115. Choroba- krytyczny moment w relacji między Bogiem i
Transkrypt
115. Choroba- krytyczny moment w relacji między Bogiem i
medycyna praktyczna Kapelan szpitalny i zespoły medyczne we wspólnej posłudze przy chorym Zapis konferencji Łagiewniki, 14 marca 2009 roku © Medycyna Praktyczna, Kraków 2010 redaktor Krystyna Moćko druk Technet, Kraków Wydanie I ISBN 978-83-7430-257-9 Medycyna Praktyczna ui. Krakowska 41 31-066 Kraków tel. (12) 293 41 00 faks (12) 293 40 10 e-mail: [email protected] www.mp.pl Spis treści A u to rz y 7 W stęp 9 ks. bp Stefan Regmunt O b a w y i n a dzieje ka p e la n a s z p ita ln e g o .....................11 o. M arek Donaj OSA K apela n szp ita ln y - o czekiw ania personelu m edycznego 14 prof. dr hab. med. Jacek Łuczak Czego oczekuje od ka p e la n a szp italne go pacjent? 25 Anna Dymna Z filo z o fii re la cji osobow ych w m e d y c y n ie .................31 H u m an iza cja d z ia ła ń medycznych a obecność k a p e la n a przy chorym dr Kazimierz Szałata S zkolenie k a p e la n ó w służby z d ro w ia w Stanach Zjednoczonych m etodq C linical Pastorał E ducation i zarys m ożliw ości a d a p ta cji tej m e to d y w P olsce............................................................. 44 ks. dr Piotr Krakowiak SAC Posługa k a p e la n a w U niw ersyteckim S zpitalu Dziecięcym w K ra ko w ie w latach 1 9 9 5 -2 0 0 9 . . . . 62 ks. d r hab. Lucjan Szczepaniak SCJ C h o ro b a - krytyczny m om ent w relacji m iędzy B ogiem i c z ło w ie k ie m ......................................................... 75 prof. nadzw. dr hab. Tadeusz Biesaga SDB Posługa duszpasterska w placów kach służby z d r o w ia ................................................................................... 83 José L. Redrado OH W p o s zu kiw a n iu przyszłych k a p e la n ó w s z p it a ln y c h ............................................................................ 95 Form acja w polskich se m in a ria ch duchow nych rekonesans ks. Grzegorz Ryś D uszpasterstw o Służby Z d ro w ia .................................... 100 Rina Monteverdi D uszpasterstw o S łużby Z d ro w ia w e W łoszech . . 105 br. Marco Fabello C entrum „B ra cia czyńcie d o b r o " ................................... 107 Szkoła K ap ela n ii S zpitalnej św. Jana Bożego M arek Krobicki Materiały audiowizualne z zapisem wystąpień są dostępne w Internecie: www.bonifratrzy.krakow.pl/kapelania www.mp.pl/etyka/kapelania Kapelan szpitalny i zespoły medyczne we wspólnej posłudze przy chorym Choroba - krytyczny moment w relacji między Bogiem i człowiekiem p ro f. nadzw . d r hab . T adeusz B iesaga SDB Nasze zmagania w chorobie i umieraniu W „Rozmowach o śmierci i um ieraniu” E. Kubler-Ross opi suje pięć etapów zm agania się z chorobą i śmiercią. Można u cierpiącego i umierającego zauważyć psychologiczne i oso bowościowe stany, takie jak: 1) za p rzecza n ie i izolacja, 2) gniew , 3) ta rg o w a n ie się, 4) depresja i 5) p o g o d ze n ie się .1 Z zap rzeczen iem i izolacją mamy do czynienia szcze gólnie u osób, które nagle się dowiedziały o złym stanie zdrowia czy o zagrożeniu śmiercią. Zaskoczone tą nieocze kiw aną wiadomością, odrzucają ją, negują niekorzystne in formacje, chcąc dalej żyć i zachowywać się tak, jakby nie ist niało żadne zagrożenie. G niew , w śc ie k ło ść i ro zża len ie pojawiają się wtedy, gdy informacje o chorobie potw ierdzają realn e dolegliwo ści. Chory jest osaczany przez chorobę, która ukazuje się w całym swoim zagrożeniu. Nie m a od niej ucieczki, jest realnym brzemieniem, które zrzucone n a człowieka, zaczy na go przygniatać. 