plik w pdf

Transkrypt

plik w pdf
Autor: selen
Kontakt: [email protected]
Para: Cho Chang/Hermiona Granger
Rozdziałów: one-shot
Gatunek: yuri, spin-off
Ostrzeżenie: brak
Klasyfikacja: PG-13
Opublikowane: 27 październik 2011r.
Zakończone: Tak
Opis: Cienka jest granica pomiędzy przyjaźnią a zauroczeniem.
Fatalne Zauroczenie
To musi się skończyć, westchnęła w myślach, kierując się w stronę biblioteki. Co ze mną nie
tak? Wiedziała, że popełniła błąd, który o mało co nie wpakował ją w poważne kłopoty,
pociągając za sobą serię niewygodnych pytań. Powinna milczeć, jak to zwykła robić, gdy
w grę wchodziła dyskusja na temat irytującej Panny Wiem To Wszystko. Z drugiej jednak
strony, od czasu tego artykułu Rity Skeeter była zbyt rozstrojona emocjonalnie, aby
pohamować się przed powiedzeniem kilku nieprzyjemnych słów swoim współdomownikom,
gdy ci jawnie zaśmiewali się z gryfonki i jej rzekomego romansu z Chłopcem, Który Przeżył.
Czy aby na pewno on był jedynie wymysłem reporterki powszechnie znanej
ze skandalicznych artykułów? Zresztą, co ją obchodzi z kim spotyka się akurat ta gryfonka!
Czyżby była zazdrosna? Nie, to niemożliwe, choć z drugiej strony... Może Luna faktycznie
ma rację, sugerując, że ta dziewczyna w jakiś sposób ją zauroczyła.
Przycisnęła mocniej książki do piersi.
No, ale to przecież bezsensu, westchnęła z rozdrażnieniem. To jest dziewczyna, w dodatku
niezwykle irytująca. Czy zabranie głosu w jej obranie wynikało jedynie z solidarności
kobiecej, czy może z czegoś więcej? Od tygodnia zadawała sobie to samo pytanie. Wszak była
szczęśliwa z Cedrikiem. Kochała go, bo przecież nie potrafiła inaczej. Pasowali do siebie
wprost idealnie, wszyscy to widzieli. Ona piękna i bystra, a on gwiazda szkoły Hogwart.
Chodzący ideał. Przystojny, dowcipny i do tego niezwykle inteligentny. To ostatnie
najbardziej jej imponowało, jako krukonce. Przecież tiara nie bez powodu przydzieliła ją do
Ravenclaw. Skąd więc biorą się w niej te wszystkie wątpliwości?
Otworzyła drzwi do biblioteki i w zamyśleniu podeszła do pani Pince.
— Chciałabym zwrócić książki i — wręczyła bibliotekarce pergamin — wypożyczyć tę.
— Ach, drugi tom antologii Kralisy Werman — odparła z powagą, a następnie uśmiechnęła
ciepło. — To Dział Zakazany. Widzę jednak, że profesor Vector wyraziła zgodę. Poczekaj
chwilę...
Nim zdążyła przytaknąć, Pince już zniknęła z pola widzenia. Oparła się więc o ladę, lustrując
ze znudzeniem pomieszczenie. Bardzo późna pora raczej wykluczała obecność innych
uczniów w bibliotece. Jakby nie patrzeć za dwadzieścia minut miała się rozpocząć cisza
1
nocna. Nagle zatrzymała wzrok na stoliku stojącym w głębi pomieszczenia, tuż przy oknie.
Siedziało przy nim dwóch uczniów w szatach koloru Gryffindoru, pochylonych nad stertą
książek i porozrzucanych w nieładzie pergaminów. Serce zabiło jej znacznie szybciej, gdy
uświadomiła sobie, że to Ronald Weasley i Hermiona Granger.
Nie zastanawiając się nad tym co robi, dyskretnie podeszła do jednego z olbrzymich regałów
wypełnionych po brzegi książkami i oparła się o półki, aby móc przysłuchać się rozmowie
dwóch Gryfonów. Z tego miejsca już nie mogła ich widzieć ani oni jej. No i co ja niby chcę
przez to osiągnąć? Zganiła się w duchu. Wiedziała, że takie zachowanie nie przystoi
czarownicy reprezentującej status czystej krwi, ale nie potrafiła się oprzeć pokusie.
— Ron, znalazłeś coś przydatnego?
Głos gryfonki był ściszony, ale Cho była na tyle blisko, aby słyszeć go dość wyraźnie.
