Ryszard Szeloch

Transkrypt

Ryszard Szeloch
O Ryszardzie Szelochu wspomnienie.
Jak i dlaczego zginął „Biały Kruk”?
1 marca obchodzony jest w Polsce jako Dzień Żołnierzy Wyklętych. Dnia 23 lutego 2012
roku, na sesji Rady Powiatu Szydłowieckiego, zabrał w tej sprawie głos Wiktor Cielecki.
Zaapelował o pamięć nie tylko o powszechnie znanych, działających na naszym terenie,
oddziałach partyzanckich Henryka Dobrzańskiego „Hubala”, Antoniego Hedy „Szarego” czy
„Drągala”. Przypomniał, że :”na terenie powiatu było wielu żołnierzy, także mniejszej rangi,
którzy wykazali się wielkim bohaterstwem. Żołnierze partyzantki antykomunistycznej byli
ścigani listami gończymi, …torturowani, zabijani…W wyniku obławy sił bezpieczeństwa
PRL życie stracili Stanisław Stefański „Sowa” i Ryszard Szeloch „Kruk”. Miejsca ich
pochówku nie są znane do dziś. Rodziny tych bohaterskich, młodych ludzi, którzy oddali
życie za wolną Ojczyznę, były systematycznie gnębione i poniżane przez władze
komunistyczne”. W dalszym ciągu swej wypowiedzi Wiktor Cielecki zaapelował „o
uczczenie tych bohaterskich żołnierzy wyklętych tablicą pamiątkową, która pozwoliłaby
zachować pamięć o nich i dać im zwycięstwo, chociaż pośmiertnie. Stanisław Stefański i
Ryszard Szeloch byli bohaterami naszego powiatu”
Przed laty w jednym z numerów „Głosu Szydłowieckiego” ukazał się artykuł T. Lińskiego „
Powojenny protest zbrojny w okolicach Szydłowca”. Jednym z bohaterów artykułu był
Ryszard Szeloch. Wstrząśnięta jego tragicznym losem postanowiłam dowiedzieć się czegoś
więcej o jego życiu i działalności od rodziny i ludzi, którzy go dobrze znali.
Ryszard Szeloch urodził się 25 stycznia 1926 roku jako jedyny syn Stanisława i Eugenii
Szelochów. Miał trzy siostry: Katarzynę, Matyldę i Jadwigę. Mieszkali w Sadku. Przed wojną
ojciec pracował jako sekretarz w Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu. Ryszard
ukończył szkołę podstawową w Szydłowcu i w 1939 roku zdał do gimnazjum im. Jana
Kochanowskiego w Radomiu. Wraz z wybuchem wojny ojciec, Stanisław Szeloch , wyjechał
z Dyrekcją Lasów Państwowych na wschód. Żona wraz z dziećmi pozostała w Sadku. 8
września 1939 roku do Sadku wkroczyli Niemcy. Stanisław wrócił do domu w listopadzie. W
rodzinie Szelochów żywe były tradycje patriotyczne, toteż w 1943 roku Ryszard wstąpił do
Armii Krajowej, placówki Sadek, której dowódcą był Tadeusz Krzewiński (Krewiński?),
pseudonim „Burza”. Ryszard przyjął pseudonim „Kruk”. W konspiracji działały również jego
dwie siostry: Katarzyna „Kalina” i Jadwiga „Iwonka”. W domu państwa Szelochów na
strychu była zmagazynowana broń. W końcu sierpnia 1944 roku, w związku z
przygotowaniami do akcji „Burza”, należało ją dostarczyć do pana Krzewińskiego, który
mieszkał w Sadku II. Osiemnastoletniej Katarzynie „Kalinie”, która niosła broń krótką, udało
się przejść. Ryszard „Kruk” został zatrzymany, ale udało mu się uciec. Dwunastoletnia
Jadwiga „Iwonka”, jako najmniej podejrzana, niosła w worku broń długą. Zatrzymana przez
Mongołów, znajdujących się w służbie niemieckiej, tłumaczyła, że niesie siano. Kiedy jednak
chcieli skontrolować zawartość worka, zaczęła uciekać. Niestety została złapana i
doprowadzona do domu. Aresztowano również przebywających w domu rodziców,
Katarzynę „Kalinę”, dwóch braci ojca z żonami z dwiema córkami (14 i 16 lat) oraz sąsiada
Antoniego Dembskiego. Całą noc ich przesłuchiwano i bito. Rano przyjechała żandarmeria z
Szydłowca. Wszystkich aresztowanych ustawiono w Sadku na górce. Mieli być rozstrzelani.
Dzięki interwencji nadleśniczego z Sadku pana Szablewskiego Niemcy zrezygnowali z
egzekucji. Przewieźli ich wszystkich do Szydłowca, do posterunku żandarmerii, a stąd do
więzienia w Radomiu. Przebywali tu od końca sierpnia do 26 października. W wyniku starań
przyjaciół Katarzyna „Kalina”i szesnastoletnia córka stryja Jadwiga Szeloch zostały wysłane
na przymusowe roboty do Niemiec. Pozostałych zwolniono do domu. Stanisław Szeloch
musiał jednak meldować się codziennie na komendzie, dlatego zamieszkał z rodziną w
