W komunii z Bogiem przez chrzest święty

Transkrypt

W komunii z Bogiem przez chrzest święty
IV.
DZIEŃ - „W jednym Duchu zostaliśmy
ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało”
(por. 1 Kor 12,13)
W komunii z Bogiem przez chrzest święty
CZYTANIA
1 sierpnia (poniedziałek)
PIERWSZE CZYTANIE (Lb 11,4b-15)
Szemranie Izraelitów
Czytanie z Księgi Liczb
Na pustyni synowie Izraela mówili: „Któż nam da mięsa, abyśmy jedli? Wspominamy ryby,
któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek. Tymczasem tu
giniemy pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną”.
Manna zaś była podobna do nasion kolendra i miała wygląd bdelium. Ludzie wychodzili i
zbierali ją, potem mełli w ręcznych młynkach albo tłukli w moździerzach. Gotowali ją w
garnkach lub robili z niej podpłomyki; smak miała taki jak ciastko na oleju. Gdy nocą opadała
rosa na obóz, opadała równocześnie i manna.
Gdy Mojżesz usłyszał, że lud narzeka rodzinami, każda u wejścia do swego namiotu, wtedy
rozpalił się potężny gniew Pana. To wydało się złe Mojżeszowi. Rzekł więc do Pana:
„Czemu tak źle się obchodzisz ze sługą swoim, czemu nie jesteś dla mnie łaskawy i złożyłeś
na mnie cały ciężar tego ludu? Czy to ja począłem ten lud w łonie albo ja go zrodziłem, żeś
mi powiedział: «Noś go na łonie swoim, jak nosi piastunka dziecię, i zanieś go do ziemi, którą
poprzysiągłem dać ich przodkom» ? Skądże wezmę mięsa, aby dać temu całemu ludowi? A
przecież przeciw mnie podnoszą skargę i wołają: «Daj nam mięsa do jedzenia». Nie mogę już
sam dłużej udźwignąć troski o ten lud, już mi nazbyt ciąży. Jeśli chcesz tak ze mną
postępować, to raczej mnie zabij, jeśli jesteś dla mnie łaskawy, bym już nie patrzył na swoje
nieszczęście”.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 81,12-13.14-15.16-17)
Refren: Śpiewajcie Bogu, naszemu obrońcy.
Lecz mój lud nie posłuchał mego głosu:
nie był Mi posłuszny Izrael.
Zostawiłem ich przeto twardym ich sercom,
niech postępują według zamysłów swoich.
Gdyby mój lud Mnie posłuchał,
a Izrael kroczył moimi drogami:
natychmiast zgniótłbym ich wrogów
i obrócił rękę na ich przeciwników.
Schlebialiby Panu ci, którzy Go nienawidzą,
a kara ich trwałaby na wieki.
A jego bym karmił wyborną pszenicą
i sycił miodem z opoki.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
(Mt 4,4b)
Alleluja, alleluja, alleluja
Nie samym chlebem żyje człowiek,
lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.
Alleluja, alleluja, alleluja
EWANGELIA (Mt 14,22-36)
Jezus kroczy po jeziorze
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
Skoro tłum został nakarmiony, Jezus zaraz przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi
i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na
górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo
stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny.
Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie,
zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.
Wtedy Jezus odezwał się do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”.
Na to odpowiedział Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”.
A On rzekł: „Przyjdź”.
Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru
uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie”.
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?”
Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim,
mówiąc: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym”.
Gdy się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali
posłańców po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby
przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli,
zostali uzdrowieni.
Oto słowo Pańskie.
MEDYTACJA
Rozważanie: J 3, 1–8. 14–17.
Nikodem był uczonym żydowskim i należał do ugrupowania faryzeuszy, prawdopodobnie był
członkiem sanhedrynu, czyli centralnego organu rządzącego. Nikodem nie bał się wystąpić
publicznie w obronie Chrystusa. Do Jezusa przychodzi ze swej inicjatywy, a czyni to nocą.
