Fragment książki "Zdobędziesz miłość, jakiej pragniesz"

Transkrypt

Fragment książki "Zdobędziesz miłość, jakiej pragniesz"
www.podgwiazdami.pl
Fragment książki "Zdobędziesz miłość, jakiej pragniesz"
Kiedy przychodzi do mnie małżeństwo zainteresowane terapią, zazwyczaj pytam o to,
jak się poznali. Maggie i Victor, oboje po pięćdziesiątce, zastanawiali się właśnie - po
dwudziestu pięciu latach małżeństwa - nad rozwodem. Opowiedzieli mi taką historię:
„Poznaliśmy się podczas studiów magisterskich - zaczęła Maggie. -Wynajmowaliśmy
pokoje w dużym domu ze wspólną kuchnią. Przygotowywałam akurat śniadanie, kiedy
podniosłam głowę i ujrzałam tego mężczyznę - Victora - wchodzącego do kuchni.
Poczułam coś bardzo dziwnego. Moje nogi chciały podbiec do niego, ale rozum kazał
pozostać w miejscu. Ogarnęły mnie tak silne uczucia, że niemal zemdlałam i musiałam
usiąść".
Gdy Maggie się otrząsnęła, przedstawiła się Victorowi, a potem przegadali pół ranka.
„Tak to było - potwierdził Victor. - Przez następne dwa miesiące prawie się nie
rozstawaliśmy, a potem w tajemnicy wzięliśmy ślub".
„Gdyby to były czasy większej swobody seksualnej - dodała Maggie - to jestem
pewna, że zostalibyśmy kochankami już w tamtym pierwszym tygodniu. Nigdy w
całym swoim życiu nie przeżywałam czegoś tak intensywnego".
Nie każde pierwsze spotkanie wywołuje wstrząsy sejsmiczne i fale uderzeniowe.
Zaloty Rayny i Marka, pary o dziesięć lat młodszej, były dłuższe i bardziej
wstrzemięźliwe. Poznali się dzięki wspólnej przyjaciółce. Rayna zapytała jedną ze
swoich koleżanek, czy zna jakiegoś samotnego faceta, a ta odpowiedziała, że zna
interesującego mężczyznę o imieniu Mark, który od niedawna jest w separacji z żoną.
Wahała się jednak, czy przedstawić go Raynie, ponieważ nie wydawało jej się, żeby do
siebie pasowali. „On jest bardzo wysoki, a ty niska - wyjaśniała przyjaciółka - on jest
protestantem, a ty żydówką; on jest bardzo milczący, a ty mówisz bez przerwy". Ale
Rayna powiedziała, że to wszystko nie ma znaczenia. „W końcu - stwierdziła - jak
wiele złego może się zdarzyć na jednej randce?"
Wbrew własnej opinii przyjaciółka zaprosiła Raynę i Marka na przyjęcie w wieczór
wyborczy w 1972 roku. „Od razu polubiłam Marka-wspomina Rayna. - Był
interesujący w taki nie rzucający się w oczy sposób. Spędziliśmy cały wieczór,
rozmawiając w kuchni". Rayna śmieje się i dodaje: „Chyba przede wszystkim ja
mówiłam".
Rayna była pewna, że ona tak samo pociąga Marka, i oczekiwała, że usłyszy to od
niego następnego dnia. Ale minęły trzy tygodnie i nie usłyszała ani słowa. W końcu
namówiła przyjaciółkę, żeby się dowiedziała, czy Mark jest nią zainteresowany Za
namową przyjaciółki Mark zaprosił Raynę do kina. To był początek ich zalotów, ale
nigdy nie było pomiędzy nimi płomiennego romansu. „Spotykaliśmy się przez jakiś
czas - mówi Mark - a potem na jakiś czas przestaliśmy. Potem znowu zaczęliśmy się
www.podgwiazdami.pl
spotykać. W końcu pobraliśmy się w 1975 roku".
„A tak przy okazji Mark i ja nadal jesteśmy małżeństwem, a przyjaciółka, która nie
chciała nas sobie przedstawić, jest rozwiedziona" -dodaje Rayna.
Te tak różne opowieści przywołują kilka interesujących pytań: Dlaczego niektórzy
ludzie od pierwszego wejrzenia zakochują się w sobie tak mocno? Dlaczego niektóre
pary ostrożnie decydują się na małżeństwo, będąc trzeźwo myślącymi przyjaciółmi? I
dlaczego - tak jak to było w wypadku Rayny i Marka - tak wiele par ma przeciwne
cechy charakteru? Kiedy otrzymamy odpowiedzi na te pytania, otrzymamy także
pierwsze wskazówki dotyczące ukrytych pragnień psychicznych, które leżą u podłoża
małżeństwa.
Odkrywanie tajemnicy zauroczenia
W ostatnich latach naukowcy różnych dyscyplin pracowali nad pogłębieniem naszego
zrozumienia romantycznej miłości i we wszystkich obszarach badań pojawiły się
interesujące spostrzeżenia. Niektórzy biolodzy stwierdzili, że istnieje pewna „biologika" zalotnych zachowań. Zgodnie z tym szerokim, ewolucyjnym pojmowaniem
miłości instynktownie wybieramy partnerów, którzy zwiększaliby szansę przetrwania
gatunku. Mężczyzn pociągają klasycznie piękne kobiety - takie, które mają gładką
skórę, błyszczące oczy, lśniące włosy, dobry układ kostny, czerwone usta i różowe
policzki - nie ze względu na przelotne lub bardziej trwałe mody, ale dlatego, że te
cechy świadczą, że kobieta jest młoda i zdrowa oraz że jest w szczytowym okresie
swoich płodnych lat.
