Post scriptum do filmu Bogowie - Śląskie Centrum Chorób Serca w

Transkrypt

Post scriptum do filmu Bogowie - Śląskie Centrum Chorób Serca w
chirurdzy na ekranie
Post scriptum
do filmu „Bogowie”
ANNA WYSZYŃSKA: – Kontakt z filmem zaczyna
się od jego tytułu. Czy nie sądzi Pan Profesor,
że tytuł „Bogowie” prowokuje?
Prof. dr hab. n. med. Marian Zembala: – W pierwszym momencie tytuł jest
szokujący, ale wystarczy chwila spokojnej
analizy. W chrześcijaństwie nie ma liczby
mnogiej: „bogowie”. Klucz tkwi też w sekwencji rozmowy głównego bohatera z komisją
etyczną, gdzie pada oskarżenie: „Zachowujecie się jak bogowie, nie jesteście władcami
życia, nie macie prawa”. To oskarżenie ostatecznie okazuje się nieprawdziwe. Od początku pracy nad filmem prowadziliśmy z jego
autorami dialog na temat tytułu, bo spodziewaliśmy się różnych reakcji. Ale po premierze, która odbyła się w Zabrzu, jeden
z księży biskupów powiedział: „Dobrze, że
ten tytuł jest, on prowokuje pozytywnie”.
– Jak przyjęli film uczniowie i współpracownicy
prof. Religi? To przecież wasza historia.
– Prof. Jacek Moll powiedział, że wzruszyła
go dokładność inscenizacyjna. Słyszałem, jak
Krysia Czaja, instrumentariuszka, szepnęła
w czasie pokazu: „Jeszcze tylko brakuje koca
w gabinecie profesora”. Po czym na ekranie pojawił się gabinet, a w nim taki sam koc. Autorzy
filmu skrupulatnie studiowali zdjęcia i nagrania.
Był u nas wtedy lekarz rezydent z Niemiec, który
miał niezłą kamerę, dzięki czemu tworzyliśmy
dokumentacje wszystkich zabiegów. Twórcy
filmu pieczołowicie wykorzystali ten materiał
i to trzeba im oddać. Nie jest to film z serii: jak
najmniej zainwestować, by jak najwięcej zebrać.
– Czy jest to film historyczny?
– Film ma kilka płaszczyzn. W zaproszeniu do księży biskupów na premierę napisaliśmy, że film jest osobistą i społeczną
refleksją o sensie i potrzebie czynienia dobra
dla potrzebującego bliźniego. Przypomina
o zagrożeniach, jakie niesie współczesny
świat, który zbyt łatwo i zbyt często poddaje
się trudnościom, apatii i beznadziei, zamiast
mobilizować, wskazywać rozwiązania zachowujące w codziennym życiu zasady Dekalogu.
Tak odbieram ten film.
– Wojewódzki Ośrodek Kardiologii w Zabrzu
miał trudny start. Na ekranie oglądamy budynek w stanie surowym, w którego wykańczanie
angażują się lekarze i pielęgniarki. Czy wtedy
nauczył się Pan układać glazurę?
– Wcześniej. Po piątym roku studiów wyjechałem do ówczesnych Niemiec Zachodnich,
aby trochę zarobić. Było to wśród studentów
dość powszechne. Tam nauczyłem się, że najważniejsze są poziomica i plastikowe trójkąty,
old.transplantacjadarzycia.pl
Prof. dr hab. n. med. Marian Zembala urodził się
w 1950 r. w Krzepicach k. Częstochowy, tutaj ukończył
szkołę podstawową i średnią. Studia medyczne (wydział
lekarski) ukończył z wyróżnieniem we Wrocławiu i poświęcił się kardiochirurgii, pracując u boku takich mistrzów,
jak prof. dr hab. med. Wiktor Bross we Wrocławiu, czy
szkoląc się w renomowanych ośrodkach zagranicznych –
w USA, Niemczech, Wielkiej Brytanii. Ponad 4 lata spędził
w Holandii, gdzie w latach 1980-85 był – z jego inicjatywy – realizowany
program bezpłatnego operowania polskich dzieci z wrodzonymi wadami
serca. Powrócił do kraju w roku 1985, aby wspólnie z prof. Zbigniewem
26
niedziela nr 45 . 9 listopada 2014
którymi oddziela się płytki. W szpitalu szło
nam to lepiej niż robotnikom.
– Wkrótce potem Zabrze stało się sławne z powodu transplantacji serca. Czy pamięta Pan pierwszych pacjentów?
– Pierwszy był pacjent z moich rodzinnych Krzepic. Znałem go dobrze, prowadził
dużą hodowlę, niezwykle pracowity człowiek. Zmarł w szóstej dobie po transplantacji
z powodu niewydolności nerek, zaburzeń
krzepnięcia krwi, niewydolności wielonarządowej. Kolejnym był pacjent spod Wrocławia,
który żył 31 dni. To był chory, który już
swobodnie chodził po szpitalu; szukaliśmy
dla niego miejsca na rehabilitację. Podejrzewaliśmy, że przyczyną śmierci był wirus –
okazało się, że to była infekcja cytomegalii,
której ani my, ani nawet Niemcy wówczas nie
identyfikowali. Natomiast następny pacjent
żył z przeszczepionym sercem 7 lat.
