zygzak - 07/2012(163)

Transkrypt

zygzak - 07/2012(163)
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach – Wojewódzki Specjalistyczny Zespół Neuropsychiatryczny w Opolu
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach – Wojewódzki Specjalistyczny Zespół Neuropsychiatryczny w Opolu
Wydanie 163
WRZESIEŃ 2012
Rok XV
barwa - forma
- człowiek
Biesiada Rodzinna
Nagroda
wystawa twórczości
chorych w opolu
dla chorych szpitali
w branicach i opolu
III Jarmark Anielski
w Głubczycach
dla
Pracowni
ANIELSKI KWINTET W 2 D – kompozycja
budziła zainteresowanie zwiedzających
JARMARK ANIELSKI
więc aniołów nie brakowało
III Jarmark Anielski
WÓJT MARIA KROMPIEC
odwiedziła również nasze stoisko
w
ROZDANIE NAGRÓD to zawsze duże emocje, a dla laureatów wielka radość...
Głubczycach
STAROŚĆ – słowo nielubiane
N
ie zestarzeć się samemu – ciekawym jest, kto
i w którym momencie
życia zastanawia się nad takim
problemem. W czasach, kiedy kontakt z żywym człowiekiem zostaje zastąpiony przez
elektronikę, co powoduje zanikanie więzi między ludzkich,
gdy człowiek, zmęczony ogromem codziennych spraw, nie ma
czasu dla bliskich, dotkliwość
poczucia samotności staje się
szczególnie uciążliwa. Sam temat starzenia się i śmierci z nim
związanej, jest prawie nieobecny
w współczesnej kulturze masowej. W świecie, z którego wygnano doświadczenie kruchości
ludzkiego istnienia, choroby czy
nieszczęścia, w którym króluje ideologia bogatego, pieknego
i zdrowego człowieka sukcesu,
problem przemijania i starości
jest najczęściej wygaszany.
Obraz człowieka w świecie reklam, to wiecznie młody,
zdrowy i szczęśliwy konsument
cudownych leków, kosmetyków
czy gadżetów, jednak żaden lek,
Spis treści
WYDARZENIA
Jarmark Anielski – Barbara Wojtuś.................................................... 3
Barwa, Forma, Człowiek – Aneta Słowik........................................... 4
Na dożynkach w Wysokiej – Celina Zacharska................................. 5
Nabożeństwo w intencji chorych – Hieronim Śliwiński................... 5
Wystawa burząca mury – Barbara Zawada....................................... 6
Wspomnienie z wystawy – Anna Iwaniec-Buczyńska...................... 7
Owoce od Sióstr – Hieronim Śliwiński................................................ 7
Festyn na 5 z + – Iwona Kapral............................................................ 8
W starorzymskim klimacie – Beata Brzostowska............................ 13
W przyjaznym kręgu – Hieronim Śliwiński...................................... 18
Piknik w Branicach – Maria Nikolczuk............................................ 21
REFLEKSJE
STAROŚĆ – słowo nielubiane – ks. Marcin Kulisz........................... 3
Kosmiczny deszcz – Belka.................................................................. 11
Równowaga – Bartek........................................................................... 11
Kolaże dla Le Blue – Belka................................................................. 12
TWÓRCZOŚĆ
Warto żyć i inne wiersze – Elka......................................................... 11
Baśń Owszem i grafiki – EWA........................................................... 14
Ciapek – Belka...................................................................................21
O naszych uczuciach – wiersze – Andrzej Iwanowicz....................23
Żałość i inne wiersze – Belka i Andrzej Iwanowicz.........................24
Przy windzie – Belka.........................................................................25
Tekst w jesiennych kolorach – Jerzy Pawliszyn...............................25
To serce Cie tutaj przygnało – Anna Iwaniec-Buczyńska...............25
FASCYNACJE
WIELKIE KINO – Młode wino – Piotr Radiměřský..................... 14
STAŁE RUBRYKI
SŁOWO KAPŁANA – Czy jako człowiek... – ks. M. Kluczny....... 16
LEKTURY – Nie zestarzeć się... – Kinga Miziołek-Łudczak.......... 17
Z pamiętnika pacjenta – Janusz Hoffman........................................ 26
kosmetyk czy gadżet nie zastąpi bliskiej osoby, ani nie zmniejszy tragedii dokniętych ciężkimi, nieuleczalnymi chorobami.
Dopiero kontakt osobisty z osobami starszymi czy też niepełnosprawnymi, otwiera oczy na
ten fakt. Wypaleni życiem, pracą
nawet żyjący dostatnio ludzie,
ujawniają gorącą potrzebę obecności drugiego.
Człowieczeństwo danej formacji kulturowej mierzy się jej
stosunkiem do osób najsłabszych. Tymczasem trudno dziś
spotkać w kulturze elementy pedagogiczne wychowujące nas do
wrażliwości na tego typu ludzi.
Prawda o starości i śmierci nie
znajduje miejsca ani w realnym,
ani wirtualnym świecie. Tym
sposobem żyjemy odwróceni
plecami do faktu będącego naszym najpewniejszym losem.
W takim kontekście na
szczególny szacunek i wdzięczność zasługują ci, którzy mają
odwagę widzieć i słyszeć ludzi
chorych i niepełnosprawnych.
Osoby te nie tylko zajmują się
potrzebami tej grupy, lecz także
jej integracją z resztą społeczeństwa.
Najbardziej ludzką cechą
jest twórcze współczucie. To
ono stanowi to, co powinno nas
w sposób szczególny wyróżniać spośród wszystkich istot
żyjących. „Nie zestarzeć się samemu” – to wezwanie dociera
do mnie z twarzy każdego spo-
Najbardziej ludzką cechą
jest twórcze współczucie.
To ono stanowi to, co
powinno nas w sposób
szczególny wyróżniać
spośród wszystkich istot
żyjących.
tkanego pacjenta, każdego
niepełnosprawnego człowieka. Jeśli ktoś ma odwagę w nią
patrzeć, dojrzy w niej projekt
i zapowiedź własnego przyszłego losu. Jest to ten rodzaj objawienia, jakiego dziś najbardziej
potrzebujemy, by odzyskać własne, naprawdę ludzkie oblicze
i odnaleźć w nim źródło naszej
najgłębszej godności.
Kapelan szpitalny
ks. Marcin Kulisz
Jarmark Anielski
J
uż po raz trzeci Stowarzyszenie Lokalna Grupa Działania
PŁASKOWYŻ DOBREJ ZIEMII zorganizowało w niedzielę
30 września br. Jarmark Anielski w Głubczycach. Pracownie Terapii Zajęciowej Szpitala w Branicach zostały zaproszone do wzięcia
udziału w tej sympatycznej imprezie. W ramach Jarmarku odbyły się
konkursy; na najlepszy produkt kulinarny i konkurs plastyczny pod
tytułem SPOTKAŁEM ANIOŁA MIŁOŚCI.
Nasze pracownie zdobyły w konkursie plastycznym I nagrodę
i czek na 500 PLN za kompozycję KWINTET ANIELSKI W 2D
(zdjęcia – galeria obok). Więcej na ten temat postaramy się napisać
w następnym wydaniu ZYGZAK-a. Barbara Wojtuś – instruktor
REDAKCJA: Redaktor naczelny: Hieronim Śliwiński. Koordynator w WSZN Opole: Iwona Kapral. Adres redakcji: Redakcja Miesięcznika
ZYGZAK, Pracownie Terapii Zajęciowej, 48-140 BRANICE, ul. Szpitalna 18, e-mail: [email protected], Internet: www.zygzak-branice.pl,
Druk: Zakład Aktywności Zawodowej im. Jana Pawła II w Branicach.
WYDARZENIA
Opole – Wystawa twórczości chorych w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej
BARWA, FORMA, CZŁOWIEK
OTWARCIE WYSTAWY Dyrektor Krzysztof Nazimek powitał Gości
i opowiedział o historii wystaw prac chorych i programie obchodów
Dnia Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie.
P
o całorocznej pracy terapeutycznej i twórczej nadszedł trzeci dzień września, dzień otwarcia wystawy
prac pacjentów. Dla pacjentów
i terapeutów obu szpitali, opolskiego i branickiego, to bardzo
radosne wydarzenie, niemal
święto. Mamy możność podzielić się z innymi efektami naszej
pracy.
Na wernisażu zjawiło się
mnóstwo osób. Przybyli pacjenci, w tym autorzy wystawianych
prac, ich bliscy, pracownicy obu
szpitali oraz inni zaproszeni goście. Można było zobaczyć znajome twarze osób, które już ko-
4
ZYGZAK
lejny rok są z nami oraz zaciekawione twarze osób, które po raz
pierwszy przyszły na otwarcie
naszej wystawy. Z całą pewnością wszystkich połączyła wrażliwość na człowieka i na jego
twórczość.
Gości powitał pan dyrektor
Krzysztof Nazimek. W kilku
słowach nakreślił historię wystaw prac pacjentów oraz przedstawił program obchodów Dnia
Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie. Serdecznie
zaprosił wszystkich do udziału
w zaplanowanych z okazji tego
dnia wydarzeniach, które będą
się odbywały na przestrzeni ca-
WRZESIEŃ 2012
łego miesiąca września. Następnie komisarz wystawy, Aneta
Słowik przybliżyła słuchającym
tytuł ekspozycji „Barwa, forma, człowiek”, krótko opowiadając o pracach znajdujących
się na wystawie, o prezentowanych technikach plastycznych
i o twórczych działaniach pacjentów pod okiem terapeutów.
Wernisaż uświetnił występ
duetu Le Blue z Warszawy, który zapowiedziała pani Elżbieta
Żłobicka. Artyści wykonali trzy
utwory, ostatni z nich powstał
do tekstu pani Eli, znanej czytelnikom ZYGZAK-a jako Belka.
Tekst Belki, w oryginalnym wykonaniu wokalnym pani Darii,
z gitarowym akompaniamentem
pana Piotra, zyskał nowy wyraz
i głębię, która zaskoczyła nawet
autorkę tekstu. Po występie pani
Ela podarowała muzykom wykonane przez siebie prace plastyczne – kolaże, przedstawiające Darię w kwiatach i Piotra
zapatrzonego w dal. Takie podziękowanie wzbudziło u wykonawców i widzów spontaniczną,
radosną reakcję – był to bardzo
sympatyczny sposób podziękowania.
Po występie Le Blue w miłej
atmosferze goście zostali zaproszeni do oglądania prac znajdujących się na wystawie. Mogli
podziwiać malarstwo, rysunki,
kolaże, fotografię, ceramikę,
gobeliny, tkaninę dekoracyjną
– malowaną, dzianą, wyklejaną
oraz papieroplastykę, oryginalne świece, przedmioty użytkowe i zabawki z drewna, przedmioty zdobione techniką decoupage, dekoracyjne poduszki,
oryginalne torebki, itd... Oprócz
talentu, zdolności twórczych
i manualnych pacjentów w dużej rozmaitości pokazywanych
prac docenić też trzeba rozwój technik wykorzystywanych
w naszych szpitalach w ramach
terapii sztuką oraz terapii zajęciowej.
Widzowie krążyli po salach,
wymieniając swoje spostrzeżenia, wybierając swoje ulubione
prace. Różnorodność technik
i form twórczego wyrazu sprawiła, że każdy mógł znaleźć coś
dla siebie, coś co najbardziej
przyciągnęło barwą, formą, tematyką. Nie brakło też gratulacji dla twórców, wspólnych
zdjęć z autorami prac, z bliskimi, na tle ulubionych prac.
Na wszystkich gości czekał
też poczęstunek w sali obok,
– kawa, herbata, ciasta, wino,
owoce, soki, na pięknie, odświętnie przygotowanym stole.
