horyzont:Layout 1.qxd

Transkrypt

horyzont:Layout 1.qxd
Publikacja współfinansowana przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej
OD WY DAW CY:
Platforma karpacka
dla wszystkich
DAWID LASEK
R
ok 2015 będzie rokiem
trudnym dla współpracy
terytorialnej w Karpatach.
Można powiedzieć, że będzie okresem przejściowym, w którym z jednej strony wszyscy
aktorzy transgranicznych przedstawień
odczują przestój w funkcjonowaniu programów unijnych wspierających współpracę transgraniczną, z drugiej będą musieli przejść kolejny egzamin dojrzałości
z zakresu całościowego przygotowania
się do absorbcji środków w perspektywie 2014-2020.
Co oznacza druga z tych okoliczności?
Otóż, być może po raz pierwszy mamy
szansę na precyzyjne zaprogramowanie
swoich działań na poziomie strategicznym jako Euroregion, i na poziomie operacyjnym w oparciu o instytucje współpracujące w jego ramach, tak aby nowa
„fala” pieniędzy europejskich zaczęła pracować na faktyczny rozwój współpracy
karpackiej. Patrząc na doświadczenia poprzedniej perspektywy, jako instytucja odpowiedzialna za wdrożenie Priorytetu 3
w ramach programu Europejskiej Współpracy Terytorialnej Rzeczpospolita Polska
– Republika Słowacka wiemy, że nie nastąpił jakiś wyraźny przełom w wykorzystaniu funduszy transgranicznych. Pomijając to, co cieszy, czyli stały wzrost
zainteresowania podmiotów publicznych
i pozarządowych udziałem w projektach
współpracy terytorialnej, nie można zaobserwować sensownej koncentracji tematycznej dofinansowanych projektów gwarantującej budowanie wartości dodanej
i synergii gospodarczej dla pogranicza.
Z jednej strony to efekt dość szerokiego
wachlarza możliwości tematycznych dofinansowanych projektów, z drugiej co
ważniejsze rezultat braku mocnego sygnału prorozwojowego i strategii porządkującej strumień wykorzystanych środków. Czy zatem tym razem może być
Wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska
inaczej? Sadzę, że są ku temu przesłanki.
I tu w paru zdaniach warto przedstawić je
w oparciu o plany Euroregionu Karpackiego na 2015 roku.
W ostatnich latach dzięki kilku inicjatywom zmieniła się dość radykalnie wizja
rozwoju Euroregionu i polityka naszej organizacji. Bardziej niż o rewolucję, chodzi
o ewolucyjne dostosowanie się do zewnętrznych, zmieniających się warunków
rozwojowych i twórcze wykorzystanie zewnętrznych inspiracji. Wśród tych ostatnich nadrzędne miejsce zajmuje interwencja środków szwajcarskich w ramach
realizowanego przez Euroregion Projektu „Alpejsko – Karpacki Most Współpracy”. To dzięki Szwajcarom powstała Marka Karpacka CARPATHIA, której
wdrażanie przechodzi z fazy koncepcji
do fazy testowej. W tym kontekście rok
2015 będzie znaczący. Zamierzamy
w oparciu o zidentyfikowane potencjały
i zaproszonych wyselekcjonowanych partnerów przygotować się do pilotażowej
sprzedaży Marki w 2016 roku. Równolegle pracujemy nad międzynarodową konstrukcją wspierającą promocję i sprzedaż
atrybutów/produktów CARPATHII. Pomijając szczegóły, chodzi o uruchomienie
zagranicznych przedstawicielstw Euroregionu, których zadaniem będzie wprowadzanie Marki na rynki europejskie.
Dzięki projektowi Marki Karpackiej działania Euroregionu zostały dostrzeżone
na poziomie Konwencji Karpackiej, w ramach której mamy swój drobny udział
w przygotowaniu Strategii Zrównoważonej Turystyki w Karpatach, która przyjęta została do realizacji w Mikulovie we
wrześniu 2014 roku. Powiązanie Euroregionu z Konwencją, o którym mówimy
od jakiegoś czasu, właściwie już dokonuje się w zakresie rozwoju turystyki karpackiej. To druga z istotnych zmian o charakterze strategicznym, która wpłynie na
działania Euroregionu w bieżących roku.
Ale wdrożenie Marki i powiązanie tego
zadania z działalnością Konwencji Karpackiej to nie jedyne zdania czekające nas
w tym roku. Być może najważniejszym testem będzie przygotowanie się do absorpcji środków Unii Europejskiej. Po kolei są
i będą uruchamiane kolejne programy operacyjne, zarówno regionalne, krajowe jak
i międzynarodowe. Naszą rolą będzie monitoring tego procesu i przygotowanie
wspólnie z partnerami propozycji projektów. Jakich? Przede wszystkim sensownych, takich, które oczywiście w miarę
możliwości zagwarantują trwałość zrealizowanych przedsięwzięć oraz takich, które
będą w sferze publicznej, prywatnej i pozarządowej wspierały strategiczne cele
współpracy karpackiej – z czego ten najważniejszy to tworzenie i wdrażanie Marki Karpackiej w pierwszej kolejności. Zadanie wyjątkowo trudne biorąc pod uwagę
niską kulturę współpracy pomiędzy organizacjami zaangażowanymi w „sprawy”
karpackie, wszechobecne partykularyzmy
czy umowny stopień profesjonalizmu poszczególnych instytucji. Ale być może jest
szansa na wykorzystanie kolejnego impulsu dla uporządkowania i mobilizacji „karpackiego” środowiska partnerskiego. Pod
koniec grudnia 2014 roku Ministerstwo
Sportu i Turystyki zgłosiło do Sekretariatu Konwencji Karpackiej kandydaturę Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska
jako Platformy Koordynacji Turystyki Karpackiej. Jeżeli ta propozycja zostanie przyjęta, to w Rzeszowie powstanie centrum
koordynacji działań związanych z turystyką karpacką, a Euroregion będzie mógł
zaoferować branży swoje wieloletnie doświadczenie, oraz sieć powiązań instytucjonalnych na poziomie Karpat i Europy.
Zwornikiem procesu będzie CARPATHIA. Ale prawdziwymi zwycięzcami będą Ci, którzy wykorzystają sposobność do
włączenia się w szerokie partnerstwo karpackie. Zapraszamy na platformę!
HORYZONT 3
W NUMERZE
Karpaty to wielki potencjał str. 7.
Nadchodzi czas
na Karpaty
JÓZEF MATUSZ
K
arpaty potrzebują zaplanowanych działań, aby
mogły się dynamicznie
rozwijać. To obszar
o wielkim potencjale gospodarczym i ludzkim, a Podkarpacie
jest jego integralną częścią – pisze w tym
numerze „Horyzontu Alpejsko-Karpackiego” Marszałek Województwa Podkarpackiego Władysław Ortyl. Można
rzec „święte słowa”, tylko jak na wzór
Alp zaplanować takie wspólne działania, które będą korzystne dla wszystkich
regionów karpackich w kilku krajach?
Każdy ma swoją specyfikę, tradycje
i czasami w jednym regionie trudno
o wspólne i zaplanowane działania, a co
dopiero pogodzić interesy karpackiej
krainy zamieszkałej przez 15 milionów
ludzi różnych narodowości? Choć próbować trzeba, nawet gdy władze centralne krajów karpackich w: Warszawie,
Bratysławie, Bukareszcie czy Kijowie nie
dostrzegają karpackiej przestrzeni i potencjału Karpat. Przykładem choćby
brak centralnego zaangażowania w sprawie budowy drogi Via Carpatia. I dlatego mamy to. co mamy. Z Rzeszowa
można dziś autostradą dojechać do Lizbony, ale już droga w rumuńskie Karpaty przypomina szlak dla samobójców.
Bez dogodnych połączeń komunikacyjnych trudno będzie wykorzystać potencjał Karpat.
Stowarzyszenie Euroregion Karpacki
Polska wraz ze swoimi partnerami ze Słowacji, Ukrainy, a także Rumunii i Węgier
od wielu lat zabiega o zmianę oblicza krajów karpackich i ich promocję na forum
4 HORYZONT
Karpaty i Alpy
w obiektywie
Karola Nienartowicza
str. 14.
Redaktor naczelny
międzynarodowym. Małymi krokami te
działania zaczynają przynosić efekty.
Z inicjatywy Euroregionu Karpackiego
wdrażana jest marka CARPATHIA. Piotr
Lutek z Kancelarii Synergia, który pracuje nad marką, niezmiennie powtarza, że
teraz „Czas na Karpaty” z ich mistyczną
przestrzenią i ogromnym potencjałem.
Mówi, że marka CARPATHIA może być
konkurencyjna nie tylko dla cukierkowych Alp, ale także innych wiodących turystycznie regionów. W tym numerze
Piotr Lutek niczym kibice Realu Madryt
wzywa do boju „Vamos Carpathia”, bo
nadchodzi czas na Karpaty. Współczesny
turysta jest ciekawy poznania nowych kultur, a Polska i inne kraje karpackie mają do
zaoferowania wspaniałą kulturę, architekturę, tradycje, a przede wszystkim gościnność mieszkańców, a nasze hotele
i restauracje często nie odbiegają od tych
najlepszych w Europie. A do tego fantastyczne jadło. To właśnie chce też oferować turystom z całego świata Euroregion Karpacki wdrażając markę
CARPATHIA. Obecnie trwa proces
dobierania produktów turystycznych,
a także firm i ludzi je obsługujących. Wiele produktów wydaje się już być gotowymi do podania europejskim klientom.
Większy problem może być ze zmianą
mentalności i przestawieniem jej na obsługę klienta, który przyjedzie z innego
obszaru geograficznego i może mieć inne upodobania.
Ten bój o Karpaty toczy się na wielu
płaszczyznach. Pozytywnym przykładem
są organizowane od lat w Krasiczynie
przez wicemarszałka Sejmu Marka Kuch-
cińskiego konferencje „Europa Karpat”,
które są swoistym politycznym lobby na
rzecz Karpat. O tegorocznej konferencji
w Krasiczynie pisze w numerze Jacek Borzęcki. Alpy i Karpaty to odmienne od
siebie góry, ale najlepiej to dostrzec na zderzonych ze sobą fotografiach obu łańcuchów górskich. W numerze zamieszczamy
zdjęcia Karola Nienartowicza, który
upodobał sobie na zdjęcia właśnie Alpy
i Karpaty. Z artystą-fotografem rozmawia
Joanna Longawa. Joannę poznałem kilka
tygodni temu w Rzymie, jest dziennikarką
piszącą do wielu znaczących tytułów prasowych w Europie. Pochodzi z Krosna,
gdzie żyją jej rodzice, a więc czuje klimat
Karpat. Ten klimat Karpat jesienią zeszłego roku poczuli też szwajcarscy dziennikarze, którzy na zaproszenie Euroregionu
zwiedzali Podkarpacie. W Horyzoncie zamieszczamy wybrane skany artykułów,
które napisali z pobytu na Podkarpaciu.
Bogactwem Karpat jest ich architektura drewniana, w większości obiekty należące do różnych wyznań. To temat
przewodni – okładkowy tego „Horyzontu Alpejsko-Karpackiego”. Polskie
cerkiewki i kościółki drewniane można
podziwiać na wspaniałych zdjęciach
Waldka Sosnowskiego, a te zza południowej granicy na Słowacji sfotografowała i opisała Jolanta Danak-Gajda. Mało znaną historię kościoła w Hucie
Polańskiej opisuje Dorota Zańko. Niektórzy twierdzą, że Karpaty pod wieloma względami przypominają niemiecką
Bawarię. Czy tak jest w rzeczywistości
przekonacie się w tekście Andrzeja
Klimczaka „Bawarski las”.
Słowacja:
Zabytki światowego
dziedzictwa
UNESCO
na wyciągnięcie
ręki
str. 21.
Preszów
– skrzyżowanie dróg
i losów ludzkich str. 21.
Wydawca: Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska
Opracowanie: Kancelaria Medialna Mmedia - Józef Matusz
Dyrektor Programowy: Dawid Lasek
Redaktor Naczelny: Józef Matusz
Sekretarz Redakcji: Barbara Inglot
Redakcja:Jacek Borzęcki, Adam Cyło, Jolanta Danak - Gajda, Andrzej Klimczak, Antoni Kamiński, Józef
Jurcisin, Agnieszka Majka, Oksana Petrynych, Monika Wędrychowicz, Dorota Zańko, Agnieszka Zańczak.
Foto:Waldemar Sosnowski, Andrzej Klimczak, Jolanta Danak-Gajda, Karol Nienartowicz, Tomasz
Okoniewski, archiwum SEKP. Kontakt z redakcją: [email protected], [email protected],
www.karpacki.pl. Projekt graficzny i skład: Jacek Łakomy. Druk: Drukarnia Multicolor Jarosław.
HORYZONT 5
Karpaty
to wielki potencjał
Vamos Carpathia
PIOTR LUTEK
H
asta el final, vamos Real”
często słychać na stadionie Santiago Ber nabeu
w Madrycie. W wolnym
tłumaczeniu znaczy to
mniej więcej „Do finału, do boju Real”.
Tak kibice najlepszej klubowej drużyny
na świecie zagrzewają do walki swoich
ulubieńców. Jakiś czas temu, na łamach
Horyzontu Karpackiego, przekonywałem, że nadchodzi czas na Karpaty jako
jednej z najciekawszych destynacji turystycznych w Europie. Nic się nie zmieniło. To obszar, który ma pełne prawo
myśleć o skutecznej rywalizacji, nie tylko z bliskimi konkurentami jak Alpy,
ale także miejscami znacznie bardziej
egzotycznymi, nie zawsze związanymi
z górami. W poprzednim artykule również wskazałem wstępnie warunki, które muszą być spełnione, aby osiągnąć
sukces. Teraz chciałbym rozwinąć tę
kwestię, bo ryzyko porażki nie jest małe, a tkwi głównie wewnątrz terytorium.
Aby móc krzyknąć ‘Vamos Carpathia”,
trzeba wrzucić niemały kupon. W zasadzie trudno wskazać barierę nadrzędną.
To sytuacja podobna trochę do wypadków lotniczych, gdzie seria mniejszych
i większych błędów prowadzi do katastrofy. Rzadko kiedy przyczyna jest tylko jedna. Zanim lista problemów, krótkie wprowadzenie.
Warto przypomnieć sobie. czym jest
ogólnie marketing turystyczny, bo to
dziedzina nieco inna ze względu na charakter produktu, aniżeli typowy marketing produktów i usług konsumenckich.
Przede wszystkim dlatego, że konsumowane są doświadczenia, a nie namacalne
zasoby. Klient wraca do domu ze wspomnieniami i o nie należy zadbać w pierwszej kolejności. W każdym przypadku
zdefiniowanie i komunikacja atrybutów
i korzyści, które są wyróżniające, to klucz
do sukcesu. W obszarze turystki atrybuty to jakość pokoju w hotelu, transport albo umiejętności przewodnika. Korzyści
6 HORYZONT
Prezes Kancelarii Doradczej „Synergia”
zaś, to relaks, nowa wiedza lub eksploracja. I mamy znakomity fundament do
dalszych rozważań. Wracamy więc do zestawu potencjalnych kłopotów.
Pierwszy problem, a w zasadzie cała ich
grupa, to nierówny rozwój infrastruktury
i procesów turystycznych w poszczególnych krajach Karpat. To oznacza ni mniej
ni więcej, tylko nierówne doświadczenia
z pobytu. Czyli rdzeń marketingu turystycznego. Jak temu zaradzić? Przede
wszystkim poprzez metodyczną kontrolę odwiedzin. W pierwszej fazie rozwoju
marki i produktu nie można zostawić
klienta samego, bo na pewno uda się
w miejsca, których chcielibyśmy uniknąć.
W kontekście Carpathii to zadanie wyjątkowo trudne, bo wędrówki i typowe wałęsanie się jest jedną z atrakcji. Zresztą wystarczy prześledzić typowy sposób
konsumpcji naszej części, czyli Bieszczad.
Dojrzali turyści najwyżej cenią sobie samodzielne wyprawy i rozkoszowanie się
dzikością natury. Aby sięgnąć po rynek
europejski, trzeba czasowo zapomnieć
o tym modelu. Odpowiedni koordynatorzy poszczególnych obszarów, klarowne
procedury i precyzyjnie zaplanowana wizyta to jedyne rozwiązanie. Na swobodę
przyjdzie czas, gdy cały region uwierzy
w swoją turystyczną siłę i sam będzie dbał
o wymaganą jakość.
Druga bariera to ograniczenia finansowe. Wprawdzie gdyby zebrać fundusze
od wszystkich samorządów, organizacji
pozarządowych i biznesu turystycznego,
zebrałaby się wystarczająca kwota, to
przecież brak porozumienia jest jedną
z głównych charakterystyk wszystkich
Słowian, a stanowią oni znaczący udział
w całej populacji Karpat. Na to liczyć nie
można. Model szwajcarski, znany z kantonu Valais, gdzie wszyscy operatorzy
wrzucają do jednego worka procent od
swoich dochodów, również nie może być
przeniesiony na wprost. Rozwiązanie?
Nie oczywiste. Osobiście kierowałbym
się w stronę budowania bazy własnych
produktów pod jedną marką parasolową
i cierpliwe gromadzenie funduszy, dbając
o odpowiednią jakość i dystrybucję. Efekt
kuli śniegowej jest bardzo prawdopodobny, a wtedy już budżet staje się znaczący. Proces ten jednak również wymaga ogromnej precyzji. Jeden zbuk rozłoży
koncept na łopatki. A warto pamiętać, że
dobre wrażenie psuje już pizza w lokalu
o nazwie „Karpackie Smaki”.
Finalnie pojawia się kłopot stary jak
świat, typowy dla usług. Obsługa klienta.
Ludzie zawsze stanowią główną przyczynę porażek w przypadku marek turystycznych. Bynajmniej nie chodzi o różnice
kulturowe pomiędzy mieszkańcami określonych subregionów. Raczej o umiejętności i zwykłą wrażliwość. Jakość tego procesu rodzi się z czasem, co nie oznacza, że
nie powinien być stymulowany i zaplanowany. Nawet silne marki mają z tym kłopot. Przykład Paryża jest najbardziej jaskrawy. Znane są przypadki samobójstw
wśród turystów japońskich po odwiedzinach tego jednego z najsłynniejszych
miast świata. Dlaczego? Japończycy to
naród wręcz sterylny i uprzejmy do granic możliwości. A ich pierwotne wyobrażenie o Paryżu jest zbudowane na całej
masie wspaniałych stereotypów, wśród
których, jest też nasz Fryderyk Chopin
i jego muzyka. Brutalny kontakt z opryskliwymi i wyniosłymi Francuzami jest
po prostu dla nich szokiem. A w Carpathii „Francuzów” jest bardzo duża i wpływowa grupa.
Wielkie koncepty rodzą się często
w bólach. Trzeba mieć tego świadomość.
WŁADYSŁAW ORTYL
K
ar paty to jeden z największych łańcuchów
górskich Europy, przebiegający przez Austrię,
Czechy, Polskę, Słowację, Węgry, Rumunię i Ukrainę. To obszar, który ciągle zachwyca bogactwem
fauny i flory, terenami, których nie zmieniła działalność człowieka i cywilizacyjny rozwój. Siłą Karpat jest też kulturowa spuścizna wielu pokoleń ludzi
różnych narodowości, którzy od wieków zamieszkiwali te tereny.
Dzisiaj Karpaty potrzebują zaplanowanych działań, aby mogły się dynamicznie
rozwijać. To obszar o wielkim potencjale
gospodarczym i ludzkim, a Podkarpacie
jest jego integralną częścią. Dlatego samorząd województwa wybiegając w przyszłość
i przygotowując Strategię Rozwoju Województwa – Podkarpacie 2020, wziął pod
uwagę tak istotną kwestię, jak geograficzne
położenie Podkarpacia i jego sąsiedztwo ze
Słowacją i Ukrainą – krajami, z którymi łączą nas właśnie Karpaty.
Kluczowym elementem współpracy międzynarodowej, w tym także transgranicznej,
jest umiejętne stymulowanie i wspieranie
wspólnych inicjatyw gospodarczych. Takim
przykładem współpracy, na który wskazuje także Strategia, jest rozwijanie nowych
form organizowania się przedsiębiorstw,
zwłaszcza w ramach struktur klastrowych,
które w układzie międzynarodowym mogą
przynieść wymierne korzyści zainteresowanym regionom.
Gospodarka to tylko jedna z płaszczyzn
współpracy z Ukrainą i Słowacją, która ma
wpływ na rozwój całego obszaru karpackiego. W Strategii Rozwoju Województwa
patrzymy w przyszłość biorąc pod uwagę
także inne aspekty współpracy transgranicznej, takie jak: nauka, kultura, innowacje
czy rozwój turystyki. Dlatego konieczne
jest większe otwarcie i wspólne działania
Marszałek Województwa Podkarpackiego
z ośrodkami naukowymi naszych sąsiadów,
które powinno dotyczyć zarówno wymiany kadry naukowej, jak i studentów oraz
tworzenia wspólnych zespołów badawczych. Podobnie jest w przypadku turystyki. To znaczący element rozwoju regionu
karpackiego, stąd zaktualizowana Strategia
wskazuje na konieczność wprowadzenia
na rynek nowych, innowacyjnych produktów turystycznych, opartych na badaniach
ruchu turystycznego i trendach w branży
turystycznej. Wspólnym mianownikiem
tych wszystkich działań powinna być innowacyjność. Bez takiego założenia jesteśmy
skazani w najlepszym razie na stagnację,
a nie na rozwój.