Pragnie porozmawiać z Nim o sprawach, które nurtują jego serce. Nie jest on jednak
tchórzem podszytym strachem i troską o dobrą opinię, ale jego życie przepełnione jest
ciemnością, nocą, którą pragnie zamienić w dzień. Jest człowiekiem wątpiącym, który
poszukuje prawdy. Słowa, jakie usłyszy doprowadzą go do światła, jedynie poprzez spotkanie
z Chrystusem może narodzić się z ducha. Nikodem jest symbolem każdego, kto szuka światła
życia. Czy jest coś we mnie z Nikodema? Co stanowi we mnie ciemność, co potrzebuje
Bożego światła? Nikodem odkrywa przed Chrystusem swoje wnętrze. Nie wstydzi się
przyznać do swoich pytań i wątpliwości. Przeżywa nocną duchową walkę. Jakie pytanie
chciałbym zadać Jezusowi? Z czym zmagam się w swoim sercu?
Wiatr wieje tam, gdzie chce – wiatr porusza i ożywia, nikt go nie widzi, a jednak czuje się jak
rozbrzmiewa we wszystkich rzeczach. Podobny zatem jest do Słowa, które słyszy się, a nie
widzi. Jezus działa w lekkim powiewie, przychodząc do mojego życia w mocy Ducha
Świętego. Jego działanie jest tajemnicą: nie wiem, skąd przybywa i dokąd podąża. Brak
wewnętrznej czujności i wrażliwości może sprawić, że nie zauważę Jego natchnień.
Wszystkie dary duchowe, których doświadczam, pochodzą od Ducha Świętego, bez którego
pomocy nie jestem w stanie modlić się, pragnąć Boga, kochać Go prawdziwą miłością. Jezus
wskazuje Nikodemowi na działanie Ducha Świętego w jego życiu. Tylko On może
przemienić jego życie i uczynić je nowym. Trzeba jednak poddać się jego działaniu. Trzeba
chcieć żyć inaczej, żyć mocą Bożej łaski.
Jezus mówi o narodzinach z wody i z ducha, bez których nie można wejść do królestwa
niebieskiego. Tym samym kieruje do bramy życia chrześcijańskiego – sakramentu chrztu
świętego. Chrzest jest bramą otwierającą dostęp do innych sakramentów. Dzięki niemu
zostaję wyzwolony z grzechu i odrodzony jako dziecko Boże.
We wczesnym Kościele chrzest był obrzędem, który pozostawiał głębokie wrażanie zarówno
na nowo ochrzczonym, jak i na wszystkich uczestnikach uroczystości. Wymagał wieloletnich
przygotowań, dzięki którym kandydat poznawał tajniki wiary chrześcijańskiej. Poganin,
przyjmujący chrzest zrywał z dotychczasowym życiem, bowiem wybierał drogę, w której nie
tylko miał kierować się słowami Jezusa, ale też czerpać z innego – Bożego źródła. Miał
poczucie, że dopiero chrzest pozwolił mu osiągnąć rzeczywiste życie, że od tej chwili czuł się
wolnym człowiekiem, mógł dążyć drogą, która wiedzie do rzeczywistego życia, prawdziwego
szczęścia.
Z pewnością również i dziś moje serce porusza tęsknota za spełnionym życiem, za wolnością
od oczekiwań i wymagań ziemskiego świata. Może pytam się: co ta tęsknota ma wspólnego z
Jezusem Chrystusem i dlaczego ta więź miałaby obdarzać prawdziwą wolnością i życiem?
Czy chrzest coś zmienia? Czy życie w zgodzie z Bogiem może spełnić najgłębsze pragnienia?
Chrzest jest sakramentem, który łączy z Chrystusem, pokazuje, że chcę razem z Nim
kształtować swoje życie. Sakrament ten jest wprowadzeniem w tajemnicę śmierci i
zmartwychwstania Jezusa. Dzięki niemu staję się dzieckiem Bożym. Gdy w pełni tę tajemnicę
uznam i przyjmę, dopiero wtedy będę w stanie przyjmować to, co przynosi życie: pochwały,
jak i znosić krytykę, i traktować je jako okazję do umocnienia swej podstawowej tożsamości.
Świadomość bycia dzieckiem Bożym czyni wolnym, bowiem
jest zakorzeniona poza wszelką ludzką pochwałą i krytyką.
