Pobierz plik

Transkrypt

Pobierz plik
Teoria krytyczna
albo śmierć.
Dlaczego powinniśmy
mówić Marksem?
Grzegorz Lewicki
M
y, Polacy, nie zdajemy sobie sprawy,
jak wygląda światopogląd przeciętnych Europejczyków. Nasi politycy
i intelektualiści rzadko uzmysławiają sobie
fakt, że mentalność mieszkańców Europy
Zachodniej jest o wiele bardziej lewicowa niż
Polaków. Nie chodzi o to, że nasza niedostateczna lewicowość jest czymś złym. Wręcz
przeciwnie, przywiązanie do specyfiki kulturowej może okazać się w dłuższej mierze
korzystne dla Europy (zob. Lewicki 2011).
Zła jest raczej ignorancja części konserwatywnych elit i niechęć do poznania sposobu
myślenia panującego w kręgach decyzyjnych i medialnych Europy. Wielu konserwatywnych intelektualistów w Polsce gdy tylko
usłyszy słowa „Karol Marks”, gulgota, pieni
się i czerwieni, krzywiąc się, że „dość mieliśmy już w Polsce marksizmu”.
Tymczasem marksizm jest w Europie
Zachodniej ciągle żywy, rozwija się na uniwersytetach często bez żadnych związków
z komunizmem, kształtując sposób myślenia kolejnych pokoleń. Weźmy choćby szkoły
londyńskie: London School of Economics
czy School of Oriental and African Studies –
w pierwszej z nich terminy Marksowskie służą
do socjaldemokratycznego spojrzenia na eko-
22
Pressje 2011, teka 25
nomię, w drugiej Marks jest głównym świeckim
świętym oraz intelektualnym przewodnikiem
w krytyce kolonialnej Europy. Nie pomogą narzekania. Tak po prostu jest. Mentalności Polaków i mieszkańców Europy Zachodniej zasadniczo się różnią. Przez szacunek dla drugiej
strony, a także w celu skutecznej komunikacji,
trzeba zaakceptować to, że Europejczycy patrzą na sprawy społeczne często po marksowsku, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Bez znajomości mentalności drugiej strony nasza komunikacja z Europą będzie utrudniona. Niestety, dziś Polska, ustami swoich
dyplomatów, polityków i filozofów, nie potrafi
powiedzieć, o co jej tak naprawdę chodzi.
Lewica w Polsce nie potrafi wyrazić swoich
poglądów, bo ich po prostu nie ma, a prawica, choć ma coś do powiedzenia, nie umie się
wysłowić. W tym tekście spróbuję wyjaśnić,
dlaczego opanowanie języka lewicowej teorii
krytycznej i eksponowanie lewicowej wrażliwości jest tak ważne dla polskich elit.
Wyjaśnić, wzmocnić, wyzwolić!
Nurtem myślenia kształtującym mentalność w Europie jest postmodernizm, który
podkreśla płynność i niestałość wszelkich
konstrukcji społecznych, filozoficznych i kulturowych. Postmodernizm w sferze kultury
kwestionuje bezwzględną prawomocność
dyskursów i zakłada, że są one warunkowe oraz częściowo błędne, a także zawsze
podatne na zmianę. Próbę zdefiniowania
postmodernizmu podjąłem gdzie indziej
(Lewicki 2009), teraz chciałbym tylko zwrócić uwagę, że jednym z elementów postmodernizmu w sferze intelektualnej jest teoria
krytyczna, której schemat argumentacyjny
został przyjęty jako właściwy, dobry i sprawdzony przez wielu Europejczyków.
Teoria krytyczna ma korzenie w neomarksistowskiej szkole frankfurckiej, której
przedstawicielami byli między innymi Max
Horkheimer, Theodor Adorno, Erich Fromm
czy Jurgen Habermas. Nie będę zajmował
się poszczególnymi myślicielami, ale przedstawię sam schemat rozumowania charakterystyczny dla teorii krytycznej w ogóle.
Według Briana Faya (1987) teoria krytyczna w naukach społecznych to teoria, która
wyjaśnia porządek społeczny w sposób, który pozwala samej teorii stać się katalizatorem zmian społecznych. Teoria projektowana
jest po to, aby oddziaływać na społeczeństwo
i zmienić je. W pełni rozwinięta teoria krytyczna składa się z czterech teorii składowych: teorii fałszywej świadomości, teorii
kryzysu, teorii edukacji oraz teorii transformacji społecznej. Zwolennik teorii krytycznej ma wyjaśnić, dlaczego członkowie danej
społeczności postrzegają rzeczywistość fałszywie i dlaczego to zafałszowanie jest oznaką nadciągającego kryzysu, następnie musi
stworzyć teorię edukacji, która uświadomi
ludziom ich prawdziwą pozycję oraz oświeci
ich do tego stopnia, że sami będą mogli stać
się nośnikami przemiany społecznej. Ostatecznie socjolog musi opisać proces transformacji i jej pożądane efekty oraz wyjaśnić,
dlaczego stan po transformacji będzie lepszy
od poprzedniego. Fay stwierdza w skrócie, że
kompletna teoria krytyczna musi w imieniu
jakiejś uciskanej grupy stworzyć teorię 3E,
czyli enlightenment, empowerment, emancipation (1987: 29), co można przetłumaczyć
jako teorię „3W”, czyli wyjaśnienie, wzmocnienie, wyzwolenie.
Wzorcem i początkiem teorii krytycznej
jest teoria Karola Marksa (Fay 1987: 34–36).
Rozważmy ją w kontekście „3W”.
(1) Wyjaśnienie odbywa się przez wskazanie, że klasa robotnicza jest pogrążona
w fałszywej świadomości, to znaczy nie
zdaje sobie sprawy, że pracując dla kapitalistycznego pracodawcy, bierze udział w podtrzymywaniu systemu, który z konieczności
powoduje bogacenie się kapitalisty oraz
ubożenie i psychiczne wyobcowanie pracowników. Robotnik staje się zdehumanizowanym narzędziem pracy, podtrzymującym
trwanie systemu, choć może tego wcale nie
być świadomy. Jego percepcja rzeczywistości jest zaburzona. Klasa robotnicza trwa
w obiektywnej iluzji, to znaczy rozumie pojęcia, takie jak „Bóg”, „rynek” czy „państwo”
jako niezależne od niej samej, podczas gdy
są one tworzone przez kapitalistów w celu
zachowania systemu. Nieświadomi robotnicy uznają, że tym bytom po prostu trzeba
się podporządkować i że nikt i nic nie ma na
nie wpływu. Świadomość klasy robotniczej
jest zatem fałszywa, uwikłana w strukturę
kapitalistyczną. Co więcej, ekonomiści i socjologowie kapitalizmu tworzą teorie, które
powielają i podtrzymują krzywdzącą robotnika iluzję.
