Sprawa kasety wideo

Transkrypt

Sprawa kasety wideo
Sygn. akt VI ACa 232/14
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 22 stycznia 2015 r.
Sąd Apelacyjny w Warszawie VI Wydział Cywilny w składzie:
Przewodniczący - Sędzia SA– Krzysztof Tucharz
Sędzia SA– Marcin Strobel
Sędzia SO del. – Tomasz Pałdyna (spr.)
Protokolant: – sekr. sąd. Mariola Frąckiewicz
po rozpoznaniu w dniu 22 stycznia 2015 r. w Warszawie
na rozprawie
sprawy z powództwa M. J. (1)
przeciwko J. S.
o ochronę dóbr osobistych
na skutek apelacji powoda
od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie
z dnia 15 marca 2013 r.
sygn. akt XXV C 1504/10
oddala apelację.
Sygn. akt VI ACa 232/14
UZASADNIENIE
wyroku z dnia 22 stycznia 2015 roku
Po ostatecznym sprecyzowaniu żądania M. J. (1) domagał się, by J. S. przeprosiła go, zamieszczając na drugiej stronie
piątkowego wydania dziennika (...) ogłoszenie następującej treści: „J. S. przeprasza M. J. (1) za rozpowszechnianie
nieprawdziwych informacji dotyczących jego osoby, czym naruszyła jego dobra osobiste”. Domagał się też zasądzenia
od niej na swoją rzecz 120 000 zł z odsetkami ustawowymi od momentu wniesienia pozwu tytułem zadośćuczynienia
pieniężnego. W uzasadnieniu pozwu wyjaśnił, że pozwana występując jako świadek w kilku sprawach karnych
złożyła fałszywe zeznania, w których naruszone zostały jego dobra osobiste. Pozwana miała twierdzić, że powód jest
pedofilem, zboczeńcem, że występuje w filmach pornograficznych z udziałem nieletnich oraz że takie filmy nagrywał.
Tego typu wypowiedzi miały też paść w rozmowach z osobami oskarżonymi w owych sprawach karnych i z innymi
osobami. Z pozwu wynika, że działanie pozwanej miało na celu zniszczenie dobrej opinii powoda w środowisku i
usunięcia go z domu, w którym mieszkał 65 lat, a którego pozwana stała się właścicielem. M. J. (1) podnosił także,
że pozwana miała się zemścić za to, że została skazana za włamanie do jego mieszkania, spowodowanie katastrofy
budowlanej i grabież jego mienia latem 1998 roku.
Pozwana domagała się oddalenia powództwa, utrzymując, że pozew w sprawie niniejszej stanowi zemstę za
eksmitowanie powoda i jego brata z lokalu stanowiącego jej własność. Zaprzeczyła też, by używała w stosunku do
powoda przywołanych w pozwie zwrotów.
W wyroku z dnia 15 marca 2013 Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo i orzekł o kosztach procesu, dochodząc
do przekonania, że działania pozwanej były podjęte w ramach obowiązującego porządku prawnego i w obronie
ważnego interesu społecznego.
Z ustaleń faktycznych poczynionych przez sąd pierwszej instancji wynika, że na początku lat osiemdziesiątych
pozwana kupiła dom w którym zamieszkiwał, m. in. powód i jego brat M. i podjęła kroki zmierzające do eksmisji
lokatorów. Ostatecznie do eksmisji doszło w 1999 roku. Zanim jednak to się stało, w budynku w 1998 roku była
katastrofa budowlana. W czasie wynoszenia rzeczy z lokalu powoda i jego brata w lokalu ujawniono wiele kaset wideo.
Pozwana sprawdziła zawartość znajdującą się na kasetach i oceniła, że znajduje się na nich pornografia dziecięca. O
swoim odkryciu powiadomiła znajomych G. K. i D. K., którzy po obejrzeniu nagrań zasugerowali pozwanej oddanie
kaset na policję. Tak też pozwana miała uczynić, chociaż na zdjęciach nie było widać kamerzysty, a jedynie jego głos,
który instruował te dzieci. Zarówno pozwana jak i świadek K. mieli rozpoznać głos powoda. Na nagraniach widoczny
był drugi mężczyzna, który „w obrzydliwy sposób dotykał te dzieci”.