Wszelkie symbole chrztu, a więc woda, namaszczenie świętym olejem, świeca chrzcielna,
biała szata, mówią o tajemnicy człowieka. Co przemienia się wewnątrz poprzez chrzest, co
jest inne niż przed jego przyjęciem? Chrzest nie tylko ukazuje, kim jest człowiek, lecz także
powoduje jego przemianę. Za pomocą czegoś widzialnego zostaje wyrażone i udostępnione
coś niewidzialnego. Za pośrednictwem obrzędów chrzcielnych nowo ochrzczony otrzymuje
dar łaski Bożej. Nic nie jest udawane, nic nie jest żadną magiczną praktyką. Unaoczniony jest
akt, którego Bóg dokonuje. Wszystko, co przed dwoma tysiącami lat Jezus czynił wobec
ludzi, dziś czyni również i mnie: prostuje, dotyka, leczy rany, swymi słowami dodaje otuchy,
obdarza swym duchem. Jezus zabiera mnie w drogę, która prowadzi przez krzyż do
zmartwychwstania – do prawdziwego i wiecznego życia.
Wspomnienie chrztu ma mi nie tyle przypominać, że powinienem wypełniać Jezusowe
przykazania, ile przede wszystkim uświadamiać sobie, kim właściwie jestem. Chrzest
uzmysławia, że jestem nie tylko dzieckiem rodziców, lecz także dzieckiem Boga. Mam nie
tylko cechy dziedziczne, ale płynie we mnie również Boże życie. Dysponuję nie tylko siłą
fizyczną i psychiczną, ale bije we mnie również źródło Ducha Świętego, które nigdy nie
wysycha. Stale mogę z niego czerpać, nawet gdy opuszczają mnie siły. Mam udział w
nieskończonej sile Boga, której dostarcza to boskie źródło. Wspomnienie chrztu uwalnia od
presji, jaką wywieram na sobie przekonaniem, że muszę zrobić wszystko sam, że muszę
dowieść swej wartości.
Co zatem zrobić, aby tą rzeczywistością łaski otrzymanej na chrzcie coraz bardziej żyć?
Muszę starać się żyć bardziej świadomie i autentycznie, żyć innym wymiarem łaski, być
wolnym od oczekiwań świata, działać mocą wewnętrznego źródła. Pytać siebie: co to znaczy
być człowiekiem? Kim rzeczywiście jestem? Skąd przybywam? Dokąd podążam? Co
chciałbym uczynić ze swoim życiem? Jak Jezus ocenia moje życie? Co dziś chce mi
powiedzieć?
Tak bowiem Bóg umiłował świat – Bóg zawsze kocha, nawet wtedy gdy jest przez człowieka
odrzucany. Jego miłość jest bezinteresowna i bez ograniczeń. Ważne zatem dla mnie zadanie,
abym poznał i uwierzył Miłości, jaką Bóg mi ofiaruje, abym żył łaską chrztu świętego, abym
poprzez ten sakrament ukazywał komunię z Bogiem. Drogą przyjęcia Bożej miłości jest wiara
w zbawienie, w to, że Chrystus zmartwychwstał. Jezus dziś chce rozmawiać o mojej wierze,
bowiem to od niej wiele zależy. Przede wszystkim chce abym uwierzył, że Jego Ojciec tak
bardzo mnie umiłował, że posłał mi Jego samego. Jezus jest darem dla mnie. Ewangelia jest
dla mnie. Jego śmierć jest dla mnie. Czy w to wierzę?
Jezus zapewnia mnie, że jeśli uwierzę w Miłość Ojca i w Jego Miłość, nie zginę.
Świadomość, że jestem do głębi kochany, wraca mi smak życia. Postaram się dostrzec to, z
jaką troską Jezus usiłuje otworzyć mi oczy na prawdę o Bogu, który nie chce mnie potępić,
lecz pragnie mojego życia.
Człowiek naprawdę staje się człowiekiem dopiero wtedy, gdy ma udział w życiu Boga.
Uświadomił to sobie pewien jezuita, który w gestapowskim więzieniu, krótko przed śmiercią
powiedział: Człowiek jest człowiekiem tylko razem z Bogiem. Gardząca ludzką istotą ideologia
nazizmu pozwoliła mu zrozumieć, że człowiek potrzebuje Bożej natury, by stać się naprawdę
człowiekiem, potrzebuje chrztu i Bożej łaski, by mógł dorastać do pełni człowieczeństwa.
Również i dzisiaj muszę celebrować ten sakrament, bym mógł odczuć tajemnicę swego życia
– bym mógł sobie uświadomić, kim właściwie jestem, do czego jestem wezwany i powołany.

Podobne dokumenty