MARYNARZ Z PIŃCZOWSKIEGO GIMNAZJUM
Transkrypt
MARYNARZ Z PIŃCZOWSKIEGO GIMNAZJUM
Artykuł ten dedykuję absolwentom dawnego pińczowskiego gimnazjum i obecnego liceum MARYNARZ Z PIŃCZOWSKIEGO GIMNAZJUM Jerzy Błeszyński - uczeń, a później absolwent pińczowskiego gimnazjum, rocznik maturalny 1925/26. Wstąpił do Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej, po ukończeniu której uzyskał w roku 1929 stopień podporucznika. Służył w Dywizjonie Minowców, jednocześnie uczęszczając na Kurs Oficerów Sygnałowych, a następnie był oficerem ordynansowym w Kierownictwie Marynarki Wojennej. W roku 1935 uczestniczył w pierwszym rejsie harcerskiego jachtu Zawisza Czarny do Londynu, Antwerpii i Amsterdamu. W latach 1937 – 1 938 był dowódcą trałowca ORP "Mewa", a następnie, w randze kapitana, oficerem flagowym w Kierownictwie Marynarki Wojennej w Warszawie. Swą obecność w historii II Wojny Światowej zaznaczył w niecodzienny, heroiczny sposób. Jako oficer flagowy w Kierownictwie Marynarki Wojennej pod koniec sierpnia 1939 roku przywiózł Błeszyński do Gdyni pakiet kurierski. Tam zaskoczył go wybuch wojny, który uniemożliwił mu powrót do sztabu. ORP „Mewa” w 1937roku. Objął więc dowództwo nad ORP "Mewa". Okręt na skutek bombardowania wkrótce zatonął w porcie helskim. Po powrocie do Gdyni kpt. Błeszyński przedstawił projekt budowy w Warsztatach Portowych Marynarki Wojennej pociągu opancerzonego i….. wziął ślub z córką kierownika tychże zakładów- Haliną Marczewską. Przełożeni kapitana zaakceptowali pomysł budowy pociągu i niebawem przed pracownikami warsztatów stanęła lokomotywa oraz dwa wagony towarowe z czterema platformami kolejowymi. Prace szybko ruszyły z miejsca .Był to jeden z trzech zaimprowizowanych pociągów pancernych wybudowanych przez Polaków do obrony polskiego wybrzeża. Pozostałe to dwa pociągi pancerne Lądowej Obrony Wybrzeża ( w skrócie 1 i 2 LOW). Do jego opancerzenia wykorzystano stal okrętową, którą zamierzano użyć do budowy pierwszych wodowanych w Polsce niszczycieli ORP „Orkan” i ORP „Huragan”. MODEL POCIĄGU PANCERNRGO „SMOK KASZUBSKI’ Uzbrojenie pociągu składało się z działka plot. kal. 40 mm, 1 działka kal. 40 mm, 1 działka kal. 37 mm, 11 CKM-ów kal. 7,92mm i 30 karabinów Mauzer. Przez wagony poprowadzono linię telefonu polowego. Pomalowano pociąg w zielono – żółto – szary kamuflaż i nazwano go "Smok Kaszubski". Dzięki ofiarności i wytężonej pracy 94 pracowników warsztatów, "Smok" był gotów już 6 września. Na dowódcę wyznaczono pomysłodawcę tego projektu – kpt. mar. Jerzego Błeszyńskiego. Zastępcą został por. mar. Florian Hubicki. Załoga składała się z 40 oficerów, podoficerów i marynarzy oraz cywilnych kolejarzy- ochotników. "Smok " opuścił warsztaty marynarki wojennej i udał się do Gdyni, przechodząc pod rozkazy Dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża. Po przybyciu na miejsce kpt. Błeszyński i jego „Smok” otrzymali pierwsze zadanie. Chodziło o wsparcie 1 Morskiego Pułku Strzelców, który kapitan Błeszyński ze swoim "Smokiem " wspierali walcząc w okolicach Wejherowa. Wprawdzie „Smok” doznał uszkodzeń, ale zmusił Niemców do wycofania się. Po wyczerpaniu amunicji "Smok" wycofał się. Kolejny dzień przyniósł wzmacnianie odcinka wejherowskiego i działania w ramach 1 MPS. Załoga uszkodziła jeden samolot niemiecki. 9 września "Smok Kaszubski" stoczył szczególnie krwawą walkę z nieprzyjacielskimi siłami na odcinku Gniewicz – Biała Rzeka – Kazimierz, zmuszając Niemców do odwrotu. Niedługo potem Polacy dostali się pod niezwykle silny ostrzał. Ponownie udało się zmusić Niemców do odwrotu, ale sukces ten został ciężko okupiony. Ranny został dowódca pociągu kpt. Błeszyński, który niebawem umiera na stole operacyjnym w Gdyni. Pośmiertnie odznaczono go orderem Virtuti Militari. Został pochowany na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni. Łukasz Łaganowski Wykorzystano. Jerzy Pertek – Wielkie dni małej floty. Wyd. poznańskie. Poznań Dziękuję za krytyczne uwagi dotyczące w/w artykułu w szczególności dotyczące uzbrojenia „Smoka” Witkowi Bartosikowi. 1976r.