PEGAZ POLICKI nr PP-112 -04 - WP-360

Transkrypt

PEGAZ POLICKI nr PP-112 -04 - WP-360
NR 17 (85)
PEGAZ POLICKI
16 grudnia 2013
St r.1
D
O
D
A
T
E
K
DO
OD
DA
AT
TE
EK
K
LLLIIIT
T
E
R
A
C
K
D
O
TE
ER
RA
AC
CK
KIII D
DO
O
W
O
C
K
C
H
WIIIEEEŚŚŚCCCIII PPO
OLLLIIIC
CK
KIIIC
CH
H
IISSSSN
N 22335533--22997711
N
N
R
3
6
0
NR
R3
36
60
0
PEGAZ POLICKI
N
NRRR 44 (( 111122 ))
PPO
O
C
E
OLLLIIIC
CE
E
1155
LLLU
U
T
E
G
O
UT
TE
EG
GO
O
2200011155
R
R
R...
Z akcentem na daleko i na blisko…
Ze wstępu do tomu poezji „Jak daleko jest blisko”
Edwarda Siekierzyńskiego.
Jak daleko jest blisko – już sam tytuł wprowadza zamęt,
bo w nim ni to stwierdzenie, ni to pytanie…
I o to właśnie chodzi…, bo Autor z natury rzeczy niesie
z sobą niedopowiedzenie, dzieli się nim z czytającym…,
prowokuje do poszukiwań odpowiedzi albo odkrywania
pewników.
Edward Siekierzyński zaprasza tym zwrotem-tytułem
na karty swojego dziennika, ale jest to zapis niezwykle
oryginalny, bowiem dziennik to zazwyczaj chronologia, a tu
niestety, jak w kosmosie, mały chaos i przypadek… Tomik
jest zbiorem wierszy zebranych z wielu, do tej pory niewydanych, bibliofilskich makiet (własnoręcznie wykonywanych przez artystę). Wierszy zapisywanych w różnym czasie, ale przeważnie w tej samej stargardzkiej przestrzeni…,
daty i godziny odsłaniają nam czas tych wewnętrznych
plenerów, podczas których powstawały obrazy-wiersze.
To cykle ilustrowane zmierzchem i porankiem, pełnią dnia
i porą roku. Przychodzi mi na myśl cykl obrazów Moneta:
z Katedrą w Rouen, Parlamentem w Londynie lub z Nenufarami na wsi podparyskiej, malowanych o różnych porach
roku czy dnia.
Edward Siekierzyński jest artystą obdarowanym przez
Muzy, malarz, rzeźbiarz, medalier, poeta i pisarz-eseista.
Ten wachlarz artystyczny wszystko wyjaśnia – i zamysł
wiersza, i kompozycję wątków, i tematy dalekie czy bliskie.
Podsuwa podpowiedzi poszukującym:
Wszystko na pewno coś znaczy…
Słowo „znaczy” nie mogłoby istnieć,
gdyby nie było osób…
Ale tych osób niewiele wokół, przynajmniej w wierszach, może więcej ich w powiastkach czy esejach Edwarda
Siekierzyńskiego. Jednak znajdzie się wśród bohaterów lirycznych i sam Autor, który ma „silną potrzebę kontrolowania rzeczywistości”, bo dzięki temu – „dotarł do światła
i… obrazu… pisze… maluje… w spokoju… w ciekawości…”
Z tej ciekawości powstał opis codzienny owego bytu/
niebytu:
Bez osób nie ma też daleka ani bliska…
ale jest osobliwość w nieskończoności…
Ważna jest, tak dla Autora jak i dla bohatera lirycznego,
jego autonomia w świecie zdominowanym przez media
i technologie ubezwłasnowolniające współczesnego człowieka:
moją prywatność utrwalam
brakiem większości
elektrycznych gadżetów…
Kreuje więc swoje własne Blisko i Daleko w intymnej
czasoprzestrzeni wiersza i obrazu, a umożliwia mu to:
Najkrótsza droga na papier –
[c.d. na str. 2]
pióro – sejsmograf myśli…
(Nr 360)
Edward Siekierzyński
Osoby
Jak daleko jest blisko?
