Karola Marksa "Przyczynek do krytyki ekonomii
Transkrypt
Karola Marksa "Przyczynek do krytyki ekonomii
Fryderyk Engels Karola Marksa „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej” Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski) WARSZAWA 2006 Fryderyk Engels – Karola Marksa „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej” (1859 rok) Niniejszy artykuł Fryderyka Engelsa (tytuł oryginału: „Karl Marx «Zur Kritik der politischen Ökonomie»”) został napisany w dniach 3-15 sierpnia 1859 r. z okazji wydania pracy Karola Marksa pt. „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej” (Zeszyt pierwszy, Franz Duncker, Berlin 1859) i wydany w piśmie „Das Volk” nr 14 z 6 sierpnia 1859 r. (część I) i nr 16 z 20 sierpnia tegoż roku (część II). Podstawa niniejszego wydania: Karol Marks, Fryderyk Engels, „Dzieła”, tom 13, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1966. Artykuł z Nowacki. niemieckiego przetłumaczył Jerzy -2© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Fryderyk Engels – Karola Marksa „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej” (1859 rok) I Niemcy już dawno dowiedli, że we wszystkich dziedzinach wiedzy dorównują innym cywilizowanym narodom, a w większości tych dziedzin nawet nad nimi górują. Jedna tylko nauka nie miała wśród swych koryfeuszy ani jednego niemieckiego nazwiska: ekonomia polityczna. Przyczyna jest jasna. Ekonomia polityczna stanowi teoretyczną analizę nowoczesnego społeczeństwa burżuazyjnego, a więc z góry zakłada istnienie rozwiniętych stosunków burżuazyjnych, stosunków, których powstanie w Niemczech było zahamowane na całe stulecia od czasu ruchów reformacyjnych i wojen chłopskich, a zwłaszcza od wojny trzydziestoletniej. Oderwanie Holandii od Rzeszy1 wyparło Niemcy z handlu światowego i ograniczyło z góry ich rozwój przemysłowy do najniklejszych rozmiarów; a kiedy Niemcy tak mozolnie i powoli przychodzili do siebie po spustoszeniach wojen domowych, kiedy całą swą energię obywatelską, której nigdy nie mieli za dużo, zużywali w bezpłodnej walce z granicami celnymi i z obłędnymi przepisami handlowymi, jakie każde książątko i każdy baron Rzeszy narzucał przemysłowi swych poddanych, kiedy miasta Rzeszy marniały w ciasnocie cechowości i patrycjatu – w tym samym czasie Holandia, Anglia i Francja zdobywały pierwsze miejsca w handlu światowym, zakładały kolonię za kolonią i doprowadziły przemysł manufakturowy do najwyższego rozkwitu, aż wreszcie Anglia wysunęła się na czoło nowoczesnego burżuazyjnego rozwoju dzięki parze, która dopiero nadała wartość angielskim pokładom węgla i rudy żelaznej. Ale dopóki trzeba było prowadzić walkę z tak śmiesznie przestarzałymi pozostałościami średniowiecza jak te, które aż do 1830 r. krępowały materialny burżuazyjny rozwój Niemiec, nie było możliwe powstanie niemieckiej ekonomii politycznej. Dopiero po założeniu Związku Celnego2 Niemcy znaleźli się w sytuacji, w której mogli przynajmniej zrozumieć ekonomię polityczną. Jakoż od tego czasu zaczął się import angielskiej i francuskiej ekonomii na użytek niemieckiego mieszczaństwa. Niebawem uczoność i biurokratyzm zawładnęły tym importowanym materiałem i przerobiły go w sposób nie przysparzający wiele zaszczytu „duchowi niemieckiemu”. Pstre towarzystwo parających się pisaniem rycerzy przemysłu, kupców, bakałarzy i biurokratów stworzyło wtedy niemieckoekonomiczną literaturę, która