Wystawa pozostała czynna
dla odwiedzających przez cały
wrzesień. Zapraszamy na kolejną już za rok! Aneta Słowik
Serwis fotograficzny na str. 27-28
WYDARZENIA
Branice – Kiermasz prac chorych na dożynkach powiatowo-gminnych
Na dożynkach w Wysokiej
T
egoroczne Gminno-Powiatowe Dożynki odbyły
się 9 września w miejscowości Wysoka (gm. Branice).
Pracownie Terapii Zajęciowej
zostały zaproszone przez panią
Wójt Marię Krompiec aby wystawić prace chorych, wykonane w ramach zajęć terapii zajęciowej. Zainteresowanie naszą
wystawą było bardzo duże, chociaż niektórzy nie dowierzali, że
można zrobić coś z niczego np.
koszyk z gazet, korale z filcu,
malowane świeczki i inne rzeczy, wykonane w naszych pracowniach.
Oglądający pytali o formy terapii zajęciowej, o techniki stosowane w trakcie zajęć
w pracowniach, a my starliśmy
się jak najpełniej na te pytania
odpowiadać.
Obok naszej wystawy i kiermaszu, wystawiało również
wielu innych twórców. Każdy
mógł sobie zakupić jakiś bibelot na pamiątkę tego pięknego
i bogatego w różne atrakcje
dnia. Odbywały się m. in. przemarsz mażoretek z branickiego
zespołu KAPRYS oraz pokazy laureatów konkursu Talenty
Powiatu Głubczyckiego: pokazy taneczne zespołów ROGAL
DANCE CENTER z Głubczyc, SWEET GIRLS, IMPULS
i PROMYKI z Branic, występ Teatru TRADYCJA ZSM
z Głubczyc oraz innych zespołów, można było też posłuchać
czeskiej muzyki w wykonaniu
orkiestry instrumentów dętych
KOBERANKA. Organizatorzy
postarali się i było czym „nacieszyć oko i ucho”, a i dla ciała było
sporo punktów gastronomicznych. My cieszyliśmy się, że
coraz więcej ludzi jest zainteresowanych naszymi Pracowniami i pracami naszych chorych.
To nas zawsze napawa radością
i stanowi doping do pracy.
Celina Zacharska
Nabożeństwo w intencji chorych
M
iesiąc
wrzesień,
o czym już niejednokrotnie piszemy na
naszych łamach, jest od kilku lat
okresem szczególnie ważnym
w kontekście większego zainteresowania sprawami ludzi
chorujących na schorzenia psychiczne i nerwowe. Obchodzony
jest Dzień Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie,
organizowane są różnorakie im-
prezy pod hasłem „Schizofrenia
– Otwórzcie drzwi”, w których
uczestniczą znane osobistości
życia publicznego. Wszystko to,
by uświadamiać społeczeństwu,
że ludzie chorujący na schorzenia psychiczne, są równoprawnymi obywatelami i tak jak innym należy im się szacunek
i zrozumienie. To szczególny czas, gdy można powalczyć
o traktowanie chorych normal-
nie, bez zastarzałych schematów – nie stygmatyzować chorego psychicznie, lecz starać się
mu pomóc. Mowa jest nie o jednostkach, ale o znaczącej części
społeczeństwa, więc jest o co
zabiegać.
W ten szczególny czas przeżywany w branickim szpitalu
wpisało się nabożeństwo w intencji chorych, które odbyło się
25 września w Bazylice Św. Rodziny. W ławkach kościelnych
zasiadło wielu chorych i ich
opiekunów: pielęgniarek, terapeutów. Celebrujący mszę kapelan szpitala ks. Alojzy Nowak
w swojej homilii szczególny
nacisk położył na przeżywanie
cierpienia, które jest nieodłącznie związane z chorobą, czy to
somatyczną, nerwową, czy psychiczną. Na nadanie mu sensu,
bo jak się wyraził; „Człowiek,
który nie zaznał cierpienia, nie
jest w pełni człowiekiem”. Jeśli nie cierpiałeś, to nigdy nie
zrozumiesz istoty człowie-
czeństwa. Cierpienie nie musi
być destruktywne, niszczące,
a może stać się oczyszczające
i pomóc przewartościować życie
– odnaleźć w nim wartości najwyższe i przywrócić mu sens.
Poprzez cierpienie zbliżamy się
do Boga, odnawiamy w sobie
wiarę. Cierpienie jest nieodłącznie związane z naturą ludzką
i od niego nie uciekniemy. Możemy się z nim pogodzić i zawierzyć Miłosierdziu Bożemu,
może nas wzbogacać, oczyścić
i wzmocnić, otworzyć na innych ludzi bądź pognębić. Wiele
w tym względzie zależy od nas.
Jedno jest pewne, jeśli człowiek
nie cierpiał, to nie zrozumie
drugiego człowieka. Wielcy ludzie, humaniści, którzy tak wiele dobrego uczynili dla innych,
wiele też przecierpieli. Ks. Jan
Twardowski tak napisał; W życiu musi być dobrze i niedobrze,
bo jak jest tylko dobrze, to jest
niedobrze.
Hieronim Śliwiński
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
5
WYDARZENIA
Branice – Refleksje z wystawy prac chorych BARWA – FORMA – CZŁOWIEK w Opolu
Wystawa burząca mury
D
nia 3 września 2012 roku w ramach obchodów XI Dnia Solidarności z Osobami Chorującymi
Psychicznie w Wojewódzkiej Bibliotece
Publicznej w Opolu odbył się wernisaż wystawy prac chorych zatytułowanej BARWA, FORMA, CZŁOWIEK.
Zaprezentowane prace powstały w Wojewódzkim Specjalistycznym Zespole
Neuropsychiatrycznym im. Św. Jadwigi
w Opolu oraz Samodzielnym Wojewódzkim Szpitalu dla Nerwowo i Psychicz-
6
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
Sztuka jest dojrzewaniem,
ewolucją, uniesieniem
umożliwiającym wyjście
z ciemności w blasku
światła. J. Grotowski
nie Chorych im. Ks. Bpa J. M. Nathana
w Branicach. Wystawa została otwarta
przez Pana Dyrektora Krzysztofa Na-
zimka. Pięknym wprowadzeniem w klimat wystawy był występ duetu Le Blue.
Eksponowane prace zostały wykonane przez pacjentów za pomocą różnorodnych form i technik wykorzystywanych w terapii sztuką oraz terapii
zajęciowej. Przychodzą mi na myśl słowa Jerzego Grotowskiego, autora teatru
psychologicznego: Sztuka jest dojrzewaniem, ewolucją, uniesieniem umożliwiającym wyjście z ciemności w blasku
światła. Właśnie dzięki sztuce człowiek
oswaja lęk, strach i stres. Czasami sztuka
pomaga mu zlokalizować problem, szukać rozwiązania.
Prace, które można było podziwiać
do 30 września, niejednokrotnie zaskakują oglądającego, intrygują, pomagają zrozumieć rzeczywistość. Wystawa
ma również na celu integrację dwóch
światów, które dzieli czasami mur niezrozumienia, nietolerancji i stygmatyzacji. Jednak widząc licznie przybyłych na
wystawę i ich reakcję na sztukę chorych,
śmiem twierdzić, że dzielący mur zostanie prędzej czy później cegiełka po cegiełce rozebrany.
W uroczystości uczestniczyli m.
in. liczna grupa pracowników szpitali
z Branic i Opola oraz chorzy, których
prace były prezentowane. Mogli oni naocznie przekonać się jak ich sztuka oddziaływuje na widza i usłyszeć wiele
ciepłych, serdecznych słów.
Pomimo codziennego kontaktu ze
sztuką chorych, czy rękodziełem tworzonym w trakcie zajęć terapeutycznych,
oglądając wystawę nie mogłam oprzeć
się uczuciu fascynacji. Taka różnorodność form przekazu artystycznego eksponowana w jednym miejscu i z każdej z prac emanuje emocja, autentyczne przeżycie przełożone na język sztuki.
To trzeba zobaczyć, tam trzeba było być
i czuć jak pięknie, z wyczuciem skomponowana ekspozycja każdym elementem
oddziaływała na obecnych. Tam nie dało
się być obojętnym widzem, tam mimochodem, poza kontrolą umysłu uczestniczyło się w… spektaklu, gdzie BARWA,
FORMA I CZŁOWIEK przemawiały
wielkim i czystym głosem sztuki.
Barbara Zawada
WYDARZENIA
Owoce
od sióstr
N
ANNA IWANIEC-BUCZYŃSKA
I ZYGMUNT CHAJZER
w trakcie zwiedzania wystawy.
Wspomnienie z wystawy
B
yłam na otwarciu
wystawy 3 września. Był to dla mnie
ważny dzień, gdyż wystawione na niej były fotografie moje i moich znajomych. Spotkałam swoich
znajomych z terapii, mogliśmy powspominać chwile spędzone razem i porozmawiać o tym, co obecnie zmieniło się w naszym
życiu. Cieszyło mnie to, że każdemu
z nas się jakoś układa i wszystko zmierza
w dobrym kierunku.
Miałam to szczęście i zaszczyt, że
16 września mogłam ponownie zwiedzić
wystawę prac pacjentów, ale tym razem
w towarzystwie prezentera radiowo – telewizyjnego pana Zygmunta Chajzera.
Z radością przyjął zaproszenie na wernisaż od Dyrektora szpitala, jednak z przyczyn niezależnych od niego nie mógł
być na otwarciu wystawy i było mu
z tego powodu bardzo przykro. Od siebie
dodam, że Zygmunta poznałam kilka lat
temu. Lubi pomagać tym, którzy najbardziej potrzebują pomocy, robi to jednak
po cichu, bo dobro nie potrzebuje poklasku. Ważne jest by to on miał satysfakcję
iespodziewane prezenty, smaczne i zdrowe są bardzo miłe,
o czym mogli się przekonać chorzy uczestniczący w zajęciach rehabilitacyjnych w Pracowniach Terapii Zajęciowej branickiego szpitala. To właśnie
tam siostry ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej w Branicach przekazały dar w postaci warzyw i owoców
z przyklasztornego ogrodu. Pyszne ogórki i śliwki zostały przyjęte przez chorych z radością. Smaczne i zdrowe owoce pracy sióstr stanowiły urozmaicenie
menu chorych – coś ekstra.
Ten dar wpisuje się na długą listę innych darów, którymi siostry od wielu lat
wspomagają od czasu do czasu chorych.
To kontynuacja tych działań do jakich
założyciel branickiego Miasta Miłosierdzia Śp. Ks. Biskup Józef M. Nathan
sprowadził siostry w 1898 roku do Branic. Do zakończenia II wojny światowej
i wiele lat po wojnie stanowiły one trzon
personelu szpitalnego ofiarnie opiekując
się chorymi. Dziś, choć już żadna siostra nie jest zatrudniona w szpitalu, to ta
więź jest żywa i siostry w miarę swoich
możliwości pomagają chorym. Jesteśmy
wdzięczni za tę pomoc i w imieniu chorych szpitala pragniemy z całego serca
podziękować Siostrom Maryi.
Bóg zapłać!
H. Śliwiński
z tego, że komuś sprawił radość. Jest też
człowiekiem bardzo wrażliwym na piękno, dlatego zależało mu na tym, by móc
właśnie zobaczyć dokonania tych szczególnych pacjentów. Obserwowałam jak
z zaciekawieniem patrzył na poszczególne prace i czasem porównywał je do
dzieł znanych artystów co świadczyć
może o wysokim poziomie ekspozycji.
Korzystając z okazji pragnę podziękować wszystkim terapeutom którzy
nade mną „pracowali” szczególnie pani
Bożence Parkiel, która jeszcze bardziej
zmotywowała mnie do tego, bym robiła
coś w czym chyba jestem dobra, myślę,
że na kolejnej wystawie też będę mogła
się pochwalić moimi dokonaniami :).
