zygzak - 07/2012(163)
Transkrypt
zygzak - 07/2012(163)
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach – Wojewódzki Specjalistyczny Zespół Neuropsychiatryczny w Opolu Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach – Wojewódzki Specjalistyczny Zespół Neuropsychiatryczny w Opolu Wydanie 163 WRZESIEŃ 2012 Rok XV barwa - forma - człowiek Biesiada Rodzinna Nagroda wystawa twórczości chorych w opolu dla chorych szpitali w branicach i opolu III Jarmark Anielski w Głubczycach dla Pracowni ANIELSKI KWINTET W 2 D – kompozycja budziła zainteresowanie zwiedzających JARMARK ANIELSKI więc aniołów nie brakowało III Jarmark Anielski WÓJT MARIA KROMPIEC odwiedziła również nasze stoisko w ROZDANIE NAGRÓD to zawsze duże emocje, a dla laureatów wielka radość... Głubczycach STAROŚĆ – słowo nielubiane N ie zestarzeć się samemu – ciekawym jest, kto i w którym momencie życia zastanawia się nad takim problemem. W czasach, kiedy kontakt z żywym człowiekiem zostaje zastąpiony przez elektronikę, co powoduje zanikanie więzi między ludzkich, gdy człowiek, zmęczony ogromem codziennych spraw, nie ma czasu dla bliskich, dotkliwość poczucia samotności staje się szczególnie uciążliwa. Sam temat starzenia się i śmierci z nim związanej, jest prawie nieobecny w współczesnej kulturze masowej. W świecie, z którego wygnano doświadczenie kruchości ludzkiego istnienia, choroby czy nieszczęścia, w którym króluje ideologia bogatego, pieknego i zdrowego człowieka sukcesu, problem przemijania i starości jest najczęściej wygaszany. Obraz człowieka w świecie reklam, to wiecznie młody, zdrowy i szczęśliwy konsument cudownych leków, kosmetyków czy gadżetów, jednak żaden lek, Spis treści WYDARZENIA Jarmark Anielski – Barbara Wojtuś.................................................... 3 Barwa, Forma, Człowiek – Aneta Słowik........................................... 4 Na dożynkach w Wysokiej – Celina Zacharska................................. 5 Nabożeństwo w intencji chorych – Hieronim Śliwiński................... 5 Wystawa burząca mury – Barbara Zawada....................................... 6 Wspomnienie z wystawy – Anna Iwaniec-Buczyńska...................... 7 Owoce od Sióstr – Hieronim Śliwiński................................................ 7 Festyn na 5 z + – Iwona Kapral............................................................ 8 W starorzymskim klimacie – Beata Brzostowska............................ 13 W przyjaznym kręgu – Hieronim Śliwiński...................................... 18 Piknik w Branicach – Maria Nikolczuk............................................ 21 REFLEKSJE STAROŚĆ – słowo nielubiane – ks. Marcin Kulisz........................... 3 Kosmiczny deszcz – Belka.................................................................. 11 Równowaga – Bartek........................................................................... 11 Kolaże dla Le Blue – Belka................................................................. 12 TWÓRCZOŚĆ Warto żyć i inne wiersze – Elka......................................................... 11 Baśń Owszem i grafiki – EWA........................................................... 14 Ciapek – Belka...................................................................................21 O naszych uczuciach – wiersze – Andrzej Iwanowicz....................23 Żałość i inne wiersze – Belka i Andrzej Iwanowicz.........................24 Przy windzie – Belka.........................................................................25 Tekst w jesiennych kolorach – Jerzy Pawliszyn...............................25 To serce Cie tutaj przygnało – Anna Iwaniec-Buczyńska...............25 FASCYNACJE WIELKIE KINO – Młode wino – Piotr Radiměřský..................... 14 STAŁE RUBRYKI SŁOWO KAPŁANA – Czy jako człowiek... – ks. M. Kluczny....... 16 LEKTURY – Nie zestarzeć się... – Kinga Miziołek-Łudczak.......... 17 Z pamiętnika pacjenta – Janusz Hoffman........................................ 26 kosmetyk czy gadżet nie zastąpi bliskiej osoby, ani nie zmniejszy tragedii dokniętych ciężkimi, nieuleczalnymi chorobami. Dopiero kontakt osobisty z osobami starszymi czy też niepełnosprawnymi, otwiera oczy na ten fakt. Wypaleni życiem, pracą nawet żyjący dostatnio ludzie, ujawniają gorącą potrzebę obecności drugiego. Człowieczeństwo danej formacji kulturowej mierzy się jej stosunkiem do osób najsłabszych. Tymczasem trudno dziś spotkać w kulturze elementy pedagogiczne wychowujące nas do wrażliwości na tego typu ludzi. Prawda o starości i śmierci nie znajduje miejsca ani w realnym, ani wirtualnym świecie. Tym sposobem żyjemy odwróceni plecami do faktu będącego naszym najpewniejszym losem. W takim kontekście na szczególny szacunek i wdzięczność zasługują ci, którzy mają odwagę widzieć i słyszeć ludzi chorych i niepełnosprawnych. Osoby te nie tylko zajmują się potrzebami tej grupy, lecz także jej integracją z resztą społeczeństwa. Najbardziej ludzką cechą jest twórcze współczucie. To ono stanowi to, co powinno nas w sposób szczególny wyróżniać spośród wszystkich istot żyjących. „Nie zestarzeć się samemu” – to wezwanie dociera do mnie z twarzy każdego spo- Najbardziej ludzką cechą jest twórcze współczucie. To ono stanowi to, co powinno nas w sposób szczególny wyróżniać spośród wszystkich istot żyjących. tkanego pacjenta, każdego niepełnosprawnego człowieka. Jeśli ktoś ma odwagę w nią patrzeć, dojrzy w niej projekt i zapowiedź własnego przyszłego losu. Jest to ten rodzaj objawienia, jakiego dziś najbardziej potrzebujemy, by odzyskać własne, naprawdę ludzkie oblicze i odnaleźć w nim źródło naszej najgłębszej godności. Kapelan szpitalny ks. Marcin Kulisz Jarmark Anielski J uż po raz trzeci Stowarzyszenie Lokalna Grupa Działania PŁASKOWYŻ DOBREJ ZIEMII zorganizowało w niedzielę 30 września br. Jarmark Anielski w Głubczycach. Pracownie Terapii Zajęciowej Szpitala w Branicach zostały zaproszone do wzięcia udziału w tej sympatycznej imprezie. W ramach Jarmarku odbyły się konkursy; na najlepszy produkt kulinarny i konkurs plastyczny pod tytułem SPOTKAŁEM ANIOŁA MIŁOŚCI. Nasze pracownie zdobyły w konkursie plastycznym I nagrodę i czek na 500 PLN za kompozycję KWINTET ANIELSKI W 2D (zdjęcia – galeria obok). Więcej na ten temat postaramy się napisać w następnym wydaniu ZYGZAK-a. Barbara Wojtuś – instruktor REDAKCJA: Redaktor naczelny: Hieronim Śliwiński. Koordynator w WSZN Opole: Iwona Kapral. Adres redakcji: Redakcja Miesięcznika ZYGZAK, Pracownie Terapii Zajęciowej, 48-140 BRANICE, ul. Szpitalna 18, e-mail: [email protected], Internet: www.zygzak-branice.pl, Druk: Zakład Aktywności Zawodowej im. Jana Pawła II w Branicach. WYDARZENIA Opole – Wystawa twórczości chorych w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej BARWA, FORMA, CZŁOWIEK OTWARCIE WYSTAWY Dyrektor Krzysztof Nazimek powitał Gości i opowiedział o historii wystaw prac chorych i programie obchodów Dnia Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie. P o całorocznej pracy terapeutycznej i twórczej nadszedł trzeci dzień września, dzień otwarcia wystawy prac pacjentów. Dla pacjentów i terapeutów obu szpitali, opolskiego i branickiego, to bardzo radosne wydarzenie, niemal święto. Mamy możność podzielić się z innymi efektami naszej pracy. Na wernisażu zjawiło się mnóstwo osób. Przybyli pacjenci, w tym autorzy wystawianych prac, ich bliscy, pracownicy obu szpitali oraz inni zaproszeni goście. Można było zobaczyć znajome twarze osób, które już ko- 4 ZYGZAK lejny rok są z nami oraz zaciekawione twarze osób, które po raz pierwszy przyszły na otwarcie naszej wystawy. Z całą pewnością wszystkich połączyła wrażliwość na człowieka i na jego twórczość. Gości powitał pan dyrektor Krzysztof Nazimek. W kilku słowach nakreślił historię wystaw prac pacjentów oraz przedstawił program obchodów Dnia Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie. Serdecznie zaprosił wszystkich do udziału w zaplanowanych z okazji tego dnia wydarzeniach, które będą się odbywały na przestrzeni ca- WRZESIEŃ 2012 łego miesiąca września. Następnie komisarz wystawy, Aneta Słowik przybliżyła słuchającym tytuł ekspozycji „Barwa, forma, człowiek”, krótko opowiadając o pracach znajdujących się na wystawie, o prezentowanych technikach plastycznych i o twórczych działaniach pacjentów pod okiem terapeutów. Wernisaż uświetnił występ duetu Le Blue z Warszawy, który zapowiedziała pani Elżbieta Żłobicka. Artyści wykonali trzy utwory, ostatni z nich powstał do tekstu pani Eli, znanej czytelnikom ZYGZAK-a jako Belka. Tekst Belki, w oryginalnym wykonaniu wokalnym pani Darii, z gitarowym akompaniamentem pana Piotra, zyskał nowy wyraz i głębię, która zaskoczyła nawet autorkę tekstu. Po występie pani Ela podarowała muzykom wykonane przez siebie prace plastyczne – kolaże, przedstawiające Darię w kwiatach i Piotra zapatrzonego w dal. Takie podziękowanie wzbudziło u wykonawców i widzów spontaniczną, radosną reakcję – był to bardzo sympatyczny sposób podziękowania. Po występie Le Blue w miłej atmosferze goście zostali zaproszeni do oglądania prac znajdujących się na wystawie. Mogli podziwiać malarstwo, rysunki, kolaże, fotografię, ceramikę, gobeliny, tkaninę dekoracyjną – malowaną, dzianą, wyklejaną oraz papieroplastykę, oryginalne świece, przedmioty użytkowe i zabawki z drewna, przedmioty zdobione techniką decoupage, dekoracyjne