więcej - Difin
Transkrypt
więcej - Difin
Ciało pedagogiczne i uczennice – typy represji, poniżające nazwania 117 Ciało pedagogiczne i uczennice – struktura represji Analizy pisemnych i ustnych relacji związanych z sytuacjami represjonowania uczennic przez ich nauczycielki i nauczycieli przekonują, iż mimo różnorodnych form, częstotliwości zdarzeń oraz przedmiotu represji ich struktura jest zawsze taka sama. W materiale empirycznym częściej pojawia się postać represjonującej nauczycielki niż nauczyciela. Wszystkie opisane sytuacje rozegrały się w szkołach publicznych. Przedmiotem represjonowania jest ubiór, w którym uczennice pojawiają się w szkole, makijaż, farbowane włosy, sfera kobiecej fizjologii oraz seksualność. Kwestie te będą szczegółowo charakteryzowane w dalszej części pracy. Natomiast tytułem wprowadzenia można jedynie wskazać, iż nauczycielskie represje w stosunku do uczennic nie mają bardzo wyraźnego związku z płcią. Zarówno nauczyciele, jak i nauczycielki, jednakowo brutalnie przeciwstawiają się modzie młodzieżowej, która eksponuje atrakcyjność fizyczną dziewcząt, ale też modzie, która jest „programowo” daleka od kodów atrakcyjności (grunge, punk). Nauczyciele i nauczycielki sprawnie posługują się bogatym repertuarem z zakresu poniżających aktów mowy – werbalnej agresji, której efekty dosięgają represjonowanego ciała. Obie grupy potrafią również skutecznie upokarzać uczennice, uciekając się do żartów (zachowując pewną ostrożność, można stwierdzić, iż strategią tą częściej posługują się mężczyźni). Jedyną dość wyraźną różnicą są represje/żarty o podtekście seksualnym w wykonaniu nauczycieli. W zgromadzonym materiale empi rycznym brak doniesień o takiej postaci represjonowania uczennic przez nauczycielki. Choć pytanie inicjujące wspomnienia szkolne dziewcząt uniemożliwiało określenie częstotliwości represjonowania (chodziło bowiem o odniesienie się do jednego szkolnego zdarzenia), to badane zazwyczaj precyzowały tę kwestię. Bardzo często opisywane zdarzenie było jednym z wielu o podobnym charakterze i przebiegu, często opisywano je jako typowe oraz dotyczące nie tylko badanej, ale i jej szkolnych koleżanek. Zatem w zdecydowanej większości opisywanych zdarzeń nie można określić mianem incydentów. Przeciwnie, ze względu na ich strukturalne podobieństwo można przypuszczać, że kieruje nimi określona logika. Zatem jest bardzo prawdopodobne, iż przez zidentyfikowane typy represji „przemawia” mechanizm płciowej socjalizacji (który wstępnie można nazwać mechanizmem „korekcyjnym”) niż „zły dzień” nauczyciela czy nauczycielki. Niewątpliwie wspólnym elementem wspomnień szkolnych dziewcząt jest publiczny charakter represji, które były wobec nich podejmowane. Najczęściej miejscem represji jest przestrzeń klasy szkolnej, rzadziej szkolny korytarz. 118 Lucyna Kopciewicz • Nauczycielskie poniżanie. Szkolna przemoc wobec dziewcząt Wszystkie opisane sytuacje rozgrywają się w obecności koleżanek i kolegów, którzy w specyficzny sposób stają się – wraz z nauczycielem/nauczycielką – osobami współrepresjonującymi. Są bowiem zapraszani do udziału, wręcz „wciągani” w całą sytuację. Można również przypuszczać, że śmiech grupy jest dla nauczycielki/nauczyciela „testem prawdy” i ostateczną miarą skuteczności podjętego przedsięwzięcia. Zatem warunkiem pomyślności represji nauczycielskich w stosunku do uczennic jest znalezienie wspólników (zazwyczaj jest to męska część klasy) i kooperacja uczniowsko-nauczycielska, która czyni zainicjowane działanie skutecznym – dogłębnie raniącym. Zaledwie w kilku przypadkach