pod względem banalności, powierzchowności, bezmyślności, rozwlekłości i plagiatorstwa ma odpowiednik tylko w powieści niemieckiej. Wśród ludzi o celach praktycznych powstała naprzód szkoła przemysłowców-protekcjonistów, których autorytet, List, dał bądź, co bądź najlepszą część tego, co wyprodukowała niemiecka burżuazyjna literatura ekonomiczna, chociaż całe jego sławne dzieło jest przepisane od Francuza Ferriera, teoretycznego twórcy systemu kontynentalnego3. Kierunkowi temu w latach czterdziestych przeciwstawiła się szkoła wolnego handlu utworzona przez kupców z prowincji nadbałtyckich, którzy z dziecinną, acz niebezinteresowną wiarą powtarzali argumenty angielskich freetraderów. Wreszcie wśród bakałarzy i biurokratów, którym wypadło zajmować się teoretyczną stroną tej nauki, mieliśmy zasuszonych, bezkrytycznych zbieraczy zielników w rodzaju pana Raua, mędrkujących spekulatywnych filozofów, tłumaczących zagraniczne twierdzenia na niestrawny język heglowski, jak np. pan Stein, albo beletrystycznych zbieraczy kłosów na niwie „kulturalno-historycznej”, jak pan Riehl. Holandia w latach 1477-1555 należała do Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Przy podziale Cesarstwa w 1555 r. Holandia dostałą się Hiszpanii. W rewolucji burżuazyjnej w drugiej połowie XVI stulecia Holandia uwolniła się od hiszpańskiego panowania i stałą się niezależną republiką burżuazyjną. Wskutek oderwania Holandii od Św. Cesarstwa Rzymskiego Niemcy straciły najważniejsze drogi handlu morskiego i były zależne od handlu pośredniczącego Holendrów, co miało negatywny wpływ na rozwój ekonomiczny Niemiec. – Red. 2 Związek Celny (Prusko-niemiecki Związek Celny) – zjednoczenie gospodarczo-polityczne państw niemieckich pod egidą Prus, którego celem było zniesienie ceł wewnętrznych i wspólne regulowanie ceł granicznych. Utworzony 1 stycznia 1834 r., obejmował 18 państw niemieckich z 23 milionami mieszkańców. Austria i niektóre państwa południowoniemieckie nie przystąpiły do Związku Celnego. – Red. 3 Blokada kontynentalna (System kontynentalny) – gdy flota francuska została rozgromiona przez Anglików (Trafalgar), Napoleon I próbował zwyciężyć Anglię za pomocą blokady gospodarczej. W tym celu stworzył tzw. system kontynentalny. W dekrecie, który wydał on 21 listopada 1806 r. w Berlinie, czytamy: „Brytyjskie wyspy objęte są blokadą... handel i wszelkie stosunki z wyspami brytyjskimi są zakazane”. Wszyscy wasalowie Francji, jak i jej sprzymierzeńcy stosowali się do dekretu. Blokada gospodarcza skończyła się wraz z klęską Napoleona w Rosji. – Red. 1 -3© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Fryderyk Engels – Karola Marksa „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej” (1859 rok) Wszystko to złożyło się ostatecznie na kameralistykę4, na polewaną sosem eklektyczno-ekonomicznym kaszę wszelakich różności, pożytecznych dla referendarza stającego do egzaminu państwowego. Gdy mieszczaństwo, bakałarze i biurokraci w Niemczech jeszcze się w ten sposób mozolili, aby wykuć na pamięć i wyjaśnić sobie do pewnego stopnia pierwsze elementy ekonomii angielsko-francuskiej jako nietykalne dogmaty, wystąpiła na arenę niemiecka partia proletariacka. Całe jej teoretyczne istnienie wywodzi się ze studiów nad ekonomią polityczną, i od chwili jej wystąpienia datuje się również naukowa, samodzielna niemiecka ekonomia polityczna. Ta niemiecka ekonomia