Rola historii i historyka w marksizmie

Transkrypt

Rola historii i historyka w marksizmie
Artur Tondera – Rola historii i historyka w marksizmie
Artur Tondera
Rola historii i historyka w marksizmie.
Czytając Historię i prawdę Adama Schaffa
Historia i prawda to fascynujące studium problemów historiografii. Adam Schaff porusza w
tej książce spektrum problemów zasadniczych dla definiowania historii i pracy historyka, a jest w tym
szczególnie interesujący, gdyż, stojąc na pozycjach marksistowskich, swobodnie porusza się w
światowej literaturze fachowej i nie obawia się przyswajania fragmentów myśli wrogich mu
ideologicznie myślicieli, jeśli tylko wnoszą coś ciekawego do przedmiotu. Spróbuję w niniejszym
szkicu pokazać najważniejsze wątki rozważań profesora Schaffa oraz zanalizuję ich użyteczność dla
dzisiejszych historyków.
Istnieją trzy sposoby postrzegania historii i historyka przez myślicieli. Pierwszy z nich to
pozytywizm. Jego program został najdobitniej sformułowany przez XIX-wiecznego historyka
niemieckiego Leopolda von Rankego. Najkrócej mówiąc, zwolennicy pozytywizmu postulują
całkowite oderwanie podmiotu poznającego (czyli historyka) od przedmiotu badania (czyli historii w
sensie res gestae). Założenie to jest możliwe tylko wtedy gdy przyjmujemy istnienie historii jako
obiektywnej i niezmiennej dziedziny faktów, które można poznać, opisać i sklasyfikować. Zakłada się
też całkowitą bierność badacza i możliwość przyjęcia pozycji bezstronnego obserwatora, oderwanie
od uwarunkowań osobistych i społecznych. Idea relacjonowania przeszłych wydarzeń, wie es
eigentlich gewesen, jak było naprawdę okazała się martwa już w momencie powstania. Sam Ranke w
swoich pracach historycznych wyrażał poglądy skrajnie konserwatywne i mocno związane z
bieżącymi interesami politycznymi.
Najostrzejszą formę przybrał bunt antypozytywistyczny w szkole presentyzmu. Jej ojcem
duchowym jest Benedetto Croce, później prezentowali go tacy historycy jak Charles Beard czy
Conyers Read. Presentyści krytykują pozytywizm, pokazując, że po pierwsze podmiot i przedmiot
stanowią w poznaniu historycznym jedno, po drugie, że relacja poznawcza nigdy nie jest biernokontemplatywna, a po trzecie, że historyk jest zawsze społecznie zaangażowany, co wpływa na jego
pracę historyka. O ile jednak te zarzuty wydają się słuszne, to niepokoić może pozytywna część
budowli presentyzmu. Jeśli bowiem radykalnie pociągniemy konsekwencje rozumowania
presentystów, którzy negują istnienie jednej obiektywnej historii i całkowitą zależność od podmiotu,
to będziemy musieli zaakceptować mieszankę idealizmu, relatywizmu i konformizmu społecznego.
Skrajny subiektywizm i relatywizm oznaczają także zagładę dla historii jako nauki. Jeśli przyjmiemy,
że wybór konkretnej prawdy historycznej jest jedynie aktem wiary, to skutki takiego postępowania
będą opłakane.
Dla nas z tego sporu wynika jednak kilka ciekawych wniosków. Po pierwsze widoczne jest
rozgraniczenie na historię jako obiektywnie istniejące procesy (res gestae) oraz na naukę o historii
(historia rerum gestarum). Pozytywiści negują ten podział, presentyści wskazują na subiektywizm
drugiej kategorii. Oczywistym jest dla nas, że historyk marksista musi odrzucić zarówno jedno, jak i
drugie stanowisko. Jednak wykazanie błędności rozwiązania, nie likwiduje problemu. Jaka jest relacja
podmiotu i przedmiotu w poznawaniu historii? Czy możemy pisać historię obiektywną? Czy istnieją
fakty historyczne? Aby odpowiedzieć sobie na te pytania, a w rezultacie pokazać całościową postawę
marksizmu w kwestii historiografii, musimy zbadać najważniejsze pojęcia, które dotyczą tego
zagadnienia.