Wstępna analiza materiału doprowadziła – jak ustala dalej sąd – do wszczęcia postępowania karnego, które
ostatecznie wiele razy kończyło się umorzeniem postępowania. Jednocześnie problemem miały zainteresować się
media (telewizja i gazety, m.in. dziennik (...)). Pozwana miała być wzywana na przesłuchania i przekazywać informacje
dziennikarzom. Natomiast powód i jego brat po umorzonym postępowaniu wytoczyli przeciwko różnym osobom
(pozwanej, dziennikarzom) procesy karne i cywilne. W każdym z tych procesów J. S. składała zeznania w charakterze
świadka. Sąd powołuje w tym miejscu zeznania pozwanej. W sprawie IV K 533/08 toczącej się przed Sądem
Rejonowym dla Warszawy-Pragi Północ pozwana miała stwierdzić, że jej zdaniem powód jest pedofilem, że dysponuje
na tę okoliczność nagraniem na kasecie, na której jest widoczny brat powoda i słychać głos powoda. Opisywała, że
na zdjęciach są dzieci bez ubranek, że były też zdjęcia „stosunku brata z maleńkimi dziećmi”. Podawała, że wcześniej
sprzedający jej dom określał powoda i jego brata „zboczeńcami”. W sprawie VIII K 1428/10 toczącej się w tym samym
Sądzie Rejonowym pozwana miała zeznać, że na zdjęciach znajdujących się na kasecie wideo widziała „współżycie
pana M. J. (1) z dzieckiem, że na tych zdjęciach przeważały dzieci obnażone, że na tych kasetach są obaj panowie,
którzy tworzą sceny”. Pozwana w tej sprawie miała przyznawać, że udzieliła dziennikarzom (...) informacji, że „widziała
dziecko wychodzące z domu powoda a następnie zdjęcie tego dziecka było na kasecie, na której dziecko jest uczone,
jak ma się masturbować”. Miała też podawać dziennikarzom, że na kasecie wyraźnie rozpoznaje głos powoda i jego
brata oraz, że na kasecie rozpoznała sceny kręcone w lokalu, w którym zamieszkiwał powód i jego brat. Odnotowuje
się przy tym, że fakt rozmowy z dziennikarzami potwierdziła dziennikarka K. B. i dziennikarz M. Z.. To ta pierwsza
napisała szereg artykułów prasowych na temat powoda i jego brata, i o tym, czym – na podstawie dowodów – mieli
się zajmować, czyli o pedofilii. Również ze św. A. M. pozwana miała rozmawiać na temat powoda.
Sąd Okręgowy ustala również, że w sprawie IV K 367/06 toczącej się przed Sądem Rejonowym dla m. st. Warszawy
poddano oględzinom przedstawione kasety. W załączonych do sprawy dowodach znajduje się opinia sądowoseksuologiczna, z której ma wynikać jednoznacznie, że na kasecie znajdują się materiały pornograficzne z udziałem
małoletnich dziewczynek, że nakłaniane one były do ekspozycji nagości, że wiele dziewczynek było nakłanianych i
manipulowanych. W aktach tych ma znajdować się również akt oskarżenia przedstawiony M. J. (1) za groźby karalne
skierowane przeciwko J. S. oraz akt oskarżenia w stosunku do M. J. (2), w którym zarzuca się temu ostatniemu, że w
okresie od 1986 roku do co najmniej 1997 roku utrwalał wspólnie i porozumieniu treści pornograficznych z udziałem
małoletnich dzieci. Wyrokiem z 2 kwietnia 2005 roku został on uznany winnym zarzucanych mu czynów. Natomiast
– jak się odnotowuje – wobec powoda nie zapadł żaden prawomocny wyrok skazujący za takie przestępstwa.
Także przeciwko M. Z., który w czasie, kiedy ukazywały się artykuły, był redaktorem naczelnym (...), toczyły się
wszczęte przez M. J. (1) sprawy, tak w postępowaniu cywilnym, jak i karne z oskarżenia prywatnego. Sąd powołuje się w
tym miejscu na sprawę VI Ka 464/12, w której go uniewinniono, ale wyrok został uchylony do ponownego rozpoznania
i aktualnie postępowanie nadal się toczy.