Nie zapominamy, że atutem Podkarpacia,
a także naszych słowackich i ukraińskich
partnerów, jest dziedzictwo kulturowe, wielowiekowa tradycja i społeczna różnorodność. Stanowią one o sile i potencjale regionu, który potrafi łączyć tradycję
z nowoczesnością, rozwój gospodarczy
z dbałością o stan środowiska naturalnego.
Mając na uwadze wszystkie te aspekty,
naturalnym wydaje się współpraca samorządu województwa ze Stowarzyszeniem
Euroregion Karpacki, które ma ugruntowaną pozycję i na wielu płaszczyznach jest
liderem działań podejmowanych na rzecz
rozwoju oraz szeroko rozumianej integracji Karpat. Dzięki realizowanym przez stowarzyszenie projektom udało się zdynamizować współpracę transgraniczą setek
instytucji, stowarzyszeń i organizacji, a przez
to poprawić sytuację tysięcy osób i stworzyć
im nowe możliwości.
Jestem przekonany, że województwo podkarpackie, jako członek Stowarzyszenia Euroregion Karpacki, może odegrać znaczącą
rolę w rozwoju makroregionu karpackiego,
aktywizując działania na rzecz tego obszaru. Szczególnie uzasadniony, wydaje się podnoszony wielokrotnie postulat utworzenia
transnarodowego programu operacyjnego
Europejskiej Współpracy Terytorialnej dla
Euroregionu Karpackiego – „Karpacki Horyzont 2020”. Taka ukierunkowana pomoc
pozwoliłaby efektywniej wykorzystać unijne pieniądze, a tym samym skoordynować
działania i inicjatywy, które byłyby „szyte” na
miarę potrzeb i oczekiwań Euroregionu
Karpackiego.
Nowa Regionalna Strategia Innowacji
Województwa Podkarpackiego w dużej
mierze opiera się na ideach „inteligentnych
specjalizacji”, czyli kluczowych dla rozwoju regionu branżach. Dla Podkarpacia najważniejszy jest oczywiście przemysł lotniczy i kosmonautyka, wskazane właśnie,
jako „inteligentna specjalizacja”. Za tym
wyborem stoją konkretne liczby: 90% polskich firm z branży lotniczej skupionych
jest w klastrze Dolina Lotnicza, który ma
swoją siedzibę w Rzeszowie i działa na terenie południowo-wschodniej Polski. To
najszybciej rozwijający się klaster lotniczy
świata, a innowacyjna branża jest gwarantem trwałego rozwoju Podkarpacia. Samorząd województwa dokonał także wyboru
drugiej „inteligentnej specjalizacji”, która
została zdefiniowana, jako sektor „jakości
życia” i obejmuje on m. in. takie obszary
jak: produkcję żywności najwyższej jakości,
zrównoważoną turystykę, ekotechnologie
i energooszczędne budownictwo.
Jako gospodarz Podkarpacia mam świadomość, jak wiele jest do zrobienia, aby ten
bez wątpienia jeden z najpiękniejszych regionów w kraju, stał się też jednym z najbardziej rozwiniętych gospodarczo terenów naszego kraju. Potrzebne jest
perspektywiczne myślenie i koordynacja
działań na wielu polach. Jednym z takich
obszarów są właśnie działania na rzecz
rozwoju Euroregionu Karpackiego. Karpaty to nasze dziedzictwo przyrodnicze
i kulturowe, a także wielki potencjał drzemiący w ludziach. Warto go wykorzystać,
dla wspólnego sukcesu!
HORYZONT 7
Rusza regionalny program
operacyjny 2014-2020
C
hcemy być liderem ściany
wschodniej – tak marszałek
Władysław Ortyl odpowiedział na pytanie o miejsce,
jakie widzi dla Podkarpacia,
kiedy województwo będzie na końcu rozpoczynającej się właśnie perspektywy finansowej.
26 lutego odebrał z rąk Komisarz UE
ds. polityki regionalnej Coriny Cretu oraz
Minister Infrastruktury i Rozwoju Marii
Wasiak umowę dotyczącą Regionalnego
Programu Operacyjnego Województwa
Podkarpackiego na lata 2014-2020. Kilka
dni później o planach i założeniach ostatecznego już kształtu RPO rozmawiał
z dziennikarzami podkarpackich mediów
podczas nietypowej konferencji prasowej,
która odbyła się w formie… śniadania.
Pod koniec marca odbyła się także konferencja merytoryczna otwierająca nowy
RPO. Wydarzenia te można określić symbolicznym startem Funduszy Europejskich perspektywy 2014-2020 w województwie podkarpackim.
W ramach Regionalnego Programu
Operacyjnego Województwa Podkarpackiego do regionu trafi 2 114,2 mln euro,
z czego na działania w ramach EFRR – 1
519,5 mln euro, natomiast na realizację
projektów z Europejskiego Funduszu
Społecznego – 594,7 mln euro. Kwota na
lata 2014-2020 jest wyższa niż ta przypadająca na województwo w ramach perspektywy 2007-2013.
W perspektywie 2014-2020, wsparcie
unijne ma zostać przeznaczone głównie
na projekty, które najbardziej przyczyniają się do wzrostu gospodarczego i zwiększenia zatrudnienia. Najwięcej środków,
bo 406,4 mln euro zainwestowanych zostanie w infrastrukturę komunikacyjną,
m.in. połączenie regionalnej infrastruktury transportowej z siecią TEN-T.
– Rozpoczynamy od programu budo-
wy obwodnic, bo są to inwestycje, które
długo trwają, generują duże koszty społeczne i środowiskowe. Ale tymi inwestycjami drogowymi chcemy zrobić jak największy wkład do konkursu rezerwy
finansowej w 2018 roku. Otrzymaliśmy
też dofinansowanie na tzw. Małe Koperniki, czyli ośrodki edukacyjne. Dwa,
trzy takie ośrodki mają szanse powstać
w naszym województwie – mówił marszałek Ortyl. Obwodnice za unijne pieniądze planowane są między innymi
w Lubaczowie, Cieszanowie, Sokołowie
czy Strzyżowie. W ramach inwestycji
drogowych budowane będą także łączniki autostradowe. W nowym RPO udało
się także wynegocjować 4 miliony euro
na promocję gospodarczą regionu. Nowością są pieniądze na uzdrowiska – aż
20 milionów euro.
Na działania na rzecz zwiększenia konkurencyjności regionalnej gospodarki
przeznaczonych jest ponad 374 mln euro.
Głównym beneficjentem tych środków
będą przedsiębiorcy, realizujący projekty
z zakresu prac badawczo-rozwojowych
oraz wprowadzający innowacyjne rozwiązania. Wsparcie dotyczyć będzie głównie
branż zgodnych z Regionalną Strategią
Innowacji na rzecz inteligentnej specjalizacji. Znaczącą część RPO WP 20142020 stanowić będą działania związane ze
spójnością przestrzenną i społeczną, rynkiem pracy, integracją społeczną oraz edukacją.
Ważnym założeniem w nowym RPO
jest koncepcja zrównoważonego rozwoju regionalnego, czyli takie działania i inwestycje, które zagwarantują równomierne wykorzystanie unijnych pieniędzy.
Dlatego oprócz Rzeszowskiego Obszaru
Funkcjonalnego, zarząd wynegocjował
osiem Miejskich Obszarów Funkcjonalnych, które będą mieć dedykowane środki na inwestycje. Przeznaczono również
prawie 90 milionów (ok. 4 % alokacji
z EFRR) dla 11 powiatów na zrównoważenie rozwoju najsłabszych powiatów,
które mają bardzo słabo rozwiniętą sferę
usług publicznych.
Pierwsze nabory konkursowe w ramach
RPO WP 2014-2020 mają ruszyć już
w III kwartale 2015 roku. – Bardzo ważna oś to Konkurencyjna i Innowacyjna
Gospodarka. Zakładamy, że nawet
w trzecim kwartale tego roku pojawią się
pierwsze nabory w tej osi. Również liczymy, że ogłosimy nabory w II osi, czyli w Cyfrowym Podkarpaciu – zapowiadał
dyrektor Departamentu Zarządzania
RPO Adam Hamryszczak.
Wyznaczone przez Komisję
Europejską cele tematyczne
realizowane w ramach
RPO WP 2014-2020
uporządkowane zostały
w 10 osiach priorytetowych:
1. Konkurencyjna i innowacyjna
gospodarka – 374 mln euro
2. Cyfrowe Podkarpackie – 81 mln euro
3. Czysta energia – 253,7 mln euro
4. Ochrona środowiska naturalnego
i dziedzictwa kulturowego
– 186,2 mln euro
5. Infrastruktura komunikacyjna
– 406,4 mln euro
6. Spójność przestrzenna i społeczna
– 217,8 mln euro
7. Regionalny rynek pracy
– 227,4 mln euro
8. Integracja społeczna – 169,1 mln euro
9. Jakość edukacji i kompetencji
w regionie – 128,5 mln euro
10. Pomoc techniczna – 69,7 mln euro
Materiał przygotowany przez Zespół Prasowy
Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie
HORYZONT 9
„Europa Karpat” w Krasiczynie
Pomóżmy Karpatom sami,
zanim pomoże Unia
JACEK BORZECKI
T
ak można byłoby sparafrazować kolejną konferencję
z cyklu „Europa Karpat”,
zorganizowaną 28 lutego
br. w Krasiczynie z inicjatywy – jak zwykle – wicemarszałka Sejmu
RP, Marka Kuchcińskiego. Witał on kilkudziesięciu uczestników, w tym parlamentarzystów (zarówno z Polski, jak
i z kilku krajów karpackich), ekspertów
i naukowców, oraz licznych przedstawicieli władz samorządowych różnych
szczebli.
Jak wiadomo, dramatem miłośników
Kar pat, zrzeszonych m.in. w krajowych stowarzyszeniach „Euroregionu
Karpackiego”, jest brak dostatecznie
potężnego politycznego lobby, zdolnego do przekonania władz Unii Europejskiej o potrzebie sfinansowania
in fra struk tu ral nych pro jek tów nie zbędnych dla zrównoważonego rozwoju gospodarczego Karpat. Niestety,
działalność polityczna rządzi się twardą za sa dą uwzględ nia nia in te re sów
przede wszystkim wielkich grup społecznych zamieszkałych na gęsto zaludnionych terenach, bo to oznacza
po zy ski wa nie po par cia de cydu ją cej
liczby wyborców. Karpaty zaś to obszar słabo zaludniony, z którego w dodatku wielu mieszkańców – z powodu
braku infrastruktury i możliwości zatrudnienia – zmuszonych jest bezpowrotnie emigrować za chlebem. Rządy
państw kar packich nie traktują więc
kwestii rozwoju gospodarczego Karpat jako pierwszoplanowej i nie wywierają zdecydowanego wspólnego nacisku na Brukselę. I tu „błędne koło”
zamyka się, albowiem bez zainwestowania w Karpatach dużych środków
unijnych w realizację projektów infrastruk tu ral nych, nie da się roz wi nąć
wielkiej turystyki w krajach karpackich.
10 HORYZONT
Potrzeba komunikacji
między parlamentami
Otwierając konferencję, marszałek
Kuchciński zaapelował do obecnych
przedstawicieli parlamentów kilku
państw karpackich o powołanie „Karpackiego Zgromadzenia Parlamentarnego”, które służyłoby m.in. jako forma
bezpośredniego komunikowania się parlamentarzystów państw kar packich
(oraz podejmowania wspólnych inicjatyw) w kwestiach istotnych dla społeczno-gospodarczego rozwoju Karpat.
– W ub. roku jedna z pań posłanek
słowackich powiedziała, że łatwiej nam
(politykom państw karpackich) kontaktować się przez Londyn, Paryż lub
Brukselę, aniżeli bezpośrednio między
sobą – między Belgradem, Budapesztem, Bratysławą, Pragą, Warszawą i Kijowem. I dlatego to jest jeszcze jedno
wyzwanie przed nami stojące – zapowiedział Marek Kuchciński.
Ideę „karpackiego zgromadzenia parlamentarnego” przybliżył w swoim wystąpieniu poseł Piotr Naimski. Jak zauważył,
współpraca
pomiędzy
państwami karpackimi przybiera różne
for my, ale ich cechą wspólną jest to, że
są to kontakty międzyrządowe. Tymczasem – stwierdził – „współpraca między
naszymi środowiskami politycznymi powinna przekraczać te ramy i bariery, które są związane z doraźnie rządzącymi
koalicjami w krajach karpackich. Parlamenty z natury rzeczy są wielopartyjne
i funkcjonuje w nich także opozycja. Jeżeli będziemy mieli mechanizm pozwalający na konsultacje między parlamentami, to niejako wymkniemy się z tej
pułapki, którą czasem stanowią te czy
inne kontrowersje w regionie pomiędzy
naszymi rządami. To byłoby takie dodatkowe narzędzie konsultacji i w tym
widzimy podstawową zaletę tego pomysłu. Mamy już opinię prawników
w tej kwestii i będziemy się do tej idei
przybliżali”.
Inicjatywy for mujące
„Markę Kar packą”
Nie zważając na brak unijnego programu operacyjnego (dużych pieniędzy)
dla wielkich projektów infrastrukturalnych w Kar patach, już teraz można
i trzeba podejmować działania zakrojone na mniejszą skalę, ale wcale nie mniej
ważne. Chodzi tu o podejmowanie inicjatyw realizujących strategię turystyczną dla Karpat, a zarazem for mujących
z czasem już nie lokalną, lecz europejską, a może nawet i globalną „markę
karpacką”, która – także poprzez unikalne walory przyrodnicze i wciąż widoczną wielokulturowość obszaru Karpat –
będzie wyróżniać się spośród innych
tego typu światowych marek.
Jedna z takich inicjatyw, którą przedstawił na konferencji Zygmunt Berdychowski (przewodniczący Rady Programowej Forum Ekonomicznego), oparta
jest na ludzkiej potrzebie chodzenia
i biegania po górach. Brzmi to skromnie, ale tak było tylko u początków inicjatywy, którą rozpoczął w 2010 roku
bieg zorganizowany w Krynicy. W następnych latach tej imprezie zaczęły towarzyszyć inne inicjatywy i przedsięwzięcia, które wszystkie razem
zaowocowały stworzeniem przez 12 samorządów terytorialnych, we wrześniu
2013 roku, „klastra aktywnej turystyki”,
czyli szerokiej, całościowej oferty dla
miłośników aktywnego spędzania czasu
wolnego.
Dzisiejszy klaster to już nie tylko liczne samorządy inwestujące w infrastrukturę sportowo-turystyczną, ale także no-
woczesna cyberinfrastruktura integrująca współpracę partnerów: portal internetowy (tygodniowo 25 tysięcy indywidualnych użytkowników) oraz „Karta
biegacza” (10 tysięcy wydanych egzemplarzy). Ta ostatnia to już nie tylko karta rabatowa, honorowana aktualnie
przez 350 partnerów (restauracje, hotele, kluby fitness, itp.), ale również karta
płatnicza. A w przygotowaniu jest już
„Karta biegacza” trzeciej generacji, która mieścić się będzie w telefonie komórkowym:
– Ta nowa „Karta biegacza” uruchomi
się w telefonie po naciśnięciu odpowiedniej ikony, i przyjeżdżając do jakiejś
miejscowości karpackiej będziemy mogli zobaczyć, kto honoruje tę kartę poprzez rabaty, gdzie są trasy biegowe czy
rowerowe, i jakie są najważniejsze zabytki w tej okolicy. Karta będzie też miała
indywidualną część personalną (np. własne wyniki sportowe, dane zdrowotne),
a także część dotyczącą infor macji handlowych i promocyjnych – infor mował
w swoim wystąpieniu Zygmunt Berdychowski.
Zapowiedział on zarazem rozszerzenie
for muły „klastra” o niezliczone kluby
fitness, które nie tylko przyłączą się do
programu rabatowego „Kar ty Biegacza”, ale też – poprzez animacje 3D –
będą niejako zachęcały do odwiedzenia
naszych polskich, karpackich tras biegowych (rowerowych, rolkowych), których
przygotowywanie już się w wielu miejscach rozpoczęło.
W ramach „klastra aktywnej turystyki”
(grupującego aktualnie 85 partnerów)
organizowanych jest głównie w woj. małopolskim 75 różnego rodzaju masowych wydarzeń sportowo-rekreacyjnych,
w których co roku bierze udział ok. 70
tysięcy amatorów aktywnego wypoczynku. Ambicje są jeszcze większe. – Na-
szym perspektywicznym celem jest, aby
poprzez portal, aplikację mobilną, „kartę biegacza” i poprzez inne elementy
związane z funkcjonowaniem człowieka
w cyberprzestrzeni, zbudować społeczność co najmniej miliona osób aktywnych, identyfikujących się z tym naszym
projektem – zapowiada Berdychowski.
Z wystąpienia prof. Marka Doktora
z krakowskiej AGH wynikałoby, że do
tworzenia „Marki Karpackiej” przyłączy
się wkrótce nowy projekt aktywnego wypoczynku w postaci karpackiej geostrady (w przyszłości transgranicznej), czyli
wytyczonych i przystosowanych dla potrzeb turystyki tras, ukazujących bogactwo i różnorodność geologiczną Karpat, jak również tutejsze dziedzictwo
górnicze.
„Via Car pathia”
Niezależnie od tych imponujących inicjatyw aktualnie lokalnych, choć otwartych na współpracę z pozostałymi krajami karpackimi, o rozwoju karpackiej
turystyki w skali europejskiej, a nawet
i globalnej, zadecydować może jedynie
realizacja wielkich „odgórnych” projektów infrastrukturalnych. Jednym z nich
jest „Via Carpathia”, czyli międzynarodowa droga ekspresowa umożliwiająca
wygodny dostęp do obszaru Kar pat
i zarazem łącząca poszczególne kraje
karpackie.
Marszałek woj. podkarpackiego, Władysław Ortyl, podkreślił w swoim wystąpieniu znaczenie komunikowania się pomiędzy krajami karpackimi, zarówno
w zakresie relacji społeczno-politycznych, jak i poprzez planowaną infrastrukturę drogową i kolejową, oraz
współczesny komunikator, czyli Internet. Warunkiem rozwoju gospodarczego Karpat jest aktywizacja tych trzech
sposobów komunikacji, jednakże naj-
bardziej decydującą wydaje się potrzeba
budowy trasy „Via Carpathia”, która na
terytorium Polski oznaczona jest symbolem S-19.
Brak zaangażowania Unii Europejskiej
w sfinansowanie tego projektu jest oczywiście ogromną przeszkodą, ale – zdaniem marszałka Ortyla – poszczególne
kraje karpackie powinny mimo wszystko, korzystając z wszelkich innych możliwości, starać się budować poszczególne odcinki, które w przyszłości można
będzie połączyć w jedną trasę „Via Carpathia”. Zapewnił, że z przygotowanego już projektu drogi ekspresowej S-19
na odcinku Podkarpacia wynika, iż będzie to najpiękniejsza trasa w Polsce,
z wieloma tunelami, wiaduktami i archiduktami. Odsłoni ona niezwykłe
piękno górskich masywów i dolin, stanowiąc atrakcję przyciągającą w Karpaty rzesze turystów.
W ramach pozostałych paneli omawiano: stale pogarszającą się sytuację demograficzną regionów górskich we wszystkich krajach karpackich; koncepcję
stworzenia „latającego” uniwersytetu karpackiego bez budynku i administracji (zainteresowanie wykładowców opracowaniem tematów monograficznych
dotyczących obszaru Karpat w aspekcie
historycznym, geograficznym i dziedzictwa kulturowego, a następnie zachęcenie
wyższych uczelni z krajów karpackich do
zapraszania ich z tymi wykładami); wreszcie – koncepcję przyszłego funkcjonowania aktualnie odbudowywanego dawnego obserwatorium astronomicznego
na górze Pop Iwan (pracownie naukowe,
praktyki studenckie, wysokogórskie
schronisko akademickie, obserwatorium
astronomiczne i meteorologiczne, oraz
polsko-ukraińska stanica ratownictwa górskiego i zarazem polsko-ukraińska szkoła ratownictwa górskiego).
HORYZONT 11
Euroregion Karpacki
na targach turystycznych
w Bratysławie
MONIKA WĘDRYCHOWICZ
K
arpaty to nie tylko jedno
z największych pasm górskich w Europie. Karpaty to opowieść o ludziach,
emocjach, marzeniach, to
unikalne krajobrazy i bogactwo kultury.
Te i inne atuty Karpat Stowarzyszenie
Euroregion Karpacki Polska miało przyjemność prezentować podczas Międzynarodowych Targów Turystycznych ITF
SLOVAKIATOUR, które odbyły się
w dniach 29.01.2015-01.02.2015 roku
w Centrum Wystawienniczym Incheba
Expo w BRATYSŁAWIE. Udział w targach był jednym z elementów realizowanego projektu pn. „Alpejsko-Karpacki Most Współpracy” dofinansowanego
ze Szwajcarsko-Polskiego Programu
Współpracy.
