Część III - Uczyć się umierać, aby umieć żyć

Transkrypt

Część III - Uczyć się umierać, aby umieć żyć
III. UCZYĆ SIĘ UMIERAĆ, ABY UMIEĆ ŻYĆ 12. SZKOŁA UMIERANIA – SZKOŁA ŻYCIA
Pewien katecheta zapytał kiedyś dzieci w szkole: „Co jest potrzebne, jeśli ktoś chce dostać się do nieba?”. Odpowiedź brzmiała: „Najpierw trzeba umrzeć!”. Dziewczynka zapytała potem w domu: „Mamo, dlaczego ludzie są tak
smutni, gdy umrze ktoś znajomy? Przecież mówi się, że w niebie jest pięknie!”
Wielki filozof Pascal stwierdził: „Skoro człowiekowi nie udało się przezwyciężyć śmierci, postanowił więcej o niej
nie myśleć”. Kto lubi myśleć o śmierci?! Bardzo często wymigujemy się wobec tej rzeczywistości. Święty Kasper
radzi inaczej. Powiedział: „Myślenie o śmierci jest dobrym doradcą w życiu”. Główną intencją modlitewną comiesięcznych dni skupienia było wówczas przygotowanie się na śmierć. Wielu ludzi myśli, że śmierć to sprawa jednego
momentu, podczas gdy w rzeczywistości trwa ona przez całe nasze życie. Śmierć zaczyna się już od momentu poczęcia. Biorąc to pod uwagę, można powiedzieć (z pewną przesadą): życie i śmierć na tej ziemi są w pewien sposób tym
samym. Dlatego trzeba uczyć się umierać, aby umieć naprawdę żyć, i trzeba uczyć się dobrze żyć, aby umieć dobrze
umierać. Kto nie potrafi umierać, nie potrafi też we właściwy sposób żyć. Kto jednak w pewnym sensie umarł już na
tej ziemi, zaczyna prawdziwie żyć, staje się wolny, aby rzeczywiście móc żyć.
Trzeba wciąż na nowo świadomie mówić sobie: „Dzisiaj jest pierwszy dzień reszty mojego życia!”. Nikt nie wie,
ile mamy jeszcze czasu: rok, dziesięć lat czy więcej? Nikt z nas nie wie też, czy jeszcze dzisiaj wieczorem pójdzie
spokojnie spać. Pewność w niepewności jest typowa dla naszego życia. Pewność co do faktu śmierci dla wszystkich a
zarazem niepewność co do jej momentu. Tylko ten człowiek, który wewnętrznie pogodził się z tym faktem, będzie
spokojny, realistyczny i dojrzały.
Pytania na pogłębienie:
– Czy spisałeś już testament, czy też odsuwasz to ciągle ze strachu przed śmiercią?
– Czy jesteś przekonany, że wraz ze śmiercią nie wszystko się kończy?
– W jaki sposób pomagasz tym, którym nagle przydarzy się śmierć w rodzinie?
– Czy wierzysz w życie po śmierci?
13. LĘK PRZED KAPŁANEM?
Dawniej było czymś normalnym to, że kapłana wzywano do chorego dopiero w ostatnich chwilach przed śmiercią.
Dlatego też sakrament namaszczenia chorych był nazywany „ostatnim namaszczeniem”. Wizyta kapłana była z tego
powodu niesłusznie uważana za znak beznadziejności sytuacji. U wielu ludzi to wyobrażenie jeszcze dzisiaj jest mocno zakorzenione i dlatego – aby nie przestraszyć chorego – duchowa pomoc kapłana jest brana pod uwagę zbyt późno
albo wcale.
