Dziennikarstwo obywatelskie a reżim kapitału i propaganda
Transkrypt
Dziennikarstwo obywatelskie a reżim kapitału i propaganda
Dziennikarstwo obywatelskie a reżim kapitału i propaganda polityczna na przykładzie fenomenu telewizji lokalnych w Lubinie Dolnośląski Lubin to prężnie rozwijające się około 80-tysięczne miasto. Do końca lat 80. uznawane za tzw. górniczą sypialnię, dziś należy do najbogatszych gmin w Polsce dzięki kapitałowi holdingu KGHM Polska Miedź SA. Krótko po transformacji ustrojowej w 1989 roku nastąpił gwałtowny rozkwit obywatelskich mediów lokalnych. Tu właśnie powstała jedna z pierwszych niepublicznych telewizji w Polsce. W trakcie gwałtownego rozwoju lubiński system medialny, poddawany regularnym naciskom ze strony lokalnych czynników politycznych i ekonomicznych, zaczął jednak mutować do momentu uzyskania zaawansowanej formy patologicznej. W latach 1990-2005 brałem aktywny udział w tworzeniu mediów w Lubinie (trzykrotnie jako redaktor naczelny), toteż niniejsze opracowanie będzie próbą ujęcia problemu z dziennikarskiego punktu widzenia w oparciu o doświadczenia własne. Od telewizji lokalnych do mediowych konglomeratów W 1990 roku w Zakładzie Doświadczalnym Kombinatu Górniczo-Hutniczego Miedzi powstaje Telewizja Miedziowa – lokalna stacja TV swym zasięgiem obejmująca część miasta. Dwa lata później redakcja działa już jako zamiejscowy ośrodek Telewizji Wrocław, która to oddelegowuje do Lubina swoich pracowników – w tym Mariusza Prasała i Pawła Królikowskiego – celem przeprowadzenia naboru pracowników i późniejszego ich przeszkolenia. Telewizja Lubin nadaje wówczas program trzy razy w tygodniu – głównymi pozycjami są serwis informacyjny, wywiady i relacje z imprez miejskich. Wszystkie programy tworzone i prowadzone są przez osoby bez przygotowania dziennikarskiego, jednakże na bieżąco szkolone przez pracowników TV Wrocław. W 1993 roku powołana zostaje do życia spółka Telewizja Regionalna Województwa Legnickiego. Jej udziałowcami są Gmina Miejska Lubin, Gmina Miejska Legnica, Wojewoda Legnicki, KGHM Polska Miedź SA oraz MKS Zagłębie Lubin. W tym samym czasie działalność rozpoczyna program lokalny Gosat Media nadawany w sieci kablowej Gosat Service obejmującej część miasta. Lubin staje się prawdopodobnie pierwszym miastem w Polsce mającym dwie telewizje prywatne. Obie redakcje niezależnie od siebie biorą udział w I finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, realizując programy na żywo. Bezpośrednia interakcja telewizji z mieszkańcami owocuje żywiołową reakcją tych drugich. W efekcie Lubin zbiera największą kwotę w Polsce, a Jerzy Owsiak ląduje specjalnym samolotem na lubińskim lotnisku, by w czasie konferencji prasowej podziękować lubinianom za tak duży wkład. Wynik zbiórki staje się wielkim sukcesem mediów lokalnych, ugruntowując ich pozycję na lubińskim rynku. Na fali popularności obu stacji wypływają również media drukowane – rozwój nowych technologii, od kserografii po coraz tańszy i łatwiej dostępny skład komputerowy (tzw. desktop publishing), umożliwia bowiem łatwe i szybkie przygotowanie periodyków prasowych, a moda na lokalność natychmiast owocuje szerokim rynkiem czytelniczym. W 1994 roku, po zamknięciu regionalnego dziennika Express Zachodni, jego miejsce zajmuje powołany przeze mnie tygodnik Nowa Gazeta Lubińska. Redakcja rozpoczyna współpracę z telewizją Gosat Media. Efektem jest pierwszy w historii lubińskich mediów materiał konwergentny – artykuł biograficzny o XVII-wiecznym naukowcu Janie Jontsonie wzbogacony o reportaż telewizyjny na temat losów znajdującego się w pobliskich Składowicach pałacu, w którym bohater mieszkał krótko przed śmiercią. W ciągu kilku następnych lat notuje się nieprzerwany rozwój mediów