Alicja Satuła IMBRYK I RÓŻA Brzeg oplatała niebieska wstążka

Transkrypt

Alicja Satuła IMBRYK I RÓŻA Brzeg oplatała niebieska wstążka
Alicja Satuła
IMBRYK I RÓŻA
Brzeg oplatała niebieska wstążka Bugu1. W senny krajobraz wtapiały się
gromadki rozsianych tu i ówdzie małych, drewnianych domków. Nad wieżę
kościelną powoli wznosiło się wschodzące słońce.
W blasku pierwszych jego promieni pojawiła się nagle kobieta
z niewielkim tobołkiem w ręku. Szła z trudem, z każdym krokiem jakby tracąc
siły. Niewiasta pochyliła się na brzegu rzeki, przyklękła… Z jej smutnych oczu
popłynęły gorące, ogromne łzy. Usta wypowiadały cicho niezrozumiałe słowa.
Kobiecina wstała gwałtownie i nie odwracając się za siebie, odeszła. Tylko
uważne oko drwala dostrzegło pozostawione na piasku zawiniątko. Mikołaj udał
się w kierunku rzeki, wziął w ręce zawiniątko. Jakie było jego zaskoczenie, gdy
zobaczył owinięte w płótno i kocyk niemowlę! Przez chwilę nie wiedział, co ma
zrobić. Rozejrzał się wokoło, poszukując wzrokiem kobiety, która pozostawiła
dziecko na brzegu rzeki. Nikogo jednak nie było. Postanowił więc zabrać je
do domu.
- Żono, popatrz, co znalazłem! - powiedział bardzo ucieszony zaraz po wejściu
do chaty.
- Ale maleństwo… - rzekła z troską w głosie Olga. - Piękne jak różyczka –
dodała z uśmiechem.
Dziewczynce dano więc na imię Róża.
Kilka lat później okazało się, że Róża różni się od innych dzieci w jej
wieku: jest dużo mniejsza i drobniejsza. W domu rodzice pieszczotliwie
przezywali ją „Calineczką”. Róża nie lubiła przeglądać się w lustrze. Wstydziła
się tego, jak wygląda. Gdy tylko przekraczała próg domu, chcąc – za namową
matki – pobawić się na dworze, widziała inne dzieci radośnie biegające małymi
grupkami. Wydawało jej się, że kiedy mijają płot jej domu, patrzą na nią
z pogardą, wyśmiewają się i wytykają palcami. Pewnego dnia postanowiła,
że już nigdy nie wyjdzie na podwórze. Z rzadka opuszczała swoją izbę. Z dnia
na dzień coraz bardziej zamykała się w sobie.
Któregoś wczesnojesiennego poranka Róża nudziła się bardzo. Ulubiona
lalka ze szmatek leżała w kącie, a miś z włóczki smutno spoglądał z brzegu
łóżka. Jakaś tajemnicza siła kazała dziewczynce odwiedzić strych. Początkowo
Róża bardzo się bała. Na strychu było przecież zimno i ciemno… Wszędzie
pełno pajęczyn i kurzu… W końcu jednak odważyła się i zaczęła powoli
wchodzić po stromych, trzeszczących schodach. Z każdym krokiem czuła,
że czeka tam na nią coś niezwykłego. Pośród ciemności, daleko, pod małym,
brudnym okienkiem zobaczyła stojący kufer. Podeszła do niego i zajrzała
do środka. Znalazła tam tyciuteńką paczuszkę. Rozwinęła ostrożnie wszystkie
1
miejscem akcji jest Drohiczyn – małe miasteczko, niegdyś wieś na Podlasiu położone nad Bugiem
koniuszki płóciennej wiązki i na samym jej dnie odkryła potłuczone kawałki
porcelany. Owinęła je z powrotem i zabrała ze sobą. Usiadła w kąciku
pod oknem, aby uważnie przyjrzeć się zagadkowemu znalezisku. Zaczęła
składać kawałek po kawałku aż zauważyła, że wszystko stanowi jedną całość –
biały imbryczek do herbaty. Brakowało jedynie szyjki, ale i tak był piękny.
Z pomocą taty skleiła naczynko, nasypała w nie świeżej ziemi, do środka
włożyła nasionko tulipanu, które dostała od mamy i postawiła imbryk
na komódce w pobliżu łóżka.
Zapadał zmrok. Nadeszła noc. Róża usnęła, patrząc cały czas na swego nowego
przyjaciela. Ze snu obudził ją głos wydobywający się z imbryka:
- Och! Nareszcie! Po tylu latach ktoś mnie znalazł i pobudził do życia! I ten
kwiatuszek, który znów we mnie rośnie! Tyle radości, tyle radości!
Dziewczynka z wrażenia usiadła na łóżku. Wkoło było zupełnie ciemno.
Rodzice spali w sąsiedniej izbie. Nikogo oprócz niej w pokoju nie było.
- Dlaczego nic nie mówisz? Może się przywitasz? – usłyszała ponownie.
- Mam na imię Róża. A ty, kim jesteś? – powiedziała niepewnie.
- Ależ, kochana! Jestem imbrykiem, który znalazłaś na strychu – odrzekł ktoś
w ciemnościach.
