PZ nr 39

Transkrypt

PZ nr 39
KULISY MISJE
KRZYSZTOF PLAŻUK
NIE TAKA AFRYKA
STRASZNA
Zakończył się pierwszy etap misji Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Republice Czadu.
Na afrykańskiej ziemi stanęła polska baza, a w rejon operacji przerzucono wszystkich żołnierzy.
Pełną gotowość operacyjną (Full Operational Capability, FOC) PKW Czad
ogłoszono 15 września. Dla polskich żołnierzy oznaczało to między innymi, że
utworzony na bazie naszego kontyngentu Wielonarodowy Batalion Północ Sił
Unii Europejskiej (Multinational Battalion – North European Force, MNB-N
EUFOR) przechodzi pod komendę dowódcy sił EUFOR. Jednak najbardziej
istotną kwestią było to, że zgrano poszczególne komponenty PKW: logi58 Polska Zbrojna
styczne, bojowe i lotniczy. Ogłoszenie
FOC oznaczało również zakończenie
rozbudowy inżynieryjnej bazy North
Star, gdzie stacjonują główne siły czadyjskiego kontyngentu. Większość polskich
żołnierzy, którzy przybyli do Afryki
w ostatnim miesiącu, otwarcie mówiła
o miłym zaskoczeniu na widok tego, co
zastali, jednak nie wszyscy.
Jak zatem wygląda służba na Czarnym Lądzie? Jak ma się do tego, co mówiono o tej misji grubo przed jej rozpo-
częciem? Odpowiadając na te pytania,
musimy na chwilę cofnąć się w czasie,
do początków misji, kiedy pierwsi polscy żołnierze wylądowali w regionie
Wadi Fira, trzy kilometry od miejscowości Iriba.
Postawić pomnik saperom
Wśród żołnierzy, którzy mieli tę niepowtarzalną okazję odczucia na własnej
skórze afrykańskiego klimatu, byli przede
wszystkim saperzy z Brzegu. To głównr 39/2008
|
|
|
|
|
|
|
|
| ARMIE
|
|
ŚWIATA
ZAPIS FORUM NA CELOWNIKU WOJSKO PORADY PO SŁUŻBIE HISTORIA MILITARIA ŚWIAT PRASA KULISY TO I OWO
KRZYSZTOF PLAŻUK
35 motogodzin rocznie. Podobnie było
z innymi maszynami: UMI 9.5 przepracowała 550 motogodzin wobec 40 według norm w Polsce, koparka K-407C
202 motogodziny na 40. Również ciężarówki Iveco przekroczyły roczne normy, jeśli chodzi o przejechane kilometry – 4743 wobec 2700. To pokazuje,
w jakim tempie, jak ogromnym nakładem sił pracowali nasi saperzy. Ważne
jest także to, że sprzęt sprawował się naprawdę znakomicie przy temperaturach
dochodzących do 53 stopni Celsjusza
i pustynnych burzach, które wtłaczały
piasek w każdy element maszyn. Utrzymanie sprawności sprzętu to w dużej
mierze zasługa użytkowników, gdyż sami usuwali drobne awarie, nie czekając
na części z kraju, bo tak naprawdę nie
było na to czasu.
Ci, którzy jeszcze mieszkali w namiotach i jedli posiłki podgrzewane w polowych kuchniach, doceniają pracę saperów. Wielu naszych żołnierzy uśmiecha się na wspomnienie kolegów z Brzegu i żartuje, że powinno się im wystawić pomnik w kraju za to, co zrobili.
Pod wielkim wrażeniem rozbudowy inżynieryjnej polskiej bazy są wszyscy
nie na ich barkach spoczęło zadanie wybudowania tymczasowej, a potem głównej bazy polskich sił w Czadzie.
„To niesamowite uczucie – mieć świadomość, że tworzymy w jakiejś mierze
historię, wznosząc pierwszy polski obóz
w Afryce. Moi ludzie dali z siebie naprawdę wszystko”, wspomina kpt. Franciszek Książek, dowódca kompanii inżynieryjnej z Brzegu.
Po zbilansowaniu czasu pracy poszczególnego sprzętu znajdującego się
w wyposażeniu żołnierzy z 1 Brzeskiej
Brygady Saperów okazało się, że każda z maszyn użytkowanych w Czadzie
przez niespełna cztery miesiące znacznie przekroczyła roczne normy pracy
obowiązujące w Polsce. I tak w przypadku spycharkoładowarki SŁ-34B liczba przepracowanych motogodzin to 600,
podczas gdy w kraju wynosi jedynie
nr 39/2008
JUŻ NIEBAWEM NASI
ŻOŁNIERZE WEZMĄ UDZIAŁ
W PIERWSZEJ OPERACJI
POŁĄCZONEJ, W KTÓREJ BĘDĄ
WSPÓŁDZIAŁAĆ Z KOLEGAMI
Z INNYCH PAŃSTW. ZWIĘKSZY
SIĘ LICZBA, ZAKRES ORAZ
CZĘSTOTLIWOŚĆ
PROWADZONYCH PATROLI
przełożeni z dowództwa EUFOR oraz
przedstawiciele ONZ-owskiej misji
MINURCAT, której personel ma docelowo znaleźć się w North Star Camp.