ITF SLOVAKIATOUR to targi kierowane co roku do szerokiego spektrum
instytucji zainteresowanych poszerzeniem swojej dotychczasowej oferty o nowe aktywności, dzieleniem się wynikami
realizowanych projektów, wejściem na
nowe rynki oraz znalezieniem partnerów do realizacji wspólnych pomysłów
oraz inwestycji w ramach takich sektorów w tym roku jak: turystyka, myślistwo
i wypoczynek, gastronomia oraz wellness i fitness. W bratysławskiej hali
o powierzchni 35 tys. metrów kwadratowych zaprezentowali się wystawcy z ponad 30 krajów świata, w tym ze Słowacji, Czech, Bułgarii, Egiptu, Grecji,
Chorwacji, Indonezji, Izraela, Brazylii,
Węgier, Polski, Austrii, Hiszpanii, Tunezji, Turcji, Włoch, Dominikany, Kazachstanu i Maroko. Stoiska przyciągały
swoim bogactwem i różnorodnością.
Można było skosztować regionalnych
potraw oraz trunków. Z wielu miejsc dobiegała muzyka. Na narodowych instrumentach grali Słowacy, Węgrzy, Rumuni
i Marokańczycy. Największą uwagę przy-
12 HORYZONT
ciągała marokańska muzyka i pokazy
tańca.
Stowarzyszenie dysponowało 32-metrową powierzchnią wystawienniczą.
Podczas czterodniowych targów przedstawiciele Stowarzyszenia prezentowali
efekty realizacji projektu oraz potencjał
gospodarczy i turystyczny Karpat, bogate i zróżnicowane dziedzictwo kulturowe
oraz energię i autentyczność mieszkańców Euroregionu Karpackiego będącego wspólną przestrzenią społeczno –
gospodarczą w Europie Środkowej,
obejmującą przygraniczne regiony Polski, Słowacji, Ukrainy Węgier i Rumunii.
Główną ofertą Stowarzyszenia reprezentującego polską stronę Euroregionu
Karpackiego była prezentacja Marki Karpackiej „Carpathia” stanowiącej znak jakości gospodarczej Karpat i opartej na
bogatym dziedzictwie kulturowym, unikalnej przyrodzie obszaru Karpat i potencjale gospodarczym Euroregionu Karpackiego. Naszym celem było pokazanie
turystom, że Karpaty to nowa propozycja
na rynku turystycznym, destynacja, która
ma szanse stać się jedną z wiodących marek terytorialnych na rynku globalnym
w ciągu najbliższych lat.
Stoisko dzieliliśmy wspólnie z przedstawicielami Urzędu Miasta Sniny reprezentującymi słowacką stronę Euroregionu Karpackiego na czele z Burmistrzem
Štefanem Milovčikiem .
Jedną z głównych propozycji w ramach
Marki Karpackiej była oferta Dworu
Kombornia i Salonu Win Karpackich,
którą przedstawiali na miejscu Ryszard
Skotniczny – właściciel Dworu i Katarzyna Hamela – prezes Fundacji Enocarpathian. W targach poza pracownikami
Stowarzyszenia wzięli udział również
eksperci zewnętrzni – Wojciech Goleman oraz Antoni Kamiński.
Stoisko cieszyło się ogromną popularnością. Gościliśmy na nim samego prezydenta Słowacji – Andreja Kiska, a także
prezesa Incheba Expo – Aleksandra Rozina. Stoisko CARPATHII, na którym
Euroregion Karpacki promował Karpaty, odwiedził także Tomasz Chłoń, ambasador RP na Słowacji , który rozmawiał
o możliwościach współpracy z Euroregionem. Dawid Lasek, wiceprezes Zarządu SEKP zaprosił do współpracy interesantów krajów karpackich, z którymi
podpisano listy intencyjne. Udział w targach był kolejnym krokiem wśród wielu
działań Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska stanowiącym dodatkowe
ogniwo w stworzeniu stałych ram współpracy krajów i regionów karpackich.
Autorka jest pracownikiem SEKP, specjalistą ds. promocji
Karpaty i Alpy
w obiektywie
Karola Nienartowicza
JOANNA LONGAWA
JOANNA LONGAWA, krośnianka, obecnie mieszka i pracuje w Rzymie. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego (Edytorstwo) oraz
Śląskiego (Studia Podyplomowe - nauczanie j. polskiego obcokrajowcόw), lingwistka (studia tłumaczeniowe w j. włoskim, angielskim
i hiszpańskim na włoskim Uniwersytecie Gregorio VII), podrόżniczka, poetka (Antologia Parole Sparse, 2012 Pagine), koordynatorka
kultury. Dziennikarstwem zajmuje się profesjonalnie od pięciu lat wspόłpracując regularnie z polsko-włoskimi magazynami, takimi jak
Trendy. Art of living, Stars System, Upholding Roma, Milano Top News, Switch Italia, Rough, czy Il Corriere del
K
arol Nienartowicz, 30-letni fotograf gόr z Jeleniej
Gόry, chociaż sam nie
przyznaje, w zagranicznej prasie jest jednym
z najczęściej publikowanych polskich fotografόw pejzażowych. Włoska La Repubblica zachwyciła się w tym roku jego
„wspaniałymi widokami zapierającymi
dech w piersiach” tak samo jak amerykański magazyn The Art Elephant czy
niemiecki Der Kultur Blog, nie wspominając krajowych publikacji w National
Geographic czy Traveler. Artysta łączy
sztukę fotografii z pasją podrόży trekkingowych po gόrach całej Europy. Sam
organizuje swoje wyprawy, niejednokrotnie ryzykuje życie dla unikalnego zdjęcia.
Podczas swoich podrόży Nienartowicz
odwiedził jak do tej pory ponad 20
krajόw. Fotografował m.in. Alpy francuskie, szwajcarskie, włoskie, słoweńskie i niemieckie, Karpaty polskie, słowackie, ukraińskie i rumuńskie, Gόry
Przeklęte w części albańskiej i czarnogόrskiej, gόry Macedonii, Bośni, a także szkockie Grampiany. Największym
sentymentem jednak darzy rodzinne
Karkonosze. Jeleniogόrczyk nagradzany
był wielokrotnie na licznych konkursach
krajowych i zagranicznych o tematyce
pejzażu gόrskiego, m. in w 2014 r.
w Rzeszowie zdobył Grand Prix w Międzynarodowym Konkursie Fotograficznym zorganizowanym przez Fundację
Nasze Karpaty i National Geographic
Polska. Z fotografem, dla Horyzontu
Alpejsko-Karpackiego, rozmawia Joanna
Longawa.
14 HORYZONT
„
Traktuję góry jako
oazę spokoju,
do której uciekam
odpocząć oraz
naładować pięknem
oczy i duszę
Specjalizuje się Pan w fotografowaniu gór. W jakich okolicznościach zrodziła się u Pana ta pasja? Jak długo trwa wasza
romantyczna miłość?
12 lat temu mama zabrała mnie po raz
pierwszy na Śnieżkę. Wziąłem wtedy ze
sobą aparat i zrobiłem kilka zdjęć. Od
tego czasu fotografowałem w górach
z mniejszą lub większą częstotliwością.
Od jakichś 4 lat traktuję to bardziej poważnie i poświęcam sporo czasu i sił.
Ile czasu spędza Pan rocznie
w górach? Według jakiego kryterium je Pan fotografuje oraz jakiej techniki Pan używa?
Staram się spędzić w górach każdego
roku minimum 30 dni. A czasem udaje
się nawet 40-60, zależy od konkretnego
roku i tego, ile mam na głowie innych
obowiązków. Są to nie tylko wypady jednodniowe, ale również kilkunastodniowe wyjazdy w Alpy czy inne góry. Podczas 12 lat chodzenia przeszedłem
w górskim terenie ponad 7400 km! To
tak jakby iść ze wschodu Polski przez
Rosję, Mongolię i Chiny i dotrzeć aż do
wybrzeży Japonii. Prowadzę szczegółowe statystyki swoich wyjść w góry, stąd
mam dokładne dane ile, gdzie i kiedy
przeszedłem. Taki bzik. Początkowo fotografowałem analogowo, a z momentem wejścia na rynek fotografii cyfrowej
porzuciłem analoga, który nigdy mnie
specjalnie nie kręcił, a wciągnął właśnie
świat cyfry.
Czy fotografowanie gór jest czynnością niebezpieczną? Ryzykował Pan kiedyś dla zdjęcia życie?
Góry niosą ze sobą rozmaite niebezpieczeństwa i stawianie im czoła jest
wpisane w pracę fotografa górskiego.
Wiadomo, że zagrożenie rośnie wraz
z wysokością, pokrywą śnieżną czy podczas niepogody. Niestety, wszystkie te
czynniki wpływają jednocześnie na
atrakcyjność fotografii – przede wszystkim dlatego, że podczas trudnych warunków ludzie schodzą z gór, dzięki czemu nie mogą doświadczać tego co
fotograf, a co nierzadko jest piękne – np.
burza w górach, załamania pogody itd.
Wchodząc na każdą śnieżną grań w Alpach czy skalny grzebień w Karpatach
w jakiś sposób rzuca się na szalę swoje
życie lub zdrowie. Mówiąc wprost – tak,
ryzykowałem życie dla zdjęcia. Wielokrotnie. To specyfika tej pracy.
Ile krajów Pan zwiedził? Jakie pasma gór skie fotografował? Na
czym skupia Pan uwa gę przy
por tretowaniu gór?
Fotografowałem w ponad 20 krajach
w Europie, głównie góry, ale nie tylko, bo
byłem również w Anglii, gdzie gór jest
niewiele i w krajach Beneluksu, gdzie nie
ma ich w ogóle, lub prawie w ogóle. Nie
ma sensu wymieniać wszystkich odwiedzonych dotąd pasm górskich, bo zajęłoby to pół strony, jednak na pewno będzie
ich około setki. W samych Sudetach są 22
pasma i byłem we wszystkich. Do tego
dochodzi po kilkanaście pasm Karpackich
i Alpejskich, Góry Dynarskie czy Szkocja.
Szczególne wrażenia jednak zrobiły na
mnie Karpaty rumuńskie i ukraińskie,
Góry Przeklęte na pograniczu Albanii,
Czarnogóry i Kosowa, oraz Alpy Walijskie w Szwajcarii, Alpy Kamnicko-Savińskie w Słowenii i Aiguilles d'Arves we
francuskich Alpach Delfinackich. Podczas fotografowania zwracam szczególną
uwagę na kompozycję – ciekawy układ,
który da logiczną i interesującą całość.
Lubię oryginalne spojrzenie, inny punkt
widzenia. Zależy mi, by to wyróżniało
moje zdjęcia z setek podobnych. Co ciekawe, a zwrócił na to uwagę recenzent
mojej ostatniej wystawy pan Wojciech Zawadzki, podobno zawieram na zdjęciach
klasyczne i eleganckie spojrzenie i, paradoksalnie, ponoć właśnie to wyróżnia te
zdjęcia. Ponadto oczywiście zwracam
uwagę na to co wszyscy pejzażyści: warunki pogodowe, barwy, światło itd.
Obok Kacpra Kowalskiego jest
Pan najbardziej rozpoznawalnym
za granicą polskim fotografem
pejzażowym. Spodziewał się Pan
takiego sukcesu?
Po raz pierwszy spotykam się z taką
opinią i jest ona tyleż miła, co chyba
nieprawdziwa. W Polsce jest wielu wspaniałych fotografów. Cieszę się jednak, że
moje nazwisko jest coraz częściej kojarzone z fotografią górską, bo dodaje mi
to niesamowitej siły i pozytywnej energii. Nie ukrywajmy, że ta siła jest potrzebna, bo fotografowanie w górach
jest dość wymagającym sportem.
Jalu Kurek nazwał góry „Ziemią
garbatą; kalectwem, które jednak
ma w sobie coś wyjątkowego,
nieprzeciętnego, co każe się namyśleć”. A Pan jak te swoje góry postrzega?
Góry wyzwalają we mnie emocje, o jakie normalnie nie byłbym w stanie siebie
podejrzewać. Uwielbiam być w górach –
nie patrzeć na nie z daleka. Być wewnątrz
tego świata i czerpać z niego garściami.
Jednak same góry, bez aparatu to już nie
to samo. Stanowię jedność ze swoim aparatem, patrzę na góry prawie wyłącznie
przez wizjer i jest to dla mnie zupełnie
normalne. Z tego względu nie byłbym
w stanie chodzić po górach bez aparatu,
bo to trochę tak jakby próbować przejść
Orlą Perć mając jedną nogę i jedną rękę.
Urodził się Pan w Jeleniej Górze,
żyje Pan w Gdańsku. Czy bywa
Pan często na południu Polski?
Tak często jak tylko mogę. Obecnie
dość rzadko. Jeśli mam więcej czasu, to
chyba nawet wolę pojechać w góry za
granicę – do Szwajcarii czy na Ukrainę.
Proszę wybrać: Karpaty czy Alpy?
Co Pana w nich urzeka i dlaczego?
Na wiosnę wybieram Karpaty, a w lato Alpy. Nie zamierzam porównywać
jednych gór do drugich, bo to zupełnie
inne masywy. Alpy choćby ze względu
na swoją wysokość i obecność lodowców nie mają porównania z innymi europejskimi pasmami. Karpaty darzę jednak wielkim sentymentem. I to nie tylko
Tatry, które bardzo lubię, ale przede
wszystkim mniej znane Kar paty
Wschodnie, których spora część znajdowała się w granicach II Rzeczpospolitej.
Według Pana, czego brakuje
pięknym, magicznym Karpatom,
by stały się równie popular ną
krainą turystyczną jak Alpy?
Według mnie niczego im nie brakuje,
patrzę na to w inny sposób. Karpaty nie
są gorsze czy lepsze od Alp – są inne. To
góry dla innego rodzaju turystyki. Brak
HORYZONT 15
masowej turystyki na wielką skalę, tuneli, autostrad i miasteczek narciarskich to
ogromna zaleta Karpat, które są górami
bardziej kameralnymi. Wielu turystów tego właśnie szuka w górach i przyciągają
ich właśnie Karpaty czy góry Bałkanów
(gdzie jednak w sezonie jest zbyt ciepło),
ale niestety jest to nisza. To nie są ludzie.
na których da się zarobić. To głównie
pozytywni wariaci – pasjonaci z własnym
namiotem i konserwami z Biedronki
w plecaku. Ich celem nie jest dobrze zjeść
czy wygodnie spać do 10 rano. To ludzie,
którzy górami żyją i którzy je kochają
w całej ich kapryśnej naturze, nie tylko
wtedy, gdy świeci słońce. Taki jest w moim odczuciu standardowy profil karpackiego turysty, którego spotykam na dzikich szlakach Ukrainy czy nawet
Bieszczadów poza sezonem. Sam najbardziej lubię ukraińską i rumuńską część
Karpat, która jest zdecydowanie dziksza
niż Karpaty polskie i słowackie, i bardziej
egzotyczna niż to, co możemy oglądać
w Alpach. Rozumiem jednak, że moja
opinia może być inna od zdania ludzi na
co dzień tam mieszkających i borykających się z rozmaitymi trudnościami, które z tego wynikają. Ja jednak traktuję góry jako oazę spokoju, do której uciekam
odpocząć oraz naładować pięknem oczy
i duszę. Dlatego obecny poziom zagospodarowania jest w mojej opinii wystarczający, i to właśnie wyróżnia Karpaty
i stanowi o ich pięknie i wyjątkowości.
Rok temu zajął Pan 1. miejsce
w konkur sie „Nasze Kar paty”
w Rzeszowie zorganizowanym
przez Fundację Kar packą – Polska oraz National Geographic.
Gdzie będzie można w tym roku
zobaczyć Pana prace?
Zwykle nie planuję takich rzeczy z wyprzedzeniem. Po prostu łapię okazje, które się nadarzają. Ostatnio mam ich całkiem sporo i są to nie tylko wystawy, ale
również spotkania podróżnicze, wywiady
dla pism, publikacje w gazetach. W grudniu miałem wielką przyjemność być gościem Gdańskiego Festiwalu Górskiego,
gdzie opowiadałem o wyprawie alpejskiej
na Lyskamm (4527 m), występując prawie
w jednym szeregu obok takich gwiazd jak
Adam Bielecki czy Piotr Pustelnik. Oczywiście, nie wszystko dzieje się samo.
O wiele z tych rzeczy sam zabiegam, wysyłam dziesiątki maili i co jakiś czas z satysfakcją mogę dołożyć małą cegiełkę na
swej fotograficzno-górskiej drodze, która
prowadzi mnie do jasnego celu w przyszłości – życia z fotografowania w górach.
Wierzę, że jest to możliwe.
16 HORYZONT
Szwajcarskie innowacje
w turystyce
AGNIESZKA ZAŃCZAK
W
dniach 11-12 lutego
2015 roku Stowarzyszenie Euroregion Karpacki Polska zorganizowało dwa seminaria
praktyczno-naukowe poświęcone transferowi wybranych szwajcarskich innowacji
w turystyce na obszar Euroregionu Karpackiego.
Seminaria prowadzone były przez ekspertów ze Szwajcarii i z Polski. W spotkaniach wzięli udział przedstawiciele szeroko
rozumianej branży turystycznej.
Pierwsze seminarium „Partnerstwo na
rzecz rozwoju turystyki w Karpatach” odbyło się 11 lutego w Krakowie i było częścią
konferencji organizowanej przez Instytut
Turystyki w Krakowie Sp. z o.o. wspólnie
z Akademią Górniczo-Hutniczą im. Stanisława Staszica w Krakowie – Katedrą Geologii Ogólnej i Geoturystyki oraz Instytutem
Turystyki Uniwersytetu HESSO Valais
w Sierre i Spółką REDD S.A w Lozannie.
Podczas seminarium zaprezentowana została nowa koncepcja rozwoju Karpat
z uwzględnieniem:
– Strategii Marki Karpackiej „Carpathia”
– Doświadczeń szwajcarskich dotyczących innowacji w turystyce
– Wiedzy i doświadczenia wiodących
ośrodków naukowych
– Współpracy jako głównego czynnika
rozwoju turystyki
Ważnym punktem seminarium było podpisanie porozumienia dotyczącego strategicznej współpracy Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska z Akademią
Górniczo-Hutniczą im. Stanisława Staszica w Krakowie i Instytutem Turystyki w
Krakowie Sp. z o. o. w ramach Konsorcjum
Karpackiego w zakresie wsparcia integracji
i rozwoju społeczno-gospodarczego obszaru Karpat.
Drugie seminarium pn. „Szwajcarskie innowacje turystyczne inspiracją dla Marki
Karpackiej Carpathia” miało miejsce 12 lutego w Komborni koło Krosna. Przedmiotem spotkania było przedstawienie stanu
wdrażania innowacyjnej Marki Karpackiej
CARPATHIA, oraz zaprezentowanie scenariuszy rozwoju tej inicjatywy z wykorzystaniem wiedzy oraz doświadczeń szwajcarskich partnerów Euroregionu Karpackiego.
Podczas obydwu spotkań swoje doświadczenia w zakresie szwajcarskich innowacji w turystyce przedstawili prof. Ma-
nu Broccard z Instytutu Turystyki w Sierre oraz Anna Perret, koordynatorka projektów w REDD S.A. ze Szwajcarii.
Spotkania zostały zorganizowane w ramach projektu „Fundament Strategii podstawą wdrażania innowacji w turystyce karpackiej” w ramach szwajcarsko-polskiego programu współpracy z nowymi
krajami członkowskimi Unii Europejskiej.
Autorka jest kierownikiem Biura Planu Partnerstwa,
Informacji i Promocji SEKP
HORYZONT 17
Geostrada ukaże
piękno Karpat
DOROTA ZAŃKO
DOROTA ZAŃKO
Prof. Marek Doktor z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska
Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie:
- Jak jest idea Geostrady Karpackiej?
Geostrada to szlak geologiczno-turystyczno-historyczny, który pozwala turyście zapoznać się z budową gór, różnymi typami skał oraz historią ich
powstania. Poprowadzona przez najciekawsze miejsca Karpat, obejmująca jednocześnie nie tylko szlak, ale pas szerokości około 10 km, w którym turysta
znajdzie zinwentaryzowane, zagospodarowane i opisane ciekawe obiekty nie
tylko geologiczne, ale także historyczne,
kulturowe i turystyczne. To propozycja
dla tych, którzy lubią aktywny wypoczynek. Ideą Geostrady Karpackiej jest
ukazanie w pełni piękna Karpat jako
wyjątkowego masywu górskiego na obszarze Europy i wypromowanie na tym
obszarze nowego rodzaju turystyki, jakim jest geoturystyka, która dostarcza
wrażeń estetycznych w kontakcie
z obiektami przyrody nieożywionej, jakimi są skały, jaskinie, potoki, itd. Geoturystyka przy okazji wypoczynku pozwala nabyć wiedzę o tych obiektach,
które nam się podobają, i zrozumieć ich
istotę. Możliwości ludzi żyjących w danym rejonie zależą tak naprawdę od tego, co dała im natura, a w Karpatach to
widać szczególnie dobrze. Łemkowie
wykonywali metrowej średnicy cembrowiny kute z jednolitej warstwy piaskowca. W miejscowości Łosie zamieszkiwali maziarze i łebacy, ludzie, którzy
zbierając ropę z karpackich potoków za
pomocą witek brzozowych i skrzypu,
wykorzystywali ją następnie do leczenia
zwierząt kopytnych, jak i smarowania
osi w wozach, stodołach i wrotach. Byli to najbogatsi ludzie w XIX w., którzy
mieli wówczas na wsiach łazienki.
