do przyrządzania napojów zimnych i gorących, gotowania, ale również do mycia. Pozornie woda z wodociągów spełnia restrykcyjne normy Unii Europejskiej i jest bezpieczna do spożycia Firma Dafi ufundowała dla Państwa pięć zestawów - dzbanek i filtr magnezowy. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: echO1.odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z Vat) od czwartku, 24 lipca, od godz. 10.00, do środy, 30 lipca, do 22.00. wygrają ci, którzy najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Dlaczego warto pić wodę?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 32 numerze „echa”. przez ludzi, ale jednak… nim trafi do naszych kranów, przemierza setki kilometrów rur ze stali, ołowiu czy PCV. Wędrując, pogarsza swój zapach i smak. Dlatego najszybszym i najtańszym sposobem uzdatniania wody jest stosowanie MD filtrów dzbankowych. Powstanie warszawskie JESTEM PATRIOTĄ Żołnierze Armii Krajowej czekali na dogodne warunki, aby rozpocząć w Warszawie zbrojne powstanie przeciwko Niemcom. Kiedy w lecie 1944 r. do stolicy Polski zbliżała się sowiecka Armia Czerwona, a hitlerowcy uciekali w panice, dowódca Armii Krajowej - generał Tadeusz Komorowski „Bór” - wydał rozkaz rozpoczęcia powstania. Było to 1 sierpnia 1944 r., o godzinie „W”, czyli 17.00. Powstańcy byli bardzo słabo uzbrojeni, ale dzięki wielkiej odwadze i zapałowi do walki w pierwszych dniach odnieśli zwycięstwo. Niemcy jednak szybko sprowadzili świetnie uzbrojone specjalne oddziały wyróżniające się wyjątkowym okrucieństwem w walce oraz wykorzystali ciężkie działa, moździerze i samoloty bombowe. Polacy natomiast nie doczekali się spodziewanej pomocy. Przywódca Związku Sowieckiego Józef Stalin zatrzymał swoją armię na drugim brzegu Wisły i bezczynnie przyglądał się, jak ginie polska stolica i jej patriotyczni mieszkańcy. Nie pozwolił nawet, aby samoloty alianckie zrzucające broń i sprzęt lądowały na zajętych przez jego armię lotniskach. Anglicy nie przysłali polskiej Samodzielnej Brygady Spadochronowej generała Sosabowskiego. Cena wolności Mimo braku pomocy powstańcy walczyli 63 dni. Przez te dwa miesiące, chociaż cały czas trwały walki i codziennie ginęli ludzie, Warszawa była wolna. Wybuch powstania przyniósł wszystkim wielką nadzieję. Po pięciu latach niewoli w mieście pojawiły się polskie napisy i biało-czerwone flagi, dotąd ukrywane w piwnicach. Ukazywały się polskie gazety. Można było oglądać polskie filmy i przedstawienia. Działały polskie instytucje, jak choćby Harcerska Poczta Polowa. W kościołach i na podwórkach odprawiano uroczyste Msze św. Za tę wolność przyszło jednak zapłacić najwyższą cenę. W powstaniu zginęło kilkanaście tysięcy polskich żołnierzy, jeszcze więcej zostało rannych. Niemcy bestialsko wymordowali około 150 tys. cywilnych mieszkańców. Ci, którzy przeżyli, zostali wywiezieni do obozów koncentracyjnych lub na przymusowe roboty. Miasto prawie całkowicie zburzono. cZy wiesZ, że… Zupa plujka lub pluj-zupa była jedną z potraw, jaką jedli powstańcy, gdy brakowało żywności. Gotowano ją z jęczmienia zdobytego w magazynach niemieckiego browaru. jej jedzenie było bardzo uciążliwe, gdyż ciągle trzeba było wypluwać plewy albo łuski. Stąd jej nazwa. Reklama Rozmaitości eCHO DZIeCI www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl 35 do poczytania Fredro, jakiego nie znacie Napisał „Zemstę” - to wiecie. Ale czy wiecie, że wziął udział w wyprawie Napoleona na Moskwę i otrzymał Złoty Krzyż Virtuti Militari? Aleksander Fredro to postać niezwykła i słabo znana. Z kolei „Fotel czasu” to trzymająca w napięciu od pierwszej strony, zaskakująca powieść dla dzieci. Czytelnik wraz z 11-letnim Olkiem podróżuje w czasie, przeżywając zabawne przygody i poznając przy okazji najciekawsze momenty z życia Aleksandra Fredry. To opowieść pełna dobrych emocji, humoru i ciekawych wiadomości, wypełniona pięknymi, ciepłymi ilustracjami, a ulubiony fotel Aleksandra Fredry jest na tyle duży, że można usiąść w nim z kimś bliskim i zaJAG nurzyć się w lekturze… Anna Czerwińska-Rydel, Fotel Czasu, Fundacja Rodu Szeptyckich, Warszawa, 2014. RUSZ GŁOWĄ 1. w jeziorze, morzu lub wannie. 2. Czerwone, okrągłe i kwaśne owoce. 3. Najlepszy bagaż na piesze wędrówki. 4. Posiłek spożywany wieczorem. 5. … Krzyżowa. 6. jasna …., z obrazem Matki Boskiej. 7. Stolica Polski. 8. Najlepszy kolega. 9. Najszybszy środek transportu. 10. Spaghetti, fusilli lub penne. 