pobierz PDF - PKU Connect
Transkrypt
pobierz PDF - PKU Connect
PKUCONNECT Nr 9/2016 magazyn SPOTKANIA W SIECI TEMAT NUMERU NOWY ROK, NOWE OTWARCIE? PYTAMY DOROTĘ DELI PKUlicznik PIERWSZY MOBILNY KALKULATOR DIETY PKU TRADYCJA W NOWEJ ODSŁONIE WEDŁUG JERZEGO NOGALA SPIS TREŚCI 4 WYWIAD To, co najcenniejsze, jest już w nas – Dorota Deli 8 TEMAT NUMERU: Spotkania w sieci – Dorota Deli – Justyna Socha – Karolina Folgart – Maria Słupska NOWOŚĆ PKUlicznik WIEDZA Szczęśliwy ząb to zdrowy ząb – Agnieszka Chrobot PORADY Zimowe szaleństwo pod kontrolą – Ania Drzazgowska PORADY Jak zorganizować wymarzony kinderbal – Iza Gontarek 22 KONKURS KULINARNY Wyróżnione przepisy KUCHNIA Przepisy świąteczne – Jerzy Nogal KULTURA 24 29 33 40 PORADY Pomocnik Świętego Mikołaja PORADY 7 kroków do pięknego wigilijnego stołu 49 53 56 29 8 WIEDZA Bądź fit przez cały rok – Elżbieta Świeczka 44 42 RELACJA z planu filmowego WASZE HISTORIE – Alicja Frankowska WYWIAD – Karolina Szymczyk RELACJA Akademia Metaboliczna KLUB MILUSIŃSKICH POBAW SIĘ 62 64 68 70 72 73 P Od redakcji Przełom kończącego się i nowo rozpoczynającego roku to czas świąteczny, pełen spotkań z rodziną i oczekiwania na szampańską zabawę sylwestrową. To także czas dla nas samych, gdy pomiędzy obowiązkami znajdujemy chwilę, by przystanąć na moment i rozejrzeć się dookoła. Wsłuchajcie się wtedy w siebie i zastanówcie, czy jest coś, co przeszkadza Wam w życiu lub co chcielibyście zmienić. A może macie marzenie, które coraz bardziej wciskacie w kąt szuflady? Za mało czasu poświęcacie na własne pasje i przyjemności? Albo brakuje Wam wolnych chwil dla bliskich? Nowy Rok to zawsze czas podsumowań i snucia planów. Psycholog Dorota Deli w rozmowie z nami pokazuje, jak powinniśmy przygotować się do podejmowania nowych wyzwań, oraz podpowiada, kiedy najlepiej zdecydować się na zrobienie pierwszego kroku w stronę naszych marzeń. W dzisiejszych czasach trudno wyłączyć się z mediów społecznościowych, schować telefon w kieszeni, zapomnieć o ulubionych serialach i programach telewizyjnych, jednak nie wahajcie się tego zrobić. Święta i karnawał to zdecydowanie czas na spotkania w realnej rzeczywistości. I choć ta wirtualna coraz bardziej przypomina tę realną, spróbujcie wyłączyć na chwilę Wi-Fi. Odnajdźcie przyjemność w długo odkładanej rozmowie od serca z ukochaną babcią. Przytulcie się do mamy. Pomóżcie tacie upolować najładniejszą choinkę. Takie drobne gesty i chwile będą w dorosłym życiu Waszymi najpiękniejszymi wspomnieniami. Złapanie równowagi pomiędzy światem wirtualnym a realnym to dobra praca domowa na święta. Dlatego polecamy uwadze nasz temat numeru. Justyna Socha, Maria Słupska oraz Dorota Deli oddały się rozważaniom na temat tego, jak rzeczywistość wirtualna zmienia nasze funkcjonowanie w realnym świecie. Czy potrafimy jeszcze ze sobą rozmawiać poza internetem? Jak nie dać złapać się w sieć? Czy słuchamy jeszcze podpowiedzi naszej intuicji? Spróbowaliśmy wspólnie znaleźć odpowiedzi na te pytania. Wróćmy jednak do świąt! Za parę chwil Gwiazdka, a Wasza lista świątecznych sprawunków jeszcze się nie uszczupliła? Nie martwcie się, spieszymy z pomocą. Jerzy Nogal opracował menu na wigilijną wieczerzę, interpretując na nowo tradycyjne przepisy. Przygotowaliśmy dla Was również prezentową ściągę, bo nam też zdarzało się odkładać kupowanie prezentów na ostatnią chwilę. Podobnie jak dekorację wigilijnego stołu. Zima znów może ominąć święta, dlatego postarajcie się o wyjątkowy klimat i magię na Waszych stołach. Skorzystajcie z naszego poradnika, a przekonacie się, że wystarczy kilka trików, aby pięknie przyjąć gości. Po świątecznej kolacji warto na chwilę odejść od stołu, żeby nacieszyć się czasem z rodziną. Gra w planszówki to idealny sposób na wspólną zabawę dla całej rodziny. Przegląd tych najciekawszych odnajdziecie w dziale Kultura. No dobrze, nie trzymamy Was już dłużej. Na pewno jesteście ciekawi kolejnych stron i tematów – a ich nie brakuje! Życzymy Wam miłej lektury w te długie zimowe wieczory oraz wspaniałych świąt. Niech to będzie dla Was spokojny i pełen pięknych wzruszeń czas! 3 WYWIAD DOROTA DELI Psycholog kliniczny. Doświadczenie zdobyła w pracy z osobami chorymi przewlekle i terminalnie. Fascynują ją podróże (choćby palcem po mapie), poznawanie piękna Polski i zamieszkujących ją ludzi, a szczególnie miejsc naznaczonych przez historię. Uwielbia uczyć się jezyków obcych, bo przypomina to pracę szyfranta. Od niedawna biega i czerpie z tego wiele przyjemności. Dorota Deli jest ekspertem na stronie PKUconnect.pl TO, CO NAJCENNIEJSZE, JEST JUŻ W NAS Czujecie presję noworocznych postanowień, które już za chwilę wszyscy z entuzjazmem będziemy notować w kalendarzach na 2017 rok? Czy w ogóle poddawać się jej i rzucać sobie wyzwania na styku przeszłego i przyszłego roku? Kiedy i jak najlepiej wprowadzać zmiany w swoim życiu? Zapytaliśmy o to psycholog Dorotę Deli. Czy podejmuje Pani postanowienia noworoczne? Nie podejmuję postanowień w tym okresie, wręcz staram się ich unikać. W przeszłości zdarzyło mi się ulec tej ogromnej presji, jaka pojawia się w okresie okołosylwestrowym, ale teraz już wiem, że im więcej fajerwerków towarzyszy podejmowaniu decyzji o jakiejś zmianie w naszym życiu, tym trudniej pogodzić 4 się z niepowodzeniami, które w sposób nieunikniony pojawią się na drodze do zmiany. Dlaczego z końcem roku tak wielu z nas chce coś zmienić w swoim życiu? Czy naprawdę potrzebujemy czekać aż do Nowego Roku, żeby wprowadzić zmiany w swoim życiu? Co magicznego jest w tej dacie? Nowy Rok w naszej tradycji coś rozpoczyna i coś kończy – i już choćby z tego wynika podział na to, co nadejdzie (nowe), i na to, co za nami (stare). To bardzo silnie oddziałuje na naszą wyobraźnię. Chcemy, by to, co nowe, było lepsze; czujemy, że to pewnego rodzaju zobowiązanie. Tradycja to jednocześnie coś dobrego, coś, co nas jednoczy i daje nam poczucie wspólnoty, jednak jej zasady mogą być też nadmiernym obciążeniem. Chcemy być podobni do innych, bo to nas zbliża do siebie nawzajem, i wpadamy w pułapkę. Skoro tradycja to coś umownego, to dlaczego stary ma być ostatni dzień grudnia, a nie koniec stycznia (jak dla mieszkańców Chin) czy któryś z jesiennych miesięcy (jak u Żydów)? Ta umowność pojawia się również, gdy późną wiosną słyszymy o konieczności przygotowaniu naszego ciała do noszenia bikini w lecie. Dlaczego dbałość o kondycję, zdrowie i wygląd ciała ma się ograniczać do tego krótkiego okresu, gdy chodzimy najlżej ubrani? To też pewna narzucona zasada, która co roku wielu z nas prowadzi do ryzykownych i pochopnych decyzji. Niestety, często z postanowieniami noworocznymi jest tak, że chęci do ich realizowania kończą się w połowie stycznia. Dlaczego tak się dzieje? Czy to znaczy, że wcale nie pragniemy tak bardzo tych zmian, skoro tak szybko z nich rezygnujemy? Taki sposób myślenia wynika z jednej prostej zależności: jeśli czegoś mocno pragnę, to na pewno mi się uda. Zakłada to silny związek między pragnieniem a realizacją, jest w tym pewien element magiczny. Opieramy się na przekonaniu, które trudno udowodnić, a które wynika wprost z naszego dawnego dziecięcego sposobu myślenia. Aż trudno uwierzyć, że nie opuszcza nas ono nawet, gdy dorastamy, i że może 5 WYWIAD się stać przyczyną bardzo niesprawiedliwej samokrytyki w chwili niepowodzenia. Pragnienie pobudza inwencję twórczą, a ona rodzi pomysł, jednak bez konkretnych kroków trudno nam będzie doprowadzić do jego realizacji. Czy w takim razie jest w ogóle sens podejmować postanowienia noworoczne? Jeśli ta tradycja jest dla kogoś ważna, to trudno mi będzie przekonać tę osobę do jej odrzucenia. Moim zdaniem czas świąt Bożego Narodzenia i zabaw sylwestrowych to czas rozluźnienia i beztroski; późniejszy powrót do wymagań codzienności jest już wystarczająco trudny. Jeśli jednak czujemy, że dziś jest właśnie „teraz albo nigdy”, to poświęćmy więcej czasu na konieczne przygotowania. Weźmy głęboki oddech (a najlepiej kilka!), pozwólmy popracować wyobraźni i przyjrzyjmy się możliwym wariantom realizacji postanowienia, zaliczając do nich również scenariusze skrajnie niepomyślne. Ważna wtedy staje się odpowiedź na pytanie „Co, jeśli się nie uda?”. Mówimy cały czas o zmianach w życiu przy okazji postanowień noworocznych. Porzućmy na chwilę okoliczności czasowe, w których chcemy dokonać zmian, i skupmy się na tym, jak tych zmian dokonywać. Wielu z nas boi się coś zmienić w swoim życiu, nie chce wyjść z tzw. strefy komfortu. Dlaczego tak się dzieje i czy to prawda, że wszystko, czego pragniemy w życiu, znajduje się poza tą strefą? To bardzo dobre pytanie. Strefa komfortu to termin ukuty przez trenerów motywacyjnych, którzy zakładają, że jeśli obecna sytuacja nie przynosi nam satysfakcji, to być może należy poszukać jej gdzieś poza tym, co nam znane. Taka postawa kieruje naszą uwagę na to, czego nie mamy. Idąc ku zmianie, mamy coś odrzucić, więc niewłaściwe będzie spoglądanie wstecz. Tymczasem bez spojrzenia z uważnością na to, co już mamy, ist- 6 nieje zagrożenie, że źle ocenimy nasze siły, zamiast wykorzystać je jako naszych sprzymierzeńców. Spojrzenie z uważnością na siebie pozwala zrozumieć, że to, co najcenniejsze, już w nas jest. Bo – parafrazując znany cytat – szczęście to nie jest czekanie, aż burza minie, ale to nauka tańca w deszczu. Czasami zmian w naszym życiu dokonujemy impulsywnie, bez planu, a kiedy indziej są to przemyślane i wyczekane decyzje. Który sposób według Pani jest lepszy? Zdaję sobie sprawę, że to wszystko zależy od kontekstu, jednak czy jest jakaś recepta na udaną zmianę? Najczęstszą odpowiedzią psychologa będzie „to zależy” – tutaj też będzie ona jak najbardziej na miejscu. Sposób działania, który wybieramy – bardziej impulsywny lub refleksyjny – zamiast gotowej recepty może dostarczyć nam ważnej wiedzy o nas samych. Impulsywność będzie wskazywać na nasze upodobanie do kierowania się chwilą, „bo to dobry moment”, „bo mamy właśnie poniedziałek”, „bo w poniedziałek najlepiej się zaczyna”. Natomiast rozważność, refleksja daje czas na złapanie oddechu, zrobienie planu, rozbicie dużych celów na mniejsze, co zmniejsza ryzyko zniechęcenia i porzucenia wybranej drogi. A jeśli w tak sporządzonych planach brakuje nam szczypty romantyzmu czy odrobiny polotu – to po prostu to też zaplanujmy. Po każdym udanym etapie możemy przecież zafundować sobie nagrodę zgodną z naszą spontaniczną i skłonną do fantazji naturą! Mówi się, że najważniejsze to zrobić pierwszy krok. Czy na pewno? A co w sytuacji, kiedy podjęcie decyzji kosztuje nas bardzo dużo stresu i nieprzespanych nocy, jesteśmy już na początku nowej drogi, ale niestety okazuje się ona nie być usłana różami? Co zrobić w takiej sytuacji? Jak wytrwać w tej decyzji? Czy powinniśmy poddać nasze plany i marzenia weryfikacji? Pytanie o pierwszy krok i o wytrwałość w dalszych krokach to właściwie to samo pytanie. Wiele zależy od właściwego przygotowania, o którym wcześniej wspominałam. To przygotowanie powinno opierać się na założeniu, że w czasie realizacji postanowienia NA PEWNO czekają nas niepowodzenia. Nie ma innej drogi. Założenie, że wystarczy tylko jeden dobry plan, jest nieprawdziwe. Życie wciąż serwuje nam zaskakujące wydarzenia, a my chcemy swój plan oprzeć na nieprzystającej do życia teorii. Starożytny mędrzec pięknie to ujął, mówiąc, że „jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”. Dlatego przygotujmy się na to, co pewne: zróbmy plan A, jednak na wypadek niepowodzenia załóżmy plan B. Jeśli będzie trzeba, przygotujmy tych planów tyle, ile możliwych wersji niepowodzeń – tak aby nic nas nie zaskoczyło. Możemy do tego użyć kolejnych liter alfabetu. A liter mamy wiele, więc nie zniechęcajmy się! Czy przyjaciele, rodzina, znajomi są dobrymi doradcami w przypadku poważnych zmian w naszym życiu (takich jak np.: wyjazd na zagraniczne stypendium, porzucenie dotychczasowej pracy w imię oddania się swojej pasji, rozstanie się z bliską nam osobą)? Czy to są decyzje, które powinniśmy rozważyć sami w swojej głowie, czy warto jednak kierować się opiniami bliskich? Decyzje, o których tu mówimy, mają wielką wagę i możemy czuć się przez nie przytłoczeni, a co za tym idzie, szukać kogoś, kto zdejmie z nas choć część ciężaru. Taką rolę możemy powierzyć najbliższym – pod warunkiem że zachowają oni rzeczywiście pozycję doradcy. Jeśli przy nich możemy wypowiedzieć swoje wątpliwości, dać wyraz lękom i nadziejom, to taka ich obecność będzie nieoceniona. Jeśli natomiast szukamy u nich sugestii konkretnych rozwiązań, to lepiej, żebyśmy zostali sami z czystą kartką. Decyzje podjęte pod wpływem innych osób niosą za sobą duże ryzyko – jeśli nasza decyzja okaże się korzystna, to zabierzemy sobie połowę radości z sukcesu, a jeśli decyzja okaże się błędem, może nadszarpnąć naszą bliską i ważną relację z powodu pojawiającego się wtedy poczucia krzywdy. Inni mogą nas motywować na drodze realizacji pragnień, jednak ważne jest to, żeby respektowali nasz plan w myśl słów „jeśli kogoś kochasz, daj mu wolność”. Kończąc naszą rozmowę, chcielibyśmy zapytać Panią o źródła siły i odwagi do podejmowania zmian w swoim życiu i podejmowania nowych wyzwań. Skąd brać tę siłę i odwagę? Najczęstszym motorem do zmian jest niezadowolenie. Jest to bardzo niepewna siła sprawcza, ale jeśli je poczujemy, mamy szansę zmienić nasze podejście z negatywnego („Tego nie chcę…”), które sprzyja reakcjom ucieczki, na pozytywne („Tego pragnę dla siebie…”), które sprzyja dobrym postanowieniom. Dobrze zacząć od zauważenia źródeł naszego niezadowolenia. Czego potrzebuję, skoro je odczuwam? Albo: co mnie trzyma w sytuacji, która stała się nieznośna? Zawsze chodzi o zwrot ku sobie, zauważenie siebie, swoich potrzeb. To one dają siłę. Nawet wtedy, gdy poczujemy, że zaczyna nam jej brakować, warto wracać do tego pierwszego najważniejszego pytania, od którego wszystko się zaczęło. 7 TEMAT NUMERU Dorota Deli Karolina Folgart Justyna Socha Maria Słupska W sieci spędzamy coraz więcej czasu. Większość rzeczy możemy zrobić bez wychodzenia w domu, wystarczy jedynie być online. Zakupy, kurs językowy, trening, praca, randka, spotkania ze znajomymi? To wszystko jest zdecydowanie bliżej nas w świecie wirtualnym. Bez wątpienia otwiera on przed nami nowe możliwości i wyrównuje szanse w dostępności do informacji, wiedzy, kultury. Z drugiej strony może się okazać, że świat wirtualny zabiera nam zbyt dużo czasu albo wpływa na naszą samoocenę, jeżeli nie potrafimy złapać odpowiedniej równowagi w korzystaniu z jego dobrodziejstw. między światami Jeszcze nie tak dawno podział na świat rzeczywisty i świat wirtualny wydawał się wszystkim dość jasny. Teraz te dwa światy płynnie się przenikają. Jest to oczywiście pokłosie rozwoju technologicznego, który nieustannie przybiera na sile. 8 W tym numerze postanowiliśmy przyjrzeć się naszemu funkcjonowaniu na granicy tych dwóch rzeczywistości. Karolinę Folgart, Marię Słupską i Justynę Sochę zapytaliśmy o to, czy spotkania w sieci mogą zastąpić spotkania poza nią. Psycholog Dorota Deli napisała dla nas tekst, w którym wyjaśnia, jak świat wirtualny zmienia nasze funkcjonowanie, samoocenę i styl życia. Maria Słupska w swoim felietonie zastanawia się, jakie miejsce ma nasza intuicja w kontekście rozwoju nowych technologii. Czy potrafimy jeszcze się nią kierować, czy raczej wolimy wszystko oddać w ręce intuicyjnych aplikacji? Natomiast Justyna Socha w swoim felietonie rozwinęła temat spotkań w sieci. 