Siostry pasjonistki proszą o pomoc w
Transkrypt
Siostry pasjonistki proszą o pomoc w
Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo Siostry pasjonistki proszą o pomoc w udokumentowaniu Płońskiego cudu Cudowne uzdrowienie Trwa proces beatyfikacyjny założycielki Zgromadzenia Sióstr Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa, matki Józefy Hałacińskiej. Co ten fakt ma wspólnego z Płońskiem? Otóż wiele lat temu w płońskim szpitalu doszło do cudownego ozdrowienia mężczyzny, po tym, jak pracujące tu siostry pasjonistki modliły się o jego ocalenie do swojej założycielki. Siostry pasjonistki proszą o pomoc odnalezienie osób, które słyszały o tym zdarzeniu. Przyspieszyłoby to proces beatyfikacyjny. O założycielce zakonu Poniższą opowieść należy rozpocząć od wstępu, można powiedzieć, historycznego. Założycielką Zgromadzenia Sióstr Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa (siostry pasjonistki) była Joanna Ewa Hałacińska - matka Józefa (imię zakonne), która urodziła się 5 maja 1867 r. we wsi Bulowice- Morgi w ówczesnym powiecie oświęcimskim w rodzinie, dla której wiara była istotą życia. Obrazuje to fakt, że gdy w 1880 r. umierał ojciec Joanny, to jego ostatnie słowa brzmiały: Ja na łóżku umierać nie mogę, bo Pan Jezus na krzyżu umierał. Życzenie ojca, by mógł umierać na podłodze, jak pokutnik, było dla Joanny autentycznym świadectwem wiary. Po śmierci ojca obowiązek pomagania matce w gospodarstwie spoczął właśnie na Joannie, która czuła wezwanie do życia poświęconego Bogu. Decyzję wstąpienia do zakonu podjęła mając 20 lat w maju 1887 r., wybierając klauzurowy Zakon Sióstr Kapucynek w Kętach. W drugim roku nowicjatu, w uroczystość Matki Bożej Bolesnej - 15 września 1888 r. - Joanna poczuła wewnętrzny nakaz założenia zgromadzenia, które czciłoby Mękę Pańską i wynagradzało Bogu za grzechy świata przez modlitwę, umartwienie i działalność apostolską. Przełożeni odnieśli się do tego ze zrozumieniem i przenieśli Joannę do założonego kilka lat wcześniej Zgromadzenia Sióstr Serafitek w Zakroczymiu, spodziewając się, iż kult Matki Bożej Bolesnej w tymże zgromadzeniu zaspokoi ideały Joanny. W Zgromadzeniu Sióstr Serafitek Joanna przebywała 30 lat, była zastępczynią przełożonej generalnej, ekonomką generalną, przełożoną domów, wśród sióstr cieszyła się dobrą opinią. Przez lata pobytu w Zgromadzeniu Sióstr Serafitek towarzyszyło jej wewnętrzne przekonanie, że Bóg wzywa ją do oddania się szerzeniu kultu Męki Pańskiej. Za radą spowiedników i teologów udała się z tą sprawą do ówczesnego biskupa krakowskiego, Adama księcia Sapiehy, który polecił jej skierować prośbę do Stolicy Apostolskiej o pozwolenie na założenie nowego zgromadzenia. Joanna taką prośbę złożyła i 13 lipca 1918 r. watykańska Kongregacja ds. zakonów wydała zgodę na założenie Zgromadzenia Sióstr Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Siostra Hałacińska rozpoczęła więc organizację nowego zgromadzenia. Po przybyciu do Płocka w 1919 r. zwróciła się do biskupa Antoniego Juliana Nowowiejskiego z prośbą o pozwolenie na otwarcie domu na terenie diecezji płockiej i w tym samym roku powstał pierwszy dom sióstr pasjonistek przy ul. Teatralnej 1 w Płocku. Siostra Hałacińska wraz z pierwszymi kandydatkami rozpoczęła pracę w zakładzie wychowawczym dla chłopców im. św. Józefa, należącym do Płockiego Towarzystwa Dobroczynności. W październiku 1921 r. odbyły się pierwsze obłóczyny, po których siedemnaście pierwszych pasjonistek rozpoczęło dwuletni nowicjat. Wtedy siostra Hałacińska otrzymała