18 HORYZONT
– Jakie obiekty znajdą się na trasie Geostrady Kar packiej?
Idea jest taka, żeby reperami Geostrady
Karpackiej były geoparki, czyli obszary,
na których występuje duża koncentracja
wartościowych i ciekawych obiektów
geologicznych, zapisujących historię ziemi i tego, jak powstały Karpaty. Geostrada to swego rodzaju ochrona – poprzez odpowiednie zagospodarowanie,
objaśnienie i wytłumaczenie: nie niszcz
tego, bo to jest wyjątkowe, wartościowe.
Istnieje już szereg inicjatyw oddolnych,
które wchodziłyby w skład tej Geostrady Karpackiej. Np. szlak naftowy (aktywny udział w jego tworzeniu brał wychowanek „naszej” geoturystyki). Turysta
na geostradowym szlaku lub w jego pasie zobaczy, jak żyli ludzie w Karpatach,
jak wykorzystywali i eksploatowali surowce występujące na terenie Karpat,
a więc różnego rodzaju skały, rudy żelaza czy nawet złota, a przede wszystkim
ropy. W naszych Karpatach występuje
jedno z większych stanowisk ryb kopalnych. Można udostępnić taki kamieniołom turystom, by mogli eksploatować
kopalne ryby. Nie mogliby wynosić znalezionych okazów bez sprawdzenia, czy
nie został znaleziony jakiś wyjątkowy
okaz. Wówczas można by było zaproponować takiemu odkrywcy jego odkupienie lub oznaczenie okazu jego nazwiskiem. Przy okazji można na tym nieźle
zarabiać – sprzedawać młotki czy majzle,
dostarczając turystom emocji, ale także
i wiedzy nabywanej w trakcie samodzielnych poszukiwań. Takie przykłady znane
są z Europy. Konieczne jest przygotowanie katalogu najciekawszych obiektów
geologicznych Karpat, które znajdą się na
trasie Geostrady Karpackiej, ale także
Turystyka
– gospodarczy lek?
Henryk Handszuh – profesor wizytujący Górnośląskiej Wyższej
Szkoły Handlowej w Katowicach, były dyrektor ds. Jakości i Handlu
w Światowej Organizacji Turystyki
obiektów kulturowych w których geologia np. znajduje odbicie w surowcach wykorzystywanych w ich budowie czy wyjątkowych
umiejętnościach,
np.
kamieniarstwie regionalnym. Prace takie
już rozpoczęliśmy pod kątem realizacji
reperowych geoparków w Karpatach.
– Jakie znaczenie ma porozumienie podpisane przez AGH ze Stowarzyszeniem Euroregion Karpacki Polska?
Nasza uczelnia jako pierwsza promowała geoturystykę i szkoli od 15 lat specjalistów dla tej branży. Jesteśmy autorami
Geostrady Sudeckiej. Pracujemy naukowo
także na terenie Karpat. Propozycja Euroregionu Karpackiego pozwoli nie tylko
zachować i wypromować dziedzictwo
przyrodnicze, zwłaszcza geologiczne słabo jeszcze wykorzystane na terenie Karpat, ale też na zrównoważony rozwój.
Cieszymy się, że my, mając wiedzę merytoryczną wchodzimy we współpracę z fachowcami od turystyki. My wskażemy
wartościowe obiekty, a oni powiedzą, jak
to można dobrze opakować i stworzyć
nowy ciekawy produkt turystyczny bazujący na słabo znanych i wykorzystanych,
a ciekawych i wartościowych obiektach
dziedzictwa geologicznego.
Dziękuję za rozmowę.
– Jaką rolę w rozwoju gospodarczym pełni turystyka?
Przekonuje się nas, że turystyka jest jedną
z najważniejszych gałęzi gospodarki, że ma
moc sprawczą wzrostu gospodarczego, że
może zasadniczo pomóc biednym krajom.
Ale do tej pory żaden kraj nie uzyskał z turystyki satysfakcjonującego poziomu dobrobytu ani nawet podstawowego rozwoju. Kraje o niezwykle rozwiniętych walorach
turystyki wakacyjnej w Europie, jak Chorwacja, Cypr, Grecja, Hiszpania, Portugalia,
przeżywają dziś załamanie gospodarcze,
mają duże bezrobocie. Np. w hiszpańskiej
Andaluzji, która skupia 30 procent produkcji turystycznej całej Hiszpanii, bezrobocie wynosi prawie 40 procent. Według
mnie, nie należy w turystyce doszukiwać się
mocy sprawczej rozwoju i wzrostu gospodarczego – jest ona bardziej rezultatem
rozwoju oraz mobilności konsumenta, ale
nie ulega wątpliwości, że turystyka jest rzeczywiście potrzebna – przecież bez podróży nie można wyobrazić sobie współczesnego życia. Turystyka może być jednym
z czynników rozwoju gospodarczego danego regionu lub miejscowości, ale tylko wtedy, kiedy będzie odpowiedni, ciągły popyt
na daną miejscowość jako atrakcję, jej usługi, towary i produkty rolne. Na szczeblu lokalnym zdaje egzamin – od lat przykładów
można szukać w szwajcarskich Alpach,
ale przecież dobrobyt całej Szwajcarii nie
zależy od turystyki. To, jak się robi turystykę, świadczy o jakości życia. Bo turystyka
ma się przecież przyczyniać do poprawy jakości życia.
– Dziś coraz częściej w parze ze
słowem turystyka idzie zrównoważony rozwój…
Tendencje związane z tym, co dziś górnolotnie nazywa się zrównoważoną turystyką, są coraz mocniejsze. Widoczne są
przede wszystkim w krajach wysoko rozwiniętych. Przedstawiciele klasy średniej,
która dysponuje środkami na konsumpcję
turystyczną wyższej jakości, coraz mocniej tym produktem turystycznym (ekologicznie czystym, społecznie odpowiedzialnym, przekładającym się na sukces
ekonomiczny) interesują się. Chodzi
o Niemcy, Wielką Brytanię, Holandię,
Francję, kraje skandynawskie, również Stany Zjednoczone. Czym w branży turystycznej objawia się to zainteresowanie turystyką zrównoważoną? Przede wszystkim
tym, że coraz więcej imprez i czasu podczas różnych wydarzeń turystycznych, np.
targów, poświęca się tej problematyce. Coraz więcej odbywa się szkoleń, warsztatów
na temat funkcjonowania energooszczędnych hoteli, ekologicznej żywności, gospodarki odpadami z konsumpcji i produkcji turystycznej. Czy jest to temat
istotny tylko dla fanatyków? – Nie. Okazuje się, że wielkie sieci hotelowe, również te
reprezentowane w Polsce, idą w tym kierunku. Są już tysiące hoteli, które tworzą
i ogłaszają programy zrównoważonej bądź
odpowiedzialnej produkcji, która później
przekłada się na odpowiedzialną konsumpcję turystyczną. Zrównoważona turystyka to także kwestia odpowiedniego
transportu.
– Co w takim wypadku mają zrobić małe obiekty turystyczne, takie
jak hotele?
Iść w tym samym kierunku, a nawet dalej. One mają o wiele większe możliwości
i o wiele większą łatwość tworzenia pro-
duktów turystycznie odpowiedzialnych pod
względem społecznym i ekologicznym, bo
są bardziej elastyczne, położone blisko i
lokalnie lepiej zorganizowane. Przykładem
na to są kraje nordyckie. Problemem dla
małych przedsiębiorstw, szczególnie w Polsce, jest możliwość uzyskania kapitału na
inwestycje w tym kierunku. Natomiast organizatorzy turystyki powinni włączać takie
obiekty do swoich programów.
– Czy oferta, którą prezentuje Euroregion Karpacki i która jest zapisana w Konwencji o zrównoważonym rozwoju Kar pat i jego
Protokole o Zrównoważonej Turystyce, odpowiada współczesnym
tendencjom w turystyce?
W tych dokumentach są zapisy dotyczące certyfikacji standardów jakości. Mamy
więc gotowy scenariusz, jak to robić. Widać, że popyt na produkty odpowiadający
tym standardom, poświadczonych atestami, jest coraz większy. Przykładowo połowa klientów obecnej także w Polsce firmy
TUI (siedzibę ma w Niemczech i Wielkiej
Brytanii) prosi o takie produkty. Badania
szwajcarskie też to pokazują. Co z tego wynika? Jeśli my turystom takich produktów
nie dostarczymy, to tacy klienci do nas, do
Karpat, nie trafią.
Dziękuję za rozmowę.
HORYZONT 19
Słowacja:
Karpaty potrzebują
turysty rozumnego
Zabytki światowego dziedzictwa
UNESCO na wyciągnięcie ręki
DOROTA ZAŃKO
JOLANTA DANAK-GAJDA
Renata Rettinger z Instytutu Geografii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie
– Jakiego turysty potrzebują Karpaty?
Karpaty potrzebują turysty o bardzo
zróżnicowanych potrzebach, ponieważ
same w sobie dysponują zróżnicowanym potencjałem środowiska przyrodniczego i dziedzictwa kultury materialnej
i niematerialnej. Każdy turysta znajdzie
w Karpatach produkt turystyczny odpowiedni dla siebie. Karpaty potrzebują
przede wszystkim turysty rozumnego,
który będzie umiał docenić ten obszar,
i który będzie mógł skorzystać z potencjału i wartości, które w nim drzemią.
– Twierdzi pani, że turystę trzeba
sobie wychować. Dlaczego?
Turystę trzeba sobie wychować od najmłodszych lat z tego względu, iż gdybyśmy zaproponowali np. 9-latkowi wyjazd do Egiptu nad ciepłe morze lub
nad Jezioro Solińskie, to bez wahania
odpowie, że wybiera Egipt. Dla niego
atrakcyjniej brzmi „ciepłe morze”, zaś
nazwa Jezioro Solińskie może mu niewiele mówić, może też nie wiedzieć,
gdzie ono leży. Młodzi ludzie mają stosunkowo niewielką wiedzę o regionie,
w którym mieszkają, o tym, jakimi walorami on dysponuje. Dlatego też turystyki trzeba się uczyć i nauczać – najlepiej przez doświadczenie, warsztaty.
Trudno wytłumaczyć młodemu człowiekowi, dlaczego dana góra jest bardzo
ciekawa pod względem geologicznym.
Ale jeśli za pomocą młotka geologicznego pokruszy skałę, poleje ją kwasem
i zobaczy, co się z nią dzieje, wówczas
przekaz jest zupełnie inny i zainteresuje młodego człowieka. A Karpaty trzeba poznawać aktywnie. Jest to proces na
lata. Szkoda, że coraz mniej organizacji
działa w zakresie wypoczynku i turyst-
20 HORYZONT
ki dzieci i młodzieży, ponieważ nawyki,
które zostają wypracowane w latach najmłodszych, będą owocowały w życiu
dorosłym. Duża w tym rola nauczycieli i wykształconych kadr, działających
w branży turystycznej.
– Podkreśla pani również, że
potencjał Karpat tkwi także turystyce pielgrzymkowej…
Karpaty są regionem z największą ilością ośrodków pielgrzymkowych o różnej randze, mających swoją specyfikę
i charakter. Dla wielu osób zza granicy
będą one mieć również walor poznawczy. Karpaty mają olbrzymi potencjał,
ale wymagający dywersyfikacji pod
względem produktów turystycznych.
Nie można przyjąć jednego modelu turystycznego dla tak rozległego obszaru.
Sukces Karpat jako regionu turystycznego tkwi właśnie w jego zróżnicowaniu.
Turysta zagraniczny będzie interesował
się olbrzymim potencjałem kultury materialnej, a szczególnie niematerialnej
związanej z tradycją i zwyczajami, które
zachowały się do dnia dzisiejszego,
zwłaszcza w regionach peryferyjnych.
Dla turysty krajowego bardzo ważna
jest konkurencyjność cenowa i dostępność komunikacyjna tego obszaru. Karpaty usatysfakcjonują każdego turystę.
Dziękuję za rozmowę.
C
hoć są z drewna, przetrwały stulecia. Bardziej lub
mniej dotknięte zębem
czasu i zawirowaniami historii… Na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO zostało
wpisanych około 30 drewnianych świątyń różnych wyznań, położonych
w Kar patach polskich, słowackich
i ukraińskich. Są to głównie cerkiewki
grecko-katolickie i prawosławne, kościoły rzymsko-katolickie oraz nieliczne
protestanckie. Najstarsze świątynie pochodzą z końca XIV wieku, ale większość datowana jest na XVII i XVIII
wiek.
W słowackich Karpatach najbliżej polskiej granicy znajduje się tylko jeden
drewniany kościół obrządku łacińskiego
wpisany na listę światowego dziedzictwa. To późnogotycka świątynia pod wezwaniem św. Franciszka z Asyżu w Hervartovie – wiosce położonej koło
Bardejowa, niespełna 30 km od przejścia
granicznego w Koniecznej w Beskidzie
Niskim. Na listę UNESCO trafił w 2008
roku. Jest najstarszym i najlepiej utrzymanym kościołem drewnianym na Słowacji.
Został wybudowany pod koniec XV
wieku – prawdopodobnie w latach
1499-1500, choć niektóre źródła mówią o latach 1493 -1496.
Budowla o konstrukcji zrębowej posiada wieżę konstrukcji słupowej z izbicą.
Nawa zamknięta jest trójbocznym prezbiterium, do którego przylega od pół-
nocy zakrystia. Wieża dostawiona jest
do nawy od strony zachodniej, przykrywa ją dach namiotowy. Nawę i prezbiterium przykrywa wspólny dach jednokalenicowy z wieżyczką na sygnaturkę.
Wewnątrz nawa posiada płaski strop,
a prezbiterium ma pozorne sklepienie
z ozdobnymi żebrami. Do najcenniejszych elementów wystroju wnętrza należą gotyckie obrazy tablicowe oraz malowidła ścienne z 1655 i 1805 roku.
Najciekawsze sceny zachowały się tam,
gdzie nie operowało słońce, czyli na południowej ścianie nawy. Pochodzą z 1665
r. i przedstawiają m.in. Adama i Ewę
w Raju oraz św. Jerzego zabijającego
smoka. Funkcje głównego ołtarza pełni
późnogotycki tryptyk, z przedstawieniem
Matki Boskiej z Dzieciątkiem w otoczeniu śś. Barbary i Katarzyny Aleksandryjskiej. W trójkątnych zwieńczeniach znajdują się wizerunki proroków. Nie
zachowały się skrzydła boczne, dlatego
w ich miejsce umieszczono puste deski.
Na uwagę zasługuje również późnogotycka, malowana na deskach grupa
Ukrzyżowania z początku XVI w.,
umieszczona na belce tęczowej; gotycki
obraz przedstawiający śś. Franciszka
z Asyżu, Krzysztofa i Katarzynę Sieneńską z lat 1460-70 oraz barokowa Ostatnia Wieczerza z 1653 r. Warto też obejrzeć drewnianą chrzcielnicę z XVII w.
W przeciwieństwie do północnej Łemkowszczyzny, gdzie kultura materialna
została w dużej mierze zniszczona przez
powojenne wysiedlenia ludności, Rusini
po południowej stronie Karpat zachowali swoje dziedzictwo do dziś. Prawie
w każdej wsi znajduje się drewniana
świątynia, z których większość umieszczono na historycznym szlaku tzw.
„Karpackiej drewnianej drodze”. Na trasie liczącej 333 kilometry długości znajduje się 37 obiektów, łącznie z tymi
w skansenach w Świdniku, Bardejowskich Kupelach i Humennem. Drewniane budowle kultowe są cennymi zabytkami architektonicznymi, które należą do
skarbnicy światowej kultury. Większa
część pochodzi z XVII i XVIII wieku.
Starodawne drewniane cerkwie stanowią klejnot kultury ludowej o światowym znaczeniu, dlatego wiele z nich zostało wpisanych na listę światowego
dziedzictwa UNESCO. Do najcenniejszych i najbardziej znanych zalicza się
świątynie greckokatolickie w miejscowościach: Bodružal, Miroľa, Ladomírová,
Krivé, Príkra, Jedlinka, Hervartov, Potoky, Kožany, Krajné Čier no, Vyšný
i Nižný Komárnik, Šemetkovce oraz
Tročany.
Do grupy najstarszych świątyń wpisanych w 2008 roku na listę światowego
dziedzictwa UNESCO należy grecko-katolicka cerkiew p.w. św. Mikulasza
(św. Mikołaja) w miejscowości Bodružal, położonej zaledwie 8 kilometrów od polskiej granicy w Barwinku
(w Niżnym Komarniku należy skręcić
z głównej drogi w lewo). W centrum
wsi na niewielkim wzniesieniu posadowiona jest cerkiewka, która jest świątynią filialną parafii Hunkovce. Budowla
pochodzi z 1658 roku, należy do cerkwi
łemkowskich typu północno-zachodniego. Uważana jest za jeden z cenniejszych zabytków sztuki sakralnej na Słowacji. Składa się ona z trzech
pomieszczeń – nawy, prezbiterium i babińca. Tę potrójność akcentuje na zewnątrz zróżnicowana wysokość cebulastych, pękatych wieżyczek, z bogato
Ciekawostką jest, iż namalowany został
na pierwotnym ołtarzu, który jest schowany na drugiej stronie ikonostasu. Na
tylną część pierwotnego ikonostasu
z XVII wieku później, w wieku XVIII,
namalowano aktualny ikonostas.
W 1968 r. ikonę Chrystusa Nauczyciela
podłużnie rozdzielono na dwie części.
Tylna część – ikona św. Pawła z innym
uczniem znajduje się w nawie na południowej ścianie. Niestety, na tym zakończyło się rozdzielanie zabytkowego ikonostasu, bowiem obawiano się go
zniszczyć.
Główny ołtarz za ikonostasem jest barokowy ze starszym obrazem Ukrzyżowania. W dolnej części ołtarza znajduje
się ikona z 1706 roku przedstawiająca
Chrystusa upadającego pod krzyżem.
Cerkiew kilka razy była odnawiana i rekonstruowana. Obecny wygląd zawdzię-
zdobionymi kutymi krzyżami. Od zewnątrz świątynia jest pokryta deskami
i gontowym piramidalnym dachem.
Dolna część przedsionka, nawy i prezbiterium są pionowo pokryte deskami.
Główna wieża jest dwudzielna, zawężająca się do góry, pokryta deskami i pasami. W tamburze znajdują się małe
akustyczne. W wieży znajdują się trzy
dzwony. Najstarszy pochodzi z 1759 r.
Plac cerkiewny jest ogrodzony drewnianym płotem z gontowym daszkiem.
Bramka wejściowa jest prawie kołowego planu.
Wewnętrzny wystrój jest barokowy.
Zachwyca kompletny XVIII- wieczny
ikonostas, oraz polichromia przedstawiająca Ukrzyżowanie i Sąd Ostateczny,
która zachowała się na północnej ścianie nawy. Ikonostas z tematami z Nowego Testamentu datuje się na 1794 rok.
cza remontowi z XVIII wieku. Kolejno
remonty prowadzone były w 1902 roku
i po II wojnie światowej, choć mimo
ciężkich walk o Przełęcz Dukielską, kule szczęśliwie omijały świątynię. Ostatnie prace prowadzono w latach 2004 –
2008. Nie małe w tym zasługi miał mój
przewodnik Michał Kost z pobliskiej
Ladomirowej, gdzie również znajduje
się cerkiew wpisana na listę UNESCO.
Ladomírová to duża wieś leżąca przy
drodze z Rzeszowa do Preszowa, 6 kilometrów przed Świdnikiem. Z tej drogi
trzeba zjechać do centrum wioski, by
móc podziwiać cerkiew greckokatolicką
pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Łemkowska świątynia typu północno-zachodniego została zbudowana
w 1742 roku, świadczy o tym napis nad
wejściem do babińca, co charakterystyczne – wzniesiono ją bez użycia
HORYZONT 23
gwoździ. Zewnętrzny podział budowli
na trzy części jest podkreślony trzema
wieżami z dachem pokrytym gontem
i kutymi krzyżami. Koło cerkwi znajduje się dzwonnica o słupowym kształcie.
Za ikonostasem z XVIII wieku znajduje się główny ołtarz z centralną ikoną
Miłosier nej Bogurodzicy. W samym
środku ikonostasu znajduje się ikona –
Ostatnia Wieczerza. W ołtarzu bocznym należy zwrócić uwage na ikonę Pietę.
Cerkiew wzniesiona została w konstrukcji zrębowej, jest trójdzielna – składa się z prezbiterium, nawy i babińca.
Wyróżnia się wysoką, strzelistą wieżą
z izbicą, o konstrukcji słupowej, otoczona zachatą. Jest smuklejsza i wyższa
niż w innych cerkwiach w regionie. Od
zachodu dostawiony jest jeszcze niewielki przedsionek. Łamane dachy kryjące ośmioboczna kopułę nawy, prezbiterium i wieżę wieńczą kombinacje
cebulkowych bań i walcowatych latarni.
