Jak żyć AA znaleźli drogę 26.05.2013 blog

Transkrypt

Jak żyć AA znaleźli drogę 26.05.2013 blog
Roman Pomianowski
„Jak żyć – Anonimowi Alkoholicy znaleźli drogę.”
Jestem psychologiem - Przyjacielem Wspólnot AA, Al-Anon i szczególnie mi ostatnio bliskiej
Dłużników Anonimowych, o czym więcej w późniejszym terminie.
Moja przyjaźń ze Wspólnotami 12 Kroków trwa już prawie 25 lat, wiele skorzystałem
zawodowo i osobiście
Zostałem zaproszony do wygłoszenia tej prelekcji wpisując się w tematykę tegorocznych spotkań
trzeźwościowych: „Od izolacji do relacji.” Długo myślałem o czym powiedzieć unikając spraw
oczywistych i banalnych i postanowiłem waszą uwagę zająć kwestią dość szczególną: szczęścia dobrego życia.
Zaczną od znanego chyba powszechnie tekstu:
Piliśmy …
Piliśmy, aby się dobrze bawić, a wpadliśmy w przygnębienie
Piliśmy dla przyjaźni, a zyskaliśmy wrogów
Piliśmy dla szczęścia, a staliśmy się nieszczęśliwi
Piliśmy aby pozbyć się problemów, a pomnożyliśmy je
Za W.Sztander 1994
To dość oczywiste - miało być fajnie…, jednak szczęście, które osiąga się lekko, łatwo i
przyjemnie – na skróty, zawsze musi skończyć się źle - pułapką.
Izolację rozumieć można bardzo różnie – za karę w więzieniu, prewencyjnie kiedy
chorujemy na zakaźną chorobę, towarzyską kiedy czymś narazimy się swojemu otoczeniu, w
starości kiedy stajemy się brzydcy, chorzy i uciążliwi.
Relacja – o co tu chodzi? Chcemy mieć dobre relacje z bliskimi /współmałżonkami,
dziećmi, rodzicami, teściami, sąsiadami, przyjaciółmi, itd. … Tylko co to oznacza mieć dobre
relacje? Kontaktować się, porozumiewać, lubić ze sobą być, okazywać sobie zrozumienie,
życzliwość, wspierać się, pomagać sobie, współpracować, wspólnie rozwiązywać problemy?
Jaki to trudne – „jeszcze się taki nie urodził…”, w czasach tak różnych interesów, konfliktów nie
można być ze wszystkimi w zgodzie!!!
Sprawa jak myślę jest jednak bardziej złożona.
1
Człowiek dla normalnego funkcjonowania /co by to nie oznaczało/, stale musi dbać o minimum
trzy płaszczyzny kluczowych relacji. To tak jakby budować gmach swego życia na filarach,
podporach, kolumnach, jak krzesło na, którym chcemy bezpiecznie usiąść.
1.Relacja z samym sobą, wobec siebie, własnego JA – na jednej kolumnie, nodze np. od
krzesła trudno coś stabilnie osadzić.
2.Relacja z innymi ludźmi /bliskimi i dalszymi, np. sąsiadami, współpracownikami, itd./ - być
w zgodzie ale jak – za cenę podporządkowania się, wyrzeczenia się siebie – totalnego
konformizmu?
Krzesło na dwóch nogach też nie jest zbyt stabilne – raczej chybotliwe.
3.Potrzeba trzeciego punktu podparcia /wiedzieli już o tym starożytni architekci/ - w życiu
jest nim Siła Większa / Wyższa jakkolwiek ją pojmujemy, niezależnie czy jesteśmy osobami
wierzącymi, agnostykami czy wręcz ateistami. Ten trzeci filar stabilizuje – dobre życie – zawiera
go nowa definicja zdrowia: „dobrostan w sferach fizycznej, psychicznej, społecznej i
duchowej”.
Żadna z tych relacji nie jest ważniejsza, ani mniej ważna od innych, żadna nie może
spełnić swej funkcji bez związku z pozostałymi – chyba nie ma sensu. Pojedyncza wyrwana z
krzesła noga może służyć chyba jedynie do …
Kiedy myślę o prawdziwej izolacji, to mam na myśli człowieka, który utracił kontakt nie
tylko z bliskimi, utracił lub nie zbudował relacji ze swą Siłą Wyższą, stracił też kontakt z samym
sobą. Totalna samotność, pustka, bezradność, beznadziejność – otchłań, w której człowiek
pogrąża się w głębokiej depresji, cierpieniu, uzależnieniu, w stanie niewypłacalności dłużniczej.