opiera się w swej istocie na materialistycznym pojmowaniu dziejów, którego podstawowe zarysy wyłożone są zwięźle w przedmowie do cytowanego wyżej dzieła5. Przedmowa ta w zasadniczej swej części była już wydrukowana w gazecie „Das Volk”, toteż tam odsyłamy czytelnika. Rewolucjonizującym odkryciem nie tylko dla ekonomii, lecz dla wszystkich nauk historycznych (a wszystkie nauki, które nie są naukami przyrodniczymi, są naukami historycznymi) było twierdzenie, że „sposób produkcji życia materialnego warunkuje społeczny, polityczny i duchowy proces życia w ogóle”, że wszelkie stosunki społeczne i państwowe, wszelkie systemy religijne i prawne, wszelkie poglądy teoretyczne, zjawiające się w dziejach, można zrozumieć tylko wtedy, jeżeli się rozumie materialne warunki życia odpowiedniej epoki i jeżeli się je wyprowadza z tych materialnych warunków. „Nie świadomość ludzi określa ich byt, lecz przeciwnie, ich byt społeczny określa ich świadomość”. Twierdzenie to jest tak proste, że powinno być zrozumiałe samo przez się dla każdego, kto nie utknął w idealistycznym oszustwie. Ale sprawa ta ma nader rewolucyjne konsekwencje nie tylko dla teorii, lecz także dla praktyki. „Na określonym szczeblu swego rozwoju materialne siły wytwórcze społeczeństwa popadają w sprzeczność z istniejącymi stosunkami produkcji lub – co jest tylko prawnym tego wyrazem – ze stosunkami własności, w obrębie których się dotąd rozwijały. Z form rozwoju sił wytwórczych stosunki te zamieniają się w ich kajdany. Wówczas następuje epoka rewolucji społecznej. Wraz ze zmianą podstawy ekonomicznej odbywa się, szybciej lub wolniej, przewrót w całej olbrzymiej nadbudowie... Burżuazyjne stosunki produkcji są ostatnią antagonistyczną formą społecznego procesu produkcji – antagonistyczną nie w sensie antagonizmu indywidualnego, lecz w sensie antagonizmu wyrastającego ze społecznych warunków życia jednostek – a siły wytwórcze, rozwijające się w łonie społeczeństwa burżuazyjnego, stwarzają zarazem materialne warunki rozwiązania tego antagonizmu”. Przy dalszym więc rozwinięciu naszej materialistycznej tezy i przy zastosowaniu jej do teraźniejszości natychmiast otwiera się przed nami perspektywa potężnej rewolucji, najpotężniejszej rewolucji wszystkich czasów. Okazuje się przecież od razu przy bliższym rozważeniu, że to pozornie tak proste twierdzenie, iż świadomość ludzi zależy od ich bytu, a nie odwrotnie – już w swych pierwszych wnioskach bije wprost we wszelki idealizm, nawet najbardziej ukryty. Neguje ono wszelkie tradycyjne i zakorzenione poglądy na wszystko, co historyczne. Upada cały tradycyjny sposób rozumowania politycznego; patriotyczna szlachetność wzdryga się z oburzeniem przed takim bezecnym pojmowaniem. Nowy sposób widzenia rzeczy napotkał zatem nieunikniony opór nie tylko wśród przedstawicieli mieszczaństwa, ale też wśród masy socjalistów francuskich, którzy chcieliby wyważyć świat z posad za pomocą czarodziejskiej formuły: liberté, égalité, fraternité. Ale największy gniew wzbudził on w niemieckich wulgarno-demokratycznych krzykaczach. Mimo to z upodobaniem próbowali oni w plagiatorski sposób eksploatować nowe idee, wykazując przy tym jednak wyjątkowe ich niezrozumienie. Rozwinięcie materialistycznego pojmowania chociażby na jednym tylko przykładzie historycznym było pracą naukową wymagającą długoletnich spokojnych studiów, gdyż jest rzeczą oczywistą, że samymi