9 TEMAT NUMERU Maria: Zależy z którymi znajomymi. Wyprowadzka do innego miasta sprawiła, że z tymi z Gdańska kontaktuję się raczej w sieci. A z towarzystwem warszawskim – zdecydowanie na żywo. Coraz więcej moich znajomych również wyjeżdża na studia lub na Erasmusa za granicę. W takim wypadku internet pozwala mi na utrzymanie z nimi stałego kontaktu. Spotkajmy się! Dzięki internetowi jesteśmy w ciągłym kontakcie z innymi. Codziennie rozmawiamy ze znajomymi przez najróżniejsze komunikatory, wymieniamy się opiniami w serwisach społecznościowych. Spotkania w wirtualnym świecie czy spotkania na żywo? Zapytaliśmy Karolinę, Justynę i Marię o to, którą formę kontaktów bardziej sobie cenią i co daje im przynależność do internetowych społeczności. Gdzie częściej spotykacie się ze swoimi znajomymi – w sieci czy na żywo? Justyna: Zdecydowanie na żywo! Choć nie ukrywam, że najczęściej na spotkanie „w realu” umawiamy się w sieci. Są też znajomości na odległość – i to właśnie przeróżnego rodzaje serwisy społecznościowe pozwalają mi być z tymi osobami w ciągłym kontakcie. Karolina: Niestety dużo częstszy kontakt mam ze znajomymi w sieci. Mówię „niestety”, ponieważ w kwestii kontaktów międzyludzkich jestem zdecydowanie zwolenniczką spotkań face-to-face. Co jednak poradzić na to, że w obecnym świecie jest zawsze tyle do zrobienia, a doba wciąż ma tylko 10 24 godziny…? Ciągłe bieganie, praca, dom, inne zobowiązania, praca magisterska, sprzątanie, ugotowanie obiadu – wszyscy na pewno doskonale to znamy. W takiej codziennej rzeczywistości, pełnej obowiązków, a tak ubogiej w wolny czas, trudno spontanicznie organizować częste spotkania z przyjaciółmi i znajomymi. Jest to dość smutne, ale z drugiej strony bardzo cieszy mnie to, że przy pomocy telefonu czy komputera mogę pozostawać z nimi w stałym kontakcie. Tak więc niestety nie widujemy się na co dzień na żywo, ale nowoczesna technologia pozwala nam na wygodny telefoniczny bądź wirtualny kontakt. Czy widzicie jakieś wady w spotkaniach online? Karolina: Wadą jest na pewno to, że w kontakcie online – czy to pisanym, czy to wideo – nie ma tej osoby obok, nie ma więc tego kontaktu emocjonalnego. W dalszym ciągu jest trochę tak, że gadam do komputera czy telefonu. Justyna: Dokładnie. W rozmowie przez internet nie jesteśmy w stanie wyrazić swoich emocji, nie widzimy reakcji osoby, gdy opowiadamy historię czy opisujemy ważne wydarzenie. W dzisiejszym świecie nie zawsze mamy czas spotykać się z bliskimi, więc przeróżnego rodzaju aplikacje i serwisy wydają się zbawieniem. Jednak na dłuższą metę jest to dość złudne rozwiązanie, które bardzo spłyca znajomość. Nic nie zastąpi realnego kontaktu z drugim człowiekiem! Co daje Wam przynależność do tych społeczności? Karolina: Dla mnie cenna jest możliwość wymieniania się doświadczeniami i inspiracjami oraz bycie w kontakcie z przyjaciółmi, którzy mieszkają na drugim końcu Polski. Maria: Trudno mi sobie wyobrazić funkcjonowanie bez moich uniwersyteckich grup na Facebooku, gdyż właśnie tam pojawiają się wszystkie najważniejsze informacje dotyczące zajęć, zaliczeń, wyników, materiałów do nauki, imprez czy ciekawych wydarzeń na naszej uczelni. Grupy PKU Fenylaki i Metabolics without Borders traktuję bardziej jako miejsca, w których mogę podzielić się swoim doświadczeniem i dowiedzieć się, jak wygląda życie innych osób z PKU. Justyna: Mam podobnie jak Maria i nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez grupy studenckiej. To właśnie tam dowiaduje się o wszystkich odwołanych zajęciach czy materiałach do nauki. Zbawienie! Grupy związane z fenyloketonurią to dla mnie dawka inspiracji, informacje o nowych produktach, nowinki ze świata PKU oraz poznawanie nowych, ciekawych osób. Do jakich społeczności w sieci należycie? Karolina: Tak jak zapewne większość czytelników „PKUconnect” należę do grupy PKU Fenylaki. Poza tym do grup tematycznych: do grupy użytkowników Thermomixa, grupy fitness, biegowej, motywacyjnej i o tematyce ślubnej oraz do grup pełniących funkcje kontaktowo-organizacyjne. Maria: Główną społecznością, do której należę, jest moja grupa dziekańska na studiach oraz grupa dla studentów mojego uniwersytetu. Poza tym również do grupy PKU Fenylaki i do społeczności Metabolics without Borders. 11 TEMAT NUMERU niewrażliwi na obrazy idealnego piękna. Rosną oczekiwania wobec innych i wobec siebie, rośnie wrażliwość na krytykę innych i skłonność do samokrytyki. Tak dochodzimy do podstawowego obecnie sposobu, w jaki korzystamy z rozbudowanej sieci połączeń. Do poprzednio wymienionych zalet – dostępności informacji i rozwoju kultury obrazkowej – dodaliśmy możliwość porozumiewania się. W ten sposób otrzymaliśmy to, co zdecydowało o ogromnej popularności komunikatorów. Okazały się one czymś więcej niż tylko sposobem na umówienie spotkania czy zrelacjonowania pokrótce wydarzeń mijających tygodni. DOROTA DELI ja i światy dwa W pierwszych latach, gdy internet zaczął istnieć, nikt nie przewidział jego ogromnej popularności. Powstał jako wojskowa sieć do porozumiewania się, a potem naukowcy dostrzegli w nim możliwość dzielenia się osiągnięciami i wzajemnego wspierania w drodze ku nowym odkryciom. Nikt nie pomyślał wtedy, że narzędzie stworzone do pracy stanie się ulubionym sposobem spędzania wolnego czasu. Jak mało wiedzieliśmy o człowieku, skoro nie zdołaliśmy przewidzieć, jak bardzo ta sieć powiązań trafi w nasze najsilniejsze potrzeby? Internet stał się dla nas formą zbierania ogromnej ilości wiedzy i korzystania z niej. Nigdy wcześniej nie było tak łatwo zgromadzić wielu odnośników do studiowanego tematu, ale też nigdy wcześniej nie było tak łatwo spędzić wielu godzin przed ekranem, dając się wciągać w klikanie setek kolejnych linków. Powiązanie licznych informacji w rozbudowany system z jednej strony jest ułatwieniem, ale z drugiej 12 utrudnieniem, ponieważ konieczne jest selekcjonowanie i eliminowanie informacji oraz hierarchizowanie ich. Wirtualna rzeczywistość stała się wspaniałym miejscem dla poszukiwania doznań i przeżyć, jakich nie dostarcza nam codzienne życie. „Ja realne” schodzi na drugi plan, podczas gdy nasze wyobrażone „ja idealne” może bez końca podróżować w kierunku marzeń. W erze Photoshopa, o którym tak wiele napisano, powinniśmy już nabrać zdrowego dystansu do tego, co nierzeczywiste, a jednak nie pozostajemy Po erze listów i e-maili przyszedł czas na media społecznościowe. Skoro – zgodnie z nazwą – zaczęły one budować społeczność, to nie wystarczył jeden komunikator, ale musiały powstać jego różne odmiany: światowy potentat Facebook, Instagram, Twitter, łączące obraz z tekstem, proponujące uaktualnienia wiadomości ze świata, personalizujące oferty handlowe. Przewaga na rzecz obrazu jest widoczna chociażby wśród użytkowników Snapchata, gdzie użycie słów nie jest już koniecznością. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy pojawił się nowy język – najpierw dla osób wtajemniczonych, a potem dla wszystkich – w którym polubienie jakiejś treści nabrało nowego znaczenia. Kciuk do góry i już ten post widzą nasi znajomi i przyjaciele. Słowo „znajomi” też ewoluuje, nie ogranicza się tylko do ludzi, których znamy osobiście, lecz także do osób „napotkanych” w internecie. Dla niektórych będzie to droga do zubożenia języka, jednak znający jego historię wiedzą, że zawsze był on odzwierciedleniem zjawisk społecznych. To, co nadal zaskakuje jednych i drugich, to tempo zmian. Nowa mowa i nowy sposób budowania relacji staje się polem do nieznanych do tej pory inicjatyw. Czym byłby flash mob czy kwitnące ostatnio inicjatywy obywatelskie bez wszechmocnego internetu? Skoro można się szybko poznać, to można równie szybko stworzyć coś nowego, wystąpić w obronie zapomnianych praw, zaprotestować lub – nawet nie odchodząc od biurka – opracować wspólny, rozbudowany projekt. Nigdy nie mierzyliśmy tak wysoko, nigdy też nie było tak łatwo o szybką, przeprowadzoną z rozmachem karierę. Pojawiają się formy różnorakiej współpracy, a także poszukiwania i dawania wsparcia w nieznanej dotąd skali. Dostęp do osób spoza najbliższego środowiska staje się ważny dla tych, którzy w tym otoczeniu nie czują się najlepiej lub których życie i praca zmuszają do pewnego rodzaju odosobnienia. W sytuacji takiego braku każdy sposób na komunikację odegra swoją rolę, dając możliwość formowania grup wsparcia 13 TEMAT NUMERU złożonych z osób, które w świecie realnym nie miałyby szans na spotkanie. Szybka wymiana informacji i łatwa łączność to niewątpliwe zalety, jednak stąd już niebezpiecznie blisko do przymusu wielokrotnego sprawdzania i aktualizowania pozyskiwanych o innych informacji. Potrzeba tu więc umiejętnego i wyważonego korzystania, tak aby nie zapomnieć, że najpełniejszą formę zapewni realny i bardziej wymagający kontakt, którego nigdy nie zastąpi podglądanie. To, co może również niepokoić, to nie tyle okazywanie poparcia i sympatii o szerokim zasięgu, ile raczej możliwość wyrażania dezaprobaty czy wręcz ośmieszania innych. Zjawisko hejtu przypominające szkolny bullying, czyli prześladowanie słabszych, może dotknąć każdego, kogo nazwiemy innym. Internet zapewniający anonimowość umożliwia pojedynczym hejterom działanie, a w efekcie sprzyja poczuciu wykluczenia. Sieje swoje złe ziarno nie tylko pośród młodzieży wrażliwej na ocenę, lecz także nawet pośród celebrytów pozornie uodpornionych na krytykę. Badania wskazują, że odrzucenie boli tak samo online, jak offline. Przyjęcie i wykluczenie w sieci działa tak samo, jak w realu. Budzą się te same uczucia, a porównywalne cierpienie bierze się z aktywowania tych samych rejonów w mózgu. Poczucie bycia nieszczęśliwym wzrasta, gdy porównujemy się z innymi, ale wzrasta ono niewspółmiernie, gdy ci inni to znajomi z sieci, których posty wyglądają często perfekcyjnie. W odniesieniu do naszych obecnych przeżyć wewnętrznych historia z cudzego walla wygląda kolorowo, co powoduje w nas uczucie zazdrości i skłania nas ku nadmiernemu skupieniu na sobie. Na szczęście zauważono również, że wracanie do dawniejszych postów, które sami kiedyś zamieściliśmy, ma na nas pozytywny wpływ i może zmniejszać odczuwany dyskomfort. Gdy obserwuje się internetową rzeczywistość, staje się jasne, że ani nasz mózg, ani emocje nie są przy- stosowane do ogromnych ilości informacji, bo nie umieją przetworzyć ich bez odpowiedniej reakcji. Jako przeciwwagę do nadmiernego ładunku informacji proponuje się obecnie różne modyfikacje popularnego odłączenia. Moim zdaniem o wiele skuteczniejsze może się okazać poświęcenie większej energii mniejszej ilości danych, co zaczyna być popularyzowane pod nazwą uważności – idei mindfulness. Za pomocą kilku prostych czynności możemy skutecznie zapobiec poczuciu zagubienia, warto więc któregoś dnia podarować sobie chwilę owocnego zatrzymania. • Znajdź wygodną i czujną pozycję w jakimś spokojnym miejscu, rozluźnij ramiona, weź kilka spokojnych oddechów i poczuj, gdzie jesteś fizycznie i emocjonalnie. • Teraz włącz komputer lub telefon. • Zanim włączysz ulubione medium społecznościowe, zastanów się nad swoimi intencjami. Czego oczekujesz, klikając na wybraną ikonkę? Dlaczego właśnie ta strona? Na co masz nadzieję? Jak zareagujesz na update’y? Czego szukasz – połączenia, odłączenia czy może ucieczki? Przyjęcie i wykluczenie w sieci działa tak samo, jak w realu. • Skup się na swoich odczuciach przez czas 3 powolnych oddechów, • Otwórz oczy i spójrz na pierwszy update. Zamknij je znowu, żeby przyjrzeć się swoim pierwszym emocjom. Jakie uczucia pojawiły się w reakcji na wiadomość? Pobudzenie? Znudzenie? Zazdrość? Żal? Jak to jest czuć takie emocje w swoim ciele? • Poczekaj, aż odczucia powoli odpłyną przez 1–2 oddechy. Skup się na odczuciach, emocjach czy subtelnych dźwiękach dookoła. • Zastosuj tę praktykę przez 3–5 minut – w zależności od czasu i sił*. * Za www.mindfulness.org 14 15 TEMAT NUMERU Zauważanie swoich odczuć bez oceniania uczy nas zachowywania zdrowego dystansu, a co za tym idzie – budowania własnych niezależnych decyzji. To praktyka bardzo przydatna i niewymagająca specjalnych umiejętności. Trzeba na koniec przyznać, że częste przebywanie w świecie wirtualnym nieuchronnie nas zmienia, jednak jest to rewolucja, której nikt z nas nie zatrzyma. Budzi podobne emocje jak kiedyś romantyczne powieści, które oskarżano o niesienie zepsucia, czy wynalezienie radia i telewizji, które miały odrywać nas od obowiązków i prowadzić ku niebezpiecznym fantazjom. Człowiek nauczył się w ich wyniku, że rozrywka i zabawa oraz rozwój i wiedza mogą iść w parze. Panta rhei, wszystko się zmienia, a więc świat, jaki znamy, również… I dobrze :) JUSTYNA SOCHA Studentka energetyki. Uwielbia się śmiać, aktywnie spędzać czas, podróżować i odkrywać nowe smaki. Zawsze wszędzie jest jej pełno; ma w sobie mnóstwo energii, którą stara się dzielić z innymi. Gotowanie ją uspokaja, relaksuje i wprowadza harmonię w jej życie. mi utrzymywać kontakt z osobami, których nie widzę na co dzień lub które już nie mieszkają w Trójmieście. Nawet z bliskimi znajomymi nie codziennie mam czas się spotykać. W tym przypadku dobrym rozwiązaniem wydają się komunikatory, dzięki którym możemy ze sobą porozmawiać, a nawet widzieć siebie nawzajem przez kamerkę internetową. Prawie jak realne spotkanie. Niewątpliwym plusem jest także szybkość wymiany informacji, zdjęć czy wideo. Jednym kliknięciem możemy wysłać pozdrowienia z drugiego końca świata. kiej. Obecnie to właśnie tam udostępniane są wszelkie materiały dydaktyczne, informacje o jakichkolwiek zmianach czy datach zaliczeń. Niekiedy razem rozwiązujemy trudniejsze zagadnienia, wymieniamy się notatkami. Taka grupa to istne zbawienie! Jednak czy rzeczywiście życie w dobie internetu to same plusy? Jest to niewątpliwie spory pożeracz czasu, nad którym bardzo łatwo można stracić kontrolę. Prosty sprawdzian: jadąc pociągiem czy tramwajem, czytasz książkę czy przeglądasz internet? No właśnie. Wydaje mi się, że takie spotkania w sieci stały się dla większości codziennością. Każdego dnia spotykamy się ze sobą w różnego rodzaju serwisach, aplikacjach czy grupach. Czasem jest to zwykła rozmowa, innym razem wymiana doświadczeń czy gorąca dyskusja na forum. Chyba każdy z nas tak samo jak w realnym świecie przynależy do pewnej grupy internetowej, z którą w pełni się identyfikuje i w której czuje się swobodnie. Justyna jest redaktorką serwisu PKUconnect.pl. Złapani w sieci? Świat wirtualny zaczyna odgrywać coraz większą rolę w naszym codziennym życiu. Obecnie zdecydowana większość osób ma telefon z dostępem do internetu. Jesteśmy na bieżąco nie tylko z wiadomościami i nowinkami ze świata, lecz także z tym, co aktualnie robią czy w jakim nastroju są nasi znajomi. Nawet podglądanie tego, co udostępniają na swoich 16 profilach, jest kolejnym elementem pozwalającym nam być