(2) Wzmocnienie klasy robotniczej odbywa się przez stworzenie teorii jej zniewolenia
i właściwe opisanie sposobu, w jaki zasady
produkcji wpływają na ich sytuację. Dzięki
nazwaniu rzeczy po imieniu i stworzeniu
teorii ukazującej problemy klasy robotniczej
w perspektywie historycznej, ważne społeczne zjawiska zostają wreszcie nazwane i uwypuklone. Robotnicy dowiadują się,
Teoria krytyczna albo śmierć
23
dlaczego są tłamszeni i komu służy ich niedola. Dzięki temu to, co było poza nawiasem
społecznej świadomości, staje się widoczne.
Relacje władzy i zależności wysuwają się na
pierwszy plan, a klasa robotnicza − dzięki
systematycznej edukacji prowadzonej przez
tych, którzy przezwyciężyli fałszywą świadomość − zostaje uświadomiona i staje się
gotowym do rewolucji proletariatem.
(3) Wyzwolenie odbywa się poprzez
wskazanie, które elementy struktury kapitalistycznej powinny być zmienione (na przykład instytucje własności prywatnej, rynek),
lub usunięte (państwo), a także jakie formy
relacji społecznych muszą je zastąpić. Zostaje opisany pożądany sposób samoorganizacji oświeconych (partia komunistyczna) oraz nakreślona strategia działalności
rewolucyjnej, która ma porwać tych wciąż
nieprzekonanych, pogrążonych w fałszywej
świadomości.
Marksizm w Polsce − nie bez powodu −
kojarzy się źle. Należy jednak pamiętać, że
marksizm i teoria krytyczna to nie to samo.
Teoria krytyczna jest jak gdyby zdjętym
z marksizmu schematem argumentacyjnym, który można wypełniać nową treścią.
Identyfikuje zawsze jakąś uciskaną grupę
społeczną, pokazuje, dlaczego struktura społeczna przyczynia się do niedoli tej
grupy, opisuje fałszywą świadomość społeczeństwa i szerszy kontekst społeczny
oraz historyczny, aby na końcu przedstawić
środki zaradcze: rewolucyjne lub – rzadziej –
ewolucyjne. Teoria krytyczna, choć genetycznie związana była z marksizmem, z czasem rozluźniła z nim związki, opisując wiele
nowych zjawisk społecznych. Na przykład,
wiele szkół feministycznych można zinterpretować jako wersje teorii krytycznej. Według Sandry Harding (1993) feministyczna
metoda w naukach społecznych opiera się
na: rozpoznaniu, dlaczego tradycyjne nauki
społeczne odzwierciedlają tylko i wyłącznie
24
Grzegorz Lewicki
interesy mężczyzn (wyjaśnienie), przedstawieniu i wdrożeniu programu badawczego, który odpowiadałby na potrzeby kobiet
(wzmocnienie) i przemianie świadomości na
bardziej równą przez umieszczenie kobiet
na pozycjach społecznych zdominowanych
dotychczas przez mężczyzn, dzięki czemu
możliwa jest transformacja świadomości
opinii publicznej (wyzwolenie).
Cztery wady teorii krytycznej
Choć teoria krytyczna ma się dziś dobrze, a socjologię w ten sposób uprawiają
przedstawiciele różnych grup interesu, ma
ona wiele słabych punktów. Poniżej wymienię cztery najważniejsze.
(1) Brak kryteriów selekcji tematów badawczych. Które grupy powinny być „wyzwalane” przez socjologów i filozofów? Nie
wiadomo. Donald Comstock (1996) sugeruje, że chodzi o te grupy, które są uciskane
w systemie kapitalistycznym, i ma nadzieję,
że pełniejszą listę będzie można stworzyć,
gdy społeczeństwa kapitalistyczne staną
się „bardziej zaawansowane”. Innymi słowy,
czas pokaże. Trzeba po prostu czekać i patrzeć, które grupy społeczne określą same
siebie jako represjonowane.
Ta niejasność to istotna słabość teorii
krytycznej, jeśli bowiem nie istnieją kryteria
wyboru grup, dla których trzeba stosować
teorię krytyczną, to każda grupa może mieć
swoją własną. Doskonale pokazuje to artykuł
Wojciecha Czabanowskiego i Błażeja Skrzypulca (2011a), którzy w ostatnich „Pressjach” spróbowali stworzyć zarys chrześcijańskiej teorii krytycznej inspirowanej myślą
Karola Wojtyły. Teoria ta spełniała wszystkie
formalne wymogi 3W. Wyjaśnienie polega
u nich na wykazaniu, że rozprzestrzenianie
się bezkrytycznego materializmu prowadzi
społeczność europejską do fałszywej świadomości i alienuje ją od pełnego i spójnego
spojrzenia na życie jednostek i wspólnot.
Wzmocnienie dokonuje się przez nazwanie
problemu po imieniu i danie chrześcijanom narzędzi teoretycznych do opisu stanu represji, w której się znaleźli, natomiast
wyzwolenie polega na świadomym wychowaniu nowych pokoleń Europejczyków
w otwartości na duchową sferę egzystencji.
Pasuje? Pasuje.
Oczywiście, coś tu jednak zgrzyta. Marks
i marksiści jednogłośnie twierdzili, że system
kapitalistyczny podtrzymywany jest dzięki
trwaniu tradycyjnego modelu rodziny, zakorzenionego w wartościach chrześcijańskich.
To uprzedzenie odziedziczyło wielu zwolenników teorii krytycznych. To żadna tajemnica, że większość z nich, jeśli nie wszyscy,
buduje swoje modele wyzwolenia grup społecznych, przyjmując na wiarę Marksowskie
uprzedzenia dotyczące religii czy rodziny.
Oczywiście, coś tu jednak zgrzyta
W żadnym z istniejących schematów teorii krytycznej nie spotkałem się ze stwierdzeniem, że grupy społeczne, które należy
wyzwolić, nie mogą mieć związku z chrześcijaństwem czy tradycyjnym modelem rodziny. Nikt się do tego nie przyzna, wszak
teoria ma być uniwersalna. A skoro nikt się
nie przyzna, to idea przywrócenia wartości
chrześcijańskich za pomocą teorii wyrosłej
na idei wrogich wobec chrześcijaństwa jest
jak najbardziej zasadna i formalnie poprawna. Być może Czabanowski i Skrzypulec rozpoczęli nowy trend w teorii krytycznej, trend
mówienia do lewicy jej własnym językiem,
choć z pozycji zasadniczo odmiennych. Jest
to kierunek dobry i ciekawy.