1 E. Kubler-Ross: Rozmowy o śmierci i um ieraniu. Tłum. I. Doleżal-Nowicka, W arszawa, 1979 Choroba - krytyczny moment w relacji między Bogiem i człowiekiem T argow an ie się jest próbą odroczenia śmierci. Chory szuka u lekarzy, personelu szpitalnego, jak również u Boga możliwości odsunięcia śmierci n a później. Mogą tem u towa rzyszyć różne przyrzeczenia, zobowiązania, byle uzyskać przesunięcie zbliżającego się nieuchronnie term inu. D ep resja może się pojawić wtedy, gdy chory zauważa, że jego nadzieje i targow anie się nie przynoszą oczekiwa nych skutków. Zaobserwowane objawy choroby i coraz więk sze osłabienie uśw iadam iają choremu, że jego szanse m ale ją. Depresja może być zw iązana zarówno z obciążaniem sie bie i poczuciem winy, jak i z trudnościam i poradzenia sobie z tym, że się traci wszystko, co się dotychczas posiadało. P o g o d z e n ie się ze śm ie r c ią jest ostatnim etapem um ierania. Może ono różnie wyglądać. Nie zawsze jest ono udane. Chory nie może być zostawiony samemu sobie, swo jej samotności i bezsilności. Tkwiąc we wspólnocie bliskich mu osób, we wspólnocie troszczącego się o niego personelu medycznego, w więzi z Bogiem, może nadać sens swojemu odejściu, może się pogodzić z ludźm i i z Bogiem. Niektórzy w ym ieniają trzy zasadnicze fazy: 1) fa zę o streg o k ry zy su , 2) fa zę m ie sz a n in y n a d ziei i rezy gn acji i 3) fa zę ak cep ta cji n ie o d w r a c a ln o śc i sw ego lo su .2 „W ostrej fazie kryzysu możliwe są bardzo różne reakcje pacjentów, poczynając od paniki, poprzez uczucie bezradności, do kompletnego zm rożenia i depersonalizacji. Poczucie niepokoju może mieć różną dynam ikę, w zależ ności od tego czy zagrożenie śmierci jest pewne, czy znany jest domniemany czas końca życia”.3 W ostatniej fazie, czyli w akceptacji nieodwracalności losu, chory zarówno w sen sie fizycznym, jak i psychicznych może się odwracać od ze wnętrznego św iata w k ierunku swego w nętrza. Józef M akselon wymienia następujące podstawowe stany psychiczne u umierających: 1) osamotnienie i lęk, 2) nasile nie woli życia, 3) świadomość bliskiej śmierci i motywacja religijna w um ieraniu.4 2 E.M. Pattison: The living-dying process. W: C.A. Garfield, red.: Psy chosocial care of th e dying p atient. New York, 1978; T. Szaniawski: Typy postaw wobec śm ierci a osobowość. Kraków 1998: 39 3 T. Szaniawski, dz. cyt.: 39 4 J. Makselon: Psychologia postaw wobec śmierci. A teneum Kapł., 1980; 3(428): 399-410 76 j Kapel an szpitalny i zespoły medyczne we wspólnej posłudze przy chorym A n to n i K ęp iń sk i zaznacza, że ludzie najczęściej stosu ją trzy sposoby zwalczania lęku: 1) agresję, 2) h ip erd ezin te g r a c ję lub h ip erin teg ra cję, 3) od w agę z d y sta n sem . „W agresji [...] —stwierdza ów wybitny myśliciel —czło wiek wychodzi z łękowej pozycji zaszczucia i maksymalnego skurczenia się własnej czasoprzestrzeni, z wściekłością i rozpaczą uderza w otaczający świat. Zniszczenie jakiegoś fragm entu tego św iata przynosi mu ulgę i poczucie, że jest zwycięzcą, że jego przeznaczeniem nie jest tylko klęska”.5 Lęk i cierpienie może prowadzić też do hiperdezinegracji, polegającej np. n a szukaniu oszołomienia i utopienia siebie w środkach odurzających, które pozbawiają nas życia św ia domego i prowadzą do rozpłynięcia się naszego „ja” w cha osie różnorodnych, iluzorycznych przeżyć. Obrona przed lękiem i cierpieniem w hiperm tegracji polega n a wytw o rzeniu sobie świadomości urojeniowej. „Z chwilą sk ry stali zowanie się urojeń - stw ierdza Kępiński - lęk z reguły m a leje, wszystko staje się