Idziemy razem 2016-10

Transkrypt

Idziemy razem 2016-10
październik 2016
2 października 2016 – 27. Niedziela zwykła
Ha 1,2-3; 2,2-4 / 2Tm 1,6-8.13-14 / Łk 17,5-10
Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy... (Łk 17,6)
Wiara to jedyna droga, która zdolna jest dać odpowiedź na „ostateczne” pytania dotyczące historii i
tajemnicy Boga. Stąd nagląca prośba uczniów skierowana do Jezusa: Przymnóż nam wiary. Nawet
najmniejsze wyrażenie wiary może dokonać tego, co ludziom wydaje się niemożliwe. Ważne, aby była. Jej
wielkość, w odpowiedzi Jezusa, staje się problemem drugorzędnym: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko
gorczycy... (Łk 17,6).
Z wiarą łączy się ściśle służba. Chodzi o przyjęcie postawy bezinteresownej, nie opartej na perspektywie
zadośćuczynienia. Wiara, nawet najbardziej pokorna, może uczynić to, co dla ludzi jest niemożliwe,
ponieważ zawiera zawsze siłę Boga. Gdyż wiara nie jest opinią na jakiś temat; jest relacją, spotkaniem,
precyzyjnym sposobem bycia: żyć, kochać, cierpieć i umierać jak Jezus. Wiara to patrzenie na rzeczy,
zdarzenia, osoby spojrzeniem Boga, w Jego świetle. Dlatego wiara płynie ze Słowa. Słowo Jezusa, które
rozbrzmiewa tej niedzieli wzywa nas do rachunku sumienia: w kim pokładamy naszą nadzieję, komu ufamy,
czym karmi się nasze istnienie?
DWA RAZY WIĘCEJ
Jestem wdową i zaspokajam moje potrzeby dzięki oprocentowaniu skromnego konta bankowego
oraz małej części emerytury po mężu. Pewnego dnia dowiedziałam się od moich przyjaciół, że pilnie
potrzebują pieniędzy. Pomyślałam natychmiast: „Chcę dać te pieniądze Jezusowi, który mnie o nie prosi”.
Wiedziałam jednak, że muszę przelać połowę kwoty z konta, ale wtedy oprocentowanie spadnie o
połowę. Co więcej, nie byłam pewna, czy te osoby będą w stanie oddać później pieniądze. Po kilku dniach
dzwonią do mnie ze związku zawodowego inżynierów z informacją, że mam prawo do zwrotu emerytury
mojego męża. Kiedy otrzymałam tę kwotę, było to dokładnie dwa razy więcej od pożyczonej sumy.
L. V. – Liban
9 października 2016 – 28. Niedziela zwykła
2Krl 5,14-17 / 2Tm 2,8-13 / Łk 17,11-19
Jeden z nich wrócił chwaląc Boga (Łk 17,15)
Spotkanie z prorokami Boga, kiedy poszukuje się prawdy i ma się świadomość swojej choroby, to chwila
zbawienia i uwolnienia, tak jak to było dla Naamana (pierwsze czytanie tej niedzieli), kiedy spotkał
Elizeusza. Tak było też dla dziesięciu trędowatych z dzisiejszej Ewangelii, kiedy spotkali Jezusa: jest w nich
prośba o pomoc i początek wiary. Trąd był dla Żydów znakiem przekleństwa Bożego za grzech, co
przekładało się na wyłączenie z życia wspólnoty. Oczyszczając tych chorych na trąd, Jezus włącza ich na
nowo do społeczeństwa i pokazuje, że w Nim uobecnia się Królestwo Boże oraz przezwyciężenie każdej
formy niewolnictwa i marginalizacji. Wraz z Nim Bóg nie jest już daleko, ale na ulicy, w domu, w miejscu
pracy, wcielony w człowieka; z Nim zbawienie stało się uzdrowieniem na ciele, przywróceniem ludzkiej
godności i relacji społecznych, przezwyciężeniem poddania się i rozpaczy, otwarciem się na nadzieję,
powrotem do chwalenia Boga. Tak, gdyż w Jezusie to Bóg działa: kto spotyka Jezusa, spotyka Boga w
sposób żywy i bezpośredni. Rodzi się uwielbienie wobec Boga życia.
Dziś to my, chrześcijanie, niesiemy światu możliwość spotkania z Bogiem. My, tak jak Jezus, możemy
ukazać oblicze Boga współczującego, otwartego, pociągającego, ponieważ zdolnego do współdzielenia.
