Rodzina katolicka - Najmłodsze matki Europy

Transkrypt

Rodzina katolicka - Najmłodsze matki Europy
Rodzina katolicka - Najmłodsze matki Europy
środa, 04 marca 2009 15:44
Ciężarne uczennice od dawna już nie szokują brytyjskiego społeczeństwa. Spowszedniały
przechodniom tak jak piętrowe autobusy i transwestyci. Nie ma się czemu dziwić - jak podają
statystyki, codziennie w Wielkiej Brytanii 20 nastolatek zachodzi w ciążę.
Połowa z nich przeprowadza aborcję dostępną właściwie na życzenie, druga połowa zostaje
najmłodszymi matkami Europy. Jest ich wystarczająco dużo, żeby wysunąć Wielką Brytanię na
czoło Unii Europejskiej pod względem liczby nastoletnich ciąż. Dziewczynki z brzuchami i w
szkolnych mundurkach spotyka się tu na tyle często, że dopiero kiedy padnie jakiś rekord,
nastoletnia matka ma szansę zaistnieć w bulwarówce. Pod koniec ubiegłego roku głośno było
na Wyspach o najmłodszej na świecie, 18-letniej, matce bliźniąt syjamskich. Dwa lata wcześniej
11-latka została najmłodszą matką Wielkiej Brytanii. Chociaż do dziś ten rekord nie został
pobity, temat nastoletnich ciąż ostatnio częściej gości na łamach brytyjskiej prasy. Wszystko za
sprawą nowych, szokujących statystyk. Okazuje się, że coraz więcej bardzo młodych kobiet
świadomie decyduje się na urodzenie dziecka.
Kogoś do kochania
Na internetowym forum dla nastolatek, które starają się o dziecko, 16-latki piszą o swoich
marzeniach. Chcą mieć dziecko, żeby w końcu ktoś je naprawdę kochał. Żeby same miały
kogoś do kochania. Żeby zatrzymać chłopaka. Żeby stroić małą dziewczynkę w designerskie
ubranka. Z wielu wypowiedzi przebija infantylizm. Są jednak i zupełnie dojrzałe posty młodych
kobiet, które po prostu pragną dziecka i wydają się świadome związanych z macierzyństwem
ograniczeń. Pięć takich kobiet w wieku od 16 do 19 lat wzięło udział w eksperymencie BBC,
którego efekty widzowie mogli obserwować w programie 'Baby borrowers'. Pięć nastoletnich par
pragnących jak najszybciej założyć rodzinę i spędzić razem resztę życia w kolejnych odcinkach
pierwszej serii odkrywało uroki opiekowania się niemowlęciem, kilkulatkiem i nastolatkiem.
Eksperyment przypominał trochę popularne w Ameryce lekcje rodzicielstwa, podczas których
nastolatki muszą zajmować się lalką lub torebką mąki, z tą różnicą, że Brytyjczycy zaopiekowali
się prawdziwymi - pożyczonymi - dziećmi. Celem programu miało być uświadomienie
nastolatkom, że decyzji o posiadaniu dziecka nie należy podejmować pochopnie. Po emisji
pierwszej serii autorzy programu żartowali, że gdyby każdy brytyjski nastolatek wziął w nim
udział, w kraju nie byłoby rozwodów.
Niechętnie wypowiadali się natomiast na temat nastoletnich ciąż. Wszystkie związki biorące
udział w pierwszej edycji reality show się rozpadły. Ale jedna z bohaterek 'Baby borrowers' ma
już - tak jak planowała - własną córkę, druga opiekuje się siostrzeńcem. Jeden z chłopców chce
1/5
Rodzina katolicka - Najmłodsze matki Europy
środa, 04 marca 2009 15:44
pracować z dziećmi, przygotowuje się do zawodu nauczyciela. Teoria producentów, że udział w
programie zniechęci nastolatki do posiadania dzieci, się nie sprawdziła. Nie sprawdziła się też
popularna opinia, że nastolatki zachodzą w niechciane ciąże częściej niż dojrzałe kobiety. Z
badań przeprowadzonych przez lekarzy z wykonującego zabiegi aborcji szpitala w Glasgow
wynika, że Brytyjki traktują antykoncepcję tak samo niefrasobliwie niezależnie od tego, czy mają
16, czy 36 lat. 57 proc. nastolatek i 51 proc. kobiet, które skończyły 20 lat i zgłosiły się na
zabieg usunięcia ciąży, nie stosowało żadnej metody zapobiegania zapłodnieniu. Według
autora opracowania doktora Marco Gaudoina organizacje promujące bezpieczny seks nie
powinny skupiać się tylko na nastolatkach. Co więcej - młodym dziewczynom niesłusznie
posądzanym o związaną z wiekiem seksualną beztroskę należy zwrócić honor.