jasne, [...] jasno rysuje się sylwetka wroga, trzeba go tylko zniszczyć”.6 O dw aga d ysta n su daje możliwość oderw ania się czy też przekroczenia sytuacji lękotwórczej. Kiedy umiemy spojrzeć n a zagrożenie z dystansem , potrafim y go spokojniej zobiek tywizować i przez to zmniejszyć, okiełznać, wkomponować je w swoje życie, nadać mu sens. D ystans ta k i możemy, zdaniem Kępińskiego, zdobyć, gdy patrzym y n a św iat sub specie aeternitatis, pod kątem wieczności.7 Nie możemy św iata absolutyzować, pow inni śmy zdać sobie sprawę z przemijalności wszystkiego, co nas otacza, winniśm y n a to wszystko patrzeć z przym rużeniem oka, niejako z hum orem . Aby się nie rozmyć w zm ienno ści i przem ijalności św iata, powinniśmy w yraźnie kochać, to co um ieściliśm y n a szczycie naszej hierarchii wartości: transcendentny cel naszego istnienia i naszej miłości, nasze ideały, naszych bliskich, Boga. „Człowiek żyjący dla tra n s cendentnego celu m usi ten cel kochać; człowiek obdarzony 5 A. Kępiński: Lęk. Kraków, 1992: 306. Zob. S. A. Zaucha: Lęk jako przedsm ak śm ierci według Antoniego Kępińskiego: praca m agister ska, Kraków, PAT, 2001: 77 6 A. K ępiński, dz. cyt.: 307 7 Tamże: 308 Choroba - krytyczny moment w relacji między Bogiem i człowiekiem" zmysłem hum oru m usi kochać otaczający go św iat z jego przem ijalnością i zmiennością. Obie postawy łączy uczucie miłości do tego, co na zew nątrz nas, a jednocześnie poczu cie dystansu do ważności spraw mieszczących się wyłącz nie na poletku własnego życia”.8 To nie tłum ienie lęku przez agresję względem św ia ta i drugich, to nie chwilowe odsunięcie go przez sztucz ne oszołomienie, ale miłość transcendentnych celów, prze kraczających nasze „tu i tera z ” niweluje lęk, gdyż w ytw a rza w nas odwagę dystansu do lęku, cierpienia i śmierci. W sytuacji zam knięcia w lęku i cierpieniu „trzeba miłości, jedynej siły zdolnej rozerwać nasze zamknięcie czasoprze strzennie, by nie zwątpić w możliwość ciągłego przekracza nia swych wewnętrznych napięć i zniewoleń”.9 W przezwyciężeniu lęku mogą nam pomóc inni. D rugi człowiek, aby mógł nam pomóc, winien posiadać trzy cechy: odw agę w ia rę i m iło ś ć .10 „Człowiek odważny wychodzi naprzeciw niebezpieczeństwu, nie ucieka przed nim. Odwa ga redukuje lęk w otoczeniu.11 „W bliskości człowieka od ważnego ludzie owładnięci lękiem odzyskują zwykle spokój, wewnętrzny ład i nadzieję”.12 W iara w zwycięstwo, naw et wbrew losowym wydarzeniom, budzi nadzieję. Obie postawy odwagę i w iarę musi o ży w ia ć m iło ść, gdyż bez niej obie postawy byłyby formalnym uporem, trudnym do zrozum ie nia i przyjęcia przez cierpiącego. D rugi człowiek ogrzany m iłością czuje się wolny i wzmocniony. „Miłość - pisze K ę piński —jest jednym z najsilniejszych antidotów n a uczu cie lęku”13. N ietrudno dostrzec, że miłość do celów transcendnentycli, wśród nich miłość do Boga, tego który nam i naszym bliskim mimo przem ijania zapew nia wieczne trw anie, jest drogą przełam ania lęku, cierpienia i śmierci. Ciepło m iło ści ludzi, którzy „tu i teraz” nie um ierają, ale też um rą, jest tworzeniem środowiska przełam ania lęku i cierpienia. 