– Czy był to dyrektor, który w filmie wsparł finansowo ośrodek?
– To był dyrektor, ale nie ten ze scenariusza
filmowego. Po operacji był twórcą pierwszej
grupy naszego wolontariatu. Mieliśmy też
pacjenta chłopaka, który po przeszczepie
był przez mamę trzymany pod kloszem, ale
potem stał się bohaterem dyskotek. Wrócił
Religą i dr. Andrzejem Bochenkiem otworzyć zabrzańską kardiochirurgię. Uczestniczył w pierwszym w Polsce pomyślnym przeszczepie
serca, wykonanym przez prof. Religę. Wykonał z powodzeniem pierwszą
w Polsce transplantację serca u dziecka, pierwszą transplantację płuc
oraz pierwszą transplantację serca i płuc. Od 30 lat pracuje w Zabrzu,
gdzie stworzył wiodący ośrodek kardiologiczno-kardiochirurgiczny dla
dzieci i dorosłych. Od 20 lat jest jego dyrektorem.
Pan Marian Zembala jest uznanym autorytetem kardiochirurgicznym
w kraju i na świecie, cenionym za niezależność sądów i opinii, bardzo
duże doświadczenie zawodowe oraz etyczne postępowanie.
www.niedziela.pl
Archiwum SCCS
Z prof. dr. hab. n. med. Marianem Zembalą, kardiochirurgiem,
transplantologiem – dyrektorem Śląskiego Centrum
Chorób Serca w Zabrzu – rozmawia Anna Wyszyńska
Dr n. med. Agata Dydoń, kardiolog,
ordynator Oddziału Kardiologii Polskiej
Grupy Medycznej w Częstochowie
Prof. dr hab. n. med. Marian Zembala, prof. dr hab. n. med. Zbigniew Religa,
prof. dr hab. n. med. Andrzej Bochenek
do nas z powikłaniami, ale w końcu zginął.
Była też 17-latka, ambitna uczennica, olimpijka. Mówiła, że leki, które przyjmowała
po przeszczepie, zaburzały jej koncentrację,
chowała je do szuflady. Miała ciężki odrzut,
nie udało się jej uratować. Ale pamiętajmy,
że w drugiej dziesiątce operowanych byli
pacjenci, który z przeszczepionym sercem
żyli 22-24 lata.
– Film zdobył nagrody na festiwalu w Gdyni,
zbiera świetne opinie w Internecie. Czy dlatego,
że mocno angażuje emocje widza?
– Tak bardzo angażuje, że niedawno otrzymałem SMS-a od mojego pacjenta, który
napisał, że jego uzależniony od alkoholu brat
po obejrzeniu filmu powiedział, że spróbuje
leczenia jeszcze raz. Życzę, żeby mu się udało,
bo trzeba walczyć. Ten film jest także o tym.
– Prawie 30 lat temu asystował Pan w Zabrzu przy
pierwszym przeszczepie serca. Co było potem?
– Prof. Zbigniew Religa, który stworzył
i rozpoczął program transplantacji serca
w Polsce, po piątym przeszczepie oddał mi
jego prowadzenie. Był wtedy na szczycie
sławy i wykorzystał kredyt, który dawała mu
jego pozycja, by rozpocząć nowy program –
budowy polskiego sztucznego serca. Poza tym
stał się kamieniem, który uruchomił lawinę
zmian. Przypomnijmy scenę, kiedy prof. Moll
na konferencji w Polanicy przestrzega doc. Religę: „Musisz uważać!”. Chodziło o to, aby
nie narażał się środowisku profesorskiemu.
Na tę konferencję przyjechał z Kapsztadu
dr Marius Barnard, sławny kardiochirurg,
brat prof. Christiaana Barnarda, który dokonał pierwszej na świecie udanej transplantacji
serca. Ten sukces bardzo nas ekscytował. Ale
kiedy młody kolega zadał prelegentowi pytawww.niedziela.pl
nie, jego przełożony później go ofuknął: „Jak
się jeszcze raz odezwiesz, to cię wyrzucę”.
– I to jest autentyczne?
– To jest autentyczne, bo młodzi mieli tylko
słuchać. Natomiast Religa dopuścił nas do najtrudniejszych operacji, pozwolił się rozwijać
i w konsekwencji jego uczniowie zasilili kliniki kardiochirurgii w kraju. Kolejna sprawa.
W latach 80. i na początku lat 90. ubiegłego
wieku pod względem śmiertelności okołozawałowej Polska była w ogonie Europy. Prof. Stanisław
Pasyk, którego postać także jest obecna w filmie,
opracował inwazyjną metodę leczenia zawału
serca i stworzył w Zabrzu pierwszą pracownię
hemodynamiczną. Później, dzięki sieci takich
pracowni, udało się uratować tysiące chorych.