HISTORYZM
Historiografia marksistowska to historyzm. Jest zatem tendencją do ujmowania całej
przyrody, społeczeństwa i człowieka w ciągłym ruchu i zmianie. Konsekwencją takiego ujęcia jest
pokazanie, że to co istnieje obecnie, ma swoje źródła w przeszłości. Historyzm prowadzi do
Artur Tondera – Rola historii i historyka w marksizmie
zanegowania istnienia absolutnych prawd i zasad. W tym miejscu może powstać wątpliwość, czy
takie stanowisko nie grozi relatywizmem, który jest bardzo niebezpieczny dla nauki jako takiej.
Spróbujmy zatem przedstawić historyzm Marksa i zastanowić się, czy rzeczywiście może on
prowadzić do relatywizmu.
Marks ujmuje historycznie całą rzeczywistość – nie tylko jej obraz. Wszystkie rzeczy i
zjawiska, a także myśli o nich są ujmowane jako procesy, a tezą dodatkową jest założenie o kumulacji
zmian – o przechodzeniu form niższych w wyższe. Taki opis świata wymaga od historyka opisu
genetycznego – nie tylko pokazania pewnych statecznych form, ale także ich przyczyn. Należy też
traktować rzeczy historyczne w ich konkretnym uwarunkowaniu, zaś prawdę historyczną jako prawdę
konkretną. Proces poznania i proces historyczny jest nieskończonym procesem zmian, jak pisze
Schaff „Historyczny proces rozwoju poznania ludzkiego polega nie tylko na tym, że wiedza nasza jest
wciąż inna, ani też nie tylko na tym, że jest coraz bogatsza, że wiemy wciąż więcej, lecz przede
wszystkim na tym, że zmiany mają charakter nie czysto addytywny, czysto ilościowy, lecz że są to
zmiany jakościowe”1 Czy to nie prowadzi do relatywizmu? To zależy od rozumienia słowa
relatywizm – jeśli rozumiemy je jako sprzeciw wobec absolutyzacji wartości, to tak, historyzm jest
relatywny. Natomiast jeśli relatywizm oznacza nie tylko uwarunkowanie historyczne, ale także stawia
tezę o historycznym uwarunkowaniu prawdziwości sądów, to tu następuje nadużycie tego słowa.
Marksizm twierdzi, że czym innym jest obiektywizm, a czym innym absolutyzm, całkowitość
prawdy. Prawda cząstkowa nie jest bowiem absolutna, ale jest obiektywna. Jest to
antyrelatywistyczne rozwiązanie problemu historyzmu. Jeśli założymy kumulatywność prawd
historycznych, to nie mamy powodu, do negowania obiektywizmu prawd historycznych. Jednak
ponieważ samo to stwierdzenie może być niejasne, omówimy teraz szerzej kwestię relacji
obiektywności i subiektywności.
