Dyktanda dla szkół podstawowych i gimnazjów

Transkrypt

Dyktanda dla szkół podstawowych i gimnazjów
IX Powiatowy Konkurs Ortograficzny - rok szkolny 2015/2016
Dyktando dla uczniów szkół podstawowych
Baśń o Waligórze i Wyrwidębie
Było sobie dwóch junaków: Waligóra i Wyrwidąb. Wychowały ich
zwierzęta, więc potężną moc posiedli. Wyruszyli w długą podróż. Aż tu góra na
przeszkodzie. Waligóra ją przesunął. Znów wędrują niestrudzenie. Dąb stuletni
wyrósł. Szumi: "Nie przepuszczę was, zawróćcie". Z korzeniami go wyrwali
i do rzeki wyrzucili. Przemierzają świat. Znużeni, u źródełka krok wstrzymali,
ugasili wnet pragnienie i do snu się ułożyli. Ujrzał ich staruszek, który na
dywanie podróżował i powiedział: "Poszybujmy wspólnie". Wkrótce jak
jaskółki chyżo pędzą. Rześki wiatr ich twarze muska, żar ni kurz im nie
dokuczą. Zobaczyli dumny gród królewski i wylądowali. W tym królestwie
ludzie chodzą na półżywi. Ledwie zmierzch otuli ziemię, potwór rzuca się na
mury, burzy je, a później miasto różowieje od pożarów. Gad morduje
mieszczan, hula. Próżno idą w bój rycerze. Nikt nie wskóra z bestią w walce, stu
szermierzy już poległo. Ogłoszono, że kto uwolni gród od smoka stugłowego,
córkę króla poślubi i tron po nim odziedziczy. Rzekli bracia: "Drżyj, potworze.
Krótkie rządy ci wróżymy". I dopóty z nim walczyli, póki ducha nie wyzionął.
Król rzetelnie ich nagrodził. Córki oddał im za żony, a po śmierci swej
królestwo. Tak się kończy baśń przedziwna.
Dyktando dla uczniów gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych
Przerażające spotkanie
Hieronim Pszczółkowski ostrożnie wychylił się zza rogu potężnego,
żółtawoburego, neogotyckiego budynku. Z niemałym przerażeniem wodził
wkoło oczami, ale ulica wyglądała jak zwykle. Nieprzeliczony sznur
samochodów sunął wzdłuż głównych arterii komunikacyjnych miasta,
poprzerzynanych gdzieniegdzie torami szynobusów. Hieronim poprzyglądał się
chwilę podejrzliwie temu widokowi i zdecydował się, wbrew wewnętrznemu
głosowi rozsądku, wyjść na ulicę. Już, już miał dać susa w przód, gdy na
oświetloną popołudniowymi promieniami słońca ulicę, znienacka padł złowrogi
cień. Bohaterowi krew stężała w żyłach.
Był to gad podobny do ogromnej szczeżui, pokrytej łuskami
chrzęszczącymi przy każdym ruchu szczękonóży. Uciekinier półprzytomnie
rozejrzał się wokół, szukając jakiegokolwiek ratunku. Chciał krzyknąć, ale
z gardła wydobyło się tylko rzężenie. Wiedział, że znikądinąd nie może
oczekiwać pomocy. Podjął męską decyzję – zamiast po raz kolejny jak zwykle
czmychnąć, postanowił dać mu odpór. Sprężystym krokiem wyszedł na ulicę
i stanął na wprost zbliżającego się potwora. Aby się uspokoić, zamknął oczy,
wyobrażając sobie chwilę triumfu nad zwłokami pokonanej gadziny. Ta postawa
tak rozsierdziła potwora, że wydał z gardła przeraźliwy ryk, przypominający
dźwięk trąb jerychońskich i gwałtownie zachrzęścił odnóżami. Posypały się
snopy różnokolorowych iskier.
Hieronim mocniej zacisnął powieki, gdyż paraliżował go strach. Nagle
zewsząd zaczęły go dobiegać głosy wykrzykujących coś ludzi. Niedoszły
bohater postanowił otworzyć oczy. Stał na torach tramwajowych, naprzeciw
zatrzymanego wagonika. Okazało się, że znów go poniosła zbyt bujna
wyobraźnia i przerażający potwór okazał się zwykłym tramwajem.
Hieronim udał, że uwierzył w to, co sugerowali mu gapie, ale na wszelki
wypadek postanowił być czujny. Wszak nie od dziś wiadomo, że potwory mogą
czaić się wszędzie.
Małgorzata Andrejuk

Podobne dokumenty