— Nie. Mam dość. Jestem głodny i już prawie nie widzę na oczy.
— Jak nawet możesz tak mówić! Jutro Harry będzie musiał przejść ostatnie zadanie. Musimy
znaleźć jak najwięcej zaklęć, które mu to ułatwią. Przynajmniej tyle możemy dla niego
zrobić. Inna sprawa, że jak dla mnie, pomysł z tym całym Turniejem Trójmagicznym jest
nadal idiotyczny, nie wspominając o tym, że i niebezpieczny.
— Nie przesadzaj — prychnął chłopak. — Czy może go spotkać coś gorszego od Rogogona
Węgierskiego? Nie sądzę.
Trzask zamykanej książki.
— Jak możesz być tak spokojny?
— Herm, nawet nie wiesz, co będzie mu potrzebne w ostatnim zadaniu.
— Jesteś zupełnie bezużyteczny — rzuciła z rozdrażnieniem. — Naprawdę nie wiem, po co
zabrałam cię ze sobą.
Zapadła cisza.
Cho spuściła głowę i jej długie czarne włosy opadły miękko, zakrywając twarz. Tak jak
podejrzewała, podsłuchiwanie ich było bezcelowe, bo niby co chciała usłyszeć? Na co
liczyła?
Hermiona Granger.
Zamknęła oczy. Dlaczego? Co takiego było w tej dziewczynie, że zagościła w jej myślach
i teraz w żaden sposób nie potrafiła się jej pozbyć? Panna Wiem To Wszystko, tak ją
nazywali, co bardziej złośliwi. Czy również i ją powinna irytować ta zarozumiała gryfonka?
Ten jej zupełny brak ogłady i subtelności w ciągłym dążeniu do wykazania się? To takie
typowe dla czarodziei pochodzących z mugolskich rodzin, nie żeby miała coś przeciwko nim,
ale...
No właśnie, zawsze jest jakieś ale.
2
— W porządku, Herm — odparł pojednawczo chłopak. — Może... może to zaklęcie?
Poczekaj... jak to się wymawia... ex… excin…
— Ron! Nie w moją stro...
— …dere!
Odgłos przewróconego krzesła.
— Ronaldzie Weasley! — rozbrzmiał rozgniewany głos, znacznie głośniej niż pozwalał na to
regulamin biblioteki. — Co ty sobie wyobrażasz!
— Herm, ja... to znaczy...
— Milcz! Pozbieraj to i marsz do wieży Gryffindoru!
Cho nie potrafiła powstrzymać lekkiego uśmiechu, słysząc ten władczy, a wręcz rozkazujący
ton. Nagle cofnęła się w głąb przejścia, gdyż niespodziewanie zza rogu wyłoniła się
rozgniewana dziewczyna. Cho w ostatniej chwili znalazła schronienie w cieniu rzucanym
przez regał. To głupie, jęknęła w myślach, czując się z jakiegoś powodu winną swojego
zachowania, które można było określić jednym słowem: Niedojrzałe. Już miała wyjść
z ukrycia, aby ujawnić swoją obecność, ale zatrzymała się w pół kroku. Zamrugała
z konsternacją, a następnie na jej policzki wypłynął delikatny... rumieniec.
— Co za dureń — wymamrotała do siebie dość głośno wyraźnie poirytowana Hermiona.
Podeszła do jednej z półek i przebiegając wzrokiem po tytułach umieszczonych na niej
książek, dodała: — Pomyśleć, że ktoś może pomylić proste zaklęcie kurczące z tnącym.
Cho, znalazłszy się w potrzasku, wcisnęła się w sam kąt, starając się nie wydać ani jednego
dźwięku. Wcześniejszy pomysł, aby się ujawnić, prawie natychmiast wyparował jej z głowy,
gdyż w tej chwili nie potrafiła odwrócić wzroku od gryfonki, której spódniczka, zazwyczaj do
kolan, teraz ledwie co zakrywała kształtne pośladki. Nie powinna podziwiać kształtów
dziewczyny, nie w ten sposób. Z trudem odwróciła wzrok i spojrzała na twarz Granger.