OBIEKTYWNE I SUBIEKTYWNE
Fakt historyczny. Czym jest, taka oczywista i jasna rzecz, jaką stanowi fakt historyczny? Otóż
odpowiedź na to nie jest oczywista. Po pierwsze faktem historycznym możemy nazwać bardzo różne
elementy historii – jednorazowe wydarzenia, procesy, procesy cykliczne, materialne i duchowe
wytwory tych wydarzeń i procesów. Po drugie są to fakty wyselekcjonowane – takie, które uznajemy
za ważne z jakiegoś powodu, ze względu na jakiś układ odniesienia. Po trzecie, w sensie struktury,
nie możemy nic powiedzieć o prostocie, czy złożoności faktu historycznego. Każde bowiem
wydarzenie możemy rozłożyć na dowolną ilość elementów, nie można więc powiedzieć, że istnieją
jakieś „atomowe” fakty naukowe, jakieś cegiełki, do których może dotrzeć historyk. Po czwarte,
musimy zadać sobie pytanie o to, czy fakt jest elementem res gestae czy historii rerum gestarum. Nie
wdając się w szczegóły, należy stwierdzić – że mamy do czynienia bezpośrednio ze śladami
przeszłości, tzn. pismami, zabytkami itp. zatem mamy bezpośredni dostęp do historii w tym sensie, że
piramidy egipskie czy autograf amerykańskiej Deklaracji Niepodległości są obiektywnie istniejącymi
pozostałościami wydarzeń historycznych. Jeśli tak ujmiemy sprawę, jasne staje się, że fakty
historyczne są intersubiektywnie obiektywne. Jest jednak dodatkowy aspekt kwestionujący
obiektywność faktów historycznych – a mianowicie czynnik subiektywny badacza. Czy historyk
przez oddziaływanie na fakt określoną z góry teorią współtworzy fakt? Wydaje się, że rację ma
Schaff, pisząc, że: „Historyk wnosi do konstytucji faktu określony wybór obiektywnie istniejącego
materiału, obiektywnie występujących związków i oddziaływań wzajemnych etc. Kryterium selekcji,
jak i kryterium nadawania struktury wewnętrznej wybranemu materiałowi są różne, w zależności od
teorii, która leży u ich podstaw”2. Zatem, jak pisze Witold Kula: „Każde konstruowanie i
seleksjonowanie faktów dokonywane było w oparciu o jakąś wiedzę o społeczeństwie (czy raczej
wyobrażenia o społeczeństwie) i o jego funkcjonowaniu (...) Różnorodność kryteriów, wedle których
1
2
Adam Schaff, Historia i prawda, s. 200
Adam Schaff, dz. cyt., s. 236
Artur Tondera – Rola historii i historyka w marksizmie
w ciągu wieków historycy konstruowali i selekcjonowali fakty, stanowiła o żywotności nauki
historycznej”3 Selekcji faktów dokonuje zatem historyk, choć nie jest to wybór dowolny.
Opis. Na podstawie faktów konstruujemy wyjaśnienia – historia jako nauka jest przede
wszystkim zadawaniem pytania: dlaczego? Jednak takie podejście wiąże się z wieloma trudnościami.
Przede wszystkim samo pytanie można rozumieć dwojako: ze względu na przyczynę i na cel.
Wyjaśnianie przyczynowe ma zawsze charakter wybiórczy – historyk dokonuje selekcji, kiedy chce
pokazać, jakie wydarzenia wpłynęły na inne, a jednocześnie odrzuca pozostałe. Ten wybór jest
jednym z elementów subiektywnych w historii. Szczególnie delikatnym problemem jest rzutowanie
na przeszłe wydarzenia przez historyka mechanizmów współczesnych. Jeśli zaś chodzi o wyjaśnianie
teleologiczne, to możemy je stosować wszędzie tam, gdzie zachodzi świadome ukierunkowanie
działań ze względu na cel. Ma zatem wyjaśnienie teleologiczne charakter uzupełniający wobec
podania łańcucha przyczynowo-skutkowego. Z tego wynika, że aby poprawnie opisać jakieś
wydarzenia historyczne, musimy próbować zrozumieć ich uczestników. Oczywiście nie należy
zaniechać przy tym stosowania aparatu krytycznego właściwego danemu zagadnieniu. Mamy tu
znowu zagrożenie subiektywizmem – historyk może popełniać błąd archaizacji lub modernizacji –
tzn. opisywać wydarzenia historyczne w zbyt starych lub zbyt nowoczesnych kategoriach myślowych.
Czy pisząc historię wartościujemy? Odpowiedź na gruncie naszych rozważań jest oczywista –
wartości nadajemy już na etapie wyboru i opisu faktów historycznych. Oceny znajdują się w dziełach
historyków nie tylko explicite, ale także implicite – jeśli mówimy o „prześladowaniach” lub
„okrucieństwie” jako faktach historycznych, to już w takim sformułowaniu zawieramy ich ocenę.
DLACZEGO PISZEMY HISTORIĘ WCIĄŻ OD NOWA?
Odpowiedzi na to pytanie są dwie:
1) Dlatego, że reinterpretacja historii jest funkcją zmiennych potrzeb teraźniejszości;
2) Dlatego, że reinterpretacja historii jest funkcją ujawniających się skutków wydarzeń
przeszłości.