(2) Niebezpieczny związek z marksizmem.
Jeśli schemat teorii krytycznej oparty jest
na marksizmie, to na ile może się on usamodzielnić? Przykład chrześcijańskiej teorii
krytycznej dobrze ilustruje ten problem. Co
ciekawe, można pytać nie tylko o to, na ile
teoria krytyczna może przeczyć wartościom
marksizmu, lecz także o to, czy z konieczności ogranicza się do kontekstu kapitalistycznego. Marks pragnął wyzwolenia z okowów
kapitalizmu, aby stworzyć system komunistyczny. Czy wobec tego można używać teorii
krytycznej także do wyzwalania na przykład
z okowów opresyjnej władzy komunistycznej w Chinach? Niestety – także w tym wypadku eksperci od teorii krytycznej nabierają wody w usta. Pytanie, czy teorię krytyczną
można zastosować w innym systemie niż
kapitalistyczny, wciąż pozostaje otwarte,
choć zwolennicy jej uniwersalizmu zapewne stwierdzą, że służy ona do wspomagania
wszelkich represjonowanych grup społecznych, w każdym systemie politycznym. Ewidentna niejasność jednak pozostaje.
Ta niejasność jest tym bardziej niepokojąca, że wielu zwolenników teorii krytycznej
uprawia radykalny, rewolucyjny marksizm,
skierowany przeciwko cywilizacji zachodniej
w sposób tak nienawistnie emocjonalny, że
aż ciarki przechodzą po plecach. Należy pamiętać, że radykalna postkolonialna teoria
krytyczna rozwijana między innymi w Ameryce Łacińskiej czy Afryce w zestawieniu
z teorią krytyczną mniejszości seksualnych
uprawianą w Europie Zachodniej to dwa zupełnie różne światy. Podczas gdy mniejszości seksualne upatrują wyzwolenia jedynie
w ustanowieniu przychylnej sobie legislacji
i zmianie świadomości społecznej, niektórzy teoretycy postkolonializmu wypowiadają twierdzenia, które mogą prowadzić do
przemocy. Według nich kapitalizm to system
sam w sobie zły i całe zło ostatnich stuleci musiało się wydarzyć, ponieważ jest ono
wpisane w logikę rozwoju kapitalizmu. Ten
radykalny determinizm zakłada po heglowsku, że logika systemu rozwija się sama,
a motywacje poszczególnych ludzi nie mają
żadnego znaczenia i wpływu na system.
Teoria krytyczna albo śmierć
25
Według radykałów rozumujących w tym duchu, takich jak Etienne Balibar, rasizm tak
naprawdę nie jest wypaczeniem mentalności zachodniej, ale raczej ideą wpisaną
w sam europejski sposób myślenia, w logikę
naszej cywilizacji. Recepta na ten stan rzeczy jest prosta: całkowicie zmienić system.
To zrozumiałe, że rasizm jest złem i że
kolonializm był złem. Jeśli jednak zmieniać
system, to na jaki? Postkolonialni teoretycy niestety nie poświęcają zbyt wiele uwagi temu, jak ten system miałby wyglądać,
przez co niebezpiecznie zbliżają się do rosyjskich komunistów, którzy wierzyli, że
najpierw obalą kapitalizm, a potem „jakoś to
będzie”. Zamiast tego wielu z nich debatuje
nad wyższością Lenina nad Marksem. Na
niedawnym seminarium w Birkbeck College
Drucilla Cornell wraz ze studentami czytała
teksty Mao, Luksemburg i Lenina, by zastanowić się, w jaki sposób podtrzymać impet
ruchów społecznych, by radykalnie zmienić
kapitalizm, oraz jak zorganizować system
państwa w ten sposób, by po jakimś czasie zanikł (Cornell 2011). Brzmi znajomo:
Lenin powiadał, że po tryumfie komunizmu
państwo zacznie zanikać i dojdzie do tego,
że nawet kucharka będzie mogła nim zarządzać. Niestety, państwo nie znikło, więc
Lenin znalazł wyjaśnienie robocze: była to
wina ostatnich skrywających się wrogów
komunizmu. Zaczęto ich szukać i mordować. Czy czeka nas powtórka z historii?
Wobec radykalnie różnych odmian teorii krytycznej należy podkreślić jedno: teoria
krytyczna jest tylko pustym schematem argumentacji, który może być zastosowany do
wielu różnych przedsięwzięć, w tym także
takich, które należy jednoznacznie i zdecydowanie potępić.
(3) Założenie uprzywilejowania badacza.
Skąd badacz wie, że dana grupa ma fałszywą
świadomość? Teoria krytyczna dopuszcza
sytuację, w której dana grupa nie jest świa-
26
Grzegorz Lewicki
doma, że podlega represji, i dopiero teoretyk, jako ten, który wie lepiej, rozbija tę iluzję
normalności, wskazując na źródła cierpienia ukryte w sposobie organizacji społecznej. Dlaczego jednak socjolog miałby mieć
taki obowiązek, skoro ludzie nie odczuwają
cierpienia? Nie jest to do końca jasne. Jeśli
ludziom żyje się całkiem dobrze w danym
kontekście społecznym, to przekonywanie
ich na siłę, że cierpią, może być traktowane
jako brak szacunku dla autonomii jednostki,
która ma prawo sama decydować, co jest dla
niej dobre, a co nie. W tym obowiązku wydaje
się skryte założenie, że teoretyk społeczny
stawia się o poziom wiedzy wyżej, jako ktoś,
kto posiadł prawdę i teraz na sposób prorocki próbuje oświecić innych. Oczywiście
zwolennicy teorii krytycznej będą się bronić, twierdząc, że na poparcie swoich słów
mają obiektywne badania socjologiczne,
a fałszywa świadomość i powierzchowne
samozadowolenie represjonowanych grup
społecznych wynikają z ich niedostatecznej
edukacji oraz ze struktury społecznej, która
reprodukuje iluzję. Jednak tutaj pojawia się
kolejny problem, ponieważ nie jest jasne,
dlaczego udana edukacja musi z konieczności prowadzić do projektu transformacji.
Są przecież inne możliwości: dzięki edukacji
ludzie mogą przewartościować swoje wierzenia, aby dostosować je do bieżącej sytuacji. Mogą próbować redukować alienację
nie tylko przez zmianę struktury społecznej,
lecz także przez przedefiniowanie własnego miejsca w świecie i dostrzeżenie swojej
roli w nowym świetle.
(4) Brak kryteriów oceny prawdziwości.
