Wspomnienie z podróży do Peru (cz. 4)
Transkrypt
Wspomnienie z podróży do Peru (cz. 4)
p o d r ó ż e Dzień jest bardzo słoneczny. Jedziemy busem i, jak zawsze, podziwiamy piękne Andy. Przesiadamy się w miejscowości Ollantaytambo do pociągu wiozącego nas do Aguas Calientes położonego u stóp Machu Picchu. W języku polskim słowa te oznaczają Starą Górę. Tu nigdy w czasie podboju w 1532 roku nie dotarli hiszpańscy konkwistadorzy. Skalne miasto – sanktuarium zwane zagubionym miastem Inków – od lipca 2007 wpisane jest na listę Siedmiu Cudów Świata. Położone jest na szczycie góry. Z pociągu przesiadamy się do specjalnych autobusików, które – jeden za drugim – z mozołem wjeżdżają na górę. Podziwiam niesamowicie zorganizowane przemieszczanie tłumu turystów na górę i z powrotem. Nie spodziewałam się w tym miejscu tak dużej liczby ludzi z całego świata. Wszyscy, mimo zmęczenia rysującego się na twarzy, są mili i uśmiechają się do siebie. Dalej wspinamy się na własnych nogach. Jestem zmęczona, idziemy wyznaczonymi skalnymi ścieżkami. W miejscach przepaści są zabezpieczenia poręczą lub łań- cuchem. Tam, gdzie nie ma zabezpieczeń, łomocze mi serce. Przewodnik wycieczki, pani Anna, jakby wyczuwa mój lęk i podaje dłoń. Dochodzimy na bezpieczny taras, podziwiamy Skalną Świątynię Trzech Okien, Słoneczne Obserwatorium, malownicze trawiaste tarasy, gdzie pasą się lamy. Szczypię się i dotykam rękoma skał, naprawdę jestem tu, to nie sen. Jestem zachwycona pięknem i precyzją ułożonych, porośniętych porostami kamieni, wzniesionymi na skałach domami, okalającym budowlę murem. Tu Inkowie składali ofiary i oddawali cześć bogu Słońcu. Szczyt góry dosięga chmur, które zmieniają się na naszych oczach: raz są jasne, oświetlone słońcem, za chwilę groźne, granatowe. Uczucie wolności, wyzwolenia, wzniesienia się ponad marność problemów tego świata rozwinęło w mojej wyobraźni skrzydła i poszybowałam w przestrzeń ponad Andy. Po powrocie już nic nie jest takie samo. Przebywaliśmy na terenie skalnego miasta cztery godziny. W drodze powrotnej do Cuzco na bazarze kupiliśmy pamiątki – ręcznie wykonane przez miejscową ludność prace z bawełny, wełny alpaki czy lamy, serwetki, obrusy, czapki, rękawiczki, szale i inne drobiazgi. Następnego dnia pojechaliśmy do Świętej Doliny Inków położonej wzdłuż wijącej się wśród gór rzeki Urubamy. Zwiedziliśmy kolonialne miasto Pisac. Ruiny inkaskiej twierdzy Ollantaymbo, zabytkowy kościół kolonialny z XVII wieku. Nadszedł dzień powrotu. Lecimy samolotem z Cuzco do Limy. W Limie zwiedzamy kolonialną część wpisaną na listę UNESCO, katedrę, w podziemiach której pochowany jest konkwistador Imperium Inków Franciszek Pizarro. Jak to się stało, że 500 lat temu, stając na czele 168 Hiszpanów i wkraczając na tereny dzisiejszego Peru, w dziesięciomilionowe inkaskie imperium, wywołał chaos i wojnę? Odsyłam do książki Kim Macquarrie „Ostatnie dni Inków”. W podziemiach klasztoru św. Franciszka zwiedzamy katakumby. Zgromadzone tam czaszki i piszczele ludzkie uświadamiają mi, że kiedyś zmienię się w proch namiastka zieleni. W rejonach rolniczych, stanowiących 3 proc. ogólnej powierzchni kraju, tarasy upraw