frazesami nic się tu nic osiągnie, że tylko obfity, krytycznie przejrzany, w pełni opanowany materiał historyczny da możność rozwiązania takiego zadania. Rewolucja lutowa rzuciła naszą partię na arenę polityczną, a tym samym uniemożliwiła jej pracę w kierunku czysto naukowym. Mimo to ów zasadniczy pogląd przewija się czerwoną nicią poprzez całe piśmiennictwo partii. W tych wszystkich pracach Kameralistyka czy też nauki kameralne – wiedza o administracji, skarbowości i gospodarczych sprawach, wykładana na uniwersytetach szeregu krajów europejskich w średniowieczu i w późniejszych czasach. – Red. 5 Tj. w Przedmowie do „Przyczynku do krytyki ekonomii politycznej” Karola Marksa. – Red. 4 -4© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Fryderyk Engels – Karola Marksa „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej” (1859 rok) udowadniano w każdym poszczególnym wypadku, że akcja wynikała za każdym razem z bezpośrednich materialnych pobudek, a nie z towarzyszących im frazesów, że, na odwrót, frazesy polityczne i prawnicze wynikały z pobudek materialnych, podobnie jak akcja polityczna i jej wyniki. Gdy po klęsce rewolucji 1848-49 r. nastąpił taki okres, kiedy oddziaływanie na Niemcy z zagranicy stawało się coraz bardziej niemożliwe, partia nasza pozostawiła teren swarów emigracyjnych – gdyż taka była jedyna możliwa akcja – wulgarnej demokracji. Kiedy ta z rozkoszą uprawiała wzajemne nagonki, dziś wodząc się za łby, by jutro się bratać, a pojutrze znowu prać swą brudną bieliznę przed oczami całego świata, gdy żebrząc przeciągała przez całą Amerykę, aby potem z okazji podziału paru zdobytych talarów wywołać od razu nowy skandal – nasza partia była rada, że uzyskała trochę spokoju dla studiów. Jej ogromna przewaga polegała na tym, że za podstawę teoretyczną miała nowy pogląd naukowy, którego opracowanie przysparzało jej dość roboty; już choćby dlatego nie mogła nigdy upaść tak nisko, jak „wielcy mężowie” emigracji. Pierwszym owocem tych studiów jest leżąca przed nami książka. II W takiej pracy jak niniejsza nie może być mowy o jakiejś tylko urywkowej krytyce poszczególnych rozdziałów ekonomii politycznej, o odosobnionym traktowaniu tej lub innej spornej kwestii ekonomicznej. Przeciwnie, zadaniem takiej pracy jest raczej w samym jej założeniu systematyczne ogarnięcie całego kompleksu wiedzy ekonomicznej, konsekwentne rozwinięcie praw burżuazyjnej produkcji i burżuazyjnej wymiany. Skoro ekonomiści są tylko tłumaczami i apologetami tych praw, rozwinięcie to jest zarazem krytyką całej literatury ekonomicznej. Od śmierci Hegla nie podjęto bodaj próby rozwinięcia jakiejś nauki w jej własnym wewnętrznym związku. Oficjalna szkoła heglowska przyswoiła sobie z dialektyki mistrza tylko manipulowanie najprostszymi chwytami, stosując je do wszystkich spraw w ogóle i do każdej z osobna, częstokroć z pocieszną nieporadnością. Cała spuścizna heglowska sprowadzała się dla tej szkoły do prostego szablonu, za pomocą którego konstruowano dowolnie każdy temat, oraz do rejestru wyrazów i zwrotów, które przeznaczone były tylko do tego, by je w odpowiedniej chwili wstawić tam, gdzie brakowało myśli i pozytywnej wiedzy. Wynik był taki, że, jak powiedział pewien profesor z Bonn, ci hegliści nie rozumieli się na niczym, ale mogli o wszystkim pisać. Tak to i wyglądało. Wszelako ci panowie, pomimo zadowolenia z siebie, tak dalece zdawali