lokalnych. Do obu istniejących telewizji jako partnerzy dołączają tytuły prasowe, a następnie elektroniczne (początkowo tekstowe, a wraz z rozwojem technologii Web 2.0 również audiowizualne). Z czasem tworzą się dwa odrębne konglomeraty (vide Tabela nr 1). Niestety, opozycyjne wobec siebie z uwagi na eskalację zjawiska upolitycznienia mediów lokalnych. Tabela nr 1. Od telewizji lokalnych do mediowych konglomeratów TV rozsiewcza lokalna Ewolucja od telewizji lokalnych do mediowych konglomeratów TV kablowa lokalna Rozwój nowych mediów TV rozsiewcza regionalna Konwergencja Internetowy portal TV TV kablowa lokalna Internetowy portal TV Informacja prasowa: Miesiecznik drukowany slowo drukowane tekstowo-graficzny material internetowy audiowizualny material TV w kablu i eterze TV kablowa lokalna audiowizualny material TV w sieci www Internetowy portal obywatelski Internetowy portal polityczny Strona www obywatelska Pisma drukowane Podział polityczny i wojna mediów Krótko po lubińskim sukcesie I finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy władze samorządowe dostrzegają potencjał mediów lokalnych. Dominują tym samym merytoryczną zawartość programu Telewizji Regionalnej Województwa Legnickiego i jednocześnie powołują do życia Biuletyn Lubiński1 jako oficjalny miesięcznik Rady Miejskiej w Lubinie, pełniący funkcję tuby propagandowej. W opozycji do lokalnych władz staje prywatny przedsiębiorca i jednocześnie prezes kablowej TV Gosat Media. W artykule „Wojna między Gosatem a magistratem” Gazeta Wrocławska ujawnia przyczyny konfliktu. Urząd Miejski miał zmienić plan zagospodarowania przestrzennego, w wyniku czego część prywatnej działki budowlanej prezesa TV kablowej przeznaczona została pod budowę drogi (sic!). Kiedy w 1997 roku obejmuję stanowisko redaktora naczelnego Gosat Media, telewizja ta ma jasno określoną misję programową, którą streścić można jako frontalny atak na prezydium miasta. Staję wobec dylematu – prowadzić program zgodnie z etyką dziennikarską, ale jednocześnie wbrew władzom stacji, czy zgodnie z ideą IV władzy podjąć słuszną krytykę samorządu, realizując jednak tym samym prywatną agendę właściciela stacji? Zgodnie z ustawą Prawo Prasowe, rozdz. 2, art. 10, ust. 2, „dziennikarz, w ramach stosunku pracy, ma 1 Sam Biuletyn Lubiński po raz pierwszy wyszedł drukiem wcześniej, bo w lipcu 1992 roku. Jednakże oficjalnym organem rady stał się 14 kwietnia 2003 roku na mocy stosownej uchwały. Co ciekawe, przez cały swój 10-letni okres działalności redakcja miesięcznika miała zdecydowanie niejasny status prawny – oficjalnie bowiem nie istniała ona w strukturach Urzędu Miejskiego w Lubinie, a kolejny naczelni, powoływani i odwoływani przez radę, zatrudniani byli na etacie inspektora kancelarii rady miejskiej. Funkcję tę pełniłem w latach 1998-2000. obowiązek realizowania ustalonej w statucie lub regulaminie redakcji, w której jest zatrudniony, ogólnej linii programowej tej redakcji”. Tymczasem ówczesny prezydent miasta na wszelkie zarzuty odpowiada poprzez Telewizję Regionalną Województwa Legnickiego. Skutkuje to wojną podjazdową obu stacji. Eskalacja ma miejsce tuż przed wyborami parlamentarnymi w 1997 roku. Prezydent miasta pozywa redaktora naczelnego, ale sąd oddala wniosek jako bezzasadny. Pół roku później włodarz miejski występuje do właściciela Gosat Media z propozycją wykupu czasu antenowego. Warunkiem ma być zwolnienie redaktora naczelnego i dwóch dziennikarzy. Transakcja zostaje zawarta przed wyborami samorządowymi w 1998 roku. Nowy układ polityczny nie oznacza końca wojny lubińskich mediów, które grupują się w dwóch przeciwstawnych obozach. Przez lata przechodzą z rąk do rąk, zależnie od bieżących układów politycznych, by w końcu osiągnąć kształt