Wówczas w nas i wokół nas zrodzi się uwielbienie i dziękczynienie.
DO NOWEGO ŻYCIA
Pracuję jako lekarz w pogotowiu. Pewnego poranka wezwano mnie do starszego mężczyzny, który
źle się poczuł. Żył pośród ogromnego bałaganu, zdruzgotany cierpieniem z powodu śmierci jedynego syna
w tajemniczych okolicznościach. Po chwili wahania (na podstawie dokumentów zdałem sobie sprawę, że
mam przed sobą osobę, która w okresie komunizmu uczyniła ludziom wiele krzywdy), odsunąłem na bok
wszelki osąd i zabrałem się do pomocy temu cierpiącemu mężczyźnie, potrzebującemu przede wszystkim
uczucia. Niezależnie od wszystkiego, teraz był to dla mnie bliźni, którego powinienem kochać, jak chciał
Jezus. W szpitalu, gdzie odwiedziłem go wiele razy, często opowiadał mi o swojej przeszłości. Czasem
trudno mi było go słuchać, ale kiedy mogłem opowiedzieć mu o mojej wierze, zobaczyłem, jak w tym
człowieku zapala się nadzieja: zdawał się rodzić do nowego życia.
M. U. – Czechy
16 października 2016 – 29. Niedziela zwykła
Wj 17,8-13 / 2Tm 3,14 - 4,2 / Łk 18,1-8
... zawsze trzeba modlić się (por. Łk 18,1)
W opowiadaniu o naprzykrzającej się wdowie i niesprawiedliwym sędzi, Jezus chce pokazać konieczność
zaufania wobec Boga oraz wytrwałości w modlitwie. Jeśli nawet osoba głupia zmuszona jest do
zaprowadzenia sprawiedliwości ze względu na uporczywe błagania ofiary, to o ile większa będzie gotowość
dobrego i sprawiedliwego Boga, aby wysłuchać modlitwy wzywających Go dniem i nocą? Upór wdowy jest
przykładem dla wszystkich: zaufanie i wytrwałość w dążeniu do zapewnienia sobie sprawiedliwości, zostają
nagrodzone.
Jezus podpowiada nam dziś modlitwę nieustającą i uporczywą. Modlić się zawsze nie w znaczeniu
modlitwy chronologicznie nieprzerwanej, ale modlitwy stałej, która się nie poddaje, nie ulega znużeniu czy
zniechęceniu. Jest to modlitwa wytrwała, rodząca się z wiary; dlatego jest pokorna, a jednocześnie
uporczywa. Stajemy po raz kolejny wobec ważnego pytania: jakie miejsce, ile czasu przeznaczam na
modlitwę? A przede wszystkim, jaka jest jakość mojej modlitwy?
SZKOLNY KOLEGA
Pewnego dnia jeden z moich kolegów z klasy zaczął rzucać książkami i zeszytami, wykrzykując
pretensje wobec Boga: „Dlaczego Cię nie ma, kiedy jesteś mi potrzebny? Co tam robisz w górze?”. Nie
rozumiałam, dlaczego tak robi, aż dowiedziałam się, że jego mama ma być operowana na raka. Byłam
blisko niego, dzieląc z nim to wielkie cierpienie, a później razem poprosiliśmy Jezusa, aby operacja się
udała. Również inne koleżanki się modliły, klasa wydawała się przemieniona: ten epizod bardzo nas
zjednoczył. Operacja się udała i wszyscy dziękowaliśmy za to Bogu.
J.S. - Niemcy
23 października 2016 – 30. Niedziela zwykła
Syr 35,15b-17.20-22a / 2Tm 4,6-8.16-18 / Łk 18,9-14
Światowy Dzień Misyjny
Kościół misyjny, świadek miłosierdzia
Boże, miej litość dla mnie, grzesznika! (Łk 18,13)
Opis modlącego się faryzeusza przedstawia nam człowieka przyłapanego na samowystarczającej
pewności siebie wobec Boga, na przechwalaniu się własnymi zasługami, na pewności osoby zbawionej,
ponieważ przynależy ona do narodu wybranego i zachowuje prawo. Drugi człowiek to celnik, to znaczy
publiczny grzesznik, który za takiego się uznaje i prosi o litość i przebaczenie. Jezus, stawiając grzesznika
ponad człowiekiem sprawiedliwym, pokazuje Boga innego, który zbawia osobę pozbawioną takiej
pewności, gdyż idzie ona do Niego z pustymi rękami i jedynie od Niego oczekuje zbawienia. On nie sądzi
według ludzkiej miary, lecz widzi serce każdego człowieka. Każdy może iść do Boga tak jak celnik, czy też
raczej może pozwolić się Bogu znaleźć.
