Günther Rittau - w poszerzaniu horyzontów filmowego widzenia
Transkrypt
Günther Rittau - w poszerzaniu horyzontów filmowego widzenia
Günther Rittau - w poszerzaniu horyzontów filmowego widzenia Marek Kosma Cieśliński Gdy w swojej berlińskiej pracowni obmyślał ustawienie zdjęć do Nibelungów (Die Nibelungen, 1922-24), nie miał na pewno świadomości, że pracuje przy czymś nowatorskim i odkrywczym w sztuce filmowej. Młody, trzydziestodwuletni ale bardzo już doświadczony reżyser Fritz Lang (który miał wówczas na koncie realizację dziewięciu obrazów) był wymagający i oczekiwał wciąż nowych pomysłów w wizjonerskim kreowaniu nowych ekranowych światów. Nic nie wskazywało na to, że oto spod ręki urodzonego w górnośląskiej Königshütte Günthera Rittaua wychodzą jedne z najważniejszych i najciekawszych rozwiązań fotooptycznych, które na długie lata ustalą standardy w realizacji filmowych efektów specjalnych oraz sztuki operatorskiej na całym świecie. Urodził się w samym sercu dzisiejszego Chorzowa, co odnotowano w akcie urodzenia następującym wpisem: „W niżej sygnowanym Urzędzie Stanu Cywilnego stawił się dziś, potwierdziwszy swoją tożsamość, nauczyciel Benjamin Jacob Rittau zamieszkały w Kónigshut- te, przy ulicy Rynek 16, wyznania katolickiego, oświadczając, że jego żona Maria Edeltrud Aloisia Josepha Rittau z domu Artl, wyznania katolickiego, zamieszkała przy mężu, w dniu 6 sierpnia roku 1893 o godzinie czwartej po południu urodziła dziecko płci męskiej, które otrzymało imię Gunther Franciskus Xaverius”.' Jak informują skąpe źródła biograficzne, dom rodzinny przyszłego operatora był zamożny, a chłopca już w młodym wieku wysłano na naukę do gimnazjum a potem technikum w Berlinie. Tam przejawił zainteresowanie naukami przyrodniczymi, medycyną, architekturą i sztuką, co szczególnie miało mu się przydać w przyszłości. Po ukończeniu berlińskiej Politechniki został inżynierem chemii, fizyki i budowy maszyn, kierując swoje zawodowe fascynacje w stronę fotochemii. Początek kariery przerywa mu jednak na pewien czas I wojna światowa, podczas której odbywa służbę oficerską w formacji saperów. Po zakończeniu wojny Rittau znajduje pracę w przemyśle optycznym, gdzie od roku 1919 pełni funkcję kierownika w wydziale naukowodokumentalnym firmy Decla-Bioscop, później należącej do Ufy - największej wytwórni filmowej Republiki Weimarskiej. Koncentruje się tam na doświadczeniach z technikami specjalnymi wykorzystywanymi na potrzeby filmu naukowego. Równocześnie studiuje rzemiosło filmowe. Praca z kamerą daje zapewne satysfakcję, gdyż co i rusz udaje mu się wynaleźć bądź wprowadzić w życie jakąś nowinkę techniczną wzbogacającą dotychczasowe, ubogie raczej środki wyrazu. Trudno pierwsze „wynalazki” łączyć z masowym wykorzystaniem ich w kinie, dość wówczas skonwencjonalizowanym i skoncentrowanym na dostarczeniu lekkiej, komediowej bądź łzawo- melodramatycznej rozrywki dla niewybrednej mieszczańskiej widowni. Jednak okazja praktyki filmowej podjętej także we Francji sprawia, że umiejętności łączenia technicznej precyzji ze zwięzłą kompozycją obrazu, które przejawia młody operator, szybko zostają dostrzeżone. Tymczasem u progu lat dwudziestych pojawia się grupa twórców, którzy sięgają po nowe treści i środki wyrazu. Reżyserów takich jak Friedrich Wilhelm Murnau, Wilhelm Pabst, Karl Grune, Paul Leni, Robert Wiene i wspomniany już Fritz Lang interesuje odsłanianie głębi duszy ludzkiej, rozumianej