Praca semestralna z kulturoznawstwa na temat:

Transkrypt

Praca semestralna z kulturoznawstwa na temat:
„ Kulturowe inspiracje pedagogiki specjalnej.
Bajki w działalności psychoterapeutycznej.”
Marta Pytka
W pierwszym tomie „Encyklopedii wychowawczej”, pionierskiej inicjatywy w historii
opracowań pedagogicznych o charakterze leksykonu, czytamy: „Dosyć zwyczajnie bajka
określaną bywa jako rodzaj epiki dydaktycznéj, w któréj wyraźnie prześwieca usiłowanie aby
czynności ludzkie przenieść na niższy od ludzkiego świat zwierzęcy; (...) Atoli skoro tylko już
bajka raz przeznaczoną została dla celów dydaktycznych, wtedy nie było żadnego powodu, aby
się pod tym względem ograniczać; fantazyja miała przed sobą teraz bardzo obszerne pole,wszystko było jéj dozwoloném, gdy ujrzano wyraźny cel i pożytek jéj utworów (...)”.1 Jest więc
bezsprzecznym fakt, iż już setki lat temu dostrzegano wychowawczą rolę bajek. Termin „bajka”
miał jednak węższe znaczenie, niż dzisiaj. Rozumiany był jako utwór literacki, „wierszowana
alegoryczna opowieść o zwierzętach lub ludziach, (...) która służy do wypowiedzenia pewnej
nauki moralnej (...), dotyczącej stosunków między ludźmi”2. Zawsze kończyła się puentą, która
niosła przesłanie, prawdę życiową. Miała także określoną formę. Według „Encyklopedii
Powszechnej PWN”3 bajka to „podstawowy gatunek ustnej twórczości ludowej (...), odrębny
gatunek literatury dydaktycznej”. Wiąże się więc nieodłącznie z kulturą gminną, z przekazem
ludowym. Dzisiaj „bajka” rozumiana jest także jako baśń, czyli gatunek epicki, co jest zgodne z
definicją z „Encyklopedii PWN” i takie jej rozumienie zamierzam przyjąć.
Jednak należy podkreślić, iż nie każda bajka może być przeznaczona dla dziecięcych
uszu. Starożytni zaliczali bajkę do dziedziny filozofii, nie była więc ona traktowana jako
twórczość dziecięca. Kwestię bajki poruszał nawet Arystoteles, jednak zawarł ją w retoryce, nie
zaś w poetyce.4
Już w roku 1881 Adolf Dygasiński pisał o dostosowaniu bajki do poziomu rozwoju
dziecka: „Dziecko nie jest na tyle obznajomione z naturą ludzką, nie posiada téż jeszcze
dostatecznych zdolności zrozumienia wszystkich kierunków obyczajowo- społecznych, aby
1
Adolf Dygasiński, Encyklopedia wychowawcza , I tom, 1881, s. 583;
Stanisław Jaworski, Słownik szkolny- terminy literackie, Warszawa 1991, WSiP, s. 21;
3
Encyklopedia powszechna PWN, tom I, Warszawa, 1973, s.192;
4
Adolf Dygasiński, Encyklopedia wychowawcza , I tom, 1881, s. 593;
2
mogło pojąć w całéj pełni zastosowanie natury zwierząt do wyrażania ludzkich cnót lub
słabości”. Stąd sugestia, aby sięgać do twórczości „dla wieku dziecinnego”5. Bez wyjaśnienia
bowiem przez osobę dorosłą znaczenia utworu dzieci nie są w stanie zrozumieć przekazu, jaki
on niesie. Przeczytanie dziecku moralizatorskiej powiastki równałoby się w skutkach z
racjonalnym tłumaczeniem mu faktów. Dziecko znajdujące się na poziomie myślenia konkretnoobrazowego odbierze takie wytłumaczenie jako zarzut w kierunku jego poziomu intelektualnego,
może uznać się za mniej inteligentne, bo nie pojmuje czegoś, co komuś innemu wydaje się
oczywiste. Bruno Bettelheim w książce „Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach
baśni” pisze: „Otrzymana odpowiedź może zapewnić dziecku poczucie bezpieczeństwa jedynie
wówczas, gdy jest ono przeświadczone, że teraz rozumie to, co przedtem zbijało je z tropu- a nie
wtedy, gdy mówi mu się o faktach, które rodzą nowe niejasności”6. Treści zawarte w baśni
muszą więc być dziecku bliskie, a stany psychiczne głównego bohatera zbliżone do odczuć
dziecka. Ten sam autor zwraca jednak uwagę na fakt, iż nie należy uświadamiać dziecku jakie
znaczenie mają dla niego baśnie pod względem psychologicznym (s. 123, op. cit.).