Pustka i brak pomysłu, co w tej sytuacji zrobić, co gorsza ze świadomością, że będzie już tylko
gorzej, nie do zniesienia, nie do wyobrażenia komuś kto tego nie doświadczył.
Kłamią ci co mówią wam wtedy – wiem jak się czujesz, rozumiem cię – nie mogą - mogą
jedynie coś tam sobie wyobrazić, to tak na marginesie.
I następuje kryzys, dla jednych krach /może samobójstwo/ dla innych dalsza ucieczka /np. w
dalsze picie - by nie wytrzeźwieć/ tylko przed czym i dokąd – na oślep – ucieka się zawsze na
oślep !!!
Dla innych ostra konfrontacja z rzeczywistością, bólem, bezradnością – uznanie własnej
bezsilności konieczne, ale nie wystarczające.
To może być punkt zwrotny, może pod warunkiem, że nowe trzeźwe życie budować będziemy
na solidnych i minimum trzech filarach – podporach, fundamentach. Relacji. Jak mówił prof.
Wierzbicki … uzależnienie jest dziwną chorobą – jednych zabija innych czyni lepszymi –
rozwija ich, trzeciej drogi nie ma – nie można oczekiwać, że powtarzanie tych samych czynności
/pijane choć suche myślenie/ może dać inne, trzeźwe rezultaty.
2
Wiedzą o tym najlepiej od dłuższego czasu, szczęśliwie trzeźwiejący, zdrowiejący ze swego
problemu … - im już gratulujemy i zazdrościmy.
Dla pozostałych, tych jeszcze w drodze poszukujących szczęśliwego - dobrego życia jest sporo
dobrych wiadomości.
Od niepamiętnych czasów ludzie zadawali pytania dot. natury szczęścia – poszukiwali
rodzaju „instrukcji” na dobre życie. W końcu i psychologia, jako nauka o człowieku, w sposób
stanowczy postanowiła dołączyć do tych poszukiwań. Kategorycznie postawił sprawę Martin
E.P. Seligman – stwierdzając, że jeśli potrafimy dziś nieźle wyjaśniać, a przez to coraz lepiej
leczyć różne schorzenia, to spróbujmy ustalić jak to się dzieje, że pewni ludzie lepiej radzą sobie
w życiu, są sprawni, efektywni, zadowoleni, mimo że los wcale ich w sposób szczególny nie
hołubi. W swym pojmowaniu człowieka przywraca znaczenie takim kategoriom jak natura
ludzka, wola, zalety. Jego zdaniem droga do ideału - „dobrego życia”, zdaniem wiedzie przez
odkrywanie i rozwijanie w różnych obszarach życia tzw. „zalet charakteru”.
Mają one charakter bardzo konkretny, można je zdefiniować i co najważniejsze w sposób
świadomy trenować, rozwijać. (Seligman 2005)
Cnota MĄDROŚĆ I WIEDZA do których droga prowadzi przez: 1.Ciekawośc i
zainteresowanie światem, 2.Umiłowanie (chęć) do nauki,3.Krytyczne myślenie/brak
uprzedzeń/otwartość, 4.Pomysłowość /oryginalność / inteligencja praktyczna / zaradność,
5.Inteligencja społeczna/ personalna/emocjonalna, 6.Dystans poznawczy,
Cnota ODWAGI na którą składa się:, 7.Męstwo i dzielność ,
8.Wytrwałość/pracowitość/sumienność, 9.Prawość / szczerość / uczciwość,
Cnota HUMANITARNOŚCI I MIŁOŚCI – pozytywny stosunek do innych, zawierający:
10.Uprzejmość, dobroć i wielkoduszność, 11.Miłość i pozwalanie innym by nas kochali,
Cnota SPRAWIEDLIWOŚCI na która składa się: 12.Postawa obywatelska, praca
zespołowa/lojalność, 13.Uczciwe i równe traktowanie innych, 14.Zdolności przywódcze,
Cnota WSTRZEMIĘZLIWOŚCI czyli: 15.Samokontrola, 16.Rozwaga / dyskrecja /
ostrożność, 17.Skromność i pokora
Cnota TRANSCENDENCJI na którą składa się: 18.Poczucie piękna i doskonałości,
19.Wdzięczność, 20.Nadzieja /optymizm/ patrzenie z ufnością w przyszłość, 21.Duchowość /
poczucie celu /wiara / religijność, 22.Wybaczanie i litość, 23.Wesołość i poczucie humoru,
24.Zapał / pasja entuzjazm/namiętność (za Seligman 2005 s.190 – 213)
Nic lepiej nie potwierdza słuszności teorii naukowej,
jak jej praktyczna, życiowa
użyteczność. Nie ujmując nic twórcom Psychologii Pozytywnej mam wrażenie, że drogę do
3
prawdziwego szczęścia przez doskonalenie zalet charakteru, już ponad 70 lat temu odkryli
Anonimowi Alkoholicy.