„To niesamowite! Gadający imbryk? To się nie dzieje naprawdę!”
- A tak, gadający! I jestem tu, na komodzie obok ciebie. Sama mnie tu
postawiłaś – rzekł imbryk, najwyraźniej czytając w jej myślach.
Najbliższe tygodnie były najszczęśliwsze w życiu Róży. Imbryk stał się
jej największym i najserdeczniejszym przyjacielem. Zwierzała mu się
z tęsknoty za mamą, której nigdy nie znała, z miłości do rodziców, którzy ją
wychowali, strachu przed ludźmi i żalu wywołanego swoim dziwacznym
wyglądem. Razem wymyślali fantastyczne historie, bohaterami których byli
szmacianka lalka i miś z włóczki. Imbryk wielokrotnie zachęcał dziewczynkę
do wyjścia przed dom i zabawy z innymi dziećmi. Przekonywał ją,
że nie zawsze możemy być pewni tego, co myślą o nas inni. Warto jest poznać
ludzi, dać im możliwość poznania siebie, aby móc przekonać się o ich
prawdziwym obliczu. Róża jednak nie dawała się namówić.
Pewnego listopadowego wieczoru Róża jak zwykle zasypiała
przy opowieści imbryczka. Tym razem jednak historia brzmiała nieco inaczej:
(…) Dziwna harmonia w duszy mi dźwięczy, gdy wraz z nikłemi dźwiękami,
Północnym wichrem ziemia zajęczy, zapłacze deszczem i mgłami.
Kiedy listopad w drugiej swej dobie, łzami się wspomnień skrysztali,
A dłoń ludzkości na każdym grobie światło w cześć zmarłym zapali (…)
Lubię więc dzień ten Zaduszny, stary, co innym myśli zasmuca;
On mi złociste promienie wiary na pomrok życia tu zrzuca (…) 2
2
Gloger Z., Rok polski w życiu, tradycji i pieśni, Warszawa 1994, s.349-350
Nagle ucichł. Izbę wypełniła szara, gęsta mgła. Wtem w oddali Róża ujrzała
światło. Dziewczynka zobaczyła przed sobą glinianą tabliczkę otoczoną
promienistą łuną. Zbliżyła się ostrożnie i niepewnie. Tabliczka zdawała się
poruszać w jej stronę. Wyciągnęła drżącą rękę. Miała wrażenie, że słyszy i czuje
bicie czyjegoś serca. Tajemniczy przedmiot otulał rękę Róży ciepłem. Ją całą
wypełniał dziwnym spokojem. Zapragnęła przytulić go mocno do siebie,
zupełnie jakby witała się z kimś bardzo bliskim. Wtedy rozległy się słowa:
Samotność nie jest naszym przeznaczeniem, a samych siebie poznajemy tylko
wtedy, kiedy możemy się przejrzeć w oczach innych ludzi.3
- Słucham? – spytała, niedowierzając, że głos wydobywa się z glinianej
tabliczki.
Nie wiedziała, co powiedzieć. Stała z tabliczką w ręku. Towarzyszyło jej
niezwykłe uczucie, że jest przy niej ktoś, kto bardzo ją kocha, dla kogo jej
wzrost i wygląd nie mają żadnego znaczenia.
Odkryłaś, jak wszystko jest proste i że wystarczy tylko mieć odwagę.4
- usłyszała ponownie.
Tabliczka znienacka zniknęła. Tuż obok dziewczynka poczuła już wyraźnie
czyjąś obecność. Odwróciła się i… Przy niej stała kobieta. Jej oczy były
błękitne, jak oczy Róży, a włosy kasztanowe i proste, jak włosy dziewczynki.
- Witaj, córeńko – rzekła tajemnicza postać.
- Mamusia? – spytała Róża i bez zastanowienia wpadła kobiecie w ramiona.
To była najpiękniejsza chwila w jej życiu. Chciała, aby nigdy się nie kończyła.
- Wiem, Różyczko, że brak ci przyjaciół. Wiem, że boisz się ludzi. Wiedz
jednak, że rzeczywistość często przerasta najpiękniejszy nawet sen. 5 Wróć
do swego świata i korzystaj z jego uciech. Jestem pewna, że blisko ciebie jest
wielu ludzi, którzy chcą się z tobą zaprzyjaźnić. Pamiętaj, że i ja zawsze jestem
przy tobie. Gdy będzie trzeba, ktoś zawsze przyjdzie ci z pomocą, bo ja i twoi
rodzice bardzo cię kochamy.
Różę obudził zapach świeżo parzonej herbaty i drożdżowych placków
na śniadanie. Imbryk zagadkowo śmiał się pod nosem. Dziewczynka wesoło
wyskoczyła z łóżka, ubrała się i pobiegła do rodziców. Wyściskała ich, a potem
szybko wyszła na podwórze i ruszyła do zabawy z dziećmi z sąsiedztwa. Odtąd
miłość najbliższych dodawała jej odwagi. Nigdy już nie wstydziła się ludzi
innych od siebie.
3
cytat za: http://www.cytaty.eu, Coelho P., Czarownica z Portobello
cytat za: http://www.cytaty.info/ , Coelho P., Piąta góra
5
Andersen H. Ch., Baśń mojego życia, Łódź 2003, s. 162
4