imię zakonne Józefa, a potem została wybrana na przełożoną generalną, pełniąc tę funkcję do 1945 r. http://www.plonszczak.pl Kreator PDF Utworzono 2 March, 2017, 03:13 Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo Zgromadzenie opiekowało się sierotami, dziećmi opuszczonymi, a siostry pracowały wśród chorych i samotnych. Przez lata kierowania zgromadzeniem matka Józefa otworzyła wiele domów opieki, przedszkoli i innych placówek, w których przychodziła z pomocą potrzebującym, a liczba sióstr w zgromadzeniu rosła - w ciągu 26 lat wstąpiło do niego 206 sióstr i zostało założonych 20 domów zakonnych. Oficjalnego aktu zatwierdzenia zgromadzenia na prawach diecezjalnych dokonał w 1921 r. biskup Nowowiejski. Lata II wojny światowej okazały się czasem próby wiary dla matki Hałacińskiej i jej zgromadzenia. Niemcy wywozili i więzili siostry w obozach koncentracyjnych, zlikwidowali w 1941 r. dom generalny i nowicjat, a także zamykali domy zakonne. Sama matka Józefa musiała się ukrywać przed gestapo - w 1945 r. powróciła do świeżo odzyskanego domu generalnego w Płocku, ale w tym samym roku złożyła urząd przełożonej na ręce nowo wybranej matki Stanisławy Żebrowskiej. Odtąd całe dnie spędzała na modlitwie. Matka Józefa była schorowana, zmęczona przeżyciami wojennymi, osłabiona kłopotami, z którymi zgromadzenie musiało się zmagać w trudnych warunkach powojennej Polski, zapadała na zdrowiu. Już za życia uznawana była za osobę świętą, dającą wzór wierności Chrystusowi i wytrwałej miłości wobec potrzebujących. Zmarła 9 lutego 1946 roku a w chwili śmierci odmawiała modlitwę brewiarzową, łącząc się z siostrami modlącymi się w kaplicy. Pochowano ją na cmentarzu przy ulicy Kobylińskiego, ale w 2006 roku jej szczątki zostały przeniesione z cmentarza do kościoła św. Bartłomieja w Płocku. Trwa proces beatyfikacyjny Życie matki Józefy Hałacińskiej, zarówno wśród sióstr zakonnych jak i wiernych świeckich, budziło przeświadczenie, że jest osobą obdarzoną szczególnym Bożym charyzmatem, a wiele osób, które się z nią spotkały za życia uważało ją za świętą. W dniu jej pogrzebu nie tylko siostry pasjonistki, ale także siostry z innych zgromadzeń oraz wierni, w geście pożegnania pocierali różańce, krzyżyki i obrączki o szaty świętej. Początki kultu prywatnego dały siostry pasjonistki, które nawiedzały grób założycielki. Przyzywając jej wstawiennictwa w swoich sprawach zachęcały także i tych, wśród których pracowały, do powierzania Bogu próśb za pośrednictwem matki Józefy. Ten etap kultu prywatnego, jak twierdzą siostry pasjonistki, zaowocował wieloma łaskami, a nawet wydarzeniami, które można uznać za cudowne, co sprawiło, że myśl o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego była wciąż żywa w zgromadzeniu. Materiały dotyczące życia matki Józefy zgromadzono z okazji setnej rocznicy jej urodzin oraz pięćdziesięciolecia powstania zgromadzenia. Starania o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego matki Józefy trwały długo - w 1988 roku spotkały się z przychylnością ówczesnego biskupa płockiego, Zygmunta Kamińskiego, który wydał ustne pozwolenie na rozpoczęcie przesłuchań, zbieranie zeznań naocznych świadków oraz gromadzenia dokumentów dla potrzeb przyszłego procesu beatyfikacyjnego. Formalne rozpoczęcie procesu na etapie diecezjalnym nastąpiło 13 września 1996 r. Przez sześć kolejnych lat trwały przesłuchiwania ogółem 38 świadków wypowiadających się na temat życia i świętości matki Józefy. Zebrano oraz przebadano wszystkie listy i pisma dotyczące