Anna Iwaniec Buczyńska
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
7
WYDARZENIA
FESTYN
na
Festyn – tańczące terapeutki, wiatr wiejący
pośród balonów i zapach kiełbasy. Kawa za
darmo, ciasto i zupa grochowa. Rzymianie
i ich obóz. To wszystko mogło się tylko
przyśnić..., ale 4 września 2012 roku ten sen
stał się rzeczywistością.
W krótkich relacjach i zdjęciach prezentujemy
to wszystko co przydarzyło się podczas
festynu zorganizowanego w ramach
obchodów Dnia Solidarności z Osobami
Chorującymi Psychicznie w ogrodzie
opolskiego szpitala – WSZN im. Św. Jadwigi.
Festyn był bardzo
miłą odskocznią
od problemów dnia
codziennego. Można
było także spotkać się
z byłymi pacjentami,
z którymi się
zakolegowałem.
Wojtek
a,
Świetna zabaw ie
en
z
d
je
łe
doskona
ja do
az
k
o
a
oraz fajn
ia się
zintegrowan
jentami
ac
p
i
z innym
.
i personelem
Paweł
Festyn z okaz
ji D
Psychiatrii był nia
ba
udany. Podoba rdzo
li mi
się bardzo tera
pe
przebrani i robi uci
ący
różne zabawy
. Elżbieta
Festyn był bard
zo
udany. W szpita
lu
panuje miła atm
osfera,
którą także dało
się
odczuć na nim.
Maryla
+5
zo
Festyn był bard
ł
by
udany. Kołacz
ie,
jn
nawet dobry. Fa
że można było
ć ja
potańczyć, cho
.
sam nie umiem
Tomek
A gdy zabrz
m
„Beata” to „c iała
o
chwyta za g ś”
ardło.
Wspaniała g
ro
przebrania, chówka,
występy.
Krzysztof
Festyn ten uważam za
potrzebny. Jednakże
powinny być też inne
akcje tego typu. Moim
marzeniem jest to,
aby osoby, które
chorują psychicznie
były traktowane jak
inni zdrowi ludzie.
Małgorzata
Moim zdaniem festyn
był na 5 z plusem.
Świetna zabawa,
super konkursy oraz
smaczne jedzenie.
Muzyka łatwa
i przyjemna. Staszek
Festyn
m
Uważa i się podobał.
m, że b
ył
potrze
b
pokaza ny, żeby
ć
ludziom zdrowym
,
radzą c jak sobie
horzy integra
była to
cja.
Halina
any.
Piknik był ud a
d
go
o
Dopisała p
dzo
ar
B
.
słoneczna
ę tańce,
si
i
m
podobały
niec
szczególnie ta ję za
u
k
ię
z
hinduski. D
ie
zaproszen
k.
i poczęstune Anka
Wczorajszy festyn był
kulturalny, ze wspaniałym
poczęstunkiem. Festyn
był też pouczający - były
walki gladiatorów czy
jazda konna żołnierzy
rzymskich, walki na
miecze. Były tańce
poprzebieranej kadry
szpitalnej (na przykład
w faraonkę i inne).
Było jednym słowem
na co popatrzeć. Oby
takich imprez było jak
najwięcej, bo one pokazują
nas chorych w innym
świetle.
Wiktor
OTWARCIE FESTYNU
Przemawia dyrektor
Krzysztof Nazimek
BUFET jak zawsze
pełen przysmaków
HIP HOP w wykonaniu Hinduski, Pocahontas i Kleopatry... oj sie działo
DR EWA PENDZIAŁEK-GRUNWALD
w rozmowie z reporterką TVP Opole
RZYMSCY ŻOŁNIERZE świetnie się prezentowali
BIEG W WORKACH ... super zabawa dla uczestników i widzów
REŻYSER S. KULIGOWSKI udzielił
wywiady dla TVP Opole
TO FRAJDA poczuć się jak gladiator
Warto żyć
Kosmiczny deszcz
C
zy ktoś kiedyś widział deszcz
kosmiczny? Ognisty deszcz?
W dniu 3 września 2012 r. odbył się wernisaż prac pacjentów szpitali
z Branic i Opola. Tyle się działo, że spamiętać trudno. Jednakże moją uwagę
przykuła jedna praca, zbiorowa. Zapadła
mi w myśl i serce.
W pierwej sali wisi tkanina. Ktoś powie: „ Co tam taka tkanina, same sznurki.” A mnie te sznurki przeniosły w inny
wymiar. Poczułam się jakbym była na
Wenus, bądź Marsie w całkiem kosmicznej przestrzeni, a z nieba pada deszcz
ognia. Patrzę na owy deszcz, jak na krople deszczu ziemskiego i czuję kontakt
z kosmosem, z przestrzenią niepomierną, z wszechświatem. Moje myśli wybiegły daleko do gwiazd w sposób nieograniczony. Do dzisiaj odczuwam tę
przestrzeń w sobie, to spojrzenie daleko,
daleko...
Ta praca to kosmos. Czerwienią intryguje i jej odcieniami. Zrobiła na mnie
takie wrażenie, że wracam tam co jakiś
czas, by przybliżyć sobie wrażenie kosmosu. Jeśli ktoś chce odczuć kontakt
z przestrzenią wszechświata, niech pójdzie na Piastowską 20. Tam w pierwszej
sali po lewej stronie znajduje się Kosmos. Od razu go wyczujesz. To niezapomniane uczucie.
Belka
Równowaga
czy leki po prostu nie działają szybciej,
czy warto aż tak bardzo szukać lub próbować ukształtować własną osobowość
w placówce w Branicach. Tak było
w moim przypadku, po skierowaniu bezpłatnym sprawy do sądu. Bardzo ważne
są również wizyty bliskich osób, sprawiających wrażenie bogactwa.
Wiem na pewno, że wiele nauczyłbym się tu jeszcze, gdyż mnogość zajęć warsztatowych oraz technik wyrażania siebie może sprawić, że nie będzie
się znudzonym, czy sennym (pomijając
wpływ leków:)).
Bartek
B
ranice... Nie wiem skąd pochodzi
nazwa, ale kojarzy mi się z niczego nie braniem. Jednak czerpię
z tego miejsca wiele, np. spokój i równowagę duchową, której sprzyjają samotne spacery w pobliskim parku, czy
cisza wewnątrz Bazyliki. Ta specyficzna
placówka zdrowia jaką jest Szpital dla
Psychicznie i Nerwowo Chorych, pomaga również odabsorbować zjawy czy
duchy komentujące (jeśli ktoś takie
posiada). Zapewne takiemu oddalaniu sprzyjają warsztaty i prowadzone tam zajęcia, również grupowe. Do najzdrowszych zajęć
należy również czytanie książek,
a zwłaszcza powieści, których zwięzłe
zdania mogą poprawić utracone bądź zapomniane słownictwo, nawet jeśli wydaje się że jest inaczej. Pytanie brzmi,
Dokąd pędzisz, dokąd gnasz
w oczach Twoich strach
czy Cię myśli przerażają
czy też życia tok
czy uczucia?
Więc zatrzymaj się na chwilę
spójrz na księżyc, jego blask
na tę zieleń drzew i wodę
poczuj w sercu tę swobodę
tej wolności smak
przestań wciąż uciekać
bo przed sobą życie masz
zostaw dzień wczorajszy
to już przeszłość, to historia
do lamusa odłóż go
w swoje ręce chwytaj chwilę
i nią żyj, napawaj się
a zobaczysz, że to miłe
i że warto żyć
Elka
Nurt
Umysł otwórz, otwórz serce
na swój nowy dzień
przeszłość zostaw
idź przed siebie
w blasku słońca
to nie szkodzi,
że pod wiatr życie
swe przemierzasz
wszak on wieje dzisiaj tak
jutro zaś inaczej
Ty nie zrażaj się drobiazgiem
ciesz się każdą chwilą
życia szkoda
ono jest jak woda
popłyń z nurtem
przyjemności
i niech szczęście
w Tobie gości
a miłości nie zbraknie
dla niej warto żyć
i trwać
Elka
bie.
do sie
ć
ś
j
o
łem d
Chcia ałem się
m
a…
Zatrzy w pół słow
ogi
em dr
ł
a
i
n
zapom ziłem.
ąd
– zabł

 
fiłaś
ie, tra
n
m
ś
a
Olśnił Amor
ał
Strzel o miłosnym
ał
EX
o
Zab l iem.
n
e
i
cierp
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
11
REFLEKSJE
KOLAŻE DLA LE BLUE
–Fajne robisz rzeczy, ale mnie to nie
kręci – odezwał się syn.
–Dobrze, nie kręci Cię, ale powiedz co
tu jest nie tak.
–Ta jest OK, ale tutaj tło jest takie...
No, może być, ale tło zbytnio się odbija,
za ciemne – odpowiedział
–Dziękuję. Już wiem.
Zostawiłam swoje prace z decyzją,
że rano dokończę. Nie ma nic lepszego, jak odłożenie pracy na jakiś czas.
Noc wystarczyła, aby nabrać dystansu
do nich. Poszłam spać z myślą, że jedna jest skończona, ta dla Piotra gitarzysty, trafiona. A dla wokalistki Darii trzeba poprawić. Była dwudziesta czwarta,
wstałam o piątej dwadzieścia i zabrałam się za wykończenie prac. Przeszukałam gazety, znalazłam kwiaty, które
chciałam umieścić na tym właśnie kolażu. Poprawiłam tło i wreszcie odetchnęłam z ulgą. O dziewiątej zostały
oprawione. Zaczęli zjeżdżać się goście.
Już zabrakło czasu na gotowanie i pieczenie, lecz siostra Weronika mnie w
tym wyręczyła. I dobrze. Wieczór zbliżał się wielkimi krokami. Po siedemnastej pojechaliśmy Do Wojewódzkiej
Biblioteki przy ulicy Piastowskiej 20.
O trzynastej przygotowaliśmy nagłośnienie. Gotowe czekało na wy-
Piotr Maciak,
Daria Iwan i Ja
12
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
stęp Le Blue. Goście zaproszeni zaczęli przychodzić, ruch był duży. Wszyscy
oglądali prace pacjentów szpitali psychiatrycznych w Opolu i Branic. Przyjechał dyrektor i goście zaczęli się gromadzić w holu biblioteki. Znalazłam się
obok Pani Anetki, komisarza wystawy.
Miałam zapowiedzieć zespół Le Blue.
Codziennie występuję przed publicznością z racji zawodu, mówię teksty wcześniej zapisane, lecz nie własnymi słowami. Tremę miałam taką jak nigdy. Żaden
spektakl nie wzbudzał takiej tremy jak
ta chwila. Nie jestem mówczynią, nie
wiedziałam co powiedzieć. Dyrektor
szpitala przywitał zebranych, wypowiadał się swobodnie, Daria i Piotr pochowali się w tłumie. Ja na koniec otrzymałam mikrofon i cóż:
–Daria Iwan, aktorka, gra śpiewająco
i śpiewa śpiewająco, Piotr Maciak, wymiatacz gitarowy. Najlepiej będzie, jak
sami się zaprezentują. Zapraszam. Daria. Piotr. Zapraszam – powiedziałam.
Piotr grał, Daria śpiewała... mnie trema zżerała. Nie opuściła mnie na krok.
Szła za mną, ciągle wskakiwała mi na
plecy, ściskała gardło, a ciało drżało.
Przy trzecim utworze zapowiedziała, że
zaśpiewa mój tekst, który zainspirował
ich do stworzenia takiego
utworu.
A mnie
trema
nadal dławiła i dusiła. Nie słyszałam ani
muzyki ani słów. Pod koniec utworu poszłam do sali obok i przyniosłam prezenty, które zrobiłam dla wykonawców.
–A to zrobiłam w nocy – pokazałam
kolaże – to dla Ciebie Dario.
Podskoczyła z radości i szczerze wyraziła swój zachwyt.
–Ten jest dla Ciebie Piotrze – ucieszył
się niezmiernie, gdy pokazałam mu jego
prezent.