Jak blisko jest daleko?
Po co jest wszystko?
Pytania może dziwne…
odpowiedzi odkrywcze…
Pytania dziecka –
świeży jego pobyt…
świeża jego myśl…
moc fantazji…
Fantazji!?…
Osoba dorosła zauważa na swych
paznokciach zgrubienia kodu kreskowego,
przyjmuje, że to kod natury, która chce coś
przekazać/powiedzieć… na pewno chce,
ale osoba nie wie co…
może popaść tylko w obsesje,
by usilnie rozszyfrowywać kod –
pionowe kreski na paznokciu…
Po co jest wszystko?
Wszystko na pewno coś znaczy…
Słowo „znaczy” nie mogłoby istnieć,
gdyby nie było osób…
Wszystko może jednak istnieć bez osób…
Bez osób nie ma też daleka ani bliska…
ale jest osobliwość w nieskończoności…
15 kwietnia 2014 r., g. 15:51, (wtorek)
Str. 1
15 lutego 2015 r.
PEGAZ POLICKI
Nr 4 (112)
St r.2
W tomie przypadków niewyjaśnialnych, absurdów
cywilizacji niszczącej słowo i książkę (która dla Poety ma
wartość szczególną), zapominającej o urodzie świata, jest
przecież miejsce na przeszłość utrwaloną na fotografii.
Jedenaście miniatur lirycznych w cyklu Słowografie to
poruszające doznanie poetyckie. To urokliwy w swoim
rodzaju dialog z tymi, których już nie ma, to nawiązywanie
do odległej, sprzed ponad stu lat, historii, może na dagerotypie utrwalonej, uchwyconej chwili daleko w czasie, ale
blisko wciąż w przestrzeni zdjęcia. I zamykająca tę rozmowę z przeszłością refleksja:
Zawsze tu nie będziemy,
to tylko fotografia…
Słowografie
I
Zapomnienie jeszcze się nie stało,
kiedy będzie zważone, policzone i… rozproszone…
zobaczę…
Na komodzie widzę w ramkach oczy…
tu wzrok wysoko –
za horyzont śle uśmiech…
oczy mnie widzą…
o co im chodzi?!…
o świat z drugiej strony?…
III
Zawsze tu nie będziemy,
to tylko fotografia…
wtedy byliśmy,
staliśmy…
a ten fotografista
działał swą magię…
VII
Przeglądasz fotografie…
Teraz spojrzałaś w oczy przyszłości…
obiektywnie zimne…
nawet nie spodziewałaś się,
że twój wizerunek w czasie przewędruje
do mych rąk…
teraz jesteś cała wspomnieniem…
nawet nie moim –
a myślę…
Jaki był wtedy obrus na stole,
gdy opowiadałaś o fotograficznym
seansie?…
Rys. E. Siekierzyński
Blisko – to nie tylko przestrzeń miasta i codzienne
zajęcia, to także przyroda, obłoki, jakieś ptaki wysoko, łąka
– muśnięcie symfonią niecodzienną…, ślimaki i dżdżownice
w swoim zdeterminowanym bycie.
Daleko – to Symfonia Wszechświatów, Mundus imaginalis, w których: niematerialność jest widoczna, materialność oczywista…
Aby oddać bogactwo wyobraźni kreowanego świata,
dopełniają go słowa, „które znaczą” oraz ilustracje Autora,
rysunki tyleż abstrakcyjne, co oddające egzystencjalną sytuację i ontologiczną kondycję człowieka, któremu zawsze
jest Blisko a zarazem zawsze Daleko do znalezienia odpowiedzi na pytania najprostsze.