Kogoś do zasiłku
Co roku średnio 13 tys. brytyjskich nastolatek, które nie skończyły 16 lat, nie mają jeszcze
prawa do głosowania, kupowania alkoholu ani prawa jazdy, decyduje się urodzić dziecko.
Kolejne kilkadziesiąt tysięcy młodych matek nie ma jeszcze 18 lat. Do urodzenia dziecka oprócz
powodów emocjonalnych skłania je - według brytyjskich mediów - polityka brytyjskiego rządu,
który przez pierwsze trzy lata po porodzie wydaje na nastoletnią matkę od 19 tys. do 25 tys.
funtów. Co roku 20 tys. nieletnich Brytyjek zaczyna dorosłe życie na koszt państwa. W pewnych
środowiskach wczesne rodzenie kolejnych dzieci jest sposobem na życie. Niektóre brytyjskie
rodziny żyją na koszt państwa od trzech pokoleń. W grudniu ubiegłego roku ministerstwo spraw
wewnętrznych ujawniło dane, z których wynika, że 140 tys. brytyjskich gospodarstw domowych
dostaje ponad 20 tys. funtów zasiłków socjalnych rocznie. To więcej, niż wynosi przeciętna
pensja. 6 mln Brytyjczyków, w tym 2,2 mln dzieci, żyje w rodzinach, w których nie pracuje ani
jedna osoba. Na zasiłki dla bezrobotnych państwo wydaje 13 mld funtów rocznie. Młodzi
bezrobotni dostają od państwa nie tylko finansowe wsparcie, ale również mieszkania
komunalne. W pierwszej kolejności na liście czekających na lokal znajdują się samotne matki im młodsze i bardziej bezradne, tym krócej czekają. Posiadanie dziecka, a jeszcze lepiej dzieci,
znacząco zwiększa szansę na wikt i opierunek od państwa.
Wśród żerujących na podatnikach młodych rodziców nie brakuje takich, którzy sztukę
wyłudzania opanowali do perfekcji. Ray i Tracey Ramondowie - bezrobotni rodzice
dziewięciorga dzieci okrzyknięci przez brytyjską prasę 'największymi wyłudzaczami Europy' dostają od państwa 39 tys. funtów rocznie. Jak twierdzą, ledwo wiążą koniec z końcem,
wydając na jedzenie 250 funtów tygodniowo, na ubrania 100 funtów na tydzień i 200 funtów
tygodniowo na papierosy i rachunki telefoniczne. Ellen Morris pozostająca na utrzymaniu
państwa, odkąd skończyła 16 lat i urodziła pierwsze dziecko, dziś dostaje co roku 28 tys.
funtów, ma ósemkę dzieci i planuje kolejną ciążę. Dopiero z dziewięciorgiem będzie mogła
zamienić komunalną szeregówkę na swój wymarzony dom z siedmioma sypialniami, który
opłaci gmina. Tracey Crompton - matka dziesięciorga dzieci - nigdy nie pracowała. Pierwsze
2/5
Rodzina katolicka - Najmłodsze matki Europy
środa, 04 marca 2009 15:44
dziecko urodziła jako 19-latka. Dziś mieszka z rodziną w domu z siedmioma sypialniami,
dostaje 33 tys. funtów rocznie, wydaje 3 tys. funtów na prezenty świąteczne i narzeka, że
państwo nie wspiera jej wystarczająco.
Państwo nie tylko płaci, ale też pomaga. W ramach pilotażowego programu 'Nurse Family
Partnership', na który brytyjski rząd przeznaczył 7,5 mln funtów, niektóre ciężarne nastolatki
trafiają pod opiekuńcze skrzydła specjalnie do nich przypisanej pielęgniarki, która opiekuje się
ich dziećmi, dopóki te nie skończą dwóch lat. Jeśli program się przyjmie, idealna wizja
macierzyństwa brytyjskiej nastolatki będzie wkrótce obejmowała kogoś do opieki nad
dzieckiem, mieszkanie oraz pieniądze na życie i przyjemności. Wszystko w prezencie zamiast
uciążliwej szkoły czy męczącej pracy. Czy można winić nastolatki, że chcą mieć dzieci jak
najszybciej?