Te ozdoby przydają jeszcze świątyni
smukłości. Obok stoi potężna dzwonnica.
Wewnątrz nawa i prezbiterium nakryte są kopułami, tylko w babińcu strop
jest płaski. Ściana zachodnia nawy
otwarta do babińca ozdobną przegrodą,
przypominającą o dawnym podziale pomieszczeń dla kobiet i mężczyzn. Powyżej znajduje się nadwieszony chór muzyczny.
Warto zwrócić uwagę na kompletny
ikonostas z XVIII wieku, z ikoną Ostatniej Wieczerzy. Za ikonostasem, w prezbiterium znajduje się ołtarz główny
również z XVIII w., w którym mieści się
współczesny ołtarzowi – obraz Opieki
Bogurodzicy (Pokrow). W nawie ustawiono ponadto ołtarze boczne, w jednym z nich należy zwrócić uwagę na
ikonę Pietę. Ikony znajdują się także na
ścianach nawy.
Mój przewodnik Michał Kost jest
dumny z tego, że cerkiew znalazła się
w 2008 roku na liście światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Mówi, że to
cud, iż cerkiew bez większych zniszczeń
przetrwała II wojnę światową, wszak
pod koniec 1944 r. w okolicy Ladomirovej toczyły się ciężkie walki operacji dukielskiej. Czego nie zrobiła wojna, udało się burzy w 1957 roku, która powaliła
na cerkiew stojące w pobliżu drzewo.
Świątynię odbudowano rok później, także ostatnio przechodziła remont i konserwację. Jasne drewniane gonty i szalunek jeszcze nie nabrały patyny czasu.
Autorka jest dziennikarką Radia Rzeszów, wiceprezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Rzeszowie.
24 HORYZONT
Chotyniec
Radróż
Blizne
Blizne
Perły drewnianej architektury
FOTO: WALDEK SOSNOWSKI
Turzańsk
Na Podkarpaciu znajdują się
największe na świecie perły
architektury drewnianej. Kościół w Haczowie jest najstarszym i największym drewnianym kościołem w Polsce.
Wpisany został na listę UNESCO, podobnie jak kościół w
Bliznem. Oczy wiernych i turystów zachwycają cerkwie w
Turzańsku, Chotyńcu, czy też
doskonale zachowana cerkiew
w Radróżu.
Haczów
śnieg, wybrałem się do Huty na wiosnę
następnego roku. Widok, jaki zastałem, bardzo mnie poruszył i jednocześnie zafascynował: resztki sadów, ślady
po domach, piwnicach i sterczące ruiny
tego kościoła – wspomina.
Ocalili nieistniejącą
wioskę od zapomnienia
DOROTA ZAŃKO
D
awno, dawno temu, za
górami, za lasami…” –
tymi słowami zaczyna
się każda szanująca się
baśń. Równie baśniowa,
piękna i ciekawa, tragiczna i poruszająca, niosąca głęboki przekaz i mająca
w pewnym sensie szczęśliwe zakończenie jest historia miejscowości, którą
…dziś porasta las. Mowa o Hucie Polańskiej leżącej w Beskidzie Niskim, w
gminie Krępna, w powiecie jasielskim.
Jedynym śladem istniejącej tu kiedyś
wioski, ale też świadectwem żyjących tu
kiedyś ludzi jest maleńki kościółek. Wybudowano go w latach 30. XX w. Był
marzeniem ówczesnych parafian, lecz,
niestety, nie doczekali się odprawienia
w nim mszy św. Świątynie udało się poświęcić dopiero po blisko 60 latach od
rozpoczęcia budowy, kiedy w Hucie Polańskiej parafian już nie było.
I dziś też pewnie nie byłoby i tego kościółka, „zagubionego” pośród gór i lasów, gdyby nie myśliwi z Koła Łowieckiego „Zacisze” z Krosna. To oni
zainspirowali miejscowego kapłana, ks.
Jana Delektę do ocalenia tego obiektu
sakralnego. Wspólnymi siłami udało im
się zebrać środki finansowe i odbudować zniszczoną świątynię.
Ks. Delekta, obecnie proboszcz parafii katedralnej w Rzeszowie, pierwszy
kontakt z ruinami kościoła w Hucie
Polańskiej miał wiosną 1989r. Ale o jego istnieniu dowiedział się w październiku 1988r., od swoich parafian.
– Byłem wówczas proboszczem
w Polanach. Parafianie poprosili mnie,
abym przypomniał wiernym o odwiedzeniu 1 listopada cmentarza w Hucie
Polańskiej. Zapytałem ich wówczas,
gdzie to jest? Usłyszałem: „5 km stąd”.
Ponieważ była już późna jesień,
a w tych stronach już zima i spory
28 HORYZONT
Łzy szczęścia
Jednak nie od razu chciał tę świątynię
odbudowywać. Głowę miał zaprzątniętą innymi problemami. Myśl o podniesieniu kościoła z ruin zrodziła się w październiku 1991r., kiedy przyszli do niego
myśliwi z KŁ „Zacisze” z prośbą o odprawienie mszy św. Hubertowskiej.
– Kiedy zastanawialiśmy się gdzie,
w Polanach, czy w Myscowej, padła
myśl – a może pod murami kościoła
w Hucie? Myśliwi ten teren znali, tam
polowali, mieli niedaleko swój domek
myśliwski. Zachwyciłem się tą propozycją – podkreśla ks. Jan Delekta.
Stanisław Ząbik, prezes Koła Łowieckiego „Zacisze” wspomina, że pomysł
odprawienia mszy św. Hubertowskiej
pod murami tej świątyni podyktowała
myśliwym potrzeba. – Prawie każde koło łowieckie ma swoją „leśną” kapliczkę, przy której inauguruje doroczne Huber tusy, czyli uroczyste rozpoczęcie
sezonu polowań zbiorowych – mówi. –
My nie mieliśmy takiego „swojego”
miejsca na te uroczystości przypadające
3 listopada, na św. Huberta, naszego patrona – dodaje.
3 listopada 1991 r., na uprzednio
oczyszczonym z zarośli terenie, od południowej strony świątyni, spotkali się
ludzie z różnych miejscowości. Wielu
z nich to byli dawni mieszkańcy Huty,
a także ich dzieci i wnuki. – Kiedy przywołuję w pamięci tamten dzień, wzruszenie chwyta mnie za gardło. Do dziś
pamiętam dym snujący się z ogniska,
które rozpalili myśliwi, ich sztucery
w „stojaku” i te zapłakane twarze, łzy
szczęścia – podkreśla ks. Delekta.
Bomby zamiast poświęcenia
Historia Huty Polańskiej sięga XVII,
a wg niektórych XVI w. Liczba jej
mieszkańców powiększyła się po Konfederacji Barskiej. Jak zauważa w swej
monografii „Huta Polańska. Dzieje
ośrodka duszpasterskiego 1904 – 2003”,
ks. dr Sławomir Zych z KUL, była to jedyna wioska rzymskokatolicka, pośród
miejscowości, które zamieszkiwała ludność wyznania prawosławnego i greckokatolickiego. W 1904r., w tej wsi otoczonej lasami, liczącej ok. 60 gospodarstw
została wybudowana szkoła. W jej świetlicy urządzono kaplicę, w której przy-
HORYZONT 29
Ważna jest tożsamość
Kazimierz Zięba z autorką tekstu
jezdny ksiądz od czasu do czasu odprawiał msze św. Wierni z Huty w „nagłych przypadkach”, jak np. pogrzeb,
korzystali z posługi księdza greckokatolickiego z Ciechani. Huta była wioską
biedną, ale jej mieszkańcy byli głęboko
wierzący i przywiązani do ziemi ojczystej. Na początku XX w. narodziła się
wśród miejscowej ludności myśl budowy własnego kościoła. Powstał on w latach 1935-1939, na 8-arowej działce.
Budowany był z wielkim trudem, z kamienia rzecznego i polnego. Mieszkańcy własnoręcznie wydobywali i znosili te
głazy. Poświęcenie świątyni zaplanowano na pierwszą niedzielę września 1939r.
Ale wybuchła II wojna światowa.
W trakcie działań wojennych już
w pierwszych dniach września, jedna
z bomb uszkodziła dach kościoła. Potem czas zrobił swoje.
Zabudowa miejscowości uległa zniszczeniu, za wyjątkiem kilku domów, w wyniku walk o Przełęcz Dukielską – czytamy w monografii ks. S. Zycha: „Na czas
działań wojennych mieszkańcy wsi zostali wysiedleni przez Sowietów do Lubatowej k. Rogów. Po zakończeniu działań
wojennych do Huty powróciły rodziny
Maciejczyków, Frankiewiczów i Ziębów,
jednak w wyniku rozporządzeń władz
dotyczących pasa przygranicznego
z 1947 r. opuściły one miejscowość.”
Wieś wróciła na mapy
i do przewodników
Na poświęcenie, świątynia w Hucie
Polańskiej musiała czekać aż do lat 90.
XX w. Do konsekracji doszło 12 listopada 1995r. Kościół udało się odbudować
dzięki życzliwości i hojności tych, którzy
z tamtych ziem pochodzą, ale też i osób
zafascynowanych tą świątynią – firm,
indywidualnych darczyńców z Rzeszowa, Ropczyc, Sędziszowa, Jasła, Krosna
oraz myśliwych z koła „Zacisze”, którzy
30 HORYZONT
Stanisław (lat 88 – od 1, 5 r. nie żyje) i Katarzyna Zięba
m. in ufundowali dzwon, a jeden z nich
także mostek na rzeczce.
Świątynia ma bardzo skromny wystrój,
kamienny ołtarz, wizerunki jej patronów – św. Huberta i św. Jana z Dukli.
Celowo nie doprowadzono tu elektryczności – uroczystości odbywają się przy
blasku świec. Nie ma tu coniedzielnej liturgii, są tylko okazjonalne, często w wakacje – dla wypoczywających tu harcerzy, czy innych grup.
Z historią kościoła w Hucie wiąże się
historia znajdującej się pobliskiej kaplicy.
Znajduje się ona w oddalonym o 2 km
od Huty przysiółku Perysowskie (Parszewskie), który niegdyś liczył 3 domy.
Otóż w jednym z tych domów mieszkał
samotnie Piotr Kleczyński, który w czasie I wojny światowej stracił nogę. Uprawiał niewielkie pole, na którym leżał
spory głaz, który utrudniał mu prace.
Pewnego dnia, zdenerwowany, postanowił usunąć ten kamień. I pod nim znalazł… garniec złotych monet. Za część
tych dukatów ufundował kaplicę oraz
dzwon do kościoła w Hucie. Tę kaplicę
również udało się odrestaurować.
Dziś Huta Polańska ściąga miłośników przyrody, spragnionych ciszy i spokoju, a także sympatyków tej ziemi, ocalonej od zapomnienia. I zaprasza do jej
odkrywania turystów. W latach 90-ych
XX w. Huta Polańska powróciła na mapy i do przewodników.
Dawni mieszkańcy Huty, urodzeni
w Hucie, jedni z ostatnich mieszkańców
tej miejscowości, później mieszkańcy
Myscowej: (wypowiedzi z 2012 r.)
Kazimierz Zięba (77 lat )
Dokładnie pamiętam swój dom rodzinny w Hucie, gdzie jakie naczynia stały, jak
ubrana była choinka. Pamiętam też, jak
chodziłem z mamą do tego kościoła pomodlić się. Miałem wtedy 7 lat. Pomagałem tę świątynię odbudować, bo chciałem
uszanować rodziców. Wiele razy słyszałem
ich rozmowy z sąsiadami o Hucie i o tym
kościele, jak żałowali, że uległ zniszczeniu,
że ich robota poszła na marne. Gdyby
nasi ojcowie wiedzieli, że ten kościół wciąż
jest i są w nim odprawiane msze, to by ks.
Delektę na rękach nosili. Pamiętam też, jak
mój tata, po powrocie z wojny mawiał, że
Huta powstała z powstańców i już nie
powstanie. I tak się stało.
Kazimierz Delimata (81 lat)
Pamiętam, jak ludzie budowali ten kościół, jak zbierali głazy i kamienie po
polach, zwozili je w zimie na saniach,
własnymi rękami wynosili po rusztowaniach. Huta była bardzo biedną wioską.
Pola nieurodzajne – rodziły się tu tylko
ziemniaki i owies. W domu było nas 9
dzieci. Moje dzieciństwo to lata wojny.
To ciągły strach, chowanie się w piwnicach, ucieczki. Byliśmy przekonani, że
wrócimy na stałe do Huty. Ale tam już
nie wolno było się osiedlać…
Stanisław (lat 88 – od 1, 5 r. nie żyje) i Katarzyna Zięba 85 lat)
Katarzyna: – Pamiętam, jak nosiłam
tatusiowi budującemu ten kościół obiady. Pamiętam też majówki w nie poświęconej jeszcze świątyni. Mój ojciec był
wójtem i pisał pierwsze podanie o budowę kościoła, ale kuria odrzuciła, bo wioska mała, nie podoła. Pierwsza msza św.
w tym kościółku w Hucie była dla mnie
ogromnym przeżyciem. Zawsze kiedy
jestem w Hucie, to mi łzy lecą.
Stanisław: – Pamiętam fragment drugiego podania „..że wybudowanie kościoła w Hucie Polańskiej to wyrwanie
niejednej duszy z rąk szatana”. Nikt nie
myślał, że kościołek z powrotem stanie.
To moc Boża i dzięki ks. Delekcie. Dużo
przy jego odbudowie pomogli myśliwi.
Autorka jest dziennikarką Radia VIA
AGNIESZKA ZAŃCZAK
Prof. Manu Brocard Instytut Turystyki Uniwersytetu HES-SO Valais w Sierre
Czy Szwajcaria jest turystycznym rajem?
Szwajcaria jest krajem, który ma
długą tradycję goszczenia turystów
i przyjmowania gości z całego świata. Jednak, tak jak w każdym kraju,
zawsze musi dostosować się do nowych paradygmatów, a konkurencja
jest zażarta. Jej różnorodne miejsca
docelowe różnie przystosowują się
do ich środowiska i są one mniej
lub bardziej konkurencyjne, czy to
są w MICE czy też w sektorze rekreacji. Jednak wierzę, że obraz naszego kraju jest optymalny w wielu
zagranicznych krajach, a nasza jakość również znajduje uznanie. Te
fakty z pewnością są wielkim plusem dla naszego urozmaiconego
przemysłu, włącznie z turystyką.
Kanton Valais przykładem
sukcesu odniesionego w turystyce. Co na to wpłynęło?
Tak, jak w wielu rolniczych miejscach w Europie, turystyka była
jedyną gałęzią gospodarki, która
dawałaby przyszłym pokoleniom
szansę życia w tym górskim obszarze. Dlatego dużo uwagi i pieniędzy pomogło rozwinąć się temu sek to rowi szyb ko od lat
60-tych XX wieku. Pośród priorytetów znajdują się mobilność i dostępność, zakwaterowanie, infrastruktura turystyczna (narciarska),
za rzą dza nie, kon ku ren cja (we wnętrz na i ze wnętrz na) zawsze
zmuszała aktorów, aby wprowadzali innowacje i byli na bieżąco,
co z pewnością było także czynni-
HORYZONT 31
kiem sukcesu. Jednak wspaniały krajobraz, nieograniczone możliwości przebywania na świeżym powietrzu, czyste
i zdrowe środowisko, a także wspaniały klimat również znacznie wpłynęły
po cząt kowo na osią gnię cie suk ce su
przez ten region. Obecnie jest znacznie trudniej i podobnie jak obszar Karpat ponownie zastanawiamy się nad
naszym przemysłem turystycznym, aby
utrzymać jego ważną rolę na rynku.
Jak działalność Instytutu Turystyki w Sier re wpływa na rozwój
turystyki?
Nasz Instytut pracuje na różnych
płaszczyznach przemysłu turystycznego
i ma możliwość gościć profesorów posiadających szeroką gamę kompetencji.
Wierzymy w innowację, dobre narzędzia zarządzania, odpowiednią komunikację (e-turystyka, nowe rynki) oraz
unowocześnioną infrastrukturę (nowe
produkty), które odpowiadają potrzebom klienta. Do naszych priorytetów
należy również stałe dokształcanie dla
aktorów zajmujących się turystyką. Ponadto każde nasze badanie lub zadanie
cechuje trwałość i jest ona częścią naszej
filozofii.
Posiadając tę strategię i różne kompetencje, próbujemy przenieść naszą wiedzę do operacyjnego przemysłu stosując
różne techniki (zadania, badania naukowe, wywiady, statystyki, …). Pod tym
względem nasze „turystyczne obserwatorium” jest również narzędziem, które
pomaga nam przebywać bliżej potrzeb
przemysłu.
Jaki był powód utworzenia marki kantonu Valais i jaka jest jego
rola obecnie?
Obec nie ko mu ni ka cja na świe cie
składa się z tysiąca tak zwanych marek
i nasze środowisko dnia codziennego
jest opa nowa ne przez „sym bo le”
i „slogany”. Wiemy, że zbyt duża ilość
in for ma cji za bi ja prze kaz i dla te go
spróbowaliśmy zjednoczyć wszystkie
nasze ‘marki miejsc docelowych” pod
jednym mocnym dachem. Chcieliśmy
markę, która posiada mocne walory
roz po znawal ne przez ry nek, któ re
identyfikowałyby tę markę z „jakością”
i „‘rzetelnością”. Aby osiągnąć ten cel,
mar ka mu si opie rać się na so lid nej
podstawie zarządzania jakością i dlatego jej pozyskanie jest połączone ze
znakiem jakości ‘Doskonałość Valais”. Obecnie rolą znaku jest kontrolowanie jakości jego produktów i firm
32 HORYZONT
oraz praca z „najlepszymi” przedsiębior ca mi w re gio nie, aby za pew nić
klienta, że może on zawierzyć produktom, miej scom prze zna cze nia i fir mom, które posiadają ten „znak” lub
„markę”.
gionami pomaga nam również poszerzyć horyzonty i daje nam nowe doświadczenia. Mamy nadzieję, że jesteśmy w stanie wnieść w zamian nasze
kompetencje, zaangażowanie i zdobyte
doświadczenie.
Jakie jest obecnie największe wyzwanie dla turystyki w Szwajcarii
oraz kantonu Valais?
Obecnie jest naprawdę wiele wyzwań
dla te go prze my słu w Szwaj ca rii.
Ostatnie wyzwanie jest związane z decyzją naszego narodowego banku, aby
przestać chronić kurs wymiany w stosunku do Euro. W konsekwencji nasze
produkty i ceny stały się 20% wyższe
dla zagranicznych klientów z dnia na
dzień.
Czy nasze miejsca docelowe to miasta,
brzeg jeziora czy też górskie miejscowości wypoczynkowe, wszystkie te miejsca muszą stawić czoła bardzo silnej
i rosnącej konkurencji. Nasi konkurenci obecnie są nie tylko w sąsiadujących
regionach lub krajach, ale także pochodzą z bardzo odległych miejsc plażowych, które stały się konkurencją dla
sezonu zimowego, a ośrodki narciarskie
w Australii lub Nowej Zelandii są również łatwo dostępne podczas naszego lata. Co więcej jesteśmy świadomi, że wiele nowych ośrodków narciarskich, które
są bardzo dobrej jakości powstaje we
wschodniej Europie, która posiada dużo silniejsze środki komunikacyjne niż
nasze własne.
W ostatnich latach pojawiły się również inne problemy środowiskowe, terytorialne i społeczne. Kwestionuje się
drugie domy, gdyż zmienia się klimat
i granica śniegu jest każdego roku coraz
wyżej położona.
Na szczęście, trwałość naszej polityki i waluty, nasze know-how, jak również po ło że nie na szych ośrod ków
narciarskich na najwyższych wysokościach w Alpach dają nam przewagę,
ale będziemy musieli w nadchodzącym ro ku ostro wal czyć i ulep szać
nasz model, aby nadal być konkurencyjnym.
Jakie wskazówki daje Pan dla
Euroregionu, szczególnie dotyczące wdrożenia Karpackiej Marki Car pathia?
Carpathia jest dużym regionem, który obejmuje wiele krajów. Uważam, że
należy rozpocząć pracę z miejscowymi
aktorami w każdym regionie stosując
tę samą strategię produktów o ulepszonej jakości, a następnie skonsolidować działania na większą skalę. Na
przykład, w polskiej części marki Carpathia czujecie silną tożsamość i macie kilka bardzo dobrych produktów.
Ważnym jest, abyście wierzyli w swoich przedsiębiorców i popierali ich.
Badanie najlepszych praktyk jest bardzo dobrym podejściem, ale tylko jeżeli pomoże w budowaniu Waszego
własnego modelu. Należy wesprzeć
Wasze fir my, aby wytwarzały produkty wysokiej jakości i dołożyć wszelkich
sta rań, aby je roz re kla mować. Wa si
klienci poczują, że budzicie zaufanie
i zapewnicie war tości swojej marce.
Waż nym jest, aby zi den ty fi kować
know-how i najlepsze praktyki również w Waszej sieci ekonomicznej, aby
skoncentrować swoje wysiłki na tym,
co Wasz region ma najlepszego do zaoferowania.
Współpracujecie z Kar packim
Euroregionem w zakresie rozwoju turystyki. Co daje Państwu ta
współpraca?
