tutaj
Transkrypt
tutaj
„GDY SCHODZICIE SIĘ RAZEM” Tu znika wszelka nierówność Niech nikt się nie smuci z powodu ubóstwa - bo duchowe jest święto! Niech żaden bogaty nie wynosi się z bogactwa - nic bowiem dla święta dzisiejszego nie znaczą pieniądze. W światowych uroczystościach, gdzie jest wielka wystawność i suto zastawione stoły, słusznie smuci się ubogi, podczas gdy bogaty używa i chełpi się. Dlaczego? Bo ten we wspaniałe odziany szaty, przy sutym stole; ubogi zaś wskutek niedostatku nie potrafi się niczym podobnym popisać. Tu jednak nie ma nic podobnego - tu znika wszelka nierówność; jeden stół dla bogatego i ubogiego, dla niewolnika i wolnego. Choćbyś był bogaty, nic więcej nie będziesz miał, niż ubogi; choćbyś był ubogi - nic więcej niż bogaty, i nie zmniejsza się ze względu na ubóstwo duchowa uczta - jest to bowiem Boża łaska, nieznająca różnicy osób. Dlaczego mówię o jednym stole dla ubogiego i dla bogatego? Nawet uwieńczonemu koroną, odzianemu w purpurę i panującemu nad całym światem i proszącemu o jałmużnę żebrakowi zastawiony jest jeden stół. Takie to naprawdę są duchowe dary. Nie godności w nich uczestniczą, lecz dobre usposobienie. Z jedną śmiałością, z jedną czcią przystępują do brania i uczestniczenia w boskich tajemnicach król i żebrak. Dlaczego mówię: z jedną czcią? Często żebrak z większą przystępuje śmiałością. Czemu? Bo król troskami pochłonięty i zajęty licznymi sprawami, pozostając jakby na morzu, poruszany jest zewsząd napierającymi falami, zanieczyszcza się licznymi grzechami; ubogi natomiast daleki od tego wszystkiego, zajęty jest tylko koniecznym utrzymaniem, prowadząc życie wolne od kłopotów i spokojnie, jakby w przystani będąc, z wielką pobożnością zasiada do stołu. Jeden stół dla biedaka i bogacza Podczas świąt obcych (pogańskich) i świeckich, gdzie jest wiele wina, pełny stół i najadanie się do sytości, gdzie jest nieprzyzwoitość, śmiech i cały przepych szatański, słusznie ubogi jest smutny a bogacz wesoły. Dlaczegóż to? Ponieważ bogacz zastawia obfity stół i więcej korzysta ze zbytku, a ubogiemu ubóstwo przeszkadza w okazaniu tej samej wspaniałości; tu natomiast nie ma nic takiego. Jeden jest stół dla bogacza i biedaka i choćby kto był bogaty, nie może nic dodać do stołu, a choćby był ubogi, nie będzie z powodu ubóstwa w gorszym położeniu pod względem wspólności spożycia: jest to bowiem łaska Boża. Czemu się dziwisz, że dla bogacza i biednego jeden jest stół? Nawet dla samego cesarza, uwieńczonego diademem i odzianego w purpurę, któremu powierzona jest władza nad ziemią, i dla żebraka proszącego o jałmużnę, jeden stół jest zastawiony. Takie są dary Pańskie: nie według dostojeństw rozdziela Komunię św., lecz według woli i usposobienia. Kiedy zobaczysz w kościele biedaka stojącego obok bogacza, obok człowieka prywatnego - księcia, prostego obok znakomitego, takiego, który na zewnątrz drżał przed jego potęgą, a w duszy bez strachu zbliżał się do tej samej potęgi, pomyśl, co znaczą te słowa: „Wtedy będzie się pasł wilk razem z jagnięciem.” (Iz 11,6) Wilkiem więc nazywa Pismo bogacza, jagnięciem - żebraka. A skądże to, że wilk będzie mieszkał z jagnięciem, w taki sposób jak bogacz z żebrakiem? Uważaj dobrze! Stoi nieraz bogaty i biedny w kościele. Zbliża się pora boskich tajemnic; bogaty jako niewtajemniczony (katechumen) zostaje usunięty, biedak zaś staje w środku niebieskich namiotów, a bogacz się na to nie oburza, wiedząc, że jest obcy boskim tajemnicom. Lecz, o boska łaskawości! Nie tylko równa część znajduje się z łaski Bożej w kościele, ale kiedy obaj stoją, biedny przewyższa bogatego w pobożności, i ani bogactwo bez pobożności nie pomogło nic bogaczowi, ani bieda nie zaszkodziła wierzącemu przystępującemu