z definicji jako miejsce nieustannego konfliktu dobrych i złych pierwiastków natury człowieka. Chęć wyrażenia wewnętrznych przeżyć bohaterów prowadzi do nowej stylistyki, bardzo mocno opartej na sile działania obrazu. Wkrótce ten nurt estetyczny zostaje ochrzczony mianem niemieckiego ekspresjonizmu filmowego. Lang ma właśnie za sobą film Dr Mabuse (1922) - opowieść o tytułowym szarlatanie i hipnotyzerze dokonującym zbrodni w kraju pogrążonym w chaosie i kryzysie wartości moralnych. Obecnie przystępuje do ekranizacji starogermańskiego mitu o Nibelungach. Zdjęcia do tej planowanej na dwie pełnometrażowe części produkcji realizować będzie dwóch operatorów: Walter Ruttman oraz Carl Hoffmann (urodzony w Nysie w 1885 roku). Ponieważ na poły fantastyczna historia miłosna, pełna nadprzyrodzonych zjawisk i baśniowych stworów, wymagać będzie efektów specjalnych, do przygotowania zdjęć trikowych zostaje zaangażowany Rittau. Przenoszona na ekran historia ludu Nibelungów ma powalić widzów scenografią i widowiskowością podejmowanych baśniowych i mitycznych wątków, w których waleczny rycerz Zygfryd starać się będzie o względy królewny Krymhildy, stając nawet do krwawej walki ze smokiem. Niezbędne okazuje się opracowanie makiet i zdjęć kombinowanych. Jak po czterdziestu latach wspomni Rittau: „Przejaskrawienia, podwójne oświetlenie i tylna projekcja stanowiły podstawowe środki techniczne podejmowane dla uzyskania tych nadzwyczajnych efektów. Budowaliśmy również modele, a elementy scenografii malowano na szkle, które to ustawione w krótkiej odległości przed kamerą, zlewało się w jedną całość z oryginalnym obrazem w tle”. Do tego dochodziły elementy przenikania i animacji, za którą Rittau przede wszystkim był odpowiedzialny. Starogermański epos z XIII wieku zrealizowany przy dużej geometryzacji kompozycji, był plastyczną idealizacją wizerunku germańskich bohaterów, a według Langa „prawdziwym przejawem niemieckiego ducha, mającym na celu propagowanie niemieckiej kultury w szerokich kręgach światowych”. Bohater pierwszej części filmu - Śmierci Zygfryda, zostaje na skutek rywalizacji dwóch kobiet zabity, co staje się pretekstem do krwawego rewanżu w kolejnej części - Zemście Krymhildy. Bogata scenografia z rozległymi planami plenerowymi, jak również zdjęcia morskie i rozgrywające się w gęstym lesie - wszystko zwiało nakręcone w studio. Film okazał się sukcesem, a wypracowane rozwiązania na długo wyznaczyły standardy innym twórcom. Lang nie zapomina natomiast o współautorze swojego udanego dzieła i w roku 1926 angażuje Rittaua do kolejnego projektu - Metropolis. Nikt nawet nie przypuszcza, że za kilkadziesiąt łat obraz ten stanie się jednym z najciekawszych i - co ważne - nieprzemijających wizjonerskich obrazów w dziejach kina. Głównym operatorem jest teraz Karl Freund, z pochodzenia Czech, współtwórca największych niemieckich sukcesów kinematograficznych tego okresu, takich jak: Golem Paula Wegenera i Carla Boesego (1920), Berlin symfonia wielkiego miasta Waltera Ruttmanna (1927), czy - przede wszystkim sztandarowego obrazu ekspresjonistów - Portiera z hotelu Atlantic Friedricha Wilhelma Murnaua (1924), przy którym dał się poznać jako innowator poszukujący oryginalnych ruchów kamery, a przede wszystkim nowatorskich sposobów jej ustawienia w taki sposób, by uwypuklić dramaturgię opowiadanej historii. Scenariusz filmu powstaje na podstawie powieści Thei von