Sąd Okręgowy wyjaśnił, że pominął dowody z zeznań świadków zaprezentowanych przez powoda – sędziów i
prokuratorów rozpoznających sprawy toczące się z udziałem powoda, stając na stanowisku, że dowody z tych zeznań
nie mają znaczenia dla sprawy, ponieważ dotyczą treści zeznań składanych przez pozwaną w rozpoznawanych przez
nich sprawach. Zeznania te – jak się wywodzi – zostały zawarte w protokołach z przesłuchania i stanowią dokumenty
urzędowe, a powód nie kwestionował treści zawartych w nich, zatem – jak uznaje sąd – nie istniała potrzeba
dodatkowego przesłuchania osób, z udziałem których odbywały się czynności przesłuchania. Sąd zaznacza przy tym,
że przeprowadzenie tych dowodów „w sposób nieuzasadniony prowadziłoby do przewlekłości postępowania”.
Sąd meriti oddalił wniosek powoda o przesłuchanie świadka P. Ł., albowiem adres wskazywany przez powoda nie
był skutecznym adresem dla doręczeń. Wyjaśnia się przy tym, że na rozprawie poprzedzającej zamknięcie rozprawy i
wyrokowanie powód podał, że świadek od jakiegoś czasu nie mieszka pod wskazywanym przez niego adresem i wnosił
o udzielenie mu terminu na ustalenie aktualnego adresu świadka, jednak sąd nie uwzględnił tego wniosku, bo powód
miał świadomość, że świadek od dawna nie mieszka pod wskazanym adresem i winien już wcześniej podjąć kroki
w kierunku ustalenia adresu, a nie czekać z tym wnioskiem do kolejnej rozprawy. W ocenie Sądu Okręgowego takie
działanie również zmierza do przewlekania postępowania.
W rozważaniach prawnych sąd pierwszej instancji powołał się na art. 23 i 24 k.c. oraz poddał analizie pojęcie „pedofil”,
„pedofilia” i „zboczeniec”. Sąd nie miał wątpliwości, że są to określenia dla mężczyzny pejoratywne. Osoby, które
posiadają te skłonności oraz osoby zajmujące się pornografią dziecięcą, spotykają się z wyjątkową krytyką społeczną
i dezaprobatą. Dlatego – jak się wywodzi – przypisywanie komukolwiek powyższych skłonności i zachowań musi
się odbywać wyjątkowo rozważnie i powściągliwie, tak, by bez uzasadnionych podstaw nie ingerować w cudze życie
osobiste. Nie można jednak – jak uznaje Sąd Okręgowy – w obawie przed ewentualnymi zarzutami nie zwracać uwagi
na spostrzeżony problem.
Sąd pierwszej instancji ocenia przy tym, że „działaniom powódki nie sposób zarzucić bezprawności działania” (bez
wątpienia przy tym chodzi tu o pozwaną). Działanie ma być bezprawne wówczas, gdy pozostaje w obiektywnej
sprzeczności z zasadami porządku prawnego, to znaczy, zarówno normami postępowania wyznaczonymi przez normy
prawne, jak również zasadami współżycia społecznego. Naruszenie czyichś dóbr osobistych – jak wywodzi dalej sąd
– może być usprawiedliwione a nawet pożądane, ale „tylko w sytuacji istnienia prawdziwości negatywnych opinii na
temat osoby, której dobro osobiste jest naruszane oraz jednocześnie konieczności obrony dobra o wyższej wartości”.
Dalej ocenia się, że działanie pozwanej nie było nacechowane złośliwością i chęcią skierowania wobec M. J. (1)
fałszywych podejrzeń, przedstawienia go w opinii lokalnej w negatywnym świetle. Pozwana – jak się wywodzi –
która po zapoznaniu się z zapisami na taśmach i ocenie, że popełnione zostało w warunkach ciągłych przestępstwo
polegające na produkcji pornografii dziecięcej i czynów nierządnych z dziećmi, zawiadamiając organy ścigania i
przedstawiając im materiał, jakim dysponowała, spełniła swój obywatelski obowiązek zawiadomienia o popełnionym
przestępstwie. Dalszy tok postępowania należał już do organów ścigania. Składanie zeznań w charakterze świadka
na wezwanie organów ścigania i sądów także zostało uznane przez sąd za jej obowiązek. Na korzyść pozwanej sąd
zarachowuje to, że przed złożeniem materiałów do organów ścigania konsultowała ujawniony materiał z innymi
osobami i nie chciała sama oceniać tego materiału, by ocena ta nie była subiektywna. Ma to oznaczać, że jej
działanie było wyważone. Informacje przekazywane dziennikarzom miały być tymi samymi informacjami, które
przekazywała składając zeznania w sądzie. Odnotowuje się także, że „powtarzalność tych zeznań spowodowana była
faktem składania przez powoda pozwów, w których pozwana zgłaszana była w charakterze świadka”. Jej zeznania w
każdej sprawie miały być bardzo zbliżone co do swej treści, a jedynie używano nieco innych określeń. Odnotowuje się
przy tym, że obowiązkiem procesowym świadka jest jedynie relacjonowanie sądowi swojej wiedzy i swoich spostrzeżeń
co do faktów, a nie udowadnianie czegokolwiek.
