z Akademią Maturalną PWN Kwiecień 2013

Transkrypt

z Akademią Maturalną PWN Kwiecień 2013
PRÓBNY EGZAMIN MATURALNY Z JĘZYKA POLSKIEGO POZIOM ROZSZERZONY
Matura
z Akademią Maturalną PWN
Instrukcja dla zdającego
1. Arkusz egzaminacyjny zawiera 11 stron.
2. W arkuszu zawarto dwa tematy. Należy wybrać jeden z tematów i napisać wypracowanie.
Objętość wypracowania – nie mniej niż dwie strony (250 słów).
3. Należy pisać czytelnie, używając długopisu bądź pióra wyłącznie z czarnym tuszem
(atramentem).
4. Nie wolno używać korektora. Błędne zapisy należy wyraźnie przekreślić.
5. Zapisy znajdujące się w brudnopisie nie będą oceniane.
6. Podczas egzaminu można korzystać ze słownika ortograficznego i słownika poprawnej
polszczyzny.
Kwiecień 2013
Czas pracy: 180 minut
Maksymalna liczba punktów: 40
kod zdającego
pesel zdającego
Autorka: Dorota Nosowska
© Copyright by Wydawnictwo Szkolne PWN Sp. z o.o., Warszawa – Bielsko-Biała 2013.
Próbny egzamin maturalny z języka polskiego – poziom rozszerzony
Temat 1.
Porównaj sposoby kreowania obrazów starości i znaczenie tego motywu we fragmencie Iliady
Homera i utworu Brunona Schulza Nawiedzenie. Możesz odwołać się do znajomości większych
partii tych tekstów.
PIEŚŃ XXIV (fragmenty)
stary Pryjam nie spuszczał z Achillesa oka:
Dziwi go kształt nadludzki i postać wysoka.
Żądza poznania starca w Achillu taż sama:
Zadziwia go powaga i mądrość Pryjama.
W zadumieniu wzajemnym przepędzili chwilę.
– «Pozwól – pierwszy rzekł Pryjam – niech się snem zasilę.
Odtąd, jak zginął Hektor z tobą w pojedynku,
Nie tylko nie użyłem żadnego spoczynku,
Alem, na ziemi leżąc, w popiele się taczał,
Łzy lał bez przerwy, jęczał, wzdychał i rozpaczał.
U ciebie wziąłem Bakcha i Demetry dary,
Dotąd nie jadłem, do ust nie przytknąłem czary».
Rycerz młodzi i brankom daje rozkazanie,
By miękkie pod przysionkiem zrobili posłanie
Ze skór i sztuk szkarłatnych, i z przecudnym wzorem
Kobierców, i nakrycia z wełnianym kędziorem.
Wyszli natychmiast, w ręku trzymając pochodnie,
Ścielą łoża, gdzie starcy będą spać wygodnie.
Żartując, że w namiocie mieścić ich nie może,
Tak mówi: – «Pod przysionkiem gotowe jest łoże,
Mógłby tu przyjść kto z Greków: i w noc wiele razy
Przychodzą szukać rady, albo brać rozkazy.
Gdyby się twoja bytność do króla doniosła,
Nowa by do okupu zawada urosła.
Ale mi powiedz, jak ci potrzebny czas długi
Do oddania synowi ostatniej usługi,
Abym lud wstrzymał i sam nie myślał o wojnie».
– «Gdy mi pozwolisz pogrzeb odprawić spokojnie
Rzekł Pryjam – i powściągniesz Greki przez tę porę,
Nową od ciebie łaskę, Achillu, odbiorę…
Dziewięć dni w domach płakać go zasiędziem,
Dziesiątego pogrzebną biesiadę jeść będziem;
Potem dźwigniem grobowiec, a gdy trzeba, zbroje
Na nowo wdziejem, nowe rozpoczniemy boje».
– «Będziesz miał czas żądany do pogrzebnej części
Wszystko daję, Pryjamie, dla twojej boleści».