Jest to wielki błąd, ponieważ sakrament namaszczenia chorych jest pomocą dla całego człowieka. Przy tym nie
chodzi tylko o ratowanie duszy dla wieczności. Niekiedy w rezultacie dobrego przyjęcia tego sakramentu chory odzyskuje nawet zdrowie. Pan Bóg jest nie tylko panem życia i śmierci, ale także choroby. Oczyszczenie sumienia z winy i
pojednanie z bliźnimi daje pokój serca. Ten zaś wspomaga działania lekarzy. Poza tym nigdy nie jest wykluczone
charyzmatyczne uzdrowienie.
Powinniśmy wzywać kapłana nie tylko w krytycznych sytuacjach. Każdego chorego (niezależnie od wieku), który
dłuższy czas pozostaje w łóżku, powinien odwiedzić duszpasterz, aby udzielić Komunii św. i namaszczenia chorych.
Czas choroby jest z reguły czasem łaski Bożej, szansą duchowego pogłębienia i zbliżenia się do Boga. Jeśli chory sam
o tym nie myśli, jego krewni albo znajomi przygotowują go na wizytę kapłana i pośredniczą.
Pytania na pogłębienie:
– Czy obawiasz się jeszcze Komunii św. chorych albo namaszczenia chorych?
– Czy boisz się gadania sąsiadów, jeśli przyjdzie do ciebie duszpasterz?
– Czy troska o możliwie dobrą podróżna „na tamtą stronę” jest ważniejsza niż przedłużenie choroby?
– Czy myślisz o tym, że pomocy potrzebuje nie tylko ciało chorego, ale też jego dusza?
14. JAK WAŻNE JEST NAMASZCZENIE CHORYCH?
Jak wiadomo, wcześniej mówiło się więcej o „ostatnim namaszczeniu“, ponieważ sądzono, że ten sakrament jest
przeznaczony na to, aby jeszcze w ostatnich minutach ratować człowieka dla nieba. Potem z nowym określeniem
„namaszczenie chorych” rozprzestrzenił się pogląd, że przy udzielaniu tego sakramentu chodzi przede wszystkim o
żyjących: powinni zostać umocnieni na czas choroby, który jest bardzo wymagający dla człowieka i może go doprowadzić do granic wiary. Namaszczenie chorych jednoczy z Chrystusem (jak każdy sakrament). Cierpiący staje się
przez to bardziej zdolny do znoszenia swoich cierpień, a nawet do dojrzewania w nich.
Często przez przyjęcie tego sakramentu choremu jest podarowana psychiczna i fizyczna ulga i zdrowie. W innych
wypadkach czyni on chorego gotowym na to, aby pokonać też wyzwanie śmierci. Godzina śmierci jest przecież najważniejszą godziną naszego życia! Wtedy decyduje się wszystko. Kto powierza się w ręce Pana Boga i jest gotowy,
aby w pełni zaakceptować wolę Bożą, nie musi bać się wieczności. Często akurat ta gotowość jest warunkiem, aby
nastąpiła poprawa zdrowia.
A jeśli ktoś umiera bez przyjęcia namaszczenia chorych albo w wypadku? To z pewnością przykra strata, której
powinniśmy unikać – jeśli chodzi o nas samych, jak i o innych. Z pewnością nie powinniśmy czekać z wezwaniem
kapłana, aż chory będzie już nieprzytomny, bo wtedy sakrament działa z mniejszą mocą. Aby ratować się przed
„śmiercią wieczną”, chodzi przede wszystkim o zaufanie Miłosierdziu Bożemu. Kto np. ma do czynienia z umierającymi w jakimś wypadku, powinien odmawiać przy nich głośno modlitwę Ojcze nasz albo przynajmniej mówić „Panie
Jezu, zmiłuj się nade mną”.
Pytania na pogłębienie:
– Czy jesteś gotowy, aby przy poważnej chorobie prosić o sakrament namaszczenia chorych dla siebie samego, jak
też dla twoich bliskich?
– Czy wzywasz w odpowiednim czasie kapłana, jeśli ktoś w twojej rodzinie poważnie zachoruje?
– Jak przygotowujesz się na własną godzinę śmierci?