A. Dygasiński, wskazując ważkość doboru bajki dla dzieci pisze o znakomitym w tej
dziedzinie twórcy- Stanisławie Jachowiczu, autorze „łatwych alegoryj”. Genialność jego
argumentuje miłością do zawodu wychowawcy, „wysoką zacnością serca ojcowskiego” (s. 608,
op. cit). Brzmi to niezwykle ciekawie, zachęca do sięgnięcia po jego utwory, wśród których,
oprócz bajki „Chory kotek” możemy znaleźć historię „O Juleczku, co miał zwyczaj ssać palec”.
Tytuł sugeruje, iż wiersz pomoże w usunięciu problemu nawykowego ssania palca, uświadomi
dziecku problem, być może go wyśmieje. Kwestia parafunkcji w obrębie aparatu
artykulacyjnego jest rzeczywiście bardzo istotna ( dla mnie, jako przyszłego logopedy nie błaha).
Utwór przedstawia historię chłopczyka, któremu mama zabrania ssać palec pod groźbą przyjścia
krawca, który ów palec utnie. I rzeczywiście, pojawia się krawiec; „Nożycami w lewo, w prawouciął palec jeden, drugi, Aż krew prysła we dwie strugi! (...) Płacze Julek w wielkiej trwodze, A
paluszki na podłodze...”7. Myślę, że nie muszę poddawać w wątpliwość wartości wychowawczej
wiersza. Odnalazłam go w zbiorze poezji dziecięcej (op. cit.) i zadziwiło mnie takie jego
przyporządkowanie. Warto więc przy wyborze tekstu pamiętać o celu, jaki nam przyświeca.
5
Adolf Dygasiński, Encyklopedia wychowawcza , I tom, 1881, s. 607;
Bruno Bettelheim, Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartości baśni, tom I, PIW, Warszawa, 1985,
s. 107;
7
Stanisław Jachowicz, O Juleczku, co miał zwyczaj ssać palec, w: Jerzy Cieślikowski „Antologia poezji
dziecięcej”, Wyd. Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Gdańsk, 1985, s. 57;
6
2
Wspomniałam wyżej, iż dzisiaj termin „bajka” uzyskał szersze znaczenie niż niegdyś.
Mamy obecnie do czynienia z bajkami w telewizji, bajkami w formie komiksów, czy wreszcie z
bajkami terapeutycznymi. Najbardziej popularną na polskim rynku pozycją literacką są „Bajki
terapeutyczne” autorstwa Marii Molickiej. Podobnym pod względem założeń tematycznych
wydaniem są „Opowiadania dla Twojego dziecka” oraz „Opowiadania dla Twojego (nieco
starszego) dziecka Doris Brett. Autorka przedstawia zalety bajek wymieniając m. in.
wzmacnianie poczucia niezależności, więzi między rodzicem a dzieckiem, sprzyjanie
komunikowaniu się (8). Prawidła rządzące bowiem rozwojem poznawczym dziecka, nie
pozwalają mu wcześniej niż w 6 r. ż na dokonywanie operacji na pojęciach abstrakcyjnych. W
wieku przedszkolnym (2- 6 r. ż.), wg Piageta,
jest ono w drugim stadium rozwoju
9
poznawczego , charakteryzuje się więc egocentryzmem oraz centracją (s. 288, op. cit.). Oba te
zjawiska powodują, że dziecko jest w stanie postrzegać świat tylko z jednej perspektywy
(swojej), że niemożliwe jest dla niego przyjęcie postawy obiektywnej. Kolejną cechą tego okresu
rozwoju jest animizm, który implikuje odbieranie przedmiotów nieożywionych
jako
posiadających cechy życia (s. 289, op. cit.,). Stąd łatwość w identyfikowaniu się z nie zawsze
realnymi bohaterami bajek. Według Doris Brett (powtarzającą za Piagetem) dzieci zdobywają
kolejne umiejętności poprzez zabawę i wyobraźnię (s. 11, op. cit.). Wielokrotne powtarzanie tej
samej czynności utwierdza je w przekonaniu, iż zjawiska lub przedmioty mają określoną stałość.
Naśladowanie w zabawie zachowań innych osób jest sposobem na przyswojenie zasad
funkcjonowania społecznego. Zabawa ma więc niebagatelne w życiu dziecka znaczenie.