11. Gromkie na koniec przedstawienia. Ludzie Witek Modelski „Warszawiak” był jednym z najmłodszych powstańców. Miał 11 lat. Nigdy się nie wahał i nie bał, a jego odwaga była wyjątkowa. Sprowadził saperów do bronionego przez powstańców Banku Polskiego. Za bohaterstwo został odznaczony Krzyżem Walecznych i awansowany do stopnia kaprala. Nosił mundur i zatknięty za pasem granat ręczny, na głowie francuski hełm. Służył w sławnym batalionie „Parasol”. Zginął, broniąc ostatniego domu przy ul. Czerniakowskiej. Zawiszacy byli harcerzami, którzy nie ukończyli 15 lat. Stworzyli własną organizację w Szarych Szeregach. Ich patronem był Zawisza Czarny z Grabowa, najsłynniejszy polski rycerz. Zawiszacy w powstaniu przenosili meldunki, rozkazy i listy, zbierali informa- cje o nieprzyjacielu, pełnili wartę przy magazynach, pilnowali porządku. Znali wszystkie przejścia, bramy, podwórka, piwnice, ruiny. Byli doskonałymi łącznikami. Krzyżówkę tę ułożyła danusia Jurzyk z Białej Podlaskiej. Nagrodę za inwencję (jedną z recenzowanych na naszej stronie książek) wyślemy pocztą. wasza krzyżówka też może zostać wydrukowana na tej stronie. wystarczy, że przyślecie ją do nas. Nie zapomnijcie podać swojego adresu. wypełnione kupony (wyłącznie na kartach pocztowych) prosimy przesyłać na adres: „echo Katolickie”, ul. Bp. świrskiego 43a, 08-110 Siedlce. Do wygrania zestaw gier z serii „akademia Umysłu junior LatO” firmy Format. to specjalnie opracowany zestaw gier rozwijających pamięć, wspomagających koncentrację oraz pobudzających wyobraźnię. Każdy z czterech programów zawiera aż 20 ćwiczeń o wielu stopniach trudności, które stymulują rozwój intelektualny i poznawczy. Rozwiązanie krzyżówki z 28 nr. eCHa:LIPIeC Nagrodę otrzymuje dawid Ruta z garwolina. Serdecznie gratulujemy, nagrodę wyślemy pocztą. krZyżÓwka 28 HaSŁO IMIę I NaZwISKO aDReS wIeK Więcej informacji o historii Polski znajdziecie w książce Joanny i Jarosława Szarków „Kocham Polskę. historia Polski dla naszych dzieci”. Szczegółowe informacje dostępne są na stronie www.rafael.pl. T Y G o D N i K r E G i o N a l N Y Wydawca: Siedlecka Oficyna wydawnicza „Podlasie” Sp. z o.o.; numer indeksu: 367478 adres redakcji: ul. Bp. I. świrskiego 43a, 08-110 Siedlce, tel. 25 644 48 00, 664 427 272, fax.: 25 644 49 00, kom. 694-466-922 www.echokatolickie.pl, e-mail: [email protected] numer konta: 81 2030 0045 1110 0000 0046 9000 BgZ s.a o/siedlce Redaktor naczelna: Monika Grudzińska ([email protected]). Zastępca: agnieszka warecka ([email protected]) asystenci kościelni: ks. andrzej adamski, ks. jacek Szostakiewicz, ks. Piotr wojdat Redaktorzy prowadzący: jolanta Krasnowska-Dyńka ([email protected]), Monika Lipińska ([email protected]), Kinga Ochnio ([email protected]) dziennikarze: agnieszka wawryniuk, andrzej Materski (red. sportowa) stali współpracownicy: ks. Mateusz Czubak, wioletta ekielska, ks. Ireneusz juśkiewicz, waldemar jaroń, tadeusz Nieścioruk, Krystian Pielacha, ks. Paweł Siedlanowski, ks. jacek wł. świątek, Michał Sztelmach, anna wasak, anna wolańska, Beata Zgorzałek Korekta: anna Kublik. skład: Leszek Sawicki administracja: Beata Kusińska, Marta Kaleucha ([email protected]) Reklama: Iwona Zduniak-Urban (tel. 664 427 272, e-mail: [email protected]) druk: Polskapresse Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, Drukarnia warszawa Prenumerata realizowana przez Ruch s.a. Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: [email protected] lub kontaktując się z telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 - czynne w godzinach 7.00 - 18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Zamówienia na prenumeratę instytucjonalną przyjmuje firma Kolporter spółka z ograniczoną odpowiedzialnością s.K.a. Informacje pod numerem infolinii 0801 40 40 44 lub na stronie internetowej www.dp.kolporter.com.pl/ Rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych bez zgody wydawcy jest zabronione. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń. W przypadku stwierdzenia niezgodności treści z zasadami wiary katolickiej, zastrzega sobie prawo odmowy ich zamieszczenia. materiałów nie zamówionych redakcja nie zwraca, a w przypadku zakwalifikowania ich do druku zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i dokonywania skrótów. 36 numer 30(995) 24-30 lipca 2014 r. EchoKatolickie SIMPLY CLEVER Kompleksowo Profesjonalnie Konkurencyjnie OJFVTÜVH LSFEZUPXB PXF CF[HPU¬XL [;64 SP[MJD[FOJF /"+/*å4;&$&/: 83&(*0/*& %LDáD3RGODVND $O-DQD3DZáD,, WHO www.komunalnik.pl tel. 24h 601 277 212 83 343 46 91 Biuro reklam i ogłoszeń Echa Katolickiego tel. 025 6444 800, fax 025 6444 900 www.echokatolickie.pl ! OgłOsZenia Za daRmO chcesz kupić, sprzedać, wynająć? nadaj swoje ogłoszenie w jednej z wielu kategorii za darmo! uwaga! Promocja nie dotyczy działu „usługi” oraz ogłoszeń nadawanych systemem sms. szczegółowe informacje pod nr. tel. 25-644-48-00 lub na www.echokatolickie.pl. !