8 9 10 11 12 13 Tamże: 309 A. Zaucha, dz. cyt.: 78 A. Kępiński, dz. cyt.: 313-316 Tamże: 313 A. Zaucha, dz. cyt.: 79 A. Kępiński, dz. cyt.: 315 78 j Kapelan szpitalny i zespoły medyczne we wspólnej posłudze przy chorym Może być w sp ó łc z u c ie , k tóre u m a c n ia i w sp ó łc z u cie, k tóre zabija, a nie pomaga przełam ać lęku i cierpie nia. S tąd ważność otoczenia, w którym chory przeżywa swoje cierpienie i swoją śmierć, ważność tego co proponu je religia. Można podejrzewać, że k u ltu ra sekularstyczna, z b rak u perspektyw y transcendentnej i religijnej, raczej przytłacza chorego w łasną bezsilnością i własnym zwątpie niem niż wzm acnia go w jego sytuacji egzystencjalnej. Nie m a ona wiele do zaproponowania poza ucieczkę przed cier pieniem i śm iercią poprzez eutanazję. Twórczy wstrząs naszym człowieczeństwem Gdy w strząśnięci jesteśm y chorobą i cierpieniem, zachwia ne jest nasze istnienie, a z nim nasza pewność siebie, nasze dotychczasowe u ta rte schematy życia, nasze dotychczasowe wybory i przyzwyczajenia. Wraz z tym zachwiana jest nasza pewność siebie, nasze zadufanie w swoją moc, w pewność naszego rozumu. Doznajemy wstrząsu, który może być de strukcyjny, ale może być też wstrząsem twórczym. W tym zachwianiu naszego bytu, pewności naszego samozwańczego rozumu, jesteśm y bowiem niejako zmuszeni do przemyśleń, do rewizji dotychczasowego, swojego widzenia świata, sensu życia, do rewizji wybranego kręgu wartości, swoich dotych czasowych celów i osiągnięć. Zaczynamy patrzeć na wszyst ko - j a k zaznaczał Kępiński - sub specie aeternitatis. W kon tekście choroby i cierpienia dostrzegam y ostrzej r z ec z y za sa d n icz e , o d ró żn ia m y w ażn e od m niej w ażn ych , isto tn e od n ieistotn ych , którym poświęciliśmy zbyt wiele uwagi, którym i byliśmy zniewoleni. Możemy zrew id ow ać rów n ież sw oje m yślen ie, swoje zadufanie intelektualne, swoje pouczanie Boga i ludzi, swoją pyszną głupotę, którą głosiliśmy św iatu. Zaczynamy spoglądać n a Boga i ludzi, i n a swoje życie au te n ty c z n ie , p op rzez pok orę, pokor ny podziw, przez to że może nie dostrzegaliśmy dotychczas obok siebie ludzi, przyjaciół, nie dostrzegaliśm y o b e c n o ści J ezu sa C h rystusa, n ie tylko w K ościele, ale w n a szej osobistej h isto r ii, w naszej biografii. Zaczynamy dostrzegać to, co było przed nam i dotychczas zakryte, ponie waż patrzym y z innej perspektywy, niejako z perspektywy Choroba - krytyczny moment w relacji między Bogiem i człowiekiem yj absolutnej, perspektyw y wartości nieprzemijających, wiecz nych, gdyż dotychczasowe wartości poprzez chorobę, cierpie nie i zagrożenie śmierci, rozsypują się w popiół i ujawniają swoją względność, swoją niewystarczalność. Szukamy abso lutnego punktu podparcia, dostrzegamy, że te fundamenty, n a których chcieliśmy budować swoje życie, pękają, kruszą się i obnażają swoje przemijanie. Nie musi z tego wynikać nienawiść, ale miłość przemijającego świata, a więc takiego którego nie trzeba się trzym ać za wszelką cenę. Być może czujemy się ogołoceni, nadzy, odarci z wszel kich ozdób, ta k jak m istyk przechodzimy przez noc ciemną, przez oczyszczenie z blichtru tego, co ceni się w m edialnym szumie, w wyścigu szczurów, w posiadaniu bogactw tego świata. Dojrzewamy w swoim człowieczeństwie, wydobywa my z niego, u k ry te i najcenniejsze jego strony. Spór z B ogiem , który toczy się zarówno wtedy kiedy je steśm y zdrowi, jak i wtedy kiedy jesteśm y chorzy, a który w chorobie, w cierpieniu w obliczu śmierci się nasila, może się różnie skończyć. Pytanie bowiem o zło, dlaczego cierpię, dlaczego um ieram , jest pytaniem o dobroć Boga, pytaniem o jego istnienie. B rak prostej odpowiedzi może skłaniać do prostych oskarżeń Boga, św iata i ludzki. Znalezienie jed n ak głębszych odpowiedzi nadaje głębszy sens naszem u is t nieniu, w yraźnie zm ienia naszą więź z ludźmi i z Bogiem, n a więź któ ra przeszła najcięższą próbę i stała się więzią autentyczną, więzią w yrażającą nieśm iertelny aspekt n a szego człowieczeństwa. J