Kiedy po raz pierwszy1 w 1988 roku we Wrocławiu usłyszałem słowa: „jestem
szczęśliwy, że jestem alkoholikiem ”, winą za oczywiste nieporozumienie zrzuciłem na tłumacza,
który symultanicznie przekładał wypowiedź młodego anglika, występującego w trakcie mitingu
AA. Od prawie dwudziestu lat ciągle spotykam szczęśliwych alkoholików i nadal jest to dla mnie
tak samo fascynujące. Najpierw zainteresował mnie fenomen pogody ducha, radości życia –
efektywności AA-owskiej drogi do trzeźwości, później przyszła kolej na dalsze odkrycia.
To, że ludzie pragną szczęścia i dążą do niego różnymi drogami to oczywisty banał. To, że
sprawowanie kontroli jest gratyfikujące samo w sobie niezależnie od tego, jak sprzyja
optymalnemu funkcjonowaniu człowieka, jest też dość oczywiste.
Prawie wszyscy zgadzają się z hasłem, że „władza, a już na pewno jej nadmiar demoralizuje”
– co najlepiej widać na przykładzie władzy jaką daje chemiczna regulacja uczuć. /J.Mellibruda
2006/. Większość znanych mi nałogowców /alkoholików, narkomanów, pracoholików,
dłużników/ okres życia poprzedzający utratę kontroli wspomina bardzo dobrze – żyło się im jak
na ciągłym „haju”, aż w końcu coś się popsuło.
Lata szamotaniny, bezowocnych wysiłków zrozumienia co się dzieje – prób odzyskania
kontroli nie przynosiły nic poza pogrążającą bezradnością.2
Cud, od którego zaczyna się zdrowienie (tzn. uznanie własnej bezsilności) ma z gruntu
poznawczy początek i bardzo emocjonalne, wręcz duchowe rozwinięcie, a w końcu behawioralne
skutki. Bill W, współzałożyciel Ruchu AA tak relacjonował swe doświadczenie: „Moja depresja
pogłębiła się niewyobrażalnie i wreszcie wydało mi się, że jestem dosłownie na samym dnie
piekielnego potrzasku. (…) w końcu na krótką chwilę, padł ostatni zrąb mojego pyszałkowatego
uporu. Płacząc wykrzyknąłem nagle: Jeżeli jest Bóg, to niech mi się ukaże! Jestem gotów zrobić
wszystko..” / AA wkraczają w dojrzałość 1998/
Tym co niezmiennie pojawia się w relacjach osób rozpoczynających zdrowienie
są trzy
elementy: skrajne cierpienie, kapitulacja, nadzieja. Cierpienie w natężeniu trudnym do zniesienia,
nie ustępujące, nie dające się znieczulić, które może doprowadzić do obłędu, paniki, furii.
Cierpienie znoszące działanie mechanizmów obronnych – pryskają gdzieś iluzje, które pozwalały
żyć pijąc. Człowiek staję się choć na chwilę racjonalny, uczciwy wobec siebie i nie ma już sił
dalej uciekać. Poddaje się, kapituluje, staje się obojętny – rozbity, pokonany może pogrążyć się
do cna w bólu i beznadziejności, np. popełnić samobójstwo.
1
2
Zdarzyło się to w Hali Ludowej we Wrocławiu w 1988 roku podczas III Zjazdu Anonimowych Alkoholików
Teksty poświęcone wyuczonej bezradności www.edusystems.pl
4
Tym co chwilowe doświadczenie bezsilności przekształca w konstruktywny proces jest nadzieja
wynikająca z odkrycia najgłębszej prawdy o sobie – „jestem zbyt słaby, by dalej walczyć – nie
muszę już udowadniać sobie i innym, że nie jestem zły, przegrany, skończony, że jakimś
sposobem potrafię tą szaleńczą grę z piciem wygrać”.
Przychodzi zrobić Krok I: Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy
kierować własnym życiem.”