Kobiety wybierają partnerów z nieco innych powodów biologicznych. Ponieważ
młodość i siła fizyczna nie są decydujące dla mężczyzny w roli reproduktora, kobiety
instynktownie faworyzują partnerów z uwidocznionymi cechami „alfa": zdolnością
dominowania nad innymi samcami i przynoszenia do domu więcej, niż wynikałoby z
równego podziału po polowaniu. Zgodnie z założeniem męska dominacja zapewnia
rodzinie większe możliwości przetrwania niż młodość czy uroda. W ten sposób
pięćdziesięcioletni prezes rady nadzorczej - ludzki odpowiednik siwiejącego samca
goryla - jest tak samo atrakcyjny dla kobiet jak samiec młody, przystojny, męski, ale
odnoszący mniejsze sukcesy.
Jeżeli zdołamy na moment odłożyć na bok upokorzenie z powodu zredukowania naszej
atrakcyjności dla płci przeciwnej do możliwości rozrodczych i zdolności gromadzenia
pieniędzy czy pokarmu, to będziemy w stanie zrozumieć, że teoria ta jest w pewnej
mierze uzasadniona. Czy nam się to podoba czy nie, młodość i fizyczny wygląd ko­
biety oraz siła i pozycja społeczna mężczyzny naprawdę odgrywają rolę w doborze
partnera, o czym świadczy krótki rzut oka na informacje podawane w ogłoszeniach:
„Zamożny, lat czterdzieści pięć, biały, wolny, posiadający własny samolot, poszukuje
kobiety atrakcyjnej, szczupłej, dwudziestoletniej, białej, wolnej" itd. Ale nawet jeżeli
www.podgwiazdami.pl
czynniki biologiczne odgrywają główną rolę w naszych próbach zbliżenia, miłość z
całą pewnością musi być czymś więcej.
Przenieśmy się teraz do innej dziedziny, psychologii społecznej, i zbadajmy to, co jest
znane jako teoria wymiany w doborze partnerów1. Podstawowe założenie tej teorii jest
takie, że wybieramy partnerów, którzy są nam mniej lub bardziej równi. Kiedy
poszukujemy partnera, oceniamy się nawzajem tak chłodnym okiem, jak szefowie firm
rozważają ewentualną fuzję, zwracając uwagę na atrakcyjność fizyczną, sytuację
finansową, status społeczny, a także na rozmaite cechy osobowości, na przykład
uprzejmość, kreatywność czy poczucie humoru. Z szybkością zbliżoną do szybkości
komputera sumujemy sobie nawzajem zdobyte punkty, a jeżeli liczby z grubsza sobie
odpowiadają, odzywa się dzwonek i zaczyna się licytacja.
Teoria wymiany pozwala na bardziej wszechstronne przyjrzenie się doborowi
partnerów niż prosty model biologiczny. Nie chodzi tylko o młodość, urodę i status
społeczny, które nas interesują - mówią psychologowie społeczni - ale o całego
człowieka. Na przykład fakt, że kobieta ma za sobą najlepsze lata albo że mężczyzna
wykonuje niezbyt szanowaną pracę, może zostać zrównoważony przez to, że on lub
ona są inteligentnymi, czarującymi czy współczującymi ludźmi.
Trzeci pogląd, teoria persony, przydaje jeszcze jednego wymiaru zjawisku
romantycznego przyciągania2. Zgodnie z teorią persony ważnym czynnikiem przy
doborze partnerów jest sposób, w jaki osoba starająca się zwiększa nasze poczucie
własnej wartości. Każdy z nas posiada maskę, personę, która jest twarzą, jaką
pokazujemy innym ludziom. Teoria persony sugeruje, że wybieramy partnera, który
poprawia ten obraz własny. W tym wypadku pytanie brzmi: „Jak pokazywanie się z tą
osobą wpłynie na moje odczuwanie siebie?" Wydaje się, że należy przyznać pewną
słuszność tej teorii. Wszyscy doświadczaliśmy pewnej dumy i prawdopodobnie
pewnego zakłopotania z powodu sposobu, w jaki naszym zdaniem inni postrzegali
naszych partnerów. Naprawdę liczy się dla nas to, co myślą inni.
Chociaż powyższe trzy teorie pomagają w wyjaśnieniu niektórych aspektów
zakochania, to nadal pozostaje nam zadane na początku pytanie: Co wyjaśnia
intensywność stanu zakochania, tego uczucia ekstazy, które potrafi być takie
obezwładniające, jak w przypadku Maggie i Vic-tora? I dlaczego tak wiele par ma
cechy, które się nawzajem uzupełniają, tak jak Rayna i Mark?
W rzeczywistości, im bliżej przyglądamy się zjawisku miłosnego zauroczenia, tym
bardziej niekompletne okazują się przedstawione wyżej teorie. Na przykład jakie jest
wyjaśnienie dla spustoszenia emocjonalnego, jakie często towarzyszy rozpadowi
związku, tego nieubłaganego odpływu uczuć, który potrafi nas zatopić w lękach i
użalaniu się nad sobą? Pewien klient powiedział do mnie, kiedy odchodziła od niego
dziewczyna: „Nie mogę jeść ani spać. Mam wrażenie, że pęknie mi klatka piersiowa.
www.podgwiazdami.pl
Bez przerwy płaczę i nie wiem, co robić". Teorie dotyczące miłosnego zauroczenia,
którym przyglądaliśmy się do tej pory, sugerują, że najwłaściwszą reakcją na nieudany
romans powinno być po prostu poszukiwanie następnego partnera. (...)