Obserwując ją możemy wiele się o dziecku dowiedzieć. Bruno Bettelheim pisze, że „W
normalnej zabawie dziecko przypisuje lalkom i zabawkom przedstawiającym zwierzęta- te
właśnie różnorodne aspekty własnej osobowości, z którymi trudno mu sobie dać radę (...).
Pozwala (mu) to (...) nad nimi panować.” (s. 120, op. cit.). Wyraża więc ono w zabawie
nieuświadomione lęki , cechy charakteru, których nie chce sobie uświadomić lub które są
sprzeczne z wpajanymi mu normami moralnymi.
Ten sam mechanizm zachodzi podczas słuchania bajek. Dziecko nie byłoby w stanie
określić swoich problemów, zwerbalizować je, gdyż nie dysponuje takimi środkami
leksykalnymi i nie potrafi bezstronnie spojrzeć na trapiące go zmartwienia. Język bajek jest
dziecku bliższy, gdyż jest to język fantazji. Poza tym forma opowiadania nie narzuca mu
gotowych rozwiązań, które traktowane są jak rady dobrej cioci. Dziecko samo dochodzi do
8
Doris Brett, Opowiadania dla Twojego /nieco starszego/ dziecka. Cz. 2, Gdańskie Wyd. Psychologiczne, 1998, s. 19
3
konkluzji, ma poczucie, że rozwiązanie problemu wyszło od niego, że stanowi jego własny
wytwór. To rodzi owo wrażenie niezależności, o którym była mowa na początku. Mówienie o
kłopotach głównego bohatera nie stanowi dla dziecka trudności. Opowiada ono bowiem o
CZYICHŚ kłopotach. „Nadanie uczuciom nazwy daje dziecku poczucie, że pozostają one pod
kontrolą” (D. Brett, op. cit., s. 18). To z kolei wyzwala poczucie bezpieczeństwa, które pozwala
się dziecku otworzyć. Dziecko zyskuje więc możliwość nieskrępowanego mówienia o swoich
problemach, bez obawy, że będzie oceniane. Można zaryzykować stwierdzenie, że przywdziewa
ono maskę, stara się zataić to, co naprawdę kryje. Jest to zjawisko powszechne,
charakterystyczne dla cywilizacji i , jak pisze L. Kołakowski: „często (...) maskujemy się w
życiu, to znaczy po prostu nie zdradzamy innym wszystkiego, co czujemy, myślimy, czego
pragniemy” 10. Autor posuwa się jednak w rozważaniach do konstatacji, iż maski przyrastają do
naszych twarzy, że nie potrafimy bez nich egzystować. W przypadku „maskowania się” przez
dziecko byłabym bardziej powściągliwa w osądach. Projektuje ono bowiem swe cechy na
bohaterów opowiadania.
Kwestia ta została także poruszona przez A. Dygasińskiego, który twierdził, że bajka
stanowi „maskaradę” (s. 606, op. cit.).
Jakkolwiek założenia „Bajek terapeutycznych” Molickiej kierują się w stronę
niwelowania lęku, nie poruszają one kwestii
wyzwalania u dziecka lęku niezbędnego do
prawidłowego funkcjonowania. Autorka opisuje rodzaje lęku (rozdział „Lęk u dzieci”, s. 9- 21,
op. cit.), ich wpływ na psychikę i zachowanie dziecka. Zabrakło, moim zdaniem, zagadnienia
jego wyzwalania. W odpowiednim nasileniu i formie lęk jest nieodzowny do powstania
umiejętności kontrolowania negatywnych emocji (frustracji czy agresji). Dziecko, które nigdy
nie zaznałoby lęku, mogłoby mu nie podołać w pierwszym z nim kontakcie. Układ nerwowy
dziecka jest bardzo wrażliwy; w wyniku bardzo silnego, nagłego bodźca mogłoby nawet dojść
do zawału serca. Dziecko powinno mieć jednak poczucie sprawstwa, panowania nad lękiem. W
wieku przedszkolnym dzieci lubią zabawy polegające na straszeniu je przez znane osoby. Na
własne życzenie wyzwalają u siebie lęk. Gdy jednak tylko zabawa przekroczy granicę ich
kontroli proszą o zaprzestanie. Mimo, iż często osobą bawiącą się jest jedno z rodziców,
wyobraźnia dziecięca działa tak mocno, iż zatraca ono poczucie, że jest to nadal ten sam tata lub
mama. Nie chodzi mi tu jednakże o wywoływanie poczucia strachu u dzieci
nadmiernie
niespokojnych, zalęknionych, gdyż takie bezsprzecznie potrzebują zniwelowania napięcia.
