Polubić hutę – pdf do pobrania
Transkrypt
Polubić hutę – pdf do pobrania
jacek konieczny Stara, opuszczona huta jest obrzydliwa. Wszystko zarośnięte trawą i krzakami, rdza rozpełza się po metalowych częściach budynków, mury zaczynają tu i ówdzie pękać; kruszą się i rozpadają. Ale stara huta to nie tylko budynki, to także inne ślady obecności ludzi. Już w niej nie pracują, pozostały po nich tylko porozrzucane narzędzia, dźwigi, którymi niegdyś przenoszono węgiel z pociągu do boksów, zawory, tablice kontrolne, porozbijane liczniki, leżący w kącie kask. Wszystko jest teraz nieruchome, zastygłe, puste. To bardziej cmentarz niż ruina. Czy takie miejsce można w ogóle polubić? Essen, Zagłębie Ruhry. W kilkunastoosobowej grupie młodych ludzi wchodzę do jednej z największych swego czasu kopalń węgla na świecie, dziś funkcjonującej jako muzeum (Weltkulturerbe Zollferein). Z wielkiej hali wspinamy się wąskimi schodami wzdłuż taśmociągu. Na górze przewodnik opowiada ściszonym głosem: tu robotnicy musieli wyhamować rozpędzone wagoniki z węglem. Średni czas pracy na stanowisku: dwa lata. Później: pylica, rak płuc, polubić hutę fot.: monika stachnik-czapla pomysł na rewitalizację zagłębia ruhry 14 jacek konieczny – absolwent socjologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Obecnie początkujący redaktor. Prywatnie milośnik rozwleklych powieści i mocnych, czarno-bialych filmow z Bogartem. ślepota, głuchota, obcięte palce u rąk. Idziemy dalej. Sala za salą to samo. Maszyny były ważniejsze od człowieka – kopalnia imponuje optymalną organizacją procesu wydobycia i koksowania węgla, ale przeraża jako miejsce pracy ludzi. Czy po takiej lekcji można ją polubić? Czy dziedzictwo po epoce industrialnej w postaci gigantycznych, nieczynnych już dziś obiektów, musi budzić jedynie negatywne skojarzenia? Może jednak nie. Muzeum w kopalni węgla w Essen to część Trasy Dziedzictwa Przemysłowego (Route der Industriekultur), ogromnego programu rewitalizacji Zagłębia Ruhry. Odwiedzenie choćby kilku składających się nań muzeów (notabene doskonale pomyślanych i zaprojektowanych), pozwala na zdobycie dużej wiedzy z historii przemysłu. Ale Trasa Dziedzictwa Przemysłowego to nie tylko muzea. Równie ważne było takie przekształcenie odziedziczonych po epoce industrialnej kopalń, hut i fabryk, aby zostały one zaakceptowane przez okolicznych mieszkańców jako składnik ich krajobrazu, jako coś pozytywnego. Takim miejscem jest np. Park Krajobrazowy Duisburg-Nord, znajdujący się na terenie starej huty, zamkniętej w 1985 r. U osoby, która odwiedza go po raz pierwszy, wywołuje sprzeczne uczucia: zachwytu, zdziwienia i zażenowania. Teren, jaki zajmuje huta, jest ogromny: 200 hektarów. Rozciąga się zresztą nie tylko na powierzchni, ale również wzwyż – nad całością góruje wielki komin oraz niewiele mu ustępujące wysokością budynki, z których jeden to gigantyczny, wysoki na kilkadziesiąt metrów piec hutniczy. W sumie to niewyobrażalna ilość żelaza, betonu i cegieł. Oglądana z daleka huta przygniata swoją wielkością, topornością i przede wszystkim brzydotą. Wokół mieszkają ludzie, którzy wyglądając co rano z okien, mają ten widok przed oczami. Huta oglądana z bliska wywołuje zupełnie inne odczucia. Plątanina stalowych konstrukcji, dziwaczne betonowe budowle o trudnym do odgadnięcia przeznaczeniu, niezwykłe kształty… Mówi się, że są rzeczy tak brzydkie, że w swojej brzydocie piękne. Taka właśnie jest huta Duisburg-Nord. Denerwuje i razi swoim gigantyzmem, monumentalnością, cierpieniem ludzi, którzy pracowali tam kiedyś w straszliwych warunkach – a jednak ani na chwilę nie przestaje fascynować. Z wyjątkiem miejsc rzeczywiście niebezpiecznych cały teren huty jest ogólnie dostępny