z nimi w stałym kontakcie. Zainstalowaliśmy w telefonach mnóstwo aplikacji, które mają nam ułatwiać życie, pomóc w prowadzeniu różnego rodzaju statystyk czy pozwolić podtrzymywać kontakty z bliskimi. I fakt, gdyby nie Facebook czy różnego rodzaju komunikatory społecznościowe, trudno byłoby Często ludzie, którzy nigdy nie spotkali się na żywo, czują, jakby znali się od zawsze – wspólne doświadczenia pozwalają nam bardzo zbliżyć się do siebie. Podobnie przynależność do grupy fenylaków w jednym z serwisów jest w pewnym stopniu jednocząca. W tym miejscu może nie wszyscy, ale większość na pewno rozumie sytuację drugiej osoby. Można bez obaw zapytać o radę czy wymienić się doświadczeniem. I mimo że większość osób z grupy nie zna się na żywo, czasami jej członkowie nazywają się rodziną. Studenci chyba doskonale zrozumieją, jeśli napiszę, że nie wyobrażam sobie uczelnianego funkcjonowania bez przynależności do forum czy grupy studenc- Mam wrażenie, że gdyby nie było komunikatorów, spotkania na żywo odbywałyby się częściej lub byłyby intensywniejsze – a z pewnością byłoby dużo więcej spraw i historii do omówienia. Nie da się też nie zauważyć, że podtrzymywanie znajomości online prowadzi do relacji bardziej powierzchownych. Nie jesteśmy w stanie wyrazić emocji czy swoich odczuć poprzez taką konwersację. Nie widzimy spontanicznych reakcji odbiorcy. Czasem wręcz możemy zostać odebrani zupełnie inaczej, niż tego oczekujemy, choć w wyrażeniu naszych emocji mają nam pomóc najróżniejsze emotikony, gify, naklejki czy memy. Nawet Facebook to ułatwił – teraz pod po- 17 TEMAT NUMERU stem możemy dać serduszko, zasmucić się, a nawet zdziwić. Cały czas jednak wierzę, że mamy naszemu rozmówcy więcej do zakomunikowania. i czasami mocno zretuszowane. Niekiedy to może być bardzo deprymujące, bo możemy zacząć z większym rozczarowaniem spoglądać na nasze życie. W serwisach społecznościowych poddajemy się ciągłej ocenie, ale sami też nie stronimy od oceniania innych na podstawie wrzucanych zdjęć czy wypowiedzi. Internet niezwykle zrewolucjonizował nasze życie. Ot, jedno kliknięcie i mamy możliwość kontaktu praktycznie z całym światem, być na bieżąco w każdym temacie, spojrzeć na interesujący nas temat z różnych perspektyw. Mamy łatwy i szybki dostęp do wiedzy i wiadomości. Z internetem jest jak z każdym wynalazkiem, który z założenia ma nam ułatwić życie – jest błogosławieństwem, jeżeli potrafimy mądrze z niego korzystać, ale może być utrapieniem, kiedy stracimy nad nim kontrolę. Dlatego dbajmy o nasze społeczności w sieci, wzbogacajmy je o naszą perspektywę, wiedzę, doświadczenie. Nie bójmy się wyrażać naszego zdania, ale podchodźmy z respektem do odmiennych opinii naszych rozmówców. Wtedy społeczności, które tworzymy, będą miały sens i będą dla wszystkich wartością. W codziennym pędzie nie zapominajmy o naszej rodzinie, przyjaciołach i znajomych. Najwspanialszą rzeczą, jaką możemy im ofiarować, jest nasz czas. Czas poza siecią. Dlatego wyłączcie wi-fi i zatraćcie się w rozmowie – face-to-face, tu i teraz. Bardzo łatwo przychodzi tutaj zwracanie komuś uwagi czy wydawanie publicznych opinii na jego temat. Ludzie potrafią być bardzo zawistni, często są w stanie napisać coś, czego nigdy nie powiedzieliby w oczy drugiej osobie. Zazdrość również jest powszechna w sieci. Pamiętajcie jednak, że ludzie udostępniają raczej tylko urywki ze swojego życia – zazwyczaj lubimy pochwalić się swoimi wakacjami, wynikiem naszych kulinarnych eksperymentów czy zmianami w naszym wyglądzie. Życie internetowe bywa złudne MARIA SŁUPSKA Studentka medycyny. Marzy o licznych i nietuzinkowych podróżach. Uwielbia jeździć na nartach, konno, a także wybierać się ze znajomymi na koncerty albo spontaniczne wyjazdy. Lubi stawać przed nowymi, ciekawymi wyzwaniami, które mogą ją wiele nauczyć. No i jest fenylakiem. Maria jest redaktorką serwisu PKUconnect.pl. Nasza intuicja w kontekście rozwoju technologicznego Nasz świat z roku na rok staje się coraz bardziej zautomatyzowany. Nieustający rozwój technologiczny ma znaczący wpływ zarówno na jakość naszego życia, jak i na nas samych. Warto się zastanowić, czy te wszystkie udogodnienia faktycznie są jedynie przedłużeniem naszej ręki, czy może stały się już nieodłącznym elementem naszej osobowości. Czy rzeczywiście kierujemy się naszymi przemyśleniami, naszą intuicją i naszym doświadczeniem, czy może nawet w tym zakresie polegamy na urządzeniach? Telefony, internet, telewizja czy tablety są ogólnodostępnymi nośnikami informacji, dzięki którym większość faktów czy opinii mamy podane na talerzu. 18 Najróżniejsze programy podsuwają nam rozwiązania problemów, a aplikacje w telefonie wyznaczają nam, jak dokładnie dojechać do danego miejsca. To bardzo ułatwia nam życie i skraca czas, jaki musimy poświęcić na daną czynność, ale też zdecydowanie rozleniwia nasz mózg. To z kolei powoduje, że nieużywana zdolność kreatywnego myślenia i podejmowania samodzielnych i spontanicznych decyzji przychodzi nam z coraz większą trudnością. Nasze reakcje są opóźnione, bo dotąd cały czas polegaliśmy na gotowych odpowiedziach. Wyobraźmy sobie sytuację, w której nagle zostalibyśmy odcięci od internetu oraz innych mediów i musie- 19 TEMAT NUMERU libyśmy polegać tylko na sobie. Jak dużo czasu musielibyśmy poświęcić na załatwienie naszych spraw? Poruszanie się po miejskiej dżungli bez nawigacji w telefonie byłoby zdecydowanie trudniejsze! Pamiętajmy, że tekst nigdy nie będzie w stanie przekazać naszych odczuć tak skutecznie jak rozmowa na żywo. A ile czasu zajęłoby nam wyliczenie dziecku fenyloalaniny spożytej w ciągu całego dnia? Tak na wszelki wypadek zawsze warto kłaść nacisk na umiejętność ręcznego przeliczania diety. W skrajnych przypadkach coraz więcej osób oddaje się życiu w sieci i grom online, ponieważ boją się nawiązywania relacji z ludźmi w prawdziwym życiu – uważają, że są one zbyt trudne do utrzymania i potencjalnie raniące. Jak poradzilibyśmy sobie, gdyby nagle został nam odcięty kontakt ze społecznościami PKU? Musielibyśmy wrócić do polegania na własnej wiedzy i intuicji, a także na naszych obserwacjach. Dlatego właśnie warto poświęcać temu uwagę i rozwijać w sobie umiejętności kreatywnego myślenia oraz samodzielnego radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Rozwój technologiczny doprowadził również do przeniesienia się ogromnej części naszych kontaktów do sieci. Teraz bez problemu możemy skomunikować się z każdym bez względu na godzinę. Znaczna większość z nas korzysta z komunikatorów typu Messenger, Skype, WhatsApp czy Snapchat, które znacznie ułatwiają kontakt z innymi ludźmi. Dzięki nim komunikacja jest szybka nawet przy dzielących nas kilometrach i nie wymaga to od nas wychodzenia z domu czy nawet z łóżka. Są też jednak liczne negatywne skutki. Przyzwyczajenie do prowadzenia relacji w sieci sprawia, że trudniej nam w sytuacjach face-to-face, bo nie zawsze umiemy odczytać mowę ciała, ponadto potrafimy być przytłoczeni emocjami wynikającymi z relacji czy przebiegu dyskusji. 20 Stosunki międzyludzkie przez internet nigdy nie będą w stanie w 100% zastąpić nam tradycyjnej formy nawiązywania kontaktów. Wręcz przeciwnie: może to utrudnić nam funkcjonowanie w społeczeństwie, zarówno w pracy, jak i w sferze prywatnej. Technologia ma również wiele zalet. To dzięki jej rozwojowi poziom naszego życia znacznie się podniósł. Powinna nam w tym pomagać nasza intuicja, której absolutnie nigdy nie powinniśmy ignorować. Co rozumieć przez pojęcie intuicji? Traktujmy to jako rodzaj przebłysku myślowego, w którym dostrzegamy pewien obraz, rozwiązanie problemu czy odpowiedź na nurtujące nas pytanie. nowienia o sobie jako jednostce. Nie wszystko da się opisać i sklasyfikować. Tak samo jest w PKU, bo każdy fenylak jest inny, inaczej reaguje na dietę. Dlatego właśnie czasami – zamiast za bardzo sugerować się innymi przypadkami – warto polegać na własnej intuicji oraz na tym, jak dobrze sami znamy siebie czy nasze dziecko. Intuicja może mieć również podłoże emocjonalne. To ona często pozwala nam oddzielić to, co jest dobre, od tego, co złe. Stanowi swego rodzaju ostatnią barierę. Jeżeli jesteśmy w trudnej sytuacji i szukamy rozwiązania w internecie, koniecznie weźmy pod uwagę to, co nam mówi nasze doświadczenie i przeczucie. Korzystanie z intuicji jest pewną formą bycia krytycznym wobec informacji, które są nam przekazywane. Podkreśla to naszą niezależność i umiejętność sta- Rozwój technologiczny miał niesamowity wpływ na życie każdego z nas. Świat ciągle się zmienia, a wraz z tym postępem zmienia się też nasze podejście do codzienności i pewnych wartości. Ważne jest jednak, żeby nie zgubić w tym siebie i zachować umiar. Teraz pewnie trudno byłoby nam zrezygnować z tych wszystkich udogodnień, ale nie polegajmy zbytnio na różnych nowoczesnych urządzeniach – w końcu najwspanialsze urządzenie mamy we własnej głowie. Nam, fenylakom, pozwoliło to na usprawnienie przeliczania dziennego spożycia fenyloalaniny, a także umożliwiło szybszą wymianę doświadczeń z innymi pacjentami i rodzicami. Nagle uzyskaliśmy możliwość dowiedzenia się wielu rzeczy o diecie i o życiu z nią. Innymi słowy: rozwój technologiczny otworzył nam okno na świat. Mimo tych licznych plusów warto jednak nie oddawać się technologii w pełni. Najrozsądniejszym podejściem wydaje się zachowanie umiaru i wyznaczenie granicy. 21 NOWOŚĆ Pierwsze logowanie PKUlicznik jest zintegrowany z Waszym kontem na PKUconnect.pl. Dlatego uruchamiając aplikację po raz pierwszy, wpiszcie login i hasło, których używacie do logowania w serwisie PKUconnect.pl. – dieta w zasięgu ręki Przy pierwszym logowaniu podajcie swoje dzienne zapotrzebowanie na białko, kalorie i Phe, a PKUlicznik będzie przeliczał wszystkie produkty i Wasze zestawy pod kątem tych danych. Przy każdym produkcie i zestawie będzie wyświetlała się informacja, jaki procent Waszego dziennego zapotrzebowania spełnia. Dzięki temu poziomy Phe będą pod stałą kontrolą, a Wy będziecie mieć spokojną i otwartą głowę do kulinarnych poszukiwań. Ta informacja ucieszy wszystkich tych, którzy lubią mieć swoją dietę pod pełną kontrolą. Nutricia Metabolics stworzyła PKUlicznik – pierwszą aplikację mobilną dla osób z PKU. Skąd pobrać PKUlicznik? Aplikację możecie pobrać bezpłatnie w App Store (wersja na iOS) oraz Google Play (wersja na Androida). PKUlicznik dostępny jest również w serwisie PKUconnect.pl, jeżeli wolicie w danym momencie mieć do niego dostęp z poziomu laptopa czy tabletu. Sobotnie zakupy, śniadanie na trawie czy eksperymenty w zaciszu własnej kuchni? Teraz bez problemu możecie zaplanować posiłek i szybko sprawdzić wartości Phe w wybranych produktach na swoim smartfonie! 22 Wersja na iOS App Store Autorzy PKUlicznika chcą – z myślą o Waszych potrzebach – cały czas go udoskonalać. Dlatego każda Wasza wskazówka i uwaga jest tak cenna. Przesyłajcie swoje opinie i podpowiedzi na [email protected], w tytule e-maila wpisując: PKUlicznik. PKUlicznik – kalkulator diety PKU Co nowego? Kuchnia to przestrzeń nieustających eksperymentów. Przepisy wciąż ewoluują. Nowe pomysły wpadają do głowy. Tak trzymać! W PKUliczniku, tworząc własne zestawy, możecie je dowolnie modyfikować – zmieniać wartości składników i same produkty w obrębie zestawu. Google Play Twórzcie z nami PKUlicznik Planowanie posiłków i zapisywanie własnych zestawów (dań lub całych jadłospisów) nie było jeszcze tak łatwe. Do zapisanych zestawów możecie zaglądać nawet bez dostępu do internetu! Modyfikacja zestawów Wersja na Android Moje ulubione produkty Na pewno macie produkty, z których korzystacie prawie codziennie. Kliknijcie w gwiazdkę przy wybranym produkcie, a trafi on do sekcji „Moje ulubione produkty”. Dzięki temu ułatwicie sobie komponowanie nowych zestawów. Moje produkty Nie znaleźliście w aplikacji potrzebnego produktu, ale znacie jego wartości Phe? Możecie umieścić go w sekcji „Moje produkty”. Prowadzenie diety PKU wymaga dużego zaangażowania, skrupulatności i uwagi. Mamy nadzieję, że PKUlicznik ułatwi Wam codzienne kontrolowanie i układanie swojej diety. Możecie z niego korzystać na wielu urządzeniach: na smartfonie, tablecie, laptopie. Do swoich zapisanych treści macie dostęp offline – nie trzeba mieć połączenia z internetem. Szybko sprawdzicie zawartość Phe, białka i kalorii dla szukanych produktów. Możecie zaplanować swój posiłek gdziekolwiek jesteście. 23 WIEDZA ELŻBIETA ŚWIECZKA Od 1985 roku pracuje w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie: obecnie jako dietetyk Poradni Chorób Metabolicznych i Poradni Rzadkich Wrodzonych Wad Metabolizmu. Prywatnie jest szczęśliwą żoną oraz matką trójki wspaniałych dzieci. Wolny czas spędza na spacerach z psem w Puszczy Niepołomickiej, która jesienią jest najpiękniejsza. Lubi czytać książki psychologiczne i poezję, pielęgnować kwiaty i gotować. Zima wcale nie musi być czasem, w którym przybieramy na wadze i zaprzestajemy aktywności fizycznej. Jak dbać o siebie, aby być zdrowym, pełnym energii i zadowolonym ze swojej sylwetki niezależnie od pory roku? Dietetyk Elżbieta Świeczka w swoim tekście podpowiada, o jakie składniki warto wzbogacić swoją dietę zimą oraz jaka aktywność fizyczna najlepiej spali niechciany tłuszczyk. BĄDŹ FIT PRZEZ CAŁY ROK! 24 Człowiek od zawsze uzależniony był od mijających pór roku i zmian zachodzących wówczas w przyrodzie, do nich dostosowywał się także jego organizm. Dziś cykl ten został zaburzony, ale zmiany w nas wciąż zachodzą w rytmie natury i wciąż zadajemy sobie pytanie o to, dlaczego tyjemy. Nasz organizm funkcjonuje według tego, jak został zaprogramowany w wyniku ewolucji. Żyjemy we współczesnym świecie, w którym dokonał się cywilizacyjny przewrót, a organizm jakby nie nadąża za zmianami, więc gdy dostarczymy mu za dużo pożywienia, przerobi je w tkankę tłuszczową. Dzisiaj nie musimy gromadzić zapasów na zimę ani drastycznie zmieniać diety. Chcemy być zdrowi i w dobrej kondycji przez cały rok, a wiosną nie wpadać w panikę, że przybyły nam niepotrzebne kilogramy. Osoby chorujące na wrodzoną chorobę metabolicznę, jaką jest fenyloketonuria, przez całe życie stosują zbilanso- waną dietę ubogofenyloalaninową, normobiałkową i normokaloryczną. Gdy jest ona przestrzegana, nie powinna pojawić się nadwaga ani otyłość. Należy pamiętać, że u osób z PKU ważna jest odpowiednia podaż białka, tłuszczu i węglowodanów. A jeżeli dzisiaj tak modne jest odchudzanie i stosowanie przeróżnych restrykcyjnych diet – od wysokobiałkowych po ubogoenergetyczne, gdzie znacznie zredukowana jest ilość tłuszczu i radykalnie zmniejsza się ilość przyjmowanego pożywienia, posuwamy się nawet do głodówek – to gdy takie osoby powracają później do normalnego żywienia, znacznie przybierają na wadze, mimo że jedzą mało. Masa ciała rośnie głównie przez odkładający się tłuszcz, ponieważ organizm odrabia straty (słynny efekt jojo). Takie odżywianie w przypadku fenyloketonurii nie może mieć miejsca i jest poważnym błędem także u osób niemających podstawowej choroby metabolicznej. 