Har- bou, niemieckiej pisarki, prywatnie żony Langa, z którym zrealizuje ona wspólnie kilka tytułów, by jednak później - po dojściu do władzy Hitlera - rozstać się z mężem i rozpocząć własną działalność realizatorską na potrzeby III Rzeszy. Tymczasem Metropolis jest zaskakującą wizją futurystycznego miasta-molocha funkcjonującego w rytm praw techniki, która bezwzględnie determinuje losy wszystkich mieszkańców. Melodramatyczny wątek protagonistów: syna głównego wynalazcy-przemysłowca i prostej dziewczyny pochodzącej spośród wyzyskiwanej ponad siły klasy robotników naznaczony jest piętnem tragizmu płynącego z obłąkania i wszechmocy władcy miasta-fabryki, zmuszającego rzesze zamieszkujących go obywateli do niewolniczej pracy na rzecz nielicznego grona posiadaczy. Przedstawiony świat oparty zostaje na kontraście galerii wszechobecnych i prawdziwie potężnych maszyn, przy których nieustannie trudzą się uprzedmiotowieni przedstawiciele ludzi-maszyn. Całości dopełniają futurystyczne obrazy „naziemnych” obszarów metropolii wyznaczonej geometrycznymi figurami wieżowców-gigantów, w których żyje, opływając w luksusy, uprzywilejowana grupa wybrańców. Epicki obraz przyszłości osadzonej w roku 2000, choreografia tłumów statystów-robotników, dynamiczny montaż i sugestywna ekspresja osiągnięta za pomocą światłocienia, zadecydowały o wyjątkowym kształcie filmu. Na efekt ten złożyły się makiety fabrycznych hal i urządzeń, podziemnych korytarzy, w których tłoczą się robotnicy oraz liczne sceny zrealizowane z podwójną ekspozycją. Nad całościowym kształtem scenografii Rittau pracował z zespołem architektów: Otto Huntem, Erichem Kettelhutem i Karlem Vollbrechtem. Dla celów produkcji skonstruował zaś szereg specjalnych urządzeń, w tym samojezdny pojazd wieżowy, prototyp dzisiejszego kranu operatorskiego, który poruszany na gumowych kołach i wyposażony w windę, pozwalał na nieograniczone ruchy kamery (urządzenie to wykorzystał ponownie przy kolejnym filmie Asphalt). Absolutnym novum było natomiast zastosowanie ujęć telewizyjnych w scenie, gdy władca miasta-molocha komunikuje się ze swoimi podwładnymi za pomocą wideofonu. Zamarkowanie w roku 1927 transmisji telewizyjnej było nie tylko wizjonerskie ale i bardzo trudne. Aby obraz z wideofonu był dobrze widoczny na ekranie kinowym, należało szczególnie precyzyjnie zsynchronizować prędkość przesuwu taśmy w kamerze rejestrującej scenę, oraz w projektorze wykorzystanym do tylnej projekcji - poprzez wzajemne elektroniczne połączenie obu urządzeń. W sensie plastycznym wyjątkowa była również zgeometryzowana choreografia w efektownych scenach zbiorowych. Przesłanie filmu, w którym główna bohaterka Maria kobieta z ludu - głosząc ideały miłości i pokoju, doprowadza do zrywu mas uciśnionych, było również wyjątkowe. Zło ucieleśnione pod postacią fabrykigiganta przegrywało z ideałami szlachetności i prostoty. Mocno sformalizowany film, choć nowatorski i wizjonerski — został jednak dość chłodno przyjęty przez publiczność. Jak na owe czasy był niewyobrażalnie kosztowny. Jego pierwotna wersja liczyła trzy i pół godziny projekcji, nakręcono niewiarygodną ilość ponad sześciuset tysięcy metrów taśmy filmowej, a budżet zamknął się astronomiczną kwotą siedmiu milionów marek, co doprowadziło wytwórnię Ufa na skraj finansowej zapaści, zwłaszcza wobec faktu, iż wpływy z eksploatacji przyniosły sumę w wysokości zaledwie jednego miliona. Wskutek tego, po premierze, która