Lekcja pokory czyni uzależnionego gotowym do przyjęcia pomocy, do zdania się na innych.
Chwilowe doświadczenie, wstrząs może tak samo szybko zniknąć, jak się pojawił. Tym co
stabilizuje proces akceptacji bezsilności jest stopniowa zmiana sposobu myślenia. Uwaga
skupiona zostaje na problemie podstawowym, w AA nowicjusz słyszy „masz problemy, bo pijesz
a nie odwrotnie”. Dowiaduje się o chorobie, o jej specyfice, mechanizmach, dostaje proste
narzędzia dla wykonania wielkiej pracy – „akceptacji własnej bezsilności wobec … i
niezdolności do kierowania własnym życiem”. Gruntowne jej wykonanie zajmuje podobno około
dwóch lat i koncentruje się w całości na rozpoznawaniu i doskonaleniu wielu z pośród zalet
charakteru. Po pierwsze jest lekcją wstrzemięźliwości – wpierw trzeba przestać pić.
Samokontrola /15 na liście Seligmana/ dotyczy nie tylko relacji do alkoholu, /np. radzenia sobie
z głodem/, ale i innymi zgubnymi nawykami, jak np. złoszczeniem się, rozczulaniem nad sobą,
ale i rekompensowaniem sobie jednych wyrzeczeń folgowaniem w innych, np w obżarstwie,
pracoholizmie, itd. Dalej jest lekcją rozwagi i ostrożności /ZS 16/, to nauka radzenia sobie
zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania - przede wszystkim do siebie. Tu wszelkie decyzje
wymagają szczególnego rozważenia - największej uwagi te opcje i pomysły, które przychodzą
automatycznie i w dodatku zdają się mieć same zalety. Są też oznaczane obszary szczególnego
zagrożenia i te zewnętrzne /”unikaj osób i miejsc gdzie się pije”/ i te tkwiąc we wciąż jeszcze
chorym umyśle / „bądź szczególne uważny kiedy jesteś zły, zmęczony, głodny i samotny –
Program HALT/. Jest też i lekcja wytrwałości/pracowitości i sumienności /ZS 8/ - nie chcesz
pić chodź na mitingi, czytaj literaturę, itd.
Akceptacja własnej bezsilności to przede wszystkim lekcja pokory.
To z jednej strony
szczegółowy bilans szkód jakie spowodowało picie, to świadomość siły choroby, z jaką
przyjdzie zmagać się i to do końca życia. Akceptacja faktu utraty kontroli
to w istocie
pogodzenie się ze swą „ułomnością/innością” – to fundamentalna zmiana tożsamości. Dla wielu
zmiana szczególnie trudna, bo nie potrafią pozbyć się swojej rozbuchanej dumy, wyrzec się
poczucia osobistego sprawstwa, potrzeby panowania nad wszystkimi i wszystkim.
Trening pokory nie ma nic wspólnego z upokorzeniem. Świadomość własnych
ograniczeń i słabości otwiera drogę do uznania potrzeby otwarcia się na Siłę większą i
wykonania Kroku II: „Uwierzyliśmy, Siła większa od nas samych może przywrócić nam
5
zdrowie” – to fundament a może dopiero przyczółek nadziei /ZS 20/. Dopóki uzależniony w
swej pysze miota się i sam próbuje rozwiązać dla siebie nierozwiązalne problemy, to grzęźnie
jedynie w narastającym chaosie życia - bezradności. Wyjściem staje się przyjęcie pomocy od
czegoś lub kogoś silniejszego, „kto wie, umie, może więcej”. Siła większa zawsze pochodzi z
zewnątrz, akt zawierzenia budzi nadzieję. Rozpoczynającym
zdrowienie przynoszą ją inni
trzeźwiejący już alkoholicy, to oni stają się punktem zaczepienia i wsparcia. Konsekwentne
praktykowanie zasad AA, nawet mechaniczne, przez naśladowanie daje efekty - wzmacnia
optymizm, stabilizuje nadzieję, mobilizując do dalszych wysiłków - do zrobienia Kroku III”:
„Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga jakkolwiek go pojmujemy”
To już wyraźny krok w kierunku duchowości /ZS 21/.
