Rajski pałac - Jakub Ciećkiewicz

Transkrypt

Rajski pałac - Jakub Ciećkiewicz
10 C
09.03.2012
AFRYKAŃSKI DLA
POCZĄTKUJĄCYCH
Jakub Ciećkiewicz
Rajski pałac
M
alika Ufkir – córka ministra spraw
wewnętrznych Maroka – spędziła 11 lat na dworze królewskim w Rabacie jako towarzyszka księżniczki
Lalli Miny. Obie dziewczynki
mieszkały w willi „Jasmina”
pod opieką alzackiej guwernantki, służących oraz niewolników. Miały własną salę
gier, zoo, stadninę i oczywiście... szkołę podstawową. Król
okazywał im sympatię. „Gdy
tylko zdarzała się okazja
– wspomina Malika – wślizgiwałyśmy się do jego samochodu, jeździłyśmy z nim konno, chodziłyśmy patrzeć, jak
gra w golfa, kibicowałyśmy
mu na korcie tenisowym, towarzyszyłyśmy podczas wakacji”.
Hassan II chętnie robił sobie przerwy w rządzeniu
i wspólnie z dworem odwiedzał kolejne pałace. Kiedyś,
podczas pobytu
w Marrakeszu, zapowiedział
kobietom, że weźmie je
do miasta, co wprowadziło
cały harem w doskonały humor. Żonom i konkubinom
rozdano tradycyjne dżelaby,
sprowadzono powozy, król,
przebrany w strój niewolnika,
sam powoził zaprzęgiem.
Na medynie kupował dziew-
HISTORIE
Z PARAGRAFEM
Ewa Kopcik
Skok po kasę
W
yglądają podobnie:
na głowach kominiarki, w dłoniach
pistolety – prawdziwe lub imitacje. Policja coraz częściej
notuje zuchwałe napady
na banki, stacje benzynowe,
nawet na sklepy. Desperacja
czy bezczelność złodziei?
Niewielki sklep spożywczy
w pobliżu Miechowa. Zbliżała
się godz. 10, gdy ekspedientka
zobaczyła przez okno parkujący naprzeciw czerwony samochód. Kilkanaście sekund później kierowca był już w sklepie,
w ciemnej bejsbolówce nasuniętej głęboko na czoło. Poprosił o papierosy. Kiedy mu je po-
czynkom podarunki, a cały
orszak pękał ze śmiechu, ponieważ kupcy nie rozpoznali
swojego monarchy.
Innym razem dwór wybrał się do term w Fezie.
„Właśnie wyczyniałam błazenady w basenie – opowiada Malika– kiedy
Hassan, widząc, że noszę
krótkie majteczki, kazał mi
je ściągnąć. Moja wstydliwość obrażała jego wysokość, jedynego mężczyznę,
który mógł przebywać
w świecie kobiet. Okazałam nieposłuszeństwo i dostałam policzek. W końcu
król osobiście zdarł ze
mnie majteczki. Zapłakana, pozostałam w basenie
do zmroku, bojąc się, że
mnie ujrzą nagą”. Kiedy
władca wypoczywał na prywatnej plaży w Casablance,
cały harem chodził wokół
niego nago.
Konkubiny
Gdy Hassan II został królem,
odziedziczył po ojcu kilkadziesiąt kobiet. Zbudował dla
nich osiedle, gdzie żyły w białych domkach otoczonych
ogrodami. Miały własne baseny, bazary, hammany, klinikę
i salę kinową. Niektóre nadal
mu służyły. Na przykład kobieta, która ubierała go
w strój paradny, złożony
z białych spodni i białej
dżelaby. Konkubina zajmująca się wonnościami – nadal
zapalała kadzidła. Konkubina
od perfum nosiła za królem
szkatułkę na atłasowej poduszce, Hassan wyjmował
z niej flakonik z ambrą, piżmem, olejkiem sandałowca
lub jaśminu i wcierał kilka
kropli za uszami. Każdego
wieczoru konkubina łaziebna
myła króla, a konkubina ognia rozpalała drzewo sandało-
dawała, wyciągnął z kieszeni
miotacz gazu, wystrzelił strumieniem prosto w oczy i rzucił
się do opróżniania kasy. Znalazł tylko 850 zł. Zabrał pieniądze, wybiegł ze sklepu, wskoczył do samochodu i odjechał.