Kogoś do zabawy
Najmłodsza matka Wielkiej Brytanii zaszła w ciążę, mając 11 lat, na imprezie, pod wpływem
alkoholu. Nie myślała, że dojdzie do zapłodnienia, bo był to jej pierwszy raz. Ciąża skłoniła ją do
rzucenia wódki, której smak poznała w wieku dziesięciu lat. Nie zrezygnowała z palenia
papierosów - codziennie wypala paczkę. W mieszkaniu komunalnym w najbiedniejszym
regionie Szkocji - West Lothian - mieszka z matką i bratem, który jest o rok starszy od jej
dziecka. Matka jest dumna, że córka zdecydowała się urodzić dziecko.
Najmłodsza matka Wielkiej Brytanii nie chodzi do szkoły. Uczy się eksternistycznie, bo
sprawiała zbyt wiele kłopotów. Poprzednia rekordzistka, która urodziła dziecko w wieku 12 lat i
9 miesięcy, również zaszła w ciążę po pijanemu.
Jak podaje w wywiadzie dla BBC Simon Blake, szef organizacji charytatywnej Brook
udzielającej młodym ludziom porad na temat zdrowia seksualnego, większość zachodzących w
ciążę brytyjskich nastolatek pochodzi ze społecznych i ekonomicznych nizin. Żyją w rodzinach o
najniższym dochodzie na głowę, w komunalnych mieszkaniach, często mają bezrobotnych
rodziców lub pochodzą z rozbitych albo patologicznych rodzin. 'W niektórych regionach kraju
nastoletnie rodzicielstwo jest uważane za normę' - twierdzi Blake. Zdaniem autorów
opracowania 'The Teenage Pregnancy Strategy' nastolatki mogą być dobrymi rodzicami, jeśli
tylko otrzymają wsparcie. Jednak pod tym pojęciem nie kryją się bynajmniej zasiłki socjalne,
lecz wsparcie emocjonalne, o które niełatwo w środowiskach, z których wywodzi się większość
zachodzących w ciążę nastolatek. Dlatego brytyjski rząd robi, co może, żeby zmniejszyć
3/5
Rodzina katolicka - Najmłodsze matki Europy
środa, 04 marca 2009 15:44
odsetek nastoletnich ciąż.
Prezerwatywa do plecaka
W ubiegłym roku na program zapobiegania nastoletnim ciążom brytyjski rząd wydał 138 mln
funtów. Zwiększono liczbę godzin wychowania seksualnego w szkołach i zadbano o jeszcze
lepszy dostęp do antykoncepcji. O życiu seksualnym będą się uczyć już czterolatki. Na
początek poznają nazwy intymnych części ciała i dowiedzą się o różnych rodzajach związków
partnerskich, mieszanych i homoseksualnych. Przedstawiciele brytyjskiego ministerstwa
zdrowia mają nadzieję, że wprowadzenie lekcji wychowania seksualnego dla dzieci, które nie
potrafią jeszcze czytać, a czasem ciągle jeszcze zasypiają ze smoczkiem, przyniesie pożądany
efekt, gdy zawiodły inne - bardziej racjonalne - metody.
Chociaż pomysł z uczeniem o seksie czterolatków może wydawać się desperackim,
irracjonalnym krokiem, trzeba przyznać, że brytyjski rząd nie chowa głowy w piasek, jeśli chodzi
o wsparcie nastolatków chcących uprawiać seks. Dzieci dostają dyskretną i fachową pomoc. W
wieku 11 lat w szkołach uczą się, jak zakładać prezerwatywę. W tych samych szkołach działają
poradnie seksualne zwane 'sex clinics', gdzie nastolatki mogą otrzymać nie tylko poradę na
temat antykoncepcji, ale również testy ciążowe i środki antykoncepcyjne. Te ostatnie są na
Wyspach darmowe. Wystarczy zgłosić się do szkolnej pielęgniarki, najbliższego centrum
planowania rodziny albo lekarza rodzinnego, żeby wyjść z torbą prezerwatyw albo receptą na
pigułki. Pigułkę 'dzień po' od niedawna można dostać w aptece bez recepty, za darmo. Nie
trzeba nawet o nią prosić. Wystarczy pomachać farmaceucie przed nosem pomarańczową
kartą przypominającą kartę kredytową. Takie karty nastolatki dostają w szkołach, żeby co
bardziej nieśmiałym zaoszczędzić wstydu. Z troski o psychikę wrażliwych dzieci o ich
poczynaniach nie informuje się rodziców. Co prawda brytyjskie prawo mówi, że jeśli do kliniki
udzielającej porad seksualnych zgłasza się dziewczynka, która ma mniej niż 13 lat i wiadomo,
że uprawia seks, obsługa powinna powiadomić policję. Przepis ten jest jednak powszechnie
ignorowany. Od 1985 r. bez powiadamiania rodziców lekarze mogą przepisywać pacjentkom
środki antykoncepcyjne i wczesnoporonne.