a k ciekawy jest to spór z Bogiem, świadczy choćby in formacja z życia Tadeusza Kotarbińskiego, opublikowana dopiero w 2004 roku. W „Powszechnej encyklopedii filo zofii” do biografii Tadeusza K otarbińskiego Redakcja do pisała: „Uzupełniając informacje o życiu T. K otarbińskie go, należy odnotować, że w ostatnich dniach swego życia świadomie i dobrowolnie przyjął sakram ent nam aszczenia chorych w raz z papieskim błogosławieństwem n a godzinę śmierci. Sakram entu tego udzielił ks. J. B azarnik, kapelan w Instytucie Kardiologii w W arszawie w latach 1978-1982, poświadczając o tym fakcie n a piśm ie”14. 14 Powszechna encyklopedia filozofii. A. M aryniarczyk, red. T. 5. Lublin, PTTA, 2004: 907 80 j Kapelan szpitalny i zespoły medyczne we wspólnej posłudze przy chorym Okazuje się więc, że Tadeusza Kotarbińskiego spór z Bo giem m iał nieoczekiwanie zakończenie na łożu śmierci. Filo zof, który w swych poszukiwaniach wyznawał m aterializm, ostro krytykował chrześcijaństwo, szukając filozofii całkowi cie niezależnej od chrześcijaństwa, którego chciano używać jako oręża w walce z katolicyzmem w Polsce, powoli odkry wał wartość etyki i religii chrześcijańskiej, a w ostatecznym punkcie swego życia, zwrócił się do tego, którego w swych walkach jakoby prześladował, a w rzeczywistości poszuki wał. K ultura te c h n ic z n a może sobie poradzić z bólem, ale nie radzi sobie z ludzkim cierpieniem. Nie m a tabletek uśmierzających ludzkie cierpienie. Nie m a leków, które wy zwoliłyby człowieka z py tań o sens życia, o sens śmierci, o to co jest po śmierci. Nie da się wziąć tabletki n a cierpienie egzystencjalne, n a wewnętrzne zmaganie się człowieka, na jego spór z Bo giem. Spór ten czy też intensyw ny dialog powinien mieć miejsce i powinien mieć stworzone odpowiednie w arunki w szpitalu. Temu służy nie tylko kaplica w szpitalu, ale bli ska obecność kapelana oraz obecność personelu medyczne go, jego otwartość również na moralne i religijne pytania cierpiącego człowieka. I stąd obecność osobowa personelu szpitala, a w tym k a pelana, jest nieodzowna. Z definicji człowiek cierpiący jest samotny w swym cierpieniu. Trzeba więc być przy nim, aby swą obecnością rozbić jego więzienie osam otnienia i bezsil ności. Trzeba być dojrzałym człowiekiem, aby odpowiadać n a jego pytania i wątpliwości z głębi swego doświadczenia, swych przemyśleń i swej miłości do Boga i ludzi. Dzielenie się swą nadzieją i swą więzią z Bogiem jest towarzyszeniem człowiekowi może najważniejszych momentach życia. Owo doświadczenie człowieczeństwa przez człowieka cier piącego jest cennym darem dla ludzi i świata. Prof. Zdzi sław Ryn w jednym ze swych artykułów o cierpieniu pisze, jak człowiek może ujawnić swoją moc w słabości cierpienia: „Cierpienie i towarzyszący mu smutek lub osamotnienie skła niają do skierowania uwagi na głębszy w ym iar człowieczeń stwa. Dochodzi wówczas do zdumiewającej przem iany we wnętrznej sprawiającej, że ludzie bardzo cierpiący mogą być szczęśliwi. To jeden z wielkich paradoksów cierpienia, tru d ny do zrozum ienia przez samego chorego, a zdumiewający Choroba - krytyczny moment w relacji między Bogiem i człowiekiem dla lekarza. Cierpienie i choroba nie zawsze w iążą się z po czuciem nieszczęścia; niekiedy są drogą do poznania siebie, mają walor twórczy i konstruktywny, zwłaszcza w rozwoju osobowości, w wewnętrznym dojrzewaniu”.15 15 Z. Ryn: J a n a Paw ła II katecheza cierpienia i um ierania: referat n a konferencji poświęconej myśli J P II, Kraków. 06.2005: 10 82 | Kapel an szpitalny i zespoły medyczne we wspólnej posłudze przy chorym