Polsko-polska wojna o węgiel brunatny

Transkrypt

Polsko-polska wojna o węgiel brunatny
Polsko-polska wojna o węgiel brunatny
Maciej Nowaczyk
2009-07-14,
Gminy i ich mieszkańcy blokują budowę nowych kopalń węgla brunatnego.
Urzędnicy i posłowie znaleźli na to sposób - chcą pozbawić lokalne samorządy
możliwości decydowania o takich budowach
- Jeśli ktoś zaproponowałby nam elektrownię atomową, proszę bardzo - mówi wójt dolnośląskich
Miłkowic Waldemar Jan Kwaśny. - Na odkrywkę nigdy się jednak nie zgodzimy.
W Sejmie trwają prace nad ustawami związanymi z dokumentem "Polityka energetyczna Polski do
2030 r." przygotowanym niedawno przez resort gospodarki. Ma on zostać przyjęty przez rząd w III
kwartale tego roku. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, nie powtórzy się już sytuacja z Brodów koło
Gubina. Tam mieszkańcy malutkiej lubuskiej gminy na granicy z Niemcami - przy frekwencji
wyższej niż w wyborach do europarlamentu - zastopowali w głosowaniu plany gigantycznej
inwestycji. Brody mają zaledwie 3,5 tys. mieszkańców, dwie trzecie gminy pokrywają lasy. Tu i na
terenie sąsiedniego Gubina miała powstać odkrywka węgla brunatnego i elektrownia. Inwestycja
miała kosztować ok. 20 mld zł i dać ponad 3 tys. miejsc pracy. Same Brody dostawałyby rocznie 70
mln zł podatków od nieruchomości i opłat za szkody górnicze. Roczny budżet tej gminy to 8 mln zł.
Ale mieszkańcy - z których co trzeci straciłby dom - powiedzieli "nie". Przeciwników
odkrywkowych kopalni węgla brunatnego nie przekonuje nawet przykład Kleszczowa, trzeciej
najbogatszej gminy w Polsce, na której terenie działa kopalnia Bełchatów.
Odkryli skarb Polski, ale ludzie są na "nie"
Scenariusz z Brodów może powtórzyć się na Dolnym Śląsku. Złoża wokół Legnicy oceniane są na
35 mld ton, podczas gdy te w Gubinie to zaledwie 1 mld ton, a Bełchatów - ok. 2 mld ton. Poza tym
legnickie złoża są znacznie lepsze jakościowo.
- To ogromny skarb Polski. Największe złoża w Europie, a być może i na świecie - mówi prof.
Szymon Modrzejewski, dyrektor Instytutu Górnictwa Odkrywkowego "Poltegor", który badał
legnicki węgiel.
Instytut Poltegor wycenił już nawet wstępny koszt budowy kopalni, elektrowni, eksploatacji złóż,
wykupu gruntów i wysiedlenia mieszkańców - to ok. 23 mld zł. Zdaniem Instytutu w ciągu 25-30
lat domy będzie musiało opuścić ok. 1,5 tys. rodzin.
Tą wizją lokalni samorządowcy są przerażeni. Zresztą ich zdaniem podawane przez Poltegor dane
są mocno zaniżone. - Przecież tylko w naszej gminie do wysiedlenia jest 7 tys. osób. W sumie
domy straci więc kilkanaście tysięcy - mówi Irena Rogowska, wójt gminy wiejskiej Lubin.
- To zagłada dla naszej gminy - irytuje się wójt Miłkowic Waldemar Jan Kwaśny. - Miłkowice
zostaną zakopane jako pierwsze. A przecież u nas w ostatnich latach osiedliło się ok. 2 tys. osób, a
za 1 mln zł, głównie z UE, powstały drogi, kanalizacja, wodociągi. Dlatego sześć gmin - wiejska
Lubin, Miłkowice, Ruja, Kunice, Prochowice i Ścinawa - wspólnie chce przeprowadzić referendum
na temat wydobycia na ich terenie węgla brunatnego.
Za kopalnią i przeciw referendum jest jedynie Robert Raczyński, prezydent Lubina. Jego miasto w
znikomym stopniu ucierpi na inwestycji. - Za kilka lat grozi nam dwu-, trzykrotna podwyżka cen
prądu, a nawet przerwy w dostawach. Nie możemy zamykać sobie dostępu do tak wielkich złóż.
