„Życiodajna śmierć”

Transkrypt

„Życiodajna śmierć”
D
uszpasterski elementarz
„Życiodajna śmierć”
– towarzyszenie w umieraniu
Podejmując się towarzyszenia
umierającym warto zdać sobie sprawę z faktu, że okres umierania jest
procesem, który składa się z poszczególnych faz. Fazy te wyodrębniła, na
bazie licznych doświadczeń, amerykańska lekarka szwajcarskiego pochodzenia Elisabeth Kuebler-Ross
(E. Kuebler- Ross, Rozmowy o śmierci i umieraniu, Poznań 1998; Życiodajna śmierć, Poznań 1996).
Umieranie – proces
niepowtarzalny
Przedstawiła ona psychologiczną
teorię reakcji pacjenta na wiadomość
o nieuleczalnej chorobie lub zbliżającej się
śmierci. Z jej badań wynika, że poszczególne
okresy umierania różnią
się między sobą. Nie
jest obojętne, czy towarzyszymy w umieraniu
dziecku, dorosłemu czy
starszej osobie. Znaczenie ma również, czy mamy do czynienia z długim okresem umierania, czy
szybko postępującym. Poszczególnych faz nie wolno nam jednak traktować jako reguły. Każde umieranie
jest niepowtarzalne. Nikt nie przechodzi przez poszczególne fazy w ten
sam sposób. Niektórzy przez pewne
fazy w ogóle nie przechodzą. Nie
powinniśmy zatem nigdy podchodzić do nich schematycznie.
Niewątpliwie znaczącym odkryciem jest napotykanie w procesie
umierania na intensyfikację emocjonalności. Warto podkreślić, że
wspomniane fazy umierania nie
dotyczą tylko terminalnie chorych, ale przechodzą przez nie
także ich bliscy.
co: zaprzeczenie, gniew, targowanie
się, depresja, akceptacja.
W przypadku zaprzeczenia bądź
izolacji właściwie sama nazwa tej fazy opisuje natychmiastową reakcję
na wiadomość o nieuleczalnej chorobie. Konfrontacja z diagnozą rodzi jej
odrzucenie: „Z pewnością nastąpiła
jakaś pomyłka. To się często zdarza”,
„W dzisiejszej dobie nie można liczyć na solidność, bezkarnie zamieniają wyniki”, „To skandal, przecież
czuję się świetnie, a ktoś naprawdę
chory nie będzie leczony”. Niezaakceptowanie diagnozy stanowi o przyjmowaniu postawy obronnej przed
2011
rok duszpasterstwa
W
6
Fazy umierania
Elizabeth Kuebler-Ross nazywa poszczególne fazy następują-
rozmowach
z Bogiem często do
dochodzi poczucie winy.
szokiem, jaki ta wiadomość rodzi.
Oczywiście nieprzyjmowanie do
wiadomości nie jest jednorazowym
wydarzeniem, ale może powtarzać
się stale na nowo. Odsunięcie od siebie myśli o chorobie niweluje strach,
jest ucieczką przed lękiem związanym z chorobą i jej konsekwencjami.
Przekłamywanie zatem staje się taktyką – nie z wszystkimi osobami chory chce otwarcie mówić o swojej chorobie. Zawsze należy uszanować dokonane przez niego wybory. Przekłamywanie na dłuższą metę prowadzi
jednak do izolacji. Jeśli dochodzi do
nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem, to najczęściej na bazie iluzji, a to dla bliskich oznacza brak rzeczywistego kontaktu. Oznacza też
niemożność przeżywania żałoby, która wcale nie pojawia się dopiero po
zgonie drugiego człowieka, ale bardzo często już w momencie, kiedy do20/2011
cz . 2
wiadujemy się, że czas życia bliskiego nam człowieka jest ograniczony.
Po fazie zaprzeczenia najczęściej
pojawia się gniew, bunt, wściekłość,
zazdrość; „To nie może być prawdą.
Dlaczego właśnie mnie to spotyka?”.
Oczywiście podobne pytanie stawiają
najbliżsi: „To taki dobry człowiek.
Dlaczego on?”. Formułowanie tego
rodzaju pytań związane jest z emocjonalnymi wybuchami, wielokrotnie
kierowanymi w stronę innych. Wytrzymanie wyrażanej przez chorego
agresji nie jest proste. Tym bardziej,
że zwrócona bywa w stronę:
 lekarzy, którzy z pewnością popełnili jakiś błąd, za
późno zdiagnozowali
chorobę, są mało pomocni, wręcz bezsilni jeśli chodzi o jakieś rozwiązania,
głosu
które zaradziłyby zagrożeniu życia;
 pielęgniarzy,
którzy są zbyt mało
empatyczni, machinalnie wykonują
przypisane im w obowiązkach procedury, traktując człowieka przedmiotowo;
 szpitala, w którym pobyt w zasadzie niczego pozytywnego nie
wnosi, a tylko prowadzi do jeszcze
większej frustracji;
 bliskich, którzy zbyt rzadko odwiedzają, a jeśli już to całą swoją
uwagę koncentrują na sobie lub co
gorsza na chorobie, co jedno i drugie
potęguje u chorego poczucie beznadziejności;
 losu, który w ich przypadku wydaje się być szczególnie bezlitosny,
przynosząc jeden kataklizm za drugim, a teraz nieuleczalność;
 Kościoła, w którym wygłasza
się pięknie deklaracje, ale w momencie, kiedy chciałoby się wsparcia, to
go po prostu brak;
 Boga, który zawiódł i nie może
rok duszpasterstwa
2011
cą, ale jeśli dasz mi jeszcze
jedną szansę, gwarantuję, że to
się diametralnie zmieni!”; „Solennie obiecuję, że więcej nie
będę drwił z Twoich naśladowców, tylko uśmierz mój ból”.
W rozmowach z Bogiem bardzo często do głosu dochodzi
poczucie winy, choroba odbierana bywa jako kara za niewłaściwe odżywianie, lekceważenie higienicznego trybu życia, za nałogi (picie alkoholu, palenie papierosów), za zbyt liberalne nastawienie
do seksu itd.
Gdy nie da się dłużej ukrywać choroby i zaprzeczać jej istnieniu, pojawia się depresja. Zwłaszcza, gdy do
głosu dochodzą nowe symptomy
choroby, uświadomienie sobie umykającego życia, kiedy dostrzegana
jest utrata swego piękna, tożsamości,
identyfikacji ze swą płcią, w szczególności w przypadku raka piersi czy
prostaty, utrata sił, kiedy pojawia się
zatroskanie o dzieci, partnera, dom
itd. Mówimy wówczas o tzw. reaktywnej depresji. Obok niej występuje
także przygotowawcza depresja, której funkcja polega na przygotowaniu
się na pożegnanie życia. Otoczenie
niepotrzebnie w takich sytuacjach
próbuje wskazać pacjentowi na piękno,
jakie jeszcze może,
chyba być Bogiem
mimo choroby, przemiłości, jeśli dopuszżyć. Chorzy potrzecza, by człowiek muo
akceptację
mocy
śmierci,
bują czasu, by przysiał żyć w nędzy chogotować się na odejroby i upodleniu
ale o nadzieję na ukojenie
ście i nauczyć się
umierania.
przeżywać związaną
Jak widać, właściw Bożych ramionach.
z nim żałobę.
wie trudno dogodzić
Faza akceptacji
takiemu człowiekowi. Jego gniew jest wyrazem przeży- że prowadzone są rokowania, podej- ma miejsce wówczas, gdy chory miał
wanego zwątpienia, jest naturalną re- mowana bywa próba pertraktowania, dosyć czasu, by przejść przez wczeakcją na konieczność stawiania czoła w grę wchodzą przetargi. „Całkiem śniejsze fazy, gdy doświadczane
ludzkiej ograniczoności, końcu życia. możliwe, że da się zaradzić temu im- przeżycia już nie załamują i nie
„Innym to dobrze, żyją pełnią życia. pasowi. Trzeba tylko rozeznać sytu- wzbudzają gniewu, a emocje znalazły
Mogą snuć marzenia, roztaczać roz- ację i spróbować powalczyć, będąc ujście, udało się przeżyć żal związamaite plany, a ja, przykuty do łóżka, gotowym na kompromisy”. Prośby ny z odchodzeniem. Fazy tej nie nalenie mam już szans, mnie się już nie chory wypowiada przy równocze- ży pojmować jako pełni szczęścia,
uda, mnie nie jest to pisane” – takie snym składaniu ofert: „Panie Boże, ale raczej jako pozbawioną więkmyśli rodzą złość.
zatrzymaj proces choroby, a obiecuję, szych emocji. Ból wydaje się nie doW pewnym jednak momencie do- że będę regularnie uczęszczał na na- skwierać, walka się zakończyła, nadchodzi do targowania się (negocja- bożeństwa”; „Wiem, do tej pory nie chodzi czas spokoju, wyciszenia, jak
cji). Silne pragnienie życia sprawia, byłem Twoim najlepszym naśladow- gdyby zajęcie miejsca na moment
N
ie chodzi
20/2011
7