sobie sprawę ze swej słabości, że się trzymali możliwie z dala od wielkich zagadnień; stara pedantyczna nauka zachowywała swoje pozycje dzięki swej przewadze w pozytywnej wiedzy; i dopiero gdy Feuerbach dokonał porachunku z pojęciami spekulatywnymi, heglizm stopniowo obumarł i zdawało się, że w nauce zaczęło się na nowo panowanie dawnej metafizyki z jej nieruchomymi kategoriami. Miało to swoją oczywistą przyczynę. Po reżymie heglowskich diadochów6, który ugrzązł w czystej frazeologii, nastąpiła z natury rzeczy epoka, kiedy pozytywna treść wiedzy uzyskała ponownie przewagę nad jej stroną formalną. Ale jednocześnie Niemcy rzuciły się z nadzwyczajną energią, odpowiadającą ich potężnemu burżuazyjnemu rozwojowi po roku 1848, na nauki przyrodnicze; a wraz z wejściem w modę tych nauk, w których kierunek spekulatywny nigdy nie miał poważniejszego znaczenia, wtargnął znowu stary metafizyczny sposób myślenia, dochodząc aż do najskrajniejszej płaskości w guście Wolffa. Zapomniano o Heglu, rozwinął się nowy materializm przyrodniczy, który pod względem teoretycznym nie różni się prawie wcale od materializmu XVIII wieku, a góruje nad nim głównie tylko ze względu na bogatszy materiał przyrodniczy, zwłaszcza z dziedziny chemii i fizjologii. U Büchnera i Vogta znajdujemy Heglowscy diadochowie – aluzja do prawicowych heglistów, którzy w latach trzydziestych i czterdziestych XIX w. zajmowali wiele katedr na niemieckich uniwersytetach i z nich atakowali przedstawicieli radykalnych kierunków w filozofii. Prawicowi hegliści interpretowali teorie Hegla w duchu reakcyjnym. Diadochowie – dowódcy wojskowi w armii Aleksandra Wielkiego, którzy po jego śmierci walczyli ze sobą o podział jego państwa. – Red. 6 -5© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Fryderyk Engels – Karola Marksa „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej” (1859 rok) odtworzenie ograniczonego filisterskiego sposobu myślenia z przedkantowskich czasów, doprowadzonego do krańcowej płaskości, i nawet Moleschott, który przysięga na Feuerbacha, wikła się co chwila w najbardziej pocieszny sposób w najprostszych kategoriach. Ociężała pociągowa szkapa powszedniego rozsądku mieszczańskiego zatrzymuje się oczywiście bezradnie przed rowem dzielącym istotę rzeczy od zjawiska, przyczynę od skutku; ale jeżeli ktoś chce koniecznie polować po gęsto pociętym rowami terenie abstrakcyjnego myślenia, nie powinien przecież dosiadać szkapy pociągowej. Trzeba tu więc było rozwiązać inną kwestię, nie mającą nic wspólnego z ekonomią polityczną jako taką. Jak należało traktować naukę? Z jednej strony była dialektyka heglowska w jej całkiem abstrakcyjnej, „spekulatywnej” formie, w jakiej przekazał ją Hegel; z drugiej – pospolita, w istocie wolffowskometafizyczna metoda, która znów weszła w modę i według której burżuazyjni ekonomiści pisali swe grube dzieła bez ładu i składu. Metodę tę tak unicestwił teoretycznie Kant, a zwłaszcza Hegel, że tylko bezwład i brak innej prostej metody mógł umożliwić jej dalsze trwanie w praktyce. Z drugiej strony, metoda heglowska była absolutnie nie do użycia w jej ówczesnej formie. Była z istoty swej idealistyczna, a tu szło o rozwinięcie światopoglądu bardziej materialistycznego niż wszystkie poprzednie. Brała za punkt wyjścia czyste myślenie, a tu należało brać za punkt wyjścia najbardziej uparte fakty. Metoda, która sama przyznawała, że „wychodząc z