odbyła się 10 stycznia 1927 roku, film w okresie ośmiu miesięcy przemontowano i skrócono o jedną czwartą, doprowadzając do kolejnej premiery w październiku. Co ciekawe, niezależnie od chłodnego przyjęcia publiczności, władza przyjęła film pochlebnie. Alegoria wymyślonego przez twórców świata spodobała się później Adolfowi Hitlerowi, który, w nagrodę za stworzenie obrazu prawdziwie przyćmiewającego największe ówczesne produkcje hollywoodzkie, planował nakłonić Langa do świadczenia usług propagandowych. Od Josepha Goebbelsa reżyser otrzymał propozycję objęcia stanowiska naczelnego reżysera III Rzeszy, z czego jednak nie skorzystał. Obraz natomiast w następnych dekadach wydatnie inspirował innych filmowców. W roku 1984 włoski producent i kompozytor Giorgio Moroder dokonał pokolorowania i udźwiękowienia obrazu, choć wobec niezwykłej wyjątkowości oryginału, praca ta nie spotkała się z uznaniem. Oryginalną muzykę skomponowaną przez Gottfrieda Huppertza, próbowało ostatnio napisać na nowo co najmniej pięciu innych kompozytorów, wśród nich Abel Korzeniowski - przygotowujący ilustrację muzyczną na potrzeby festiwalu filmowego Era Nowe Horyzonty. Przemontowane i usunięte po pierwszej premierze fragmenty taśmy natomiast zaginęły i jeszcze do niedawna uważane były za bezpowrotnie stracone. Dopiero niedawno, w jednym z argentyńskich archiwów natrafiono na dłuższą, być może bardzo zbliżoną do oryginału wersję, która w przyszłości zapewne powróci na ekrany. W końcu dekady Rittau realizuje kolejne innowacyjne pomysły w grupie producenckiej Ericha Pommera, pod reżyserskim kierunkiem Joe Maya. Są to dwa filmy: Heimkeher (1928/29) i Asphlt (1929), przy czym do pierwszego z nich Rittau robi zdjęcia w duecie z Konstanti- nem Tschetem. W tym czasie deklaruje: „Moim ideałem jest, by treść myślową filmu kształtować jedynie poprzez artystyczne możliwości kamery”. Udaje mu się to w Asphalcie psychologizującym kryminale o zacięciu społecznym, przedstawiającym historię szanowanego policjanta uwikłanego w mieszczańską intrygę z melodramatycznym wątkiem. Akcja rozgrywa się w scenerii podejrzanych miejskich zaułków, co stwarza okazję do wykreowania obrazu półświatka, w którym nieustannie toczy się walka dobra ze złem, zaś główny bohater cierpi rozdarty pomiędzy poczuciem obowiązku a pożądaniem. Dla uzyskania właściwego efektu, Rittau nadzoruje w studiu budowę dekoracji ulicznej o długości czterystu metrów. Oświetla potem plan niebywałą wówczas ilością dwustu pięćdziesięciu tysięcy lamp żarowych! W roku 1929, ponownie w producenckiej ekipie Pommera, Rittau — tym razem w tandemie z Hansem Schneebergerem - kręci Melodie des Herzens w reżyserii Hannsa Schwarza; jest to pierwszy duży film dźwiękowy wytwórni Ufa. Przy tej okazji wypowiada się publicznie przeciwko wykorzystaniu dźwięku wyłącznie w sposób naturali- styczny, podkreślając, że tak jak w odniesieniu do strony obrazowo- plastycznej, tak i w świecie efektów dźwiękowych duże możliwości stwarza jego wykorzystanie symboliczne, a czasem nawet irracjonalne. To prawdziwy splot okoliczności, że sześć lat później podobny postulat — ale tym razem odniesiony do muzyki — wysunie jego o trzynaście lat młodszy krajan Franz Waxman, również urodzony w Kônigshütte, który przy filmie Jamesa Whalea Narzeczona Frankensteina (Bride of Frankenstein, 1935) wytyczy nowe rozumienie filmowej kompozycji muzycznej. Obaj zresztą spotkają się przy pracy