To rycerz powiedziawszy rękę starca bierze,
Aby zaufał jego szczerości i wierze.
Zaraz Pryjam i herold pod przysionek wyśli,
Kładą się, oba pełni niespokojnych myśli…
Tak spoczywał ród bogów i ród ludzi ziemny.
Hermesa nie pochwycił powiek sen przyjemny,
I cały w różnych myślach nie przestawał radzić,
Jak straż podejść, Pryjama skrycie wyprowadzić.
Więc stanąwszy nad głową, mówi poseł boski:
– «Toż cię, starcze, już żadne nie zajmują troski?
Że Pelid cię oszczędził, uczcił wiek dostojny,
Możesz wśród nieprzyjaciół bawić się spokojny?
(Homer, Iliada, tłum. F.K. Dmochowski)
Na podstawie: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/homer_iliada.htm
2
© Copyright by Wydawnictwo Szkolne PWN Sp. z o.o., Warszawa – Bielsko-Biała 2013.
Próbny egzamin maturalny z języka polskiego – poziom rozszerzony
NAWIEDZENIE
[…] W tym czasie ojciec mój zaczął zapadać na zdrowiu. Bywało już w pierwszych tygodniach tej
wczesnej zimy, że spędzał dnie całe w łóżku, otoczony flaszkami, pigułkami i księgami handlowymi,
które mu przynoszono z kontuaru. Gorzki zapach choroby osiadał na dnie pokoju, którego tapety
gęstwiały ciemniejszym splotem arabesek.
Wieczorami, gdy matka przychodziła ze sklepu, bywał podniecony i skłonny do sprzeczek, zarzucał
jej niedokładności w prowadzeniu rachunków, dostawał wypieków i zapalał się do niepoczytalności.
Pamiętam, iż raz, obudziwszy się ze snu późno w nocy, ujrzałem go, jak w koszuli i boso biegał tam
i z powrotem po skórzanej kanapie, dokumentując w ten sposób swą irytację przed bezradną matką.
W inne dni bywał spokojny i skupiony i pogrążał się zupełnie w swych księgach, zabłąkany głęboko
w labiryntach zawiłych obliczeń.
Widzę go w świetle kopcącej lampy, przykucniętego wśród poduszek, pod wielkim rzeźbionym
nadgłowiem łóżka, z ogromnym cieniem od głowy na ścianie, kiwającego się w bezgłośnej medytacji.
Chwilami wynurzał głowę z tych rachunków, jakby dla zaczerpnięcia tchu, otwierał usta, mlaskał
z niesmakiem językiem, który był suchy i gorzki, i rozglądał się bezradnie, jakby czegoś szukając.
[…] Potem znów przychodziły dni cichej skupionej pracy, przeplatanej samotnymi monologami.
Gdy tak siedział w świetle lampy stołowej, wśród poduszek wielkiego łoża, a pokój ogromniał górą
w cieniu umbry, który go łączył z wielkim żywiołem nocy miejskiej za oknem – czuł, nie patrząc, że
przestrzeń obrasta go pulsującą gęstwiną tapet, pełną szeptów, syków i seplenień. słyszał, nie patrząc, tę
zmowę pełną porozumiewawczych mrugnięć, perskich oczu, rozwijających się wśród kwiatów małżowin
usznych, które słuchały, i ciemnych ust, które się uśmiechały.
Wówczas pogrążał się pozornie jeszcze bardziej w pracę, liczył i sumował, bojąc się zdradzić ten
gniew, który w nim wzbierał, i walcząc z pokusą, żeby z nagłym krzykiem nie rzucić się na oślep za siebie
i nie pochwycić pełnych garści tych kędzierzawych arabesek, tych pęków oczu i uszu, które noc wyroiła
ze siebie i które rosły i zwielokrotniały się, wymajaczając coraz nowe pędy i odnogi z macierzystego
pępka ciemności. I uspokajał się dopiero, gdy z odpływem nocy tapety więdły, zwijały się, gubiły liście
i kwiaty i przerzedzały się jesiennie, przepuszczając dalekie świtanie.