W teorii krytycznej tak naprawdę nie wiadomo, do czego ma prowadzić oświecenie, nie
wiadomo, czy społeczeństwo po przejściu
etapów wyjaśnienia, wzmocnienia i wyzwolenia rzeczywiście będzie szczęśliwsze. Pozytywna wartość oświecenia jest więc dekretowana przez samego badacza. Niestety,
badacz może się mylić – to, co w jego oczach
ma przynieść wyzwolenie cierpiącym, może
doprowadzić do jeszcze większego cierpienia. Mamy na to kilka przykładów historycznych: komunizm miał wyzwolić proletariat, a przyniósł śmierć milionów ludzi,
powszechne zniewolenie i totalitaryzm. Podobnie było z ideologią dzieci kwiatów, czyli
pokolenia 68, które schemat „3W” rozumiało następująco: wyjaśnienie – pokazanie,
że w kapitalizmie człowiek ulega alienacji
pod wpływem narzuconych norm społecznych; wzmocnienie – nazwanie i opisanie
tej alienacji; wyzwolenie – odrzucenie norm
społecznych dzięki rozwiązłości seksualnej,
hedonizmowi i impulsywnemu, zgodnemu
z biologiczną naturą życiu. Porażkę tej teorii
krytycznej obrazowo wskazał Michel Houellebecq (2003), sugerując, że takie wyzwolenie prowadzi do jeszcze większego cierpienia. Bohaterowie jego powieści są dziećmi
z wolnych związków, skrzywdzonymi przez
nieodpowiedzialnych rodziców, które na
próżno szukają sensu życia.
O sukcesie teorii krytycznej decyduje
więc najwyraźniej jej praktyczna popularność i moc wpływania na praktykę, natomiast
o jej prawdziwości można mówić dopiero
z czasem – gdy postulowane zmiany zostaną
już wprowadzone i rzeczywiście doprowadzą do redukcji cierpienia w społeczeństwie.
Podsumowując, analityczne spojrzenie
na teorię krytyczną prowadzi do wniosku,
że trudno ją zdefiniować i uzasadnić jako
spójną i kompletną całość. Weryfikacja teorii wymusza zabiegi retoryczne i popularyzacyjne – bez nich teoria nie jest w stanie
dowieść swojej prawdziwości.
Cztery zalety teorii krytycznej
Mimo wskazanych niejasności, teoria
krytyczna ma również swoje zalety. Oto
cztery, które uważam za najważniejsze:
(1) Zwrotność na linii teoria–praktyka. Teoria krytyczna podkreśla, że sposób, w jaki
dana grupa społeczna nazywa swoją sytuację, wpływa na działania, które podejmuje.
Tę ważną myśl rozwija Ian Hacking (1996),
gdy zwraca uwagę na rolę klasyfikacji społecznych, czyli pojęć używanych do nazywania i grupowania spraw ludzkich, w sposób analogiczny do klasyfikacji w świecie
nauk biologicznych na gatunki roślin i zwierząt. Klasyfikacje społeczne wyodrębniają
zjawiska społeczne w ten sposób, że mogą
one stać się przedmiotem nauk społecznych. Takimi klasyfikacjami są na przykład
„maltretowanie dzieci”, „ciąże wśród nastolatek”, „ludzie bezrobotni”. Oczywiście, ciąże
nastolatek nie są zjawiskiem nowym, jednak jako klasyfikacja społeczna wyłoniły się
stosunkowo niedawno, zostały wyodrębnione jako osobny byt. Stało się tak, ponieważ
wcześniej zostały zidentyfikowane jako coś
niepożądanego, jako coś, co powinno stać
się przedmiotem badań. Hacking zwraca
uwagę na sprzężenie zwrotne teorii i praktyki. Nowe sposoby klasyfikowania zjawisk
społecznych powodują zmianę naszego
sposobu myślenia – z czasem gromadzimy
o nich wiedzę, co z kolei wpływa na to, jak
patrzymy na przeszłość i teraźniejszość.
W rezultacie, dzięki wpływowi na naszą
mentalność, teoria może zmienić nasze
zachowanie. Powstaje dwukierunkowe
sprzężenie: z jednej strony teoria, czyli klasyfikacja praktyki, zmienia samą praktykę,
z drugiej strony − zmieniona praktyka może
znów wpłynąć na teorię. Hacking ilustruje
to zjawisko przykładem klasyfikacji „etniczność latynoska” (Hispanic ethnicity): po wyłonieniu się tej klasyfikacji w świadomości
społecznej zmieniła ona praktykę samoidentyfikacji, ponieważ wielu ludzi zaczęło
rzeczywiście identyfikować się za pomocą
tego terminu. Z kolei praktyka odnoszenia
go do siebie przez wiele grup społecznych
Teoria krytyczna albo śmierć
27
z czasem odsłania różne tendencje samoidentyfikacji, co z kolei wzbogaca samą klasyfikację o nową treść.
(2) Aktualność alienacji i dehumanizacji.
Choć terminy te nie zrodziły się wraz z teorią krytyczną, to właśnie Marks i zwolennicy
teorii krytycznej uczynili je ważnymi i rozpoznawalnymi pojęciami socjologii. Alienacja jednostki z powodów niezależnych od
niej samej, ale związanych ze charakterem
struktury społecznej, w której funkcjonuje,
to temat, który jest jak najbardziej aktualny.
W dobie globalizacji, która zmienia warunki
życia zbyt szybko, aby człowiek mógł się do
nich dostosować, w dobie międzynarodowych migracji na niespotykaną dotąd skalę, alienacja jako stan psychicznego wyobcowania jest niezmiernie ważną kategorią
socjologiczną (zob. niżej). Lektura prac na
temat alienacji pisanych przez autorów inspirujących się Marksem może z pewnością
pomóc w zrozumieniu tego zjawiska dziś.
(3) Obiektywna iluzja i fałszywa świadomość. Choć pojęcie fałszywej świadomości
może wydawać się dziwaczne (bo jak tu
stwierdzić, że ktoś ma fałszywą świadomość, jeśli ten ktoś wcale tak nie uważa?),
bywa czasem zasadne. Amartya Sen, laureat
Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, używa pojęcia obiektywnej iluzji do wskazania,
że byt określa świadomość grup społecznych. Oznacza to, że dana grupa społeczna,
patrząca na rzeczywistość z pewnej określonej perspektywy, nie widzi z wewnątrz
tego, co potrafi dostrzec badacz patrzący na
nią z zewnątrz (Sen 2010: 163–166). Dana
grupa tkwi w iluzji, która jest obiektywna
w tym sensie, że istnieje naprawdę i faktycznie zaburza samopostrzeganie. Sen wskazuje na przykład, że mieszkańcy indyjskiej
prowincji Kerala mają fałszywą świadomość w kwestii średniej długości życia: oceniają ją jako bardzo niską, podczas gdy dane
statystyczne pokazują, że w rzeczywistości
28
Grzegorz Lewicki
należy ona do najwyższych w kraju. Okazuje
się, że publiczna świadomość zagrożeń dla
życia ludzkiego, która prowadzi właśnie do
wzrostu średniej długości życia, powoduje
równocześnie skupienie uwagi na zagadnieniu śmiertelności i zaburza samopostrzeganie. W innych prowincjach, gdzie nie ma
dostępu do opieki oraz informacji zdrowotnej, średnia długość życia jest bardzo niska,
choć populacja lokalna nie jest tego świadoma i ocenia ją zupełnie inaczej.