będący odwzorowaniem stosunków w rządzie RP – od 2002 roku telewizja rozsiewcza, włącznie ze skupionymi wokół niej mediami satelickimi (prywatnymi, lecz finansowanymi z kasy miasta) staje się narzędziem propagandowym nieoficjalnie kojarzonego z PiS prezydenta miasta, natomiast telewizja kablowa, po licznych przekształceniach, bankructwie i zmianach właściciela, trafia pod skrzydła posła PO i jego ojca, szefa lokalnych struktur partyjnych, opozycyjnych wobec prezydenta miasta, a związanych jednocześnie z władzami powiatu. Kolejny bitwa ma miejsce w drugiej połowie 2009 roku, kiedy to opozycja w radzie miejskiej organizuje referendum w sprawie odwołania prezydenta. Dochodzi do wojny billboardowej, a następnie pojawiają się enigmatyczne plakaty z napisem „Bóg ukarał to miasto” opatrzone adresem www.lubin2006.pl2. Codziennie też obie telewizje wzajemnie zarzucają sobie kłamstwo w serwisach informacyjnych. Sprawa zauważona zostaje przez media ogólnopolskie, której mówią o „brudnej kampanii”. Telewizja rozsiewcza przeprowadza prowokację dziennikarską, która ujawnia, iż za druk i kolportaż plakatów odpowiedzialny jest prezes telewizji kablowej, nota bene córka starosty powiatowego, która oficjalnie zaprzecza faktom aż do chwili, gdy dziennikarze przestawiają nagranie wideo z jej udziałem. Referendum przechodzi bez echa, prezydent odnosi w nim zwycięstwo, ale wojna mediów trwa nadal. Od mieszkańca do dziennikarza, od widza do wyborcy Liczne lubińskie środki masowego przekazu od początku miały charakter mediów obywatelskich. W mieście z reguły brakowało dziennikarzy z przygotowaniem zawodowym, a lokalne redakcje dysponowały zbyt skromnymi funduszami, by zatrudnić takie osoby spoza miasta. Z reguły więc urzędnicy i przedsiębiorcy zarządzający redakcjami przeprowadzali nabór na pracowników, jednocześnie upowszechniając przekonanie, iż każdy może i powinien być dziennikarzem zaangażowanym w budowanie dobra miasta (sic!), a w praktyce zyskując tzw. tanią siłę roboczą (vide Tabela nr 2). Ci, którzy nabywali umiejętności i zdobywali praktykę, najczęściej odchodzili do wrocławskich redakcji regionalnych i dalej (casus: Magdalena Mołek), a ich miejsce zajmowali kolejni niedoświadczeni. 2 Lubin 2006 to ugrupowanie radnych skupionych wokół prezydenta miasta. Tymczasem, jak wykazało dziennikarskie śledztwo, strona www.lubin2006.pl została założona przez przeciwników włodarza, nie mających nic wspólnego ze stowarzyszeniem. Zabieg ten miał prawdopodobnie wprowadzić w błąd wyborców. Artykuł proprezydenckiego portalu Lubin.pl donosi: „Lubin 2006 nie ma nic wspólnego z plakatami, które wczoraj w nocy pojawiły się na mieście – mówi Tymoteusz Myrda, szef stowarzyszenia popierającego prezydenta miasta. Ktoś w polityczną kampanię nie zawahał włączyć nawet Boga! Autorzy czarnej propagandy z premedytacją sugerują, że Bogiem posłużyło się stowarzyszenie Lubin 2006. Obok prostackiego hasła pojawił się adres strony internetowej, którą założyli przeciwnicy członków Lubin 2006, tak by czytelnicy witryny mieli złudzenie, że jej administratorem są sympatycy Roberta Raczyńskiego skupieni wokół Tymoteusza Myrdy”. Tabela nr 2. Dziennikarstwo obywatelskie a profesjonalizm zawodowy. Ewolucja (?) merytoryczna od telewizji lokalnej do tuby propagandowej dziennikarz obywatelski + interes polityczny = duze ambicje interes prywatny brak doswiadczenia nacisk niezaleznosc podatnosc na wplywy nagradzanie wiernosci lokalnosc quasi-darmowa sila robocza pietnowanie niezaleznosci obiektywnosc Po wspomnianym lubińskim sukcesie WOŚP lokalne czynniki polityczne i ekonomiczne dostrzegły potencjał mediów miejskich, których widz był zarówno klientem, jak i wyborcą. Przy tym propaganda realizowana w mediach lokalnych wymagała