nauczyciel/nauczycielka zdecydowali się na działanie w pojedynkę, bez poszukiwania uczniowskiego wsparcia. Innym łączącym elementem jest wyłaniająca się wspólnota doświadczeń represjonowanych dziewcząt (wspólny plan emocjonalny) – poczucie upokorzenia, poniżenia, silne emocje o charakterze negatywnym – szok, przerażenie, panika, bezsilność oraz wspólnota emocji cielesnych – niemożność wydobycia głosu, strach, płacz, drżenie ciała lub często – chwilowe „obezwładnienie”, „utrata gruntu pod nogami”. Kolejnym wspólnym aspektem opisywanych sytuacji jest specyficzny efekt w postaci braku reakcji rodziców, wychowawców i szkolnych pedagogów na zaistniałe sytuacje. Co więcej mimo, iż opisywane zdarzenia nieodmiennie rozgrywają się przy świadkach, nie zaś w zaciszu nauczycielskich gabinetów, ofiarom mowy nienawiści rzadko przychodzi do głowy podjęcie jakichś strategii obronnych we własnej sprawie, zaangażowanie w nie rodziców (są jedynie powiadamiani przez córki o zdarzeniach) czy szkolnych władz. W tym kontekście trzeba zapytać o typ podmiotu (i jego sprawstwo), który współkonstytuują szkolne mechanizmy socjalizacyjne oraz „raniące nazwania”. Innymi słowy, trzeba również zapytać o konsekwencje tego specyficznego socjalizacyjnego treningu w dłuższej perspektywie czasowej. W dalszej części rozdziału omówione zostaną rodzaje i płaszczyzny represji, ich przedmiot i cel. Każdy ze zidentyfikowanych typów represji nauczycielskich w stosunku do uczennic nazywam formacją dyskursywną, czyli wspólnym zorganizowanym sposobem komunikowania, którego celem było wywołanie specyficznego (nazwanego) skutku poprzez uruchomienie określonych mechanizmów regulacyjnych działających na jednostkę. Ślady obecności owych zorganizowanych sposobów komunikacji są – jak zakładam – obecne w postaci przywołanych przez badane nauczycielskich komunikatów, fragmentów rozmów i opisów sytuacji. Oczywiście istnieje pewne ryzyko związane z niedokładnym odtwarzaniem sytuacji przez badane (zwłaszcza treści nauczycielskich komunikatów, do których często się odno- Ciało pedagogiczne i uczennice – typy represji, poniżające nazwania 119 szą)7, ale dużo bardziej znaczące są w tym przypadku efekty dyskursywne w postaci konkretnych (ustalonych poprzez wywiady) odczuć, zachowań, strategii działań badanych czy ich rodzin niż treść nauczycielskich komunikatów. Trzeba również dodać, iż zidentyfikowane dyskursy rzadko występują w „czystej postaci”, częściej wzmacniają się lub działają równolegle – wówczas w wypowiedziach (czy w tekście pisanym) znajduje się ślad w postaci przywołanej przez badaną kategorii opisu, która jest łącznikiem kilku dyskursywnych formacji. W materiale empirycznym zostały zidentyfikowane następujące formacje dyskursywne, które są szczegółowo scharakteryzowane w dalszej części tego rozdziału: •• dyskurs normalizacyjny – jego istotą jest delegalizacja moralno-estetycznej koncepcji dziewczęcości związanej z seksualną atrakcyjnością; •• dyskurs klasowy – praktyki represyjne realizowane w ramach tej formacji kwestionują „tandetne” i „kiczowate” kody dziewczęcości. Ciało pedagogiczne czyni się rzecznikiem kultury wysokiej i właściwej jej koncepcji kobiecości; •• dyskurs poddaństwa – istotą tej formacji jest narzucanie przez ciało pedagogiczne osobistych koncepcji moralno-estetycznych w zakresie „prawidłowej dziewczęcości” i ich egzekwowanie na „własnym terenie”; •• dyskurs regulacyjny – praktyki represyjne właściwe tej formacji sprowadzają się do kwestii „uregulowania”, a zasadzie prób wyrugowania, odmienności/różnic (a dokładniej: mniejszościowych konstrukcji kobiecości); •• dyskurs samiczy – istotą tej formacji jest represjonowanie fizjologicznej/cielesnej dziewczęcości; •• dyskurs seksualnego „upodmiotowienia”/uprzedmiotowienia – istotą tej formacji jest traktowanie uczennic jako bytów seksualnych, komplementowanie ich seksualnej atrakcyjności lub represjonowanie niedostatków w jej zakresie. 