(4) Potencjał retoryczny. Teoria krytyczna
jest po prostu fajna. Jeśli tylko nie nawołuje do
użycia przemocy, jeśli promuje pokojową retorykę sprzeciwu, to mentalność europejska
może w pełni z nią sympatyzować. W końcu
Teoria krytyczna jest po prostu fajna
kto z nas nie ma zrozumienia dla uciskanych,
dla tych, którzy mają gorzej, dla tych, którym
trzeba pomóc, bo sami nie dadzą sobie rady?
Teoria krytyczna budzi sympatię, współczucie
i żal, a więc emocje uniwersalne, niezależne
od przekonań politycznych. Wyjaśnia pozycję
grupy społecznej przez wskazanie na niesprawiedliwość, na zło, któremu trzeba przeciwdziałać. Żal szukający ujścia przez czyn jest
wpisany w samą strukturę argumentacji! Racjonalne rozważania akademików są niczym
w porównaniu z oczyszczającą emocją, która
porusza nie tylko profesorów, ale też zwykłych
ludzi. Dyskryminowani, poniżeni, niedocenieni
dzięki teorii krytycznej mogą podnieść głowy,
mogą przemówić do serca opinii publicznej,
zmienić jej świadomość w ogniu katharsis.
Stąd bierze się skuteczność teorii krytycznej.
Krytykuj albo giń! Warto zastanowić się nad wpływem
teorii krytycznej na mentalność Europejczyków. Na większości zachodnich uniwer-
sytetów schemat teorii krytycznej przedstawia się studentom jako zasadną, a czasem
jako jedyną uprawnioną metodę uprawiania socjologii czy filozofii. Student uczy
się operować pojęciami, takimi jak fałszywa świadomość, dyskryminacja, przemoc
strukturalna, przemoc symboliczna, abjekcja, alienacja, dehumanizacja, wykluczenie, błąd afektywny, nierówność klasowa,
zwrot kolonialny, dekonstrukcja, narracja,
hegemonia dyskursu, uprzedzenie genderowe, patriarchat, poststrukturalizm, postfilozofia, wiedzowładza, homofobia, analiza klasowo-genderowo-rasowa, czytanie
symptomatyczne etc. Nie mogę tu wyjaśnić,
a nawet wymienić wszystkich pojęć powstałych z inspiracji lub w związku z teorią
krytyczną (zob. np. Payne, Barbera 2010).
Wszystkie te pojęcia łączy jedno – mają służyć wyjaśnieniu, wzmocnieniu lub wyzwoleniu: mogą umożliwić wyjaśnienie przyczyn
cierpienia jakiejś grupy społecznej, pomóc
wskazać źródła jej dyskryminacji, odsłonić
relacje władzy jednych nad drugimi w pozornie obiektywnej rzeczywistości, wzmocnić daną grupę społeczną przeciwko innej
grupie czy dyskryminującej strukturze,
a także umożliwić wyzwolenie, to znaczy
wdarcie się dotychczas dyskryminowanej
mniejszości do świadomości publicznej i –
ostatecznie – zdobycie władzy.
Etos wydobywania wykluczenia na powierzchnię (więcej o motywacjach zwolenników etosu zob. Pelc 2009) i pomagania
tym, którzy uważają się za wykluczonych
w tworzeniu przez nich ich własnej teorii,
to trend widoczny nie tylko na europejskich
uniwersytetach. Etos ten odzwierciedlają
ideały Unii Europejskiej, o których z powodzeniem można powiedzieć, że przesiąkły
wrażliwością teorii krytycznej. Stało się tak
po części dlatego, że wielu obecnych decydentów UE ma słabość do Marksa i teorii
krytycznej, ponieważ są to byli komuniści,
którzy ze względu na wyhamowanie komunizmu przez Polskę nie doświadczyli go na
własnej skórze, a przez to nie stracili dla
niego entuzjazmu.
Nie trzeba brać udziału w posiedzeniach Parlamentu Europejskiego, gdzie
co drugi parlamentarzysta używa pojęć
teorii krytycznej, aby stwierdzić, że grupy,
którym udało się w opinii publicznej skonstruować swój status jako wykluczonych,
mają większe szanse na dotacje unijne
z funduszy pomocowych oraz na pieniądze
fundacji zajmujących się kulturową, religijną i obyczajową tolerancją. Po prostu opłaca się być wykluczonym. Po pierwsze, etos
trudnej i postępowej walki o lepszą sprawę
budzi sympatię. Po drugie, pojęcia takie,
jak równość, niedyskryminacja i tolerancja
kojarzą się pozytywnie – „więcej równości
i tolerancji” to postulat, pod którym podpisze się niemal każdy, więc choćby z powodów dyplomatycznych warto go używać.
Bez odniesienia do konkretnej sprawy i kontekstu taki postulat jest oczywiście pusty,
co nie zmienia faktu, że tego typu frazy to
słowa klucze, które w umyśle odbiorcy wywołują pozytywne konotacje. Wiedzą o tym
doskonale ludzie przygotowujący wnioski
o dofinansowanie unijne i projekty międzynarodowe i wykorzystują je do stworzenia
pozytywnej, pokrzepiającej opowieści. Wydaje się, że to właśnie w wyniku współzawodnictwa o środki unijne wytworzyła się
swoista nowomowa – aby otrzymać dofinansowanie na projekt międzynarodowy,
nie wystarczy po prostu wypełnić wniosek,
trzeba jeszcze napisać go w odpowiednim
stylu, w którym frazy, takie jak „tolerancja”, „walka z wykluczeniem” czy „równość”
przewijają się odpowiednio często.
