Barik – historia o samotnej psiej starości Idziemy na spotkanie z

Transkrypt

Barik – historia o samotnej psiej starości Idziemy na spotkanie z
Barik – historia o samotnej psiej starości
Idziemy na spotkanie z Barikiem. Mieszka sam. Już czwarty miesiąc. Pan Jan z
dobroci serca przychodzi do niego dać jeść i wyprowadzić na spacer.
Mieszkanie jest duże i przez to jeszcze bardziej straszy pustką. A tak niedawno był tu
normalny, rodzinny, radosny gwar… Mieszkała tu Pani Gabrysia z mężem i psem. Nie mieli
dzieci. Status ich dziecka, przez 10 lat swojego psiego życia, miał Barik – duży, piękny
owczarek niemiecki. Barik jest mądry – mówi do nas swym psim językiem niemal cały czas,
a to popiskuje, a to zamruczy, czasem wdzięcznie szczeknie. Brakuje mu ludzkiego
towarzystwa. Pani Gabrysia, emerytowana nauczycielka polskiego, pisała wiersze. Pewnie
Barik był ich pierwszym recenzentem. Może przez to jest w nim tak wiele z wrażliwego
człowieka?…
Był bardzo kochany przez swoich właścicieli. Pewnego dnia znienacka odszedł Pan.
Niebawem odeszła także Pani. Rodzinny gwar zamienił się w przytłaczającą, samotną ciszę.
Barik patrzy mądrymi oczyskami, nasłuchuje i czeka. Tęskni. Jeszcze ciągle wierzy że wrócą?
„Nie wrócą Barik, nie wrócą” – posyłam mu w myślach smutną prawdę ostateczną.
Mieszkanie Barika przeraża. Ukazuje całą potworność śmierci i spustoszenie, jakie
przychodzi wraz z nią. Jeszcze wiszą na ścianie obrazki dziewczynek od Wyspiańskiego,
jeszcze na lodówce kartka z powinnościami na jakiś tam dzień, jeszcze niemal czuć zapach
niedzielnego, śląskiego obiadu w kuchni. Świadomość natychmiast przywodzi na myśl
okrutną prawdę – tamten niedawny świat zniknął bezpowrotnie. Czemu los zapomniał o
Bariku?
Psia samotność i tęsknota niczym nie różni się od ludzkiej… Barik pewnie chciałby
już iść do psiego nieba, do Pani Gabrysi i swojego Pana. Ale paradoksalnie ich miłość i dobra
opieka wydłużyła jego życie poza granicę życia tych, którzy go kochali. To brzmi jak okrutny
żart losu.
Barik jest starym psem. Ma początki zwyrodnienia stawów, nie mógłby mieszkać
wysoko. Za jakiś czas nie będzie mógł przemierzać schodów. Jednak, kiedy Pan Janek
wyprowadza go na smyczy, Barik biegnie jak młodzik. Ciekawość świata pcha go do przodu,
staje się wesoły. Jest łagodny dla ludzi. I serce ma jak dzwon. Serce, które jest jeszcze w
stanie pompować w Bariku życie i które pewnie bardzo chciałby jeszcze kogoś pokochać.
Wychodząc, w myślach posyłamy Barikowi życzenia: „życzę Ci Bariku cudu. Cudu,
którego polskie, stare psy doświadczają niezwykle rzadko. Żeby znalazł się ktoś, kto Ciebie
przygarnie i pokocha. Kto da Ci opiekę i będzie w stanie odpowiedzialnie się Tobą
zająć….Kto w godzinie śmierci będzie Cię trzymał za łapę i nie pozwoli Ci się bać. Kogoś,
kto pomoże przejść na drugą stronę, wprost do psiego nieba. Tego Ci życzę psino, ale mało
we mnie wiary, że ten cud właśnie Tobie się przytrafi…” Ciemne, rozumne oczy Barika
wpatrują się we mnie z nadzieją…
Barik mieszka w Bogucicach. Wkrótce zakończą się sprawy spadkowe i Barik będzie
musiał opuścić mieszkanie, które obecnie jest jego samotnym domem. Dokąd pójdzie? Tego
nie wiemy. Nie mamy nawet pomysłu, co dalej. Na teraz podjęłyśmy decyzję o przejęciu
częściowej pieczy nad Barikiem. Chcemy zabezpieczyć mu badania lekarskie, leki i karmę.
Barik ma problem ze stawami, cały czas wygryza sobie sierść z samotności, Pan Jan będzie
nadal przychodził wyprowadzać Barika na spacer. Zbieramy pieniądze... Prosimy Państwa o
pomoc, ustawiłyśmy na portierni puszkę na jakiekolwiek datki, Po cichu marzymy o dobrym,
kochającym domu dla Barika…
Magda Ochwat, Agnieszka Bielska-Brodziak