Masoneria polska a ruch spółdzielczy i niepodległościowy

Transkrypt

Masoneria polska a ruch spółdzielczy i niepodległościowy
WojciechGiełżyński,
30.11.2005.
Masoneriapolskaaruchspółdzielczy
iniepodległościowy
Postać Edwarda Abramowskiego rzadko przyciąga uwagę akademickich
historyków,jakbyniedostrzegalijegorozlicznychinicjatywnawielupolach
organizacji polskiego społeczeństwa. Nie zauważyli go Daria i Tomasz
Nałęczowie,historycy-zdawałobysię-szczególniezainteresowanisprawą
polską w pierwszych dekadach XX wieku; zignorowali tego myśliciela-
ideologa – buntownika - wychowawcę, którego pilnie słuchał Piłsudski,
podziwiał Żeromski, za swego nauczyciela uważał Stanisław
Wojciechowski,sławiłaMariaDąbrowska;któryuformowałklanczyraczej
„świeckąsektę"abramowszczaków.
To on zapoczątkował przedsięwzięcie, które pozornie miało wyłącznie
praktycznycelgospodarczy–krzewieniespółdzielczości,alewistociestało
się jednym z ważnych ogniw pracy niepodległościowej oraz kolebką
masonerii.Główniezjegoinicjatywywlistopadzie1906rokuzawiązałosię
w Warszawie Towarzystwo Kooperatystów. Była to organizacja o dwóch
obliczach. Pierwsze - jawne, publiczne. Jawnie inspirowano rozmaite
działania spółdzielczości spożywczej, wiejskiej, kredytowej, póżniej
mieszkaniowej. Obok Abramowskiego prym na tym polu wiedli: Stanisław
Wojciechowski oraz Romuald Mielczarski, który miał odrobinę zmysłu
handlowego.Zanimstalisięteoretykamiruchu
spółdzielczości, sami mieli świetnych nauczycieli: Antoniego Mędreckiego,
który zęby zjadł na spółdzielczości spożywców oraz ks. Wacława
Blizińskiego-twórcęsławnej,wzorowej„wsispółdzielczej"wLiskowiepod
Kaliszemw1901roku.
W swym drugim, niejawnym wcieleniu, Towarzystwo Kooperatystów
było embrionem odradzającej się, po wielu dziesięcioleciach niebytu,
polskiej masonerii, która miała się później sformalizować w lożę
„Wyzwolenie".
Fascynacji wolnomularstwem sprzyjał ówczesny klimat intelektualny i
moralny. Niemało znanych Polaków popadło wtedy w mistycyzm i
fascynowałosięnowymireligiami,naprzykładkultemSłońca,albobardzo
starymi, jak braminizm. Inni rozczytywali się w Popiołach i ekscytowali
tajemnymimisteriamimasońskimi.Aletakichbyłoniewielu.OdkądPapież
LeonXIIInazwałmasonerięzwiązkiemludziprzewrotnychizbrodniczych,
pragnących „w ciemnościach" sprowadzić człowieka do stanu
niewolnictwa, wszyscy kapłani - także nadwiślańscy - piętnowali
wolnomularzy,ilewlezie!
Mason nawet od Żyda gorszy! Mason w nic nie wierzy, ino w kielnię w
trójkącie. Skryte one są. One nocami knują, bo to sataniści i rozpustnicy.
Jeden drugiemu ręka rękę myje pod farmazońskim fartuszkiem. Ze
światowymsyjonizmemsąwspisku,nazatracenieNaroduKatolickiego!
Czarne legendy o masonach - zbereźnikach krążyły, krążą i krążyć będą.
PozorynaukowościnadajeimobecnieArcyAntymasonprofesorStanisław
Krajski, który - co rusz - książkę demaskatorską ogłasza. I chwała mu, bo
ubarwiairozśmieszatonaszeszareżycie.
Czym masoneria jest w rzeczywistości, napisano na świecie dziesiątki
tysięcy książek, całą wielką bibliotekę. I w Polsce nie brakuje rzetelnych
prac na jej temat. Dlatego ani dziejami masonerii, ani jej filozofią, ani
obrzędami, ani jej wewnętrznym skomplikowaniem nie będę się szerzej
zajmować. Nie sposób jednak przemilczeć jej dokonań, zwłaszcza w
początkach wieku XX, kiedy rola masonerii odbudowującej się w Polsce -
zwłaszcza pod rosyjskim zaborem – była niemała i jednoznacznie
pozytywna.
Ale ponieważ nie każdy z czytających te słowa ma choćby elementarną o
masoneriiwiedzę(itylkonieliczniskusząsię,byjązdobywać-wszyscyzaś
sąnarażeninaantymasońskąpropagitkę),przedstawiętukrótkibryk:czym
masoneria naprawdę jest, jakie wyznaje ideały, jak się toczyły jej Iosy w
Polsce.
W maksymalnym skrócie, masoneria jest luźnym międzynarodowym
stowarzyszeniemufającychsobieludzi,którzychcąpełnićsłużbęspołeczną
wduchuhasła:Wolność,Równość,Braterstwo,kierującsięideałamiDobra,
PięknaiPrawdyijeszczejedencel:Tolerancja.
To brzmi, w rzeczy samej, staroświecko. Kto dziś używa tak wzniosłych
słów?Aleczasy,gdymasoneriasięrodziła,bliskotrzystalattemu,byłyna
wskrośstaroświeckie!Damynosiłykrynoliny,panowieperuki,więcihasła
trącąmyszką.Leczichsenspozostajeaktualny.
Wielki Wschód Polski 1910-1918 Masoneria (vel: wolnomularstwo)
powstała z rozmaitych luźnych cechów zawodowych i gildii, bractw i
konfraterni w roku 1717, kiedy to w Londynie doszło do spotkania
premasońskich grup i sformalizowania ich w Wielką Lożę, która stała się
kolebką wszystkich lóż późniejszych. Był to ważny moment kształtowania
się społeczeństwa Iaickiego, postępowego, antyfeudalnego i
mieszczańskiego.
W toku dziejów wolnomularstwo rozpadało się na różne orientacje,
rozmaicie modyfikujące swe cele i zasady, lecz istota jego pozostała
niezmieniona, mimo że jedne „obediencje" (odgałęzienia masonerii) są
deistyczne-proklamująwiaręwBoga,inneagnostyczne-wkwestiiwiary
nie wypowiadają się i zabraniają dyskusji religijnych w lożach, a nieliczne
sąateistyczne;alenawetteostatniezzasadynieprowadząwojnyzPanem
Bogiem,jedyniezklerykalizmem.
Masoni uparcie wierzą, że ludzi można zmienić na lepszych, a ustroje tak
poprawić, żeby były sprawiedliwsze. W tym ich siła moralna. l być może
naiwność.
Wedle francuskiego historyka Henri Martina, wolnomularstwo było
„laboratorium rewolucji" - tej wielkiej rewolucji francuskiej. Tak, ona
rzeczywiście poprawiła ustrój, najpierw Francji, później też paru innych
krajów-siłą...Aleczypoprawiłatrwale,raznazawsze?Czyludziestalisię
lepsi?
W Polsce masoneria po raz pierwszy zaczęła budować „warsztaty" (tak
masoni zwykli nazywać loże) w dobie stanisławowskiej, za króla Stasia,
którybyłprawdopodobniejejczłonkiem.GłówniejejdziełembyłaKomisja
Edukacji Narodowej, zakładana przez masonów: Adama Czartoryskiego,
IgnacegoPotockiego,MichałaMniszcha.Pierwsząscenęnarodowątworzył
mason Wojciech Bogusławski. Należeli do wolnomularstwa sławni
generałowie: ks. Józef Poniatowski, Kazimierz Pułaski, Józef Zajączek, Jan
HenrykDąbrowski,októrymśpiewamywnaszymHymnie;niewykluczone,
że także Tadeusz Kościuszko. Do uchwalenia Konstytucji 3 Maja masoni
przyczynilisiędecydująco,podobniejakniecowcześniejpisalikonstytucje
StanówZjednoczonych,aniecopóźniej-Francji.
Po rozbiorach masoneria próbowała ratować choćby cząstkę duchowej
niezawisłości Polaków. Kres temu położył układ cara Aleksandra I z 1822
roku: „Wszystkie towarzystwa tajne, istniejące pod nazwami
wolnomularstwa bądź innymi, zamknąć i zakładania ich na przyszłość nie
zezwalać".Lożerozwiązano,aleposzczególnibracianadalprowadzilidzieło
patriotyczne na emigracji. Niektórzy wstąpili do lóż zagranicznych,
zwłaszczafrancuskiegoWielkiegoWschodu,gdzieprzetrwałasympatiadla
sprawypolskiej.Cieniutkabyłaniteczkatejsympatii,jakożeprzytłaczająca
większość Francuzów fascynowała się Rosją i w sojuszu z nią widziała
gwarancjęswegobezpieczeństwawdobieekspansjiwielkopruskiej,jednak
PolacyżyjącyweFrancjilubstudiującynaparyskichuczelniachznajdowali
życzliwepolskimaspiracjomkręgi;zwłaszczanalewicy.
Zmowapatriotów
Matecznikiem, z którego wyłaniały się rozliczne inicjatywy społeczne, ich
przewodnikiem, czymś w rodzaju utajnionej akademii nauk politycznych -
był Związek Towarzystw Samopomocy Społecznej (ZTSS) - ucieleśnienie
ideiAbramowskiego.
Spośród 15 organizacji, zrzeszonych w ZTSS, tylko Towarzystwo
Pedagogiczne za swego idola obrało nie Abramowskiego, lecz Stanisława
Karpowicza, który nie cierpiał wszelkich utopii, głosił cele realne. Ale
wszystkie towarzystwa wyłaniały władze federacji i wspólnie działały w
duchu„zespoleniarównychludzidlaichdobra".