Jest to miejsce z wielu powodów niezwykłe. Po przekroczeniu bramy wchodzimy na żwirową alejkę, nad nami góruje wielki komin, obok ceglaste baraki, a tu z naprzeciwka idzie… płetwonurek. W kombinezonie, masce, lumnę, po chwili wesoło macha do asekurującego ją chłopaka. Za załomem kilku mężczyzn wchodzi błyskawicznie po niemal gładkiej ścianie; to pewnie zawodowcy. Gdzie indziej jakaś para odpoczywa na drewnianych krzesełkach, jedząc kanapki. Skupieniu wspinających się towarzyszą przeraźliwe piski i wrzaski dzieci. W jednym z kolejnych boksów ścianę oplata metalowa rura: zjeżdżalnia. Na pobliskich ławkach siedzą spokojnie matki. To miejsce naprawdę żyje! Można też wybrać się na spacer. Jedna z dróg prowadzi wzdłuż głównych zabudowań huty, nad ścianami dla wspinaczy. Trzeba przejść ją całą, aby uświadomić sobie skalę wszystkiego, co znajduje się dokoła, uzmysłowić sobie proporcje między poszczególnymi częściami huty. Jedna z nich to gigantyczny piec, na który można się, o dziwo, wspiąć korzystając z metalowych schodów i platform, na których znajdowały się dawniej stanowiska dla pracowników. Wyprawa w górę to z jednej strony możliwość podziwiania coraz rozleglejszych panoram, a z drugiej swoista lekcja hutnictwa. Swoista, bowiem mijając kolejne zawory, liczniki i inne tajemnicze urządzenia (wszystkiego można dotknąć) człowiek czuje się, jakby napotkał wytwór obcej cywilizacji. Tabliczki umieszczone na kolejnych poziomach wyjaśniają przeznaczenie niektórych tylko przyrządów, całość zachowuje więc urok tajemniczej obcości. Wszystkie pomysły, jakie zrealizowano w Parku Krajobrazowym Duisburg-Nord, wydają się być szalenie proste. Co można było zrobić z pustym gazometrem? Napełnić wodą, bo skoro trzymano w nim gaz, musi być wyjątkowo szczelny. Co z betonowymi ścianami, które niszczeją? Można wykorzystać ten proces – dziurawa i spękana nadaje się w sam raz do wspinaczki. Co z wielkim piecem hutniczym? Pokazać go ludziom z bliska, centymetr po centymetrze. Wszak brzydota stanowi równocześnie jego piękno. Wszystko to wywołuje wręcz poczucie zażenowania – a więc to jest aż tak proste? Wystarczyło zerwać z płotu tabliczkę „Wstęp surowo wzbroniony” i pozwolić ludziom obejrzeć hutę z bliska? Niegdyś maszyny zdawały się być ważniejsze od człowieka. Dziś każdy może się przekonać na własne oczy, że to on dominuje. Maszyny stoją martwe, huta to ich cmentarz. Beton i stal Duisburg-Nord odczarowano – dziś służą one ludziom w czasie odpoczynku i rekreacji. Można powiedzieć, że huta narodziła się na nowo. Więcej informacji o Trasie Dziedzictwa Przemysłowego można znaleźć pod adresem: www.route-industriekultur.de Polecam także strone poświęconą tworzeniu szlaku rowerowego – Zielony Szlak „Nowa Huta - Dłubnia”: www.epce.org.pl/pl/gw/ greenways_dlobnia.htm tylko płetwy trzyma w ręku. Okazało się wkrótce, że taki widok to rzecz zupełnie normalna w Duisburg-Nord, jedną z atrakcji Parku Krajobrazowego jest tu bowiem wielki basen do nurkowania, zrobiony w starym, wysokim na kilka pięter zbiorniku na gaz (gasometer). Na dnie ustawiono nawet różne atrakcje dla nurkujących (m.in. tramwaj). Odważniejsi mogą pływać po zalanych wodą podziemiach fabryki. Obok działa sklep ze sprzętem do nurkowania. Kilkadziesiąt metrów dalej zaczyna się część parku przeznaczona dla amatorów wspinaczki. Ściany kilku budynków przygotowano w odpowiedni sposób, zakładając różnego rodzaju uchwyty i występy. Z kolei w boksach, w których dawniej składowano rudę, przymocowano jedynie zaczepy na liny asekuracyjne i oznaczenia stopnia trudności poszczególnych ścian. Wspinacze muszą sobie tam radzić sami, znajdując oparcie w „naturalnych” szczelinach. Jakaś dziewczyna wdrapuje się na betonową ko- 15