już niedługo. Kolejnym wyzwaniem Rittaua jest praca przy filmie Josepha von Sternberga Błękitny anioł (Der blaue Engel, 1929/30). Oparta na książce Heinricha Manna historia gimnazjalnego profesora tracącego głowę i staczającego się na dno drabiny społecznej na skutek zauroczenia kabaretową szansonistką imieniem Lola-Lola, okazał się udanym dramatem psychologicznym. Kreacje grających główne role Marleny Dietrich (wówczas jeszcze mało znanej) i Emila Janningsa (aktora będącego u szczytu sławy) na trwałe wpisały się do filmowego kanonu. Oprócz świetnej reżyserii, na jakość filmu wpływała też dźwiękowa, zwłaszcza muzyczna strona filmu, do którego orkiestrację, na zlecenie Friedricha Hollaendera, wykonał wspomniany Franz Waxman, dziś dobrze już znany jako późniejszy laureat dwóch Oscarów. Nie bez znaczenia była też strona plastyczna filmu, wykreowana przez Rittaua, potrafiącego w sposób trafny podkreślić atmosferę prowincjonalnego kabaretu, a przede wszystkim wykreować światłem niezapomniany wizerunek Marleny, która jako Lola-Lola, ubrana w czarny kostium, w cylindrze na głowie, śpiewała na scenie teatrzyku: „Jestem po to, by kochać mnie, to się o mnie wie, i nic więcej”. Po tym filmie aktorka rozpoczęła karierę międzynarodowej gwiazdy i zapewne zdawała sobie sprawę, jak duża była w tym zasługa odpowiedniej pracy kamery. W wydanej po latach autobiografii wspominała współpracę z pionem operatorskim: „Chętnie wyjaśnię, do czego służy światło główne. Jest to źródło światła potrzebne przy zbliżeniach i może zarówno stworzyć, jak i zniszczyć jakąś twarz. Moja twarz została s t w o r z o n a . Opowiadano o tym niesamowite historie: że musiałam usunąć zęby trzonowe, żeby podkreślić szczupłość policzków, że młode aktorki potrafiły przy użyciu mięśni twarzy wciągnąć policzki tak, żeby osiągnąć efekt tajemniczości, widoczny na ekranie. Żadna z tych historii nie jest prawdziwa (...) Sternberg używał światła głównego, żeby podkreślić okrągłości mojej twarzy. Nie było tam żadnych szczupłych policzków. W tym celu reflektor ustawiano bardzo nisko i daleko odemnie . Mimo iż za zdjęcia do filmu odpowiada dwóch operatorów (również znany już wcześniej Hans Schneeberger), po jego premierze wytwórnia właśnie Rittauowi przyznaje dodatek finansowy z tytułu kierownictwa obrazu! Świadczy to niezbicie o stabilnej i wysokiej pozycji pochodzącego z Królewskiej Huty operatora, którego talent i techniczne umiejętności cieszą się w branży coraz większym uznaniem. Nic zresztą dziwnego. Błękitny anioł odnosi sukces i wyznacza na gruncie europejskim nowe drogi i perspektywy dla kina dźwiękowego. Operatorski dorobek Gtinthera Ritfaua obejmuje ponad sześćdziesiąt tytuiów. Niektóre z nich należą do klasyki światowego kina. Dekada lat trzydziestych, czas gdy wielu niemieckich filmowców ucieka przed rozprzestrzeniającą się agresją narodowosocjalistyczną do Francji i Stanów Zjednoczonych, upływa Rittauowi na pracy przy realizacji blisko czterdziestu tytułów. Zdarza się, że w ciągu roku nawet pięciokrotnie staje za kamerą. Realizowane tytuły to zazwyczaj komedie niewykraczające ponad poziom przyzwoitej rozrywki, które jednak cieszą się uznaniem widowni, powstając nieraz w kilku wersjach językowych, z przeznaczeniem na różne rynki europejskie. Uwagę zwracają: francuska komedia Princesce, à vos ordres! (reż. Hanns Schwarz i Max de Vaucorbeil, 1931) z Lilian Harvey w roli tytułowej; dramat kryminalny