Żołnierze PKW Czad nie mają większych zastrzeżeń do wyposażenia osobistego i sprzętu, jakim dysponują.
Owszem, wielu zakupiło oddychającą
bieliznę czy zabrało dodatkowe koszulki. Jednak ostatecznie okazało się, że
wojskowe należności pokrywają się
z potrzebami naszego wojska w tym naprawdę ciężkim klimacie. Nie ma już
także przedpotopowych jednorazowych
golarek, pasty do zębów czy kremu do
golenia nie do użycia. Jest za to całkiem
dobra woda po goleniu, dziesięć opakowań nasączonych chusteczek – bardzo
przydatnych do dezynfekcji rąk, duże
opakowanie chusteczek higienicznych,
fajny szampon do włosów czy mydełka
antybakteryjne. Najwyższa zatem pora,
by zaprzestać szukania dziury w całym
i przyjąć do wiadomości, że „nasza firma” zadbała o swoich ludzi. Apteczka
pierwszej pomocy ma świetne wyposażenie, jest poręczna i można ją zabrać
ze sobą wszędzie bez obawy, że się rozleci. Są trzy komplety umundurowania,
trzy pary dobrych, sprawdzonych w Iraku czy Afganistanie butów.
Kiedy jeszcze przed wyjazdem na misję rozmawiałem z jednym z kolegów
z Lublińca, który dopiero co wrócił
z Afganistanu – chłopaki z tej jednostki są dla mnie autorytetami w zakresie
sztuki przetrwania – usłyszałem, że
w gorącym klimacie najlepiej sprawdzają się zwykłe bawełniane koszulki. Dostaliśmy kilka sztuk bawełnianych
T-shirtów. Dobrze się noszą, podobnie
jak bielizna osobista. Jest tylko jedna
uwaga – koszulki koloru piaskowego
z naramiennikami na dystynkcje mogłyby mieć zwykłe rzepy na przypięcie
oznaczeń stopni, na przykład na piersi.
To bardziej praktyczne. Z obserwacji
oraz rozmów z naszymi sojusznikami
biorącymi udział w operacji wynika, że
w wielu przypadkach nasze wyposażenie osobiste jest dużo lepsze niż ich.
Niektóre z nacji nie mają na przykład
okularów przeciwsłonecznych, a nasze
uvexy, choć dla niektórych zbyt duże
(kwestia gustu), dobrze spełniają swoją
rolę, szczególnie podczas wyjazdów
w teren, chronią bowiem oczy przed piaskiem i kurzem. Ocena ciężkiego sprzętu, który wykorzystujemy na co dzień
(Rosomaków, land-roverów) zawiera się
w kilku słowach: działa, sprawdza się,
usterki naprawiane są na bieżąco.
Woda to podstawa
Mój wyjazd na czadyjską misję poprzedziłem wieloma rozmowami z ludźmi, którzy są autorytetami w zakresie
przekazywania informacji z miejsc, gdzie
stacjonują polscy żołnierze – w kraju mówi się o nich, nie bez kozery zresztą, reporterzy wojenni. Jedną z takich osób jest
niewątpliwie Piotr Górecki, jedyny jak
dotąd polski reporter, który wraz z ekipą TVP podjął ryzyko dostania się w okolice Iriby „na kołach”. Udało mu się, choć
po drodze dochodziło do sytuacji zagrażających zdrowiu oraz życiu jego i kolegów. Gdy wrócił, spotkaliśmy się w Warszawie i wtedy powiedział mi:
„Krzysztof, czeka cię przygoda życia.
Jedź śmiało. Łatwo nie będzie, ale dacie radę”.