Ten rodzaj współpracy jest ważny dla
naszego Instytutu. Pozwala nam badać
różne regiony o innych poglądach, systemach politycznych, wyzwaniach
i mentalności. Współpraca z innymi re-
Czy współ pra ca z pol ski mi
part ne ra mi prze ła mu je czy
podtrzymuje stereotypy o nas?
Jak ocenia Pan polskich partnerów?
Nie sądzę, abym wcześniej miał wiele ukształ to wa nych ste reo ty pów
o Po la kach, po nie waż w Szwaj ca rii
głów nie wi dzie li śmy za gra nicz nych
pra cow ni ków po cho dzą cych z kra jów takich jak Włochy, Hiszpania lub
Por tugalia. Jednak mogę powiedzieć,
że ta współpraca dała mi możliwość
poznania oddanych i pracowitych ludzi w bardzo dobrze rozwiniętym obszarze.
Infrastruktura w Rzeszowie, jego nowe
lotnisko i szybki system dróg zrobiły na
mnie duże wrażenie. Muszę również
przyznać, że zawsze byłem przyjmowany niezwykle gościnnie w Waszym regionie, co pozwoliło na zbudowanie silnych więzów przyjaźni.
Andrea Turčanová
– pierwszy burmistrz słowackiego
Preszowa w spódnicy
Chyba Pan Bóg mocno sobie życzył...
JOZEF JURČIŠIN
Preszów jest pod względem liczby ludności – ponad 90 tysięcy osób – trzecim największym miastem na Słowacji.
Posiada swoją bogatą ponad 750-letnią historię i interesującą współczesność. Pod koniec minionego roku burmistrzem miasta została Andrea Turčanová. Jest to pierwszy
taki przypadek w historii miasta, że rządzi nim kobieta.
Co spowodowało, że Pani punktowała u wyborców?
– Myślę, że złożyło się na to więcej czynników. Poprzedni burmistrz (po słowacku
primátor) pełnił obowiązki przez osiem
lat, najwyraźniej był czas na zmianę. Preszów jest miastem prawicy, mnie się udało prawicę połączyć. Wybrałam kampanię
od drzwi do drzwi, żeby osobiście mówić
z ludźmi o ich marzeniach i ich problemach. Mówi się po słowacku, że jeśli Pan
Bóg zechce, to nawet motyka odpali. Chyba Pan Bóg mocno sobie życzył...
Nie jest Pani osobą początkującą
w polityce samorządowej. Kiedy
Pani rozpoczynała te działania?
– Byłam osiem lat miejskim deputowanym i piąty rok jestem posłem w wojewódzkim sejmiku samorządowym. Politykę prowadzą ludzie i dlatego jest ona taka,
jacy są w niej ludzie, czy szukają korzyści
osobistych, czy też politykę przyjmują jak
usługę świadczoną dla obywatela. Wierzę,
że dzisiaj jest w miejskim parlamencie więcej takich, którzy nie patrzą ani na koszulkę partyjną, ani na sukcesy osobiste, ale na
nasze miasto Preszów i na ludzi w nim żyjących.
Dotąd zajmowała się Pani głównie
gospodarką samorządu, zarządzaniem nią. Co jest w niej dobre, a co
złe w słowackich warunkach i jakie
długotrwałe trendy Pani widzi?
– Samorząd ma ograniczone przychody.
To przede wszystkim „podatki wspólne”
(po słowacku podielové dane), to jest
część przychodów od osób fizycznych,
Ing Andrea Turčanová, mężatka, mama pięciorga dzieci
i babcia wnuczki Sofii. Z wykształcenia – inżynier chemiczno-technologiczny. W 2000 roku została członkiem Ruchu
Chrześcijańsko- Demokratycznego (założyciel partii Ján Čarnogurský, obecny prezes Ján Figeľ, były pierwszy słowacki
komisarz Komisji Europejskiej), z ramienia tej partii została
w latach 2006 – 2014 deputowanym w mieście Preszów, od
2009 roku jest posłem Sejmiku (Zastupiteľstva) Preszowskiego Kraju Samorządowego.
miejskie podatki, wśród których jest np.
podatek od nieruchomości, opłaty za komunalne odpady, podatek od psa, podatek od automatów do gry itp. Miasto powinno być rozsądnym gospodarzem,
który dba o swój majątek, pielęgnuje go.
Myśmy gazdowali wcześniej tak, że finanse „przejedliśmy”, za mało inwestowaliśmy. Mamy możliwości i wiemy jak miastem zarządzać, jak radzić w sobie
w gospodarce, i to wielką mocą. Bo jeśli
gazdujemy źle, sprzedajemy dobra miasta,
zadłużamy się i o te dobra nie dbamy, to
jest złe. Jesteśmy w okresie, kiedy za pieniądze UE możemy miasto rozwijać i powinnyśmy być przygotowani do odpowiedzialnego
czerpania
środków
finansowych. Jest to czas, który się już nie
powtórzy i to zależy tylko od nas, jak z niego skorzystamy.
Preszów nie jest miastem na pograniczu. Jakie ma dla niego znaczenie współpraca transgraniczna
z Polską, Węgrami czy Ukrainą?
– Oczywiście, że ma. Potrzeba nam
wspólnie rozwijać ruch turystyczny, gospodarkę, wymieniać doświadczenie w licznych zakresach. Preszów ma sporo miast
partnerskich, ale współpraca na chwilę zasnęła i teraz próbujemy ją odnawiać.
Wkrótce będziemy u nas gościć burmistrza
miasta partnerskiego z Węgier, z Nyiregyházy, latem będziemy promować nasze
Sto trzynasta w historii
Kiedy w 1299 roku król Ondrzej III udzielił Preszowowi przywileje miasta, to Preszowianie otrzymali też prawo wyboru
wójta (richtára) spośród godnych mieszczan z reguły na jeden
rok. Był to reprezentant najwyższej władzy wykonawczej i sądowniczej w mieście. Pierwszym, którego imię zostało zachowane już z 1314 roku, był Hanus pseud. Ogh. Listę wszystkich
wójtów Preszowa udało się historykom skompletować dopiero od 1497 roku. Za informacją na oficjalnej stronie internetowej miasta było od tamtego roku do 1944 roku razem 94
wójtów, starostów, a od zakończenia II wojny światowej 13
przewodniczących miejskiego komitetu narodowego i po „aksamitnej rewolucji”, od 1990 roku łącznie pięć burmistrzów.
Andrea Turčanová jest więc od 15 grudnia 2014 r. – 113-tym
najwyższym przedstawicielem samorządu Preszowa.
miasto na Węgrzech. Dobrą współpracę
mamy z miastem partnerskim Nowy Sącz.
Jak się zna Pani na polskich realiach? Co się w nich Pani podoba,
co nie?
– Te realia wyczuwam najpierw jak turysta. Polska jest dla mnie krajem do inspiracji. Drogi są w lepszym stanie. Świątynie są przepięknie odnowione. Dwa lata
temu byłam w Krakowie – wspaniale miasto! Zwiedzałam Wawel, kościoły, spędzałam czas na łódce, odwiedziłam Centrum
Bożego Miłosierdzia i nowe Centrum Jana Pawła II. To perełki. Wydaję mi się, że
również z funduszy europejskich w Polsce
korzystacie bardziej skutecznie w porównaniu do nas na Słowacji. I jak kobieta doceniam też modę polską, każdą wizytę
wykorzystuję do tego, żeby uzupełnić
swoją garderobę.
Dziękuję za rozmowę
HORYZONT 33
Preszów – skrzyżowanie
dróg i losów ludzkich
JOZEF JURČIŠIN
S
krzyżowanie. Wystarczy zobaczyć mapę i już jest jasne, że to
jest najbardziej właściwe słowo, którym można określić to,
czym był, ale również czym jest
miasto Preszów.
W swoich dziejach notowało szereg wydarzeń, na zawsze zapisanych w kronikach historycznych, które były życiowym
skrzyżowaniem dla mnóstwa ludzi. Droga
handlowa z Bałkanów nad Bałtyk przez
Polskę miała dla Preszowa największe znaczenie w XIV-XV wieku, wtedy miasto
odnotowało nadzwyczajne ożywienie gospodarcze. W Preszowie mieszkało wówczas około 2 000 ludzi zajmujących się
głównie rzemiosłem. O tej historii z ostatnich 300-400 lat przypominają różne zabytki architektury. To one oddają obecny
klimat miasta, do którego przylgnęły różnego rodzaju epitety, jak choćby ten, że
Preszów to Ateny nad Torysą (nazwa rzeki, która płynie przez Preszów), symbolizujący bogate tradycje szkolnictwa i edukacji na terenie miasta. Do Preszowianów
się mówi „koňare”, ponieważ byli w historii znani jako hodowcy koni; odbywały się
tutaj również targi końskie.
Co faktycznie oznacza nazwa miasta?
Według jednej legendy, ślepy król węgierski Bella II zgubił się i przetrwał tylko
dzięki truskawkom, które rosły na tym
obszarze. Z wdzięczności nadał miastu
imię Eperjes, ponieważ truskawka po węgiersku to „eper”. Pierwsza pisemna
wzmianka o Preszowie znajduje się w akcie króla Bella IV z 1247 roku. W styczniu 1299 roku król Andrzej III nadał Preszowowi miejskie przywileje; oryginał
dokumentu zgubił się, istnieje tylko wierna kopia zachowana w powiatowym archiwum w Preszowie. Wątpliwości rozwiązują historycy: pierwszy herb Preszów
uzyskał od króla Ladislava w 1453 roku.
Według jednych, są na nim narysowane
34 HORYZONT
trzy róże, lecz inni ich identyfikują jako
trzy kwiaty truskawkowe, ponieważ
w okolicach miasta miało było kiedyś
mnóstwo truskawek.
Losy ludzkie
Preszów był rozdrożem losów dla swoich mieszkańców, ale też dla ważnych postaci: Jan Ámos Komenský, Michal Miloslav Hodža, Pavol Országh Hviezdoslav,
Jonáš Záborský. Preszów może być dumny z wielu rodaków. Ján Adam Rayman
(1690 – 1770) był lekarzem, immunolo-
giem, farmaceutą i polihistorykiem. Studia
medyczne ukończył na Uniwersytecie
w Lejdzie w Holandii. Miał pracować do
Polski, ale wrócił do Preszowa i od 1713
roku pracował jako miejski lekarz. Równocześnie prowadził hurtownię z lekarstwami, egzotycznymi owocami i przyprawami oraz z winem tokajskim. W 1720
roku przeprowadził na własnej córce
szczepienia przeciw ospie prawdziwej
(Variola). Rayman jako pierwszy na Węgrzech regularnie mierzył i notował codzienną temperaturę powietrza. Przy innej słynnej osobistości Jánovi z Preszowa
istnieją domniemania, że już w XVI wieku dzięki niemu w Preszowie działało
obserwatorium.
Z nowszych czasów znany jest Karol
Divalda (1830 – 1897), wykształcony
w Wiedniu aptekarz, który otworzył
w 1865 roku w Preszowie w pierwsze fotograficzne studio, a następnie kolejne
w Bardejove, Starym Smokowcu i Budapeszcie. W 1873 roku opublikował album
swoich zdjęć z Tatr Wysokich. Jest prekursorem fotografii krajobrazu na Węgrzech. W Preszowie utworzył też warsztat drukarski, pierwszy w Europie
środkowej. Jego rodzaj drukowania był
w tych czasach najbardziej doskonałym
sposobem reprodukcji fotografii. Rocznie
produkował 3-4 miliony kartek.
Euglen Barny (1885 – 1967), wykształcony inżynier budownictwa, znany był
jako restaurator, ale głównie jako kronikarz religijnej społeczności żydowskiej na
Słowacji. W 1928 roku otworzył w Preszowie pierwsze na Słowacji Muzeum Żydowskie. Część z tych zbiorów znajduje
się obecnie w preszowskiej synagodze.
Z mnóstwa artystów, którzy rozpowszechnili imię Preszowa, można wymienić Jozefa Bendíka (1903 – 1989), działającego także w Pradze i w Rzymie. Od
1939 roku był malarzem przede wszyst-
kim „biednych i pokornych”, szaryskiego
krajobrazu i kompozycji figuralnych.
Preszów dzisiaj
Preszów, według spisu z 2011 roku, liczy
91 782 mieszkańców. Osiedle Sekčov,
zbudowane za czasów „komuny” z blokami dla ponad 20 tysięcy ludzi, to drugie
największe na Słowacji, po osiedlu
Petržalka w Bratysławie. Urocze i historycznie cenne budynki w centrum, które
przeszły gruntowną odnowę (m.in. Pałac
Klobušickiego, Pałac Rakoczego, ratusz,
bank Bosáka, luterańskie kolegium), cieszą każde oko.
O tym, że Preszów nadal funkcjonuje jako wielokulturowe i wieloetniczne miasto, istnieje sporo świadectw. W mieście
znajduje się siedziba arcybiskupstwa grekokatolickiego, dwóch biskupstw: luterańskiego i prawosławnego i trzech rzymskokatolickich dziekanatów należących do
koszyckiego arcybiskupstwa. Istnieją jeszcze inne religie i społeczność żydowska,
która jednakże w czasach drugiej wojny
światowej została niemal całkowicie zniszczona. Godne uwagi są rzadkie i stare, nadal czynne kościoły, np. rzymskokatolicki
św. Mikołaja, franciszkański św. Jozefa, luterański św. Trójcy, grekokatolicki św. Jana
Chrzciciela, prawosławny św. Aleksandra
we, muzeum win, galerie – w tym prywatne. Na Uniwersytecie Preszowskim
kształci się ponad 10 tysięcy studentów.
Preszowskie korzenie ma jazzman nr 1 na
Słowacji Peter Lipa, wokalista Peter Nagy, zespół rockowy IMT Smile, wokalistka Katka Knechtová czy pierwszy laureat konkursu „Słowacja szuka Superstar”
w 2005 roku Katka Koščová.
Popularnym sportem w Preszowie jest
piłka nożna, Tatran Prešov to najstarszy
słowacki klub piłkarski (powstał w maju
1898 roku). Największe sukcesy obecnie
odnosi męski klub piłki ręcznej, najlepszy
na Słowacji, występujący w europejskich
pucharach.
Newskiego, żydowska synagoga czy kościół św. Krzyża, tzw. Kalwaria, który wspina się nad miastem. Na szczególną uwagę
zasługuje kościół grekokatolicki, który
w lipcu 1995 roku odwiedził Jan Paweł II,
by oddać hołd męczeńskim losom całego
tego Kościoła, jak również jej biskupowi,
bazylianinowi – Pawłowi Piotrowi Gojdičovi (zmarł od tortur w więzieniu w Leopoldovie po sfabrykowanym procesie
i skazany na dożywocie za zdradę, w swoje 72. urodziny w lipcu 1960 roku. Pochowano go najpierw na cmentarzu wojskowym w grobie tylko pod numerem 681,
w październiku 1968 roku jego prochy
ekshumowano i przewieziono do Preszowa i spoczywają w sarkofagu tej świątyni)
i biskupowi Vasiľovi Hopkovi. Obu później Jan Paweł II beatyfikował. W tej katedrze znajduje się bezcenna relikwia – kopia Całunu Turyńskiego.
Kultura i sport
W Preszowie działają dwie profesjonalne sceny teatralne – Teatr im.
Jonáša Záborskiego, w którym pierwsza
premiera odbyła się w 1944 roku. Jest jednym z nielicznych na Słowacji, który programowo specjalizuje się w dramacie, musicalach i operetkach. Rusínski Teatr im.
Alexandra Duchnoviča (powstał w 50 latach XX wieku jak Ukraiński Teatr Narodowy). Interesujące jest Muzeum Okręgo-
36 HORYZONT
Karpaty zachwyciły
szwajcarskich dziennikarzy
Szwajcarzy testują i promują
markę CARPATHIA
ANTONI KAMIŃSKI
AGNIESZKA MAJKA
W
grudniu Stowarzyszenie Euroregion Karpacki Polska zorganizowało
wizytę
studyjną dla szwajcarskich blogerów i dziennikarzy na Podkarpaciu. Wyjazd był kolejnym działaniem podejmowanym w ramach Planu
Partnerstwa, Infor macji i Promocji projektu „Alpejsko Karpacki Most Współpracy”. Była to już druga wizyta studyjna szwajcarskich dziennikarzy na
Podkarpaciu.
Wizyta ta odbiła się szerokim echem w
samej Szwajcarii. Dziennikarze szwajcarscy chętnie podzielili się swoimi wrażeniami w gazetach dla których pracują. Przedstawiamy Państwu artykuły, które znalazły
się m.in. w gazecie le Nouvelliste, Kanton
Valais, dzięki Pani France Massy.
Kolejny artykuł zawdzięczamy Panu Roger Juillerat, dziennikarza La Région Nord
vaudois. Opisuje on rzeszowskie, a przede
wszystkim karpackie atrakcje turystyczne.
Niewątpliwe największe zainteresowanie
wzbudziły stare, drewniane kościoły, np.
Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Haczowie oraz Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku.
Prezes Stowarzyszenia Szwajcarskich
Dziennikarzy Turystycznych Association
suisse des journalistes du tourisme - Pan
Gerard Blanc, opublikował wywiad z Panem Dawidem Laskiem, wiceprezesem
Zarządu SEKP w magazynie jepars.ch Le e-magazine francophone des voyages.
W wywiadzie przedstawił po krótce życiorys Pana Dawida Laska, oraz zagadnienia
związane z ideą Marki Karpackiej Carpathia, która spotyka się z coraz częstszym
zainteresowaniem wśród turystów, ciekawych nowej marki jak i samych Karpat.
Podczas kilkudniowej wizyty szwajcarscy dziennikarze zwiedzili Rzeszów i go-
38 HORYZONT
ścili się w restauracji Stary Browar w hotelu Bristol. Byli zachwyceni atmosferą i
klimatem tego lokalu i podkreślali, że to
wysoki poziom europejski. W Haczowie byli zachwyceni drewnianym kościołem wpisanym na światową listę UNESCO i w skupieniu słuchali opowieści
kustosza, a jedna z uczestniczek Orit
Tempelman była pod takim wrażeniem,
że na organach zagrała fugę Jana Sebastiana Bacha. Fantastyczną architekturę
drewnianą mogli też podziwiać w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, a dla podniebienia przygotowano im
smakołyki w Karczmie Sanok. Podobnie
jak w Starym Młynie w Ustrzykach Dolnych i Hotelu Chutor Kozacki byli zachwyceni podkarpackim jadłem, jakże
innym od tego, które serwuje im kuchnia
alpejska. W ich pamięci
pozostanie też przejazd
wozem traperskim na
trasie Solina – Bóbrka –
Myczkowce – Solina.
Mogli poczuć prawdziwe
bieszczadzkie klimaty. W
Ustrzykach Dolnych raczyli się też naszym regionalnym piwem, zwiedzając browar Ursa
Maior, a także zapoznać
się tam ze współczesną
sztuką polską. Gospodarz
w języku angielskim
wprowadzał ich w kolejne
fazy i tajemnice filozofii,
związanej z pomysłem i
realizacją przedsięwzięcia,
które realizuje w sercu
Bieszczad. Zwieńczeniem
pobytu szwajcarskich żurnalistów był pobyt w
Dworze Kombornia, który
zrobił na nich duże wraże-
nie, jako luksusowy obiekt przystosowany dla wymagającego turysty.
- Podkarpacie jest piękne. Macie wspaniałą kulturę i zabytki oraz doskonałą bazę do
przyjmowania turystów z całego świata.
Tylko jeszcze trochę więcej promocji, by
Karpaty zakorzeniły się w umysłach europejskich turystów. I my wam w tym będziemy chcieli pomóc – mówiła przed powrotem do Szwajcarii Orit Tempelman.
Obok prezentujemy opinię polskiego eksperta od turystyki – Antoniego Kamińskiego, który obserwował, oceniał i analizował pobyt pod kątem jakości świadczonych
usług. Prezentujemy również w oryginale
wybrane artykuły o Karpatach, które ukazały się w szwajcarskich gazetach.
Autorka jest pracownikiem SEKP
W
spółczesny turysta jest
ciekawy poznania nowych kultur, a jak mówił jeden z największych autorytetów
naszych czasów Jan Paweł II – Polska
ma Europie do zaoferowania swój największy skarb, jakim jest nasza trudna,
ale i piękna historia oraz kultura. Dlatego starajmy się przekazywać ją w sposób
przemyślany i subtelny, wykorzystując
wszystkie możliwe miejsca i sytuacje.
Na zaproszenie SEKP, lidera Euroregionu w grudniu 2014r. miałem przyjemność uczestniczyć w kolejnej wizycie dziennikarzy ze Szwajcarii po
Podkarpaciu, po wybranych miejscach
regionu, pretendujących do markowych
produktów CARPATHII, która w założeniu ma być ofertą „the best of the
best” – wybranych produktów Podkarpacia, spełniających kryteria określone
przez twórców Marki CARPATHIA.