niczego dochodziła poprzez nic do niczego”7, była tu w tej postaci absolutnie bezużyteczna. Mimo to z całego istniejącego materiału logicznego była jedyną metodą, do której można było przynajmniej nawiązać. Nie poddano jej krytyce, nie przezwyciężono jej; żaden z przeciwników wielkiego dialektyka nie potrafił dokonać wyłomu w jej dumnym gmachu; przebrzmiała, bo szkoła heglowska nie wiedziała, co z nią począć. Należało więc przede wszystkim poddać metodę heglowską gruntownej krytyce. Cechą odróżniającą heglowski sposób myślenia od sposobu myślenia wszystkich innych filozofów był niezwykły zmysł historyczny tkwiący u jego podstaw. Jakkolwiek abstrakcyjna i idealistyczna była forma, to przecież rozwój jego myśli postępował zawsze równolegle do rozwoju dziejów powszechnych i ten rozwój miał być właściwie tylko potwierdzeniem pierwszego. Jeżeli nawet właściwy stosunek został przez to odwrócony i postawiony na głowie, to jednak do filozofii przenikała wszędzie realna treść; tym bardziej że Hegel różnił się od swych uczniów tym, że gdy oni odznaczali się ignorancją, on należał do najbardziej wykształconych umysłów wszystkich czasów. On pierwszy próbował wykazać w dziejach istnienie rozwoju, związku wewnętrznego, i jakkolwiek w jego filozofii dziejów niejedno może się nam teraz wydać dziwaczne, to przecież dziś jeszcze zasługuje na podziw wspaniałość jego zasadniczych poglądów, jeżeli porównać go z jego poprzednikami lub zgoła z tymi, którzy po nim pozwolili sobie snuć ogólne rozważania o dziejach. W „Fenomenologii”, w „Estetyce”, w „Historii filozofii” – wszędzie napotykamy to wspaniałe pojmowanie dziejów i wszędzie materiał traktowany jest historycznie, w określonym, chociaż abstrakcyjnie odwróconym związku z historią. To epokowe pojmowanie dziejów było bezpośrednią teoretyczną przesłanką nowego, materialistycznego poglądu i już przez to samo wyniknęło stąd nawiązanie również do metody logicznej. Jeżeli ta przebrzmiała dialektyka doprowadziła do takich wyników już ze stanowiska „czystego myślenia”, jeżeli ponadto tak łatwo rozprawiła się z całą wcześniejszą logiką i metafizyką, to musiała w każdym razie być czymś więcej niż tylko sofistyką i rozszczepianiem włosa na czworo. Ale też krytyka tej metody, której oficjalna filozofia unikała i wciąż jeszcze unika, nie była drobnostką. Marks był i pozostaje jedynym, który się mógł podjąć pracy wyłuskania z logiki heglowskiej jej jądra, zawierającego rzeczywiste odkrycia Hegla w tej dziedzinie, i nadania metodzie dialektycznej, uwolnionej od idealistycznej powłoki, tej prostej postaci, w której staje się ona jedyną prawdziwą formą rozwoju myśli. Wypracowanie metody, tkwiącej u podstaw marksowskiej krytyki ekonomii politycznej, uważamy za osiągnięcie bodajże nie ustępujące co do swego znaczenia zasadniczemu poglądowi materialistycznemu. 7 G. W. F. Hegel, „Wissenschaft der Logik”, część I, dział 2. – Red. -6© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Fryderyk Engels – Karola Marksa „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej” (1859 rok) Krytyka ekonomii, nawet za pomocą uzyskanej już metody, mogła być podjęta w dwojaki sposób: historycznie albo logicznie. Ponieważ w dziejach, podobnie jak w ich literackim odzwierciedleniu, rozwój postępuje na ogół od stosunków najprostszych do bardziej złożonych, to literacko-historyczny rozwój ekonomii politycznej byłby naturalną