Rozmowy z dziennikarzami – jak ocenia sąd pierwszej instancji – były wywołane chęcią powiadomienia i ostrzeżenia
społeczności lokalnej. Postępowania karne w związku z ujawnionymi materiałami z przyczyn formalnych były
umarzane, a zdaniem pozwanej proceder się toczył i to z udziałem dzieci z sąsiedztwa.
Sąd Okręgowy zauważa, że na dzień wyrokowania w sprawie niniejszej nie było żadnego prawomocnego wyroku
skazującego powoda w związku z zapisami na ujawnionych kasetach wideo, ale to – jak ocenia – „nie odbiera
bezprawności działania pozwanej”. Zauważa się przy tym, że „ostatecznie nie było też odmowy wszczęcia postępowania
wobec nie stwierdzenia cech przestępstwa, nie było też wyroku uniewinniającego”. Postępowanie dowodowe wykazać
miało natomiast, że niemożność postawienia zarzutów wobec niektórych czynów wynikała z braku informacji o
czasie popełnienia przestępstwa, co uniemożliwiało ustalenie, czy nie nastąpiło przedawnienia ścigania i karania,
w innym wypadku z kolei nie można było porównać głosu na taśmie z głosem M. J. (1), ponieważ ten odmówił
odebrania od niego próbki głosu. Wprawdzie – jak się wywodzi – odmowa udzielania zgody na pobranie próbki głosu
w postępowaniu karnym nie mogła być traktowana jako dowód obciążający, to jednak w warunkach postępowania w
sprawie niniejszej fakt ten ma mieć wpływ na wiarygodność zeznań powoda. Powód – co się podkreśla – nie wykazał,
że kasety ujawnione w jego mieszkaniu zostały celowo podrzucone do jego mieszkania. Przyznał, że były to kasety
jego i brata, że znajdowały się na nich materiały z jego i brata podróży, ale, że zostały one „zagrane” przez osoby
trzecie z materiałem z pornografią dziecięcą. Sąd Okręgowy ocenia, że powód w tym zakresie jest niewiarygodny,
a brak dowodów na okoliczność podrzucenia tak spreparowanych kaset przez pozwaną nie pozwolił mu na szersze
odniesienie się.
Apelację od tego rozstrzygnięcia wywiódł powód, zaskarżając wyrok w całości i zarzucając sądowi pierwszej instancji
naruszenie prawa procesowego, które miało wpływ na treść wyroku, „a w szczególności art. 233 k.p.c.” poprzez błędną
ocenę zgłaszanych przez niego dowodów oraz zaniechanie wszechstronnego i merytorycznego rozważenia zebranego
materiału. W uzasadnieniu apelacji powód powołuje się na fakt stronniczego prowadzenia sprawy przez sędziego
referenta i faworyzowanie pozwanej, kwestionuje oddalenie zgłoszonych przez siebie wniosków dowodowych,
podnosi, że sąd nie udzielił mu niezbędnych pouczeń zgodnie z art. 5 k.p.c., a także kwestionuje decyzje sądu w
przedmiocie dopuszczonych dowodów. Apelujący kwestionuje także sposób procedowania sądu. Powód domaga się
przy tym uchylenia wyroku w punktach 1 i 2 oraz uwzględnienia powództwa, względnie – przekazania sprawy do
ponownego rozpoznania.
Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:
Apelacja nie zasługuje na uwzględnienie. W ocenie Sądu Apelacyjnego zaskarżony wyrok odpowiada prawu.