Te dwa wyjaśnienia się nie wykluczają – wręcz przeciwnie – są wobec siebie
komplementarne. Piszemy historię, ponieważ uczymy się nowych rzeczy, ale także dlatego, że inne
rzeczy chcemy wiedzieć. Poza tym oddalenie czasowe od opisywanych wydarzeń pozwala nam na
uzyskanie nowej perspektywy. Marks pokazuje to w ekonomii, kiedy pisze, że kategorie państwa
burżuazyjnego pozwalają jednocześnie zrozumieć strukturę minionych form społecznych. „Dopiero
wyższy etap rozwoju danego fragmentu rzeczywistości, ujawniając skutki minionych wydarzeń,
pozwala na ich właściwą wizję i ocenę.”4
Czy jednak ta zmienność obrazu historycznego opisana powyżej, nie przeczy obiektywności
poznania historycznego, nie oznacza niemożności dotarcia do prawdy obiektywnej? Nie, jeśli nie
popełniamy wspomnianego błędu utożsamiania obiektywności z absolutnością.
Poznanie obiektywne nie zawiera jedynie treści płynących od przedmiotu, jest koniecznie
związane z jakością danego historycznie, społecznie, podmiotu. Nie należy się jednak obawiać roli
podmiotu, a jedynie przez zrozumienie jego roli i ograniczeń przeciwdziałać wypaczeniom i
przerostom subiektywności. „Obiektywność” byłaby zatem nazwą różnicy między „dobrą” i „złą”
subiektywnością. Próba dążenia do całkowitej bezstronności jest niemożliwością. Jak zatem pisać
historię?
Rozwiązanie polega na przejściu z płaszczyzny indywidualnego poznania na płaszczyznę
poznania jako procesu społecznego – poznanie indywidualne jest zawsze pod wpływem wielu
czynników subiektywnych, ale poznanie w skali ludzkości, „rozumiane jako nieskończony proces
przezwyciężania ograniczoności jednych prawd względnych przez formułowanie prawd pełniejszych,
3
4
Witold Kula, Rozważania o historii, Warszawa 1958, ss. 72-73
Adam Schaff, op. cit., s. 283
Artur Tondera – Rola historii i historyka w marksizmie
jest procesem zmierzającym ku poznaniu pełnemu”5. Nie oznacza to, że podmiot jednostkowy ma
zaprzestać „pracy nad sobą” – wręcz przeciwnie – przez zrozumienie zależności społecznych, które
na niego wpływają, może osiągnąć wyższy poziom prawdziwości swych prac historycznych, nie
wyzbywając się przy tym swego miejsca w społeczeństwie.
Skoro jednak historyk ma starać się o ograniczenie czynnika subiektywnego, to jak pogodzić
to z marksistowskim postulatem zajęcia pozycji klasowych w badaniach społecznych?
Uwarunkowania klasowe są subiektywne i jako takie powinny być przezwyciężane, jednak dyrektywa
marksizmu wcale nie brzmi: „Traktuj prawdy z pozycji proletariatu jako prawdy absolutne”. Jest to
bowiem dyrektywa konkretnie historyczna, a więc:
1) w społeczeństwie klasowym, poznanie jest uwarunkowane klasowo;
2) z punktu widzenia obiektywności względnej, zajęcie pozycji uwarunkowanych interesem
klasowym proletariatu jest optymalne;
3) zajęcie pozycji klasy rewolucyjnej nie grozi konserwatyzmem;
4) nie uznajemy tych prawd za absolutne, a jedynie za obiektywne w danych warunkach.
„Jeśli chcesz osiągnąć prawdę obiektywną, badając w warunkach kapitalizmu zagadnienia
społeczne, musisz świadomie zająć klasowe stanowisko proletariatu”6 Uczony-marksista, mając za
swój cel ostateczny obiektywną prawdę, realizuje ten cel poprzez przezwyciężanie własnych
ograniczeń poznawczych.
5
6
Adam Schaff, op. cit., s. 295
Adam Schaff, op. cit., ss. 308-309