założycielki. Zakończenie procesu na etapie diecezjalnym odbyło się w katedrze płockiej 31 sierpnia 2002 r. Akta dochodzenia diecezjalnego zostały przedłożone do akceptacji biskupowi płockiemu, Stanisławowi Wielgusowi, który uznał ich poprawność - oryginał złożono w archiwum płockiej kurii a odpisy w języku polskim i włoskim przekazano do Rzymu. Akta złożono w Rzymie 22 września 2002 r., a już sześć dni później otwarto proces beatyfikacyjny Sługi Bożej Józefy Joanny Hałacińskiej na etapie watykańskim. http://www.plonszczak.pl Kreator PDF Utworzono 2 March, 2017, 03:13 Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo Rok 2006 i 2007 obchodzony był w zgromadzeniu jako jubileusz 140 urodzin i 60 rocznicy śmierci matki Józefy - wówczas przeniesiono również jej doczesne szczątki do kościoła farnego w Płocku. 18 listopada 2006 r. otwarto grób i dokonano kanonicznego rozpoznania doczesnych szczątków matki Józefy - relikwie wraz z protokołem zostały umieszczone w niewielkiej dębowej trumience, którą złożono w marmurowym sarkofagu u stóp starego, ozdobnego krzyża. Od tego momentu rozpoczął się ważny etap prowadzonego procesu, służący ułatwieniu propagowania kultu prywatnego i wypraszania cudu za jej wstawiennictwem. Pasjonistki w Płońsku Pasjonistki rozpoczęły pracę w Płońsku w 1924 roku, w szpitalu, zorganizowanym w prywatnym domu przy ówczesnej ulicy Ciechanowskiej - gdzie od kilku lat pracował z kilkoma innymi lekarzami Zdzisław Sokólski. Szpital przeniesiono do nowej siedziby 1 kwietnia 1930 roku - dyrektorem został Wincenty Fiećko, który 10 lat później zginął w Katyniu. W latach 1924 - 1930 w szpitalu pracowało 10 - 12 sióstr - pracowały w księgowości, na chirurgii i w aptece, potem liczba sióstr zwiększyła się, ponieważ i działalność szpitala była szersza. W 1941 roku Niemcy zaczęli zwalniać siostry z pracy, pozostawiając w szpitalu tylko dwie. Ale po wyzwoleniu - w 1945 roku siostry pracę podjęły na nowo - do 1957 roku pracowało ich 11 - 19. Pracowały do 1964 roku, ponieważ stopniowo wymawiano im pracę, zastępując personelem świeckim. Zwolnione ze szpitala siostry otrzymały mieszkanie na ulicy Młodzieżowej, gdzie przeniosło się ich kilka, inne przeniosły się do Płocka. W 1945 roku pasjonistki rozpoczęły również pracę w innej płońskiej placówce - Domu Dziecka - ale ich posługa zakończyła się w 1948 roku, gdy pracę im wymówiono. Otworzyły również domy zakonne przy płońskich parafiach, ale w obydwu przypadkach placówki zostały zakmnięte. Płoński cud Jedno ze zdarzeń, z którym związek jest przypisywany matce Józefie, to cudowne ozdrowienie mężczyzny w płońskim szpitalu. Opisała je w 1958 roku siostra Dorota Pryciak. -W roku 1947 czy 1948 przywieziono do szpitala w Płońsku, z ogromnie wzdętym brzuchem i wijącego się w śmiertelnych bólach mężczyznę, chorego już cztery dni na skręt kiszek - twierdziła w swojej relacji siostra Dorota. - Lekarze bezzwłocznie zaordynowali operację, ale tylko dla własnej wiedzy lekarskiej, gdyż według ich mniemania, chory tak czy inaczej nie miał już szans do życia. Do operacji stanął dr Swobodzian, ówczesny dyrektor szpitala i asystujący mu, ale pod względem religijnym niewierzący, dr Dziaćkowski a z sióstr zakonnych: s. Waleria Tarłowska, s. Sylwia Wolska i ja s. Dorota Pryciak. Przy lekkim uśpieniu chorego otwarto jamę brzuszną i oczom lekarzy i sióstr ukazał się kłęb rozdętych, zgangrenowanych i sczerniałych jelit, na co obaj lekarze bezradnie rozłożyli ręce. Po chwili odezwał się dr Swobodzian: Kolego, co zrobimy?. Dr Dziaćkowski