Szydłowcu w pożydowskim domu przy ulicy Radomskiej. Po dwóch tygodniach od
opuszczenia więzienia 13 listopada zmarł Stanisław Szeloch. Ryszard Szeloch „Kruk” , który
od sierpnia 1944 roku był w kompanii Henryka Podkowińskiego „Rena” „Ostrolota” w 3
batalionie 72 pułku piechoty pod dowództwem Krzysztofa Hofmana „Cypriana”, przyszedł w
nocy pożegnać się z ojcem. Na pogrzebie oczywiście nie mógł się pokazać. Po tym
tragicznym wydarzeniu córki Jadwiga „Iwonka” i Matylda wraz z matką powróciły do Sadku
do pustego, splądrowanego domu. Ryszard Szeloch „Kruk” przebywał w oddziale
partyzanckim aż do 23 grudnia 1944 roku. Brał udział w walkach między innymi pod
Huciskiem, Gałkami, w Bliżynie. Po zakończeniu działań wojennych rozpoczął pracę w
Szydłowcu jako kasjer w sklepie spółdzielczym. Nie dano mu jednak powrócić do
normalnego życia. Stale był nachodzony przez pracowników UB. W tej sytuacji w listopadzie
1945 roku wyjechał do Wrocławia, gdzie ukrywał się z kilku żołnierzami „Ostrolota”
Henryka Podkowińskiego. Kiedy jednak i tu nie dawano mu spokoju wrócił na kilka dni do
domu, do Sadku. W sytuacji zagrożenia, osaczenia na początku 1946 roku wstępuje do
patrolu „Dzidy” Mariana Sadowskiego (dowódcą zgrupowania był „Zagończyk”). Bierze
udział w licznych akcjach (opisanych przez T. Lińskiego w wyż. wym. artykule) aż do
października 1947 roku, kiedy ujawnia się w Jedlni na posterunku MO. Pragnie rozpocząć
normalne, spokojne życie. 28 listopada 1947 roku żeni się z Ireną Ruzik. W trakcie wesela
dochodzi do awantury wśród podochoconych alkoholem biesiadnikow. Ktoś z gości
zauważył, że Ryszard Szeloch ma krótką broń i zadenuncjował go. Pan młody został
aresztowany na własnym weselu. W czasie konwojowania uciekł i był poszukiwany przez
UB. Represjonowano jego najbliższą rodzinę. Zaczęły się aresztowania, przesłuchiwania,
siostrom uniemożliwiano podjęcie pracy. Konieczność zmusiła Ryszarda do zorganizowania
trzyosobowej grupy dywersyjnej „Kruk”. Należeli do niej oprócz Ryszarda Szelocha, który
przyjął pseudonim „Biały Kruk” Stanisław Stefański i Edward Jaworski. Współpracowali z
grupami „Wilczura”, „Oriona” i „Drągala”. Ryszard Szeloch „Biały Kruk” ukrywał się od
listopada 1947 roku do 31 stycznia 1949 roku. W czasie obławy żołnierzy KBW na patrol
„Kruka” Stanisław Stefański i Ryszard Szeloch zostali osaczeni w Gąsawach w stodole.
Stefański zginął w wyniku strzelaniny, ciężko ranny Ryszard Szeloch, chcąc uniknąć tortur,
odebrał sobie życie. Ich ciała przewieziono na posterunek MO w Szydłowcu. Stężałe na
mrozie zwłoki rozebrano do naga, ustawiono pod ścianą. Zmarłym malowano twarze,
wkładano papierosy w usta, profanowano ich ciała. Kazano na to patrzeć nie tylko
przypadkowym mieszkańcom miasta, ale i najbliższej rodzinie. Aresztowano matkę Szelocha
za to, że patrząc na sponiewierane ciało syna powiedziała: „ Synu, Niemcy cię nie zabili, a
Polacy co z tobą zrobili?” Po pewnym czasie ciała Stanisława Stefańskiego i Ryszarda
Szelocha wywieziono do Radomia, do UB. Co się z nimi stało nie wiadomo.
Od tych wydarzeń minęło wiele lat. Lat szczególnie trudnych dla rodzin Stanisława
Stefańskiego i Ryszarda Szelocha prześladowanych, piętnowanych, represjonowanych.
Poniszczono wszelkie pamiątki, dokumenty. Nie zachowała się ani jedna fotografia Ryszarda
Szelocha. Pozostały tylko wspomnienia. Najbliżsi
pamiętają Ryszarda jako bardzo
religijnego, żywego, wesołego młodego człowieka, blondyna średniego wzrostu, krępej
budowy ciala.
Ani rodzina, ani towarzysze broni nie chcą wracać wspomnieniami do tych lat. Nie chcą o
tym mówić. Nagromadziło się w nich zbyt dużo żalu, goryczy. Siostra Ryszarda Szelocha
zgodziła się na rozmowę ze mną tylko dlatego, że być może te wspomnienia poruszą czyjeś
sumienie. Może po kilkudziesięciu latach bezskutecznych poszukiwań ktoś jej powie gdzie
pochowano brata. Gdzie jest mogiła na której mogłaby zapalić lampkę i przy której mogłaby
zmówić modlitwę?
Zgodził się również na rozmowę ze mną „Junior” z oddziału „Dzidy”. Zgodnie z życzeniami
moich rozmówców nie podaję ich nazwisk.
Irena Przybyłowska - Hanusz

Podobne dokumenty