Trzeba na nowo zdefiniować priorytety, określić zasady, znaleźć odpowiedzi na pytania, które
rozpłynęły się gdzieś w pijanym myśleniu. Pytania o sens życia, relacji do siebie, innych, sens
cierpienia, znaczenie wartości, które przepadły bezpowrotnie ale i tych, które można jeszcze
odbudować. Nie ma gotowych odpowiedzi, nie daje ich też Wspólnota. Sugeruje w swym
programie potrzebę powierzenia „woli i życia opiece Boga jakkolwiek go pojmujemy” –
życzliwego eksperta, który wie jak trzeźwieć. (T.T.Gorski 1998). „Czyniąc krok Pierwszy mówisz
„Ja nie mogę”. Czyniąc krok drugi mówisz „ktoś inny może” a w Kroku Trzecim mówisz „myślę
że mu pozwolę; że będę postępował zgodnie z jego radami”. Wspólnota dopuszcza różne drogi
poszukiwania oraz rozumienia „Siły Wyższej”. Nie przypadkowo w Kroku Trzecim zapisano
„jakkolwiek Go pojmujemy”. Trzeźwieją więc wspólnie osoby głęboko religijne, ateiści i
agnostycy – odkrywając najgłębsza prawdę o uniwersalnej ludzkiej potrzebie transcendencji.
Uczyniwszy krok trzeci odkrywa się własne źródła odwagi, siły i nadziei, stopniowo staje się
gotowy do wykonania Kroku IV: „Dokonaliśmy gruntownego i odważnego obrachunku
moralnego”.
Jest to już krok aktywnego działania w budowaniu cnoty odwagi /II/. To trudny, bo wymagający
uczciwości i szczerości proces obrachunku z sobą i swoim życiem - rzetelnego zbilansowania
wad oraz zalet /z których dostrzeżeniem także bywa problem/. To spojrzenie na swoje życie z
perspektywy moralnej, w kategoriach słuszności i niesłuszności, dobra i zła, odpowiedzialności.
Inwentura to odkrywanie przeszkód w pomyślnym zdrowieniu, jej dokonywanie to stopniowe
rozbrajanie ciągle jeszcze czynnych mechanizmów obronnych SIiZ /Mellibruda 2006/. Poprzez
gruntowną i całościową autoanalizę /dostrzeżenie u siebie słabych i mocnych stron, źródeł
zadawnionych urazów ale i zalet oraz darów, za które można być wdzięcznym/ nabiera się
właściwego dystansu poznawczego do samego siebie /ZS 6/.
W oparciu o lata doświadczeń, mądrość AA mówi, że nie wystarczy tylko przyznać się do
tego, co się nie udało. W Kroku V: „Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę
6
naszych błędów”, w jakiś tajemniczy sposób, samo przyznanie się do błędów, porażek i
niepokojów i wyznanie ich drugiej osobie sprawia, że tracą one swą moc i kontrolę.
Krok ten jest wielkim wyzwanie i szkołą dla licznych zalet charakteru - jest ćwiczeniem
otwartości /ZS 3/ wobec osoby, której potrafi się bezgranicznie zaufać. Osobę tę jednak trzeba
znaleźć i osobiście wybrać z otoczenia, w którym łatwiej przecież o prawdziwych wrogów.
Ogromny problem sponsorów – na inne spotkanie.
Dalej jest lekcją prawdziwej szczerości i uczciwości /ZS 9/ koniecznej dla pogodzenia z samym
sobą. Nie jest to spowiedź - wyznanie win w nadziei szybkiego rozgrzeszenia się - jest raczej
spotkaniem z samym sobą, za pośrednictwem drugiej osoby. Głęboka i kompleksowa refleksja
nad własnym życiem odkrywa i uświadamia także sprawy, za które można i należy być
wdzięcznym /ZS 19/, a to w zasadniczy sposób poprawia stosunek do świata i życia,
odbudowuje pozytywne nastawienie do ludzi.
Krok VI: „Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszelkich wad
charakteru” nie jest oczekiwaniem cudu, lecz odważną decyzją wzięcia odpowiedzialności za
konieczną do wykonania pracę. „Mój Bóg mówi: Wybieraj i działaj, a po owocach swego
działania poznasz czy dokonałeś prawidłowego wyboru” (T.T.Gorski 1998 s. 109)
W Kroku VII: „Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki” - w istocie
„użyczył Pogody Ducha aby godzić się z tym czego nie można zmienić, odwagi aby zmieniać to
co można zmienić i mądrości aby odróżniać jedno od drugiego”.
Dopiero to umożliwia
pogodzenie się z niemożnością kontrolowania szeregu spraw, w tym picia.
