pobierz PDF - PKU Connect

Transkrypt

pobierz PDF - PKU Connect
PKUCONNECT
Nr 9/2016
magazyn
SPOTKANIA W SIECI
TEMAT NUMERU
NOWY ROK,
NOWE OTWARCIE?
PYTAMY
DOROTĘ DELI
PKUlicznik
PIERWSZY MOBILNY
KALKULATOR DIETY PKU
TRADYCJA
W NOWEJ
ODSŁONIE
WEDŁUG
JERZEGO NOGALA
SPIS TREŚCI
4
WYWIAD
To, co najcenniejsze,
jest już w nas
– Dorota Deli
8
TEMAT NUMERU:
Spotkania w sieci
– Dorota Deli
– Justyna Socha
– Karolina Folgart
– Maria Słupska
NOWOŚĆ
PKUlicznik
WIEDZA
Szczęśliwy ząb to zdrowy ząb
– Agnieszka Chrobot
PORADY
Zimowe szaleństwo pod kontrolą
– Ania Drzazgowska
PORADY
Jak zorganizować wymarzony kinderbal
– Iza Gontarek
22
KONKURS KULINARNY
Wyróżnione przepisy
KUCHNIA
Przepisy świąteczne
– Jerzy Nogal
KULTURA
24
29
33
40
PORADY
Pomocnik Świętego Mikołaja
PORADY
7 kroków do pięknego
wigilijnego stołu
49
53
56
29
8
WIEDZA
Bądź fit przez cały rok
– Elżbieta Świeczka
44
42
RELACJA
z planu filmowego
WASZE HISTORIE
– Alicja Frankowska
WYWIAD
– Karolina Szymczyk
RELACJA
Akademia Metaboliczna
KLUB MILUSIŃSKICH
POBAW SIĘ
62
64
68
70
72
73
P
Od redakcji
Przełom kończącego się i nowo rozpoczynającego roku to
czas świąteczny, pełen spotkań z rodziną i oczekiwania na
szampańską zabawę sylwestrową. To także czas dla nas
samych, gdy pomiędzy obowiązkami znajdujemy chwilę, by
przystanąć na moment i rozejrzeć się dookoła. Wsłuchajcie
się wtedy w siebie i zastanówcie, czy jest coś, co przeszkadza
Wam w życiu lub co chcielibyście zmienić. A może macie marzenie, które coraz bardziej wciskacie w kąt szuflady? Za mało
czasu poświęcacie na własne pasje i przyjemności? Albo brakuje Wam wolnych chwil dla bliskich? Nowy Rok to zawsze
czas podsumowań i snucia planów. Psycholog Dorota Deli
w rozmowie z nami pokazuje, jak powinniśmy przygotować
się do podejmowania nowych wyzwań, oraz podpowiada, kiedy najlepiej zdecydować się na zrobienie pierwszego kroku
w stronę naszych marzeń.
W dzisiejszych czasach trudno wyłączyć się z mediów społecznościowych, schować telefon w kieszeni, zapomnieć
o ulubionych serialach i programach telewizyjnych, jednak nie
wahajcie się tego zrobić. Święta i karnawał to zdecydowanie
czas na spotkania w realnej rzeczywistości. I choć ta wirtualna coraz bardziej przypomina tę realną, spróbujcie wyłączyć
na chwilę Wi-Fi. Odnajdźcie przyjemność w długo odkładanej rozmowie od serca z ukochaną babcią. Przytulcie się do
mamy. Pomóżcie tacie upolować najładniejszą choinkę. Takie
drobne gesty i chwile będą w dorosłym życiu Waszymi najpiękniejszymi wspomnieniami.
Złapanie równowagi pomiędzy światem wirtualnym a realnym
to dobra praca domowa na święta. Dlatego polecamy uwadze
nasz temat numeru. Justyna Socha, Maria Słupska oraz
Dorota Deli oddały się rozważaniom na temat tego, jak rzeczywistość wirtualna zmienia nasze funkcjonowanie w realnym świecie. Czy potrafimy jeszcze ze sobą rozmawiać poza
internetem? Jak nie dać złapać się w sieć? Czy słuchamy
jeszcze podpowiedzi naszej intuicji? Spróbowaliśmy wspólnie
znaleźć odpowiedzi na te pytania.
Wróćmy jednak do świąt! Za parę chwil Gwiazdka, a Wasza
lista świątecznych sprawunków jeszcze się nie uszczupliła?
Nie martwcie się, spieszymy z pomocą. Jerzy Nogal opracował menu na wigilijną wieczerzę, interpretując na nowo tradycyjne przepisy.
Przygotowaliśmy dla Was również prezentową ściągę, bo nam
też zdarzało się odkładać kupowanie prezentów na ostatnią
chwilę. Podobnie jak dekorację wigilijnego stołu. Zima znów
może ominąć święta, dlatego postarajcie się o wyjątkowy
klimat i magię na Waszych stołach. Skorzystajcie z naszego
poradnika, a przekonacie się, że wystarczy kilka trików, aby
pięknie przyjąć gości.
Po świątecznej kolacji warto na chwilę odejść od stołu, żeby
nacieszyć się czasem z rodziną. Gra w planszówki to idealny
sposób na wspólną zabawę dla całej rodziny. Przegląd tych
najciekawszych odnajdziecie w dziale Kultura.
No dobrze, nie trzymamy Was już dłużej. Na pewno jesteście ciekawi kolejnych stron i tematów – a ich nie brakuje!
Życzymy Wam miłej lektury w te długie zimowe wieczory oraz
wspaniałych świąt. Niech to będzie dla Was spokojny i pełen
pięknych wzruszeń czas!
3
WYWIAD
DOROTA DELI
Psycholog kliniczny. Doświadczenie zdobyła w pracy z osobami chorymi przewlekle i terminalnie.
Fascynują ją podróże (choćby palcem po mapie), poznawanie piękna Polski i zamieszkujących ją ludzi, a szczególnie
miejsc naznaczonych przez historię. Uwielbia uczyć się jezyków obcych, bo przypomina to pracę szyfranta.
Od niedawna biega i czerpie z tego wiele przyjemności.
Dorota Deli jest ekspertem na stronie PKUconnect.pl
TO, CO NAJCENNIEJSZE,
JEST JUŻ W NAS
Czujecie presję noworocznych postanowień, które już za chwilę wszyscy z entuzjazmem będziemy notować
w kalendarzach na 2017 rok? Czy w ogóle poddawać się jej i rzucać sobie wyzwania na styku przeszłego i przyszłego roku? Kiedy i jak najlepiej wprowadzać zmiany w swoim życiu?
Zapytaliśmy o to psycholog Dorotę Deli.
Czy podejmuje Pani postanowienia noworoczne?
Nie podejmuję postanowień w tym okresie, wręcz
staram się ich unikać. W przeszłości zdarzyło mi się
ulec tej ogromnej presji, jaka pojawia się w okresie
okołosylwestrowym, ale teraz już wiem, że im więcej
fajerwerków towarzyszy podejmowaniu decyzji o jakiejś zmianie w naszym życiu, tym trudniej pogodzić
4
się z niepowodzeniami, które w sposób nieunikniony
pojawią się na drodze do zmiany.
Dlaczego z końcem roku tak wielu z nas chce coś
zmienić w swoim życiu? Czy naprawdę potrzebujemy czekać aż do Nowego Roku, żeby wprowadzić zmiany w swoim życiu? Co magicznego jest
w tej dacie?
Nowy Rok w naszej tradycji coś rozpoczyna i coś kończy – i już choćby z tego wynika podział na to, co nadejdzie (nowe), i na to, co za nami (stare). To bardzo
silnie oddziałuje na naszą wyobraźnię. Chcemy, by to,
co nowe, było lepsze; czujemy, że to pewnego rodzaju
zobowiązanie.
Tradycja to jednocześnie coś dobrego, coś, co nas
jednoczy i daje nam poczucie wspólnoty, jednak jej
zasady mogą być też nadmiernym obciążeniem.
Chcemy być podobni do innych, bo to nas zbliża
do siebie nawzajem, i wpadamy w pułapkę.
Skoro tradycja to coś umownego, to dlaczego stary
ma być ostatni dzień grudnia, a nie koniec stycznia
(jak dla mieszkańców Chin) czy któryś z jesiennych
miesięcy (jak u Żydów)?
Ta umowność pojawia się również, gdy późną wiosną słyszymy o konieczności przygotowaniu naszego ciała do noszenia bikini w lecie. Dlaczego dbałość
o kondycję, zdrowie i wygląd ciała ma się ograniczać
do tego krótkiego okresu, gdy chodzimy najlżej ubrani? To też pewna narzucona zasada, która co roku
wielu z nas prowadzi do ryzykownych i pochopnych
decyzji.
Niestety, często z postanowieniami noworocznymi jest tak, że chęci do ich realizowania kończą
się w połowie stycznia. Dlaczego tak się dzieje?
Czy to znaczy, że wcale nie pragniemy tak bardzo
tych zmian, skoro tak szybko z nich rezygnujemy?
Taki sposób myślenia wynika z jednej prostej zależności: jeśli czegoś mocno pragnę, to na pewno mi się
uda. Zakłada to silny związek między pragnieniem
a realizacją, jest w tym pewien element magiczny.
Opieramy się na przekonaniu, które trudno udowodnić, a które wynika wprost z naszego dawnego dziecięcego sposobu myślenia. Aż trudno uwierzyć, że nie
opuszcza nas ono nawet, gdy dorastamy, i że może
5
WYWIAD
się stać przyczyną bardzo niesprawiedliwej samokrytyki w chwili niepowodzenia. Pragnienie pobudza
inwencję twórczą, a ona rodzi pomysł, jednak bez
konkretnych kroków trudno nam będzie doprowadzić
do jego realizacji.
Czy w takim razie jest w ogóle sens podejmować
postanowienia noworoczne?
Jeśli ta tradycja jest dla kogoś ważna, to trudno mi
będzie przekonać tę osobę do jej odrzucenia. Moim
zdaniem czas świąt Bożego Narodzenia i zabaw sylwestrowych to czas rozluźnienia i beztroski; późniejszy powrót do wymagań codzienności jest już
wystarczająco trudny. Jeśli jednak czujemy, że dziś
jest właśnie „teraz albo nigdy”, to poświęćmy więcej
czasu na konieczne przygotowania. Weźmy głęboki
oddech (a najlepiej kilka!), pozwólmy popracować
wyobraźni i przyjrzyjmy się możliwym wariantom
realizacji postanowienia, zaliczając do nich również
scenariusze skrajnie niepomyślne. Ważna wtedy staje się odpowiedź na pytanie „Co, jeśli się nie uda?”.
Mówimy cały czas o zmianach w życiu przy okazji
postanowień noworocznych. Porzućmy na chwilę
okoliczności czasowe, w których chcemy dokonać zmian, i skupmy się na tym, jak tych zmian
dokonywać. Wielu z nas boi się coś zmienić
w swoim życiu, nie chce wyjść z tzw. strefy komfortu. Dlaczego tak się dzieje i czy to prawda, że
wszystko, czego pragniemy w życiu, znajduje się
poza tą strefą?
To bardzo dobre pytanie. Strefa komfortu to termin
ukuty przez trenerów motywacyjnych, którzy zakładają, że jeśli obecna sytuacja nie przynosi nam satysfakcji, to być może należy poszukać jej gdzieś poza
tym, co nam znane.
Taka postawa kieruje naszą uwagę na to, czego nie
mamy. Idąc ku zmianie, mamy coś odrzucić, więc niewłaściwe będzie spoglądanie wstecz. Tymczasem
bez spojrzenia z uważnością na to, co już mamy, ist-
6
nieje zagrożenie, że źle ocenimy nasze siły, zamiast
wykorzystać je jako naszych sprzymierzeńców.
Spojrzenie z uważnością na siebie pozwala zrozumieć, że to, co najcenniejsze, już w nas jest. Bo – parafrazując znany cytat – szczęście to nie jest czekanie, aż burza minie, ale to nauka tańca w deszczu.
Czasami zmian w naszym życiu dokonujemy impulsywnie, bez planu, a kiedy indziej są to przemyślane i wyczekane decyzje. Który sposób według Pani jest lepszy? Zdaję sobie sprawę, że to
wszystko zależy od kontekstu, jednak czy jest jakaś recepta na udaną zmianę?
Najczęstszą odpowiedzią psychologa będzie „to zależy” – tutaj też będzie ona jak najbardziej na miejscu.
Sposób działania, który wybieramy – bardziej impulsywny lub refleksyjny – zamiast gotowej recepty
może dostarczyć nam ważnej wiedzy o nas samych.
Impulsywność będzie wskazywać na nasze upodobanie do kierowania się chwilą, „bo to dobry moment”,
„bo mamy właśnie poniedziałek”, „bo w poniedziałek
najlepiej się zaczyna”.
Natomiast rozważność, refleksja daje czas na złapanie oddechu, zrobienie planu, rozbicie dużych celów
na mniejsze, co zmniejsza ryzyko zniechęcenia i porzucenia wybranej drogi.
A jeśli w tak sporządzonych planach brakuje nam
szczypty romantyzmu czy odrobiny polotu – to po
prostu to też zaplanujmy. Po każdym udanym etapie
możemy przecież zafundować sobie nagrodę zgodną
z naszą spontaniczną i skłonną do fantazji naturą!
Mówi się, że najważniejsze to zrobić pierwszy
krok. Czy na pewno? A co w sytuacji, kiedy podjęcie decyzji kosztuje nas bardzo dużo stresu
i nieprzespanych nocy, jesteśmy już na początku
nowej drogi, ale niestety okazuje się ona nie być
usłana różami? Co zrobić w takiej sytuacji? Jak
wytrwać w tej decyzji? Czy powinniśmy poddać
nasze plany i marzenia weryfikacji?
Pytanie o pierwszy krok i o wytrwałość w dalszych
krokach to właściwie to samo pytanie. Wiele zależy
od właściwego przygotowania, o którym wcześniej
wspominałam.
To przygotowanie powinno opierać się na założeniu,
że w czasie realizacji postanowienia NA PEWNO czekają nas niepowodzenia. Nie ma innej drogi.
Założenie, że wystarczy
tylko jeden dobry plan,
jest nieprawdziwe.
Życie wciąż serwuje nam zaskakujące wydarzenia,
a my chcemy swój plan oprzeć na nieprzystającej do
życia teorii.
Starożytny mędrzec pięknie to ujął, mówiąc, że „jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”.
Dlatego przygotujmy się na to, co pewne: zróbmy
plan A, jednak na wypadek niepowodzenia załóżmy
plan B. Jeśli będzie trzeba, przygotujmy tych planów
tyle, ile możliwych wersji niepowodzeń – tak aby nic
nas nie zaskoczyło. Możemy do tego użyć kolejnych
liter alfabetu. A liter mamy wiele, więc nie zniechęcajmy się!
Czy przyjaciele, rodzina, znajomi są dobrymi
doradcami w przypadku poważnych zmian w
naszym życiu (takich jak np.: wyjazd na zagraniczne stypendium, porzucenie dotychczasowej
pracy w imię oddania się swojej pasji, rozstanie
się z bliską nam osobą)? Czy to są decyzje, które
powinniśmy rozważyć sami w swojej głowie, czy
warto jednak kierować się opiniami bliskich?
Decyzje, o których tu mówimy, mają wielką wagę
i możemy czuć się przez nie przytłoczeni, a co za tym
idzie, szukać kogoś, kto zdejmie z nas choć część ciężaru. Taką rolę możemy powierzyć najbliższym – pod
warunkiem że zachowają oni rzeczywiście pozycję
doradcy. Jeśli przy nich możemy wypowiedzieć swoje wątpliwości, dać wyraz lękom i nadziejom, to taka
ich obecność będzie nieoceniona. Jeśli natomiast
szukamy u nich sugestii konkretnych rozwiązań, to
lepiej, żebyśmy zostali sami z czystą kartką.
Decyzje podjęte pod wpływem innych osób niosą za sobą duże ryzyko – jeśli nasza decyzja okaże
się korzystna, to zabierzemy sobie połowę radości
z sukcesu, a jeśli decyzja okaże się błędem, może
nadszarpnąć naszą bliską i ważną relację z powodu
pojawiającego się wtedy poczucia krzywdy. Inni mogą
nas motywować na drodze realizacji pragnień, jednak
ważne jest to, żeby respektowali nasz plan w myśl
słów „jeśli kogoś kochasz, daj mu wolność”.
Kończąc naszą rozmowę, chcielibyśmy zapytać
Panią o źródła siły i odwagi do podejmowania
zmian w swoim życiu i podejmowania nowych
wyzwań. Skąd brać tę siłę i odwagę?
Najczęstszym motorem do zmian jest niezadowolenie. Jest to bardzo niepewna siła sprawcza, ale jeśli
je poczujemy, mamy szansę zmienić nasze podejście
z negatywnego („Tego nie chcę…”), które sprzyja reakcjom ucieczki, na pozytywne („Tego pragnę dla siebie…”), które sprzyja dobrym postanowieniom.
Dobrze zacząć od zauważenia źródeł naszego niezadowolenia. Czego potrzebuję, skoro je odczuwam?
Albo: co mnie trzyma w sytuacji, która stała się nieznośna?
Zawsze chodzi o zwrot ku sobie,
zauważenie siebie, swoich potrzeb.
To one dają siłę.
Nawet wtedy, gdy poczujemy, że zaczyna nam jej
brakować, warto wracać do tego pierwszego najważniejszego pytania, od którego wszystko się zaczęło.
7
TEMAT NUMERU
Dorota
Deli
Karolina
Folgart
Justyna
Socha
Maria
Słupska
W sieci spędzamy coraz więcej czasu. Większość rzeczy
możemy zrobić bez wychodzenia w domu, wystarczy jedynie
być online. Zakupy, kurs językowy, trening, praca, randka,
spotkania ze znajomymi? To wszystko jest zdecydowanie bliżej
nas w świecie wirtualnym.
Bez wątpienia otwiera on przed nami nowe możliwości
i wyrównuje szanse w dostępności do informacji, wiedzy,
kultury. Z drugiej strony może się okazać, że świat
wirtualny zabiera nam zbyt dużo czasu albo wpływa na
naszą samoocenę, jeżeli nie potrafimy złapać odpowiedniej
równowagi w korzystaniu z jego dobrodziejstw.
między
światami
Jeszcze nie tak dawno podział na świat
rzeczywisty i świat wirtualny wydawał się
wszystkim dość jasny. Teraz te dwa światy
płynnie się przenikają. Jest to oczywiście
pokłosie rozwoju technologicznego,
który nieustannie przybiera na sile.
8
W tym numerze postanowiliśmy przyjrzeć się naszemu
funkcjonowaniu na granicy tych dwóch rzeczywistości.
Karolinę Folgart, Marię Słupską i Justynę Sochę zapytaliśmy
o to, czy spotkania w sieci mogą zastąpić spotkania poza nią.