z Emilem Janningsem Stürme der Leidenschaft (reż. Robert Siodmak, 1932), w którym to filmie stany psychiczne bohatera - komisarza policji rozwiązującego mroczną zagadkę kryminalną - Rittau stara się przedstawić przy pomocy odpowiednio dobranego światła; operetka Baron cygański (Der Zigeunerbaron, 1935) wyreżyserowana przez Karla Hartla czy francuski melodramat wojenny z Jeanem Gąbinem w roli głównej Guelle d’amour (reż. Jean Grémillon, 1937). Zwłaszcza stała współpraca z Hartlem owocuje kilkoma bardzo ciekawymi i znów nowatorskimi tytułami z gatunku science fiction: F.P. 1 nie odpowiada (F.P. 1 antwortet nicht, 1932) oraz Złoto (Gold, 1934). Pierwszy z nich, powstały na podstawie powieści autora książek fantastycznonaukowych Curta Siodmaka, należy do zapowiedzi dzisiejszego kina fantastyczno-przygodowego. Łącząc wątek sensacyjny z melodramatycznym, przedstawia historię budowy platformy lotniczej, która posadowiona na środku Oceanu Atlantyckiego ma umożliwić międzylądowanie samolotom udającym się z Europy do Ameryki. Niespodziewanie, w wyniku sabotażu, platforma F.P. 1 nie daje znaku życia... Z kolei Złoto to sensacyjnofantastyczna historia budowy reaktora atomowego, który ma umożliwić produkcję szlachetnego kruszcu ze zwykłego metalu, tymczasem - budząc chciwość pracujących przy nim ludzi - prowadzi do tragedii głównego bohatera. W1939 roku Rittau debiutuje jako reżyser filmem Brand im Ozean, żartobliwą historią o dwójce pracowników kompanii petrochemicznej, których przyjaźń - wystawiona na próbę walką o względy tej samej kobiety — tryumfuje, gdy obaj muszą stawić czoła żywiołowi wzburzonego oceanu. Film jest trudny w realizacji, jako że akcja rozgrywa się w scenerii roponośnych instalacji poprowadzonych na dnie morza. Zrealizować trzeba sceny nurkowania, zdjęcia zatopionych okrętów oraz sceny eksplozji. Doświadczenie przy efektach specjalnych okazuje się tu zasadniczym kapitałem i kluczem do reżyserskiego sukcesu oraz rozbudza apetyt na nowy obszar zawodowych doświadczeń. Chociaż więc rok później, w okupowanej Francji, Rittau zajmie się jeszcze realizacją zdjęć do dramatu Roberta Siódmaka L’Entraîneuse z udziałem Michèle Morgan, na kolejnych piętnaście lat pochłonie go wyłącznie reżyseria. Ponieważ zaś Europa zmaga się z agresją Hitlera, kilka z wyreżyserowanych przez niego filmów wpisze się w propagandowe zapotrzebowanie faszystowskiego przemysłu filmowego. U-Boote westwärts! (1940/41) to bez wątpienia szczytowe osiągnięcie królewskohuckiego filmowca. Opowieść o flocie niemieckich okrętów podwodnych, które zgodnie z wydaną komendą wyruszają „na Zachód!” by rozgromić aliantów, była z jednej strony pochwałą niemieckiej potęgi militarnej w pierwszym okresie wojny, z drugiej - zjadliwym antybrytyjskim pamfletem wykorzystywanym w wojennej agitacji wśród żołnierzy i cywilów, służącym lansowaniu wizerunku powszechnej dominacji nazistów, także w podmorskich głębinach. Doktrynerskie zadania Rittau zrealizował zgodnie z wytycznymi hitlerowskiego ministra propagandy Goebbelsa, umiejętnie kamuflując polityczne i doktrynerskie treści w atrakcyjnej scenerii środowiska morskich podwodników, których zresztą przedstawił z psychologiczną głębią i wiarygodnością, na tle rozterek wynikających z trosk o pozostawione na lądzie rodziny. Z kolei Der Storm z roku 1941, opowiadający o żywiołowej klęsce powodzi i walce z nawałem zatorów lodowych, wydawać się dziś może