A może razem z Autorem tomiku wierszy Jak daleko jest
blisko, wybierzesz się Czytelniku w podróż, która nie ma
końca…, bo przecież:
Droga do istoty rzeczy wiedzie
pomiędzy przypadkiem a ideałem…
Róża Czerniawska-Karcz
IX
Wieczór –
między słowami widzę –
słowografie tworzę
w myśli i na papierze…
Anioł spogląda przez ramię…
Ktoś śmieje się za oknem…
światło na tapecie tworzy na obrotowej
scenie Ziemi teatr… cieni…
XI
Spóźniłem się na spotkanie z Wami –
sto lat minęło i… jestem…
Niewielkie spóźnienie oznacza klasę…
ale teraz?…
Środek przemijania się nie spóźnia –
jest zawsze pierwszy z najpierwszych –
ostatni z najostatniejszych w środku przemijania…
i też przemija…
Prezes ZLP Oddział w Szczecinie
Str. 2
(Nr 360)
Nr 4 (112)
PEGAZ POLICKI
15 lutego 2015 r.
St r.3
Takie sny, skomplikowane...
Porządek
Konglomerat codzienności…
Fizjologia mózgu…
myśli okolicznościowe,
film,
książka,
krzyżówka przed snem,
kolejka w przychodni,
lampka przy pościeli,
myśli o nicości,
duszności ciasnych miejsc…
potem już nic…
Droga do istoty rzeczy wiedzie
pomiędzy przypadkiem a ideałem…
Wielka indywidualność, to braki
i ograniczenia, które różnią jedno
od drugiego… Czy przypadek jest
zaprzeczeniem ładu?
Przypadek, to nieskończoność,
to gra regułami, których tu
nikt nie zna…
Rachunek prawdopodobieństwa –
otwarte drogi poza horyzont zdarzeń…
teoria poznania…
moje nazwanie wszechprzestrzeni E. S.
E. S. – Wieczna Przestrzeń (Eternity's Space).
Większość nie wie, co to takiego…
i ja się w tej większości ciągle mieszczę…
Czyżby ta wiedza tu niepotrzebna?…
Owszem, droga do istoty rzeczy wiedzie stąd
do i w E. S. i już!…
Tylko tyle?…
Ważne tu jest zainteresowanie
samym sobą, by myśleć o tam…
A tam, nie jest pasmem, a przestrzenią bez
głównego miejsca osobliwego.
Nie ma centrum Przestrzeni…
Tak podpowiada intuicja…
Jakieś ptaki wysoko…
2 listopada 2012 r., g. 20:27
Mundus imaginalis
Czasem jestem w piątym wymiarze…
tracę sceptyczną czujność umysłu –
quintessentia czeka!
Wchodzę w To pomiędzy,
rozglądam się w szmaragdowym pasie
naszego świata…
Nie chcę tu popadać w Wojnę Światów…
pamiętam –
obrazy rządzą moim myśleniem,
a nie odwrotnie…
Czasem pamiętam o przenikaniu...
„niematerialność jest widoczna,
materialność oczywista”…
Wchodzę lekko w lustrzane obrazy,
które są,
ale też ich nie ma…
To tylko niematerialny obraz
materialności oczywistej…
to właśnie quintessentia –
szmaragdowa niematerialność w lustrze!
Wejście do nieskończoności…
tego wszechświata…
czy Wszystkich Wszechświatów?…
22 sierpnia 2011 r., g. 1:05
Problem
Życie tu prawdziwe,
to śmiertelność…
Nie mogę pojąć życia
nieprawdziwego…
To jest problem głoszących
istnienie życia nieprawdziwego
elit żyjących na nieelitarnej
większości…
Einstein mówił, że myślenie bez intuicji
jest puste, a intuicja bez
myślenia jest ślepa…
Platon powiedział: – Bóg jest geometrią…
Ludzka potrzeba zrozumienia i porządku
układa przypadki w gwiazdozbiory…
4 września 2011 r., g. 8:42
Bezjęzyczność
Czy nastanie człowiek bezjęzykowy,
którego mową będzie Google Translator??…
Teraz moje myśli
ulatują w tę stronę,
niczym upiorne kompleksy…
Zaczyna pełznąć
jeszcze nieogarnięte cierpienie…
Staje się nowa fabryka
ludzi nieszczęśliwych,
o nieszczęściu im niewiadomym…
Siadając rano na krawędzi
pościeli i dnia,
przyjmuję pozę rzeźby Rodina…
Myśli mają jeszcze swój język…
Bezradny, usilnie go zapisuję…
Czy za drzwiami stoi NIC??…
3 listopada 2012 r., g. 8:34
26 czerwca 2013 r., g. 8:58
(Nr 360)
Str. 3
15 lutego 2015 r.