Na czoło zarzutów apelacji wysunięty został zarzut naruszenia art. 233 k.p.c. Jest to jedyny przepis procesowy
na który powołano się w rubrum apelacji i zarówno treść zarzutu („błędna ocena dowodów … zaniechanie przez
sąd wszechstronnego i merytorycznego rozważenia zebranego materiału”), jak też uzasadnienie apelacji, nakazują
przyjmować, że chodzi o § 1 tego artykułu. Zdaniem sądu drugiej instancji Sąd Okręgowy przepisu tego nie naruszył,
bo dokonana przezeń ocena materiału dowodowego mieści się w granicach zakreślonych tym przepisem.
Nie należy zapominać, że skuteczne postawienie zarzutu naruszenia tego przepisu wymaga wykazania, że sąd uchybił
zasadom logicznego rozumowania lub doświadczenia życiowego, to bowiem jedynie może być przeciwstawione
uprawnieniu sądu do dokonania swobodnej oceny dowodów. Nie jest wystarczające przekonanie strony, o innej –
aniżeli przyjął sąd – ocenie poszczególnych dowodów (tak w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 21
marca 2006 roku, I ACa 1116/05, niepubl.; tak samo Sąd Najwyższy w uzasadnieniach niepublikowanych wyroków z
dnia 14 marca 2002 roku, IV CKN 859/00 i z dnia 6 listopada 1998 roku, III CKN 4/98). Tymczasem, zarzuty apelacji
mają wymiar polemiczny, co nie wystarcza do zakwestionowania ustaleń poczynionych przez sąd meriti. Apelujący
ogranicza się w zasadzie do kontestowania tej oceny i gołosłownego podważania wiarygodności zeznań świadków i
strony biernej.
Zresztą, część zarzutów w tym obszarze dotyczy okoliczności nieistotnej dla rozstrzygnięcia, a ściślej – ustaleń w
przedmiocie katastrofy budowlanej. To, czy katastrofę tę spowodowała J. S. i czy została za to skazana, nie ma
większej doniosłości, skoro zważy się na to, że fakt wieloletniego zadawnionego sporu pomiędzy M. J. (1) i J. S. został
uwzględniony w ocenie prawnej dokonywanej przez sąd pierwszej instancji. Zresztą, spór ten stawia pod znakiem
zapytania nie tylko czystość intencji pozwanej, ale i powoda.
Kwestionowane przez apelującego czynności procesowe sądu dotyczące materiału dowodowego nie mogą być
przedmiotem zarzutów apelacyjnych, bo nie zostały oprotestowane w trybie art. 162 k.p.c. Zgodnie z treścią tego
przepisu strony mogą w toku posiedzenia, a jeżeli nie były obecne, na najbliższym posiedzeniu zwrócić uwagę sądu
na uchybienia przepisom postępowania, wnosząc o wpisanie zastrzeżenia do protokołu. Stronie, która zastrzeżenia
nie zgłosiła, nie przysługuje prawo powoływania się na takie uchybienia w dalszym toku postępowania. W tych
okolicznościach rzeczone zarzuty nie mogą być przedmiotem analizy sądu odwoławczego. Stwierdzić można tylko, że
w istocie rzeczy sąd miał podstawy do oddalenia wniosków o przesłuchanie świadków, skoro chodzić miało o treść
znanych sądowi protokołów, zaś apelacja nie poddaje żadnych racjonalnych argumentów zwalczających ocenę Sądu
Okręgowego w tej kwestii.
Odnosząc się do meritum rozstrzygnięcia należy – rozwijając myśli zawarte w uzasadnieniu wyroku sądu pierwszej
instancji – odróżnić od siebie dwie sytuacje. Powód bowiem wywodził swe roszczenia z dwóch różnych podstaw
faktycznych, powołując się na fałszywe i dotykające go zeznania pozwanej składane przed sądami oraz na informacje
rozpowszechniane przez nią na innych forach, w szczególności w stosunku do dziennikarzy i sąsiadów. W ocenie Sądu
Apelacyjnego rozróżnienie owo winno być punktem wyjścia przy ocenie zachowania pozwanej, bo o bezprawności
działania sprawcy naruszenia rozstrzygają, m. in. okoliczności naruszenia dobra.