Taka jest po prostu mentalność dobrotliwych Europejczyków, którzy nasyceni wrażliwością teorii krytycznej dokonali rachunku sumienia i wolą rozładowywać napięcia
Teoria krytyczna albo śmierć
29
społeczne w zarodku. Niczym rzymska elita po stworzeniu Pax Romana, elita Europy dzisiaj koncentruje się na zarządzaniu
UE w taki sposób, aby społeczne problemy
nie urosły niezauważone. Jak na ironię, robią to za pomocą teorii, która miała kiedyś
wyzwalać proletariat. Co więcej, widać wyraźnie, że mentalność europejska od kilku
dekad tak przywykła do języka emancypacji, równości i niedyskryminacji, że nie tylko
nie uznaje alternatywnych języków, ale ich
po prostu nie rozumie. Mówiąc wprost: jeśli nie potrafisz pokazać, w jaki sposób jesteś dyskryminowany i wykluczony – przepadłeś. Nikt nie wyda na ciebie eurocenta.
Jeśli nie potrafisz przekonująco wyjaśnić,
w jaki sposób dominujący dyskurs niszczy
ci życie – nawet nie myśl, że ktoś zaprosi cię
do telewizji, abyś podzielił się wzniosłą ideą.
Musisz umieć malowniczo rozedrzeć szaty,
pokazać, jak cierpisz. Jeśli stworzysz wizerunek swojej grupy w tym duchu, struktura
europejska wspomoże cię w imię postępu
lub świętego spokoju. Proste? Wrażliwość
wywodząca się z teorii krytycznej to niezbędnik współczesnego filozofa i socjologa, bez którego nie ma szans na dialog ani
z europejską opinią publiczną, ani z urzędnikami UE. Tylko taki dyskurs jest dla nich
niekontrowersyjny. Tylko teoria krytyczna
budzi zainteresowanie i sympatię.
Niestety, wiele grup społecznych nie potrafi przyswoić sobie wrażliwości teorii krytycznej i cierpi po cichu. Jak na razie cicho
siedzą także Polacy.
Jako pierwsi nauczyli się wykorzystywać unijną filozofię tolerancji przedstawiciele mniejszości seksualnych. Geje, lesbijki
i inne ruchy seksualne zjednoczyły się w celu
pozyskiwania pieniędzy i lobbowania na korzyść pożądanych przez siebie zmian w prawie. Ruch LGB (lesbijki-geje-biseksualiści)
z czasem obejmował kolejne grupy upolityczniające seksualność: najpierw zmienił
30
Grzegorz Lewicki
się w LGBT (dodając do swojego grona transseksualistów), a obecnie dodał literkę Q i stał
się LGBTQ, uwzględniając tych, którzy nie są
pewni swojej seksualności i ją kwestionują
(„q” jak „questioning” lub „queer”).
A jak historia potoczy się dalej? Jeśli
mentalność i struktura UE w zdobywaniu pieniędzy oraz uwagi publicznej premiują tylko
jeden dyskurs, istnieje duże prawdopodobieństwo, że tego właśnie dyskursu nauczą
się wszystkie inne grupy. Tak właśnie się
dzieje. Niezmiernie malowniczym procesem
jest adaptacja radykalnych muzułmanów do
języka unijnej tolerancji. Muzułmanie pod
wodzą Tariqua Ramadana, sławnego islamskiego intelektualisty, wspierani przez lewicowców takich jak Slavoj Žižek tworzą nową
teorię krytyczną z sobą jako wykluczonymi.
Plan jest prosty jak 3W: wyjaśnienie – wskazanie, dlaczego chrześcijańska od wieków
Europa prześladuje muzułmanów; wzmocnienie – danie muzułmanom narzędzi opisu
ich wykluczenia; wyzwolenie – zakończenie dyskryminacji przez wejście wartości
muzułmańskich do dyskursu publicznego.
Tak jak działacze mniejszości seksualnych,
którzy kiedyś tworzyli teorie krytyczne,
a dziś zajmują się politycznym wprowadzaniem ich w życie, tak muzułmanie próbują
stworzyć teorię krytyczną własnego poniżenia, aby zyskać sympatię i przemienić
świadomość mieszkańców UE. Najpierw
w meczetach modlą się o konwersję Europy na islam i proszą Allacha o pomoc we
wprowadzeniu surowego religijnego prawa
szarijatu w Europie, aby zaraz potem iść do
mediów oraz instytucji UE i wskazywać, jak
wielowymiarowo są dyskryminowani: jako
klasa robotnicza, jako grupa wyznaniowa,
a także jako mniejszość etniczna. To, że
mogą demonstrować swoje wykluczenie na
wielu płaszczyznach, a także to, że są członkami niższych klas społecznych powoduje,
że spójność ideowa oraz rewolucyjna wy-
buchowość muzułmańskiej teorii krytycznej
mogą być bardzo duże.
Być może za jakiś czas podobnej taktyki
nauczą się chrześcijanie. Wspomniana praca Czabanowskiego i Skrzypulca (2011a)
rozpoczęła debatę o chrześcijańskiej teorii
krytycznej. Z pewnością ten temat domaga
się dogłębnego opracowania i odrębnych
badań socjologicznych.
Już starożytni Rzymianie…
W duchu przetworzonego marksizmu
toczy się dziś wiele europejskich debat.
W tej grze każdy próbuje pokazać siebie
jako wykluczonego, dyskryminowanego, zaś
innych jako prześladujących, niewrażliwych
lub nieświadomych, jako tych, którym trzeba skruszyć serca. Wykluczeni, jeśli są zbyt
słabi w pojedynkę, uczą się samoorganizacji
i lobbingu zbiorowego. Im więcej wykluczenia nagromadzą w swej teorii, tym potężniejsza ona będzie w praktyce. Popularność
teorii krytycznej w służbie wykluczonych
potrwa z pewnością dłużej niż kilka dekad,
ponieważ teoria krytyczna, jako użyteczna
dla wielu grup społecznych, zostanie przechowana na uniwersytetach dla następnych
pokoleń. Jestem prawie pewien, że w ciągu tych dekad socjologowie w duchu teorii
krytycznej będą niebezpiecznie upodabniać
się do proroków: mając za sobą zwolenników czy wyznawców, będą liderami ruchów
społecznych, przemawiającymi w imieniu
tłumu. Motywy prorockie już się pojawiają,
wystarczy wspomnieć płomienne kazania
Žižka (2009) czy teorię Alaina Badiou (2007),
który porównuje aktywistów politycznych
i społecznych do apostołów religijnych.
Pod pewnym względem sytuacja przypomina okres państwa uniwersalnego w Cesarstwie Rzymskim, analizowany przez Arnolda Toynbee’ego (2000). Toynbee opisywał starożytny okres pokoju w Rzymie jako
czas, w którym dominująca mniejszość administracyjnie łagodziła napięcia społeczne,
odwołując się do filozofii pokoju i obyczajowego rozluźnienia, a rozmaici kaznodzieje
próbowali te same napięcia łagodzić religijnie, rozwijając jednoczące ludność kulty.