nicią przewodnią, do której nawiązać by mogła krytyka, przy czym kategorie ekonomiczne następowałyby po sobie w tym samym na ogół porządku, co w rozwinięciu logicznym. Ta forma ma pozornie zaletę większej przejrzystości, gdyż śledzi się wówczas rzeczywisty rozwój; faktycznie jednak stałaby się dzięki temu co najwyżej bardziej popularna. Historia rozwija się często w skokach i zygzakach i trzeba by wszędzie iść za nią, wskutek czego należałoby nie tylko uwzględnić wiele rzeczy mniej ważnych, lecz często przerywać bieg myśli; nadto niepodobna pisać historii ekonomii bez historii społeczeństwa burżuazyjnego, co przeciągnęłoby pracę w nieskończoność, gdyż nie ma do tego żadnych prac przygotowawczych. Tak więc jedyną odpowiednią metodą była metoda logiczna, która jednak nie jest w istocie niczym innym jak metodą historyczną, tylko uwolnioną od formy historycznej oraz zawadzających przypadkowości. Od czego się zaczyna historia, od tego musi również zacząć tok myśli, a dalszy jego rozwój nie będzie niczym innym jak odzwierciedleniem procesu historycznego w abstrakcyjnej i teoretycznie konsekwentnej formie; odzwierciedleniem poprawionym, lecz poprawionym według praw danych nam przez sam rzeczywisty proces historyczny, gdyż każdy moment można rozważać w tym punkcie jego rozwoju, w którym osiąga on zupełną dojrzałość i klasyczną formę. Stosując tę metodę bierzemy za punkt wyjścia pierwszy i najprostszy stosunek historycznie, tj. faktycznie nam dany, tu więc pierwszy zastany stosunek ekonomiczny. Stosunek ten analizujemy. Z tego, że jest to stosunek, wynika, że ma on dwie strony, które ustosunkowują się do siebie. Każdą z tych stron rozpatrujemy osobno; wnosimy stąd o rodzaju ich wzajemnego ustosunkowania się, ich obustronnego oddziaływania. Wynikną przy tym sprzeczności wymagające rozwiązania. Skoro jednak rozpatrujemy tutaj nie jakiś abstrakcyjny proces myślowy, odbywający się jedynie w naszych głowach, lecz proces rzeczywisty, który w jakimś czasie rzeczywiście się odbył lub jeszcze się odbywa, to i te sprzeczności musiały się w praktyce rozwinąć i znaleźć zapewne rozwiązanie. Zbadamy rodzaj tego rozwiązania i przekonamy się, że zostało ono osiągnięte przez powstanie jakiegoś nowego stosunku, po czym wypadnie nam analizować dwie przeciwstawne strony tego nowego stosunku itd. Ekonomia polityczna zaczyna od towaru, od momentu, kiedy to jednostki albo też wspólnoty pierwotne wymieniają między sobą produkty. Produkt, który wchodzi do wymiany, jest towarem. Ale jest towarem tylko dzięki temu, że z ową rzeczą, z owym produktem, wiąże się stosunek dwóch osób lub wspólnot, stosunek między producentem a konsumentem, którzy już nie są tutaj złączeni w jednej osobie. Mamy tu od razu przykład szczególnego faktu, który przechodzi przez całą ekonomię i który sprawił straszliwy zamęt w głowach ekonomistów burżuazyjnych: ekonomia traktuje nie o rzeczach, lecz o stosunkach między osobami, a w ostatniej instancji między klasami; lecz stosunki te są zawsze związane z rzeczami i występują jako rzeczy. Związek ten, którego istnienia domyślał się wprawdzie w pewnych wypadkach ten czy ów ekonomista, Marks wykrył po raz pierwszy jako obowiązujący w całej ekonomii, a przez to uczynił najtrudniejsze kwestie tak prostymi i jasnymi, że teraz nawet burżuazyjni ekonomiści będą je mogli zrozumieć. Jeżeli rozpatrzymy teraz towar z jego różnych stron, i to towar