Policji szybko udało się
ustalić, kto jest właścicielem
czerwonego peugeota 405 .
Okazało się, że dwa dni wcześniej wypożyczył auto znajomemu. 40-letni napastnik – z zawodu inżynier, dotąd niekarany – wpadł więc jeszcze tego
samego dnia. Już podczas
pierwszego przesłuchania
przyznał się do rabunku. Zapewniał, że go nie planował.
„To był impuls” – mówił.
Mówił, że z powodu kłopotów rodzinnych znalazł się bez
dachu nad głową. Wspominał
o długach i o braku pracy.
– Wszystko wskazuje na to, że
była to desperacka próba zdobycia pieniędzy – mówią policjanci. Nie pierwsza i nie ostatnia.
– Spokojny, złego słowa
o nim nie można powiedzieć.
Bardzo dbał o żonę, opiekował
się synem. Z dumą opowiadał,
że czeka na przyjście na świat
kolejnego potomka – tak Rafała
FOT. JAKUB CIEĆKIEWICZ
Rozmaitości
WMarrakeszu,żebyzabawićharem,królprzebrałsięzaniewolnika
we, które wydzielało przyjemną woń i oczyszczało wnętrze.
Na własne konkubiny
Hassan II wybierał bardzo
młode dziewczęta pochodzące
z różnych rejonów Maroka.
Po przybyciu na dwór trafiały
do haremu, gdzie były odpowiednio szkolone – uczone
protokołu, tradycji i zwyczajów. Z początkiem lat 70. było
ich już 40. „Podążały za królem wszędzie – do toalety, łaźni, fryzjera i na gimnastykę.
Grupowały się w klany – prowokujących, uprawiających
grę, świntuszek. Celem każdej
z ich było zwrócić uwagę
władcy i stać się jego aktualną
faworytą. Jeżeli którejś się
udało, oznaczało to chwałę dla
całego klanu”.
Król sprawował opiekę
nad kobietami – sprowadzał
krawców z Paryża i Mediolanu, decydował o kroju kaftanów dworskich, wybierał materiały, zdobienia. „Kiedyś
wezwał dla mnie i Lalli Miny
projektantkę – wspomina
Malika – i zamówił dla nas
kompletne wyprawki, z pończochami, majteczkami i biu-
B. opisywali sąsiedzi, tuż
po tym, jak policjanci wyprowadzili go w kajdankach
z mieszkania w Nowej Hucie.
Ale Rafał miał już na sumieniu 3 napady na banki, w czasie których zrabował około
25 tys. zł. Zawsze używał rekwizytów: zakładał gipsową
szynę na rękę, albo naklejał
na twarz opatrunek z bandażu.
Do paska spodni przypinał kaburę z pistoletem zabawką,
którą wcześniej kupił 6-letniemu synowi.
– Nie krzyczał, nie groził,
nie wybiegał w pośpiechu z pieniędzmi. Spokojnie podchodził
do lady, podsuwał pracownikom pod oczy kartkę z żądaniem wydania pieniędzy i jakby
od niechcenia rozchylał kurtkę,
spod której wystawała „broń”.
Kiedy dostawał gotówkę, pakował ją do torby i wychodził
– opowiada policjant.
W prokuraturze Rafał tłumaczył się brakami w domowym budżecie: utratą pracy,
bankowymi długami i pilną
potrzebą uzbierania pieniędzy
na wyjazd za granicę do pracy.
Podobny desperat został zatrzymany w ub. roku pod zarzutem dokonania pięciu roz-
stonoszami włącznie. Asystował nawet przy przymiarkach
i decydował o długości fałd”.
Ach te kobiety!