Jak wynika z art. 24 k.c. naruszenie dóbr osobistych rodzi odpowiedzialność cywilnoprawną tylko wtedy, gdy
jest bezprawne. Działanie skutkujące naruszeniem dóbr osobistych nie jest bezprawne, m. in. wówczas, gdy jest
dokonywane w ramach porządku prawnego (tak Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 28 października 1971 roku,
I CR 425/71). Działanie w ramach porządku prawnego zaliczyć należy – obok wykonywania prawa podmiotowego,
obrony interesu zasługującego na ochronę i zgody uprawnionego – do kontratypów uzasadniających ingerencję w
sferę cudzych dóbr osobistych. Z powołaniem się na ten kontratyp w orzecznictwie przyjmuje się jednolicie, że złożenie
zeznań w charakterze świadka nie może – co do zasady – generować odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych.
Nie należy zapominać, że świadek ma obowiązek złożenia zeznań i nie może się od niego uchylić tylko dlatego, że jego
zeznania mogłyby kogoś dotknąć.
W judykaturze dostrzega się, że zeznania świadków składane w toku procesów sądowych nader często dotykają
dóbr osobistych, a te same wypowiedzi w innych warunkach byłyby uznane za bezprawne. Uzasadnieniem uchylenia
bezprawności w tej sytuacji ma być funkcja procesu cywilnego czy karnego. Zwraca się tu uwagę na konieczność
zgromadzenia przez sąd orzekający jak najszerszego materiału oraz na potrzebę zabezpieczenia spontaniczności i
szczerości wypowiedzi (tak Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 9 stycznia 2004 roku, IV CK 304/02; tak samo
Sąd Apelacyjny w Katowicach w uzasadnieniu wyroku z 14 marca 2014 roku, I ACa 1060/13). Przyjmuje się także, że
składanie zeznań przez świadka w postępowaniach sądowych i przygotowawczych jest działaniem w ramach porządku
prawnego, nawet jeżeli podawane fakty obiektywnie nie są prawdziwe lub co do prawdziwości których świadek nie
jest w stanie przedstawić dowodów (tak Sąd Apelacyjny w Warszawie w uzasadnieniu wyroku z 28 maja 2013 roku,
I ACa 1529/12). Świadek nie może być – co do zasady – obciążany konsekwencjami swoich zeznań, nawet jeśli
spostrzeżenia jego nie znajdą potwierdzenia w faktach, będąc jedynie projekcją jego przekonań co do takiego, a nie
innego stanu rzeczy. Świadek ma wszak mówić to co wie, a czasami – co sobie wyobraża, często też zmuszany jest do
wyrażania własnych ocen. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w sprawie niniejszej, bo z treści protokołów rozpraw
dopuszczonych przez sąd jako dowód wynika, że pozwana była wypytywana o własną ocenę osoby M. J. (1) i jego brata.
Nie jest jednak tak, że naruszenie dóbr osobistych przez świadka zeznającego w ramach procesu nigdy nie będzie
rodzić po jego stronie odpowiedzialności z art. 24 § 1 k.c. czy art. 448 k.c. Słusznie przyjmuje się w orzecznictwie, że
egzoneracja oparta na braku bezprawności z powodu działania w ramach porządku prawnego nie wchodzi w rachubę
gdy wykracza poza granice, jakie porządek ten zakreśla (tak Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 13 kwietnia
2000 roku, III CKN 777/98), jak też, że działanie owo musi pozostawać w zgodzie z obowiązującymi przepisami,
powinno być rzeczowe, obiektywne, podjęte z należytą ostrożnością i przez osobę uprawnioną. Nie może też wykraczać
poza niezbędną dla określonych prawem celów potrzebę w zakresie wyrażanych ocen (z uzasadnienia wyroku Sądu
Najwyższego z 13 kwietnia 2000 roku, III CKN 777/98). O ile świadek może nie znać prawdy i jego opowieść nie
musi mieć pokrycia w faktach, o tyle nie wolno mu kłamać, jak też używać słów i zwrotów, które dotykać mogą inne
osoby, a które są zbyteczne do opisania faktów, o które jest indagowany. Tym niemniej, nie wyklucza to możliwości
używania słów dosadnych, nawet jeśli są obraźliwe, o ile świadek relacjonuje się cudze wypowiedzi albo używa zwrotów
powszechnie stosowanych na określenie zjawisk, które opisuje.