w pełni rozwinięty, a nie rozwijający się dopiero z trudem w żywiołowym handlu zamiennym między dwiema pierwotnymi wspólnotami, to ukazuje się nam on z dwojakiego punktu widzenia: wartości użytkowej i wartości wymiennej. I tu wkraczamy od razu na teren debaty ekonomicznej. Kto chce mieć dobitny przykład tego, że niemiecka metoda dialektyczna na jej obecnym szczeblu rozwoju przewyższa dawną, płaską i gadulską metodę metafizyczną co najmniej tak, jak koleje żelazne przewyższają średniowieczne środki transportu, niech przeczyta u Adama Smitha lub u jakiegokolwiek innego słynnego oficjalnego ekonomisty, ile mąk sprawiła tym panom wartość wymienna i wartość użytkowa, jak trudno przychodzi im rozróżniać je należycie od siebie i ujmować każdą w jej swoistej określoności, i niech potem porówna jasne, proste rozwinięcie myśli u Marksa. -7© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Fryderyk Engels – Karola Marksa „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej” (1859 rok) Po zanalizowaniu wartości użytkowej i wartości wymiennej towar został przedstawiony jako bezpośrednia jedność obydwu wartości, tak jak wchodzi on do procesu wymiany. O tym, jakie wynikają tu sprzeczności, niechaj czytelnik przeczyta na str. 20, 218. Zauważymy tylko, że sprzeczności te mają nie tylko znaczenie teoretyczne, abstrakcyjne, lecz są zarazem odzwierciedleniem trudności wynikających z istoty bezpośredniego stosunku wymiany, tj. prostego handlu zamiennego, i niemożliwości, do których nieuchronnie prowadzi owa pierwsza surowa forma wymiany. Rozwiązanie tych niemożliwości polega na tym, że właściwość reprezentowania wartości wymiennej wszystkich innych towarów przechodzi na specjalny towar – na pieniądz. Otóż pieniądz, czyli cyrkulację prostą, omawia się w rozdziale drugim, a mianowicie: 1. pieniądz jako miernik wartości, przy czym określa się bliżej wartość wyrażoną w pieniądzu, tj. cenę, 2. jako środek cyrkulacji i 3. jako jedność obu określeń, jako pieniądz realny, jako przedstawiciela całego materialnego bogactwa burżuazyjnego. Na tym się kończy wykład zeszytu pierwszego; drugi zeszyt ma przedstawić przemianę pieniądza w kapitał. Widzimy, że przy tej metodzie logiczna analiza bynajmniej nie musi pozostawać na terenie czysto abstrakcyjnym. Przeciwnie, wymaga ona ilustracji historycznej, ustawicznego kontaktu z rzeczywistością. Dlatego też ów materiał dowodowy włączony jest w wielkiej rozmaitości, i to zarówno przez powoływanie się na rzeczywisty przebieg dziejów na różnych szczeblach rozwoju społecznego, jak i na literaturę ekonomiczną; na tym materiale śledzi się od początku wyraźny proces wyodrębniania się określeń stosunków ekonomicznych. Krytyka poszczególnych, mniej lub bardziej jednostronnych lub mętnych poglądów jest więc w zasadzie dana już w samej analizie logicznej i może być zwięźle ujęta. W trzecim artykule omówimy treść ekonomiczną książki9. Strony te odnoszą się do pierwszego niemieckiego wydania pracy Marksa „Zur Kritik der politischen Ökonomie”, Berlin 1859 (patrz str. 32-34 w: Karol Marks, Fryderyk Engels, Dzieła, t. 13, Warszawa 1966). – Red. 9 Recenzja pozostała nie dokończona; trzeci artykuł, w którym Engels zamierzał wypowiedzieć się o ekonomicznej treści dzieła, nie ukazał się. Nie znaleziono też rękopisu tego zapowiadanego przez Engelsa artykułu. – Red. 8 -8© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl