Karolina Król Czy w duszy nastolatki może grać muzyka Witolda

Transkrypt

Karolina Król Czy w duszy nastolatki może grać muzyka Witolda
Karolina Król
Czy w duszy nastolatki może grać muzyka Witolda Lutosławskiego?
„Muzyka jest w gruncie rzeczy wielką tajemnicą. Nie wiemy, w jaki sposób i dlaczego budzi
ona w nas określone reakcje i jest źródłem przeżyć o nieprawdopodobnym bogactwie.
Gdybyśmy mogli odkryć tajemnice muzyki, to, co w niej najistotniejsze, i sformułować
rezultat w słowach, muzyka stałaby się niepotrzebna. Na szczęście nie jest to możliwe.”
(Witold Lutosławski. O muzyce. Pisma i wypowiedzi. w opracowaniu Zbigniewa Skowrona
Rok wydania 2011).
Muzyka to nieodłączna część mojego życia. Dzięki niej mogę odpłynąć myślami w nieznane
rejony mojego umysłu i spojrzeć inaczej na niektóre rzeczy. Budzi ona we mnie wiele
skrajnych emocji w zależności od charakteru utworu. Piękne liryczne utwory wzruszają mnie i
przenoszą w bajkowy świat, a żywe, szybkie piosenki poprawiają nastrój po ciężkim dniu.
Szczególne miejsce w moim sercu zajmuje muzyka klasyczna, zwłaszcza operowa, ponieważ
uwydatnia ona piękno ludzkiego głosu.
Mimo, że mam za sobą prawie dziewięć lat nauki, muszę przyznać, że do niedawna niewiele
wiedziałam o Witoldzie Lutosławskim. Dlatego bardzo się cieszę, że rok 2013 został
ogłoszony Rokiem Witolda Lutosławskiego, a konkurs ten jest dla mnie wspaniałą
motywacją, aby poszerzyć swoje horyzonty, poznać tego wielkiego kompozytora a przede
wszystkim jego twórczość, która niestety jest wciąż tak mało znana.
Na początku trochę bałam się tematu felietonu, gdyż współczesna muzyka klasyczna
wydawała mi się zbyt trudna w odbiorze. Utwierdziłam się w moim przekonaniu
po wysłuchaniu Koncertu na orkiestrę z 1954 roku. Myślę, że do tego utworu muszę jeszcze
dorosnąć. Postanowiłam więc inaczej zacząć moją przygodę z odkrywaniem muzyki Witolda
Lutosławskiego. Przeczytałam jego biografię, wybór pism oraz kilkanaście artykułów i opinii
krytyków muzycznych, których bardzo dużo znajduje się w Internecie. Nie wiedziałam,
że jest on jednym z najwyżej cenionych na świecie polskich kompozytorów, wymieniany
obok Fryderyka Chopina i Karola Szymanowskiego. Dlaczego więc jego muzyki nie gra się
często i mało osób ją zna? Po dogłębnej lekturze wszystkiego, co udało mi się znaleźć,
ponownie rozpoczęłam poszukiwania utworu, który mógłby znaleźć się na mojej playliście.
Bardzo pomogła mi w tym opinia prof. Zbigniewa Skowrona, muzykologa, który w audycji
Radiowej Trójki powiedział: Trzeba poznać główne idee muzyki Lutosławskiego, główne
założenia techniki kompozytorskiej, żeby po prostu tę muzykę zrozumieć. To jest tak jak
z nauką języka obcego. Słuchałam więc dalej jego utworów, mając w pamięci przytoczone
wyżej słowa. To prawda, że muzyka ta nie jest łatwa w odbiorze, ale wiele melodii
oczarowało mnie i pozostało we mnie na długo po ich wysłuchaniu. Znalazłam w nich pewną
logikę, porządek i harmonię. Najbardziej urzekły mnie dwa utwory: Lacrimosa i Mała Suita,
których słuchanie to dla mnie prawdziwa przyjemność. Trudno było mi zdecydować się
na wybranie jednego z nich. W Małej Suicie urzekł mnie folklorystyczny, skoczny i radosny
motyw grany przez flet piccolo, przeplatający się z gwałtownymi frazami orkiestry
symfonicznej. Całość pozwala słuchaczowi przenieść się myślami w inny świat, wypełniony
różnymi emocjami, lękiem i strachem, ale też spokojem i oczarowaniem pięknem natury.
Skoro jednak mam wybrać tylko jeden utwór, który chciałabym zamieścić na mojej prywatnej
playliście, pierwsze miejsce zajmie Lacrimosa. Jest to utwór przeznaczony na sopran, chór
mieszany i orkiestrę symfoniczną, który powstał w 1937 r. jako część planowanego,
lecz nigdy nieukończonego Requiem, mającego być pracą dyplomową Witolda
Lutosławskiego. Z dwóch powstałych fragmentów ocalała tylko Lacrimosa. Kompozytor
wykorzystał w niej fragmenty oryginalnego tekstu łacińskiego. Lacrimosa to kluczowy
fragment pieśni Dies Irae, będącej częścią mszy żałobnej Requiem. Muzyka ta zachwyciła
mnie swoją linią melodyczną. Liryczny sopran rozpoczyna utwór pięknym, pozostającym w
pamięci motywem, który kilkakrotnie pojawia się w czasie trwania utworu. Sopran, chór i
orkiestra doskonale współbrzmią. Zmiany tonacji z molowej na durową oddają nastrój
powagi, smutku, żalu, złości i buntu przeciwko temu, co nieuniknione. Harmonijne solowe
partie sopranu łagodnie przechodzą w partie chóralne, podkreślające emocje wyrażone przez
solistkę. Fragment zaśpiewany na słowie „Amen” kończy utwór i przechodzi w delikatne
piano (zmniejsza się dynamika utworu), pozostawiając nas w nastroju skłaniającym do
refleksji. Gdybym potrafiła śpiewać klasycznie, z wielką chęcią zaśpiewałabym to dzieło.
Uważam, że muzyka Witolda Lutosławskiego może być wspaniałym źródłem inspiracji dla
każdego poszukującego piękna w sztuce, a także dla osób słuchających na co dzień innych
rodzajów muzyki, również dla nastolatków. Trzeba tylko poszukać utworu, który zagra w
naszym sercu, a potem słuchać go do końca świata i o jeden dzień dłużej.