Trzeba nadmienić, że dla Darii zrobiłam portret. Wydrukowałam z internetu trzy jej zdjęcia takie same, tylko
jeden największe, średnie i najmniejsze, i włożyłam jedno w drugie tak, że
utworzyła się perspektywa. Na ramieniu umieściłam czwarte zdjęcie, z którego wynikało, że przygląda się siebie.
W dole obrazu umieściłam kwiaty, co
wyglądało, że w nich siedzi. Dla Piotra nie znalazłam wielu zdjęć, żadnego
wyboru, lecz jedno było. Oparłam się
na tym zdjęciu. Wyglądało to tak jakby patrzył w dal. Zrobiłam tak, jakby
patrzył w słońce, a z góry na niego patrzyły oczy. Udało mi się dobrać kolory,
które lubią.
Nie przypuszczałam nigdy, że mogę
wywołać takie emocje. W plastyce raczkuję, a jednak owe prezenty wywołały
tak wielką radość.
Tak przyznam się po cichu, że miałam coś kupić, ale nie miałam pieniędzy.
Kupiony prezent nie wywołałby takich
emocji. Ja chyba nie wiedziałam, że
osobista praca dana szczerze i zrobiona
z sercem, jest najwyższą wartością. Potem goście, uściski i radość, radość, radość, że potem usnąć nie potrafiłam.
Wybaczcie, lecz nie posiadam zdjęć
tych prac i chyba dobrze, ponieważ
są własnością Darii i Piotra, stworzone tylko dla nich. Nie obraźcie
się, lecz nie zaprezentuję ich tutaj.
Zespół Le blue uświetnił
całość tego wydarzenia. A to
wszystko wydarzyło się z powodu corocznego wernisażu prac pacjentów ze szpitala
w Opolu i Branicach, którego
w tym roku otwarcie było 3 września, a wystawa potrwa do końca
września.
Belka
Piknik dla chorych z opolskiego i branickiego szpitala
W starorzymskim
klimacie
D
zień 4 września niewatpliwie zapisał się w pamięci wielu chorych i pracowników szpitala
w Branicach jako jeden z tych niezapomnianych. Tego dnia, rankiem wyruszyliśmy autokarem w grupie ok. 50 osób
złożonej z chorych i personelu opiekuńczego na piknik do Opola. To już kolejny
taki wrześniowy wypad i z doświadczenia wiedzieliśmy, że spotka nas na pewno coś miłego. Na dobry początek mieliśmy super piękną pogodę i dobry humor.
Nasze oczekiwania związane z tym wypadem choć duże, to i tak nie sprostały
temu jak nas powitali gospodarze – personel i chorzy z opolskiego szpitala.
Zaskoczyli nas strojami, m. in. witała nas... Kleopatra i Faraon, Dama
w średniowiecznym stroju, Dziewczyna na Harley’u, Hinduska ubrana w sari,
która też prowadziła taniec integracyjny,
była też Pocahontas, hiszpańska seniorita,
a nawet... Czarownica i osoba chora bardzo twarzowo oklejona plastrami. Jedny
słowem cała plejada sympatycznych postaci, w które wcielili się terapeuci.
Do wspólnej zabawy zachęcił
wszystkich dyrektor Krzysztof Nazimek
witając gości i chorych obydwu szpitali. Pan Dyrektor przypomniał ideę przyświecającą obchodom Dnia Solidarno-
ści z Osobami Chorującymi Psychicznie
i program tych obchodów w opolskim
i branickim szpitalu.
Zasiedliśmy w cieniu drzew, bo dzień
zrobił się ciepły i rozpoczęła się zabawa,
a program był bogaty. Dużym powodzeniem cieszyły się konkursy, a było
w czym wybierać. Można było spróbować swoich sił w biegu w workach,
strzelanie z łuku czy karmienie (dwóch
uczestników – jeden z zasłoniętymi
oczyma karmi jogurtem sąsiada). Z ciekawością oglądaliśmy pokaz walki legionistów rzymskich, kto chciał mógł
pojeździć na koniach, pani Bożena Pierkiel proponowała malowanie na pleksi.
Można było potańczy, zabawić się, nacieszyć doskonałą atmosferą.
Dla zgłodniałych i spragnionych
gospodarze przygotowali poczęstunek
– gorąca grochówka, kiełbasa z rusztu,
ciasto, kawa, smalec, napoje – full wypas.
Reasumując, to była świetna zabawa
i takie też opinie słyszało się od chorych.
Mamy nadzieję, że w przyszłym roku
znów się spotkamy w Opolu, a póki co
to czekała nas 11 września Biesiada Rodzinna w Branicach, na którą zaprosiliśmy naszych opolskich Przyjaciół.
Beata Brzostowska – instruktor
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
13
Baśń OWSZEM
TWÓRCZOŚĆ
(...)Od malin było duszno, te owocowe krzaki. Natura jest szczodra. Jesteś tancerką, kocham cię za to. Twój pokłon to skrytka, gdy
to oburza kiedy się przestrzega. Pora wcześniej jest nie-zwykle paradna, głośna, mocna. Nie mogę za długo pisać, są ograniczenia.
A chyba to piernik, ten toruński. Ślicznie jest w ogrodzie i w polu.
Poważnie mam to torf. Obrzydliwa grypsera. Jest to bardzo inne,
bardzo kręte. Jakie loki mają lale. Miś, wolę misie. Myślę, że zabawki wyprowadzają z równowagi. Myślę o tobie jutra. Czy mam
być ciekawa?
(...)Nowe wyrazy powstałe ad hoc. Kocham się w brulionie. Wiersz
przecież składa się ze zdań. Jest to meliczne zawsze, o ile jest tam
w głosie. Czytając odczuwam rytm, zawsze jest to praca ze skrytką.
Krytyk żyje w ciągłym prędko. Wiem, że to wyszydzą. Miałam kolegę, drwiłam z niego, byłam pochopna, nie doceniłam jego juwenalia. Byłam w niewiedzy o jego talencie. Był nieatrakcyjny. Siedzieliśmy w fotelach na korytarzu, a kto był prowodyrem? Druga
inna płeć. Nie czułam się zmęczona.
(...)Tylko za tobą pędzi moje spóźnienie. Czy będziemy bawić się
w badmintona. Właśnie wróci-łam z peregrynacji i to może drażnić.
Mieć prawy rys tzn. dobry, spełniający zadanie. Fabuła, to odrębna
gałąź wiedzy. Spostrzegam dzień po dniu napomknięty kwarantanną. Za to byłby strajk.
Ja wiem. Wiewiórka lubi to co ja. Orzechy są po to, by zdziałać
pokarm. Zgryźć treść bajki wieczorowej, kosmyk włosa starcza do
woli. Fryzjer – też tam byłam na koniku. Byłam wtedy w obawie
cielesnej. I to zatrzymanie literackiego czasu. Mam zadanie – skomasować mój dorobek twórczy.
(...)Nie wzruszaj mnie klamerko. Kobiety są groźne, gdy kochają.
Wiesz, miałam z nim romans. Bardzomi go się ode chciało. Jęki,
nawet zapłakał. Moja opowiastka nie zrobiła na nim wrażenia. Kazał się ocenić. Mały i nie wiedzący adept sztuk wyzwolonych. Małe
zaszczyty są głęboko przeżywane, są własne. Tu, gdzie przebywam, panuje luksus. Jesteśmyw „jamniku”. Klocek prostokątny. To
jest małostkowe, dusza kobiety. Sens religii nie da się zrozumieć.
Uściśnij palce niezręcznie, jakby były z pumeksu. To co jest inne
ma łączność z tym co Roksolanki. Znaczna różnica – jestem tylko
Joyc’e. Czy Choromański przewyższa Parnickiego?
14
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
(...)Drzewa są w ruchu, kołyszą się, są czarne i łyse. Chcą zrzucić
brzydotę. Palce gałęzi jakby były uwięzione. W szafie jest niedźwiedź zastrzelony. W przedpokoju nuta zapachowa na toaletce. Czy
słyszę, jak tego dużo? Jak to i ty w tym maczasz palce? Meble wygodne są ciężkie, a z nich ulata złota myśl. A także bomboniera zapomnień, za fotele jest do skwitowania. Słów nie można wyczerpać.
Słyszysz?! Powiedz czy czujesz, że jesteś uczniem mowy? Książki
są pełne doświadczyć, że są polowe. Mam bardzo mocno powiedzieć; jak, gdzie i kiedy. Sen jest niechętnie mi, gdy wstaję wcześnie. Gimnastyka chorego ciała. Powiedz tak właściwie; o co ci chodzi? Najbardziej męczący fakt – podnosić się.
(...)Musi istnieć pajęcza nić łączności, to sieć. Zanim się zniechęcisz doznasz tego, że jesteś miłośnikiem literatury. Od tak dawnajem
same specjały, folguję sobie – tych frykasów jest sporo.Czy to smakuje cały czas? Czy to jest do odkrycia na piasku nie w kredzie? Czy
zaistniałam? Piszę, będą określać, dyskutować, mleć. Kaskada – olbrzymi spad kropli n-tych. Forma to ograniczenie, jako ułatwienie.
Dzban, dzwon, spływ kajakowy, to piękne dźwięki. Zapatrzenie jest
w smutnym oknie, gdy wystajesz, oczekujesz, denerwuję.
Słodkie ostro cukierki. Idiom. Jestem jak śrubka. To jest trudne. Nazywa się Cieśla. Jezus. Doskonałe rzemiosło – Morale. Gdy idziesz,
czy czujesz, czy to jest maksymalny słownik. Tak jak i w matematyce istnieje potęga. Ukazywana jest ścieżka wieku. Kino, do którego
trzeba iść. Ciemność jest intymna.
(...)Zagadaj do mamy jest gdzieś tu. Śniadanie zrobione nerwowymi
dłońmi z racji zabiegania. Wczorajszego przeżycia i oczekiwania
pora wieczorowa. Teraz to mroczki. Oczy cielesne jak ślina. Przecież wstaję. Drewniane pisanie, moja koleżanka złazi z tapczanu
i nie pyta o zapał. Jest to osoba delikatna i dbała. Beztroskie chwile
naszej przyjaźni, a gdzie ciąg dalszy? Była blada, zdaje mi się, że
była brunetką. Nie mogłaby być by zamilczeć. Tego się domyślam.
Pokazała mi listy. To osoba bardzo egzaltowana. Sarenka.
Gdy się czasu nie spłyca. Okulary – moje oczy. Ubranie ich do twarzy. Skrupuły. Milczysz jak predyspozycja LO. Skupienie przyrody
z gałką u drzwi. Ciągła parabola odrzuca z łatwością. Chęć wiarygodnej racji. Papcie już zobaczyłam i dotknęłam. Zawsze myśleć,
jakby kredki wydobywać z opakowania. Na okrągłym stole degustujesz leniwie pyszną, rodzinną zupę. Z umiarem. Kwintesencja
biesiady jest w toku.
Wymagana jest czystość, powierzchowność na ten cel jest wymogiem okoliczności. Jest to bardzo naturalne. Kwitniesz. Drzewa koronki rozmaitych liści. Drzewa są czubate. Mają fil-trowe zajęcie.
Uskuteczniaj flirt, akacja mi wróży. Sekretna to rzecz zamilknąć
i wstydzić się. Jam tylko w pluchę do zapisów na subskrypcję. To
znaczy, że o czymś to świadczy. Jak jest afirmowany. Świat inny, literacki koszyk. Nie było dnia zaniedbania, to jest góra, na którą się
wspinam. Piękne są rabatki. Zasiejmy nasionka w glebę, to najkrócej da się wyrazić. Całe zamieszanie, rośliny składające się z rozlicznych wędrówek. Popas dla krówek i cielęcia. To tam gdzie dużo
trawy – krowia przekąska. Forsycje już zakwitną i będą jak koniki
polne. Są sobie podobne. Gdy idę uliczką, to jestem wniebowzięta.