Mało kto pamięta, że Toynbee stworzył swoją własną, oryginalną definicję proletariatu,
odmienną od Marksa i bez związku z jego
naukami. O ile u Marksa „proletariat” oznaczał ubogą materialnie klasę robotników,
która została uświadomiona i jest już gotowa
do przeprowadzenia rewolucji, „proletariat”
jako kategoria socjologiczna u Toynbee’ego
był kategorią psychologiczną, do której należał każdy, bez względu na pozycję społeczną i zamożność, kto czuje się wyobcowany
z danej wspólnoty i nie posiada odpowiedniej
dla siebie reprezentacji publicznej. Toynbee
stwierdza, że proletariackość jest „stanem
uczuciowym”, i definiuje wewnętrzny proletariat kultury jako „społeczny element czy
grupę, która jest w jakiś sposób «w» danej
społeczności na danym etapie jej historii,
ale do niej nie należy […]. Prawdziwą oznaką
proletariusza jest nie ubóstwo ani skromne pochodzenie, ale świadomość – i wzbudzany przez tę świadomość resentyment –
wydziedziczenia z przekazanego przez
przodków miejsca w strukturze społecznej”
(Toynbee 2000: 332).
Współcześnie proletariusze nie muszą
być koniecznie wydziedziczeni, wystarczy,
by byli rozgoryczeni brakiem uznania ich
wartości przez ogół ludności, wszak konkurencja nie śpi i żąda tego samego. Proletariusze w rozumieniu Toynbee’ego to
właśnie współcześni wykluczeni, którzy
muszą konstruować teorie krytyczne, aby
zaistnieć w publicznej świadomości Europy.
Czują, że nie należą do struktury społecznej
w tym sensie, że ich tożsamość jest przez
nią tłamszona, że struktura nie odzwierciedla ich wierzeń i pragnień. Proletariusze
Teoria krytyczna albo śmierć
31
nie muszą być wcale ubodzy materialnie.
Tak jak w Rzymie do kultów religijnych dołączali bogaci ludzie kultury i polityki, tak
do wykluczonych dołączają dziś sławne
nazwiska, deklarując solidarność w walce
o prawa gejów (spektakularne coming outy),
wspierając islam (Slavoj Žižek), lub – rzadziej – deklarując solidarność z nauczaniem Kościoła (Rocco Buttiglione). W moim
przekonaniu w tym współzawodnictwie
o świadomość opinii publicznej i władzę nad
symbolami obecnie zdecydowaną przewagę
mają wykluczeni seksualnie (LGBTQ i ruchy
pochodne), ponieważ ich wrażliwość weszła już do mentalności europejskiej opinii
publicznej. Za nimi plasują się wykluczeni
religijnie: w pierwszej kolejności muzułmanie zdobywający sympatię klasy robotniczej
i stanowiący jej część, w drugiej zaś chrześcijanie, którym w tej grze idzie najwyraźniej najgorzej. Inne grupy społeczne czekają
w kolejce.
Dziś mentalność wielu Europejczyków
zatrudnionych w ośrodkach decyzyjnych
i mediach UE jednoznacznie preferuje język
wykluczenia związany z teorią krytyczną. Te
preferencje mogą być całkiem nieświadome,
ponieważ są elementem mentalności dominującej. Nie zmienia to jednak faktu, że są
realne. Te preferencje mają też moc sprawczą: w europejskich debatach publicznych
zaprezentowanie swojej grupy społecznej
jako wykluczonej staje się niezbędne dla
odniesienia sukcesu w sferze publicznej
(uwaga mediów i opinii publicznej), a także
materialnej (dotacje finansowe).
Sławoj Leszek Žižek?
Polacy muszą nauczyć się operować kategoriami teorii krytycznej, bo inaczej przesiąknięty marksizmem umysł europejski nie
zrozumie, o co im chodzi. Wyobrażam sobie,
że niektórzy przedstawiciele prawicy mogą
32
Grzegorz Lewicki
się oburzyć, twierdząc, że to zdrada ideałów,
cynizm, podporządkowanie się językowi silniejszych itd. Tak nie jest. Wiele elementów
teorii krytycznej ma w zasadzie wymiar uniwersalny. Takie idee, jak troska o wykluczonych, niepełnosprawnych, najbiedniejszych,
czy uniwersalna solidarność oraz chęć
poprawy sytuacji dyskryminowanych grup
społecznych w ten sposób, aby umiały same
o siebie zadbać, to piękne, wzniosłe ideały,
które – nie wiedzieć czemu – media próbują najczęściej kojarzyć z lewicą. Nieprawda. Dobro nie zna rozróżnienia na prawicę
i lewicę. Spójrzmy na Jezusa z Nazaretu.
W pewnym sensie był modelowym krytykiem społecznym! Sam był dyskryminowany ze względu na nietypowe poglądy na judaizm. Zarzucał Żydom i poganom, że mają
fałszywą świadomość, ponieważ nie chcą
przyjąć do wiadomości, że jedność Boga
wymaga ofiarowania go wszystkim, a nie
tylko współplemieńcom (wyjaśnienie); dał
Jezus i teoria krytyczna! Nie
chodzi tu o prowokację
swoim apostołom i zwolennikom narzędzia
w postaci przypowieści, przykazań, kategorii moralnych oraz darów duchowych, dzięki którym mogli stworzyć chrześcijańską
teorię (wzmocnienie); głosił konieczność
braterskiej miłości i otwarcia się na wszystkie grupy etniczne, aby możliwe były pokój
i zbawienie (wyzwolenie). W Ewangelii mamy więc pełny schemat 3W.
Jezus i teoria krytyczna! Nie chodzi tu
o prowokację, ale o pokazanie, że w teorii
krytycznej, jeśli usunie się z niej Marksowską etykę, nie ma tak naprawdę nic złego.
To schemat argumentacji, wspomagający
wykluczonych i nieświadomych. Kościół
katolicki, co widać choćby po encyklice
Centisimus annus, jest otwarty na tematykę
wykluczenia, sprawiedliwości społecznej
i problemów kapitalizmu. Kiedyś nośnikiem
tej wrażliwości w oczach Europejczyków był
tylko marksizm, ale może i to powinno się
zmienić. Nie ma wątpliwości, że teoria krytyczna może być przydatna.
