aorektuy 8 czki
Transkrypt
aorektuy 8 czki
A R K U 8 Z p O E T Y C K I 3 JOZEF CZECHOWICZ W Y D A W N I C T W O F. HOESICKA PLAN AKACJI Gałąź akacji woń to lichtarzy miodu i uciech ach poi jakbyś nad sobą sam się pochylał gnuśnie westchniesz jak niebo uśniesz i liśćmi zamulisz ciepłe wybrzeże U r o d z o n y d n i a 15 m a r c a 1903 w L u b l i n i e ta gałąź skrzydło nieziemskie nagość twoją ubierze Muzyczny cień karuzeli zdobywa wody i pień z dymnych błękitów rumieniec na drzewo BIBLIOGRAFIA Lilie A. Mickiewicza — szkic literacki Lublin 1925 na miasto zachodzi Kamień — poezje Lublin 1927 napełnia także domu sień Dzień jak codzień — poezje Warszawa Z błyskawicy — poezje Warszawa Nic więcej — poezje Warszawa tętentem godzin 1930 Ballada z tamtej strony — poezje Warszawa 1932 Oto podwórza cierpienie oto ogrodu śmiech 1934 bo upadł mocno i głucho 1936 Czasu jutrzennego — dramaty Warszawa 1938 niby spętany jeniec Biblioteka Narodowa Warszawa akacji starej plan w łopuchy W e s p ó ł z Franciszką Stare kamienie—Lublin Arnsztajnową 1935 W łopuchy w ciernie pokrzywy a mnoży się tam a troi musując wulkanicznie jutrzenkowo Białych płatków zastęp ku wybrzeżu powietrzem steruje tam bulgocące żarem hipogryfy do wodopoju gna koryncki pasterz czy nazareńczyk szanujący Słowo Któż wreszcie wyzna co trzeba różyce korabie nieba lub smutno mówić Ogrójec OMJK M «PCT CZERtlAKOWSKA 22S i ZE WSI OBŁOKI Tych kijanek tych praczek u potoczka Obłoki przyjaciele pastuszego świtania kujawiak kujawiaczek nad wioską biały wieniec u strzech i kalenic siwe oczko śpij umilknij mokre niebo dosyć modrego grania bura burza od boru obłoki nam ukażą galop i uciszenie i jak bór dudni piorun rzucili na wodę złocisty kij Obłoki siła dźwiga z poza namiotów jodeł bór obalają rdzawy ku wodzie bruzdy szklącej Pogryzł deszcz widnokręgi niedobry pies biją jak cichy werbel powracającej roty w glinie zburzył krople rude obłoki czeremchowe chłodne płynne i rącze mokra wieś wieczna wieś takie dno zielonego świata Obłoki srebrny łopuch na firmamentów dunaju chłoną się drą i dzielą i rosną w zakosach Z nad wisien—czeresien zmyło błękit te kamienie bez wagi skądś z fruwających śpij dziecko niezabudek czy może tuman pyłu po niewidzialnych wozach no śpij w okno patrzysz a pocóż to znasz niepogoda na uwrociu opłakała trawkę krajów Obłoki ujrzeć zgóry to ujrzeć niw rozłogi świat z białymi dziurami niby książka we śnie oczy się niepokoją wtedy szukają drogi bo oczy plam nie lubią ślepoty ani pleśni Mam ja za obrazem grający kij mam ja ligawkę kujawiak kujawiaczek w muzyce śpij Jest droga pod olbrzymim niebem nisko na którym obłoki obłoki obłoki Drogą idzie staruszka Tobołek niesie w ręce ciemnej spracowanej 5 JESZCZE PEJZAŻ SEN SIELSKI Drogę wóz turkotem napoił O d powały nocy co zwisa ptak to obleciał jasną pręgą przez szum jaskrów i bylic oplótł oplatał byłby bulgot deszczu jak zmora parskał na koński łeb i chomąto lecz znane są słowa zaklęć siarka wionęło żywicą z choin zwełnienie grzyw kobylich gdzie Boża Męka Chodziła Maria Panna między gwiazdami Jedź chłodziła Maria Panna dusz cierpiących upalenie dom blisko a ja w gromie stoję północy się boję dom blisko już poco wam przebywać ze śpiącymi i ze snami Pod pianą fal przyboisko prom jak zabawka malutki gołębie i krzyże się iskrzą na widocznych z za wzgórz białych wieżach kościoła Słobódki A jezioro u drogi jak szklane słońce dzień białoruski po zaściankach dymi wodę ugrzewa w obrywistych brzegach dzień białoruski w rybach grzybach mące przez pola piosnka przebiega spod sznurów opada i wzlata echo ją goni a huśtawka skrzypi Jedź Wielkanoc tuż tuż kraszanka w barwie tych z obrazka róż za wodą ku rojstom spadła nie męczcie odfruńcie dokąd chcecie kruki wilcy niedźwiedziowie jelenie amen O ciemności tak czysta teraz błysnął nad gankiem twój srebrny grzebień ta cicha mowa w rowie to lepiech ogłasza wodną spowiedź gwiazdy maryjne palcami przeciera A nam jak mówić gdy za szybą sad i dalej ule grzędy kopru marchwi Oczyść nas ktokolwiek jesteś wszędzie odfruńcie od nas dzieła ludzkie i zwierzęce po to klęczymy leżąc na słomie jak martwi od niezliczonych lat 6 PIOSENKA CZESKI DOMEK Od strony strun od strony strun kończy się fantaplastyczny tom zbudował anioł na łąkach łun z rozkwitłych witek migdałowca czeski domek taki mały figlarny dom dla mnie świtowego wędrowca Matko skąd ptaki w kieszeniach masz ach lecą lecą piosenki ros domek jak bemol odwraca twarz pójdą deszcze batami po owcach nieco wgórę i wprawo nawskos do mnie świtowego wędrowca Nie wiem i wiem nie wiesz a wiesz śmieje się toń przemądrzała mórz czeski domek mi żółknie jak papier wszerz prócz dachu stanie żółtolity o przynieście tu lubelskiej rzeczułki nóż ukroimy wędrówkę świtu