Uczymy się
stopniowo akceptować ograniczenia, uczymy się że mamy prawo być sobą takim jakim jest, a
świat i nasze życie jest jakie być powinno. Krok ten jest poszukiwaniem odwagi dokonywania
zmian – inwestowania wysiłku w to, co podlega jego wpływom. Jest jednak przede wszystkim
poszukiwaniem mądrości odróżniania jednych spraw od drugich. To radykalna zmiana filozofii
codziennego życia – teraz opartego na przesłaniu modlitwy o Pogodę Ducha: na Sile, Odwadze i
Mądrości. Systematyczne realizowanie przesłania modlitwy staje się drogą do MĄDROŚCI –
jako cnoty. Droga do niej prowadzi przez ciekawość i zainteresowanie światem / ZS 1/–
wyjściem poza siebie, otwarciem na to, co dzieje się wokół. Dalej jest umiłowaniem (chęcią)
nauki /ZS 2/– prawie wszystkiego od nowa, nie tylko z lektur, lecz przede wszystkim z
doświadczenia innych osób oraz coraz odważniejszych prób zmiany siebie. W AA niczego się
nie nakazuje, nie zakazuje, nie wolno, komentować, krytykować, dawać gotowych rad – jedyną
powinnością jest dzielenie się osobistym doświadczeniem. Uczy to otwartości w wyrażaniu
siebie oraz akceptowania życia takim jakim ono jest . Staje się w końcu drogą do krytycznego,
racjonalnego, zdrowego myślenia – przeciwieństwem nawykowego oceniania wszystkiego i
wszystkich.
7
O ile pierwszych siedem kroków koncentrowało uwagę na potrzebie wewnętrznej
przemiany nałogowca, to w końcu przychodzi czas na poprawienie relacji z innymi ludźmi.
Trzeba wykonać Krok VIII: „Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi
zadość uczynić im wszystkim”. Świadomość szkód, jakie wyrządziło się innym może być tak
przytłaczająca, że nie da się z nią normalnie żyć. Dręczące poczucie winy, wstydu, żalu i złości
na siebie można zagłuszać, wypierać lub racjonalizować - powracając do chorego myślenia.
Można też konstruktywnie przepracować - przyjmując osobistą odpowiedzialność, próbować
naprawiać to, co jest do naprawienia i zadośćuczynić innym. W trakcie pracy nad tym krokiem
zawsze pojawia się też własne poczucie krzywdy – można zasłaniać się nim i usprawiedliwiać,
można czuć żal, złość – pielęgnować urazy, cierpiąc z powodu zadawnionych ran. Ale można też
przerwać to błędne koło ucząc się wybaczania /ZS 22/. Zadośćuczyniając wynagradza się
innym, przebaczając pomaga się sobie. Praca nad Krokiem Ósmym a następnie czynne
zadośćuczynienie wymaga ogromnej rzetelności, odwagi i samozaparcia, rodzi też poważne
zagrożenia. Nie wystarczy chcieć szybko pozbyć się dręczących uczuć, załagodzić konflikty
przepraszając i prosząc o wybaczenia. Trzeba zrobić Krok IX: „Zadośćuczyniliśmy osobiście
wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich
lub innych”. Nie jest to sposób na szybki poprawienie samopoczucia - musi być ono
autentyczne, konkretne i adekwatne do wyrządzonych krzywd. Zadośćuczynienie musi
uwzględniać dobro innych, które łatwo naruszyć kierując się jedynie własnym, egoistycznym
interesem – uzyskania ulgi. Zawsze jest działaniem trudnym, wymaga nie tylko przyznanie się do
winy i czynnego działania, ale także zdania się na reakcję innych. Wiele z wyrządzonych krzywd
pozostawia w nich głębokie rany, wzięcie odpowiedzialności za ich spowodowanie może być
wielkim ciężarem. W istocie jest to proces
stopniowego dojrzewania i doskonalenia
najcenniejszych ludzkich zalet. Jest wielką szkołą prawości, szczerości i uczciwości /ZS 9/, za
która jedyną zapłatą jest wewnętrzny spokój, wynikający z „czystego sumienia”. Dalej, jest
próbą odwagi w zmierzaniu się z tym, co najtrudniejsze. Wymaga więc samozaparcia, wręcz
męstwa i dzielności /ZS 7/ i to tej najtrudniejszej, bo nie heroicznej, na polu walki .
Dojrzewając stopniowo do wybaczenia inny /ZS 22/ stopniowo domyka się przeszłość tak, by
wreszcie z Pogodą Ducha zacząć żyć w teraźniejszości.
