Rozdział 10 - WordPress.com

Transkrypt

Rozdział 10 - WordPress.com
Rozdział Dziesiąty "Niespodziewany gość" By Rick
Obudziłam się wczesnym rankiem przeciągnęłam niczym młody kociak zrzucać kołdrę na
podłogę, spojrzałam na swój stos pluszaków,
pieluszka jeszcze ciepła co sprawiło bardzo ciekawe uczucie mrowienia, poczułam jak duża
fala ciepła ogarnia moje ciało, powoli wkładam rękę pod pieluchę masując się kiedy już
zaczynam powoli i dość synchronicznie jęczeć.
- Ula, przestań bo będziemy miały kłopoty! - krzyczała do mnie Lilian.
Niespodziewanie w pokoju zjawia się mama.
- Co ty robisz! dziecko wiesz o tym że nie wolno, be! - zbeształa mnie mama, wyrywając moje
ręce z pieluchy
- A nie mówiłam, eh masz za swoje trzeba było się słuchać mnie - zbeształa mnie Lili
- Będę musiała coś z tobą pomyśleć abyś tam nie dotykała.
- Tak, mamo - odburknęłam wypluwając mojego smoczka z ust.
- Nie tym tonem moja droga, chyba ktoś chce się pozbyć misia! - złapała mojego kochanego
różowego misia do ręki.
- Nie, odważysz się zabrać mi moich misiów - mówiłam z pełnym sarkazmem w głosie.
- Miarka się przebrała, chyba wiesz co to znaczy? - mówiła mama pełnym powagi głosem,
momentalnie rzuciła mnie na swoje kolana, odpięła pieluchę i wymierzyła serie bardzo
bolących i piekących klapsów.
- P..proszę mamusiu, będe grzeczna, grzeczna, obiecuję! - krzyczałam ile sił w płucach aby
ten ból się skończył
- Mamo! Ula nie chciała ał, proszę Ula naprawdę nie chciała! - krzyczała razem ze mną Lili,
widocznie nie tylko to mnie boli.
Kiedy klapsy się skończyły instynktownie usiadłam i objęłam mamusie rękami wokół szyi
mocno się wtuliłam, wypłakując w ramię.
- Przepraszam, obiecuję być bardzo grzeczna. - mówiłam zachrypniętym głosem od płaczu.
- Będziesz na pewno grzeczna? - głos mojej mamy był stanowczy.
- Tak.. będę.. grzeczna.. - mówiłam jąkając się oraz wycierając powoli łzy.
- Już, dobrze nie płacz, masz swojego smoka i chodź ze mną - mówiła mama, podając mi
smoczka- teraz chodźmy do salonu ktoś czeka na ciebie tam.
- Ktoś? Nie mówisz serio, ma mnie tak zobaczyć muszę się przebrać - na moich policzkach
zaczął się tworzyć rumieńce
- Oj, znasz tę osobę zobaczysz chodź na rączki bo widzę że jesteś taka dość nieśmiała - mówiła
mama biorąc mnie na biodro i niosąc w stronę salonu.
- Yupi, na rączki tak.. tak! - piszczała wręcz Lila.
Zbliżając się powoli już do salonu usłyszałam znajomy głos - to nie mogła być ona!
- Dzień dobry, drogie panie. - odpowiedział znany już mi głos.
Schowałam głowę w stronę swojej mamy wtulając się mocno w jej klatkę piersiową, modląc
aby tylko mnie nie poznała nie teraz!
- Dzień dobry, drogie panie, widzę że ktoś jest tutaj nie śmiały, cioci się swojej wstydzisz? odpowiedziała bardzo sympatycznym tonem.
- Słoneczko, powiedz 'dzień dobry' swojej cioci, nie bądź tak nie śmiała - mówiła mama, cały
czas głaszcząc moje włosy.
- Dzen.. 'dzen dobly cocu' - mówiłam przez smoczka w ustach.
- Dzień dobry proszę pani - krzyczała Lilian.
- Kochanie, najpierw wyjmij smoczka i powiedz to ładnie - mówiła mama wyciągając mi
smoczka z ust.
Smoczek swobodnie zwisał na moim łańcuszku przypiętym do mojej piżamy.
- Dzień dobry ciociu - powiedziałam najbardziej dziecięcym głosem jakim potrafię.
- Dzień dobry skarbie, wiesz coś mam dla ciebie taki mały prezent ale byłaś grzeczna, chyba
spytam się twojej mamy? - mówiła ciocia bardzo spokojnym głosem
- Byłam bardzo.. bardzo!
Odwróciłam się momentalnie w stronę cioci która siedziała na kanapie a obok niej leżała
duża torba z wizerunkiem żyrafy.
- Nie tak głośno słońce mamusie uszy już bolą, no nie wiem była dzisiaj rano nie grzeczna ale
przeprosiła więc myślę że tak.
- No dobrze tak więc chodź do mnie tutaj - złapała mnie ciocia od mamy i posadziła na
kanapie wręczając prezent.
- Co, się mówi kochanie? - mówiła moja mama, lekko chichotając.
- Dziękuję ciociu! - wykrzyczałam, rzucając się na jej szyje i całując w policzek.
Rzuciłam się do otworzenia torby po otwarciu torby ukazał mi się widok małego pluszowego
kota, kolejny do kolekcji pomyślałam.
Przytuliłam go ale to bardzo mocno kołysząc się na boki pod moim smoczkiem malował się
wielki uśmiech.
- Ale, ładny jak damy mu na imię? - mówiła Lilian chichotając.
- A jak go nazwiesz, skarbie? - mówiła ciocia wręcz tak samo jak Lili.
- 'Pusek' - mówiłam za smoczka brzmiąc coraz bardziej dziecinie
- Puszek, bardzo ładne imię, widziałam iż w pokoju masz dużo pluszaków lubisz je? - mówiła
ciocia w moją stronę cały czas się uśmiechając
- To nie wszystkie moje niektóre są Lili. - mówiłam wypluwając smoczka przed siebie.
- Lili, a masz koleżankę wymieniacie się pluszakami co? - zapytała ciocia cały czas patrząc się
na mnie jakbym była wielkim słodkim ciastkiem.
- Lili to jest... - nie zdążyłam dokończyć zdania kiedy smoczek wylądował z powrotem w
moich ustach.
- Lili tak to jej przyjaciółka tak samo lubi pluszaki jak Ula. - mówiła mama tak szybko jak
potrafiła.
- Wiesz co ja zaniosę Ulę do kuchni aby coś zjadła bo jeszcze nawet śniadania nie jadła tak
była podekscytowana.
Kiedy już zasiadłam w krzesełku usłyszałam od mamy.

Podobne dokumenty