ziemniaków, kukurydzy, ryżu, trzciny cukrowej, herbaty, kawy, pszenicy, jęczmienia, nielegalnych krzewów kokainy. W miastach budowle w stylu baroku hiszpańskiego. W Limie dzielnice nowoczesnych domów i bloków, ale i skrajnej biedy. Myśli kieruję ku swoim bliskim i znajomym w Polsce. Jestem tu, w Ameryce Południowej. Dzieli nas Ocean Atlantycki. Bardzo tęsknię, pragnę być już w domu. Ostatni dzień na drugiej półkuli Ziemi. Ostatni spacer brzegiem Pacyfiku. Lotnisko, odprawa, wzniesienie samolotem w chmury. Tym razem jedenastogodzinny powrót do Amsterdamu i dalej do Warszawy. Jestem w domu, zmęczona, szczęśliwa, we własnym gnieździe. Spragniona wiadomości i nowości z kraju. Zaczyna się biadolenie, narzekanie, mnożenie problemów. Podróżując po świecie, przyswajam sobie różne lekcje. Myślę, że każdy chce być zdrowy, wolny od trosk, żyć w Wspomnienie z podróży do Peru (cz. 4) Maria daszkiewicz lub użyźnię skrawek ziemi. Dlatego staram się witać z radością każdy dzień. Zamykam grodzie przeszłości i ufnie patrzę w przyszłość. Świat wokół mnie jest taki, jak ja go widzę. Po południu zwiedzamy Muzeum Larco Herdera, gdzie znajdują się największe zbiory sztuki prekolumbijskiej, w tym ceramika erotyczna. Nadchodzi ostatni wieczór w Peru. Koleżanka Kazimiera, zmęczona, została w hotelu. Siedzę sama na ławeczce przy oświetlonej kolorowymi światłami ruchliwej ulicy w Limie. Od zawsze chciałam tu być. Zobaczyć, jak żyją ludzie u boku bogatej Ameryki Północnej. Ludzie żyją tu skromnie. Są bardzo życzliwi i mili. Niskiego wzrostu o ciemnej karnacji. W wioskach ubrani w poncha z alpaki lub lamy, kobiety w szerokie spódnice o jaskrawych barwach, na nogach skórzane sandały, na głowie kapelusz z szerokim kolorowym rondem. Dzieci mieszkające na pustyni nie chodzą do szkoły. Daleka droga do lekarza powoduje nadmierną umieralność w najmłodszych latach życia. Ludzie mieszkają w domkach z jasnobrązowych cegieł wysuszonych na słońcu. W otoczeniu skaliste stoki lub pagórki. Gdzieniegdzie małe drzewko i pokoju. Czy możemy sobie wyobrazić świat i to, jak wyglądałoby nasze życie, gdyby – obok nauczanych dzisiaj przedmiotów – uczono młode pokolenie, jak inwestować pieniądze, jak tworzyć finansowe zabezpieczenia, jak być rodzicami, jak tworzyć i utrzymywać dobrą samoocenę i poczucie własnej wartości. Uczyć młodzież podstaw psychologii, filozofii, pokojowego rozwiązywania konfliktów. Piszę te słowa, a w tle, w TV, debata polityków, straszenie wojną i naborze w tym roku 11 tysięcy rezerwistów celem przyuczenia do działań bojowych. A dlaczego nie na naukę mediacji i negocjacji? To nasze myśli tworzą nasze życie. Marzę, że być może za kilka setek lat nasi wnukowie dojrzeją, zrozumieją i przekształcą fabryki broni na piekarnie chleba… Życie uczy, a podróże kształcą. Matka nauczyła mnie miłości do ludzi, szacunku do chleba i pieniędzy. Po powrocie z Peru oszczędzam jeszcze bardziej niż do tej pory wodę. Boję się latać samolotem. Już nigdzie nie wyjadę. Niestety, dzisiaj byłam na spotkaniu z podróżnikiem Rafałem Kośnikiem, który odbył wyjątkową podróż przez Amazonię. I co? I ponownie mnie niesie dalej. Informator pelplIńskI 17