poduszki, oryginalne torebki, itd... Oprócz talentu, zdolności twórczych i manualnych pacjentów w dużej rozmaitości pokazywanych prac docenić też trzeba rozwój technik wykorzystywanych w naszych szpitalach w ramach terapii sztuką oraz terapii zajęciowej. Widzowie krążyli po salach, wymieniając swoje spostrzeżenia, wybierając swoje ulubione prace. Różnorodność technik i form twórczego wyrazu sprawiła, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie, coś co najbardziej przyciągnęło barwą, formą, tematyką. Nie brakło też gratulacji dla twórców, wspólnych zdjęć z autorami prac, z bliskimi, na tle ulubionych prac. Na wszystkich gości czekał też poczęstunek w sali obok, – kawa, herbata, ciasta, wino, owoce, soki, na pięknie, odświętnie przygotowanym stole. Wystawa pozostała czynna dla odwiedzających przez cały wrzesień. Zapraszamy na kolejną już za rok! Aneta Słowik Serwis fotograficzny na str. 27-28 WYDARZENIA Branice – Kiermasz prac chorych na dożynkach powiatowo-gminnych Na dożynkach w Wysokiej T egoroczne Gminno-Powiatowe Dożynki odbyły się 9 września w miejscowości Wysoka (gm. Branice). Pracownie Terapii Zajęciowej zostały zaproszone przez panią Wójt Marię Krompiec aby wystawić prace chorych, wykonane w ramach zajęć terapii zajęciowej. Zainteresowanie naszą wystawą było bardzo duże, chociaż niektórzy nie dowierzali, że można zrobić coś z niczego np. koszyk z gazet, korale z filcu, malowane świeczki i inne rzeczy, wykonane w naszych pracowniach. Oglądający pytali o formy terapii zajęciowej, o techniki stosowane w trakcie zajęć w pracowniach, a my starliśmy się jak najpełniej na te pytania odpowiadać. Obok naszej wystawy i kiermaszu, wystawiało również wielu innych twórców. Każdy mógł sobie zakupić jakiś bibelot na pamiątkę tego pięknego i bogatego w różne atrakcje dnia. Odbywały się m. in. przemarsz mażoretek z branickiego zespołu KAPRYS oraz pokazy laureatów konkursu Talenty Powiatu Głubczyckiego: pokazy taneczne zespołów ROGAL DANCE CENTER z Głubczyc, SWEET GIRLS, IMPULS i PROMYKI z Branic, występ Teatru TRADYCJA ZSM z Głubczyc oraz innych zespołów, można było też posłuchać czeskiej muzyki w wykonaniu orkiestry instrumentów dętych KOBERANKA. Organizatorzy postarali się i było czym „nacieszyć oko i ucho”, a i dla ciała było sporo punktów gastronomicznych. My cieszyliśmy się, że coraz więcej ludzi jest zainteresowanych naszymi Pracowniami i pracami naszych chorych. To nas zawsze napawa radością i stanowi doping do pracy. Celina Zacharska Nabożeństwo w intencji chorych M iesiąc wrzesień, o czym już niejednokrotnie piszemy na naszych łamach, jest od kilku lat okresem szczególnie ważnym w kontekście większego zainteresowania sprawami ludzi chorujących na schorzenia psychiczne i nerwowe. Obchodzony jest Dzień Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie, organizowane są różnorakie im- prezy pod hasłem „Schizofrenia – Otwórzcie drzwi”, w których uczestniczą znane osobistości życia publicznego. Wszystko to, by uświadamiać społeczeństwu, że ludzie chorujący na schorzenia psychiczne, są równoprawnymi obywatelami i tak jak innym należy im się szacunek i zrozumienie. To szczególny czas, gdy można powalczyć o traktowanie chorych normal- nie, bez zastarzałych schematów – nie stygmatyzować chorego psychicznie, lecz starać się mu pomóc. Mowa jest nie o jednostkach, ale o znaczącej części społeczeństwa, więc jest o co zabiegać. W ten szczególny czas przeżywany w branickim szpitalu wpisało się nabożeństwo w intencji chorych, które odbyło się 25 września w Bazylice Św. Rodziny. W ławkach kościelnych zasiadło wielu chorych i ich opiekunów: pielęgniarek, terapeutów. Celebrujący mszę kapelan szpitala ks. Alojzy Nowak w swojej homilii szczególny nacisk położył na przeżywanie cierpienia, które jest nieodłącznie związane z chorobą, czy to somatyczną, nerwową, czy psychiczną. Na nadanie mu sensu, bo jak się wyraził; „Człowiek, który nie zaznał cierpienia, nie jest w pełni człowiekiem”. Jeśli nie cierpiałeś, to nigdy nie zrozumiesz istoty człowie- czeństwa. Cierpienie nie musi być destruktywne, niszczące, a może stać się oczyszczające i pomóc przewartościować życie – odnaleźć w nim wartości najwyższe i przywrócić mu sens. Poprzez cierpienie zbliżamy się do Boga, odnawiamy w sobie wiarę. Cierpienie jest nieodłącznie związane z naturą ludzką i od niego nie uciekniemy. Możemy się z nim pogodzić i zawierzyć Miłosierdziu Bożemu, może nas wzbogacać, oczyścić i wzmocnić, otworzyć na innych ludzi bądź pognębić. Wiele w tym względzie zależy od nas. Jedno jest pewne, jeśli człowiek nie cierpiał, to nie zrozumie drugiego człowieka. Wielcy ludzie, humaniści, którzy tak wiele dobrego uczynili dla innych, wiele też przecierpieli. Ks. Jan Twardowski tak napisał; W życiu musi być dobrze i niedobrze, bo jak jest tylko dobrze, to jest niedobrze. Hieronim Śliwiński ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 5 WYDARZENIA Branice – Refleksje z wystawy prac chorych BARWA – FORMA – CZŁOWIEK w Opolu Wystawa burząca mury D nia 3 września 2012 roku w ramach obchodów XI Dnia Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu odbył się wernisaż wystawy prac chorych zatytułowanej BARWA, FORMA, CZŁOWIEK. Zaprezentowane prace powstały w Wojewódzkim Specjalistycznym Zespole Neuropsychiatrycznym im. Św. Jadwigi w Opolu oraz Samodzielnym Wojewódzkim Szpitalu dla Nerwowo i Psychicz- 6 ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 Sztuka jest dojrzewaniem, ewolucją, uniesieniem umożliwiającym wyjście z ciemności w blasku światła. J. Grotowski nie Chorych im. Ks. Bpa J. M. Nathana w Branicach. Wystawa została otwarta przez Pana Dyrektora Krzysztofa Na- zimka. Pięknym wprowadzeniem w klimat wystawy był występ duetu Le Blue. Eksponowane prace zostały wykonane przez pacjentów za pomocą różnorodnych form i technik wykorzystywanych w terapii sztuką oraz terapii zajęciowej. Przychodzą mi na myśl słowa Jerzego Grotowskiego, autora teatru psychologicznego: Sztuka jest dojrzewaniem, ewolucją, uniesieniem umożliwiającym wyjście z ciemności w blasku światła. Właśnie dzięki sztuce człowiek oswaja lęk, strach i stres. Czasami sztuka pomaga mu zlokalizować problem, szukać rozwiązania. Prace, które można było podziwiać do 30 września, niejednokrotnie zaskakują oglądającego, intrygują, pomagają zrozumieć rzeczywistość. Wystawa ma również na celu integrację dwóch światów, które dzieli czasami mur niezrozumienia, nietolerancji i stygmatyzacji. Jednak widząc licznie przybyłych na wystawę i ich reakcję na sztukę chorych, śmiem twierdzić, że dzielący mur zostanie prędzej czy później cegiełka po cegiełce rozebrany. W uroczystości uczestniczyli m. in. liczna grupa pracowników szpitali z Branic i Opola oraz chorzy, których prace były prezentowane. Mogli oni naocznie przekonać się jak ich sztuka oddziaływuje na widza i usłyszeć wiele ciepłych, serdecznych słów. Pomimo codziennego kontaktu ze sztuką chorych, czy rękodziełem tworzonym w trakcie zajęć terapeutycznych, oglądając wystawę nie mogłam oprzeć się uczuciu fascynacji. Taka różnorodność form przekazu artystycznego eksponowana w jednym miejscu i z każdej z prac emanuje emocja, autentyczne przeżycie przełożone na język sztuki. To trzeba zobaczyć, tam trzeba było być i czuć jak pięknie, z wyczuciem skomponowana ekspozycja każdym elementem oddziaływała na obecnych. Tam nie dało się być obojętnym widzem, tam mimochodem, poza kontrolą umysłu uczestniczyło się w… spektaklu, gdzie BARWA, FORMA I CZŁOWIEK przemawiały wielkim i czystym głosem sztuki. Barbara Zawada WYDARZENIA Owoce od sióstr N ANNA IWANIEC-BUCZYŃSKA I ZYGMUNT CHAJZER w trakcie zwiedzania wystawy. Wspomnienie z wystawy B yłam na otwarciu wystawy 3 września. Był to dla mnie ważny dzień, gdyż wystawione na niej były fotografie moje i moich znajomych. Spotkałam swoich znajomych z terapii, mogliśmy powspominać chwile spędzone razem i porozmawiać o tym, co obecnie zmieniło się w naszym życiu. Cieszyło mnie to, że każdemu z nas się jakoś układa i wszystko zmierza w dobrym kierunku. Miałam to szczęście i zaszczyt, że 16 września mogłam ponownie zwiedzić wystawę prac pacjentów, ale tym razem w towarzystwie prezentera radiowo – telewizyjnego pana Zygmunta Chajzera. Z radością przyjął zaproszenie na wernisaż od Dyrektora szpitala, jednak z przyczyn niezależnych od niego nie mógł być na otwarciu wystawy i było mu z tego powodu bardzo przykro. Od siebie dodam, że Zygmunta poznałam kilka lat temu. Lubi pomagać tym, którzy najbardziej potrzebują pomocy, robi to jednak po cichu, bo dobro nie potrzebuje poklasku. Ważne jest by to on miał satysfakcję iespodziewane prezenty, smaczne i zdrowe są bardzo miłe, o czym mogli się przekonać chorzy uczestniczący w zajęciach rehabilitacyjnych w Pracowniach Terapii Zajęciowej branickiego szpitala. To właśnie tam siostry ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej w Branicach przekazały dar w postaci warzyw i owoców z przyklasztornego ogrodu. Pyszne ogórki i śliwki zostały przyjęte przez chorych z radością. Smaczne i zdrowe owoce pracy sióstr stanowiły urozmaicenie menu chorych – coś ekstra. Ten dar wpisuje się na długą listę innych darów, którymi siostry od wielu lat wspomagają od czasu do czasu chorych. To kontynuacja tych działań do jakich założyciel branickiego Miasta Miłosierdzia Śp. Ks. Biskup Józef M. Nathan sprowadził