Rozdział 29 - WordPress.com
Transkrypt
Rozdział 29 - WordPress.com
Rozdział Dwudziesty Dziewiąty ,, Życie czy ciągle sen? ” by Rick Więc udaliśmy się z mamą do przychodni gdzie umówiła nas na wizytę telefoniczną na moje nieszczęście było wolne okienko tak więc, usiadłam w przychodni na krześle cała zestresowana, kiedy drzwi otworzyła mi młoda lekarka i oznajmiła że moja kolej, widocznie mama musiała umówić wizytę przez telefon powoli weszłam do gabinetu lekarskiego, usiadłam na kozetce gdzie młoda pani doktor siedziała za biurkiem. - Więc co dziecku dolega? - mówiła lekarka patrząc na mnie z dezaprobatą. - Proszę pani bo.. - starałam się wyjąkać. - Proszę pani doktor, otóż moja córka ma moczenia nocne. - powiedziała bez ogródek mama. - Mamo, sama potrafię powiedzieć. - warknęłam dość głośno. - Proszę powiedzieć czy córka miała ostatnio dużo stresu? - Co prawda, mogła trochę mieć ale to tylko powodu. - Ja wciąż tu jestem, mamo! - mówiłam w złości. Czułam się jakbym była nieobecna, chodź może to lepiej bo więcej wstydu już bym nie zniosła na dziś. - Wie pani nastolatki mają różne problemy i różnie reaguje zalecam kupienie pieluch oraz wypiszę pani córce skierowanie do urologa. - Dobrze, dziękujemy pani za pomoc, chodź Ula. - mówiła mama ciągnąc mnie przez korytarz Idąc wzdłuż korytarza mijałam różne osoby, wiele osób dziwnie się mi przyglądało fakt nie łatwo jest ukryć pampersa pod spodniami dżinsowymi. Wychodząc od lekarza mama udałyśmy się do w stronę apteki zdziwiona całą sytuacją zapytałam. - Mamo, ale przecież my mamy już pieluchy. - szeptałem w stronę mamy. - Wiem, o tym ale nie mamy nic na odparzenia. Udałyśmy się więc z mamą do apteki wszystko szło gładko kolejka się przesuwała kiedy nadeszła nasza kolej i transakcja przebiegła pomyślnie w aptece zjawił się Wojtek który powinien być w szkole, widząc go chciałam się zapaść pod ziemię, nie chciałam się z nim spotkać w takiej sytuacji. Modliłam się tylko aby mnie nie zauważył nagle usłyszałam zza swoich pleców. - Cześć Ula, jak się masz nie jesteś w szkole stało się coś? - zapytał Wojtek. - Nie po prostu, źle się czułam chyba się przeziębiłam, a co u ciebie nie jesteś w szkole? - Nie, dzisiaj zrobiłem sobie wolne, muszę trochę pomóc w domu oraz chyba też się przeziębiłem. - mówił Wojtek - Słuchaj może jutro się spotkamy gdzieś? - mówiłam w stronę Wojtka. - Spróbuję jak będę zdrowy to chętnie gdzieś z tobą wyskoczę. - mówił Wojtek. - Ula, mam już wszystko idziesz czy nie? - zapytała stanowczo mama. - Już idę. - odpowiedziałam bez namysłu i ruszyłam do domu. Westchnęłam wypuszczając dużo powietrza z ust i myśląc 'Całe szczęście że Wojtek, nie wiedział co kupuje.', spacer do domu przebiegał w cichym nastroju gdzie usiadłam na swoim łóżku i uruchomiłam laptopa czas mijał nieubłaganie, długie godziny aż mama zawołała mnie do salonu, gdzie się niezwłocznie udałam, Mama siedziała na kanapie oglądając jakiś serial którego nazwy i fabuły też nie znam, usiadłam na kanapie na samym rogu wyczuwałam nie przyjemną atmosferę mama westchnęła i spojrzała na mnie mówiąc. - Ula, z wynikającej sytuacji mogę jakoś zrozumieć twoje pieluchy, ponieważ jak sama widzisz nie masz wyjścia ale chciałam z tobą porozmawiać czy ty się dziecko stresujesz? - Mamo, to nie tak po prostu to był wypadek nie poczułam i tyle każdemu może się zdarzyć prawda? - mówiłam do mamy. - Prawda Ula ale nie osobie która umie już korzystać z toalety i nie zdarzało jej to się