Wyrażała ona frustrację zmieszaną z odrobiną zażenowania, które starały się ukryć rozsypane
niedbale kasztanowe loki. Całkowicie pochłonięta studiowaniem tytułów strach ksiąg, nie
dostrzegała tego, co się wokół niej działo czy tego, że jest bacznie obserwowana. Cho
z pewnym niepokojem uzmysłowiła sobie, że podzielała niezdrową fascynację Panny Wiem
To Wszystko. Ona również w każdej wolnej chwili uciekała do swojego własnego świata
książek, który zawsze dostarczał odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Przecież na każde
pytanie musi być gdzieś odpowiedź. Jedynie musi ono być odpowiednio sformułowane, aby
takową udało się znaleźć. Niewiedza od zawsze ją przerażała, czy ta dziewczyna czuła tak
samo?
Hermiona w zamyśleniu zmrużyła oczy i Cho nie potrafiła sobie odmówić przyjemności
śledzenia wzrokiem, jak Gryfonka wolno przesuwa palcami po twardych, skórzanych
brzegach okładek. Patrzenia, jak orzechowe oczy z głodem wchłaniają każdy tytuł, każde
wygrawerowane pojedyncze słowo.
Prawie wstrzymała oddech w chwili, gdy jej drobna dłoń zatrzymała się na dłużej na jednej
3
z zakurzonych ksiąg. Zupełnie, jakby zastanawiała się czy podążyć dalej, czy waśnie tu
zakończyć swoją wędrówkę. Jęknęła w duchu, czując rozchodzące się gdzieś w okolicach
żołądka ciepło. Jeszcze przez moment, który wydawał się być wiecznością, nie spuszczała
wzroku z palców, które delikatnie muskały wybraną książkę, aby następnie z całą
stanowczością porwać ją z półki.
Hermiona spojrzała na pierwszą stronę, przebiegając wzrokiem po spisie treści.
— Zamorduję go — wyszeptała cicho, w pośpiechu przerzucając kilka kartek. — Niech ja
tylko... najpierw znajdę to zaklęcie.
Jej twarz rozpromieniła się momentalnie. Wyciągnęła różdżkę i wskazała na swoją króciutką
spódniczkę, szepcząc cicho zaklęcie. Materiał delikatnie zafalował, wydłużając się znacznie
o tę odciętą część. Z wyrazem triumfu na twarzy odłożyła książkę na miejsce i szybkim
krokiem ruszyła w kierunku drzwi, gdzie w czekał na nią zarumieniony i wyraźnie skruszony
Weasley.
Przez krótki moment Cho wpatrywała się w drzwi, za którymi zniknęła para gryfonów.
Następnie wyszła z ukrycia i podeszła do regału. Sięgnęła po książkę, którą jeszcze chwilę
temu trzymała w dłoni Granger i po chwili wahania wzięła ją.
— Co ja robię…
— Panno Chang? — bibliotekarka zawołała ją, tym samym wytrącając z zamyślenia.
Podeszła do niej i podała jej książkę. — Tą też?
— Tak.
— W porządku. — Uderzyła dwa razy końcem różdżki w okładkę. — A teraz zmykaj, gdyż
zaczęła się już cisza nocna. Gdybyś wpadła w kłopoty, to powiedz, że zatrzymałam cię trochę
dłużej.
— Dziękuję.
Uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku wyjścia. W tej chwili nie myślała o konsekwencjach
łamania ciszy nocnej czy o projekcie, który miała przygotować na zajęcia profesor Vector.
Myśli zajmowała jej gryfonka z burzą loków na głowie i orzechowymi oczami. To było
niepokojące, ale musiała się z tym jakoś uporać, znaleźć wyjście.
Pani Pince miękkim skinieniem różdżki pogasiła światła w bibliotece i udała się na zaplecze.
Na jednej z półek coś się poruszyło. Był to niewielki żuk, który przycupnął przy jednej
z książek. Obrócił się i na miejscu owada pojawiła się czarownica. Odruchowo poprawiła
dłonią blond loki, które spięte z tyłu głowy tworzyły luźny kok, i nasunęła na nos okulary.
— Cóż za gorący temat — odezwała się do siebie z zadowoleniem. — Taka okazja...
Wyszła zza regałów i podeszła okna, otwierając je szeroko. Usadowiła się wygodnie na
parapecie, wyciągnęła z kieszeni szafirowego żakietu notes i pstryknęła palcami. W powietrzu
pojawiło się samopiszące pióro.
4
— Od czego by tu zacząć... uroczo romantyczne — westchnęła z rozmarzeniem, a następnie
jej oczy rozbłysły. — Fatalne Zauroczenie...
Pióro drgnęło i zgrzytnęło na kartce notatnika, kreśląc kaligraficznie tytuł kolejnego artykułu.
~o~oOo~ KONIEC ~oOo~o~
5