Psycholog Dorota Deli napisała dla nas tekst, w którym wyjaśnia,
jak świat wirtualny zmienia nasze funkcjonowanie, samoocenę
i styl życia. Maria Słupska w swoim felietonie zastanawia się,
jakie miejsce ma nasza intuicja w kontekście rozwoju nowych
technologii. Czy potrafimy jeszcze się nią kierować, czy raczej
wolimy wszystko oddać w ręce intuicyjnych aplikacji?
Natomiast Justyna Socha w swoim felietonie rozwinęła
temat spotkań w sieci.
9
TEMAT NUMERU
Maria: Zależy z którymi znajomymi. Wyprowadzka do innego miasta sprawiła, że z tymi z Gdańska
kontaktuję się raczej w sieci. A z towarzystwem warszawskim – zdecydowanie na żywo. Coraz więcej
moich znajomych również wyjeżdża na studia lub na
Erasmusa za granicę. W takim wypadku internet pozwala mi na utrzymanie z nimi stałego kontaktu.
Spotkajmy się!
Dzięki internetowi jesteśmy w ciągłym kontakcie z innymi.
Codziennie rozmawiamy ze znajomymi przez najróżniejsze komunikatory,
wymieniamy się opiniami w serwisach społecznościowych.
Spotkania w wirtualnym świecie czy spotkania na żywo?
Zapytaliśmy Karolinę, Justynę i Marię o to, którą formę kontaktów bardziej
sobie cenią i co daje im przynależność do internetowych społeczności.
Gdzie częściej spotykacie się ze swoimi znajomymi – w sieci czy na żywo?
Justyna: Zdecydowanie na żywo! Choć nie ukrywam,
że najczęściej na spotkanie „w realu” umawiamy się
w sieci. Są też znajomości na odległość – i to właśnie
przeróżnego rodzaje serwisy społecznościowe pozwalają mi być z tymi osobami w ciągłym kontakcie.
Karolina: Niestety dużo częstszy kontakt mam
ze znajomymi w sieci. Mówię „niestety”, ponieważ
w kwestii kontaktów międzyludzkich jestem zdecydowanie zwolenniczką spotkań face-to-face.
Co jednak poradzić na to, że w obecnym świecie
jest zawsze tyle do zrobienia, a doba wciąż ma tylko
10
24 godziny…? Ciągłe bieganie, praca, dom, inne zobowiązania, praca magisterska, sprzątanie, ugotowanie obiadu – wszyscy na pewno doskonale to znamy.
W takiej codziennej rzeczywistości, pełnej obowiązków, a tak ubogiej w wolny czas, trudno spontanicznie organizować częste spotkania z przyjaciółmi
i znajomymi.
Jest to dość smutne, ale z drugiej strony bardzo cieszy mnie to, że przy pomocy telefonu czy komputera
mogę pozostawać z nimi w stałym kontakcie.
Tak więc niestety nie widujemy się na co dzień na
żywo, ale nowoczesna technologia pozwala nam na
wygodny telefoniczny bądź wirtualny kontakt.
Czy widzicie jakieś wady w spotkaniach online?
Karolina: Wadą jest na pewno to, że w kontakcie online – czy to pisanym, czy to wideo – nie ma tej osoby obok, nie ma więc tego kontaktu emocjonalnego.
W dalszym ciągu jest trochę tak, że gadam do komputera czy telefonu.
Justyna: Dokładnie. W rozmowie przez internet nie
jesteśmy w stanie wyrazić swoich emocji, nie widzimy reakcji osoby, gdy opowiadamy historię czy opisujemy ważne wydarzenie.
W dzisiejszym świecie nie zawsze mamy czas spotykać się z bliskimi, więc przeróżnego rodzaju aplikacje
i serwisy wydają się zbawieniem. Jednak na dłuższą
metę jest to dość złudne rozwiązanie, które bardzo
spłyca znajomość. Nic nie zastąpi realnego kontaktu
z drugim człowiekiem!
Co daje Wam przynależność do tych społeczności?
Karolina: Dla mnie cenna jest możliwość wymieniania się doświadczeniami i inspiracjami oraz bycie
w kontakcie z przyjaciółmi, którzy mieszkają na drugim końcu Polski.
Maria: Trudno mi sobie wyobrazić funkcjonowanie
bez moich uniwersyteckich grup na Facebooku, gdyż
właśnie tam pojawiają się wszystkie najważniejsze
informacje dotyczące zajęć, zaliczeń, wyników, materiałów do nauki, imprez czy ciekawych wydarzeń
na naszej uczelni. Grupy PKU Fenylaki i Metabolics without Borders traktuję bardziej jako miejsca,
w których mogę podzielić się swoim doświadczeniem
i dowiedzieć się, jak wygląda życie innych osób z PKU.
Justyna: Mam podobnie jak Maria i nie wyobrażam
sobie funkcjonowania bez grupy studenckiej. To właśnie tam dowiaduje się o wszystkich odwołanych zajęciach czy materiałach do nauki. Zbawienie!
Grupy związane z fenyloketonurią to dla mnie dawka
inspiracji, informacje o nowych produktach, nowinki ze
świata PKU oraz poznawanie nowych, ciekawych osób.
Do jakich społeczności w sieci należycie?
Karolina: Tak jak zapewne większość czytelników
„PKUconnect” należę do grupy PKU Fenylaki. Poza
tym do grup tematycznych: do grupy użytkowników
Thermomixa, grupy fitness, biegowej, motywacyjnej
i o tematyce ślubnej oraz do grup pełniących funkcje
kontaktowo-organizacyjne.
Maria: Główną społecznością, do której należę, jest
moja grupa dziekańska na studiach oraz grupa dla
studentów mojego uniwersytetu. Poza tym również
do grupy PKU Fenylaki i do społeczności Metabolics
without Borders.
11
TEMAT NUMERU
niewrażliwi na obrazy idealnego piękna. Rosną oczekiwania wobec innych i wobec siebie, rośnie wrażliwość na krytykę innych i skłonność do samokrytyki.
Tak dochodzimy do podstawowego obecnie sposobu, w jaki korzystamy z rozbudowanej sieci połączeń.
Do poprzednio wymienionych zalet – dostępności
informacji i rozwoju kultury obrazkowej – dodaliśmy
możliwość porozumiewania się. W ten sposób otrzymaliśmy to, co zdecydowało o ogromnej popularności komunikatorów. Okazały się one czymś więcej niż
tylko sposobem na umówienie spotkania czy zrelacjonowania pokrótce wydarzeń mijających tygodni.
DOROTA DELI
ja i światy dwa
W pierwszych latach, gdy internet zaczął istnieć, nikt nie przewidział jego ogromnej
popularności. Powstał jako wojskowa sieć do porozumiewania się, a potem
naukowcy dostrzegli w nim możliwość dzielenia się osiągnięciami i wzajemnego
wspierania w drodze ku nowym odkryciom. Nikt nie pomyślał wtedy, że narzędzie
stworzone do pracy stanie się ulubionym sposobem spędzania wolnego czasu.
Jak mało wiedzieliśmy o człowieku, skoro nie zdołaliśmy przewidzieć, jak bardzo ta sieć powiązań trafi
w nasze najsilniejsze potrzeby? Internet stał się dla
nas formą zbierania ogromnej ilości wiedzy i korzystania z niej. Nigdy wcześniej nie było tak łatwo zgromadzić wielu odnośników do studiowanego tematu,
ale też nigdy wcześniej nie było tak łatwo spędzić
wielu godzin przed ekranem, dając się wciągać w klikanie setek kolejnych linków.
Powiązanie licznych informacji w rozbudowany system z jednej strony jest ułatwieniem, ale z drugiej
12
utrudnieniem, ponieważ konieczne jest selekcjonowanie i eliminowanie informacji oraz hierarchizowanie ich.
Wirtualna rzeczywistość stała się wspaniałym miejscem dla poszukiwania doznań i przeżyć, jakich nie
dostarcza nam codzienne życie. „Ja realne” schodzi
na drugi plan, podczas gdy nasze wyobrażone „ja idealne” może bez końca podróżować w kierunku marzeń. W erze Photoshopa, o którym tak wiele napisano, powinniśmy już nabrać zdrowego dystansu do
tego, co nierzeczywiste, a jednak nie pozostajemy
Po erze listów i e-maili
przyszedł czas na media
społecznościowe.
Skoro – zgodnie z nazwą – zaczęły one budować społeczność, to nie wystarczył jeden komunikator, ale
musiały powstać jego różne odmiany: światowy potentat Facebook, Instagram, Twitter, łączące obraz
z tekstem, proponujące uaktualnienia wiadomości ze
świata, personalizujące oferty handlowe. Przewaga
na rzecz obrazu jest widoczna chociażby wśród użytkowników Snapchata, gdzie użycie słów nie jest już
koniecznością.
Nawet nie zauważyliśmy, kiedy pojawił się nowy język – najpierw dla osób wtajemniczonych, a potem
dla wszystkich – w którym polubienie jakiejś treści
nabrało nowego znaczenia.
Kciuk do góry i już ten post widzą nasi znajomi
i przyjaciele. Słowo „znajomi” też ewoluuje, nie ogranicza się tylko do ludzi, których znamy osobiście,
lecz także do osób „napotkanych” w internecie. Dla
niektórych będzie to droga do zubożenia języka, jednak znający jego historię wiedzą, że zawsze był on
odzwierciedleniem zjawisk społecznych. To, co nadal
zaskakuje jednych i drugich, to tempo zmian.
Nowa mowa i nowy sposób budowania relacji staje
się polem do nieznanych do tej pory inicjatyw. Czym
byłby flash mob czy kwitnące ostatnio inicjatywy
obywatelskie bez wszechmocnego internetu? Skoro
można się szybko poznać, to można równie szybko
stworzyć coś nowego, wystąpić w obronie zapomnianych praw, zaprotestować lub – nawet nie odchodząc
od biurka – opracować wspólny, rozbudowany projekt. Nigdy nie mierzyliśmy tak wysoko, nigdy też nie
było tak łatwo o szybką, przeprowadzoną z rozmachem karierę.
Pojawiają się formy różnorakiej
współpracy, a także poszukiwania
i dawania wsparcia w nieznanej
dotąd skali.
Dostęp do osób spoza najbliższego środowiska staje
się ważny dla tych, którzy w tym otoczeniu nie czują się najlepiej lub których życie i praca zmuszają do
pewnego rodzaju odosobnienia. W sytuacji takiego
braku każdy sposób na komunikację odegra swoją rolę, dając możliwość formowania grup wsparcia
13
TEMAT NUMERU
złożonych z osób, które w świecie realnym nie miałyby szans na spotkanie. Szybka wymiana informacji
i łatwa łączność to niewątpliwe zalety, jednak stąd
już niebezpiecznie blisko do przymusu wielokrotnego sprawdzania i aktualizowania pozyskiwanych
o innych informacji. Potrzeba tu więc umiejętnego
i wyważonego korzystania, tak aby nie zapomnieć, że
najpełniejszą formę zapewni realny i bardziej wymagający kontakt, którego nigdy nie zastąpi podglądanie.
To, co może również niepokoić,
to nie tyle okazywanie poparcia
i sympatii o szerokim zasięgu,
ile raczej możliwość wyrażania
dezaprobaty czy wręcz
ośmieszania innych.
Zjawisko hejtu przypominające szkolny bullying, czyli
prześladowanie słabszych, może dotknąć każdego,
kogo nazwiemy innym. Internet zapewniający anonimowość umożliwia pojedynczym hejterom działanie,
a w efekcie sprzyja poczuciu wykluczenia. Sieje swoje złe ziarno nie tylko pośród młodzieży wrażliwej na
ocenę, lecz także nawet pośród celebrytów pozornie
uodpornionych na krytykę.
Badania wskazują, że odrzucenie boli tak samo online, jak offline. Przyjęcie i wykluczenie w sieci działa tak samo, jak w realu. Budzą się te same uczucia,
a porównywalne cierpienie bierze się z aktywowania
tych samych rejonów w mózgu.
Poczucie bycia nieszczęśliwym wzrasta, gdy porównujemy się z innymi, ale wzrasta ono niewspółmiernie, gdy ci inni to znajomi z sieci, których posty wyglądają często perfekcyjnie. W odniesieniu do naszych
obecnych przeżyć wewnętrznych historia z cudzego
walla wygląda kolorowo, co powoduje w nas uczucie
zazdrości i skłania nas ku nadmiernemu skupieniu na
sobie. Na szczęście zauważono również, że wracanie
do dawniejszych postów, które sami kiedyś zamieściliśmy, ma na nas pozytywny wpływ i może zmniejszać odczuwany dyskomfort.
Gdy obserwuje się internetową rzeczywistość, staje
się jasne, że ani nasz mózg, ani emocje nie są przy-
stosowane do ogromnych ilości informacji, bo nie
umieją przetworzyć ich bez odpowiedniej reakcji.
Jako przeciwwagę do nadmiernego ładunku informacji proponuje się obecnie różne modyfikacje popularnego odłączenia. Moim zdaniem o wiele skuteczniejsze może się okazać poświęcenie większej energii
mniejszej ilości danych, co zaczyna być popularyzowane pod nazwą uważności – idei mindfulness.
Za pomocą kilku prostych czynności możemy skutecznie zapobiec
poczuciu zagubienia, warto więc któregoś dnia podarować sobie
chwilę owocnego zatrzymania.
• Znajdź wygodną i czujną pozycję w jakimś spokojnym miejscu, rozluźnij
ramiona, weź kilka spokojnych oddechów i poczuj, gdzie jesteś fizycznie
i emocjonalnie.
• Teraz włącz komputer lub telefon.
• Zanim włączysz ulubione medium społecznościowe, zastanów się nad
swoimi intencjami. Czego oczekujesz, klikając na wybraną ikonkę?
Dlaczego właśnie ta strona? Na co masz nadzieję? Jak zareagujesz na
update’y? Czego szukasz – połączenia, odłączenia czy może ucieczki?
Przyjęcie i wykluczenie
w sieci działa tak samo,
jak w realu.
• Skup się na swoich odczuciach przez czas 3 powolnych oddechów,
• Otwórz oczy i spójrz na pierwszy update. Zamknij je znowu, żeby
przyjrzeć się swoim pierwszym emocjom. Jakie uczucia pojawiły się
w reakcji na wiadomość? Pobudzenie? Znudzenie? Zazdrość? Żal?
Jak to jest czuć takie emocje w swoim ciele?
• Poczekaj, aż odczucia powoli odpłyną przez 1–2 oddechy.
Skup się na odczuciach, emocjach czy subtelnych dźwiękach dookoła.
• Zastosuj tę praktykę przez 3–5 minut – w zależności od czasu i sił*.
* Za www.mindfulness.org
14
15
TEMAT NUMERU
Zauważanie swoich odczuć bez
oceniania uczy nas zachowywania
zdrowego dystansu, a co za tym
idzie – budowania własnych
niezależnych decyzji. To praktyka
bardzo przydatna i niewymagająca
specjalnych umiejętności.
Trzeba na koniec przyznać, że częste przebywanie
w świecie wirtualnym nieuchronnie nas zmienia,
jednak jest to rewolucja, której nikt z nas nie zatrzyma. Budzi podobne emocje jak kiedyś romantyczne
powieści, które oskarżano o niesienie zepsucia, czy
wynalezienie radia i telewizji, które miały odrywać
nas od obowiązków i prowadzić ku niebezpiecznym
fantazjom.
Człowiek nauczył się w ich wyniku, że rozrywka i zabawa oraz rozwój i wiedza mogą iść w parze. Panta
rhei, wszystko się zmienia, a więc świat, jaki znamy,
również… I dobrze :)
JUSTYNA SOCHA
Studentka energetyki. Uwielbia się śmiać, aktywnie spędzać czas, podróżować
i odkrywać nowe smaki. Zawsze wszędzie jest jej pełno; ma w sobie mnóstwo energii,
którą stara się dzielić z innymi. Gotowanie ją uspokaja, relaksuje i wprowadza harmonię w jej życie.
mi utrzymywać kontakt z osobami, których nie widzę
na co dzień lub które już nie mieszkają w Trójmieście.
Nawet z bliskimi znajomymi nie codziennie mam
czas się spotykać. W tym przypadku dobrym rozwiązaniem wydają się komunikatory, dzięki którym możemy ze sobą porozmawiać, a nawet widzieć siebie
nawzajem przez kamerkę internetową. Prawie jak
realne spotkanie. Niewątpliwym plusem jest także
szybkość wymiany informacji, zdjęć czy wideo. Jednym kliknięciem możemy wysłać pozdrowienia z drugiego końca świata.
kiej. Obecnie to właśnie tam udostępniane są wszelkie materiały dydaktyczne, informacje o jakichkolwiek
zmianach czy datach zaliczeń. Niekiedy razem rozwiązujemy trudniejsze zagadnienia, wymieniamy się
notatkami. Taka grupa to istne zbawienie!
Jednak czy rzeczywiście życie w dobie internetu to
same plusy? Jest to niewątpliwie spory pożeracz
czasu, nad którym bardzo łatwo można stracić kontrolę. Prosty sprawdzian: jadąc pociągiem czy tramwajem, czytasz książkę czy przeglądasz internet?
No właśnie.
Wydaje mi się, że takie spotkania w sieci stały się dla
większości codziennością. Każdego dnia spotykamy
się ze sobą w różnego rodzaju serwisach, aplikacjach
czy grupach. Czasem jest to zwykła rozmowa, innym
razem wymiana doświadczeń czy gorąca dyskusja na
forum.
Chyba każdy z nas tak samo jak
w realnym świecie przynależy do
pewnej grupy internetowej, z którą
w pełni się identyfikuje i w której
czuje się swobodnie.
Justyna jest redaktorką serwisu PKUconnect.pl.
Złapani w sieci?
Świat wirtualny zaczyna odgrywać coraz większą
rolę w naszym codziennym życiu. Obecnie zdecydowana większość osób ma telefon z dostępem do
internetu. Jesteśmy na bieżąco nie tylko z wiadomościami i nowinkami ze świata, lecz także z tym, co
aktualnie robią czy w jakim nastroju są nasi znajomi.
Nawet podglądanie tego, co udostępniają na swoich
16
profilach, jest kolejnym elementem pozwalającym
nam być z nimi w stałym kontakcie. Zainstalowaliśmy w telefonach mnóstwo aplikacji, które mają nam
ułatwiać życie, pomóc w prowadzeniu różnego rodzaju statystyk czy pozwolić podtrzymywać kontakty
z bliskimi. I fakt, gdyby nie Facebook czy różnego rodzaju komunikatory społecznościowe, trudno byłoby
Często ludzie, którzy nigdy nie spotkali się na żywo,
czują, jakby znali się od zawsze – wspólne doświadczenia pozwalają nam bardzo zbliżyć się do siebie.
Podobnie przynależność do grupy fenylaków w jednym z serwisów jest w pewnym stopniu jednocząca.