W jaki sposób? Po pierwsze, polscy politycy, szczególnie ci mający związek z Unią
Europejską, powinni zgłębić unijną nowomowę i bez skrupułów jej używać. Polscy
myśliciele powinni zaś tworzyć teorie krytyczne, aby przekonać Europę i świat, że nasze wartości są dyskryminowane kulturowo
i politycznie, aby zwrócić uwagę na wigor
intelektualny naszej części Europy. Zamiast
mówić, że chcą ugrać to i tamto, bo im się
należy, powinni mówić o dyskryminacji, bo to
brzmi lepiej, bo to wzbudza sympatię oraz –
przede wszystkim – jest bliższe prawdy.
A lewica? To, co robi z teorią krytyczną
lewica w Polsce, jest, mimo kilku ciekawych
przedsięwzięć, dość odtwórcze. W tych kręgach jakoś nikt nie zauważył, że oprócz standardowego wykorzystania teorii krytycznej
do walki o prawa mniejszości seksualnych
i równouprawnienie kobiet i mężczyzn można ją wykorzystać do zjednoczenia klasy
robotniczej, która jest dość liczna. Robienie
ikony z Jacka Kuronia może mieć sens lokalny, ale można też patrzeć na sprawę szerzej.
Žižek, guru lewicy, udziela wywiadów telewizji
Al-Dżazira, potępia Zachód i wspiera islam,
bo doskonale zdaje sobie sprawę, że mówiąc
do muzułmanów, przemawia równocześnie do europejskiej klasy robotniczej, bowiem wyznanie islamskie i relatywnie niska pozycja społeczna w znacznym stopniu
się pokrywają. I jakoś nie przeszkadza mu,
marksiście, fakt, że przemawia do grupy wyznaniowej, choć przecież w marksizmie religia była największym złem. W Polsce, o ile mi
wiadomo, ogromna większość klasy robotniczej jest wyznania chrześcijańskiego. Dlaczego zwolennicy teorii krytycznej nie wezmą się do Polaków-katolików-robotników
i nie pokażą im możliwości zmiany warunków społecznych? Czyżby chrześcijaństwo
było aż tak wielką barierą? Bierzmy przykład
z Žižka! Jeśli teoria krytyczna, jak wszyscy
twierdzą, nie jest nośnikiem uprzedzeń, jeśli może być użyta do opisu dyskryminacji
robotnika-muzułmanina, to robotnik-katolik
też się nada.
Что делать?
W teorii krytycznej tkwi jeszcze spory
potencjał. Prócz wspomnianej wyżej chrześcijańskiej teorii krytycznej, z pewnością
powinna powstać historia krytyczna Europy
Wschodniej, Słowiańszczyzny i Polski. Ta
ostatnia mogłaby analizować wykluczenie
i dyskryminację naszego regionu od czasów rozbiorów Polski aż do współczesności,
pokazując, w jaki sposób skonstruowano
wizerunek wschodu Europy jako gorszego
w celu obrony monarchistycznych interesów (więcej pomysłów na ten temat zob. Lewicki 2008). Skrzywdzony Polak kiedyś był
kimś − w czasach porozbiorowych Polakom
na emigracji łatwo było dostać się na salony,
ponieważ malowniczość ich udręki i obrona
przegranej sprawy były czymś wręcz epickim. Tak jak dziś na salonach miło mieć
wśród znajomych wykluczonego geja, tak
kiedyś warto było mieć wykluczonego Polaka. Taką sympatię można budować także
dzisiaj: dobrotliwa mentalność wielu Europejczyków, którzy lubią równość i nie cierpią
przemocy, z pewnością zainteresuje się krytyczną historią Polski. Ale tylko w wypadku,
gdy zostanie im podana w ich ulubionym sosie – w sosie teorii krytycznej, z posmakiem
wykluczenia, wyzwolenia i postępu.
W najbliższym czasie z pewnością powstanie także historia krytyczna polskiej
transformacji ustrojowej. Pokaże ona, w jaki
sposób biznesowe uprzywilejowanie postkomunistów oraz medialne uprzywilejowanie
Teoria krytyczna albo śmierć
33
lewicy laickiej spod znaku „Gazety Wyborczej” wykluczyły z debaty publicznej
wszystkie pozostałe środowiska (Śpiewak 2005). Fakt tego wykluczenia, przedstawiany kiedyś jako prawicowe biadolenie przez zwolenników status quo, jest po
dwudziestu latach od przełomu 1989 roku
oczywisty nawet dla myślicieli lewicowych.
Bronisław Łagowski w wywiadzie dla „Pressji” stwierdził wprost, że dokonało się wykluczenie na wielką skalę: „okrągły stół
musimy ocenić jako wykluczenie dużej części społeczeństwa, pozbawienie jej prawa
Pozostaje zakasać rękawy, tworzyć teorie krytyczne i wyzwalać wykluczonych
posiadania własnej reprezentacji politycznej. Nad naszymi głowami dogadały się,
w gruncie rzeczy, dwie skrajności. Dlatego
od początku uważałem, że dokonuje się jakaś wielka manipulacja, wielkie oszustwo”
(Łagowski 2010: 26). Rozwinięcie tezy Łagowskiego to gotowy materiał na teorię kry-
tyczną. Środowiska republikańskie podejmują pierwsze próby sformułowania takiej
teorii (Radziejewski 2011), jednak na razie
brakuje im nie tylko umiędzynarodowienia, ale też formy literackiej atrakcyjnej dla
grupy szerszej niż koledzy-intelektualiści.
Co nam da teoria krytyczna? Umożliwi
skomunikowanie się z lewicą jej własnymi
pojęciami oraz przemianę jej świadomości,
a przynajmniej pokaże, że oświecanie, wspomaganie i wyzwalanie grup społecznych nie
jest wyłącznie domeną lewicową. Nie zmienimy mentalności zachodnioeuropejskiej dąsaniem się na to, że ukształtowały ją marksizm i dyskurs teorii krytycznej. Możemy
ją zmienić, ale tylko wtedy, gdy zaczniemy
od pojęć, które są bliskie duszy Europejczyków. Pozostaje zakasać rękawy, tworzyć
teorie krytyczne i wyzwalać wykluczonych.
Jeśli nasze teorie mają oddziaływać na Zachód, to trzeba pisać je zgodnie z kanonem
zachodnioeuropejskiej akademii – jasno,
zrozumiale… i po angielsku. Potrzebna jest
też gra zespołowa, ponieważ w pojedynkę
nie da się stworzyć intelektualnego trendu.
Co dalej?
Tuż obok Błażej Skrzypulec próbuje pokazać,
że teoria krytyczna może pomóc w emancypacji zarodków.
34
Te k a X X V K l u b u J a g i e l l o ń s k i e g o
2011

Podobne dokumenty