Zapamiętałem dobrze te słowa. To
prawda – afrykański klimat nie rozpieszcza. Żołnierze wyruszający nawet na jed- 
Polska Zbrojna 59
AAAAAAA
KULISY
MISJE
AAAAAAAA
KRZYSZTOF PLAŻUK
skie śmigłowce znacznie podniosły nasze możliwości transportowe oraz potencjalne możliwości ogniowe”, podkreślił dowódca sił EUFOR gen. bryg. Jean Philippe Ganascia, zwracając się
do kawalerzystów powietrznych w trakcie wizyty w ich obozowisku. Polskie
Mi-17 doskonale spisują się w afrykańskich warunkach, co w dużej mierze jest
zasługą solidnych obsług przeprowadzanych na bieżąco przez techników. Peanów na temat
naszych pilotów nie bęUdział w czadyjskiej
dę przytaczał zbyt
operacji to doskonała okazja
wiele, bo jeszcze
do zapoznania się ze specyfiką
zostanę posądzony
działania sił Unii Europejskiej,
o brak obiektywido przeniesienia na polski grunt
zmu, gdyż dowódzupełnie nowych doświadczeń
ca grupy to mój kow zakresie procedur
lega. Stwierdzę
szkoleniowych i praktycznego
jedynie krótko, że
działania
to, co robią w powietrzu, zyskało uznanie
w oczach samego dowódcy operacji EUFOR gen. broni
Particka Nasha, który miał okazję spędzić na pokładzie polskich śmigłowców
ładnych kilka godzin. Technika pilotażu,
doświadczenie wyniesione z wojennych
misji oraz wylatane w powietrzu godziny robią swoje. Nasi piloci to po prostu
profesjonaliści.
Jeszcze jedno doświadczenie
AFRYKAŃSKI KLIMAT nie rozpieszcza. Żołnierze wyruszający nawet na jednodniowe wyprawy
w teren zawsze zabierają ze sobą odpowiedni zapas butelkowanej wody i dodatkowe suche racje
żywnościowe. Woda to gwarancja przeżycia w tutejszych warunkach. Nie pijesz wystarczającej ilości
płynów, nie pojedziesz zbyt daleko.
nodniowe wyprawy w teren zawsze zabierają ze sobą odpowiedni zapas butelkowanej wody i dodatkowe suche racje
żywnościowe. Woda to gwarancja przeżycia w tutejszych warunkach. Nie pijesz wystarczającej ilości płynów, nie
pojedziesz zbyt daleko. Niektórzy z kolegów przekonali się o tym, lądując
u naszych lekarzy pod kroplówką. Na
szczęście na tym się skończyło. Do tej
pory nie odnotowano żadnych przypadków zachorowań na jakąkolwiek chorobę tropikalną.
Co dalej z tą misją
Jaka jest przyszłość misji EUFOR, zobaczymy za kilka tygodni. Na razie wraz
z ogłoszeniem FOC robimy swoje. Już
niebawem nasi żołnierze wezmą udział
w pierwszej operacji połączonej, w której będą współdziałać z kolegami z innych państw. Zwiększy się liczba, zakres oraz częstotliwość prowadzonych
patroli. Czekamy na przybycie 15 żołnierzy z Chorwacji, którzy znajdują się
60 Polska Zbrojna
w strukturze MNBN. Za blisko miesiąc
w North Star Camp powinni pojawić się
pierwsi pracownicy misji ONZ w Czadzie i Republice Środkowoafrykańskiej
(United Nations Mission in the Central
African Republic and Chad, MINURCAT). Obecnie w bazie służy jedynie
czterech oficerów łącznikowych
MINURCAT-u, wśród których jest jeden Polak.
Od kilku tygodni pełną parą działają
żołnierze Grupy Lotniczej PKW Czad,
wchodzący wraz z kolegami z Francji
w skład Wielonarodowego Batalionu
Śmigłowcowego (Multinational Army
Aviation Battalion, MNAAVNBN). Stacjonujący w Stars Camp kawalerzyści
z 25 BKPow z Tomaszowa Mazowieckiego zyskali prawdziwe uznanie
w oczach swoich francuskich kolegów
i – co ważne – przełożonych z Dowództwa Sił EUFOR (Force Command).
„Pragnę wyrazić moje osobiste zadowolenie wypływające z faktu waszego
uczestniczenia w operacji EUFOR. Pol-
Udział w czadyjskiej operacji to doskonała okazja do zapoznania się ze
specyfiką działania Sił Unii Europejskiej, do przeniesienia na polski grunt
zupełnie nowych doświadczeń w zakresie procedur szkoleniowych i praktycznego działania. Warto w tym miejscu przypomnieć, że paru polskich oficerów, w tym gen. dyw. Bogusław
Pacek – zastępca dowódcy Operacji
EUFOR – pracuje na co dzień w Mont
Valerien, gdzie znajduje się naczelne
dowództwo. Kolejnych pięciu oficerów
służy w Stars Camp w Abeche i Europa Camp w Ndżamenie. Czadyjska misja to zatem również źródło niesamowicie przydatnej wiedzy z zakresu planowania i realizacji operacji zagranicznych. Pozostaje mieć nadzieję, że doświadczenia zdobyte w tych ekstremalnie trudnych warunkach zostaną właściwie spożytkowane. Jedno jest pewne – następna rotacja PKW Czad będzie inna, gdyż odmienne będą priorytety działania.

Mjr Krzysztof Plażuk jest oficerem
prasowym PKW w Republice Czadu
[email protected]
nr 39/2008