W tym miejscu może nie wszyscy, ale większość na
pewno rozumie sytuację drugiej osoby. Można bez
obaw zapytać o radę czy wymienić się doświadczeniem. I mimo że większość osób z grupy nie zna się na
żywo, czasami jej członkowie nazywają się rodziną.
Studenci chyba doskonale zrozumieją, jeśli napiszę,
że nie wyobrażam sobie uczelnianego funkcjonowania bez przynależności do forum czy grupy studenc-
Mam wrażenie, że gdyby nie było komunikatorów,
spotkania na żywo odbywałyby się częściej lub byłyby intensywniejsze – a z pewnością byłoby dużo więcej spraw i historii do omówienia.
Nie da się też nie zauważyć, że podtrzymywanie znajomości online prowadzi do relacji bardziej powierzchownych. Nie jesteśmy w stanie wyrazić emocji czy
swoich odczuć poprzez taką konwersację. Nie widzimy spontanicznych reakcji odbiorcy. Czasem wręcz
możemy zostać odebrani zupełnie inaczej, niż tego
oczekujemy, choć w wyrażeniu naszych emocji mają
nam pomóc najróżniejsze emotikony, gify, naklejki
czy memy. Nawet Facebook to ułatwił – teraz pod po-
17
TEMAT NUMERU
stem możemy dać serduszko, zasmucić się, a nawet
zdziwić. Cały czas jednak wierzę, że mamy naszemu
rozmówcy więcej do zakomunikowania.
i czasami mocno zretuszowane. Niekiedy to może być
bardzo deprymujące, bo możemy zacząć z większym
rozczarowaniem spoglądać na nasze życie.
W serwisach społecznościowych poddajemy się ciągłej ocenie, ale sami też nie stronimy od oceniania innych na podstawie wrzucanych zdjęć czy wypowiedzi.
Internet niezwykle zrewolucjonizował nasze życie.
Ot, jedno kliknięcie i mamy możliwość kontaktu praktycznie z całym światem, być na bieżąco w każdym
temacie, spojrzeć na interesujący nas temat z różnych perspektyw. Mamy łatwy i szybki dostęp do
wiedzy i wiadomości. Z internetem jest jak z każdym
wynalazkiem, który z założenia ma nam ułatwić życie
– jest błogosławieństwem, jeżeli potrafimy mądrze
z niego korzystać, ale może być utrapieniem, kiedy
stracimy nad nim kontrolę.
Dlatego dbajmy o nasze społeczności w sieci, wzbogacajmy je o naszą perspektywę, wiedzę, doświadczenie. Nie bójmy się wyrażać naszego zdania, ale
podchodźmy z respektem do odmiennych opinii naszych rozmówców. Wtedy społeczności, które tworzymy, będą miały sens i będą dla wszystkich wartością. W codziennym pędzie nie zapominajmy o naszej
rodzinie, przyjaciołach i znajomych. Najwspanialszą
rzeczą, jaką możemy im ofiarować, jest nasz czas.
Czas poza siecią. Dlatego wyłączcie wi-fi i zatraćcie
się w rozmowie – face-to-face, tu i teraz.
Bardzo łatwo przychodzi tutaj
zwracanie komuś uwagi czy
wydawanie publicznych opinii
na jego temat.
Ludzie potrafią być bardzo zawistni, często są w stanie
napisać coś, czego nigdy nie powiedzieliby w oczy
drugiej osobie. Zazdrość również jest powszechna
w sieci. Pamiętajcie jednak, że ludzie udostępniają raczej tylko urywki ze swojego życia – zazwyczaj
lubimy pochwalić się swoimi wakacjami, wynikiem
naszych kulinarnych eksperymentów czy zmianami
w naszym wyglądzie. Życie internetowe bywa złudne
MARIA SŁUPSKA
Studentka medycyny. Marzy o licznych i nietuzinkowych podróżach. Uwielbia jeździć na nartach, konno,
a także wybierać się ze znajomymi na koncerty albo spontaniczne wyjazdy. Lubi stawać przed nowymi,
ciekawymi wyzwaniami, które mogą ją wiele nauczyć. No i jest fenylakiem.
Maria jest redaktorką serwisu PKUconnect.pl.
Nasza intuicja
w kontekście rozwoju
technologicznego
Nasz świat z roku na rok staje się coraz bardziej zautomatyzowany. Nieustający rozwój technologiczny
ma znaczący wpływ zarówno na jakość naszego życia, jak i na nas samych. Warto się zastanowić, czy
te wszystkie udogodnienia faktycznie są jedynie przedłużeniem naszej ręki, czy może stały się już nieodłącznym elementem naszej osobowości. Czy rzeczywiście kierujemy się naszymi przemyśleniami, naszą
intuicją i naszym doświadczeniem, czy może nawet
w tym zakresie polegamy na urządzeniach?
Telefony, internet, telewizja czy tablety są ogólnodostępnymi nośnikami informacji, dzięki którym większość faktów czy opinii mamy podane na talerzu.
18
Najróżniejsze programy podsuwają nam rozwiązania
problemów, a aplikacje w telefonie wyznaczają nam,
jak dokładnie dojechać do danego miejsca. To bardzo
ułatwia nam życie i skraca czas, jaki musimy poświęcić na daną czynność, ale też zdecydowanie rozleniwia nasz mózg. To z kolei powoduje, że nieużywana
zdolność kreatywnego myślenia i podejmowania
samodzielnych i spontanicznych decyzji przychodzi
nam z coraz większą trudnością. Nasze reakcje są
opóźnione, bo dotąd cały czas polegaliśmy na gotowych odpowiedziach.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której nagle zostalibyśmy odcięci od internetu oraz innych mediów i musie-
19
TEMAT NUMERU
libyśmy polegać tylko na sobie. Jak dużo czasu musielibyśmy poświęcić na załatwienie naszych spraw?
Poruszanie się po miejskiej dżungli bez nawigacji
w telefonie byłoby zdecydowanie trudniejsze!
Pamiętajmy, że tekst nigdy nie będzie w stanie przekazać naszych odczuć tak skutecznie jak rozmowa na
żywo.
A ile czasu zajęłoby nam wyliczenie dziecku fenyloalaniny spożytej w ciągu całego dnia? Tak na wszelki
wypadek zawsze warto kłaść nacisk na umiejętność
ręcznego przeliczania diety.
W skrajnych przypadkach coraz
więcej osób oddaje się życiu w sieci
i grom online, ponieważ boją się
nawiązywania relacji z ludźmi
w prawdziwym życiu – uważają,
że są one zbyt trudne do utrzymania
i potencjalnie raniące.
Jak poradzilibyśmy sobie, gdyby nagle został nam
odcięty kontakt ze społecznościami PKU? Musielibyśmy wrócić do polegania na własnej wiedzy i intuicji,
a także na naszych obserwacjach. Dlatego właśnie
warto poświęcać temu uwagę i rozwijać w sobie
umiejętności kreatywnego myślenia oraz samodzielnego radzenia sobie w trudnych sytuacjach.
Rozwój technologiczny
doprowadził również do
przeniesienia się ogromnej
części naszych kontaktów
do sieci.
Teraz bez problemu możemy skomunikować się
z każdym bez względu na godzinę. Znaczna większość z nas korzysta z komunikatorów typu Messenger, Skype, WhatsApp czy Snapchat, które znacznie
ułatwiają kontakt z innymi ludźmi. Dzięki nim komunikacja jest szybka nawet przy dzielących nas kilometrach i nie wymaga to od nas wychodzenia z domu
czy nawet z łóżka.
Są też jednak liczne negatywne skutki. Przyzwyczajenie do prowadzenia relacji w sieci sprawia, że trudniej nam w sytuacjach face-to-face, bo nie zawsze
umiemy odczytać mowę ciała, ponadto potrafimy
być przytłoczeni emocjami wynikającymi z relacji czy
przebiegu dyskusji.
20
Stosunki międzyludzkie przez internet nigdy nie będą
w stanie w 100% zastąpić nam tradycyjnej formy
nawiązywania kontaktów. Wręcz przeciwnie: może
to utrudnić nam funkcjonowanie w społeczeństwie,
zarówno w pracy, jak i w sferze prywatnej.
Technologia ma również wiele zalet. To dzięki jej rozwojowi poziom naszego życia znacznie się podniósł.
Powinna nam w tym pomagać nasza intuicja, której
absolutnie nigdy nie powinniśmy ignorować.
Co rozumieć przez pojęcie intuicji? Traktujmy to jako
rodzaj przebłysku myślowego, w którym dostrzegamy pewien obraz, rozwiązanie problemu czy odpowiedź na nurtujące nas pytanie.
nowienia o sobie jako jednostce. Nie wszystko da się
opisać i sklasyfikować. Tak samo jest w PKU, bo każdy fenylak jest inny, inaczej reaguje na dietę. Dlatego
właśnie czasami – zamiast za bardzo sugerować się
innymi przypadkami – warto polegać na własnej intuicji oraz na tym, jak dobrze sami znamy siebie czy
nasze dziecko.
Intuicja może mieć również podłoże emocjonalne. To
ona często pozwala nam oddzielić to, co jest dobre,
od tego, co złe. Stanowi swego rodzaju ostatnią barierę. Jeżeli jesteśmy w trudnej sytuacji i szukamy rozwiązania w internecie, koniecznie weźmy pod uwagę
to, co nam mówi nasze doświadczenie i przeczucie.
Korzystanie z intuicji jest pewną formą bycia krytycznym wobec informacji, które są nam przekazywane.
Podkreśla to naszą niezależność i umiejętność sta-
Rozwój technologiczny miał niesamowity wpływ na
życie każdego z nas. Świat ciągle się zmienia, a wraz
z tym postępem zmienia się też nasze podejście do
codzienności i pewnych wartości. Ważne jest jednak,
żeby nie zgubić w tym siebie i zachować umiar. Teraz pewnie trudno byłoby nam zrezygnować z tych
wszystkich udogodnień, ale nie polegajmy zbytnio na
różnych nowoczesnych urządzeniach – w końcu najwspanialsze urządzenie mamy we własnej głowie.
Nam, fenylakom, pozwoliło
to na usprawnienie przeliczania
dziennego spożycia
fenyloalaniny, a także
umożliwiło szybszą wymianę
doświadczeń z innymi
pacjentami i rodzicami.
Nagle uzyskaliśmy możliwość dowiedzenia się wielu
rzeczy o diecie i o życiu z nią. Innymi słowy: rozwój
technologiczny otworzył nam okno na świat. Mimo
tych licznych plusów warto jednak nie oddawać się
technologii w pełni. Najrozsądniejszym podejściem
wydaje się zachowanie umiaru i wyznaczenie granicy.
21
NOWOŚĆ
Pierwsze logowanie
PKUlicznik jest zintegrowany z Waszym kontem na PKUconnect.pl.
Dlatego uruchamiając aplikację po raz pierwszy, wpiszcie login i hasło,
których używacie do logowania w serwisie PKUconnect.pl.
– dieta w zasięgu ręki
Przy pierwszym logowaniu podajcie swoje dzienne zapotrzebowanie na białko,
kalorie i Phe, a PKUlicznik będzie przeliczał wszystkie produkty i Wasze zestawy
pod kątem tych danych. Przy każdym produkcie i zestawie będzie wyświetlała się
informacja, jaki procent Waszego dziennego zapotrzebowania spełnia.
Dzięki temu poziomy Phe będą pod stałą kontrolą, a Wy będziecie mieć
spokojną i otwartą głowę do kulinarnych poszukiwań.
Ta informacja ucieszy wszystkich tych,
którzy lubią mieć swoją dietę pod pełną kontrolą.
Nutricia Metabolics stworzyła PKUlicznik –
pierwszą aplikację mobilną dla osób z PKU.
Skąd pobrać PKUlicznik?
Aplikację możecie pobrać bezpłatnie w App Store (wersja na
iOS) oraz Google Play (wersja na Androida). PKUlicznik dostępny
jest również w serwisie PKUconnect.pl, jeżeli wolicie w danym
momencie mieć do niego dostęp z poziomu laptopa czy tabletu.
Sobotnie zakupy, śniadanie na trawie czy eksperymenty
w zaciszu własnej kuchni?
Teraz bez problemu możecie zaplanować posiłek
i szybko sprawdzić wartości Phe w wybranych
produktach na swoim smartfonie!
22
Wersja na iOS
App Store
Autorzy PKUlicznika chcą – z myślą o Waszych potrzebach – cały czas
go udoskonalać. Dlatego każda Wasza wskazówka i uwaga jest tak cenna.
Przesyłajcie swoje opinie i podpowiedzi na [email protected],
w tytule e-maila wpisując: PKUlicznik.
PKUlicznik – kalkulator diety PKU
Co nowego?
Kuchnia to przestrzeń nieustających
eksperymentów. Przepisy
wciąż ewoluują. Nowe pomysły
wpadają do głowy. Tak trzymać!
W PKUliczniku, tworząc własne
zestawy, możecie je dowolnie
modyfikować – zmieniać wartości
składników i same produkty
w obrębie zestawu.
Google Play
Twórzcie z nami PKUlicznik
Planowanie posiłków i zapisywanie własnych zestawów
(dań lub całych jadłospisów) nie było jeszcze tak łatwe.
Do zapisanych zestawów możecie zaglądać nawet bez
dostępu do internetu!
Modyfikacja
zestawów
Wersja na Android
Moje ulubione
produkty
Na pewno macie produkty,
z których korzystacie
prawie codziennie. Kliknijcie
w gwiazdkę przy wybranym
produkcie, a trafi on do sekcji
„Moje ulubione produkty”.
Dzięki temu ułatwicie sobie
komponowanie nowych
zestawów.
Moje
produkty
Nie znaleźliście w aplikacji
potrzebnego produktu,
ale znacie jego wartości Phe?
Możecie umieścić go w sekcji
„Moje produkty”.
Prowadzenie diety PKU wymaga dużego zaangażowania, skrupulatności i uwagi.
Mamy nadzieję, że PKUlicznik ułatwi Wam codzienne kontrolowanie i układanie
swojej diety.
Możecie z niego korzystać
na wielu urządzeniach:
na smartfonie, tablecie,
laptopie.
Do swoich zapisanych
treści macie dostęp
offline – nie trzeba mieć
połączenia z internetem.
Szybko sprawdzicie
zawartość Phe, białka
i kalorii dla szukanych
produktów.
Możecie zaplanować
swój posiłek
gdziekolwiek
jesteście.
23
WIEDZA
ELŻBIETA ŚWIECZKA
Od 1985 roku pracuje w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie: obecnie jako dietetyk
Poradni Chorób Metabolicznych i Poradni Rzadkich Wrodzonych Wad Metabolizmu.
Prywatnie jest szczęśliwą żoną oraz matką trójki wspaniałych dzieci. Wolny czas spędza na spacerach z psem
w Puszczy Niepołomickiej, która jesienią jest najpiękniejsza. Lubi czytać książki psychologiczne i poezję,
pielęgnować kwiaty i gotować.
Zima wcale nie musi być czasem, w którym przybieramy na wadze i zaprzestajemy
aktywności fizycznej. Jak dbać o siebie, aby być zdrowym, pełnym energii
i zadowolonym ze swojej sylwetki niezależnie od pory roku?
Dietetyk Elżbieta Świeczka w swoim tekście podpowiada, o jakie składniki
warto wzbogacić swoją dietę zimą oraz jaka aktywność fizyczna najlepiej
spali niechciany tłuszczyk.
BĄDŹ FIT
PRZEZ CAŁY ROK!
24
Człowiek od zawsze uzależniony był od mijających
pór roku i zmian zachodzących wówczas w przyrodzie, do nich dostosowywał się także jego organizm.
Dziś cykl ten został zaburzony, ale zmiany w nas
wciąż zachodzą w rytmie natury i wciąż zadajemy sobie pytanie o to, dlaczego tyjemy.
Nasz organizm funkcjonuje według tego, jak został
zaprogramowany w wyniku ewolucji. Żyjemy we
współczesnym świecie, w którym dokonał się cywilizacyjny przewrót, a organizm jakby nie nadąża za
zmianami, więc gdy dostarczymy mu za dużo pożywienia, przerobi je w tkankę tłuszczową. Dzisiaj nie
musimy gromadzić zapasów na zimę ani drastycznie
zmieniać diety. Chcemy być zdrowi i w dobrej kondycji przez cały rok, a wiosną nie wpadać w panikę,
że przybyły nam niepotrzebne kilogramy. Osoby chorujące na wrodzoną chorobę metabolicznę, jaką jest
fenyloketonuria, przez całe życie stosują zbilanso-
waną dietę ubogofenyloalaninową, normobiałkową
i normokaloryczną. Gdy jest ona przestrzegana, nie
powinna pojawić się nadwaga ani otyłość. Należy
pamiętać, że u osób z PKU ważna jest odpowiednia
podaż białka, tłuszczu i węglowodanów. A jeżeli dzisiaj tak modne jest odchudzanie i stosowanie przeróżnych restrykcyjnych diet – od wysokobiałkowych
po ubogoenergetyczne, gdzie znacznie zredukowana
jest ilość tłuszczu i radykalnie zmniejsza się ilość
przyjmowanego pożywienia, posuwamy się nawet do
głodówek – to gdy takie osoby powracają później do
normalnego żywienia, znacznie przybierają na wadze,
mimo że jedzą mało.
Masa ciała rośnie głównie przez odkładający się
tłuszcz, ponieważ organizm odrabia straty (słynny
efekt jojo). Takie odżywianie w przypadku fenyloketonurii nie może mieć miejsca i jest poważnym błędem
także u osób niemających podstawowej choroby metabolicznej.
25
WIEDZA
Polecam w szczególności różne formy tańca:
hip-hop, jazz, taniec nowoczesny.
Zimą musimy dostarczyć organizmowi większą ilość
witamin i minerałów, gdyż chronią nas przed bakteriami i wirusami.
Jednak czy posiłki muszą być wysokokaloryczne?
Okazuje się, że niekoniecznie. Kiedy temperatura
spada kilka kresek poniżej zera, chcemy rozgrzać organizm od wewnątrz – wtedy o wiele więcej ciepła
dostarczą nam rozgrzewające przyprawy.
Imbir poprawia krążenie.
Cynamon przyspiesza przemianę materii.
Kardamon zapobiega rozmnażaniu się wirusów.
Będzie to np. IMBIR, który poprawi krążenie i uchroni przed zakażeniami układu pokarmowego oraz dróg
oddechowych.
PIEPRZ CAYENNE zawiera kapsaicynę, która
przyspiesza przemianę materii, a co za tym idzie –
wspiera proces odchudzania, więc po spożyciu tej
czerwonej przyprawy mózg wydziela więcej endorfin,
czyli hormonów szczęścia i dobrego samopoczucia.