25 WIEDZA Polecam w szczególności różne formy tańca: hip-hop, jazz, taniec nowoczesny. Zimą musimy dostarczyć organizmowi większą ilość witamin i minerałów, gdyż chronią nas przed bakteriami i wirusami. Jednak czy posiłki muszą być wysokokaloryczne? Okazuje się, że niekoniecznie. Kiedy temperatura spada kilka kresek poniżej zera, chcemy rozgrzać organizm od wewnątrz – wtedy o wiele więcej ciepła dostarczą nam rozgrzewające przyprawy. Imbir poprawia krążenie. Cynamon przyspiesza przemianę materii. Kardamon zapobiega rozmnażaniu się wirusów. Będzie to np. IMBIR, który poprawi krążenie i uchroni przed zakażeniami układu pokarmowego oraz dróg oddechowych. PIEPRZ CAYENNE zawiera kapsaicynę, która przyspiesza przemianę materii, a co za tym idzie – wspiera proces odchudzania, więc po spożyciu tej czerwonej przyprawy mózg wydziela więcej endorfin, czyli hormonów szczęścia i dobrego samopoczucia. KARDAMON ma wiele właściwości leczniczych: zapobiega rozmnażaniu się wirusów, a podczas przeziębienia łagodzi kaszel. CYNAMON dodaje energii i witalności, jest również źródłem wapnia, żelaza i manganu, pobudza trawienie, oczyszcza organizm oraz przyspiesza przemianę materii. Cykoria zawiera całe bogactwo składników odżywczych. 26 Zimą sięgajmy po dostępne świeże warzywa. Przykładowo CYKORIA charakteryzuje się niską wartością energetyczną (ma zaledwie 21 kcal w 100 g), a zawiera całe bogactwo składników odżywczych, m.in. witaminy C, E i z grupy B oraz karoteny. To także źródło wielu składników mineralnych, a szczególne znaczenie zdrowotne ma inulina (rozpuszczalna frakcja błonnika zaliczana do probiotyków), która normalizuje poziom cukru, doskonale przyspiesza przemianę materii i stymuluje spalanie tłuszczów, hamuje rozwój osteoporozy, wzmacnia odporność, pomaga na alergie skórne, leczy trądzik i łuszczycę, zapobiega starzeniu się skóry. Muszę tu wspomnieć, że właśnie tę cenną inulinę znajdziemy także w bulwach TOPINAMBURU (jej zawartość stanowi około 80% wszystkich węglowo- danów). Warto sięgnąć po to warzywo, bo jest wspaniałym uzupełnieniem jesienno-zimowego jadłospisu, które zawiera 1,6 g białka w 100 g, a jego wartość energetyczna to 41 kcal w 100 g. Ponadto bulwa topinamburu jest skarbnicą cennych minerałów: potasu, żelaza, krzemu, magnezu, miedzi oraz witamin B1, B2, B6 i C – tej ostatniej ma dwa razy więcej niż ziemniaki. Aby być w dobrej kondycji przez cały rok, ważne jest nie tylko to, co jemy, lecz także to, czy się ruszamy. Obserwujemy dzisiaj modę na aktywność fizyczną. Są tacy radykałowie, którzy stosują metodę maksymalnego wysiłku fizycznego: bardzo intensywnie ćwiczą, biegają, dźwigają ciężary, są stałymi bywalcami siłowni. Można ich nazwać wyznawcami ujemnego bilansu energetycznego. Ten ekstremalnie duży wysiłek jest wysiłkiem beztlenowym, w którym spala się glikogen z mięśni i wątroby, czyli nasz magazyn węglowodanów. Gdy go zużyjemy, organizm chce go odbudować, zmuszając nas do jedzenia cukrów prostych obecnych w słodyczach. Spytacie teraz pewnie, jaki zatem wysiłek jest najlepszy. Otóż do spalania tkanki tłuszczowej jest potrzebny wysiłek tlenowy, inaczej zwany aerobowym. Może to być jazda na rowerze, marsz, np. nordic walking (chodzenie z kijkami), pływanie. Najlepiej, jeśli będą to zajęcia stałe, odbywające się 2–3 razy w tygodniu. Polecam w szczególności różne formy tańca: hip-hop, jazz, taniec nowoczesny. Obecnie to jedna z najmodniejszych form fitness. Zumbę i latungę tańczyć może każdy. Specyfika muzyki latynoamerykańskiej powoduje, że pracują prawie wszystkie mięśnie. Zumba odchudza niezależnie od wieku, znakomicie odstresowuje i sprawia, że mózg produkuje odpowiedzialne za dobre samopoczucie endorfiny. Ruszaj się i tańcz, bo dzięki temu kształtujesz ciało, trenujesz umysł i – co najważniejsze – uwalniasz pozytywną energię i czujesz się fit. 27 KUCHNIA JERZY NOGAL Z pasji kucharz i fotograf. Współpracuje z innymi kucharzami, tworząc przepisy na potrzeby warsztatów kulinarnych i propozycji menu do restauracji. Pasjonat naturalnych smaków i zdrowej produkcji żywności. Przekonany, że ograniczenia są potrzebne, bo odkrywają nowe możliwości – i to właśnie chce udowadniać swoimi autorskimi interpretacjami kuchni PKU. Placki ZIEMNIACZANE Tradycja W NOWEJ ODSŁONIE W świątecznej gonitwie warto stawiać na proste i niezawodne rozwiązania. Warto tę zasadę zastosować, przygotowując świąteczne przysmaki. Jerzy w propozycji świątecznego menu dla Was postawił na tradycyjne składniki: kapustę, grzyby, suszone śliwki. Jednak potrawy, do których je wykorzystał, mogą niektórych zaskoczyć! Wszystkie przepisy są łatwe, więc nie spędzicie całych świąt w kuchni. Zaoszczędzonym czasem obdarujcie swoich bliskich. Bo w końcu Boże Narodzenie to czas dla rodziny i przyjaciół, a nie konkurs kulinarny. Wesołych świąt! 28 Placki ziemniaczane na wigilijnym stole? W wersji zaproponowanej przez Jerzego zostaną okrzyknięte gwiazdą wieczoru. JAK TO ZROBIĆ? Ziemniaki umyj i obierz. Podsmaż na oleju posiekaną kapustę kiszoną. Dodaj posiekane śliwki i smaż dalej, mieszając co jakiś czas. Po 15 minutach dopraw i zdejmij z ognia. Pieczarki podsmaż na maśle klarowanym i dopraw pieprzem i solą. Ogórki kiszone pokrój w cienkie plasterki. Ziemniaki i cebulę zetrzyj na tarce o grubych oczkach. Dodaj 2–3 łyżki mąki ziemniaczanej i 20 ml lp-drinka, dopraw solą i pieprzem i dokładnie wymieszaj. Jeśli masa będzie za rzadka, dodaj jeszcze mąki. Nałóż ciasto na patelnię z rozgrzanym olejem, placek spłaszcz i smaż go, aż się zarumieni z każdej strony. Na placek nałóż kapustę, połóż następny placek, na niego nałóż pieczarki i następny placek, na górze połóż ogórki pokrojone w plasterki i przykryj kolejnym plackiem. Całość (6 porcji) Energia: 1919 kcal Białko: 19,9 g Phe: 863 mg Placki (6 porcji) Energia: 1477 kcal Białko: 13,6 g Phe: 610 mg Składniki Placki: 700 g ziemniaków, 50 g cebuli, 20 g mąki ziemniaczanej, 5 g lp-drinka, olej Farsz 250 g kapusty kiszonej, 30 g śliwek wędzonych lub suszonych, 30 g ogórków konserwowych, 100 g pieczarek, 20 g masła klarowanego, 20 g oleju Farsz (6 porcji) Energia: 432 kcal Białko: 6,3 g Phe: 253 mg 29 KUCHNIA Pamuła wigilijna zupa owocowa z ziemniakami Kulebiak Kulebiak jest tradycyjnym daniem kuchni kresowej. Pomysłów na jego farsz może być wiele, jednak ten na wigilijny stół najlepiej przyrządzić z kapusty kiszonej i suszonych grzybów. Wigilijną kolację otwiera zazwyczaj tradycyjny barszcz czerwony lub aromatyczna zupa grzybowa. Może w tym roku zaskoczycie gości i przygotujecie pamułę? Na pewno zapadnie wszystkim w pamięci. JAK TO ZROBIĆ? Cebulę podsmaż na oleju, a gdy się zrumieni, dodaj posiekaną kapustę kiszoną i duś około 20 minut. Dodaj posiekane i namoczone grzyby. Duś dalej, mieszając co jakiś czas. Podlewaj wodą z moczenia grzybów. Po godzinie zdejmij z ognia, dopraw. Mąkę, drożdże, sól i wodę dokładnie wymieszaj, aż powstanie gęste, lejące się ciasto. Do wyłożonej papierem do pieczenia foremki włóż połowę ciasta. Na ciasto połóż farsz z kapusty i przykryj drugą częścią ciasta. Nakryj ściereczką i odstaw do wyrośnięcia na 2 godziny. Piecz około 1 godziny w 180°C. Całość (10 porcji) Energia: 1700 kcal Białko: 5 g Phe: 198 mg 30 Ciasto (całość) Energia: 1380 kcal Białko: 1 g Phe: 29 mg Farsz (całość) Energia: 320 kcal Białko: 4 g Phe: 169 mg Składniki Farsz: 150 g kapusty kiszonej, 100 g cebuli, 35 g grzybów suszonych, 30 ml oleju Ciasto: 350 g mąki PKU chlebowej, 3 g drożdży, 5 g soli, 20 ml oleju, 250 ml wody JAK TO ZROBIĆ? Do garnka wlej wodę i osól ją. Wrzuć obrane ziemniaki i gotuj je na małym ogniu. Po kilku minutach dodaj jabłko i śliwki, gotuj, aż ziemniaki będą miękkie. Wszystko zblenduj i dopraw solą i pieprzem. Składniki 250 g ziemniaków, 50 g jabłka, 70 g śliwek suszonych Całość (6 porcji) Energia: 298 kcal Białko: 5,8 g Phe: 246 mg 31 Gry KULTURA Kulturalne święta Dobble wieczory Pełni wyobraźni Dobble Za oknem coraz ciemniej, a wieczory coraz dłuższe. Ten stały opis zimowej aury towarzyszy nam wszystkim od dawna. Przełammy razem rutynę i niezależnie od wieku przenieśmy się do świata nowych przygód, dziecięcej wyobraźni i ciekawych wyzwań. To wszystko za sprawą proponowanych przez nas gier planszowych i karcianych, które pozwolą zgromadzić całe rodziny wokół wspólnego, gwarnego stołu pełnego rozrywki. A dla tych z Was, którzy potrzebują odpocząć nieco od towarzyskiego zgiełku i poszukać inspiracji potrzebnych do zmian – tych małych i tych większych – mamy propozycje filmów. Po ich obejrzeniu na pewno zmotywujecie się do działania w nowym roku. Sezon na planszówki i niewinne spędzanie czasu przed ekranem uznajemy za otwarty! 32 Dixit Małe pudełeczko skrywające 55 okrągłych kart to idealny przepis na zwariowany wieczór. Rozgrywka jest bardzo szybka, ale poprzez swoją charakterystykę wciąga na wiele pasjonujących rund. Kto ma dobre skojarzenia, ten wygrywa w Dixit! Jest on idealny na święta spędzane z rodziną lub na zabawę sylwestrową. Pobudza wyobraźnię, reguły nie są skomplikowane, a rozgrywka dostarcza sporo śmiechu. Jakie są zasady? Na każdej z kart znajdują się różne symbole, np. kot, wykrzyknik, kropla wody, nożyczki, kaktus czy pies. Po 8 symboli na jednej karcie. Trudność polega na tym, że na dwóch dowolnych kartach jest tylko jeden wspólny symbol, a obrazki są różnej wielkości. Różne grupy symboli mają te same kolory, przez co łatwo o pomyłkę. Wytłumaczenie współtowarzyszom zabawy tych zasad zajmie Wam nie więcej niż minutę. Dobble świetnie sprawdza się jako przerywnik pomiędzy poważniejszymi tytułami, a do tego porządnie rozgrzewa i solidnie poprawia humor. Gra jest dla osób w każdym wieku. Aby Dobble nie znudziło się szybko, wymyślono 5 wariantów tej gry: Piekielna wieża, Studnia, Parzy, Złap je wszystkie i Zatruty podarunek. To co, gramy? Kolejne karty wykładane na stół napędzają machinę skojarzeń, a kicnięcia kolorowych królików odmierzają postępy w grze. Choć brzmi to jak zdanie żywcem wyjęte z „Alicji w Krainie Czarów”, wystarczy rozegrać partię, żeby dostrzec zalety tej pełnej uroku gry. Rozgrywka świetnie trafia zarówno do młodszych, jak i do starszych – jako że oprócz zdrowej, sportowej rywalizacji wspomaga ona przede wszystkim kreatywność i pobudza wyobraźnię. A jakie są zasady? Każdy gracz w swojej turze staje się bajarzem. Wybiera spośród swoich 6 obrazków jeden i wymyśla do niego dowolne skojarzenie. Następnie pozostali gracze wybierają ze swojego zestawu taką kartę, która najlepiej pasuje do tego opisu. Zebrane, przetasowane i odwrócone w końcu karty wszystkich zawodników podlegają głosowaniu, by wskazać, która należy do bajarza. Bajkopisarze, do dzieła! Zachwyćcie nas skojarzeniami, ale pozwólcie odgadnąć ich sens. Pamiętajcie, że jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów! Wersja Odyssey: ok. 2–8 graczy od 6 lat 5-10 minut 40 zł od 3–6 graczy 3–12 graczy od 6 lat 80 zł 60–90 minut 33 Gry KULTURA Pociągiem przez Europę Wsiąść do pociągu: Europa Średniowieczną porą Carcassonne Jak wybrać się w podróż bez wychodzenia z domu? Wystarczy „Wsiąść do pociągu: Europa” i oddać się przyjemności przemierzania kolejnych tras kolejowych na Starym Kontynencie. Żeby zbudować świat sprzed wieków, wcale nie potrzeba wehikułu czasu – czasem wystarczy jedna z popularniejszych gier towarzyskich na świecie, czyli Carcassonne. A do tego wygodna kanapa i grono znajomych! W edycji „Wsiąść do pociągu: Europa” gracze poruszają się – jak sama nazwa wskazuje – po mapie Europy. Od urwistych wzgórz Edynburga po słoneczne nabrzeża Stambułu, z dusznych alej Pampeluny do wietrznego Berlina… Na planszy zaznaczone są kolorowe trasy, które gracze zajmują swoimi wagonami, o ile wcześniej zbiorą odpowiednią liczbę kart w potrzebnym kolorze. W każdej turze gracz może: wyciągnąć kolorową kartę, zająć trasę pociągiem, dobrać dodatkową kartę trasy (jeżeli mu się to uda, dostanie dodatkowe punkty) albo wybudować stację. Gra jest uniwersalna, lekka, rozwija umiejętności strategiczne, a także dostarcza sporą dawkę rozrywki w miłej atmosferze. Odważycie się poruszać górskimi trasami lub przekraczać akweny promami? Uważajcie, każde Wasze posunięcie może Was zmienić z magnata kolejowego w zarządcę podmiejskiego dworca kolejowego. Pakujcie bagaże i wsiadajcie do pociągu! Gra nie ma standardowej planszy, buduje się ją w trakcie rozgrywki, dzięki czemu za każdym razem wygląda inaczej. Gra polega na budowaniu miast i dróg oraz zajmowaniu łąk. Gracze losują kartoniki z namalowanymi fragmentami zamku, ścieżki lub łąki i układają je tak, aby pasowały do siebie. Zwyciężyć można zarówno dzięki skrzętnie zawiązanym sojuszom, jak i imperialistycznemu pragnieniu posiadania władzy we własnych rękach. Każdy gracz ma do dyspozycji 7 pionków, którymi „rezerwuje” dane obiekty. W chwili, gdy dany zamek lub droga zostaną ukończone, osoba kontrolująca je otrzymuje punkty, a pionek wraca do gracza. Ważne jest, aby w miarę szybko kończyć budowę, bo potrzebujemy pionków do obstawiania kolejnych kartoników. Carcassonne świetnie sprawdzi się w familijnym otoczeniu, bo nie nudzi ani młodszych, ani starszych uczestników zabawy. Zróbcie jednak sobie trochę miejsca do gry, bo nie wiadomo, jak daleko zaprowadzi Was wyobraźnia, a plansza może rozrastać się wraz z rozwojem rozgrywki. Czy słyszycie już fanfary z zamku na wzgórzu? Jeśli tak, to znaczy, że ktoś dał sygnał do gry! ok. 2–5 graczy 34 Gry od 8 lat 60–90 minut 150 zł od 2–5 graczy od 8 lat 30–45 minut Niewypowiedziane słowa Jak najwięcej nóżek Taboo Nogi Stonogi Często Ci się zdarza, że szukasz odpowiedniego słowa i wiesz, że tkwi ono gdzieś na końcu języka? W tej grze chodzi o to, by to inni je odgadli. Czy widzieliście kiedyś stonogę, która miała na sobie kolorowe buty? My też nie, co więcej, trudno powiedzieć, żebyśmy widzieli taką wyposażoną w choćby sto nóżek. Ta gra pokazuje jednak, że niemożliwe staje się możliwe. Pełna emocji gra dla wszystkich członków rodziny. Przypomina trochę kalambury, lecz wymaga więcej skupienia i uwagi. Można w nią grać w nieograniczoną liczbę osób w dwóch drużynach lub w wersji, w której zbieramy punkty tylko dla siebie. Każdy z uczestników gry podczas każdej kolejki losuje jedną kartę z napisanym na niej hasłem, które musi przedstawić innym graczom tak, aby oni mogli je odgadnąć. Musi jednak wykazać się sprytem i znaleźć odpowiednie słowa na to, co chce powiedzieć. Pod hasłem wymienione są te wyrazy, których nie można użyć podczas dawania wskazówek. Są to słowa najbardziej oczywiste i od razu przychodzące na myśl przy opisie słowa kluczowego. Jeden z graczy musi więc kontrolować, czy osoba prezentująca nowe słowo nie użyła zakazanych wyrazów i nie złamała tabu. To świetna gra na imprezę i na spotkanie rodzinne. Pozwala zapomnieć o upływającym czasie, więc jeśli planujecie zagrać w nią w sylwestra, spoglądajcie czasem na zegarek, by nie przegapić fajerwerków. 80 zł od 4–12 graczy od 13 lat ok. 60 minut Kolorowe, przyjemne ilustracje oraz wesoły temat gry sprawią, że maluchy z przyjemnością będą spędzać czas w towarzystwie starszych graczy i… sympatycznych stonóg. Każdy gracz wybiera jedną stonogę i kładzie ją na stole przed sobą. Wszyscy układają płytki z butami według kolorów i długości płytek, a następnie umieszczają je na środku stołu, tak aby każdy miał do nich dostęp. Gra Nogi Stonogi uczy malucha kolorów i prostego liczenia. Gracze muszą podejmować decyzje, ile butów i w jakich kolorach chcą zdobyć. Czy uda im się to? Wygra ta osoba, której stonoga będzie miała najwięcej butów. Bawcie się dobrze! 