Tak kiełkowała solidarność, której duch zmaterializował się po trzech
czwartych wieku w „Solidarności". Szkoda, że na tak krótko... Jedynym
nieoświatowym członem ZTSS było (już wspomniane) Towarzystwo
Kooperatystów.CofnijmysięniecowXIXwiek.Spółdzielczośćspożywców,
zrodzona w Wielkiej Brytanii, jako zdrowy odruch mas przeciwko
zachłanności kapitalistów (tak jak później duch liberalizmu stał się
odtrutką przeciw pladze kolektywizmu), w Polsce wschodziła powoli. Ale
ziarenka jej wykiełkowały już w kilka lat po klęsce Powstania
Styczniowego,wywózkachnaSybirinarodzinachhasłapracyorganicznej.
WWarszawiezawiązałosięStowarzyszenieSpożywcze„Merkury”;w1869
roku stworzyło ono biuro wspólnych zakupów dla kilku czy kilkunastu
sklepików. W roku 1888 powstała spółdzielnia o długiej nazwie:
Stowarzyszenie Spożywcze Pracowników Drogi Żelaznej WarszawskoWiedeńskiej, które przez jakiś czas było wzorem dla innych spółdzielni.
Właściciele kolei ufundowali swym pracownikom-spółdzielcom wielką
bibliotekę i czytelnię, żeby lud szybciej dojrzewał. To były przedbiegi...
Wielki bieg zapoczątkowało Towarzystwo Kooperatystów, startujące przy
Smolnej; zasłużyło na to, by nieco bliżej poznać jego prace, zwłaszcza
niejawne... Poza Abramowskim, który raczej rzucał idee, niż zajmował się
prozącodzienności,działaławtymtowarzystwiecałaplejadaznamienitych
osób,które,owszem,ceniłyideespółdzielczeiczyniływiele,bylewcielaćw
życie,ależyłycelamiwznioślejszymi.
Przede wszystkim trzeba tu wymienić Rafała Radziwiłłowicza, szwagra
Żeromskiego. Była to postać niezwykle barwna, kontrowersyjna i
popularna w Warszawie początków XX wieku. Jako doktor psychiatrii
zasłynął ratowaniem Piłsudskiego z Cytadeli. Słynął też, jako idealny
sekundantlubarbiterwwielugłośnychpojedynkach,leczpóźniejzałożył...
Ligę Antypojedynkową; to tylko jedna z kilkunastu organizacji, którym
przewodził lub przynajmniej nadawał ton. Społecznik był zeń
niepohamowany. Należał do kierownictwa Związku Lekarzy Polskich oraz
TowarzystwaKulturyPolskiej,atakżeTowarzystwaBibliotekiPublicznej.l
zespołu czasopisma niepodległościowego „Kuźnica". Był założycielem
Związku Postępowo-Demokratycznego (pedecji), Towarzystwa Czytelni
Miasta Warszawy, Związku Chłopskiego, potem Polskiego Związku
Ludowego. Ponadto Towarzystwa Kursów Naukowych. l Polskiego Skarbu
Wojskowego. Działał w PPS. W latach późniejszych zakładał Stronnictwo
Narodowo-Radykalne i przewodził Lidze Państwowości Polskiej. Wspierał
finansowotygodnik„Zaranie"(dałmu1800dolarów!),kółkastaszicowskie
orazOrganizacjęNauczycieliNiepodległościowych.
I to on, wypada dodać, załatwił półroczne stypendium w Londynie pannie
Marysi Szumskiej, która wyrosła na Marię Dąbrowską - wielką pisarkę,
entuzjastkęspółdzielczościisympatyczkę„masoństwa".
To dalece niepełna lista jego działań i inicjatyw. Był wszak uczestnikiem
zakopiańskiego Zjazdu lrredentystów, organizował Towarzystwo Polskiej
Medycyny Społecznej i Związek Pomocy dla Ofiar Politycznych. U schyłku
życiowej aktywności habilitował się z psychiatrii i został profesorem
Uniwersytetu Wileńskiego oraz współzałożycielem Związku Demokracji
Polskiej.
Nade wszystko jednak Radziwiłłowicz wsławił się tym, że przez wiele lat
kierował pracami polskiej masonerii – najpierw, jako Wielki Mistrz
Kapituły Wielkiego Wschodu (obrządek francuski), później, jako jeden ze
zwierzchnikówobrządku„szkockiego".
Oprócz niego, w zarządzie i w radzie Towarzystwa Kooperatystów
zasiadały znane postacie, które wkrótce stały się braćmi w masońskich
lożach i nadawały im ton: Antoni Natanson, Iekarz ze znanej z
patriotyzmu, spolszczonej rodziny żydowskiej - jeden z najwybitniejszych
pionierów wolnomularstwa w Warszawie; Paweł Leon Jankowski, także
lekarz, który wkrótce miał przewodzić loży „Wolni Oracze" w Lublinie
(więcej o niej za chwilę); Alojzy Wierzchleyski, ekonomista, członekzałożyciel loży „Wyzwolenie"; Zygmunt Chmielewski, teoretyk i praktyk
spółdzielczości, działacz PPS, przyrodni brat Radziwiłłowicza. Wśród
pierwszych członków Towarzystwa Kooperatystów - było ich łącznie 96 -
też roiło się od masonów (i ich sympatyków, z Żeromskim na czele). Do
najwybitniejszych należał Tadeusz Gałecki (czyli Andrzej Strug), nie tylko
pisarz świetny, ale też - później - Wielki Mistrz Wielki Komandor Wielkiej
LożyNarodowej(którapolwojniezastąpiła„uśpiony”WielkiWschód).
Popularny był Maksymilian Miłguj-Malinowski, twórca i redaktor
„Zarania", najważniejszego z pism adresowanych do młodzieży wiejskiej,
uczącego ją polskości. Z ruchem ludowym przez całe życie - od jego
pierwocin, aż po czasy Stanisława Mikołajczyka! - związany był masonprzemysłowiec Stanisław Osiecki; szczególnie jednak zapisał się jako
organizator krajoznawstwa i sportu: był prezesem Związku Polskich
Towarzystw Sportowych i Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, a po II
wojnie światowej - wiceprezesem Warszawskiego Towarzystwa
Wioślarskiego(byłem„noskiem"wjegomistrzowskiejósemce!).
Innym,leczrównoległymdoKooperatystówtorempodążałoTowarzystwo
Kultury Polskiej, które deklarowało się jako apolityczne i bezpartyjne. Ale
czy można kulturę rozwijać bez działań społecznych, które siłą rzeczy o
politykę zahaczają? Orędownik pozytywizmu i pracy organicznej,
przewodzący TKP mędrzec Aleksander Świętochowski, wystrzegał się
wszelkich deklaracji zatrącających o politykę, ale z mocą podkreślał: „Nie
maśródpotęgludzkichtakiejsiły,którabymogłazabićnaród,kulturalnie
mocny”. Potajemnie, w lokalu TKP spotykali się czołowi działacze PPS.
Samo zaś Towarzystwo wzięło na siebie ważną społecznie, lecz niezbyt
związaną z problematyką kultury, misję mediacyjną między łódzkimi
robotnikami a fabrykantami, którzy zamknęli sześć fabryk i wyrzucili na
bruk - co zwało się Iokautem – tylu robotników, że (licząc wraz z
rodzinami)bezśrodkówdożyciaznalazłosię24.000ludzi.
WobecmasoneriiŚwiętochowskibył„nanie";ostrojąkrytykował.Alejego
prawąrękąbyłdrugi-poRadziwiłłowiczu–zjejliderów,StanisławPatek,
którego rolą było porozumiewanie się z władzami rosyjskimi i tworzenie
pozorów, że TKP ani myśli o żadnych „niebłagonadiożnych" działaniach.
Patek nadawał się do tego wyjątkowo, bo potrafił toczyć słowne utarczki
nawet z generał-gubernatorem Skałonem; i bywał tak natrętny albo
sugestywny, albo bezczelny, że nie raz udawało mu się najwyższy wymiar
karyzmienićwzsyłkęnaSybir.
Głównym polem działań sławnego mecenasa było bowiem założone
przezeń Koło Obrońców Politycznych (także „agentura masońska"),
skupiające około siedemdziesięciu adwokatów, walczących o wolność -
często o życie – setek więzionych przez Rosjan rewolucjonistów. W
niepodległej Polsce był Patek jednym z pierwszych ministrów spraw
zagranicznych,potemambasadoremwTokio,wMoskwieiWaszyngtonie.
Drugim z najgłośniejszych obrońców z Koła był aplikant Patka, Leon
Berenson. W wolnej Polsce, jak jego mistrz, poświęcił się karierze
dyplomatycznej,alepowróciłdoadwokatury,broniłwprocesachbrzeskich.
Zmarłwgetcie,w1941roku.
WacławMakowski,takżeaplikantPatka,wmłodościparokrotniesiedział
wcarskichwięzieniach;zagorzałyspołecznik,potemminister
sprawiedliwościwsześciurządachmiędzywojnia,dziekanprawa
UniwersytetuWarszawskiego,wicemarszałekSejmu.
EugeniuszŚmiarowski,„równieżaplikantPatkaienergicznybojowniko
niepodległość,wiceministersprawiedliwości,potemposeł„Wyzwolenia"i
KlubuPracy.
LeonSupiński-zesłanywgłąbRosjizadziałalnośćpolityczną,później
działaczTowarzystwaKooperatystówiStrażyObywatelskiejwWarszawie;
krótkoministersprawiedliwości,przezkilkalat-PrezesSąduNajwyższego.
StanisławPopowski-świetnyobrońca,potemkomendantStraży
Obywatelskiej,aleteżprezesWarszawskiegoTowarzystwaSportowego;
prokuratorSąduNajwyższego.
StefanEhrenkreutz-więzieńcaratu,Wilnianin.Wlatach30.senatorz
BBWR.ProfesorirektorUniwersytetuWileńskiego.PodczasIIwojny-
robotnikfizyczny,konspirator.Zamęczonywsowieckimwięzieniu.