KARDAMON ma wiele właściwości leczniczych:
zapobiega rozmnażaniu się wirusów, a podczas przeziębienia łagodzi kaszel. CYNAMON dodaje energii i witalności, jest również źródłem wapnia, żelaza
i manganu, pobudza trawienie, oczyszcza organizm
oraz przyspiesza przemianę materii.
Cykoria zawiera całe bogactwo
składników odżywczych.
26
Zimą sięgajmy po dostępne świeże warzywa. Przykładowo CYKORIA charakteryzuje się niską wartością energetyczną (ma zaledwie 21 kcal w 100 g),
a zawiera całe bogactwo składników odżywczych,
m.in. witaminy C, E i z grupy B oraz karoteny. To także źródło wielu składników mineralnych, a szczególne znaczenie zdrowotne ma inulina (rozpuszczalna
frakcja błonnika zaliczana do probiotyków), która
normalizuje poziom cukru, doskonale przyspiesza
przemianę materii i stymuluje spalanie tłuszczów,
hamuje rozwój osteoporozy, wzmacnia odporność,
pomaga na alergie skórne, leczy trądzik i łuszczycę,
zapobiega starzeniu się skóry.
Muszę tu wspomnieć, że właśnie tę cenną inulinę
znajdziemy także w bulwach TOPINAMBURU (jej
zawartość stanowi około 80% wszystkich węglowo-
danów). Warto sięgnąć po to warzywo, bo jest wspaniałym uzupełnieniem jesienno-zimowego jadłospisu,
które zawiera 1,6 g białka w 100 g, a jego wartość
energetyczna to 41 kcal w 100 g. Ponadto bulwa topinamburu jest skarbnicą cennych minerałów: potasu,
żelaza, krzemu, magnezu, miedzi oraz witamin B1, B2,
B6 i C – tej ostatniej ma dwa razy więcej niż ziemniaki.
Aby być w dobrej kondycji przez cały rok, ważne jest
nie tylko to, co jemy, lecz także to, czy się ruszamy.
Obserwujemy dzisiaj modę na aktywność fizyczną. Są
tacy radykałowie, którzy stosują metodę maksymalnego wysiłku fizycznego: bardzo intensywnie ćwiczą,
biegają, dźwigają ciężary, są stałymi bywalcami siłowni. Można ich nazwać wyznawcami ujemnego bilansu
energetycznego. Ten ekstremalnie duży wysiłek jest
wysiłkiem beztlenowym, w którym spala się glikogen
z mięśni i wątroby, czyli nasz magazyn węglowodanów. Gdy go zużyjemy, organizm chce go odbudować,
zmuszając nas do jedzenia cukrów prostych obecnych
w słodyczach.
Spytacie teraz pewnie, jaki zatem wysiłek jest najlepszy. Otóż do spalania tkanki tłuszczowej jest potrzebny wysiłek tlenowy, inaczej zwany aerobowym. Może
to być jazda na rowerze, marsz, np. nordic walking
(chodzenie z kijkami), pływanie.
Najlepiej, jeśli będą to zajęcia stałe, odbywające się
2–3 razy w tygodniu. Polecam w szczególności różne
formy tańca: hip-hop, jazz, taniec nowoczesny. Obecnie to jedna z najmodniejszych form fitness. Zumbę
i latungę tańczyć może każdy. Specyfika muzyki latynoamerykańskiej powoduje, że pracują prawie
wszystkie mięśnie. Zumba odchudza niezależnie od
wieku, znakomicie odstresowuje i sprawia, że mózg
produkuje odpowiedzialne za dobre samopoczucie
endorfiny.
Ruszaj się i tańcz, bo dzięki temu
kształtujesz ciało, trenujesz umysł
i – co najważniejsze – uwalniasz
pozytywną energię i czujesz się fit.
27
KUCHNIA
JERZY NOGAL
Z pasji kucharz i fotograf. Współpracuje z innymi kucharzami, tworząc przepisy
na potrzeby warsztatów kulinarnych i propozycji menu do restauracji. Pasjonat
naturalnych smaków i zdrowej produkcji żywności. Przekonany, że ograniczenia
są potrzebne, bo odkrywają nowe możliwości – i to właśnie chce udowadniać
swoimi autorskimi interpretacjami kuchni PKU.
Placki
ZIEMNIACZANE
Tradycja
W NOWEJ
ODSŁONIE
W świątecznej gonitwie warto stawiać na proste i niezawodne rozwiązania.
Warto tę zasadę zastosować, przygotowując świąteczne przysmaki.
Jerzy w propozycji świątecznego menu dla Was postawił na tradycyjne
składniki: kapustę, grzyby, suszone śliwki. Jednak potrawy, do których je
wykorzystał, mogą niektórych zaskoczyć! Wszystkie przepisy są łatwe, więc nie
spędzicie całych świąt w kuchni. Zaoszczędzonym czasem obdarujcie swoich
bliskich. Bo w końcu Boże Narodzenie to czas dla rodziny i przyjaciół,
a nie konkurs kulinarny. Wesołych świąt!
28
Placki ziemniaczane na wigilijnym stole?
W wersji zaproponowanej przez Jerzego
zostaną okrzyknięte gwiazdą wieczoru.
JAK TO ZROBIĆ?
Ziemniaki umyj i obierz. Podsmaż na oleju posiekaną kapustę kiszoną.
Dodaj posiekane śliwki i smaż dalej, mieszając co jakiś czas.
Po 15 minutach dopraw i zdejmij z ognia. Pieczarki podsmaż na maśle
klarowanym i dopraw pieprzem i solą. Ogórki kiszone pokrój w cienkie
plasterki.
Ziemniaki i cebulę zetrzyj na tarce o grubych oczkach.
Dodaj 2–3 łyżki mąki ziemniaczanej i 20 ml lp-drinka, dopraw solą i pieprzem
i dokładnie wymieszaj. Jeśli masa będzie za rzadka, dodaj jeszcze mąki.
Nałóż ciasto na patelnię z rozgrzanym olejem, placek spłaszcz i smaż go,
aż się zarumieni z każdej strony.
Na placek nałóż kapustę, połóż następny placek, na niego nałóż pieczarki
i następny placek, na górze połóż ogórki pokrojone w plasterki i przykryj
kolejnym plackiem.
Całość (6 porcji)
Energia: 1919 kcal
Białko: 19,9 g
Phe: 863 mg
Placki (6 porcji)
Energia: 1477 kcal
Białko: 13,6 g
Phe: 610 mg
Składniki
Placki:
700 g ziemniaków, 50 g cebuli, 20 g mąki
ziemniaczanej, 5 g lp-drinka, olej
Farsz
250 g kapusty kiszonej, 30 g śliwek
wędzonych lub suszonych, 30 g ogórków
konserwowych, 100 g pieczarek,
20 g masła klarowanego,
20 g oleju
Farsz (6 porcji)
Energia: 432 kcal
Białko: 6,3 g
Phe: 253 mg
29
KUCHNIA
Pamuła
wigilijna zupa owocowa z ziemniakami
Kulebiak
Kulebiak jest tradycyjnym daniem kuchni kresowej. Pomysłów na
jego farsz może być wiele, jednak ten na wigilijny stół najlepiej
przyrządzić z kapusty kiszonej i suszonych grzybów.
Wigilijną kolację otwiera zazwyczaj tradycyjny barszcz czerwony
lub aromatyczna zupa grzybowa. Może w tym roku zaskoczycie
gości i przygotujecie pamułę? Na pewno zapadnie wszystkim
w pamięci.
JAK TO ZROBIĆ?
Cebulę podsmaż na oleju, a gdy się zrumieni, dodaj posiekaną
kapustę kiszoną i duś około 20 minut. Dodaj posiekane i namoczone
grzyby. Duś dalej, mieszając co jakiś czas. Podlewaj wodą
z moczenia grzybów. Po godzinie zdejmij z ognia, dopraw.
Mąkę, drożdże, sól i wodę dokładnie wymieszaj, aż powstanie gęste,
lejące się ciasto. Do wyłożonej papierem do pieczenia foremki
włóż połowę ciasta. Na ciasto połóż farsz z kapusty i przykryj
drugą częścią ciasta. Nakryj ściereczką i odstaw do wyrośnięcia na
2 godziny. Piecz około 1 godziny w 180°C.
Całość (10 porcji)
Energia: 1700 kcal
Białko: 5 g
Phe: 198 mg
30
Ciasto (całość)
Energia: 1380 kcal
Białko: 1 g
Phe: 29 mg
Farsz (całość)
Energia: 320 kcal
Białko: 4 g
Phe: 169 mg
Składniki
Farsz:
150 g kapusty kiszonej, 100 g cebuli,
35 g grzybów suszonych, 30 ml oleju
Ciasto:
350 g mąki PKU chlebowej, 3 g drożdży,
5 g soli, 20 ml oleju,
250 ml wody
JAK TO ZROBIĆ?
Do garnka wlej wodę i osól ją. Wrzuć obrane ziemniaki
i gotuj je na małym ogniu. Po kilku minutach dodaj jabłko
i śliwki, gotuj, aż ziemniaki będą miękkie. Wszystko
zblenduj i dopraw solą i pieprzem.
Składniki
250 g ziemniaków,
50 g jabłka,
70 g śliwek suszonych
Całość (6 porcji)
Energia: 298 kcal
Białko: 5,8 g
Phe: 246 mg
31
Gry
KULTURA
Kulturalne
święta
Dobble wieczory
Pełni wyobraźni
Dobble
Za oknem coraz ciemniej, a wieczory coraz dłuższe. Ten stały opis zimowej aury towarzyszy
nam wszystkim od dawna. Przełammy razem rutynę i niezależnie od wieku przenieśmy się
do świata nowych przygód, dziecięcej wyobraźni i ciekawych wyzwań.
To wszystko za sprawą proponowanych przez nas gier planszowych i karcianych, które
pozwolą zgromadzić całe rodziny wokół wspólnego, gwarnego stołu pełnego rozrywki.
A dla tych z Was, którzy potrzebują odpocząć nieco od towarzyskiego zgiełku i poszukać
inspiracji potrzebnych do zmian – tych małych i tych większych – mamy propozycje filmów.
Po ich obejrzeniu na pewno zmotywujecie się do działania w nowym roku.
Sezon na planszówki i niewinne spędzanie czasu przed ekranem uznajemy za otwarty!
32
Dixit
Małe pudełeczko skrywające 55 okrągłych kart to idealny przepis na zwariowany wieczór. Rozgrywka jest bardzo szybka, ale poprzez swoją charakterystykę wciąga
na wiele pasjonujących rund.
Kto ma dobre skojarzenia, ten wygrywa w Dixit! Jest on
idealny na święta spędzane z rodziną lub na zabawę sylwestrową. Pobudza wyobraźnię, reguły nie są skomplikowane, a rozgrywka dostarcza sporo śmiechu.
Jakie są zasady? Na każdej z kart znajdują się różne symbole, np. kot, wykrzyknik, kropla wody, nożyczki, kaktus czy
pies. Po 8 symboli na jednej karcie. Trudność polega na tym,
że na dwóch dowolnych kartach jest tylko jeden wspólny
symbol, a obrazki są różnej wielkości. Różne grupy symboli
mają te same kolory, przez co łatwo o pomyłkę. Wytłumaczenie współtowarzyszom zabawy tych zasad zajmie Wam nie
więcej niż minutę.
Dobble świetnie sprawdza się jako przerywnik pomiędzy
poważniejszymi tytułami, a do tego porządnie rozgrzewa
i solidnie poprawia humor. Gra jest dla osób w każdym wieku.
Aby Dobble nie znudziło się szybko, wymyślono 5 wariantów
tej gry: Piekielna wieża, Studnia, Parzy, Złap je wszystkie
i Zatruty podarunek. To co, gramy?
Kolejne karty wykładane na stół napędzają machinę skojarzeń, a kicnięcia kolorowych królików odmierzają postępy w grze. Choć brzmi to jak zdanie żywcem wyjęte
z „Alicji w Krainie Czarów”, wystarczy rozegrać partię,
żeby dostrzec zalety tej pełnej uroku gry. Rozgrywka świetnie trafia zarówno do młodszych, jak i do starszych – jako
że oprócz zdrowej, sportowej rywalizacji wspomaga ona
przede wszystkim kreatywność i pobudza wyobraźnię.
A jakie są zasady? Każdy gracz w swojej turze staje się bajarzem. Wybiera spośród swoich 6 obrazków jeden i wymyśla do
niego dowolne skojarzenie. Następnie pozostali gracze wybierają ze swojego zestawu taką kartę, która najlepiej pasuje do
tego opisu. Zebrane, przetasowane i odwrócone w końcu karty wszystkich zawodników podlegają głosowaniu, by wskazać,
która należy do bajarza. Bajkopisarze, do dzieła! Zachwyćcie
nas skojarzeniami, ale pozwólcie odgadnąć ich sens. Pamiętajcie, że jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów!
Wersja Odyssey:
ok.
2–8
graczy
od
6 lat
5-10
minut
40 zł
od
3–6
graczy
3–12
graczy
od
6 lat
80 zł
60–90
minut
33
Gry
KULTURA
Pociągiem przez Europę
Wsiąść do pociągu: Europa
Średniowieczną porą
Carcassonne
Jak wybrać się w podróż bez wychodzenia z domu?
Wystarczy „Wsiąść do pociągu: Europa” i oddać się
przyjemności przemierzania kolejnych tras kolejowych
na Starym Kontynencie.
Żeby zbudować świat sprzed wieków, wcale nie potrzeba
wehikułu czasu – czasem wystarczy jedna z popularniejszych gier towarzyskich na świecie, czyli Carcassonne.
A do tego wygodna kanapa i grono znajomych!
W edycji „Wsiąść do pociągu: Europa” gracze poruszają się
– jak sama nazwa wskazuje – po mapie Europy. Od urwistych wzgórz Edynburga po słoneczne nabrzeża Stambułu,
z dusznych alej Pampeluny do wietrznego Berlina… Na
planszy zaznaczone są kolorowe trasy, które gracze zajmują
swoimi wagonami, o ile wcześniej zbiorą odpowiednią liczbę kart w potrzebnym kolorze. W każdej turze gracz może:
wyciągnąć kolorową kartę, zająć trasę pociągiem, dobrać
dodatkową kartę trasy (jeżeli mu się to uda, dostanie dodatkowe punkty) albo wybudować stację.
Gra jest uniwersalna, lekka, rozwija umiejętności strategiczne, a także dostarcza sporą dawkę rozrywki w miłej
atmosferze. Odważycie się poruszać górskimi trasami lub
przekraczać akweny promami? Uważajcie, każde Wasze
posunięcie może Was zmienić z magnata kolejowego w zarządcę podmiejskiego dworca kolejowego. Pakujcie bagaże
i wsiadajcie do pociągu!
Gra nie ma standardowej planszy, buduje się ją w trakcie rozgrywki, dzięki czemu za każdym razem wygląda inaczej. Gra
polega na budowaniu miast i dróg oraz zajmowaniu łąk. Gracze
losują kartoniki z namalowanymi fragmentami zamku, ścieżki
lub łąki i układają je tak, aby pasowały do siebie. Zwyciężyć
można zarówno dzięki skrzętnie zawiązanym sojuszom, jak
i imperialistycznemu pragnieniu posiadania władzy we własnych rękach. Każdy gracz ma do dyspozycji 7 pionków, którymi „rezerwuje” dane obiekty. W chwili, gdy dany zamek lub
droga zostaną ukończone, osoba kontrolująca je otrzymuje
punkty, a pionek wraca do gracza. Ważne jest, aby w miarę
szybko kończyć budowę, bo potrzebujemy pionków do obstawiania kolejnych kartoników.
Carcassonne świetnie sprawdzi się w familijnym otoczeniu, bo nie nudzi ani młodszych, ani starszych uczestników zabawy. Zróbcie jednak sobie trochę miejsca do gry,
bo nie wiadomo, jak daleko zaprowadzi Was wyobraźnia,
a plansza może rozrastać się wraz z rozwojem rozgrywki.
Czy słyszycie już fanfary z zamku na wzgórzu? Jeśli tak, to
znaczy, że ktoś dał sygnał do gry!
ok.
2–5
graczy
34
Gry
od
8 lat
60–90
minut
150 zł
od
2–5
graczy
od
8 lat
30–45
minut
Niewypowiedziane słowa
Jak najwięcej nóżek
Taboo
Nogi Stonogi
Często Ci się zdarza, że szukasz odpowiedniego słowa
i wiesz, że tkwi ono gdzieś na końcu języka? W tej grze
chodzi o to, by to inni je odgadli.
Czy widzieliście kiedyś stonogę, która miała na sobie kolorowe buty? My też nie, co więcej, trudno powiedzieć,
żebyśmy widzieli taką wyposażoną w choćby sto nóżek.
Ta gra pokazuje jednak, że niemożliwe staje się możliwe.
Pełna emocji gra dla wszystkich członków rodziny. Przypomina trochę kalambury, lecz wymaga więcej skupienia i uwagi. Można w nią grać w nieograniczoną liczbę osób w dwóch
drużynach lub w wersji, w której zbieramy punkty tylko dla
siebie.
Każdy z uczestników gry podczas każdej kolejki losuje jedną
kartę z napisanym na niej hasłem, które musi przedstawić
innym graczom tak, aby oni mogli je odgadnąć. Musi jednak
wykazać się sprytem i znaleźć odpowiednie słowa na to, co
chce powiedzieć. Pod hasłem wymienione są te wyrazy, których nie można użyć podczas dawania wskazówek. Są to
słowa najbardziej oczywiste i od razu przychodzące na myśl
przy opisie słowa kluczowego. Jeden z graczy musi więc
kontrolować, czy osoba prezentująca nowe słowo nie użyła
zakazanych wyrazów i nie złamała tabu.
To świetna gra na imprezę i na spotkanie rodzinne. Pozwala
zapomnieć o upływającym czasie, więc jeśli planujecie zagrać w nią w sylwestra, spoglądajcie czasem na zegarek, by
nie przegapić fajerwerków.
80 zł
od
4–12
graczy
od
13 lat
ok. 60
minut
Kolorowe, przyjemne ilustracje oraz wesoły temat gry sprawią, że maluchy z przyjemnością będą spędzać czas w towarzystwie starszych graczy i… sympatycznych stonóg. Każdy
gracz wybiera jedną stonogę i kładzie ją na stole przed sobą.
Wszyscy układają płytki z butami według kolorów i długości
płytek, a następnie umieszczają je na środku stołu, tak aby
każdy miał do nich dostęp.
Gra Nogi Stonogi uczy malucha kolorów i prostego liczenia.
Gracze muszą podejmować decyzje, ile butów i w jakich kolorach chcą zdobyć. Czy uda im się to? Wygra ta osoba,
której stonoga będzie miała najwięcej butów. Bawcie się dobrze!