100 zł od 2–4 graczy od 4 lat 40 zł ok. 10 minut 35 KULTURA Filmy Filmy NIEMOŻLIWIE STAJE SIĘ MOŻLIWE Ta obsypana nagrodami produkcja to nie tylko skrojona w hollywoodzkim stylu opowieść o wybitnym naukowcu, lecz także manifest tych, którzy wierzą w możliwość przekraczania własnych słabości. „Teoria wszystkiego” (2014) Reżyseria: James Marsh Dystrybutor: Filmostrada cyrkowca i szarlatana, tłumiąc w nim poczucie misji i krępując marzenia. Patch, który najpierw sam boryka się z własnymi problemami i konsekwencjami próby samobójczej oraz widmem pobytu w szpitalu psychiatrycznym, odnajduje sens życia, by w końcu na dobre rozprawić się z przeszłością. Dzieląc się pomocą i radością, odnajduje je także w sobie. Postanawia skończyć studia medyczne i zawodowo zająć się leczeniem dusz ludzi, których system służby zdrowia nie potrafi dostrzec. Jeśli nie znamy historii Stephena Hawkinga, podczas oglądania pierwszych scen filmu możemy mieć wrażenie, że oto rozpościera się przed nami piękna opowieść o miłości dwojga ludzi, o pierwszych wzlotach i upadkach w ich relacji. Możemy też poniekąd czuć, że gdzieś już – choćby w „Pięknym umyśle” Rona Howarda – podobnej wizji trudnego związku doświadczyliśmy. Stephen znajduje w Jane partnerkę szczerze zainteresowaną pasją naukowca, gotową wspierać go w dalszych badaniach. Ostoję, która ma stać na straży balansu między życiem codziennym, uczuciowym i rodzinnym a przełamywaniem kolejnych naukowych teorii. Droga do szczęścia stoi przed nimi otworem. Do czasu. Doświadczenia ze szpitala psychiatrycznego uświadomiły mu niezwykłą rolę śmiechu i miłości w leczeniu oraz przezwyciężaniu nawet poważnych zaburzeń psychicznych. Mimo trudności ze strony władz uczelni i szpitala Patch, pełen niegasnącego entuzjazmu i radości życia, odwiedza szpital, by zabawiać pacjentów, kontynuuje swoje dzieło i znajduje coraz szersze grono zwolenników tego podejścia. Powolnie wkradające się w życie Stephena stwardnienie zanikowe boczne to dość, by złamać młodego mężczyznę – nie tylko u progu zrewolucjonizowania myślenia o początku i końcu wszechświata i natury czasu, lecz także na granicy dorosłości i dojrzałości. Hawking pokonuje kolejne bariery, często sam, zamknięty w kłębowisku myśli, ale niedopuszczający do siebie tej jednej: o poddaniu się. Hunter Adams jest postacią autentyczną, która żyła wśród nas. Jego niesamowita historia, w której widzimy go jako pacjenta, a zarazem lekarza, jest pochwałą indywidualizmu i niekończącej się pogoni za idealistycznym marzeniem. Podróży, w której nikt nie ma prawa nam zabronić uczestniczyć. To film poruszający i inspirujący tak jak jego główny bohater – z niepodważalnie wielką rolą Eddiego Redmayne’a. Przekraczający własne niepełnosprawności niczym francuscy „Nietykalni” Oliviera Nakache’go i Erica Toledano. Tytułowa teoria wszystkiego – czytana nie przez pryzmat kolejnych kart dowodów naukowych, ale prozy życia – to w istocie teoria nadziei, siły, wytrwałości, wzajemnego szacunku, wsparcia, miłości i przyjaźni. Tego wszystkiego, co stoi u podstaw codziennego stawiania pierwszych kroków. Teoria wygranych i przegranych. Walki do końca. ŚMIECH TO ZDROWIE Ten film, jak wiele innych z Robinem Williamsem, na trwale odciska zmiany w naszej świadomości. Kształtuje postawy, określa kierunki, daje odpowiedzi. „Patch Adams” (1998) Reżyseria: Tom Shadyac Dystrybutor: Universal 36 Bazujący na autentycznej historii film Toma Shadyaca porusza wątek fundamentalnych wartości, takich jak szczęście, wolność i zdrowie, do których człowiek powinien posiadać nierozerwalne i niezbywalne prawo. Hunter „Patch” Adams przekonał się o subiektywnym traktowaniu tych podstaw już podczas uczęszczania do wyższej szkoły medycznej, kiedy to wielokrotnie krytykowany był przez swoich wykładowców za „nadmierną szczęśliwość”. Wróżyli mu oni karierę Z MIŁOŚCI DO PASJI Każdy z nas ma pasje, dla których gotowy jest poświęcić bardzo wiele. Tornatore z właściwym sobie smakiem serwuje nam prawdziwą ucztę filmową o miłości do… kina. „Cinema Paradiso” (1988) Reżyseria: Giuseppe Tornatore Dystrybutor: Kino Świat Cinema Paradiso opowiada historię znanego włoskiego reżysera Salvatore (Jacques Perrin), który po latach powraca pamięcią do czasów dzieciństwa spędzonego w małym sycylijskim mieście. Cały świat zajęty jest wydarzeniami politycznymi po II wojnie światowej, jednak tutaj, w prowincjonalnym, pocztówkowym miasteczku, ludzie żyją swoimi sprawami, a ich jedyną rozrywką są filmy wyświetlane w kinie parafialnym Paradiso. Między kolejnymi obrazami wyciętymi z kliszy filmowej rozwija się historia być może dużo ważniejsza niż te z pierwszych stron gazet. Historia wielkiej, ludzkiej przyjaźni i miłości do świata zamkniętego w ruchomych obrazach. Toto, jak nazywają w mieście małego Salvatore, wraz z kinowym operatorem Alfredo codziennie spędza długie godziny na pochłanianiu magicznego świata srebrnego ekranu. Kino i film są tutaj nie tylko metaforami odskoczni od codziennego życia, lecz także nieograniczonej inspiracji, źródła pierwszych miłosnych doświadczeń, wypatrywania przyszłości. A wspomniane „Cinema Paradiso” staje się miejscem, do którego się powraca, by zmierzyć się z obawami i wątpliwo- 37 KULTURA Filmy ściami, by na nowo wyruszyć w podróż do dziecięcych marzeń i fascynacji mających wpływ na wybory głównych bohaterów. Umiejscowiony w centrum wydarzeń budynek kina splata poczucie strachu przed przyszłością i nadziei na przyszłość. Jest miejscem budowania relacji uczeń–nauczyciel, wychowującego się bez ojca młodzieńca z doświadczającym samotności Alfredo. Te relacje przekształcają się z czasem w tak poszukiwaną przez obu miłość syna i ojca. To film niezwykle uroczy, zmuszający do konkluzji i – mimo swojej niekiedy niedoskonałej formy – wart licznych powrotów. Być może gdzieś tam między kamienicami, w oczach małego Toto, każdy z nas odnajdzie swoje przeznaczenie i siebie. GDY INNI MÓWIĄ „NIE” Gdy ktoś w jakiejkolwiek sprawie stara się przekonać Cię o niemożliwości działania, pamiętaj, że jego słowa są wyobrażeniem nie Twoich ograniczeń, lecz jego. „Billy Elliot” (2000) Reżyseria: Stephen Daldry Dystrybutor: Kino Świat Billy Elliot łamie stereotypy i pokazuje, że nic nie jest odgórnie nam nakazane i przydzielone. Gdyby tak było, samochodami jeździliby tylko mężczyźni, podobnie jak tylko oni mogliby spełniać się zawodowo jako inżynierowie, mechanicy czy policjanci. W tym samym świecie jedynie kobiety byłyby projektantkami mody, fryzjerkami czy szefami kuchni. I wszystko byłoby niebieskie albo różowe. I piłka nożna byłaby tylko dla mężczyzn, a filmy o miłości oglądać by mogły tylko kobiety. Na szczęście świat ceni różnorodność, choć tak trudno na co dzień nam o nią walczyć. Billy Elliot – młody Brytyjczyk z małego górniczego miasteczka – może być przykładem, że takie działania są krzywdzące i mogą zamykać drogę do wielkich pasji. Los spłatał figla Jackiemu Elliotowi, ojcu Billy’ego. Nie pomogły zachęty i opłacone lekcje. Syn, zamiast boksować, pokochał balet – po tym jak przypadkowo trafił na lekcję tańca. Odkryty w nim talent rozpala nadzieje w pani Wilkinson, niespełnionej primabalerinie, która marzy, by Billy został tancerzem Królewskiej Akademii Tańca. Filmy PODĄŻAJĄC SWOJĄ ŚCIEŻKĄ Wiele z obieranych w życiu dróg, nawet tych najbardziej krętych, daje nam dużo doświadczenia. Ale tylko podążanie własnymi, nieutartymi ścieżkami pozwala nam wyciągnąć wnioski i tym samym uczy nas czegoś nowego. „Dzika droga” (2014) Reżyseria: Jean-Marc Vallée Dystrybutor: Imperial CinePix Kanadyjski reżyser Jean-Marc Vallée, po doskonale przyjętym „Witaj w klubie”, ponownie w swojej historii osadza bohatera samotnie walczącego ze światem. W „Dzikiej drodze” tym światem jest własne życie Cheryl Strayed, która nie mogąc pogodzić się ze śmiercią matki i końcem swojego małżeństwa, wyrusza samotnie w podróż. I to nie byle jaką: nie ma bowiem wcześniejszego doświadczenia, a mimo to udaje się na ponadtysiącmilową wędrówkę szlakiem Pacific Crest Trail. Wyczerpująca eskapada może być wyzwaniem dla niejednego piechura, a co dopiero dla drobnej kobiety w zbyt ubogim ekwipunku i za małych butach. Cheryl nie daje jednak za wygraną i uczy się pokonywać życiowe trudności z każdym kolejnym zadrapaniem i skurczem mięśni. Po traumatycznej stracie ukochanej matki chce się otrząsnąć, oczyścić wewnętrznie, przywrócić szacunek do siebie, zyskać samoakceptację. Wyprawa ma więc charakter nie tyle turystyczny, ile terapeutyczny. Precyzyjnie sfotografowane i z wyrafinowanym kunsztem ukazane krajobrazy Ameryki stają się balsamem duszy nie tylko dla widzów, lecz także dla głównej bohaterki, która z życiowego tułacza przeobraża się w pięknego wędrowca w głąb własnego serca. Wtrącana zaś raz po raz formuła retrospekcyjna pozwala nam poznać bliżej Cheryl, jej motywację do zmian i jej przemyślenia. „Dzika droga” to uroczy, mądry i kameralny, a czasem wręcz melancholijny film drogi ze świetną rolą Reese Witherspoon. Mimo swej formy nie namawia do nostalgii, ale do działania. Do uznania wartości, jaką jest sama możliwość wyboru kierunku podróży. A zatem – w drogę! Skostniałe, konserwatywne miasteczko, pogrążone w walce o swoje prawa pracownicze, nie jest gotowe na odmienność. Wybierając atłasowe baletki zamiast skórzanych rękawic bokserskich, Billy kładzie na szali swoje marzenia i akceptację ze strony ojca i brata. W miłości Billy’ego do tańca czuć świeżość, niepohamowaną pasję, radość, która pozwoli przenosić góry. Czy siła płynąca z niepohamowanej chęci spełnienia marzeń i podążania za własnym „ja” nie zostanie zgładzona? Sprawdźcie sami. Piękna, czasami zabawna i poruszająca opowieść inspirowana prawdziwą historią tancerza Philipa Marsdena. 38 39 PORADY ŚWIĄTECZNY INSTANT POMOCNIK ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA Jeżeli nie macie czasu na pieczenie prezentowych smakołyków, możecie obdarować bliskich „prawie zrobionymi” ciasteczkami według Waszego przepisu. O co chodzi? W ozdobnym słoiku umieśćcie warstwa po warstwie wszystkie niezbędne suche składniki. Treść przepisu naklejcie na słoik lub przymocujcie za pomocą wstążki. Do takiego upominku możecie dorzucić również foremki do ciasteczek, rękawice kucharskie lub fartuch ze świątecznym motywem. DLA ŁASUCHÓW Nie musicie przemierzać sklepowych labiryntów, aby zaskoczyć bliskich świątecznym upominkiem. Czasami wystarczy tak niewiele, aby wywołać na twarzy bliskiego radość i wzruszenie. Największą wartość wciąż mają te prezenty, które są wykonane samodzielnie z myślą o drugiej osobie. Przygotowaliśmy dla Was kilka pomysłów, którymi możecie się zainspirować podczas poszukiwań. KSIĄŻKA KUCHARSKA ŚWIĘTA W SŁOIKU NACZYNIE RADOŚCI SCHOWEK NA ZIMNE DNI DLA ZMARZLUCHÓW Koc to zawsze dobry prezent – dla leniuchów, zmarzluchów i meteopatów. Zwłaszcza taki miły w dotyku, o pastelowym kolorze i wielkości takiej, aby można było swobodnie się w niego zawinąć i schować w nim przed zimnem, nieproszonymi gośćmi oraz rosnącymi stertami brudnych naczyń w zlewie. CIEPŁE STOPY Skarpetki w świąteczne wzory i kolory to prezentowy must have. Im śmieszniej je udekorujecie, tym lepiej! Renifery, pingwiny, bałwany i inne skrzaty są zawsze mile widziane. 40 Kubek gorącej czekolady zimą będzie piło się najlepiej z personalizowanego kubka z zabawnym rysunkiem czy sentencją. Wystarczy zaopatrzyć się w kubek i specjalne markery do ceramiki. Dostępne są dwa rodzaje takich pisaków; w jednym przypadku kubek wraz z naniesionym wzorem trzeba wypalić w piekarniku, przy drugim zaś wystarczy poczekać, aż nasze malunki po prostu wyschną. Jeżeli Wasi bliscy lubią łakocie, możecie obdarować ich własnoręcznie upieczonymi pierniczkami. Zamiast klasycznych gwiazdek czy serc zróbcie pierniczki, które będą odpowiadały zainteresowaniom danej osoby. Dla miłośników motoryzacji pierniczki w kształcie samochodu, a dla fanek zakupów – w kształcie butów i sukienek. Włóżcie je do pięknie przyozdobionego dużego słoika i gotowe! POUKŁADANE WSPOMNIENIA Stworzenie autorskiej książki kucharskiej dla ukochanej osoby to nie lada wyzwanie, ale i spora przyjemność. Wybierzcie przepisy, które sami przetestowaliście już nieraz i co do których macie pewność, że zasmakuje obdarowanemu. Oprócz składników i samej instrukcji przygotowania dopiszcie swoje wskazówki, niezawodne patenty albo ciekawą historię związaną z wybranym przepisem. Konieczna będzie również wizyta w specjalistycznym sklepie papierniczym. Na Waszej liście zakupów powinny znaleźć się: wkład do albumu lub duży notatnik, kolorowa papeteria, naklejki z kuchennymi motywami, kolorowe pisaki i ozdobne taśmy samoprzylepne. Dzięki tym elementom i własnej inwencji stworzycie efektowny i jedyny w swoim rodzaju prezent. DLA ROMANTYKÓW Ramka ze zdjęciem lub album to idealny prezent dla rodziców i dziadków. Samodzielnie stworzona ramka to drobny upominek, który na pewno nie zostanie rzucony w kąt, ale zajmie w domu honorowe miejsce. Tworząc album, wybierz temat przewodni, opatrz album zabawnymi i wzruszającymi anegdotkami, wklej bilety ze wspólnie odwiedzonych miejsc. Dzięki temu obdarowana osoba odbędzie wzruszającą i pełną uśmiechu podróż po wspomnieniach. Uwaga! Jeżeli zdecydujesz się na taki prezent, podczas wręczania go warto mieć w pobliżu chusteczki! 41 PORADY 7 KROKÓW DO PIĘKNEGO WIGILIJNEGO STOŁU TRZYMAJ SIĘ JEDNEGO STYLU Zacznij od decyzji, w jakim stylu lub jakiej kolorystyce chcesz udekorować swój stół, i trzymaj się tego, przygotowując wszystkie elementy dekoracji. Możesz postawić na np. styl skandynawski, tj. na minimalne podejście do dekoracji, naturalne kolory i dodatki. Innym rozwiązaniem może być wykorzystanie kolorów charakterystycznych dla świąt: czerwieni, zieleni i złota. Jeżeli cenisz bardziej elegancki, ale stonowany styl, postaw na chłodniejsze kolory: biel, srebro i błękit. DOBRA BAZA TO PODSTAWA Niezależnie od stylu, który wybierzesz, w przypadku obrusu najlepiej wybrać ten jednolity i jednokolorowy. Wzory i różne kolory będą niepotrzebną konkurencją dla dekoracji stołu i dań, które się na nim pojawią. TRADYCYJNY STROIK Tworząc dekorację na swój stół, pamiętaj o tym, żeby nie przeszkadzała gościom podczas kolacji. Stawiając świece, sprawdź, czy nie zasłaniają one widoku osobom siedzącym naprzeciwko siebie. Ogranicz dekorację do tej najpotrzebniejszej, żeby było miejsce na wszystkie potrawy, całą zastawę i oczywiście na talerz dla strudzonego wędrowca. 