– Czy już kiedyś powiedziałeś Panu Bogu, że jesteś gotowy zaakceptować śmierć w takim czasie i okolicznościach,
jak ON chce?
15. O ISTOCIE NAMASZCZENIA CHORYCH
Każdy sakrament jest szczególną modlitwą i działaniem w imieniu Chrystusa i Kościoła. Zewnętrzny znak podkreśla słowa, przez które jest przekazywany Duch Święty. W przypadku tego sakramentu chrześcijańska wspólnota za
pośrednictwem kapłana udziela duchowej pomocy z cierpieniu jak też umocnienia wiary.
Troskliwa obecność i miłość Kościoła umacniają wierzącego przez modlitwę wstawienniczą, Słowo Boże i znak
sakramentalny. Najważniejsze słowa kapłana przy udzielaniu sakramentu namaszczenia chorych brzmią:
„Przez to święte namaszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego. Pan, który odpuszcza ci grzechy, niech cię wybawi i łaskawie podźwignie”.
Jeśli chory jest w stanie wyspowiadać się przed przyjęciem sakramentu namaszczenia chorych, powinien to uczynić – szczególnie wtedy, gdy nie jest w stanie łaski (tzn. żyje w grzechu ciężkim). W przypadku gdy spowiedź jest
niemożliwa, wystarczy żal za grzechy. Im bardziej chory lub ranny w wypadku potrafi otworzyć się na Miłosierdzie
Boże, tym skuteczniej działa łaska sakramentu.
Sakrament ten nie jest automatycznym ubezpieczeniem zapewniającym niebo, a jednak pomaga umierającemu w
drodze na drugą stronę. Na zewnątrz nigdy nie widać wszystkiego, co dzieje się w głębi serca i duszy chorego. Może
nie jest on już w stanie mówić, ale jeszcze potrafi usłyszeć, co się wokół niego dzieje i uczestniczyć w tym.
Pytania na pogłębienie
– Czy boisz się namaszczenia chorych?
– Czy w starszym wieku od czasu do czasu przyjmujesz podczas nabożeństwa sakrament namaszczenia chorych?
– Czy w odpowiednim czasie wzywasz kapłana, tak aby chory mógł się jeszcze przed śmiercią wyspowiadać?
– Czy myślisz o swojej odpowiedzialności za zbawienie chorych?
16. KTO MOŻE I POWINIEN PRZYJĄĆ SAKRAMENT NAMASZCZENIA CHORYCH?
Sakrament namaszczenia chorych można przyjąć w każdej poważnej chorobie, która zaburza ogólnoludzkie odczuwanie. Należy udzielać tego sakramentu wiernym, których życie jest zagrożone z powodu choroby lub podeszłego
wieku.
Sakrament ten można powtarzać, jeśli chory po przyjęciu namaszczenia wyzdrowiał i ponownie zachorował albo w
czasie trwania tej samej choroby nastąpiło poważne pogorszenie. Osobom w podeszłym wieku, których siły opuszczają, można udzielić namaszczenia chorych również wtedy, gdy nie zagraża im niebezpieczna choroba.
Dzieciom również należy udzielić namaszczenia chorych jeżeli osiągnęły taki poziom umysłowy, że ten sakrament
może im przynieść pokrzepienie.
Chorym, którzy stracili przytomność lub używanie rozumu, należy udzielić sakramentu, jeżeli istnieje prawdopodobieństwo, że jako wierzący prosiliby o to, gdyby byli przytomni
Kapłan wezwany do chorego (lub rannego), który już umarł, niech błaga Boga, aby go uwolnił od grzechów i przyjął litościwie do swego Królestwa; namaszczenia natomiast niech nie udziela. Jeżeli istnieje wątpliwość, czy chory
zmarł naprawdę, należy mu udzielić tego sakramentu warunkowo. (z Rytuału)
Pytania na pogłębienie
– Czy liczysz się z tym, że także twoja choroba i agonia mogą być największym wyzwaniem?