7 Fenomen pamięci epizodycznej przekonuje, iż istnieje ryzyko pewnych deformacji wspomnień szkolnych: pominięć lub wyolbrzymienia pewnych sekwencji zdarzeń. Nawet jeśli założymy, że owe zdarzenia miały mniej dramatyczny przebieg, to i tak naruszenie godności uczennic/uczniów w świetle ustawy o systemie oświaty jest niedopuszczalne. 120 Lucyna Kopciewicz • Nauczycielskie poniżanie. Szkolna przemoc wobec dziewcząt Dyskurs normalizacyjny Najczęstszą formacją dyskursywną, do której odnoszą się badane w swoich relacjach pisemnych i ustnych, jest dyskurs normalizacyjny. Jego istotą jest swoista prewencja w zakresie dziewczęcej atrakcyjności seksualnej. Dziewczęta – zarówno gimnazjalistki, licealistki, jak i uczennice szkoły zawodowej, których relacje przytaczam w dalszej części pracy, często konstruują swój wizerunek w oparciu o dominujące na gruncie mody młodzieżowej kody atrakcyjności seksualnej. Jednak uleganie socjalizacyjnym naciskom, zwłaszcza tym związanym z seksualizacją wizerunku, staje się podstawą szeregu działań korekcyjnych podejmowanych przez nauczycielki i nauczycieli. Najczęściej działania te sprowadzają się do niezwykle dosadnych słownych komentarzy – ocen dziewczęcego wizerunku. Choć nauczycielki i nauczyciele usiłują wyrugować taką formę dziewczęcej troski o sobie, która polegałaby na skonstruowaniu przedmiotu męskiego pożądania, to jednak rzeczywistą istotą praktyk normalizacyjnych jest tu troska o męską część klasy. Bardzo często powodem represjonowania jest troska o „nieprowokowanie chłopców” czy „nierozpraszanie chłopców podczas lekcji”. Wspólną kategorią spinającą wspomnienia badanych jest kategoria „prostytutki”. Nauczycielki i nauczyciele odnoszą się do wizerunku „kobiety upadłej” nie po to, by zanegować socjalizacyjny nakaz podobania się mężczyznom (co kwestionuje choćby krytyka feministyczna), ale – jak zwraca uwagę Okely – jedynie czasowo zahibernować dziewczęcą seksualność i odłożyć ją na „później”. Prostytutka jest tu zatem figurą sugerującą granicę prawomocnej dziewczęcości (pojmowanej jako przyzwoitość) i dziewczęcości nieprawomocnej („brudnej”). Jednak margines przyzwoitego podobania się chłopcom jest wytyczony przez ciało pedagogiczne niezwykle restrykcyjnie – powodem etykietowania jest nie tylko strój, ale przede wszystkim makijaż. Co ciekawe, dosadne naznaczanie dziewcząt przez nauczycieli i nauczycielki (mowa nienawiści) nie wywołuje u świadków tych zdarzeń poczucia niestosowności, zażenowania czy zastraszenia, ale śmiech. Dyskurs normalizacji dziewczęcości poprzez konfrontację z obrazem „prostytutki” odnajdywany jest w przytoczonych niżej przykładach8. – Słyszałam różne przytyki pod moim adresem – że tylko mi rury brakuje. Nauczyciele mówili, że skończę pod latarnią. Kiedyś idąc do tablicy pani od 8 Wszystkie fragmenty wypowiedzi badanych są przytaczane w oryginalnym brzmieniu, bez poprawek stylistycznych. Ciało pedagogiczne i uczennice – typy represji, poniżające nazwania 121 chemii rzuciła mi rękawiczkę, a kiedy spytałam po co, powiedziała, że akryl źle reaguje z kredą. Wszyscy wybuchli śmiechem, wszyscy oprócz mnie (wywiad 8). – Wiadomo, że jest to taka walka: nauczyciele – uczennice, ale jakoś ta walka ciągle trwa. Po prostu