Pobierz tekst dla dorosłych (format PDF)

Transkrypt

Pobierz tekst dla dorosłych (format PDF)
Edward Polaoski
Tekst dla internautów (wersja poprawna: kursywą wyróżniono wyrazy, w których były błędy)
Zagorzałe rozhowory rozmarzonych hamletów
Wzdłuż nadbałtyckiego wybrzeża, między Mrzeżynem a Dźwirzynem, wąską dróżką z wolna
truchtali amatorzy joggingu, Hiacynt i Żegota. Ich skołatane nerwy koiły szemrząca tuż-tuż strużka wody
i widok sinoniebieskiej głębi. Znienacka, w okamgnieniu, mimo wczesnojesiennej szarugi, od razu
zanurzyli się w morzu, wpierw popłynęli w poprzek, z kolei – z uwagi na małotonażowy statek – wzdłuż.
Po wyjściu wyglądali już rześko, hożo, żwawo, mimo iż przybyli dalekobieżnym InterCity aż z
południowogórnośląskiego zakątka kraju, prawie że zza granicy polsko-czeskiej. Stamtąd przyjeżdżają tu
rokrocznie. Całonocna podróż w warsie. Tam kawa cappuccino, mdłosłodkie napoleonki, zmorzeni snem,
drzemali, momentami niemalże w objęciach Orfeusza, to znów gaworzyli od nowa, zrazu tylko
półgłosem. Jednak gdy Żegota, chimeryk, hipochondryk, z chandrą na co dzieo niejako zaprzyjaźniony, o
z lekka przyprószonej siwiźnie, chodząc w tę i we w tę stronę, tak argumentował niedorzecznie, to głos
Hiacynta, hodowcy chartów, obieżyświata, przeobraził się omalże we wrzask. I tak w koło Macieju.
To marzenie o thrillerze tak ich rozpalało. W dorzeczu Regi i Parsęty planują nakręcid film
niskonakładowy, blisko godzinny, nie superprodukcję, o tematyce ponadczasowej. Co rusz ścierały się
pomysły niezgorsze, które w try miga, wbrew oczekiwaniom, niestety obracały się wniwecz. Dyskusja
przedzierzgnęła się w przekomarzania. W koocu Żegota jak gdyby od niechcenia rzucił:
― Dlaczegóż by nie wprowadzid Hitchcockowskiego suspensu z trupio bladym frankensteinem w
roli głównej? A nuż szast-prast obudzimy się, czytając co najmniej takie tytuły: „Thriller wszech czasów!”,
„Złota Palma w Cannes za superoryginalny debiut!”. Nasza harówka nienadaremna. Wrażeo będzie co
niemiara. Okaże się, że nie na darmo kuliśmy to nasze rozżarzone żelazo ― w bólach rodzący się film.
Słysząc z tego coś niecoś, podróżny z naprzeciwka:
― Skąd ta euforia? Czyżby wygrana?
Pytanie ostudziło Hiacynta:
― Czy te ochy i achy ― nawet wbrew rzeczywistości ― są na czasie?
Kubeł lodowatej wody! Porażenie! Filmowcy amatorzy raz-dwa przerwali snucie fantazji.
I Hiacynt od razu rzeczowo:
― Sfilmujmyż faunę i florę. Niechżeż bohaterami będą przezroczystobiała chełbia, drapieżny
puchacz, chyży żbik, potężny żubr. A z flory wybierzmyż spośród wysmukłych chojarów, zimozielonych
tui, wonnych chebdów, rzadko spotykanych nasięźrzałów czy podrzeni, wielobarwnych róż.
Na dyskusję nad tym zmitrężyli bez mała półtrzeciej godziny. Wówczas Żegota, będąc nadal w roli
niby-twórcy, z nagła, ni stąd, ni zowąd skonstruował miniopowiastkę. W niejże to szlachciankę Ksenię z
Chociebuża, kruczowłosą, wyhołubioną, wychuchaną młódkę, czeka przymusowe zamążpójście za
niespełna czterdziestoipółletniego liczykrupę spod Pułtuska. Toż to heca i hucpa nie lada! Z
improwizowanej naprędce fabuły wynika, że z lasu wychynęli rzutcy rycerze w srebrzystobiałych
hełmach i mosiężno-żelaznych kolczugach, szerząc postrach. Horror. Ponadto dwóm z nich, hałaburdom,
hołocie, udało się odebrad niedoszłemu panu młodemu kontusz. Toteż do superobłudnego mariażu za
hazardowe długi lekkomyślnego ojczulka panny Kseni nie doszło.
Ponad to bajdurzenie czupurni improwizatorzy z rubieży Żywiecczyzny się nie wznieśli. Ze
znużenia zaczęli niedomagad. Zdecydowali, że filmu nie nakręcą. Na razie. Jednak po powrocie znad
morza ochoczo przystąpią do redagowania pół amatorskiego, pół profesjonalnego czasopisma pt.
„Filmowe Debiuty”, aby bez przeszkód mogli już sami opisywad swoje sukcesy filmowe. Tegoroczny
blamaż studyjno-przygotowawczy, rzecz jasna, pominą.
1

Podobne dokumenty