Wtedy wśród świergotu tapetowych ptaków, w żółtym zimowym świcie zasypiał na parę godzin
gęstym, czarnym snem.
Od dni, od tygodni, gdy zdawał się być pogrążonym w zawiłych konto-korrentach – myśl jego
zapuszczała się tajnie w labirynty własnych wnętrzności. Wstrzymywał oddech i nasłuchiwał. I gdy
wzrok jego wracał zbielały i mętny z tamtych głębin, uspokajał go uśmiechem. Nie wierzył jeszcze
i odrzucał jak absurd te uroszczenia, te propozycje, które nań napierały.
Za dnia były to jakby rozumowania i perswazje, długie, monotonne rozważania prowadzone
półgłosem i pełne humorystycznych interludiów, filuternych przekomarzań. Ale nocą podnosiły się te
głosy namiętniej. Żądanie wracało coraz wyraźniej i donioślej, i słyszeliśmy, jak rozmawiał z Bogiem,
prosząc się jak gdyby i wzbraniając przed czymś, co natarczywie żądało i domagało się.
Aż pewnej nocy podniósł się ten głos groźnie i nieodparcie, żądając, aby mu dał świadectwo usty
i wnętrznościami swymi. I usłyszeliśmy, jak duch weń wstąpił, jak podnosił się z łóżka, długi i rosnący
gniewem proroczym, dławiąc się hałaśliwymi słowy, które wyrzucał jak mitralieza. słyszeliśmy łomot
walki i jęk ojca, jęk tytana ze złamanym biodrem, który jeszcze urąga.
Nie widziałem nigdy proroków starego Testamentu, ale na widok tego męża, którego gniew boży
obalił, rozkraczonego szeroko na ogromnym porcelanowym urynale, zakrytego wichrem ramion,
chmurą rozpaczliwych łamańców, nad którymi wyżej jeszcze unosił się głos jego, obcy i twardy –
zrozumiałem gniew boży świętych mężów.
Był to dialog groźny, jak mowa piorunów. Łamańce rąk jego rozrywały niebo na sztuki,
a w szczelinach ukazywała się twarz Jehowy, wzdęta gniewem i plująca przekleństwa. Nie patrząc,
widziałem go, groźnego Demiurga, jak leżąc na ciemnościach, jak na synaju, wsparłszy potężne
dłonie na karniszu firanek, przykładał ogromną twarz do górnych szyb okna, na których płaszczył się
potwornie mięsisty nos jego.
słyszałem jego głos w przerwach proroczej tyrady mego ojca, słyszałem te potężne warknięcia
wzdętych warg, od których szyby brzęczały, mieszające się z wybuchami zaklęć, lamentów, gróźb
mego ojca.
3
© Copyright by Wydawnictwo Szkolne PWN Sp. z o.o., Warszawa – Bielsko-Biała 2013.
Próbny egzamin maturalny z języka polskiego – poziom rozszerzony
Czasami głosy przycichały i zżymały się z cicha, jak gaworzenie wiatru w nocnym kominie, to znowu
wybuchały wielkim zgiełkliwym hałasem, burzą zmieszanych szlochów i przekleństw. Z nagła otworzyło
się okno ciemnym ziewnięciem i płachta ciemności wionęła przez pokój.
W świetle błyskawicy ujrzałem ojca mego w rozwianej bieliźnie, jak ze straszliwym przekleństwem
wylewał potężnym chlustem w okno zawartość nocnika w noc, szumiącą, jak muszla.
(Bruno Schulz, sklepy cynamonowe)
Na podstawie: Biblioteka Literatury Polskiej w Internecie; http://literat.ug.edu.pl/shulz/0002.htm
Temat 2.
Zinterpretuj wiersz Bolesława Leśmiana Akteon. Odpowiedz na pytanie,
jaką rolę odgrywają w utworze nawiązania do mitologii.
Bolesław Leśmian
AKTEON
Powieść o Akteonie: wiosna szumi w borze.