Dwór myślał o ożenku króla,
który miał już 32 lata i dotychczas wsławiał się jako wojownik. Wraz z 20–tysięczną armią krwawo stłumił rebelię
Rifenów, prowadził trudną
wojnę z Algierią, wtrącał
do więzień i skazywał
na śmierć przeciwników politycznych. Widać było, że nie
ma jeszcze żony!
W końcu najznaczniejsza
rodzina berberska wysłała
do pałacu dwie młode piękności – 15–letnią Latifię
i 13–letnią Fatimę – jedna
z nich miała zostać matką królewskich dzieci. Ale która?
Konkubiny chciały pchnąć
Hassana w objęcia bezgranicznie w nim zakochanej
Fatimy i, wspomagając naturę, robiły wszystko, co mogły,
aby zaszła w ciążę, bo narodziny następcy przesądziłyby
o dokonaniu wyboru. Tak się
jednak nie stało. „Latifia powiedziała bowiem do króla
Kupił plastikową
imitację pistoletu
i ruszył
do banku.Ukradł
30 tys. zł.
bojów. 29-letni Grzegorz W.
na co dzień pracował w zakładach oponiarskich w Dębicy.
Był krajaczem tkanin. Praca
nudna, fizyczna i co najgorsze,
słabo płatna. A on miał duże
potrzeby i słabość do jednorękich bandytów. Co wieczór
w salonie gier zostawiał po kilkaset złotych. Czasem dużo
więcej, bo zazwyczaj przegrywał. Żeby zdobyć pieniądze
na hazard, kupił w sklepie z zabawkami plastykową imitację
pistoletu i ruszył z nim do pobliskiego Fortis Banku. Sterroryzował dwie pracownice, zabrał 30 tys. zł i uciekł. W ciągu
następnych tygodni obrabował
kolejne cztery banki, tym razem w Krakowie. Zabrał z nich
w sumie 210 tys. zł. Wkrótce
wpadł, ale już bez pieniędzy.
W czasie przesłuchań przyznał, że wszystko poszło na hazard.
»Panie, nie zniosę dłużej roli
zwykłej konkubiny w haremie, chcę być matką twoich
dzieci«. Jej determinacja spodobała się królowi. Fatima została zdegradowana do roli
konkubiny.
Król, zajęty ożenkiem,
poszukiwał rozrywek, aby
zabawić swoje kobiety. Ponieważ uważał się za wielkiego kucharza, często kazał
instalować kuchnię w pałacowej jadalni i sam przygotowywał dania, których
dziewczęta kosztowały,
wznosząc okrzyki zachwytu:
»Och, panie, cóż za delicje...!«”.
Organizował też uroczystości dworskie. Co roku,
w dzielnicy niewolników, obchodzono np. święto Mulud,
które upamiętniało urodziny
Proroka. Służący od rana jedli słodką zemattę, śpiewali
psalmy, przy akompaniamencie lutni i skrzypiec, a wieczorem cały dwór zbliżał się ku
sługom. „Obserwowałyśmy
nieprawdopodobne widowisko – wspomina Malika. –
Wszystkie chore niewolnice –
epileptyczki i reumatyczki,
wychodziły ze swoich alków
i tańczyły w rytm religijnych
śpiewów. Wpadały w trans,
aby pozbyć się dżinów – złych
duchów będących sprawcami
chorób”. Wcierały w ciało
opuncje, piły wrzącą wodę,
ale to jeszcze nic, bo dawniej,
w trakcie Muld, niektórzy
rozbijali sobie czaszki siekierami...
Malika z przyjemnością
wspomina także marokański
śmigus–dyngus, czyli święto
wody. Król świetnie się wtedy
bawił i często uczestniczył
w kawałach. Podchodził,
wraz z orszakiem, pod jakiś
balkon i w ostatniej chwili się
odsuwał, a wówczas Malika
i Lalla Mina wylewały na jego
świtę wiadro pełne wody.
Hassan organizował również uroczystości cywilne,
na które zapraszał wyższe
sfery, wojskowych, dygnitarzy. „Byłyśmy zawsze bardzo
podekscytowane, ale musiałyśmy stawić czoła »ludziom
z zewnątrz«, obcym pałacowi
– mówi Malika. – Pogardzałyśmy nimi. Skupiałyśmy się
razem, tworząc wspólny
front przeciw intruzom”.