Zabrzański program leczenia zawałów serca,
zapoczątkowany w 1985 r. jako drugi w Europie,
stał się podstawą dzisiejszego sukcesu w walce
z zawałem i jego skutkami w całym kraju.
– Czy budynek, który oglądamy na ekranie,
nadal istnieje?
– Film nakręcano w innym obiekcie, natomiast nasz „matecznik”, czyli budynek
„A”, istnieje i funkcjonuje nadal. Z czasem
powstały kolejne budynki: „B” z oddziałami
dla chorych, „D” – który mieści kardiologię
dziecięcą i transplantologię, oraz budynek
„C” – gdzie będzie nowoczesne centrum kliniczno-naukowe transplantacji płuc i serca
oraz leczenia mukowiscydozy. Najnowszy jest
budynek „R” – Park Technologii Medycznych
Kardio-Med Silesia, czyli nowoczesny obiekt
naukowo-badawczy, gdzie – jak to się dzieje
w ośrodkach na świecie – będą realizowane
programy badawcze we współpracy z kliniką.
Do użytku zostanie oddany w maju przyszłego
roku. Aktorzy z filmu „Bogowie” powiedzieli,
że przyjadą na otwarcie.
Jako studentka miałam zajęcia z prof. Zbigniewem
Religą, zdawałam u niego egzamin. Zapamiętałam
go inaczej, niż jest przedstawiony w filmie:
zrównoważony i elegancki, kulturalny pan, który
miał nam wiele do przekazania. Drugi ciekawy wątek
to kontrast między prof. Religą a konserwatywnymi
profesorami w warszawskiej klinice, gdzie na
propozycję zastosowania zabiegów wykonywanych
już na świecie usłyszał: „Dopiero jak ja odejdę na
emeryturę...”. Sam prof. Religa pozwolił rozwijać
się młodym lekarzom i samodzielnie wykonywać
operacje. Dzięki temu wykształcił wielu uczniów.
Ja, po specjalizacji z kardiologii w Śląskim Centrum
Chorób Serca w Zabrzu, wróciłam do Częstochowy
i widziałam potrzebę utworzenia ośrodka
kardiologii, w którym zawały leczy się nowocześnie,
w którym pacjenci mają dostęp do zabiegów
kardiochirurgicznych. To było możliwe dzięki
uczniom prof. Religii którzy kierują teraz Śląskim
Centrum Chorób Serca – dzięki prof. Marianowi
Zembali i innym znakomitym specjalistom mamy
w Częstochowie w pełni rozwiniętą nowoczesną
kardiologię.
Maciej Trzmiel, dyrektor Zespołu Szkół
Ekonomicznych w Częstochowie
Nasi uczniowie uczestniczyli w specjalnym pokazie
filmu „Bogowie” z udziałem prof. Mariana Zembali.
Ta propozycja była wynikiem wizyty Profesora
w naszej szkole w czerwcu br. w ramach cyklu
„Kontrolowane gadu-gadu”. To wtedy Profesor
zaprosił nas na film. Ważne, że uczniowie zobaczyli,
jak wiele determinacji i uporu wykazali prof.
Religa i jego zespół dla osiągnięcia celu i jak ważne
było dla nich ratowanie pacjenta. Film jest lekcją
o wartościach w życiu człowieka, o tym, że w każdym
zawodzie trzeba dążyć do perfekcji i nie poddawać
się zwątpieniu. Zawiera również przesłanie o tym,
jak ważna jest pokora. Film i wprowadzenie prof.
Mariana Zembali były dobrą i mądrą lekcją, dlatego
wręczyliśmy Profesorowi naszą statuetkę „Oskarek
Ekonomika” w kategorii „dobry człowiek”.
Patryk Koczyba – uczeń, pacjent po
przeszczepie, wolontariusz Fundacji SCCS
Film świetnie opowiada o trudnym starcie polskiego
programu transplantacji serca – jak prof. Religa
zaczynał, jak walczył o szpital i o możliwość robienia
przeszczepów serca. Mógł wyjechać za granicę,
bo miał takie propozycje, a jednak został. Bardzo
dokładnie przedstawiono sytuację pacjenta po
przeszczepie. Leczenie, opatrunki – to wygląda tak
jak na ekranie. Wiem, bo 4,5 roku temu przeszedłem
w Zabrzu taką operację. Teraz przygotowuję się do
matury. Jestem wolontariuszem Śląskiego Centrum
Chorób Serca w Zabrzu i uczestniczę w spotkaniach
popularyzujących ideę transplantacji. Tak się w to
wkręciłem, że trudno by mi było obejśc się bez tych
wyjazdów i spotkań. (Not. A.W.)
9 listopada 2014 . nr 45 niedziela
27

Podobne dokumenty