Zadaniem moim była, między innymi,
obserwacja i analiza całego przedsięwzięci, jakim była druga wizyta studyjna dziennikarzy ze Szwajcarii, pod kątem
jakości obsługi Klienta i wyspecyfikowanie ewentualnych błędów w celu ich wyeliminowania w przyszłości, co leży
w głęboko pojętym interesie grupy ekspertów Euroregionu współpracującej dla
potrzeb marki CARPATHIA. Generalnie całość była było bardzo udana, pomimo że zdążały się jeszcze mniej lub
bardzie istotne potknięcia. Proszę o potraktowanie niniejszego materiału jako
konstruktywnej krytyki z dostrzeżeniem
także wielu pozytywnych elementów.
Ciągle jesteśmy jeszcze na etapie dokonywania wyboru produktów turystycznych, a także firm i ludzi je obsługujących. O ile część produktów wydaje się
być prawie gotowymi do „podania”
Prezydent Educare et Servire
klientom, to osoby i fir my obsługujące
owe produkt pozostawiają nadal wiele
do życzenia. Tym niemniej jestem przekonany, że był to kolejny dobry krok na
drodze do budowania i „testowania”
pakietów turystycznych marki CARPATHIA.
Podczas kilkudniowego pobytu goście
wzięli udział w powitalnej kolacji w Starym Browarze w hotelu Bristol w Rzeszowie. Wybór miejsca został wysoko
oceniony ale goście ze Szwajcarii oczekiwali raczej na propozycje jadła regionalnego, a otrzymali zupę krem i lazanie.
Jednak wystrój i klimat Starego Browaru zrobiły na nich wrażenie i podkreślali, że Rzeszów może być dumny z takiego lokalu, bo to klasa europejska.
W kolejnym dniu zwiedzili m.in. drewniany kościół w Haczowie i nie kryli
swojego zachwytu, oglądając unikalne
dzieło architektury drewnianej , zapisane na liście UNESCO. Z zainteresowaniem słuchali każdego słowa kustosza
tego miejsca tłumaczonego na język
francuski. Drewniane kościoły i cerkwie
są prawdziwymi „diamentami” w naszej
ofercie. Podobnie było podczas zwiedzania Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, które jest dobrym i pewnym produktem turystycznym i nie
wymaga dodatkowych rekomendacji, ale
powinniśmy się dobrze zastanowić, które pozycje należy uwzględnić szczególnie
w wersji skróconego zwiedzania; wystawę ikon, cerkwie, czy ekspozycje warsztatów i sklepów na Galicyjskim Rynku ?.
Po kilku godzinach intensywnego zwiedzania skarbów architektury drewnianej
Podkarpacia przyszedł czas na zasłużony odpoczynek i nieco spóźniony lunch
w Karczmie Sanok , która zarówno na
lokalizację w pięknie odnowionym Rynku w Sanoku, jak i ze względu na wybór
menu – regionalne wyroby z kaszy, a także wybór sali konsumpcyjnej , trzeba
mimo drobnych mankamentów ocenić
pozytywnie. Po lunchu z przyjemnością
spacerowali po sanockim Rynku i podziwiali pięknie odnowione kamienice, którym wyjątkowego uroku i tajemniczości
dodawała pełnia księżyca na niebie.
Respektować zwyczaje gości
Trzeba wspomnieć o pewnych niedociągnięciach, dotyczących obsługi klienta, które odnoszą się do obsługi w wielu restauracjach, nie tylko na
Podkarpaciu. Czas na spożywanie posiłków jest traktowany przez wiele kultur ze
specjalnym „namaszczeniem” – jest to
zwykle „święty” czas lunchu, czy kolacji
i towarzyszy im odpowiednia atmosfera
relaksu oraz specyficzny ceremoniał. Tak
jest na całym cywilizowanym świecie.
W przypadku turystycznej wycieczki organizowanej wg zasad marki CARPATHIA nie powinno być inaczej. Jeżeli
pretendujemy do stworzenia produktów
markowych dla klienta zagranicznego
musimy respektować zwyczaje gości.
Jednym z nich jest obyczaj, że właściciel restauracji/gospodarz, podejmujący gości (albo specjalna osoba przez
niego wyznaczona), wita ich osobiście i
opowiada przed posiłkiem krótką historię miejsca/ restauracji/karczmy oraz infor muje o menu i możliwości wyboru
dań, a zwłaszcza napojów. To jest „canon”, czyli podstawowa zasada w tym
biznesie w każdej szanującej się restauracji, w każdym zakątku świata. To się
u nas ciągle jeszcze zdarza zbyt rzadko,
a przecież prawie każde miejsce ma
swoje miejsce, swoją ciekawą historię, legendę, którą warto się pochwalić i odpowiedzieć, wplatając w nią elementy naszej barwnej i bogatej historii Polski.
HORYZONT 39
Współczesny turysta jest ciekawy poznania nowych kultur. Polska ma Europie do zaoferowania swój największy
skarb, jakim jest nasza trudna, ale i piękna historia oraz kultura. Dlatego starajmy się przekazywać ją w sposób przemyślany i subtelny, wykorzystując wszystkie
możliwe miejsca i sytuacje. Odpowiednim miejscem do tego jest właśnie stół,
kiedy goście z bliska i z daleka mają czas
na relaks i są otwarci na coś nowego, wyjątkowego. Opowiadając przy stole w naszej restauracji krótką historię naszego
miejsca najczęściej mającą wspólne elementy z historią, czy legendą miasta, wsi
czy regionu spełniamy ich oczekiwanie
na poznawanie rzeczy nowych, często
zaskakujących ich, które są jakby wartością dodaną ich wyprawy „w nieznane”,
do „dalekiego kraju”, do którego „zaryzykowali” swój wyjazd po czyjejś rekomendacji. Jeżeli będziemy w tym krótkim
przekazie wiarygodni i potwierdzimy to
kulturalną i profesjonalną obsługą, zasłużymy na dobrą ocenę gości, na „napiwek”, a także, co najważniejsze, że zachęcą innych, swoich znajomych,
przyjaciół i krewnych do odwiedzenia
właśnie naszego miejsca. Nie ma bowiem lepszej reklamy, jak ta, przekazywana „z ust do ust”.
Dążenie do samorealizacji, jako trend
przeważający obecnie u turystów cechuje poszukiwanie smaku życia, przeżyć,
wrażeń, przede wszystkim duchowych,
które decydują, że kluczową rolę odgrywa w obecnej fazie rozwoju turystyki
człowiek – gospodarz, który jednocześnie jest gestorem bazy turystycznej i wykonawcą produktu turystycznego.
Kolejnym bardzo ważnym zwyczajem oczekiwanym prze gości, który
powinniśmy wprowadzić , jako własny
jest „ce re mo nia” po dawa nia win,
która jest ważnym elementem kultury stołu na całym świecie i nie wolno
za po mi nać o tym tak że w Pol sce,
w tym także w Kar patach. Jest dobrym obyczajem, aby w karczmie/restauracji – rodzinnym biznesie – gościom przy sto le towa rzy szył
(w dyskretny sposób ) gospodarz, tak
było w czasie obiadu w Starym Młynie
w Ustrzykach Dolnych.
Na koniec podróży drugiego dnia grupa szwajcarskich dziennikarzy wylądowała w Hotelu Chutor Kozacki, gdzie
odbyła się biesiada regionalna. Negatywnym zaskoczeniem, komentowanym
przez szwajcarskich gości był przygotowany na kilka godzin wcześniej stół z wystawionymi wcześniej przystawkami, które niewiele miały wspólnego z jadłem
40 HORYZONT
regionalnym. Atmosfera hotelu, poza
malowidłami na ścianach nie oddaje zapowiadanych klimatów ukraińskich. Także alkohole serwowane do stołu nie podkreślały tego klimatu. Pozytywnie ocenić
należy dobrą obsługę i nastrojową „żywą” muzykę (gitara i śpiew), która pozwoliła na stworzenie dobrej atmosfery
wieczoru, podczas którego śpiewano
wspólnie piosenki polskie, ukraińskie,
a także francuskie. Wysoko oceniony został moment pożegnania, kiedy następnego dnia rano właściciel/menadżer osobiście zaprosił gości do ponownego
odwiedzenia tego miejsca.
Bieszczadzkie klimaty
Trzeci dzień rozpoczął się przejazdem grupy wozem traperskim na trasie
Solina – Bóbrka – Myczkowce – Solina.
Był to niewątpliwie bardzo dobry
punkt programu, dający poczuć i posmakować gościom lokalne bieszczadzkie klimaty – jazda przez ponad godzinę wozem zaprzężonym w konie,
słuchanie żywej muzyki granej przez
akordeonistę, wspólne śpiewanie, następnie wspólne pieczenie kiełbasy
i pstrągów oraz degustacja dobrej miodówki własnej roboty – całość połączona z dbałością gospodarzy o zadowolenie klienta, wpłynęła pozytywnie
na ich samopoczucie.
Ekstra „dodatkiem” był spacer do nowo otwartej Karczmy Solina , wykonanej
z oryginalnych bali drewnianych, której
właścicielem okazał się organizator tej
części programu – Andrzej Wojtanowski, który rocznie obsługuje około 30
tys. turystów , w tym sporo z zagranicy.
Dodatkową wartością w Karczmie Solina był imponujący widok na obie strony
rozłożystej doliny Sanu.
Kolejnym punktem programu był
przejazd do Ustrzyk Dolnych i obiad
w Restauracji Stary Młyn. Aczkolwiek
otoczenie i parking tego miejsca nie wywołują zbyt dobrych skojarzeń, to jednak
umiejętnie wykorzystane przez właścicieli wnętrz starego młyna z zachowanymi
urządzeniami młynarskimi jest ciekawą
propozycją dla turystów, również zagranicznych . Dobrze podane regionalne
potrawy i dbałość o szczegóły oraz dobra obsługa, potwierdza trafność wyboru tego miejsca, jako propozycji do marki CARPATHIA. Na szczególną uwagę
zwracała dyskretna obecność gospodarza, stojącego podczas całego obiadu
w pobliżu i obserwującego nasz stół.
Przy piwie i winie
Przedostaniem punktem programu
było zwiedzanie Browaru Ursa Maior
i degustacja piwa. Trzeba z przyjemnością podkreślić, że Ursa Maior jest kolejnym bardzo dobrym wyborem dla
marki CARPATHIA. Nowoczesna
technologia produkcji lokalnego piwa
i połączenie, „pod jednym dachem”,
dwóch funkcji działalności, przedzielonych szklaną ścianą – nowoczesnej
produkcji i miejsca spotkań, połączonym z ekspozycjami współczesnej
sztuki, tworzy w Ursa Maior wyjątkowo
inspirującą atmosferę. „Pikanterii” dodaje fakt sugestywnej opowieści gospodarza , który w języku angielskim
wprowadza słuchaczy w kolejne fazy
i tajemnice filozofii, związanej z pomysłem i realizacją przedsięwzięcia,
które od kilku lat realizuje on właśnie
tu, w sercu Bieszczad, wraz ze swoją
małżonką. Sama nazwa fir my Ursa Maior – Wielka Niedźwiedzica, jako nazwa
gwiazdozbioru ma związek z „Bieszczadzkim niebem”, o którego wyjątkowości , mogliśmy dowiedzieć się
wieczór wcześniej podczas prezentacji
„Parku Gwiezdnego Nieba – Bieszczady”, wygłoszonego przez Jakuba Doliwę z Lutowisk.
Kombor nia, to ostatni akord, który
zamykał kilkudniową przygodę szwajcarskich dziennikarzy w polskich Karpatach . Dwór w Komborni to miejsce
wykwintne a zarazem gościnne z szeroka ofer tą dla Klientów poszukujących ci szy miej sca od da lo ne go od
zgiełku wielkiego miasta, połączenie
zabytkowego wnętrza historycznego
dworu z luksusem wnętrza.
Atmosferę pałacowego klimatu dopełniała liczna obsługa kelnerów oraz barwne opowieści someliera o różnych rodzajach win podawanych do kolejnych dań
bogatego menu kolacji.
Atrakcją wieczoru w Kombor ni była
degustacja win karpackich, które były
ser wowa ne go ściom w spe cjal nie
w tym celu przystosowanej podworskiej piwnicy przez wysokiej klasy eksper ta – panią Katarzynę. Późnym wieczorem, część towarzystwa udała się
na spoczynek, a najbardziej wytrwali
korzystali z uroków sauny i pięknego
basenu.
Podsumowaniem wyjazdu studyjnego
dziennikarzy ze Szwajcarii była konferencja prasowa , która miała miejsce po
powrocie do Rzeszowa w Hotelu Ambasadorskim, podczas której Goście powiedzieli wiele ciepłych słów wyrażając
swoje pochlebne opinie o urokach naszej
części Karpat i gościnności mieszkańców naszego regionu.
HORYZONT 41
Podkarpacie - atrakcyjny
partner gospodarczy
KATARZYNA CHLEBEK
P
olska jest atrakcyjnym partnerem gospodarczym oraz
miejscem nawiązywania wartościowych kontaktów biznesowych. Z inicjatywy Ministerstwa Gospodarki powstała
krajowa sieć Centrów Obsługi Inwestorów i Eksporterów, która wspiera inwestycje i wymianę handlową. To nowoczesne rozwiązanie łączące działania
administracji rządowej i samorządowej.
Wsparciem dla COIE są Wydziały Promocji Handlu i Inwestycji Ambasad
i Konsulatów Rzeczpospolitej Polskiej
(WPHI).
Podkarpackie Centrum Obsługi Inwestorów i Eksporterów funkcjonuje od
2011 r. w Urzędzie Marszałkowskim
Województwa Podkarpackiego w Rzeszowie i wspiera zarówno polskich eksporterów, jak i inwestorów zagranicznych, którzy planują inwestycje
w regionie, a także importerów zainteresowanych współpracą z lokalnymi firmami.
Województwo podkarpackie zamieszkuje ponad 2,1 miliona osób; działa tu ponad
160 000 przedsiębiorstw, z czego ponad
1300 z udziałem kapitału zagranicznego.
Dobrze rozwinięte szkolnictwo wyższe,
70 000 studentów, dostępność uzbrojonych terenów inwestycyjnych oraz międzynarodowe lotnisko sprawiają, że województwo jest miejscem atrakcyjnym
inwestycyjnie. Główni inwestorzy pochodzą z USA, Niemiec, Francji, Szwecji
i Chin. Na miejsce swojej inwestycji Podkarpacie wybrali m.in. United Technologies Corporation, The Goodyear Tire and
Rubber Company, Valeant Pharmaceuticals, Guangxi LiuGong Machinery, IKEA,
MTU Aero Engines, Nippon Sheet Glass,
Husqvarna czy Safran.
Mocną stroną regionu jest szerokie
spektrum oferty rodzimych producen-
42 HORYZONT
• czyste środowisko naturalne, piękne
krajobrazy, tereny rekreacyjne, zabytki
Podkar pacie otwar te
na światowe rynki
tów. Liczba partnerów handlowych województwa podkarpackiego to ponad
140 krajów; najwięcej eksportujemy do
Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii, Kanady i na Ukrainę. Towarem eksportowym są przede wszystkim maszyny
i urządzenia dla przemysłu lotniczego,
obronnego i motoryzacyjnego, a także
artykuły spożywcze, wyroby far maceutyczne, kosmetyczne, chemiczne i meble. Ponadto, region należy do krajowej
i międzynarodowej czołówki przemysłu szklanego, słynie ze szkła użytkowego i ozdobnego.
Atuty regionu
• duży potencjał w sektorze lotniczym,
elektro-maszynowym, informatycznym,
chemicznym oraz rolno-spożywczym
• struktura wieku populacji sprzyjająca
rozwojowi gospodarczemu
• działalność klastrów i inicjatyw klastrowych
• dobrze rozwinięta sieć pozarządowych organizacji wspierających rozwój
regionalny
• dobrze rozwinięta baza akademicka
• międzynarodowe lotnisko
• dostępność wykwalifikowanych i zaangażowanych kadr
• fundusze UE dla innowacyjnych
przedsiębiorstw
• inwestycje – w regionie jest usytuowanych wiele międzynarodowych firm
• konkurencyjne ceny gruntów inwestycyjnych
Tym, co sprawia, że województwo podkarpackie jest regionem przyjaznym inwestorom oraz przedsiębiorcom poszukującym dostawców, jest obecność
instytucji i organizacji, które kompleksowo i bezpłatnie wspierają rozwój kontaktów biznesowych i inwestycji zagranicznych. Jak pozyskać pracowników
i fundusze na funkcjonowanie, jaki teren
inwestycyjny będzie odpowiedni, jacy dostawcy spełnią wymagania importera – te
i wiele więcej informacji pozyskać można w Centrum Obsługi Inwestorów
i Eksporterów (COIE) utworzonym
przez Zarząd Województwa Podkarpackiego i Ministerstwo Gospodarki w Urzędzie Marszałkowskim Województwa
Podkarpackiego w Rzeszowie. COIE zostało utworzone przy wsparciu funduszy unijnych w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka.
Usługi COIE
Dla ekspor terów polskich i importerów zagranicznych:
• Organizujemy seminaria poświęcone
rynkom zagranicznym i zagadnieniom
eksportowym,
• Organizujemy przyjazdowe i wyjazdowe misje gospodarcze,
• Organizujemy spotkania handlowe
dla przedsiębiorców polskich i zagranicznych,
• Pozyskujemy infor macje rynkowe,
• Pozyskujemy i upowszechniamy
wśród przedsiębiorców zapytania zagranicznych impor terów poszukujących
dostawców,
• Infor mujemy o źródłach pozyskiwania środków na finansowanie działalno-
HORYZONT 43
ści eksportowej i inwestycji za granicą,
z programów pomocowych Unii Europejskiej oraz ze środków publicznych,
• Infor mujemy o możliwościach promocji oferty eksportowej (targi, misje).
Dla inwestorów zagranicznych:
• Dostarczamy dane o potencjale gospodarczym regionu,
• Infor mujemy o kwestiach prawno-administracyjnych z zakresu prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce,
• Dostarczamy informacje o zachętach
inwestycyjnych oferowanych na poziomie
regionu i kraju oraz o instytucjach właściwych dla poszczególnych instrumentów,
• Organizujemy wizyty inwestorów zagranicznych i pomagamy w wyborze lokalizacji inwestycyjnych,
• Infor mujemy inwestorów o potencjalnych poddostawcach,
• Inicjujemy kontakty pomiędzy przedsiębiorcami a podmiotami wspierającymi rozwój gospodarczy w regionie,
• Przygotowujemy przyjazdowe i wyjazdowe misje inwestycyjne.
Przykłady działań
Podkar packiego COIE
Od momentu powstania angażowaliśmy się w wiele inicjatyw mających na
celu wsparcie przedsiębiorstw m.in.:
• Udzieliliśmy usługi doradczo-informacyjne ponad 1500 eksporterom i ponad 100 inwestorom zagranicznym,
• Zorganizowaliśmy seminaria, w których udział wzięło ponad 700 przedsiębiorców,
• Znaleźliśmy dostawców z regionu
dla ponad 500 przedsiębiorców zagranicznych,
• Zorganizowaliśmy misje przyjazdowe
i wyjazdowe, w których wzięło udział
ponad 130 przedsiębiorców krajowych
i ponad 60 zagranicznych.
Wszystkich inwestorów, importerów zainteresowanych Podkarpaciem i polskich
eksporterów zapraszamy do kontaktu
z pracownikami Centrum Obsługi Inwestorów i Eksporterów w Rzeszowie:
Centrum Obsługi Inwestorów i Eksporterów
Urząd Marszałkowski Województwa
Podkarpackiego w Rzeszowie
www.podkarpackie.coie.gov.pl
[email protected]
Tel. 48 17 867 62 03
Kontakt w języku: polskim, angielskim
i hiszpańskim.
Autorka jest ekspertem ds. eksportu w Centrum Obsługi Inwestorów i Eksporterów w Rzeszowie, zajmuje się również
obsługą inwestorów zagranicznych.
44 HORYZONT
Bawarski Las
– nieznany bliźniak Bieszczadów
ANDRZEJ KLIMCZAK
N
arodowy Park Bayerischer Wald (Bawarski
Las) w Dolnej Bawarii
jest bliźniakiem naszego
Bieszczadzkiego Parku.
Położony tak samo na zbiegu dwóch
granic państwowych, posiadający podobną powierzchnię, ukształtowanie terenu i wysokości gór. Bliźniak – a tak
bardzo inny. Za różnicę odpowiada doskonały system organizacji dbający tak
samo o dobro chronionej przyrody, turystów, jak i interesy ludzi, którzy żyją
w tym regionie.
Park Narodowy Bawarski Las powstał
zaledwie trzy lata wcześniej od bieszczadzkiego, w roku 1970. Ta część Niemiec była kiedyś najbiedniejszym regionem kraju. Ludzie żyli tutaj z lasu.
Eksploatacja drewna była wręcz rabunkowa. Do tego dochodziło kłusownictwo. Duża liczba stosunkowo drobnych
gospodarstw rolnych nie sprzyjała zachowaniu pradawnej puszczy.
Gdy powoływano do życia park narodowy, głównym celem miejscowych
władz było ożywienie ruchu turystycznego i poprawa bytu ludności Dolnej
Bawarii.
– My, ludzie związani z parkiem narodowym, mieliśmy jednak inne plany –
mówi Josef Wanninger, zastępca dyrektora Parku Narodowego Bayerischer
Wald. – Chcieliśmy za wszelką cenę
chronić przyrodę i prowadzić badania
naukowe. Szybko jednak okazało się, że
brakuje nam pieniędzy na jedno i drugie.