siostry w 1898 roku do Branic. Do zakończenia II wojny światowej i wiele lat po wojnie stanowiły one trzon personelu szpitalnego ofiarnie opiekując się chorymi. Dziś, choć już żadna siostra nie jest zatrudniona w szpitalu, to ta więź jest żywa i siostry w miarę swoich możliwości pomagają chorym. Jesteśmy wdzięczni za tę pomoc i w imieniu chorych szpitala pragniemy z całego serca podziękować Siostrom Maryi. Bóg zapłać! H. Śliwiński z tego, że komuś sprawił radość. Jest też człowiekiem bardzo wrażliwym na piękno, dlatego zależało mu na tym, by móc właśnie zobaczyć dokonania tych szczególnych pacjentów. Obserwowałam jak z zaciekawieniem patrzył na poszczególne prace i czasem porównywał je do dzieł znanych artystów co świadczyć może o wysokim poziomie ekspozycji. Korzystając z okazji pragnę podziękować wszystkim terapeutom którzy nade mną „pracowali” szczególnie pani Bożence Parkiel, która jeszcze bardziej zmotywowała mnie do tego, bym robiła coś w czym chyba jestem dobra, myślę, że na kolejnej wystawie też będę mogła się pochwalić moimi dokonaniami :). Anna Iwaniec Buczyńska ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 7 WYDARZENIA FESTYN na Festyn – tańczące terapeutki, wiatr wiejący pośród balonów i zapach kiełbasy. Kawa za darmo, ciasto i zupa grochowa. Rzymianie i ich obóz. To wszystko mogło się tylko przyśnić..., ale 4 września 2012 roku ten sen stał się rzeczywistością. W krótkich relacjach i zdjęciach prezentujemy to wszystko co przydarzyło się podczas festynu zorganizowanego w ramach obchodów Dnia Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie w ogrodzie opolskiego szpitala – WSZN im. Św. Jadwigi. Festyn był bardzo miłą odskocznią od problemów dnia codziennego. Można było także spotkać się z byłymi pacjentami, z którymi się zakolegowałem. Wojtek a, Świetna zabaw ie en z d je łe doskona ja do az k o a oraz fajn ia się zintegrowan jentami ac p i z innym . i personelem Paweł Festyn z okaz ji D Psychiatrii był nia ba udany. Podoba rdzo li mi się bardzo tera pe przebrani i robi uci ący różne zabawy . Elżbieta Festyn był bard zo udany. W szpita lu panuje miła atm osfera, którą także dało się odczuć na nim. Maryla +5 zo Festyn był bard ł by udany. Kołacz ie, jn nawet dobry. Fa że można było ć ja potańczyć, cho . sam nie umiem Tomek A gdy zabrz m „Beata” to „c iała o chwyta za g ś” ardło. Wspaniała g ro przebrania, chówka, występy. Krzysztof Festyn ten uważam za potrzebny. Jednakże powinny być też inne akcje tego typu. Moim marzeniem jest to, aby osoby, które chorują psychicznie były traktowane jak inni zdrowi ludzie. Małgorzata Moim zdaniem festyn był na 5 z plusem. Świetna zabawa, super konkursy oraz smaczne jedzenie. Muzyka łatwa i przyjemna. Staszek Festyn m Uważa i się podobał. m, że b ył potrze b pokaza ny, żeby ć ludziom zdrowym , radzą c jak sobie horzy integra była to cja. Halina any. Piknik był ud a d go o Dopisała p dzo ar B . słoneczna ę tańce, si i m podobały niec szczególnie ta ję za u k ię z hinduski. D ie zaproszen k. i poczęstune Anka Wczorajszy festyn był kulturalny, ze wspaniałym poczęstunkiem. Festyn był też pouczający - były walki gladiatorów czy jazda konna żołnierzy rzymskich, walki na miecze. Były tańce poprzebieranej kadry szpitalnej (na przykład w faraonkę i inne). Było jednym słowem na co popatrzeć. Oby takich imprez było jak najwięcej, bo one pokazują nas chorych w innym świetle. Wiktor OTWARCIE FESTYNU Przemawia dyrektor Krzysztof Nazimek BUFET jak zawsze pełen przysmaków HIP HOP w wykonaniu Hinduski, Pocahontas i Kleopatry... oj sie działo DR EWA PENDZIAŁEK-GRUNWALD w rozmowie z reporterką TVP Opole RZYMSCY ŻOŁNIERZE świetnie się prezentowali BIEG W WORKACH ... super zabawa dla uczestników i widzów REŻYSER S. KULIGOWSKI udzielił wywiady dla TVP Opole TO FRAJDA poczuć się jak gladiator Warto żyć Kosmiczny deszcz C zy ktoś kiedyś widział deszcz kosmiczny? Ognisty deszcz? W dniu 3 września 2012 r. odbył się wernisaż prac pacjentów szpitali z Branic i Opola. Tyle się działo, że spamiętać trudno. Jednakże moją uwagę przykuła jedna praca, zbiorowa. Zapadła mi w myśl i serce. W pierwej sali wisi tkanina. Ktoś powie: „ Co tam taka tkanina, same sznurki.” A mnie te sznurki przeniosły w inny wymiar. Poczułam się jakbym była na Wenus, bądź Marsie w całkiem kosmicznej przestrzeni, a z nieba pada deszcz ognia. Patrzę na owy deszcz, jak na krople deszczu ziemskiego i czuję kontakt z kosmosem, z przestrzenią niepomierną, z wszechświatem. Moje myśli wybiegły daleko do gwiazd w sposób nieograniczony. Do dzisiaj odczuwam tę przestrzeń w sobie, to spojrzenie daleko, daleko... Ta praca to kosmos. Czerwienią intryguje i jej odcieniami. Zrobiła na mnie takie wrażenie, że wracam tam co jakiś czas, by przybliżyć sobie wrażenie kosmosu. Jeśli ktoś chce odczuć kontakt z przestrzenią wszechświata, niech pójdzie na Piastowską 20. Tam w pierwszej sali po lewej stronie znajduje się Kosmos. Od razu go wyczujesz. To niezapomniane uczucie. Belka Równowaga czy leki po prostu nie działają szybciej, czy warto aż tak bardzo szukać lub próbować ukształtować własną osobowość w placówce w Branicach. Tak było w moim przypadku, po skierowaniu bezpłatnym sprawy do sądu. Bardzo ważne są również wizyty bliskich osób, sprawiających wrażenie bogactwa. Wiem na pewno, że wiele nauczyłbym się tu jeszcze, gdyż mnogość zajęć warsztatowych oraz technik wyrażania siebie może sprawić, że nie będzie się znudzonym, czy sennym (pomijając wpływ leków:)). Bartek B ranice... Nie wiem skąd pochodzi nazwa, ale kojarzy mi się z niczego nie braniem. Jednak czerpię z tego miejsca wiele, np. spokój i równowagę duchową, której sprzyjają samotne spacery w pobliskim parku, czy cisza wewnątrz Bazyliki. Ta specyficzna placówka zdrowia jaką jest Szpital dla Psychicznie i Nerwowo Chorych, pomaga również odabsorbować zjawy czy duchy komentujące (jeśli ktoś takie posiada). Zapewne takiemu oddalaniu sprzyjają warsztaty i prowadzone tam zajęcia, również grupowe. Do najzdrowszych zajęć należy również czytanie książek, a zwłaszcza powieści, których zwięzłe zdania mogą poprawić utracone bądź zapomniane słownictwo, nawet jeśli wydaje się że jest inaczej. Pytanie brzmi, Dokąd pędzisz, dokąd gnasz w oczach Twoich strach czy Cię myśli przerażają czy też życia tok czy uczucia? Więc zatrzymaj się na chwilę spójrz na księżyc, jego blask na tę zieleń drzew i wodę poczuj w sercu tę swobodę tej wolności smak przestań wciąż uciekać bo przed sobą życie masz zostaw dzień wczorajszy to już przeszłość, to historia do lamusa odłóż go w swoje ręce chwytaj chwilę i nią żyj, napawaj się a zobaczysz, że to miłe i że warto żyć Elka Nurt Umysł otwórz, otwórz serce na swój nowy dzień przeszłość zostaw idź przed siebie w blasku słońca to nie szkodzi, że pod wiatr życie swe przemierzasz wszak on wieje dzisiaj tak jutro zaś inaczej Ty nie zrażaj się drobiazgiem ciesz się każdą chwilą życia szkoda ono jest jak woda popłyń z nurtem przyjemności i niech szczęście w Tobie gości a miłości nie zbraknie dla niej warto żyć i trwać Elka bie. do sie ć ś j o łem d Chcia ałem się m a… Zatrzy w pół słow ogi em dr ł a i n zapom ziłem. ąd – zabł fiłaś ie, tra n m ś a Olśnił Amor ał Strzel o miłosnym ał EX o Zab l iem. n e i cierp ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 11 REFLEKSJE KOLAŻE DLA LE BLUE –Fajne robisz rzeczy, ale mnie to nie kręci – odezwał się syn. –Dobrze, nie kręci Cię, ale powiedz co tu jest nie tak. –Ta jest OK, ale tutaj tło jest takie... No, może być, ale tło zbytnio się odbija, za ciemne – odpowiedział –Dziękuję. Już wiem. Zostawiłam swoje prace z decyzją, że rano dokończę. Nie ma nic lepszego, jak odłożenie pracy na jakiś czas. Noc wystarczyła, aby nabrać dystansu do nich. Poszłam spać z myślą, że jedna jest skończona, ta dla Piotra gitarzysty, trafiona. A dla wokalistki Darii trzeba poprawić. Była dwudziesta czwarta, wstałam o piątej dwadzieścia i zabrałam się za wykończenie prac. Przeszukałam gazety, znalazłam kwiaty, które chciałam umieścić na tym właśnie kolażu. Poprawiłam tło i wreszcie odetchnęłam z ulgą. O dziewiątej zostały oprawione. Zaczęli zjeżdżać się goście. Już zabrakło czasu na gotowanie i pieczenie, lecz siostra Weronika mnie w tym wyręczyła. I dobrze. Wieczór zbliżał się wielkimi krokami. Po siedemnastej pojechaliśmy Do Wojewódzkiej Biblioteki przy ulicy Piastowskiej 20. O trzynastej przygotowaliśmy nagłośnienie. Gotowe czekało na wy- Piotr Maciak, Daria Iwan i Ja 12 ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 stęp Le Blue. Goście zaproszeni zaczęli przychodzić, ruch był duży. Wszyscy oglądali prace pacjentów szpitali psychiatrycznych w Opolu i Branic. Przyjechał dyrektor i goście zaczęli się gromadzić w holu biblioteki. Znalazłam się obok Pani Anetki, komisarza wystawy. Miałam zapowiedzieć zespół Le Blue. Codziennie występuję przed publicznością z racji zawodu, mówię teksty wcześniej zapisane, lecz nie własnymi słowami. Tremę miałam taką jak nigdy. Żaden spektakl nie wzbudzał takiej tremy jak ta chwila. Nie jestem mówczynią, nie wiedziałam co powiedzieć. Dyrektor szpitala przywitał zebranych, wypowiadał się swobodnie, Daria i Piotr pochowali się w tłumie. Ja na koniec otrzymałam mikrofon i cóż: –Daria Iwan, aktorka, gra śpiewająco i śpiewa śpiewająco, Piotr Maciak, wymiatacz gitarowy. Najlepiej będzie, jak sami się