bezpośrednim prekursorem współczesnych hollywoodzkich obrazów katastroficznych o podobnej tematyce. Po raz kolejny podjęta filmowość wodnego żywiołu, popycha tu Rittaua (podobnie jak i przy poprzednim obrazie) do realizacji scen wodnych w scenografii studyjnego atelier! Nikt nie zna jeszcze technologii dzisiejszego blue-boxu, gdy Rittau - po raz kolejny przeciera drogę swoim następcom. O szczegółach realizacji opowiada tak: „(film) taki wydawał się w ogóle niemożliwy do nakręcenia. I wtedy pomyślałem: co jest bardziej niebezpieczne niż uderzenie kry lodowej powódź! Zrobiłem zatem, po dużych przygotowaniach, odpowiednie makiety. Aż tu nagle pęka zapora na Odrze, w okolicy Oderbruch Pojechaliśmy tam. I bez gotowego scenariusza zrobiliśmy mnóstwo zdjęć ludzi, którzy barkami przemieszczali się wraz z bydłem. Potem tylko na terenie wytwórni dokręciliśmy zdjęcia z użyciem niewielkiej ilości wody”. Ponieważ obowiązujące wówczas wojenne zaciemnienie uniemożliwiało ustawienie świateł na otwartej przestrzeni, wszelkie nocne sceny plenerowe również musiały być nakręcone w studio Efekty były bardzo dobre, a Rittau sprawnie przestawiał się z pracy nad efektami specjalnymi i oświetlaniem atelierowych dekoracji, do rejestrowania materiału metodą niemal dokumentalną. Upadek Niemiec i okres powojenny znosi Rittau bez perturbacji reżyserując po dwa filmy w 1945 i w 1948 roku. Jeden z nich, awangardowa komedia Alltägliche Geschichte (1945) ulega w wyniku działać wojennych spaleniu i bezpowrotnie ginie. Tuż po wojnie Rittau zakład: w Monachium wytwórnię filmową Stella-Film GrnBH, która jednak mimo realizacji zleceń dokumentalnych i krótkometrażowych, w tym również na potrzeby Amerykanów, nie przynosi spodziewanych dochodów. Jako operator ponownie staje więc za kamerą w roku 1954 pracując przy dramacie wojennym Laszló Benedeka Kinder; Mütter und ein General, którego producentem jest znany operatorowi od lat Erick Pommer. Przez najbliższe trzy lata Rittau realizuje zdjęcia do kilku kolejnych obrazów, ale stopniowo ogranicza się do pracy jedynie przy filmach dokumentalnych i telewizyjnych. Nowe dokonania młodego pokolenia niemieckich filmowców są mu obce. Niewiele też ogląda z powodu stopniowej utraty wzroku. W roku 1961 staje się współbohaterem dokumentalnego filmu De Duitse Film wyprodukowanego prze telewizję belgijską, w którym, wraz z innymi twórcami, wspomina lat spędzone na planie. Sześć lat później zostaje uhonorowany Złotą Taśmą Filmową przyznawaną w Niemczech najwybitniejszym twórcom filmowym. Jego twórczy dorobek obejmuje zdjęcia do sześćdziesięciu pięciu filmów i reżyserię dziewięciu obrazów, w tym dwóch opartych na własnych scenariuszach: Der ewige Klang (1943) i Vor uns liegt das Leben (1948), z których ostatni wydany został jako książka. Chociaż wyreżyserował dziewięć filmów, dzis Gunther Rittau znany jest przede wszystkim jako pionier i wynalazca w dziedzinie filmowych efektów specjalnych. Życie osobiste Rittaua zawsze układało się dość burzliwie. Był pięciokrotnie żonaty. Po związkach małżeńskich zawartych w latach: 1919, 1923, 1929 i 1940 (wszystkie zawarte w Berlinie), 26 lutego 1944 roku ożenił się tam po raz piąty, tym razem z aktorką i tancerką Gerdą Gertrudą Heleną Danker. Z poprzednich związków miał cztery córki: Ingę, Ursulę Marię, Mareiłlę i Monikę. Zmarł 7 sierpnia 1971 roku w Monachium. Jego grobowiec znajduje się na cmentarzu Waldfriedhof w tym mieście.