Materiał do pobrania

Transkrypt

Materiał do pobrania
W pogoni za Karolinką
„Poszła Karolinka do Gogolina…”. A gdzie tak naprawdę doszła? Czy rodzina, którą
odnalazłam, może być odpowiedzią na nurtujące nas pytanie?
Od dziecka pragnęłam być detektywem – ten dreszczyk emocji, zagadki i poszukiwania.
Wszystko to odnalazłam w jednej historii. Legenda związana z moją miejscowością jest
chyba wszystkim znana, rozsławiona przez pieśń ludową, a dwoje jej głównych
bohaterów nieodłącznie kojarzy się Polakom z Gogolinem (i nie tylko Polakom – jak
opowiedziała mi prawnuczka Karliczka i Karolinki, parę lat temu spędzała wraz z mężem
wakacje w Kenii. Tam jeden z tubylców na hasło „Polska” stwierdził, że zna jedną polską
piosenkę – i zaśpiewał „Karolinkę”…).
Prywatne śledztwo
Czy historia ta jest prawdziwa, a Karolinka i Karliczek istnieli naprawdę? Pani Elfryda
Zając od dziecka słyszała wymawiane „półgębkiem” hasła, że piosenka „Poszła
Karolinka” mówi o jej babci Karoline Krajczi i o 18 lat starszym od babci, żonatym i
mającym dzieci sołtysie Nowej Bzinicy (mała miejscowość leżąca pomiędzy Zawadzkiem
a Dobrodzieniem). Pani Elfryda zaczęła prowadzić swoje prywatne śledztwo dotyczące
rodziny. Jeździła od ciotki do ciotki, od wioski do wioski, pytając o tę historię. Spisywała
każdą informację, która mogłaby się jej przydać. Odnalazła grób Karoline na
zapuszczonym cmentarzu ewangelickim znajdującym się we wsi założonej przez
Fridricha Karliczka.
Karliczek był szanowaną personą, znaną we wsi z tego, że na pierwszym miejscu stawiał
„ordung”. Czy takiemu mężczyźnie wypadało uganiać się za młodą panną? Nie, więc w
czasach młodości pani Elfrydy nie mówiło się o tym tak otwarcie jak dziś. Przez lata
przedzierała się przez gąszcz niedomówień, półsłówek i wstydliwych rumieńców.
Materiały zebrane przez panią Zając są bardzo liczne i starannie spisane. Pośród notatek
jest wiele zdjęć i dokumentów potwierdzających istnienie Karolinki i Karliczka.
Zbieranie tych informacji stało się pasją pani Elfrydy. To bardzo trudna i męcząca praca,
ale co może bardziej cieszyć niż poznawanie swych korzeni? Karolinka była bardzo
urodziwą, młodą i pracowitą dziewczyną. Tak jak zakochany w niej Karliczek, była z
pochodzenia Czeszką. Niestety, historia Karliczka i Karolinki nie ma romantycznego
happy endu – dziewczyna wzgardziła Fridrichem i wyszła za mąż za Józefa Krajcziego.
Przypadek czy przeznaczenie?
Wedle oficjalnej wersji nic nie zaszło między Karolinką a Karliczkiem, ale czy to prawda,
Bóg jeden wie. Karolinka urodziła Józefowi jedenaścioro dzieci, mieszkali w – tak, tak, a
jakże! – Bzinicy Nowej. Nasza historia teoretycznie kończy się w 1939 roku, kiedy to ginie
Karolina (Karliczek zmarł wcześniej). Sprawcą jej śmierci był sąsiad Czampel, zazdrosny o
żonę, która długo nie wracała do domu. Jak oszalały biegał z bronią i pech chciał, że w
tym właśnie czasie Karolinka z synem wracali z pola. Przypadek sprawił, że flinta
wystrzeliła, a „nasza” Karolinka zginęła na miejscu.