100 zł
od
2–4
graczy
od
4 lat
40 zł
ok. 10
minut
35
KULTURA
Filmy
Filmy
NIEMOŻLIWIE STAJE SIĘ MOŻLIWE
Ta obsypana nagrodami produkcja to nie tylko skrojona w hollywoodzkim stylu opowieść o wybitnym naukowcu, lecz także manifest tych, którzy wierzą w możliwość przekraczania własnych słabości.
„Teoria wszystkiego”
(2014)
Reżyseria: James Marsh
Dystrybutor: Filmostrada
cyrkowca i szarlatana, tłumiąc w nim poczucie misji i krępując marzenia. Patch, który najpierw
sam boryka się z własnymi problemami i konsekwencjami próby samobójczej oraz widmem
pobytu w szpitalu psychiatrycznym, odnajduje sens życia, by w końcu na dobre rozprawić się
z przeszłością. Dzieląc się pomocą i radością, odnajduje je także w sobie. Postanawia skończyć
studia medyczne i zawodowo zająć się leczeniem dusz ludzi, których system służby zdrowia nie
potrafi dostrzec.
Jeśli nie znamy historii Stephena Hawkinga, podczas oglądania pierwszych scen filmu możemy mieć wrażenie, że oto rozpościera się przed nami piękna opowieść o miłości dwojga ludzi,
o pierwszych wzlotach i upadkach w ich relacji. Możemy też poniekąd czuć, że gdzieś już –
choćby w „Pięknym umyśle” Rona Howarda – podobnej wizji trudnego związku doświadczyliśmy.
Stephen znajduje w Jane partnerkę szczerze zainteresowaną pasją naukowca, gotową wspierać go w dalszych badaniach. Ostoję, która ma stać na straży balansu między życiem codziennym, uczuciowym i rodzinnym a przełamywaniem kolejnych naukowych teorii. Droga do
szczęścia stoi przed nimi otworem. Do czasu.
Doświadczenia ze szpitala psychiatrycznego uświadomiły mu niezwykłą rolę śmiechu i miłości
w leczeniu oraz przezwyciężaniu nawet poważnych zaburzeń psychicznych. Mimo trudności ze
strony władz uczelni i szpitala Patch, pełen niegasnącego entuzjazmu i radości życia, odwiedza
szpital, by zabawiać pacjentów, kontynuuje swoje dzieło i znajduje coraz szersze grono zwolenników tego podejścia.
Powolnie wkradające się w życie Stephena stwardnienie zanikowe boczne to dość, by złamać
młodego mężczyznę – nie tylko u progu zrewolucjonizowania myślenia o początku i końcu
wszechświata i natury czasu, lecz także na granicy dorosłości i dojrzałości. Hawking pokonuje
kolejne bariery, często sam, zamknięty w kłębowisku myśli, ale niedopuszczający do siebie tej
jednej: o poddaniu się.
Hunter Adams jest postacią autentyczną, która żyła wśród nas. Jego niesamowita historia,
w której widzimy go jako pacjenta, a zarazem lekarza, jest pochwałą indywidualizmu i niekończącej się pogoni za idealistycznym marzeniem. Podróży, w której nikt nie ma prawa nam zabronić uczestniczyć.
To film poruszający i inspirujący tak jak jego główny bohater – z niepodważalnie wielką rolą Eddiego Redmayne’a. Przekraczający własne niepełnosprawności niczym francuscy „Nietykalni”
Oliviera Nakache’go i Erica Toledano.
Tytułowa teoria wszystkiego – czytana nie przez pryzmat kolejnych kart dowodów naukowych,
ale prozy życia – to w istocie teoria nadziei, siły, wytrwałości, wzajemnego szacunku, wsparcia,
miłości i przyjaźni. Tego wszystkiego, co stoi u podstaw codziennego stawiania pierwszych
kroków. Teoria wygranych i przegranych. Walki do końca.
ŚMIECH TO ZDROWIE
Ten film, jak wiele innych z Robinem Williamsem, na trwale odciska zmiany w naszej
świadomości. Kształtuje postawy, określa kierunki, daje odpowiedzi.
„Patch Adams” (1998)
Reżyseria: Tom Shadyac
Dystrybutor: Universal
36
Bazujący na autentycznej historii film Toma Shadyaca porusza wątek fundamentalnych wartości, takich jak szczęście, wolność i zdrowie, do których człowiek powinien posiadać nierozerwalne i niezbywalne prawo. Hunter „Patch” Adams przekonał się o subiektywnym traktowaniu tych
podstaw już podczas uczęszczania do wyższej szkoły medycznej, kiedy to wielokrotnie krytykowany był przez swoich wykładowców za „nadmierną szczęśliwość”. Wróżyli mu oni karierę
Z MIŁOŚCI DO PASJI
Każdy z nas ma pasje, dla których gotowy jest poświęcić bardzo wiele. Tornatore z właściwym sobie smakiem serwuje nam prawdziwą ucztę filmową o miłości do… kina.
„Cinema Paradiso”
(1988)
Reżyseria:
Giuseppe Tornatore
Dystrybutor: Kino Świat
Cinema Paradiso opowiada historię znanego włoskiego reżysera Salvatore (Jacques Perrin),
który po latach powraca pamięcią do czasów dzieciństwa spędzonego w małym sycylijskim
mieście. Cały świat zajęty jest wydarzeniami politycznymi po II wojnie światowej, jednak tutaj,
w prowincjonalnym, pocztówkowym miasteczku, ludzie żyją swoimi sprawami, a ich jedyną rozrywką są filmy wyświetlane w kinie parafialnym Paradiso. Między kolejnymi obrazami wyciętymi
z kliszy filmowej rozwija się historia być może dużo ważniejsza niż te z pierwszych stron gazet.
Historia wielkiej, ludzkiej przyjaźni i miłości do świata zamkniętego w ruchomych obrazach.
Toto, jak nazywają w mieście małego Salvatore, wraz z kinowym operatorem Alfredo codziennie
spędza długie godziny na pochłanianiu magicznego świata srebrnego ekranu. Kino i film są
tutaj nie tylko metaforami odskoczni od codziennego życia, lecz także nieograniczonej inspiracji,
źródła pierwszych miłosnych doświadczeń, wypatrywania przyszłości. A wspomniane „Cinema
Paradiso” staje się miejscem, do którego się powraca, by zmierzyć się z obawami i wątpliwo-
37
KULTURA
Filmy
ściami, by na nowo wyruszyć w podróż do dziecięcych marzeń i fascynacji mających wpływ na
wybory głównych bohaterów.
Umiejscowiony w centrum wydarzeń budynek kina splata poczucie strachu przed przyszłością
i nadziei na przyszłość. Jest miejscem budowania relacji uczeń–nauczyciel, wychowującego
się bez ojca młodzieńca z doświadczającym samotności Alfredo. Te relacje przekształcają się
z czasem w tak poszukiwaną przez obu miłość syna i ojca.
To film niezwykle uroczy, zmuszający do konkluzji i – mimo swojej niekiedy niedoskonałej formy
– wart licznych powrotów. Być może gdzieś tam między kamienicami, w oczach małego Toto,
każdy z nas odnajdzie swoje przeznaczenie i siebie.
GDY INNI MÓWIĄ „NIE”
Gdy ktoś w jakiejkolwiek sprawie stara się przekonać Cię o niemożliwości działania,
pamiętaj, że jego słowa są wyobrażeniem nie Twoich ograniczeń, lecz jego.
„Billy Elliot” (2000)
Reżyseria:
Stephen Daldry
Dystrybutor:
Kino Świat
Billy Elliot łamie stereotypy i pokazuje, że nic nie jest odgórnie nam nakazane i przydzielone. Gdyby tak było, samochodami jeździliby tylko mężczyźni, podobnie jak tylko oni mogliby
spełniać się zawodowo jako inżynierowie, mechanicy czy policjanci. W tym samym świecie
jedynie kobiety byłyby projektantkami mody, fryzjerkami czy szefami kuchni. I wszystko byłoby
niebieskie albo różowe. I piłka nożna byłaby tylko dla mężczyzn, a filmy o miłości oglądać by
mogły tylko kobiety.
Na szczęście świat ceni różnorodność, choć tak trudno na co dzień nam o nią walczyć. Billy
Elliot – młody Brytyjczyk z małego górniczego miasteczka – może być przykładem, że takie
działania są krzywdzące i mogą zamykać drogę do wielkich pasji. Los spłatał figla Jackiemu Elliotowi, ojcu Billy’ego. Nie pomogły zachęty i opłacone lekcje. Syn, zamiast boksować,
pokochał balet – po tym jak przypadkowo trafił na lekcję tańca. Odkryty w nim talent rozpala
nadzieje w pani Wilkinson, niespełnionej primabalerinie, która marzy, by Billy został tancerzem
Królewskiej Akademii Tańca.
Filmy
PODĄŻAJĄC SWOJĄ ŚCIEŻKĄ
Wiele z obieranych w życiu dróg, nawet tych najbardziej krętych, daje nam dużo doświadczenia. Ale tylko podążanie własnymi, nieutartymi ścieżkami pozwala nam wyciągnąć wnioski i tym samym uczy nas czegoś nowego.
„Dzika droga” (2014)
Reżyseria:
Jean-Marc Vallée
Dystrybutor:
Imperial CinePix
Kanadyjski reżyser Jean-Marc Vallée, po doskonale przyjętym „Witaj w klubie”, ponownie
w swojej historii osadza bohatera samotnie walczącego ze światem. W „Dzikiej drodze” tym
światem jest własne życie Cheryl Strayed, która nie mogąc pogodzić się ze śmiercią matki
i końcem swojego małżeństwa, wyrusza samotnie w podróż. I to nie byle jaką: nie ma bowiem
wcześniejszego doświadczenia, a mimo to udaje się na ponadtysiącmilową wędrówkę szlakiem
Pacific Crest Trail. Wyczerpująca eskapada może być wyzwaniem dla niejednego piechura, a
co dopiero dla drobnej kobiety w zbyt ubogim ekwipunku i za małych butach. Cheryl nie daje
jednak za wygraną i uczy się pokonywać życiowe trudności z każdym kolejnym zadrapaniem i
skurczem mięśni. Po traumatycznej stracie ukochanej matki chce się otrząsnąć, oczyścić wewnętrznie, przywrócić szacunek do siebie, zyskać samoakceptację. Wyprawa ma więc charakter nie tyle turystyczny, ile terapeutyczny.
Precyzyjnie sfotografowane i z wyrafinowanym kunsztem ukazane krajobrazy Ameryki stają się
balsamem duszy nie tylko dla widzów, lecz także dla głównej bohaterki, która z życiowego tułacza
przeobraża się w pięknego wędrowca w głąb własnego serca. Wtrącana zaś raz po raz formuła
retrospekcyjna pozwala nam poznać bliżej Cheryl, jej motywację do zmian i jej przemyślenia.
„Dzika droga” to uroczy, mądry i kameralny, a czasem wręcz melancholijny film drogi ze świetną
rolą Reese Witherspoon. Mimo swej formy nie namawia do nostalgii, ale do działania. Do uznania wartości, jaką jest sama możliwość wyboru kierunku podróży. A zatem – w drogę!
Skostniałe, konserwatywne miasteczko, pogrążone w walce o swoje prawa pracownicze, nie
jest gotowe na odmienność. Wybierając atłasowe baletki zamiast skórzanych rękawic bokserskich, Billy kładzie na szali swoje marzenia i akceptację ze strony ojca i brata.
W miłości Billy’ego do tańca czuć świeżość, niepohamowaną pasję, radość, która pozwoli przenosić góry. Czy siła płynąca z niepohamowanej chęci spełnienia marzeń i podążania za własnym „ja” nie zostanie zgładzona? Sprawdźcie sami. Piękna, czasami zabawna i poruszająca
opowieść inspirowana prawdziwą historią tancerza Philipa Marsdena.
38
39
PORADY
ŚWIĄTECZNY INSTANT
POMOCNIK
ŚWIĘTEGO
MIKOŁAJA
Jeżeli nie macie czasu na pieczenie prezentowych
smakołyków, możecie obdarować bliskich „prawie zrobionymi”
ciasteczkami według Waszego przepisu. O co chodzi?
W ozdobnym słoiku umieśćcie warstwa po warstwie
wszystkie niezbędne suche składniki. Treść przepisu naklejcie
na słoik lub przymocujcie za pomocą wstążki. Do takiego
upominku możecie dorzucić również foremki do
ciasteczek, rękawice kucharskie lub fartuch ze
świątecznym motywem.
DLA
ŁASUCHÓW
Nie musicie przemierzać sklepowych
labiryntów, aby zaskoczyć bliskich świątecznym
upominkiem. Czasami wystarczy tak niewiele,
aby wywołać na twarzy bliskiego radość
i wzruszenie.
Największą wartość wciąż mają te prezenty,
które są wykonane samodzielnie z myślą
o drugiej osobie. Przygotowaliśmy dla Was
kilka pomysłów, którymi możecie się
zainspirować podczas poszukiwań.
KSIĄŻKA KUCHARSKA
ŚWIĘTA W SŁOIKU
NACZYNIE RADOŚCI
SCHOWEK NA ZIMNE DNI
DLA
ZMARZLUCHÓW
Koc to zawsze dobry prezent – dla leniuchów,
zmarzluchów i meteopatów. Zwłaszcza taki
miły w dotyku, o pastelowym kolorze i wielkości
takiej, aby można było swobodnie się w niego
zawinąć i schować w nim przed zimnem, nieproszonymi
gośćmi oraz rosnącymi stertami brudnych naczyń w zlewie.
CIEPŁE STOPY
Skarpetki w świąteczne wzory i kolory to prezentowy must
have. Im śmieszniej je udekorujecie, tym lepiej! Renifery,
pingwiny, bałwany i inne skrzaty są zawsze mile widziane.
40
Kubek gorącej czekolady zimą będzie piło się najlepiej
z personalizowanego kubka z zabawnym rysunkiem
czy sentencją. Wystarczy zaopatrzyć się w kubek
i specjalne markery do ceramiki. Dostępne są dwa
rodzaje takich pisaków; w jednym przypadku kubek
wraz z naniesionym wzorem trzeba wypalić
w piekarniku, przy drugim zaś wystarczy
poczekać, aż nasze malunki po prostu wyschną.
Jeżeli Wasi bliscy lubią łakocie, możecie obdarować
ich własnoręcznie upieczonymi pierniczkami. Zamiast
klasycznych gwiazdek czy serc zróbcie pierniczki, które
będą odpowiadały zainteresowaniom danej osoby. Dla
miłośników motoryzacji pierniczki w kształcie samochodu,
a dla fanek zakupów – w kształcie butów i sukienek. Włóżcie
je do pięknie przyozdobionego dużego słoika i gotowe!
POUKŁADANE
WSPOMNIENIA
Stworzenie autorskiej książki kucharskiej dla ukochanej
osoby to nie lada wyzwanie, ale i spora przyjemność.
Wybierzcie przepisy, które sami przetestowaliście już
nieraz i co do których macie pewność, że zasmakuje
obdarowanemu. Oprócz składników i samej instrukcji
przygotowania dopiszcie swoje wskazówki, niezawodne
patenty albo ciekawą historię związaną z wybranym
przepisem. Konieczna będzie również wizyta
w specjalistycznym sklepie papierniczym.
Na Waszej liście zakupów powinny znaleźć się: wkład
do albumu lub duży notatnik, kolorowa papeteria,
naklejki z kuchennymi motywami, kolorowe pisaki
i ozdobne taśmy samoprzylepne. Dzięki tym
elementom i własnej inwencji stworzycie efektowny
i jedyny w swoim rodzaju prezent.
DLA
ROMANTYKÓW
Ramka ze zdjęciem lub album to
idealny prezent dla rodziców i dziadków.
Samodzielnie stworzona ramka to drobny
upominek, który na pewno nie zostanie rzucony
w kąt, ale zajmie w domu honorowe miejsce.
Tworząc album, wybierz temat przewodni, opatrz album
zabawnymi i wzruszającymi anegdotkami, wklej bilety ze
wspólnie odwiedzonych miejsc. Dzięki temu obdarowana
osoba odbędzie wzruszającą i pełną uśmiechu podróż po
wspomnieniach.
Uwaga! Jeżeli zdecydujesz się na taki prezent, podczas
wręczania go warto mieć w pobliżu chusteczki!
41
PORADY
7 KROKÓW
DO PIĘKNEGO
WIGILIJNEGO
STOŁU
TRZYMAJ SIĘ
JEDNEGO STYLU
Zacznij od decyzji, w jakim stylu lub jakiej
kolorystyce chcesz udekorować swój stół,
i trzymaj się tego, przygotowując wszystkie
elementy dekoracji.
Możesz postawić na np. styl skandynawski, tj.
na minimalne podejście do dekoracji, naturalne
kolory i dodatki. Innym rozwiązaniem może być
wykorzystanie kolorów charakterystycznych
dla świąt: czerwieni, zieleni i złota. Jeżeli cenisz
bardziej elegancki, ale stonowany styl, postaw
na chłodniejsze kolory: biel, srebro i błękit.
DOBRA BAZA
TO PODSTAWA
Niezależnie od stylu, który wybierzesz, w przypadku
obrusu najlepiej wybrać ten jednolity i jednokolorowy.
Wzory i różne kolory będą niepotrzebną konkurencją dla
dekoracji stołu i dań, które się na nim pojawią.
TRADYCYJNY STROIK
Tworząc dekorację na swój stół, pamiętaj
o tym, żeby nie przeszkadzała gościom
podczas kolacji. Stawiając świece, sprawdź,
czy nie zasłaniają one widoku osobom
siedzącym naprzeciwko siebie.
Ogranicz dekorację do tej najpotrzebniejszej,
żeby było miejsce na wszystkie potrawy,
całą zastawę i oczywiście na talerz dla
strudzonego wędrowca.
42
W zależności od liczby gości i wielkości Twojego stołu
możesz wykorzystać do dekoracji niezawodny stroik.
Oczywiście najlepiej zrobić go samemu. Stroik może być
ułożony wzdłuż całego stołu lub mieć klasyczną, okrągłą
formę. Jak zrobić pięknie wyglądający i pachnący stroik?
Wszystko zależy od Twojej inwencji! Warto zaopatrzyć
się w gałązki jodły lub świerku, laski cynamonu, szyszki,
pierniczki oraz drobne ozdoby choinkowe.
Gałązki zwiąż cienką żyłką lub drucikiem i przymocuj do
niech pozostałe elementy. W jednym miejscu przewiąż
stroik dekoracyjną wstążką i voilà!
ŚWIECE
Kilka świec potrafi stworzyć magiczny klimat i uroczystą
atmosferę. Jeżeli nie masz na stole zbyt dużo miejsca
na dodatkowe dekoracje, ogranicz się po prostu do świec
lub lampionów.
Możesz je przygotować samodzielnie na wiele sposobów.