W niebogłosy, aby unieść się, aby się wzruszyć.
Tekst i grafika EWY
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
15
SŁOWO KAPŁANA
Czy jako człowiek wiary
potrzebuję rekolekcji?
Zatrzymaj się na
chwilę i spójrz
jak żyjesz…
P
iszę to rozważanie z moich dorocznych rekolekcji. Rekolekcji,
których nie głoszę innym, ale sam
w nich uczestniczę i próbuję się nad sobą
zastanawiać. Rodzi się pytanie - czy jako
ludzie wiary i czy w ogóle jako ludzie
żyjący na ziemi potrzebujemy rekolekcji
oraz czym są rekolekcje?
Rekolekcje są niczym innym jak
tylko czasem zatrzymania się, wyciszeniem na chwilę i zasłuchaniem się
nad Słowem Boga, który jak najlepszy
Ojciec chce powiedzieć mi coś ważnego, co dotyczy mojego życia. Tym,
który chce mi pokazać, że być może
w tej całej bieganinie i gonitwie, w gąszczu tak wielu spraw o których muszę na
co dzień pamiętać, być może zagubiłem,
zgubiłem cel swojego życia.
Rekolekcje to ni mniej, ni
więcej tylko czas
16
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
zatrzymania się w naszym życiu. Taki
czas przeżywamy w naszych parafiach w Adwencie czy w Wielkim Poście, taki czas to Misje parafialne przed
jakimiś szczególnymi wydarzeniami
w parafii, taki czas to rekolekcje oazowe czy akademickie, taki czas to indywidualne rekolekcje, które wielu z nas
podejmuje w różnych momentach życia
i w różnych formach. Ale takim czasem
może być np. czas choroby, która nagle
przychodzi, zatrzymuje nas i wyłącza na
chwilę albo dłuższy czas w życiu. Takim czasem może być żałoba po kimś
bliskim czy inne istotne wydarzenia życiowe.
Ale zawsze ważne w takich chwilach jest jedno, aby podjąć trud, aby
otworzyć się na Pana Boga, na Jego
Obecność. Pozwolić Mu wejść w nasze życie, pozwolić by dotknął naszego
serca, by zapalił nam światło swojego
Słowa, byśmy mogli w tym świetle jak
w zwierciadle zobaczyć aktualny stan
naszego serca i naszej duszy. Przekonać
się jak daleko odeszliśmy od pierwowzoru, na ile jesteśmy jeszcze obrazem Boga, a na ile już
staliśmy się „obrazą”
Pana Boga.
Bo przyznajmy
to szczerze, żyje-
my w świecie, który perfekcyjnie steruje tym co mamy robić, jak myśleć, jakie
podejmować wybory, jakie wartości stawiać na pierwszym miejscu. I ten świat,
a zwłaszcza ci którzy tym światem sterują nie za bardzo chcą, aby coraz więcej
ludzi prawdziwie wierzyło w Jezusa. Bo
dzięki temu mniej będzie tych, którzy
powiedzą NIE wszelkim prawom wymierzonym przeciwko Bogu i Jego prawu miłości.
Stąd też potrzeba nam takich chwil
ciszy i odosobnienia, abyśmy przestali
być kierowani, tym co inni myślą i chcą
od nas abyśmy to robili. Ważne abyśmy
usłyszeli głos Boga, który mówi do nas
w głębi naszego serca. Tym bardziej
że mamy świadomość, iż nasze serce
w głębi jest przeniknięte pragnieniem
bycia blisko Boga, bo takimi nas Bóg
stworzył. Tę prawdę odkrył i wykrzyczał
światu św. Augustyn z Hippony po swoim nawróceniu: Boże stworzyłeś nas dla
siebie i niespokojne jest serce człowieka,
dopóki nie spocznie w Tobie Boże!
My zaś czasem nawet mówimy coś
przeciwnego – Boże dlaczego mnie
w takiej czy takiej sytuacji opuściłeś?
Ten sam św. Augustyn zaś odpowiada:
To nieprawda, że Ty Boże jesteś daleko
od naszego życia, to my odeszliśmy daleko od Ciebie i nie chcemy Ciebie wpuścić do naszego życia!
Może warto zadumać się nad prawdą o tym jak daleko odeszliśmy od życia
z Bogiem, jak mocno idziemy za światem. Bo warto byśmy pamiętali, że
prawdziwe szczęście człowieka to bycie blisko Boga, nawet zjednoczenie
z Bogiem, natomiast świat proponuje nam szczęście na chwilę, przemijające oparte często na złu
czy krzywdzie. A jakiego
szczęścia ty poszukujesz?
Trwałego, którego Ci nic
nie zabierze, czy takiego szybkiego, które jak
szybko przychodzi tak
szybko mija i pozostawia zgliszcza w sercu?
Pomyśl, zatrzymaj się na
chwilę…
Życzę Ci, abyś zawsze dążył do szczęścia prawdziwego,
tego szczęścia mógł choć
raz doświadczyć i nigdy
z niego nie zrezygnował.
Ks. Marian Kluczny,
kapelan ZOL
LEKTURY
Nie zestarzeć się samemu
Gdy człowiek się starzeje, choćby los rzucał nim po całym świecie, musi mieć gdzieś miejsce,
które jest dla niego prawdziwym domem, bo nawet wędrowny ptak ma jedno miejsce, do
którego zdąża. Hans Ch. Andersen – Baśń mojego życia
Różne samotności
Przyszedłem ci podziękować
za samotności różne
za taką gdy nie ma nikogo
lub gdy się razem płacze
i taką że niby dobrze
ale zupełnie inaczej
za najbliższą kiedy nic nie wiadomo
i taką że wiem po cichu
ale nie powiem nikomu
za taką kiedy się kocha
i taką kiedy się wierzy
że szczęście się połamało
bo mnie się nie należy
jest samotnością wiadomość
list dworzec pusty milczenie
pieniądz genialnie chory
minuty jak ciężkie kamienie
czas zawsze szczery
bo każe iść dalej i prędzej
mogą być nawet nią włosy
których dotknęły ręce
są samotności różne
na ziemi w piekle w niebie
tak rozmaite że jedna
ta co prowadzi do Ciebie
ks. Jan Twardowski
S
tarość = samotność? Na szczęście
na to pytanie nie ma jednej jasnej
odpowiedzi i nie jest to reguła.
Człowiek może czuć się samotny w każdym momencie swojego życia. Kto z nas
lubi być – czuć się samotny?
Problem samotności wśród ludzi jest
poważny. Nie ma jednej definicji samotności. Samotni czujemy się gdy mieszkamy sami, gdy towarzyszy nam przekonanie, że nie mamy na kogo liczyć,
gdy przyjaciele nie mają dla nas czasu,
czasami nawet wtedy kiedy świadomie
decydujemy się na życie w samotności
– wtedy również może nam ona doskwierać. Współcześnie coraz częściej
powtarzamy, że czujemy się samotni
w tłumie. Mimo otaczających nas ludzi
często czujemy się osamotnieni – nie
mamy czasu na rozmowy, wspólne spacery, oddalamy się od siebie. Mimo, że
człowiek jest istotą społeczną i podświadomie szuka kontaktu z drugim człowiekiem, akceptacji, zdarza się że czujemy
się samotni.
Samotność dzielimy na tę z wyboru i tę niezależną od nas. Jedynak jedna
i druga wymaga oswojenia. A jak oswajamy samotność? Na to każdy ma swoje
metody – wychodzimy do ludzi, idziemy na spacer, oglądamy telewizję, zapisujemy się na kurs tańca, uczymy się
gotować, szyć, haftować itp. itd. Człowiek samotny powinien zorganizować
sobie czas tak, aby samotność nie stała
się udręka. A ja – jak na bibliotekarkę
przystało – w tym miejscu serdecznie zapraszam do czytania.
Książka przytuli, ogrzeje, przeniesie
nas w inny wymiar, otoczy przyjaciółmi,
pozwoli wczuć się w sytuację bohatera
często budząc w nas niesamowite emocje. Z dobrą lektura szybko zapomnimy
o swojej samotności. Osobom starszym
i borykającym się z samotnością polecam pozycje z serii BALSAM DLA
DUSZY – m.in. BALSAM DLA DUSZY
SENIORA oraz BALSAM DLA DUSZY
SAMOTNEJ. Są to zbiory opowiadań zebranych przez Jacka Canfilda oraz Marcka Hansena.
To wzruszające, zabawne i inspirujące historie, które przytrafiły się ludziom.
Autorzy opowieści z pozytywnym nastawieniem pokazują jak przyjmować
radości i smutki. Opowieści mówiące
o wspomnieniach, miłości, dzieleniu
się z innymi, ponadczasowej mądrości,
o tym jak marzeniami, pokonywać przeszkody i cieszyć się życiem!
Pozdrawiam
Kinga Miziołek - Łudczak
Książka przytuli, ogrzeje,
przeniesie nas w inny
wymiar, otoczy przyjaciółmi,
pozwoli wczuć się w sytuację
bohatera często budząc w nas
niesamowite emocje. Z dobrą
lektura szybko zapomnimy
o swojej samotności.
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
17
WYDARZENIA
BRANICE – Biesiada Rodzinna z okazji Dnia Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie
W przyjaznym kręgu
S
tało się dobrą tradycją,
że na początku września od kilku lat organizowana jest dla chorych leczących się w szpitalu
w Branicach i pensjonariuszy
Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego szczególna impreza
– Biesiada Rodzinna. Organizowana jest ona, by uczcić
XI Światowy Dzień Solidarności z Osobami Chorującymi
Psychicznie, który odbywał
się pod hasłem NIE ZESTARZEĆ SIĘ SAMEMU. Na ten
dzień, z odpowiednim wyprzedzeniem, rozsyłane były
zaproszenia do rodzin pensjonariuszy ZOL, by ci przyjechali do swoich krewnych
przebywających w zakładzie
i swoją obecnością uświetnili
to święto. Po raz trzeci zaproszeni zostali również chorzy
z zaprzyjaźnionego opolskiego szpitala – Wojewódzkiego Specjalistycznego Zespołu Neuropsychiatrycznego im. Św. Jadwigi.
W dniu 4 września br. to chorzy ze szpitala w Branicach
zostali zaproszeni do udziału
w pikniku, który odbył się w
opolskim szpitalu.
Biesiada branicka odbywa się po raz czwarty, a od
3 lat uczestniczą w niej również chorzy z opolskiego szpitala. Na tegoroczną biesiadę
również przybyła „silna grupa” naszych opolskich przyjaciół, których serdecznie powitano, jak starych znajomych.
Grupkami, bez pośpiechu,
pod opieką personelu docierali również chorzy z oddziałów
branickiego szpitala, którzy
z powodu dysfunkcji ruchowej
tylko z rzadka opuszczają oddział. Przy takiej jednak okazji zaryzykowali, by wspólnie z innymi cieszyć się tym
pięknym dniem, bo pogoda,
pomimo, że to już był schyłek
18
ZYGZAK
lata, była przepiękna – było
słonecznie, ciepło, można by
powiedzieć wymarzona pogoda na piknik. I taki też kształt
całej imprezie starali się nadać
organizatorzy.
Przechodzących na miejsce biesiady witała prezentacja zdjęć obrazujących zaangażowanie Zgromadzenia
Sióstr Maryi Niepokalanej
w opiekę nad chorymi na
przestrzeni minionych 100 lat
funkcjonowania branickiego
Miasteczka Miłosierdzia.