Cały ten kwiat palestry, tak zasłużony w ratunkowych działaniach Koła
ObrońcówPolitycznych,należałdoWielkiegoWschoduwPolsce,wlatach
przedwybuchemIwojnyświatowej.
Wokół masonerii spiętrzyło się mnóstwo mitów i legend; zwłaszcza
„czarnych". Można by piekło wybrukować paszkwilami, jakie spitrasili o
niejsamozwańczyznawcy,wrodzajuhistorykaJanaBorkowskiego(talent!
Co zdanie napisał - to bzdura!), oczytani jedynie winnych paszkwilach. I
nadalwkruchtach,naulicznychstraganach,czasemnawetwksięgarniach
piętrzy się ten chłam. Trzeba by napisać osobną grubą książkę, by
przytłumićtenonsensy.
Stara się to czynić Ludwik Hass, który ogłosił niejedną cenną pracę o
masonerii. Niestety, o jej pierwocinach - o założeniu pierwszej loży w
Warszawie - w książce Masoneria polska XX wieku. Losy, loże, ludzie
napisałtylkotyle:
„Zatem późną wiosną 1910 roku w Warszawie mieszkało już siedmiu
świeżej daty wolnomularzy w stopniu mistrza, grono wystarczające do
założeniapełnoprawnejplacówki„sztukikrólewskiej".Toteż10czerwca,w
trzy tygodnie po uzyskaniu tego stopnia przez siódmego z nich, W.
Kozłowskiego, zebrali się oni w stolicy ziem polskich i powołali do życia
lożę wolnomularską. Nadali jej nazwę aluzyjną i wieloznaczną, bardzo
modnąwówczesnejliteraturzepolskiej„Wyzwolenie".
RównocześniewybralinaprzewodniczącegotejplacówkiRadziwiłłowicza,
zaś do Wielkiego Wschodu Francji zwrócili się z prośbą o wydanie nowej
placówce dokumentów założycielskich i przyjęcie jej pod swoje
zwierzchnictwo".
I to prawie wszystko. Żaden z założycieli, choć byli ludźmi sprawnymi w
piórze, nie przekazał o tym zdarzeniu nawet najmniejszej wzmianki;
przynajmniejniktjejnieodnalazł.
„Wyzwolenie" zostało ukonstytuowane, lecz na formalne uznanie, czyli
„Wniesienie Światła", musiało czekać jeszcze ponad rok. Odpowiedź z
Paryżadługonienadchodziła,więcpodwóchmiesiącachRadziwiłłowiczz
paroma członkami loży pojechał do Paryża. Odwiedził mistrza „Les
Renovateurs"BertrandaSincholle,żebymuzdaćsprawozdanieosytuacjiw
WarszawieiImperium,ponieważSinchollebardziejniżPolskąinteresował
sięRosją.
Ceremonia „Wniesienia Światła" nastąpiła dopiero w lipcu 1911 roku. Kto
tegodokonał?CzyfrancuskimistrzG.Bouley,jakprzypuszczaHass,czyteż
EdwardAbramowski,jaktwierdziliLeonChajnimójOjciec?
To, że formalny status Abramowskiego w wolnomularstwie był niejasny-
niewiadomogdzie,kiedy,dojakiejlożyzostałprzyjętyijakimiałstopień?-
nie musi świadczyć przeciwko powyższej hipotezie. Wielki Wschód luźno
traktował reguły statutowe, natomiast wysoko cenił osobisty autorytet.
Abramowski zaś był już znany na Zachodzie jako postać polityczna i jako
Iiczącysiępsycholog.
Nic pewnego nie wiadomo o drugiej loży warszawskiej „Odrodzenie",
którą powołano, ażeby zbyt liczne zgromadzenia (bo masonów
przybywało)niezwróciłyuwagitajniakówzOchrany.Nieznanajestnawet
przybliżona data jej erygowania: może to był rok 1911, a może 1912. Nie
wiadomo,ktodzierżyłmłotekCzcigodnego,aniktobyłjejczłonkiem.
Wiadomonatomiast,żeKapituła-władzanadrzędnanadIożami-zbierała
sięzazwyczajwdomuPatka,dodziśzachowanymprzyAleiSzucha5,gdzie
mieścisięobecnieAmbasadaRepublikiLitwy.
Opróczwspomnianych,masoniinspirowalijeszczewieleinnychorganizacji
bądźwspieraliichdziałania:
Kółkastaszicowskie,krzewiąceideeniepodległościowenawsi,zakładał
JózefGrabiec-Dąbrowski;wspomagałogowieluprzyjaciółlożowych.
StanisławPosner,energicznydziałaczPPSijejnieformalnyłącznikz
sympatykamiweFrancji,Organizował„UniwersytetdlaWszystkich"i
redagowałwieleczołowychpism.
KazimierzŻycki-właścicielmodnychkawiarni„Udziałowa"iCafeClub,
wydawca;niezmordowaniezakładałnowepartiepostępowe.Ziemianin
JerzyOsmołowskiasystowałRadziwilłowiczowiwniezliczonych
działaniachobywatelskich;później,wwolnejPolsce,zostałgeneralnym
KomisarzemZiemWschodnich.KazimierzPawłowiczzapisałsięzwłaszcza,
jakobojownikPOW,należałdościsłegokręgupiłsudczyków.Nestorem
wśródmasonów„pierwszegorzutu"byłliczący63lataStanisław
Pyrowicz,zzawodudziennikarz.Anajmłodszym-WitoldGiełżyński;nie
miałjeszczetrzydziestki.Teżdziennikarz
Zagony„WolnychOraczy”.
Przypadek sprawił, że najwięcej relacji zachowało się o prowincjonalnej,
lubelskiej loży „Wolni Oracze". Jej poczęcie nastąpiło w Paryżu. Aktu tego
dokonałsamStefanŻeromski,któryideąwolnomularskązapłodniłznanego
obieżyświata i fantastę Jana Hempla oraz zaprawionego w strajkowaniu
studenta - Witolda Giełżyńskiego. Nie znam okoliczności spotkania mego
Ojca z Żeromskim, którego wielbił jako arcymistrza słowa - ani też nie
wiem, czy panowie Jan i Witold poznali się już w Paryżu; chyba tak. W
każdym razie Żeromski namówił obu na powrót do Lublina, by tam
wspierali „Kurier Lubelski", a następnie - dysponując takim
instrumentem - rozwinęli w Lublinie spółdzielczość, w jej wydziale
oświatowymgromadząckandydatównamasonów.
Itosięudało!Najwięcejotakskomplikowanymprzedsięwzięciumożnasię
dowiedzieć z obszernej relacji siostry Hempla - Wandy Papiewskiej,
niezmordowanej społeczniczki, która za specjalną zgodą udzieloną przez
wyższe władze wolnomularskie wstąpiła do loży „Wolni Oracze"! Nieco
późniejlożataprzyjęłarównieżZofięMarcinowską,ezoterycznąpoetessę,
pogrążoną w kultach mistycznych, ale też przewodzącą... Lidze Kobiet
Pogotowia Wojennego, współpracującej z Legionami. Osobliwe życiorysy,
dziwaczne losy cechowały wielu lubelskich wolnomularzy. Loża „Wolni
Oracze"teżniebyłatypowa,skorowypączkowałazredakcji„Kuriera
Lubelskiego".
Był to dziennik niewielki, drukujący około tysiąca egzemplarzy, lecz dość
znanywKongresówce,boradykalny,wrogiNarodowejDemokracji.Ściągał
nałamyzwolennikówPostępowejDemokracji-„pedeków","zaraniarzy”,a
takżeczłonkówobupartiizszyldemPPS(FrakcjiRewolucyjnejiLewicy)-
podhasłem„WspólnaPracadlaPolski",którepuentowałoartykułwstępny
1 numeru „Kuriera" z 4 stycznia 1906 roku. Naczelnym był bardzo w
Lublinie znany dr Mieczysław Biernacki, społecznik i dyrektor szpitala.
Później kierownictwo gazety przejął Jan Hempel, po nim „Kuriera"
redagowali Paweł Jankowski i Witold Giełżyński; właśnie wtedy, gdy
zawiązywali się „Wolni Oracze". W loży znaleźli się wszyscy szefowie
redakcji. Z tym, że niezwykle popularnego Biernackiego jego 'bracia'
zmuszenibyli„uśpić"(wykluczyćzpracmasońskich),albowiemodznaczał
się niepohamowanym gadulstwem i narażał lożę na rozszyfrowanie. Jan
Hempel natomiast wycofał się sam, gdy uznał, że bardziej od ideologii
masońskiejodpowiadamukomunistyczna.