Wystarczy kilka małych słoików, wstążka lub sznurek,
gałązka świerku lub jodły i oczywiście świeca lub tzw.
tealight. Obwiąż słoiczek sznurkiem lub wstążką, możesz
przywiązać nim również gałązkę. Lampiony wykonasz
także z większego wazonu. Włóż do wazonu świecę,
dookoła niej poukładaj np. bombki, przewiąż wazon
wstążką i gotowe!
FISZKI Z IMIENIEM
Ich przygotowanie pomoże Ci w usadzeniu gości oraz
będzie dodatkowym element dekoracji. Sposobów na
takie fiszki jest wiele – od rozwiązania najprostszego,
czyli kawałka tekturki złożonej na pół, po rozwiązanie
nieco bardziej pracochłonne, ale jakże efektowne, np.
pierniczki z imionami gości. Ciekawym pomysłem mogą
być również malutkie lampiony ze świeczkami typu
tealight, do których na sznureczku lub wstążce
będzie przywiązana karteczka z imieniem.
SERWETKI
Kolejnym elementem, który efektownie dopełni
dekorację stołu, są serwetki. Wystarczy złożyć je na dwa
lub na cztery razy (zależy od ich rozmiaru) i przewiązać
wstążką lub jutowym sznurkiem (jeżeli postawisz na
styl skandynawski lub rustykalny). Za wstążeczkę włóż
gałązkę ostrokrzewu lub jodły.
PREZENTY NIE TYLKO
POD CHOINKĄ
Jeżeli lubisz zaskakiwać swoich gości, w ramach dekoracji
i miłej niespodzianki możesz przygotować małe prezenty
i ustawić je przy każdym talerzu. Świetnie sprawdzi się
w tym przypadku szary papier, jutowy sznurek i zielona
gałązka umieszczona za sznurkiem. Jeśli wybierzesz styl
bardziej elegancki, postaw na złoty lub czerwony papier
(zamiast szarego) i dobierz do niego odpowiednią wstążkę.
Jaki upominek może kryć się w środku? Mogą to być
samodzielnie wykonane przez Ciebie pierniczki, mała
figurka na szczęście lub zwinięta kartka, na której
napiszesz indywidualne życzenie lub miłe słowa
o obdarowanej osobie.
43
WIEDZA
AGNIESZKA CHROBOT
Absolwentka Collegium Medicum w Bydgoszczy w roku 1995. Pacjentami z fenyloketonurią zajmuje się od roku
2000, początkowo w Katedrze i Klinice Pediatrii, Alergologii i Gastroenterologii CM UMK w Bydgoszczy, a od 2005
roku w Poradni Metabolicznej Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy. Należy do Polskiego Towarzystwa
Fenyloketonurii i sekcji metabolicznej PTP. W ramach pracy z pacjentami PKU dużą wagę przywiązuje do edukacji
pacjentów i ich rodzin – we wszystkich grupach wiekowych.
Prywatnie jest mamą dwóch dorastających córek, posiadaczką psa, kota i konia.
Lubi podróżować i czytać, choć ma na to coraz mniej czasu.
Jak zapobiegać próchnicy?
SZCZĘŚLIWY ZĄB
TO ZDROWY ZĄB!
Próchnica zębów jest chorobą polegającą na demineralizacji oraz rozpadzie twardych
tkanek zęba. Odsetek występowania próchnicy wśród Polaków należy do najwyższych
w Europie. Przykładowo u polskich dzieci w wieku przedszkolnym wynosi 86%,
a u osiemnastolatków – aż 95%. W naszej populacji 25% dzieci poniżej 5 roku życia nigdy
nie było u dentysty! Niestety nadal częsty jest pogląd mówiący o braku konieczności
leczenia zębów mlecznych. Twierdzi się, że skoro są to zęby tymczasowe,
to nie trzeba o nie dbać. Nic bardziej błędnego.
44
W związku z prawdziwą epidemią próchnicy wśród
dzieci i młodzieży pod koniec ubiegłego roku w prasie
medycznej ukazało się wspólne stanowisko ekspertów stomatologów, pediatrów i gastroenterologów
dziecięcych dotyczące zapobiegania próchnicy u dzieci. Podstawą powinno być przede wszystkim właściwe odżywianie, odpowiednia higiena jamy ustnej oraz
miejscowe stosowanie związków fluoru. W powstawaniu ognisk próchnicy znaczenie ma jednak nie tylko to, co jemy, lecz także częstotliwość spożywania
produktów próchnicotwórczych, ich konsystencja
oraz czas spożywania.
Częste zjadanie pokarmów zawierających cukry,
zwłaszcza miękkich i kleistych, sprzyja utracie minerałów w szkliwie. Niekorzystne jest również spożywanie słodkich produktów lub płynów przed snem, ponieważ podczas snu zmniejsza się ilość wydzielanej
śliny. Mniej szkodliwe jest sięganie po słodycze podczas posiłku głównego niż pomiędzy posiłkami.
Badania ankietowe wykazały, że polskie niemowlęta otrzymują posiłki zbyt często, a dieta maluchów
zawiera zbyt dużo soków. Starsze dzieci z kolei spożywają słodycze jako przekąski zamiast drugiego
śniadania i podwieczorku. Tymczasem przekąskę powinny stanowić warzywa, owoce, ewentualnie chleb
(w przypadku pacjentów PKU – niskobiałkowy).
Po co nam zęby?
Dość powszechnym grzechem rodziców i babć jest
zapominanie, że zęby służą do gryzienia. Prawidłowo wykształcona zdolność odgryzania i żucia pokarmów jest jednym z warunków prawidłowego
rozwoju szczęki i żuchwy. Z tego powodu po ukończeniu 6 miesiąca życia należy do diety dziecka zacząć
wprowadzać coraz mniej rozdrobnione pokarmy oraz
karmienie z kubka, a w 12–18 miesiącu zaleca się odstawienie karmienia z butelki.
Istotny jest również właściwy sposób odżywiania
i zbilansowana dieta w pierwszych latach życia, kiedy
formują się i zawiązują się zawiązki zębowe – to okres
45
WIEDZA
tzw. odontogenezy. Niedożywienie białkowo-energetyczne (w fenyloketonurii oznacza to m.in. spożywanie zbyt mało preparatu PKU i dostarczenie za małej
liczby kalorii) oraz niedobór fluoru, wapnia, fosforu
i witamin A, D i C w trakcie odontogenezy zwiększają
podatność jeszcze niewyrżniętych zębów na próchnicę.
lub w trakcie snu podajemy wodę, aby uchronić niemowlę przed próchnicą butelkową.
Niezbędnymi elementami zapobiegania próchnicy
u dzieci są regularne zabiegi higieniczne oraz regularne wizyty u dentysty. Autorzy zaleceń podkreślają,
że pierwsza wizyta u stomatologa powinna odbyć się
w drugim półroczu życia dziecka.
Im mniej cukru, tym lepiej
W przypadku pacjentów z fenyloketonurią część zaleceń należy zmodyfikować. Z oczywistych względów
nie będziemy podawać nabiału, ryb i chudego mięsa,
które są na czele produktów przeciwpróchnicowych.
Ich odpowiednikiem są preparaty PKU – spożywane
regularnie i w odpowiedniej ilości dostarczają odpowiednie ilości białka, minerałów i witamin.
Pamiętajmy, że w pierwszych dwóch latach życia nie
zaleca się dodawania cukru do posiłków i przekąsek.
Szczególnie niekorzystne jest spożywanie napojów
słodzonych i gazowanych. Przykładowo puszka słodzonego napoju gazowanego o objętości 335 ml zawiera 40 g cukru, czyli ok. 8 łyżeczek. Soków owocowych nie należy pić przed snem i w nocy. Powinniśmy
zachęcać dzieci do spożywania owoców, a nie soków,
które często są dosładzane.
Stomatolodzy na miejsce
tradycyjnego cukru proponują
wprowadzić do diety
ksylitol, który ma działanie
przeciwpróchnicowe.
U niemowląt zabrania się zanurzania smoczka w słodkich substancjach, natomiast przed snem, drzemką
46
Osoby z PKU powinny pamiętać, że próchnicy sprzyjają cukierki, karmelki, lizaki oraz gumy rozpuszczalne. W części tych produktów może występować
aspartam jako źródło fenyloalaniny. Spożycie soków
owocowych po wprowadzeniu smakowych wersji
preparatów PKU również się zmniejszyło; między posiłkami zalecamy picie wody.
tyczne. Najkorzystniej byłoby, gdyby lekarz pierwszego kontaktu, pediatra czy lekarz rodzinny poinformował rodziców lub opiekunów dziecka specjalnej troski
o konieczności systematycznego kontrolowania stanu jamy ustnej.
Niestety około 8% dzieci niepełnosprawnych jest
kierowanych do stomatologa przez lekarza pediatrę,
a problemy dentystyczne – w porównaniu z bardziej
widocznymi zaburzeniami – są traktowane po macoszemu. Zbyt późne zgłoszenie się pacjenta do stomatologa prowadzi do szybko pogarszającego się stanu
uzębienia, a w następstwie do powstania zakażenia
zębopochodnego.
Potencjalnymi ogniskami
zakażenia w jamie ustnej
mogą być:
głębokie ubytki próchnicowe,
miazga w stanie zapalnym,
stany po usunięciu zęba,
nieprawidłowo leczone zęby.
Właściwa opieka stomatologiczna
Osoby niepełnosprawne powinny odwiedzać dentystę częściej niż osoby zdrowe. W praktyce jest niestety dokładnie odwrotnie. Opiekunowie skupiają się
przede wszystkim na chorobie ogólnoustrojowej i nie
starcza im ani czasu, ani uwagi na zabiegi profilak-
Opieka stomatologiczna nad pacjentem specjalnej
troski zależy od wieku pacjenta, stopnia upośledzenia umysłowego i/lub ruchowego, stanu uzębienia,
współpracy opiekunów oraz dostępności specjalisty.
W ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia możliwe jest wykonanie świadczenia ogólnosto-
matologicznego w znieczuleniu ogólnym. Dla pacjentów niewspółpracujących jest to często jedyna szansa
na podjęcie leczenia. Prowadzenie zabiegów w trybie
ambulatoryjnym (jednodniowym) pozwala na uniknięcie stresu spowodowanego pobytem w szpitalu i
oderwaniem chorego od znanego i bezpiecznego środowiska domu lub ośrodka opiekuńczego.
Kompleksowe leczenie dentystyczne w znieczuleniu
ogólnym jest refundowane przez NFZ dla: osób do 16
roku życia na podstawie orzeczenia o niepełnosprawności (bez określenia stopnia) oraz dla osób powyżej
16 roku życia na podstawie orzeczenia stwierdzającego umiarkowany lub znaczny stopień niepełnosprawności.
Podczas wybierania opieki stomatologicznej dla pacjenta niepełnosprawnego należy szukać placówki
mającej doświadczenie w tego typu leczeniu; personel anestezjologiczny i stomatologiczny musi mieć
niezbędne kwalifikacje. Dobrze jest też upewnić się
co do jakości wyposażenia sprzętowego.
Rozwiązaniem dla rodzica lub pacjenta, który nie jest
w stanie samodzielnie sprawdzić jakości gabinetu,
może być wybór placówki mającej kontrakt z NFZ na
leczenie stomatologiczne w znieczuleniu ogólnym
(choćby dla wybranych grup pacjentów). Można być
wówczas pewnym, że spełnia ona bardzo ostre wymagania dotyczące wyposażenia i kwalifikacji personelu.
47
PORADY
ANNA DRZAZGOWSKA
Szczęśliwa żona, mama 4-letniego Antosia z PKU. W grudniu ponownie zostanie mamą. Pracuje jako
oligofrenopedagog w szkole podstawowej. Po pracy zawodowej współpracuje z organizacjami pozarządowymi
i działa na rzecz dzieci oraz osób niepełnosprawnych intelektualnie. Najbardziej ceni czas spędzony z rodziną.
Lubi aktywny wypoczynek oraz codzienne wyzwania.
ZIMOWE SZALEŃSTWO
POD KONTROLĄ
Podstawą każdego udanego wyjazdu z dzieckiem jest dobry plan i odpowiednie przygotowanie – siebie,
swojej pociechy i całego zaplecza. Brzmi jak mission impossible? Wystarczy skorzystać z podpowiedzi
Ani Drzazgowskiej, a przekonacie się, że to dziecinnie prosta sprawa!
Planując zimowy wypoczynek, musimy pamiętać
o kilku ważnych sprawach – bez względu na to, czy
dziecko jedzie samodzielnie na obóz, do dziadków czy
też na rodzinny wypoczynek z rodzicami.
Bardzo istotna jest informacja o chorobach przewlekłych oraz o lekach przyjmowanych na stałe (w przypadku naszych dzieci informacja o fenyloketonurii
oraz nazwa przyjmowanego preparatu).
Kolejną ważną rzeczą jest nastawienie psychiczne:
trzeba przygotować się na wyjazd dużo wcześniej,
48
rozmawiać z dzieckiem o miejscu, do którego pojedzie, co będzie tam robiło, na jak długo jedzie, a także
co należy ze sobą zabrać i jak się bezpiecznie zachowywać podczas zimowych zabaw.
Najwięcej obaw mamy, gdy wysyłamy dziecko samo
na jego pierwszy obóz – wtedy przede wszystkim
rozmawiamy i uświadamiamy wychowawcę obozu o naszym dziecku z PKU i o tym, na co powinien
szczególnie zwrócić uwagę. Tę samą rozmowę przeprowadzamy z dzieckiem. Gdy jedzie do dziadków,
zmartwień jest dużo mniej, gdyż są oni wtajemni-
49
PORADY
czeni w dietę wnuczka, więc wystarczy tylko kilka
dobrych rad. Najwygodniejszą formą spędzenia ferii
zimowych jest wyjazd z rodzicami – wtedy wszystko
mamy pod pełną kontrolą.
Co należy ze sobą zabrać?
Pierwsze, co przychodzi mi do głowy: dużo ciepłych
skarpetek, rękawiczek, zapasowe czapki i ciepłe
spodnie. Ale potrzeb jest
więcej!
Zawsze pamiętajmy o preparacie PKU i żywności niskobiałkowej;
podstawą
jest chleb i makaron, resztę
(warzywa, owoce, tłuszcze)
możemy kupić w prawie każdym sklepie.
Pamiętajmy także o wadze,
aby odmierzać pokarm,
miniapteczce, która może
być przydatna podczas zimowych upadków na śniegu, PESEL-u,, który będzie
potrzebny podczas wizyty
u lekarza (o ile dojdzie do
takiej sytuacji), a także
o dodatkowej ilości witaminy
C, o środkach na przeziębienie i o maści na stłuczenia.
Niby to wszystko jest oczywiste, ale w euforii wyjazdu zapominamy czasem o priorytetowych rzeczach.
Przy zimowych wyjazdach ważne jest, aby pamiętać
o ciepłej odzieży, wcześniej wspomnianych dodatkowych skarpetkach i rękawiczkach, kremie ochronnym z filtrem na twarz oraz o ulubionych zabawkach,
grach czy książkach naszych pociech (na wypadek
złej pogody).
No i na koniec: nigdy nie zapominajmy o zabraniu ze
sobą dobrego humoru!
50
Jaki wiek jest najlepszy na pierwszą
zimową wyprawę?
owoce, a przygotowanie makaronu czy podgrzanie
wcześniej ugotowanej zupy nie było kłopotem.
Pierwszy zimowy wyjazd dziecka możemy zaplanować już u rocznego szkrabka. Zależy to od nastawienia rodziców i przygotowania dziecka. Jeżeli chodzi
o wyjazd z rodzicami – wiek nie ma znaczenia, wyjazd
do dziadków – w zależności od relacji, utrzymywanych kontaktów, ich zaangażowania w życie wnuczka.
Wszystko jest kwestią organizacji i dobrego nastawienia. Preparat Antoś pije trzy razy dziennie – zawsze staramy się, żeby zrobił to w domu, przed wyjściem. Jednak gdy zaplanujemy sobie całodniową
wycieczkę, organizujemy trochę ciepłej wody, a bidon
i odmierzony preparat znajduje się w torebce. Od niedawna testujemy nowe preparaty: gotowe saszetki
do picia o różnych smakach. Antoś już wybrał swoje
ulubione!
To dodatkowe ułatwienie, które sprawi, że nasze
wyjazdy będą jeszcze wygodniejsze, bo nie trzeba
będzie pamiętać o butelce, wodzie i odmierzonym
preparacie.
Reszta wyjazdu przebiegała tak samo jak u każdego
dziecka: lepienie bałwana, jazda na sankach, wojny
na śnieżki i atrakcje na miejscu. Kilka dni takiego relaksu to świetna sprawa zarówno dla rodziców, jak
i dziecka.
Liczy się odpowiednia organizacja, plan działania
i… dobry humor!
Natomiast samodzielny pobyt
na koloniach musi uwzględniać samodzielność dziecka
oraz jego gotowość, upodobania i nastawienie. Zazwyczaj
dzieje się to, gdy dziecko ma
7–8 lat. Czy to dobry wiek?
Myślę, że tak, jednak należy
pamiętać, że każde dziecko
powinniśmy traktować indywidualnie.
Jak wyglądał
pierwszy zimowy
wyjazd Antka?
Do naszych zimowych wyjazdów możemy zaliczyć wyjazdy na święta Bożego
Narodzenia, na które Antoś pojechał pierwszy raz
w wieku 10 miesięcy. Natomiast na swój pierwszy
wyjazd podczas ferii zimowych wybrał się w wieku
4 lat. Były to ferie prawdziwie rodzinne: z ciociami,
wujkami i kuzynostwem. Wybraliśmy się na Mazury,
czyli około 4 godzin jazdy samochodem od naszego
domu. Aura nam sprzyjała: biały puszysty śnieg z
bardzo delikatnym mrozem. Mieszkaliśmy w domku
z aneksem kuchennym, dzięki czemu przygotowanie
jedzenia nie sprawiało nam najmniejszego problemu.
Posiłki w restauracji także nie były kłopotem – zawsze znajdowały się gotowane warzywa czy świeże
A jak wyglądał Wasz pierwszy zimowy wyjazd? Podzielcie się swoimi historiami, pisząc tekst do
redakcji obywatelskiej na PKUconnect.pl. Twórzmy razem społeczność PKU!
51
PORADY
JAK ZORGANIZOWAC WYMARZONY
KINDERBAL
IZA GONTAREK
Żona z 4-letnim stażem i mama 2-letniego Kubusia. Uwielbia pokonywać dziesiątki kilometrów na świeżym powietrzu.
Lubi podróże i kocha dobre jedzenie! Zna mnóstwo sposobów, aby dziecko się nie nudziło i jadło jeszcze lepiej niż „zdrowe”
dzieci. Dzięki swojemu synowi wie, co tak naprawdę w życiu jest ważne. Z zawodu jest inżynierem ochrony środowiska. Iza jest również autorką bloga parentingowego PHEżyj to sam na stronie PKUconnect.pl
Kinderbal to frajda dla każdego dzieciaka. Kolorowe jedzenie, zabawy, balony, girlandy,
mnóstwo prezentów i tort! Kiedyś takie imprezy organizowano tylko na urodziny.