– Czy jesteś gotowy, aby pozwolić sobie pomóc?
– Czy starasz się przezwyciężyć swoją dumę?
– Czy wiesz, że pokora otwiera niebo?
17. W OBLICZU ŚMIERCI
Nie zawsze można znaleźć kapłana, który mógłby towarzyszyć umierającemu. Co więc robić, jeśli chory albo ranny jest w niebezpieczeństwie śmierci?
Każdy jest współodpowiedzialny za szczęście i zbawienie swojego bliźniego. Ta prawda jest szczególnie aktualna
wobec człowieka ciężko chorego albo umierającego. Jeśli nie można wezwać kapłana, to jednak każdy ma obowiązek
się modlić (jeszcze gdy jest udzielana pierwsza pomoc). Chodzi tu nie tylko o cichą modlitwę za chorego albo rannego. Jeśli sytuacja na to pozwala, lepiej modlić się na głos. Często chory jeszcze słyszy, chociaż nie jest już w stanie
reagować. Chory może w sercu łączyć się z głośno odmawianą modlitwą.
Dobry łotr na krzyżu nie potrzebował wielu słów, a uratował swoje życie dla nieba. Może wystarczyć wzywanie
Miłosierdzia Bożego, aby uchronić od wiecznego potępienia. Można modlić się np. w ten sposób:
Jezu, ufam Tobie! – Mój Jezu, miłosierdzia! – Jezu, bądź miłościw mnie grzesznemu! Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…
Pytania na pogłębienie:
– Czy mas odwagę, aby modlić się głośno w obecności obcych ludzi, aby ratować duszę umierającego?
– Czy możesz sobie wyobrazić, jak wdzięczny jest umierający, jeśli przez twoje świadectwo wiary będzie zdolny do
skruchy?
– Czy sam modlisz się o łaskę, aby w przyjaźni z Bogiem wyruszyć w podróż do wieczności?
– Czy „Ojcze nasz” jest twoją codzienną modlitwą?
18. PRAGNĄĆ ŚMIERCI?
Jeśli patrzymy na św. Pawła, to znajdujemy w nim wspaniały przykład tęsknoty za niebem. W liście do swojej umiłowanej wspólnoty wyznaje, jak bardzo tęskni za tym, aby odejść z tego świata, by być w pełni z Chrystusem: „Dla
mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele – to dla mnie owocna praca. Co mam
wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele
lepsze, pozostawać zaś w ciele – to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal
dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przez mnie, przez
moją ponowną obecność u was”.(Flp 1, 21-26)
Paweł chce odejść z tego świata nie dlatego, że „ma dość” ziemskich trudów i wymagań misyjnych. To również nie
ucieczka przed odpowiedzialnością i zadaniami, które postawił przed nim Pan Bóg. Nie stroni od wysiłków i cierpienia, ale chce po prostu być przy Tym, który stał się dla niego wszystkim. To pragnienie wypływa z głębi jego duszy.
Zarazem jest jednak gotowy, aby dalej zostać na tej ziemi, ponieważ widzi, że jest jeszcze potrzebny.
Podobnie i my powinniśmy tęsknić za niebem, ale nigdy nie może to być ucieczka od naszych zadań. Jeśli w pełni
zostawimy decyzję Panu Bogu, wtedy będzie najlepiej dla wszystkich.
Pytania na pogłębienie:
– Czy widzisz swoje życie jako zadanie, które postawił przed tobą Pan Bóg?
– Czy przy wszystkich zrozumiałych pragnieniach spokoju masz też na względzie tych ludzi, którzy cię jeszcze potrzebują, za których jesteś współodpowiedzialny?
– Czy dążysz do wewnętrznej wolności, aby w pełni pozostawić Bogu decyzję o tym, jak długo masz jeszcze żyć i
działać na ziemi?
– Czy myślisz o tym, że także długa i ciężka choroba może być prawdziwą misją?

Podobne dokumenty