Otwierając biesiadę dyrektor Krzysztof Nazimek
w kilku zdaniach opowiedział
o idei i obchodach Dnia Solidarności w opolskim i branickim szpitalu oraz powitał
miłych gości, którzy raczyli
zaszczycić swoją obecnością
tę niezwykłą imprezę: m.in.
rodziny chorych, Stanisława
Łągiewkę dyrektora Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego, przedstawicieli Stowarzyszenia CARITAS
CHRYSTI, siostry ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej z Branic, przedstawicieli Koła Gospodyń BRANICZANKI, dra Benedykta
Pospiszyla dyrektora Studium
Medycznego w Branicach,
Annę Fischerovą z Czech,
Wojciecha Chuchlę przewodniczącego
Stowarzyszenia
Klub Abstynenta AMICUS,
dr Barbarę Piechaczek dyrektora Muzeum Ziemi Głubczyckiej, chorych z opolskiego
i branickiego szpitala oraz ich
opiekunów. W ciepłych słowach podziękował również
wszystkim osobom, które włożyły niemało trudu w przygotowanie biesiady oraz życzył
zgromadzonym dobrej zabawy.
Grała muzyka, a znane
wszystkim i lubiane utwory zachęcały do tańca. Sma-
WRZESIEŃ 2012
kowite zapachy dochodzące
z grilla, który stał opodal, pobudzały apetyt. Pośród ekipy
obsługującej go można było
zauważyć ks. Kapelana Alojzego Nowaka, który wykazał
się w jego obsłudze prawdziwym mistrzostwem. Grillowane kiełbaski znalazły bardzo wielu amatorów, co dobitnie świadczy o talentach
kulinarnych obsługi. W stojącej opodal altanie terapeutycznej pracownice kuchni szpitalnej serwowały bogracz, napoje gorące i zimne, a kto miał
chęć mógł do woli raczyć się
chlebem ze smalcem i ogórkami. Zarówno do grilla jak
i do bogracza szybko ustawiły się kolejki chętnych złasować coś smacznego, a niektórzy umilali sobie oczekiwanie
tańcem.
O chorych na wózkach inwalidzkich z wszystkich oddziałów dbali ich opiekunowie dostarczając im przysmaki. W wielu miejscach widać
było rodziny, które zjechał do
swoich bliskich. Chorzy mieli okazję by z nimi pobyć jak
w domu: w ogrodzie, przy pełnym stole, w słoneczny, letni
dzień… To było dla nich wielkie przeżycie i tylko szkoda,
że nie wszystkie rodziny dojechały. Dla tych, do których
nikt nie przyjechał, była dobra
atmosfera, zabawa, przysmaki
i to co najważniejsze
– uśmiech i serce, jakie okazywali im opiekunowie.
Również Goście z Opola zasiedli w cieniu drzew
i zdawali się świetnie bawić,
uczestnicząc w tej radosnej
imprezie. Kto chciał mógł
pojeździć na koniach, które przyjechały z Opola i stały się dla wielu dużą atrakcją
i niejednokrotnie wyzwaniem.
Przejażdżka na dobrze ułożonych i spokojnych koniach
była wielką przyjemnością,
z której skorzystało również
kilkoro dzieci pod opieką swoich rodziców. Cały czas trwały też tańce z tradycyjnym już
utworem Jedzie pociąg z daleka z repertuary Ryszarda Rynkowskiego, który jest jakby
kołem zamachowym napędzającym każdorazowo zabawę.
Gorące oklaski wywołał
występ „Zespół GAWĘDA po
latach” przygotowany przez
instruktorów terapii zajęciowej. To było bardzo zabawne
i tak też zostało przyjęte przez
publiczność, która uśmiechem
i gorącymi oklaskami nagrodziła artystki.
Chętni mogli wziąć udział
w rozgrywkach sportowych,
które odbywały się na boisku
opodal. Skwar, który panował
i inne atrakcje spowodowały,
że nie było zbyt wielu chętnych do udziału w zawodach.
Rozegrano tylko trzy konkurencje: rzut piłką lekarską, toczenie kuli i przeciąganie liny,
w której to konkurencji Braniczanie przeciągnęli opolskich Przyjaciół na swoją stronę. Wszyscy zostali poczęstowani cukierkami i powrócili
z uśmiechem do swoich towarzyszy, którzy w tym czasie
albo tańczyli, albo oddawali
się słodkiemu dolce far niente.
Impreza trwa blisko 2,5 godziny. Na zakończenie dr Waldemar Mrowiec z-ca dyrektora podziękował organizatorom
i uczestnikom udanej imprezy.
W naszym odczuciu impreza była świetna; kolorowa, roześmiana, roztańczona,
a czego trzeba więcej. Był czas
na zabawę, na odpoczynek na
świeżym powietrzu, na radość
bycia razem ze swoimi bliskimi. Kto chciał ten się bawił,
a kto nie chciał, to już jego
strata.
Hieronim Śliwiński
CHORZY W DRODZE NA BIESIADĘ przybyli
pod opieką personelu i swoich bliskich
GOŚCI Z OPOLSKIEGO SZPITALA serdecznie witano jak starych znajomych
GRILL pracował na pełnych obrotach
ZAPROSZONYCH GOŚCI, CHORYCH
I ICH RODZINY serdecznie powitał
dyrektor szpitala Krzysztof Nazimek
ZAPROSZENI GOŚCIE biesiadowali razem z chorymi
SPOTKANIE Z RODZINĄ to zawsze
dla chorego wielkie przeżycie
WYSTĘP zespołu „GAWĘDA po latach”, to było COŚ – artystki nagrodzono gromkimi oklaskami
PRZYSMAKI Z GRILLA cieszyły się dużym wzięciem
BUFET – już spokojnie, ale przed chwilą...
...kolejka była taka, że można było sobie potańczyć
UBIERANIE BRZOZY we wdzianko
z papierowikliny.
PRZEJAŻDŻKA NA KONIU przyjemnie
i terapeutycznie
PRZECIĄGANIE LINY – Goście walczyli ambitnie, ale Gospodarze...
...i tak przeciągnęli ich na swoją stronę
NA ZAKOŃCZENIE
dr Waldemar Mrowiec
podziękował wszystkim
za wspólną zabawę
Piknik w Branicach Ciapek
W Zygzaku zobaczyłam Ciapka,
tak właśnie tego. Kot przyjazny,
z miłością w oczach, ciepły
i serdeczny. Posiada wdzięk
i grację. Nasunął mi takie
skojarzenie...
Z
wyczajem wrześniowym stało się
już szpitalne piknikowanie. To już
trzeci rok z rzędu pacjenci opolskiego szpitala wraz przedstawicielami
kadry medycznej i terapeutycznej przybyli do Branic na piknik zorganizowany
w ramach Dni Solidarności z Osobami
Chorującymi Psychicznie. Dokładnie
tydzień wcześniej taką wizytę w opolskim szpitalu złożyli pacjenci i kadra
medyczna z Branic.
Choć droga była długa chętnych na
piknikowanie nie brakowało, aby jednak
nie zagubić się w tłumie każdy gość,
dzięki pracy pacjentów z Oddziału Psychiatrii dla Dorosłych „B”, otrzymał
kotylion w postaci czerwonego kwiatu, dzięki któremu gołym okiem widać
było nowo przybyłych. Niespodzianką
pikniku był rozpoczynający całą zabawę dawno już nie oglądany zespół Gawęda. Zespół wjechał na plac piknikowy niezwykle kolorowym pojazdem
i choć jego członkinie nieco się zmieniły to cały korowód zrobił piorunujące
wrażenie. Najbardziej zadziwiło jednak
to iż członkinie zespołu łudząco przypominały terapeutki zajęciowe z Bra-
nic na czele z p. Anną Dudziak, ale to
z pewnością tylko zbieg okoliczności. Po
takim rozpoczęciu zabrzmiała muzyka
i piknik został oficjalnie rozpoczęty.
Zabawa była przednia i nawet fakt
porażki w zawodach przeciągania liny
nie popsuł nastrojów opolskich gości.
Pośród zabaw i degustacji wyśmienitego chleba ze smalcem znaleźli oni także czas by pozwiedzać okolicznościową wystawę dotyczącą Zgromadzenia
Sióstr Maryi Niepokalanej, które opiekowały się pacjentami od początku powstania placówki, a także zwiedzić
Kościół pw. Św. Rodziny. Każdy miał
również możliwość sprawdzenia się w
stworzeniu papieroplastycznego ubranka dla brzozy. Ubranko to powstawało
z rurek skręcanych z pasków gazet. Jeśli nie udawało się za pierwszym razem
skręcić odpowiedniej rurki to już kolejna próba z pomocą terapeutek kończyła się sukcesem. Wiadomo trening czyni
mistrza.
Po tych licznych atrakcjach opolscy
goście wrócili zadowoleni choć zmęczeni do siebie czekając już na kolejny piknik. Maria Nikolczuk
Ciapek
Ciap, ciap, ciapu ciap
stąpam cicho
w mroku nocy
mysz dostrzegam
ptaszek leci
głodny jestem ciapu ciap
na zielono oczy świecą
chowam pazur
ciepło jest
a ja właśnie mam ten gest
ciapu, ciapu ciap
chodź tu do mnie
bardzo proszę
myszko moja
ciapu, ciap
nic nie zrobię
Tobie
jestem Twoim przyjacielem
odpoczywam jak
w niedzielę
mimo głodu
mimo nocy
wtul się we mnie
ciap, ciap, ciap
i za serce łap
Obok Ciapka nie można przejść obojętnie.
Belka
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
21
Wielkie kino!
MŁODE WINO
HISTORIA PEŁNA
WSZYSTKIEGO
CO W ŻYCIU
NAJWAŻNIEJSZE
K
olejnym czeskim filmem, który pragnę wam polecić jest film
z 2008 roku „Bobule” („Młode
wino”). Którego reżyserem jest Tomáš
Bařina.
Honza ma kumpla Jirkę, który nie
jest wprawdzie zbyt inteligentny, ale ma
jedną „dobrą“ cechę. Ma niesamowity wpływ na kobiety, które poddają się
jego urokowi zupełnie bezkrytycznie.
Z tej umiejętności
obaj przyjaciele często korzystają podczas
swoich drobnych
oszustw
i wybryków.
Honza przypadkiem dowiaduje się, że
jego dziadek jest śmiertelnie chory. Postanawia
spełnić największe marzenie
jego życia. Organizuje wyprawę za ocean do Argentyny. Zanim
22
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
jednak dziadek spokojnie opuści swoją
winnicę, Honza musi obiecać, że będzie
jej doglądał podczas jego nieobecności.
Zapowiada się piękna pogoda, a przez
te kilkanaście dni przecież nic nie może
się wydarzyć... ale czy na pewno?
Pełna spiżarnia, wyborne morawskie wino... i urocza sąsiadka Klara
– w tej roli śliczna Teresa Vořišková,
w której Honza zakochuje się od pierwszego wejrzenia, to dopiero początek
wakacyjnej przygody. Kiedy przyjeżdża
jego kumpel Jirka, wspólnie wybierają
się na objazd po okolicznych morawskich winnicach i winiarniach. Po drodze czeka ich mnóstwo drobnych wpadek i komicznych sytuacji.
W „Młodym winie” widz ma okazję prześledzić tworzenie się związku
z ojcowizną, zaobserwować, w jaki sposób sielskość i anielskość wsi doprowadza do przemiany głównego bohatera.
Schemat, w jaki reżyser i współscenarzysta wkomponował swoją opowieść
automatycznie przywodzi na myśl twórczość Hrabala i ekranizacje jego prozy,
autorstwa Jiri Menzla, ze słynnymi „Postrzyżynami” na czele.
Honza jest zepsutym mieszczuchem,
do tego na bakier z prawem, ale sielankowa atmosfera prowincji – nie bez
znaczenia pozostaje również uroda napotkanej we wsi dziewczyny – pozwala
mu przejrzeć na
oczy i do-
strzec prawdziwe uroki życia. Tym, co
zwiększa wartość tego filmu jest dowcip i potraktowanie opowieści na luzie,
z przymrużeniem oka, tak charakterystyczne dla kina naszych południowych
sąsiadów.