Podpatrzył w blask boginię, skąpaną w jeziorze.
Za karę go w jelenia przedzierzgnęła mściwie.
Pokrwawiła się wieczność o leśne igliwie!...
Psy go własne opadły, szarpiąc, jak zwierzynę!
Wpośród godzin istnienia miał taką godzinę!...
Próżno bronił obcego, które boli, ciała!
Śmierć go, psami poszczuwszy, z jeleniem zrównała...
Próżno wzywał na pomoc dawnych towarzyszy,
Nasłuchując ich kroków na pobrzeżach ciszy!
Nikt nie poznał po głosie i po znoju rany,
Że to człowiek – nie jeleń! Duch – upolowany!
Nikt nie zgadł tajemnicy narzuconych wcieleń!
Musiał być tym, czym nie był! I zginął, jak jeleń!
I jam niegdyś był inny. Dziś jeszcze się złocę.
A złociłem się bardziej... Świadkami – złe noce!
Pamiętam dawnych braci rozbłyskane twarze.
Wówczas o czymś marzyłem... Dziś blednę, gdy marzę!
Nikt nie umiał tak istnieć, jak ja, w tej godzinie,
Gdym cię, Boże, podpatrzył! – Duch mój odtąd ginie!
Przemieniony w człowieka za nędzę mej zbrodni,
Dźwigam obce mi ciało w blask Bożej pochodni!
I ginę śmiercią; obcą, co mym kościom przeczy...
Inna mi się należy!... Nie chcę tej – człowieczej!...
Ginę, w ludzką powłokę wsnuty, jak w płaszcz zgrzebny.
Kto mnie pozna po płaszczu? Precz z nim!
Niepotrzebny! Kto mnie pozna po głosie, że to ja tak śpiewam?
Milcz, glosie! Nie mój jesteś! swego już nie miewam...
Majacząc cudzych kształtów zgubną niepodobą,
Nawet w śmierci godzinie nie mogę być sobą!
Krwawą zmorę jelenia unosząc śród powiek,
Próżno wołam o pomoc! – I ginę, jak człowiek!
Na podstawie: http://literat.ug.edu.pl/lesman/akteon.htm
4
© Copyright by Wydawnictwo Szkolne PWN Sp. z o.o., Warszawa – Bielsko-Biała 2013.
Próbny egzamin maturalny z języka polskiego – poziom rozszerzony
WYPRACOWANIE
Wybieram temat nr
5
© Copyright by Wydawnictwo Szkolne PWN Sp. z o.o., Warszawa – Bielsko-Biała 2013.
Próbny egzamin maturalny z języka polskiego – poziom rozszerzony
6
© Copyright by Wydawnictwo Szkolne PWN Sp. z o.o., Warszawa – Bielsko-Biała 2013.
Próbny egzamin maturalny z języka polskiego – poziom rozszerzony
7
© Copyright by Wydawnictwo Szkolne PWN Sp. z o.o., Warszawa – Bielsko-Biała 2013.
Próbny egzamin maturalny z języka polskiego – poziom rozszerzony
8
© Copyright by Wydawnictwo Szkolne PWN Sp. z o.o., Warszawa – Bielsko-Biała 2013.
Próbny egzamin maturalny z języka polskiego – poziom rozszerzony
9
© Copyright by Wydawnictwo Szkolne PWN Sp. z o.o., Warszawa – Bielsko-Biała 2013.
Próbny egzamin maturalny z języka polskiego – poziom rozszerzony
10
© Copyright by Wydawnictwo Szkolne PWN Sp. z o.o., Warszawa – Bielsko-Biała 2013.
Próbny egzamin maturalny z języka polskiego – poziom rozszerzony
BRUDNOPIS
Uwaga! Zapisy w brudnopisie nie podlegają ocenie!
11
© Copyright by Wydawnictwo Szkolne PWN Sp. z o.o., Warszawa – Bielsko-Biała 2013.

Podobne dokumenty