Grób Karolinki na cmentarzu ewangelickim w Bzinicy Nowej
Jedna z córek Karolinki, Elżbieta, po śmierci mamy wyszła za mąż za syna Karliczka. Ich
córką była pani Elfryda, stąd też to pokrewieństwo między panią Elfrydą, Karolinką i
Karliczkiem. Gdy się dowiedziałam, że jest ktoś taki jak pani Zając, i że jest wnuczką
Karolinki i Karliczka, bez wahania postanowiłam się z nią skontaktować. Pisałam,
dzwoniłam, szukałam. Dzięki uprzejmości jednej z pracownic Urzędu Miejskiego w
Dobrodzieniu dowiedziałam się, że pani Elfryda nie żyje.
Zrezygnowałam, poddałam się. „Zaraz, zaraz, a jej potomkowie? Może ma dzieci, wnuki?
Szukaj dalej!” – zachęcali mnie przyjaciele. To był strzał w dziesiątkę, okazało się
bowiem, że w Myślinie – wiosce pod Dobrodzieniem – mieszka syn pani Elfrydy.
Umówiłam się na rozmowę z państwem Zając i przyjechałam do ich domu. Stresowałam
się myślą, czy potraktują mnie poważnie...
Skarb odnaleziony
Wszystko zmieniło się w momencie przekroczenia progu domu tej cudownej rodziny.
Atmosfera i szczęście panujące w środku zarażały pozytywną energią. Usiedliśmy przy
jednym stole wraz z żoną, siostrą i szwagrem pana Radosława, a nasza rozmowa w
niczym nie przypominała wywiadu.
W pewnym momencie dystans między nami zniknął i poczułam, jakbym znała ich od lat.
Wspólne oglądanie zdjęć dawało poczucie bycia częścią rodziny. Celem mojej wizyty
było zdobycie jak największej ilości informacji na temat Karolinki i Karliczka, cel ten
jednak już na początku wizyty znalazł się na bocznym torze. Zwyczajni ludzie, a tak
niesamowici, którzy żyją w tych samych czasach i borykają się z takimi samymi
problemami. Od innych odróżnia ich szczęście i pogoda ducha, która na co dzień im
towarzyszy.
Od lewej, Karolina, Julka, Radosław, Szymon, Małgorzata Zającowie oraz autorka tekstu
Dzieci są wychowywane ze świadomością, że ich
praprababcią jest Karolinka. Najstarsza z córek jest nawet jej
imienniczką. Rodzina pana Radosława „zaraziła się” od pani
Elfrydy pasją odkrywania rodzinnej historii. Mimo iż nie
drążą już tematu słynnych gogolińskich kochanków, szukają
informacji na temat innych przodków. Pan Radek jest
kolekcjonerem historycznych pamiątek. Posiada małe
domowe muzeum, w którym gromadzi swoje bądź
przyjaciół znaleziska. Lata na paralotni, uwielbia stare
motory i auta. Sam posiada jeden motocykl i jeździ na zjazdy
miłośników zabytkowych pojazdów. Jest także instruktorem
karate i oczywiście szczęśliwym mężem i ojcem. Jego żona,
pani Gosia, wspiera wszystkie jego pasje, żyje nimi także
cała jego rodzina.
Podobnie jak w przypadku zainteresowań pani Elfrydy, pasje
tego człowieka są zaraźliwe. To, co robią, naprawdę
kochają, a czy nie to jest najważniejsze?
Szukałam faktów związanych z symbolami naszego miasta. Przy okazji znalazłam
prawdziwy „skarb” – świadomość tego, że historia Gogolina jest wciąż żywa i bardzo
inspirująca. Czy na pomniku znajdującym się w centrum mojego miasta uwiecznieni
zostali Karoline Krajczi i Fridrich Karliczek? Myślę, że mimo wszystko nikt nie jest w
stanie odpowiedzieć na to pytanie. Być może to tylko kolejna legenda. Ale poznałam
odpowiedź na pytanie, dokąd poszła Karolinka. Ona wciąż idzie, a Karliczek za nią, jak za
młodą panią... Ostatnio byli w Kenii.
Magdalena Wnuk
Pomnik
Karliczka i
Karolinki w
Gogolinie