zaprezentują. Zapraszam. Daria. Piotr. Zapraszam – powiedziałam. Piotr grał, Daria śpiewała... mnie trema zżerała. Nie opuściła mnie na krok. Szła za mną, ciągle wskakiwała mi na plecy, ściskała gardło, a ciało drżało. Przy trzecim utworze zapowiedziała, że zaśpiewa mój tekst, który zainspirował ich do stworzenia takiego utworu. A mnie trema nadal dławiła i dusiła. Nie słyszałam ani muzyki ani słów. Pod koniec utworu poszłam do sali obok i przyniosłam prezenty, które zrobiłam dla wykonawców. –A to zrobiłam w nocy – pokazałam kolaże – to dla Ciebie Dario. Podskoczyła z radości i szczerze wyraziła swój zachwyt. –Ten jest dla Ciebie Piotrze – ucieszył się niezmiernie, gdy pokazałam mu jego prezent. Trzeba nadmienić, że dla Darii zrobiłam portret. Wydrukowałam z internetu trzy jej zdjęcia takie same, tylko jeden największe, średnie i najmniejsze, i włożyłam jedno w drugie tak, że utworzyła się perspektywa. Na ramieniu umieściłam czwarte zdjęcie, z którego wynikało, że przygląda się siebie. W dole obrazu umieściłam kwiaty, co wyglądało, że w nich siedzi. Dla Piotra nie znalazłam wielu zdjęć, żadnego wyboru, lecz jedno było. Oparłam się na tym zdjęciu. Wyglądało to tak jakby patrzył w dal. Zrobiłam tak, jakby patrzył w słońce, a z góry na niego patrzyły oczy. Udało mi się dobrać kolory, które lubią. Nie przypuszczałam nigdy, że mogę wywołać takie emocje. W plastyce raczkuję, a jednak owe prezenty wywołały tak wielką radość. Tak przyznam się po cichu, że miałam coś kupić, ale nie miałam pieniędzy. Kupiony prezent nie wywołałby takich emocji. Ja chyba nie wiedziałam, że osobista praca dana szczerze i zrobiona z sercem, jest najwyższą wartością. Potem goście, uściski i radość, radość, radość, że potem usnąć nie potrafiłam. Wybaczcie, lecz nie posiadam zdjęć tych prac i chyba dobrze, ponieważ są własnością Darii i Piotra, stworzone tylko dla nich. Nie obraźcie się, lecz nie zaprezentuję ich tutaj. Zespół Le blue uświetnił całość tego wydarzenia. A to wszystko wydarzyło się z powodu corocznego wernisażu prac pacjentów ze szpitala w Opolu i Branicach, którego w tym roku otwarcie było 3 września, a wystawa potrwa do końca września. Belka Piknik dla chorych z opolskiego i branickiego szpitala W starorzymskim klimacie D zień 4 września niewatpliwie zapisał się w pamięci wielu chorych i pracowników szpitala w Branicach jako jeden z tych niezapomnianych. Tego dnia, rankiem wyruszyliśmy autokarem w grupie ok. 50 osób złożonej z chorych i personelu opiekuńczego na piknik do Opola. To już kolejny taki wrześniowy wypad i z doświadczenia wiedzieliśmy, że spotka nas na pewno coś miłego. Na dobry początek mieliśmy super piękną pogodę i dobry humor. Nasze oczekiwania związane z tym wypadem choć duże, to i tak nie sprostały temu jak nas powitali gospodarze – personel i chorzy z opolskiego szpitala. Zaskoczyli nas strojami, m. in. witała nas... Kleopatra i Faraon, Dama w średniowiecznym stroju, Dziewczyna na Harley’u, Hinduska ubrana w sari, która też prowadziła taniec integracyjny, była też Pocahontas, hiszpańska seniorita, a nawet... Czarownica i osoba chora bardzo twarzowo oklejona plastrami. Jedny słowem cała plejada sympatycznych postaci, w które wcielili się terapeuci. Do wspólnej zabawy zachęcił wszystkich dyrektor Krzysztof Nazimek witając gości i chorych obydwu szpitali. Pan Dyrektor przypomniał ideę przyświecającą obchodom Dnia Solidarno- ści z Osobami Chorującymi Psychicznie i program tych obchodów w opolskim i branickim szpitalu. Zasiedliśmy w cieniu drzew, bo dzień zrobił się ciepły i rozpoczęła się zabawa, a program był bogaty. Dużym powodzeniem cieszyły się konkursy, a było w czym wybierać. Można było spróbować swoich sił w biegu w workach, strzelanie z łuku czy karmienie (dwóch uczestników – jeden z zasłoniętymi oczyma karmi jogurtem sąsiada). Z ciekawością oglądaliśmy pokaz walki legionistów rzymskich, kto chciał mógł pojeździć na koniach, pani Bożena Pierkiel proponowała malowanie na pleksi. Można było potańczy, zabawić się, nacieszyć doskonałą atmosferą. Dla zgłodniałych i spragnionych gospodarze przygotowali poczęstunek – gorąca grochówka, kiełbasa z rusztu, ciasto, kawa, smalec, napoje – full wypas. Reasumując, to była świetna zabawa i takie też opinie słyszało się od chorych. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku znów się spotkamy w Opolu, a póki co to czekała nas 11 września Biesiada Rodzinna w Branicach, na którą zaprosiliśmy naszych opolskich Przyjaciół. Beata Brzostowska – instruktor ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 13 Baśń OWSZEM TWÓRCZOŚĆ (...)Od malin było duszno, te owocowe krzaki. Natura jest szczodra. Jesteś tancerką, kocham cię za to. Twój pokłon to skrytka, gdy to oburza kiedy się przestrzega. Pora wcześniej jest nie-zwykle paradna, głośna, mocna. Nie mogę za długo pisać, są ograniczenia. A chyba to piernik, ten toruński. Ślicznie jest w ogrodzie i w polu. Poważnie mam to torf. Obrzydliwa grypsera. Jest to bardzo inne, bardzo kręte. Jakie loki mają lale. Miś, wolę misie. Myślę, że zabawki wyprowadzają z równowagi. Myślę o tobie jutra. Czy mam być ciekawa? (...)Nowe wyrazy powstałe ad hoc. Kocham się w brulionie. Wiersz przecież składa się ze zdań. Jest to meliczne zawsze, o ile jest tam w głosie. Czytając odczuwam rytm, zawsze jest to praca ze skrytką. Krytyk żyje w ciągłym prędko. Wiem, że to wyszydzą. Miałam kolegę, drwiłam z niego, byłam pochopna, nie doceniłam jego juwenalia. Byłam w niewiedzy o jego talencie. Był nieatrakcyjny. Siedzieliśmy w fotelach na korytarzu, a kto był prowodyrem? Druga inna płeć. Nie czułam się zmęczona. (...)Tylko za tobą pędzi moje spóźnienie. Czy będziemy bawić się w badmintona. Właśnie wróci-łam z peregrynacji i to może drażnić. Mieć prawy rys tzn. dobry, spełniający zadanie. Fabuła, to odrębna gałąź wiedzy. Spostrzegam dzień po dniu napomknięty kwarantanną. Za to byłby strajk. Ja wiem. Wiewiórka lubi to co ja. Orzechy są po to, by zdziałać pokarm. Zgryźć treść bajki wieczorowej, kosmyk włosa starcza do woli. Fryzjer – też tam byłam na koniku. Byłam wtedy w obawie cielesnej. I to zatrzymanie literackiego czasu. Mam zadanie – skomasować mój dorobek twórczy. (...)Nie wzruszaj mnie klamerko. Kobiety są groźne, gdy kochają. Wiesz, miałam z nim romans. Bardzomi go się ode chciało. Jęki, nawet zapłakał. Moja opowiastka nie zrobiła na nim wrażenia. Kazał się ocenić. Mały i nie wiedzący adept sztuk wyzwolonych. Małe zaszczyty są głęboko przeżywane, są własne. Tu, gdzie przebywam, panuje luksus. Jesteśmyw „jamniku”. Klocek prostokątny. To jest małostkowe, dusza kobiety. Sens religii nie da się zrozumieć. Uściśnij palce niezręcznie, jakby były z pumeksu. To co jest inne ma łączność z tym co Roksolanki. Znaczna różnica – jestem tylko Joyc’e. Czy Choromański przewyższa Parnickiego? 14 ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 (...)Drzewa są w ruchu, kołyszą się, są czarne i łyse. Chcą zrzucić brzydotę. Palce gałęzi jakby były uwięzione. W szafie jest niedźwiedź zastrzelony. W przedpokoju nuta zapachowa na toaletce. Czy słyszę, jak tego dużo? Jak to i ty w tym maczasz palce? Meble wygodne są ciężkie, a z nich ulata złota myśl. A także bomboniera zapomnień, za fotele jest do skwitowania. Słów nie można wyczerpać. Słyszysz?! Powiedz czy czujesz, że jesteś uczniem mowy? Książki są pełne doświadczyć, że są polowe. Mam bardzo mocno powiedzieć; jak, gdzie i kiedy. Sen jest niechętnie mi, gdy wstaję wcześnie. Gimnastyka chorego ciała. Powiedz tak właściwie; o co ci chodzi? Najbardziej męczący fakt – podnosić się. (...)Musi istnieć pajęcza nić łączności, to sieć. Zanim się zniechęcisz doznasz tego, że jesteś miłośnikiem literatury. Od tak dawnajem same specjały, folguję sobie – tych frykasów jest sporo.Czy to smakuje cały czas? Czy to jest do odkrycia na piasku nie w kredzie? Czy zaistniałam? Piszę, będą określać, dyskutować, mleć. Kaskada – olbrzymi spad kropli n-tych. Forma to ograniczenie, jako ułatwienie. Dzban, dzwon, spływ kajakowy, to piękne dźwięki. Zapatrzenie jest w smutnym oknie, gdy wystajesz, oczekujesz, denerwuję. Słodkie ostro cukierki. Idiom. Jestem jak śrubka. To jest trudne. Nazywa się Cieśla. Jezus. Doskonałe rzemiosło – Morale. Gdy idziesz, czy czujesz, czy to jest maksymalny słownik. Tak jak i w matematyce istnieje potęga. Ukazywana jest ścieżka wieku. Kino, do którego trzeba iść. Ciemność jest intymna. (...)Zagadaj do mamy jest gdzieś tu. Śniadanie zrobione nerwowymi dłońmi z racji zabiegania. Wczorajszego przeżycia i oczekiwania pora wieczorowa. Teraz to mroczki. Oczy cielesne jak ślina. Przecież wstaję. Drewniane pisanie, moja koleżanka złazi z tapczanu i nie pyta o zapał. Jest to osoba delikatna i dbała. Beztroskie chwile naszej przyjaźni, a gdzie ciąg dalszy? Była blada, zdaje mi się, że była brunetką. Nie mogłaby być by zamilczeć. Tego się domyślam. Pokazała mi listy. To osoba bardzo egzaltowana. Sarenka. Gdy się czasu nie spłyca. Okulary – moje oczy. Ubranie ich do twarzy. Skrupuły. Milczysz jak predyspozycja LO. Skupienie przyrody z gałką u drzwi. Ciągła parabola odrzuca z łatwością. Chęć wiarygodnej racji. Papcie już zobaczyłam i dotknęłam. Zawsze myśleć, jakby kredki wydobywać z opakowania. Na okrągłym stole degustujesz leniwie pyszną, rodzinną zupę. Z umiarem. Kwintesencja biesiady jest w toku. Wymagana jest czystość, powierzchowność