my chyba jesteśmy od tego, żeby tak się ubierać, a oni są od tego, żeby nas za to karać czy chociaż upominać. Jedni i drudzy mają bardzo dużo siły, więc to się jakoś tak ciągle odbywa, nieustannie wręcz. No, też zależy, jak nam się to mówi. Niektórzy mówią: „koleżanko, chyba troszkę za mocno się umalowałaś, proszę tak więcej nie przychodzić na lekcje” i koniec. Inni to potrafią czasami człowieka upokorzyć. Raz mi facet od gegry powiedział, że to nie kasyno ani burdel, żeby tak się ubierać i wyrzucił za drzwi (relacja 60). – Raz przy odpowiedzi nauczycielka powiedziała mi, że jestem umalowana jak panna lekkich obyczajów. Cała klasa zaczęła się wtedy śmiać. Czułam się zażenowana, zrobiłam się czerwona. Miałam ochotę jej wykrzyczeć w twarz, że nie ma prawa tak do mnie mówić, ale odczuwałam za duży strach, żeby cokolwiek zrobić. Zawsze byłam dość cichą uczennicą nie potrafiłam się odszczekać, jak robili to moi koledzy. – Czy ktoś zareagował na takie zachowanie nauczycielki? – Moja mama nawet raz była w szkole, żeby porozmawiać z ta panią. Pani wszystkiego się wyparła. Powiedziała, że szkoła to nie miejsce na malowanie się, a ja coś pokręciłam (wywiad 2). Przytoczone fragmenty wywiadu i spisanej relacji odnoszą się do najbardziej typowych sytuacji represjonowania uczennic. Struktura represji w każdej sytuacji jest taka sama – uczennica jest widoczna, oddzielona od reszty klasy (stoi przy tablicy, biurku nauczycielskim podczas odpowiedzi), bacznie obserwowana podczas przyjęcia „imienia” prostytutki. Obserwuje ją zarówno nauczyciel/nauczycielka, jak i reszta klasy. Nadanie „imienia” jest dotkliwe ponieważ obywa się na forum publicznym, zazwyczaj bez uprzedzenia. W sytuacjach represjonowania uczennica i klasa są zazwyczaj „wzięci” z zaskoczenia. W przypadku kolejnej sytuacji nauczycielka wcześniej „budowała napięcie”, to znaczy demonstrowała irytację i złość. Jednak i w tym przypadku komentarz wywołał również „piorunujące wrażenie” na ofierze, a nawet świadkach. Przytoczony niżej przypadek jest jednak interesujący z uwagi na specyficzny manewr nauczycielki, która nie tylko skierowała specyficzne „imię”, ale również „przygotowała grunt” pod publiczną egzekucję „Spójrzcie na nią!”: 122 Lucyna Kopciewicz • Nauczycielskie poniżanie. Szkolna przemoc wobec dziewcząt – Pamiętam dokładnie. To była matematyka. Zostałam wezwana do odpowiedzi. Czułam szydercze spojrzenie mojej matematycy. Obejrzała mnie od góry do dołu, po czym parsknęła śmiechem. Nie wiedziałam, o co chodzi do momentu, kiedy wstała, stanęła obok mnie i głosem pełnym nienawiści wysyczała: „Spójrzcie na nią! Zupełnie jak spod lampy!”. Wybiegłam z klasy i się rozpłakałam. Potem uciekłam do domu. – Jak się wtedy czułaś? – Beznadziejnie, wszystkie oczy były skierowane na mnie. Słyszałam niemiłe szepty. Nie wiem, co się działo, bo wybiegłam z klasy… – A czy potem coś robiłaś, żeby ta nauczycielka zostawiła cię w spokoju? – Noce przepłakałam, ale postanowiłam, że się nie dam. Czasami nawet wbrew wszystkim do tego mojego złotego makijażu zakładałam złote szpilki (wywiad 4). W kolejnej relacji nauczyciel zastosował klasyczny schemat – komentarz wypowiadany publicznie, na forum klasy: – Pan od historii powiedział mi bardzo dosadnie i przy wszystkich w klasie, że wieczorem chyba pracuję w burdelu, bo wyglądam jakbym właśnie wróciła z pracy. – Jak się wtedy czułaś? – Jak szmata, ale nie dałam poznać po sobie, tylko się śmiałam. Na przerwie byłam cała roztrzęsiona i spaliłam dwie fajki… – A jak zareagowała klasa? – Też się śmieli… – Czy rozmawiałaś o tym z wychowawcą