9
Jean Piaget, za: R. Vasta, M. M. Haith, S. A. Miller, Psychologia dziecka, WSiP, Warszawa, 1995, s. 270;
4
Często natomiast słyszymy od dziecka prośby o wielokrotne czytanie tej samej historii, która
może napięcie wywoływać, ale dziecko wie, że jej koniec jest optymistyczny i czeka na swoiste
„katharsis”.
Kolejne czytanie tej samej bajki ma też, według Bettelheima, inne znaczenie11. Trudno
bowiem dziecku odnaleźć wartości dla niego ważne, dopatrzeć się podobieństw między nim a
głównym bohaterem po pierwszym usłyszeniu historii. Szczególnie, gdy bajkowa postać jest
odmiennej niż dziecko płci. Potrzebuje ono wówczas możliwości wielokrotnego kontaktu z
opowieścią. Uwaga dziecka, że baśń mu się spodobała, wygłoszona po pierwszym jej usłyszeniu
nie stanowi znaku dla opowiadającego, że może przejść do kolejnej, ale- według Bettelheima„wyraża najczęściej mgliste jeszcze poczucie, że opowieść zawiera coś, co jest dla niego ważnea co ulegnie zatracie, jeśli opowieść nie zostanie powtórzona i jeśli dziecku nie da się czasu, aby
ów niejasny element mogło uchwycić”12. Autor porusza także kwestię ilustracji do bajek,
wyrażając opinię, że są one całkowicie zbędne, gdyż nie pozwalają małemu odbiorcy na
tworzenie wyobrażeń zgodnych z dotychczasowymi doświadczeniami. Cytuje tutaj Tolkiena,
który wygłasza sąd, że na słowa „Wspiął się na wzgórze i ujrzał stamtąd rzekę płynącą w
dolinie” każdy czytelnik wyobrazi sobie inne wzgórze, inną rzekę i inną dolinę (op. cit., s. 127).
Wymienioną przeze mnie jedną z zalet bajek jest wzmacnianie więzi między dzieckiem a
rodzicem. Publikacje dotyczące problematyki wykorzystania twórczości literackiej w
psychoterapii są bowiem nierzadko skierowane do rodziców. Mają im pomóc w uporaniu się z
nękającymi ich dzieci problemami. Ale czy pedagog nie może także skorzystać z ich
dobrodziejstwa? Wiadomo, że nie jest możliwe osiągnięcie sukcesu w terapii, jeśli nie zostanie
nawiązany z pacjentem kontakt emocjonalny. Wykorzystanie bajki może w tym znacznie
pomóc. Umożliwi wzmocnienie istniejącej już więzi, co nie jest bez znaczenia w budowaniu
zaufania, jakim dziecko obdarza terapeutę.
Autorzy bajek i opowiadań terapeutycznych, psychologowie i psychoterapeuci, kreują
historie, które dotyczą konkretnych problemów, z jakimi najczęściej spotykają się w swojej
pracy. Tak, na przykład, M. Molicka porusza m. in. tematy: lęku przed separacją od matki, przed
bólem, ciemnością, kompromitacją, utratą kontroli nad własnym ciałem, śmiercią czy
hospitalizacją i zabiegami lub operacjami (s. 27, op. cit.).
10
L. Kołakowski, Mini- wykłady o maxi sprawach. Seria trzecia i ostatnia, Wyd. Znak, Kraków, 2000, s. 70;
B. Bettelheim, Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni, cz. 1, PIW, Warszawa,
1985, s. 126;
12
Bruno Bettelheim, Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni, cz. 1, PIW, Warszawa,
1985, s. 126;
11
5
Molicka przedstawia schemat każdej opowieści, dzięki któremu można budować własne.
Składają się na niego:
główny temat (sytuacja wyzwalająca lęk);
główny bohater (dziecko lub zwierzątko, z którym mały pacjent się identyfikuje);
inne wprowadzone postacie (pomagają nazwać uczucia, uczą reakcji na trudne
sytuacje);
tło opowiadania (miejsce dziecku znane).