na ten cel jest wymogiem okoliczności. Jest to bardzo naturalne. Kwitniesz. Drzewa koronki rozmaitych liści. Drzewa są czubate. Mają fil-trowe zajęcie. Uskuteczniaj flirt, akacja mi wróży. Sekretna to rzecz zamilknąć i wstydzić się. Jam tylko w pluchę do zapisów na subskrypcję. To znaczy, że o czymś to świadczy. Jak jest afirmowany. Świat inny, literacki koszyk. Nie było dnia zaniedbania, to jest góra, na którą się wspinam. Piękne są rabatki. Zasiejmy nasionka w glebę, to najkrócej da się wyrazić. Całe zamieszanie, rośliny składające się z rozlicznych wędrówek. Popas dla krówek i cielęcia. To tam gdzie dużo trawy – krowia przekąska. Forsycje już zakwitną i będą jak koniki polne. Są sobie podobne. Gdy idę uliczką, to jestem wniebowzięta. W niebogłosy, aby unieść się, aby się wzruszyć. Tekst i grafika EWY ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 15 SŁOWO KAPŁANA Czy jako człowiek wiary potrzebuję rekolekcji? Zatrzymaj się na chwilę i spójrz jak żyjesz… P iszę to rozważanie z moich dorocznych rekolekcji. Rekolekcji, których nie głoszę innym, ale sam w nich uczestniczę i próbuję się nad sobą zastanawiać. Rodzi się pytanie - czy jako ludzie wiary i czy w ogóle jako ludzie żyjący na ziemi potrzebujemy rekolekcji oraz czym są rekolekcje? Rekolekcje są niczym innym jak tylko czasem zatrzymania się, wyciszeniem na chwilę i zasłuchaniem się nad Słowem Boga, który jak najlepszy Ojciec chce powiedzieć mi coś ważnego, co dotyczy mojego życia. Tym, który chce mi pokazać, że być może w tej całej bieganinie i gonitwie, w gąszczu tak wielu spraw o których muszę na co dzień pamiętać, być może zagubiłem, zgubiłem cel swojego życia. Rekolekcje to ni mniej, ni więcej tylko czas 16 ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 zatrzymania się w naszym życiu. Taki czas przeżywamy w naszych parafiach w Adwencie czy w Wielkim Poście, taki czas to Misje parafialne przed jakimiś szczególnymi wydarzeniami w parafii, taki czas to rekolekcje oazowe czy akademickie, taki czas to indywidualne rekolekcje, które wielu z nas podejmuje w różnych momentach życia i w różnych formach. Ale takim czasem może być np. czas choroby, która nagle przychodzi, zatrzymuje nas i wyłącza na chwilę albo dłuższy czas w życiu. Takim czasem może być żałoba po kimś bliskim czy inne istotne wydarzenia życiowe. Ale zawsze ważne w takich chwilach jest jedno, aby podjąć trud, aby otworzyć się na Pana Boga, na Jego Obecność. Pozwolić Mu wejść w nasze życie, pozwolić by dotknął naszego serca, by zapalił nam światło swojego Słowa, byśmy mogli w tym świetle jak w zwierciadle zobaczyć aktualny stan naszego serca i naszej duszy. Przekonać się jak daleko odeszliśmy od pierwowzoru, na ile jesteśmy jeszcze obrazem Boga, a na ile już staliśmy się „obrazą” Pana Boga. Bo przyznajmy to szczerze, żyje- my w świecie, który perfekcyjnie steruje tym co mamy robić, jak myśleć, jakie podejmować wybory, jakie wartości stawiać na pierwszym miejscu. I ten świat, a zwłaszcza ci którzy tym światem sterują nie za bardzo chcą, aby coraz więcej ludzi prawdziwie wierzyło w Jezusa. Bo dzięki temu mniej będzie tych, którzy powiedzą NIE wszelkim prawom wymierzonym przeciwko Bogu i Jego prawu miłości. Stąd też potrzeba nam takich chwil ciszy i odosobnienia, abyśmy przestali być kierowani, tym co inni myślą i chcą od nas abyśmy to robili. Ważne abyśmy usłyszeli głos Boga, który mówi do nas w głębi naszego serca. Tym bardziej że mamy świadomość, iż nasze serce w głębi jest przeniknięte pragnieniem bycia blisko Boga, bo takimi nas Bóg stworzył. Tę prawdę odkrył i wykrzyczał światu św. Augustyn z Hippony po swoim nawróceniu: Boże stworzyłeś nas dla siebie i niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Tobie Boże! My zaś czasem nawet mówimy coś przeciwnego – Boże dlaczego mnie w takiej czy takiej sytuacji opuściłeś? Ten sam św. Augustyn zaś odpowiada: To nieprawda, że Ty Boże jesteś daleko od naszego życia, to my odeszliśmy daleko od Ciebie i nie chcemy Ciebie wpuścić do naszego życia! Może warto zadumać się nad prawdą o tym jak daleko odeszliśmy od życia z Bogiem, jak mocno idziemy za światem. Bo warto byśmy pamiętali, że prawdziwe szczęście człowieka to bycie blisko Boga, nawet zjednoczenie z Bogiem, natomiast świat proponuje nam szczęście na chwilę, przemijające oparte często na złu czy krzywdzie. A jakiego szczęścia ty poszukujesz? Trwałego, którego Ci nic nie zabierze, czy takiego szybkiego, które jak szybko przychodzi tak szybko mija i pozostawia zgliszcza w sercu? Pomyśl, zatrzymaj się na chwilę… Życzę Ci, abyś zawsze dążył do szczęścia prawdziwego, tego szczęścia mógł choć raz doświadczyć i nigdy z niego nie zrezygnował. Ks. Marian Kluczny, kapelan ZOL LEKTURY Nie zestarzeć się samemu Gdy człowiek się starzeje, choćby los rzucał nim po całym świecie, musi mieć gdzieś miejsce, które jest dla niego prawdziwym domem, bo nawet wędrowny ptak ma jedno miejsce, do którego zdąża. Hans Ch. Andersen – Baśń mojego życia Różne samotności Przyszedłem ci podziękować za samotności różne za taką gdy nie ma nikogo lub gdy się razem płacze i taką że niby dobrze ale zupełnie inaczej za najbliższą kiedy nic nie wiadomo i taką że wiem po cichu ale nie powiem nikomu za taką kiedy się kocha i taką kiedy się wierzy że szczęście się połamało bo mnie się nie należy jest samotnością wiadomość list dworzec pusty milczenie pieniądz genialnie chory minuty jak ciężkie kamienie czas zawsze szczery bo każe iść dalej i prędzej mogą być nawet nią włosy których dotknęły ręce są samotności różne na ziemi w piekle w niebie tak rozmaite że jedna ta co prowadzi do Ciebie ks. Jan Twardowski S tarość = samotność? Na szczęście na to pytanie nie ma jednej jasnej odpowiedzi i nie jest to reguła. Człowiek może czuć się samotny w każdym momencie swojego życia. Kto z nas lubi być – czuć się samotny? Problem samotności wśród ludzi jest poważny. Nie ma jednej definicji samotności. Samotni czujemy się gdy mieszkamy sami, gdy towarzyszy nam przekonanie, że nie mamy na kogo liczyć, gdy przyjaciele nie mają dla nas czasu, czasami nawet wtedy kiedy świadomie decydujemy się na życie w samotności – wtedy również może nam ona doskwierać. Współcześnie coraz częściej powtarzamy, że czujemy się samotni w tłumie. Mimo otaczających nas ludzi często czujemy się osamotnieni – nie mamy czasu na rozmowy, wspólne spacery, oddalamy się od siebie. Mimo, że człowiek jest istotą społeczną i podświadomie szuka kontaktu z drugim człowiekiem, akceptacji, zdarza się że czujemy się samotni. Samotność dzielimy na tę z wyboru i tę niezależną od nas. Jedynak jedna i druga wymaga oswojenia. A jak oswajamy samotność? Na to każdy ma swoje metody – wychodzimy do ludzi, idziemy na spacer, oglądamy telewizję, zapisujemy się na kurs tańca, uczymy się gotować, szyć, haftować itp. itd. Człowiek samotny powinien zorganizować sobie czas tak, aby samotność nie stała się udręka. A ja – jak na bibliotekarkę przystało – w tym miejscu serdecznie zapraszam do czytania. Książka przytuli, ogrzeje, przeniesie nas w inny wymiar, otoczy przyjaciółmi, pozwoli wczuć się w sytuację bohatera często budząc w nas niesamowite emocje. Z dobrą lektura szybko zapomnimy o swojej samotności. Osobom starszym i borykającym się z samotnością polecam pozycje z serii BALSAM DLA DUSZY – m.in. BALSAM DLA DUSZY SENIORA oraz BALSAM DLA DUSZY SAMOTNEJ. Są to zbiory opowiadań zebranych przez Jacka Canfilda oraz Marcka Hansena. To wzruszające, zabawne i inspirujące historie, które przytrafiły się ludziom. Autorzy opowieści z pozytywnym nastawieniem pokazują jak przyjmować radości i smutki. Opowieści mówiące o wspomnieniach, miłości, dzieleniu się z innymi, ponadczasowej mądrości, o tym jak marzeniami, pokonywać przeszkody i cieszyć się życiem! Pozdrawiam Kinga Miziołek - Łudczak Książka przytuli, ogrzeje, przeniesie nas w inny wymiar, otoczy przyjaciółmi, pozwoli wczuć się w sytuację bohatera często budząc w nas niesamowite emocje. Z dobrą lektura szybko zapomnimy o swojej samotności. ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 17 WYDARZENIA BRANICE – Biesiada Rodzinna z okazji Dnia Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie W przyjaznym kręgu S tało się dobrą tradycją, że na początku września od kilku lat organizowana jest dla chorych leczących się w szpitalu w Branicach i pensjonariuszy Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego szczególna impreza – Biesiada Rodzinna. Organizowana jest ona, by uczcić XI Światowy Dzień Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie, który odbywał się pod hasłem NIE ZESTARZEĆ SIĘ SAMEMU. Na ten dzień, z odpowiednim wyprzedzeniem, rozsyłane były zaproszenia do rodzin pensjonariuszy ZOL, by ci przyjechali do swoich krewnych przebywających w zakładzie i swoją obecnością uświetnili to święto. Po raz trzeci zaproszeni zostali również chorzy z zaprzyjaźnionego opolskiego szpitala – Wojewódzkiego Specjalistycznego Zespołu Neuropsychiatrycznego im. Św. Jadwigi. W dniu 4 września br. to chorzy ze szpitala w Branicach zostali zaproszeni do udziału w pikniku, który odbył się w opolskim szpitalu. Biesiada branicka odbywa się po raz czwarty, a od 3 lat uczestniczą w niej również chorzy z opolskiego szpitala. Na tegoroczną biesiadę również przybyła „silna grupa” naszych opolskich przyjaciół, których serdecznie powitano, jak starych znajomych. Grupkami, bez pośpiechu, pod opieką personelu docierali również chorzy z oddziałów branickiego szpitala, którzy z powodu dysfunkcji ruchowej tylko z rzadka opuszczają oddział. Przy takiej jednak okazji zaryzykowali, by wspólnie z innymi cieszyć się tym pięknym dniem, bo pogoda, pomimo, że to już był schyłek 18 ZYGZAK lata, była przepiękna – było słonecznie, ciepło, można by powiedzieć wymarzona pogoda na piknik. I taki też kształt całej imprezie starali się nadać organizatorzy. Przechodzących na miejsce biesiady witała prezentacja zdjęć obrazujących zaangażowanie Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej w opiekę nad chorymi na przestrzeni minionych 100 lat funkcjonowania branickiego Miasteczka Miłosierdzia. Otwierając biesiadę dyrektor Krzysztof Nazimek w kilku zdaniach opowiedział o idei i obchodach Dnia Solidarności w opolskim i branickim szpitalu oraz powitał miłych gości, którzy raczyli zaszczycić swoją obecnością tę niezwykłą imprezę: m.in. rodziny chorych, Stanisława Łągiewkę dyrektora Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego, przedstawicieli Stowarzyszenia CARITAS CHRYSTI, siostry ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej z Branic, przedstawicieli Koła Gospodyń BRANICZANKI, dra Benedykta Pospiszyla dyrektora Studium Medycznego w Branicach, Annę Fischerovą z Czech, Wojciecha Chuchlę przewodniczącego Stowarzyszenia Klub Abstynenta AMICUS, dr Barbarę Piechaczek dyrektora Muzeum Ziemi Głubczyckiej, chorych z opolskiego i branickiego szpitala oraz ich opiekunów. W ciepłych słowach podziękował również wszystkim osobom, które włożyły niemało trudu w przygotowanie biesiady oraz życzył zgromadzonym dobrej zabawy. Grała muzyka, a znane wszystkim i lubiane utwory zachęcały do tańca. Sma- WRZESIEŃ 2012 kowite zapachy dochodzące z grilla, który stał opodal, pobudzały apetyt. Pośród ekipy obsługującej go można było zauważyć ks. Kapelana Alojzego Nowaka, który wykazał się w jego obsłudze prawdziwym mistrzostwem. Grillowane kiełbaski znalazły bardzo wielu amatorów, co dobitnie świadczy o talentach kulinarnych obsługi. W stojącej opodal altanie terapeutycznej pracownice kuchni szpitalnej serwowały bogracz, napoje gorące i zimne, a kto miał chęć mógł do woli raczyć się chlebem ze smalcem i ogórkami. Zarówno do grilla jak i do bogracza szybko ustawiły się kolejki chętnych złasować coś smacznego, a niektórzy umilali sobie oczekiwanie tańcem. O chorych na wózkach inwalidzkich z wszystkich oddziałów dbali ich opiekunowie dostarczając im przysmaki. W wielu miejscach widać było rodziny, które zjechał do swoich bliskich. Chorzy mieli okazję by z nimi pobyć jak w domu: w ogrodzie, przy pełnym stole, w słoneczny, letni dzień… To było dla nich wielkie przeżycie i tylko szkoda, że nie wszystkie rodziny dojechały. Dla tych, do których nikt nie przyjechał, była dobra atmosfera, zabawa, przysmaki i to co najważniejsze – uśmiech i serce, jakie okazywali im opiekunowie. Również Goście z Opola zasiedli w cieniu drzew i zdawali się świetnie bawić, uczestnicząc w tej radosnej imprezie. Kto chciał mógł pojeździć na koniach, które przyjechały z Opola i stały się dla wielu dużą atrakcją i niejednokrotnie wyzwaniem. Przejażdżka na dobrze ułożonych i spokojnych koniach była wielką przyjemnością, z której skorzystało również kilkoro dzieci pod opieką swoich rodziców. Cały czas trwały też tańce z tradycyjnym już utworem Jedzie pociąg z daleka z repertuary Ryszarda Rynkowskiego, który jest jakby kołem zamachowym napędzającym każdorazowo zabawę. Gorące oklaski wywołał występ „Zespół GAWĘDA po latach” przygotowany przez instruktorów terapii zajęciowej. To było bardzo zabawne i tak też zostało przyjęte przez publiczność, która uśmiechem i gorącymi oklaskami nagrodziła artystki. Chętni mogli wziąć udział w rozgrywkach sportowych, które odbywały się na boisku opodal. Skwar, który panował i inne atrakcje spowodowały, że nie było zbyt wielu chętnych do udziału w zawodach. Rozegrano tylko trzy konkurencje: rzut piłką lekarską, toczenie kuli i przeciąganie liny, w której to konkurencji Braniczanie przeciągnęli opolskich Przyjaciół na swoją stronę. Wszyscy zostali poczęstowani cukierkami i powrócili z uśmiechem do swoich towarzyszy, którzy w tym czasie albo tańczyli, albo oddawali się słodkiemu dolce far niente. Impreza trwa blisko 2,5 godziny. Na zakończenie dr Waldemar Mrowiec z-ca dyrektora podziękował organizatorom i uczestnikom udanej imprezy. W naszym odczuciu impreza była świetna; kolorowa, roześmiana, roztańczona, a czego trzeba więcej. Był czas na zabawę, na odpoczynek na świeżym powietrzu, na radość bycia razem ze swoimi bliskimi. Kto chciał ten się bawił, a kto nie chciał, to już jego strata. Hieronim Śliwiński CHORZY W DRODZE NA BIESIADĘ przybyli pod opieką personelu i swoich bliskich GOŚCI Z OPOLSKIEGO SZPITALA serdecznie witano jak starych znajomych GRILL pracował na pełnych obrotach ZAPROSZONYCH GOŚCI, CHORYCH I ICH RODZINY serdecznie powitał dyrektor szpitala Krzysztof Nazimek ZAPROSZENI GOŚCIE biesiadowali razem z chorymi SPOTKANIE Z RODZINĄ to zawsze dla chorego wielkie przeżycie WYSTĘP zespołu „GAWĘDA po latach”, to było COŚ – artystki nagrodzono gromkimi oklaskami PRZYSMAKI Z GRILLA cieszyły się dużym wzięciem BUFET – już spokojnie, ale przed chwilą... ...kolejka była taka, że można było sobie potańczyć UBIERANIE BRZOZY we wdzianko z papierowikliny. PRZEJAŻDŻKA NA KONIU przyjemnie i terapeutycznie PRZECIĄGANIE LINY – Goście walczyli ambitnie, ale Gospodarze... ...i tak przeciągnęli ich na swoją stronę NA ZAKOŃCZENIE dr Waldemar Mrowiec podziękował wszystkim za wspólną zabawę Piknik w Branicach Ciapek W Zygzaku zobaczyłam Ciapka, tak właśnie tego. Kot przyjazny, z miłością w oczach, ciepły i serdeczny. Posiada wdzięk i grację. Nasunął mi takie skojarzenie... Z wyczajem wrześniowym stało się już szpitalne piknikowanie. To już trzeci rok z rzędu pacjenci opolskiego szpitala wraz przedstawicielami kadry medycznej i terapeutycznej przybyli do Branic na piknik zorganizowany w ramach Dni Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie. Dokładnie tydzień wcześniej taką wizytę w opolskim szpitalu złożyli pacjenci i kadra medyczna z Branic. Choć droga była długa chętnych na piknikowanie nie brakowało, aby jednak nie zagubić się w tłumie każdy gość, dzięki pracy pacjentów z Oddziału Psychiatrii dla Dorosłych „B”, otrzymał kotylion w postaci czerwonego kwiatu, dzięki któremu gołym okiem widać było nowo przybyłych. Niespodzianką pikniku był rozpoczynający całą zabawę dawno już nie oglądany zespół Gawęda. Zespół wjechał na plac piknikowy niezwykle kolorowym pojazdem i choć jego członkinie nieco się zmieniły to cały korowód zrobił piorunujące wrażenie. Najbardziej zadziwiło jednak to iż członkinie zespołu łudząco przypominały terapeutki zajęciowe z Bra- nic na czele z p. Anną Dudziak, ale to z pewnością tylko zbieg okoliczności. Po takim rozpoczęciu zabrzmiała muzyka i piknik został oficjalnie rozpoczęty. Zabawa była przednia i nawet fakt porażki w zawodach przeciągania liny nie popsuł nastrojów opolskich gości. Pośród zabaw i degustacji wyśmienitego chleba ze smalcem znaleźli oni także czas by pozwiedzać okolicznościową wystawę dotyczącą Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej, które opiekowały się pacjentami od początku powstania placówki, a także zwiedzić Kościół pw. Św. Rodziny. Każdy miał również możliwość sprawdzenia się w stworzeniu papieroplastycznego ubranka dla brzozy. Ubranko to powstawało z rurek skręcanych z pasków gazet. Jeśli nie udawało się za pierwszym razem skręcić odpowiedniej rurki to już kolejna próba z pomocą terapeutek kończyła się sukcesem. Wiadomo trening czyni mistrza. Po tych licznych atrakcjach opolscy goście wrócili zadowoleni choć zmęczeni do siebie czekając już na kolejny piknik. Maria Nikolczuk Ciapek Ciap, ciap, ciapu ciap stąpam cicho w mroku nocy mysz dostrzegam ptaszek leci głodny jestem ciapu ciap na zielono oczy świecą chowam pazur ciepło jest a ja właśnie mam ten gest ciapu, ciapu ciap chodź tu do mnie bardzo proszę myszko moja ciapu, ciap nic nie zrobię Tobie jestem Twoim przyjacielem odpoczywam jak w niedzielę mimo głodu mimo nocy wtul się we mnie ciap, ciap, ciap i za serce łap Obok Ciapka nie można przejść obojętnie. Belka ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 21 Wielkie kino! MŁODE WINO HISTORIA PEŁNA WSZYSTKIEGO CO W ŻYCIU NAJWAŻNIEJSZE K olejnym czeskim filmem, który pragnę wam polecić jest film z 2008 roku „Bobule” („Młode wino”). Którego reżyserem jest Tomáš Bařina. Honza ma kumpla Jirkę, który nie jest wprawdzie zbyt inteligentny, ale ma jedną „dobrą“ cechę. Ma niesamowity wpływ na kobiety, które poddają się jego urokowi zupełnie bezkrytycznie. Z tej umiejętności obaj przyjaciele często korzystają podczas swoich drobnych oszustw i wybryków. Honza przypadkiem dowiaduje się, że jego dziadek jest śmiertelnie chory. Postanawia spełnić największe marzenie jego życia. Organizuje wyprawę za ocean do Argentyny. Zanim 22 ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 jednak dziadek spokojnie opuści swoją winnicę, Honza musi obiecać, że będzie jej doglądał podczas jego nieobecności. Zapowiada się piękna pogoda, a przez te kilkanaście dni przecież nic nie może się wydarzyć... ale czy na pewno? Pełna spiżarnia, wyborne morawskie