albo z dyrekcją? – Nie, bo nie miałam zamiaru nic zmieniać. Uważam, że miałam prawo tak wyglądać (wywiad 20). Zauważmy, że celem represji – użycia etykiety prostytutki na forum publicznym (w żadnej z relacji nie pojawia się nauczyciel i nauczycielka, którzy dyskretnie zwracają uczennicom uwagę na niestosowność stroju czy makijażu, ani też zwracający uwagę w dosadny sposób, ale bez świadków) – jest porównanie nieprawomocnej tożsamości dziewcząt do tożsamości jawnogrzesznicy. Natomiast śmiech koleżanek i kolegów można nazwać „śmiechem kamienowania”. Sytuacje te przypominają, by odwołać się do tekstu Okely – sytuacje publicznego rozebrania do naga, odarcia młodej kobiety z godności, na którą nie zasłużyła „mając grzech wypisany na twarzy”. Kolejny fragment wywiadu potwierdza słuszność tej interpretacji. Badana wskazuje bowiem, iż – jako jawnogrzesznica – nie może przekroczyć progu „miejsca świętego”: Ciało pedagogiczne i uczennice – typy represji, poniżające nazwania 123 – Bardzo często wyśmiewano mój wygląd. Jak byliśmy na wycieczce w Krakowie, to pani nie pozwoliła mi wejść do Kościoła Mariackiego. Powiedziała, że wyglądam jak dziwka w tym makijażu. Byłam wściekła za takie poniżenie, za to że musiałam zostać na zewnątrz. Ze złości odłączyłam się od grupy i sama zwiedziłam sobie Kraków. Wiem, że wychowawczyni oberwało się od dyrektora… – Dowiedział się, jak się do ciebie zwróciła? – Nie wiem, chodziło o to, że zostawiła mnie samą, bez opieki. – Jak się poczułaś? – Wtedy jeden raz poczułam lekką satysfakcję, a poczucie upokorzenia czułam wielokrotnie (wywiad 57). W kontekście ostatniej z przytoczonych relacji trzeba zauważyć, iż współczesne „jawnogrzesznice” – mimo iż doznają upokorzeń – przeważnie nie mają zamiaru modyfikować swojego wyglądu. Z tego względu zazwyczaj nie zwracają się o pomoc instytucjonalną, przypuszczając, że w instytucji szkoły nie zyskają sojusznika w walce o zachowanie godności (raczej namowę lub nakaz zmiany wyglądu): – Raz byłam wysłana do pedagoga szkolnego. Powiedziała mi, że nie mam stwarzać problemów i się nie malować – zmyć makijaż i paznokcie, żeby nie denerwować nauczycielki (wywiad 57). Co więcej kadra nauczycielska, wychowawcy i dyrekcje szkół są przedstawiani przez badane jako grupa, która zabezpiecza własne interesy i sposoby widzenia, bagatelizując uczniowskie problemy (co zresztą potwierdza rada udzielona przez szkolnego pedagoga, zwłaszcza jej kuriozalne uzasadnienie). Z kolei te z badanych, które zwracają się do rodziców z prośbą o pomoc w rozwiązaniu szkolnego problemu, zyskują pewność odnośnie do własnych racji i prawa do wolnej kreacji własnego wizerunku: – Rozmawiałam z rodzicami i wychowawcą. Rodzice byli wzywani do szkoły z powodu mojego wyglądu, ale przekonałam ich, że jestem wolnym człowiekiem i mam prawo do takiego wyglądu (wywiad 2). – Często rozmawiałam z rodzicami, zwłaszcza z mamą. Mówiłam, jak jest mi przykro i jak mnie takie traktowanie boli. Rodzice mówili, że najważniejsze, żebym była sobą. Mama radziła, żebym się nie przejmowała. Kilka razy interweniowała w mojej sprawie u dyrektora szkoły, ale, niestety, na próżno (wywiad 10). 