„Młode wino” bez wątpienia nie
osiąga pod tym względem poziomu najlepszych czeskich dokonań, jednak poczucie humoru twórców pozwala śledzić fabułę z przyjemnością. Szczególnie udane są żarty wyśmiewające
mieszkańców Pragi. W filmie Bariny
(co najciekawsze – zamieszkującego
stolicę Czech) to prażanie otrzymują
lekcję dobrych manier od swoich kolegów. Jak chociażby wtedy, gdy dziadek szkoli praskich policjantów, pokazując im, w jaki sposób powinni kulturalnie spożywać posiłek. Nieokrzesani
i prymitywni w gruncie rzeczy mieszkańcy stolicy nie wytrzymują porównania z dystyngowanymi prowincjuszami – pomysł jest istotny dla całej fabuły
i do tego poprowadzony z pożytkiem
dla wartości filmu.
Według mnie ogromną wartość temu
filmowi dodaj fantastyczne obrazki Moraw. Poznajemy poprzez to całe piękno
tego regionu.
Ogromne wrażenie na mnie w tym
filmie robi Tereza Voříšková. Dobrze gra
swoją rolę a także pokazuję jak piękne
są Czeszki. Jeden z recenzentów napisał
o tym filmie. To pełna ciepła opowieść,
w której jest miejsce i na żart, i na wątek miłosny, i na lekcję savoir–vivre’u.
To film pełen dobrych smaków – dla miłośników wina i czeskiego humoru.
Tak, więc jeszcze raz bardzo serdecznie polecam ten film. Doskonała
okazja do poznania pięknego regionu
czeskiego, czyli Moraw no i można się
też przekonać, że nie
tylko piwo to jest to,
z czego słyną Czesi.
Moją osobistą krótka
ocenę tego filmu najlepiej przedstawią słowa:
Szalone eskapady, morawskie wino, przyjaźń i niespodziewana miłość… Historia
pełna wszystkiego, co w życiu
najważniejsze.
Na koniec jeszcze wspomnę, że
film ten doczekał się swojej kontynuacji
w 2009 roku „2 Bobule” (2 Młode
wina).
Piotr Radiměřský
O NASZYCH
UCZUCIACH
TAK NIEWIELE
WIEMY
Poczekalnia
Wierzba
W dolinie bólu i cierpienia
Na mroźnych bagnach osnutych mgłami
Snują się cienie mroczne i blade
Przeklęte dusze ludzkimi łzami
Stanąłem pod wierzbą płaczącą
Skruszony w zadumie trwałem
Smutek targał me serce
Lecz łez już dzisiaj nie miałem
Raz z pawianem się spotkałem
W zoo to było moi drodzy.
Bardzo grzecznie go spytałem
Czy się cieszy z tej wygody?
Ciężar występku ciąży nad nimi
Przygniata grzechem ślepe sumienie
Dusze tak czarne jak czarna rozpacz
Jak czarne było ich istnienie
Pieściłem jej wielkie gałęzie
Z czułością listki głaskałem
Serce otwarłem szeroko
I ból na listki przelałem
On zębiska tylko szczerzy
Jakby stroną był skrzywdzoną.
Jakoś mu nie chciałem wierzyć
Przecież żyje pod ochroną.
W złości i gniewie są pogrążone
Echa przeszłości wciąż je ścigają
Wiszą nad nimi jak przeznaczenie
W zbrukane dusze klątwy ciskają
Wierzba się pod nim ugięła
Gałązki mocno zadrżały
Cierpienie ode mnie przejęła
A w około listki spadały
Więc obrócił się plecami
Zrobił to co dobrze umiał.
Wypiął tyłek swój na kraty
Żebym jasno go zrozumiał.
Z ciał tylko garstka prochu została
Ale wspomnienia odejść nie dają
Jako kajdany jako łańcuchy
W dolinie mroku wciąż je trzymają
Ból opadł z listkami na wodę
Odpłyną w głąb lasu strumieniem
Lecz stara samotna wierzba
Jest ciągle jego wspomnieniem
Wszystko co nas dzieli
Szykują wyjścia szukają drogi
Lecz w okuł tylko oślizgłe skały
Bezlitosne drzewa i czarne kruki
I tylko jeden wśród nich jest biały
Minął rok nadzieja ból zastąpiła
I tylko wierzba schylona
Gubi swe drobne listki
Przeszłością wciąż zasmucona
Rozpacz bezdenna im towarzyszy
Krakanie kruków bagien oprany
Czasami z błota dłoń się wynurzy
I wciąga w otchłań swe ofiary
Pozory
Z jękiem odchodzą przeklęte dusze
Słychać przekleństwa ciskane w boga
Smród siarki tylko im towarzyszy
Do piekła wiedzie ostatnia droga
Lecz czasem gęste mgły opadają
Kruk biały wtedy w niebo wzlatuje
Zabiera duszę która na ziemi
Znalazła kogoś kto ja miłuję
Gdy przebaczenie miłość lub skrucha
Wraz z obłokami dotrą do Boga
On wzywa wtedy białego kruka
I ukazuje się mleczna droga
Zgrabna sylwetka
Oko błyszczące
Włos kasztanowy
Usta kuszące.
Nogi pod pachy
Krągłe pośladki
Piersi sterczące
Policzek gładki
Łacina dzielnie
Językiem płynie
Ma wielką klasę
Po „witaminie”
Trochę rynsztoku
Trochę purpury
Kawałek z dołu
Kawałek z góry
Pozór piękności
Nic tu nie zmieni
Piękna powłoka
Nie skrywa cieni.
Pawian
O naszych uczuciach
tak niewiele wiemy
prowadzą nas drogą odległą od ziemi.
Nie znają bariery czasu i przestrzeni
ciałem nieobecni,
lecz duchem złączeni
Ciała są nam obce,
lecz dusze te same
myśli tak odległe a jednak nam znane
tęsknoty te same, te same marzenia
wszystko co nas dzieli
podobne do cienia
Zniknie kiedy słońce
i znowu nam zaświeci
Gdy nadejdzie wiosna i dusza uleci
Podążę za tobą nie ciałem lecz duchem
Znowu będziesz dla mnie mym najbliższym druhem
Złość
Nie budź jej, jeśli słodko śpi
Pazury niech w kieszeni chowa
Niech o swym gniewie tylko śni
Zostawi we śnie gniewne słowa.
Ciśnij ją w ciemność morza toń
Piasek pustyni niech ją wchłonie
Może to czasem dobra broń
Lecz lepsze są przyjazne dłonie.
Andrzej Iwanowicz
Żałość
Wariatka
Ogień pali
ciało trawi
wody dajcie
niech nie płonie
żar, tęsknota
żałość, ból
już skowyczę
wyję w głos
boli każdy cios
tu kuksaniec
a tam nóż
w serce samo
już zadane
znajdę kogoś
kto obroni
ogień życia
mi ochroni?
A tymczasem
sama muszę
łapać oddech
łapać swój
taka kolej
takie życie
o miłości
myślę skrycie
o miłości
i radości
a na razie
jest jak jest
Wariatka pędzi gna
słońce w twarzy ma
nikt jej nie zatrzyma
wciąż przed siebie
prosto w las
jego serce jest jak głaz
zostawiła porzuciła
i nareszcie wolna jest
wciąż przed siebie
w promień słońca się wtopiła
z wiatrem za pan brat
wariatka pędzi gna
poprzez pola łąki trawy
wszystkie oczy spoglądały
podejrzliwie nie życzliwie
i z pretensją czemu tak
wciąż przed siebie
pędzi gna
ona słońcem się karmiła
z źródła czystą wodę piła
a on został sam
z pustką w dłoniach
w sercu z pustką
Belka
Marcyś
Marcyś w świat poszła dziś
mróz w poliki szczypie ją
wiatr rozwiewa włosy jej
i radością każdy dzień
tańczy w kółko kręci się
rytm porusza ciało jej
ręce w górze nogą fika
suknia zwiewna jej pomyka
wokół ciała ją obłapia
jak kochanek jej najdroższy
i wiruje podskakuje
wszyscy klaszczą brawo biją
i z radości podskakują
patrzą na nią ze zdziwieniem
skąd ta gracja skąd mrowienie
dreszcze po ich ciele wciąż
przeszywają wskroś
nic nie widzi i nikogo
Marcyś wszystkich ogłupiła
wokół palca owinęła
poszła w świat teraz słońce
rozpromienia serce jej gorące
Belka
24
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
Pisane przy porannej
kawie
wdarłaś się
jak wicher przez uchylone okno
przewróciłaś wazon z zasuszonymi kwiatami
cisnęłaś w kąt zadeptane kapcie
menu następnej chwili
nie jest już pewniakiem
na którego stawiałem
z zamkniętymi oczami
zmysły zapachniały prochem dotyk
budzi szaleństwo
słuch pożądanie
smak słodko-słoną rozkosz
skruszyłaś mury
skosztowałem jabłka
stałem się nagi
nie spuszczam wzroku
Andrzej Iwanowicz
Belka
Z cienia w cień
Pragnę
twardzi
powstający z popiołów
nie są feniksami
Kiedy patrzę tak na Ciebie
boję się, że serce pęknie
gdy się zbliżę choć na krok
długo czekam wiele lat
na Twój uśmiech promień w oku
cały drżę choć nie chcę tego
lecz przyjemne to uczucie
czuję dreszczyk tych emocji
co mi serce tak wypełnia
tęskno pięknie i doczekać
nie potrafię, spojrzeć chcę
w oczy Twoje duszę myśl
lecz Cię nie ma blisko mnie
a ja bardzo Ciebie chcę
Belka
pokonani przez siebie
polegli w niechwale
niemocą spętani
gęsta mgła
z cienia na światło
wyrzuciło życie
z rynsztoka
na łąki
polany zielone
oba światy obce
oba nieprzyjazne
próżnią nasycone
Andrzej Iwanowicz
Przy windzie
D
elikatna jak poranny wiatr, swymi
uczuciami muskająca delikatne struny czucia. Zamknięta w swoim świecie,
przestała dążyć do bycia matką. Z niewiarą mówi, że nie nadaje się na nią. Swój
świat oswoiła, przywykła do nadwrażliwości na ludzi i otocznie. Chętnie kontakt nawiązuje, lecz ostrożna, nie chcąca
spłoszyć swoich myśli, czucia swego. Nie
chcąca zburzyć swojego świata wyobraźni, marzeń i cichych tęsknot. Sama mieszka i codziennie rano na zakupy idzie. Każda jej czynność pokorą i miłością naznaczona, nawet robienie zakupów. Dbająca
o swój świat, mająca ciche pragnienie miłości, jednakże zbyt delikatna by poddać
się burzy emocji.
Codziennie widzi jego twarz, tam przy
windzie, codziennie z podziwem na postać
jego patrzy. Nie marzy o nim ale On jest,
jest... Czy spojrzy choć raz w jej stronę?
Czy zobaczy jej podziw i błysk kobiecości. On pracuje, zajęty życiem. Sam do niczego i do nikogo nie goni. Sam... I nawet
nie pomyśli, że Ona w cichości patrzy na
niego. Ona nie ma odwagi spojrzeć prosto
w oczy, a on zbyt zajęty własnymi myślami, życiem własnym.
I życie potoczyłoby się jak dotąd, gdyby nie to, że On pracę stracił, a ona jej
szukała. I oto znaleźli się nagle w jednym
miejscu, banalne ale oboje znaleźli się na
kursie komputerowym. On stukający ciągle w klawiaturę, ona radością wypełniona, że może go widzieć. Nie ważne czy
nauczy się tych wszystkich programów,
ważne że On... Wracała do domu z cichym
łopotem jak ptak szybujący na wietrze.
I wszystko byłoby po dawnemu gdyby nie to, że kurs się skończył i wrócili do
swych domów. Ona po zakupy chodząca,
i nawet do losu pretensji nie mająca, że oto
jej nie zauważył.
I wszystko po staremu byłoby gdyby
nie to, że przy tej windzie stali oboje. Kątem oka spojrzał:
– Dzień Dobry.
– Witam.
– Jak tam kurs? Skończony.
A jej zaskoczenie było tak wielkie i ciepłe,
że zapomniała co ma odpowiedzieć.
– Ach – wydusiła z siebie – no tak... skończony...
– Często Panią widzę, mieszkamy blisko
siebie.
Nie wiedziała co powiedzieć, myśli jej
się poplątały
– Tak – odrzekła – ale przecież...
– Widzę Panią tu codziennie. Jak się
mieszka w nowym miejscu?
Skąd to wiedział? – pomyślała.
– Dobrze, ale... bardzo dobrze...
– Ja wysiadam. To do jutra. Chętnie Panią
znów zobaczę. No i wysiadł.
Ona potem też wysiadła, otworzyła
drzwi domu swego i śniadanie sama zjadła.
Belka
Tekst w jesiennych kolorach
Nie ma rzeczy ulotniejszej niż kształt zewnętrzny, który
więdnie i zmienia się niby kwiat polny, kiedy przychodzi
jesień. Boecjusz
P
rzyszła po lecie też mająca swój urok
polska złota jesień. Nadchodzi, a raczej już jest i cieszy nas jeszcze ciepłymi i słonecznymi dniami. Za niedługo,
te piękne dni ustąpią miejsca chłodom
października i dżdżom listopada, a później już tylko zima. Każda pora roku,
a więc i jesień ma swój niepowtarzalny
urok. Idąc przez park samemu czy też
z ukochaną to się liśćmi szeleści stubarwnymi kolorami – żółtym, to brązowym
i czerwonym, a i jeszcze zielonym – najpiękniejszy dywan. Nieunikniona jesienna nostalgia, gdy nadejdzie chłód, mgła
przenikliwa, zimny wiatr powieje, gdy
zamiast przepięknych barwy, które tak
cieszą oczy, zapanuje szarość. Bo jesień
Drodzy nadchodzi niestety, trzeba się
rano ubrać cieplej, a po południu wracając ze szkoły, czy pracy kurteczki na
wieszaki przewiesić.
Póki co cieszmy się tym kolorowym
cudem, który nas otacza, jak najpiękniejszym spektaklem w Teatrze Natury.
Zapraszam na spacer do parku szpitalnego, gdzie barwy kwiatów i drzew tak
pięknie oddziałują.
Jerzy Pawliszyn
To serce Cię tutaj
przygnało
To serce Cię tutaj przygnało
Twa dusza do kraju chce
Do złotem pól malowanych
Do nocy pachnącej bzem
Do miasta gdzie ludzkie twarze
Biedotą są smutne i szare
I do wsi gdzie babuleńka
Swe dłonie wyciąga stare
Do ciszy przed burzą w maju
Do potu w duszny dzień
Twe serce do Polski chciało
Nie wmówisz mi, że nie!
Tu rosą umyjesz swe ręce
Usłyszysz ptaków śpiew
W dziecięcej radosnej piosence
Do nieba uśmiechniesz się
Widokiem gór się nasycisz
A słońce opali Twą twarz
i w małej kapliczce przydrożnej
Odmówisz – Ojcze Nasz!
Tu dom rodzinny Cię czeka
Bracia, kuzyni, ciocie
Melodie na trąbach zagrane
I żabka skacząca po błocie
I ja na pewno się zjawię
By ujrzeć znowu Cię
Ty całą prawdę zobaczysz
Przez jedną w mych oczach łzę
To serce Cię tutaj przygnało
Twa dusza do kraju chce
Me serce cierpienia doznało
Czekaniem zmęczyłeś je
A kiedy to wszystko przeminie
Zapragniesz innego świata
Odejdziesz i jak najprędzej
Mym oczom się pozwól wypłakać
Gdy znowu tu zechcesz powrócić
Do domu rodzinnego
To czekam, bo tylko Ciebie
Brakuje do szczęścia mojego
ZYGZAK
Anna Iwaniec-Buczyńska
WRZESIEŃ 2012
25
PAMIĘTNIKI
Z pamiętnika pacjenta
Szpital Branice, dnia 28 kwietnia 2011 rok,
czwartek (28 april, thouersday). Praca czyni
wolnym od cierpień wszelakich umysłów
i ciał ludzi i cywilizacji kosmicznych takich
jak Dewy i Asury i Ludzie i Raj Buddy
Amitaby i Raj Buddy Lapis Lazuli i Raj Buddy
Wadżrashatwy i Buddy Maitrei
i czysta Kraina Dakiń i Raj Buddy Amoghasidi
i Raj Buddy Ratnasambhawy i inne Raje
Buddyjskie.
lin”. Nabrałem 1,5l herbaty z Wieczerzy. Giną Ludzie na drogach Polskich
i Światowych. szkła okularowe Moje
Prywatne (w tym –0,5 lewe i –1 prawe)
w metalowych oprawach. Piorę skarpety
mydłem szarym i wodą ciepłą w misce
prywatnej.
Koniec dnia. Praca czyni wolnym od
cierpień wszelakich umysłów i ciał ludzi
i cywilizacji kosmicznych.
Do 5:40 obudziłem się. Wypiłem 0,5l
uryny (moczu Swojego) przeciwko
„Nowotworom” organizmu ludzkiego
i HIV (AIDS) i Trądowi i innym chorobom nieuleczalnym organizmu Ludzi.
Do 6:25 wypiłem ciepłą herbatę „Indyjską” z Mojego termosu. W termosie
zaparzyłem mocną herbatę „Indyjską”
z 1 torebki Owoców „Malin”. Pościel złożyłem po Sobie Cesarzu Januszu po Nocy. Zapisuję Do:16:43: Rano
pod ciepłym prysznicem wykąpałem
się . Mydłem w płynie „Migdałowym”.
Do:16:55: Rano opłukałem jamę ustną
„Solanką” czyli Chlorkiem Sodu z wodorotlenkiem ciepłym czyli
wodą ciepłą. Następnie wyszczotkowałem zęby Swoje Święte i Czcigodne
pastą do zębów „Dentix herbals”. Do
17:05 na warsztatach wypiłem mocną
kawę i do kawy „Bigos” i jajko „Kurze” na twardo z „Majonezem”. Wypiłem mocną herbatę z naparem z owoców
„Malin”. Na warsztatach przepisywałem
na Komputerze „Samsung” Mój Cesarski Dzień Wielkanocny. Z otwieraniem
i zamykaniem Komputera miałem problem. Pomogła Mi Piękna jak Wiosna
Dakini. Do 17:00 wypiłem mocną kawę
czarną z cukrem „Buraczanym”. Fusy
z kawy wylałem w kanał do muszli klozetowej, porcelanowej. Na Wieczerzę
zjedliśmy po 2dkg margaryny z plastrami mielonki „Wieprzowej”. Chleba białego nie ruszyłem. Dziś zjadłem
„Jabłko” tarte z cukrem. Miskę i tarło
umyłem i łyżkę stalową też – nierdzewną. Z rąk Kierowniczki ZTZ dostaliśmy
po paczuszce Kawy czarnej (mielonej).
Do 18:08 zmieniłem skarpety na czyste.
Piorę skarpety w wodzie ciepłej z mydłem szarym w prywatnej misce plastikowej. W termosie parzę mocną herbatę
„Indyjską”. Z 1 torebki Owoców „Ma-
Branice, dnia 2 maja 2011roku, poniedziałek
(05 may 02 Monday). Praca czyni wolnym od
cierpień wszelakich Umysłów i Ciał Ludzi
i cywilizacji wielorakiego Kosmosu (Eterni) .
26
ZYGZAK
WRZESIEŃ 2012
Do 5:30 obudziłem się. Wypiłem
1/4l=0,25l Uryny Swojej przeciwko
„Nowotworom” Mojego Ciała i przeciwko HIV (AIDS) i przeciwko Trądowi
i Świńskiej Grypie. Także przeciwko innym chorobom nieuleczalnym tradycyjną Medycyną. Zaparzam w kubku z gliny czarną kawę z cukrem. Dałem łyżkę
mielonej czarnej kawy Ryszardowi S. Po
Nocy złożyłem Swoją pościel elegancko. Do 8:22 wykąpałem się pod ciepłym
prysznicem. Do kąpieli użyłem nowego
mydła w płynie „Oliwkowego” i gąbki
do kąpieli i białego „Pumeksu” do stóp.
Wytarłem się w różowy ręcznik kąpielowy różowy bawełniany prywatny. Ogoliłem Oblicze Święte i Czcigodne
Moje Cesarskie. Do 8:31 do golenia użyłem maszynki z dwoma ostrzami
równoległymi pod kątem 450 „Polsilver”
i nowym kremem do golenia „Wars”
i pędzlem do golenia starym plastikowym z włosiem ze Świni. Następnie
opłukałem Oblicze Święte i Czcigodne. Użyłem do płukania Twarzy wody
ciepłej i zimnej z rury. Wypiłem mocną
kawę czarną. Do 8:38 zdezynfekowałem Oblicze Swoje Święte i Czcigodne wodą po goleniu. Do 11:24 zjadłem
18 rozkwitających kwiatów „Mniszka
lekarskiego” (taraxinalum officinale) L
z łodygami. Popiłem wodą artezyjską
„Braniczankę”. Na Oddziale C-M nabrałem 1,5l „Braniczanki” ze studni Artezyjskiej.
Wypiłem mocną kawę czarną z cukrem. Do 13:50 na obiad zjedliśmy
zupę warzywną. Na II danie był makaron „Pszenny” z „Jabłkami” i cukrem
„Buraczanym”. Kompot był „Jabłkowy”
z „Goździkami” odcedzony. Następnie
dostaliśmy leki „Psychotropowe” w tabletkach. Popiłem leki kompotem „Jabłkowym” z obiadu. Nabrałem do starego dzbana plastikowego (prywatnego) kompot z „Jabłek”. Do 14:15 parzę
1 łyżkę „Kawy czarnej” w kubku z gliny
wypalanej. Odsypałem 1 łyżkę „Kawy
czarnej” Alanowi. Dostałem od Wojciecha „Samka” powidła śliwkowe. Pół
słoja powideł śliwkowych dałem Andrzejowi G. Do 15:22 spałem w łóżku.
Pożyczyłem Johnowi igłę i dałem odwiniętej nici czerwonej i czarnej. Wypiłem
0,25l =1/4l „Uryny” Swojej przeciwko
nowotworom Mojego Cesarskiego Ciała
Świętego i Czcigodnego. A także przeciwko HIV(AIDS) i przeciwko Trądowi.
Do 15:44 zjadłem 2 łyżki Mojej Margaryny „Wybornej” z 1 KG pojemnika plastikowego. Parzę dolewkę kawy czarnej
palonej i mielonej w kubku z gliny. Jestem w Zakładzie Karnym na wzór Więzienia gdzie muszę przebywać z nakazu
sądu. Na „Polo” w kolorze czarnym włożyłem czerwoną oraz szarą bluzę, bo jest
zimno. KONIEC DNIA.
Janusz Hoffman
W OBIEKTYWIE
O WYSTAWIE
jej historii i obchodach Dnia Solidarności
z Osobami Chorującymi Psychicznie
mówił dyrektor Krzysztof Nazimek
ZESPÓŁ LE BLUE – Występ Darii Iwan i Piotra Maciaka
był znakomitym wprowadzeniem w klimat wystawy
barwa
forma
człowiek
KOSMICZNY DESZCZ – niezwykła wizja przelana na tkaninę
wełnianą (kompozycja w głębi).
KOMISARZ WYSTAWY Aneta Słowik mówiła o prezentowanych pracach i ich twórcach
Dyrektor Krzysztof Nazimek, Tadeusz Chrobak dyrektor WBP
i ks. Alojzy Nowak

Podobne dokumenty