wino... i urocza sąsiadka Klara – w tej roli śliczna Teresa Vořišková, w której Honza zakochuje się od pierwszego wejrzenia, to dopiero początek wakacyjnej przygody. Kiedy przyjeżdża jego kumpel Jirka, wspólnie wybierają się na objazd po okolicznych morawskich winnicach i winiarniach. Po drodze czeka ich mnóstwo drobnych wpadek i komicznych sytuacji. W „Młodym winie” widz ma okazję prześledzić tworzenie się związku z ojcowizną, zaobserwować, w jaki sposób sielskość i anielskość wsi doprowadza do przemiany głównego bohatera. Schemat, w jaki reżyser i współscenarzysta wkomponował swoją opowieść automatycznie przywodzi na myśl twórczość Hrabala i ekranizacje jego prozy, autorstwa Jiri Menzla, ze słynnymi „Postrzyżynami” na czele. Honza jest zepsutym mieszczuchem, do tego na bakier z prawem, ale sielankowa atmosfera prowincji – nie bez znaczenia pozostaje również uroda napotkanej we wsi dziewczyny – pozwala mu przejrzeć na oczy i do- strzec prawdziwe uroki życia. Tym, co zwiększa wartość tego filmu jest dowcip i potraktowanie opowieści na luzie, z przymrużeniem oka, tak charakterystyczne dla kina naszych południowych sąsiadów. „Młode wino” bez wątpienia nie osiąga pod tym względem poziomu najlepszych czeskich dokonań, jednak poczucie humoru twórców pozwala śledzić fabułę z przyjemnością. Szczególnie udane są żarty wyśmiewające mieszkańców Pragi. W filmie Bariny (co najciekawsze – zamieszkującego stolicę Czech) to prażanie otrzymują lekcję dobrych manier od swoich kolegów. Jak chociażby wtedy, gdy dziadek szkoli praskich policjantów, pokazując im, w jaki sposób powinni kulturalnie spożywać posiłek. Nieokrzesani i prymitywni w gruncie rzeczy mieszkańcy stolicy nie wytrzymują porównania z dystyngowanymi prowincjuszami – pomysł jest istotny dla całej fabuły i do tego poprowadzony z pożytkiem dla wartości filmu. Według mnie ogromną wartość temu filmowi dodaj fantastyczne obrazki Moraw. Poznajemy poprzez to całe piękno tego regionu. Ogromne wrażenie na mnie w tym filmie robi Tereza Voříšková. Dobrze gra swoją rolę a także pokazuję jak piękne są Czeszki. Jeden z recenzentów napisał o tym filmie. To pełna ciepła opowieść, w której jest miejsce i na żart, i na wątek miłosny, i na lekcję savoir–vivre’u. To film pełen dobrych smaków – dla miłośników wina i czeskiego humoru. Tak, więc jeszcze raz bardzo serdecznie polecam ten film. Doskonała okazja do poznania pięknego regionu czeskiego, czyli Moraw no i można się też przekonać, że nie tylko piwo to jest to, z czego słyną Czesi. Moją osobistą krótka ocenę tego filmu najlepiej przedstawią słowa: Szalone eskapady, morawskie wino, przyjaźń i niespodziewana miłość… Historia pełna wszystkiego, co w życiu najważniejsze. Na koniec jeszcze wspomnę, że film ten doczekał się swojej kontynuacji w 2009 roku „2 Bobule” (2 Młode wina). Piotr Radiměřský O NASZYCH UCZUCIACH TAK NIEWIELE WIEMY Poczekalnia Wierzba W dolinie bólu i cierpienia Na mroźnych bagnach osnutych mgłami Snują się cienie mroczne i blade Przeklęte dusze ludzkimi łzami Stanąłem pod wierzbą płaczącą Skruszony w zadumie trwałem Smutek targał me serce Lecz łez już dzisiaj nie miałem Raz z pawianem się spotkałem W zoo to było moi drodzy. Bardzo grzecznie go spytałem Czy się cieszy z tej wygody? Ciężar występku ciąży nad nimi Przygniata grzechem ślepe sumienie Dusze tak czarne jak czarna rozpacz Jak czarne było ich istnienie Pieściłem jej wielkie gałęzie Z czułością listki głaskałem Serce otwarłem szeroko I ból na listki przelałem On zębiska tylko szczerzy Jakby stroną był skrzywdzoną. Jakoś mu nie chciałem wierzyć Przecież żyje pod ochroną. W złości i gniewie są pogrążone Echa przeszłości wciąż je ścigają Wiszą nad nimi jak przeznaczenie W zbrukane dusze klątwy ciskają Wierzba się pod nim ugięła Gałązki mocno zadrżały Cierpienie ode mnie przejęła A w około listki spadały Więc obrócił się plecami Zrobił to co dobrze umiał. Wypiął tyłek swój na kraty Żebym jasno go zrozumiał. Z ciał tylko garstka prochu została Ale wspomnienia odejść nie dają Jako kajdany jako łańcuchy W dolinie mroku wciąż je trzymają Ból opadł z listkami na wodę Odpłyną w głąb lasu strumieniem Lecz stara samotna wierzba Jest ciągle jego wspomnieniem Wszystko co nas dzieli Szykują wyjścia szukają drogi Lecz w okuł tylko oślizgłe skały Bezlitosne drzewa i czarne kruki I tylko jeden wśród nich jest biały Minął rok nadzieja ból zastąpiła I tylko wierzba schylona Gubi swe drobne listki Przeszłością wciąż zasmucona Rozpacz bezdenna im towarzyszy Krakanie kruków bagien oprany Czasami z błota dłoń się wynurzy I wciąga w otchłań swe ofiary Pozory Z jękiem odchodzą przeklęte dusze Słychać przekleństwa ciskane w boga Smród siarki tylko im towarzyszy Do piekła wiedzie ostatnia droga Lecz czasem gęste mgły opadają Kruk biały wtedy w niebo wzlatuje Zabiera duszę która na ziemi Znalazła kogoś kto ja miłuję Gdy przebaczenie miłość lub skrucha Wraz z obłokami dotrą do Boga On wzywa wtedy białego kruka I ukazuje się mleczna droga Zgrabna sylwetka Oko błyszczące Włos kasztanowy Usta kuszące. Nogi pod pachy Krągłe pośladki Piersi sterczące Policzek gładki Łacina dzielnie Językiem płynie Ma wielką klasę Po „witaminie” Trochę rynsztoku Trochę purpury Kawałek z dołu Kawałek z góry Pozór piękności Nic tu nie zmieni Piękna powłoka Nie skrywa cieni. Pawian O naszych uczuciach tak niewiele wiemy prowadzą nas drogą odległą od ziemi. Nie znają bariery czasu i przestrzeni ciałem nieobecni, lecz duchem złączeni Ciała są nam obce, lecz dusze te same myśli tak odległe a jednak nam znane tęsknoty te same, te same marzenia wszystko co nas dzieli podobne do cienia Zniknie kiedy słońce i znowu nam zaświeci Gdy nadejdzie wiosna i dusza uleci Podążę za tobą nie ciałem lecz duchem Znowu będziesz dla mnie mym najbliższym druhem Złość Nie budź jej, jeśli słodko śpi Pazury niech w kieszeni chowa Niech o swym gniewie tylko śni Zostawi we śnie gniewne słowa. Ciśnij ją w ciemność morza toń Piasek pustyni niech ją wchłonie Może to czasem dobra broń Lecz lepsze są przyjazne dłonie. Andrzej Iwanowicz Żałość Wariatka Ogień pali ciało trawi wody dajcie niech nie płonie żar, tęsknota żałość, ból już skowyczę wyję w głos boli każdy cios tu kuksaniec a tam nóż w serce samo już zadane znajdę kogoś kto obroni ogień życia mi ochroni? A tymczasem sama muszę łapać oddech łapać swój taka kolej takie życie o miłości myślę skrycie o miłości i radości a na razie jest jak jest Wariatka pędzi gna słońce w twarzy ma nikt jej nie zatrzyma wciąż przed siebie prosto w las jego serce jest jak głaz zostawiła porzuciła i nareszcie wolna jest wciąż przed siebie w promień słońca się wtopiła z wiatrem za pan brat wariatka pędzi gna poprzez pola łąki trawy wszystkie oczy spoglądały podejrzliwie nie życzliwie i z pretensją czemu tak wciąż przed siebie pędzi gna ona słońcem się karmiła z źródła czystą wodę piła a on został sam z pustką w dłoniach w sercu z pustką Belka Marcyś Marcyś w świat poszła dziś mróz w poliki szczypie ją wiatr rozwiewa włosy jej i radością każdy dzień tańczy w kółko kręci się rytm porusza ciało jej ręce w górze nogą fika suknia zwiewna jej pomyka wokół ciała ją obłapia jak kochanek jej najdroższy i wiruje podskakuje wszyscy klaszczą brawo biją i z radości podskakują patrzą na nią ze zdziwieniem skąd ta gracja skąd mrowienie dreszcze po ich ciele wciąż przeszywają wskroś nic nie widzi i nikogo Marcyś wszystkich ogłupiła wokół palca owinęła poszła w świat teraz słońce rozpromienia serce jej gorące Belka 24 ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 Pisane przy porannej kawie wdarłaś się jak wicher przez uchylone okno przewróciłaś wazon z zasuszonymi kwiatami cisnęłaś w kąt zadeptane kapcie menu następnej chwili nie jest już pewniakiem na którego stawiałem z zamkniętymi oczami zmysły zapachniały prochem dotyk budzi szaleństwo słuch pożądanie smak słodko-słoną rozkosz skruszyłaś mury skosztowałem jabłka stałem się nagi nie spuszczam wzroku Andrzej Iwanowicz Belka Z cienia w cień Pragnę twardzi powstający z popiołów nie są feniksami Kiedy patrzę tak na Ciebie boję się, że serce pęknie gdy się zbliżę choć na krok długo czekam wiele lat na Twój uśmiech promień w oku cały drżę choć nie chcę tego lecz przyjemne to uczucie czuję dreszczyk tych emocji co mi serce tak wypełnia tęskno pięknie i doczekać nie potrafię, spojrzeć chcę w oczy Twoje duszę myśl lecz Cię nie ma blisko mnie a ja bardzo Ciebie chcę Belka pokonani przez siebie polegli w niechwale niemocą spętani gęsta mgła z cienia na światło wyrzuciło życie z rynsztoka na łąki polany zielone oba światy obce oba nieprzyjazne próżnią nasycone Andrzej Iwanowicz Przy windzie D elikatna jak poranny wiatr, swymi uczuciami muskająca delikatne struny czucia. Zamknięta w swoim świecie, przestała dążyć do bycia matką. Z niewiarą mówi, że nie nadaje się na nią. Swój świat oswoiła, przywykła do nadwrażliwości na ludzi i otocznie. Chętnie kontakt nawiązuje, lecz ostrożna, nie chcąca spłoszyć swoich myśli, czucia swego. Nie chcąca zburzyć swojego świata wyobraźni, marzeń i cichych tęsknot. Sama mieszka i codziennie rano na zakupy idzie. Każda jej czynność pokorą i miłością naznaczona, nawet robienie zakupów. Dbająca o swój świat, mająca ciche pragnienie miłości, jednakże zbyt delikatna by poddać się burzy emocji. Codziennie widzi jego twarz, tam przy windzie, codziennie z podziwem