42 W zależności od liczby gości i wielkości Twojego stołu możesz wykorzystać do dekoracji niezawodny stroik. Oczywiście najlepiej zrobić go samemu. Stroik może być ułożony wzdłuż całego stołu lub mieć klasyczną, okrągłą formę. Jak zrobić pięknie wyglądający i pachnący stroik? Wszystko zależy od Twojej inwencji! Warto zaopatrzyć się w gałązki jodły lub świerku, laski cynamonu, szyszki, pierniczki oraz drobne ozdoby choinkowe. Gałązki zwiąż cienką żyłką lub drucikiem i przymocuj do niech pozostałe elementy. W jednym miejscu przewiąż stroik dekoracyjną wstążką i voilà! ŚWIECE Kilka świec potrafi stworzyć magiczny klimat i uroczystą atmosferę. Jeżeli nie masz na stole zbyt dużo miejsca na dodatkowe dekoracje, ogranicz się po prostu do świec lub lampionów. Możesz je przygotować samodzielnie na wiele sposobów. Wystarczy kilka małych słoików, wstążka lub sznurek, gałązka świerku lub jodły i oczywiście świeca lub tzw. tealight. Obwiąż słoiczek sznurkiem lub wstążką, możesz przywiązać nim również gałązkę. Lampiony wykonasz także z większego wazonu. Włóż do wazonu świecę, dookoła niej poukładaj np. bombki, przewiąż wazon wstążką i gotowe! FISZKI Z IMIENIEM Ich przygotowanie pomoże Ci w usadzeniu gości oraz będzie dodatkowym element dekoracji. Sposobów na takie fiszki jest wiele – od rozwiązania najprostszego, czyli kawałka tekturki złożonej na pół, po rozwiązanie nieco bardziej pracochłonne, ale jakże efektowne, np. pierniczki z imionami gości. Ciekawym pomysłem mogą być również malutkie lampiony ze świeczkami typu tealight, do których na sznureczku lub wstążce będzie przywiązana karteczka z imieniem. SERWETKI Kolejnym elementem, który efektownie dopełni dekorację stołu, są serwetki. Wystarczy złożyć je na dwa lub na cztery razy (zależy od ich rozmiaru) i przewiązać wstążką lub jutowym sznurkiem (jeżeli postawisz na styl skandynawski lub rustykalny). Za wstążeczkę włóż gałązkę ostrokrzewu lub jodły. PREZENTY NIE TYLKO POD CHOINKĄ Jeżeli lubisz zaskakiwać swoich gości, w ramach dekoracji i miłej niespodzianki możesz przygotować małe prezenty i ustawić je przy każdym talerzu. Świetnie sprawdzi się w tym przypadku szary papier, jutowy sznurek i zielona gałązka umieszczona za sznurkiem. Jeśli wybierzesz styl bardziej elegancki, postaw na złoty lub czerwony papier (zamiast szarego) i dobierz do niego odpowiednią wstążkę. Jaki upominek może kryć się w środku? Mogą to być samodzielnie wykonane przez Ciebie pierniczki, mała figurka na szczęście lub zwinięta kartka, na której napiszesz indywidualne życzenie lub miłe słowa o obdarowanej osobie. 43 WIEDZA AGNIESZKA CHROBOT Absolwentka Collegium Medicum w Bydgoszczy w roku 1995. Pacjentami z fenyloketonurią zajmuje się od roku 2000, początkowo w Katedrze i Klinice Pediatrii, Alergologii i Gastroenterologii CM UMK w Bydgoszczy, a od 2005 roku w Poradni Metabolicznej Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy. Należy do Polskiego Towarzystwa Fenyloketonurii i sekcji metabolicznej PTP. W ramach pracy z pacjentami PKU dużą wagę przywiązuje do edukacji pacjentów i ich rodzin – we wszystkich grupach wiekowych. Prywatnie jest mamą dwóch dorastających córek, posiadaczką psa, kota i konia. Lubi podróżować i czytać, choć ma na to coraz mniej czasu. Jak zapobiegać próchnicy? SZCZĘŚLIWY ZĄB TO ZDROWY ZĄB! Próchnica zębów jest chorobą polegającą na demineralizacji oraz rozpadzie twardych tkanek zęba. Odsetek występowania próchnicy wśród Polaków należy do najwyższych w Europie. Przykładowo u polskich dzieci w wieku przedszkolnym wynosi 86%, a u osiemnastolatków – aż 95%. W naszej populacji 25% dzieci poniżej 5 roku życia nigdy nie było u dentysty! Niestety nadal częsty jest pogląd mówiący o braku konieczności leczenia zębów mlecznych. Twierdzi się, że skoro są to zęby tymczasowe, to nie trzeba o nie dbać. Nic bardziej błędnego. 44 W związku z prawdziwą epidemią próchnicy wśród dzieci i młodzieży pod koniec ubiegłego roku w prasie medycznej ukazało się wspólne stanowisko ekspertów stomatologów, pediatrów i gastroenterologów dziecięcych dotyczące zapobiegania próchnicy u dzieci. Podstawą powinno być przede wszystkim właściwe odżywianie, odpowiednia higiena jamy ustnej oraz miejscowe stosowanie związków fluoru. W powstawaniu ognisk próchnicy znaczenie ma jednak nie tylko to, co jemy, lecz także częstotliwość spożywania produktów próchnicotwórczych, ich konsystencja oraz czas spożywania. Częste zjadanie pokarmów zawierających cukry, zwłaszcza miękkich i kleistych, sprzyja utracie minerałów w szkliwie. Niekorzystne jest również spożywanie słodkich produktów lub płynów przed snem, ponieważ podczas snu zmniejsza się ilość wydzielanej śliny. Mniej szkodliwe jest sięganie po słodycze podczas posiłku głównego niż pomiędzy posiłkami. Badania ankietowe wykazały, że polskie niemowlęta otrzymują posiłki zbyt często, a dieta maluchów zawiera zbyt dużo soków. Starsze dzieci z kolei spożywają słodycze jako przekąski zamiast drugiego śniadania i podwieczorku. Tymczasem przekąskę powinny stanowić warzywa, owoce, ewentualnie chleb (w przypadku pacjentów PKU – niskobiałkowy). Po co nam zęby? Dość powszechnym grzechem rodziców i babć jest zapominanie, że zęby służą do gryzienia. Prawidłowo wykształcona zdolność odgryzania i żucia pokarmów jest jednym z warunków prawidłowego rozwoju szczęki i żuchwy. Z tego powodu po ukończeniu 6 miesiąca życia należy do diety dziecka zacząć wprowadzać coraz mniej rozdrobnione pokarmy oraz karmienie z kubka, a w 12–18 miesiącu zaleca się odstawienie karmienia z butelki. Istotny jest również właściwy sposób odżywiania i zbilansowana dieta w pierwszych latach życia, kiedy formują się i zawiązują się zawiązki zębowe – to okres 45 WIEDZA tzw. odontogenezy. Niedożywienie białkowo-energetyczne (w fenyloketonurii oznacza to m.in. spożywanie zbyt mało preparatu PKU i dostarczenie za małej liczby kalorii) oraz niedobór fluoru, wapnia, fosforu i witamin A, D i C w trakcie odontogenezy zwiększają podatność jeszcze niewyrżniętych zębów na próchnicę. lub w trakcie snu podajemy wodę, aby uchronić niemowlę przed próchnicą butelkową. Niezbędnymi elementami zapobiegania próchnicy u dzieci są regularne zabiegi higieniczne oraz regularne wizyty u dentysty. Autorzy zaleceń podkreślają, że pierwsza wizyta u stomatologa powinna odbyć się w drugim półroczu życia dziecka. Im mniej cukru, tym lepiej W przypadku pacjentów z fenyloketonurią część zaleceń należy zmodyfikować. Z oczywistych względów nie będziemy podawać nabiału, ryb i chudego mięsa, które są na czele produktów przeciwpróchnicowych. Ich odpowiednikiem są preparaty PKU – spożywane regularnie i w odpowiedniej ilości dostarczają odpowiednie ilości białka, minerałów i witamin. Pamiętajmy, że w pierwszych dwóch latach życia nie zaleca się dodawania cukru do posiłków i przekąsek. Szczególnie niekorzystne jest spożywanie napojów słodzonych i gazowanych. Przykładowo puszka słodzonego napoju gazowanego o objętości 335 ml zawiera 40 g cukru, czyli ok. 8 łyżeczek. Soków owocowych nie należy pić przed snem i w nocy. Powinniśmy zachęcać dzieci do spożywania owoców, a nie soków, które często są dosładzane. Stomatolodzy na miejsce tradycyjnego cukru proponują wprowadzić do diety ksylitol, który ma działanie przeciwpróchnicowe. U niemowląt zabrania się zanurzania smoczka w słodkich substancjach, natomiast przed snem, drzemką 46 Osoby z PKU powinny pamiętać, że próchnicy sprzyjają cukierki, karmelki, lizaki oraz gumy rozpuszczalne. W części tych produktów może występować aspartam jako źródło fenyloalaniny. Spożycie soków owocowych po wprowadzeniu smakowych wersji preparatów PKU również się zmniejszyło; między posiłkami zalecamy picie wody. tyczne. Najkorzystniej byłoby, gdyby lekarz pierwszego kontaktu, pediatra czy lekarz rodzinny poinformował rodziców lub opiekunów dziecka specjalnej troski o konieczności systematycznego kontrolowania stanu jamy ustnej. Niestety około 8% dzieci niepełnosprawnych jest kierowanych do stomatologa przez lekarza pediatrę, a problemy dentystyczne – w porównaniu z bardziej widocznymi zaburzeniami – są traktowane po macoszemu. Zbyt późne zgłoszenie się pacjenta do stomatologa prowadzi do szybko pogarszającego się stanu uzębienia, a w następstwie do powstania zakażenia zębopochodnego. Potencjalnymi ogniskami zakażenia w jamie ustnej mogą być: głębokie ubytki próchnicowe, miazga w stanie zapalnym, stany po usunięciu zęba, nieprawidłowo leczone zęby. Właściwa opieka stomatologiczna Osoby niepełnosprawne powinny odwiedzać dentystę częściej niż osoby zdrowe. W praktyce jest niestety dokładnie odwrotnie. Opiekunowie skupiają się przede wszystkim na chorobie ogólnoustrojowej i nie starcza im ani czasu, ani uwagi na zabiegi profilak- Opieka stomatologiczna nad pacjentem specjalnej troski zależy od wieku pacjenta, stopnia upośledzenia umysłowego i/lub ruchowego, stanu uzębienia, współpracy opiekunów oraz dostępności specjalisty. W ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia możliwe jest wykonanie świadczenia ogólnosto- matologicznego w znieczuleniu ogólnym. Dla pacjentów niewspółpracujących jest to często jedyna szansa na podjęcie leczenia. Prowadzenie zabiegów w trybie ambulatoryjnym (jednodniowym) pozwala na uniknięcie stresu spowodowanego pobytem w szpitalu i oderwaniem chorego od znanego i bezpiecznego środowiska domu lub ośrodka opiekuńczego. Kompleksowe leczenie dentystyczne w znieczuleniu ogólnym jest refundowane przez NFZ dla: osób do 16 roku życia na podstawie orzeczenia o niepełnosprawności (bez określenia stopnia) oraz dla osób powyżej 16 roku życia na podstawie orzeczenia stwierdzającego umiarkowany lub znaczny stopień niepełnosprawności. Podczas wybierania opieki stomatologicznej dla pacjenta niepełnosprawnego należy szukać placówki mającej doświadczenie w tego typu leczeniu; personel anestezjologiczny i stomatologiczny musi mieć niezbędne kwalifikacje. Dobrze jest też upewnić się co do jakości wyposażenia sprzętowego. Rozwiązaniem dla rodzica lub pacjenta, który nie jest w stanie samodzielnie sprawdzić jakości gabinetu, może być wybór placówki mającej kontrakt z NFZ na leczenie stomatologiczne w znieczuleniu ogólnym (choćby dla wybranych grup pacjentów). Można być wówczas pewnym, że spełnia ona bardzo ostre wymagania dotyczące wyposażenia i kwalifikacji personelu. 47 PORADY ANNA DRZAZGOWSKA Szczęśliwa żona, mama 4-letniego Antosia z PKU. W grudniu ponownie zostanie mamą. Pracuje jako oligofrenopedagog w szkole podstawowej. Po pracy zawodowej współpracuje z organizacjami pozarządowymi i działa na rzecz dzieci oraz osób niepełnosprawnych intelektualnie. Najbardziej ceni czas spędzony z rodziną. Lubi aktywny wypoczynek oraz codzienne wyzwania. ZIMOWE SZALEŃSTWO POD KONTROLĄ Podstawą każdego udanego wyjazdu z dzieckiem jest dobry plan i odpowiednie przygotowanie – siebie, swojej pociechy i całego zaplecza. Brzmi jak mission impossible? Wystarczy skorzystać z podpowiedzi Ani Drzazgowskiej, a przekonacie się, że to dziecinnie prosta sprawa! Planując zimowy wypoczynek, musimy pamiętać o kilku ważnych sprawach – bez względu na to, czy dziecko jedzie samodzielnie na obóz, do dziadków czy też na rodzinny wypoczynek z rodzicami. Bardzo istotna jest informacja o chorobach przewlekłych oraz o lekach przyjmowanych na stałe (w przypadku naszych dzieci informacja o fenyloketonurii oraz nazwa przyjmowanego preparatu). Kolejną ważną rzeczą jest nastawienie psychiczne: trzeba przygotować się na wyjazd dużo wcześniej, 48 rozmawiać z dzieckiem o miejscu, do którego pojedzie, co będzie tam robiło, na jak długo jedzie, a także co należy ze sobą zabrać i jak się bezpiecznie zachowywać podczas zimowych zabaw. Najwięcej obaw mamy, gdy wysyłamy dziecko samo na jego pierwszy obóz – wtedy przede wszystkim rozmawiamy i uświadamiamy wychowawcę obozu o naszym dziecku z PKU i o tym, na co powinien szczególnie zwrócić uwagę. Tę samą rozmowę przeprowadzamy z dzieckiem. Gdy jedzie do dziadków, zmartwień jest dużo mniej, gdyż są oni wtajemni- 49 PORADY czeni w dietę wnuczka, więc wystarczy tylko kilka dobrych rad. Najwygodniejszą formą spędzenia ferii zimowych jest wyjazd z rodzicami – wtedy wszystko mamy pod pełną kontrolą. Co należy ze sobą zabrać? Pierwsze, co przychodzi mi do głowy: dużo ciepłych skarpetek, rękawiczek, zapasowe czapki i ciepłe spodnie. Ale potrzeb jest więcej! Zawsze pamiętajmy o preparacie PKU i żywności niskobiałkowej; podstawą jest chleb i makaron, resztę (warzywa, owoce, tłuszcze) możemy kupić w prawie każdym sklepie. Pamiętajmy także o wadze, aby odmierzać pokarm, miniapteczce, która może być przydatna podczas zimowych upadków na śniegu, PESEL-u,, który będzie potrzebny podczas wizyty u lekarza (o ile dojdzie do takiej sytuacji), a także o dodatkowej ilości witaminy C, o środkach na przeziębienie i o maści na stłuczenia. Niby to wszystko jest oczywiste, ale w euforii wyjazdu zapominamy czasem o priorytetowych rzeczach. Przy zimowych wyjazdach ważne jest, aby pamiętać o ciepłej odzieży, wcześniej wspomnianych dodatkowych skarpetkach i rękawiczkach, kremie ochronnym z filtrem na twarz oraz o ulubionych zabawkach, grach czy książkach naszych pociech (na wypadek złej pogody). No i na koniec: nigdy nie zapominajmy o zabraniu ze sobą dobrego humoru! 