124 Lucyna Kopciewicz • Nauczycielskie poniżanie. Szkolna przemoc wobec dziewcząt W zebranym materiale empirycznym znajdują się również relacje świadczące o tym, iż nauczycielskie represje są odczytywane przez grupę rówieśniczą jako sygnał przyzwolenia na przemoc werbalną wobec ofiary. Zatem przeciwnie do ustaleń A. Wójtewicz przemoc ze względu na płeć czy przemoc o podtekście seksualnym nie musi być wyłącznie generowana w relacjach rówieśniczych i „aktywowana” przez zseksualizowaną kulturę popularną9. Jak przekonują analizy wywiadów i pisemnych relacji, ta postać przemocy jest również inicjowana przez nauczycielki i nauczycieli, jak miało to miejsce w niżej przedstawionym przykładzie: – Pani od polskiego często puszczała do mnie jakieś dziwne teksty o prostytutkach. Raz jak przerabialiśmy średniowiecze, powiedziała, że w średniowieczu wszystkie prostytutki miały rude włosy. I wtedy wszyscy popatrzyli na moje. Bardzo dziwnie się wtedy poczułam, bo wszyscy się patrzyli. I się śmieli! Potem pół roku się to za mną ciągnęło. – To znaczy? – Chłopaki krzyczeli za mną: „kurwa”, „ruda kurwa” (wywiad 11). Jak już wspominałam, opisując istotę normalizacji, bardzo wiele ze zidentyfikowanych praktyk podejmowanych jest ze względu na „dobro chłopców”. W niemal każdym z opisywanych przypadków nauczycielki czy nauczyciele wprowadzają „perspektywę chłopców” do komentarzy – pytając, czy dziewczętom „nie jest wstyd, że się w taki sposób chłopcom pokazują”, „co sobie chłopcy pomyślą” (wywiad 2, 4, 20). Zatem dyskurs normalizacyjny podejmowany jest z punktu widzenia dobra chłopców, a nauczycielki i nauczyciele wchodzą w rolę rzeczników ich bliżej niesprecyzowanych interesów. W przykładzie przedstawionym w dalszej części interwencja nauczycielki motywowana jest obroną chłopców przed seksualnym prowokowaniem ze strony „prostytutki”: – Na zastępstwie była u nas pani wicedyrektor. Przy całej klasie zwróciła mi uwagę ma temat mojego dekoltu. Zaczęła mówić, że robię to specjalnie, że specjalnie chłopaków prowokuję. Pytała, jaki mam w tym cel. 9 Por. Wójtewicz A., „Dziwki”, „królowe” i „szare myszki”, czyli gimnazjalna codzienność widziana przez pryzmat seksualizacji dziewczyństwa, [w:] Koniec mitu niewinności? Płeć i seksualność w socjalizacji i edukacji, red. L. Kopciewicz. E. Zierkiewicz, Eneteia, Warszawa 2009; Wójtewicz A., Seksualizacja dziewcząt. Moda czy aberracja procesu socjalizacji?, [w:] Zachowania dewiacyjne dziewcząt i kobiet, red. I. Pospiszyl, R. Szczepanik, Wydawnictwo WSHE, Łódź 2007. Ciało pedagogiczne i uczennice – typy represji, poniżające nazwania 125 – Jak się wtedy czułaś? – Bardzo głupio, tym bardziej, że dekolt naprawdę nie był duży i ja nie chciałam nikogo prowokować. Ona mówiła, czy nie jest mi wstyd, czy wzięłam pod uwagę, co pomyślą sobie chłopcy. Na zakończenie powiedziała, co myśli o takich pannach z portowej dzielnicy (wywiad 76). Trzeba zauważyć, iż rzeczywistym celem dyskursu normalizacji jest nie tyle modyfikacja praktyk tworzenia wizerunku przez nastolatki, ile przyuczanie dziewcząt do patrzenia na siebie z męskiej perspektywy (dokładniej z perspektywy sprawczyni, która prowokuje mężczyzn do aktów seksualnej przemocy). Rzecz jasna, nauczycielki i nauczyciele nie są tu wyłącznym źródłem, z którego płyną przekazy o nadrzędności „męskiego oka” w praktykach „tworzenia siebie” przez kobiety10. Niemniej jednak „język prowokowania” jest bardzo niebezpiecznym socjalizacyjnym przekazem, tak w stosunku do dziewcząt, jak i chłopców. Bowiem przekaz ten czyni dziewczęta wyłącznie odpowiedzialnymi za męskie zachowania seksualne, natomiast chłopców z góry rozgrzesza za wszelkie „niekontrolowane” reakcje na kobiece „prowokacje”. Przekaz ten jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ odbywa się na forum publicznym, a zatem i dziewczęta i chłopcy zyskują natychmiastową wiedzę na temat istniejącego „układu sił”. Uwewnętrznienie męskiej perspektywy powoduje, że część dziewcząt nie tylko modyfikuje kody ubraniowe, ale