Z tych wszystkich powodów użycie przez pozwaną w trakcie zeznań takich słów, jak „pedofil” czy „zboczeniec”, nie
może uchodzić za działanie bezprawne. Wprawdzie mogło to dotykać powoda, ale przecież przedmiotem dochodzenia
w postępowaniach, w których słowa te padły, były przypisywane powodowi i jego bratu skłonności i działania
pedofilskie. Co więcej, używając tych słów pozwana powoływała się nie tylko na swoją ocenę, ale i na cudze opinie. Tak,
np. w sprawie IV K 367/06 zeznała, mówić o swoich sąsiadach: „Tam wszyscy wiedzą, że bracia J. są zboczeńcami.
Taka jest o nich opinia”. Jej zeznanie nosiło zatem znamiona relacji, w której opowiedzieć trzeba, to co się słyszało od
innych. Świadek nie może tego, co usłyszał przeinaczać i zmuszony jest powtórzyć zasłyszane słowa.
W konkluzji stwierdzić trzeba, że materiał dowodowy zgromadzony w aktach sprawy, w szczególności rzeczone
protokoły rozpraw, dają podstawy do przyjęcia, że zeznania pozwanej mieściły się w granicach celów postępowań, w
których zostały złożone. Wprawdzie pozwana używała słów jednoznacznych i dosadnych, ale z pewnością nie po to, by
dokuczyć powodowi, by go poniżyć, a jedynie by opisać w przystępny sposób swoje spostrzeżenia. Uwaga ta dotyczy
również twierdzeń pozwanej co do autorstwa filmów pornograficznych. Stwierdzić wręcz trzeba, że jej zeznania są
raczej wyważone, jeśli zważy się na wieloletni konflikt z powodem i jego bratem. Do oceny takiej miała prawo, skoro –
co zostało niewadliwie ustalone – w mieszkaniu powoda odnalazła materiały jednoznacznie świadczące na niekorzyść
ich właściciela. Mogła też zakładać, że właścicielem tym jest powód, skoro odnaleziono je w zajmowanym przez niego
mieszkaniu. Pozwana dowiodła także, o czym świadczą głównie zeznania G. i D. K., ale także zeznania M. Z., że miała
podstawy do przypuszczeń, że autorem filmów z pornografią dziecięcą jest także powód, nie tylko jego brat. Zeznań
owych świadków nie można zdyskredytować tylko dlatego, że pomiędzy powodem a świadkami istnieje zadawniony
konflikt.
Oceniając legalność działania pozwanej w drugim z analizowanych obszarów – poza ramami postępowań karnych,
stwierdzić trzeba, że brak jest dowodów na to, by J. S. oczerniała M. J. (1) w oczach innych osób. Podkreślić trzeba, że
samo przekazywanie informacji dziennikarzom nie jest równoznaczne z naruszeniem dóbr osobistych. Nie wiadomo
wszak, jakie informacje pozwana przekazała i czy to, co padło z jej ust, mogło nosić znamiona pomówienia, a także, czy
miała świadomość tego, jak informacje te zostaną wykorzystane. Nie ma w szczególności jednoznacznych dowodów
na to, że to pozwana przekazała prasie kasetę z filmem pedofilskim, a już na pewno na to, że sfabrykowała znajdujący
się tam materiał filmowy. Nie ma żadnych dowodów na pomawianie przez pozwaną powoda wśród sąsiadów.
Zgodzić się przy tym trzeba z Sądem Okręgowym, że nawet jeśli pozwana dzieliła się z dziennikarzami i z sąsiadami
tymi samymi informacjami, które podawała przed sądem, to jej zachowanie trzeba by było zakwalifikować jako
działanie w ochronie słusznego interesu. Także w tym przypadku byłoby ono legalne z punktu widzenia reżimu ochrony
dóbr osobistych. W okolicznościach ustalonych przez sąd pierwszej instancji niepokój pozwanej i podjęte w związku
z tym działania informacyjne, byłyby zupełnie zrozumiałe. W tym zakresie Sąd Apelacyjny w pełni podziela ocenę
prawną wyrażoną w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku. Powtarzanie w tym miejscu podniesionych tam argumentów
nie wydaje się celowe.
Z tych wszystkich powodów, uznając apelację za bezzasadną, na podstawie art. 385 k.p.c. orzeczono jak na wstępie.

Podobne dokumenty