„Kurier Lubelski" ciągle z kimś wojował. Z endekami - bo nie chcieli, aby
Żydzi, stanowiący ponad połowę mieszkańców Lublina, mieli prawo
uczestniczyć w wyborach do Dumy. Biernacki replikował, że jest to
sprzeczne z istotą demokracji, przeto endecka „Ziemia Lubelska" (a za nią
„Polak-Katolik") nazwały go „pachołkiem żydowskim", „renegatem" i
„szabesgojem". Następne starcie z Narodową Demokracją wynikło z jej
dążenia do całkowitego kierowania „Macierzą Szkolną", czemu przeciwny
byłnawetjejinicjatormecenasOsuchowski-choćzagorzałynarodowiec.W
roku 1907 doszło w Lublinie do przykrego incydentu. Na biskupa
Jaczewskiego napadł i drasnął go sztyletem Paweł Zalewski, chory
umysłowo mariawita. Znaleziono przy nim egzemplarz „Kuriera"
zawierający artykuł niezbyt przychylny księżom. To wystarczyło; pisma
prawicowe wszczęły przeciw lewicowej konkurencji nagonkę, obwiniając
„Kurier" o inspirowanie zamachowca. Poszkodowany biskup ogłosił list
otwarty ze stwierdzeniem: „Od czasu, jak Kurier istnieje, czyż nie
pomnożyłysięzabójstwa,kradzieże,rabunki,rozmaitegorodzajuoszustwa
i zbrodnie, że dziś nikt nie jest pewien ni życia, ni mienia". W odpowiedzi
„Kurier" spokojnie wyjaśnił, iż pismem antyreligijnym nie jest, natomiast
antyklerykalnym-iowszem.Zyskałzaraznowychczytelników,corównież
dziśzdarzasiępismomnazbytostroatakowanymprzezrywali.Nieuniknął
jednak „Kurier" procesów o bluźnierstwo. Najgłośniejszy w 1910 roku
dotyczył artykułu Hempla Odezwa Paulinów, o wstrząsającym mordzie,
popełnionym przez zakonnika, ojca Damazego Macocha, na stryjecznym
bracie, Wacławie, na tle zazdrości o wspólną kochankę. W toku śledztwa
wyszły na jaw dokonywane przez paulinów kradzieże z jasnogórskich
skarbców oraz pikantne szczegóły życia erotycznego mnichów. (Zob.
więcej:Ciemne sprawy Jasnej Góry).SkandalnaJasnejGórzewstrząsnął
wszystkimi. Ale czy szanująca się gazeta powinna nagłaśniać takie brudy,
jak jakiś brukowiec (dziś: tabloid)? Hempel musiał odejść. Wrócił do
Paryża. W tamtych latach maleńki dziennik lubelski miał w Stolicy Świata
ośmiu korespondentów! Rekord, nawet przez „Wyborczą" nie pobity. Słali
dońwieściznadSekwany.SzymonAuerbach,którypozostałweFrancjiiw
latach 30. - pod pseudonimem „Stephane Aubac" - wspierał gen.
Władysława Sikorskiego, będącego tam na czasowej emigracji politycznej;
Leon Gorecki, krytyk filmowy, który po repatriacji do kraju wrócił do
nazwiska Leon Brun; Witold Giełżyński, wytrwały student; Jan Hempel, o
którym mówiono, że objawi nową religię; Zygmunt Jabłoński, wybitnie
zdolny publicysta, który w 1911 roku popełnił samobójstwo, bo utracił
nadzieję na niepodległość Polski; Jerzy Kurnatowski, ekonomistasolidarysta; Julian Unszlicht w młodości zagorzały działacz SDKPiL, po
rewolucji 1905 roku nawrócił się na nacjonalizm i katolicyzm, we Francji
został jezuitą-wybitnym kaznodzieją; Józef Wasercug, wolnomyśliciel,
redaktor „Panteonu" w Paryżu, w latach międzywojennych - pod
nazwiskiem Józef Wasowski - wybitny publicysta, tuż po II wojnie
światowej jeden z liderów Stronnictwa Demokratycznego. Ponadto ze
Szwajcarii słał do Lublina korespondencje Stefan Drzewieski, a z Belgii -
Józef Zajączkiewicz. Bruksela już wtedy zwabiała Polaków. Działało tam
ekskluzywne Stowarzyszenie Polskie im. Joachima Lelewela i jego
studenckieodgałęzienie-ZwiązekFilaretów.DziałaliwnichMariaiMarian
Dąbrowscy, Juliusz Kaden-Bandrowski, Medard Downarowicz, Erazm i
NellaSamotyhowie,JulianPoniatowski,czasjakiśteżMariaOrsetti-kwiat
lewicującej inteligencji. Prawie jak w Paryżu. W połowie 1911 roku w
redakcyjnej stopce lubelskiego dziennika jako „Redaktor i Wydawca"
pojawił się Witold Giełżyński. Był jedynym etatowym dziennikarzem, ale
wokół redakcji zebrała się spora grupa współpracowników o
najrozmaitszych zaletach i zapatrywaniach; szalenie pluralistyczna.
Większość„paryżan"pisałanadal,lecznajważniejszebyłyoczywiścieteksty
krajowe, które - na ogół bezinteresownie dostarczali lubelscy sympatycy.
Poetka Franciszka Arnsztajnowa, której mąż był wziętym lekarzem, więc
nie upominała się o honoraria. Eugeniusz Sokołowski, ziemianin-erudyta i
wielkiideowiec,czasempodrzucałtrochęrublinapapieridruk„Kuriera".
TomaszNocznicki,poniekądantagonistaSokołowskiego,bochłop,wybitny
działaczradykalnego,antyobszarniczegonurturuchuludowego,powojnie
minister bez teki z „Wyzwolenia". Maria Orsetti, prawie arystokratka, lecz
fanatyczna ludomanka, „więcej anarchistka niż demokratka", entuzjastka
kooperatyzmu. Doktor Paweł Leon Kunicki, pediatra, gorliwy socjalista, a
później - podczas I wojny - delegat piłsudczyków na Lublin i członek
Tymczasowej Rady Stanu. Jan Iwański - obszarnik lewicowy, adwokat i
poeta,którynieszczędziłpieniędzynaspołecznecele.On–orazKazimierz
Głębocki, „zdolny dyletant" i Kazimierz Świerczewski, gimnazjalny
nauczyciel literatury- pisali głównie recenzje teatralne. Sztukami
plastycznymi zajmował się malarz i esteta Konstanty Kietlicz-Rayski,
muzykązaśinżynierFranciszeklPapiewski,który-podobniejakHempel-
ostro skręcał w lewo i pod koniec życia został wysokim dygnitarzem w
kancelarii Bolesława Bieruta. Ten ostatni, pod literkami B.B. debiutował 8
listopada1912rokuw„KurierzeLubelskim"sprawozdaniemzdorocznego
zebraniaTowarzystwaAbstynentów„Przyszłość";byłwtedypomocnikiem
zecera i działaczem młodzieżowej lewicy. Ale pojawiały się też na łamach
„Kuriera"wielkie,nobliwenazwiska:StefanaŻeromskiego,anawetnestora
myśli niepodległościowej Teodora Tomasza Jeża. W roku 1911 pachniało
już burzą. Toczyła się wojna na Bałkanach i wśród Polaków znowu
narastała tęsknota za Powszechną Wojną Narodów. W prasie lubelskiej
pozwalano sobie na aluzje, których w Warszawie cenzura by nie
przepuściła. Lublin się starał. Mniej więcej pół setki tamtejszych
inteligentów założyło liczący się dziennik i sprawną spółdzielnię, w której
sprawy Ducha były nie mniej ważne niż materii, a także lożę masońską -
ognisko inicjatyw sterowanych przez pana Stefana z Nałęczowa.
Uczestniczyli też w bardzo ważnych działaniach braci lożowych z
Mazowsza i z Kalisza, którzy wywarli wielki, można nawet zaryzykować
słowo: decydujący wpływ na rozwój ruchu ludowego w Kongresówce.
Najważniejszymi jego zalążkami było pismo „Zaranie" oraz kółka
staszicowskie, inicjujące wiejską spółdzielczość; oba pod masońską
protekcją. „Zaraniem" przez wiele lat kierował Maksymilian Miłguj
(przybrał nazwisko Malinowski), a jego prawą ręką była niezmordowana
IrenaKosmowska,ucieleśnienieSiłaczki,powszechnieznana„PannaIrena;
córka powstańca styczniowego”. Miłguj-Malinowski z Kosmowską i
Stanisławem Osieckim animowali szeroki, w niektórych gminach masowy,
ruch „zaraniarzy' motywowany hasłem „Sami sobie". Wkrótce, w latach
Wojny Światowej, legioniści Pierwszej Brygady mawiali: „Gdzie nie było
zaraniarzy, nie było z kim o Polsce rozmawiać". Kółkami staszicowskimi
kierował Józef Grabiec-Dąbrowski - historyk, prawnik i sprawny pisarz,
działaczsocjalistyczny,potemzagorzałypiłsudczyk,organizatorLegionów.
l mistrz kaliskiej loży „Świt"; o niej wiadomo niewiele. Maria Dąbrowska,
której Józef był szwagrem, przypuszczała, iż miał on dobre kontakty z
Iożami belgijskimi. Grabca wspierał wszędobylski Miłguj-Malinows ki,
lepiej zorientowany w rolniczych sprawach. Dzięki niemu kółka
staszicowskie uczyły nie tylko czytelnictwa, ale też jak uprawiać kartofle,
wyrabiać dachówkę domowym sposobem, plewić chwasty i zakładać kasy
pożyczkowe, a także doskonaliły chłopskie obyczaje. „Zaraniarze" i
„staszicowcy" stali się kadrą wielkiego stronnictwa „Wyzwolenie", którym
kierował Stanisław Thugutt, wybitny polityk; mason, ale z późniejszego
zaciągu.Wkilkalatpóźniej,poprzetrzebieniuPZLprzezaresztyiwywózki,
Abramowski nawiązał współpracę ze Związkiem Chłopskim, pilotowanym
przez PPS, w którym masoni mieli dużo do powiedzenia. Prorokował
Abramowski, że Polska Rzeczpospolita „Przejdzie kordony austriacki i
niemiecki, oprze się o góry i morza", i w końcu „ogarnie sobą i zjednoczy
wszystkie ziemie ludu polskiego". Znaczące novum! Po raz pierwszy
Abramowskiwyłożyłkawęnaławę:Polskamusibyćwolnaizjednoczona.
Przy okazji rozstał się ze swym ideałem „bezpaństwowości". A nawet
zapisał w notatce, znalezionej po jego śmierci, że „bezpaństwowość jest
niemożliwa".Coprawdanadalwidziałpaństwowkształciejakbyogromnej
kooperatywy- bez biurokracji, bez etatyzmu, z całkowitą swobodą
człowieka i nietykalnością jego stowarzyszeń. Idealistą pozostawał, nawet
gdyzaczynałmyślećrealnie.Alboinaczej:„Jegooryginalnysystemstanowi
próbępogodzeniamaterializmuzidealizmem"-jaknapisałAndrzejFlis.
