Jasiek Mela_wywiad – pobierz pełną wersję graficzną!

Transkrypt

Jasiek Mela_wywiad – pobierz pełną wersję graficzną!
O
wyprawie na biegun, podróżach, pomocy innym oraz swojej
niepełnosprawności opowiada Jan Mela - polski polarnik, najmłodszy
niepełnosprawny w historii zdobywca biegunów, założyciel Fundacji Poza
Horyzonty…
„Nie ma się co ograniczać, trzeba działać! Każdy jest wart tyle samo…”
Na początek Naszej rozmowy proszę powiedzieć co daje Panu największą radość
i satysfakcję w życiu?
Największą satysfakcję daje mi dokonywanie małych, codziennych rzeczy z moją ukochaną,
takich jak uszycie jakiegoś materiału na kanapę, wyrzeźbienie lub polakierowanie mebli
w naszym mieszkaniu czy zaplanowanie wspólnej weekendowej wyprawy, nie koniecznie na
koniec świata.
Dziś jest Pan pełen energii, pomysłów oraz pasji, swoim podejściem do życia pokazuje
Pan, że osoba niepełnosprawna może spełniać swoje marzenia, pomagać innym
i wcale nie jest w tym gorsza od osób sprawnych… A jak było zaraz po wypadku?
Czy trudno było Panu, przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości? Co było dla Pana
wówczas największą barierą?
Na początku największą przeszkodą nie była dla mnie niepełnosprawność, lecz kalectwo,
czyli stan umysłu – przekonanie, że jestem nic nie wart, że niczego już w życiu nie osiągnę
i że jestem gorszy on innych, zdrowych. Dopiero po spotkaniu wielu osób
niepełnosprawnych, którzy żyją na maxa i widzą możliwości zamiast ograniczeń,
zrozumiałem, że to nie ilość rąk czy nóg decyduje o naszej sile, lecz to, co mamy w głowie.
Panie Janku, jest Pan pierwszą osobą niepełnosprawną, która wciągu jednego roku
zdobyła dwa bieguny - północny i południowy. Proszę powiedzieć co zadecydowało,
że podjął się Pan tej wyprawy? Czy decyzja o wyjeździe była dla Pana łatwa?
Decyzja o podjęciu próby zmierzenia się z białą pustynią północy była bardzo trudna,
ponieważ decydowałem się na to w takim momencie mojego życia, gdy całym sobą wątpiłem
w swoje możliwości. Wiedziałem jednak, że taka okazja na pewno mi się nie powtórzy, więc
warto choćby spróbować. Najwyżej wyprawa się nie uda, ale ja nie będę żałował,
że stchórzyłem – z takiego założenia wychodziłem.
Jakie jest dla Pana najpiękniejsze wspomnienie z Pana wypraw, tych na bieguny lub
tych w góry?
Paradoksalnie, najbardziej niezwykle wspominam te momenty, w których czułem, że nie dam
rady, gdy wątpiłem w sens całego przedsięwzięcia i myślałem o poddaniu się. W naszym
życiu bywają takie chwile, że nie widzimy dalszej drogi, ale później zawsze się jakoś udaje.
Tamte trudne momenty były po to, żeby je pokonać, a nie dać się pokonać im. Z drugiej
strony, gdyby było łatwo, to ten upragniony cel nie cieszyłby tak bardzo. Najbardziej cieszy
to, na co trzeba sobie zapracować.
Czego nauczyła Pana ta wyprawa?
Ta wyprawa była dla mnie dowodem na to, że nawet coś pozornie niemożliwego, przy
wystarczającej ilości uporu, staje się osiągalne. Tak naprawdę często my sami wymyślamy
sobie ograniczenia i paraliżujemy się durnym słowem „niemożliwe”. To słowo wymówka,
którego najlepiej jak najszybciej pozbyć się ze swojego słownika. Teraz wiem, że sam
decyduję o tym, co w życiu jest dla mnie, a jeśli czegoś nie zrobię, to prędzej z lenistwa, niż
z powodu niepełnosprawności.
Od wyprawy wiele się w Pana życiu zmieniło, zaczął Pan organizować własne wyjazdy
i przedsięwzięcia, prowadzi Pan fundację Poza Horyzonty – co motywuje Pana
do podejmowania tych kolejnych wyzwań i skąd w Panu chęć pomagania innym?
W moim przypadku motywacja do pracy na rzecz innych jest bardzo prosta – pomagam,
bo sam uzyskałem mnóstwo pomocy, niejednokrotnie od obcych ludzi. Znam to uczucie, jak
to jest potrzebować pomocy i czuć się nikomu niepotrzebnym - byle jakim. Wiem też, jak
to jest wychodzić z takiej sytuacji i wreszcie czuć, że się żyje - warto o to walczyć, bo
to poczucie wolności jest uskrzydlające. Dlatego staram się dawać innym szansę na latanie.
A to, kto tą szansę wykorzysta, pozostawiam już do wyboru ludziom, których spotkam.
Najważniejsze to chcieć czegoś więcej, niż siedzenie w miejscu i narzekanie.
Dlaczego szansa na podróżowanie jest tak ważna właśnie dla osób