50 Jaki wiek jest najlepszy na pierwszą zimową wyprawę? owoce, a przygotowanie makaronu czy podgrzanie wcześniej ugotowanej zupy nie było kłopotem. Pierwszy zimowy wyjazd dziecka możemy zaplanować już u rocznego szkrabka. Zależy to od nastawienia rodziców i przygotowania dziecka. Jeżeli chodzi o wyjazd z rodzicami – wiek nie ma znaczenia, wyjazd do dziadków – w zależności od relacji, utrzymywanych kontaktów, ich zaangażowania w życie wnuczka. Wszystko jest kwestią organizacji i dobrego nastawienia. Preparat Antoś pije trzy razy dziennie – zawsze staramy się, żeby zrobił to w domu, przed wyjściem. Jednak gdy zaplanujemy sobie całodniową wycieczkę, organizujemy trochę ciepłej wody, a bidon i odmierzony preparat znajduje się w torebce. Od niedawna testujemy nowe preparaty: gotowe saszetki do picia o różnych smakach. Antoś już wybrał swoje ulubione! To dodatkowe ułatwienie, które sprawi, że nasze wyjazdy będą jeszcze wygodniejsze, bo nie trzeba będzie pamiętać o butelce, wodzie i odmierzonym preparacie. Reszta wyjazdu przebiegała tak samo jak u każdego dziecka: lepienie bałwana, jazda na sankach, wojny na śnieżki i atrakcje na miejscu. Kilka dni takiego relaksu to świetna sprawa zarówno dla rodziców, jak i dziecka. Liczy się odpowiednia organizacja, plan działania i… dobry humor! Natomiast samodzielny pobyt na koloniach musi uwzględniać samodzielność dziecka oraz jego gotowość, upodobania i nastawienie. Zazwyczaj dzieje się to, gdy dziecko ma 7–8 lat. Czy to dobry wiek? Myślę, że tak, jednak należy pamiętać, że każde dziecko powinniśmy traktować indywidualnie. Jak wyglądał pierwszy zimowy wyjazd Antka? Do naszych zimowych wyjazdów możemy zaliczyć wyjazdy na święta Bożego Narodzenia, na które Antoś pojechał pierwszy raz w wieku 10 miesięcy. Natomiast na swój pierwszy wyjazd podczas ferii zimowych wybrał się w wieku 4 lat. Były to ferie prawdziwie rodzinne: z ciociami, wujkami i kuzynostwem. Wybraliśmy się na Mazury, czyli około 4 godzin jazdy samochodem od naszego domu. Aura nam sprzyjała: biały puszysty śnieg z bardzo delikatnym mrozem. Mieszkaliśmy w domku z aneksem kuchennym, dzięki czemu przygotowanie jedzenia nie sprawiało nam najmniejszego problemu. Posiłki w restauracji także nie były kłopotem – zawsze znajdowały się gotowane warzywa czy świeże A jak wyglądał Wasz pierwszy zimowy wyjazd? Podzielcie się swoimi historiami, pisząc tekst do redakcji obywatelskiej na PKUconnect.pl. Twórzmy razem społeczność PKU! 51 PORADY JAK ZORGANIZOWAC WYMARZONY KINDERBAL IZA GONTAREK Żona z 4-letnim stażem i mama 2-letniego Kubusia. Uwielbia pokonywać dziesiątki kilometrów na świeżym powietrzu. Lubi podróże i kocha dobre jedzenie! Zna mnóstwo sposobów, aby dziecko się nie nudziło i jadło jeszcze lepiej niż „zdrowe” dzieci. Dzięki swojemu synowi wie, co tak naprawdę w życiu jest ważne. Z zawodu jest inżynierem ochrony środowiska. Iza jest również autorką bloga parentingowego PHEżyj to sam na stronie PKUconnect.pl Kinderbal to frajda dla każdego dzieciaka. Kolorowe jedzenie, zabawy, balony, girlandy, mnóstwo prezentów i tort! Kiedyś takie imprezy organizowano tylko na urodziny. Dziś kinderbal można zorganizować z różnych okazji: Dnia Dziecka, zakończenia przedszkola, Halloween, a nawet… bez okazji. Przed nami karnawałowe szaleństwo – idealny czas na zaplanowanie naszym maluchom wymarzonego przyjęcia! Ze swojego doświadczenia wiem, że organizacja takiego kinderbalu pochłania bardzo dużo czasu. Finansowo – zależy, na jaką skalę urządzamy przyjęcie. Jednak popularne robienie kinderbalów w restauracjach czy centrach rozrywki niesie ze sobą dużo wyższe koszty niż zrobienie przyjęcia w domu. Zasadniczą zaletą samodzielnej organizacji jest to, że na takim kinderbalu mamy największy wpływ na przebieg wydarzeń. Ogranicza nas jedynie wyobraźnia. Jeszcze nie odważyłam się wynająć sali oraz animatorki, choć każdego roku sobie powtarzam, że w końcu to zrobię. Tylko czy to nie jest pójście na łatwiznę? Zapłacę i mam spokój. Na pewno sprawdzi się to w przypadku bardzo zapracowanych rodziców lub mniej wymagających dzieci. Nigdy nie mówię „nigdy”, być może i moje dziecko będzie chciało być na fali. Nie podoba mi się natomiast, że wszystkie tego 52 typu imprezy w centrach rozrywki są takie same! Nikt później nie pamięta, gdzie kolega miał urodziny, bo małpie gaje (kulkownie) wszędzie są podobne. Dlatego co roku dokładam starań, aby Kuba miał fajne wspomnienia ze swoich urodzin. Uważam, że uroczystość przygotowana w domu, w której bierze udział dziecko, ma swój niepowtarzalny klimat i sama w sobie jest przyjemnością. Organizując kinderbal dla naszego malucha, należy zachować jego porządek dnia. Jeśli na co dzień mały sypia pomiędzy 12:00 a 14:00, to zaproście gości po jego drzemce. Każda mama wie, że dziecko niewyspane to dziecko marudne. Przygotowania najlepiej zacząć od ustalenia trzech podstawowych kwestii, tj. liczby gości na przyjęciu, jedzenia oraz listy gier i zabaw. Zatem do dzieła! 53 PORADY ZAPROSZENIA Zaproszenia można kupić gotowe lub zrobić wraz z dzieckiem. Należy je wykonać odpowiednio wcześniej. Możliwości jest wiele, np. wykorzystując kolorowy papier, klej brokat, naklejki. Pełna dowolność! Takie autorskie zaproszenie na pewno przyciągnie uwagę dzieci. DEKORACJE Czyli ozdobienie miejsca, w którym będą bawiły się dzieci. Sprawdzą się tu serpentyny, confetti, girlandy, balony z helem. Ważne, aby było kolorowo i ciekawie. Jeśli dziecko ma już swojego ulubionego bohatera z kreskówki, to możecie zrobić przyjęcie tematyczne. Pamiętajcie o czapeczkach lub maskach, które można kupić w każdym większym sklepie lub zrobić razem z dzieckiem. Wystarczy wyciąć z tektury wzór, a dzieci niech pokolorują go samodzielnie. GRY I ZABAWY Najlepiej stworzyć listę gier i zabaw, które będą umilały czas maluchom podczas przyjęcia. Dużym powodzeniem będzie się cieszyć malowanie twarzy, np. na podobieństwo kotka, pieska, króliczka. Dzieci bardzo lubią zabawy taneczne i rytmiczne, np. „jedzie pociąg”, „pomidor” lub „kto zostaje bez krzesła”. Zabawy muszą być dostosowane do wieku dzieci, tak aby nikt na przyjęciu się nie nudził. Pamiętajcie też o możliwie krótkim czasie poszczególnych zabaw, żeby całość nie trwała zbyt długo! JEDZENIE Menu na kinderbal nie musi być wyszukane. Dzieciaki nie są miłośnikami siedzenia przy stole. Idealne będą małe kanapeczki (w postaci zabawnych buziek z sera niskobiałkowego i warzyw), koreczki (owocowe lub warzywne, nabite na połówkę jabłka przypominające jeża), ciastka, paluszki, wszelkiego rodzaju owoce. Furorę robią także galaretki z owocami. Dzieci jedzą oczami, dlatego ważne, aby było kolorowo i apetycznie. Do picia najlepsza będzie woda niegazowana, lemoniada i soki owocowe. 54 Najważniejszy dla dzieciaków i tak zawsze jest tort! Co roku wymyślam go z innym motywem. Mieliśmy już z królikiem i marchewką, Tomkiem i Bobem Budowniczym. Pamiętajcie, aby przed ułożeniem menu zapytać rodziców dzieci, czy ich pociechy nie są przypadkiem na coś uczulone. Oczywiście wszystko będzie super, gdy przyjęcie organizujemy sami i mamy pełną kontrolę nad przygotowywanym jedzeniem. Ale co, jeśli nasze dziecko z dietą niskobiałkową zostanie zaproszone na urodziny koleżanki, kolegi, kuzyna czy kuzynki? Przecież nie będzie tam tortu PKU. Czy można zatem odstąpić od diety na czas przyjęcia? Moim zdaniem nie! Jeśli na to pozwolimy, nasze dziecko będzie chciało spróbować również innych niedozwolonych produktów. Przecież mama raz mi pozwoliła! Zniszczylibyśmy tym samym całą naszą pracę i zniweczylibyśmy wysiłek włożony w nauczenie dziecka diety PKU. Jeśli chcemy uchronić je przed smutkiem związanym z niemożnością wspólnego jedzenia tortu, weźmy ze sobą na tę okazję kawałek tortu niskobiałkowego lub ulubiony słodycz. My przyjęliśmy taki zwyczaj, że na urodzinach podchodzę z Kubą do stołu, gdzie jest jedzenie i wskazuję, co jest dla niego bezpieczne. Mały nawet sam podbiega i dopytuje, czy coś jest „niskobiałkowe czy wysokobiałkowe”. Nie warto zatem na te kilka godzin odchodzić od diety i ryzykować podjadaniem w przyszłości. Na pewno wiele zależy od wieku dziecka, a także od jego charakteru i tego, na ile da mu się wytłumaczyć, że nie może zjeść „tego” tortu. Najlepiej poinformować organizatora urodzin, że nasze dziecko jest na diecie niskobiałkowej i dopytać, jakie będzie menu, aby upewnić się, że nasze dziecko będzie miało co jeść. Przed nami wspaniały czas karnawałowych przyjęć i balów przebierańców. Uwolnijcie wodze swojej fantazji przy organizacji takiego balu w domowych warunkach. Czasami wystarczy tak niewiele, aby Wasze dziecko miało niezapomniane przyjęcie i mnóstwo cudownych przeżyć. KONKURS MAKARON W SOSIE POMIDOROWYM Autor przepisu: Mateusz Figaj LATO W ŚRODKU ZIMY ROZWIĄZANIE KONKURSU KULINARNEGO Jeżeli nie należycie do grona szczęśliwców, którzy zaplanowali sobie wyjazd w ciepłe kraje zimą, musicie poczekać jeszcze kilka długich miesięcy na letnie dni. Jednak zamiast zapaść w zimowy sen pod kocem, możecie wpuścić do swojej kuchni odrobinę lata. A wszystko za sprawą kulinarnych reminiscencji laureatów naszego wakacyjnego konkursu! Cztery różne spojrzenia na wakacyjny przepis idealny, jedna cecha wspólna – letnie wspomnienia, które są idealną przyprawą dla każdej potrawy. W jury konkursu zasiadł Jerzy Nogal. Każdy przepis poddał ocenie swojego srogiego oka i wymagającego podniebienia. Tym bardziej gratulujemy zwycięzcy i osobom wyróżnionym! ZWYCIĘSKI PRZEPIS porcja dla 2 osób Składniki: Sposób przygotowania: 150 g makaronu świderki Loprofin 100 g pieczarek 150 g pomidorów 30 g cebuli białej 4 g natki pietruszki sól, pieprz Makaron: Do wysokiego naczynia wlej 0,5 l wody, zagotuj ją i wsyp makaron. Gotuj go do miękkości (ok. 10 minut), od czasu do czasu mieszając. Odcedź i przelej przegotowaną wodą. Wartość odżywcza całości: Phe: 194,35 mg Białko: 5,396 g Energia: 594,64 kcal Sos: Pomidory obierz ze skórki, pokrój w kostkę, wrzuć do garnka i gotuj. Następnie pokrój pieczarki w paski, a obraną cebulę w kostkę – wszystko dodaj do pomidorów, dopraw do smaku solą i pieprzem. Makaron połącz z sosem, całość lekko wymieszaj i nałóż na talerz. Na koniec posyp natką pietruszki. Widzę w tym potencjał na hit domowego obiadu. Makaron jest chyba najprostszym daniem i zawsze smakuje. W innej wersji możecie zrezygnować z pieczarek i zmienić trochę kolejność składników podczas przygotowywania sosu, np. podsmażcie na patelni cebulkę, potem dodajcie do niej pomidory i zredukujcie sos. Pamiętajcie o tym, żeby makaron był al dente! A zamiast natki możecie użyć bazylii, oregano lub rozmarynu. 56 57 KONKURS PRZEPIS WYRÓŻNIONY PLACEK Z TRUSKAWKAMI SMAŻONA CUKINIA Z WARZYWAMI ORAZ KOMPOT Z JABŁEK Autor przepisu: Aneta Zając Składniki: porcja dla 7 osób Sposób przygotowania: 1 galaretka pomarańczowa Bezgluten 1 paczka biszkoptów PKU Balviten 1,5 margaryny z murzynkiem 50 g cukru pudru 2 łyżki budyniu waniliowego Celiko 1,5 szklanki mleka ryżowego 100 g truskawek Wyciągnij margarynę z lodówki, aby nieco zmiękła, oraz zawczasu przygotuj galaretkę i ugotuj na mleku budyń, żeby zdążył ostygnąć. Na blasze ułóż biszkopty. Miękką margarynę przełóż do makutry i ucieraj, stopniowo dodając cukier puder i zimny budyń. Tak powstałą masę wylej na biszkopty, a w nią powkładaj truskawki. Całość wstaw na 15 minut do lodówki, potem zalej ostudzoną galaretką i ponownie daj do lodówki. Po 30 minutach ciasto jest gotowe. Brawo za zmierzenie się z tematem upiornym dla PKU, czyli z ciastem! Duży plus za małą ilość fenyloalaniny. Możecie przygotować też prostszą wersję takiego ciasta, wykorzystując jedynie biszkopty, galaretkę i owoce. Pamiętajcie o tym, żeby starać się używać w swoich daniach możliwie jak najmniej przetworzone półprodukty. Zamiast budyniu i margaryny, które zaproponowała Aneta, możecie dodać agar, napój ryżowy i owoce. Wartość odżywcza całości: Phe: 50 mg, białko: 1,45 g, energia: 1493 kcal 58 PRZEPIS WYRÓŻNIONY Autor przepisu: Magdalena Figaj porcja dla 2 osób Składniki: Sposób przygotowania: 100 g ziemniaka wczesnego 100 g marchewki 70 g zielonej fasolki szparagowej 60 g cukinii 2 g zielonego koperku 50 g masła sól, pieprz 200 g jabłek 50 g cukru 0,5 l wody Smażona cukinia Cienkie paseczki cukinii wrzuć na patelnię z rozpuszczonym masłem i smaż, aż będzie miękka. Możesz osolić do smaku. Pozostałe warzywa wcześniej obierz z skórki, umyj i pokrój, a następnie ugotuj w naczyniu do gotowania na parze. Warzywa gotuje się wszystkie razem przez ok. 20 minut – nie tracą walorów smakowym ani nie zmieniają swojego pierwotnego wyglądu. Ułóż je na talerzu wraz z smażoną cukinią, a tłuszczem polej pozostałe warzywa. Na koniec posyp ziemniaki zielonym koperkiem. Kompot Do wysokiego naczynia wlej 0,5 l wody. Jabłka obierz z skórki i pokrój w kawałki. Do gotującej wody wrzuć jabłka, dodaj cukier i gotuj przez ok. 10 minut. Danie proste i bogate jednocześnie. Magda proponuje smażyć cukinię, aż będzie miękka, jednak możecie spróbować tylko szybko ją przesmażyć, aby się nie rozpadła i zachowała swą chrupkość. Możecie też nieco krócej gotować warzywa na parze, żeby uciekło jak najmniej składników odżywczych – wystarczy ok. 3–5 minut. Ziemniaki możecie skropić oliwą. Jeżeli wolicie mniej słodkie napoje, pomińcie cukier w kompocie i dodajcie do niego miętę. Orzeźwienie zamiast słodyczy – brzmi jak dobry kompromis? Wartość odżywcza całości: Phe: 226,62 mg, białko: 6.1 g, energia: 435,6 kcal 59 KONKURS PRZEPIS WYRÓŻNIONY LETNIA PRZYSTAWKA – FASZEROWANE POMIDORKI Autor przepisu: Joanna Borowa Składniki: porcja dla 1–4 osób Pomidorki przekrój na połówki, odetnij odrobinkę spodu, aby pomidorki się nie przewracały, i osusz je nieco ręcznikiem papierowym. Rzodkiewkę i szczypiorek drobniutko posiekaj, wymieszaj z serkiem PKU i dopraw do smaku solą i pieprzem. Wydrążone pomidorki wypełnij serkiem i udekoruj ziołami. To przystawka idealna na imprezy, grilla, piknik. Bardzo prosta w wykonaniu i jednocześnie ciekawa potrawa. Brawa za świeżość, małą ilość nieprzetworzonych produktów i fenyloalaniny oraz łatwość przygotowania! Możecie również wykorzystać środki z pomidorów, wymieszać z posiekaną dymką, szczypiorem, rzodkiewkami i ziołami. Ponadto można dodać ryż PKU i pieczarki, jeśli są pod ręką. Wartość odżywcza całości: Phe: 42,48 mg, białko: 0,88 g, energia: 137,3 kcal 60 LETNIA ZUPA Z CUKINII Sposób przygotowania: 2 pomidory śliwkowe (u mnie 87 g po wydrążeniu) 20 g rzodkiewki 5 g szczypiorku 50 g kremowego serka PKU (u mnie Violife naturalny) sól, pieprz PRZEPIS WYRÓŻNIONY Autor przepisu: anonim porcja dla 4–6 osób Składniki: Sposób przygotowania: 500 g cukinii 100 g cebuli 100 g pora 100 g ziemniaków 5 g imbiru 30 ml oliwy liść laurowy, ziele angielskie pieprz, sól Cebulę i cukinię pokrój na kawałki, pora na plasterki, ziemniaki w kostkę, a imbir posiekaj. Wrzuć wszystko do garnka, dodaj przyprawy i zalej całość 500 ml wody. Gotuj pod przykryciem 20 minut, potem 10 minut bez pokrywki, a na końcu zmiksuj i dopraw do smaku. Kolejne proste w przygotowaniu danie, które polubi każdy domownik. Dla bardziej wyrazistego smaku możecie podsmażyć warzywa przed zalaniem wodą, a samą zupę okrasić kawałkami surowej cukinii i szczypiorem. Wartość odżywcza całości: Phe: 555 mg, białko: 11,5 g, energia: 380 kcal 61 3 RELACJA Jeszcze tylko szczypta uroku prowadzącego i danie będzie gotowe! Na planie musi panować idealna cisza. Dźwiękowiec słyszy nawet ciche burczenie w brzuchu asystenta planu. GOTUJEMY Z JERZYM 5 od kuchni Zwycięzcą konkursu kulinarnego został Mateusz Figaj. Nagrodą w naszym wyścigu po najciekawszy letni przepis było ugotowanie razem z Jerzym Nogalem zwycięskiego dania przed kamerami „PKUconnect”. Niestety Mateusz nie mógł pojawić się na planie. Mimo osłabionego składu Jerzy stanął na wysokości zadania i przygotował danie naszego zwycięzcy. Zapraszamy Was do obejrzenia fotorelacji z planu filmowego! Zdjęcia do odcinka rozpoczęły się z samego rana. Najpierw trzeba rozstawić niezbędny sprzęt – kamery, oświetlenie – zaaranżować scenografię i oczywiście omówić scenariusz. A potem, kiedy wszyscy byli już na stanowiskach, wszedł on – cały na zielono… I zadziała się magia. Jesteście gotowi? Zaczynamy! 1 2 Kamera, akcja! Ostatnie przygotowanie sprzętów przed pierwszym klapsem – Jerzy ostrzy noże, a operatorka kamerę. 