z ufnością do świętego ołtarza. „Przystępujemy do świętej ofiary w głębokim milczeniu” Skoro wspomniałem o Ciele Pana, muszę wam jeszcze coś o nim powiedzieć na zakończenie. Wiem, że wielu z was wedle zwyczaju przystąpi w tę uroczystość do świętego stołu. Lecz zanim ktoś przyjmie Komunię świętą, najpierw powinien oczyścić duszę i dopiero wtedy przystąpić do świętej ofiary. Mówiłem wam o tym już niejednokrotnie. Kto jest nieczysty i obciążony winą, ten nawet w święto nie powinien uczestniczyć w tym przeświętym Ciele. Kto zaś jest czysty i zmył swe grzechy przez gorliwą pokutę, ten i w święto, i kiedy indziej jest godny brać udział w boskich tajemnicach i zasługuje na radość z darów Bożych. Niestety, niektórzy to lekceważą. Widząc, że zbliża się uroczystość, jak gdyby ich pędziło i choćby byli obciążeni tysiącem grzechów, uczestniczą w świętych tajemnicach, na które wskutek nieprawości nie powinni nawet spoglądać. Tych, których jako takich znam, sam usunę; nieznanych mi zaś pozostawiam wyrokowi Boga, który zna głębie serc wszystkich. Przynajmniej temu błędowi, któremu wszyscy ulegają, chcę dziś się przeciwstawić. Cóż to za błąd? Oto nikt nie zbliża się ze świętą trwogą, lecz w gniewie, złości, z niechęcią, krzykiem i wyzwiskami, potrącając drugich, przystępują w nieporządku i tłoku. Nieraz wam to już wypominałem i nie zaprzestaję tego czynić nadal. Czy widzieliście, jaki porządek panuje na igrzyskach olimpijskich, gdy sędzia w urzędowym stroju, z wieńcem na głowie, z laską w ręce przechodzi przez plac? Co za cisza, gdy potem herold wzywa wszystkich do milczenia! Czyż nie jest nierozumną rzeczą, że cisza panuje tam, gdzie święci triumf szatan, a zgiełk i hałas, gdzie do nieba wzywa Chrystus? Na rynku - milczenie, w kościele - hałas, na środku morza - spokój, a w przystani - burza! Czemu tak podniecony jesteś człowiecze? Gdzie pędzisz? Czy cię wzywają pilne obowiązki? Jakże to? Czy w tej chwili myślisz o swych zajęciach? Czy uważasz, że jesteś na ziemi? Któż jest tak kamiennego serca, aby sądził, że jest między ludźmi, a nie wśród aniołów, z którymi wzniosłeś ową pieśń i zaśpiewałeś ów wzniosły hymn? Orłami nazwał nas Pan, mówiąc: „Gdzie jest padlina, tam zbiorą się orły.” (Łk 17,37) Tak nas nazwał, byśmy przebywali w niebie, byśmy się wznosili w górę na skrzydłach ducha. A my pełzamy po ziemi, jedząc pył jak węże. Chcę wam jeszcze powiedzieć, skąd pochodzi zgiełk i hałas? Stąd, że w czasie nabożeństwa nie zamknęliście drzwi, i że nie powstrzymujemy was, abyście nie odchodzili przed dziękczynieniem i nie szli do domu, co jest oznaką małego szacunku. Co czynisz człowiecze? Gdy Chrystus jest obecny i aniołowie są przy Nim, gdy zastawiono świętą ucztę, do której tylko z głęboką czcią możesz się zbliżać, gdy twoi bracia idą jeszcze do świętych tajemnic, ty już odchodzisz! Zaproszony na zwyczajne przyjęcie, nie odważysz się, choćbyś już był syty - gdy inni jeszcze siedzą przy stole odejść od przyjaciół; a gdy tu święci się niezwykłe tajemnice Chrystusa i trwa jeszcze święta ofiara, czy już w połowie opuścisz wszystko i odejdziesz? Kto uzna to za godne przebaczenia? Kto zdoła się usprawiedliwić? Jeśli chcecie, wskażę wam, w czyje ślady wstępują ci, którzy odchodzą przed zakończeniem świętej uczty i po niej nie odmawiają dziękczynienia? Jest to może przykre, co chcę powiedzieć, lecz muszę to uczynić z powodu wkradającego się u wielu niedbalstwa. Judasz właśnie po uczestnictwie w ostatniej wieczerzy w ową noc, gdy jeszcze wszyscy siedzieli przy stole, oddalił się i wyszedł. Jego naśladują ci, którzy wychodzą przed ostatnim dziękczynieniem. Gdyby był nie wyszedł, nie dopuściłby się zdrady; gdyby był nie opuścił współbiesiadników, nie zginąłby; gdyby