Dawno temu w Skierniewicach żył pewien młynarz. Nazywał się
Transkrypt
Dawno temu w Skierniewicach żył pewien młynarz. Nazywał się
Dawno temu w Skierniewicach żył pewien młynarz. Nazywał się Maksymilian Kwiatkowski. Pewnego dnia kiedy jechał do młyna leśną drogą nagle przeszła przed nim starsza pani, która powiedziała: -Nie jedź dalej!!! – i zniknęła. Maksymilian bardzo się zdziwił. Dlaczego nie może pojechać do swojego młyna? Jeździ tam już od 6 lat i nigdy nic złego tam się nie działo. Lecz kiedy dotarł na miejsce coś go zdziwiło. Tama była zapchana wielkimi i grubymi gałęziami, a nie cienkimi jak do tej pory. Każda gałąź miała chyba z dwa metry długości, a na dodatek na jednej z nich był wyrzeźbiony napis: „Wynoś się stąd!!!”. Młynarz pomyślał, że to jakieś łobuzy chciały zrobić mu na złość, ale postanowił nie martwić się tym zbytnio. Kiedy wracał do domu tym razem przeszedł przed nim starzec i zapytał: -Dlaczego nie posłuchałeś się tamtej kobiety? -Uważaj, teraz będzie tylko gorzej!!!-dodał. Maksymilian po tym dniu całą noc rozmyślał o starcu i staruszce. Rano jak co dzień pojechał do młyna. Kiedy wszedł zobaczył dziwną czerwoną zjawę. Spojrzała na niego i zaczęła go gonić. Uciekając Maksymilian myślał jedynie o tym gdzie jest najbliższa skrytka. Po chwili dobiegł do parku czuł, że duch jest tuż, tuż więc wskoczył wywarzając drzwi z pałacyku Sabadiany. Nagle zemdlał. Obudził się w łódce. Rozpoznał ,że płynie przez Skierniewkę. Nie wiedział co ma zrobić. W łódce były tylko liny, on nie miał butów, a na dnie rzeki były ostre kamienie. Wtedy coś go olśniło. Ma liny, a z rzeki wystają spiczaste kamienie. Zrobił lasso i zarzucił je. Jednak strzał był niecelny. Spróbował jeszcze raz i od razu trafił. Udało mu się wydostać na brzeg. Był tak zmęczony, że nie mógł dojść do domu więc spał w parku. Wstał wcześnie rano i prędko pobiegł do domu. Miał już dosyć tego wszystkiego więc postanowił nie jechać dziś do młyna. Najpierw większą cześć dnia spał. Jego pasją było rysowanie więc kiedy się obudził wziął kartki i już miał zacząć rysować, kiedy zauważył, że na kartce były jakieś czerwone plamy. Niestety, nawet w domu strachy nie dały mu odpocząć. Kiedy dokładnie przyjrzał się plamom dostrzegł, że wyglądają jak zjawa, która go goniła. Zdecydował co powinien dalej robić. Musi odnaleźć starca lub staruszkę i dowiedzieć się co chcieli mu przekazać. Pojechał leśną dróżką i zatrzymał się w miejscu gdzie ich wcześniej spotkał. Przeszedł cały las lecz znalazł tylko ich ubrania. Dziwne zdarzenia z ostatnich dni sprawiły, że Maksymilian pomyślał, że zbierze wszystkie oszczędności i pojedzie gdzieś daleko. Zgodnie z tym o czym rozmyślał pojechał na dworzec PKP. Podszedł do kasy. Najdalej mógł pojechać do Wiednia, ponieważ przez Skierniewice przechodziła kolej Warszawsko-Wiedeńska. Niestety nie miał tyle pieniędzy, żeby tam dojechać. Gdy wrócił do auta z zamiarem powrotu do młyna zauważył, że ktoś na nim napisał czerwonym sprayem:„Uciekaj stąd!!!”. Próbował uruchomić samochód, ale mu się nie udało. Musiał więc pójść na piechotę. Kiedy wrócił do młyna zauważył na miejsce dwóch chuliganów, którzy przecinali nożami worki z mąką i demolowali młyn. Złapał ich i przegonił. Był pewien, że to oni byli sprawcami wszystkiego złego co go spotkało. Myślał sobie jakie teraz będzie miał piękne życie, kiedy już nikt nie będzie mu dokuczał. Jednak jego szczęście było tylko chwilowe, bo kiedy pierwszego dnia po złapaniu wandali poszedł do młyna, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Wszędzie widział różne postacie w białych szatach, które powtarzały: -Przyszliśmy po twoją duszę! Buuuu!!! Maksymilian pobiegł w pole pszenicy. Położył się i zaczął płakać i mówić do siebie: „Dlaczego? Co ja takiego zrobiłem? Ja już nie mam do tego siły. Po prostu tego nie wytrzymam.” Postanowił dać ogłoszenie: „UWAGA!!! Zatrudnię pomocnika do pracy w młynie. Pilnie!!!” Zgłosiło się trzech ochotników. Maksymilian udał, że zwichnął nogę i nie może pójść do młyna, ale przekazał wszystkie zadania do wykonania dla każdego z kandydatów do pracy i zapowiedział, że sprawdzi je następnego dnia. Wysłał ich do młyna, ale zapowiedział, że po powrocie mają mu opowiedzieć o dniu spędzonym we młynie. Zatrudnieni młynarze zgodzili się. Maksymilian cały dzień się nudził. Myślał o rysowaniu ale bał się, że znowu będzie tam coś strasznego, a nie chciał przypominać sobie tego co działo się we młynie. Wieczorem przyszli pracownicy. Młynarz zapytał się czy podczas pracy nic się nie działo. Oni odpowiedzieli, że pierwszy raz tak świetnie im się pracowało. Wtedy dotarło do niego, że te wszystkie duchy chcą tylko jemu zrobić na złość. Maksymilian zaczął naprawdę zastanawiać się o co chodzi. Przecież on nic nie zrobił tym duchom i zjawom, więc to mogą być tylko ludzie, którzy bardzo go nie lubią. Najbardziej podejrzewał swojego kolegę Aleksandra z poprzedniej pracy. Zawsze mu zazdrościł młyna. Chciał nawet go odkupić. Jednak Maksymilian dostał go w spadku po dziadku i nie chciał go odsprzedać. Aleksander mówił, że kiedyś się zemści. Maksymilian postanowił pójść następnego dnia do młyna i odważnie zmierzyć się z przeznaczeniem. Oczywiście już czekały na niego duchy i czerwona zjawa. A on jakby nigdy nic zaczął pracować. Wtedy duchy i zjawy zniknęły. Nagle po podłodze przyczołgał się płaczący Aleksander. Maksymilian powiedział: -No, proszę tak jak podejrzewałem –Aleksander! -Ja zawsze chciałem mieć młyn a ciągle go nie mam. Postanowiłem więc cię nastraszyć. Wybacz mi, nie doceniłem cię, zapłacę ci za wyrządzone szkody. Młynarz chwilę pomyślał i odpowiedział: -Wiesz co już dawno chciałem z tobą porozmawiać i zaproponować ci sprzedaż młyna.Moją prawdziwą pasją jest malarstwo i chciałbym się zająć tylko tym, a praca we młynie zajmuje mi cały czas. Aleksander ucieszył się z propozycji i kupił młyn. Maksymilian zaś kupił sobie mieszkanie w bloku na osiedlu mieszkaniowym Widok. Zgolił brodę, kupił sobie nowe ubrania skończył studia plastyczne i znalazł pracę jako nauczyciel plastyki w szkole. KONIEC