MOJA GWIAZDKA DLA MIKOŁAJA CZYLI MOJA

Transkrypt

MOJA GWIAZDKA DLA MIKOŁAJA CZYLI MOJA
II miejsce w II edycji Międzynarodowego Konkursu
„MOJA GWIAZDKA DLA MIKOŁAJA CZYLI MOJA GWIAZDKA MIŁOŚCI”
Małgorzata Magier
Iskierka
Siedziałam przy oknie i patrzyłam bezmyślnie na padający śnieg. Zbliżała się wigilia.
Mama krzątała się po domu, tata i Piotrek ubierali choinkę, a babcia siedziała na kanapie i
czytała książkę.
– Jeszcze tylko karp, bułka i talerze – mówiła pod nosem mama, zamiatając w kuchni.
– Ile jeszcze do wigilii? – spytałam.
– Pół godziny – powiedział tata i podniósł mojego brata, żeby powiesił gwiazdę na
choince.
Znowu popatrzyłam w okno, a potem na niebo. Pięknie świeciły gwiazdy, ale
najmocniej księżyc. Nagle zobaczyłam, że jedna gwiazdka najbardziej oddalona od reszty
zaczyna się coraz bardziej powiększać i powiększać. Ale po chwili zrozumiałam, że ona się
nie powiększa, tylko zbliża. Krzyknęłam, a zaraz potem zatkałam usta. Gdy była już bardzo
blisko, ujrzałam nie gwiazdkę, ale dziewczynkę. Spadła na ziemię, przeturlała się po śniegu i
upadła na plecy. Szybko zasłoniłam okna na dole, wbiegłam na górę, otworzyłam balkon w
moim pokoju i krzyknęłam:
– Hej, żyjesz tam?!
Dziewczynka otrząsnęła się i podfrunęła na balkon.
– Kim jesteś? – spytała mnie zdziwiona.
– A ty kim jesteś? – powtórzyłam pytanie.
– Na imię mam Iskierka – powiedziała nieznajoma.
– Ja jestem Gosia – przedstawiłam się i dodałam:
– Skąd pochodzisz?
– Z tamtej gwiazdy – pokazała mi palcem największą gwiazdę na niebie.
– A co się stało, że spadłaś na ziemię? – spytałam.
Wtedy Iskierka opowiedziała mi swoją historię. Spacerowała po ogródku, gdy nagle
przygalopował jej koń spłoszony i wystraszony. Wierzgał i rżał. Zza domu wyszedł drugi koń
– czarny z granatową grzywą. Popędził do jej konika i chciał go zaatakować. Dziewczynka
próbował go odciągnąć, przyjrzeć mu się z bliska, ale wtedy machnął głową, uderzył ją i
spadła na Ziemię.
– A co to był za koń? Przecież konie nie atakują, ani siebie nawzajem ani ludzi!?–
spytałam podekscytowana.
– To był koszmar Świąt Bożego Narodzenia – powiedziała wystraszona.
– Można go powstrzymać? – spytałam.
– Jeśli wiesz jak, można to zrobić. Ale jeżeli nic się nie zrobi on zniszczy święta.
– No to lecimy na twoją planetę – powiedziałam stanowczo – Ale czy nikt nie
zauważy?
– Nie masz się czego obawiać – odpowiedziała Iskierka.
Chwyciła mnie za rękę i zaczęła unosić się w górę. Bałam się, że zabraknie nam
powietrza, ale tak się nie stało. Wreszcie wyleciałyśmy w kosmos i nagle pchnęła nas jakaś
niezwykła siła. Była tak duża, że powietrze zamieniło się w ogłuszający świst.
– Czy tak właśnie podróżujesz na swoją planetę?! – krzyknęłam Iskierce prosto do
ucha.
– Tak! – krzyknęła jeszcze głośniej – zaraz będziemy na miejscu. Gdy to powiedziała,
spadłyśmy na ziemię. Wstałam i otrząsnęłam się. Było tu pusto i cicho.
– O nie – powiedziała dziewczynka i podbiegła do krzaka.
– Co się stało?– spytałam, ale po chwili poznałam odpowiedź. Iskierka klęczała przy
martwym wątłym ciele i płakała nad nim.
– To twój koń?– spytałam.
–Tak– powiedziała przez łzy – czarny koń przebił go swym rogiem.
– To co teraz będzie?– spytałam zrezygnowana.
– Musimy powstrzymać Czarnego Koszmara.
– Ale jak?
– Pomyśl o czymś miłym – odparła.
Skupiłam się i zamknęłam oczy. Pomyślałam o moich urodzinach i o prezencieniespodziance, ale nic się nie działo.
– Dlaczego tego nie robisz?!– krzyknęła Iskierka ze złością.
– Staram się, przecież cały czas myślę o urodzinach.
– To za mało, wymyśl coś mocniejszego! – odrzekła dziewczynka.
Wytężyłam umysł ze wszystkich sił i nagle pokazał się wielki czarny koń o
granatowej grzywie. Przeraziłam się go, ale tylko na chwilę. Koń bowiem rozpadł się na
milion kawałeczków, a każdy zamienił się w płatek śniegu.
– Udało się! – zawołała Iskierka uradowana.
Wtedy ujrzałam na ziemi tysiące świateł, wszystkie rozbłyskiwały jednocześnie.
Zapalano świece, podłączano lampki i rozpalano w kominkach.
– Boże Narodzenie jest uratowane! – krzyknęłyśmy szczęśliwe.
– Moja planeta będzie ci wdzięczna do końca świata – powiedziała Iskierka
uroczystym tonem.
– Dziękuję, ale to też dzięki tobie świat jest szczęśliwy.
– Możesz wracać na Ziemię i jeszcze raz dziękuję – powiedziała Gwiazdka i skinęła
ręką. Znowu porwała mnie wielka siła i wylądowałam na balkonie. Uszczęśliwiona zbiegłam
do pokoju, gdzie pod choinką leżały prezenty.
– Wesołych świąt – powiedziała mama. – Zobacz, co dostałaś.
Podeszłam do choinki, pod którą leżały pakunki. Spod największego wystawała
karteczka. Wzięłam ją i otworzyłam. Z uśmiechem przeczytałam słowa ,,Do zobaczenia za
rok”.