Realizując Krok X: „Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając
się do popełnionych błędów” utrwala się nowy sposób życia. Program AA nie jest terapią
„wyleczania” się z uzależnienia.
Jest propozycją poszukiwania sposobu na dobre życie w
oparciu o akceptację faktów /np. nieodwracalnej utraty kontroli picia/ oraz stały rozwój. Jest
nauką życia zgodnie z tzw. „Programem 24 godzin”, który koncentruje się na realistycznym
planowaniu każdego kolejnego dnia, który przeżyty trzeźwo buduje całą przyszłość. Program
8
AA jest bardzo pragmatyczny – wymaga zdrowego rozsądku, ćwiczy racjonalne, planowanie,
działanie. Jego celem nie jest osiągnięcie doskonałości, lecz stopniowy rozwój. Na koniec
każdego trzeźwego dnia uzyskuje się ważne informacje zwrotne: co sprawiło problem, co trzeba
jeszcze poprawić, ale przede wszystkim jedyny lek na wyuczoną bezradność – sukces, poczucie
osiągniętego /obranego rankiem/ celu – zachowania trzeźwości, dziś tu i teraz.
O ile Krok Dziesiąty można określić mianem bardzo praktycznego, o tyle kolejny
koncentruje się wyraźnie na sferze duchowej osoby trzeźwiejącej. W Kroku XI: „Dążyliśmy
poprzez modlitwę i medytację do coraz dokładniejszej więzi z Bogiem, jakkolwiek Go
pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz siłę do jej spełnienia.”
Wykonana wcześniej praca sprzyja uzyskaniu gotowości do jakościowej zmiany w sferze
duchowej – transcendencji. Wyciszony, pogodzony, w poczuciu odzyskiwanej godności już nie
tylko prosi /w modlitwie /, teraz już prowadzi aktywny dialog /medytuje/. To już nie tylko prośba
o wsparcie, ale przede wszystkim, o odkrycie własnego powołania, przeznaczenia. Przychodzi
czas na inne wcześniej nie pojawiające się jeszcze tak wyraźnie cnoty z obszaru transcendencji.
Rodzi lub odradza się poczucie piękna i to wynikające ze zdolności twórczych /często gdzieś
zagubionych zapitych i zaćpanych/, ale przede wszystkim zdolności dostrzegania piękna w życiu
codziennym /przyrodzie, sztuce, w innych ludziach/. Powracają zdolność do cieszenia się
małymi sprawami oraz szczere, autentyczne poczucie humoru. Trudno wyobrazić sobie
nawet, by wcześniej było ono możliwe i na miejscu - teraz patrząc z dystansu można już nawet
śmiać się z samego siebie. Można by pewnie poziom /stan/ tej zalety /23 na liście Seligmana/
uczynić dobrym wskaźnikiem postępów w trzeźwieniu. W AA mówi się wprost „nie da się
trzeźwieć na siłę, na smutno”. Nie uzyskując poprawy jakości życia w wyniku tych wszystkich
działań realizacja Programu nie miałaby najmniejszego sensu.
Może więc warto w trakcie mitingów poświęcić trochę czasu na tą tak ważna zaletę – może da
to nie jednemu więcej, niż ciągłe rozpamiętywanie strat.
Sukces uskrzydla – dodaje zapału, energii, z naturalnym entuzjazmem chce się
podchodzić do spraw które interesują, koncentrują uwagę, wciągają. Pasja z jaką można
angażować się w przeróżne sprawy coraz częściej dostarcza wspaniałych doświadczeń –
poczucia sukcesu, sprawstwa, spełnienia. Bywa, że traci się, poczucie czasu, gorzej jeśli kontakt
z rzeczywistością Programu i Wspólnoty, np. u rzucających
się w wir pracy, interesów,
nadrabiania straconych lat młodości.
Ważnym elementem spinający
jest ostatni Krok XII: „Przebudzeni duchowo w
rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady
we wszystkich naszych poczynaniach”.
9
Klamrą stabilizującą nową filozofię życia są trzy elementy: jakościowa zmiana perspektywy
życiowej - zamiast totalnej ucieczki w okresie picia, na zainteresowanie sobą i światem, po
drugie aktywne wyjście do innych ludzi oraz wykorzystywanie zdobytych kompetencji w
codziennym życiu. Jak podkreślają to członkowie Wspólnoty AA podejście do trzeźwienia jest
„samolubne” – „trzeźwieje się dla siebie i własna trzeźwość jest najważniejsza”. Nie jest to
jednak postawa egoizmu ani egocentryzmu – to idealny przykład relacji gry o wyniku dodatnim.