niewielkich nakładów finansowych, a przynosiła niemały skutek. Władze, które dotychczas znosiły atak mediów, odkryły, iż mogą przecież te media kupić i wyprofilować zgodnie z własnym interesem. Do tego samego wniosku doszła również lokalna opozycja (oraz prywatni przedsiębiorcy). W obu przypadkach mechanizm pozostał prosty – należało zatrudnić pracowników bez doświadczenia i wykreować ich na dziennikarzy wiernych reprezentowanej przez redakcję linii programowej, a jednocześnie mieć wpływ na merytorykę programu (vide Tabela nr 3). To podwójne zabezpieczenie pozwoliło tworzyć doskonałe tuby propagandowe, działające zawsze zgodnie z interesem właściciela stacji. Niestety, cierpi na tym lokalność rozumiana w kontekście integracji społecznej w „małej ojczyźnie”. Upolitycznione telewizje lokalne miast łączyć, dzielą. Tabela nr 3. Mieszkaniec jako dziennikarz, widz jako klient i wyborca. Ewolucja od mieszkanca do dziennikarza od widza do wyborcy biznes mieszkaniec widz TV: produkcja kolaudacja emisja obywatel klient wyborca dziennikarz (?) polityka Tabela nr 4. Wpływ czynników politycznych i ekonomicznych na kształt redakcji i programu. Ewolucja (?) merytoryczna od telewizji lokalnej do tuby propagandowej biznes dziennikarz (?) TV: produkcja kolaudacja emisja polityka Filtr merytoryczny widz Zapotrzebowanie na informację lokalną Tajemnicą sukcesu mediów lokalnych są ich podstawowe funkcje. Według Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji to: 1. „Funkcja informacyjna – media lokalne powinny dostarczać wszechstronnej i bezstronnej informacji lokalnej. 2. Funkcja praktyczna – informowanie o życiu i wydarzeniach w danej społeczności, dostarczanie informacji, porad praktycznych i wskazówek potrzebnych w życiu codziennym. 3. Funkcje psychospołeczne – tworzenie środowiska społecznego i więzi sąsiedzkiej, dostarczanie wspólnych przeżyć, wzmacnianie tożsamości grupowej i poczucia przynależności do społeczności lokalnej lub regionalnej, podtrzymywanie tradycji. 4. Funkcja integracyjna – spełniając trzy powyższe funkcje, media integrują środowiska lokalne, skupiając je wokół problematyki związanej z ich „małymi ojczyznami”. 5. Funkcja kontrolna wobec władz lokalnych – jest to filar demokratycznej roli mediów w ogóle. Rola ta jest nie do przecenienia na płaszczyźnie lokalnej, gdzie pozwala miejscowej społeczności na wywieranie realnego wpływu na działania wybranych przez siebie władz, stanowiąc jednocześnie istotny element kształtowania postaw obywatelskich. Media lokalne uruchamiają interakcję społeczną oraz inspirują do działalności i aktywności społecznej, m.in. poprzez reprezentowanie społeczności miejscowej w stosunkach z władzami i sprawowanie kontroli nad nimi. 6. Funkcja opiniotwórcza – media lokalne są trybuną lokalnej społeczności, stanowiąc platformę do wymiany poglądów i opinii. Pełnią jednocześnie bardzo istotną rolę kształtując lokalną opinię publiczną. 7. Funkcje kulturalne – ożywianie i kultywowanie kultury artystycznej i ludowej danego terenu, stwarzanie lokalnym artystom możliwości prezentowania swojej twórczości w programie. 8. Funkcja promowania inicjatyw lokalnych, w tym lokalnej twórczości i produkcji audiowizualnej – oznacza to m.in. skupienie się na zagadnieniach związanych z gospodarką społeczności lokalnej oraz na pobudzaniu przedsiębiorczości lokalnej, w tym w zakresie produkcji audiowizualnej. 9. Funkcje reklamowo-ogłoszeniowe w stosunku do lokalnych reklamodawców. 10. Funkcja rozrywkowa, zakotwiczona lokalnie dzięki tematyce, formie lub autorstwu. (…) Analiza sytuacji na rynkach lokalnych (…) wskazuje, że wszystkie praktycznie media lokalne w coraz mniejszym stopniu są w stanie właściwie realizować te funkcje.”