D

uszpasterski elementarz
przed długą podróżą. W fazie tej
nie chodzi o akceptację mocy
śmierci, ale o nadzieję na ukojenie w Bożych ramionach. Przeżywanie tej fazy nie oznacza zakończenia procesu, bowiem niejednokrotnie dochodzi do regresu i powrotu do jednej
bądź wszystkich wcześniejszych faz. Czasem zdarza się
to wielokrotnie.
Duszpasterska
odpowiedź
Ważne jest, by oddziałując
duszpastersko postępować odpowiednio do właśnie przeżywanej fazy
procesu umierania. W przypadku zaprzeczania czy izolacji istotne jest
zrozumienie specyfiki komunikowania chorego i wrażliwe reagowanie na
8
wysyłane sygnały. Wielokrotnie już
podkreślano, że gniew i bunt muszą
znaleźć ujście. Zatem nawet, jeśli w
tej fazie trudno w czymkolwiek dogodzić choremu, to samo wysłucha-
G
niew
i bunt
muszą znaleźć ujście.
nie rodzących się narzekań, zazdrości
itd. jest ważnym elementem duszpasterskiego zatroskania.
W fazie targowania się należy pielęgnować gotowość na życiowe
zmiany, rozwijać nadzieję, ale nie
20/2011
wzmacniać nierealistycznych oczekiwań, dawać sposobność wypowiadania poczucia winy, równocześnie pomagając w uzyskiwaniu wobec niej
niezbędnego dystansu. W sytuacji
przeżywanej depresji warto
zrezygnować ze zbędnego pocieszania na rzecz bliskości,
nawiązywania do tekstów, muzyki, obrazów o zaufaniu.
W duszpasterstwie wśród
umierających i ich bliskich powinno się wykorzystywać siłę
modlitwy. W trakcie fazy akceptacji wzmacniajmy nadzieję chorego, postrzegajmy istniejące
jeszcze życzenia, proponujmy duchową pomoc, dzielmy się swymi oczekiwaniami na „nowe niebo i nową
ziemię”.
ks. Adrian Korczago