na postać jego patrzy. Nie marzy o nim ale On jest, jest... Czy spojrzy choć raz w jej stronę? Czy zobaczy jej podziw i błysk kobiecości. On pracuje, zajęty życiem. Sam do niczego i do nikogo nie goni. Sam... I nawet nie pomyśli, że Ona w cichości patrzy na niego. Ona nie ma odwagi spojrzeć prosto w oczy, a on zbyt zajęty własnymi myślami, życiem własnym. I życie potoczyłoby się jak dotąd, gdyby nie to, że On pracę stracił, a ona jej szukała. I oto znaleźli się nagle w jednym miejscu, banalne ale oboje znaleźli się na kursie komputerowym. On stukający ciągle w klawiaturę, ona radością wypełniona, że może go widzieć. Nie ważne czy nauczy się tych wszystkich programów, ważne że On... Wracała do domu z cichym łopotem jak ptak szybujący na wietrze. I wszystko byłoby po dawnemu gdyby nie to, że kurs się skończył i wrócili do swych domów. Ona po zakupy chodząca, i nawet do losu pretensji nie mająca, że oto jej nie zauważył. I wszystko po staremu byłoby gdyby nie to, że przy tej windzie stali oboje. Kątem oka spojrzał: – Dzień Dobry. – Witam. – Jak tam kurs? Skończony. A jej zaskoczenie było tak wielkie i ciepłe, że zapomniała co ma odpowiedzieć. – Ach – wydusiła z siebie – no tak... skończony... – Często Panią widzę, mieszkamy blisko siebie. Nie wiedziała co powiedzieć, myśli jej się poplątały – Tak – odrzekła – ale przecież... – Widzę Panią tu codziennie. Jak się mieszka w nowym miejscu? Skąd to wiedział? – pomyślała. – Dobrze, ale... bardzo dobrze... – Ja wysiadam. To do jutra. Chętnie Panią znów zobaczę. No i wysiadł. Ona potem też wysiadła, otworzyła drzwi domu swego i śniadanie sama zjadła. Belka Tekst w jesiennych kolorach Nie ma rzeczy ulotniejszej niż kształt zewnętrzny, który więdnie i zmienia się niby kwiat polny, kiedy przychodzi jesień. Boecjusz P rzyszła po lecie też mająca swój urok polska złota jesień. Nadchodzi, a raczej już jest i cieszy nas jeszcze ciepłymi i słonecznymi dniami. Za niedługo, te piękne dni ustąpią miejsca chłodom października i dżdżom listopada, a później już tylko zima. Każda pora roku, a więc i jesień ma swój niepowtarzalny urok. Idąc przez park samemu czy też z ukochaną to się liśćmi szeleści stubarwnymi kolorami – żółtym, to brązowym i czerwonym, a i jeszcze zielonym – najpiękniejszy dywan. Nieunikniona jesienna nostalgia, gdy nadejdzie chłód, mgła przenikliwa, zimny wiatr powieje, gdy zamiast przepięknych barwy, które tak cieszą oczy, zapanuje szarość. Bo jesień Drodzy nadchodzi niestety, trzeba się rano ubrać cieplej, a po południu wracając ze szkoły, czy pracy kurteczki na wieszaki przewiesić. Póki co cieszmy się tym kolorowym cudem, który nas otacza, jak najpiękniejszym spektaklem w Teatrze Natury. Zapraszam na spacer do parku szpitalnego, gdzie barwy kwiatów i drzew tak pięknie oddziałują. Jerzy Pawliszyn To serce Cię tutaj przygnało To serce Cię tutaj przygnało Twa dusza do kraju chce Do złotem pól malowanych Do nocy pachnącej bzem Do miasta gdzie ludzkie twarze Biedotą są smutne i szare I do wsi gdzie babuleńka Swe dłonie wyciąga stare Do ciszy przed burzą w maju Do potu w duszny dzień Twe serce do Polski chciało Nie wmówisz mi, że nie! Tu rosą umyjesz swe ręce Usłyszysz ptaków śpiew W dziecięcej radosnej piosence Do nieba uśmiechniesz się Widokiem gór się nasycisz A słońce opali Twą twarz i w małej kapliczce przydrożnej Odmówisz – Ojcze Nasz! Tu dom rodzinny Cię czeka Bracia, kuzyni, ciocie Melodie na trąbach zagrane I żabka skacząca po błocie I ja na pewno się zjawię By ujrzeć znowu Cię Ty całą prawdę zobaczysz Przez jedną w mych oczach łzę To serce Cię tutaj przygnało Twa dusza do kraju chce Me serce cierpienia doznało Czekaniem zmęczyłeś je A kiedy to wszystko przeminie Zapragniesz innego świata Odejdziesz i jak najprędzej Mym oczom się pozwól wypłakać Gdy znowu tu zechcesz powrócić Do domu rodzinnego To czekam, bo tylko Ciebie Brakuje do szczęścia mojego ZYGZAK Anna Iwaniec-Buczyńska WRZESIEŃ 2012 25 PAMIĘTNIKI Z pamiętnika pacjenta Szpital Branice, dnia 28 kwietnia 2011 rok, czwartek (28 april, thouersday). Praca czyni wolnym od cierpień wszelakich umysłów i ciał ludzi i cywilizacji kosmicznych takich jak Dewy i Asury i Ludzie i Raj Buddy Amitaby i Raj Buddy Lapis Lazuli i Raj Buddy Wadżrashatwy i Buddy Maitrei i czysta Kraina Dakiń i Raj Buddy Amoghasidi i Raj Buddy Ratnasambhawy i inne Raje Buddyjskie. lin”. Nabrałem 1,5l herbaty z Wieczerzy. Giną Ludzie na drogach Polskich i Światowych. szkła okularowe Moje Prywatne (w tym –0,5 lewe i –1 prawe) w metalowych oprawach. Piorę skarpety mydłem szarym i wodą ciepłą w misce prywatnej. Koniec dnia. Praca czyni wolnym od cierpień wszelakich umysłów i ciał ludzi i cywilizacji kosmicznych. Do 5:40 obudziłem się. Wypiłem 0,5l uryny (moczu Swojego) przeciwko „Nowotworom” organizmu ludzkiego i HIV (AIDS) i Trądowi i innym chorobom nieuleczalnym organizmu Ludzi. Do 6:25 wypiłem ciepłą herbatę „Indyjską” z Mojego termosu. W termosie zaparzyłem mocną herbatę „Indyjską” z 1 torebki Owoców „Malin”. Pościel złożyłem po Sobie Cesarzu Januszu po Nocy. Zapisuję Do:16:43: Rano pod ciepłym prysznicem wykąpałem się . Mydłem w płynie „Migdałowym”. Do:16:55: Rano opłukałem jamę ustną „Solanką” czyli Chlorkiem Sodu z wodorotlenkiem ciepłym czyli wodą ciepłą. Następnie wyszczotkowałem zęby Swoje Święte i Czcigodne pastą do zębów „Dentix herbals”. Do 17:05 na warsztatach wypiłem mocną kawę i do kawy „Bigos” i jajko „Kurze” na twardo z „Majonezem”. Wypiłem mocną herbatę z naparem z owoców „Malin”. Na warsztatach przepisywałem na Komputerze „Samsung” Mój Cesarski Dzień Wielkanocny. Z otwieraniem i zamykaniem Komputera miałem problem. Pomogła Mi Piękna jak Wiosna Dakini. Do 17:00 wypiłem mocną kawę czarną z cukrem „Buraczanym”. Fusy z kawy wylałem w kanał do muszli klozetowej, porcelanowej. Na Wieczerzę zjedliśmy po 2dkg margaryny z plastrami mielonki „Wieprzowej”. Chleba białego nie ruszyłem. Dziś zjadłem „Jabłko” tarte z cukrem. Miskę i tarło umyłem i łyżkę stalową też – nierdzewną. Z rąk Kierowniczki ZTZ dostaliśmy po paczuszce Kawy czarnej (mielonej). Do 18:08 zmieniłem skarpety na czyste. Piorę skarpety w wodzie ciepłej z mydłem szarym w prywatnej misce plastikowej. W termosie parzę mocną herbatę „Indyjską”. Z 1 torebki Owoców „Ma- Branice, dnia 2 maja 2011roku, poniedziałek (05 may 02 Monday). Praca czyni wolnym od cierpień wszelakich Umysłów i Ciał Ludzi i cywilizacji wielorakiego Kosmosu (Eterni) . 26 ZYGZAK WRZESIEŃ 2012 Do 5:30 obudziłem się. Wypiłem 1/4l=0,25l Uryny Swojej przeciwko „Nowotworom” Mojego Ciała i przeciwko HIV (AIDS) i przeciwko Trądowi i Świńskiej Grypie. Także przeciwko innym chorobom nieuleczalnym tradycyjną Medycyną. Zaparzam w kubku z gliny czarną kawę z cukrem. Dałem łyżkę mielonej czarnej kawy Ryszardowi S. Po Nocy złożyłem Swoją pościel elegancko. Do 8:22 wykąpałem się pod ciepłym prysznicem. Do kąpieli użyłem nowego mydła w płynie „Oliwkowego” i gąbki do kąpieli i białego „Pumeksu” do stóp. Wytarłem się w różowy ręcznik kąpielowy różowy bawełniany prywatny. Ogoliłem Oblicze Święte i Czcigodne Moje Cesarskie. Do 8:31 do golenia użyłem maszynki z dwoma ostrzami równoległymi pod kątem 450 „Polsilver” i nowym kremem do golenia „Wars” i pędzlem do golenia starym plastikowym z włosiem ze Świni. Następnie opłukałem Oblicze Święte i Czcigodne. Użyłem do płukania Twarzy wody ciepłej i zimnej z rury. Wypiłem mocną kawę czarną. Do 8:38 zdezynfekowałem Oblicze Swoje Święte i Czcigodne wodą po goleniu. Do 11:24 zjadłem 18 rozkwitających kwiatów „Mniszka lekarskiego” (taraxinalum officinale) L z łodygami. Popiłem wodą artezyjską „Braniczankę”. Na Oddziale C-M nabrałem 1,5l „Braniczanki” ze studni Artezyjskiej. Wypiłem mocną kawę czarną z cukrem. Do 13:50 na obiad zjedliśmy zupę warzywną. Na II danie był makaron „Pszenny” z „Jabłkami” i cukrem „Buraczanym”. Kompot był „Jabłkowy” z „Goździkami” odcedzony. Następnie dostaliśmy leki „Psychotropowe” w tabletkach. Popiłem leki kompotem „Jabłkowym” z obiadu. Nabrałem do starego dzbana plastikowego (prywatnego) kompot z „Jabłek”. Do 14:15 parzę 1 łyżkę „Kawy czarnej” w kubku z gliny wypalanej. Odsypałem 1 łyżkę „Kawy czarnej” Alanowi. Dostałem od Wojciecha „Samka” powidła śliwkowe. Pół słoja powideł śliwkowych dałem Andrzejowi G. Do 15:22 spałem w łóżku. Pożyczyłem Johnowi igłę i dałem odwiniętej nici czerwonej i czarnej. Wypiłem 0,25l =1/4l „Uryny” Swojej przeciwko nowotworom Mojego Cesarskiego Ciała Świętego i Czcigodnego. A także przeciwko HIV(AIDS) i przeciwko Trądowi. Do 15:44 zjadłem 2 łyżki Mojej Margaryny „Wybornej” z 1 KG pojemnika plastikowego. Parzę dolewkę kawy czarnej palonej i mielonej w kubku z gliny. Jestem w Zakładzie Karnym na wzór Więzienia gdzie muszę przebywać z nakazu sądu. Na „Polo” w kolorze czarnym włożyłem czerwoną oraz szarą bluzę, bo jest zimno. KONIEC DNIA. Janusz Hoffman W OBIEKTYWIE O WYSTAWIE jej historii i obchodach Dnia Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie mówił dyrektor Krzysztof Nazimek ZESPÓŁ LE BLUE – Występ Darii Iwan i Piotra Maciaka był znakomitym wprowadzeniem w klimat wystawy barwa forma człowiek KOSMICZNY DESZCZ – niezwykła wizja przelana na tkaninę wełnianą (kompozycja w głębi). KOMISARZ WYSTAWY Aneta Słowik mówiła o prezentowanych pracach i ich twórcach Dyrektor Krzysztof Nazimek, Tadeusz Chrobak dyrektor WBP i ks. Alojzy Nowak