Na okładce książki D. Brett czytamy, że opowiadania w niej zawarte „koją, leczą, rozwiązują
problemy”13. Problemu jednak nie rozwiązuje bajka, ale samo dziecko. Korzysta ono jedynie z
rozwiązań w niej zasugerowanych, a odbiera je jako własne. Autorka pisze, że słuchając o
problemach bohatera podobnych do jego „wasze dziecko pomyśli wówczas: ’Jeśli to się udało
komuś podobnemu do mnie, być może ja też to potrafię’”14. Dzięki podanemu scenariuszowi
rodzice mogą stwarzać inne bajki, stosownie do trudności, z jakimi walczy ich dziecko. Według
Brett ważną kwestię stanowi nadanie głównemu bohaterowi imienia zbliżonego do imienia
pociechy15. Elementu tego nie znajdziemy w tradycyjnych bajkach, gdzie wręcz postacie nie są
dziecku bliskie (np. rozgrywające się na dworze królewskim). Małe dziecko nie odnajdzie w
zbyt szerokiej przenośni wartości dla niego istotnych. Już wprowadzenie bohaterów zwierzęcych
spowoduje utożsamienie się z nimi. Współcześnie zalewające dzieci bajki telewizyjne obfitują w
postacie ze świata zwierząt nie sądzę więc aby sprawiało dziecku trudność przeniesienie sytuacji
bajkowych na życie realne. Molicka także wykorzystuje postacie zwierząt, nie mają one jednak
przypisanych cech, jak było to ustalone w bajkach wierszowanych (niedźwiedź, np. nie musi
symbolizować siły, a lis przebiegłości). Przykłady
na łatwe przyswajanie obejrzanych w
telewizji sytuacji mamy w życiu codziennym, nie obrazują one jednak pozytywnych treści, jakie
mały widz odebrał, wręcz przeciwnie- często wyrażają się one w agresji i przemocy.
Objęłam w swym obszarze zainteresowań terapeutyczną rolę bajek, nie będę więc dywagować o
ich wpływie negatywnym.
Warto jednak wspomnieć, że przecież przez setki lat, przed powstaniem bajek stricte
terapeutycznych rodzice na całym świecie korzystali z baśni i podań ludowych. Może ich magia
13
Doris Brett, Opowiadania dla Twojego (nieco starszego ) dziecka, cz. 2, Gdańskie Wydawnictwo
Psychologiczne, Gdańsk, 1998;
14
Doris Brett, Opowiadania dla Twojego (nieco starszego ) dziecka, cz. 2, Gdańskie Wydawnictwo
Psychologiczne, Gdańsk, 1998, s. 24;
6
tkwi w pobudzaniu wyobraźni dziecka, stymulowaniu jego procesów myślowych. Można w nich
odnaleźć problem inności (np. „Brzydkie Kaczątko” J. Ch. Andersena, op. cit.), odnajdywania
własnej tożsamości, triumfowania dobrem nad złem. Na kanwie bajki o Kopciuszku powstały
niezliczone filmy, włącznie z historią ubogiej dziewczyny zdobywającej sławę w Hollywood.
Tak, jak inne jest każde dziecko, inne znaczenie będzie miała dla niego dana baśń, odnajdzie w
niej ważne dla siebie treści. Być może będą one zupełnie inne od tego, co „autor miał na myśli”.
Wydaje się, że w dobie zaniku rozwoju czytelnictwa, a triumfu telewizji, kaset video i gier
komputerowych zachęcenie dzieci do sięgnięcia do twórczości literackiej jest niemożliwe.
Kultura „łatwa, lekka i przyjemna”, czyli kultura masowa dostarcza dzieciom gotowe wytwory,
przy których wysiłek intelektualny czy refleksja nie mają racji bytu. Stąd też niespodziewany
sukces serii książek o Harrym Potterze autorstwa J. K. Rowling. Mówi się o niej, że oderwała
dzieci od telewizorów. W czymże innym jednak tkwi jej tajemnica, jeśli nie w historii
samotnego, osieroconego chłopca, który nie znajduje w domu zrozumienia, nie jest
akceptowany, a wręcz odrzucany przez przybranych rodziców? Czy nie mamy w dzisiejszym
świecie setek tysięcy takich dzieci, które tylko marzą, aby nagle dostać czarodziejską różdżkę i
móc zmienić swoje szare (czasami wręcz czarne) życie? Historia małego londyńczyka, którego
świat ulega całkowitej zmianie niesie dzieciom nadzieję, że i w ich życiu nadejdzie dzień, kiedy
wszystko się odmieni.
Bajki i baśnie mają swą terapeutyczną moc nie tylko w sytuacji odbierania ich przez
dzieci. Na jednej ze stron internetowych (op. cit.) możemy przeczytać opowiadania, których
autorami są dzieci. Zagłębiają się one w świat fantazji, puszczają jej wodze i mówią o swoich
marzeniach.