PEGAZ POLICKI
Nr 4 (112)
St r.4
Edward Siekierzyński
Pan W.
Pan W. usłyszał w radiu konferencję prasową, kogoś,
ponoć ważnego, który w swej ważności przypomniał słuchającym go, że niedziela nie jest ostatnim dniem tygodnia,
jak to jest powszechnie przez grzech zaniedbania uważane,
a dniem pierwszym!…
Pan W. również zapomniał, że kiedyś w kalendarzach
podkreślano to, że tydzień zaczynał się od niedzieli… teraz
można takie kalendarze zobaczyć tylko w specjalistycznych
wydawnictwach… ale w okresie po czasach minionych jakoś tak zaczęto powszechnie odczuwać, że koniec tygodnia
– w nowomowie – łykend, to dni wolne – okres między zakończeniem jednego tygodnia pracy, a rozpoczęciem następnego, np. od piątkowego popołudnia, sobota, niedziela, do
poniedziałkowego rana… i właśnie poniedziałek wydawał
się panu W. tym dniem pierwszym tygodnia, w którym nadchodzi mozół myślenia, wymiatania fizjologicznych brudów
z kory mózgowej gromadzących się w dni wolne, w których
z lubością poddawał się rozmaitym sugestiom, których realizacja miała być dla niego rozrywką lekką, łatwą, miłą ze
wszystkimi i przyjemnościami przynależącymi klasie, do
której pan W. urodzeniowo przynależał; a spływało to na
niego ze środków masowego przekazu, by go dostroić do
poniedziałku właśnie, jego dnia pierwszego, naznaczonego
wysiłkiem zebrania się w sobie! A tu oficjalnie pan W. słyszy, że zebrać się w sobie do znoju nowego tygodnia powinien już w niedzielę, bowiem niedziela jest dniem pierwszym tygodnia!…
Tu pan W. zamyślił się w zasłuchaniu wypowiedzi tego
kogoś ważnego…
– To gdzie podział się łykend!?!… – zapytał zwracając się
do radioodbiornika.
– Panie W.! Tydzień rozpoczyna się dniem skupienia
nad sobą i wypoczynkiem w tym skupieniu, by swoją pracą
zasłużyć na następny tydzień! – usłyszał nagle zaskoczony
pan W. z odbiornika radiowego.
– O Boże! To już koniec!… – wyszeptał pan W.
– Tak! Dziś jest właśnie sobota! Prawidłowo pan liczy,
gratuluję postępów! – usłyszał z głośnika…
Edward Siekierzyński
Wyjścia…
Czasem wychodząc w nocy ze snu do ciemności jawy, ciemności środkowonocnej, patrzę na niedalekie blokowisko…
wygaszone, ponure, śpiące, nieobecne dla siebie, osłupiałe
w swych myślach… nie są to marzenia, a myśli, że jutro, że
to już jest dziś… trzeba to i to… nie spóźnić się do pracy…
W innym ciemnym oknie nie ma pracy… żona chora…
dziecko ćpa i pyskuje…
W innym, półciemnym oknie, zasta-nawiają się… co teraz… jestem w ciąży…
Jedno okno jasne całkiem… chyba piąte piętro… o drugiej trzydzieści… facet z tego mieszkania udał się na jedenaste… rozmyślił się i poszedł do piwnicy… było mu wszystko jedno… i w tej desperacji, w furii na to wszystko…
przegonił akurat piwnicznych złodziei…
Tyle ważnego dzieje się tam, gdy patrzę w nocy na ciemne blokowisko…
Ważne wydaje się zawsze szarym i smutnym, powszednim, a powszednie staje się nieważnym… i tak od nocy do
nocy… rozbłyski okien… światła telewizorów… potem tylko latarnie uliczne… okna ciemne do wstania, bez czasu by
pomarzyć…
A ja wtedy marzę – o życiu na Planecie podobnej do
Ziemi… gdzieś tam…
Czy jestem tam i wstaję w nocy, by patrzeć na kolorową
architekturę, kolorową nocą… a świtem tętniącym radością
i czynami dobrymi… i wszyscy są zadowoleni… tu idą…
a tam jadą… wszyscy mili dla siebie…
Takie ciemne moje marzenie patrząc na blokowisko…
Moje Miasto, 25 stycznia 2013 r., g. 22:25
Edward Siekierzyński – ur. 5 marca
1950 r. w Stargardzie Szczecińskim. Od
1970 roku uprawia malarstwo i rzeźbę,
zajmuje się też literaturą, tworzy poezję
i prozę.