Nauka
Kiedy dziewczęta osiągnęły
wiek licealny, codziennie samochód woził je do królewskiej szkoły. Do Maliki i Lalli
Miny dołączyło wówczas
ośmioro dzieci – najlepszych
uczniów z każdej prowincji
Maroka. Profesorów rekrutowano z całego królestwa,
lekcji udzielali także wybitni
ministrowie. Językami wykładowymi były francuski
i arabski, później też angielski, a podczas posiłków niemiecki. Program obejmował
historię, gramatykę, literaturę, matematykę i religię.
To był dobry czas w życiu
Maliki i Lalli Miny. Król spędzał z nimi wieczory w willi
„Jasmina”, gdzie dorastająca
dziewczyna grała na fortepianie stare przeboje. Wspólnie
śpiewali, tańczyli, kazali sobie
nawet sprowadzić perkusję
i walili w bębny. Niestety, między jedną zabawą a drugą,
Hassan II wydał wyrok śmierci na królewskiego nauczyciela matematyki – Mahdiego
Ben Barkę – który pomylił się
w obliczeniach i uznał, że nadszedł kres monarchii. Zabójstwo zorganizował ojciec
Maliki – generał Mohammad
Ufkir. (CDN)
Korzystałemm.in.zksiążki:
UwięzionaM.Fitoussi.
Liczba takich rabunków będzie rosnąć, podobnie jak i ilość
napadów na banki – wynika
z prognoz ekspertów. W tej
dziedzinie i tak nam wciąż jeszcze daleko do średniej europejskiej (statystycznie w państwach UE do napadu na bank
dochodzi co 90 minut). Sprawcy atakują przeważnie małe
placówki. W większości z nich
nie ma strażnika. Monitoring
– jeśli jest – to na ogół kiepski,
albo nieczynny z powodu awarii. Od pieniędzy, leżących
w kasie, do drzwi prowadzących na ulicę, gdzie łatwo można się wtopić w tłum, napastnika dzielą najczęściej 2–3 metry. To powoduje, że na ataki
decydują się nawet amatorzy.
Do 1990 r. na tle zagranicznych statystyk nasze banki wyglądały jak oazy spokoju. Częściej wówczas napadano na poczty, gdzie wprawdzie były
mniejsze pieniądze do wzięcia,
ale i mniejsze ryzyko W latach
1961–1989 odnotowano w Polsce tylko 3 napady na banki.
Mianem napadu stulecia okrzyknięto włamanie do oddziału NBP w Wołowie (woj. wrocławskie). Sprawcami byli ludzie, jak się początkowo wyda-
wało, poza podejrzeniami, m.in.
taksówkarz i skarbnik banku.
Zrabowali astronomiczną
wówczas kwotę – 12,5 mln zł.
Weszli do środka, wyłamując
strop. Wpadli przez kobietę,
żonę jednego z włamywaczy,
która zapłaciła za zakupy pieniędzmi z rabunku.
22 grudnia 1964 r. doszło
do strzelaniny w centrum
Warszawy przed siedzibą banku przy ul. Jasnej. Napadnięto
konwój przewożący do skarbca utarg z przedświątecznych
zakupów w Centralnym Domu
Towarowym. Dwaj napastnicy
zastrzelili konwojenta, drugiego ciężko zranili. Zrabowali
ponad 1,3 mln zł. Uciekli autem marki Warszawa. Mimo
trwającego wiele lat śledztwa
milicja nigdy nie wpadła
na ich trop. Z podobnym skutkiem zakończyło się śledztwo
w połowie lat osiemdziesiątych w sprawie rabunku ponad 50 mln zł z Banku Spółdzielczego w Otwocku.
Od początku lat 90. w statystykach „napady na banki”
rozpoczął się marsz ku górze.
W 1990 było ich 3, rok później – 8, w ostatnich latach
blisko 100.