„Podstawa programowa wychowania przedszkolnego” MEN jako jedno z zadań
wymienia „pomaganie dziecku w dostrzeganiu problemów, planowaniu i realizowaniu zadań”, a
w punkcie kolejnym „umożliwianie poznawania i stosowania różnych sposobów rozwiązywania
zadań” (op. cit.). Także Stefan Kunowski, autor „Podstaw współczesnej pedagogiki” nadmienia
o istotnym zagadnieniu mikroedukacji, czyli „wychowaniu wpływającym na wnętrze
psychoduchowe wychowanka”16. Samo wychowanie estetyczne, czy wychowanie przez sztukę
ma niebagatelną rolę, której to znaczenie podkreślają już nie tylko jednostkowi autorzy, ale i
ogólnonarodowe zarządzenia. O roli wyobraźni w kształtowaniu osobowości dziecka pisali
15
Doris Brett, Opowiadania dla Twojego (nieco starszego ) dziecka, cz. 2, Gdańskie Wydawnictwo
Psychologiczne, Gdańsk, 1998, s. 23;
16
Stefan Kunowski, Podstawy współczesnej pedagogiki, Wyd., Salezjańskie, Warszawa, 1993, s. 246;
7
psychologowie (np. Piaget), pedagodzy teoretycy i praktycy17. Do stosowania terapii z
zastosowaniem bajek nie potrzebne jest wykształcenie pedagogiczne ani psychologiczne. Mogą
po nie sięgnąć rodzice czy opiekunowie. Zalety ich są nieocenione, także w pracy pedagoga
specjalnego, który, oprócz pokonywania podstawowych w terapii trudności musi spojrzeć na
pacjenta interdyscyplinarnie i nie może pominąć napięć i lęków nękających dzieci. Są one
bowiem przyczyną wielu innych zaburzeń, na przykład jąkania.
Bajka od wieków towarzyszy człowiekowi, czy to pod postacią mitu, legendy, podania
ludowego, czy wierszowanej opowiastki. Od wieków także oddziałuje na czytelnika i sięgano po
nią bez wiedzy z zakresu psychologii, bez świadomości jej zbawiennego na psychikę wpływu,
które to teraz dane poparte są empirycznie. Baśnie są dziecku bliskie, nie tworzą sztucznej
sytuacji terapeutycznej, nie zmuszają do konkretnych działań, nakierowują tylko na odpowiednią
drogę. Przekazywane ustnie czy na piśmie niosą czytelnikowi nadzieję i odsyłają do lepszej,
bezbolesnej rzeczywistości.
17
Irena Wojnar, Nauczyciel i wychowanie estetyczne, PZWS, Warszawa, 1968, s. 62;
8
Bibliografia:
1. Adolf Dygasiński, w: Encyklopedia wychowawcza , I tom, 1881.
2. Bruno Bettelheim, Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach a wartościach baśni, cz. 1 i
2, PIW, Warszawa , 1985.
3. Doris Brett, Opowiadania dla Twojego (nieco starszego) dziecka, część 2, Gdańskie
Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk, 1998.
4. Encyklopedia powszechna PWN, tom I, Warszawa, 1973.
5. Irena Wojnar, Nauczyciel i wychowanie estetyczne, PZWS, Warszawa, 1968.
6. Jan Christian Andersen, Baśnie, Nasza Księgarnia, Warszawa, 1976.
7. Jerzy Cieślikowski, Antologia poezji dziecięcej, Wydawnictwo Zakładu Narodowego
im. Ossolińskich, Gdańsk, 1982.
8. Leszek Kołakowski, Mini- wykłady o maxi sprawach. Seria trzecia i ostatnia,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2000.
9. Maria Molicka, Bajki terapeutyczne, wyd. Media Rodzina, Poznań, 1999.
10. Ross Vasta, Marshall M. Haith, Scott A. Miller, Psychologia dziecka, WSiP,
Warszawa, 1995.
11. Stanisław Jaworski, Słownik szkolny- terminy literackie, WSiP, Warszawa, 1985.
12. Stefan Kunowski, Podstawy współczesnej pedagogiki, Wyd. Salezjańskie,
Warszawa, 1993.
13. Podstawa programowa wychowania przedszkolnego MEN w: www. glottispol. pl.
14. www. kmt. pl/ indeksy/ dzieci. asp.
9