Należało zmienić system. Dzisiaj mamy
własne pieniądze na ochronę przyrody
i badania.
Zmiany nie były łatwym
zadaniem
Po pierwsze, należało zmienić mentalność miejscowych, którzy czuli, że
park narodowy stanowi zagrożenie dla
ich interesów. Gdy zaczęli się pojawiać
tutaj turyści, którzy zostawiali pieniądze w miejscowych gospodarstwach,
sklepach i zakładach usługowych, rolnicy zrozumieli, że ich przyszłość i niezłe
zarobki są uzależnione jednak bardziej
od rozwoju branży turystycznej niż
trudnego w terenach górskich rolnictwa. Zmienić się musiała jednocześnie
mentalność samorządowców, zarówno
na poziomie landu, jak i gmin.
– Najtrudniej było zmienić przyzwyczajenia miejscowych – opowiada dyrektor Josef Wanninger. – Kiedyś, gdy
któryś z mieszkańców okolicznych wiosek upolował rysia lub niedźwiedzia, to
był traktowany jak bohater. Gdyby to
zrobił dzisiaj, sąsiedzi wygnaliby go ze
wsi. Mentalność ulegała ewolucji wraz
ze zmianami ekonomicznymi regionu
i zrozumieniem, że ochrona przyrody
przynosi korzyści nie tylko w wymiarze
ekologicznym, ale również finansowym.
Zmiany systemu organizacyjnego Parku Narodowego Bawarski Las, szły
w parze z edukacją ekologiczną i podnoszeniem kwalifikacji w obsłudze turystyki. Cały region zrozumiał, że dzięki parkowi narodowemu można zarabiać
niezłe pieniądze. Dzisiaj 36 tysięcy wiejskich gospodarstw turystycznych przynosi budżetowi Bawarii roczny zysk na
poziomie 500 milionów euro.
Im bliżej parku narodowego, tym lepszy interes turystyczny. Aby do tego doszło, musiała zaistnieć symbioza pomiędzy interesami ludności zamieszkującej
okoliczne wioski i małe miasteczka, a interesami parku narodowego. System nakazów i restrykcji nigdy nie był skuteczny wśród górali, bez względu na
położenie geograficzne gór, które zamieszkują. Podobnie było w okolicach
Bayerischer Wald. Ludzie sami zaczęli
dostrzegać korzyści płynące z istnienia
parku narodowego. Zarządzający parkiem przechodzili równolegle ewolucję
mentalną, dostrzegając szansę dla
ochrony przyrody i badań naukowych
w rozwoju turystyki.
Powstawał system naczyń
połączonych
Samotnie działające gospodarstwa
agroturystyczne nie radziły sobie z wyzwaniami. Zaczęto łączyć się w grupy
stowarzyszeniowe. Dzisiaj w Dolnej Bawarii działają 24 stowarzyszenia branżowe koordynowane przez organizację parasolową. To one są odpowiedzialne za
marketing turystyczny i system kategoryzacji obiektów turystycznych. Do
HORYZONT 45
wsparcia wiejskiej przedsiębiorczości turystycznej włączyły się samorządy – począwszy od bardzo aktywnej postawy
władz landu (odpowiednika naszego
urzędu marszałkowskiego) aż po władze gmin. Każda z gmin posiada własny
punkt infor macji turystycznej, bogato
zaopatrzony w materiały promocyjne
oraz wyroby pamiątkarskie miejscowej
produkcji.
Panuje tutaj zasada – każdy współpracuje z każdym, bo to prowadzi do
wspólnych korzyści. Posiadacze miejsc
noclegowych rozprowadzają u siebie
foldery reklamujące ciekawe miejsca
w regionie, sprzedają pamiątki produkowane przez sąsiadów, częstują wiejską
żywnością produkowaną w pobliskich
miejscowościach... no i oczywiście reklamują park narodowy, bo to jest magnes
stymulujący ruch turystyczny.
Pieniądze na ochronę
i badania
Bieszczadzki Park Narodowy sprzedaje rocznie około 350 tysięcy biletów
wstępu na szlaki turystyczne. Średnio
po sześć złotych za sztukę. I ciągle ma
kłopoty ze zdobyciem pieniędzy na
działalność statutową i zatrudnienie
większej liczby pracowników. Mniejszy
zaledwie o pięć tysięcy hektarów Park
Narodowy Bayerischer Wald notuje ponad milion odwiedzających rocznie i nie
pobiera za to opłat. Ma jednak pieniądze
46 HORYZONT
na ochronę środowiska i badania naukowe! Opłaty w parku narodowym pobierane są jedynie za parkingi, wejście do
muzeum przyrodniczego i na napowietrzny szlak zawieszony na palisadzie,
biegnący nad kilkuhektarowymi wybiegami dla niedźwiedzi, rysi, wilków, jeleni i innych zwierząt miejscowej fauny –
największej atrakcji turystycznej całego
obszaru.
W systemie parku Bayerischer Wald
funkcjonują prywatne gospodarstwa turystyczne, które z parkiem podpisały
umowę o współpracy. Dla nich park narodowy organizuje szkolenia z zakresu
ochrony przyrody, zachowań proekologicznych oraz przewodnictwa turystycznego. Tylko te gospodarstwa dysponują razem ponad 55 tysiącami miejsc
noclegowych. Każdy z turystów zatrzymujących się w takim gospodarstwie ma
wliczoną w cenę noclegu opłatę przeznaczoną na działalność parku. Jest to
kwota praktycznie niezauważalna dla turysty. W sumie jednak bardzo znacząca
dla budżetu parku narodowego. W zamian park zaopatruje gospodarstwa
w karty bezpłatnego korzystania z urządzeń turystycznych, wstępu do muzeum
oraz... bezpłatnego dowozu specjalnymi
autokarami parkowymi do centralnej bazy i najciekawszych miejsc Bawarskiego
Lasu. To przedsiębiorstwo przewozowe
utrzymywane jest z pieniędzy pozyskiwanych na płatnych parkingach.
– Ograniczyliśmy w ten sposób znacząco ruch kołowy w obrębie parku narodowego. Istnieje u nas również wypożyczalnia samochodów o napędzie
elektrycznym. Głównie skupiamy się
jednak na współpracy z wiejskimi gospodarstwami turystycznymi. – mówi
dyrektor Wanninger. – Gospodarstwa
turystyczne, z którymi podpisujemy
umowę o współpracy, muszą spełnić
pewne warunki dotyczące standardu.
Aby zostać wpisanym na listę naszych
obiektów noclegowych, gospodarstwo
musi posiadać minimum trzy gwiazdki.
Każde z gospodarstw turystyki wiejskiej
jest też zobowiązane do przeprowadzenia po szlakach parku minimum trzech
grup zorganizowanych w ciągu roku.
W zamian otrzymują od nas dar mowe
karnety parkowe – zachęcające turystów
do zatrzymania się właśnie w gospodarstwach z nami współpracującymi.
Oferujemy też naszym przedsiębiorcom
turystycznym promocję na naszej stronie inter netowej i w wydawnictwach
promocyjnych.
Trzy strefy
– jeden organizm
Park Narodowy Bayerischer Wald podzielony został na trzy strefy. Pierwszą
stanowi teren objęty całkowitą ochroną
przyrody. Tutaj wstęp mają tylko nieliczni pracownicy Parku Narodowego oraz
akredytowani przy parku naukowcy.
Przyroda rządzi się tutaj swoimi prawami. Monitoring tych terenów jest zupełnie bezinwazyjny, oparty na sieci fotokomórek, kamer i aparatów
fotograficznych przesyłających obraz
do centrum naukowego Bawarskiego
Lasu. Nie potrzeba tutaj zakładania obroży dzikiej zwierzynie, aby móc stwierdzić, w jakiej jest kondycji i jak przebiegają jej wędrówki w granicach obszaru
chronionego. Straż leśna ma niewiele
pracy, bowiem sami mieszkańcy otuliny
parku pilnują, aby nikt nie wchodził na
tereny chronione.
Drugą strefę stanowią szlaki turystyczne,
wyznaczone poza obszarem chronionym.
Wytyczone i oznakowane są według zasady: „u nas możesz wędrować bez mapy”.
Imponujący system informacji geograficznych, turystycznych i ekologicznych
umieszczony wzdłuż szlaków górskich
pozwala na wycieczki bez uprzedniego
studiowania map i przewodników.
I wreszcie strefa trzecia – to cały kompleks obiektów i tras turystycznych, edukacyjnych, punktów widokowych, muzeów przyrodniczych i płatnych parkingów
zlokalizowany prawie pośrodku parku narodowego. To jednocześnie strefa biznesu
parku. Bezpłatna dla gości gospodarstw
współpracujących z parkiem i płatna dla
pozostałych. Wszystkie ścieżki edukacyjne i szlaki turystyczne w centralnej części
parku przystosowane są do poruszania się
na wózkach inwalidzkich czy też zwiedzania rodzinnego z małymi dziećmi w wózkach. Wszystkie strefy stanowią monolit
organizacyjny, współzależny od siebie.
Dobre, bo miejscowe
Ta idea przyświeca wszystkim przedsiębiorcom turystycznym w Bawarii, która
słynie między innymi z produkcji serów
i wędlin. Nie bez znaczenia jest też rękodzieło. Na próżno szukać w sklepach
z pamiątkami chińskich wyrobów. Tutaj
wspiera się swoich producentów.
Wszystko, co zostaje wytworzone na terenie Bawarii, jest wzbogaceniem oferty
dla turystów.
Państwo i samorządy landu dbają
o swoich obywateli. Powstają wieloletnie
programy wsparcia regionów turystycznych, oparte na wielu, zdawałoby się różnych założeniach. Różnych, a jednak budujących obraz jednolitej tkanki
turystycznego regionu. Począwszy od
kwestii ujednolicenia architektury nawiązującej do tradycji bawarskich, a skończywszy na powszechnej tutaj energii odnawialnej, która zapewnia prawdziwie
czyste tereny pozbawione smogu, i stanowi źródło dochodu dla większości gospodarstw wiejskich. Każda stodoła, każdy
nieużytek jest zaopatrzony w instalację
energii odnawialnej. Na małych potokach pracują mikroelektrownie wodne.
Często trudno podejrzewać, że pod stylowym, góralskim mostkiem pracuje tur-
bina zaopatrująca wioskę w energię. Aż
czterdzieści procent gospodarstw agroturystycznych w Bawarii żyje tylko z produkcji energii odnawialnej. Odpady produkcji rolnej przetwarzane są na energię
i gaz w biogazowniach, również pracujących dla lokalnych społeczności.
Przemyślany, sieciowy układ atrakcji
turystycznych, połączenie funkcji turystycznych z rekreacją sportem i lecznictwem powoduje, że okres tzw. martwego sezonu występuje tutaj zaledwie na
przełomie lutego i marca. Taki krótki
okres zastoju jest też wynikiem nieustającej pracy nad rozwojem turystyki
weekendowej, biznesowej i edukacyjnej.
Niemałą rolę odgrywa też turystyka religijna w landzie o niezwykle trwałych
i eksponowanych tradycjach katolickich.
Zróżnicowanie ofer ty turystycznej,
standardu ośrodków i dedykowanych
atrakcji spowodowało, że Bawaria staje
się terenem coraz częściej docenianym
przez zagranicznych turystów.
Podobieństwo Bawarskiego Lasu do
Bieszczadów wydaje się bliźniacze. Podobne położenie, podobne góry, lasy,
przyroda. Nawet ludzie są do siebie często podobni w swych zachowaniach
i gościnności. Niby wszystko jest podobne, a jednak zupełnie inne. Czy
przyjdzie czas na zmiany mentalne
władz regionu, gmin i parków w tym
uroczym i zapomnianym jednocześnie
zakątku Polski?
HORYZONT 47
Truskawiec
czeka na Polaków
JOLANTA DANAK-GAJDA
S
łynne uzdrowisko Truskawiec
u stóp Gorganów na Pokuciu
czeka na Polaków. Chce nawiązać do czasów, gdy był w
granicach II Rzeczpospolitej i
zyskał miano najpopularniejszego polskiego kurortu dwudziestolecia międzywojennego.
Truskawiec był wówczas ulubionym
kurortem m.in. Marszałka Piłsudskiego; do kurortu przyjeżdżała wówczas
śmietanka towarzyska Polski. Dziś to
jedno z najstarszych w Europie uzdrowisk promuje się hasłem: Truskawiec Miasto Zdrowia.
Truskawiec leży niespełna 100 kilometrów od Lwowa i 90 kilometrów od granicy polsko-ukraińskiej. Co przyciąga
kuracjuszy i turystów do Truskawca,
oprócz sławy? „Żywa" woda Naftusia jedyna na świecie posiadająca wyjątkowy
skład chemiczny. To wodorowęglanowa-magnezowo-wapniowa nisko zmineralizowana woda z dużą zwartością
związków organicznych pochodzenia
naftowego. Można ją pić jedynie w Truskawcu, gdyż butelkowana traci swoje
lecznicze właściwości. A - jak mówi mi
wicemer Truskawca do spraw rozwoju
uzdrowiska Jurij Jaworski - Naftusia jest
dobra na wszystko. Od leczenia nerek i
układu moczowego, przez organy wewnętrzne - żołądek, wątrobę i trzustkę,
po wzmacnianie układu odpornościowego organizmu i zmniejszanie ryzyka
zachorowania na raka. Oprócz Naftusi
w Truskawcu słynne są również inne
źródła mineralne - takie jak Maria i Sofia - pomocne w leczeniu chorób przewodu pokar mowego, Bronisława - górnych dróg oddechowych, Józia korzystnie wpływająca na skórę. Słynna
jest też sól Barbara - stosowana w schorzeniach przewodu pokar mowego i wątroby. W okolicy Truskawca wydobywa
się wosk górski - ozokeryt.
Właściwości truskawieckich wód znane były od dawna, opisał je po raz
48 HORYZONT
pierwszy już w 1578 roku królewski lekarz króla Stefana Batorego - Wojciech
Oczko. Uzdrowisko w Truskawcu powstało 250 lat później w 1827 roku. W
tym roku po oficjalnej zgodzie Wiednia
wybudowano tu pierwsze łazienki i do
wód zaczęli zjeżdżać kuracjusze. Rozkwit uzdrowiska przypada na przełom
XIX i XX wieku oraz na okres międzywojenny, gdy kurort śmiało konkurował z europejskimi uzdrowiskami, a pobyt u wód stał się coraz bardziej modny.
Ponoć nieżyt żołądka leczył tu Józef
Piłsudski, gościł premier Austrii z małżonką, prezydent Estonii i prezydent
Turcji. Wypoczywali znani aktorzy i literaci, Eugeniusz Bodo, Adolf Dymsza,
Julian Tuwim, Stanisław Witkiewicz,
Bruno Schulz i Zofia Nałkowska. W
okresie międzywojennym Truskawiec
trzykrotnie otrzymał złoty medal jako
najlepsze uzdrowisko Polski, w tym czasie wybudowano tu 286 wilii, hoteli i
pensjonatów. Część starej zabudowy
zachowała się do współczesności i budzi sentymenty Polaków, którzy odwiedzają Truskawiec.
Po II wojnie światowej i zmianie granic uzdrowisko znacznie się rozbudowało. Nowoczesne sanatoria, które otoczyły starą zabudowę, są w stanie
przyjąć jednorazowo 15 tysięcy kuracju-
50 HORYZONT
szy. To robi wrażenie na osobach przyjeżdżających z Polski. Oferta jest, jak
się sama przekonałam - na każdą kieszeń i może spełnić wymagania dotyczące komfortu pobytu - każdego kuracjusza i turysty. Od sanatorium na tysiąc
osób, po kilkunastopokojowe wille i
pensjonaty. Kurort wyspecjalizował się
w mało inwazyjnych operacjach i rehabilitacji pooperacyjnej, a ponadto oferuje kuracjuszom około 300 różnego rodzaju zabiegów. Ma nowoczesną bazę
zabiegową nie odbiegającą standardami
od polskiej, a niejednokrotnie polski
standard przewyższającą. Rocznie przyjeżdża do Truskawca około 200 tysięcy
kuracjuszy i turystów.
Niestety, w wyniku trwającej na wschodzie Ukrainy wojny przestali do Truskawca przyjeżdżać Rosjanie, którzy stanowili 12 procent kuracjuszy. Władze
miasta zapewniają, że kuracjusze mogą
czuć się w Truskawcu bezpiecznie, to od
Donbasu około tysiąca kilometrów, a
ponadto w całym uzdrowisku działa
monitoring.
Truskawiec liczy na efekt transgranicznego projektu promocyjnego zachodnio-ukraińskich i podkarpackich
kurortów, realizowanego w ramach Euroregionu Karpackiego. Pod wspólną
marką Carpathia chcą zabiegać o euro-
pejskich kuracjuszy i turystów. Projekt
prowadzony przez Stowarzyszenie Pro
Carpathia z udziałem dwudziestu partnerów po obu stronach granicy, obejmował m.in. konferencje balneologiczne i wyjazdy studyjne touroperatorów.
Powstały strony internetowe pokazujące bogatą ofertę medyczną i wypoczynkowo-turystyczną uzdrowisk, oraz liczne wydawnictwa - w tym Przewodnik
Medyczny - Uzdrowiska Euroregionu
Karpackiego. Jak się okazuje, podkarpackie i zachodnio-ukraińskie uzdrowiska nie konkurują ze sobą, ale ich oferta się wzajemnie uzupełnia.
Jeśli chodzi o tzw. turystykę medyczną,
to Truskawiec posiada wyjątkowo bogatą ofertę. W ostatnim czasie wybudowano w kurorcie nowoczesne ośrodki SPA.
Należy do nich elegancki hotel sieci Rixos, w górnej części Truskawca, z własnym centrum medycznym, fitness, salonem piękności, gabinetami masażu,
krytym basenem, łaźnią turecką i sauną.
Popularnością wśród Polaków cieszy się
SPA&Wellnes - Moldova. Spotkałam
tam małżeństwo z Dębicy, które regularnie tu przyjeżdża i poleca ten ośrodek
każdemu. Mnie zachwyciła w nim szczególnie część basenowa z wodami mineralnymi Truskawca i Morza Martwego.
Odwiedziłam Truskawiec pod koniec
października. Aura, niestety, nie sprzyjała, przywitała nas pochmurna pogoda,
siąpił deszcz i było chłodno.
Zastanawiałam się, co w takiej porze
roku może robić w tym słynnym niegdyś
z uciech wszelakich kuracjusz po zakończonych zabiegach. Nie od dziś wiadomo, że do uzdrowisk zjeżdżają li tylko
chorzy ludzie. Owszem, jest to główny
cel przyjazdu większości, ale.... każda terapia jest ważna - również parkietowa i
kulinarna. Miejscem do takiej terapii jest
niewątpliwie Kozacki Chutor.
Znajduje się na obrzeżach Truskawca,
nad jeziorem, w otoczeniu lasów, z dala
od spragnionych ciszy chorych ludzi.
Jedzenie tu wyśmienite, w menu króluje ukraińska kuchnia regionalna. Wyroby mięsne i wędliny własnej produkcji,
że palce lizać. Do tego żywa muzyka z
bardzo urozmaiconym re per tuarem.
Muzycy na zamówienie potrafią zagrać,
myślę że wszystko, a dla zmęczonych
hulankami, jadłam i napitkiem Chutor
oferuje noclegi. Tego rodzaju terapia
powinna być doskonałym dopełnieniem
kuracji leczniczej. „Starzy" kuracjusze
wiedzą, że szczególnie dobre efekty daje, gdy stosuje się ją w miłym towarzystwie.
Do zobaczenia w Truskawcu!
Stowarzyszenie Euroregion Karpacki
Polska kandydatem do prowadzenia
Platformy Koordynacji Turystyki
Karpackiej (CTCP)
Mamy przyjemność poinformować, że Ministerstwo Sportu i
Turystyki Rzeczpospolitej Polskiej przesłało do Sekretariatu
Konwencji Karpackiej w Wiedniu pismo zgłaszające
kandydaturę Stowarzyszenia Euroregion Karpacki Polska do
prowadzenia Platformy Koordynacji Turystyki Karpackiej
(CTCP) w ramach Konwencji Karpackiej.
Główne zadanie Euroregionu jako Platformy Koordynacji
Turystyki Karpackiej związane będzie z wdrażaniem
Strategii Turystyki Zrównoważonej w Karpatach,
zatwierdzonej przez Konferencję Stron Konwencji
Karpackiej w Mikulovie w dniu 26 września 2014 roku.
W związku z tym zwracamy się do Państwa z prośbą o
wsparcie kandydatury Stowarzyszenia Euroregion Karpacki
Polska i przygotowanie listu poparcia w tej sprawie do
Sekretariatu Konwencji Karpackiej w Wiedniu.
Jesteśmy przekonani, że umiejscowienie w Polsce, w
województwie podkarpackim centrum koordynacji rozwoju
turystyki karpackiej wzmocni naszą pozycję lidera we
wspieraniu procesów rozwojowych w Karpatach oraz
przyniesie również w tym zakresie korzyści partnerom
przedsięwzięcia.
Wzór listu poparcia oraz szczegóły działania dostępne są na
stronie Stowarzyszenia www.karpacki.pl w aktualnościach.
Z góry dziękujemy za poparcie!

Podobne dokumenty