Dziś kinderbal można zorganizować z różnych okazji:
Dnia Dziecka, zakończenia przedszkola, Halloween, a nawet… bez okazji.
Przed nami karnawałowe szaleństwo – idealny czas na zaplanowanie naszym
maluchom wymarzonego przyjęcia!
Ze swojego doświadczenia wiem, że organizacja
takiego kinderbalu pochłania bardzo dużo czasu.
Finansowo – zależy, na jaką skalę urządzamy przyjęcie. Jednak popularne robienie kinderbalów w restauracjach czy centrach rozrywki niesie ze sobą
dużo wyższe koszty niż zrobienie przyjęcia w domu.
Zasadniczą zaletą samodzielnej organizacji jest to,
że na takim kinderbalu mamy największy wpływ na
przebieg wydarzeń. Ogranicza nas jedynie wyobraźnia. Jeszcze nie odważyłam się wynająć sali oraz
animatorki, choć każdego roku sobie powtarzam, że
w końcu to zrobię. Tylko czy to nie jest pójście na łatwiznę? Zapłacę i mam spokój. Na pewno sprawdzi
się to w przypadku bardzo zapracowanych rodziców
lub mniej wymagających dzieci. Nigdy nie mówię „nigdy”, być może i moje dziecko będzie chciało być na
fali. Nie podoba mi się natomiast, że wszystkie tego
52
typu imprezy w centrach rozrywki są takie same!
Nikt później nie pamięta, gdzie kolega miał urodziny, bo małpie gaje (kulkownie) wszędzie są podobne. Dlatego co roku dokładam starań, aby Kuba miał
fajne wspomnienia ze swoich urodzin. Uważam, że
uroczystość przygotowana w domu, w której bierze udział dziecko, ma swój niepowtarzalny klimat
i sama w sobie jest przyjemnością.
Organizując kinderbal dla naszego malucha, należy
zachować jego porządek dnia. Jeśli na co dzień mały
sypia pomiędzy 12:00 a 14:00, to zaproście gości po
jego drzemce. Każda mama wie, że dziecko niewyspane to dziecko marudne. Przygotowania najlepiej
zacząć od ustalenia trzech podstawowych kwestii,
tj. liczby gości na przyjęciu, jedzenia oraz listy gier
i zabaw. Zatem do dzieła!
53
PORADY
ZAPROSZENIA
Zaproszenia można kupić gotowe lub zrobić wraz
z dzieckiem. Należy je wykonać odpowiednio wcześniej. Możliwości jest wiele, np. wykorzystując kolorowy papier, klej brokat, naklejki. Pełna dowolność!
Takie autorskie zaproszenie na pewno przyciągnie
uwagę dzieci.
DEKORACJE
Czyli ozdobienie miejsca, w którym będą bawiły się
dzieci. Sprawdzą się tu serpentyny, confetti, girlandy, balony z helem. Ważne, aby było kolorowo
i ciekawie. Jeśli dziecko ma już swojego ulubionego bohatera z kreskówki, to możecie zrobić przyjęcie tematyczne. Pamiętajcie o czapeczkach lub
maskach, które można kupić w każdym większym
sklepie lub zrobić razem z dzieckiem. Wystarczy
wyciąć z tektury wzór, a dzieci niech pokolorują go
samodzielnie.
GRY I ZABAWY
Najlepiej stworzyć listę gier i zabaw, które będą
umilały czas maluchom podczas przyjęcia. Dużym
powodzeniem będzie się cieszyć malowanie twarzy,
np. na podobieństwo kotka, pieska, króliczka. Dzieci
bardzo lubią zabawy taneczne i rytmiczne, np. „jedzie pociąg”, „pomidor” lub „kto zostaje bez krzesła”.
Zabawy muszą być dostosowane do wieku dzieci,
tak aby nikt na przyjęciu się nie nudził. Pamiętajcie
też o możliwie krótkim czasie poszczególnych zabaw, żeby całość nie trwała zbyt długo!
JEDZENIE
Menu na kinderbal nie musi być wyszukane. Dzieciaki nie są miłośnikami siedzenia przy stole. Idealne będą małe kanapeczki (w postaci zabawnych
buziek z sera niskobiałkowego i warzyw), koreczki
(owocowe lub warzywne, nabite na połówkę jabłka przypominające jeża), ciastka, paluszki, wszelkiego rodzaju owoce. Furorę robią także galaretki
z owocami. Dzieci jedzą oczami, dlatego ważne, aby
było kolorowo i apetycznie. Do picia najlepsza będzie woda niegazowana, lemoniada i soki owocowe.
54
Najważniejszy dla dzieciaków i tak zawsze jest tort!
Co roku wymyślam go z innym motywem. Mieliśmy
już z królikiem i marchewką, Tomkiem i Bobem Budowniczym. Pamiętajcie, aby przed ułożeniem menu
zapytać rodziców dzieci, czy ich pociechy nie są przypadkiem na coś uczulone.
Oczywiście wszystko będzie super, gdy przyjęcie organizujemy sami i mamy pełną kontrolę nad przygotowywanym jedzeniem.
Ale co, jeśli nasze dziecko z dietą niskobiałkową zostanie zaproszone na urodziny koleżanki, kolegi, kuzyna czy kuzynki? Przecież nie będzie tam tortu PKU.
Czy można zatem odstąpić od diety na czas przyjęcia? Moim zdaniem nie! Jeśli na to pozwolimy, nasze
dziecko będzie chciało spróbować również innych
niedozwolonych produktów. Przecież mama raz mi
pozwoliła! Zniszczylibyśmy tym samym całą naszą
pracę i zniweczylibyśmy wysiłek włożony w nauczenie dziecka diety PKU. Jeśli chcemy uchronić je przed
smutkiem związanym z niemożnością wspólnego jedzenia tortu, weźmy ze sobą na tę okazję kawałek tortu niskobiałkowego lub ulubiony słodycz. My przyjęliśmy taki zwyczaj, że na urodzinach podchodzę z Kubą
do stołu, gdzie jest jedzenie i wskazuję, co jest dla niego bezpieczne. Mały nawet sam podbiega i dopytuje,
czy coś jest „niskobiałkowe czy wysokobiałkowe”. Nie
warto zatem na te kilka godzin odchodzić od diety
i ryzykować podjadaniem w przyszłości. Na pewno
wiele zależy od wieku dziecka, a także od jego charakteru i tego, na ile da mu się wytłumaczyć, że nie może
zjeść „tego” tortu. Najlepiej poinformować organizatora urodzin, że nasze dziecko jest na diecie niskobiałkowej i dopytać, jakie będzie menu, aby upewnić się,
że nasze dziecko będzie miało co jeść.
Przed nami wspaniały czas karnawałowych przyjęć
i balów przebierańców. Uwolnijcie wodze swojej fantazji przy organizacji takiego balu w domowych warunkach. Czasami wystarczy tak niewiele, aby Wasze
dziecko miało niezapomniane przyjęcie i mnóstwo
cudownych przeżyć.
KONKURS
MAKARON
W SOSIE POMIDOROWYM
Autor przepisu: Mateusz Figaj
LATO W ŚRODKU ZIMY
ROZWIĄZANIE KONKURSU KULINARNEGO
Jeżeli nie należycie do grona szczęśliwców, którzy zaplanowali sobie
wyjazd w ciepłe kraje zimą, musicie poczekać jeszcze kilka długich
miesięcy na letnie dni. Jednak zamiast zapaść w zimowy sen pod kocem,
możecie wpuścić do swojej kuchni odrobinę lata.
A wszystko za sprawą kulinarnych reminiscencji laureatów
naszego wakacyjnego konkursu!
Cztery różne spojrzenia na wakacyjny przepis idealny, jedna cecha
wspólna – letnie wspomnienia, które są idealną przyprawą dla
każdej potrawy. W jury konkursu zasiadł Jerzy Nogal.
Każdy przepis poddał ocenie swojego srogiego oka i wymagającego
podniebienia. Tym bardziej gratulujemy zwycięzcy
i osobom wyróżnionym!
ZWYCIĘSKI
PRZEPIS
porcja dla 2 osób
Składniki:
Sposób przygotowania:
150 g makaronu
świderki Loprofin
100 g pieczarek
150 g pomidorów
30 g cebuli białej
4 g natki pietruszki
sól, pieprz
Makaron:
Do wysokiego naczynia wlej 0,5 l wody, zagotuj ją i wsyp makaron.
Gotuj go do miękkości (ok. 10 minut), od czasu do czasu mieszając.
Odcedź i przelej przegotowaną wodą.
Wartość odżywcza
całości:
Phe: 194,35 mg
Białko: 5,396 g
Energia: 594,64 kcal
Sos:
Pomidory obierz ze skórki, pokrój w kostkę, wrzuć do garnka i gotuj.
Następnie pokrój pieczarki w paski, a obraną cebulę w kostkę – wszystko dodaj
do pomidorów, dopraw do smaku solą i pieprzem.
Makaron połącz z sosem, całość lekko wymieszaj i nałóż na talerz.
Na koniec posyp natką pietruszki.
Widzę w tym potencjał na hit domowego obiadu.
Makaron jest chyba najprostszym daniem
i zawsze smakuje. W innej wersji możecie
zrezygnować z pieczarek i zmienić trochę
kolejność składników podczas przygotowywania
sosu, np. podsmażcie na patelni cebulkę,
potem dodajcie do niej pomidory i zredukujcie
sos. Pamiętajcie o tym, żeby makaron był al
dente!
A zamiast natki możecie użyć bazylii, oregano
lub rozmarynu.
56
57
KONKURS
PRZEPIS
WYRÓŻNIONY
PLACEK
Z TRUSKAWKAMI
SMAŻONA CUKINIA Z WARZYWAMI
ORAZ KOMPOT Z JABŁEK
Autor przepisu: Aneta Zając
Składniki:
porcja dla 7 osób
Sposób przygotowania:
1 galaretka pomarańczowa Bezgluten
1 paczka biszkoptów PKU Balviten
1,5 margaryny z murzynkiem
50 g cukru pudru
2 łyżki budyniu waniliowego Celiko
1,5 szklanki mleka ryżowego
100 g truskawek
Wyciągnij margarynę z lodówki, aby nieco zmiękła, oraz zawczasu
przygotuj galaretkę i ugotuj na mleku budyń, żeby zdążył ostygnąć.
Na blasze ułóż biszkopty. Miękką margarynę przełóż do makutry
i ucieraj, stopniowo dodając cukier puder i zimny budyń.
Tak powstałą masę wylej na biszkopty, a w nią powkładaj
truskawki. Całość wstaw na 15 minut do lodówki, potem zalej
ostudzoną galaretką i ponownie daj do lodówki.
Po 30 minutach ciasto jest gotowe.
Brawo za zmierzenie się z tematem upiornym dla PKU, czyli z ciastem!
Duży plus za małą ilość fenyloalaniny. Możecie przygotować też prostszą wersję
takiego ciasta, wykorzystując jedynie biszkopty, galaretkę i owoce. Pamiętajcie o
tym, żeby starać się używać w swoich daniach możliwie jak najmniej przetworzone
półprodukty. Zamiast budyniu i margaryny, które zaproponowała Aneta, możecie
dodać agar, napój ryżowy i owoce.
Wartość odżywcza całości: Phe: 50 mg, białko: 1,45 g, energia: 1493 kcal
58
PRZEPIS
WYRÓŻNIONY
Autor przepisu: Magdalena Figaj
porcja dla 2 osób
Składniki:
Sposób przygotowania:
100 g ziemniaka wczesnego
100 g marchewki
70 g zielonej fasolki szparagowej
60 g cukinii
2 g zielonego koperku
50 g masła
sól, pieprz
200 g jabłek
50 g cukru
0,5 l wody
Smażona cukinia
Cienkie paseczki cukinii wrzuć na patelnię z rozpuszczonym masłem i smaż,
aż będzie miękka. Możesz osolić do smaku. Pozostałe warzywa wcześniej
obierz z skórki, umyj i pokrój, a następnie ugotuj w naczyniu do gotowania
na parze. Warzywa gotuje się wszystkie razem przez ok. 20 minut – nie tracą
walorów smakowym ani nie zmieniają swojego pierwotnego wyglądu.
Ułóż je na talerzu wraz z smażoną cukinią, a tłuszczem polej pozostałe
warzywa. Na koniec posyp ziemniaki zielonym koperkiem.
Kompot
Do wysokiego naczynia wlej 0,5 l wody. Jabłka obierz z skórki i pokrój
w kawałki. Do gotującej wody wrzuć jabłka, dodaj cukier
i gotuj przez ok. 10 minut.
Danie proste i bogate jednocześnie. Magda proponuje smażyć cukinię, aż będzie miękka,
jednak możecie spróbować tylko szybko ją przesmażyć, aby się nie rozpadła i zachowała
swą chrupkość. Możecie też nieco krócej gotować warzywa na parze, żeby uciekło jak
najmniej składników odżywczych – wystarczy ok. 3–5 minut.
Ziemniaki możecie skropić oliwą.
Jeżeli wolicie mniej słodkie napoje, pomińcie cukier w kompocie i dodajcie do niego miętę.
Orzeźwienie zamiast słodyczy – brzmi jak dobry kompromis?
Wartość odżywcza całości: Phe: 226,62 mg, białko: 6.1 g, energia: 435,6 kcal
59
KONKURS
PRZEPIS
WYRÓŻNIONY
LETNIA PRZYSTAWKA
– FASZEROWANE POMIDORKI
Autor przepisu: Joanna Borowa
Składniki:
porcja dla 1–4 osób
Pomidorki przekrój na połówki, odetnij odrobinkę spodu, aby pomidorki się
nie przewracały, i osusz je nieco ręcznikiem papierowym.
Rzodkiewkę i szczypiorek drobniutko posiekaj, wymieszaj z serkiem PKU
i dopraw do smaku solą i pieprzem. Wydrążone pomidorki wypełnij
serkiem i udekoruj ziołami.
To przystawka idealna na imprezy, grilla, piknik.
Bardzo prosta w wykonaniu i jednocześnie ciekawa potrawa.
Brawa za świeżość, małą ilość nieprzetworzonych produktów
i fenyloalaniny oraz łatwość przygotowania! Możecie również
wykorzystać środki z pomidorów, wymieszać z posiekaną
dymką, szczypiorem, rzodkiewkami i ziołami.
Ponadto można dodać ryż PKU i pieczarki, jeśli są pod ręką.
Wartość odżywcza całości: Phe: 42,48 mg, białko: 0,88 g, energia: 137,3 kcal
60
LETNIA ZUPA Z CUKINII
Sposób przygotowania:
2 pomidory śliwkowe
(u mnie 87 g po wydrążeniu)
20 g rzodkiewki
5 g szczypiorku
50 g kremowego serka PKU
(u mnie Violife naturalny)
sól, pieprz
PRZEPIS
WYRÓŻNIONY
Autor przepisu: anonim
porcja dla 4–6 osób
Składniki:
Sposób przygotowania:
500 g cukinii
100 g cebuli
100 g pora
100 g ziemniaków
5 g imbiru
30 ml oliwy
liść laurowy, ziele angielskie
pieprz, sól
Cebulę i cukinię pokrój na kawałki, pora na plasterki,
ziemniaki w kostkę, a imbir posiekaj. Wrzuć wszystko do garnka,
dodaj przyprawy i zalej całość 500 ml wody.
Gotuj pod przykryciem 20 minut, potem 10 minut bez pokrywki,
a na końcu zmiksuj i dopraw do smaku.
Kolejne proste w przygotowaniu danie, które polubi każdy
domownik. Dla bardziej wyrazistego smaku możecie
podsmażyć warzywa przed zalaniem wodą, a samą zupę
okrasić kawałkami surowej cukinii i szczypiorem.
Wartość odżywcza całości: Phe: 555 mg, białko: 11,5 g, energia: 380 kcal
61
3
RELACJA
Jeszcze tylko
szczypta uroku
prowadzącego
i danie będzie
gotowe!
Na planie musi panować
idealna cisza. Dźwiękowiec
słyszy nawet ciche burczenie
w brzuchu asystenta planu.
GOTUJEMY
Z JERZYM
5
od kuchni
Zwycięzcą konkursu kulinarnego został Mateusz Figaj.
Nagrodą w naszym wyścigu po najciekawszy letni przepis było
ugotowanie razem z Jerzym Nogalem zwycięskiego dania przed
kamerami „PKUconnect”. Niestety Mateusz nie mógł pojawić się na
planie. Mimo osłabionego składu Jerzy stanął na wysokości zadania
i przygotował danie naszego zwycięzcy.
Zapraszamy Was do obejrzenia fotorelacji z planu filmowego!
Zdjęcia do odcinka rozpoczęły się z samego rana.
Najpierw trzeba rozstawić niezbędny sprzęt – kamery,
oświetlenie – zaaranżować scenografię i oczywiście omówić
scenariusz. A potem, kiedy wszyscy byli już na stanowiskach,
wszedł on – cały na zielono… I zadziała się magia.
Jesteście gotowi? Zaczynamy!
1
2
Kamera, akcja!
Ostatnie przygotowanie
sprzętów przed pierwszym
klapsem – Jerzy ostrzy noże,
a operatorka kamerę.
62
4
Danie już w całości na
patelni. Trzeba przyznać,
że szybko nam idzie.
Voilà!
Mamy to!
6
I teraz najważniejszy
moment… Jak wyszło?
Jerzy wygląda raczej na
zadowolonego z efektu.
Chwila chwały
zadowolonego
z siebie mistrza
ceremonii i zaraz
sprzątamy plan.
7 8
63
WASZE HISTORIE
Nazywam się
Alicja Frankowska
i mam fenyloketonurię.
Mam 22 lata i w tym roku zdałam licencjat
z pedagogiki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza, a niedługo będę zdawać licencjat
z projektowania graficznego na Uniwersytecie
Artystycznym w Poznaniu. Dlaczego ten drugi
kierunek odbiega od tego pierwszego?
Odkąd pamiętam,
moją pasją było rysowanie
i malowanie, więc oczywiste
dla mnie było to, że będę
chciała rozwijać się w tym
kierunku.
ŻYCIE TO
NIE TYLKO PKU
64
Moi rodzice zawsze mnie wspierali i pomagali mi tak, jak mogli. Tata zapisał mnie na
pierwsze zajęcia artystyczne, za co jestem mu
wdzięczna, bo wiele mi dały. Mama natomiast
stała na straży mojej diety, dlatego nigdy nie
miałam z nią większych problemów. Za pierwszym razem nie udało mi się dostać na projektowanie graficzne, dlatego najpierw zaczęłam
pedagogikę. Nie poddałam się: przez rok chodziłam na intensywny kurs rysunku i w końcu
udało mi się dostać na studia zaoczne.