się był nie znalazł poza owczarnią, wilk by go nie pożarł; gdyby się nie oddalił od pasterzy, nie stałby się łupem dzikich zwierząt. Judasz już wcześniej udał się do Żydów, apostołowie zaś razem z Panem odeszli po odśpiewaniu psalmu. Widzisz, że to, co się wtedy stało, to za każdym razem dzieje się tutaj przy ostatniej modlitwie po świętej ofierze. Pomyślmy teraz o tym, teraz rozważmy to w obawie przed karą. Chrystus daje ci swe Ciało, a ty nie chcesz Mu ni słowem się wywdzięczyć? Czyż mu nie podziękujesz za to, coś otrzymał? Gdy spożyjesz zwykły pokarm, wstawszy od stołu odmawiasz modlitwę, a gdy ci dano pokarm duchowy, który o wiele przewyższa wszystkie widzialne i niewidzialne stworzenia, choć jesteś człowiekiem, czyli słabą istotą, nie chcesz słowem i czynem złożyć dziękczynienia. Zasługuje to na surową karę. Nie mówię o tym, by siebie stawiać jako przykład, lecz byście w swoim czasie zastanowili się nad tym i zachowali porządek. Tu uczta zwie się i jest tajemnicą, a gdzie święci się tajemnicę, tam winno panować milczenie. Przystępujmy więc do świętej ofiary w głębokim milczeniu, w należytym porządku i ze czcią, byśmy sobie zjednali jeszcze większą miłość Bożą, oczyścili z grzechu swe dusze i zdobyli wieczne dobra. „Zbliżamy się do niebieskiego króla” Ofiarujmy Mu wszystko, co tylko ofiarować można: wiarę, nadzieję, miłość, wstrzemięźliwość, jałmużnę, gościnność. To, co wam niedawno kładłem na sercu, chcę wam to uczynić dziś i nieustannie. Cóż to takiego? Gdy macie przystąpić do straszliwej boskiej uczty, do świętych tajemnic, czyńcie to z bojaźnią i drżeniem, z czystym sumieniem, postem i modlitwą, strzeżcie się natomiast hałasu i poniewierania bliźnim! Postępowanie takie byłoby wyraźną pychą i znakiem pogardy. Na tych, którzy się tego dopuszczają, zsyła Bóg dotkliwe kary. Pomyśl człowiecze, co to za ofiara, w której masz uczestniczyć, co to za uczta, do której masz się zbliżyć! Zważ, że ty - proch i pył - przyjmujesz Krew i Ciało Chrystusa! Gdyby was cesarz zaprosił na ucztę, siedzielibyście tam w strachu, przyniesione pokarmy bralibyście ze czcią i milczeniem. Tu wzywa was Bóg do swego stołu, przynosząc swego Syna! Aniołowie niebiescy stają obok ze czcią i bojaźnią, Cherubiny zasłaniają sobie twarze, z drżeniem wołają Serafini: „Święty, Święty, Święty jest Pan!” A ty z roztargnieniem i hałasem śmiesz przystępować do tej duchowej uczty? Czyż nie zdajesz sobie sprawy, że w tej chwili winna panować całkowita cisza, pełne skupienie i pokój, a nie gniew, zgiełk, rozproszenie? Wszystko to brudzi ducha uczestniczącego w uczcie. Jak możemy spodziewać się od Boga przebaczenia, jeśli po tylu grzechach, nawet w chwili zbliżania się do świętej uczty, nie jesteśmy wolni od namiętności? Cóż większe, nad uczestniczenie w tych świętych tajemnicach? Lecz co nas popycha, że tak prędko zapominamy o duszy i jej sprawach, a biegniemy do tego, co dotyczy tylko ciała? Nie rozpalajmy, proszę was i zaklinam, gniewu Boga! To, co tu otrzymujemy, jest lekarstwem na rany, niewyczerpanym bogactwem, środkiem do zdobycia niebieskiego królestwa. Przystępujmy tu z drżeniem, czyńmy dzięki, upokorzmy się wyznając grzechy, opłakujmy swą nędzę i wytrwale zwracajmy się do Boga w modlitwie. Oczyściwszy wpierw swe sumienie, przystępujemy w skupieniu i skromności. Zbliżamy się wszak do niebieskiego Króla! A gdyśmy już przyjęli święty i niepokalany pokarm ofiarny, ze czcią go całujmy, pełni miłości obejmujmy i serce swe zapalmy, abyśmy przystępowali nie na sąd i potępienie, lecz aby nam pomógł do zbawienia duszy, miłości i cnoty, pojednania z Bogiem, trwałego pokoju, uczestnictwa w niezliczonych dobrach, abyśmy sami się uświęcili i bliźnich zbudowali. św. Jan Chryzostom