Poza tym w latach 2025-30 najprawdopodobniej drastycznie spadnie zatrudnienie w kombinacie
KGHM, bo miedzi będzie coraz mniej. Górnicy mogliby wtedy znaleźć pracę w kopalniach węgla.
Jest złoże - nie wolno nic budować
Podobne argumenty przytaczają też przedstawiciele rządu, naukowcy i posłowie. Zdaniem
ekspertów Polska musi rozpocząć wydobycie węgla brunatnego z nowych złóż. Dziś daje on nam
32 proc. energii elektrycznej, ale obecnych złóż wystarczy tylko do 2025 r.
- Legnickie złoża to żyła złota, którą przede wszystkim trzeba wreszcie zabezpieczyć - mówi prof.
Lech Gładysiewicz, dziekan Wydziału Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii Politechniki
Wrocławskiej.
Od lat kolejne rządy nie mogły się zdecydować, co robić z legnickimi złożami. Dopiero wizja braku
prądu i coraz droższej energii skłoniły do tego rząd Donalda Tuska. W opublikowanej niedawno
"Polityce energetycznej Polski do 2030 r." resort gospodarki zakłada "wykorzystanie węgla jako
głównego paliwa dla elektroenergetyki w celu zagwarantowania odpowiedniego stopnia
bezpieczeństwa energetycznego kraju". Ministerstwo zaleca wprowadzenie do 2010 r.
odpowiednich zapisów w prawie, chroniących udokumentowane złoża węgla przed dalszą
zabudową, w szczególności złoża węgla brunatnego Legnica oraz Gubin. Resort pisze wprost:
strategiczne złoża mają charakter ponadlokalny, a więc to nie gminy będą decydować o ich
wykorzystaniu. Oznacza to, że nad węglem już teraz nie powinno się nic budować. Żadnego domu,
drogi, magistrali wodno-kanalizacyjnej. Węgiel brunatny wydobywa się bowiem systemem
odkrywkowym - kopiąc olbrzymie doły.
W Sejmie już trwają prace nad ustawami, które mają zabezpieczyć złoża w Legnicy i Gubinie prawem geologicznym i górniczym oraz ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
Obie mają wejść w życie w 2010 r.
- Nie możemy pozwolić sobie na stratę tak ogromnych pokładów węgla - mówi Bronisław Dutka,
poseł PSL, pod którego przewodnictwem komisja gospodarki, ochrony środowiska, zasobów
naturalnych i leśnictwa oraz komisja samorządu terytorialnego i polityki regionalnej przygotowują
nowe prawo. - Występuję po stronie samorządów, ale wszystkich, a nie tylko tych, co mają złoża.
Jeśli nie zabezpieczymy surowców, którejś zimy może po prostu zabraknąć prądu w gniazdkach.
O szczegółach ustawy mówić nie chce: - Trwają jeszcze prace. Państwo musi mieć jednak
argumenty prawne, by swoje surowce chronić.
"Do koncepcji zagospodarowania przestrzennego kraju oraz do miejscowych planów
zagospodarowania przestrzennego będą sukcesywnie wprowadzane zapisy ochrony przed dalszą
zabudową wybranych złóż. Przewidziane jest także wprowadzenie procedur ułatwiających
skuteczną kontrolę organów państwa nad ustaleniami miejscowych planów zagospodarowania
przestrzennego dotyczącymi umożliwienia podjęcia działalności wydobywczej na terenach, gdzie
udokumentowano złoża węgla brunatnego o znaczeniu strategicznym dla gospodarki państwa" czytamy w przesłanym nam przez Ministerstwo Gospodarki komunikacie.
Samorządowcy z Lubina nie mają jednak wątpliwości, że nowe przepisy są wymierzone
przeciw nim i mieszkańcom. - Jakaś administracja geologiczna zabierze nam prawo
decydowania o gminnych terenach. Gdy będę chciała zbudować chodnik, drogę, cokolwiek,
będę musiała pytać się o zgodę kogoś z Warszawy - mówi wójt Irena Rogowska. - To porażka
ustawy o samorządzie lokalnym.

Podobne dokumenty