62 4 Danie już w całości na patelni. Trzeba przyznać, że szybko nam idzie. Voilà! Mamy to! 6 I teraz najważniejszy moment… Jak wyszło? Jerzy wygląda raczej na zadowolonego z efektu. Chwila chwały zadowolonego z siebie mistrza ceremonii i zaraz sprzątamy plan. 7 8 63 WASZE HISTORIE Nazywam się Alicja Frankowska i mam fenyloketonurię. Mam 22 lata i w tym roku zdałam licencjat z pedagogiki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza, a niedługo będę zdawać licencjat z projektowania graficznego na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Dlaczego ten drugi kierunek odbiega od tego pierwszego? Odkąd pamiętam, moją pasją było rysowanie i malowanie, więc oczywiste dla mnie było to, że będę chciała rozwijać się w tym kierunku. ŻYCIE TO NIE TYLKO PKU 64 Moi rodzice zawsze mnie wspierali i pomagali mi tak, jak mogli. Tata zapisał mnie na pierwsze zajęcia artystyczne, za co jestem mu wdzięczna, bo wiele mi dały. Mama natomiast stała na straży mojej diety, dlatego nigdy nie miałam z nią większych problemów. Za pierwszym razem nie udało mi się dostać na projektowanie graficzne, dlatego najpierw zaczęłam pedagogikę. Nie poddałam się: przez rok chodziłam na intensywny kurs rysunku i w końcu udało mi się dostać na studia zaoczne. To był bardzo intensywny czas. Pierwszy rok odbywał się w trybie wieczorowym, przez co zdarzało mi się jechać z zajęć na pedagogice na drugą uczelnię i wracać do domu nawet o 21:00. Musiałam nauczyć się organizować swój czas, lepiej gotować i mieć głowę na karku, żeby nie zapominać o preparacie (a bywało tak na początku). Z czasem łatwiej mi było nad tym wszystkim zapanować i układać swój plan dnia w taki sposób, aby o niczym nie zapomnieć. Często było tak, że ugotowany obiad pakowałam do plastikowego pojemnika, a preparat i shaker z wodą wsadzałam do torebki, żeby w wolnej chwili móc sobie spokojnie coś zjeść i nabrać energii. Najlepiej sprawdzały się dania z makaronem, bo jest on najbardziej sycący. Koleżanki pytały, jak daję sobie radę, a ja z uśmiechem odpowiadałam im, że robię to, co lubię. Kiedy na moim drugim kierunku zajęcia zaczęły odbywać się w trybie weekendowym, było mi znacznie łatwiej wszystko ze sobą pogodzić. Mimo że studiowanie dwóch kierunków jednocześnie wymagało sporego nakładu pracy – nie poddawałam się. Poświęcałam swój czas na rozwój, naukę i znajomych i absolutnie 65 WASZE HISTORIE nie chciałam tego zmieniać. Poza oczywistymi zajęciami z malarstwa przy sztaludze i wykładami z historii sztuki nauczyłam się pracy z programami graficznymi, takimi jak Adobe Photoshop czy Illustrator. Chociaż projektuję strony internetowe czy aplikacje mobilne, największą przyjemność daje mi właśnie rysowanie, a zwłaszcza wymyślanie i projektowanie własnych postaci. Coraz częściej rezygnuję z technik tradycyjnych na rzecz rysowania na tablecie graficznym. Staram się pracować nad swoimi umiejętnościami, żeby w przyszłości pracować jako grafik koncepcyjny, który za pomocą ilustracji przekazuje swoje pomysły. Jest to zdecydowanie moja największa pasja, aczkolwiek niejedyna. W pewnym momencie chciałam spróbować czegoś nowego. Około 6 lat temu dzięki znajomym zainteresowałam się odtwórstwem historycznym. Na początku zawitałam na późnośredniowieczny Turniej Rycerski w Człuchowie. Tam poznałam Bractwo Rycerzy Bezimiennych z Wałcza (ich drugą nazwą jest Drużyna Wojów Grodu Wałcz), które odtwarza sceny z IX– XII wieku. Jest to grupa naprawdę pozytywnych miłośników odtwórstwa historycznego, ludzi, których od razu polubiłam. Dzięki temu turniejowi poznałam wtedy mojego obecnego chłopaka. Jeździłam do Wałcza, by się z nim 66 spotykać, a przy okazji utrzymałam kontakt z bractwem, które ciepło mnie przyjęło. To właśnie odtwórstwo przypadkowo nas połączyło. Zaczęłam jeździć na niektóre pokazy i uczestniczyć w wydarzeniach dla odtwórców. Skompletowałam swój strój: mam lniane sukienki, białe giezło, buty ze skóry, wełniany kaptur, kaletkę futrzaną i dzwonki przy pasku (które informują innych, gdy idę) oraz kilka innych drobiazgów. Największym wspólnym wyjazdem jest Festiwal Słowian i Wikingów na Wolinie, który odbywa się co roku na przełomie lipca i sierpnia. Tam właśnie spotyka się ogromna liczba pasjonatów historii, którzy dzielą się swoim rzemiosłem i prowadzą ciekawe warsztaty dla odtwórców. Po nich czas na 3-dniowy festiwal, na którym każdego dnia tłumy oglądają imponującą bitwę opancerzonych od stóp do głów wojów. Nie zawsze przyjeżdżam na całość imprezy; najdłużej udało mi się być 10 dni. Nocowanie pod namiotem i ognisko co wieczór to dla mnie wspaniały sposób na oderwanie się od rzeczywistości. Oczywiście wszystkie osoby z bractwa wiedzą o mojej diecie. Często pytają mnie o to, dlaczego czegoś nie jem, ale nie jest to dla mnie problem. W sumie nikt nie zwraca uwagi na to, że idę do namiotu napić się preparatu z niehistorycznego plastikowego shakera. Gotuję sobie w garze nad ogniskiem, staram się jeść więcej owoców, a czasem idę na miasto zamówić obiad. Z jedzeniem zawsze sobie poradzę – głodna nie chodzę! Gdy się pakuję, jako pierwszy do walizki trafia chleb i preparat. To podstawa, dzięki której o nic nie muszę się martwić. A czym ja się w tym bractwie właściwie zajmuję? Zdarzyło mi się uszyć but ze skóry – wtedy dowiedziałam się, co to znaczy kląć jak szewc, dlatego drugi but zostawiłam chłopakowi. Szyłam i haftowałam, a nawet uczyłam się strzelać z łuku. Ozdabiałam również rzeczy ze skóry, wypalając w nich różne wczesnośredniowieczne wzory. Niestety wypalarka jest mało historyczna, dlatego zastanawiam się nad kompletem narzędzi do wybijania wzorów w skórze. Dzięki książce o zdobnictwie wczesnego średniowiecza mogłabym ozdabiać paski, kaletki i inne rzeczy ze skóry. Często na pokazach siedzę też przy grach historycznych i zachęcam do nich przechodzące osoby. Obecnie mój chłopak pracuje nad nową stroną internetową dla bractwa, a ja mu pomagam, tworząc rysunki członków drużyny. Bardzo lubię podejmować się wyzwań, uważam, że warto próbować nowych rzeczy. Na przykład jeszcze dwa lata temu w życiu nie odważyłabym się pójść do parku linowego, a w te wakacje wybrałam się tam na 12 metrów wysokości i bawiłam się świetnie. Nie ma granic dla dzielnego fenylaka! 67 WYWIAD i pedagogiem. Po skończeniu studiów bardzo chciałam uczyć dzieci. Od zawsze ciągnęło mnie do pracy z ludźmi. Niestety z przyczyn niezależnych ode mnie trafiłam do laboratorium. Próbki wody szybko mi się znudziły, ponieważ nic do mnie nie mówiły. To akurat chyba dobrze? KAROLINA SZYMCZYK W zespole Nutricii pracuje już od 6 lat. W zespole metabolicznym jest od początku 2016 roku. Prywatnie mama 10-letniego Szymona. Mieszka na wsi, gdzie uwielbia dla relaksu spacerować ze swoimi dwoma psami mastifem angielskim i kundelkiem. Uwielbia czytać, ostatnio szczególnie upodobała sobie kryminały Charlotte Link. RYZYKUJĘ, WIĘC ŻYJĘ Jak być spełnioną w życiu zawodowym i prywatnym bez płacenia zbyt wysokiej ceny? Czy ryzyko w życiu może się opłacić? Dlaczego warto czasami posłuchać swojego męża? Zapraszamy do naszej rozmowy z Karoliną Szymczyk. Redakcja „PKUconnect”: Czy zdziwiłaś się, kiedy poprosiliśmy Cię o udzielenie nam wywiadu? Karolina Szymczyk: Oczywiście, że tak! Pomyślałam sobie: „O czym ja mam opowiadać? Przecież jestem zwyczajną matką i żoną oraz pracuję w firmie jak wiele innych kobiet”. Za każdym człowiekiem stoi ciekawa i inspirująca historia. W tym numerze chcielibyśmy poznać Twoją. Szczególnie że Twoja praca jest bardzo wymagająca – często nie ma Cię w domu, wielokrotnie spędzasz weekendy bez swojej rodziny… Z moją pracą jest tak jak w tej reklamie dużego banku emitowanej właśnie w telewizji. Każdy postrzega moją pracę inaczej. Kiedyś jedna pani doktor, z którą 68 miałam spotkanie służbowe, oceniła, że to marzenie: przyjadę na chwilę, żeby się z nią spotkać, i potem mam już wolne. Koleżanki, które pracują w biurze, zazdroszczą mi wyjazdów, samochodu służbowego, spotkań. Co człowiek, to inny pogląd na moją pracę. Tak naprawdę tylko ja i moja rodzina wiemy, ile wysiłku i wyrzeczeń ona mnie kosztuje. Muszę łączyć różne role, być w nieustannej podróży, spotykać się z wieloma ludźmi. To z jednej strony daje ogromną energię i satysfakcję, ale z drugiej – zabiera wiele czasu i siły. Jak zaczęła się Twoja przygoda z Twoim zawodem? Aż strach się przyznać, ale w zawodzie przedstawiciela medycznego pracuję już 17 lat! O Boże, ile ja mam lat! (śmiech) Z wykształcenia jestem biologiem Masz rację. To mógłby być niepokojący objaw, gdyby probówki do mnie przemówiły! (śmiech) Ale mój mąż za to codziennie do mnie mówił i powtarzał jak mantrę: „Ty nadajesz się do pracy z ludźmi! Bez nich usychasz jak nasz storczyk w sypialni”. (Moje wykształcenie nie wpływa na dobrostan roślin w moim domu; kwiaty mają duży problem z przetrwaniem). W pewnym momencie podjęłam decyzję i zrezygnowałam z pracy w laboratorium. Spotkania z pacjentami były tak kuszące, że zaryzykowałam. A poza tym kto nie ryzykuje, ten nie żyje. „A co tam!”, pomyślałam i postawiłam wszystko na jedną kartę. Ryzyko się opłacało? Zdecydowanie! Dzięki temu upewniłam się w tym, co od dłuższego czasu podejrzewałam: praca z ludźmi to jest to, co chcę robić. Kiedy podczas organizowanych spotkań mogę rozmawiać, spotykać się z innymi i w miarę możliwości pomagać osobom sprostać wyzwaniom diety, to jest to dla mnie sukces, satysfakcja i ogromne szczęście. Jak udaje Ci się łączyć pracę z obowiązkami domowymi i z życiem rodzinnym? Twój syn nie tęskni za mamą? Oczywiście, że tęskni. Na szczęście Szymek jest mądrym i wyrozumiałym dzieckiem. Wie, na czym polega moja praca, rozumie to i czasem bierze udział w spotkaniach, które organizuję. Wtedy jest w 100% pracownikiem i bardzo mi pomaga. Ważna jest dla niego informacja o tym, kiedy wyjeżdżam, kiedy wracam i dokąd jadę. Mąż też chce wiedzieć, kiedy będzie musiał przejąć wszystkie obowiązki, ale szanuje moją pracę i spisuje się na piątkę, gdy mnie nie ma. Jaka jest Twoja recepta na sukces – zarówno ten zawodowy, jak i prywatny? Trzeba wiedzieć, czego się chce od życia, i w miarę możliwości robić to, co się lubi, co sprawia, że chce się nam rano wstawać z łóżka. Możliwość pracy z pacjentami, dietetykami, lekarzami pozwala mi realizować zawodowe marzenia. Kiedy coś wspólnie organizujemy, jestem taka podekscytowana, jakby za każdym razem to było pierwsze spotkanie. Ludzie, wykłady, trudne pytania… Zawsze jest coś nowego, zaskakującego, miłego. Krótko mówiąc: pasja, szacunek, zrozumienie to wartości, którymi kieruję się w swojej pracy. Natomiast jeśli chodzi o sukces w życiu prywatnym, moją receptą jest przede wszystkim miłość, lojalność i wzajemne wsparcie. Twoja historia pokazuje, że da się być spełnioną mamą i żoną i z sukcesem realizować się w pracy zawodowej. Często kobiety obawiają się, że nie będą w stanie równocześnie być kobietą sukcesu i szczęśliwą mamą oraz żoną. To zależy od tego, czym dla nas jest pojęcie sukcesu. Myślę, że to wszystko jest bardzo względne; każda z nas nieco inaczej do tego podchodzi i dla każdej z nas sukces będzie miał inną definicję. Nie zawsze jest pięknie i kolorowo. Zdarza mi się przewracać o bałagan w domu i nie mieć siły na codzienne obowiązki. Jednak wiem – i to jest mój sukces – że z pracy, a właściwie z współpracy z ludźmi nigdy bym nie zrezygnowała. Mam ogromne szczęście, że jestem tu, gdzie jestem, i poznaję tylu wspaniałych pacjentów, ich rodziców, lekarzy, dietetyków i psychologów. Muszę też wspomnieć, że w pracy zawsze mogę liczyć na pomoc mojego zespołu i mojej szefowej. Składając więc wszystko w całość: myślę, że całkiem nieźle daję radę pogodzić pracę, dom, spotkania i wyjazdy. A na dodatek sprawia mi to ogromną frajdę. Czego chcieć więcej? 69 RELACJA Program naukowy stworzony przy udziale lekarzy z Polskiego Towarzystwa Fenyloketonurii oraz z Polskiego Towarzystwa Wrodzonych Wad Metabolizmu przedstawiał się imponująco i poruszał wiele tematów z różnych sfer życia młodzieży i dorosłych z PKU i chorobami rzadkimi. Pacjenci z chorobami innymi niż PKU docenili to, że po raz pierwszy została zorganizowana równoległa sesja wykładowa poświęcona tematyce ich dotyczącej. SPOTKANIA: akademia metaboliczna Nasze stoisko Nutricia było kolorowe i pełne niespodzianek, a zaplanowane aktywności cieszyły się dużym uznaniem wśród pacjentów. Dominował nasz firmowy fiolet, ale pufy w tym kolorze „posadzone” były na zielonej trawce. W przerwie pacjenci mogli zrelaksować się na nich. Tak siedząc na Nutriciowej „łące”, mogli podziwiać, jak świetnie ich koleżanki i koledzy radzą sobie z PKUlicznikiem. Dwa ekrany treningowe pomagały uczestnikom konferencji przećwiczyć nowe narzędzie do planowania swoich jadłospisów. Z tej części jesteśmy wyjątkowo dumne. Po pierwsze, PKUlicznik bardzo się wszystkim podobał. Użytkownicy chwalili dobry pomysł i dzielili się z nami swoimi przepisami. Po drugie, świetnie ćwiczyli i bardzo duża grupa pacjentów wypróbowała to narzędzie. Słyszeliśmy komentarze typu: „Nareszcie coś ułatwi nam liczenie białka i Phe!”, „Do tej pory żona mówiła mi, ile czego mam podać synowi, a teraz sam sobie policzę”, „Świetnie, że będę miała PKUlicznik zawsze przy sobie jako aplikację na tele- fonie”, „Wszystko to, co zrobię, będę miała zapisane”. Bardzo nam było miło ćwiczyć z pacjentami i słyszeć te pozytywne wypowiedzi. Jesteśmy dumne, że powstał PKUlicznik i że na tak dużym spotkaniu mogłyśmy go zaprezentować tylu osobom. Dla zabawy i odprężenia po ciekawych i merytorycznych wykładach można było sobie zrobić na pamiątkę śmieszne zdjęcie w Nutriciowej fotobudce. My też skorzystałyśmy z tej atrakcji! To spotkanie przeszło nasze wszelkie oczekiwania. Zainteresowanie stoiskiem było ogromne. Pacjenci i ich rodziny dzielili się z nami swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami dotyczącymi codziennego życia z dietą. Każda opinia jest dla nas niezmiernie ważna i cenna, gdyż pozwala nam lepiej zrozumieć potrzeby pacjentów i wychodzić im naprzeciw. Za wszystkie spostrzeżenia i opinie serdecznie dziękujemy. Pacjenci byli cudowni! Mamy tyle radości z pracy podczas takich spotkań. Czujemy się jako zespół potrzebne – cudownie jest zrobić coś nowego, co pomoże w trudzie prowadzenia diety PKU. Dziękujemy za spotkanie, za rozmowy, za liczenie i testowanie PKUlicznika. Dziękujemy Ars Vivendi za zaproszenie i możliwość uczestnictwa w Akademii Metabolicznej. Do zobaczenia w przyszłym roku! Zespół Nutricia W długi weekend listopadowy, 11–13 listopada, w hotelu Groman pod Warszawą odbyła się konferencja Akademia Metaboliczna, zorganizowana przez Polskie Stowarzyszenie Pacjentów Chorych na Fenyloketonurię i Choroby Rzadkie „Ars Vivendi” przy wsparciu firm. Frekwencja dopisała – w konferencji uczestniczyło ok. 300 osób. 70 71 POZNAJMY SIĘ POBAW SIĘ NATALIA DAWID Dziękujemy za nadesłanie zdjęć i zachęcamy do przesyłania kolejnych na adres: [email protected]. Prosimy o dołączenie zgody rodziców lub opiekunów na zamieszczenie zdjęcia na łamach magazynu „PKUconnect”. Wszystkim osobom, które prześlą zdjęcia, wyślemy jeden z produktów niskobiałkowych Milupa lp. 72 ZDĄŻYĆ NA ŚWIĘTA Mikołaj musi szybko dotrzeć do swoich sań! Pomóż mu odnaleźć drogę! 73 POBAW SIĘ 74 BAŁWANKA CIEŃ ŚWIĄTECZNY ROZGARDIASZ Który cień należy do tego bałwanka? Na pewno ten? Pomóż odnaleźć zagubiony strój Świętego Mikołaja! Zdążysz przed Gwiazdką? 75 Dobry start w kulinarną podróż Niskobiałkowe produkty z serii Loprofin i Milupa-lp Milupa lp-drink napój niskobiałkowy w proszku o smaku neutralnym Loprofin napój PKU napój niskobiałkowy PKU Idealna baza do sporządzania potraw niskobiałkowych, zastępująca mleko Pomysły na pyszne niskobiałkowe potrawy znajdziesz na: www.pkuconnect.pl MILUPA-LP, LOPROFIN – Dietetyczne środki spożywcze specjalnego przeznaczenia medycznego. Do postępowania dietetycznego w chorobach wymagających ograniczenia podaży białka, takich jak fenyloketonuria i inne wrodzone zaburzenia metabolizmu. Produkty przeznaczone do stosowania u dzieci powyżej 1. roku życia i dorosłych. Stosować pod nadzorem lekarza. NUTRICIA Polska Sp. z o.o., ul. Bobrowiecka 6, 00-728 Warszawa, tel.: +48 22 550 00 00, 801 16 5555 (opłata za 1 impuls)