MIAŁEM PIENIĄDZE I SUKCESY
Poszukiwanie sukcesu, udanego życia, pieniędzy. Ale „choć miałem to wszystko, co wydawało mi się
potrzebne, czułem się niekochany, brakowało sensu w moim życiu”. Jest to świadectwo, jakie przedstawił
Maurizio Fratamico podczas modlitewnego czuwania z Papieżem Franciszkiem w bazylice św. Piotra w
maju br. Maurizio wraz ze swoim bratem bliźniakiem Enzo opowiedział o życiu animatora kurortów
turystycznych bogatym w sukcesy, kobiety i pieniądze, ale „pozbawionym sensu”.
A wiara? „W mojej przeszłości było miejsce dla Boga, ale potem oddaliłem się, a nawet wyparłem się
Jezusa. Moja mama, która wylała wiele łez, nigdy nie przestała się za mnie modlić”. Przełomem był
marzec 2002 roku, kiedy, będąc w Afryce, wobec kolejnego kryzysu sensu, „podniosłem oczy do nieba i
poprosiłem: «Jeśli jesteś, odezwij się»”. Spotkanie to dokonało się tydzień później, dzięki bratu Enzo:
„Zobaczyłem go pełnego radości, z trudem powiedział mi, że przeżył «doświadczenie miłości Boga». Nie
chciałem tego przyjąć, wtedy mój brat zbliżył się do mnie z płaczem i powiedział mi «kocham cię».
Znaleźliśmy się na kolanach, ściskając się odmówiliśmy „Ojcze Nasz”. Potem było spotkanie ze
stowarzyszeniem Nuovi Orizzonti Chiary Amirante, gdzie „po raz pierwszy zaczęliśmy wędrówkę w głąb
naszego cierpienia”. A teraz kolejny gest miłości Boga wobec mnie: móc uścisnąć papieża Franciszka.
Za: Avvenire
30 października 2016 – 31. Niedziela zwykła
Mdr 11,11 - 12,2 / 2Tes 1,11 - 2,2 / Łk 19,1-10
Zacheuszu, dziś muszę się zatrzymać w twoim domu (Łk 19,5)
Jezus, przełamując zwyczaje religijne i społeczne epoki, udaje się do domu grzesznika, Zacheusza,
zwierzchnika celników. Jest to prowokacyjny gest, który wzbudza natychmiast krytykę poprawnie
myślących. Lecz Boża miłość nie zna granic, nie ma uprzedzeń: Jezus kocha wykluczonego, biednego,
grzesznika, szuka ich i odwiedza za cenę zgorszenia tzw. sprawiedliwych. Jego miłość jest nowa, odmienna,
zdolna ocalić.
Po spotkaniu z Jezusem Zacheusz odkrywa radość podarowania się potrzebującym, czuje, że nie może
pozostać taki jak wcześniej. Kto doświadcza miłości, może jedynie zacząć natychmiast ją dawać. Przyjmijmy
Jezusa w naszym domu: we wspólnocie podczas celebracji eucharystycznej, w naszej rodzinie, w środowisku
pracy wśród kolegów, wśród przyjaciół. Odkryjemy, że jesteśmy poszukiwani, oczekiwani, osobiście
kochani. W ten sposób nasze serce odczuje potrzebę „dokonania sprawiedliwości”, naprawienia
popełnionego zła.
DOMEK
Odrzucony przez wszystkich staruszek żył w prymitywnych warunkach z zasobów wsi, chodził ubrany
w szmaty i odmawiał wszelkiej pomocy z zewnątrz oprócz tej świadczonej przez państwo. Pewnego dnia
razem z proboszczem wpadliśmy na pomysł, jak ominąć upór tego cierpiącego brata, zachowując
szacunek wobec jego przekonań. Po naprawieniu małego domku, w porozumieniu ze strażą miejską,
dowódcą policji oraz burmistrzem, przedstawiliśmy mu go jako oficjalny dar ze strony państwa. I tak,
umyty i odświętnie ubrany, z pomocą innych przeniósł się do nowego mieszkania. Potem zajęliśmy się
dokumentacją, żeby mógł otrzymać emeryturę. Teraz wspiera go kilka rodzin, które go pokochały.
P.G. – Włochy
Komentarze oprac. Giovanni C.