To był bardzo intensywny czas. Pierwszy rok
odbywał się w trybie wieczorowym, przez co
zdarzało mi się jechać z zajęć na pedagogice
na drugą uczelnię i wracać do domu nawet
o 21:00. Musiałam nauczyć się organizować
swój czas, lepiej gotować i mieć głowę na karku, żeby nie zapominać o preparacie (a bywało
tak na początku).
Z czasem łatwiej mi było nad tym wszystkim
zapanować i układać swój plan dnia w taki
sposób, aby o niczym nie zapomnieć. Często
było tak, że ugotowany obiad pakowałam do
plastikowego pojemnika, a preparat i shaker
z wodą wsadzałam do torebki, żeby w wolnej
chwili móc sobie spokojnie coś zjeść i nabrać
energii. Najlepiej sprawdzały się dania z makaronem, bo jest on najbardziej sycący.
Koleżanki pytały, jak daję sobie radę, a ja
z uśmiechem odpowiadałam im, że robię to, co
lubię. Kiedy na moim drugim kierunku zajęcia
zaczęły odbywać się w trybie weekendowym,
było mi znacznie łatwiej wszystko ze sobą pogodzić. Mimo że studiowanie dwóch kierunków
jednocześnie wymagało sporego nakładu pracy – nie poddawałam się. Poświęcałam swój
czas na rozwój, naukę i znajomych i absolutnie
65
WASZE HISTORIE
nie chciałam tego zmieniać. Poza oczywistymi
zajęciami z malarstwa przy sztaludze i wykładami z historii sztuki nauczyłam się pracy
z programami graficznymi, takimi jak Adobe
Photoshop czy Illustrator.
Chociaż projektuję strony internetowe czy
aplikacje mobilne, największą przyjemność
daje mi właśnie rysowanie, a zwłaszcza wymyślanie i projektowanie własnych postaci.
Coraz częściej rezygnuję z technik tradycyjnych na rzecz rysowania na tablecie graficznym. Staram się pracować nad swoimi umiejętnościami, żeby w przyszłości pracować jako
grafik koncepcyjny, który za pomocą ilustracji
przekazuje swoje pomysły. Jest to zdecydowanie moja największa pasja, aczkolwiek niejedyna.
W pewnym momencie
chciałam spróbować
czegoś nowego.
Około 6 lat temu dzięki
znajomym zainteresowałam się
odtwórstwem historycznym.
Na początku zawitałam na późnośredniowieczny Turniej Rycerski w Człuchowie. Tam
poznałam Bractwo Rycerzy Bezimiennych
z Wałcza (ich drugą nazwą jest Drużyna Wojów Grodu Wałcz), które odtwarza sceny z IX–
XII wieku. Jest to grupa naprawdę pozytywnych miłośników odtwórstwa historycznego,
ludzi, których od razu polubiłam. Dzięki temu
turniejowi poznałam wtedy mojego obecnego
chłopaka. Jeździłam do Wałcza, by się z nim
66
spotykać, a przy okazji utrzymałam kontakt
z bractwem, które ciepło mnie przyjęło. To
właśnie odtwórstwo przypadkowo nas połączyło. Zaczęłam jeździć na niektóre pokazy
i uczestniczyć w wydarzeniach dla odtwórców. Skompletowałam swój strój: mam lniane
sukienki, białe giezło, buty ze skóry, wełniany
kaptur, kaletkę futrzaną i dzwonki przy pasku
(które informują innych, gdy idę) oraz kilka innych drobiazgów.
Największym wspólnym
wyjazdem jest Festiwal
Słowian i Wikingów na
Wolinie, który odbywa
się co roku na przełomie
lipca i sierpnia. Tam właśnie spotyka się ogromna
liczba pasjonatów historii, którzy dzielą się swoim rzemiosłem i prowadzą ciekawe warsztaty
dla odtwórców. Po nich czas na 3-dniowy festiwal, na którym każdego dnia tłumy oglądają
imponującą bitwę opancerzonych od stóp do
głów wojów. Nie zawsze przyjeżdżam na całość imprezy; najdłużej udało mi się być 10 dni.
Nocowanie pod namiotem i ognisko co wieczór
to dla mnie wspaniały sposób na oderwanie
się od rzeczywistości.
Oczywiście wszystkie osoby z bractwa wiedzą o mojej diecie. Często pytają mnie o to,
dlaczego czegoś nie jem, ale nie jest to dla
mnie problem. W sumie nikt nie zwraca uwagi
na to, że idę do namiotu napić się preparatu
z niehistorycznego plastikowego shakera. Gotuję sobie w garze nad ogniskiem, staram się
jeść więcej owoców, a czasem idę na miasto
zamówić obiad. Z jedzeniem zawsze sobie
poradzę – głodna nie chodzę! Gdy się pakuję,
jako pierwszy do walizki trafia chleb i preparat.
To podstawa, dzięki której o nic nie muszę się
martwić.
A czym ja się w tym bractwie właściwie zajmuję? Zdarzyło mi się uszyć but ze skóry
– wtedy dowiedziałam się, co to znaczy kląć
jak szewc, dlatego drugi but zostawiłam chłopakowi. Szyłam i haftowałam, a nawet uczyłam się strzelać z łuku.
Ozdabiałam
również
rzeczy ze skóry, wypalając w nich różne wczesnośredniowieczne wzory. Niestety wypalarka
jest mało historyczna,
dlatego zastanawiam się
nad kompletem narzędzi do wybijania wzorów
w skórze. Dzięki książce o zdobnictwie wczesnego średniowiecza mogłabym ozdabiać paski, kaletki i inne rzeczy ze skóry. Często na
pokazach siedzę też przy grach historycznych
i zachęcam do nich przechodzące osoby.
Obecnie mój chłopak pracuje nad nową stroną
internetową dla bractwa, a ja mu pomagam,
tworząc rysunki członków drużyny. Bardzo lubię podejmować się wyzwań, uważam, że warto próbować nowych rzeczy. Na przykład jeszcze dwa lata temu w życiu nie odważyłabym
się pójść do parku linowego, a w te wakacje
wybrałam się tam na 12 metrów wysokości
i bawiłam się świetnie. Nie ma granic dla dzielnego fenylaka!
67
WYWIAD
i pedagogiem. Po skończeniu studiów bardzo chciałam uczyć dzieci. Od zawsze ciągnęło mnie do pracy
z ludźmi. Niestety z przyczyn niezależnych ode mnie
trafiłam do laboratorium. Próbki wody szybko mi się
znudziły, ponieważ nic do mnie nie mówiły.
To akurat chyba dobrze?
KAROLINA SZYMCZYK
W zespole Nutricii pracuje już od 6 lat. W zespole metabolicznym jest od początku 2016 roku.
Prywatnie mama 10-letniego Szymona. Mieszka na wsi, gdzie uwielbia dla relaksu spacerować ze swoimi dwoma psami mastifem angielskim i kundelkiem. Uwielbia czytać, ostatnio szczególnie upodobała sobie kryminały Charlotte Link.
RYZYKUJĘ, WIĘC ŻYJĘ
Jak być spełnioną w życiu zawodowym i prywatnym bez płacenia
zbyt wysokiej ceny? Czy ryzyko w życiu może się opłacić?
Dlaczego warto czasami posłuchać swojego męża?
Zapraszamy do naszej rozmowy z Karoliną Szymczyk.
Redakcja „PKUconnect”: Czy zdziwiłaś się, kiedy
poprosiliśmy Cię o udzielenie nam wywiadu?
Karolina Szymczyk: Oczywiście, że tak! Pomyślałam sobie: „O czym ja mam opowiadać? Przecież jestem zwyczajną matką i żoną oraz pracuję w firmie
jak wiele innych kobiet”.
Za każdym człowiekiem stoi ciekawa i inspirująca historia. W tym numerze chcielibyśmy poznać
Twoją. Szczególnie że Twoja praca jest bardzo
wymagająca – często nie ma Cię w domu, wielokrotnie spędzasz weekendy bez swojej rodziny…
Z moją pracą jest tak jak w tej reklamie dużego banku emitowanej właśnie w telewizji. Każdy postrzega
moją pracę inaczej. Kiedyś jedna pani doktor, z którą
68
miałam spotkanie służbowe, oceniła, że to marzenie:
przyjadę na chwilę, żeby się z nią spotkać, i potem
mam już wolne. Koleżanki, które pracują w biurze,
zazdroszczą mi wyjazdów, samochodu służbowego,
spotkań. Co człowiek, to inny pogląd na moją pracę.
Tak naprawdę tylko ja i moja rodzina wiemy, ile wysiłku i wyrzeczeń ona mnie kosztuje. Muszę łączyć
różne role, być w nieustannej podróży, spotykać się
z wieloma ludźmi. To z jednej strony daje ogromną
energię i satysfakcję, ale z drugiej – zabiera wiele czasu i siły.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z Twoim zawodem?
Aż strach się przyznać, ale w zawodzie przedstawiciela medycznego pracuję już 17 lat! O Boże, ile ja
mam lat! (śmiech) Z wykształcenia jestem biologiem
Masz rację. To mógłby być niepokojący objaw, gdyby probówki do mnie przemówiły! (śmiech) Ale mój
mąż za to codziennie do mnie mówił i powtarzał jak
mantrę: „Ty nadajesz się do pracy z ludźmi! Bez nich
usychasz jak nasz storczyk w sypialni”. (Moje wykształcenie nie wpływa na dobrostan roślin w moim
domu; kwiaty mają duży problem z przetrwaniem).
W pewnym momencie podjęłam decyzję i zrezygnowałam z pracy w laboratorium. Spotkania z pacjentami były tak kuszące, że zaryzykowałam. A poza tym
kto nie ryzykuje, ten nie żyje. „A co tam!”, pomyślałam i postawiłam wszystko na jedną kartę.
Ryzyko się opłacało?
Zdecydowanie! Dzięki temu upewniłam się w tym, co
od dłuższego czasu podejrzewałam: praca z ludźmi
to jest to, co chcę robić. Kiedy podczas organizowanych spotkań mogę rozmawiać, spotykać się z innymi
i w miarę możliwości pomagać osobom sprostać wyzwaniom diety, to jest to dla mnie sukces, satysfakcja
i ogromne szczęście.
Jak udaje Ci się łączyć pracę z obowiązkami domowymi i z życiem rodzinnym? Twój syn nie tęskni za mamą?
Oczywiście, że tęskni. Na szczęście Szymek jest mądrym i wyrozumiałym dzieckiem. Wie, na czym polega moja praca, rozumie to i czasem bierze udział
w spotkaniach, które organizuję. Wtedy jest w 100%
pracownikiem i bardzo mi pomaga. Ważna jest dla
niego informacja o tym, kiedy wyjeżdżam, kiedy wracam i dokąd jadę. Mąż też chce wiedzieć, kiedy będzie
musiał przejąć wszystkie obowiązki, ale szanuje moją
pracę i spisuje się na piątkę, gdy mnie nie ma.
Jaka jest Twoja recepta na sukces – zarówno ten
zawodowy, jak i prywatny?
Trzeba wiedzieć, czego się chce od życia, i w miarę
możliwości robić to, co się lubi, co sprawia, że chce
się nam rano wstawać z łóżka. Możliwość pracy
z pacjentami, dietetykami, lekarzami pozwala mi realizować zawodowe marzenia. Kiedy coś wspólnie
organizujemy, jestem taka podekscytowana, jakby
za każdym razem to było pierwsze spotkanie. Ludzie,
wykłady, trudne pytania… Zawsze jest coś nowego,
zaskakującego, miłego. Krótko mówiąc: pasja, szacunek, zrozumienie to wartości, którymi kieruję się
w swojej pracy. Natomiast jeśli chodzi o sukces w życiu prywatnym, moją receptą jest przede wszystkim
miłość, lojalność i wzajemne wsparcie.
Twoja historia pokazuje, że da się być spełnioną
mamą i żoną i z sukcesem realizować się w pracy
zawodowej. Często kobiety obawiają się, że nie
będą w stanie równocześnie być kobietą sukcesu
i szczęśliwą mamą oraz żoną.
To zależy od tego, czym dla nas jest pojęcie sukcesu.
Myślę, że to wszystko jest bardzo względne; każda
z nas nieco inaczej do tego podchodzi i dla każdej
z nas sukces będzie miał inną definicję. Nie zawsze
jest pięknie i kolorowo. Zdarza mi się przewracać
o bałagan w domu i nie mieć siły na codzienne obowiązki. Jednak wiem – i to jest mój sukces – że z pracy, a właściwie z współpracy z ludźmi nigdy bym nie
zrezygnowała. Mam ogromne szczęście, że jestem
tu, gdzie jestem, i poznaję tylu wspaniałych pacjentów, ich rodziców, lekarzy, dietetyków i psychologów.
Muszę też wspomnieć, że w pracy zawsze mogę liczyć na pomoc mojego zespołu i mojej szefowej.
Składając więc wszystko w całość: myślę, że całkiem
nieźle daję radę pogodzić pracę, dom, spotkania i wyjazdy. A na dodatek sprawia mi to ogromną frajdę.
Czego chcieć więcej?
69
RELACJA
Program naukowy stworzony przy udziale lekarzy
z Polskiego Towarzystwa Fenyloketonurii oraz z Polskiego Towarzystwa Wrodzonych Wad Metabolizmu
przedstawiał się imponująco i poruszał wiele tematów z różnych sfer życia młodzieży i dorosłych z PKU
i chorobami rzadkimi. Pacjenci z chorobami innymi
niż PKU docenili to, że po raz pierwszy została zorganizowana równoległa sesja wykładowa poświęcona
tematyce ich dotyczącej.
SPOTKANIA:
akademia
metaboliczna
Nasze stoisko Nutricia było kolorowe i pełne niespodzianek, a zaplanowane aktywności cieszyły się
dużym uznaniem wśród pacjentów. Dominował nasz
firmowy fiolet, ale pufy w tym kolorze „posadzone”
były na zielonej trawce. W przerwie pacjenci mogli
zrelaksować się na nich. Tak siedząc na Nutriciowej
„łące”, mogli podziwiać, jak świetnie ich koleżanki
i koledzy radzą sobie z PKUlicznikiem.
Dwa ekrany treningowe pomagały uczestnikom konferencji przećwiczyć nowe narzędzie do planowania
swoich jadłospisów. Z tej części jesteśmy wyjątkowo
dumne. Po pierwsze, PKUlicznik bardzo się wszystkim
podobał. Użytkownicy chwalili dobry pomysł i dzielili
się z nami swoimi przepisami. Po drugie, świetnie
ćwiczyli i bardzo duża grupa pacjentów wypróbowała to narzędzie. Słyszeliśmy komentarze typu: „Nareszcie coś ułatwi nam liczenie białka i Phe!”, „Do tej
pory żona mówiła mi, ile czego mam podać synowi,
a teraz sam sobie policzę”, „Świetnie, że będę miała
PKUlicznik zawsze przy sobie jako aplikację na tele-
fonie”, „Wszystko to, co zrobię, będę miała zapisane”.
Bardzo nam było miło ćwiczyć z pacjentami i słyszeć
te pozytywne wypowiedzi. Jesteśmy dumne, że powstał PKUlicznik i że na tak dużym spotkaniu mogłyśmy go zaprezentować tylu osobom.
Dla zabawy i odprężenia po ciekawych i merytorycznych wykładach można było sobie zrobić na pamiątkę śmieszne zdjęcie w Nutriciowej fotobudce. My też
skorzystałyśmy z tej atrakcji!
To spotkanie przeszło nasze wszelkie oczekiwania.
Zainteresowanie stoiskiem było ogromne. Pacjenci
i ich rodziny dzielili się z nami swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami dotyczącymi codziennego życia z dietą.
Każda opinia jest dla nas niezmiernie ważna i cenna,
gdyż pozwala nam lepiej zrozumieć potrzeby pacjentów i wychodzić im naprzeciw. Za wszystkie spostrzeżenia i opinie serdecznie dziękujemy.
Pacjenci byli cudowni! Mamy tyle radości z pracy
podczas takich spotkań. Czujemy się jako zespół potrzebne – cudownie jest zrobić coś nowego, co pomoże w trudzie prowadzenia diety PKU.
Dziękujemy za spotkanie, za rozmowy, za liczenie
i testowanie PKUlicznika.
Dziękujemy Ars Vivendi za zaproszenie i możliwość
uczestnictwa w Akademii Metabolicznej.
Do zobaczenia w przyszłym roku!
Zespół Nutricia
W długi weekend listopadowy, 11–13 listopada, w hotelu Groman pod Warszawą
odbyła się konferencja Akademia Metaboliczna, zorganizowana przez Polskie
Stowarzyszenie Pacjentów Chorych na Fenyloketonurię i Choroby Rzadkie
„Ars Vivendi” przy wsparciu firm. Frekwencja dopisała – w konferencji
uczestniczyło ok. 300 osób.
70
71
POZNAJMY SIĘ
POBAW SIĘ
NATALIA
DAWID
Dziękujemy za nadesłanie zdjęć i zachęcamy do przesyłania kolejnych
na adres: [email protected].
Prosimy o dołączenie zgody rodziców lub opiekunów na zamieszczenie zdjęcia
na łamach magazynu „PKUconnect”. Wszystkim osobom, które prześlą
zdjęcia, wyślemy jeden z produktów niskobiałkowych Milupa lp.
72
ZDĄŻYĆ NA ŚWIĘTA
Mikołaj musi szybko dotrzeć do swoich sań! Pomóż mu odnaleźć drogę!
73
POBAW SIĘ
74
BAŁWANKA CIEŃ
ŚWIĄTECZNY ROZGARDIASZ
Który cień należy do tego bałwanka?
Na pewno ten?
Pomóż odnaleźć zagubiony strój Świętego Mikołaja!
Zdążysz przed Gwiazdką?
75
Dobry start
w kulinarną
podróż
Niskobiałkowe produkty
z serii Loprofin i Milupa-lp
Milupa lp-drink
napój niskobiałkowy w proszku o smaku neutralnym
Loprofin napój PKU
napój niskobiałkowy PKU
Idealna baza do sporządzania potraw
niskobiałkowych, zastępująca mleko
Pomysły na pyszne niskobiałkowe potrawy znajdziesz na:
www.pkuconnect.pl
MILUPA-LP, LOPROFIN – Dietetyczne środki spożywcze specjalnego przeznaczenia medycznego. Do postępowania dietetycznego
w chorobach wymagających ograniczenia podaży białka, takich jak fenyloketonuria i inne wrodzone zaburzenia metabolizmu.
Produkty przeznaczone do stosowania u dzieci powyżej 1. roku życia i dorosłych. Stosować pod nadzorem lekarza.
NUTRICIA Polska Sp. z o.o., ul. Bobrowiecka 6, 00-728 Warszawa, tel.: +48 22 550 00 00, 801 16 5555 (opłata za 1 impuls)

Podobne dokumenty