O wszystkich tych ludziach i ich pracach niepodległościowych - rzecz
zdumiewająca - nie ma prawie nic w Historii Polski 1795-1918 Stefana
Kieniewicza. Wręcz z przykrością wspominam przemilczenia znakomitego
historyka.Owszem,sporyfragmentswejpracyitozaplauzem-poświęcił
działalnościMaksymilianaMiłguj-Malinowskiegoijego„Zarania",aleczemu
ukrył to, co było publiczną tajemnicą: że „Zaranie" powołała i
finansowałaKapitułaWielkiegoWschodu?OAbramowskim-paręuwag
zdawkowychibanalnych.ORadziwiłłowiczujestuKieniewiczapółzdania,
że z jego i Andrzeja Niemojewskiego - inicjatywy, w roku 1904
„dyskutowano prywatnie, w małych gronach, nad zakresem żądań, które
trzeba by wysunąć wobec władzy”. Że był to zarodek Towarzystwa
Kooperatystów i pierwszych lóż masońskich Kieniewicz nie słyszał? O
Stanisławie Patku ani słowa; ani o ratowaniu przez niego Polaków spod
carskiej szubienicy, ani o jego misjach, do Paryża i Londynu, zleconych
przezPiłsudskiegoizakończonychsukcesem.Byłobyoczywiścieabsurdem
przypisywanie setce masonów (tylu członków lub niewielu więcej liczyły
ichczterylożeiparęniesformalizowanych„kółek")decydującegoudziałuw
walceoniepodległość.Niktzresztątegoniegłosi,niktnieprzeceniarolitej
tajemnej organizacji. Ale całkowite ignorowanie politycznych zasług
masonerii jest nonsensem. Ta elitarna grupa ludzi, wraz z licznymi jej
akolitami-zeStefanemŻeromskimiWładysławemSikorskimnaczele
współtworzyła„tkankę"klasypolitycznejIIRP.
Niektórzy masoni - Gabriel Narutowicz, August Zaleski - zostali
prezydentami RP, inni - Kazimierz Bartel aż pięć razy! prezesami Rady
Ministrów;aministrów-masonówbyłacałaczereda...
Stop!Topóźniej.Trzymajmysięchronologii.Dopieronadciągałmoment,w
którym filozofowanie musiało ustąpić miejsca - czynowi, organizowanie
społeczeństwa-mobilizacji,amedytowanie-strzelaniu.MiędzyKrakowem
a Warszawą, dwiema stolicami Polaków, na początku sierpnia 1914 nie
byłołączności.Dotegostopnia,że6sierpnia-wdniuwymarszuPierwszej
Kadrowej z Oleandrów - Piłsudski mógł na posiedzeniu KSSN zablefować
wyimaginowanym w Warszawie „Rządem Narodowym". Ten trik był
potrzebny Piłsudskiemu do skomplikowanej rozgrywki politycznej przed
powstaniemNKN.AlepoKrakowiekrążyłyjużpogłoski,żewskładowego
„Rządu Narodowego" wchodzą między innymi Rafał Radziwiłłowicz,
Maksymilian Malinowski i Kazimierz Pawłowicz (Trzech wybitnych
masonów!) To był humbug piłsudczyków, faktem natomiast był brak
łączności między polskimi „stolicami". Należało ją szybko montować.
Dokładnie wiadomo, jak czyniono to na samym początku wojny; znane są
nie tylko nazwiska, ale nawet drogi pierwszych kurierów i emisariuszy.
Były trzy takie wyprawy łącznikowe; wszystkie udane. Zorganizowała je -
lubwspółorganizowała-grupkawolnomularzy.Jużwdrugimalbotrzecim
tygodniu wojny Kapituła (wedle relacji Maksymiliana Malinowskiego)
posłała do Krakowa Stanisława Bojakowskiego, młodego „zaraniarza" -
„Zaranie" spełniało rolę masońskiego przedszkola oraz pasa
transmisyjnego idei niepodległości na zobojętniałą wieś - ażeby przywiózł
stamtąd wiadomości i wskazówki. W drodze zahaczył o gospodarstwo
Tomasza Nocznickiego, wybitnego przywódcy chłopskiego, a następnie
przez Miechowszczymę dotarł do otoczenia Piłsudskiego. Powrócił z
instrukcją, ażeby w Warszawie „organizować ludność" w tajnej Straży
Obywatelskiej, która ujawni się w momencie wkroczenia wojsk mocarstw
centralnych. Straż taka istotnie zawiązała się pod nadzorem Stanisława
Patka, Leona Supińskiego, Kazimierza Pawłowicza i Zygmunta
Chmielewskiego, a pod komendą Stanisława Popowskiego, prezesa
Warszawskiego Towarzystwa Sportowego. Wszyscy oni należeli do elity
Wielkiego Wschodu. Pierwszą wiadomość o powstaniu NKN i o Legionach
przywiozła do Warszawy Janina Blochówna, teozofka, wysłana przez
bliskiego współpracownika Piłsudskiego - Michała Sokolnickiego;
odpowiadał on także za kontakty z kręgami masońskimi. Była to dama
młoda i urodziwa, a jej podróż- zwłaszcza samotna nocna eskapada przez
przyfrontowy las koło Częstochowy- miała posmak romantyczny. Dotarła
22 sierpnia do Kazimierza Pawłowicza w Warszawie i wręczyła mu...
mydełko, owinięte w zadrukowane proklamacjami narodowymi wycinki z
krakowskiego „Czasu". Nazajutrz przedstawiciele wszystkich, oprócz
SDKPiL,partiipolitycznychKrólestwa-nawetzendekamii„realistami"co
byłoewenementem-zebralisięnawalnąnaradęwmieszkaniuskumanego
z „masoństwem" Henryka Konica. Najpierw z ogromną nieufnością
przestudiowano - czy to aby nie falsyfikat? - teksty z „Czasu". Władysław
Grabski się zdumiał i oburzył, że jego brat rodzony Stanisław podpisał się
pod odezwą antyrosyjską! Konserwatyści nie mogli pojąć, jak w
krakowskiej reprezentacji narodu hrabia Tarnowski, a nawet książęta
Lubomirski i Czartoryski mogą zasiadać obok socjalisty Ignacego
Daszyńskiego. A już nikomu się w głowie nie mieściło, że ofiarę na Polski
Skarb Wojskowy złożył sam ksiądz arcybiskup Sapieha! Doszło do
oratorskiego pojedynku między Dmowskim i Balickim, którzy
bezpardonowo zaatakowali NKN, ruch Iegionowy, Piłsudskiego osobiście
oraz partyjnych kolegów z Galicji - a Stefanem Dziewulskim i Arturem
Śliwińskim, namiętnie broniącymi pobudek ideowych, patriotyzmu i
ofiarności polskiego ruchu zbrojnego. Porozumienia nie osiągnięto.
Warszawa się jednak ożywiała spiskowo. Kilka dni przed przybyciem
Blochówny - gdy jeszcze nic właściwie nie wiedziano o poczynaniach
galicyjskich i powołaniu NKN - kilkanaście partii i stowarzyszeń
społecznych zawiązało Zjednoczenie Organizacji Niepodległościowych.
"Aktywistyczn” ZON stawiał na Piłsudskiego, ale jego klientela była
wówczas o wiele szczuplejsza niżeli krąg zwolenników Ligi Narodowej,
czyli„pasywistów".
Masoniknuliskutecznie
Ważniejszeodmetrażu,naktórymknuto,było:ktoknuł?Kogozałożyciele
ZON reprezentowali? Polską Partię Socjalistyczną - Artur Śliwiński,
najwybitniejszy z piłsudczyków obecnych w Warszawie. Przewodniczył
zebraniu założycielskiemu, co dla obecnych było zrozumiałe i oczywiste,
gdyż prawie każdy z nich w swoim czasie – w latach rewolucji 1905 roku
albo i wcześniej - otarł się o PPS. Śliwiński masonem jeszcze wtedy
prawdopodobnieniebył.Ainni?ZwiązekPatriotówreprezentowałWitold
Abramowicz z wileńskiej loży (chyba „Litwa"?), w której dzierżył młotek
Czcigodnego. Ze Związku Chłopskiego była Konstancja Klem pińska. Nie
zdążył dojechać z Lublina Paweł Leon Jankowski, Czcigodny loży „Wolni
Oracze", który grał pierwsze skrzypce w tej chłopskiej organizacji, ściśle
związanej z PPS-Frakcją Rewolucyjną. Kto był z Polskiego Zjednoczenia
Postępowego - nie wiadomo, ale wiadomo, że dyrygowali nim Wacław
Łypacewicz i Kazimierz Życki, obaj masoni z pierwszego rzutu Wielkiego
Wschodu.Byli„zaraniarze";niewiadomo,ktopersonalnie,zapewnektóryś
z pary Maksymilian Malinowski - Stanisław Osiecki. Może obaj. Także
najpierwsi z przyjętych do Wielkiego Wschodu. Było przede wszystkim
kierownictwo Stronnictwa Narodowo-Radykalnego w osobach Stanisława
PatkaiRafałaRadziwiłłowicza;tapartiapowstaławistociejakopolityczna
emanacja Kapituły. Była mała, znaczyła niemało. W powołaniu
Zjednoczenia Organizacji Niepodległościowych uczestniczyła więc - w
rozmaitych przebraniach partyjnych elita masońska. Poza Ludwikiem
Hassemjakośniedostrzegłtegożadenzprofesjonalnych,naderostrożnych
historyków,aczionzawahałsięprzedpostawieniemkropkinad„ipewnie
dlatego, że wstrzemięźliwie odnosi się do masońskiej orientacji
współtworzących ZON liderów kolejnej partii: Polskiego Zjednoczenia
Narodowego (wtedy występującego pod nazwą Związek Narodowy).