ruszył ramionami, a w końcu odpowiedział: Może zostawimy go naturze. Obecne przy tym siostry, niezależnie jedna od drugiej i bez jakiegokolwiek między sobą porozumienia wszystkie jednocześnie pomyślały, aby o zdrowie chorego, mimo ludzkich nadziei, prosić Boga za wstawiennictwem naszej Matki, jako pierwszy cud. Z tą myślą i intencją każda z sióstr jak tylko mogła, tak błagała Miłosiernego Pana Zastępów o zdrowie. Lekarze częściowo zrobili tylko http://www.plonszczak.pl Kreator PDF Utworzono 2 March, 2017, 03:13 Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo prowizoryczne szwy choremu, a resztę otwartej jamy brzusznej nakryli serwetami, polecając czym prędzej położyć go na łóżko, aby im nie zmarł na stole operacyjnym. Dla swych wiadomości praktycznych często zaglądali do chorego i obserwowali jak w takim stanie zachowuje się chory i jak to wszystko wygląda. W pewnym momencie jeden z lekarzy, dla praktyki, pokłuł sczerniałe jelita i odszedł. Siostry, mimo rozmaitych zajęć, nie przestawały się modlić w duchu o zdrowie dla cierpiącego. Chory w nocy poczuł się znacznie lepiej i rano zażądał kapłana, że chce się wyspowiadać i przyjąć Komunię Św., a potem zjeść śniadanie, bo jest ogromnie głodny. Lekarze sądzili, że nie przeżyje nocy, więc nie wierzyli siostrom, aż się naocznie przekonali. Wzięli go na salę operacyjną, dokąd chory chciał pójść o własnych siłach nie bacząc na otwarty brzuch. Lekarze sprzeciwili się takiej odwadze, więc powieziono go na wózku. Zaszyli mu należycie jamę brzuszną i chory po kilkunastu dniach zupełnie zdrowy opuścił szpital. Na pytanie siostry Walerii: Ile w tym chorym było życia? doktór Dziaćkowski odpowiedział: może około pięciu procent, ale chyba go Siostry polecały jakiemu świętemu, bo to niezwykła rzecz, żeby wyzdrowiał. Na to siostra Waleria: Tak, ale czy pan doktór to swoje orzeczenie by nam podpisał?. Wówczas odpowiedział: Tak, ale nie w obecnych czasach. Z powyższego wynika, iż owo niezwykłe uzdrowienie należy zawdzięczać tylko wstawiennictwu naszej śp. Matki Założycielki. W 2000 roku - w Montrealu siostra Sylwia - Aniela Wolska, która w powojennych latach pracowała w Płońsku potwierdziła prawdziwość tej relacji. - Potwierdzam prawdziwość opisanego wydarzenia. Byłam obecna przy operacji tego chorego i przy jego pielęgnacji. Wszystkie opisane szczegóły zgadzają się z prawdą, to był rok 1948 - napisała w oświadczeniu. Pasjonistki proszą o pomoc Można przypuszczać, że pacjent, który trafił do płońskiego szpitala w 1948 roku był mieszkańcem Płońska lub okolic. Można też przypuszczać, że jego rodzina - znajomi - sąsiedzi poznali tę historię, zapewne o tym opowiadał. Gdyby udało się odnaleźć osoby, które o tym zdarzeniu słyszały, można byłoby przyspieszyć proces beatyfikacyjny matki Józefy. Dlatego siostry pasjonistki proszą o pomoc, jeśli ktoś słyszał o tej historii może się kontaktować z matką generalną Anitą Popielewską lub z siostrą przełożoną Agnes Jaszczykowską - Tel. 22 858 87 61; lub e-mail: [email protected]; [email protected] Katarzyna Olszewska W artykule wykorzystano informacje ze strony internetowej sióstr pasjonistek oraz dane z opracowania dotyczącego pracy pasjonistek w Płońsku, autorstwa siostry Beniaminy - Jadwigi Kulazińskiej. foto: Pracownia Dokumentacji Dziejów Miasta Płońska Doktor Wincenty Fiećko, dyrektor Szpitala Powiatowego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Płońsku w otoczeniu sióstr pasjonistek, lata 30. XX w. http://www.plonszczak.pl Kreator PDF Utworzono 2 March, 2017, 03:13