/Seligman 2005 s.325 -333/. To sytuacja, w której osobiste sukcesy osiąga się bez
konieczności czyjejś straty - pomagając innym najlepiej pomaga się sobie.
Dzielić się można tylko tym, co się posiada, stąd fundamentalna zasada przyciągania a nie
reklamowania się. /Tradycja XI AA/. Dzielenie się własnym doświadczeniem, niesienie posłania
innym, spełnia wiele funkcji. Jest formą odwzajemnienia za dar, kredyt nadziei, który otrzymało
się na początku drogi.
Z drugiej strony dla osób, którym już od dłuższego czasu udaje się trzeźwieć, codzienny kontakt
z wciąż jeszcze pijącymi alkoholikami jest doskonałą lekcją pokory oraz rozwagi i ostrożności
/ ZS 16/. To oni najlepiej zaświadczają, że dystans dzielący trzeźwego od pijącego alkoholika
mierzy się jednym - pierwszym wypitym kieliszkiem alkoholu.
Pomaganie innym jest doskonałą lekcją wszystkich zalet sygnaturowych składających się na
cnotę „Humanitarność i Miłość”. Stopniowe odbudowywanie dobrych relacji z samym sobą, z
innymi ludźmi /członkami Wspólnoty/, pozwala, choć nie zawsze, odbudować związki z
najważniejszymi – tymi, którzy ciągle jeszcze i pomimo wszystko kochają.
Niesienie posłania innym jest też wyzwaniem dla tzw. zalet „interpersonalnych”, inteligencji
społecznej, personalnej, emocjonalnej /ZS 5/. Nic lepiej nie hartuje własnej trzeźwości, jak
nieudane próby pomagania innym. Niektórzy z trzeźwiejących alkoholików pomaganie innym,
czynią osnową nowego życia, także w sferze zawodowej – np. przez pracę w charakterze
terapeutów uzależnień. Zdecydowana większość trzeci element Dwunastego Kroku –
„stosowanie zasad AA we wszystkich poczynaniach” urzeczywistnia w sferach i rolach, do
których czują najbardziej predysponowani. Powracają do swych rodzin, pracy, odnajdują dawne
zainteresowania i pasje, robią kariery w kulturze, nauce, polityce, biznesie. Odbudowują
utracony szacunek, zaufanie – są jacyś bardziej skromni, wyciszeni, wyczuleni” na wszelkie
przejawy uznania, sławy – trudno ich namówić na wznoszenie toastów.
„Oswoić, zaakceptować własną bezsilność to odkryć najgłębszą prawdę o sobie, to wybrać
trud poszukiwania własnej drogi rozwoju, na której nie ma żadnych gwarantowanych
drogowskazów, jedynie słusznych celów i kierunków – jest jedynie wolność do bycia sobą” w
odbudowywaniu dobrych relacji z sobą, innymi ludźmi i Siłą Wyższą, jakkolwiek ją pojmujemy.
I działa to jak cudowne perpetuum mobile:
10
Im lepsze masz relacje z sobą – znasz się, lubisz, cenisz, akceptujesz się /ze swoimi wadami i
zaletami/ tym łatwiej wyjść ci do innych - zaufać im, otworzyć się wobec nich i dla nich.
Im lepsze masz relacje z innymi - Wspólnotą tym łatwiej odnaleźć drogę do Siły Wyższej
/Gdzie dwóch w imię moje …. Sferę Duchowości, Transcendencji rozwijamy tylko poprzez
życie we Wspólnocie, rodzinnej, samopomocowej, itd. osób, które łączy coś więcej niż tylko
wspólne przebywanie.
To wspólna droga, trud zmagania się i wspomagania odbudowuje kluczowe relacje zapewniające
dobre, bo trzeźwe życie.
Anonimowi Alkoholicy znaleźli drogę – poprzez realizację Programu
12 Kroków w
codziennym życiu odbudowujemy i rozwijamy w sobie najważniejsze cnoty, najcenniejsze zalety
charakteru.
Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość (1998) FBSKAA
Csikszentmihalyi, M (2005) Przepływ. Wydawnictwo Jacek Santorski & CO
Gorski, T.T (1998). Zrozumieć 12-Kroków.. IPiN
Mellibruda, J., Sobolewska – Mellibruda, Z (2006). Integracyjna psychoterapia uzależnień. Warszawa: IPZ PTP.
Seligman, M.E.P.(2005) Prawdziwe szczęście. Media Rodzin
11