Reprezentowali je w tamtym dniu Gustaw Simon i Marian Grotowski;
czołowymipostaciamitejgrupy,któraw1911roku-jakosecesja-zerwała
z Dmowskim, byli ponadto Antoni Ponikowski i Stefan Dziewulski. Hass
żadnego z nich nie umieścił w opasłym słowniku biograficznym
Wolnomularzepolscy...Formalniemachybarację.Byćmożenieprzeszlioni
nigdyceremoniiinicjacjidolóż;wszakmasonerianiezbytlubiłaendekówz
wzajemnością;tamcimoglisięnawetczućzażenowani,żeprzyszłoimściśle
współpracować z masonami. Podczas wojny jednak loże miały na głowie
znacznie ważniejsze sprawy niż inicjowanie nowicjuszy spośród
„światowych". W tym przypadku pedantyczna ostrożność prowadzi do
zamazywania prawdy historycznej: takiej, że wszyscy wymienieni stali się
wkrótce współtwórcami Ligi Państwowości Polskiej, znaczącej już i
zasłużonej partii „aktywistycznej'; w której przewodzili i ton nadawali
masoni. Wszyscy drukowali swoje teksty w masońskich gazetach lub
czasopismach... To jednak czasy nieco późniejsze. Chwilowo jesteśmy na
proguWielkiejWojny.NapoczątkuwrześniaKapitułastanęłaprzedbardzo
ważnym zadaniem zorganizowania rozmowy jej pełnomocnika z
Piłsudskim. Między Warszawą a Krakowem przebiegał front. Misję tę
powierzono Stanisławowi Patkowi jako etap zadania o wiele
poważniejszego: nawiązania bezpośrednich kontaktów z zachodnią
koalicją, przede wszystkim z Francją, w tym z lożą „Les Renovateurs"
Wielkiego Wschodu, która „matkowała" lożom polskim. Z Komendantem,
przebywającymwKielcach,Patekmiałsięspotkaćpodrodze,awKrakowie
odbyćkonferencjezwybitnymipolitykamigalicyjskimi.Zdumiewające,żeo
tej misji Patka - w pełni udanej - milczą wybitni historycy, jak Stefan
Kieniewicz i Andrzej Garlicki, choć szczególnie interesowały ich czasy
marszu Polaków ku Niepodległości. Czy dlatego, że ten wątek jest
nietypowyisłaboutrwalonywdokumentach?Wolądyskretniepodrwiwać
z„masoństwa"niżsięgnąćpoźródłapamiętnikarskieiegzegezędoniesień
prasowych? Patek relację o swej eskapadzie, dość lakoniczną, spisał w
broszurze Wspomnienia ważnych okresów pracy, w której jak i inni
masońscy pamiętnikarze - używa formy „my”. Sygnalizuje to, że mowa
właśnie o „nas" - o masonach. Pierwszy etap podróży odbył wspólnie z
ArturemŚliwińskim,któryteżmusiałsiępilnieskontaktowaćzPiłsudskim.
Koleją dojechali do Dęblina, stamtąd końskim ekwipażem za Wisłę, do
Zwolenia,naSuchedniów,Radom,zatrzymującsiępoznajomychdworkach,
mijając straże rosyjskie, niemieckie i austriackie. Po wielu przygodach z
patrolami walczących stron, dwaj panowie dotarli do Kielc i odszukali
Komendanta.„Spotkanienaszebyłopożądanemdlaobustron-piszePatek.
- Narady trwały dni kilka. Wreszcie postanowionem zostało, że Śliwiński
wróci z poleceniami Komendanta do Warszawy, a ja przez Austrię i
SzwajcariępostaramsiędotrzećdoParyżaiLondynu".AutemKomendanta
dojechali wpierw do Krakowa, gdzie 17 i 18 września Patek był na
posiedzeniu NKN i konferował z Juliuszem Leo, prezydentem miasta.
Następnie, wyposażony przez szefa krakowskiej policji dr. Flataua w
„zastępcze dokumenty; umożliwiające w czasie wojny nabywanie biletów
kolejowych,ruszyłPatekprzezWiedeńiInnsbruckkuSzwajcarii.Dostałsię
tam po wielkich tarapatach najpierw ze strażnikami austriackimi, potem
szwajcarskimi,albowiemdokumentyniebyłycałkiemlegalne.Udałosię.W
Szwajcarii czekał na niego Antoni Natanson, mistrz loży „Wyzwolenie", i
dalej jechali już wspólnie na przemyconym w cholewie patkowego buta
prawidłowym paszporcie... rosyjskim, który nabierał „cech coraz bardziej
oficjalnych,boprzykażdejokazjiprzybijanonanimnowepieczęcie".Rząd
Francji,wobeczagrożenianiemieckąofensywą,opuściłwtymczasieParyżi
przeniósł się do Bordeaux „Postanowiliśmy pojechać za nim. W drodze tej
towarzyszył nam dawny nasz znajomy francuski dziennikarz p. Andre
Bienaime". Był to też wolnomularz, wprowadzony w polskie sprawy.
Najistotniejszy fragment relacji Patka: Ówczesny rząd francuski w danym
historycznymmomenciezanadtosympatyzowałiczułsięzwiązanyzRosją
carską, idącą przeciw Niemcom, ażeby mógł mówić z nami,
nieposiadającymiżadnychdowodówitytułówoficjalnych,oniepodległości
Polski tj. o odebraniu Rosji części przez nią od Polski zabranych. Trzeba
było przeto trafiać do poszczególnych ludzi ubocznymi drogami, a w
szczególności trzeba było oglądać się za ludźmi, do których należała
przyszłość. Tacy już poczynali się wyłaniać, a wśród nich najwybitniejsze
miejscezacząłzajmowaćClemenceau,ówczesnyredaktor„L'hommelibre"
[...].PrzywszystkichswoichwielkichzaletachClemenceauposiadałiswoje
wady.Lubiłsprzeczaćsięzinterlokutorem.Lubiałgoosadzaćnamieliźnie.
Dlamnie,jakostaregoobrońcy,niebyłotonowością.Potrafiłemreagować,
nie tracąc na humorze. Rozmowa przeto potoczyła się wartko, a
Clemenceaupokażdymjejwybitniejszymustępiepowtarzał:Ehbien,cest
l'independance,qu'ilvousfaut.[„Notak,potrzebawamniepodległości?."Z
Bordeaux, załatwiwszy wszystko, co było możliwe, przez Paryż ciemny i
pusty, dwaj panowie wolnomularze udali się do Wielkiej Brytanii. „W
Londynie mieliśmy wówczas kilku wybitnych działaczy" - pisze Patek,
znowuowym„śmy”markując,okogochodzi.Międzyinnymi,bylitamTytus
Filipowicz i Ludwik Rajchman, u którego Patek spotkał się z jednym z
sekretarzy Foreign Office, słuchającym bardzo uważnie jego relacji. Na
drugidzieńotrzymałemwiadomość,żemogęwidziećsięzLordemGreyem,
ówczesnym Ministrem Spraw Zagranicznych, któremu ów sekretarz tyle o
mnienaopowiadał,żeLordGreypragnąłbezpośredniozobaczyćsięzemną.
Leżało to w naszym interesie, gdyż to, co o sprawach zjednoczenia i
niepodległości Polski w myśl konferencji Kieleckiej z Marszałkiem
Piłsudskim, powiedziałem we Francji (Clemenceau i innym), mogłem w
Londynie powtórzyć w Foreign Office bezpośrednio Lordowi Greyowi."
Tenże Lord Edward Grey, mniej więcej w tym samym czasie, nie przyjął
Romana Dmowskiego; rozmawiał z nim przez sekretarza. Są momenty, w
których osławiona solidarność masońska ma realne znaczenie, mimo że
Grey należał do obrządku „szkockiego". Bo przecież misja Patka i
Natansona, na zdrowy rozum, była czymś w rodzaju rozwiązywania
kwadratury koła. Mieli wmówić Francuzom i Anglikom, że Polacy czynią
słusznie,zPiłsudskimnaczelewalczącpostronieichwrogów-niesłusznie
natomiast postępuje Dmowski, który stawia na Rosję i zachodnią koalicję.
Wmomencie,gdyobjaśnialitoFrancuzom,cibylimocnozdenerwowani,że
dziś, jutro dywizje w pikel-haubach mogą przemaszerować pod Łukiem
Triumfalnym i nadzieję pokładali w ofensywie Rosjan od Wschodu. A tu
dwóch polskich obłąkańców bredzi im o ideałach demokracji i wiesza psy
nasojuszniczychRosjanach,przywołującjakieśniejasnezaszłościzkresów
Europy,zjejDzikichPól...Aktóżbysięwtympołapał!CentralaWielkiego
Wschodu była jednym z nielicznych miejsc we Francji, gdzie sytuację
Polakównietylkorozumiano,aleodnoszonosiędonichżyczliwie.Ten
kontaktbyłowocny-stanowipotwierdzenieprzypuszczeń,żePiłsudskijuż
przedwybuchemwojnymiałwizję„zwycięstwa,którepójdziezZachoduna
Wschód”;jaktozapamiętałWiktorCzernow.