.3 Niestety, trudno też mówić o wypełnianiu tych funkcji przez media lokalne w Lubinie, może poza stosunkiem do reklamodawców, którzy pełnią ważną rolę w finansowaniu redakcji. Tymczasem „prasa lokalna jest niezwykle ważną instytucją społeczeństwa obywatelskiego na poziomie lokalnym. Nie tylko dlatego, że wokół niej gromadzą się zwykle ludzie najbardziej aktywni w danej społeczności – miejscowa elita, ale przede wszystkim dlatego, iż jest ona instytucją zaufania publicznego. Oczywiście, tym zaufaniem cieszyć może się tylko wówczas, gdy jest pismem niezależnym, rzetelnym i wiarygodnym”. 4 „Od mediów oczekujemy przede wszystkim bezstronnej informacji” – pisze Paweł Kwiatkowski. – „W ocenie bezstronności najważniejsza jest wyraźna, jednoznaczna identyfikacja gazety czy stacji telewizyjnej lub radiowej; każdy z nas chce wiedzieć, kto do niego mówi, aby mógł ocenić jego wiarygodność 3 OBRONA LOKALNOŚCI I DEMOKRACJI LOKALNEJ, Strategia działania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na rzecz ochrony lokalnego charakteru i pluralizmu oferty programowej w lokalnych mediach elektronicznych, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, Warszawa, grudzień 2005 r. 4 Hejman Anna, „Lokalne zwierciadło”, Wiedza i Życie nr 8/1999, http://archiwum.wiz.pl/1999/99083900.asp i – na podstawie tego, co słyszy – wyrobić sobie swój własny pogląd. Jeśli ufam jakiejś stacji telewizyjnej, to dlatego że w przeszłości dowiodła, iż jest wiarygodna – właśnie poprzez bezstronność, apolityczność, niezależność. Jeśli płace w kiosku za gazetę, płacę między innymi za to, że mogę jej ufać. I kiedy dowiaduję się, że gazeta podważyła moje zaufanie, sprzeniewierzając się podstawowym kanonom etycznym, jestem głęboko zawiedziony. Gorzej, jeśli nigdy nie dowiaduję się o tym, że gazeta pod pozorem bezstronnego, rzetelnego informowania reprezentowała czyjeś interesy i wyrażała czyjeś opinie”. 5 Lubin pozostaje przykładem patologicznej mutacji mediów lokalnych. Bezpardonowa walka polityczna i uzależnienie od reżimu kapitału stwarzają sytuacje kuriozalne. „Donosicielstwo, szczucie jednych na drugich, korne znoszenie bezprawia w imię coraz nędzniejszego zarobku – oto wolni polscy dziennikarze (…). Napiszą każdą bzdurę, sprzedadzą kolegę dla 100 zł, na polecenie kierownika zachwycą się tematem o damskiej bieliźnie – nie znają pojęcia godności. I redaktorzy – nowa kasta bezosobowych, bezmózgich poganiaczy bydła. Nie posiedli sztuki adjustacji tekstów, tworzenia błyskotliwych tytułów i kreowania tematów. Do perfekcji za to opanowali umiejętność bycia echem swoich przełożonych – zniszczą każdego, kogo każą im zniszczyć”. 6 W 2004 roku na zlecenie nowej na rynku spółki Media WM, jako pełnomocnik zarządu i redaktor naczelny, podjąłem się stworzenia nowej lokalnej stacji telewizyjnej (Telewizji Kablowej Lubin – TKL), mającej zastąpić zamkniętą wcześniej z powodu bankructwa Twoją Telewizję Miejską Lubin (była Gosat Media). Stacja miała być pierwszą w Lubinie telewizją niezależną wypełniającą opisane przez KRRiT funkcje, a jednocześnie prowadzoną przez profesjonalistów i nastawioną przede wszystkim na dialog z obiema stronami konfliktu. „Twórcy TKL chcą zachować apolityczność i kierować się zasadą, według której każda strona ma prawo do wypowiedzi” – donosiła Gazeta Wrocławska. – „Deklarują wolę współpracy ze wszystkimi instytucjami miejskimi, mediami lokalnymi i szkołami wyższymi. Telewizja chce też wspierać wszelkie inicjatywy związane z miastem”. Niestety, idea ta okazała się utopijna. W takim kształcie telewizja przetrwała niecałe pół roku. Po tym czasie pojawiły się pierwsze naciski ze strony właściciela, który zalecił promowanie politycznej działalności partnera biznesowego i zarazem ówczesnego posła na sejm. Niedługo