wcześniej. - westchnęła mama. - Więc zaraz czekaj zgadzasz się na pieluchy i mogę być sobie dzieckiem w domu jeśli tego chcę? - mówiłam nie zastanawiając się nic. - Nie powiedziałam tego ale skoro już musisz nosić pieluchy to czego mam ci zabronić, bądź sobie dzieckiem ale pamiętaj tylko w domu na ulicy masz być nastolatką dobrze? - mówiła Mama. - Oczywiście mamusiu. - mówiła ucieszona. Nie mogłam w to uwierzyć mama przeciwniczka pieluch zgodziła się na to wszystko to było jak sen, jeszcze teraz tylko aby spełnił się sen z Wojtkiem to będę w siódmym niebie ale nie liczę na to wszystko. Reszta dnia przebiegła spokojnie aż do czasu jak położyłam się spać, położyłam swoją głowę na poduszce i odpłynęłam do krainy marzeń i snów gdzie pamiętałam wczorajszy sen ten był inny. Obudziłam się w swoim łóżku pod obsadą chmary pluszaków które wyglądały na mnie swoimi pustymi oczami oraz na ich twarzach można było zauważyć szydercze uśmiechy które zaczęły mnie coraz bardziej przygniatać, przeraziłam się tego faktu i samoistnie zaczęłam płakać mój. Mój płacz przerwał głos mamy wchodzącej do mojego pokoju i rozświetlającej cały pokój w tej jednej chwili pluszaki zaczęły się rozsuwać. - Co się stało, czemu płaczesz? - pytała mama. Nie mogłam odpowiedzieć jedyne co wyszło z moich ust to ciche jęki. Czułam na głowie pocieszającą dłoń mamy oraz ciepły uśmiech z jej strony. W drzwiach niespodziewanie pojawił się Wojtek z uśmiechem na ustach który jak za sprawą magicznej różdżki potrafił przemienić cały mój strach w wielką miłość usiadł obok mnie na łóżku i powiedział - Co znowu się przytrafiło mojej książnice? - zapytał Wojtek. - Te pluszaki patrzyły na mnie dziwnie i kpiły ze mnie. - wskazałam na pluszaki które leżały obok mnie - No już dobrze, widzisz teraz pluszaki są tam - wskazał Wojtek na półkę z nimi. Lili niespodziewanie wskoczyła na plecy Wojtkowi i zaczęła się z nim wygłupiać ale Wojtek cały czas przy mnie stał nie dając rozproszyć się Lili, aż w jednej chwili się nachylił i wyciągnął z prawej ręki duży różowy smoczek który trafił wprost w moje usta. - A dla mnie? - mówiła Lili wyraźnie zazdrosna. - Dla ciebie, niestety dziś nic nie mam. - mówił Wojtek. - To niesprawiedliwe! - krzyknęła oraz tupnęła nogą Lili opuszczając mój pokój. - Chyba już nikt nie będzie nam przeszkadzał - powiedziałam. - Oczywiście że nie moja ty księżniczko - mówił do mnie Wojtek. Wojtek położył się obok mnie, jego ręka skierowała się na moje włosy które delikatnie gładził spoglądając na niego widziałam iż uśmiech nie schodzi mu z twarzy powoli położyłam głowę na klatce piersiowej Wojtka następnie przeniosła swoje nogi i tak znalazła się okrakiem na jego ciele powoli i delikatnie dotykałam jego ust smoczkiem drażniąc go przy tym, Wojtek na nic nie patrząc pocałowała mnie w policzek tak samo jak w szkole, rumieńce na twarzy czułam tak aż mnie piekły policzki, nasze oczy razem się spotkały chwilę patrząc na niego nachyliłam się nad jego jasnymi policzkami, spojrzałam na bok i wyciągnęłam smoczka z ust trzymając go tak na prawym palcu lewej dłoni, powoli przybliżając się jego usta moje serce zaczynało szybciej bić, kiedy nasze usta się spotkały poczułam że jego głowa obraca się delikatnie w prawo tak spotkaliśmy się w pocałunku który trwał dłuższą chwilę na policzkach Wojtka zauważyłam rumieńce, Wojtek wtedy wyjął z pod łóżka butelkę którą podłożył mi do ust tak leżąc na Wojtku powoli zasypiałam zasysając ciepłe mleko.