W czerwcu następnego,1915 roku, Stanisław Patek ponownie - chyba z
podobnąmisją-jedziedoFrancjiiAnglii;otymrzeczdziwna-nicniepisze
w swej wspominkowej broszurze. Może dlatego, że tym razem dotarł do
znów urzędującego w Paryżu premiera i ministra spraw zagranicznych,
Rene Wianiego (wolnomularza), a nie do osoby prywatnej, jaką przed
rokiem, w Bordeaux, był Clemenceau? Może miał obowiązek zachować w
tajemnicyprzebiegtejrozmowy?Chwilowokorzystnekonsekwencjemiała
wizytaPatkauLordaGreya.OnsampodsunąłPatkowimyślstworzeniaw
Londynie polskiego wydawnictwa, w celu przybliżenia brytyjskim
czytelnikomzapomnianejodpokoleńproblematykipolskiejipropagowania
niepodległościowych aspiracji Polaków. Na czele tej akcji stanęli August
Zaleski,wcześniejstudiującywLondyńskiejSzkoleEkonomicznej(apóźniej
PrezydentRPnaemigracji)orazTytusFilipowicz,bojowyPPS-owiec,który
o tęż szkołę otarł się w końcu XIX wieku. Powstał Polski Komitet
Informacyjnyorazperiodyk„ThePolishReview”:PieniądzezkasyKapituły
zostawił im Patek. Obaj wstąpili potem do masonerii. Rok 1914 stanowił
bez wątpienia apogeum politycznej aktywności Wielkiego Wschodu i jego
kierowniczej Kapituły. Jednym z epizodów tych działań była misja
powierzona memu Ojcu tuż przed zamachem w Sarajewie. Kto ją zlecił, w
jakim trybie - nie wiem. Polegała na tym, że w czerwcu 1914 roku Ojciec
opuściłLublin,zktórymbyłodlatzżyty,rozstałsięzlożą„WolniOracze"
pozostawił „Kurier Lubelski", którym wtedy kierował (a była to gazeta
znana także poza Lublinem jako „tuba postępowa") i przyjął niższe
stanowisko kierownika politycznego „Nowego Kuriera Łódzkiego". Czemu
przeniósłsiędomiastacałkiemmunieznanegoiniezbytsympatycznego,do
gazety bez renomy? Prawdopodobnie dlatego, że w Lublinie już istniało
mocneśrodowiskopatriotycznejinteligencji,którezpobliskiegoNałęczowa
inspirowałsamŻeromski,natomiastŁódźtaksięwykrwawiłaiwymęczyła
w rewolucji 1905-1906, że od tamtej pory trwała w odrętwieniu, straciła
wiarę w ruch niepodległościowy (co się wkrótce miało okazać nader
wyraziście,gdyprzyjętotamlegionistówjakzapowietrzonych).Azarazem
było to miasto duże, ważne – także strategicznie. Wedle kalkulacji
organizatorów Związku Walki Czynnej w Galicji oraz „aktywistów"
warszawskich - w razie wybuchu wojny - Łódź powinna zostać szybko
zajęta przez mocarstwa centralne. Trzeba było tam przygotować grunt,
zjednać sympatię dla tworzących się Legionów. Jakimś kanałem
konspiracyjnym, prawdopodobnie przez masonów (chyba przez Patka,
bliskiego Piłsudskiemu?). Ojciec został, więc posłany do rozruszania
nielicznychłódzkichradykałów.Należelidonichniewątpliwiedwajlekarze,
dr Seweryn Sterling i dr Antoni Tomaszewski, którzy później wspomagali
Go w tworzeniu Ligi Państwowości Polskiej na trudnym łódzkim gruncie
orazzałożylinieformalnekółkowolnomularskie.„Aktywiści"oglądającysię
na Komendanta, byli jednak w Łodzi rzadkością jak rarogi, prym wiedli
komuniści i endecy. Ale Tacie jakoś szło, znalazł paru nieźle piszących. W
parę tygodni później, zgodnie z przewidywaniami, wojska carskie
ewakuowały się z Łodzi, a niemieckie weszły dopiero po tygodniu. W
krótkim momencie braku władzy okupacyjnej zamieścił Ojciec w „Nowym
KurierzeŁódzkim"paręartykułówdowodzących,iżwynikiemwojnymusi
byćodzyskanieniepodległości-mimożewówczas,ztaktycznychprzyczyn,
nawet obóz piłsudczykowski i jego zwolennicy głosili program mniej
ambitny. połączenia Kongresówki z Galicją pod berłem Habsburgów, na
równych prawach z Cesarstwem Austrii i królestwem Węgier. „NKŁ"
wybiegłwięcprzedorkiestrę,atunagle...wróciływojskaiwładzecarskie,
po przejściowo skutecznej kontrofensywie. Na króciutko, ale wróciły!
Redaktorzy „NKŁ" pochowali się, gdzie kto mógł. Jego wydawcy wymówili
Ojcupracęza„samowolnązmianęprogramupisma;zresztąonsamszybko
prysnąłdoWarszawy-wdużymmieściełatwiejsięskryć-iwkrótcezaczął
redagować czasopismo „Myśl Polska”; wydawane przez Jakuba
Mortkowicza, ale inspirowane (i po części finansowane) przez Kapitułę.
Patek zaś zasmakował w dyplomacji. Równolegle z polityką zachodnią
Kapituła rozwija też wschodnią. Na początku stycznia 1915 roku przybyła
do Warszawy delegacja rosyjskich Konstytucyjnych Demokratów
(„kadetów"), ażeby z wolnomularzami polskimi, bliskimi sobie ideowo,
ułożyćwspólnyprogramnaprzyszłość.Zaaranżowałtospotkaniezapewne
Aleksander Więckowski, od trzech dziesięcioleci znany polityk, doskonale
zakotwiczony w Petersburgu i członek tamtejszej loży rosyjskiej, ale
współpracujący także z polskim „Białym Orłem". Spotkanie odbyło się u
Patka, a jego celem było „by polskie żywioły postępowe zbliżyć z
postępowymi żywiołami Rosji". Rosjanie nie okazali się jednak na tyle
postępowi, aby dopuścić myśl o niepodległości Polski (co notabene
rosyjskim postępowcom zdarza się nawet po dziś dzień). Goście oferowali
„samodzielność życia narodu polskiego", ale w obrębie Rosji, natomiast
gospodarze obstawali przy niepodległości całkowitej, odrzucając
ewentualność szerokiej autonomii, którą to koncepcję aprobowali
ówcześnieinarodowidemokraci,i„realiści".Dożadnegoporozumienianie
doszło.Pożegnanosięchłodno.Kontaktyzostałyzerwane.Patekjednaknie
rezygnował; w parę tygodni później pojechał do Moskwy i Petersburga,
ustalając system kontaktów z Więckowskim i z Aleksandrem Lednickim,
wokół którego zbierali się w Moskwie tamtejsi Polacy niechętni
Dmowskiemu. Mniej więcej w tym samym czasie, tejże Patka, odbyła się
dyskusja na tematy litewskie, z udziałem przedstawicieli loży w Wilnie -
zwolenników sfederowania Polski z Litwą, co zgadzało się z koncepcjami
Piłsudskiego. Typowe, regularne prace Iożowe w pierwszym roku wojny
osłabły, może zamarły całkowicie. Stanisław Osiecki w pół wieku później
stwierdził: „[...] inne zagadnienia, jak walka o niepodległość, zajmowały
umysły, a wolnomularstwo chyliło się do likwidacji". Ale właśnie wtedy
polityczna rola polskiej masonerii była większa niż kiedykolwiek w XX
wieku. Kilkunastu najbardziej znanych wolnomularzy, zgromadzonych
wokół niezupełnie formalnej, ale ambitnej Kapituły (teraz spotykała się
nawetparęrazywtygodniu),stałosiępolitycznymlobby,którepróbowało
wypracować strategię możliwą do zaakceptowania nie tylko przez
„aktywistów" - ci byli przekonani, ale i przez część „pasywistów",
zwolennikóworientacjiprorosyjskiej.Żywiołpolitykizdominowałmyślenie
wszystkich, również masonów; uczestnictwo w działaniach politycznych
było nakazem chwili. Układy koalicyjne zmieniały się jak w kalejdoskopie,
wyłaniały się i zdobywały uznanie nowe autorytety. I Patek, i
Radziwiłłowicz mieli dobry rok! Ich kanapowe Stronnictwo NarodowoRadykalne było ważnym składnikiem Zjednoczenia Organizacji
Niepodległościowych, a gdy to rozeszło się - uczestnikiem Bloku Centrum,
w którym rola masonów wzrosła jeszcze bardziej. Rozdzieliły się jednak
drogi polityczne nierozłącznej przedtem pary Radziwiłłowicz - Patek. Czy
było to rozstanie w gniewie i definitywne, skoro Kapituła spotykała się
nadal? Rozłam w Stronnictwie Narodowo-Radykalnym miał chyba
charakter taktyczny, polegał na przegrupowaniu kadr, ażeby mogły
wpływaćnaszerszespektrumpolityczne.Cobowiemdziejesięwpierwszej
połowie 1915 roku? Patek wraz z Eugeniuszem Śmiarowskim i nowym
wolnomularskim adeptem, mecenasem Franciszkiem Paschalskim, nadal -
pod szyldem Stronnictwa Narodowo-Radykalnego - działa w Bloku
Centralnym, a kiedy i ten się rozsupłał oscyluje pomiędzy Centralnym
Komitetem Narodowym („aktywistycznym") a Międzypartyjnym Kołem
Politycznym(„pasywistycznym",leczstopniowozbliżającymsiędopozycji
aktywistycznych). W końcu zaś wtapia się w Zjednoczenie Stronnictw
Demokratycznych, razem ze Stronnictwem Pracy Narodowej i Polskim
ZjednoczeniemPostępowym,wktórymuwładzybylitakże-czygłównie-
wolnomularze... Radziwiłłowicz natomiast ze swym przyrodnim bratem
ZygmuntemChmielewskimizJózefemGrabcem-DąbrowskimmontująLigę
Państwowości Polskiej, do której wchodzi „secesja" (Polskie Zjednoczenie
Narodowe).Równocześniewszyscytrzej(plusStanisławOsiecki)dyrygują
„Zaraniem" zastępując jego aresztowanych przywódców: Maksymiliana
Malinowskiego i Irenę Kosmowską. Dzięki temu mają Wpływ na ruch
ludowywKongresówce.Kapitułagrajednocześnienakilkufortepianach,co
zawszebyłostrategicznymzałożeniemmasonów.
Piłsudskiprzeciw...Legionom
Ale ta gra jest rezonansem ważniejszej rozgrywki, jaką toczyć zaczyna
Piłsudski wraz ze swym wiernym otoczeniem przeciw „linii Sikorskiego"
którystarałsięorozbudowęLegionów.Otóżnagle,16sierpnia1915roku,
Piłsudski, na spotkaniu z dużym gronem działaczy niepodległościowych u
ArturaŚliwińskiego,wwyzwolonejjużodRosjanWarszawie,oznajmia,że...
przerywawerbunekdoLegionów!Jakbygromuderzył.Większośćbłagago,
żebyswądecyzjęcofnął-wśródnichSikorski.Słowem,Piłsudskiprzecierał
sobie drogę do przyszłego porozumienia z Zachodem. Tracił natomiast
niewiele. I Brygada nadal była przecież jego udzielnym księstwem i
wylęgarnią kadry, a na rozbudowie Legionów mu nie zależało, gdyż, jako
całość podlegały Austrii i były narzędziem Departamentu Wojskowego
NKN,którymiałwłasnerachuby.Paradoksalnie,wtymmomencietrzeźwą
politykę prowadził „romantyk" Piłsudski, natomiast chłodny Sikorski
pomyliłsię,wbrewniemuotwierającpunktywerbunkowe.Stosunkimiędzy
dwoma wybitnymi przywódcami niepodległościowymi zostały zerwane.