Aborcja na życzenie
Rodziców nie powiadamia się też, jeśli nastolatka chce przeprowadzić aborcję. W 2004 r.
brytyjską opinią publiczną wstrząsnęła sprawa 14-letniej Melissy Smith, która wykonała zabieg
przerwania ciąży zachęcona do tego przez pracownicę przychodni. Lekarz nie powiadomił
4/5
Rodzina katolicka - Najmłodsze matki Europy
środa, 04 marca 2009 15:44
rodziców, bo zabraniało mu tego prawo o ochronie tajemnicy pacjentów. Matka Melissy, która
jest przeciwniczką aborcji i twierdzi, że córka otrzymałaby od niej wszelkie wsparcie, wszczęła
kampanię, której celem miała być zmiana ustawy i dopuszczenie rodziców do medycznej historii
ich nieletnich dzieci.
W 2006 r. sąd najwyższy ostatecznie orzekł, że lekarze nie mają prawa powiadamiać rodziców,
że ich córka jest w ciąży lub planuje aborcję. Aborcji, która jest na Wyspach dozwolona do 24.
tygodnia ciąży i którą od tej wiosny będzie można wykonać w lokalnej przychodni, a nie jak do
tej pory tylko w szpitalu, poddaje się połowa zachodzących w ciążę nastolatek. W 2006 r. 82
nieletnie dziewczyny usunęły trzecią z kolei ciążę. Wśród nich popularna dzięki brukowej prasie
Lucy Lanelly. Dzisiejsza 18-latka w wieku 16 lat miała za sobą już cztery aborcje, pierwszą,
kiedy miała zaledwie 12 lat. O dwa pierwsze zabiegi przerwania ciąży zatroszczyła się matka
dziewczyny, trzecim zajęła się babcia, ostatni Lucy zaaranżowała sama.
Nie wiadomo, o co chodzi?
Statystyki mają to do siebie, że dowolnie interpretowane mogą doprowadzić do dowolnych
wniosków. Do jednego worka wrzucają 19- i 13-latki, nastolatki z dobrych domów i z rodzin
patologicznych, zgwałcone dziewczyny i wieczne imprezowiczki. Rośnie liczba nastoletnich ciąż
na Wyspach? 'To z powodu kryzysu ekonomicznego: nie ma pracy, więc bezrobotne kobiety
ratują się wyłudzanymi od państwa zasiłkami na dzieci' - można przeczytać w brytyjskiej prasie.
'Młodzi sfrustrowani piją więcej alkoholu, biorą narkotyki, a pod wpływem środków odurzających
dwa razy częściej uprawiają seks bez zabezpieczenia' - grzmi inny brukowiec. Tylko 'The
Times' sprowadza opinię publiczną na ziemię, wysnuwając ze wszystkich statystyk na temat
nastoletnich ciąż, planowanych i nie, aborcji, alkoholizmu i narkomanii jedyny rozsądny
wniosek: za to, co ze swoim życiem robią brytyjskie nastolatki, odpowiedzialni są ich rodzice.
Ci, którzy nie kochali wystarczająco, ci, którzy pili i bili, za rzadko bywali w domu, nie nauczyli
odróżniać dobra od zła, ale nade wszystko - nie rozmawiali ze swoimi dziećmi. Być może gdyby
brytyjski rząd, zamiast wydawać grube miliony funtów na edukację seksualną nastolatków,
skupił się raczej na edukowaniu starszego pokolenia, sztuczne penisy, na których uczniowie
ćwiczą zakładanie prezerwatywy, mogłyby odejść do lamusa, a czterolatki zajęłyby się po
prostu zabawą.
Magdalena Gignal
Źródło: Wysokie Obcasy
5/5

Podobne dokumenty