z niepełnosprawnością? Co nadal, według Pana, ogranicza osoby niepełnosprawne
w aktywnym funkcjonowaniu w naszym społeczeństwie oraz samodzielnym
odkrywaniu świata?
Jestem świadomy, że w otaczającym nas świecie jest wiele utrudnień, ale nie ma sensu się
powtarzać. Mój tata znalazł kiedyś w internecie poradnik napisany przez amerykańskiego
lekarza podczas wojny w Wietnamie. Opisywał, jak zrobić szybko i łatwo bambusowe
protezy. W porównaniu z tamtymi czasami, to zarówno technologia, jak i mentalność poszły
niesamowicie do przodu. Pewnie, budujmy podjazdy, szersze drzwi i dobre windy, ale przy
kulawej mentalności to wszystko na nic.
Co mógłby Pan powiedzieć innym osobom niepełnosprawnym, aby przełamać w nich
bariery i zachęcić do aktywnych wyjazdów?
Nie ma się co ograniczać, trzeba działać! Każdy jest wart tyle samo. Zawsze najtrudniej jest
postawić pierwszy krok – później jest już z górki. Gdy ja zacząłem podróżować samemu,
poczułem, że taki spontaniczny i mniej zorganizowany sposób poznawania świata jest
świetny.
Jest Pan osobą, która nie wstydzi się swojej niepełnosprawności i otwarcie o niej
mówi. Proszę powiedzieć dlaczego temat niepełnosprawności w naszym
społeczeństwie stanowi wciąż temat tabu?
Obie strony popełniają wiele błędów – ludzie zdrowi, często bojąc się sprawić komuś
przykrość, unikają kontaktu z ludźmi niepełnosprawnymi, a osoby niepełnosprawne
zazwyczaj nie wychodzą z domów, a jak już, to zamykają się w enklawach ludzi z podobnymi
problemami, co też jest błędem. Społeczeństwo zintegrowane to takie, gdzie są różni ludzie,
którzy uczą się siebie wzajemnie. Pierwszy krok to nie bać się – najwyżej ktoś się na nas
głupio spojrzy albo zwróci nam uwagę, ale na 90% – po prostu nas ciepło przyjmie.
Jakie jest dla Pana najpiękniejsze miejsce na ziemi i jakie miejsce poleciłby
Pan Podróżom bez Granic na następny cel?
Piękne, niemalże niezamieszkałe Karpaty w Rumunii, tajemnicze góry na archipelagu Lofoty
na północnej Norwegii, czy naszej przepiękne Bieszczady – nie trzeba jechać na koniec
świata, by zobaczyć cuda natury.
Proszę powiedzieć czy podczas swoich podróży często spotyka
niepełnosprawne?
Pan osoby
Nie spotykam ich często, ale
zdarza
się,
nawet
w
najsurowszych
warunkach,
podczas wspinaczek górskich
czy
innych
ekstremalnych
sytuacji.
Najwięcej
radości
sprawia mi, gdy spotykam osoby
niepełnosprawne, które w ogóle
nie zwracają na siebie uwagi, nie
użalają się, tylko podróżują
normalnie, używając swoich
patentów na omijanie przeszkód.
To jest godne podziwu.
Fundacja Podróże bez Granic powstała min. aby łamać stereotypy i umożliwiać
osobom z niepełnosprawnością podróżowanie. Ma za sobą stworzenie niesamowitej
wyprawy do Rzymu, a przed sobą podróż do Danii. Z każdego wyjazdu planowane jest
tworzenie przewodników turystycznych opisujących stolice europejskie pod kątem ich
dostępności dla osób niepełnosprawnych. Przewodnik po Rzymie jest już dostępny na
naszej stronie internetowej dla następnych podróżnych. Co sądzi Pan o takiej
inicjatywie?
Uważam, że jest bardzo innowacyjna i przydatna wielu osobom. W dobie internetu mamy
dostęp do tysiąca informacji, ale gdy potrzebujemy szczegółów albo informacji rzetelnych
i potwierdzonych – jest już trudniej. Większość informacji tworzonych jest dla mas, a nie dla
żadnej z nisz, a to często wyklucza osoby niepełnosprawne. Życzę powodzenia w tak
niezwykłej inicjatywie.
Panie Janku, jakie jest Pana największe marzenie związane z podróżami?
To nie miejsca się liczą, lecz ludzie, z którymi w tych miejscach jesteśmy. To oni tworzą
magiczny klimat odwiedzanych miejsc. Ja mam to szczęście, że mam przy sobie magiczną
osobę, z którą i dla której chce mi się podróżować i odkrywać tysiące nowych smaków,
zapachów, kolorów i uczuć.
I na zakończenie naszej rozmowy, jedno z pytań, które zadaję wszystkim moim
rozmówcom, czy ma Pan swój ulubiony cytat, który pomaga Panu w życiu
lub w trudnych momentach?
Nikt za Ciebie życia nie przeżyje…
Dziękuję bardzo za rozmowę. Życzę Panu spełnienia marzeń oraz tego aby Pańskie życie było
pełne różnorodności i wspaniałości naszego pięknego świata…
Rozmawiała Marzena Pawlak

Podobne dokumenty