przede wszystkim nabywa umiejętności patrzenia na siebie przez pryzmat figury seksualnej prowokatorki: – Po jakichś dwóch latach szkoły przestałam chodzić z odkrytym brzuchem. Doszłam do wniosku, że nie warto prowokować facetów, chłopaków, a nawet nauczycieli, żeby tam potem nie mieli do mnie jakichś pretensji (wywiad 12). – Katecheta kazał mi iść do domu i zmienić bluzkę. Moja miała bardzo duży dekolt i odsłaniała pępek. Poza tym ubrałam spodnie biodrówki i szpilki. W zasadzie to było upokarzające, bo na forum i byłam wtedy bardzo wściekła, ale chyba miał rację. Wyglądałam jak z ulicy. Niby inni nauczyciele, na wcześniejszych lekcjach, nie kazali mi nic zrobić, ale widziałam ich dziwne spojrzenia w moim kierunku. Ale teraz ja to popieram, oni chcą wyprowadzić nas na ludzi, żebyśmy nie doprowadziły do jakiegoś nieszczęścia. Martwią się o nas, tłumaczą, że taki strój to może czasami do jakiegoś nieszczęścia doprowadzić, że mogę 10 O tworzeniu kobiecego wizerunku z punktu widzenia „męskiego oka”. Por. Melosik Z., Tożsamość, ciało, władza, dz. cyt., Bourdieu P., Męska dominacja, dz. cyt., Kaschak E., Nowa psychologia kobiety. Podejście feministyczne, GWP, Gdańsk 2001. 126 Lucyna Kopciewicz • Nauczycielskie poniżanie. Szkolna przemoc wobec dziewcząt kogoś zachęcić i takie różne rzeczy. W końcu to jest szkoła i dyscyplina musi być (wywiad 58). Dyskurs normalizacji bardzo często wtapia się w kolejną formację – dyskurs klasowy. Jak się bowiem okazuje nauczyciele i nauczycielki rezerwują „imię” prostytutki wyłącznie dla dziewcząt wywodzących się z rodzin o niższym statusie materialnym, z rodzin niewpływowych. Jak zauważa jedna z badanych: – Pani pedagog chyba nic nie mogła zrobić w mojej sprawie. W tej szkole liczyli się tylko z dziewczynami, które miały wpływowych rodziców. Na przykład nigdy nie poniżano jednej dziewczyny, która była córką sędziego, a ona ubierała się nawet gorzej niż ja – bluzki z odkrytym brzuchem, duże dekolty11 (wywiad 10). Dyskurs klasowy – hierarchizacja i deklasacja Inną formacją dyskursywną, dość często odnajdywaną w szkolnych wspomnieniach badanych kobiet, jest dyskurs klasowy. Analiza tych relacji wskazuje, iż nauczycielki i nauczyciele działają z pozycji sugerującej wyższy kulturowy standard (dystans względem mody, pewien trwały styl), natomiast uczennice przez swoje bezkrytyczne oddanie modzie są tej kompetencji pozbawione. O braku kompetencji kulturowych świadczy akceptacja każdej nawet najbardziej ryzykownej i kiczowatej propozycji stroju i makijażu. W przeciwieństwie do dyskursu normalizacji nauczycielki i nauczyciele przemawiający z pozycji klasowych akceptują zjawisko mody młodzieżowej (może po prostu traktują je jako nieunikniony element szkolnych relacji), znają ją – mają orientację w aktualnej ofercie. Prawdopodobnie sami uczestniczą w rynku mody, przypisując sobie kompetencje arbitrów lub kaznodziei. Celem ich interwencji jest deprecjonowanie dwóch form bezguścia – tandety (biedoty) i kiczu nowobogackich. Swoje działania traktują zatem jako część niewymagalnej od nich, swoiście pojmowanej misji kulturalnej i cywilizacyjnej. Represjonowanie uczennic przybiera tu najczęściej postać wyśmiewania uczennic i ich sposobów ubie11 W kontekście tej wypowiedzi warto zauważyć, że dziewczęta nie znajdują się w jakimś pozadyskursywnym miejscu. Ich wypowiedzi wskazują na istnienie innych przestrzeni dyskursywnych, z których formułują swoje wypowiedzi i związane z nimi oceny szkolnych (i nie tylko) sytuacji. Jednak owe pozycje dyskursywne nie są przedmiotem badania w niniejszym studium.