Miał wiele indywidualnych wystaw
swoich prac malarskich i rzeźbiarskich;
jego dzieła znajdują się jako depozyty
w Muzeum Sztuki Medalierskiej we Wrocławiu, a także w zbiorach prywatnych
w Anglii, Francji, Holandii, Irlandii, Izraelu, Rosji, Białorusi, Szwajcarii, Szwecji,
w Ugandzie, na Ukrainie i w USA.
Wydał trzy tomiki poetyckie: Tło. (Szczecin 2004), Nadrodzaj.
Opowiastki dla wypoczętych intelektualnie i bogatych. (Szczecin
2004) oraz Jak daleko jest blisko. (Szczecin 2014), a ponad 10 tomów prozy i poezji ma przygotowanych do druku. Jego twórczość
poetycka była publikowana w antologiach: Poeta pamięta… (Kalisz 1999), Miłość jak ziarno odwagi. (Książnica Podlaska im.
Łukasza Górnickiego, Białystok 2000), Antologia Poezji 2001.
(Skarbnica Współczesnych Poetów, Warszawa 2001), W blasku
świec. (Police 2014). W 1996 roku zdobył główną nagrodę w konkursie Polskiego Radia Szczecin na opowiadanie „Z latarnią morską w tle”. Nagrodzone opowiadanie Światło Nvena. zrealizowano
jako słuchowisko radiowe, z muzyką Wojciecha Kilara, w reżyserii
Sylwestra Woronieckiego.
Od 2005 roku należy do szczecińskiego oddziału ZLP.
(oprac. R. Czerniawska-Karcz)
Bibliografia:
Edward Siekierzyński Jak daleko jest blisko. / red. R. Czerniawska-Karcz – Szczecin, Wydawnictwo Hogben, 2014, s. 10-11, 32, 34, 36, 40, 42,
44, 48, 57, 64-65, 68-69, ISBN 978-83-63868-25-1. Wydano nakładem ZLP O. w Szczecinie.
Edward Siekierzyński Pan W. [opowiadanie] z tomiku – Edward Siekierzyński Panie i Panowie. Opowiastki o podłożu… – Stargard Szczeciński,
2006, wydano nakładem własnym autora, egzemplarz bibliofilski, str. 47.
Edward Siekierzyński Wyjścia… [opowiadanie] z tomiku – Edward Siekierzyński Kaligrafie potocznej rzeczywistości… – Stargard Szczeciński,
2013, wydano nakładem własnym autora, egzemplarz bibliofilski, str. 13-14.
Pegaz Policki nr 4 (112) : dodatek literacki do Wieści Polickich nr 360.
Redaktor naczelny : Adam Wiktor Siedlecki, kontakt : [email protected]
Wydawca : Andrzej Marek, ul. Łucznicza 12a/3, 71-472 Szczecin ; www.wiescipolickie.pl
Współpraca : Róża Czerniawska-Karcz, Edward Siekierzyński.
Logo Pegaza Polickiego : Janusz Wołoszyn. Grafika : Zbigniew Jahnz. Korekta : A. Siedlecka. Skład komputerowy, łamanie : A. W. Siedlecki.
Regionalne Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne w Policach i Związek Literatów Polskich Oddział w Szczecinie.
Str. 4
(Nr 360)

Podobne dokumenty