po tym, jak rozstałem się ze stacją, została ona sprzedana innemu przedsiębiorcy, związanemu z rodziną działaczy PO, którzy rozpoczęli opisaną już wyżej wojnę z magistratem. Warto przy tym zaznaczyć, iż za mojej kadencji stacja miała problemy z pozyskiwaniem funduszy, gdyż lokalny rynek ekonomiczny okazał się upolityczniony, więc redakcja, która nie chciała się opowiedzieć po żadnej ze stron, miała problemy ze sprzedażą czasu reklamowego. „Uzależnienie oferty programowej od siły pieniądza obejmuje (…) istniejące media” – stwierdza Piotr Żuk. – „Presja ekonomiczna uniemożliwia prezentowanie wielu poglądów. Niekomercyjne poglądy na życie i świat, mniejszościowe (kulturowo, politycznie, społecznie) opinie, oferty kulturowe nieschlebiające masowej publiczności mają niewielką albo wręcz żadną możliwość zaistnienia w mediach zamkniętych w rynkowej klatce”. 7 Przyszłość mediów lokalnych Reżim polityczny i ekonomiczny nie sprzyjają rozwojowi wolnych mediów ani realizacji koncepcji szeroko rozumianej lokalności. Mimo iż transformacja systemowa oraz odmasowienie mediów teoretycznie poszerzyły rynkową ofertę, w gruzach legła misyjność i etyka przekazów lokalnych. Wentylem bezpieczeństwa mogą tu być możliwości, jakie dają 5 Kwiatkowski Paweł, Przedsiębiorstwo Apokalipsa, O etyce dziennikarskiej, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2003 r. 6 Kowalska Beata, Nowak Adam, Wolna prasa w niewoli [w:] Media i władza pod red. Piotra Żuka, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, Warszawa 2006 r. 7 Żuk Piotr, Media a kontrola społeczna w czasach „wolności rynkowej” [w:] Media i władza pod red. Piotra Żuka, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, Warszawa 2006 r. nam dziś nowe media funkcjonujące w cyberprzestrzeni. Ale i te jednak, jak wskazałem w konkretnym przykładzie, narażone są na dominację ze strony czynników politycznoekonomicznych. Mimo gwałtownego rozwoju i zwiększającej się dostępności technologii www, portale internetowe coraz częściej przyjmują formę elektronicznych tub propagandowych, a dziennikarstwo obywatelskie służy wątpliwym etycznie celom politycznym. Paradoksalnie jedynym wyjściem pozostaje więc prasa elektroniczna drugiego obiegu, tworzona przez amatorów, pasjonatów, co każe przyrównywać reżim kapitału do reżimu socjalistycznego, kiedy to drukowano prasę podziemną. Tymczasem lokalność w sensie misji pozostaje utopią. Bibliografia • • • • • • • • • Hejman Anna, „Lokalne zwierciadło”, Wiedza i Życie nr 8/1999, http://archiwum.wiz.pl/1999/99083900.asp Kowalska Beata, Nowak Adam, Wolna prasa w niewoli [w:] Media i władza pod red. Piotra Żuka, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, Warszawa 2006 r. Kwiatkowski Paweł, Przedsiębiorstwo Apokalipsa, O etyce dziennikarskiej, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2003 r. Media lokalne w świecie wolności i ograniczeń pod red. Igora Borkowskiego i Aleksandra Woźnego, Oficyna Wydawnicza Arboretum, Wrocław 2003 r. Nowy styl na antenie, Panorama Dolnośląska, 14.11.2004 r.., str. 70 OBRONA LOKALNOŚCI I DEMOKRACJI LOKALNEJ, Strategia działania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na rzecz ochrony lokalnego charakteru i pluralizmu oferty programowej w lokalnych mediach elektronicznych, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, Warszawa, grudzień 2005 r. Pisarek Walery, Prasa – nasz chleb powszedni, Wrocław 1978 Władza lokalna a media, pod red. Stanisława Michałowskiego i Włodzimierza Micha, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2006 r. Żuk Piotr, Media a kontrola społeczna w czasach „wolności rynkowej” [w:] Media i władza pod red. Piotra Żuka, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, Warszawa 2006 r.