Zapoczątkowało to głęboki rozłam. Paradoks jest tym większy, bo
biegunowo sprzeczny z utrwalonym stereotypem: że Sikorski był po uszy
zakochanyweFrancji,natomiastPiłsudskinieznosił„żabojadów”:Tylko,że
ten stereotyp jest późniejszej proweniencji. Na historycznym zebraniu u
Śliwińskiego, wśród najbardziej zagorzałych „aktywistów”; Piłsudski
poważył się ponadto na bluźnierstwo: „Moskali już nie ma, więc i
moskalofileniestraszni".Zpunktuwidzeniacelu,jakiPiłsudskimiałprzed
oczami-niepodległościizjednoczenia-byłotozdanienieodparcielogiczne.
Epigon idei powstańczej okazał się nagle pragmatykiem. Oczywiście,
zapowiedź zwrotu ku prawicy (tam bowiem byli moskalofile) oznaczała
porzucenie orientacji socjalistycznej, zlekceważenie programu
postępowych reform. Ten temat nigdy jednak Piłsudskiego zbytnio nie
interesował, chociaż w czasie, gdy redagował „Robotnika" lojalnie
wypełniał polecenia kierownictwa PPS i kojarzył stanowisko
niepodległościowezklasowym.Aletodziałosiędawno.Byłwtedydopiero
wybijającym się działaczem partyjnym, a nie bohaterem patriotycznej
legendyikandydatemnajedynowładcę.PotychdeklaracjachPiłsudskiego
ruch niepodległościowy stanął wobec konieczności zmodyfikowania
strategii: odczepienia się od austriackiej klamki i zamrożenia układów z
Niemcami. To był dalekowzroczny, mądry zwrot, choć mało kto od ram
pojął jego sens - i w mozaikowym obozie niepodległościowym powstał
kociokwik.Anajgłębszy-wmasonerii.DyskretneotwarciekuFrancjibyło
dla niej miodem, ale manifestacyjny odwrót z pozycji antyendeckich -
piołunem.Kapituła,jaksięwydaje,przestajefunkcjonować;wkażdymrazie
zanika jej spójna dotychczas linia polityczna. Masoni oczywiście działają
nadal,wewszystkichodłamachigrupkachobozuniepodległościowego,ale
to już nie jest realizacja planu infiltracji tych struktur, lecz - przeciwnie -
wynik rozpadu jednolitego planu. Liga Państwowości Polskiej z
Radziwiłłowiczem staje się główną, a później jedyną orędowniczką „linii
austriackiej", zagorzałą sojuszniczką NKN i Sikorskiego, 3 frakcję Patka
wchłaniaZjednoczenieStronnictwDemokratycznych,bliskiePiłsudskiemu,
więc skłonne też do współpracy z obozem endeckim. Masoneria, jako
organizacja wyczerpała polityczną funkcję zastępczego centrum ruchu
niepodległościowego, gdyż Piłsudski zmontował własne, dyspozycyjne
zaplecze partyjne. Kapituła walnie mu w tym dopomogła, więc przestała
być potrzebna. Osią krystaliczną definitywnie stała się grupa najbliższych
ludziKomendanta.Paruznichmiałozwiązekzmasonerią,leczichlożowa
przynależność jest wątpliwa. Ipso facto Kapituła straciła także poprzednią
rolęłącznikazpiłsudczykowskimośrodkiemgalicyjskim.Cowięcej,ważny
jej odłam najściślej związał się z konkurencyjnym ośrodkiem Sikorskiego.
Osłabiłymasonerięrównieżpoboczneokoliczności.Zwarszawskichlóż,jak
się wydaje, jedynie „Wyzwolenie" prowadziło w czasie wojny szczątkową
działalność.JegomistrzAntoniNatansonprzebywałgłówniewSzwajcarii,
podtrzymując stały kontakt z państwami Zachodu. Maksymilian
Malinowski, z dużą grupą „zaraniarzy" został aresztowany 12 maja 1915
roku i umieszczony w moskiewskim więzieniu; wiadomo, że Kapituła za
pośrednictwem Lednickiego dbała o byt jego wywiezionej rodziny i jego
samego po uwolnieniu. Także Patka przejściowo internowali w Grzmiącej
Niemcy. Wegetowały natomiast loże prowincjonalne: w Kaliszu, chyba w
Sosnowcu,możewŁodzi.AprzedewszystkimwLublinie,pomimoodejścia
Hempla i Zagrobskiego oraz ich przyjaciół z Lubelskiego Stowarzyszenia
Spożywczego,którezagendymasońskiejprzeistoczyłosięwbazęskrajnej
lewicy.Chociażstrukturamasoneriirozłamujesię,towięziinterpersonalne
oraz poczucie misji nadal łączą jej członków. Wymownym świadectwem
zachowania więzi wolnomularskiej był bardzo ważny akt polityczny:
ogłoszenie 22 lutego 1916 roku „Deklaracji Stu". „lnicjatywa wydania
deklaracji-piszeJanMolenda(Piłsudczycyanarodowademokracja19081918) - wyszła z kół piłsudczykowskich, z ramienia, których w pracach
przygotowawczych uczestniczyli Medard Downarowicz i Tytus Filipowicz"
(występujący pod firmą Związku Patriotów - obaj masoni). Deklaracja ta
głosiła m.in.: „Dążeniem narodu polskiego jest odzyskanie państwa
niepodległego, zabezpieczonego własną siłą zbrojną". Po raz pierwszy
jawnie ogłoszono taki manifest woli narodu, podpisany nie tylko przez
siedempartiiikoalicjipolitycznych(partiezwiązanezPiłsudskim,LPPoraz
dwiemniejszezobozunarodowego),aleteż-imiennie-przezstuznanych
działaczy.Byłowśródnich34masonów(wkilkuprzypadkachmożnamieć
wątpliwości czy zaprzysiężonych) oraz kilkunastu ich bliskich przyjaciół.
Podpisali się wszyscy członkowie Kapituły i cała masońska elita: Rafał
Radziwiłłowicz, Stanisław Patek, Antoni Natanson, Zygmunt Chmielewski,
Wacław Łypacewicz Stanisław Osiecki, Eugeniusz Smiarowski, Leon
Supiński, Wacław Makowski, Witold Giełżyński. Doliczając tych członków
zakonu,którzyznaleźlisięwkierownictwachpartiifirmującychdeklarację,
możnapowiedzieć,iżbyłtomomenttriumfumasonerii,mimojejdyspersji.
Może, więc trafniejsze byłoby stwierdzenie, że stało się to mocnym
akordem finałowym. Tytus Filipowicz odnotował, że Deklaracja była
„wyjątkowym w naszych warunkach okupacyjnych dokumentem odwagi
cywilnej". Jej sygnatariusze „ryzykowali, że tracą wolność i wraz z
wolnościąwarsztatypracyibytdlaswychrodzin".Zapewne,możnabysię
też doszukiwać inspiracji masońskiej w próbach utworzenia Stałego
Porozumienia, które starało się pod hasłami demokratycznymi
pośredniczyć między Piłsudskim a obozem narodowym, albowiem
inicjatywęwtymkierunkuprzejawiałozwłaszczaStronnictwoNarodowoRadykalne. Gdy doszło do rokowań między trzema blokami politycznymi:
Międzypartyjnym Kołem Politycznym (sterowanym przez endecję),
Centralnym Komitetem Narodowym (piłsudczykowskim) oraz Ligą
Państwowości Polskiej (bliską Sikorskiemu) - czołowi masoni byli wśród
uczestników rozmów w każdym z tych bloków. Delegacja LPP, w całości
masońska, starała się być mediatorem. Równocześnie jednak, rzecz
znamienna, Stronnictwo Narodowo-Radykalne wystąpiło z własną
inicjatywą, bardzo bliską poglądom Piłsudskiego, a więc odmienną od
strategiiLigi.KolejnyprzykładrozłamuwKapitule,jeślinadalistniała.Tak
czy inaczej, jej członkowie konstruują sobie - od kwietnia 1915 roku jeszcze jeden instrument: periodyk „Myśl Polska" stał się platformą
współpracy kilku pokrewnych orientacji, pod kuratelą Ligi Państwowości
Polskiej. Pismo skupiło elitę wolnomularzy i ich akolitów oraz tuzów
pisarstwa, jak Stefan Żeromski i Jan Kasprowicz. Ostateczny upadek
KapitułyicałejmasoneriiWielkiegoWschodumiałmiejscewstyczniu1918
roku,poostrejscysjiwmieszkaniumec.FranciszkaPaschalskiego-między
ZygmuntemChmielewskim,zwolennikiemLegionów(i„liniiSikorskiego"),
aStanisławemPatkiem,którykategoryczniestawiałnasympatięmocarstw
zachodnich wobec Polaków Świadkiem awantury był mój Ojciec; relację o
tym finale masonerii „francuskiej" - bo wygrała koncepcja „legionowa"
przekazałparubadaczomdziejówwolnomularstwa.
***
Teksttenwskróconejwersjibyłpodstawądeski-WielkiWschóda
odzyskanieprzezPolskęniepodległościw1918r.wygłoszonejnaspotkaniuz
braćmiWielkiegoWschoduPolskiwdniu25.10.2005.Zostałon
opracowanynapodstawieksiążki:WojciechGiełżyński,Prywatnahistoria
XXwieku(Warszawa2005).

Podobne dokumenty