Znani i nieznani Eugeniusz Czaja
Transkrypt
Znani i nieznani Eugeniusz Czaja
Znani i nieznani „Zostały tylko wspomnienia mgliste zarys postaci na tamtych ścieżkach i o rozstaniach pamięć bolesna tęsknota za tym zgubionym rajem” (JK) Eugeniusz Czaja Eugeniusz Czaja s. Józefa i Franciszki z Maciejewskich urodził się 1 stycznia 1932 r. w Przedmieściu Bliższym. Szkołę powszechną ukończył w Przedmieściu Dalszym a Liceum Pedagogiczne w Solcu nad Wisłą. To były czasy kiedy obowiązywały nakazy pracy i w związku z tym we wrześniu 1950 r .trafił do Dąbrowy Dzięcieli w ówczesnym województwie białostockim, gdzie był kierownikiem szkoły. W sierpniu 1951 r. przeniósł się do Działoszyc i tam w Państwowym Liceum Ogólnokształcącym uczył geografii.. Studiował w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie na Wydziale Geograficzno – Biologicznym uzyskując dyplom magistra geografii a oprócz tego ukończył podyplomowe studium w zakresie geografii. Od 1 września 1952 r. rozpoczął pracę w II Liceum Ogólnokształcącym w Sandomierzu ucząc tam geografii i pełniąc funkcję instruktora geografii na powiat sandomierski. W 1968 r. powierzono mu funkcję zastępcy dyrektora, a w 1970 r. został mianowany na stanowisko dyrektora II Liceum Ogólnokształcącego. W 1986 r. przeszedł na emeryturę. Miał wspaniałą żonę Władysławę z domu Ziętarską, którą poznał podczas pracy w Działoszynie, też nauczycielkę absolwentkę Liceum Pedagogicznego w Kielcach. Władysława ukończyła później wyższe studia zawodowe w Rzeszowie. Od 1957 r. pracowała wraz z Eugeniuszem w II Liceum Ogólnokształcącym w Sandomierzu. Została odznaczona medalem Komisji Edukacji Narodowej i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi na polu edukacji. Przeżyli razem, wspierając się w szczęściu i codziennych troskach jakie niesie życie, 62 lata. Wychowali dwie wspaniałe córki, Danutę i Martę, absolwentki II LO w Sandomierzu i warszawskich wyższych uczelni, które już założyły własne rodziny i utrzymują bliski kontakt z rodzicami. Władysława i Eugeniusz byli zafascynowani Sandomierzem i tam zamierzali spędzić resztę życia, budując dom swoich marzeń. Życie niesie jednak niespodzianki i nigdy nie ma ostatecznych rozwiązań. Jedna z córek wraz z mężem pracownikiem naukowymi i dziećmi przeniosła się do USA. Pozostał piękny obszerny nowy dom na Zaciszu w Warszawie, którym z konieczności zaopiekowali się rodzice i z żalem sprzedali dom w Sandomierzu. Eugeniusz po przejściu na emeryturę realizował swoje życiowe pasje jakim było malarstwo w którym dokumentował zabytki i krajobrazy Sandomierza, czytał poezję, majsterkował, a w przydomowym ogródku hodował piękne róże i winogrona. Zawsze chętnie odwiedzał rodzinne strony pomagając rodzicom w gospodarstwie, a po ich śmierci przyjeżdżał często do Solca na ich grób na Piaskach. Nawiązałem z obydwojgiem kontakt około dwa lata temu dzięki nieocenionemu Stanisławowi Świechowskiemu z Przedmieścia Bliższego, który wcześniej podał mi adres ciotecznego brata Eugeniusza, Tadeusza Ornatowskiego. Od Tadeusza i Stanisława, Eugeniusz dużo o mnie wiedział, jak również znał moje zainteresowania pisarskie i publicystyczne. Podczas kilku wizyt w ich wspaniałym gościnnym domu, nigdy nie zdążyliśmy dokończyć rozpoczętych rozmów związanych z Przedmieściem. Żywy udział w tych dyskusjach brała udział także Władysława doskonale zorientowana w życiorysie męża i koneksjach rodzinnych. Już podczas pierwszej wizyty Eugeniusz zaskoczył mnie wspaniałym prezentem jakim był obraz przedstawiający piękne siwe araby, wiedząc, że jestem miłośnikiem koni. Jechałem wtedy do Solca na Wszystkich Świętych i obraz był świeżo namalowany a jako pretekst do jego całkowitego wyschnięcia była kolejna wizyta podczas mojego powrotu z rodzinnych stron. Podczas naszych rozmów kilkakrotnie podkreślał jak ważną rolę w jego dalszej edukacji po ukończeniu szkoły podstawowej odegrała wybitna nauczycielka jaką była Maria Świechowska. To ona zmobilizowała rodziców Eugeniusza, że powinien kontynuować dalszą naukę w szkole średniej w pobliskim Solcu, gdyż jest zdolnym uczniem. Z jej mądrych rad korzystało w tym czasie wielu uczniów i dzięki temu mogli się wyrwać ze środowiska wiejskiego, gdzie w tym czasie nie było dla nich żadnych perspektyw, poza pracą w bardzo drobnych gospodarstwach. Eugeniusz był niezwykle oczytany w wielu dziedzinach jak choćby interesował się zagadnieniami medycznymi, czym zaskakiwał lekarzy z którymi co raz częściej musiał się stykać i dla których był czasami kłopotliwym pacjentem. Z przyjemnością czytał „Życie Powiśla”, które mu czasami przekazywałem w formie skanowanych artykułów lub całe egzemplarze. Wszystko co dotyczyło rodzinnych stron było zawsze dla niego niezwykle interesujące. Zmarł po krótkiej chorobie w dniu 7 lipca i został pochowany w Warszawie na Cmentarzu Wolskim w rodzinnym grobowcu. Żegnam Go krótkim wierszem: Czas Codzienność jak mgła wypełnia morze uniesień i bolesnych upadków Bijący zegar odmierza czas przybliżając kres ziemskiego wędrowania. Zatrzymaj się – jeszcze czas tyle serc potrzebujących oczekuje. (JK) Na koniec kilka zdań na temat Jego starszego brata Henryka z którym był bardzo blisko związany. Henryk Czaja Urodził się w 1927 r. w Przedmieściu Bliższym i był również absolwentem Liceum Pedagogicznego w Solcu nad Wisłą. W 1950 r. został wcielony do Szkolnej Kompanii Oficerów Rezerwy w Lidzbarku Warmińskim. Po jej ukończeniu otrzymał stopień podporucznika, ale w wojsku nie pozostał. Podjął pracę nauczycielską w szkołach powiatu kraśnickiego w woj. lubelskim, najpierw w Łążku Ordynackim, a następnie w Natolinie, Mniszku i na koniec w Świeciechowie. Ukończył studia na Wydziale Historii Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie. Zmarł w 1993 r. i został pochowany na cmentarzu w Świeciechowie. Jan Krupa